Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 594
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Wiara jest bardzo ważna, jeśli dodasz do tego ciężką pracę nad osobą to będzie dobrze. W razie czego pisz, doradzimy coś.
  2. Te pytania powinieneś zadać terapeucie lub psychiatrze. Nie ma tutaj bowiem specjalistów. Ja od siebie dopowiem, że wg mnie jedyne właściwe wyjście to rozstanie. Ktoś kto doświadczył życia z narcyzem wie co przeżyłeś i co przeżywasz. Ja mam całe życie do czynienia prawdopodobnie z narcyzem wrażliwym. Niezdiagnozowana bo do specjalisty oczywiście nie pójdzie, ale w internecie z różnych stron i podcastów zgadzają sie prawie wszystkie objawy. To moja matka, a więc nie da się ot tak rozstać i być wolnym. Ale wiem jak ciężko żyć z taką osobą, jakie to destrukcyjne 😞 Dlatego wg mnie jedynym rozsądnym wyjściem jest rozstanie, co jest wyrazem zadbania o siebie, troski i szacunku do własnej osoby.
  3. Bo o to mamie chodzi. To co stosuje to karanie milczeniem, jest formą manipulacji. Proponuję poczytać n.t. manipulacji, sztuczek jakie stosuje manipulant. Wtedy zrozumiesz mechanizm działania jaki mama wobec Ciebie stosuje. Poczytaj lub posłuchaj podcastów n.t. narcyza wrażliwego. Moze odnajdziesz w tym swoją mamę. Mama nie ma powodów, ale prawdopodobnie chodzi o to by sie wszyskto kręciło wokół niej, oczywiście w taki sposób jaki sobie życzy, bo tylko wtedy czuje się dobrze. Nie robi Ci na złość. Jest prawdopodobnie chronicznie nieszczęśliwa od lat, albo nawet całe życie i to co stosuje to jej taktyka by przetrwać, by nie umrzeć z nieszczęścia. Tak naprawdę to tylko i wyłącznie jej problem, nie Twój a więc powinnaś nabrać dystansu i nauczyć się żyć po swojemu. To długo proces, ale warto się tym zająć. Rozumiem Cię, bo mam podobną matkę i robiłam tak samo. Ale to, że unikasz kłótni robiąc coś wbrew sobie odbija sie potem na Twoim zdrowiu psychicznym i fizycznym. Jeśli mama dąży do kłótni, jeśli je prowokuje, jesli jej manipulacje są tego przyczyną to jest tylko jej sprawa. Niech się obraża, a Ty moze dzięki temu będziesz mieć chwilę spokoju 😉 Bardzo dobrze, ogromny plus za to! Pół roku to krótko, a więc chodź nadal. Powodzenia życzę.
  4. To ważne pytanie.... bo mozna wpaść z deszczu pod rynnę. Słowo klucz to "chciałabym". Co oznacza, że chcę ale sie boje, nie mogę itp 😉 Powinno być tak, że stawiasz mamę przed faktem, że CHCESZ i mozesz i masz do tego prawo. Pamiętaj by postawa ciała była pewna siebie oraz ton głosu zdecydowany, bo gdy powiesz jak przestraszony kot, to od razu wiadomo co z tego wyjdzie. A robić będzie bo tak się przyzwyczaiła przez 20 lat. A Ty chcesz w kilka m-cy czy rok odzwyczaić mamę jej życiowych nawyków? Muszę Cię zmartwić, ale to sienie uda. Nie chciej jej zmienić, ale siebie, swoje nastawienie do niej. I tak dojdzie prędzej czy później. Tego nie unikniesz jeśli masz matkę despotyczną, narcystyczną albo inną zaburzoną. Traktuje Cię jak dziecko bo tak się w pewnym sensie zachowujesz. Przecież boisz sie jej, słuchasz poddańczo, okłamujesz itp. Tak się nie zachowuje dorosła, dojrzała osoba biorąca za siebie odpowiedzialność i nie obawiająca się konfrontacji z problemami. A czy w związku z zaburzeniem odżywania leczysz się? Chodzisz na terapie? Moze przydałaby Ci sie pomoc, jakieś fachowe wsparcie? Podejrzewam, że matka mogła być jednym z czynników Twojego problemu z odżywianiem.
  5. A no fakt. Jeśli lubi mieć kontrole to na 100% tak będzie. Toteż pozostaje przygotowywać sie do wyprowadzki, nastawiać się mentalnie, uodparniać psychicznie. A kiedy będziesz juz gotowa to wyprowadzić sie i żyć po swojemu.
  6. Na tym etapie moze tak być, ale zawsze jest odpowiednia pora by podjąć decyzje w jakimś zakresie. Np. że będę sie uczyć dystansować, będe nabywać wiedze n.t. sztuczek jakie stosuje matka (by sie uodpornić). Z czasem autorka będzie gotowa na taki krok jak odejście z domu. Nie namawiam jej by to zrobiła teraz, ale aby teraz podjęła osobiste kroki wobec własnego nastawienia. Z czasem będzie na to gotowa. Noooo chyba, że ma w chłopaku tak silne wsparcie, że z jego pomocą i oparciem da rade juz teraz. Dużo bowiem zalezy też od partnera. Teoretycznie tak, choć przyznam, że nie znam ani nie słyszałam w swoim otoczeniu o takim przypadku. Chyba, że te dobre relacje matki z córką to uzależnienie emocjonalne, z którego sobie córka nie zdaje sprawy. Wtenczas moze tak być, że niby jest z córką relacja ok, ale z zięciem już nie. Z pewnością to ulega zmianie w momencie gdy córka zaczyna sobie zdawać sprawę z uwiązania do matki. Inna sytuacja nie przychodzi mi do głowy.
  7. I to jest kluczowe. Moja mama tez żadnego nie akceptowała i tez nie miałyśmy dobrych relacji. Myślę, że często (nie chce pisać "zawsze" bo tego nie wiem) relacje między matką a córką mówią doskonale o tym, jakie relacje będą zięć-teściowa 😉 Kazdy by chciał 😞 Niestety musze Cię zmartwić, ale życie w takich oczekiwaniach jest zgubne i powoduje większą frustracje. wiem po sobie. Najlepiej pogodzić sie z tym, że nie masz i nie będziesz miała wsparcia takiego jakiego oczekujesz. Im wcześniej ten fakt zaakceptujesz, tym lepiej. A co mówi na ten temat chłopak? Wszak to do niego chcesz sie wyprowadzić i z nim ułożyć sobie życie. To tez jego decyzja. Tak naprawdę jesteś dorosła i nie musisz się rodziców słuchać. Będąc niezależna finansowo nie widze powodu dla którego musisz czekać z wyprowadzką do ślubu. To, że są bardzo wierzący nie oznacza, że masz żyć jak hipokrytka. Ja napisze jak to było u mnie. Moja mama też bardzo wierząca, a do tego patrząca co ludzie powiedzą. Też bez dobrych wspólnych relacji, z zaburzeniem lękowym. Dziś wiem, że jest prawdopodobnie narcyzem wrażliwym. U mnie wyglądało to tak: uzgodniliśmy z chłopakiem jak ma wyglądać nasze wspólne życie, wynajęliśmy mieszkanie (oczywiście nie informując rodziców). Następnie przyjechałam do domu, poinformowałam, że się wyprowadzam, spakowałam sie i pomimo krzyków, lamentów z mamy strony, jej płaczu i szantaży emocjonalnych zrobiłam co powiedziałam. Nie wdawałam sie w dyskusje z mamą, tylko poinformowałam zdecydowanie, że skoro jest wierząca to powinna wiedzieć, że seks można uprawiać bez mieszkania razem, że ja nie będę udawać życia takiego jak sobie życzą rodzice, bo jestem juz dorosła i mam prawo sama o sobie decydować, i że ja się będę ze swoich grzechów spowiadać-mamie nic do tego. Z tym, że muszę Cie ostrzec.... będzie trudno wytrzymać z matki manipulacjami. Musisz się uodpornić na nią, zdystansować, a także dużo czytać o uzależnieniu emocjonalnym wobec matki w jakim być może tkwisz. Do takiego kroku jaki ja zrobiłam musisz sie przygotować, nastawić psychicznie. Ja podjęłam sie wyprowadzki po 4,5 roku bycia w związku.
  8. Oooo i to jest kluczowe. Trzeba było to napisać na samym początku, przed wyżalaniem się. To diametralnie zmienia postać rzeczy. Oczywiście znowu zauważyłam gubienie się w "zeznaniach" i pisanie coś odwrotnego niż wcześniej, ale skoro temat definitywnie zakończyłaś i rad nie szukasz, to nie będe wracać do tej niezgodności wypowiedzi. Pamiętaj tylko, by zawsze zaznaczyć czego oczekujesz po swoich postach (rady, innego punktu widzenia czy tylko wyżalenia). Unikniesz w ten sposób niepotrzebnych konfrontacji z forumowiczami 😉
  9. Otóż to. Dlatego Anusie pytałam ile tak naprawde sie znają 😉 Bo np. moge pisać o związku, który trwa 6 lat, ale widują sie tylko w weekendy i niektóre święta. Czasem coś piszą, czasem dzwonią. I gdyby tak zliczyć te weekendy i niektóre święta (czyli tylko te dni, w których fizycznie ze sobą są) to wyszłoby, że są ze sobą zaledwie 2 lata 😉 Ponadto ja gdy czułam się źle z moimi rodzicami (bo też mama atakowała każdego mojego chłopaka) i gdy chcieliśmy z chłopakiem być blisko każdego dnia, to się wyprowadziłam, wynajęliśmy wspólnie kawalerkę i wreszcie mogłam poczuć sie wolna i zadowolona z bliskości ukochanego. Związek na odległość to złożona i skomplikowana sprawa i warto rozłożyć taki związek na czynniki pierwsze, by się potem srogo nie rozczarować. Anusia to zrozumie gdy postanowi się nieco wyciszyć/uspokoić, gdy nie będzie patrzeć na nas przez pryzmat buntu do rodziców, ale też weźmie pod uwagę, że zdanie osób postronnych jest bardziej obiektywne.
  10. Ja wiem. Dlatego się któregoś dnia spakowałam i wyprowadziłam na wynajem. A Ty nie mozesz sie wyprowadzić? Wynająć mieszkanie albo chociaż pokój? Skoro Twój facet wynajmuje pokój u kogoś to znaczy, że teoretycznie gdybyście wynajęli razem kawalerkę to dalibyście rade. Pokój od kawalerki nie jest dużo tańszy. Przerabialiśmy ten temat niedawno z chłopakiem mojej córki. Jeśli tak bardzo męczą Cie rodzice to zrób wszystko-dosłownie wszystko by sie wyprowadzić. Bo widać po Twoich wpisach, że jesteś w ciągłym napięciu, aż z ich bije nerwowość i agresja. Powinnaś coś brać na uspokojenie, bo nie da się z Tobą spokojnie rozmawiać.
  11. Javiolla

    mam Już dosc

    Ukrywanie zawsze jest gorsze. Naprawde myślałaś, że to się nigdy nie wyda? Czyli nie wybaczy. Wybaczenie polega na tym, że już nie wracamy do tematu. Z wypominaniem się strasznie ciężko żyje. Np. moja mama całe życie coś wypomina, czasem nawet po 20-30 latach 😞 Z takim wypominającym człowiekiem się nie da żyć. Weź to pod uwage. Narazie może Ci to nie ciążyć, ale z 10...15...20 lat trudno Ci będzie to wytrzymać, bo ile można słuchać wytykania win, a nawet nie win ale czegoś co się komuś nie spodobało? Hmmm a moze Ty nie zostałaś nauczona gospodarowania pieniędzmi? Z domu rodzinnego tego nie wyniosłaś i nie umiesz oszczędnie żyć, rozsądnie rozporządzać finansami? Nie każdy to umie, ale każdy się może tego nauczyć.
  12. Javiolla

    mam Już dosc

    Za bardzo nie rozumiem. Uniewinniono Cię niby z oskarżenia defraudacji pieniędzy i nawet przyznano odszkodowanie. A te 30 tys to był ten kredyt, na który dostałaś wezwanie do zapłaty? Cóż... wygląda na to, że partner stracił do Ciebie zaufanie. I nie dziwię mu się. W partnerstwie najważniejsza jest szczerość i uczciwość. Ukrywałaś przed nim ten kredyt, a to nie było ani szczere ani uczciwe wobec niego. Fakt, że on nie powinien tak traktować Cię przy córce, takie rzeczy załatwia sie na osobności. Pytasz co robić? Hmmm trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo nikt nie jest Tobą. Na pewno musisz zrobić listę plusów i minusów Waszego związku. Znasz go najlepiej więc wiesz czy jest to tylko przejściowe i z czasem Ci wybaczy? Znając go wiesz czy jest pamiętliwy, czy będzie Ci to wypominał? Ponadto znasz tez siebie i wiesz do czego jesteś zdolna, i czy jeszcze kiedyś będziesz nieszczera lub wywiniesz jakiś numer? A moze jeszcze jest coś co przed nim ukrywasz? Skoro go kochasz to dlaczego ukrywałaś to przed nim? A po zrobieniu sobie bilansu plusów i minusów porozmawiaj z partnerem o Waszym związku.
  13. A gdzie ja napisałam o zrywaniu. Masz chyba obsesje zasianą przez rodziców, bo ja jeszcze ani słowem nie wspomniałam o zerwaniu 😉 W którym miejscu dyktowałam jak masz żyć? 😉 Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. Jedynie zadaje pytania, na które nie odpowiadasz lub każesz dać ci spokój, co sugeruje, że pytania są niewygodne i być może celne. Ponadto wypytuję by zrozumieć, bo mam wrażenie, że wymijasz sie we własnych słowach. Raz piszesz, że ma dużo delegacji i długie delegacje i dużo sie nie widzicie, a teraz piszesz, że widzicie sie kilkadziesiąt razy w mc-u. Zastanawiam się tylko po co zakładasz posty z pytaniami, skoro i tak wiesz najlepiej i nie masz zamiaru dopuszczać odmiennego zdania 😉 ? Najlepiej od razu napisz, że to wyżalenie sie i nie mamy Ci odpisywać a pytania będą retoryczne 🤷‍♂️
  14. Odnoszę wrażenie, że Ty tez nie rozumiesz. Naprawde trudno sie czyta tekst bez znaków interpunkcyjnych. Przez to czasem nie jestem pewna czy dobrze rozumiem 😉 Nie wiem dlaczego tak trudno stawiać kropki i przecinki... Poza tym mam wrażenie, że Ty tez pewnych rzeczy nie rozumiesz lub nie chcesz rozumieć. Stale go wybielasz, nie spotykacie sie bo zawsze jest jakaś wymówka, Ty we wszystko wierzysz co on powie, a nawet go nie znasz, bo ludzie prawdziwie poznają się będąc ze sobą osobiście. Zacznij uruchamiać rozum, bo chyba ciągle żyjesz emocjami. Jesli komuś naprawdę zalezy na drugiej osobie to robi wszystko, dosłownie WSZYSTKO by z tą osobą być jak najczęściej. Zaprasza do swojej rodziny, na kawe do kawiarni w swoim mieście, wynajmuje nocleg byście byli razem choćby jedną dobę. Dlatego pytałam wcześniej ile dni w roku sie widzicie na żywo? Bo jeśli w zasadzie wcale lub kilka dni to trudno mówić, że jesteś w związku.... Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę jak wygląda dobry związek dwojga ludzi, ale na pewno nie tak 😞 To, że rzekomo inni mają gorzej to tylko usprawiedliwianie. Dlaczego porównujesz sie do tych co mają gorzej, a nie tych co mają lepiej??? Zacznij szanować samą siebie i myśleć logicznie, a nie łykać każdej jego wymówki.
  15. Ale przecież to w niczym nie przeszkadza. Mojej córki chłopak tez mieszka ze współlokatorem a mimo tego córka tam przyjeżdża np. na Sylwestra, urodziny i inne okazje. Pomimo, że on ma prace zmianowe i też go często nie ma. Dlaczego ma to być jakąś przeszkodą w spędzeniu wspólnie choćby jednego święta? Już teraz wiesz, że będziesz posądzać o zdrady? Nigdzie nie pisałam o zostawieniu go, ale zadałam konkretne pytania, na które nie odpowiedziałaś. I teraz zastanawiające dlaczego? Czy uderzyłam w czuły punkt, pytania są niewygodne, czy ignorujesz ważne rzeczy próbując oszukiwać sama siebie? Nadal nie wiem czemu o tym piszesz, skoro ja nie wspomniałam ani słowem o zdradzie lub zostawieniu go. Odchodzisz od tematu. Ja pytałam zupełnie o coś innego 😉 Albo mnie nie rozumiesz, albo celowo omijasz temat i skupiasz sie być moze na swoich lękach.
  16. Wypełniona, ale czułam niedosyt... zwłaszcza w ostatnim pytaniu. Brakowało mi bowiem pytań o dysfunkcje rodziny. Bo to niezwykle ważne w wychowywaniu dziecka. Np. moja mama upierała sie, że dziecko do prawidłowego rozwoju musi mieć pełną rodzinę i nie chciała odejść od ojca alkoholika. A ja uważam, że gdyby wychowywała nas ze zdrową miłością sama, to mielibyśmy duże szanse na mniejsze traumy i zaburzenia niż mieszkając z alkoholikiem, gdzie była przemoc, poniżanie, bieda itp. Bowiem prawidłowy rozwój dziecka to zdrowe i mądre podejście rodzica/rodziców do wychowania ( a także ich zdrowie psychiczne) i nie ma to nic wspólnego z tym czy wychowuje sama matka, sam ojciec czy razem. Temat jaki został poruszony w ankiecie jest zbyt złożony by go zawrzeć w 5 ogólnych pytaniach 😉
  17. Anusia> Ty nadal nie używasz znaków interpunkcyjnych 🤔 Zapytam Cię nadprogramowo: dlaczego? Jesteście na odległość tak? W sumie ile jesteście ze sobą tak fizycznie? Gdybyś zliczyła tylko te dni/m-ce gdy byliście ze sobą nie wirtualnie, a stacjonarnie, to ile by faktycznie wyszło? Mógłby. Zastanów sie więc dlaczego szuka wymówek? A Ty nie mogłaś jechać na święta do niego?
  18. Jedyne co przychodzi mi do głowy to candydoza (przerost candidy). Poczytaj o tym. Nie miałam akurat takiego problemu z poceniem co Ty, ale miałam inne niezdiagnozowane. Bardzo upadałam psychicznie z tego powodu. Przeczytałam książkę dr-a Andrzeja Janusa pt: "Nie daj sie zjeść grzybom candida". Zrozumiałam, że większość moich zdrowotnych problemów niewyjaśnionych wynika z candydozy. Zaczęłam postępować wg tego co zawarte jest w książce, byłam konsekwentna, cierpliwa, zmotywowana do zdrowia i po około 2 latach problemy zniknęły lub zmniejszyły sie znacząco. Wystarczy poszperać w internecie, by znaleźć jakie mogą być przyczyny nadmiernej potliwości oraz jakie badania należy wykonać. Porównać co było wykonane, a co można jeszcze wykonać. Ponadto ja osobiście polecam biorezonans lub test voila (chyba tak sie to pisało). Jesli jeszcze gdzieś w Polsce wykonują takie testy. Pomogą we wskazaniu kierunku gdzie należy szukać przyczyny. To niemedyczne testy/"badania", niektórzy nazywają pseudo-naukową metodą, niekonwencjonalną. Są płatne niestety. Polecam je gdyż u mnie medycyna konwencjonalna nic nie wykryła, a niekonwencjonalna owszem.
  19. Obawiam się, że to jedyny sposób i nie masz innego wyjścia. A jesli nie wypowiesz na głos, to moze napisz to i przeczytaj obojętnie, bezemocjonalnie jak notatkę służbową 😉 Podobno to jest jakiś sposób. Po pierwsze nie Tobie oceniać czy jestes zły, po drugie czym jest wg Ciebie zło skoro tak piszesz, po trzecie moze to nie wybór? Zauważ, że masz matkę nadopiekuńczą co nigdy nie wróży nic dobrego dla dziecka i jego przyszłości. Moze to jak siebie teraz postrzegasz nie było Twoim wyborem, a nieświadomym wyborem zalęknionej matki. Ja to czytam jako wypowiedzi człowieka o zerowym poczuciu wartosci, strasznie nieszczęśliwego. Bardzo Ci współczuje 😞 A zastanawia mnie dlaczego nie potrafiłbyś? Co by się stało? Co Cię powstrzymuje?
  20. Pisałaś, że pot ma przykry zapach. Tylko na stopach, czy też pod pachami? Podobno po zapachu można poznać przyczynę pocenia się. Czy umiesz określić co przypomina? Jest ostry, kwaśny, cebulowy, czy przypomina amoniak, zepsutą rybę, zgniłe jajka czy jeszcze cos innego? Ja stawiam, że nie zrobiono wszystkich badań jakie mogłyby wykryć przyczynę, że coś przeoczono, albo nie zlecono bo badania nie są refundowane. Tak naprawde napisałaś o tylko kilku badaniach, a jest ich więcej. Trzeba by samemu dociekać, pobawić sie w detektywa. Lekarz to nie wyrocznia, tez może sie mylić. Ponadto przeanalizuj jak się odżywiasz, czy pijesz dużo napojów. I rozważ by zacząć sie uspokajać, wyciszać lekami na uspokojenie. Zacznij od ziołowych dostępnych bez recepty. Raz z takim składem, potem z innym. Dlatego, że to wcale nie jest takie oczywiste, że gdy masz wolne i akurat brak stresu to organizm jest zrelaksowany. Często dopiero na wolnym wychodzi z nas całe napięcie, stres, skumulowane zdenerwowanie.
  21. Jesli jesteś pewna, że wykluczone zostały wszystkie przyczyny zdrowotne poprzez badania, to pozostaje sfera psychiczna. Jak wyglądało Twoje dzieciństwo w rodzinie i szkole? Czy byłaś lękliwą osobą, nadwrażliwą?
  22. Udać sie do lekarza, pokazac zdjęcia i poprosić o skierowania na badania. Sama potliwość dodatkowo zwiększa sie z powodu stresu jaki masz w związku z ta sytuacją. A badania mogą wykazać gdzie tkwi przyczyna, a przyczyn moze być wiele, m.in. sprawy hormonalne, sercowe, neurologiczne, cukrzycowe. Ponadto trzeba rozważyć czy jakieś używki tego nie wywołują lub leki, które bierzesz.
  23. Tylko pamiętaj o tym co napisałam, bo granica do współuzależnienia od alkoholika jest wąska i niezauważalna. Dbaj przede wszystkim o siebie. Nie rób z siebie terapeuty lub ratownika, bo przyjaźń jednak polega na czymś innym niż na narzucaniu sie z pomocą, zmuszaniem kogoś do czegoś 😉
  24. Jeśli zaprzeczyła problemowi to nie możesz jej pomóc. Bowiem pomóc można komuś, kto tej pomocy chce. Czyli jest w zaawansowanym stadium. Że też wcześniej tego nie zauważyłaś. Musiała pić juz kilka lat wcześniej. Tak jak pisałam wyżej, nie można pomóc dopóki sama Cie o tę pomoc nie poprosi. Jako DDA ostrzegam tez przed zbyt dużym angażowaniem się w jej picie, bo można popaść we współuzależnienie. Poczytaj o osobach współuzależnionych od alkoholika, to zrozumiesz o czym piszę. Przychodnia leczenia alkoholowego, terapeuta, psycholog, psychiatra... to wszystko dopiero gdy przyzna się do problemu i zechce sie leczyć. A wcześniej.... niestety nic nie zrobisz. Musisz zacząć od nabrania dystansu, by nie wpaść we własne sidła. Bo potem będziesz musiała pomagać samej sobie w wyjściu ze współuzależnienia, które oczywiście będziesz z początku wypierać (jak ona się teraz wypiera) 😉
  25. To pragnienie lub też presja do bycia w czymś dobrym moze wynikać ( i obstawiam, że wynika) z niskiej samooceny. Na etapie gdy rodzic powinien pomóc Ci zbudować poczucie własnej wartości pewnie tego nie zrobił. Teraz jedyne co pozostaje to postarać sie samemu nad sobą popracować, by poznać siebie i docenić siebie. Poniżej dodam pewien artykuł dla nastolatków. Moze Ci się przyda. W razie potrzeby pisz na forum. "Szczególnym okresem, gdzie poczucie własnej wartości spada jest okres dorastania. Badania podają, że mają na to wpływ bardzo duża podatność na opinie innych oraz bark akceptacji dla zmian fizjologicznych związanych z dojrzewaniem. Po tym okresie poczucie pewności siebie zaczyna wzrastać. Mam wrażenie, że żyjemy w czasach niepewności siebie ale najpierw uściślimy, czym ta pewność siebie jest. Jeżeli myślisz, że pewność siebie jest brakiem jakichkolwiek lęków, obaw czy wątpliwości, jeżeli wyobrażasz sobie, że ktoś, kto ją ma zawsze czuje się pełny siły i nieomylności, to pomyliłeś ją z otępieniem, głupotą i brakiem wyobraźni. Wszystko zależy od tego, jak będziemy rozumieć to pojęcie. Jeżeli pewność siebie ma być nieobecnością jakichkolwiek wątpliwości na swój temat i pławieniem się w sferze wiecznego zadowolenia – nie ma. Wiele osób traci okazję zbudowania pewności siebie, bo wyobraża ją sobie nie tak jak trzeba. To trochę tak, jakbyśmy przyjechali do jakiejś miejscowości na wakacje i poszli szukać muzeum, wyobrażając sobie, że jest ono wielkim zamkiem z murami, blankami, złotym dachem i fosą, podczas gdy w rzeczywistości muzeum mieści się w małym, niepozornym domku z zielonym dachem. Pewność siebie nie jest stanem emocjonalnej pewności i zaufania we własne siły i talenty. Nawet te najbardziej przebojowe osoby czegoś takiego nie mają. Możemy albo dać sobie spokój z tym pojęciem – powiedzieć: Pewność siebie to bzdura i nie zawracajmy sobie tym głowy, albo nauczyć się rozumieć go w zupełnie inny sposób, bardziej odpowiadający rzeczywistości i naszym potrzebom. Ludziom, którzy zadają pytania o to, jak stać się bardziej pewnym siebie chodzi o coś bardziej trwałego i zasadniczego. Powiedzmy o prawdziwą pewność siebie. Ta prawdziwa pewność siebie, nie jest: Brakiem wątpliwości pod własnym adresem (gdyby była, równałaby się ślepocie i brakowi świadomości) Ślepą pewnością, że na pewno mi się uda i brakiem jakiegokolwiek krytycznego podejścia do siebie (bez krytycznego spojrzenia na siebie nie jesteśmy w stanie uczyć się nowych rzeczy i rozwijać); Wiecznym nabuzowaniem i trwającym bez przerwy pozytywnym stanem emocjonalnym (to by było dopiero męczące, kiedy by człowiek spał?) Brakiem strachu przed niepowodzeniem (ludzie bez strachu potrafią wiele niesamowitych rzeczy, jak np. pewna amerykanka, opisana w księdze nagród Darwina, która mimo przerażenia tubylców kąpała się w rojącej się od krokodyli rzece Limpopo. Nie raz zresztą i nie dwa. Gdyby wreszcie krokodyle nie otrząsnęły się z podziwu nad jej nieustraszonością i poczuły nieco głodne, pewnie kąpałaby się i z piętnaście razy). Czym w takim razie jest ta prawdziwa pewność siebie? Jest to gotowość do działania zgodnie z tym, co uważamy za istotne, niezależnie od przeszkód zewnętrznych czy wewnętrznych (czyli także niezależnie od naszych wewnętrznych stanów emocjonalnych i nastrojów). To umiejętność kroczenia swoją ścieżką, bez względu na to, jak przerażeni, zagubieni, zamieszani czy wątpiący jesteśmy. Być pewnym siebie, to móc sobie coś obiecać i wierzyć w tą obietnicę np. w sukces, cel. Pewność siebie, jest obietnicą daną sobie, że niezależnie od wszystkich zewnętrznych i wewnętrznych problemów (lęków, wątpliwości, obaw, wahań, poczucia zagubienia itp.) zawsze będę próbować się podnieść i robić, co będę mógł. Tylko tyle. Wydaje się niewiele. Ale myślę, że w rzeczywistości to znacznie, znacznie więcej niż obiecywanie sobie gruszek na wierzbie typu: zarobię milion, zawszę będę myślał pozytywnie czy zadziwię wszystkich. Prawdziwa pewność siebie bierze się z wiedzy, że cokolwiek się zdarzy, dobrego lub złego, przynajmniej będziesz próbował sobie poradzić. Sekretem do pewności siebie jest zmiana typowego podejścia, które polega na czekaniu aż poczuję się lepiej w odniesienie do siebie i będę mógł zabrać się za to, z czym zwlekam. Zamiast tego zacznij czuć się zadowolony z siebie, dlatego, że podjąłeś próbę, mimo tego, że nie byłeś wypełniony pewnością siebie. Potraktuj ten tekst raczej jako mapę ukazującą całokształt procesu pracy nad pewnością siebie. Dowiesz się tutaj w jakie elementy pracy nad sobą warto się zaangażować, aby cegiełka po cegiełce budować naturalną, autentyczną pewność siebie. Czym pewność siebie NIE jest? Arogancją, wywyższaniem się, przekonaniem “jestem lepszy”, traktowaniem innych bez życzliwości. Takie postawy są często mylone z pewnością siebie, a osoby, które dokonują takiej błędnej oceny tworzą w sobie podświadomą blokadę w dążeniu do pewności siebie. Jest w nich pewna część, która (bardzo słusznie) nie chce stać się aroganckim chamem, a skoro w ich rozumieniu arogancja = pewność siebie to sami siebie blokują na drodze do osiągnięcia pewności siebie. Pewność siebie nie jest też zupełnym brakiem strachu czy wątpliwości wobec siebie. Osoby pewne siebie po prostu umieją działać pomimo tego strachu. Pewność siebie nie jest więc tym wymarzonym stanem niczym nie skrępowanej odwagi, dzięki któremu jesteś gotów przekonać wszystkich do wszystkiego, zrealizować każdy cel, uratować cały świat. Wyobrażanie sobie pewności siebie w ten sposób paradoksalnie utrudnia Ci jej osiągnięcie, bo podświadomie wiemy, że to nie jest możliwe. Czym zatem jest pewność siebie? Nie ma jednoznacznej definicji pewności siebie. Dlatego poniżej wymieniam 4 jej najważniejsze filary, które określają pewność siebie w kompletny i wyczerpujący sposób: 1. Czucie się dobrze we własnej skórze (nie tylko na płaszczyźnie fizycznej, ale ogólnie – czucie się dobrze jako ja). Innymi słowy – pozytywna ocena siebie, lubienie samego siebie, zdrowa relacja z samym sobą. 2. Traktowanie siebie jako wartościową osobę (co jest podstawą poczucia własnej wartości). Dostrzeganie własnych zalet i talentów. Docenianie ich, cieszenie się nimi i umiejętność mówienia o nich bez fałszywej skromności. 3. Wyrozumiałość wobec siebie. Umiejętność wybaczania sobie swoich błędów. Akceptowania swoich wad i niedoskonałości (świadomość, że ma je każdy z nas). 4. Umiejętność działania pomimo strachu i wątpliwości, które w nas są. Umiejętność wychodzenia poza własną strefę komfortu. Umiejętność radzenia sobie z wyzwaniami codziennego życia. Oczywiście do definicji pewności siebie można by dodać jeszcze kilka elementów, takich jak np. naturalność i autentyczność w grupie ludzi. Z doświadczenia jednak wiem, że to przychodzi samo, gdy 4 wyżej wspomniane warunki są spełnione. Z pewnością siebie są bezpośrednio związane pojęcia samooceny, poczucia własnej wartości i samoakceptacji. Sprawdźmy, czego dotyczy każde z nich. Samoocena W psychologii samoocena jest opisywana jako ogólna ocena swojej własnej wartości. To również ogólne podejście do samego siebie. Może być negatywne lub pozytywne. Samoocena obejmuje różne przekonania na własny temat, m.in. ocenę własnych zachowań, emocji, postaw, wyglądu zewnętrznego. Definiuje się samoocenę jako uogólnioną ocenę własnego Ja. Psychoterapeuta zdefiniował samoocenę jako “doświadczenie bycia kompetentnym w radzeniu sobie z podstawowymi wyzwaniami życia i zasługiwania na szczęście.” Poczucie własnej wartości W języku polskim pojęcie to zaczyna się od słowa “poczucie”, co wskazuje na sferę doświadczania i odczuwania emocji. Poczucie własnej wartości jest więc stanem psychicznym, podczas gdy samoocena postawą wobec siebie, oceną samego siebie. Tak samo, jak uczucie złości wynika z myśli “On nie powinien był mnie obrażać”, tak samo stan poczucia wartości wynika bezpośrednio z oceny własnej wartości. Są to więc pojęcia silnie ze sobą związane i na bardziej ogólnym poziomie mogą być traktowane jako synonimy. Podstawą poczucia własnej wartości i zdrowej samooceny jest przekonanie o własnej wartości, czyli myśli “Ja jestem wartościowy”. Samoakceptacja Samoakceptacja to bycie pogodzonym ze sobą, niezależnie od tego, kim jesteśmy i jacy jesteśmy. To brak wygórowanych, nierealnych oczekiwań wobec siebie. To skupianie się na sobie i docenianie siebie takiego jakim się jest, zamiast skupianie się na wyidealizowanym obrazie siebie. Samoakceptacja wynika z bycia wyrozumiałym wobec siebie. Aby być wyrozumiałym, trzeba siebie rozumieć. Trzeba znać motywy swoich działań, podłoże swoich reakcji i zachowań, swoje myśli i emocje. Gdy wiemy dlaczego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy – wtedy siebie rozumiemy. Gdybyśmy nie rozumieli dlaczego np. mamy słomiany zapał ucząc się gry na gitarze, moglibyśmy oceniać siebie negatywnie (to pewnie dlatego, że jestem zwykłym leniem). Jeśli znamy siebie i wiemy, że gitara to nie to, na myśl o czym serce nam bije szybciej, jesteśmy wobec siebie wyrozumiali – i nie oceniamy się negatywnie za ten słomiany zapał. Dlatego obserwacja samego siebie, która prowadzi do zrozumienia siebie, jest podstawą samoakceptacji. Jak stać się pewnym siebie? Po przeczytaniu poniższych punktów zadaj sobie pytanie: “Czego potrzebuję najbardziej?”. Następnie dokonaj wyboru i skieruj całą swoją uwagę na rozwój tego obszaru. 1. Dbaj o siebie. Traktuj siebie jako kogoś ważnego i wartościowego. Dbaj o siebie również w bardziej praktycznym rozumieniu tego pojęcia – realizuj swoje potrzeby, takie jak potrzeba zabawy, odpoczynku, spędzania czasu z bliskimi, zdrowego odżywiania, itp. 2. Odejdź od opierania samooceny na czynnikach zewnętrznych (co inni o mnie myślą, jakie mam oceny, ile zarabiam, ile mam rzeczy materialnych, ile mam znajomych, jaki jest mój wygląd zewnętrzny). Zamiast tego, opieraj samoocenę na czynnikach wewnętrznych (jaki jest mój system moralny, co jest dla mnie ważne, kim chcę zostać, jakie są moje cele, jaka jest moja misja życiowa). Chodzi o to, abyś nie pozwolił na uzależnianie swojego poczucia własnej wartości od czegoś, co od Ciebie nie zależy, bo wtedy może się ono zawalić w każdej chwili. 3. Buduj poczucie własnej wartości. Szukaj w swoim życiu tych momentów, kiedy coś Ci wychodzi. Rób listy rzeczy, które świadczą o Twojej wartości. Wzmacniaj i wspieraj siebie. Zapisuj swoje sukcesy (zwłaszcza te małe, bo ich jest więcej i są bardziej “Twoje”, niż wielkie sukcesy widziane oczami wszystkich wokół) i ciągle sobie o nich przypominaj. Zbuduj silne przekonanie o tym, że jesteś wartościowym człowiekiem i naucz się doceniać siebie. 4. Pracuj nad akceptacją własnych wad i niedoskonałości. Wszyscy je mamy, ale nie wszyscy je lubimy. Aby nauczyć się samoakceptacji obserwuj siebie, swoje zachowania, myśli i emocje. Naucz się siebie. Dowiedz się dlaczego zachowujesz się tak, a nie inaczej. Z czego to wynika? Jakie myśli, przekonania i emocje leżą u podstaw Twoich działań? Zrozum siebie, a będziesz wobec siebie bardziej wyrozumiały. Ważne jest też, abyś uświadomił sobie, że brak akceptacji nie jest dobrym motywatorem do zmiany (popularne przekonanie “Jak siebie zaakceptuję, to przestanie mi zależeć na rozwoju osobistym”), ale największym hamulcem rozwoju i życia pełnią życia. Naucz się mieć dystans do siebie i śmiej się ze swoich niedoskonałości (tak, jak robi to Madonna). 5. Zwiększaj swoje kompetencje. Kompetencja jest podstawą pewności siebie w odniesieniu do konkretnych obszarów życia. Jeśli brakuje Ci pewności siebie w relacjach, daj sobie kilka miesięcy na zgłębienie tematu relacji i naucz się komunikacji interpersonalnej od A do Z. Życzę Ci dużo wewnętrznej mocy 🙂 "
×
×
  • Dodaj nową pozycję...