Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Kazda miłosc do czegos sluży. Pytanie czy aby na pewno tylko do wyrzutow sumienia i żali? Pewnie po to faceta spotkałas aby się dowiedzieć, ze nigdy więcej z takim typem (skoro tak bardzo nie mozesz się pogodzić, ze wogóle z nim byłaś). Czyli dowiedziałas się czegos o sobie- nie po drodze Ci z tego typu mężczyznami. A teraz czas zając się terazniejszoscią i przyszloscią. Tamten facet to przeszłosc. Obroc sie na pięcie i idz do przodu.
  2. "Właśnie w tym sens ze nie wiem jak jest między nimi co robić?" Między nimi jest pewnie bardzo normalnie. Raz się kochają i swiata poza sobą nie widzą a innym razem z pasją się kłocą i Ty tam do niczego potrzebna nie jestes. A jakbys z nim w jakies intymne układy weszła, to dla Ciebie bylby to jak najgorszy prognostyk. Znaczyłoby to, ze chlopak jest glupi i leci na co piątą, czy co dziesiątą dziewczynę, ktora sie przed nim rozbiera z powodow zawodowych. Jednego dnia bys się cieszyła, ze na randki z nim biegasz a za parę dni bys obgryzała paluszki z przejęcia kogo dzis obsluguje w grafiku: męzczyznę, kobietę, starą, schorowaną czy równie młodą i zgrabną jak Ty lub moze ładniejszą... Poszukaj sobie kawalera. Dla 24 latki trochę ich jeszcze biega po tym świecie.
  3. Wydaje mi się, ze bardzo dokładnie lekarki i prywatna i panstwowa wyjasniły Ci wszystko. Kazdą niepelnosprawnośc trzeba w papierach "hodować". Musisz przez jakis czas miec papierek na lekką niepelnosprawnosc aby jak one mówią po dwóch latach stwierdzic mogły one lub inny lekarz, ze niestety Ci sie nie polepszyło. A żeby to stwierdzić musisz ciągle po lekarzach biegac, byc pod opieką specjalistów aby z czasem nie okazało się, ze masz stopień lekki i skoro nigdzie za lekarzami nie biegasz, to uważasz, ze Ci się polepszyło. Jesli będziesz chodzić do nich, miec swoją kartę leczenia, to może z czasem Ci dadzą umiarkowany stopień. Do rodziców, ze nie posłali Cie do szkoly specjalnej nie powinnas miec pretensji- oni nawet widząc Twoje niedomagania, mieli nadzieję, ze z tego wyrosniesz, ze moze masz nietypowy sposób rozwoju i któregos pięknego dnia nadrobisz. Zręsztą tak ogromnie się nie mylili, bo jednak dałas radę normalne szkoły pokończyć. Nie ułatwia Ci to zdobywania ulgowych papierów, ale oni wierzyli, ze takiej potrzeby nie będzie. Zawsze Ci tu pisano, ze potęga dokumentacji jest ogromna a Ty jakos nie przykladalas do tego należytej wagi, obawialas się, ze np opinia lekarza prywatnego nie bedzie brana pod uwagę itp, itd. Babcia ma rację. Mimo ze Cie za długo nie chcą trzymac w pracy to i tak powinnas czegos ciągle probować
  4. Vioul665 Błedem wielu osob jest wiara w ogrom własnej inteligencji i postrzeganie innych jako pozbawionych onej. Rodzi to szybką negację drugiego człowieka zanim go się jeszcze pozna. A stare przysłowie" każdy głupi swój rozum ma" uwierz z latami pobytu na tej ziemi ,dla mnie, okazuje się byc nie tylko przysłowiem ale i mądroscią. A ambicja tez jest ogromnie człowiekowi potrzebna, aby mógł miec sile , upór, pchac się do cełow, ktore sobie wyznaczyl.Tyle, ze bez umiejętności radosci i poczucia szczęscia ze spraw duzych i malych, nawet osiągnięte cele osobnika nie cieszą. Ambicja niestety tez jest czasami przeszkodą aby życiem po prostu się cieszyć, poniewaz wszystko co osiągamy lub co osiągają inni uważane jest za miałkie, nic nie znaczące, nic nie wnoszące ludzkości. I tak możemy w mękach i cierpieniach przeżyc całe swoje życie Jesli nie jestesmy geniuszami, to prochu pewnie nie wymyslimy, rodzi sie w nas frustracja i zawiśc, dlaczego inni są tak glupi i tak szczęsliwi? Gorzej, jeszcze zaczynamy zakladać, ze oni mogą byc obłudni i udają zadowolenie z życia. I wtedy, kazda rozmowa z drugim człowiekiem, w której on z grzecznosci potakuje, ze on tez ma chwile zwątpienia, poczucia beznadziei utwierdza nas w przekonaniu, ze większosc ludzi głeboko cierpi tylko to skrywa. A oni dośc często ,pięknie się życiem na codzień cieszą tyle, ze mają trochę empatii i umieją sie wczuć w minorowy nastrój swojego ciągle niezadowolonego z życia interlokutora. I tak oboje rozstają sie w poczuciu dobrze przeprowadzonej rozmowy. Optymista, ze choc na moment dał poczucie zrozumienia pesymiscie. Pesymista, ze caly świat cierpi i wszystkim wszystko się nie podoba, tylko na codzień to głeboko skrywa. Łatwo wpadasz w pułapki wlasnej wyższości i wlasnej mądrości, ale jak sama piszesz, nie rozwija Cie to w kierunku w ktorym osiągasz zadowolenie z życia.
  5. ZrozumiaLam, ze pytasz jak to w przyszlym roku szkolnym zrobic, aby jakkolwiek dotaszczyc się do szkoly, skoro Jej juz w tej szkole nie będzie. Nie lubisz swojej klasy, swoich kolegow i w tym roku uprzejmie do szkoły chodziłes, bo miałeś nadzieję Ją ujrzeć. Od przyszlego roku Ona zmienia szkole, to jak Ty masz się zmusić aby tam chodzić? Zwyczajnie. Marudzisz i dlatego nazwalam Cię malkontentem: "wole zapaść się pod ziemie niż iść do szkoły po wakacjach. A jak pogłebiac Twoją z Nią więż- to albo sam ruszysz glową, albo ona tez Ci cos ze spotkania na spotkanie podsunie, albo niech się wypowiedzą Twoi młodzi koledzy z forum. Przeżywasz jak widac tę znajomosc bardzo, bo to jest Twoj czas dorastania rowniez w uczuciach damsko-męskich.
  6. eutanazja [gr., ‘dobra śmierć’], powodowane współczuciem pozbawienie życia nieuleczalnie chorego człowieka na jego żądanie (pojęcie stworzone przez F. Bacona). Rozróżnia się: eutanazję czynną (śmierć jest spowodowana określonym działaniem) i bierną (śmierć następuje na skutek zaniechania terapii podtrzymującej życie) oraz eutanazję dobrowolną (kiedy występuje świadoma prośba o spowodowanie śmierci) i niedobrowolną (gdy chory nie jest w stanie wyrazić takiej prośby, np. jest nieprzytomny), eutanazję bezpośrednią, gdy podjęte działanie lub zaniechanie bezpośrednio zmierza do skrócenia życia chorego, oraz eutanazję pośrednią, gdy podjęte działanie ma na celu uśmierzenie bólu, jednak drugim, niezamierzonym, ale i nieuniknionym skutkiem jest skrócenie życia chorego. Termin eutanazja bywa błędnie używany, najczęściej w odniesieniu do niektórych ludobójczych praktyk nazistowskich. W III Rzeszy eutanazją (niem. Gnadetod) fałszywie nazywano masowe zabijanie osób psychicznie chorych i kalek. Z inicjatywą eutanazji wystąpił Hitler na początku wojny i powierzył jej kierowanie Ph. Bouhlerowi i K. Brandtowi; za wykonanie akcji (kryptonim T-4), w wyniku której zginęło ok. 70 tys. osób, byli odpowiedzialni lekarze, m.in. V. Brach, K. Gebhardt, W. Höven, J. Mrugovsky, W. Sievers; zginęło również wielu więźniów hitl. obozów koncentracyjnych (akcja pod kryptonimem 14f13) niezdolnych do pracy ze względu na zły stan zdrowia; na okupowanych ziemiach pol. hitlerowcy w ramach eutanazji dokonali mordów m.in. w Chełmie, Choroszczy, Kocborowie, Kościanie. W procesie lekarzy toczącym się przed Amer. Trybunałem Wojsk. w Norymberdze (X 1946–VIII 1947) wszyscy wyżej wymienieni zostali skazani na karę śmierci (wyroki wykonano). Etyczny spór o eutanazję (powiązany ze sporem o samobójstwo), zw. sporem o prawo do godnej śmierci, trwa od czasów staroż. Grecji, chociaż nieznane były wówczas nowoczesne pojęcia eutanazji i samobójstwa. Platon i Arystoteles wyrażali poparcie dla dobrowolnego zakończenia bezsensownych cierpień, pitagorejczycy zaś bezwzględnie przeciwstawiali się prawu człowieka do odbierania sobie życia, natomiast ideę śmierci godnej, łagodnej i pełnej tym samym chwały głosił Cyceron. Bezwzględny zakaz skracania ludzkiego życia obowiązuje w hinduizmie, a także w klas. odmianach judaizmu i buddyzmu. Filozofowie chrześc. (zwłaszcza św. Augustyn) już w V w. potępiali samobójstwo oraz wszelkie zabijanie człowieka niewinnego; od tamtych czasów stanowisko Kościoła pozostało niezmienione, jeśli chodzi o eutanazję czynną i wspomagane samobójstwo, natomiast od czasów Piusa XII jest dopuszczalne odstąpienie od stosowania środków podtrzymujących życie, jak również nawet ryzykowne podawanie środków uśmierzających ból. Współcześnie filozofowie katol. oraz część protest. krytykują próby legalizacji eutanazji; niektórzy jednak teologowie protest. (np. J. Fletcher) uzasadniają stosowanie eutanazji miłością bliźniego. Wśród zwolenników eutanazji dominują utylitaryści. Współcześnie eutanazja czynna jest przestępstwem. Ustawodawstwo karne albo przewiduje uprzywilejowane przestępstwo eutanazji (np. Niemcy, Włochy, Portugalia), albo milczy na ten temat, wtedy eutanazja jest traktowana jak zabójstwo z premedytacją (np. Francja, Hiszpania, Szwecja). Eutanazja czynna nie jest karalna w Holandii (ustawa Parlamentu Hol. z 2000). W Polsce eutanazja na żądanie pacjenta i pod wpływem współczucia dla niego jest przestępstwem i to zarówno w formie czynnej, jak i biernej, a także pośredniej. Zawsze żartobliwie mówią "ile to się trzeba namęczyć aby móc umrzeć". Idz do pracy, zapracuj sobie na wyjazd do Holandii, pochodz tam do pracy, abys podlegała ichnim lekarzom i poddaj sie ich wyrokowi,czy nalezy Ci się eutanazja, czy nie. A z tym cmentarzem i swieczką i kwiatkami to się tak nie rozczulaj nad sobą. Jak cmentarz będzie katolicki to np po samobójstwie (a u nas jak widac eutanazję traktuje się jak samobójstwo) mogą odmówić Ci pochówku na cmentarzu ,tylko poza jego obrzeżami, jesli np mieszkasz na wsi. Ponadto i najbliżsi nie godząc sie na Twoją smierc moze nie tak chętnie będą hasac na ten cmentarz ze świeczkami. Oczywiście bezsensowne rozprawianie, bo Ty juz będziesz po drugiej stronie i dla Ciebie będzie nieistotne, czy ktos Cie odwiedzil czy nie ,z ową swieczką czy tez kwiatkiem
  7. A w jaki sposób ma isc np do pracy, codziennej i nudnej, pelnej ludzi, którzy wcale nie są jej tacy np życzliwi, kobieta, ktorej ukochany mąz wlasnie wyjechal do pracy na parę miesięcy? Idzie, wspomina mily pobyt męza w domu i powoli liczy dni do nastepnego przyjazdu męza, cieszy się, ze jutro lub za miesiąc moze znów usłyszy jego glos przez telefon. Piszę za miesiąc, bo może on np wyjechal do pracy na statek a stamtąd tak ciągle nie można się slyszeć, bo rozmowy przez satelitę są zbyt kosztowne. A co sobie wtedy, jadąc do pracy daleko, bez żony, bez dzieci ,najczęsciej w gronie przypadkowych ludzi mysli ów mąż? I nie umiesz sobie wyobrazić, ze po to mamy cos, co nas uskrzydla, aby znosic spokojnie rutynę a czasem przykrosci dnia codziennego. I jeszcze mamy obowiązek rozglądac sie jak sobie tę rutynę oswoić, aby nie była raniąca tylko taka bardziej obojętna a czasem nawet z elementami wspólzawodnictwa, osiągnięcia sukcesiku lub sukcesu. Zawsze jestes takim malkontentem?
  8. A w szkole uczyłas się dobrze? Co Tobą wtedy kierowało? Przeciez zawsze w klasie jest jakis procent uczniów z czerwonym paskiem, sredniaków, aby pięknie się wyrozniali wobec tych, ktorzy co semestr byli zagrożeni i których nauczyciele ciągnęli za uszy.Fajna teoria, taka życiowa, nieprawdaż? W kwestii karate to chyba napisalam, ze tam obserwując moich mlodych uważam, ze zawiązywało sie wiele przyjazni- czyli może można znalesc przyjaciól, lub jak mój syn żonę. A byli to wtedy ludzie, ktorzy raczej wyglądali na zadowolonych z życia a takimi raczej powinnas się otaczac, a nie takimi, ktorym życie nie smakuje, tylko grają pozornie zadowolonych (bo sama piszesz, ze wielu wokól Ciebie takich wlasnie jest). A ponadto chyba nie to jest problemem, ze czujesz się jak 60-tka tylko, ze zaczynasz miec charakter jak 60-tka. Utyskiwanie- oj latwo się z boku doradza, latwo komus cos z boku dopowiadac, oj łatwo- w sytuacji, w której to Ty tu napisalas, czy ktos cos może Ci podsunąc, brzmią własnie jak utyskiwania zgorzknialej i nieżyczliwej i sobie i ludziom osoby prawie 60 letniej. Tyle, ze jak się ma 25 lat to jeszcze się pracuje nad swoim charakterem. Powodzenia w pracy nad sobą.
  9. Odnosnie facetow i sportu to podpowiedziałam karate. To jest sport kontaktowy i ludzie tam wchodzą w bezposrednie reakcje a nie tylko gapią sie na płeć odmienną. Tak napisałam, bo tak "nabyłam" synową (tzn . syn oczywiscie sie do tego przyczynil) i pamietam, ze byli młodsi niz Ty teraz, ale duzo przyjazni tam sie zawiązywało. Ale wiek cwiczących tam ludzi był naprawdę roztrzałowy.
  10. "Niedawno obchodzilam cwiecwiecze a czuje sie jak jakas baba po 60." Niestety stwierdzenie dalekie od prawdy. Nigdy jeszcze nie mialas 60-tki i nie masz pojecia co może czuć osoba w zbliżonym do wymienionej 60tki wieku. Czujesz się zwyczajnie, jak osoba bez dązeń, ambicji i marzen. Zycie z dnia na dzień pozornie Cię nie satysfakcjonuje, ale nie widzisz sensu w wyobrażeniu sobie jakiegos większego celu i dązeniu do niego. Bywa tak. "Zawsze bylam pesymistka ale nigdy az tak. A w zyciu brakuje mi chyba wlasnie tego szczescia, faceta i tej zmiany". Jedynie mogę Cię zapewnić, ze żaden facet na jakąs dłuższą metę nie da Ci szczęscia, bo owo szczęscie i zapal do życia niesie się w sobie. Jak w sobie sama nie wskrzesisz radości życia to nie zapewni Ci tego druga osoba. Jesli nie cieszy Cie na codzień, ze głowka Ci dobrze pracuje, ze masz dwie nózki i dwie rączki zdatne do pracy, że dzień, ktory wlasnie się zaczał jest piękny i słoneczny, lub własnie jest mokry i zimny a Ty i tak, na przekór bedziesz się w duszy uśmiechała, to zaden facet nie pokoloruje Ci świata. Jedni po prostu tak mają, ze umieją się cieszyć z rzeczy małych i pozornie nieistotnych a drudzy zawsze wszystko widzą w czarnych barwach. A jesli do tego jeszcze są zawistni, czy żle życzący bliżnim ,tak po prostu bezinteresownie- to trzeba od nich uciekac jak nadalej, aby naszego kolorowszego świata nie zbrukali. Niektorym trochę w życiu jest bardziej kolorowo jak zaczynają sie ruszać- siłownia, rower, plywanie, karate (tam jest duzo facetów)-endorfinki. Inni zauważają, ze naprawdę mają wszystko lub prawie wszystko w życiu jak pójdą dodatkowo w wolontariacie popracować np w Hospicjum- metoda porownan i poczucie niezawinionego nieszczęscia bliżnich.
  11. Wątek odnawiany ciągle, w paru rożnych odslonach. Teraz na skutek pobudzonej wyobrazni poporzez zwierzenia innej dziewczyny z innej sprawy, wątku dodane"stwierdził,że nawet jak będę mężatką kiedyś tam, a on mężem innej to on i tak będzie chciał sie ze mną spotykać w tajemnicy i zrobi mi dziecko". No cóż pomarzyć , dobra rzecz.
  12. " ja nie zamierzam siedzieć grzecznie i udawać, ze jest Ok" Za kontakty między dwojgiem ludzi zawsze odpowiedzialne są te dwie osoby. Ty piszesz tak, ze teoretycznie rozumiesz, ze ojciec ma stresującą pracę, ale chętnie mu dolożysz srtesu w domu udowadniając, ze jestes jednostką autonomiczną, ktora nie da sobie w kaszę dmuchać. Twoja mama silą spokoju, chyba lepiej daje ojcu znac, ze jest jednostką autonomiczną.Może można się od niej czegoś nauczyć w tej kwestii. Ona wierzy i w Ciebie i w swojego męza a Ty jakbys w swojego ojca nie wierzyl, bo zakladasz, ze on w Ciebie nie wierzy.
  13. Najlepiej mieszkac u rodziców na ich koszt, jesc ich papu, pokazywac wlasną niedojrzałosc (przegięcie z terminem powrotu do domu, naduzycie alkoholu) i oczekiwac " żeby wreszcie zrozumiał, ze mam na tyle lat, ze nie zamierzam się go słuchać i sam mogę o sobie decydowac". Rozbieżnosc ws oczekawan jego a Twoim pomysłem na przyszły zawód nalezy w spokojnej atmosferze omowić i przedstawić swój pkt widzenia. Rodzice częstokroć martwią się czy studia nie będa za trudne i delikwent nie odpadnie w polowie studiów i czy przyszły zawód da utrzymanie. Rozumiem, ze pracujący stomatolodzy, ortodonci mają pieniądze na swoje potrzeby. Pytanie, czy rokujesz na dość wytrwałego i obowiązkowego studenta studiów dluższych niz przeciętne o 1 rok. Ponadto większośc studiow jest dwuetapowa licencjat czy inżynier a potem magisterka. A medyczne tez są teraz podzielone na 2 etapy? Przeciez niewytrwały osobnik i to z daleka od domu, może tylko ciągle cos zaczynac i trwonic pieniądze rodzicow, iśc w alkohol, dragi itp. Pytanie czy jestes rzetelnym mlodym człowiekiem, dbającym sam z siebie o swoją szkolną karierę,wychodzącym na imprezy w umiarkowanych ilosciach i wracającym o czasie z tych imprez w stanie normalnym. To jest wlasnie wstęp do dorosłości i podstawa do rozmów o tym, ze dasz radę wyjezdzając daleko na długie i trudne studia, o których marzysz.
  14. "Jeszcze napisał wazna rzecz do niej, ale to było kilka lat temu: że chce mieć z nią dziecko, że bedzie o niej myślał nawet jak bedzie miał żone i rodzinę, a nawet jak bedzie umierał". Jakbys miala nagrane w swojej głowie to co myslalas i mowiłas iles lat wstecz o innych Twoich miłosciach i mogła to najbardziej aktualnej swojej miłosci przedstawić to pewnie tez nie miałabys co szukac u niego. Tyle, ze najczęsciej dawne milosci przechodzą i tamte gorące uczucia nie sa wogóle przez nas pamiętane, lub je pamiętamy ale jakby blakną.Są dla nas wazne, bo uczyły nas dorastac do uczuć, ktore teraz mozemy ofiarować swojemu partnerowi i niewazne, bo teraz chcemy by ktos inny zaglądal nam w oczy się do nas uśmiechał. Ja w liceum kochalam się w facecie o imieniu Romuald, sredniawo był zainteresowany mną a dałam sobie cos w okolicach matury słowo, ze jak będe miala syna to takie imie dostanie. Syna i owszem mam, ale to imie nie wydało mi się wazne po ilus tam latach i ma swoje zupelnie inne imię. Choć jak byłam juz męzatką i czasem sporadycznie tę dawną, ważną kiedyś dla mnie milosc spotykalam, to bylo to jakies przeżycie. Tyle, ze to przeżycie wcale a wcale nie zagrazalo mojemu męzowi. Mój mąz jest moją wielką miłoscią a tamta milosc, pewnie jako ta niespelniona i z młodzieńczych moich lat budzila emocje w stylu jak ten ktos sobie radzi, jaką ma żonę, na ile dzieci się zdecydowali, na co w życiu stawia. Bylam bardziej ciekawa go jako człowieka niż innych moich znajomych, bo swego czasu i to dośc dlugo byl dla mnie ważny. Ale nie marzyłam o nim przy swoim boku, bo mnie z moim męzem bylo raz lepiej raz gorzej, ale to z nim mam dzieci i to jego świat kręci sie wokól nas a mój wokól niego. Nie umiem za innych odpowiedziec, jak bardzo dawne i to niezbyt spelnione uczucia są wazne i wrecz demolujące następny związek a do jakiego stopnia są mrzonką, niedoscignionym jakimś idealem, chęcia choć na chwile zdobycia niezdobytej i ogłoszenie sobie, ze jak zawsze jestem zdobywcą. Martwiące jest dla mnie tylko to, ze tak naprawdę wykryłas is tamta dziewczyna siedzi jeszcze jakos w głowie Twojego faceta a za pewnik i przeszkodę Waszej milosci uwazasz słowa, ktore umiesz odczytac z pamiętnika zwanego FB. I pamiętaj, on nie pisal tego jak kiedys ludzie tylko dla siebie w pamiętniku, czyli na dany moment względnie szczerze- on to pisal kobiecie, ktorą chcial za wszelką cenę zbajerowac, do czegos naklonić. Jak to śledzisz to widzisz, ze jego wypowiedzi byly nielogiczne aleto było nieważne. Wazne było aby ją zmiękczyć. A Ty to teraz oceniasz, rozmniniasz i to rzutuje na ogląd terazniejszy Twojego faceta. Zrobilas sobie w głowie niezly misz- masz z nadmiaru wiedzy nie przeznaczonej dla Ciebie.
  15. Na pocieszenie Ci powiem, ze skoro jeszcze pytają, kiedy ślub, to jeszcze Cie na straty nie spisali. Jak juz kogos w rodzinie naprawdę uznają za starą pannę, to juz nikt nie pyta kiedy wyjdziesz za mąz, bo uznają, ze to jest pytanie poniżej pasa. Taka biedna, nikogo na stale nie ma i nie ma widoków, ze kogoś sobie znajdzie, to o co ją tu pytac. Leżacego się nie kopie przecież i to we własnej rodzinie. Czyli Twoi najbliżsi typu rodzice czy babcia jeszcze w Ciebie wierzą i takby Cię dopingują.
  16. "powinien unosic sie nad ziemia z milosci a nie takie cyrki odwalac" Nie unosi się nad żiemią, bo zbyt ulegla wobec niego jestes. Tutaj wszyscy mówią, ze jak Ty nie chcesz seksu a on chce ,to Cię nie poważa. To są pewnie tajemnice alkowy kazdego z nas. Tyle, ze mnie się wydaje, ze często bywa sytuacja, gdy facet chce a kobieta nie, bo w Waszym wieku jednak faceci mają bardziej rozbudowaną w tym kierunku wyobraznie i potrzeby. I nie uważam, ze jak facet chce a ona nie, to nie poważa kobiety. Raczej nie poważa poprzez odzywkę "nie bądz dziecinna". To tak jakby to mialby być obowiązek kobiety i niech tu fochow nie stroi. Niejednokrotnie kobieta nie chce i facet albo się łasi, żartuje, robi podchody, albo musi zrozumiec, ze dzis nie jest ten dzień. Po prostu odzywka " nie bądz dziecinna" informuje, ze on nie zamierza z Tobą duskutować, brac Cię na żart, na podchody, tylko coś w stylu słuchaj, albo cos z tego będzie, albo nie, to idę do domu, lub jesli to dzieje się u niego, to nie zawracaj mi głowy i juz sobie idz tam gdzie mialas pójśc. Ale jesli on sobie pozwolil na taką odzywkę, to jak Ty reagujesz? Podporządkowujesz się i nózki rozkladasz, czy dajesz sobie prawo do "nie" i przy jeszcze za jakis czas jakims Twoim " nie" uwaznie obserwujesz jak on do tego podchodzi. Wg mnie niedopuszczalne jest aby on wysmial to "nie". Powinien albo je uszanowac, albo swoim humorem, zartem, sprytem stworzyc atmosfere, ze niby niechętnie ale i Ty nabierasz na ten seks ochoty. Seks to gra obojga partnerow jednoczesnie najczulszy probierz ich ukladów. Kto rządzi w seksie, ten rzadzi w związku. Jestes rozzalona i wszystko opisujesz z tej najgorszej strony. Jesli czujesz, ze nie jestes dla niego wazna, ze traktuje Cie instrumentalnie to odejdz. Zagrywki, upokorzenia go nie powinny byc Ci potrzebne, bo tu chodzi o Twoje/ Wasze życie- i nawet jak uwazasz, ze Cie nabieral i nie szanował, to sobie humoru nie poprawisz jakimis próbami upokorzen, bo i tak będziesz rozumiala, ze stracilas 1,5 roku ze swojego życia dla niewartego Twojego zachodu faceta. Jesli postanowisz jeszcze w tym związku byc, to zadbaj o rozklad sil, nie ulegaj wtedy, gdy czujesz inaczej ,ze strachu, bo może go stracisz. Inna, jak widzisz swoimi fochami doprowadzila do tego, ze jest jego niespelnionym marzeniem. Lepiej częściej stawiac opór, wyznaczac granice, nie pozwolić sobie wchodzić na glowę - będzie mu za trudno, nieistotnie, nieważnie, to sam odejdzie. Albo zobaczy w Tobie dziewczynę godną siebie, partnerkę to i on zacznie się martwić, czy aby Ty nie wymienisz go na lepszy model, jesli po dobroci i w żarcie nie będzie się umial z Tobą dogadać.. Nie, nie pokocha, Cie od jednej awantury o wstawione na profilu zdjęcie obcej Ci dziewczyny. Niemniej nie mozesz byc z nim w związku i tolerować takich zagrywek. Albo spokojnie odchodzisz, bo stwierdzasz, ze nie jestescie dla siebie, albo jesli jeszcze z nim chcesz byc to na kazdym kroku dbasz o swoje interesy- musi wiedziec, ze nie moze sobie z Tobą pogrywać. Na teraz uklad jest jasny. Tobie na nim bardziej zależy niz jemu na Tobie. Uważasz, ze to nie w porządku, to odejdz. Jesli jednak jakos po 1,5 roku oceniasz, ze róznie było, ale jednak było iles znaków na niebie i ziemi, ze i on o Ciebie zabiega i zechcesz jeszcze probowac z nim byc ,to zdecydowanie nie obawiaj się, ze on da drapaka, tylko wymagaj od niego to, co wg Ciebie sie dziewczynie, partnerce od niego należy.
  17. No cóż. Faceci pracujący daleko od rodziny często zaczynają miec poczucie, ze są potrzebni rodzinie tylko po to aby zapełnic konto, a zona wogóle tego nie docenia i bez tej żony byłoby im lżej na swiecie, nie mieliby zobowiązań i mogliby sobie skakac z kwiatka na kwiatek. Potem się okazuje, ze tych kwiatkow, tam gdzie w większej czesci swego zawodowego życia mięszkają wcale nie jest tak dużo (bo dla innych tam, w dalekim świecie są zwykłymi, nawet wyksztalconymi ale białymi murzynami). I wtedy może się okazac, ze ta paskudna żona, to jednak osoba, z ktorą łączylo wiele: dziecko/ dzieci, mieszkanie czy dom,wspólne wspomnienia, wspólni znajomi, czy rodzina. A czy depresja żony to jest dowod, ze jeszcze Cie kocha. Nie wiem. Raczej poczucie, ze zmarnowala sobie życie. Wyszła za nieśmiałego raczej chlopaka, który wobec niej wcale taki niesmiały nie jest i to od czasu utraty przez nią pracy w najgorszym tego słowa znaczeniu. Zna duzo i to okropnych słow, ktore bez problemu umie wylewać w jej stronę.Uważa, ze poziom życia i jej i Waszej córki jest mocno za wysoki, bo tylko on na Was zarabia. Codzienne przykrosci, wynikające z trudnego życia prawie samotnej kobiety, brak możliwosci pewnie poskarżenia się, ze było trudno- bo jak mogło byc trudno, skoro jest w kraju, ma obok dziecko, rodzinę i znajomych, ma co do garnka włożyc i trudno to jest temu, ktory jest daleko, ktory musi umiec utrzymac pracę, życ w zgodzie z przełożonym, umiec dogadać się z kolegami, znosić może trudne i tymczasowe warunki mieszkaniowe, obcy język i cięzko pracowac od rana do nocy. I tak oto członkowie małżeństwa, ktore z koniecznosci żyje w rozłące zaczynają widzieć tylko swoje "trudno".A wtedy to juz prosta droga aby za te trudnosci obarczac drugą stronę, by zacząc wierzyć, ze druga strona nie jest do niczego potrzebna, jest tylko wręcz balastem życiowym. Zona jest dla Ciebie uprzejma, bo po pierwszym szoku, ze Wasze malżeństwo dla Ciebie było chomątem i próbie buntu, próbie blokady Tobie kontaktow z dzieckiem po czasie uznała, ze to nie ma sensu. Ale uznawanie, ze nie ma sensu pokazywania Ci niemilej twarzy nie musi wcale oznaczac , ze jeszcze Cie kocha. Skoro masz trudnosci z umiejętnoscię dogadania sie z nią sam z siebie, to może zapytaj, czy w tym czasie gdy jestes w kraju pochodzilaby z Tobą na terapie dla par. A bez Ciebie jakies wizyty u terapeuty moze tez jej by nie zaszkodzily skoro ma depresję?
  18. Są dwie szkoly postępowania w takim przypadku. Trzeba odejsc i życzyć byłemu juz chlopakowi aby zszedl się z tą do ktorej tęskni, lub aby znalazl po mnie dziewczynę w ktorej zauroczy się tak bardzo jak w tamtej i będa żyli dlugo i szczęsliwie. Można uznac, ze ta dziewczyna o której piszesz to jego niespelniona mżonka, jakis jego niedoscigniony ideal, a życie płynie i trzeba je dzielic z dziewczyną z krwi i kości. A Ta dziewczyna z krwi i kości czyli Ty, nie da sobie w kaszę dmuchac i będzie o swoje interesy w tym związku dbała, wyśmieje jakies konwersacje na priv. z obcymi dziewczynami jej nieznanymi, do seksu nie będzie się przymuszala , bo Jasnie Pan mysli ją wyśmiać, ze dziecinna. Jak zaczniesz bardziej w tym związku być konsekwentna i nie dająca sobie zbyt dużo narzucić, wymagająca, to mozecie razem zupelnie niezle stadło tworzyć. Po ile macie lat i jak długo jestescie parą?
  19. A może zadasz nam jeszcze pytanie jak wogóle Ci się życie ułoży, czy będziesz szczęsliwy, czy zlapiesz dobry zawod, czy będziesz miał szczęscie do ludzi? "jest sens z nią pisać czy ona dalej jest zainteresowana czy z przymusu odpowiada." Jak nie będziesz z nią pisal, to nie dowiesz się czy jest choć trochę zainteresowana. Zawsze jak spotykasz się z dziewczyną, kumplem to musisz sam się orientować , wyczuwać czy odpowiedz jest tylko z grzecznosci czy jednak z glębi serca. W końcu jak Ty prowadzisz rozmowę to interlokutor tez musi się domyslec czy Ty tak z nudów, z dobrego wychowania, czy jestes bardzo jednak zaangażowany. Tematy musisz sam sobie wyszukiwac. W taki upal można sie umówić na lody dla ochłody, popytac czym sie kierowała w wyborze dalszej szkoly, czy mysli o studiach i jakich. Co lubi robić poza obowiązkami szkolnymi, czym się fascynuje?
  20. "gdy sobie jakos przypominam że no jej koledzy z klasy sa starsi ode mnie itp. To jakos mi sie odechciewa bo po co ma mną sie chociaz troche zainteresowac?" A tak wlasciwie, to podoba Ci się dziewczyna czy cały wianuszek jej znajomych? Jesli chcialbys zwrócić na siebie uwagę tylko jej ,to po co rozważasz, a do czego jej służa znajomości z jej kolegami starszymi od Ciebie o rok? Rok to niezbyt duża róznica wieku. Moze jak zaczniesz o nią zabiegac, jakos Cię zauważy i będziesz w kręgu jej zainteresowania. A może Cię zbędzie. Jak nie poprobujesz to się nie dowiesz. Pożniej tez tak zawsze będzie. A to dziewczyna, ktorą sobie upatrzysz jest zbyt piękna (po co niby taka piękna laska mialaby patrzeć na takiego przeciętniaka jak ja), może będzie ze zbyt bogatego domu ( a co może jej zaoferować taki przeciętniak jak ja), może będzie z racji swojego zawodu osobą bardzo popularną, rozchwytywaną ( co niby moze jej zaproponowac taki cichy i spokojny facet jak ja).... Zawsze jak będziesz chcial wykonywac pierwsze kroki w kierunku wypatrzonej dziewczyny, będą targraly Tobą takie wątpliwosci. Tyle, ze trzeba uniec je przelamywac, zeby miec do siebie szacunek, ze umie się łapac życie za rogi. A poszczególnym pannom raz bedziesz się podobał i zyczliwie odpowiedzą na Twoje podchody. Jednak będą pewnie tez takie, ktore Cię zbędą, bo nie zrobisz jednak na nich piorunującego wrażenia. Takie jest życie po prostu.
  21. Oczywiscie, ze cos do niej na tym FB zagadaj.Zobaczysz co z tego wyniknie. Powinienes probowac. Dziewczyna Ci się podoba i dlatego masz wobec możliwosci odezwania się do niej taki paraliż. Musisz uczyc się być odważniejszym. -Może zareaguje pozytywnie i jakas znajomosc między Wami się zawiąże -Może Cię zignoruje i to Cię zaboli. Tyle, ze w skali dalszego Twojego życia to tez ważna nauka. Jak znosić tego typu niepowodzenia. Jestes młodziutki i zanim znajdziesz tę swoją ,na całe Twoje życie ,jeszcze po wielokroć będziesz w sytuacji, gdzie czarno na bialym wyjdzie, ze na pannie, ktora Tobie wpadla w oko jakos wrażenia nie robisz. I co wtedy? Jakos to trzeba umiec przelknąć. Powiedziec sobie próbowalem, chcialem jak najlepiej, no trudno. I nie rozmemlywac się w sobie- ojej, ale się wyglupilem. Nie sprobowalbys, to byś nie wiedzial. Przeciez tak naprawdę, to prawie kazdej dziewczynie jest miło, ze robi wrazenie na chlopakach, ze ma powodzenie. Od jej kultury osobistej zależy jak uprzejmie i grzecznie zrobi unik o ile az tak bardzo nie Ty zauroczyles jej . Pamiętaj, do odważnych swiat nalezy. Rowniez w kontaktach z dziewczynami.
  22. Jakbys nie akceptowala w życiu tego co robisz, nie była pewna tego co robisz. A jakby przeczytal (choc to bardzo mało prawdopodobne) to co by się stalo? Dowiedzialby się, ze parę osob uważa iz jesli juz zrezygnowal z lekcji to ładniej wygląda jak się powie, nawet z drobnym kłamstwem, ze jednak juz nie bede chodził, bo... Dowiedzialby się, ze choć na trochę wpadl Ci w oko. I co z tego? Czas młodości to ten czas, gdy mlodzi i wolni ludzie widzą wokól siebie płeć odmienną i nawet czasem zawieszając na kims oko szybciej im serce zabije. Normalny człowiek, nawet jak to wykryje wobec siebie ,to raczej podnosi mu to samopoczucie, ze podoba się płci odmiennej.W końcu chłopak od komputera, chcący z Tobą sie umawiac, wpędzil Cie w klopotliwą sutuacje, bo musialas jakos zareagowac i grzecznie wykpic się z możliwosci wspólnego spędzenia czasu, ale tez jakoś było Ci miło, ze zrobiłas na nim pewne wrażenie. Natomiast bardzo mnie martwi, ze nie wykonujesz swojego wyuczonego zawodu i staje się to jakby Twoim kompleksem. Czyli wewnątrz siebie jakby nie jestes niczego pewna. Kazde Twoje dzialanie objęte jest głosem wewnętrznego krytyka, który jakby ciągle Ci tłumaczył, ze nie jestes dośc dobra. I w ten sposob robisz się niepewna siebie. Twój jakis własny, wewnętrzny kompleks szybko możesz jak widac włozyc prawie w usta drugiej strony :"Ale już o mnie nie pytał...pomyślałam, że stracił zainteresowanie :( pewnie przez moją sytuację zawodową"
  23. Jak Cię nudzi i irytuje, ze mu dokuczasz a on ciągle przyjmuje to za dobrą monetę to po co wogóle z nim w jakikolwiek sposob spędzasz czas? A skoro co jakiś czas o tym piszesz ,tutaj na forum, to może nic takiego nie ma w realu miejsca ,tylko Ty marzysz o takiej sytuacji , napawasz się nią czysto hipotetycznie.
  24. Ja tak szacuje, ze od tego 2015 roku to moze az w 6 pracach bylas. Wg mnie minęlo juz 4 lata- Ty chyba dojrzalas, wycwiczyłas ręce -czas czegos szukac a nie siedziec w domu
  25. Zacząc chodzić do psychiatry i uwazac, ze nie będzie sie brało prochów/lekow to raczej dziwne. Do psychologa, terapeuty,pedagoga chodzi się na pogadania. Natomiast większośc psychiatrów, owszem popyta jakie są objawy i potem chce pacjenta, jesli chory leczyć. A leczyć to raczej ordynowac jakies lekarstwa. A teraz to juz bardzo dawno nie szukalas pracy, bo przeciez ciągle oczekujesz wizyt lekarskich, komisji i nie probujesz znow być w pracy. Jesli uczciwie ćwiczysz tymi roznej wielkosci pileczkami, to przeciez masz juz bardziej sprawne ręce. Jesli nie jest to jeszcze prawdą, to co stoi na przeszkodzie cwiczyc je codziennie np. po 1o- 15 minut ze 3 razy dziennie. Przeciez oprocz pomocy w domu nie masz innnych obwiązków. A jak nie zazywasz zadnej formy ruchu, to czemu piszesz, ze usnąc nie mozesz? Wg mnie z miesiąca na miesiąc odpuszczasz myslenie o sobie jako o czlowieku, ktory sam ze sobą powinien sobie dac radę. Ty zaczynasz wchodzić w rolę petenta- skąd dostanę pomoc, kto mi zaplaci abym miala jedzenie. Masz pretensje , ze fundacje dla niepelnosprawnych nie chca Ci pomóc. Pewnie wiele z nich to faktycznie taka przykrywka dla nie wiadomo jakich finansowych posunięc. Tyle, ze Ty jeszcze nie masz papierow o niepelnosprawnosci, to tak naprawdę oni nie powinni Ci jeszcze sluzyc pomocą- oni tez mają swoje dokumentacje i powinni umiec się tlumaczyć dlaczego w jakiejkolwiek formie zużyli pieniądze np. dla Ciebie. Jak możesz zahaczyc się w pracy, jak lata idą a Ty nie masz żadnego doswiadczenia, bo nigdzie dlugo miejsca nie zagrzalas. W wolontariacie ,jesli tam umialabys pracowac przynajmniej zdobylabys jakis staż, bylyby jakies referencje. Piszesz, ze biedna bardzo jestes, bo koleżanki żadnej ani kolegi nie masz. Przy wspólnej pracy w wolontariacie, te koleżanki bys zdobyła. Oprócz pracy, tam i towarzysko by się cos dzialo. Jestes mloda , nie umiesz się załapac do żadnej pracy a pomysl z wolontariatem- co bez żadnych pieniędzy- wydaje Ci się dziwny. Jestes ciekawa swiata tylko przed ekranem komputera czy telefonu ale naprawdę wysciubic nos gdziekolwiek to juz trudno. Gnusniejesz i sama siebie ograniczasz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...