Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. "I co, po takim czasie tak warzywa by mi zbrzydły, że bym ich już nie ruszała i na nic by to nie wyszło, tylko jeszcze gorzej" A jedzenie Ci nie brzydnie? Chcesz jeśc codziennie i jak piszesz nawet nadmiernie dużo i to jedzenie Ci nie brzydnie? Ja koniecznie chce coś zrobić tylko nie mogę i NIE CHCĘ zrobić nic. Nie widzisz absurdu sytuacji? ".kupię sobie warzywa na pare dni, a zjem je w dzień lub dwa? A od każdego nadmiaru kalorii się tyje, czy to warzywa czy od innego." .Prawda, tylko jak zjesz kluseczki na tłuszczyku, lub wspaniałe batoniki to ile trzeba w brzuch ponakładać warzyw, zeby mieć w sobie tyle samo kalorii ? Brzuch już chciałby pęknąc a tych warzyw jeszcze trzeba by dopchać aby dojśc do tych kalorii. Na tym polega cud jedzenia warzyw, że potrzebujesz buzią ruszać i ruszasz a szkodzisz sobie mało lub wcale. Jak zjesz za szybko jakąs porcję warzyw to wpadniesz do sklepu i kupisz nową, A dlaczego nie powiesz po prostu, że płaczesz, bo dużo jesz ale w tej chwili lubisz jeśc dużo i smacznie- a smacznie wg Ciebie to ....i tu sobie wpisz co kalorycznego sobie wrzucasz. "W tym toksycznym domu nigdy nie wyzdrowieje. Nie tutaj z nimi. A dopiero za rok studia w innym mieście... Nie wytrzymam tyle." Dom jaki jest taki jest i trzeba go jeszcze wytrzymać ale niekoniecznie zajadaniem. Jeśli masz bałagan w swojej duszy to zapewniam, że z tym bałaganem w świat też wyjedziesz. To Twoja głowa wyznacza ogląd świata. Owszem mogą w domu Cię denerwować, ale od tego masz głowę aby to umieć przeżyć. Nie jest ważne jak wyglądasz, tylko czego od życia oczekujesz i dlaczego nie umiesz opanować uczucia rozhisteryzowania. Jesteś osobą dorosła a nie rozedrganą 13-latką, na którą ktoś krzywo spojrzał. Dorosłe osoby analizują zycie wokól siebie i starają się ocenić co mnie uwiera. I to co uwiera, niesie niepokój podzielić na 2 kategorie. Jedna to ta, w której się stwierdza, że niestety te elementy nie są ode mnie zależne i muszę umieć je polubić a przynajmniej jakoś z godnością przetrawić, zaakceptowac . A druga kategoria, to to, na co mam wpływ. No a jak mam już wpływ to nie siedzę i nie krzyczę jaka to ja jestem beznadziejna, bo to konstruktywne nie jest, tylko myśle jak to powoli, drobnymi kroczkami zmienić. Ja jestem dorosła i mam w pewnych i to niemalych kwestiach wpływ na moje życie. Ja jestem dorosła i sama za dużo swoich decyzji odpowiadam,a z czasem będe odpowiadała jeszcze bardziej. Sa wakacje a Ty robisz problem z jedzenia lub niejedzenia. Po pierwsze CZŁOWIEK JE ŻEBY ZYĆ a nie żyje po to aby jeść. Po drugie -każde w życiu wakcje spędzasz na jedzeniu lub niejedzeniu? Można iść pobiegać, można iść popływać, można pojeżdzić na rowerze. Można to robić samemu, można z koleżanką lub kolegą. Można jeśli masz ogród pójśc i pokopać ogródek. Przy jakimkolwiek fizycznym ruchu jest radośc z ruszania się , wytwarzają sie endorfiny i nie rozważa się co jeśc, ile jeśc. Nawet jak się przeżywa, co wczoraj mi mama nagadała ,to dziś jak się jest na dworzu i się rusza, to tylko smieje się z jej naburmuszenia, albo sie to przezywa i poprzez ruch wściekłość z nas wyparowuje. "Jestem w coraz gorszym stanie psychicznym." W wakacje być w coraz gorszym stanie psychicznym? To co bedzie zimą jak będą obowiązki szkolne, stres maturalny a nie bedzie tak długo, pięknie i ciepło świecić słoneczko i nie będzie tak pięknie i zielono wokól nas? Ty jesteś dorosła i próbuj swoje problemy dorośle rozwiązywać. Jesteś młoda to i dużo sił w sobie masz, tylko te siły z siebie wydobywaj,a nie popadaj w marazm, bo Ci jak widac to nie służy.
  2. Zwyczajnie. Jeśli jesteście w pracy to każde wykonuje swoją pracę i tylko czasami musicie miec ze sobą kontakt. Jeśli jest to wyjazd wakacyjny to tak jakbyś była z dobrą przyjaciólką. Masz o czym z nią rozmawiać,wspólnie wędrujesz po górach, jeżdziśz na rowerze,pływasz na łodce a nie masz elementow erotycznych. Jak na razie przeszkadza Ci pewnie obecnosc jego osoby z koniecznością wykreślenia tego związku z życia. To bedziesz stosowała jak już będziesz sama. Na razie przyjmij,że jesteś z przyjaciółką na wakacjach.To chyba ułatwi Ci trochę życie.
  3. Na początek nic nie musisz myśleć jak chce Ci się za duzo jeść, tylko sobie jedz za dużo. Reżim ma być tylko w tym ,że jesz warzywa, kiszonki. Po prostu utrwalony ostatnio odruch ciągłego jedzenia możesz zachować, tylko że na wybrane tematy jedzeniowe. Niesympatycznie pewnie będzie zwyczajowo do 3-4 dni, bo jedzenie wydaje się być czcze a potem odruch glodu jakby zanika i jesz, ale nie tak znów wiele, bo nie potrzebujesz. Raz mi było strasznie zimno to wypilam sobie szklankę wody + łyżeczka miodu+ wyciśniętej pól cytryny i poszlam spać. Zgrzeszylam ale przetwałam. Ja rozumiem, że te bulimie, anoreksje i kompulsywne objadanie się to jest kwestia psychicznych Twoich zawirowań, dlatego uważam ,że powinnaś szukać ratunku u mądrzejszych. Na teraz, zanim się zarejestrujesz i uplynie czas do wizyty i są wakacje to coś dla siebie rób. Ja nie mam jakiś strasznych zaburzeń, ale niestety lubię jeśc i nie mogę nawet czytać diety gdzie ktoś pisze: rano- czarna kawa i kromka ciemnego chleba. Mija niejeden poranek i nic nie jem lub tylko owoc i jest dobrze. Jak wymyślałam że od poniedziałku będe na diecie to już zaczynałam jeść dużo , bo od poniedziałku przecież będe głodowała. Jak czytam, że w każdej porze posiłku wolno mi tylko tyle i tyle. To już jestem strasznie głodna i wydaje mi się, że jak nie zjem na owo śniadanie 3 kromek pieczywa to na pewno umrę.Czyli ustaliłam, że nie nadaję się do żadnych diet, ograniczeń, bo jeszcze bardziej sobie brzuch napycham na zaś. Post Daniela zastosowałam ze względów zdrowotnych a jego efektem ubocznym byla zguba kilku ładnych kilogramów. Od tego czasu ze 3 razy w życiu kiedy bardziej mi na figurze zależalo to się kusilam tak odżywiać. Stąd wiem, że kochające ruszać buzią osoby spokojnie będą mogły na tym poście przetwać. Te 5-6 tygodni jest konieczne, bo w organiżmie zajdą korzystne zmiany zdrowotne i może na wiele innych aspektów Twojego życia wplynie to dobrze. Ty nie myśl za dużo tylko czyń!
  4. "I co ja powiem mamie"- powiesz jej, że szukalaś ratunku i pomocy w próbie ułożenia sobie świata w swojej głowie. "Jestem nie do wyleczenia". Podobno człowiek może zmieniać swoje myśli jeśli bardzo chce. Jestem tak jak wielu innych do wyleczenia, bo jestem jeszcze bardzo młoda i umiem znaleść w sobie, pokłady siły i cierpliwości , aby uporządkować swój świat. Jeśli jeszcze nie umiem tego robić sama to pomoże mi w tym dobry psycholog.I wszystko się ułoży dobrze, bo ja bardzo tego pragnę i będę nad sobą ciężko pracowała po jego kierunkiem. "Ja teraz jestem gruba jak świnia". Wczoraj nie miałaś pięknej figury a dziś nie się obudzilaś z nadmiarem ciała. Pracowałaś na te nadmiary przez jakiś czas ruszając pracowicie buzią. To przy świadomym reżimie co najmniej dwa razy dluższy okres czasu trzeba "odpracować", by były widoczne miłe w obwodach rezultaty Twojej pracy. Zachowujesz się jakbyś już nie miała czasu, szybko i dużo muszę jeść, szybko muszę być piękna, szybko muszę mieć uporządowany balagan w głowie. Ta niecierpliwość, to przywilej młodości. Ale też w młodej osobie drzemie dużo sił do walki, dużo samozaparcia, duzo zapędów do realizacji dobrych celów- tylko trzeba to umieć w sobie znajdować i wypracowywać. Powodzenia. I pamiętaj jeśli ciągle musisz ruszać buzią to z rana oskrob górę marchewek, kalarepkę, łodygi selera naciowego- pokrój w gustowne słupki i sie tym objadaj, żeby zaspokoić potrzebę ruszania buzią. Na miasto też wychodz zumytymi rzodkiewkami, w plastikowej butelce na zimno zupka warzywna ,w innej butelce tylko woda- ruszasz buzią, ale nie robisz sobie większej krzywdy. http://www.akademiawitalnosci.pl/jak-sprawdzic-zakwaszenie-organizmu/
  5. Może to depresja, może to wygodnictwo- na odległośc ciężko stwierdzić. Na pewno jakieś zaburzenia osobowości , których on nie uznaje, żeby leczyć u psychologa, bo mu już to proponowałaś. Wszystkie poprzednie związki były nieudane a on nie ma sobie nic do zarzucenia, oprócz tego, że o czasie nie rozpoznał jakie okropne panie to byly, niby związal się z toksycznymi kobietami. A teraz jak jest w związku, to z obserwacji wynika, że te zle cechy, utrudniające życie, które mialy jego partnerki, ma on. Widzisz, że z takim człowiekiem budowanie przyszłości byłoby bardzo trudne. Masz w sobie głębokie pokłady wspólczucia i chęci pomocy. Dla swojego bezpieczeństwa lepiej zmien zawód i zostań np psychologiem wtedy bedziesz zawodowo niosla ludziom z zaburzeniami osobowości pomoc i Twoje poklady cierpliwości do zbawiania świata zostaną świetnie wykorzystane, ale może niekoniecznie rujnuj sobie życie osobiste. Każda kobieta, która chcialaby się związać z mężczyzną na dlużej, ma prawo do pewnej dozy zdrowego egoizmu, aby wybierać sobie za ojca swoich dzieci partnera, który rokuje. Pod pojęciem "rokuje"rozumiem, że wydaje się, że facetowi na mnie zależy, że jest pelen radości życia, że jest odważny, że nie boi się trudności, że dla mnie i dla siebie dużo w życiu pokona, że odnajduje się w rzeczywistości, że ma pracę w której sobie radzi i patrzy z optymizmem iż np.będzie awansował, że...A ten też rokuje... ale same kłopoty i zmartwienia. Najczęsciej myślimy z jakimś "nim" mieć dzieci- one będą wypadkową naszych cech i cech naszych rodzin. Faceci na kobiety też trochę patrzą jaką ona będzie matką , jaką gospodynią, czy jest dość ładna i mądra i jakie cechy przekaże wspólnemu potomstwu. Przy wyborze partnera na życie trochę zdrowego rozsądku i pewnej dozy egoizmu nie zaszkodzi, aby na przyszlość nie być mamą samotnie wychowującą dzieci, które na dokladkę mają w sobie te nielubiane przez mamę cechy tatusia. A Ty z nim już jesteś 3 lata i czy Wasza znajomość rozwija sie w optymistycznym kierunku? Chyba nie. To może czas sobie powiedzieć do widzenia? Jak ktoś powiedzial, on nie zginie, bo nad nim czuwaja jego rodzice. Jest takie brutalne powiedzenia, że jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardą d..pę, bo się po niej od życia będzie dostawało. Tak tego pragniesz? Mądrych wyborów Ci życzę.
  6. Teraz w lecie zdrowa dieta jest droga? Droga to może jest porada dietetyka. Spróbuj może, jeśli ciągle musisz ruszać buzią, ruszaj nią, ale tylko z warzywami.Jedz od rana do wieczora warzywa gotowane i warzywa na surowo. Warzywa najlepiej bez skrobii: czyli nie bób czy fasola.Rób sobie na wodzie leczo warzywne. Gotuj na wodzie warzywa np .z brokułem i blenduj i masz zupkę brokułową.Jak Ci się znudzi to czasem jakieś jabłko, grejpfrut. Dużo kiszonek-ogórki kiszone, kapusta kiszona, sok spod ogórków . Trochę pij ziół krwawnika, pokrzywę. Nie dodawaj tłuszczu, nabiału i białka- wytrwaj tak 6 tygodni. Nie jedz mięsa, ryb, jaj, chleba, makarony, ryżu, kasz. Okaże się, że przejdziesz tzw. post Daniela, który zaleca dr Dąbrowska. Zrzucisz trochę kilogramów i wyrównasz niedobory i nadmiary mikro i makrooelementów w organizmie . Poczytaj o tym w internecie np. na stronach akademii witalności . Powodzenia.
  7. Dlaczego zakładasz, że jak poszłabyś na studia do Gdańska, to byś jeszcze w życiu wrociła mieszkać do domu? Najczęściej wyjazd na studia do innego miasta, to już wyjazd na cale życie. Tam zdobywamy wyksztalcenie, tam plasujemy się w jakimś m-cu pracy, tam kombinujemy czy jeszcze dalej w świat nie pojechać, tam częstokroć poznajemy swojego partnera, Wg Ciebie to mama bardzo jest nadopiekuńcza i nie chce popuścić pępowiny. A ja zastanawiałabym się,czy to Ty nie masz obaw, lęków i malo rozbudowanej wyobrażni. Wyjeżdzając na studia i choć jeszcze jesteśmy na garnuszku rodziców (bo nam pomagają finansowo) uczymy się samodzielności i swojej autonomii jak nigdy w życiu. Ty prorokujesz, że jakby rodzice Ci pomogli, to mogliby Cię potem w nagrodę dla siebie i Ciebie wydać za mąż. A co Ty krowa jesteś na postronku, żeby Cię siłą do oltarza prowadzić? Przecież jak w domu jesteś, im na widoku i do pracy nie chodzisz, bo jeszcze żadnej nie zalapalaś , to szybciej wymyślą, że możnaby Cię za mąż wydać, bo jakby " niezagoaspodarowana" jesteś a nauki już pokończyłaś. Jak poprzez studia w Trójmieście wyrwałabyś się z domu, to uważaliby, że czas pracowicie na nauce spędzasz i żeby nie przerywać Ci wiekopomnego procesu nauki ,nie bedą Ci myśli jakimiś propozycjami małżeństwa bałaganić, bo niech dziecko skończy tę magisterkę co ją zaczęło. Tak jakbyś chciała wolności i wyjścia z domu i jakbyś się jej ogromnie bala. Zawsze, w kazdym momencie jak będzie rodzicom po drodze, to Ci powiedzą, że tyle dla Ciebie zrobili a Ty nieposluszna jesteś, masz wybory życiowe nie po ich myśli. Jeśli maja taki charakter, że tak sobie umieją i lubią gadać to żadnym postępowaniem swoim tego nie zahamujesz, chyba, że będziesz od nich daleko i malo ku temu okazji będzie. A co Ty wracasz do relacji Twoja mama i Twoja babcia. Mama już mężatką byla ,skoro Ty na świecie bylaś i jak babcia miala charakter wtrącalski to nie zapomniala Twojej mamy ćwiczyć, bo mieszkały pod jednym dachem, bo starszej pani było nudno, bo martwila się o calość małżeństwa Twoich rodziców (po co kobieta ma tak dużo pracować- męzowi obiadki robić i domu doglądać, ot co). Jeśli wracasz do takiej historii to znaczy, że Twoja głowa ciągle widzi wizje, że ja do śmierci będę z rodzicami mieszkać i u nich zaloże swoją rodzinę, z partnerem, którego oni mi znajdą. Furtka, którą moglaby by być magisterka w Gdańsku, to... No wlaśnie sama sobie odpowiedz. Za duża odpowiedzialnośc, czy dam radę na tych studiach za ich pieniądze, czy polegnę i glupio mi będzie? Czy będę umiala bez nich tak daleko i długo wytrzymać? Czy będe musiała z konieczności nawiązć kontakt z innymi ludzmi na studiach i już sie tego boję? Czy może szkole skończę ale i tak mnie nikt do pracy nie będzie chciał i jak ja będe wyglądala? Czy ...??? Odpowiedz sobie sama dlaczego ewentualna możliwość magisterki w Gdańsku to takie NIE w Twojej głowie?
  8. Ile masz lat? A wisielca widzisz czy tylko go sobie wyobrażasz? Możesz do niego podejśc, dotknąc? A zycie sobie próbowalś odbierać poprze powieszenia właśnie, czy chcialaś jakąś inną metodę zastosować? A nie możesz pojechać do mamy i z nią mieszkać i tam się uczyć? Jak rodzice byli jeszcze razem to z kim bylaś bardziej zżyta z tatą czy z mamą? Żyje i mieszka jeszcze może niedaleko babcia ktoraś lub dziadek? Jak byś się zastanowila to co Ciebie interesuje, co Ci się w zyciu podoba, co chcialbyś robić? Jak nie bylas w dolku psychicznym , to o czym marzylaś, dokąd chcialabyś pojechać?
  9. Jak Ci mówi,że już tylko zależy mu na przyjażni z Tobą, to raczej informuje Cię, że jako na dziewczynie już mu na Tobie nie zależy i należłoby przyjąć to z godnością. Rozważanie,że zaangażowałaś się w związek na 100 % i zarzuciłaś swoje pasje nic Ci nie da. Wlaśnie będziesz miała duzo czasu i możesz znow rozwijac pasje i upodobania. Ponadto piszesz,że nie dbaliście o relację jak sie należy to na ile procent musiałabyś sie zaangażować, aby o taką relację dbać? Po czasie próbujesz zanalizować,dlaczego związek sie rozsypuje jak Ty jeszcze tego nie chcesz? Trzeba zrozumieć,że ten związek, to w Waszym procesie dorastania emocjonalnego, to byl tylko etap , dzięki któremu kazde z Was lepiej poznało samego siebie, bardziej sobie zdaje sprawę co dla niego w życiu jest ważne. Na pewno trochę boli, ale to z czasem przejdzie i będziesz wspominala kiedyś ,że było między Wami dużo pięknych chwil dzieki którym świat nabrał innych barw. Najczęściej związki w tak młodym wieku (zaczynaliście od 16 lat jak rozumiem) to jeszcze nie są te docelowe. I pewnie dobrze, bo pewnie każde z Was pozna jeszcze wiele interesujących osób- do niektórych z nich z chęcią będzie się chciało przypasować, poznać ich bliżej. Nie rób sobie wyrzutów sumienia,że wyjechalaś na tydzień i czegoś nie dopilnowalaś. To i tak by się rozpadlo, tylko teraz chłopak może nabral odwagi aby ubrać w słowa to co pewnie już czuł od pewnego czasu. Zycze kazdemu z Was z osobna ciekawego życia, pelnego pasji i wielu interesujących osób na Waszych drogach.Wielu przyjaciół i z czasem jakiejś nowej wybranki i nowego wybranka.
  10. A co myślisz na ten temat? http://kadry.infor.pl/ubezpieczenia-spoleczne/ubezpieczenie-studenta/684315,Kto-zglasza-studenta-do-ubezpieczenia-zdrowotnego.html O ile nie są to przestarzałe przepisy to jednak moje na wierzchu w kwestii ubezpieczenia. Gadka,że nie chcesz od nich ani złotówki w czasie, gdy u nich mieszkasz i jesz ich chleb jest taka troszkę dziwaczna. Ponadto to rodzice Ci proponują Ci studia dalej- jesli dla Ciebie jest to dobre, to jak do tej pory korzystałaś z ich pomocy to czemu odrzuciłabyś teraz gdybyś coś sensownego znalazła?
  11. kikunia55

    nerwica lękowa?

    Każdy reumaumatolog czy na atrozę, czy na RZS powie Ci, że powinieneś stosować codzienną gimnastykę, rozciągającą, uruchamijącą wszystkie stawy. Każdego dnia, aby gorset mięsniowy przejmował slabą pracę kości i stawów. Jeśli faktycznie masz kłopoty zdrowotne, to powinieneś też chodzić na NFZ, zbierać wszelkie kwity gdzie się leczysz i jak, jakie rehabilitacje przeszedleś. Zycie jest brutalne- jęsli masz słabe zdrowie i będziesz się leczył a z czasem bedziesz może się staral o rentę, to jak pokazac, że walczysz z bólem i chorobą już długo. Wiem,że nie chodzi o to żeby migać się od pracy, ale żeby byc zdrowym. Nie mniej nie myślimy o papierkologi przy takiej chorobie, a potem jest nam trudno powiedzieć, ze nas to już męczy 10- 15 lat, bo od tego się nie umiera a zyje się w dyskomforcie i bólach wiele, wiele lat. Stój na kazdej nodze osobno i sprawdz, czy któraś nie jest słabsza. Ponadto pooglądaj filmy Marka Purczyńskiego, w których proponuje ćwiczenia, które mogą Ci pomóc. Na gnaty najbardziej pomaga rehabilitacja- ćwiczenia i zabiegi typu pole magnetyczne, interdyn i wiele innych. Na co dzień można sobie kupić takie rolki na sznurku z rączkami na końcach i sobie samemu codziennie robić masaż pleców, ramion, bioder, ud tez. Pomaga na okwaszenie organizmu ocet jabłkowy zrobiony samodzielnie np z obierek po jabłkach Zdrowia życzę
  12. Chcesz powiedzieć, że studia dzienne Cię nie chronią powyżej 24 roku życia w kwestii ubezpieczenia zdrowotnego? Trudno mi uwierzyć, ale nie chce mi się tego sprawdzać w internecie. Zaproponowałam te studia mając na myśli dzienne, bo rodzice Twoi tego chcą ,to może i to by sfinansowali a Ty byłabyś w Gdańsku o którym marzysz. Mogłabyś przestudiować pierwszy rok a może jakaś praca by Ci się trafiła i ją byś ciągnęła a zocznie skończyła to co zaczęłaś dziennie.Z tą samą pomocą rodziców, ale kończyłabyś studia i miala pracę. Wiesz, że już troszkę przespałaś, bo masz 25 lat i nie chwycilaś na studiach żadnych zatrudnień w czasie wakacyjnym w ciągu ostatnich 5 lat ( technikum skończyłaś jak miałaś 20). Dlatego podsuwam takie rozwiązania, aby nie wyszło,że znów śpisz. Wiem, że o pracę trudno, bo znany mi młody człowiek po architekturze pierwszy rok pracował w różnych dwóch firmach, w dwóch dużych miastach w Polsce centralnej przez jeden rok zupełnie za darmo i był na utrzymaniu rodziców w tym czasie. Rodzice jego wyszli z założenia, że szczęśliwie jeszcze ich stać na utrzymanie go w czasie łapania zawodowego stażu i to na terenie obcym, choć psychicznie jego tata byl tym udreczony (on sam pracował zawodowo za pieniądze od swego 18 roku życia- czyli syn wprowadzał mu dyskomfort). Jakoś i delikwent i rodzice temat przeżyli i facet teraz ma dużo pracy ale ma się dobrze- oczywiście platnej pracy. Rozumiem,że ekonomia Ci sie przejadla tylko teoretycznie, bo praktycznie jeszcze żadnej pracy nie wykonywałaś z nią związanej?
  13. "Tak źle i tak niedobrze"- nic dodać nic ująć. Moderator chyba ze 3 wątki połączyl, te o domu, te o poświęceniu się dla dzieci i ten z tym tytulem i czasem niektóre wypowiedzi mogą się wydawać nieczytelne. Prawdą jest, że jeśli myśli mieszkać w tym domu, to nie musi myśleć o nadmiarze dóbr materialnych, bo będa jej dostępne tylko te, które mąż i rodzina męża wyznaczy. Czyli cieszę się tym co mam, nie w dokumentach tylko w realu i to używam. Idę do ogrodu to cieszę się, że kwiaty kwitną i drzewa owocują i robię na bieżąco konfitury. Do pracy zawodowej pcham się jak najpóżniej, bo doglądam dzieci i mam je dopilnowane. Biegam do pracy zanadto, to mąż moje pieniądze zagospodaruje a tego domu to i moje dzieci mogą nie odziedziczyć, bo to nawet nie jest własnośc męża tylko teściów. Czyli fizycznie nie powinnam za bardzo się dokładać do tej inwestycji zwanej domem, natomiast dzieci to jest moja żywa inwestycja a one przy pełnej rodzinie będą miały większe szanse na dobre nauki a te są kosztowne, bo czasem korepetycje, do utrzymania na studiach też trzeba dolożyć. Jak wyjeżdzam do mamy z dziećmi to odzwyczajam męza od dzieci, ratuję 500+, alimenty jakie uda mi się wydębić, sama muszę startować do pracy zawodowej i mogę mieć zaniedbane, niedopilnowane dzieci z czasem z problemami dorastania w niepełnej rodzinie. On po czasie łapie jakąś laskę, którą może mu i mamusia podsunie. Spłodzi nowe dzieci, mi alimenty spadną, mamusia z czasem w nagrodę przepisze dom wnukowi z drugiego małżeństwa. Kazdy scenariusz trudny, bo trudno żyć w rodzinie gdzie nie ma zrozumienia i poszanowania, gdzie jest trójka dzieci, które trzeba dopatrzeć i wychować. Autorka powinna do upadłego walczyć o sprawy materialne jeśli pójdzie w swiat sama a odpuścić sobie kwestie materialne, bo tylko nerwy ją zjadają, gdy myśli tu mieszkać. Ona i dzieci z głodu nie umrą, a nie jej los w udziale dal dyskusję o pensji męża a o części domu, który wcześniej teściom dobrowolnie przepisała tym bardziej. Chyba tak to teraz wygląda i tak żle i tak niedobrze.
  14. Wiesz ,pójscie na dalsze studia to jest alternatywny pomysł dla nic nie robienia. Jak masz siedzieć w domu i cięzko idzie się zahaczyć do pracy, to zawsze uzupełnianie wykształcenia to taki czas, który jak nie dziś to może jutro się zwróci. Może po swoim licencjacie możesz się zahaczyć o jakiąś europeistykę, o rozliczanie projektów unijnych. Po prostu sprawdz jaki rodzaj studiów możesz podjąc po swoich ekonomicznych a jeszcze może wydać Ci się on ciekawy. Może drogą studiów trafisz do Gdańska na Uniwerek, lub na Polibudzie Gdańskiej Zarzadzanie i Ekonomia- zawsze to papierek porządnej uczelni- może pozwolą Ci studiować daleko od domu i pomogą trochę a tu będziesz mogla i studiować i rozejrzeć się z czasem za m-cem pracy chociażby po praktykach wakacyjnych, które sobie wyszukasz. A i z domu, który Cie denerwuje byś prysnęła.Jeszcze są na Wybrzeżu dwie szkoly morskie i one mają takie towaroznawstwa i inne wynalazki, ale to już dokładnie sobie postudiuj w inernecie. Tyle, że pewnie teraz zostaną już tylko wolne m-ca na drugą rekrutację wrześniową, bo ta lipcowa właśnie się pewnie skończyla.
  15. Chcesz do samodzielnego życia a boisz się związków? Zycie to kontakty międzyludzkie. Jak na uczelni nie budowałaś relacji międzyludzkich i teraz chcesz iść przez życie sama, ale boisz się, że będziesz powielała blędy rodziców? Albo wiesz co u nich Cię denerwuje i świadomie to w sobie wypleniasz, albo wszystkiego się boisz? Oni sobie siebie nawzajem znależli i zgodnie sobie obgadują cały świat. A Ty chcesz wejść w życie bojąc się, że facet mnie zrani. Trochę odwagi, każdy może zranić. Po to poznaje się życie i innych ludzi aby trochę asertywności nabrać. Praca przy sprzedaży w salonie samochodowym, to nie sprzedawanie ciepłych bułeczek, gdzie chyba presja czasu dziala. To powolny dośc system bez wciskania kitu, tylko z umiejętnym uwypukleniem tej marki samochodu w której się pracuje i poszczególnych zalet poszczególnych modeli. Jeśli chodzi o samochody używane, bo przeciez i takie salony oferują, to też trzeba umiec uwypuklić zalety tego sprzętu. Nie masz pracy a właściwie choć tylko teoretycznie to wybrzydzasz jak przysłowiowa baletnica co to jej rąbek u spódnicy przeszkadza. Logistyka nie dla Ciebie, bo czas i szybka orientacja. Sprzedaż nie dla Ciebie, bo kitu ludziom wciskać nie będziesz. Kelnerowanie- argument zrozumiały. Sprzątanie, nawet jako przygoda wakacyjna- nie, bo rodzice zawetowali. Z wykształceniem ekonomicznym idz na kurs księgowych, będziesz siedziała w tylnych rzędach biura, nie będziesz się stresowała, że za dużo ludzi Cię ogląda. Kariera od fakturzystki poprzez wszystkie stopnie do głownej księgowej. Sama jak nie teraz, to po czasie się utrzymasz i to dobrze- bo głowni księgowi zarabiają dobrze. W sztukach walki nie wiem, czy nie powinnaś z szacunkiem podejśc do swojego wzroku, bo dostawszy czasem niechcący w czapę mogłabyś swój delikatny wzrok uszkodzić.
  16. Czyli już jesteś zniszczona psychicznie i boisz się oddychać, bo może on to usłyszy i się obrazi, że zbyt głośno. Nie jesteś gotowa do nowego związku, bo Cię psychicznie do siebie przywiązał i już sobie wyobrażasz jaki on wszechmocny osobnik bedzie wyniszczał Ciebie i ewentualnego nowego partnera. On nigdy Ci nie da spokoju, bo fizycznie się od niego wyprowadzilaś a mentalnie z nim zostalaś i ciągle wypatrujesz skad on Ci wyskoczy. Nie jesteś dośc asertywna, nie umiesz mu przekazać swojej psychicznej decyzji, że już z nim na pewno nie jesteś. On nie przyjmuje tego do wiadomości i Ty uważasz, że tak jest jak on to próbuje przedstawić. Masz duszę ofiary i on z tego skwapliwie korzysta. Chyba tylko można Ci zasugerować, abyś wybrała się do dobrego psychologa, który może przy Twojej silnej wspólpracy pomoże Ci wzmocnić Twoją psychikę, bo teraz to jest z Tobą cienko. Facet ma dalej władzę nad Twoją dusza a pragnie jeszcze władzy nad Twoim ciałem. Ciało na chwilę wyswobodziłaś a dusza jest dalej u niego uwięziona. On jest typem psychola i nie bedzie odpuszczał, bo Twoja psychika żywi jego nadwątlone ego. Czyli jak nie wzmocnisz swojej psychiki aby mogła być wolna i niezależna to dalej będziesz się bała wlasnego cienia.
  17. Szykować dalej jakieś wymówki i siedzieć w domu. Po co do ludzi ,jak ksiązki filmy są ciekawsze niż kontakty międzyludzkie. Ponadto jak już będziesz w tej I LO to będą nowi znajomi, z którymi zresztą tez nie będziesz miał obowiązku utrzymywac zbyt ścisłego kontaktu. Tylko za m-c lub rok czy dwa- nie pisz tu na forum: pomózcie, nie mam żadnych przyjaciol i znajomych, czuję się wyalienowany z życia, nikt się mną nie interesuje, nikt nawet nie zapyta co umie slychać. Doroślejesz i albo te kontakty z Twoimi znajomymi już Ci do życia nic nie wnoszą, to je powoli wyciszaj. Albo lubiłeś i lubisz być z ludzmi ,to je pielęgnuj. To Twoje życie i Twoje wybory. Sam sobie odpowiadasz na takie dylematy o ile to wogóle dylematami można nazwać.
  18. A mąż to spada z nieba? Chwycenie się byle jakiego faceta może być gorsze niż "denerwujące stosunki" w domu. Ponadto jest chętna do pracy, to coś musi sobie ją wydreptać. Może polączyć pasję motoryzacyjną z pracą? Może jakiś salon samochodowy-księgowość, recepcja, pracownik do zaznajamiania klienta z najnowszymi ofertami?
  19. A nie możesz zmienić nru telefonu, wyrzucić stare konto mailowe i założyć sobie nowe? Czym masz być zmeczona? Jakiś czas temu podjęlaś słuszną decyzję i się jej trzymaj. Wtedy byłaś dość dzielna a teraz raptem czujesz się zmęczona? Trudno, to było wtedy się wyrwać z piekla jakie stworzył partner.A teraz troszkę żal Ci tych "pięknych" emocji strachu, poniżania? Nie rozumiem. Jak były partner się do Ciebie odzywa, to zatrzyj po sobie ślady, które bez problemu umiesz i możesz, a jeśli będzie Cię fizycznie nachodził w pracy czy w domu, to wyrażnie powiedz, że żadnych kontaktów sobie nie życzysz i o ile tego nie zrozumie to zgłosisz to na policję jako stalking.
  20. Do sprawy mieszkania musisz podejśc szybko i rzetelnie, bo to Ty finansowo dostaniesz po plecach. Musisz się szybko obejrzeć, gdzie sobie pewnie wynajać tylko już pokoik dla samej siebie. Związek odpłacz, odrozpaczaj, przezyj taką jakby żałobę- czyli daj sobie czas na huśtawki nastrojów, na pesymistyczne spojrzenia na życie- tylko nie przesadzaj z tym. Po czasie obetrzyj łzy. Co nas nie złamie to nas wzmocni. Związek był pewnie momentami piękny ale BYŁ. Trudno, skończył się ale był dla kazdego z Was szkola życia, szkolą uczuć. Widocznie nie mial być docelowy, choć pewnie tak czasami myślałaś. Dowiedzialaś się z niego - umiesz kochać - umiesz z kimś przebywać 24 godziny - umiesz się w kogoś wpasować - umiesz iśc na kompromisy Z taką wiedzą o sobie, łatwiej wyruszyć w chwilowo samotne życie. Ta wiedza plus świadomość, że masz pracę pozwoli Ci uwierzyć, że wszystkie trudności życiowe pokonasz. Po prostu ten związek to jeszcze nie związek docelowy. To tylko etap w nauce bycia z drugim człowiekiem. Nie popadaj w histerię odrzucenia. Facet Twoj jeszcze nie był dość dojrzaly, aby iść w temat rodziny, jeszcze takie klimaty nie były mu potrzebne i nigdy mógł nie być dojrzały z Tobą. To nie jakiś Twój feler tylko jego inny niż Twój rozwoj drogi emocjonalnej. Oczywiście ja będzie brał swoje rzeczy i zechce ci znów głowe truć, że bardzo Cię kocha i przeprasza za Twoje lzy, to byłabyś ostania naiwna, gdybyś w imię przeżytych razem chwil chciała w to wierzyć. Sorry, ale pewne wyrażne sygnały wskazują, że pragnie zakończyć związek i takie wystąpienia to jakaś gra z jego strony, może jakaś próba osłodzenia Ci ostatnich chwil, może niepewność jego sytuacji bez Ciebie, moze... Nie Lap się na coś takiego, gdyby to się zdarzyło, bo to tylko Ciebie osłabi i będzie powolnym krajaniem Twojej duszy na kawałki , będziesz jeszcze bardziej cierpieć- musisz wszystko przeciąć, nawet jak on by się zastanawial. Dziś się zastanawia w tę stronę, jutro w inną. Już Ci swoim zachowaniem wytłumaczyl dość jasno, ze nie jest Wam już dalej po drodze wspólnie i tego się trzymaj. Powodzenia i dzielności w chwilach jakby żałoby po związku Ci życzę.
  21. Oczywiście, że nikt Cie nie zamelduje, chyba, że czasowo. Najczęściej się nie melduje najemców. Ty ,po ukończonej uczelni masz prawo składać papiery na status osoby bezrobotnej, ale bez świadczeń pieniężnych, bo sobie niestety prawa do tych świadczeń nie wypracowałaś, ale chyba masz prawo wtedy korzystać z NFZtu.Teraz jeśli nigdzie się nie zarejestrowałaś, to w którymś momencie "Ewuś "może Cię z systemu wywalić. Naprawdę przez całe studia przeszlaś bez żadnych kontaktów z koleżankami, aby od nich się dowiedzieć gdzie się zahaczyły, gdzie może i Ty byś miala szansę, czy nie słyszały o jakiejś pracy tam gdzie się teraz obracają? A na tym mechanicznym hobby nie odłożyłaś sobie jakiejś kasy, aby mieć na pierwsze miesiące poza domem? Teraz jest lato, to na Wybrzeżu wisi wiele ogloszeń w knajpkach, że przyjmą do pracy, w hotelach. Potrzeba kelnerów, pań pokojowych- może taką chwilowa pracę potraktować jako przerywnik wakacyjny i urlop od denerwującej rodzinki?
  22. To piękne, że masz takie dobre serduszko i chyba jesteś w nim bardzo zakochana. Ale jeśli liczysz na związek z nim to wiedz, że ten związek będzie bardzo cięzki i bardzo będzie obciążal Twoją psychikę, bo mieszkając z kimś pod jednym dachem będziesz brała do siebie jego problemy, z szacunku do niego nie będziesz się nachalnie dopytywała o co chodzi (bo on tego nie lubi) a w jakieś kłotni ( bo przeciez o to zawsze łatwo w parze) dowiesz się, że nic o niego się nie martwisz, nie dbasz i ogólnie jesteś samolubna. Mężczyżni tak mają, że jak mają zmartwienia to uciekają do swojej jaskini, czyli trochę w odosobnienie. Jeśli jednak odosobnienie trwa 1 m-c i jest celem relaksu zapełniane grami lub fb ciekawostkami a Ty będziesz w takim związku np z nim mieszkala i sprawy domu i dzieci tylko na Ciebie spadną, to już nie będziesz tak liberalnie mówiła, że chcę mu pokazać, że nie wszystkie kobiety są takie zle. On się nauczyl, że jak coś mu nie wychodzi w życiu to bierze sobie od życia i obowiązków urlop a jeśli świat wokól niego martwi się o niego, to nie jest to jego problem, tylko tego świata. On sobie wypracował pewne wygodne dla niego zachowania. Ponieważ Ciebie jeszcze w związkach życie nie trenowało, to myślisz, że swoją kulturą, delikatnością, dyskrecją wprowadzisz go w poprawne tory. On jest prawie dychę starszy od Ciebie i już niejedne zawirowanie uczuciowe przeszedł na najwyższym emocjonalnym poziomie i jak z czasem mu zgłosisz, ze to czy tamto Ci nie odpowiada, bo cierpisz Ty, bo czujesz się niepotrzebna, zaniedbana, porzucona, nie wiedząca na czym stoisz, to on tylko popatrzy na Ciebie ze zdziwieniem, co będzie umiał zwali na Ciebie (przecież wszystkie poprzednie kobiety były nie takie jak się należalo,) i obróci się na pięcie. Dla Ciebie coś będzie dramatem, a dla niego tylko nieprzyjemnym polaskotaniem emocji od babsztyla, co go biedaczka nie rozumie. Zostaw go w spokoju jak sobie wlaśnie udaje się na urlop od życia, ale zostaw go na zawsze a nie tylko na czas jego urlopu. Związek z takim facetem ,to cierpienie na własnej skórze za patologie jakie on tworzył z innymi kobietami, albo one z nim. W życiu trzeba szukać kogoś z kim przynajmniej na początku się wydaje, że rażniej będzie przez życie iść , bo życie nieraz i tak coś zalamie, bo czegoś z góry się nie rozpoznało. Tutaj z góry już widać, że jest tylko on, tylko jego problemy, tylko jego trzeba dopieszczać ( codziennie ciepły SMS ) może i za m-c lub 2 będzie nagroda, wyjdzie ze swojej pieczary i da się zaprosić na spacer i albo coś bąknie, co się stało, albo uzna to za normalne. Przez m-c lub 2 życia coś u Ciebie mogło być trudne, wymagające pomocy, ale facet wypisał się z zycia a Ty nie śmiałaś mu wchodzić w drogę. Jak już bedziecie razem, to dojdą kontakty z jego dzieckiem, wcześniej umówione a on właśnie zaurlopował i Ty na głowie będziesz miała napięcia z tym związane. Jak będziecie mieli własne dzieci to i ich problemy i syna jego problemy, też będą podlegały urlopowaniu- jak będziesz umiała to będziesz sobie radziła. Czyli poprzednie panie stwierdziły, że jak de facto idą przez życie same, to życie trzeba wybrać samotne ( bo przy nim też tak wychodzi) a nie martwić się przy okazji jego problemami i jego urlopem. Ty jak na razie tego tak nie postrzegasz, bo różowe okulary zakochania, chęci bycia z kimś Ci nie dozwalają na rozsądek. Popatrz na taki dziwaczny związek bardziej egoistycznie- jakie masz perspektywy przy facecie zapatrzonym tylko w swoje trudności, tylko w swoje nieszczęścia, wybitnym pechowcem, który trafial na same zolzy- żadnych wątpliwości? Ja bym wiała gdzie pieprz rośnie. Dorwał się do młodej kobiety, która jest do ulepienia jak plastelina, to powinien na Ciebie chuchać i dmuchać, aby nikt takiego skarbu mu sprzed nosa nie sprzątnąl a on się urlopuje, bo ma warunki. Mamusia opierze , obiadek postawi on zje i idzie do pokoju na sobie wiadomej długości urlopik. Nieżle. Wejdziesz z czasem w rolę mamusi i niani, bo przecież Twoje potrzeby nie wydają się ważne dla steranego życiem i pracą faceta. Naprawdę tak sobie wyobrażasz przyszłe życie?
  23. Faktycznie, chyba musisz się sobie wygadać i nie masz gdzie i do kogo. Już dawno jak pamietam zostało ustalone, że jak się ma 25 lat i się ma wrażenie, że najbliżsi denerwują a i my ich denerwujemy, to ten dorosły wiek już upoważnia nas do pójścia swoją drogą. Wiesz doskonale, że skoro "muszą"wszystko wiedzieć, spowiadają Cię z każdego kroku, to bardzo się Tobą interesują, tylko ten sposób ich dbałości o Ciebie już Ci nie podchodzi. Jak widzisz konkurencję w szczeniaku, który zamieszkał w Waszej rodzinie i chwilowo jest pod najnowszym nadzorem i opieką Twoich domowników, to już jest żle, ale nie z nimi tylko z Tobą. Mialaś mieć załatwiony staż i co nie wypaliło, że siedzisz w domu i podwójnie nerwowa jesteś, bo pewnie w nieciekawy sposób mamę przy tych ogórkach pouczalaś, skoro brat zaczął się wtrącać. Dlaczego, jeśli nie masz widoków na ten staż do nie idziesz "na pokój" do Gdańska jak planowałaś?
  24. A naprawdę nie dasz rady sama się utrzymać ze swojej pracy tam gdzie teraz mieszkasz? Wiesz, że związek jest toksyczny i lepszy nie będzie. Jemu jak pasowało to sobie wyjechał na m-c, potem sobie przemyślał i wrócił. Tobie chyba nie psuje jak on się do Ciebie odnosi, to po co z nim jesteś, Lepiej nie będzie, mogą być tylko dzieci i one będą patrzeć jak on Tobą pomiata. Do tego jeszcze robi się z niego alkoholik- przy takim pewnie nigdy się nie dorobicie, bo wszystko przechla a wszystkie uczucia i Twoje oczekiwania zmieni w burdę, w której Ci naubliża - po co Ci taki ktoś z kim nie ma przyszlości?
  25. Niestety na raka umierają też te , które mężów nie zdradzały- 50-tka to jeszcze pokolenie lojalnych małżonków w sporej części
×
×
  • Dodaj nową pozycję...