Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 627
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    43

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Cóż, milczenie jest zgodą, a jeśli nie zamierzałeś przychodzić to trzeba było odmówić wizytę. Co do tego, czy należy zapłacić najlepiej zapytać prawnika. W każdym mieście są bezpłatne porady prawne.
  2. A pomyślałeś kiedyś o terapii? Nie o konsultacjach psychologicznych, ale prawdziwej solidnej terapii.
  3. Odciął Cie od wszystkich, ale Ty możesz z powrotem się zaznajamiać. Nie wiem jak to odcięcie wyglądało, czy są spalone mosty, czy da się je odbudować. Moze pomyśl o zmianie miejsca zamieszkania, to da Ci komfort, że nie wie gdzie mieszkasz. A gdzie masz rodzinę? Nie mozesz do nich wrócić? I pamiętaj o telefonach zaufania o jakich wcześniej pisałam, to jest jakieś doraźne wsparcie.
  4. Droga Sisi> w pierwszej kolejności chce Ci pogratulować, że miałaś odwagę i siły do odejścia z niszczącego związku. Jestem z Ciebie bardzo dumna. Chce Ci wyjaśnić, że to co czujesz jest efektem współuzależnienia od toksycznego człowieka. Prawdopodobnie on już dawno stosował wobec Ciebie techniki manipulacyjne, m.in. szantaże emocjonalne. Szczerze polecam abyś niezwłocznie zapisała sie na terapie. Mozesz poprosić o skierowanie lekarza rodzinnego albo zapisać sie do Poradni Zdrowia Psychicznego do psychiatry i jego poprosić o skierowanie. Polecam też Centrum Interwencji Kryzysowej stacjonarnie lub telefonicznie. Tam mogą tez pokierować do jakiegoś psychologa. Potrzebujesz wsparcia.
  5. To nie jest takie jednoznaczne. Wygląda na takie trochę księżniczkowate podejście 😉 Inteligentny facet wyczuje, że masz go na dystans, chłodno. Bo przecież tak własnie było-sama pisałaś. A więc on sie odsunął, bo Ty go zdystansowałaś i on to wyczuł. Jak sam powiedział: nie chce sie narzucać. Ty się nie odzywasz bo nie chcesz wyjść na zdesperowaną, ale on może na takiego wyjść i ma się odezwać? To chyba działa w obie strony, prawda? Skoro już to widzisz, to masz zrobione krok do przodu. Co teraz zamierzasz dalej z tym zrobić? Sądze, że jesteś bardzo interesującą osobą, ale właśnie Twoje chłodne podejście daje sie wyczuć i odstrasza. Niestety to sie czuje w powietrzu 😕 To nie kwestia nielubienia tego typu kobiet, bo po 1. Ty nie jesteś takim typem, ale jak sama piszesz blokujesz się świadomie w momencie gdy zauważasz zauroczenie. To prawdopodobnie wynika z tego, że boisz sie zaangażowania, które kojarzy Ci się z przykrościami. Wolisz więc za wczasu postawić mur obronny, a potem się dziwisz, że nie ma do Ciebie dojścia, że sie nie można przez ten mur przebić. Po 2. Zawsze czuje się chłód drugiej osoby i nie tylko w relacji on-ona, ale też w innych sytuacjach. Czujemy chłód sklepowej, szefa, nowo poznanej osoby bez wzgl.na płeć. Gdy ktoś ma ustawiony tryb "chłód" to wszyscy wokoło czują chłód... niestety nie da się czuć przyjemnego ciepła otwierając lodówkę 😉 a wiec to nie kwestia tego, że ktoś nie lubi chłodnych kobiet, ale tego że chłód daje przekaz: "nie chce cię, nie lubie cię, odsuń sie".
  6. Do tego musisz dotrzeć sam. Może jesteś perfekcjonistą i sam sobie nakładasz presje. Albo w rodzinie słyszałeś jakieś podteksty, albo nie miałeś dobrego ojca i tkwi w Tobie przeświadczenie, że musisz być lepszy niż on.... a może jeszcze coś innego. Odpowiedź jest w głębi Ciebie. Tak mi przyszło do głowy... a moze po prostu brak Ci pewności siebie, która wynika z niewysokiego poczucia własnej wartości? Skoro żona uważa, że świetnie sobie radzisz i ma w Tobie wsparcie, to dlaczego sam w siebie nie wierzysz? Z pewnością, tylko skup sie na pozytywach, poukładaj sobie, daj sobie czas na oswojenie się z daną sytuacją. Powodzenia życzę ☺️
  7. Javiolla

    Strach

    Tak, coś w tym stylu. Ja np. mam taką metodę: np. poczułam się zraniona, ale już na tym etapie świadomości na jakim jestem, wiedziałam, że to nie było skrzywdzenie dorosłej mnie, ale wewnętrznego dziecka, które w tym momencie poczuło sie niekochane. Pozwalam sobie więc na popłakanie sie, jesli taka jest potrzeba, a potem obejmując siebie lub trzymając dłonie na sercu, zamykam oczy, wizualizuje sobie małą siebie i zwracam sie do niej jak do zranionego dziecka. np. "dziecinko, jesteś wspaniała, kocham cię bardzo. Wiem, że się bardzo starałaś, doceniam to z całego serca, zasługujesz na miłość." Zaznaczam, że to nie są puste słowa, ja naprawde to mówie z troską jakiej nigdy od matki nie dostałam, z czułością jakiej nigdy nie otrzymałam oraz z miłością jaką chciałabym od niej poczuć. Mi pomaga zamkniecie oczu i wizualizacja, ale niech każdy robi jak uważa, byle mówił szczerze i dotarło do wewnętrznego skrzywdzonego dziecka. W kilka sekund uspokajam sie i poczucie skrzywdzenia/zranienia mija. To mój autorki sposób-jesli chodzi o wewnętrzne dziecko to innego skutecznego nie znalazłam. Podzielę sie sposobami/metodami na poznanie siebie, podwyższenie poczucia własnej wartości, jakie przez lata zgromadziłam. I powodzenia ☺️ Metody na polubienie siebie. Zawsze jest za co siebie lubić. Ja nie wierzę, że nie ma ani jednej rzeczy, za którą możemy się naprawdę bardzo lubić. Pomijając fakt, że nie kochamy za coś konkretnego, tylko za całokształt. Jak słusznie ktoś kiedyś zauważył, lubić siebie to znaczy lubić się "za to jak się myśli, żyje, postępuje". To tyle jeśli chodzi o wyjaśnienie kwestii: lubić siebie. 1. Więcej uwagi poświęć pozytywom. To prostsze niż się wydaje: ile razy dziennie myślisz o tym czego NIE chcesz, a ile o tym co CHCESZ? Czy emocje jakie masz w sobie dotyczą rzeczy przyjemnych czy tych smutnych? Czy się uśmiechasz, choćby sam do siebie przed lustrem, czy korygujesz swoją postawę przed lustrem? O tym w następnych p-ktach. 2. Jeśli nie umiesz się skupić na niczym pozytywnym, to znaczy, że nie znasz swoich mocnych stron. Koniecznie je sobie wypisz, stale szukaj ich w sobie, gdy coś wyłapiesz-dopisuj. Proponuję wypisać te cechy (wypisywać na bieżąco) i powiesić w widocznym miejscu, albo na karteczkach samoprzylepnych i ponalepiać w całym mieszkaniu (na lodówce, lustrze, szafie, biurku itp). Zapisując to w zeszycie i chowając do szuflady, nadal nie wychodzisz ze skorupy. Kto Ci zabroni we własnym domu np. utworzyć tablicę i naklejać/podpinać wszystko co cenne? Zrób to! Nie chcesz karteczek... to może ustawiaj sobie przypomnienia w telefonie, za każdym razem inną miłą rzecz w przypomnieniu. 3. Oprócz tego każdego dnia dziękuj za te dobre cechy. Skupiaj się na tych pozytywnych, tak długo aż je polubisz, docenisz, zaakceptujesz i poczujesz się z nimi pewnie. Dziękuj za ładna pogodę, za zdrowie, za pracę, za każdy drobiazg. Masz za co dziękować na 100%, bo wielu na świecie nie ma tyle co Ty. Naucz się doceniasz to co masz. Warto zastosować dziekczynnik. O tym na końcu. 4. Oprawa zewnętrzna: dbanie o ciało i zdrowie jest ważna, ale najważniejsze jest dbanie o dobre samopoczucie! Ciało to tylko mieszkanie duszy, a o duszę jak dbasz? Ile razy dziennie poprawiasz sobie samopoczucie np. oglądając komedię, słuchając muzyki (ulubionej lub relaksacyjnej), medytując, afirmując, czytając książki np. psychologiczne? Zadbaj o swoje samopoczucie. Afirmacji też warto się nauczyć. 5. Czym się otaczasz.... masz miłe mieszkanko(?), pokój urządzony wg ulubionych kolorów, obraz z ulubionym widokiem (gór, morza, lasu)? To wszystko niby drobiazgi, ale maja wpływ na Twoje samopoczucie. Oczy patrzą, usta się uśmiechają, a dusza się cieszy. Pamiętaj, że to maja być tylko pozytywne obrazy, piękne widoki, pogodne twarze, coś uspokajającego, kojącego, poprawiające estetykę psychiczną. 6. Coś/ktoś Ci powinno przypominać każdego dnia, że jesteś wyjątkowa, masz dobrą duszę, że jesteś atrakcyjna. A to najlepiej zrobisz Ty sama. Codziennie praw sobie komplementy. Nie czekaj na innych, oni Cię nie znają, Ty sama siebie znasz najlepiej więc się sama doceniaj. Może ustal jeden dzień w tygodniu/m-cu jako dzień rozpieszczania siebie i pozwól sobie tego dnia na wszystko co najlepsze dla Ciebie, na miłe słowa wobec siebie samego, na spacer, relaksacyjną kąpiel ... cokolwiek co może rozpieścić.. Znajdź sposób, aby się sam dopieszczać, sprawiać sobie przyjemność. 7. Na marginesie: wiesz po czym poznać czy ktoś jest pewny siebie? -Gdy usłyszy komplement, patrzy rozmówcy w oczy, uśmiecha się i mówi "dziękuję". Jak ty reagujesz na komplementy? -gdy staniesz przed lustrem i popatrzysz na siebie z profilu i na wprost. Jak wygląda Twoja postawa? Zgarbiony, głowa opuszczona, oczy smutne, wzrok do dołu... przyjrzyj się, bo tak widza Cie ludzie. Dlatego dbaj o postawę, nawet gdy nie jesteś pewien siebie, to nie garb się, głowa i wzrok do góry i pilnuj tej postawy na każdym kroku, bo osoba z odpowiednia postawa wzbudza większe zaufanie. 8. Jeśli czujesz, że powyższe Cie przerasta, to złap się czegoś z przekazem podprogowym. Na yt są sesje hipnotyczne afirmacyjne i inne, które Ci pomogą. Słuchaj ich codziennie systematycznie przez dłuższy czas, a gdy poczujesz się silniejsza, zastosuj powyższe rady. Póki co możesz zacząć od utrzymania prawidłowej postawy. Stań przed lustrem i popatrz na siebie z boku. Jesteś zgarbiony, ramiona zapadają się do środka, głowa opuszczona? A teraz spójrz na siebie na wprost... ponury lub zalękniony wyraz twarzy? Jeśli coś z tego się zgadza, to koniecznie to popraw. Wyprostuj się, ramiona do tyłu, głowa do góry i uśmiech (choćby lekki, kąciki ust delikatnie do góry). Gdy chcesz by postawa dodała Ci pewności siebie naucz się gestu pewnego gestu. Jedna dłoń ujmuje drugą za plecami. Gest tzw. dłoń w dłoń. Symbolizuje uspokojenie, wyciszenie. Nie krzyżuj rąk, nie splataj dłoni i nie ujmuj dłoni w nadgarstku i wyżej. Gdy czujesz się niepewnie stosuj ten gest oraz trzymaj prawidłową postawę. W ten sposób ciało wysyła do mózgu odpowiedni komunikat. Gdy opanujesz to do tego stopnia, że nie będziesz musiał się pilnować. Możesz przejść do innych technik. Dziękczynnik Zaopatrz się w gruby zeszyt. Na jednej stronie piszesz: "podziękowania", na drugiej "co mnie dziś miłego spotkało". Na swoim przykładzie postaram się wyjaśnić co dalej robić. Na koniec dnia na 1 str piszę np: -dziękuje za to, że mam pracę, ze maż ma pracę -dziękuję, ze w pracy miałam spokojny, bezstresowy dzień -dziękuję za to, że w ten zimny dzień mogłam zabrać się po pracy autkiem ze znajomą -dziękuje za to, że dostałam się do lekarza -dziękuję za uczynną sprzedawczynię -dziękuje, ze mogę pisać na tym forum bo być może komuś pomogę Zapisujesz wszystko, nawet drobiazgi, które wydają Ci się nieistotne. Doszukujesz się wręcz na siłę. Mamy tendencje do pamiętania złych i przykrych rzeczy a miłe, sympatyczne uciekają z głowy niemal natychmiast. Zapisywanie ich sprawi, ze będziesz mógł czytać te pozytywne sprawy, cieszyć się nimi i dzięki temu każdego dnia uświadomisz sobie czego dziś nie straciłeś, a co zyskałeś. Na drugiej str. piszesz podobnie, wręcz doszukujesz się tego co Ci się przytrafiło miłego, choćby odrobinkę miłego. Np. - usłyszałam komplement od cudzego dziecka - znajoma zabrała mnie autkiem z przystanku - szefowa nie dzwoniła dziś z tysiącem problemów Z początku musisz wiedzieć, że będziesz miał może 1-2 podziękowania takie ogólne bardzo, a miłych spraw zero. Nie przejmuj się, nie poddawaj, ważne aby za 10 dni było podziękowań np.5 i miłych rzeczy np. 2. W ten sposób skupiasz myśli na fajnych rzeczach i odwracasz uwagę na tych złych. z czasem sam będziesz pragnął szukać tych fajnych spraw, wciągniesz się bo zrozumiesz, że daje Ci to werwę, chęć do życia i lepsze samopoczucie. Tylko od Ciebie zależy czy Ci się uda!!! Niektórzy stosują tylko tę drugą formę i tez im pomaga.
  8. Javiolla

    Strach

    To skoro znasz już prawdopodobną przyczynę swojego obecnego stanu, to już jest krok do przodu. Teraz trzeba zaopiekować się swoim wewnętrznym dzieckiem. Proponuję zacząć czytać poradniki o poczuciu wartości, podnoszeniu samooceny, bo to ma główne przełożenie na pewność siebie. Jedna z pierwszych książek jakie czytałam i z jakich wyniosłam cos mądrego to "Kobieta i poczucie własnej wartości" Christina Benson i Stephanie Dillon. Ponadto moge podzielić się metodami, technikami jakie sama stosowałam. Zaczerpnięte z książek, artykułów, i rad terapeuty. Jeśli decydujesz się nad sobą pracować to mogę Ci te sposoby przekazać.
  9. A czy ciąża była przez obojga zaplanowana i wyczekana czy raczej tzw. "wpadka"? Bo może nie byłeś gotowy na dziecko i stąd teraz Twoje obawy? Nie słyszałam o czymś takim. Nie sądze tez by to była depresja (choć to trudno stwierdzić na tym etapie), ale na pewno sam sobie nałożyłeś presje, i to ona własnie Cie tak stresuje. Moze jesteś perfekcjonistą i dlatego masz obawy czy dasz radę? Moze ambicje ojcowskie Cię zjadły, bo chciałbyś być najlepszym ojcem na świecie? Może składałeś komuś jakieś obietnice i teraz sie boisz czy ich dotrzymasz? Trudno zgadywać co moze być powodem, ale uważam, że powinieneś pomyśleć o jakiejś metodzie relaksu, aby się samemu niepotrzebnie nie nakręcać. Pamiętaj też, że mały człowiek, jako pierwszy w rodzinie zawsze wszystko przewraca do góry nogami i to naturalne, że się tak czujesz. Myślę, że powinieneś z żoną porozmawiać o tym co czujesz, bo może ona ma podobnie? Ty widzisz jak dobrze sobie radzi, a moze ona ma podobne odczucia do twoich i podobne obawy co do bycia matką? Najważniejsze by pozwolić sobie na takie obawy, pytania lecz nie nakręcać sie sytuacją. Sam piszesz, że masz strach nie wiadomo przed czym, a więc to jest strach na wyrost. Daj sobie pozwolenie na przeżywanie nowonarodzonego dzieciaczka, ale też bądź z siebie dumny, że stworzyłeś takie dzieło i rób co możesz by dziecko dorastało zdrowe i szczęśliwe. Ale bez nadmiernej presji.... spokojnie.
  10. Javiolla

    Strach

    To tez jest możliwe. W pełni czyli na 100% to chyba nikt nie jest pewny siebie. Zawsze choćby 1% zostaje niepewności. Ale czy to oznacza, że mam spocząć na laurach bo nie osiągnę 100%? Jeśli-załóżmy- Twoja pewność siebie jest teraz na 50% to lepiej ją sobie podnieść choćby do 80% niż nie robić nic, bo to z kolei grozi, że spadnie do 30% 😉 Do tego musisz dojść sama. Najczęściej jest tak, że brak nam pewności siebie gdyż mamy zakodowane jakieś mechanizmy z dzieciństwa. To temat na tyle złożony, że trudno w jednym poście zawrzeć wszystkie aspekty. Ale np. skoro miałaś dużą rodzinę to moze zadziało się coś gdy byłaś czasem sama? Może słyszałaś całe dzieciństwo, że trzeba być razem, że nie wolno być samemu bo grypa/rodzina musi być razem? Może ktoś w dzieciństwie wywierał na Tobie presje, że musisz przynależeć do grupy? Może w szkole czułaś sie odtrącana, bo inni mieli swoje grupki a Ty nie przynależałaś do żadnej? A moze mimo dużej rodziny czułaś, że nie dostawałaś tyle uwagi ile potrzebowałaś, bo uwaga rodziców musiała być podzielona na wiecej części? Poszukaj w swojej przeszłości.... w rodzinie, szkole, wśród rówieśników. Gdzieś moze było coś co zaprogramowało Twój umysł na niepokój gdy masz zostać dłużej sama, gdy nie przynależysz do żadnej grupy. Jest taki cytat: “Pewność siebie dodaje atrakcyjności. Jeśli ubierzesz nawet szpilki, a będziesz zachowywać się jak przestraszony kot to niestety, nie wzbudzi to wielkiego zainteresowania. Postawa i nasze zachowania wysyłają sygnały poprzez mowę niewerbalną. “ Pewność siebie więc wychodzi z Ciebie, a nie z innych ludzi. Nie szukaj jej u innych lecz tylko i wyłącznie wewnątrz siebie. Ty sama musisz się czuć na tyle atrakcyjna, interesująca, wartościowa, że nie będziesz potrzebować potwierdzenia tego u innych. Gdy będziesz sama czuła swoją ciekawą osobowość, to może nie będziesz czuła niepokoju pt. "nikt tego jaka jestem nie zauważy, nie doceni i co ja wtedy zrobie" Chcesz sprawdzić jak wygląda Twoje poczucie wartości? „OSOBA Z ZANIZONYM POCZUCIEM W. - nieświadomie zaniża swoje zdolności i nie podejmuje nawet wysiłku, żeby realizować swoje cele. W związkach jest bardzo siebie niepewna i przypisuje partnerowi pozytywne cechy (nawet tam, gdzie ich nie ma). Poświęca dużo czasu, żeby rozszyfrować niejasne sytuacje z partnerem (np. co podmiot liryczny miał na myśli). Są bardziej skłonni do poniżania samych siebie i brania na siebie winy, niż atakowaniu innych. OSOBA Z POCZUCIEM W. W NORMIE - adekwatnie patrzy na swoje możliwości. Gdy poznaje jakieś nowe osoby, a ich zachowanie nie jest jasne lub jest jakieś dziwne, to nie poświęca im czasu (na rozszyfrowywanie). Nie poniża tez ludzi, bo nie ma potrzeby pompowania sobie ego, ani marnowania czasu na osoby, które nie są w jej życiu wartościowe. Nikomu nie szkodzi i wie czego chce, a czego nie i po prostu idzie w swoja stronę. OSOBA ZE ZBYT WYSOKIM POCZUCIEM W. - stawia sobie zbyt trudne do osiągnięcia cele. Zycie niestety to weryfikuje i taka osoba doznaje bardzo intensywnych spadków z poziomu swojego superego w dol w przypadku porażek Wtedy dochodzi do nagłego spadku poczucia wartości, kompleksów, dołka. Jest to dla tych osób nie do zniesienia, dlatego często oskarżają innych o swoje niepowodzenia (żeby nie ześwirować). Zdarza się, ze chętnie poniżają innych ludzi i wymuszają tez komplementy”.
  11. Javiolla

    Strach

    Zastanawiałaś sie skąd ta potrzeba? Strach przed samotnością pojawia się głównie wtedy gdy nie czujesz się ze sobą dobrze, gdy nie przepadasz za własnym towarzystwem, gdy sama ze sobą sie nudzisz... a moze nawet nie cierpisz przebywać. Samotny nie poczucie sie ktoś kto wie, że nie będzie nigdy sam, bo przecież ma SIEBIE- najlepszego przyjaciela własnej osoby. Skoro oceniasz swoje poczucie wartości na 4-5 to albo je zawyżyłaś albo to jest akurat najsłabszy element Twojego poczucia wartości. Czy lubisz własne towarzystwo? Czy fajnie sie czujesz sama ze sobą? co robisz, jak myślisz gdy jesteś sama we własnym towarzystwem? Unikasz takich chwil czy lubisz je? Bo masz sama sobie nałożoną presje. Znajomość nie musi polegać na wiecznym paplaniu. Sztuką jest pomilczeć razem. Jeśli masz nadal obraz znajomości jak w czasach szkolnych, to może mentalnie zatrzymałaś sie na tym etapie? Nie dojrzałaś pod tym względem? Jak sama zauważyłaś znajomości sie zmieniają, a raczej powiedziałabym że dojrzewają wraz z nami. Przyjaciółka to nie osoba, która codziennie będzie sie ze mną spotykać, opowiadać jak minął dzien. To osoba, o której wiesz że po prostu jest i że w kazdej chwili mozesz na niej polegać. Kiedyś założysz rodzine i przyjaciółka to zrobi... będą dzieci, pieluchy, żłobek/przedszkole/szkoła... wywiadówki, choroby dzieci, pilnowanie lekcji, a potem choroby/kłopoty naszych rodziców, potem nasze itd. Czy to oznacza, że przyjaźń sie wypaliła i się rozpadnie, bo nie będziecie w stanie sie codziennie, co tydzień spotykać a nawet gadać telefonicznie? W filmach wszystko jest piękne. Kobiety kładą sie spać w makijażu i budzą sie pięknie uczesane i umalowane 😉 A czy tak wygląda życie? Podam kilka mądrości n.t. przyjaźni i samotności, może to Ci pomoże poukładać mysli. „Chcemy żeby ludzie zapełniali pustkę, którą sami sobie stworzyliśmy zapominając o sobie. Zapominamy o sobie i nie szanujemy siebie zaniedbując swoje ciało i psychikę. " "Ćwiczenie dla chętnych - usiądź przed ścianą, bez telefonu, bez telewizora, bez rozpraszaczy, po prostu sam/sama ze sobą. Wytrzymaj 10minut - zapewne większość nie wytrzyma, bo po prostu ma biedne życie wewnętrzne i niewiele refleksji związanych ze sobą, swoimi pasjami czy zachowaniami. A to podstawa, od tego warto zacząć - od własnego towarzystwa i polubienia go" "To, że ktoś potrzebuje drugiej osoby, nie oznacza, że ta druga osoba jest w stanie tej pomocy udzielić. Ona też jest człowiekiem, też ma uczucia, obciążenia, różne doświadczenia. Każdy powinien brać to pod uwagę i mieć świadomość, że brak obecności drugiej osoby, nie musi wynikać z jej złej woli, tylko np. z tego, że nie jest w stanie uczestniczyć w cierpieniu drugiej osoby, bo np. sama cierpi. Innymi słowy potrzeba jednej osoby, nie może przerodzić się w używanie drugiej. Relacja dwóch osób powinna być relacją wyważoną, równorzędną - w której obie strony rozumieją i szanują swoje granice. " "Niestety prawda jest taka że dopóki nie nauczysz się żyć i funkcjonować niezależnie od innych osób nie masz szans na stworzenie zdrowej relacji z drugą osobą" "Zyskasz więcej przyjaciół w ciągu dwóch miesięcy, jeśli okażesz zainteresowanie innym, niż w ciągu dwóch lat, pragnąc skłonić ludzi do zainteresowania się tobą.” - Dale Carnegie "Prawdziwa rozmowa dwóch przyjaciół polega na milczeniu, gdy od tego, co się mówi, jest ważniejsze to, czego mówić nie trzeba". - Margaret Lee Runbeck
  12. Jesli kochasz ją od 15 lat tzn, że tkwisz w przeszłości, nadal żyjesz jej życiem. Może czas zacząć żyć własnym życiem i zająć się sobą? Moim zdaniem to nie jest odczucie, to jest uzależnienie emocjonalne.
  13. Javiolla

    Wakacje

    Założę sie, że nie wszyscy. Wszyscy, którzy sie odezwali by się pochwalić, ale nie wszyscy z klasy. To mi przypomina moją córkę gdy mówiła, że wszyscy coś tam... a ja sie dowiedziałam, że owszem-wszyscy-ale z jej paczki 😉 Mój brat też mówił, że wszyscy dostali takie słabe oceny ze sprawdzianu, a potem sie okazywało, że nie wszyscy.... on miał na mysli pewną grupkę osób i ich nazywał "wszyscy". Dlaczego więc twierdzisz, że nigdzie nie byłaś? Podobno byłaś w Warszawie, Gdańsku i w górach, a więc masz co opowiadać. Ja o górach mogę mówić kilka godzin-tak je lubię 😍 Okłamujesz klasę bo masz niskie poczucie wartości. Podejrzewam, że chcesz tam jechać głównie dlatego, bo inni się chwalą. Natomiast gdyby chwalili sie wędrówkami górskimi, a Ty nie byłabyś w górach to właśnie o takich podróżach byś marzyła. Tu nie jest problem w tym, że nie jeździsz za granice, ale w tym że masz niskie poczucie wartości i chcesz w ten sposób je sobie podnieść. Powinnaś poczytać o tej kwestii i popracować nad podniesieniem samooceny. Poza tym... skąd pewność, że oni tez nie kłamią tak jak Ty 😉 ??? Moze za granicą była 1-2 osoby, a reszta podobnie jak Ty zwyczajnie oszukuje? Łatwo młodemu człowiekowi wydać osąd rodziców, ale trudniej samemu poznać życie. Moja córka jako dorosła, próbująca żyć na własny rachunek co chwile się dziwi, że wszystko drogie, że 100 zł jej tylko na tyle wystarczyło, że jej pensja jest za mała by na coś drogiego odłożyć itp. A jako nastolatka nie zdawała sobie z tego sprawy. Proponuję Tobie skupić sie na nauce ( a nie okłamywaniu innych) oraz dobrze się uczyć, skończyć studia, znaleźć dobrze płatną pracę i wtenczas zacząć podróżować po świecie. Otóż to. Można z pasją o czymś opowiadać w taki sposób, że słuchacza zainteresuje bardziej niż ciepłymi krajami.
  14. Nie jestem pewna czy to ironia czy rozemocjonowanie Francy, gdyż ona sama sie do tego nie odniosła. Gdy się pisze do kogoś to czasem tak bywa, że się odbiera wypowiedzi w inny sposób, jakby sie odebrało na żywo. I to działa w obie strony. Bowiem nie słychać tonu głosu, nie widać mimiki oraz mowy ciała. Deficyty zawsze każdy ma i u każdego jakieś zostają. Nie ma wyleczenia na 100% (moze być na 99% 😉 ) Jesli czytasz moje wypowiedzi to wiesz, że sama sie do tego przyznaję w niektórych wypowiedziach.
  15. Javiolla

    Strach

    Zasugerowałam się tymi słowami: "mam strach że mnie zostawią, przestaną się odzywać, poczują się zaniedbane jak się nie będę odzywać itd." Skoro masz strach przed zostawieniem Cię, brakiem odzewu i poczuciem zaniedbania to wynika, że masz niską samoocenę. Z tym, że z tą samooceną to jest tak przewrotnie. Np. ja ogólnie oceniam swoje poczucie wartości ( w skali 1-6) na 4+. Zaniżają mi bardzo sprawy zawodowe. Czuję sie niespecjalistą we wszystkim 😉 , zawsze niedoceniona za starania, niedoceniona finansowo ani słownie. Czy sie starałam czy nie... to nie walczono o mnie, nie próbowano zatrzymać w pracy, a często mobbingowano. Czuję sie gorsza w pracy, mniej ważna, czasem głupia. W innych dziedzinach jest zgoła inaczej. Ogólnie siebie lubię, znam swoje wartości, wiem nawet że jestem lojalnym, oddanym i sumiennym pracownikiem 😉 a mimo tego w tej jednej kwestii zawodowej leże i kwicze. Być moze u Ciebie jest podobnie. Bo nigdy nie miałaś oddanej przyjaciółki a bardzo chciałaś mieć (jak ja pracodawcę, który mnie doceni słownie i finansowo i pozwoli poczuć sie w pracy wyjątkową 😛 ). Być moze starałaś sie zawsze zaprzyjaźnić a nie wychodziło, i być moze masz nawet parcie na znalezienie takiej przyjaciółki. Nie otrzymujesz tego, a więc boisz sie stracić nawet to co masz, bo lepszy rydz niż nic. Tak jak ja zgadzam sie na taką prace jaką mam i nie chciałabym jej stracić... byle dotrwać jakoś do emerytury. A jak to miało miejsce w przypadku chłopaka? Podejrzewam, że samo przyszło, bo czułaś sie przy nim swobodnie, dobrze. Dopóki nie poczujesz sie tak przy koleżankach to raczej tej ciszy nie zaakceptujesz. Sądzę, że musisz najpierw zaakceptować samą siebie przy nich. Czyli nie mieć przyjacielskich oczekiwań i nie bać sie że je stracisz (bo lepiej nie mieć nikogo niż mieć byle kogo). Myślę, że w tym tkwi problem, że za bardzo chcesz je zatrzymać i to skrępowanie to jest po prostu strach. Moze gdy sie przestaniesz bać, to cisza nie będzie tak dokuczać.
  16. To co opisujesz nie musi wskazywać na dwubiegunówkę. Znam osoby z tym zaburzeniem i raczej wygląda to u nich inaczej. Nie są agresywni... tzn. nie w takim stopniu jak tu opisujesz. Raczej mają nastroje skrajnie depresyjne i skrajnie euforyczne. To co opisujesz nie wskazuje na takie nastroje. Wg mnie to zwyczajny brak kontroli nad emocjami i wielki wyrzut sumienia. Moze nie radzi sobie z utratą ojca więc tak bezmyślnie reaguje.
  17. Javiolla

    Strach

    A jak wygląda Twoje poczucie wartości? Lubisz samą siebie? Prawdziwego przyjaciela bardzo trudno znaleźć. To silne pragnienie by go posiadać oraz strach przed porzuceniem przez koleżanki wynika prawdopodobnie z tego, że nie byłaś w dzieciństwie dostatecznie zaopiekowania. To Twoje wewnętrzne dziecko woła o uwage, zainteresowanie, bliskość, poczucie bezpieczeństwa. Być moze nie jesteś tez przyjaciółką dla samej siebie, a więc szukasz na zewnątrz kogoś kto wypełni Twoją wewnętrzną pustkę. Da się... trzeba polubić ciszę ? A co złego jest w milczeniu razem? Dlaczego pokutuje przeświadczenie, że trzeba non stop cos paplać? Czy ze swoim chłopakiem tez non stop gadasz, bez chwili przerwy, ciszy, milczenia? Czasem lepiej nic nie mówić i pomilczeć razem i to jest sztuka. Niezręczność powstaje wtedy gdy widzisz w ciszy coś złego, nietaktownego. A cisza sama w sobie jest piękna. Nie trzeba wychowywać sie w patologii by czuć braki czegoś, deficyty uczuć. Może być zimny chów, może niepełna rodzina, moze rodzina w wersji "Moralności pani Dulskiej", a moze jeszcze coś innego. Lękliwość, myślenie za dużo itp to moze być efekt nadwydajnosci mentalnej. Z tym tez mozna sobie poradzić, trzeba się samą tylko poznać. Polecam książkę "Jak mniej myśleć", moze pomoze Ci to zrozumieć samą siebie. Nie mam i nie miałam i nie sądzę bym miała, bo takich prawdziwych przyjaciół to trudniej znaleźć niż partnera ? Niby mam bardzo dobre koleżanki, i czasem bywało, że mnie nazywano przyjaciółką ale to raczej ja byłam dla nich.... one dla mnie niekoniecznie, choć uważały inaczej ? Z żadną osobą nie czułam sie na tyle swobodnie by bez skrępowania, obiekcji mówić o wszystkim (nawet o bardzo osobistych i intymnych sprawach), by czuć w niej wsparcie w kazdej potrzebie, by nadawać na tych samych falach. Zawsze jest coś nie tak, zawsze czegoś brak. Dlatego nie szukam, bo to szukanie igły w stogu siana - dosłownie. Jesli ktoś jest mi przeznaczony na przyjaciółkę to nas los sam zetknie ? W tej chwili najlepszą przyjaciółką dla siebie jestem ja sama, potem córka, ale wiem, że to jednak relacja matka-córka, a więc tez nie o wszystkim mogę z nią rozmawiać.
  18. To pomoże jedynie w zostaniu alkoholikiem. Skoro już czujesz coraz większe chęci to zaczynasz wpadać w nałóg. Jest to ostatnia chwila by zadbać o siebie. W poradni ogólnej guzik pomogą-owszem. Natomiast w poradni zdrowia psychicznego pomogą i tam powinieneś sie udać. Sam piszesz, że masz problem natury psychicznej, a to co opisujesz to objawy depresji. Depresje leczy sie antydepresantami i terapią.
  19. No nie wiadomo... ciche dni zawsze są negatywnym objawem i świadczą albo o manipulacji milczącego, albo o niedojrzałości. To nie proś! Nie poniżaj sie i zacznij się szanować. Skoro powiedział raz, że Cię nie kocha i zdradził, to nad czym ma się zastanawiać? Czasem miłość to za mało by z kimś być. Ty go kochasz, a on Ciebie nie i co(?) ma się zmuszać? Będziesz sie dobrze czuła ze świadomością, że on Ciebie nie kocha a jest z musu albo litości? Teraz jest za późno na rozpalanie czegoś co wypaliło sie i zostały tylko zgliszcza. A jak sie wg Ciebie objawia miłość? Bo mam wrażenie, że uzależnienie emocjonalne nazywasz miłością. Kiedyś gdzieś czytałam, że jeśli go naprawde kochasz-pozwól mu odejść. Wszak kochając kogoś chcemy jego szczęścia, a więc jesli ma być szczęśliwy bez nas-niech idzie. Jedyne co mozesz teraz zrobić to zacząć myśleć o sobie, zadbać o samą siebie. To samo zauważyłam. Nie wiadomo czy autorka sama to tak odebrała czy on naprawde tak powiedział. Jesli miałby dać jej szanse to chyba w tym sensie, że chłop zmusza sie na jej prośbę do bycia z nią ? bo innego wyjaśnienia nie widze.
  20. Na pewno tego nie da sie wywnioskować z mojej wypowiedzi. Wybacz, ale to nadinterpretacja. Przemoc to przemoc, i nie ulega dyskusji, jednak faktem jest, że to też rozbieżność oczekiwań. Wszystkie w życiu rozczarowania (nie tylko związkowe) to rozbieżność oczekiwań. Jedno wynika z drugiego i jedno nie wyklucza drugiego, a więc nie ma powodu do czepialstwa. Powtórzę, że ten rok jakiego się upierdliwie uczepiłaś, to było tylko odniesienie do słów autorki. Nie wymyśliłam tego sobie tego terminu ani nie uważam go za żaden wyznacznik ? Do tego momentu -owszem- zgadzam się, mógł mieć inne zdanie i inne oczekiwania od autorki. Gdyby mu przeszkadzała jego własna nieuczciwość to by z autorką nie był. Jednak jemu się to oszukiwanie najwyraźniej podobało. A to, że on sam nie chciałby być tak wykorzystany to oczywiste. A skąd masz taką 100% pewność, że on rozpoczynał związek z poważnymi zamiarami? Jesteś nim? Naprawde uważam, że on nie traktował tego związku zbyt poważnie, nie tak poważnie jak powinien i jak robiła to autorka. Gdyby traktował poważnie to by nie wzdychał po roku do starej miłości i nie powracał do niej (bo ponoć tak było). Tak robi tylko ktoś kto nie traktuje związku dostatecznie poważnie. A może nawet widział naiwność autorki i wiedział na co sobie może pozwolić więc ją przez to perfidnie robił w jajo. Co do naiwności to owszem.... ma ona związek z idealizowaniem drugiej osoby. Wszak na tym ten proces idealizacji polega. Patrzymy na kogoś nie jaki jest, ale jakim byśmy chcieli by był. A patrzymy tak bo sie łudzimy, mamy nadzieję/wyobrażenie. Następnie zaczynamy naiwnie wierzyć w to wyobrażenie. Manipulant też tak robi ? Płacze, przeprasza, błaga o wybaczenie, wyjaśnia i ma przekonanie, że jeśli druga strona jest podatna na manipulacje to mu się ta sztuczka uda. To też napisałam poprzednio, nie podważam tego. Ale też nie taki miał być przekaz w tym przykładzie, więc wszystko się zgadza. Nie sugerowałam tego, a jedynie dokonałam analizy zachowań. Jeśli to odebrałaś jako sugestie albo odebrał to tak ktokolwiek inny to przepraszam, bo nie taki był zamiar. Sądze, że podeszłaś do tematu zbyt personalnie, bo dało sie wyczuć emocje, i może masz ku temu powody. Nie wnikam. Jednak zaznaczam, że w żadnym zdaniu nie zasugerowałam, że to normalne, rozsądne, a tym bardziej nie sugerowałem, by z nim została. To kolejna nadinterpretacja moich wypowiedzi, zapewne spowodowana emocjami ? Reasumując: przykro, że autorka tak była oszukiwana. Moja analiza zachowań faceta nie miała na celu usprawiedliwienia go, choć niestety tak została odebrana. Warto z tego związku wyciągnąć wnioski na przyszłość i nie pozwalać bawić sie facetowi, który sobie odchodzi i wraca jak mu pasuje, bo to był znak/ostrzeżenie. Słusznie autorka ma wątpliwości.
  21. Życie tak wygląda: praca, sprzątanie, zakupy, ogarnianie życia, gotowanie, pranie, prasowanie... i zgadzam się, że można sie w tym zatracić. Jak wspomniałaś wcześniej-jesteś perfekcjonistką, i to jest jedna z przyczyn, że wkładasz całą energie w coś w co nie trzeba wkładać całej energii ? Teraz skoro masz już świadomość zaniedbywania siebie, mozesz to zmienić. Warto zacząć od pracy nad tym perfekcjonizmem ? To, że nie wiesz do końca to tez ma powiązanie z perfekcjonizmem. Chcesz by zawsze było idealnie, masz wrażenie że dopiero wtedy poczujesz sie szczesliwa. Tymczasem szczęście w moim odczuciu, to wewnętrzna harmonia z samą sobą. Nie ma idealnej pracy, idealnego zajęcia, idealnego życia. Jeśli od tego uzależniasz poczucie szczęścia, to faktycznie nigdy szczęśliwa nie będziesz. Boisz się... a więc skoro boisz sie tego że coś zrobisz, boisz sie że źle zrobisz, boisz sie gdy nic nie zrobisz... to w sumie co za różnica? Jesteś jednym wielkim lękiem, a więc działaj POMIMO lęku. Przecież i tak sie będziesz bać ? tak więc rób z lekiem, ale rób.... Niezdecydowanie to też jeden z objawów perfekcjonizmu. Boisz sie porażki, która nie wpisuje sie w ramy ideału ? Toteż chcesz zmian, ale jednak wolisz nie czynić zmian ? Zdecydujesz sie gdy zrezygnujesz z perfekcjonizmu. Uprzedzam pytanie "jak zrezygnować"? Pracować nad podniesieniem samooceny, poznać własną wartosć, polubić siebie. U Ciebie jednak jest to chyba bardziej skomplikowane, bo o ile sie nie mylę miałaś zdiagnozowane jakieś zaburzenia?
  22. Chyba nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi- całej wypowiedzi ? Wyrwałaś z kontekstu jedno zdanie i sie do niego odnosisz. Owszem, każdy chce być najważniejszy ale teraz, a nie wstecz. Kiedyś mógł być ktoś kto był najważniejszy, bo każda miłość jest tak naprawdę inna. Ta młodzieńcza wywołuje inne emocje niż dojrzała miłość (wiem po sobie), a więc tamta mogła być najlepsza-wtenczas. I tylko o to mi chodziło. Jednak czy ta cała dyskusja ma sens, jesli faktycznie jest tak jak dopisała potem autorka, że on w ciągu 2 lat powracał do dawnej miłości? Bo jesli tak było - to nie ma po co dyskutować. To oczywiste, że to nie jest ex miłość, ale nadal obecna ? Napisałam, że to moze wyglądać na usprawiedliwienie, ale tym nie jest ? Po prostu przedstawiłam inny punkt widzenia, ale w żadnym zdaniu nie napisałam, że on jest wobec autorki w porządku. Zauważ też, że pisałam to zanim doczytałam, że on schodził sie z byłą miłością i wracał do autorki. Jeśli tak faktycznie było, to niestety autorka dawała sie wykorzystywać pozwalając mu wracać, a on wiedząc, że ona da sie wykorzystać czynił to z premedytacją. Skoro odszedł raz -dziad jeden- to powinien być juz wtedy kopnięty w tyłek i to solidnie. No właśnie w tym przykładzie napisałam, że facet mając kilka kobiet w swoim życiu zdecydowałby, że to własnie z pierwszą mu było akurat najlepiej, lepiej od każdej kolejnej jaka po niej była i z nią chce być. Nikt mu nie każe, ale tak sam wybrał. Dlatego nazywałam to licytacją. Widze, że kompletnie nie zrozumiałaś przesłania mojej wypowiedzi ? W dodatku podeszłaś chyba zbyt emocjonalnie do całego tematu. Miałaś prawo, nie neguję tego. Ale niestety nie umiem Ci tego w inny sposób wytłumaczyć, nie umiem przekazać mojego przesłania jaśniej... przykro mi. To nie jest takie oczywiste. Wiele osób wchodzi w związek z innych pobudek niż poważnych. To forum jest tego najlepszym przykładem. Czytałam o osobach leczących sie z poprzedniego związku nowym związkiem, o takich które bały sie samotności więc weszły w związek z kimś kto po prostu chciał z nimi być i o takich, którzy chcieli wykorzystać naiwność drugiej strony. To, że autorka podeszła poważnie do związku (bo tak powinno być) to wcale nie oznacza, że on zrobił to samo. Autorka mogła tego nie wiedzieć, a może od początku to czuła, ale sie sama oszukiwała wybielając go, a może jeszcze coś innego. To Kiniak musi sama ocenić, my nie wiemy co w jej duszy gra. Najwidoczniej właśnie on podszedł do sprawy w inny sposób niż autorka i to nazywam dysonansem. Wszak z definicji "dysonans" to rozbieżność, niezgodność poglądów/opinii/perspektyw. Oczywiscie, że nie ma norm ? Autorka sama napisała, że po roku.... a więc ja jedynie odniosłam się do jej słów. Idealizowaniem nazywam to, że jesli autorka faktycznie przyjmowała z powrotem tego typa, to wykazywała niestety naiwność. Prawdopodobnie była tak zakochana, że go wybielała, nie chciała widzieć, że on ją zwyczajnie wykorzystuje, albo że ona jest opcją zapasową albo czymś podobnym. Wyobrażała go sobie -być może- jako lepszego niż jest, dlatego tyle czasu z nim była dając się robić w balona. Może próbowała dostosować sie do jego oczekiwań uważając go za lepszego niż jest. To oczywiście tylko gdybanie, bo nadal autorka nie napisała czy faktycznie ją przez 2 lata robił w jajo, odchodząc i wracając. Zgadzam się w pełni-jeśli faktycznie on kilka razy odchodził do byłej i powracał do autorki, to był zwykłą egoistyczną świnią. Nie zmienia to faktu, że aby nas ktoś oszukał/wykorzystał to my musimy się dać oszukać/wykorzystać. Natomiast daje się oszukiwać/wykorzystywać osoba raczej z niskim poczuciem własnej wartości, niską samooceną i niepewna siebie, a może nawet z lękami.... ewentualnie bezmyślna/bezrefleksyjna. Każdy znający własną wartosć, świadomy siebie i pewny siebie nie pozwoliłby takiej kanalii wrócić. Bardzo współczuje autorce, ale może dobrze sie stało, że sie to teraz wydało, a nie po ślubie. Moze było to potrzebne, by autorka otworzyła oczy.
  23. A moze po prostu trzeba się przestać oszukiwać? Chcesz wierzyć, że Ciebie kocha najbardziej i z Tobą mu było najlepiej, ale czy faktycznie musi tak być? Do pierwszej miłości ma się zawsze sentyment, co nie oznacza, że gdy ją zobaczymy to zostawimy męża/dzieci i polecimy do tejże miłości. Poza tym są różne rodzaje miłości. Najczęściej miłość pierwsza to taka zauroczona, szaleńcza, trochę nawet niedojrzała i nierozsądna. Ale czy to źle? Moim zdaniem nie, bo dzięki temu można odkryć, że prawdziwa miłość to nie ta szaleńcza z młodości, ale ta dojrzała, rozsądna. Tę ostatecznie wybieramy, mając sentymentalne wspomnienie tej młodzieńczej. To, że chcesz sie oszukiwać że to Ciebie kocha najbardziej i z Tobą mu było najlepiej do tej pory, moze świadczyć o niskim poczuciu wartości i potrzebie poczucia najważniejszą na świecie. Tylko, że Ty pragniesz takiego poczucia wstecz ? Jesli rodzice nie dawali Ci dostatecznie dużo miłości (nie wiem czy tak było, tylko daję przykład), to partner nie może być uzupełniaczem tychże deficytów. On miał prawo jak i Ty miałaś prawo, mieć kiedyś kogoś ważnego, ważniejszego. Moze on zapewnia Cię, że mu było z Tobą do tej pory najlepiej, bo tego zapewnienia oczekujesz? I to jest wg mnie zastanawiające, dlaczego chcesz sie tak oszukiwać? On miał prawo kiedyś mieć kogoś z kim mu było najlepiej na świecie. A czy Ty oczekujesz, żebyś to Ty była zawsze najważniejsza (nawet gdy Cię nie było) i że ze wszystkich było mu akurat z Tobą najlepiej? Szczerze mówiąc nie musiało tak być. Wybierając sobie kogoś na partnera nie możemy kierować sie czymś takim. A co jeśli ktoś ma już np. 40tke i miał kilka partnerek i zdecyduje, że jednak najlepiej mu było z jego pierwszą? A ta pierwsza ma już rodzinę, męża, swoje życie? Nie na tym polega wybór partnera życiowego, bo to nie licytacja. Nie chcę abyś odebrała to jako usprawiedliwianie narzeczonego, bo faktycznie po roku związku powinien już wiedzieć czego chce. Tylko, że z jego strony to moze nie był wtenczas jeszcze związek na poważnie, a z Twojej owszem i w tym tkwi dysonans. Czujesz rozczarowanie bo miałaś jakieś oczekiwania wobec niego. Tylko czy aby to nie było idealizowanie jego, tak jak on idealizował swoją byłą? Czy Twój narzeczony to Twój pierwszy partner, pierwsza miłość? Też nie widzę by autorka o tym wspominała. A to by zmieniało postać rzeczy.
  24. Masz, bo szanse zawsze są. Tylko pytanie czy je wykorzystasz jak należy ? ? Oprócz leków na depresje bezwzględnie potrzebna jest terapia oraz samodzielna praca nad sobą. Dopiero połączenie tych trzech rzeczy moze dać nam pozytywny rezultat. No i daj sobie czas oczywiście. Ja leczyłam sie z depresji (leki+terapia+praca nad sobą) 2,5 roku. U Ciebie trwa to tak długo bo brakuje pozostałych dwóch elementów (terapii i pracy nad sobą). Poproś lekarza po pierwsze o zmianę leku na mniej otępiający, albo zmniejszenie dawki. Po drugie poproś psychiatrę o skierowanie na terapie, po trzecie zacznij czytać o depresji: jak jej przeciwdziałać samemu i zacznij sam pokonywać lęki, pokonywać depresje. Masz szanse więc wykorzystaj ją na maxa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...