Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 627
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    43

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Z racji mieszkania na Pomorzu znam małżeństwa/pary ludzi pływających. Napisze z własnych obserwacji. Po pierwsze wcale nie masz gwarancji, że nie schodzi na ląd, bo on Ci tak mówi-tak ? ? Cóż to za mało na posiadanie pewności. Wiem, że schodzą czasem na ląd gdy np. statek cumuje do jakiegoś portu (a robi tak każdy statek), lub gdy jest sztorm i nie mogą pływać. Po drugie skoro kłóciliście sie to jednak coś było nie tak w Waszym małżeństwie. Fakt, że to były sprzeczki związane z jego pracą ale widocznie on sie z tym źle czuł. Dawało mu to poczucie, że Cię unieszczęśliwia. Po trzecie im więcej czasu żyjemy w separacji tym bardziej sie od siebie oddalamy, oduczamy życia wspólnie, zaczynamy lubić samotność/izolacje. Moze tak być w jego przypadku. Po czwarte często tak jest w związkach, że gdy powód rozstania jest dla rzekomego dobra drugiej strony to zwykle problem leży w zrywającym. Przykład: chłopak zrywa z dziewczyną twierdząc, że na nią nie zasługuje. A potem sie okazuje, że ją zdradził i sobie z tym nie radził. I tutaj nachodzi mnie myśl: może Twój mąż po prostu nie wytrzymał tak długiej rozłąki bez kobiety i zdradził Cię, a że nie chciałby Cię unieszczęśliwiać ukrywając to przed Tobą i żyjąc dalej jakby nigdy nic, to od razu wcisnął, że jesteś nieszczęśliwa i chce byś była szczęśliwsza bez niego. Przykro mi, ale pozostaje uszanować jego decyzję.
  2. A Ty się do kogoś odzywasz? Lajkujesz kogoś? Dostajesz polubienie i nic nie robisz? To uderzaj ? znajdź je na forum i napisz pw. Słyszysz od nich, że jesteś porąbany? A pytasz je dlaczego tak uważają? Jakie zachowania na to wskazują? Warto wiedzieć takie rzeczy. Chciałbyś konkretnie napisać jakie? Moze omówimy to.
  3. I to powinna być największa motywacja-czyli dzieci! Gocha> Moja mama nie odeszła od ojca, a miała szanse. Pewna fundacja była gotowa nam pomóc. Oferowali wsparcie psychologiczne, prawnicze, nawet bytowe do czasu zakończenia sprawy. Dziś jest jeszcze więcej fundacji, miejsc gdzie kobieta w takiej sytuacji otrzyma pomoc. A ja... wtenczas dziecko byłam skazana na życie w piekle. Był czas, że nawet błagałam mamę by nas oddała do domu dziecka, bo miałam tak serdecznie dość tego co działo sie w domu. Marzyłam o tym by mieć szczęśliwą matkę. Zdaję sobie sprawę, że to smutne marzenie. Dziś... z perspektywy czasu mając sama dorosłą córkę wiem, że byłabym gotowa dla jej szczęścia zrobić bardzo wiele, nawet rzeczy, na które rzekomo nie mam sił i odwagi. Nie wiem czy słyszałaś kiedyś o kobiecie, która była drobna filigranowa, a podniosła samochód by ratować własne dziecko! Wyobrażasz sobie? Mamy w sobie tyle mocy, że nie jesteśmy w stanie ogarnąć tego myślami, ale ta siła jest w nas... trzeba ją tylko wydobyć!!!!
  4. A Ty próbujesz sie do ludzi zbliżyć i w jaki sposób? Kim i czym Ty jesteś zainteresowana? Kogo Ty lubisz i za co? Czy Ty sie interesujesz cudzymi problemami, samopoczuciem, uczuciem itp? Pytam, bo niewiele napisałaś, a to wszystko działa w obie strony. "Zyskasz więcej przyjaciół w ciągu dwóch miesięcy, jeśli okażesz zainteresowanie innym, niż w ciągu dwóch lat, pragnąc skłonić ludzi do zainteresowania się tobą.”
  5. Javiolla

    Związek

    A dla kogo chciałabyś być lepsza? Czy dla siebie też robisz tak wiele jak dla innych? Tu się zgadzam w 100%. Ja do obcej osoby nie mogłabym tak powiedzieć, a co dopiero do bliskiej, ukochanej.
  6. I tak bym im sugerowała zrobić. Bo taka gadka jest zwykłą manipulacją. Czy to wszystko robiłeś/robisz dla ich uznania, czy dla siebie? Myślę, że ludzie nas tak traktują jak im na to pozwalamy-proste. Pozwalałeś do tej pory więc tak ich przyzwyczaiłeś. Teraz na każdy Twój sprzeciw będzie taka lub podobna reakcja. Moim zdaniem to nie jest Twój obowiązek. Jestem uczulona na takie argumenty, bo moja mama tez w ten sposób próbowała manipulować, że niby to mój zasr*ny obowiązek zająć sie rodzicem. Gdyby zasr*nym obowiązkiem było traktować rodzica tak jak traktował dzieci, to powinnam ją wyzywać i tłuc po głowie/twarzy, ale tego oczywiście rodzic nie widzi ? Otóż nie jest to Twoim obowiązkiem, a dobrą wolą, i czy ją będę miała zalezy od postępowania rodziców wobec mnie. Nie po to są dzieci. Choć wiem, że wiele rodziców właśnie tak uważa, ze oni spełnili rodzicielski obowiązek więc i dziecko ma to zrobić. Tylko w relacjach rodzic-dziecko nie powinno chodzić o obowiązek, ale miłość, szacunek i bliskość. Jeśli to będzie pielęgnowane, to wzajemna pomoc nie będzie obowiązkiem lecz chęcią i dobrą wolą. Opisz mi swoje dzieciństwo, relacje z rodzicami przez całe życie. Nie odpowiedziałeś na te pytania ka-wy. Sama jestem ciekawa jak to jest. I czy studia sponsorują Ci rodzice? Rodzice też są roszczeniowi i pyskaci, skoro uważają, że to jego obowiązek, że od tego jest i krzyczą przeklinając. Widocznie tak faktycznie myślą, tak wychowali również syna. To co dajemy wraca do nas, więc jeśli rodzice dali synowi zimny chów (jak to ka-wa ujęła) to samo dostaną w zamian.
  7. Wcale nie jest to forum tylko dla kobiet. Owszem, więcej się ich udziela, ale jest tu sporo mężczyzn. Poczytaj forum, bo jest tu kilka dziewczyn, które jako singielki tez boją sie samotności. Jedna z nich jest Abc, oola_00 oraz klaudia210. Popiszcie sobie, pogadajcie, moze poznajcie sie. Jeśli nie przypadniecie sobie do gustu to chociaż wymienicie doświadczenia. A dlaczego ta myśl aż tak bardzo Ci dokucza? Umiesz określić konkretny tego powód? Czyli wymieniałeś masę wad z powodu których było fiasko tak? Hmmm kiedyś oglądałam taki film, że była kobieta która otworzyła biznes. Polegał on na tym, że umawiała sie na randki z facetami, którzy nie mogli nikogo znaleźć i wyłapywała powody, potem im naświetlała te niedociągnięcia, niestosowne zachowania, nieestetyczny wygląd i inne. Potem kierowała ich do swego kolegi, który pomagał im to zmienić. Niby to tylko film, ale czasem odnoszę wrażenie, że przydałaby sie niektórym osobom tak "specjalista", taka a'la super niania ? (obserwator specjalista). Trudno poprzez forum, nie znając Ciebie określić jaki jest powód tego fiaska. Wydajesz sie z opisu ciekawym człowiekiem. Z pewnością masz wiele tematów do rozmów, a dziewczyna nie będzie sie z Tobą nudzić. Toteż zgaduję, że przyczyna tkwi w czymś innym... hmmm może w wyglądzie, zachowaniu, postawie, kulturze osobistej. A ktoś tak mówił? Skąd podejrzenie, że one czują wobec Ciebie frustracje? Jakie zachowania dziewczyn o tym świadczą? I gdzie podróżujesz, masz jakieś konkretne ulubione kierunki? Może byś sie zapisał na fb do grup tematycznych. Czy próbowałeś aplikacji randkowej na fb?
  8. A skąd ta jasność? To normalne, że małżonków łączą finanse (chyba że mają rozdzielność), wspólne kredyty/zobowiązania. Gdybym natomiast nie wiązała sie od początku i nie miała takowych wspólnych zobowiązań, to by tego problemu tez nie było. On powstał w trakcie małżeństwa więc to nie jest żaden argument przemawiający na plus dla związku. Samotność to stan naszego ducha. Możemy czuć sie samotni w tłumie i niesamotni na bezludnej wyspie. Samotność to nie wina/przyczyna innych ludzi tylko nas samych, tego jak sie czujemy ze sobą, we własnym towarzystwie. Bycie samemu nie jest jednoznaczne z byciem samotnym. Takie cytaty załączę, bo może sie komuś (jeśli nie autorce) przydadzą ? „Chcemy żeby ludzie zapełniali pustkę, którą sami sobie stworzyliśmy zapominając o sobie. Zapominamy o sobie i nie szanujemy siebie zaniedbując swoje ciało i psychikę. Prawdziwie wartościowy związek może tworzyć, ten który do ładu doszedł z samym sobą. Kochając siebie jesteśmy w stanie dzielić się sobą z innymi nie obciążając ich. Biorąc odpowiedzialność za rzeczy, które nam się przydarzają zaczynamy żyć bardziej świadomie. Z czasem przychodzi tez wsparcie z zewnątrz, przyciągamy do siebie ludzi pozytywnych także będąc pozytywnymi. Każdy z nas ma prawo do błędów, każdy z nas ma tez prawo, a nawet obowiązek nie popełniać ich ponownie. Trzeba tylko poobserwować i wyciągać wnioski na bieżąco. Każdy z nas ma tez siłę, żeby temu sprostać. Wyjście z tzw. strefy komfortu wymaga odwagi i siły, to przywilej każdego człowieka. Trzeba tylko zrobić postanowienie i być konsekwentnym. Reszta zacznie się układać sama”. "Ćwiczenie dla chętnych na samotność - usiądź przed ścianą, bez telefonu, bez telewizora, bez rozpraszaczy, po prostu sama ze sobą. Wytrzymaj 10minut - zapewnia, że większość nie wytrzyma, bo po prostu ma biedne życie wewnętrzne i niewiele refleksji związanych ze sobą, swoimi pasjami czy zachowaniami. A to podstawa, od tego warto zacząć - od własnego towarzystwa i polubienia go" "W partnerze lokujemy swoje deficyty, oczekiwania. Liczymy, że nasze pragnienia spełni ktoś z zewnątrz. Liczymy, że nas pokocha ktoś z zewnątrz i wtedy będziemy "szczęśliwi". Oczekujemy, że partner to taka tabletka euforyczna. To, czego nie dostaliśmy od ojca, matki ma nam dać partner. Chcemy w jego oczach zobaczyć siebie. Bajkowa wizja siebie jest często drastycznie weryfikowana. Okazuje się, że wszystkie narzędzia do dobrostanu mamy w sobie. Partner ma być potwierdzeniem mojej wartości, a nie źródłem."
  9. W tym jednym się z Tobą zgadzam. Jeśli mam być szczera to po rozważeniu wszystkich za i przeciw, jedynym poważnym argumentem przemawiającym za pozostaniem w związku są finanse. Innych powodów nie widzę.
  10. Obawiam się, że nie uwierzy ? Możesz też robić co chcesz bez dostosowywania sie do innych-co jest niemożliwe gdy się ma rodzinę. Możesz sama podejmować decyzje a nie na spółkę -co ma miejsce w małżeństwie. Sama odpowiadasz za siebie i masz zobowiązania tylko wobec siebie samej- co daje spokój i poczucie bezpieczeństwa. Mniej masz powodów do kłótni np.o dziecko/finanse itp. Ponadto kase masz tylko dla siebie, nikomu sie nie musisz z wydatków tłumaczyć i z nikim dzielić. W punkt! Znam takie małżeństwo, które sie zrywa przed innymi jakie jest udane. Na fb co chwile jakieś teksty, zdjęcia typu "taki obiadek ugotowała moja cudowna żona", albo "takie kwiaty dostałam od kochanego męża". I tylko ktoś kto tam bywa (sąsiad, rodzina najbliższa, koledzy z pracy) wiedzą, że to jest na pokaz. W rzeczywistości oni sie wyzywają koszmarnie, szarpią, drą ryja.... i to nie są domysły, są na to świadkowie. A inny przykład z zycia... mąż sytuowany w mieście i trzeba zachowywać pozory, a małżonka leczy sie na depresje od lat, bo maż ją bije i zdradza. Skąd wiem? Bo koleguję sie z nią i wiem co przeżywa. Szczerze... chętnie bym sie zamieniła. Tylko już czasu nie cofnę. Też miałam parcie na związek i tez czułam sie kiedyś samotna. Dopiero teraz gdy mam świadomość dlaczego tak sie działo, to wiem, że nikt mi szczęścia nie da poza mną samą. Gdybym z jakiegoś powodu została teraz sama, to nie szukałabym partnera, a nawet unikałabym tego. Pisałam o tym nie raz na forum. Tak jak wyżej napisałam... zaznałam. Dlatego piszę z własnego doświadczenia, że druga osoba nie wypełni pustki w moim sercu, bo to moja pustka i tylko ja moge ją wypełnić. Jeśli nie zaprzyjaźnisz sie sama ze sobą, nie poznasz własnych wartości, nie zaakceptujesz siebie taką wyjątkową jaką jesteś- to nikt inny Ci tego nie da. Nie ma się co czarować.
  11. To prawda, że to inny rodzaj miłości, ale nie zgadzam sie, że wiele kobieta aż tak pisze ze swoimi matkami/siostrami. Pisać normalnie od czasu do czasu, a pisać nagminnie obsesyjnie to zdecydowana różnica. Faktycznie nie pozostaje Ci nic innego jak rozmawiać i rozmawiać, ale wcale nie oznacza, że to coś pomoże. A możesz to zlać kompletnie i mieć gdzieś jej nieprzecięta pępowinę oraz cieszyć sie rodziną w tych chwilach jakie są tylko Wasze. Jeśli podejmiesz sie jednak wersji pierwszej, to moze zastosuj sposób, aby szukać artykułów o uzależnieniu emocjonalnym, o nieprzeciętej pępowinie, o nadopiekuńczych i manipulacyjnych matkach. A następnie je podsyłać do żony, albo czytać wspólnie, rozmawiać o tym. Ona nie widzi w tym problemu bo nie wie jak to działa. W rzeczywistości matka schodzi na drugie miejsce w momencie gdy ma sie małżonka i dziecko. Nawet w Biblii jest o tym napisane. Nadmieniam o tym na wypadek gdyby ten argument miał dotrzeć ? Każdy jest inny, a więc trzeba szukać różnych metod i różnych argumentów. Pozostaje mi życzyć Ci powodzenia.
  12. O to właśnie chodzi, i to widzą inni, dlatego Ci dokuczają. Może czas zmienić tok myślenia. Stan singla nie jest taki zły ? Pamiętaj, że wszystko ma dobre i złe strony. Ja... z perspektywy 20-letniej mężatki, z całą pewnością twierdzę, że singiel ma sobie bardzo dobrze ? Ale musiałabyś zaznać chyba jakiegoś piekła małżeńskiego, aby to zrozumieć ? Ironia losu...
  13. Nie wiem dobrze zrozumiałam. Jesteście małżeństwem i mieszkacie osobno? Czy mieszkacie osobno Wy-osobno reszta rodziny? Jeśli nie mieszkasz ze swoją żoną i dzieckiem to jest to bardziej dziwne ? A jesteś pewien, że to z rodziną? Po co miałaby sie kryć w toalecie aby pogadać np. z siostrą? Jeśli po to by cię wyśmiać to sorki, ale co to za żona? Nie ma opcji by ktoś kogo kocham był obiektem moich wyśmiewań. Zastanów sie więc nad sensem tego małżeństwa. W sumie podejrzewam, że podobne objawy u małżonki dało sie zauważyć przed ślubem, ale prawdopodobnie zignorowałeś to. I tak jest. Nadopiekuńczy rodzice tak mają. Moja cierpiała kilka lat po mojej wyprowadzce, twierdziła, że straciła dziecko ? Moze mają nieprzeciętą pępowinę. Problem jakiś jest, co opisałam wyżej i pewnie był już wcześniej. Uczucie zazdrości wynika zawsze z poczucia gorszości, mniejszej ważności. Zastanawia mnie jakie macie relacje z zoną? Czy okazujecie sobie czułość, miłość? Czemu sie pobraliście? Jak wygląda tydzień Waszego (Waszej trójki) wspólnego życia? Może Was po prostu nie łączy nic poza dzieckiem? Moze nie ma miłości a obowiązek? Może Was razem po prostu nie ma, a jest ona, Ty i dziecko gdzieś po środku?
  14. Ale Klaudio, przecież Ty sama napisałaś wcześniej, że Tobie to najbardziej przeszkadza. Zrobiłaś pośmiewisko z siebie dla siebie. Ludzie cie tak traktują bo im na to pozwalasz swoją postawa, zachowaniem i mniemaniem o sobie. Gdybyś tym ludziom pokazała, że Ciebie to ni ziębi ni grzeje, że lubisz taki stan singla to tym im również zamkniesz usta. Tu więc chodzi o coś zupełnie innego, ale nie chcesz tego przyjąć do wiadomości ? Ty chcesz mieć męża i dzieci na pokaz, a nie dla siebie. Napisz wiec, w jakimś ogłoszeniu o co Ci konkretnie chodzi i moze znajdzie sie jakiś, który tez chce na pokaz i tak sobie będziecie razem żyć nie dla siebie lecz dla innych ? Tylko zawsze w tej sytuacji dzieci szkoda ? I co to są za wzory? Jakie wyciągnęłaś wnioski z ich obserwacji? Jaki dali Ci przykład do naśladowania i czy ich naśladujesz? Kurcze, ale trafiłeś w sedno sprawy! Brawo! To jest właśnie to o czym pisałam wcześniej, że trzeba najpierw polubić samą siebie, dobrze sie poczuć z własną osobą, by być szczęśliwym.
  15. W takim razie nie masz nic do stracenia. Zacznij ten program oglądać, jeśli jeszcze tego nie robisz. Wystarczy napisać do redakcji programu, że zainteresowana jesteś danym kandydatem i dają do niego kontakt. Skoro nie szukasz szczęścia a jedynie towarzystwa kogoś, to nie masz nic do stracenia. Życie to nie romansidło-fakt, ale szczęście w nim istnieje. To, że będziesz mieć kogoś obok, nie oznacza, że nie będziesz sama z problemami. Niestety tego Ci nikt nie zagwarantuje. Sądzę, że nie wszyscy dookoła. Kojarzy mi się to z dzieckiem, które mówi "ale wszyscy mają smartfony", a gdy sie przyjrzę to nie wszyscy, ale kilka liderów grupy w jakiej sie dziecko obraca ? To działa podobnie. Masz kilka liderów swoim otoczeniu i to im sie przyglądasz. A gdybyś nie miała klapek na oczach to byś spostrzegła wielu innych bez rodziny, bez ślubów. Widzisz to co chcesz zobaczyć. Tak jak kobieta nie mogąca zajść w ciąże widzi same ciężarne i matki z dziećmi, a ktoś głodny widzi wszędzie ludzi jedzących ? Tak działa nasz mózg... widzi to na czym skupiasz myśli. Nie ograniczaj sie sama, miej otwarte spojrzenie, bo skupiając sie na zajętych osobach, nie zauważysz kogoś wolnego przechodzącego obok ?
  16. Klaudio, ale właśnie o to chodzi, że jeśli siebie nie lubisz to nikt inni Ciebie nie polubi. Jak ma Ciebie ktoś pokochać skoro sama siebie nie kochasz i nie umiesz pokazać drugiej osobie jak należy Cię kochać? Bo aby to pokazać, należy sie samemu pokochać. Nie jesteś sama, bo masz SIEBIE. Dopóki będziesz ignorować swoją osobę albo nawet niecierpieć swojej osoby, to tak sie będziesz czuła. Czy chcesz w to wierzyć czy nie ? Jeśli jesteś w takiej desperacji to oglądaj "Chłopaków do wzięcia" na Polsacie. Tam tez jest pełno desperatów, którzy chajtają sie z pierwszą, która sie zainteresuje, bez miłości, tylko po to by z kimś być. Mając podobne priorytety moze sie odnajdziecie... tylko nie wyobrażaj sobie wielkiego szczęścia, bo bez miłości szczęścia po prostu nie będzie ?
  17. Serio piszesz o tym spełnianiu jego oczekiwań i stawaniu na głowie? Związek nie polega na dogadzaniu facetowi i poniżaniu sie by czuł sie zaspokojony i zadowolony. Zawsze i na wszystko ? Dosłownie na wszystko? Czyli jednak wątek z ukrytą reklamą ?
  18. A jak uzasadniają tę odmowę? Jesli to względy finansowe to zaproponuj wizytę na NFZ. Przynajmniej nie trzeba będzie płacić za wizytę. Do dermatologa zapisujesz sie na NFZ. wprawdzie długie są terminy, a Ty jesteś w okresie -powiedzmy- przejściowym miedzy dzieckiem a dorosłością. Teraz mogłabyś sie zapisać jedynie do dziecięcego, ale gdy termin wypadnie gdy już będziesz dorosła to i tak nie zostaniesz przyjęta. Z kolei w tej chwili nie zapiszesz sie do dorosłego bo Cie nie zarejestrują. Miałam ten problem z córką i musiałam niestety poczekać 3 m-ce aż dorośnie by sama mogła sie zapisać. Musimy wiedzieć jakie uzasadnienie mają rodzice odmawiając. Od tego zalezy co Ci doradzić. Co do trądziku to tutaj ogromną role odgrywa nasz styl życia. Po pierwsze nawyki żywieniowe. Poczytaj o odżywianiu/dietach na trądzik. Powinno sie dostawić cukier we wszystkich produktach, śmieciowe jedzenie. Trzeba zacząć zdrowiej sie odżywiać. Po drugie nie zakrywać trądziku makijażem. Wiem, że wiele dziewcząt tak robi, bo chce zakryć trądzik, ale to pogłębia problem ze skórą. Po trzecie trzeba zadbać o stan psychiczny, bo on pośrednio ma wpływ na trądzik. In większy stres, lęk, negatywne nastawienie... tym większy trądzik. Na dzień dzisiejszy tyle mozesz zrobić sama od siebie.
  19. Twoje nastawienie zalezy od Ciebie. W tej chwili sama siebie zaklinasz, że sie nie polubisz i nie zamierzasz nawet tego zmienić więc owszem... problem nie zniknie, nie zmniejszy, a nawet się powiększy. Na Twoje własne życzenie ? jesteś masochistką?
  20. Nie napisałam o pozytywnym myśleniu, ale o polubieniu własnej osoby. Nie zniknie w magiczny sposób, ale zmniejszy sie problem, a Ty będziesz umiała sobie z nim poradzić. Głupi powód.... dla każdego będzie to coś innego. Tu na forum raz jedna osoba pisała, że mąż ją wyzywa, ale ona uważała, że to za błahy powód by odejść. A dla mnie bardzo poważny. Tak samo w tej kwestii co napisałaś.... są 2 strony medalu, bo nie wiemy na 100% jak było. Moze żona zabraniała mu tej pasji, wywierała na nim presje? A moze on hajtnął sie bezmyślnie, moze z wpadki, i nie miał zamiaru angażować sie w rodzinę bo wolał wolność i pasję. Zwykle w takich przypadkach wina leży po środku. W sumie najważniejsza powinna być miłość, a ona sama w sobie jest lojalna. Z kolei lojalność bez miłości nie gwarantuje szczęścia, a raczej poczucie obowiązku, poświęcenie. Co do ochrony i dyskrecji w związku to owszem.... nie powinno sie dzielić w mediach społecznościowych problemami rodzinnymi, ale zbyt duża ochrona moze spowodować zamiatanie problemów pod dywan, co jest negatywne i niebezpieczne. Lojalność + ochrona + dyskrecja kojarzy mi sie z zamkniętym kręgiem i byciem ze sobą nawet gdy się jest nieszczęśliwym. Pamiętajmy, że wszystko musi mieć granice i umiar. Miłość należy pielęgnować bardziej niż chronić.
  21. No więc właśnie. Az takie przebodźcowanie nie jest charakterystyczne dla nadwydajności. Na sensoryczne są inne techniki, metody. Poszukaj więc czegoś w tym kierunku.
  22. A Ty chcesz samą siebie? Z tego co wywnioskowałam to tez nie. Zacznij od siebie, od zaprzyjaźnienia się z samą sobą, a reszta przyjdzie. A jakie Ty wyznajesz wartości?
  23. Po pierwsze to nie problem, a po drugie bliska mi osoba jest nadwydajna... a moze nawet 2 osoby (ale ta druga z moich obserwacji). A moze to nie jest wynik nadwydajności ale dodatkowo np. zaburzeń sensorycznych? A jakie stosowałaś, i w jakim czasie? Techniki pomagają, ale trzeba je stosować regularnie, nieustannie. Bliska mi osoba, która jest tez nadwydajna opiera się głównie na tych technikach relaksacyjnych, medytacji. Trzeba się bardziej postarać lub nauczyć sie ich stosować prawidłowo lub mocniej skupić, no i konsekwentnie stosować.
  24. Rodziny nie zakłada sie celem szkolenia czy testu. A co jeśli sie nie sprawdzisz w tej roli? To dzieci ze świata nie odwołasz, a może zmarnujesz im życie swoją niedojrzałością. Serio? A gdyby trafił Ci sie mąż alkoholik, który by lał Ciebie i dzieci to będzie Twój sukces życiowy? Bo masz męża i dzieci i nic więcej sie nie liczy? W takim razie nie mozesz mieć pretensji i żalu do innych, że Cie traktują tak jak Ty sama siebie traktujesz. Ja miałam pełną rodzinę bo mama sie upierała, że ma tak być, a błagałam z płaczem by nas oddała do domu dziecka. Bo wolałam nie mieć rodziny. Tak więc zapewniam, że mieć rodzinne nie oznacza bycia szczęśliwym. Szczęście jest w Tobie, nie w innych osobach. Kobiecie tez wolno, ale skoro Ty sama tak twierdzisz jak piszesz, to o czym my tu mówimy? A poza tym Luukas ma racje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...