Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 623
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    43

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. A moze po prostu trzeba się przestać oszukiwać? Chcesz wierzyć, że Ciebie kocha najbardziej i z Tobą mu było najlepiej, ale czy faktycznie musi tak być? Do pierwszej miłości ma się zawsze sentyment, co nie oznacza, że gdy ją zobaczymy to zostawimy męża/dzieci i polecimy do tejże miłości. Poza tym są różne rodzaje miłości. Najczęściej miłość pierwsza to taka zauroczona, szaleńcza, trochę nawet niedojrzała i nierozsądna. Ale czy to źle? Moim zdaniem nie, bo dzięki temu można odkryć, że prawdziwa miłość to nie ta szaleńcza z młodości, ale ta dojrzała, rozsądna. Tę ostatecznie wybieramy, mając sentymentalne wspomnienie tej młodzieńczej. To, że chcesz sie oszukiwać że to Ciebie kocha najbardziej i z Tobą mu było najlepiej do tej pory, moze świadczyć o niskim poczuciu wartości i potrzebie poczucia najważniejszą na świecie. Tylko, że Ty pragniesz takiego poczucia wstecz ? Jesli rodzice nie dawali Ci dostatecznie dużo miłości (nie wiem czy tak było, tylko daję przykład), to partner nie może być uzupełniaczem tychże deficytów. On miał prawo jak i Ty miałaś prawo, mieć kiedyś kogoś ważnego, ważniejszego. Moze on zapewnia Cię, że mu było z Tobą do tej pory najlepiej, bo tego zapewnienia oczekujesz? I to jest wg mnie zastanawiające, dlaczego chcesz sie tak oszukiwać? On miał prawo kiedyś mieć kogoś z kim mu było najlepiej na świecie. A czy Ty oczekujesz, żebyś to Ty była zawsze najważniejsza (nawet gdy Cię nie było) i że ze wszystkich było mu akurat z Tobą najlepiej? Szczerze mówiąc nie musiało tak być. Wybierając sobie kogoś na partnera nie możemy kierować sie czymś takim. A co jeśli ktoś ma już np. 40tke i miał kilka partnerek i zdecyduje, że jednak najlepiej mu było z jego pierwszą? A ta pierwsza ma już rodzinę, męża, swoje życie? Nie na tym polega wybór partnera życiowego, bo to nie licytacja. Nie chcę abyś odebrała to jako usprawiedliwianie narzeczonego, bo faktycznie po roku związku powinien już wiedzieć czego chce. Tylko, że z jego strony to moze nie był wtenczas jeszcze związek na poważnie, a z Twojej owszem i w tym tkwi dysonans. Czujesz rozczarowanie bo miałaś jakieś oczekiwania wobec niego. Tylko czy aby to nie było idealizowanie jego, tak jak on idealizował swoją byłą? Czy Twój narzeczony to Twój pierwszy partner, pierwsza miłość? Też nie widzę by autorka o tym wspominała. A to by zmieniało postać rzeczy.
  2. Masz, bo szanse zawsze są. Tylko pytanie czy je wykorzystasz jak należy ? ? Oprócz leków na depresje bezwzględnie potrzebna jest terapia oraz samodzielna praca nad sobą. Dopiero połączenie tych trzech rzeczy moze dać nam pozytywny rezultat. No i daj sobie czas oczywiście. Ja leczyłam sie z depresji (leki+terapia+praca nad sobą) 2,5 roku. U Ciebie trwa to tak długo bo brakuje pozostałych dwóch elementów (terapii i pracy nad sobą). Poproś lekarza po pierwsze o zmianę leku na mniej otępiający, albo zmniejszenie dawki. Po drugie poproś psychiatrę o skierowanie na terapie, po trzecie zacznij czytać o depresji: jak jej przeciwdziałać samemu i zacznij sam pokonywać lęki, pokonywać depresje. Masz szanse więc wykorzystaj ją na maxa.
  3. Szczerze mówiąc to ma racje zarówno ka-wa jak i TakaJakaś. Rodzice mają prawo wydawać kase na co chcą, bo to ich wypracowana kasa. Skoro już Ci nieraz dokładali do czegoś, kupili coś z własnych pieniędzy, to mają prawo zakręcić kurek. Moze czują, że dali Ci palec, a Ty chcesz całą rękę? Możliwe, że ja bym się tak czuła. Sama też nie dostałam nic od rodziców (ani zaplecza finansowego, majątku ani miłości jakiej potrzebowałam). Też uważam, że czasem wydawali kasę na niepotrzebne rzeczy, że mama obecnie niepotrzebnie mieszka w pustym 3 pokojowym mieszkaniu, na którego utrzymanie musi wydać więcej kasy niżby wydała na kawalerkę (wg mnie to marnotractwo). Mam prawie pół wieku i do tej pory mieszkam na wynajmie, podczas gdy wielu z moich znajomych podostawało od rodziców ziemie/domy/mieszkania. Tak więc mimo wszystko rozumiem co czujesz, ale i tak strasznie się czyta o tej roszczeniowości wobec rodziców. Mimo wszystko nie zarabiali po 100 tys miesięcznie by dać grubą kasę na zawołanie ot tak. Z drugiej zaś strony -jako rodzic- sama zrezygnowałam w niejednej rzeczy, by odłożyć dla swojego dziecka. Pomagam córce finansowo, choć nigdy ode mnie kasy nie wyciągała, nie żądała wyprawki w dorosłe życie. Jako, że sama nic nie dostałam od swoich rodziców i było mi całe życie ciężko, to chce by moje dziecko miało lepiej/łatwiej. Czuję nie tylko zobowiązanie rodzicielskie, ale taką wewnętrzną zwykłą ludzką potrzebę, aby dać póki mam-to czego mi nigdy nie dano. Tego poczucia może zabrakło u Twoich i moich rodziców. Dlatego opłacam córce studia i niedługo dołożę sie do jej auta, niezbędnego do nowej pracy. Ale mimo moich starań nie będe w stanie kupić jej mieszkania/domu, bo gdyby mnie było stać to kupiłabym je najpierw sobie ? Moze sie dołożę, ale nie kupie, nie podaruje bo sama nie mam.... i będzie mi bardzo przykro ? Myślę, że Twojej mamie tez może być przykro z tego powodu.
  4. Za bardzo nie rozumiem Twojego tematu. Gdybyś mógł sprostować. Co to znaczy "jak w obecnych warunkach zmienić psychiatrę". Hmmm to nie kwestia czasów, zmienia sie zawsze tak samo. Znajdujesz sobie nowego lekarza, zapisujesz sie do niego, ewentualnie (jesli chcesz) pobierasz historie choroby z poprzedniej przychodni i gotowe. Natomiast tego cytatu nie rozumiem w ogóle: "trochę zaniepokojony wymaganiami w swojej okolicy [2 plus 2 masz całkowite prawo do składania fałszywych zeznań]". O jakie wymagania chodzi i jakie zeznania? U psychiatry te zeznania? I o co chodzi z tym "2 plus 2"? Nie rozumiem tez o co chodzi z tymi planowanymi zmianami. Piszesz bardzo lakonicznie, skrótami myślowymi, bez znaków interpunkcyjnych. Naprawde trudno zrozumieć przekaz, bo nikt nie będzie czytać Ci w myślach. W takim razie nie kupuj w aptece na wsi. Wiadoma sprawa, że na wsiach są ploty. Kupuj w mieście albo w aptekach internetowych z dostawą do domu. Jeśli zaś czujesz, że wyszło poza mury apteki coś co nie powinno, to masz prawo coś z tym zrobić, bowiem aptekarza -tak jak lekarza- obowiązuje tajemnica zawodowa. W tej sprawie proponuje skrupulatnie poczytać w internecie albo udać sie po poradę do prawnika. Są w każdym mieście/miasteczku darmowe porady prawne.
  5. A zawsze się tak kłóciliście, czy dopiero teraz? Dzieci są WASZE, a nie tylko Twoje.... no chyba, że faktycznie są Twoje z poprzedniego związku. Ale jeśli są Wasze to decyzje podejmuje sie wspólnie.
  6. Nie twierdze, że kłamiesz. Pisałeś nie raz, że nikt Ci nie chce pomóc, a ja wychodzę z propozycją pomocy. Może ja mam dar przekonywania, może urok osobisty, może Ciebie nie zrozumieli, może wtedy nie pomogli a teraz pomogą... takich "może" jest wiele. Nie zaszkodzi bym spróbowała-prawda? Ktoś kto uparcie dąży do celu, ten go osiągnie. Nie można sie poddawać na całe życie, tylko dlatego, że ktoś raz czy dwa odmówił pomocy. Mam przykład z własnego życia, że w pewnej kwestii mnie ignorowali, a nawet odstraszali, a ja uparcie dążyłam do celu... nie chcieli mnie drzwiami to wchodziłam oknem. Trwało to jakieś 2 lata, ale w końcu ktoś sie znalazł, kto mi pomógł w tej ważnej dla mnie sprawie. Tak więc przemyśl to i odpowiedz na moje pytania-jesli faktycznie chcesz by ktoś Ci pomógł. Fundacja w Twoim mieście to Pozytywka ODT. Nie moge wkleić linku, musisz sobie sam wyszukać. I tam chciałam zadzwonić, zapytać jaką formę pomocy oferują?
  7. To co opisujesz jest bardzo niepokojące. Powinieneś pilnie udać się do psychiatry po antydepresanty, bo wszystko wskazuje na to, że masz depresję. Depresji nie można lekceważyć.
  8. Nie twierdze, że kłamiesz. Pisałeś nie raz, że nikt Ci nie chce pomóc, a ja wychodzę z propozycją pomocy. Może ja mam dar przekonywania, może urok osobisty, może Ciebie nie zrozumieli, może wtedy nie pomogli a teraz pomogą... takich "może" jest wiele. Nie zaszkodzi bym spróbowała-prawda? Ktoś kto uparcie dąży do celu, ten go osiągnie. Nie można sie poddawać na całe życie, tylko dlatego, że ktoś raz czy dwa odmówił pomocy. Mam przykład z własnego życia, że w pewnej kwestii mnie ignorowali, a nawet odstraszali, a ja uparcie dążyłam do celu... nie chcieli mnie drzwiami to wchodziłam oknem. Trwało to jakieś 2 lata, ale w końcu ktoś sie znalazł, kto mi pomógł w tej ważnej dla mnie sprawie. Tak więc przemyśl to i odpowiedz na moje pytania-jesli faktycznie chcesz by ktoś Ci pomógł. A to fundacja w Twoim mieście. https://www.pozytywka.slask.pl/oferta
  9. Moze ma niespełnione ambicje, a moze miał całe życie biedę-rodzina niskie wykształcenie i myśli, że z wykształceniem oraz pieniędzmi będzie lepiej. Warto by jego zapytać o prawdziwą przyczynę takiego podejścia. Kluczowe jest nie to dlaczego i co tata mówi, bo w pewnym sensie mówi to z troski, ale kluczowe jest to jak Ty sie zachowasz, co mu odpowiesz i co Ty sama zrobisz z własnym życiem. Zaczynam rozumieć skąd u Ciebie to podejście do chłopaków. Robisz co Ci ojciec każe. Chciałaś mieć chłopaka jako nastolatka, ojciec wpoił, ze nie wolno. Przeżyłaś to bardzo, co mogło spowodować, ze mentalnie zatrzymałaś sie na etapie nastolatki. Dlatego masz obraz chłopaka z tegoż okresu i dlatego nie chcesz by chłopak zmężniał, wyłysiał, zgrubł.... bo przypominałby Twojego ojca. Niniejszym oznajmiam, że masz już 23 lata i nie musisz sie tatusia słuchać. Ty kreujesz własne życie. Spędź wakacje jak chcesz.
  10. Moze ma niespełnione ambicje, a moze miał całe życie biedę-rodzina niskie wykształcenie i myśli, że z wykształceniem oraz pieniędzmi będzie lepiej. Warto by jego zapytać o prawdziwą przyczynę takiego podejścia. Kluczowe jest nie to dlaczego i co tata mówi, bo w pewnym sensie mówi to z troski, ale kluczowe jest to jak Ty sie zachowasz, co mu odpowiesz i co Ty sama zrobisz z własnym życiem. Zaczynam rozumieć skąd u Ciebie to podejście do chłopaków. Robisz co Ci ojciec każe. Chciałaś mieć chłopaka jako nastolatka, ojciec wpoił, ze nie wolno. Przeżyłaś to bardzo, co mogło spowodować, ze mentalnie zatrzymałaś sie na etapie nastolatki. Dlatego masz obraz chłopaka z tegoż okresu i dlatego nie chcesz by chłopak zmężniał, wyłysiał, zgrubł.... bo przypominałby Twojego ojca. Niniejszym oznajmiam, że masz już 23 lata i nie musisz sie tatusia słuchać. Ty kreujesz własne życie. Spędź wakacje jak chcesz.
  11. Abyśmy sie dobrze zrozumieli... jesteś teraz zazdrosny, bo wynikło takie jej zachowanie, czy zawsze byłeś a teraz bardziej? Ale tak od razu po powrocie do pracy zaczęła Cie odpychać, czy jednak po jakimś czasie? A jak wygląda Wasza sytuacja domowa gdy żona wraca do domu? Czy domowe obowiązki dzielicie uczciwie po połowie, czy jednak ona po swojej pracy ma drugą prace w domu? Znamy za mało szczegółów, aby oceniać.
  12. Seba> ja mieszkam w miasteczku, gdzie jest tylko 15tys mieszkańców, a jest fundacja dla autystyków. Zabrze tez ma swoją fundacje, ma miejsca gdzie mozna sie udać będąc autystykiem. Jesli chcesz zadzwonię tam, wypytam co oferują, jaki jest ich zakres działania, a moze jesli nie oni to mnie gdzieś pokierują. Jedyne co, to musisz mi naświetlić jakiej pomocy konkretnie oczekujesz? Masz lekki czy umiarkowany stopień niepełnosprawności?
  13. A wiesz, że często szewc bez butów chodzi ? ? Czyli pomaga się innym gdy samemu sobie się nie umie? Założę sie, że wszędzie nie szukałeś. Z kolei na odległość tez można pomóc w jakiś sposób. Ja np. pomagam na odległość. Podejrzewam jednak, że Ty masz mocno sprecyzowane oczekiwania i nie chcesz z nich zejść, co powoduje, że masz wrażenie braku zewsząd pomocy. Powiem tak... mi się z Tobą normalnie gada, serio. Nie znajduje choroby w Twoich wypowiedziach. Może na żywo Twoją chorobę zdradza nietypowe zachowanie, np. wycofanie, izolowanie sie, lękliwość, "dzikie" ruchy... nie wiem. W każdym razie przez Internet rozmawia się z Tobą normalnie, bez zastrzeżeń, a jedyne co mnie nieco w Tobie irytuje to użalanie sie nad sobą. To wg, mnie jedyna rzecz jaką do siebie zniechęcasz. Gdybyś to w sobie zmienił to moze jest większa szansa na poznanie kogoś.
  14. Przykro mi. Moze za szybko się poddałeś? Moze powinieneś poszukać w swojej okolicy jakieś fundacji/organizacji związanej z autyzmem i zapytać czy mozesz sie z nimi jakoś związać? Mozesz im pomagać w wolontariacie, tym samym będziesz mieć kontakt z innymi osobami z tego środowiska. Trzeba próbować na różne sposoby, w różnych miejscach. Najgorsze co mozesz zrobić to poddać sie i użalać sie nad sobą. Owszem, ale przecież w tym własnie jest największy problem, prawda? W tym się zrozumiecie doskonale.
  15. Nie wiem czy to brak zrozumienia czy raczej bezmyślność, brak kultury. Moze szukali sensacji zadając takie pytanie, ale to nie było ani miłe ani taktowne ani kulturalne. A czy pomyślałeś by zapisać sie do jakiejś grupy autystycznej? Albo podjąć współprace z jakąś fundacją? Wiem, że osoby niepełnosprawne sie czasem spotykają na różnych wydarzeniach. Np. moja córka niedawno brała udział charytatywnie w wydarzeniu fundacji "Świat autyzmu". Byłam tez na tym wydarzeniu i powiem Ci, że panowała tam niezwykła atmosfera. Wszyscy byli nastawieni przyjaźni, serdecznie sie do siebie odnosili. Wyjątkowy klimat. Moim zdaniem problem polega na tym, że oczekujesz zrozumienia od osób zdrowych, nie mających nic wspólnego z autyzmem. A przecież wiadomo, że syty głodnego nie zrozumie. Zrozumienie dostaniesz w środowisku związanym z autyzmem i takich środowisk powinieneś szukać, tam się zadomowić.
  16. Współczuję bardzo tego co przeżywasz ? Podobno życie samo w sobie jest wartością i człowiek jest wartościowy, ale tego nie widzi. Dobrze, że chociaż masz pracę. A oni w tej pracy wiedzą o Twoim autyzmie?
  17. A czy jest możliwość, że zrobił tak gdyż sam czuje sie w pewnym sensie opuszczony? Czy to nie jest tak, że mieszkając w rodzinnym domu ma poczucie, że jest bliżej matki? A tłumaczenie w kwestii ojca to tylko wymówka, usprawiedliwienie dla jego postepowania? O to najlepiej zapytać profesjonalistę, czyli jakiegoś psychologa. Tez odniosłam takie wrażenie. Nie wiem czy to pewnego rodzaju nieprzecięta pępowina.
  18. Problemem nie jest to, że masz 177 cm wzrostu. Problemem jest to, że Ty robisz problem ze swojego wzrostu i spychasz wszelkie niepowodzenia na ten wzrost. Teraz rozumiesz? Tak jak pisałam kilkakrotnie, w moim otoczeniu jest kilka mężczyzn z takim wzrostem. M.in. moi bracia i oboje mają rodziny. Kuzyn jest o głowe niższy od żony, a skoro jest niższy też ode mnie to znaczy, że ma poniżej 170 cm. Gdyby problemem był wzrost to nie mieliby żon/dzieci-prawda? Masz po prostu niewłaściwe podejście, bo problemem w kwestii poznania kobiety z pewnością jest autyzm. Wystarczy na ten temat poczytać.
  19. Po pierwsze: czy to ejst psycholog czy psychoterapeuta? bo psycholog nie zajmuje sie leczeniem (nooo chyba, że kliniczny). Zwykły psycholog jest od pogadania, doradzania ale nie prowadzi terapii. Na NFZ gdybyś sie zapisała w zeszłym roku, to byś już teraz może miała wizytę i mogłabyś zrezygnować z płatnych sesji. Jeśli natomiast teraz zrezygnujesz to zostajesz z niczym. A chodzisz do psychiatry z tymi lękami? Masz znaleźć cel, ułożyć plan i dążyć do celu ? A co robisz z tymi wskazówkami? Bo wiesz... żaden terapeuta/psycholog/psychiatra nie jest czarodziejem, nie dotknie czarodziejską różdżką i nie usunie problemu po słowach "czary-mary" ? To głównie Ty sama pracujesz nad sobą, nad zmianą nastawienia. Co więc robisz każdego dnia, sumiennie od roku, by się zmienić? Jakie ćwiczenia, metody stosujesz? Czy jest w tym regularność? Nie, to nie jest w porządku. W ogóle odnoszę wrażenie, że za dużo myślisz, stale myślisz. Czytasz jakieś książki? Bo moge Ci polecić jakieś. Poszukasz w bibliotece i wypożyczysz.
  20. Javiolla

    Dzieci

    Satysfakcjonujące są chwile w wychowywaniu dziecka. Samo w sobie wychowanie to wielki trud, wiem coś o tym ? Jeśli zaś chodziło tę drugą stronę, o której piszesz.... widać jesteś dość zalęknioną osobą, z tendencją do zamartwiania się. Tutaj będzie o tyle trudniej, że musisz stale -w zasadzie nieustannie- sie pilnować, pracować nad sobą, bo dziecko im mniejsze bym bardziej chłonie Twoje emocje, uczucia, atmosferę. I to już w łonie matki. Niektórzy twierdzą, że nawet w chwili poczęcia. Jesli masz obawy czy będziesz nadopiekuńcza matką to poczytaj o nadopiekuńczych matkach, jakie one maja cechy, z czego wynika ich nadopiekuńczość itp. i sprawdź sama siebie teoretycznie. Wiem, że często bywamy nieobiektywni wobec siebie, ale juz jakiś procent siebie zauważysz w tych artykułach. Poza tym nadopiekuńcza matka to nieszczęśliwa osoba, mająca zwykle jakieś nieleczone zaburzenia, a więc chcąc uniknąć bycia taką matką moze lecz się wcześniej. Jeśli jesteś ogólnie lękliwa, nakręcająca się to masz w kwestii rodzicielstwa pod górkę... niestety ? Dlatego, że matka poza miłością do dziecka musi umieć sobie przede wszystkim radzić sama ze sobą. Poniżej cytaty, które być moze sie przydadzą w podjęciu decyzji. " Rodzicielstwo jest prawdziwym cudem. Jest też niewątpliwie niełatwą serią drobnych wydarzeń, tymczasowych konfliktów i nagłych kryzysów, wymagających Twojej reakcji. A cokolwiek postanowisz i powiesz, a także sposób w jaki to zrobisz, może być- i zapewne będzie- użyte przeciwko Tobie. W końcu poznasz siłę ponoszenia konsekwencji SWOICH CZYNÓW" O nadopiekuńczej matce: „Jeszcze gdyby matka umiała dać sensowne rady, gdyby była np. w sprawach zawodowych jakimkolwiek autorytetem. Nie, ona chce podzielić się obawami i wprowadzić niepewność. Na zmianę uwierz w siebie i "ale czy ty się do tego nadajesz?" Jak dla mnie to jest samolubne i po prostu dzieli się z synem obawami, by to jej było lżej. Nie powinna tego robić, bo podcina dziecku skrzydła. A najgorsze jest jeszcze podejście "jak jest dobrze to jest dobrze, jak jest źle to zrobię by było jeszcze gorzej" - czyli płacz nad rozlanym mlekiem. Nie wiem jak córki to znoszą, ale synowie na pewno źle. „ „Po pierwsze, skoro drażni dziecko matczyna nadmierna troska, to znaczy, że okazując mu troskę mu nie pomaga. Po drugie, okazując mu troskę i swoje przerażenie, mówi mu bardzo wiele rzeczy: "jesteś zbyt wrażliwy, nie poradzisz sobie, jesteś słaby, jesteś za mało zaradny, nie umiem sobie wyobrazić, że dasz sobie radę, nie zniesiesz tego, załamiesz się, jesteś jeszcze dzieckiem". On właśnie to słyszy. Nie słyszy wsparcia. ŻADNEGO. Po trzecie, dziecko musi dźwigać nie tylko swoją trudność, ale też matczyne lęki - bo dziecko wie, że się matka martwi, to do tego być może jeszcze martwi się stanem matki, dodatkowo może mu utrudniać pozbieranie się to poczucie, że własną matkę (która w niego nie wierzy) obciąża swoimi problemami. Po czwarte, tak - to jest nienormalne, że całe życie matki jest skupione na dziecku, zwłaszcza DOROSŁYM dziecku. Wbrew temu co matka myśli i czuje teraz, właśnie najbardziej wspierającą rzeczą, jaką można zrobić, to się odsunąć od dziecka, dać mu dorosnąć i oferować wsparcie wtedy, kiedy o to poprosi. Traktowanie go jak dziecko nie dodaje mu sił. „
  21. A może u Ciebie największym problemem są lęki? Z Twoich wypowiedzi wynika, że naprawde nie wiesz czego chcesz, nie masz konkretnego sprecyzowanego celu. Nikt za Ciebie nie podejmie decyzji. A aby ją podjąć trzeba zaryzykować ? albo tak albo inaczej, ale bez jakiegokolwiek ryzyka nie pójdziesz do przodu. Tak szczerze mówiąc Twoje filozofowanie do niczego nie prowadzi, bo niby wiele chcesz a tak naprawde masz pełno wymówek i niby coś chcesz ale sie boisz. Ale pomyśl... skoro i tak sie wszystkiego boisz to jaki problem podjąć decyzję. I co z tego gdyby decyzja okazała się niewłaściwa? Przecież miliony ludzi takie decyzje w życiu podjęło i żyją!!! Sęk w tym co z tej decyzji wyciągniesz za morał, jaką lekcję odrobisz, czego to Cie nauczy. Właściwie to nie rozumiem Twojego problemu, bo co by sie stało gdybyś sie zasiedziała w jakiejś fajnej pracy, poznała ciekawych ludzi? Przecież nad morze możesz pojechać w czasie urlopu sama albo z kimś poznanym. Po co sobie tak komplikujesz życie ?
  22. Przyznam, że mozna mieć kompleks w zasadzie na każdym punkcie, ale nie moge przyznać, że niski facet to 177-180 cm, bo to NIE jest niski, tylko średni-przeciętny wzrost. Ja w swoim otoczeniu oraz rodzinie mam kilku mężczyzn takiego wzrostu -w tym moich braci i oboje mają rodziny, a więc w niczym to nie przeszkadza- naprawdę. Tak więc rozumiem, że można mieć kompleksy na punkcie czegoś co tak naprawdę powodem do kompleksu nie jest, bo w sumie na tym kompleksy polegają niestety ? Szczerze... nie problem jest problemem, lecz podejście do tego problemu. Rozumiesz to zdanie?
  23. Rozumiem, że to wszystko co czujesz jest objawem ze spektrum autyzmu. Rozumiem, że w tej sytuacji masz prawo się tak czuć. Rozumiem też, że skoro inni widzą w Tobie nieudacznika to sam się takim czujesz. Współczuję całej życiowej sytuacji.
  24. Ale jakiego wsparcia oczekujesz? Bo ja Ci pisałam sporo rad oraz zadawałam pytania, na które nigdy nie odpowiedziałeś... A wiec czego oczekujesz, by poczuć czyjeś wsparcie?
  25. Seba, gdyby był moderator to niestety obawiam sie, że z Tobą najpierw zrobiłby porządek za powielanie wątków i wyzywanie od głupich osób z innym niż Ty zdaniem. Przykro nam, że się źle czujesz sam ze sobą, ale dobrze wiesz, że to nie we wzroście jest problem lecz z autyzmie. to on jest powodem, że nie mozesz nikogo poznać i masz problem w relacjach z innymi. Wszyscy na forum próbowaliśmy Ci pomóc na różne sposoby, ale nie przyjmujesz tej pomocy. Powiedz mi, czy zrobi ci się lżej na sercu gdy ktoś przyzna racje odnośnie Twojego wzrostu? Czy Tobie chodzi tylko o to by Cię pogłaskać po głowie i powiedzieć" oj jakiś Ty biedny ze swym niskim 177 cm wzrostem"? Tak naprawde nie wiemy czego od nas oczekujesz?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...