Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. A czy komisji dostarczyłas papiery wyciagnięte z archiwum szkoły, przeciez tam musiałas miec opinie pedagoga szkolnego lub psychologa? A czy byłas u okulisty, skoro masz złą koordynację ręka- oko? A czy byłas u lekarza rehabilitanta skoro Twoje ręce nie są dość sprawne? Cały czas Ci pisałam, ze komisja to są papierki, czyli dokumentacja. Babcia powinna pisac odwołanie, w terminie jaki tam będzie podany. Ale Ty powinnaś dalej gromadzić dokumentację o której wspominam i jeszcze podpytywac lekarzy o to, co jeszcze może być przydatne. Na komisji nawet najżyczliwszy lekarz o ile mu nie dostarczysz jak najlepej opisanego z kazdej strony schorzenia nic nie zrobi. To są decyzje finansowe- np miałabys prawo do krótszego dnia pracy za pensję pelnego etatu itp. A skoro decyzje finansowe, to muszą byc tak udokumentowane, przez jak największą liczbę specjalistów, aby ktokolwiek, kto te papiery bedzie oglądal nie mial wątpliwosci, ze dobrze Cię oceniono. Babcia do odwolania powinna dolączyć te papiery z Twojej szkoły (świadczy to o tym, ze problem jest od dzieciństwa i tworzy ilosc dokumentacji). A od okulisty czy lekarza rehabilitanta to tylko za piniądze zdązysz cos uzbierac dla Babci. Widzisz, ze kawa ma rację- nie czas zawracac sobie głowę chłopakami, jak masz koniecznosc tworzenia dokumentacji wobec Twojej osoby. Ponadto nawet jak teraz opinia nie będzie dla Ciebie korzystna, to nie możesz odpuszczać i dalej zbierac swieze papierki (będa z datą po posiedzeniu aktualnej komisji) to za jakies poł roku czy rok możesz znów występowac do komisji z nowym wnioskiem). Tam juz będzie zgromadzona Twoja dostarczona teraz dokumentacja i dolożysz nową. Tyle, ze to pewnie z czasem nastąpi ze wszystkim gromadzeniem za pól roku, rok. Dlatego wazne jest abys teraz babci do odwołania mogła czymś dopomóc, czyli dokumentacją z archiwum szkoły,opinią okulisty, opinią lekarza rehabilitanta. Staraj się.
  2. Ikl Ile zastrzyków, do ktorego stawu i po jakim czasie następny dostalas? Jak się czulas po iniekcji? Jesli byl dyskomfort to jak dludo trwal? Zapomnialas napisac, ze na dzis cena takiego zabiegu to ok. 1600 zł.
  3. A tak wogole to kiedykolwiek bylas w Berlinie? Podobala Ci się ta dawna stolica DDR? Na portalu zdrowie ktos udzielil Ci informacji zgodnej z Twoim punktem zamieszkania. Ja tez nie podaję prawdy w info o sobie, ale tak to skonstruowalam, ze kazdy czytający wie, ze to z przymrużeniem oka ten mój opis. A Twoj jest brany poważnie- widzisz jak ten internet myli?
  4. "Patrze codziennie na jego zdjecie... Czuje sie zle bo dobrze Nam sie pisalo. On Mi prawil komplementy ze Jestem szczuplutka i taka Naturalna...Ze sie Mu podobam. I ze moze jak cos z tg bedzie to...zamieszkamy wspolnie." 2 dni temu pisalas, ze znacie się od 4 dni. Zobacz co z Tobą sie dzieje po 6 dniach. Nie znasz faceta, nie widzialas go a już Cie rozpuscil miłymi słowkami i pragniesz jeszcze bardziej się topić, byc rozmarzoną i snuc marzenia o wspólnym mieszkaniu. Masz 23 lata a myslisz, ze bajki o Kopciuszku to cos, co zdarza się prawie kazdej kobiecie. Wydaje Ci się ze ksiąze z bajki mieszka za kazdym zakrętem. Jestes glodna uczuć i byle ćwok Cie w 5 minut zbajeruje.Można Cie ostrzegac, Ty przyznajesz rozmówcy rację ale jednak to Tobie żle i smutno, ze odlaczylas się od kurka z komplementami. Słyszalas, ze wszyscy oszuści matrymonialni, to sprytni faceci, ktorzy wiedzą, ze kobiety kochają uszami. Wystarczy tylko sączyc im wszelkie mile slowa a one głupieją.Potrafią glupiec tak, ze oszczędnosci swojego życia oddadzą w dobrej wierze aby bidulińskiego ratować. Opanuj się. Nie znasz go a próbujesz do niego dzwonić. Wysylasz wiadomości i wiesz, ze on odebral a nie odezwal się i jest Ci smutno. W realu nazywaloby się, ze się narzucasz. Raczej w realu nie ceni się dziewczyn, ktore się narzucają.
  5. Pewnie dlatego, ze jego żona albo dziewczyna jest teraz częsciej kolo niego. A może akurat przy jakims telefonie (niekoniecznie od Ciebie, tylko od innej internetowej panny) zaczęły się dyskusje z kim rozmawia i po co, kto mu sle SMSy czy inne wiadomosci to teraz z ostrożności wylączył telefon. Nie niecierpliw się, jak znow troszkę sie uwolni z kurateli swojej oficjalnej kobiety (dla Ciebie będzie info, ze od rodziców) i będzie się niezle nudzil to się odezwie. Wiesz, ze internetowe znajomosci mają to do siebie, ze niekoniecznie zeznaje się prawdę i ze dla wielu sluża tylko do zabijania czasu.
  6. Piszesz, ze wobec innych jestes w porządku, nie ograniczasz ich, zazdroscisz, ale własciwie to dobrze im życzysz. Tyle, że sama wymagasz wyjątkowosci. A Ty jak opisujesz zdjęcie na FB to co robisz aby kazda Twoja koleżanka czy kolega czuli się najważniejsi dla Ciebie? Raz w tygodniu zmieniasz kolejnosc imion aby im wszystkim ogłosic, ze kazde z nich jest bardzo, ale to bardzo dla Ciebie wazne? "Ostatni chlopak staral sie ale czulam ze to za malo i w rewanzu powiedzialam mu ze jest nudny ". Rozumiem, ze chcialas byc dla niego najwazniejsza, jak kazda dziewczyna dla swojego chl0paka. Ale kazdy chlopak swojej dziewczyny, chce czuć się akurat dla niej tez najwazniejszy. To co Ty robilas dla swojego ówczesnego chłopaka, aby i on się czul ważny dla Ciebie? Wiesz w relacjach międzyludzkich jest akcja i reakcja, trochę jak w fizyce. Piszesz, ze pozrywałas ze znajomymi kontakty. Rozumiem, ze oni byli mili i wstrętow Ci nie robili, ale jak zapragnęłas od nich się odciąc, to z grzecznosci nie wchodzili ci w paradę i nie naginali Cie na siłe do ich paczki. Oni pewnie podskórnie czuli, ze powinni Ci nadskakiwac abys w pelni rozkwitała, tyle, ze nie widzieli jakos abys Ty im tez nadskakiwała, czyli jakby odetchnęli z ulgą, ze męcząca , oczekująca zbyt wiele osoba zmienila krąg znajomych lub zrobila cokolwiek innego, ale zniknęla z ich życia. To, ze na dowidzenia powiesz chlopakowi, ze byl zbyt nudny, może Tobie daje jakąs chwilową satysfakcję, ale i tak nic nie zmienia. Tak jak Ty robisz analizę związku tak i chlopak w swojej głowie uznaje, ze może dobrze, ze taka dziecinna panna uznala iz to koniec naszej znajomosci. Juz nie musi się trudzić aby zrozumiec o co Ci aktualnie chodzi. Na początku widac mu się podobalas, skoro zwrócil na Ciebie uwagę, ale potem juz jak piszesz dla Ciebie bylo nudno a dla niego pewnie męcząco. Czyli decyzja o rozstaniu jak najbardziej rozsądna. Piszesz, ze chcesz byc naj. Tak po prawdzie kazdy gdzies w zakątku swojej duszy chcialby byc tym naj. Tyle, ze jak rozejrzymy się wokól, to jest nas dużo i wypada zrozumiec, ze nie mozna byc naj i to jeszcze w kazdej dziedzinie życia, na każdej płaszczyznie. Niektórzy są tak swietni, ze są naj w tym co kochają robić (sporcie, językach, wyszywaniu, spiewaniu). I ich naj pewnie tez jest niedoskonałe, bo zawsze gdzies są inni mistrzowie. I oni są tak mądrzy, ze myslą jak się skontaktowac z takim mistrzem aby go podpatrzec, aby czerpac z jego wiedzy i umiejętnosci. W życiu tez jest tak, ze pozornie szare myszki, niczym się nie wyrózniające i pchające swoje nudne, szare życie do przodu z czasem okazują się mistrzyniami. Umiały po cichutku skonczyć szkole, dostaly się do z pozoru nudnej pracy, ale jakos o czasie ją zmienily, na bardziej interesująca, jakos się nie chwalily, ale fajnie awansowaly. Faceta to juz zupelnie znalazly nudnego jak flaki z olejem, ale umiały docenic, ze ten chlopak traktuje ją może nieudolnie ale bardzo powaznie, ze jest nie az taki piękny i przystojny, ale zupelnie sprawny fizycznie i odważny życiowo, ze jego praca jest dla niego wazna i umie w głowie ustawic sobie co kiedy będzie robil, jak będzie dbał o swoją rodzinę. I oni oboje idą do slubu, wyglądają niepozornie. Zwyczajnie ale bez fanfar przyjmują na swiat swoje jedno dziecko, drugie. I tak codziennie nudnie je chowają. I inne panny nieraz ze zdziwieniem, po czasie patrzą, ze ich wojowanie ze swiatem, oglaszanie co jakis czas roznych fajerwerków a to z powodu wspaniałych wojaży, super przystojnych i bogatych facetow, czy szansy na wystrzałową pracę w ostatecznym rozrachunku, nie dały takich spektakularnych sukcesów do jakich cięzką i nudną, mrowczą pracą doszły ich koleżanki szare myszki. Charakter masz jaki masz. Pewne rzeczy na pewno w Tobie zostaną do konca. Niemniej jak się jest młodym to się pracuje nad swoimi cechami charakteru.Ty chcialabys byc indywidualistką brylującą wszędzie. Teoretycznie powinnas zostac aktorką, malarką, osobą wyrózniającą się swoim talentem i podziwianą i docenianą. Tyle, ze z Twojego opisu wynika, ze tak bys pragnęla, ale wcale nie jestes silna i uparta i narzucająca swoje, dąząca do swojego. Niejeden aktor marząc o wspaniałych rolach musi umiec zniesc zatrudnienie tylko w epizodzie i jeszcze moze milczenie na temat jego występu, lub zganienie, ze tylko gral w tle i jeszcze slabo. A on w swojej duszy musi wierzyć, ze jest zdolny do największych i najwspanialszych rol. Nie może się wycofywac, tylko czekac na swoje 5 minut wierzyć, ze kiedys przyjdzie i on je wykorzysta należycie. A jak jest juz slawny, to sam musi się mierzyc ze swoją slawą. W natępnej produkcji nie moze byc gorszy, bo ludzie od niego duzo oczekują, juz poznali jego mistrzostwo, jego charyzmę i nie moze zagrac ponizej ich oczekiwań a swoich mozliwosci. Jak widzisz, wielu ludzi musi umiec się zmagac z problemem z naj. Kiedys to bywalo harcerstwo, duzo się biegalo na zajęcia sportowe, grupowe: pilka koszykowa, siatkowa, nozna, śpiwy chóralne- tego typu doswiadczenia uczyly, ze jako grupa osiągamy sukses, mimo iz jednostka jest na swoim jednym, niepriorytetowym miejscu. To uczylo wspólpracy, bo cel był wspólny. Pozwalało cieszyć sie ze wspólnego zaslużonego sukcesu, bo kazdy wierzyl, ze i drugi, nie eksponowany tez się stara i jak ja się postaram to jako grupa fajnie wypadniemy. I wtedy nie patrzylo się na innych ani z góry (bo ja jestem naj) ani jako osoba zakompleksiona, bo co ja tam umiem. Drugi był Twoim sprzymierzeńcem aby wspólnie cos osiągnąc. Nie jestes juz dzieckiem to pomysl co możesz zrobić aby potrzeba bycia naj motywowała Cie do cięzkiej pracy i osiągania celow. Jednoczesnie aby potrzeba bycia naj nie rujnowala Ci ukladów czy koleżeńskich czy damsko- męskich. Jak juz w duszy będziesz kogos rozliczala, czy aby na pewno jestes naj dla niego, to szybko zapytaj sama siebie czy i co zrobilas aby i jemu/jej się wydawalo, ze on jest naj dla Ciebie. Układy miedzyludzkie trochę funkcjonują w mysl zasady "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie".
  7. Nie chciał rozmawiac, bo może mieszka ze swoją dziewczyną, ktorą sie troszkę znudził i nie zamierzał się przed nią wygadac, ze szuka znajomosci na boku. Tak to tlumaczę, bo zawsze w znajomościach internetowych jest wielkie prawdopodobieństwo mijania się z prawdą.
  8. kikunia55

    Zniszczone życie

    "zostałem z tym sam zacząłem pić " Zacząłes i pijesz dalej? Mimo wypadku i pogorszonego zdecydowanie zdrowia sam sobie niszczysz życie jesli jeszcze do tych wszystkich trudnosci dołączasz alkohol. I wiesz o tym doskonale. I trudno zapewniac Cie, ze jesli umknąles z życiem od kostuchy to pewnie po cos. A dlaczego przeżyles to niedotlenienie? Ulegles jakiemus wypadkowi, czy sam targnąłes się na swoje życie? "nie zanalzlem nigdzie pomocy"- a gdzie szukałes i jakiej?
  9. Nie nie za dużo. Pracoholik? może a może człowiek, który często wychodzi z domu i zasłania się pracą a szuka nowej znajomosci . uległy do kobiet, grzeczny szanujacy wszystkich,lubi pomagac.- wspaniale. Tylko jesli taki fajny, to dlaczego mając pracę, gdzie co chwilę poznaje nowych ludzi juz go jakas nie upolowala. Ma stala prace fizyczna.- rzadko kiedy jest to praca na stała umowę. Najczęsciej tego typu usługi to są prace na zlecenie. Jesli on to montuje i wykonuje, to jest pewnie jakis własciciel firmy ,z którym on wspólpracuje, ale rzadko kiedy jest się pracownikiem na stała umowę o pracę. A wypytałas ile juz mial żon i ile ma dzieci? Nie ciągnij w nieskończonosc tej sytuacji, bo zakochasz się w wirtualnej osobie. W srodku dnia, wsród ludzi spotkaj się z nim raz i drugi, to cos bardziej będziesz wiedziala (i on tez) o nim.
  10. Zgadzam się z przedmówczynią. Ponadto zastanów się czy aby partner zawsze nie miał z tym problemu, poniewaz nie wiesz czy w poprzednim związku nie wykazywał się znikomym popędem a jego ówczesna dziewczyna, aby go "zmobilizować" wytłumaczyła, ze fajnie byloby miec dziecko i "zachęcała" go do odrabiania lekcji w ten własnie sposób. I zastanów się nad związkiem z tym męzczyzną, bo jednak seks to cos co ludzi lączy, częstokroc równiez w sytuacjach gdy slownie do siebie trafic nie umiemy, a jednak nasze ciała odnajdują linię porozumienia.
  11. Ty przewidujesz trudnosci psychiczne po Twojej przeprowadzce do dużego miasta, do internatu z powodu rozstania się z rodzną. A ja przewiduję duze trudnosci w dopasowaniu się do wymagan nauczycieli. Poswiecasz 1 h dziennie na filmiki YT '' 6 h dziennie na sport (orlik i siłownia) " 0,5 dziennie i to jak juz jestes najbardziej zmęczony dniem na naukę. Mimo, ze kazdy adept koszykówki marzy o karierze Jordana to niestety większośc jest na tyle tylko dobra aby powiedziec, ze jakos utrzymuje się z koszykówki. Tyle, ze kariera sportowca u nielicznych trwa całe życie - najpierw zawodnik a potem trener. Niektórzy muszą umiec znalesc się poza życiem sportowym po latach kariery w młodosci i wtedy równiez moze byc ważne wykształcenie a Ty jakbys nie przykladal do tego wagi.
  12. Nauka po wszystkich całodziennych atrakcjach w ilosci 0,5 godz dziennie? Uważaj , bo tylko koszykarzem będziesz, nie zdążysz być choc trochę wyksztalconym koszykarzem.
  13. Jesli juz jestes na tym swiecie to pomysl sobie, ze jednak możesz miec raka, jak kazdy z nas. Kazdy z nas musi isc codziennie do szkoły czy pracy, musi wiecorem usypiać i myslec, ze może własnie teraz gdzies we mnie rosną komórki rakowe. Niektóre ponoc tak ze 20 lat sobie w nas pączkuja aż dają objawy poważnej choroby, za którą biorą się lekarze. I juz wykryty rak ma rózne stopnie złosliwosci i róznie reaguje na leczenie. Jedni wychodzą obronną ręką z incydentu rakowego , inni ciągle cos leczą, ciągle są jakies wznowy a jeszcze inni i niestety nie jest to incydentalna grupa ,żegnają się z nami. Takie jest zycie i trzeba to mentalnie umiec przeskoczyć i jakimikolwiek objawami się tak bardzo nie stresować. Owszem, pojawiły się, trzeba to wyjasnic u lekarza, ale też trzeba uwierzyć, ze jesli dwóch lekarzy nie widzi powodu do niepokoju, to pewnie mają rację. Przeciez gdybys mial owego domniemanego raka, to tez musiałbys wierzyć lekarzom, ze wysyłają Cie na dobre badania, na dobre zabiegi i bedziesz miał szcęscie i wyjdziesz z tego. Zdaje się, ze masz dar wyszukiwania w sobie róznych trudnych chorób. To może zajmij się sprawą swojego zdrowia. ale od strony profilaktyki. Zacznij zwracać uwagę co należy jeść aby mieć szansę być przewlekle zdrowym. Może w sieci poczytaj takie strony jak Akademia Witalności - są tam różne artykuły promujące zdrowy tryb życia, zdrowy sposób odżywiania sie, ratowanie sie suplementacją witaminami, gdy cos dolega i w końcu prowadzenie ekologicznego bez chemii domu. W rożnych artykułach pewnie znajdziesz coś co Cię zainteresuje. Polecam tez zawsze pod danym artykułem czytać komentarze. Tam tez bywa czasem sporo wiadomości. Czasem na te same sprawy ludzie mają inne ale tez interesujące poglądy. Zawsze mówią "w zdrowym ciele, zdrowy duch" a uprawiasz jakies sporty (niekoniecznie wyczynowo, bo to jest urazowy tryb życia).Ruch pomaga opanować własne ciało i wierzyć mu , że byle chorobie się nie da. Nie warto tak bardzo zamartwiać sie swoim zdrowiem, bo będziesz hipochondrykiem A jeśli juz ,to tak aby coś mądrego dla siebie robić.
  14. Ogarniecie piszesz to i chyba psychikę masz ogarniętą.Właściwie sam opisałes wszelkie mozliwe uklady. Wyjezdzasz, bo kochasz kosza. Bedzie na początku trochę smutno,ale będzie Was tam trzech, to powinieneś dac radę. Czyli rozum Twój wyłapuje wszystko co należy. Boisz sie tylko czy dusza za często nie zaplacze za mamą czy babcią. Pomysl, ze wiele osob przed Tobą wyjeżdzało a kiedys nie bylo komorek, aplikacji typu Skype, Messenger czy Whatsup gdzie łaczysz sie własciwie zawsze gdy tylko dwie strony mają czas. To jest naprawdę duze ułatwienie dla tych, którzy żyją w rozłace z najbliższymi. Przez 15 lat dostałes od najbliżych takie wsparcie,że powinno ono procentować na całe Twoje życie. A i teraz przeciez tylko wyjeżdzasz, oni żyją i zawsze bedą Cię wspierac. To jest duża zmiana w Waszym życiu, ale przewidywalna. Jak nie teraz, to za 4 lata pewnie wyfrunąłbys na studia. Jak Ci czasem będzie żle, czasem moze w danej chwili nie bedziesz wiedział jak postąpić to zawsze zadaj sobie pytanie co trzeba byłoby zrobic gdybyscie to omawiali u Ciebie w domu.Masz w sobie ogromną silę. bo szczęsliwy dom wyposaża nas w tę siłę. Czyli nie może Ci się nie udać, bo masz wszelkie warunki do tego aby układało Ci się dobrze. Moze czujesz sie przestraszony, bo to mama i babcia są zaniepokojone trochę, ze spod ich opiekuńczych skrzydełek wyfruwasz.Ich niepokój się trochę Tobie udziela. One przewidują.zes młody, moze tam spotkasz takich, dla których wazne sa inne priorytet niż te wyznawane w Waszym domu, czy obcowanie z tymi innymi za bardzo Cię nie oddali od wzorców wyznawanych w domu. Pewnie niepotrzebnie tak myslą, bo kazdy młody człowiek musi szukac swojej drogi. W domu dostałes ważne drogowskazy a i miejmy nadzieję, ze robiąc karierę w sporcie nie będzie chodziło z czasem tylko o kasę. Wazne będzie trzymanie się z drużyna, wewnętrzne wspólzawodnictwo, pilnowanie aby nie zaniedbać nauki. Jest pewne, ze nudził się nie będziesz, to i może wieczorne wzdychania do poduchy za ciepłem domu nie będą tak dotkliwe i straszne. Głowa do góry. Pomysl ilu Twoich rówieśników z Twojej wioski jest moze w duszy złych na siebie,że nie mają takiego talentu do koszykówki jak Wasza trójka. Powodzenia.
  15. No to jak Cię ratować? Widzisz dziewczynę choć raz w tygodniu, znacie się juz z pracy nad przedstawieniem i nie umiesz(nie chcesz?) podejsc do niej i zapytac o ten spacer, czy odprowadzenie po lekcjach do domu. Przeciez raczej to nie ona Cie zaczepi w tym celu. Albo nabierzesz odwagi albo będziesz dalej platonicznie się kochal, co tez ma swój urok w Twoim wieku.
  16. -flowerSY- Nie czytasz uwaznie, czy nie umiesz (nie chcesz?) zrozumiec o co tu wielu osobom chodzi? Większość ludzi rozumie, ze mozna zostawić wspólpartnera, chociaż wyjawiony powód rozstania zaskakuje, bo znany byl od początku. Jednak wielu tu osobom wydaje się dziwne, ze osoba, ktora podejmuje decyzję o rozstaniu, czyli to ona rozdawała karty w tej parze, realizuje swoje postanowienie i zamiast isc ze swoim życiem do przodu, zajmuje się teraz roztkliwianiem się nad sobą i szacowaniem czy w życiu jednak dobrze wyląduje, bo może następny nie będzie mial w komplecie tych cech, ktore jednak w bylym wybranku były świetne. Napominana, ze juz nie ma co wracac, co żałowac, bo to się juz stało- informuje nas, ze nie jestesmy empatyczni, ze moze ktos jest facetem porzuconym przez dziewczynę, choć nick wskazuje, ze pisze kobieta, wbijamy jej nóz w plecy, czy kopiemy leżacego. I za co? Za to, ze ją informujemy iż jej pozorna wrażliwosc i przeżywanie zaistnialej sytuacji jest jej wlasną probą wybielenia się w swoich oczach, bo jednak gdzies w sobie rozumie, ze rozstala się z osobą niepelnosprawną ( czyli bardziej pokrzywdzoną przez los niż przeciętnie) wlasnie z powodu jej niepelnosprawnosci, o której wiedziala od początku. Czyli tak po ludzku, to ona go zrobila w konia. Rozumie to, a jednak się oburza. Czyli jest obludna sama przed sobą. Nie chce tym samym rozwijac własnej osobowosci. I tak własciwie to jej wytknięto. Wszystko w życiu ja, ja, mi, mi. Można przypuszczac, ze ten związek, to rozstanie niczego jej nie nauczyło, bo epopeja ja,ja, mi, mi będzie trwała dalej.
  17. "Patrząc z drugiej strony, chłopak swoją anielskością rozkochał w sobie dziewczynę, " to panny teraz oczekują od chłopaków oschłosci czy jednak ich najlepszych, najmilszych , najcieplejszych cech charakteru? Rozkochał, bo pragnął z nią być. Zaden facet nie ma szans się przymilac do panny jesli dziewczyna tego nie chce. "Nie może oceny sytuacji determinować wada chłopaka, bo z tego co piszą moje szanowne współforumowiczki, a tu szczególnie zbyt emocjonalnie podeszły do problemu , taka surowa ocena wynika z jego fizyczności."Podany powód rozstania z prawie idealnym chlopakiem jest wlasnie taki. I powód ten byl znany od początku, był zwyczajnie widoczny a po czasie zdaje się, ze na początku jakoby niewidzialny. "Gdyby była inna przyczyna zerwania, taka prozaiczna, jak np. wypalenie, to ocena by była taka sama?" gdyby byla inna przyczyna, to Autorka wcale nie pisalaby aby się żalić, ze to ona podejmuje decyzję, zrywa i jeszcze cierpi. Wypaliłoby się to powiedziałaby sorki, juz nam nie po drodze i spiewająco by wyfrunęła. "Z tego co piszecie wynika, że nie miała prawa z nim zerwać" ja akurat ciągle piszę, ze miała prawo zrywac, bo wszyscy widzą tylko czubek własnego nosa, nawet ona osoba jak podkresla wrazliwa i delikatna, przejmująca się. Ale w tej sytuacji opisywac swoje cierpienia, wręcz swoją rozpacz to raczej gruby nietakt. A do tego dopytywać sie, a czy jeszcze równie fajny facet przypadnie mi w udziale, bo może juz nigdy takiego nie spotkam i jednak będe stratna? W mysl zasady, ze udzielamy tu raczej wsparcia i pomocy od początku zwracalam uwagę, ze jak juz powiedziala, ze roozstajemy się to nie ma juz czego rozminiac tylko szybko wrocic do swojego pojedyńczego, waznego życia.Ale rozbabrywanie się Autorki, jaka to ona nieszczęsliwa spowodowalo, ze zwrócilam uwagę iz mozna pewne rzeczy po prostu nazwac po imieniu i choc z przyzwoitosci nie przedstawiac się w aureoli cierpiętnicy. "dokładanie dziewczynie ciężaru do dźwigania, jest nie halo..."Zazwyczaj jako osoby dorosle ponosimy jakąs odpowiedzialnosc za swoje czyny i albo o czasie zauważymy, ze w zaistnialej sytuacji jest nie halo ustawianie się w pozycji biednej i cierpiącej , pokrzywdzonej i jeszcze niepewnej swojej przyszłosci. W tej zaklamanej sytuacji uslyszenie jak to wygląda z boku daje szansę na pewne dorośnięcie w uczuciach. "będzie to autorkę gnębiło bardzo długo, ona czuje się bardzo niekomfortowo". Niekomfortowo, bo zjawily sie te "co dokladają dziewczynie cięzaru", czy dlatego, ze postąpila jak uznala za najwygodniejsze dla siebie ,w czasie, który byl tez optymalny dla niej. Jakos w ramach tej gonitwy mysli nie podkresla, ze po czasie to spokojnie nalezy stwierdzić, ze wobec niedoskonałosci chlopaka nie trzeba bylo wchodzić z nim w relacje damsko-męskie.Ona bardzo dobrze wie skąd bierze się owa nikomfortowośc.
  18. Pytanie głowne: "Co ja mam robić... czemu mam mieszane uczucia?" Co ja mam robic? Nic ,rozstałas się ,to idz ze swoim życiem do przodu, nie oglądaj się za siebie. Czemu mam mieszane uczucia? Po prostu. Rozstanie nie było bezbolesne, szczególnie dla Twego chłopaka. Wygląda, ze ma prawo czuć się wykorzystany a Ty gdzies w sobie chciałabys się wybielić. Choćbys nie wiem jak milo o sobie myslala, ze jestes tak delikatna i wrazliwa, to i tak musisz stwierdzic, ze w oparach delikatnosci tez ustawiamy sobie życie dla własnej wygody. Boli, ze zostało to po prostu nazwane?
  19. Bylas z chłopakiem ponad dwa lata i rozstałaś się z powodu, ktory znałas na dzień dobry. Nie piszesz, ze musialas się rozstac, bo z czasem jak go poznawalas to okazał się niekulturalny, klotliwy i po prostu okropny. Czyli zaczęlas związek i wypłynęły cechy, których się nie domyslalas. Rozejrzałas się i stwierdzilas, ze to Cie przykro rozczarowało. A w tej sytuacji rozstałas się z powodu, który znałas od początku. I ja zgadzam się z tym, ze jesli Ci to przeszkadzało, to slusznie zrobilas. Tyle, ze na logikę trzeba było miec z niego kolegę a nie chłopaka, bo z was dwojga to on cierpi jakby bardziej i niezasłużenie. Zycie go nie rozpieszczało i dziewczyny, które spotyka po drodze jak widac tez. I Ty dokladnie wiesz, ze nie powinnas rozpoczynac znajomosci na plaszczyżnie chłopak- dziewczyna. Zaczęlas i jego skrzywdzilas. Pisząc tu o swoim samopoczuciu niewiele wiesz sama o sobie, jesli nie rozumiesz, ze Ty jakbys chciała się wybielić. Byłas ze sobą na tyle szczera, ze powiedziałas sobie: ulomny widocznie nie będzie mi dośc przez cale życie imponował, może i dzieci coś po nim odziedziczą, nie chcę go. To bądz tez szczera, ze uzalając się nad sobą wyraznie chcesz się wybielac. Może Ci to przykro słyszeć, ale taka jest prawda. Jesli tego nie rozumiesz ,to nie jestes wobec siebie szczera. A juz wobec siebie nie opłaca się byc zaklamaną. Ponadto ciągle rozważasz, co Cie spotka, czy aby gorzej nie trafisz. Wydaje mi się, ze niepotrzebnie zamartwiasz się do przodu. , zycie częstokroc nie jest sprawiedliwe i male prawdopodobieństwo, ze Ty wyraznie kogoś skrzywdzilas to ono Ci to zwróci.Ty ,pewnie jak wielu innych ,niekoniecznie czysto grających, spadniesz raczej na cztery łapy. Dalej nie zmieniam swojej rady. Rozstalas się, powiedziałas "a" , to idz za ciosem i przerabiaj wszystkie literki alfabetu, nie oglądając się za siebie. Jest to dla Ciebie wyraznie zdrowsze. Cofając się myslami niepotrzebnie będziesz musiala sama sobie zwrocic uwagę, ze jakbys użyla trochę aktualnego wyrachowania z początku, to wogóle nie musialabys w tę relację wchodzić. Powód Twojego rozstania byl znany od początku. A to własnie na początku bardziej zwracamy uwagę na cechy zewnętrzne osoby ,do ktorej się przymierzamy. I jeszcze będziesz się katowala np. pytaniem dlaczego aż ponad 2 lata utrzymywalas kogoś w przekonaniu, ze jest Twoim wybrankiem.Nie czułas duzo wczesniej, ze Twoje nim zauroczenie nie wytrzymuje krytycznego , ciekawskiego spojrzenia innych osób? Pewnie czulas wyraznie, ale tez bylo iles atutow tego związku (zwiedzanie, poznawanie innych ludzi, bo chlopak to dusza towarzystwa) i szacowałas w swojej głowie. To wcale nie jest naganne, bo chlopaki na nasz temat tez robią sobie szacunki. Tyle, ze nie ma co się cofac i rozkminiac sytuacji, bo to nie prowadzi do niczego.Tobie w niczym nie pomoże . Rozstalas się i koniec. Trzeba isc do przodu.Tylko tyle i az tyle.
  20. Skoro autorka się rozstala, to raczej juz tej milosci nie czula. A teraz co najwyżej szacuje swoje mozliwosci na rynku damsko-męskim i jest lekko zaniepokojona. Czyli rada, ze nie ma co rozważac tego co było a spokojnie iśc do przodu, wydaje mi się naprawdę rozsądna. Trudno z ogromnym zrozumieniem pochylac się nad losem biednego chłopaka, ktory najpierw się wziął za dziewczynę brzydulę, swobodniej sobie pożył (zeby nie napisać ulżyl sobie) a potem pisze, ze cierpi, bo chyba jednak ją zostawi.Kontakt z rozumem bylby wskazany zanim rozkręcil calą tę sytuację.
  21. Czyli podałes dwie daty wyjscia z domu: - jak zacznę pracować - jak oszczędze na swój wlasny dom Zycie uczy, ze częstokroć te dwie daty są bardzo rozbieżne. Jednocześnie duża część pracującej mlodziezy chętnie się tuli do swoich rodziców, bo to i obiadek i oprane. Jesli jeszcze nie zarabiasz i nie możesz się dolożyc do przeprowadzki -zamiana na lepszą dzielnicę, może na taki rozklad gdzie jeden pokój przynajmniej nie styka sie w poziomie z obcymi pokojami, tylko wlasnym. Zagrożeniem będą tylko sąsiadzi z góry i z dolu. Najczęsciej wiąze się to z dopłatami, zrobieniem na nowo lazienki czy kuchni, częsciową przynajmniej zmianą mebli, bo stare nie chcą się ladnie ustawić w innych, nowych pomieszczeniach. Skoro nie zarabiasz i nie możesz się dolożyc to dzwiękkochłonne wyposazenie swojego pokoju i zatyczki na uszy wydają się byc dobrym rozwiązaniem.
  22. "Nawet nie wiecie pod jaką ścianą stoję. " Tutaj sobie pozwalasz w wyobrazni folgowac. Pod żadną scianą nie stoisz. Moglabys tak malowniczo opisywac siebie przed decyzją o rozstaniu a teraz trzeba spojrzec na swoje postępowanie na zimno i ruszyc z życiem do przodu. Może w ramach trzęsiawki psychicznej i marudzenia rozwiń się jeszcze bardziej: skończyłam takie a nie inne szkoly i nie wiem czy to pozytywnie wplynie na moją przyszlośc. "Jestem bardzo wrazliwym człowiekiem" i "Nie wiem czy dobrze zrobiłam czy nie". Przeczytaj swoje obłudne zdanie"Ale też jednocześnie nie chcę się do czegoś zmuszać i tym samym ranić drugą osobę ". Chyba jeszcze w życiu nie przerobiłas zadan z kompromisu. A to ciekawe ,jak Twoje naginanie się do czegoś raniloby drugą osobę? To wymagaloby jakiegos wysilku od Ciebie- z tym stwierdzeniem bym się zgodzila. Może chcialas napisać :nie chcę się do niczego zmuszac i tym samym ranic swoje własne poczucie wolnosci i swobody. "Boję się, że mogę żałować mojej decyzji do końca życia" -a ja jakos dziwnie się nie boję. Mimo swojej ogromnej wrazliwosci dobrze patrzysz skąd wiatr wieje i dobrze się ustawisz. Teraz pozornie jestes troszkę rozsypana i sama w swoich oczach wyglądasz lepiej : pokrzywdzilam kogos i szalenie cierpię. Nie cierpisz tylko usilujesz się w swoich oczach i przypadkowych użytkowników internetu wybielić. Naprawdę, nie jest to konieczne. Spokojnie idz ze swoim życiem do przodu.
  23. Acha, nalezy rozumiec, ze Ty bylabys eswentualnie chętna na seks i trochę Ci przeszkadza wstrzemiężliwośc w tym temacie owego kolegi?
  24. Jasne. Najlepiej zjesc ciastko i miec ciastko- niestety tak się nie da. Wybralas, to po co płaczesz nad mlekiem co się rozlało? Stawiasz się w ten sposób w świetle obludnej osoby. Odrzucilas kogoś, bo tak uważalas i jeszcze tak piszesz jakbys chciała aby ktos się nad Tobą poużalał. Poużalac się to można nad chlopakiem, ze trafil na taką jak Ty. Ale nie to jest przedmiotem tego postu. Postąpilas jak Ci dyktowal Twój charakter ,to idz dalej przez życie i nie oglądaj się za siebie. Nie jestes nastolatką abys wierzyła, ze facet, ktorego przyniesie nam los bedzie mial tylko zalety. Będzie miał zawsze jakies wady.Widocznie muszą to być inne wady abys umiała je przeskoczyć mentalnie (może nie od razu rzucające się bliżnim w oczy).W końcu Ty tez masz wady a wierzysz, ze jeszcze spotkasz na swej drodze takiego, ktory je przelknie. Przeszlosc nas jakoś ksztaltuje. Jednak w życiu bieżacym istotna jest terazniejszosc i przyszłosc. Czas organizowac swoje życie w sytuacji, ktorą Ty sama wybrałas. To, ze to Ty wybrałas a nie za Ciebie ktoś wybral, powinno dodawać Ci odwagi do dalszego życia i nadziei, ze będzie dobrze.
  25. Przeciez nie potrzebujesz żadnej rady, bo poradzilas się sama siebie- chlopak wyglądem odbiega od normy i w towarzystwie, bys się go wstydzila, dlatego uznałas, ze dla Was dwojga lepsze jest rozstanie. To Ty byłas w tej sytuacji osobą decydującą, wiec nie ma co Cię pocieszać, ze nie płacz, nie ten to będzie drugi. Pocieszenia nie potrzebujesz. Jego wygląd byl jednak wyznacznikiem Twojego stosunku do niego. Domniemane zwracanie uwagi na jego wygląd zewnętrzny przez ludzi postronnych okazało się ważniejsze niz Twoje przywiązanie do niego, docenianie atutow jego cech charakteru umialo Cię przy nim zatrzymac tylko na jakis czas. Nie rozpatruj juz tego. Powiedz sobie, ze jak się mówi "a "to potem tez mówi się "b"...Rozstałas się- "a", to teraz muszę sobie ukladać życie bez jego obecności czyli "b". I lec tak po kolei z literkami alfabetu.Zycie przeciez dalej płynie do przodu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...