Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. On jednak ma bardziej charakter bawidamka i jak chcesz cichego chłopaka, ktory nawet z Toba boi się rozmawiać to zmień chłopaka. Ten jest otwarty, towarzyski, pewnie jesteś w jego typie urody, ale on inne dziewczyny tez widzi. Jak masz charakter taki, że chcialbyś mieć chlopaka na wylączność, to nie tego chlopaka- ten jest zbyt niezależny, I pewnie prawde Ci mówi, że jesteś dla niego teraz ważna, ale jeśli z innymi lakuje, to tak jakby szedł ulicą i jego oczy widziałyby inna dziewczynę nie tylko Ciebie. Takie zazdrośnice, nie mogą tego przeżyć i zawsze będą się męczyć myślami. Jak zaczniesz wiercić mu dziurę w brzuchu, to tylko go do siebie zrazisz. On chce być jeszcze trochę niezależny, komentować byla dziewczynę, czy lajkować z innymi dziewczynami, a Ty już jesteś ugotowana- zostaw go, bo będziesz ciągle ugotowana. On jeszcze nie chce być powaznym narzeczonym czy mężem, tylko chłopakiem, który z Tobą się spotyka, ale nie chce, żebyś mu ten świat zawiązała. Ty jestęs niepewna siebie i zawsze znajdziesz coś w jego zachowaniu, co Ci się nie będzie podobało i będziesz się martwić, zadręczać, bo Ty w siebie za bardzo nie wierzysz. Czyli musisz znaleść sobie faceta, który jeszcze bardziej w siebie nie wierzy niż Ty, wtedy może będziesz miala wrażenie ,że kontrolujesz sytuację.
  2. kikunia55

    Nie lubię ludzi

    "No i ok, wiem że jestem DDA i to bardzo książkowym przypadkiem i wiem, że terapia bardzo by mi pomogła. Ciekawi mnie tylko, czy jest jakaś szansa, żeby nauczyć sie lubić ludzi bez tego." Nie wiem , taka mądra nie jestem . Ale mówią, że tym najbliższym, którzy Cie skrzywdzili z czasem trzeba glęboko w sobie umieć wybaczyć. I to nie tylko z altruizmu do nich, tylko z miłości do siebie, bo to zle uczucie Cię blokuje, podcina skrzydła, gasi wyobrażnię. W praktyce ja nie miałam tak trudnych przeżyć. Od innych słyszalam,że dochodza do tego za pomoca głebokiej wiary, pracy z psychoteraputą lub własnej ( lub przyjaciela) mądrości i dojrzałości. I chyba odbywa się to na bazie szczęscia wlasnego życia, czyli jak np. kochasz swoja córeczkę, jesteś fajną mamą i masz ogromną frajde i radość z tego,że ona wogóle jest na świecie i że jest taka jaka jest, to patrzysz na swoją matkę lub ojca jako na ludzi, którzy powołali Cię do życia, ale byli bardzo ułomni. Nie umieli dojść do takiej fajnej komitywy jak Ty masz ze swoim dzieckiem. Tobie to daje szczęscie, gdyby oni mieli choć trochę Twojej mądrości jaką Ty masz wobec Twojego dziecka, to oni mając swoje dzieci mieli szansę być naprawde szczęsliwymi ludzmi (przynajmniej w tej dziedzinie), ale byli ułomni i nie umieli tego wykryć. Czyli choć sa starsi od Ciebie, to de facto w kontaktach ze swoimi dziećmi byli ubożsi, mniej szczęśliwi, czyli jakby jednak ułomni. Ułomnym, choć z trudem można wybaczyć ich złe zachowanie, bo byli w tym względzie po prostu ograniczeni a życie pokazuje na Twoim przykladzie, jak wiele stracili, bo nie umieli zaznać szczęścia z posiadania fajnych dzieci. To chyba tak trzeba przeprowadzać. Jak kontaktujesz się z ludzmi i w duszy stwierdzasz,że jest on głupi, ograniczony czy zadufany a przynajmniej nie wart Twojego zainteresowania. To szybciutko w myśli zapytaj się, czy któreś z Twoich rodziców tak nie określiłoby tej osoby. Może być, że przejełaś automatycznie po nich jakąś niezyczliwośc do świata. a oni tacy byli, bo byli, albo wódka im uczucia wyższe rugowała i wszystkich wokól siebie głęboko w sobie żle traktowali, nie tylko Ciebie. Owszem, bardzo Cię Twoje dzieciństwo skrzywdziło, ale teraz masz szansę wiele w sobie przepracować. Mimo, że zalecam jakoś bliżnich polubić to swiat jest nie tylko rózowy i jeszcze od tych bliżnich możesz nie raz dostać po tyłku. Ale trzeba pamiętac, że dokuczyl ci dany Kowalski a ogólnie i tak jakiś klucz sympatii do ludzi trzeba w sobie nosić aby było na świecie razniej i aby takiej nieżyczliwości nie przekazac automatycznie dziecku. Może ta pozorna życzliwość Cię bardzo męczy i jeszcze za jakiś przymus okazywania jej nie lubisz ludzi. Sama zauważasz,że nie moglas rodzicom swojego żalu wykrzyczeć, bo tym bardziej Cię stłamsili. Teraz chcesz poprawnych stosunków i nawet taki, który jest dla Ciebie może jakiś złośliwy, czy wykorzystujący Cię- Ty nie umiesz nawet z pewna dozą życzliwości, ale się odgryść, lub niby żartem, ale dac do zrozumienia, że wiesz,że robi Cie w konia. Jak nie umiesz o siebie zadbac, to z konieczności jesteś miła( bo tak chcesz być postrzegana) ale w duszy hodujesz uczucia tym bardziej niemile. Zalecane rozgryzanie bliżnich polega również na tym,że oni sobie radzą i chodza z zycia zadowoleni. Jak to robią :niektórzy hukiem i są nielubiani, ale inni sa pogodni, zyczliwi, ale w kasze sobie nie dadza dmuchac. Dlatego ten ogląd dokładny świata wokól Ciebie jest ważny, bo oni jakoś sobie radzą i można poprzez podgląd pewnych dobrych rzeczy się nauczyć. Zawsze obserwując innych wobec osób postronnych podpatruj, czy jak miedzy Tobą a nią (nim) byłaby taka sprawa, to to w jaki sposób ta osoba rozwiązała sytuację to Tobie by się podobało, i czy osoba rozwiązująca sytuację osiągnęła kulturalnie swój cel, nikogo nie uraziła, nie obraziła, zastosowała humor, pojednawczy ton i jakiś względny konsensus. Zazwyczaj ludzie tak postępujący to są właśnie ludzie lubiący bliżnich a jednocześnie wytrwale dążący do swojego celu. "Mam taką fajną córeczkę. I tak bardzo boli mnie to, że nie mam z kim się tym podzielić" myślę, że w tych słowach jest trochę żalu, że nie masz przyjaciól (a jak kontakty z przyjaciólką za granicą- skype?), ale tak najbardziej to chyba brak Ci jakiegoś przystojniaka, tylko jeszcze nie chcesz tego nawet sama przed sobą głośno nazwać. bo jakiś związek ( jest córeczka) byl pewnie trudny i się zakończył. Dobranoc, bo głupoty zacznę Ci zaraz pisac, a może już i piszę.
  3. kikunia55

    Samotny 30 latek.

    Wiesz, załamałeś mnie , tym, że ż a ł u j e s z iż na koncercie zagadałeś bezskutecznie dziewczynę i to jeszcze rozważasz. Na samym początku podesłałam Ci parę linków do podobnych tematów, nie wiem czy mialeś czas i cierpliwość czytać, to powielam moją wypowiedz i taką szczególową innej dziewczyny Moje wypociny: Co do proponowań kaw, spacerów, wspólnego wypadu do kina dziewczynie i ewentualnej odmowy, to co sie stanie?Korona z glowy Ci spadnie? Pamiętaj nawet jak dziś dziewczyna odmawia, bo z jakis względow jest niezainteresowana, albo też jest bardzo nieśmiala i ją zaskoczyleś to i tak masz tyle samo z tego powodu zmartwień co i sukcesów. Wyjaśniam. Kazda kobieta rozumie to jako wyróznienie, że wlaśnie zwrócileś na nią uwagę. No może taka, która tych wyróznień ciągle ma bez liku, to ich tak skrzętnie nie notuje.Ale te przeciętne to zauważają i jest im i miło i niemiło. Niemiło jeśli choć trochę są wrażliwe. Miło, że zwróciłes na nią uwagę, niemiło, że jednak z jakiś względów muszą Ci odmówić. Co najważniejsze pamięta jednak, ze wpadla Ci w oko.Teraz jest może w związku, ale jak się może, z przyczyn niezależnych od Ciebie tez związek rozpadnie, to nigdy nie wiadomo,czy nie będzie jej zależalo aby jednak znów być na Twoim widoku. To przecież dlatego mniej nieśmiali chlopcy i męzczyżni kręcą sie koło zajętych dziewczyn i kobiet i niby żartobliwie zapewniają, ze jeśli potrzebna męska dłoń to on zawsze z pomocą przybędzie. Mowią mniej i bardziej wprost: jak Ci nie po drodze będzie z twoim aktualnym wybrankiem, to pamiętaj, ja jestem w odwodzie. Ty, znając Twoją nieśmiałość nigdy pewnie tak nie powiesz, ale proba kontaktu z dziewczyną to info dla niej,że jest wsród tych typów, ktore Ci się podobają. Nie patrz na to jako odrzucenie. To jest odrzucenie, ale może tylko chwilowe. A nawet jak odrzucenie całkowite. To co, korona z głowy Ci spadnie, bo poinfomowałeś fajną dzieczynę, że ci sie podoba? Jak jest fajna to zrozumie to prosto- jesteś koneserem fajnych, sympatycznych kobiet i w związku z tym na niej też się poznaleś. Będzie miala tylko uznanie dla twojego dobrego oka. Czyli czego tu się obawiać? Ponadto kontakty męsko damskie kiedyś zaczynaly sie od flirtu. A flirt to taka zabawa dwóch plci polegająca na przyciaganiu się i odpychaniu. To zabawa slowem , gestem, spojrzeniem. Flirt może się przerodzić w bliższy związek. Ale i w bliższym związku są etapy przyciagania i odpychania. I co , wtedy od razu będziesz uciekal? Zalecałabym proby spotkań z fajnymi, czyli podobajacymi się Tobie dziewczynami, celem ćwiczenia osobowości. Nie, nie w kierunku, piąta odmówi to chyba sie powieszę. Piąta odmówi ,a ja umiem znieść ten stan przykrego zawiedzenia, chwilowego zachwiania wlasnej samooceny i idę dalej. Może szósta to wlaśnie ta, z którą fajnie będzie się spotykać. Przecież jak maly czlowiek uczy sie chodzić ,to niestraszne mu upadanie na pupę, bo świat wydaje się być tak ciekawy na dwóch nogach, ze co tam boląca pupa. Przecież swiat damsko męski wydaje sie być tak ciekaw, że co tam parę porażek w postaci odmowy tej fajnej brunetki i tamtej malej blondynki. No trudno, odmówily a ja mimo wszystko pcham się dalej.Taką politykę mają ci bardziej odważni i Ty też ją sobie przyswój. Ponadto jak nie praktykujesz to i nie masz wprawy w ocenie sytuacji. Przecież jak już Ci osoby pisaly, albo jak się można przekonać czytajac to forum, to nawet jak już się spotykasz z kimś, jesteś w zwiazku, jesteś mężem to też ciągle są problemy. Niestety część polega na tym,że w czymś nas partner odrzuca. Trzeba nie poczuć się urażonym, tylko spróbować poznać problem i wspólnie go rozwiązać. Czyli, jakby trzeba trenować umiejętnośc poradzenia sobie z odrzucaniem. Cwiczenie czyni mistrza. Tak się troszkę powymądrzalam, ale może zrozumiesz ,ze próby to nie super bohaterstwo, tylko element życia i jak najszybciej trzeba do nich przystąpić, aby to życie wlaśnie Ci nie uciekło. i taki wykład dziewczyny co myśli o zwiazku z chłopakiem o nicku Tylda: Otóż: wygląd ma znaczenie, ale jak dla mnie w celu stworzenia trwałego związku ( nie bawię się w przelotne romanse ani 1 razowe przygody) jednak drugorzędne. Owszem, idelanie byłoby mieć przystojniaka i jeszcze dogadywać się z nim. Ale jeśli chłopak nie jest idelany z wyglądu, nie podnosi mi się ciśnienie na widok jego figury ani nie myślę od pierwszego wejrzenia o tym co to ja bym z nim nie wyczyniała ;) a ma takie cechy osobowości/charakteru dzięki którym ja czułabym się z nim dobrze to mnie to wystarcza. Nie będę w tym momencie patrzyła na przystojniaka cwaniaczka czy przystojniaka kobieciarza. Ja chcę mieć mężczyznę, z którym mogę żyć, który mnie zrozumie, będzie opiekuńczy, zaakceptuje mnie, oczywiście patrze też na wyksztalcenie, ale pod kątem czy ten mężczyna poradzi sobie w życiu, czy jest inteligentny. Nie musi niewiadomo ile zarabiać, może być sytuacja że straci pracę itp. (samo życie) ale chcę mieć pewność, że to nie on będzie chciał być na moim garnuszku. Lenie odpadają. Sama też chcę pracować, nie czułabym się w pełni bezpieczna, wartościowa, gdyby to mąż mnie utrzymywał. Także, wydaje mi się, że dziewczyny w pierwszej chwili faktycznie mogą zwracać uwagę na mężczyn, którymi nie byłyby zainteresowane jako potencjalne żony. Na pierwszy rzut oka wystarczy nam tylko jego wygląd. Bardzo ważne jest dla mnie czy facet o siebie dba- w sensie higieny!!, czy nie nosi wytartych skarpet itp. nie musi łazić pod krawatem, wolę raczej luźniejszy styl. ale nie chciałabym jako przyszla żona przypominać mężowi, ze tą bielizę to powinien już wyrzucić :(. Ważne jest dla mnie, aby utrzymywał w miarę porządek, nie obciążał mnie wszytskimi obowiązkami, więc jak jeszcze sobie sam nie prasujesz, nie umiesz gotować, to popracuj nad tym, bo mądra dziewczyna nie będzie tolerować robienia wszystkiego za ciebie. Wiadomo, ważne są też kwestie finansowe: nie tyle ile zarobi ale ile będzie umiał zaoszczędzić. Nie chcę skąpca, który da mi czekolade na urodziny, ale nie chcę też rozrzutnego faceta. Jeśli chodzi o to kto pierwszy zacznie znajomość: z punktu widzenia dziewczyny, jak facet nawet zapyta czy po pracy nie chcę wyjść na kawę, to może i owszem, zaczne myśleć, że może mu się podobam ale uwierz wydaje mi się, ze naszej kulturze przyjęło się to, ze jak facet to porponuje, to NIE MA W TYM NIC OBCIACHOWEGO. Może się zdarzyć, ze dziewczyna powie, że nie, nie ma teraz czasu. (ona może być bardzo niesmiała) natomiast ja (nie jestem jakoś nieśmiała, ale tez muszę podbudować system wartości, bo brakuje mi odwagi) jeśli chciałabym wyjść z nim, ale faktycznie nie mogłabym w obecnym czasie to na pewno zaznaczyłabym to w ten sposób: " chętnie, ale teraz nie mogę, jak coś to się jeszcze zgadamy". na pewno powiedziałabym to z uśmiechem na ustach. Musisz wyczuć kto jest zainteresowany kto nie. Jeśli ktoś próbuje się do mnie zbliżyć, a ja nie jestem zainteresowana, to nawet podświadomie unikam patrzenia się w oczy tej osobie. O uśmiechu nawet nie ma mowy, no i nie będę raczej podchodzić do tej osoby, siedząc razem, będę raczej patrzyła gdzieindziej, jakby mnie przypadkiem dotkął, odsunęłabym się. Dążyłabym do jak najszybszego zakończenia spotkania. Ponadto jak rozmaiwam z kimś kto mi się podoba inny mam też ton głosu, cichy, bardziej nawet "czuły". Ja próbowałam parę razy pierwsza zacząć. Akurat trafiłam niezbyt ciekawie i nie żałuję, ze nic nie wyszło. Wolę osobiście dać facetowi pierwszeństwo, bo wtedy wiem, ze jemu zależy, żadna to dla mnie satysfakcja, ze ja go "złowiłam". Jeśli się nie odezwie, trudno. Wiadomo, ze przy osobie, która nam się podoba będziemy się bardziej stresować. Więc jak facet chce usilnie mnie rośmieszyć a mu nie wychodzi, ale mnie tez się ogólnie podoba, to i tak jest to dla mnie pozytywne i raczej urocze niż żenujące. Pamietam jak pewnego razu pewien przystojny student stomatologii nieudolnie śpiewal mi nad uchem : I'm addiceted to you <3" Bardziej źle o nim pomyślałam, jak zaczął na początku znajomości walić mi wizję wspólnej przyszłości, co to on mi nie kupi, (bo jego to w sumie będzie stać na więcej :P) także uważaj z tym zapytaniem o chodzenie! To samo wyjdzie. pewnego razu przy świetle latarni po prostu się pożegnacie bardziej i wszystko będzie jasne. Formułki zostaw sobie na zaręczyny;). <br /> zawsze możesz popracować nad sobą, póki jesteś młody. zastanów się co cię ogranicza. Nie idręczaj się dzieqwczynami, zajmij się jakimś sportem, nawet nei zauważysz kiedy Twoje życie się odmieni, czego Tobie ( i Sobie ;P) życzę ;) przedruki sa z watku 26 lat na karku i bez dziewczyny
  4. kikunia55

    Nie lubię ludzi

    No tak, ale choć jesteś uprzejma, to jest to gra pozorów. Ludzie czują, że to gra i tez z Tobą grają - czyli jest miło i pozornie. Musisz sobie wymyśleć jakieś treningi, którą pozwolą Ci prawdziwie ludzi lubić z ich zaletami i wadami. Lubić to jeszcze nie kochać, nie przyjażnić się. Jak obserwujesz swoje dziecko i cieszysz się, że ma kolegów koleżanki ,to nie raz patrzysz na ich wspólne działania z taką życzliwością i przymrużeniem oka. Taką życzliwośc do bliżnich mają niektórzy dorośli, po prostu zagrania gwiazdorskie np. ich nie irytują tylko budzą takie lekkie pobłażanie, niedouczenie irytuje, ale wyzwala chęc pokazania jak coś się robi aby dalej drugi raz nie popełniał tego samego błędu. To jest taka akceptacja ludzi jako ogólu, a u Ciebie jest wyuczona grzeczność i uprzejmość a pod skórą ogólny brak sympatii do ludzi. Dlatego taka własna miniszkoła rozryzania bliżniego myślę, że może Cię zbliżyć trochę do ludzi jako ogółu, jakby nauczysz się im wybaczać błędy, śmiesznostki, wady a zauważysz też zalety. Bardziej będziesz jednością z bliżnimi. Założmy, że jesteśmy już kumpelami i spotykamy się , wspominamy o pracy i Ty jeśli odezwiesz się na temat kolegow z pracy to będzie to takie niesympatyczne, bo ich po prostu nie lubisz. To ja Twoja kumpela już łapię się na wewnętrznej uwadze, że z Tobą trzeba mieć się na baczności, bo dziś niby kawkę pijemy, ale tych z którymi tyle czasu spędzasz tak niesympatycznie oceniasz- to jak może i nam już tych kawek się odechce to będziesz o mnie w świat wysylała takie niesympatyczne uwagi. Bliżni jakby zawsze odczytują brak sympatii dla nich. Jak się zbytnio nie odsłaniamy, to jest to poprawna sztuczność a jak się bardziej odsłonimy to wychodzi, że raczej świata nie lubisz i my niby dziś jesteśmy chlubnym wyjątkiem, ale na jak dlugo? Czyli problemem ogólnym jednak jest to, że ogólnie ludzi nie lubisz a szczególem jest brak kogoś znajomego, zaprzyjażnionego aktualnie. Tak sobie myślę. I myśle, że coś takiego mogłaś wynieść z domu.
  5. kikunia55

    Rtg kregoslupa

    Jeśli się zdecydujesz i przejdziesz serię, to daj nam znać jak Twoje samopoczucie. Podobno jak się wykupuje serię 10 to jedena zabieg gratis czy jakoś tak.
  6. A jak myślisz o tym ,że będziesz matką, to co Ci najbardziej się uwidacznia? Jak idziesz do rowieśników, którzy mają dzieci, to jest Ci obojętnie miło, czy wręcz małe Cie irytuje? Boisz się, że dziecko wejdzie Ci w paradę w karierze zawodowej? W rodzinie są jakieś maluchy?
  7. Jaaasne, bo facetowi to tylko potrzeba zgrania seksualnego a reszta to już miooodzio.
  8. Co rozumiesz pod tym,że upadlaś? Kiedyś się mówila o kobiecie upadlej w sensie takiej, która się prostytuowala. Ty jak rozumiem popadasz w dolek, w depresję, że slabo Ci w życiu idzie, szczególnie jak porównasz się do rówieśniczek. Pogrzeb troszkę na tym forum, to okaże się, że jest dużo mlodych ludzi, którym nie układa się tak jakby chcieli. Dlaczego przyjaciele się od Ciebie odwrocili, zawiodlaś ich jakoś, czy już nie po drodze Wam dalej iść. Tacy ludzie to nie przyjaciele tylko znajomi po prostu. W rodzinie zawsze nie byłaś akceptowana, jesteś najstarsza, najmlodsza, są jakieś tarcia finasowe, roszczeniowe między Twoim rodzeństwem i Tobą? A praca jak nie ta to przecież będzie inna, jak sie postarasz. Co widzisz, że moglabyś zmienić, żeby bylo lepiej życ, żeby było ciekawiej żyć? Jak się tak nie martwilaś to co lubilas robić? Rozumiem,że zdajesz sobie sprawę, że w dołkach używany alkohol może bardzo uzależniac, może Ci się wydawać,że tylko z tym "przyjacielem" da sie przez życie iść i wtedy naprawdę można sobie życie zmarnować. Ponadto my kobiety szybciej się uzalezniamy od takiej używki. Powinnaś teraz w szczególności przyjemności z alkoholem nie zaznawać. A z tym podziałem na te karmy to nie przesadzaj Jak tak hinduistycznie do życia podchodzisz, to uprawiasz np, jogę, daje Ci ona uspokojenie, rozwija Twoją dusze i ciało? Jakie jeszcze dobre obyczaje przyjmujesz z nauk wschodu oprócz tej karmy?
  9. Kisiel to skrobia ,nie o to chodzi- chyba chodzi o galaretki takie z żelatyną, galaretki z łapek kurzych, mięsko do ogryzania z tych łapek, galaretki z warzywami robione z takich indyczych odpadów pełnych chrzastek i to zalecenie jeśc kości, to chyba chodzi o miękkie chrząstki jakie są przy róznych kościach. Wszystkie wywary z cielęciny co jak wystygna to robią się galaretką.
  10. Jeśli poddał się takiemu zabiegowi tylko i wylącznie na życzenie autorki, to jest to choć jeden dowód na tę miłość mężowską. Czy nigdy nie słyszalas wynurzeń kobiet z których mogłoby wynikać, że ich małżeńske stosunki są bardzo do kitu i nie widziałaś potem tych samych kobiet z tymi samymi męzami zupełnie zadowolonych ze związku. I one nie kłamały ani przedtem ani potem. Związki bywa, że ewoluują, falują ,nie są stabilne i to czasem jest ich urokiem. Zakladam, że post byl pisany w dołku i dlatego był nam serwowany komplet tych złych i drażniących zachowań męża. Gdyby był pisany w dobrym dniu to dużo więcej pozytywów byśmy usłyszały. Czy jest osoba trzecia, czy jej nie ma to w moim pojęciu jest kluczowa sprawa. Gdy jest osoba trzecia, to tylko więcej takich postów bojowych, bo faktycznie czego tu szukać, zabierać sie i organizować swoje zycie od nowa, Jeśli nie ma trzeciej osoby, to nic nie jest czarne, ani nic nie jest białe. 20 lat umieli sobie dawać radę jako malżeństwo to i teraz znów jak zechcą znajdą do siebie drogę.
  11. kikunia55

    Dać szansę?

    I tu jest piękny przykład, że jak się chce to wszystko można sobie wytłumaczyć i czy nie mają racji Ci, którzy mówią, że swoimi myślami można sterować? Wyrażnie piszesz, że starasz się przywoływać dobre wspomnienia i od razu jesteś w siódmym niebie, że on jest cudowny. Umiejętność bardzo fajna tylko trzeba ją stosować ciągle i wciąż- mówi do Ciebie, że nie masz co się odzywać jak on mówi- przeciez mówi słusznie, jest twoim osobistym slońcem i grzej się w promieniach jego mądrośći a nie pokazuj, że Ty tez myślisz. Krytykuje Cię i jest złośliwy, to chyba dobrze, jest przeciez mądry i inteligentny, to jak Ci przygaduje to przecież wie co mówi i jak umiesz to się popraw a jak nie to siedz w kącie .Wyksztalcenie masz jak dla niego slabe, to tym bardziej zrozum, że taki mądry i oświecony się Tobą zająl, docen, idz do kościola i podziękuj, że w samotności nie spędzisz najpiękniejszych lat swego życia. Ogólnie jak będziesz zawsze gleboko szczesliwa, ze możesz z takim wspanialym obcować, to powinno być dobrze, dasz radę. Tylko z dziećmi faktycznie może trochę sie pilnuj, bo po co i o nich ktoś potem ma mówić, że mialy trudne dzieciństwo i dlatego taki pokręcony charakter mają.
  12. kikunia55

    Nie lubię ludzi

    Wszystko to o czym napisałaś przed chwilą jest Twoim atutem, tylko jak słusznie zuważylaś jeszcze musisz znalesć osobę ,ktorą polubisz- wtedy bedzie o czym pogadać. Nie myśle, że powinnas utrzymywac znajomość z kimś kogo nie lubisz, ale tytul tego wątku jest taki- nie lubię ludzi. Dlatego "zadałam" Ci taki jakby trening mentalny. żebyś oswajala się z ludzmi, widziala ich atuty, rozumiala dlaczego i za co sa cenieni. Nie napisalam, że musisz się z taką osoba spotykac,kumplować, ale po swojemu ją rozgryżć. Jak w najbliższym otoczeniu tak sobie potrenujesz to pewne mechanizmy społeczne będą Ci blizsze i lepiej się w nich znajdziesz i jednak upieralabym się, że polubisz i choć trochę. Natomiast rzucilaś teraz straszne zdanie i może po dokładnym rozłożeniu na czynniki pierwsze okaże się, że ono jakoś rzutuje na Twoją sympatię do ludzi." Nienawidzę swoich rodziców"-to jest gleboka rana, którą masz w sercu, która może dużo Twojej energii życiowej blokować. Ty wiesz dlaczego tak się stało, ale dobrze byloby gdyby to byl proces odwracalny, bo to jest takie brzemię na Twoje całe życie.
  13. Yonka bardzo odwaznie zachęcasz autorkę do radykalnych zmian. To nie jest młodziutka 20-25 latka, ktora otrzepie piorka i szybko pobiegnie dalej ku przygodzie życiowej i otwartemu światu. Nie wiemy, czy Pan Mąż tylko spatynowiał ( może trochę od tego zabiegu), czy może jednak kogoś ma na boku. To jest wieloletnie malżeńśtwo z całym bagażem uczuć tych pozytywnych i negatywnych. Pisząc tutaj autorka byla najpewniej pod wplywem tych negatywnych- nie odzywa się, bo może coś się dzieje, może juz posluchała naszych wynurzeń i wie co w najblizszej przyszlości zrobić, może doszła do tak bolesnych wniosków, że samą ją to zaskoczylo. Nigdy nie zachęcałabym wieloletnich związków rozpirzać tak w minutę. Moje doświadczenie uczy mnie,że niejednokrotnie może być tak żle, że wydaje się, że tylko rozstanie, ale z jakiejś przyczyny jednak się jest w związku np. stwierdza się, że samotnie nie wyksztalci sie dzieci na takim poziomie jak sie marzy i na czas nieokreślony zawiesza sie swoje straszne plany porzucenia męża. Po czasie stosunki łagodnieją i juz sie nie pamięta czego to mialo tyczyć, że już mieliśmy w przeszłości nie być razem. Oczywiście taka huśtawka nastojów z milym wyprostowaniem sytuacji jest możliwa tylko wtedy, gdy męża glęboko kochamy a autorka pisze, ze go kocha.Gdy jednak ciągle mamy nadzieję, że on może nas nieudolnie ale jednak kocha, i mamy przeświadczenie, że jednak nie ma osób trzecich. Prawdziwe milości w życiu nie bywaja tak częste. Tutaj zgodnie z Twoją sugestią powinna szybko tego, ktorego kocha zostawić a już nigdy może do milości nie być zdolną i to samotne życie może nie być wcale dobre dla niej. Aktualne, przyznaje sama autorka ,jest trudne ale je zna i umie się w nim znaleść. Twój post jest bardzo bojowy, radykalnie bojowy- chyba już sie zestarzalam, bo nie umiem poprzeć.
  14. kikunia55

    Samotny 30 latek.

    Na pewno Twoje zachowanie na koncercie, to nie jest desperacja, tylko próba. " nie podobałem się jej jako mężczyzna"- wniosek może być fałszywy, bo mogła być nieśmiała, bo mogła być zaskoczona, bo mogła sie przestraszyć, bo mogła być zajęta. Miałes prawo zagadać jak umiałes na koncercie, ale jesli była z tych przestraszonych, to to że jeszcze przed bramkami czekaleś ,mogło ją o palpitacje serca przyprawić- jakiś zbok poluje na mnie- przepraszam, ale nawet jak w dojrzałym wieku ktoś do mnie zagada, to przez to, że czasy takie brutalne, to choć nie raz chciałabym się roześmiac i niezobowiązująco żartem odpowiedzieć to nabieram wody w usta i przybieram kamienną twarz. Myśle, że pojęcie, że "nie można cisnąc na sile" oznacza, że próbujemy jak mamy okazję, ale nie mamy nieprzespanych nocy, żeby te okazje wymyślać, lub że jakąs okazję pomineliśmy. Nie wiem jakby to było gdybym nie miala zadnych sukcesów na tym polu. Zawsze mialam problem, że podobam sie nie tym, którzy w skrytości ducha mnie się podobali. Czyli nie mialam dostępu do tych mnie się podobających, ale Ci, którym ja się podobałam leczyli trochę moją dusze. Byłam kiedyś z wizytą u koleżanki mężatki i okazało się, że ona ma 2 koleżanki jeszcze panienki (mnie i drugą)- powiedziała coś takiego- wiesz obydwie jesteście bez facetów, ale z tą drugą ciężko się gada, bo ona ciągle o jednym. a ty jakbyś się nie martwila swoją samotnością. Wyszłam i się zastanowilam, tez się martwilam, ale gdzieś w sobie miałam to ogromne przeświadczenie, że ta druga połowka gdzieś jest i na pewno się spotkamy. Po prostu faceci, których spotykałam do tej pory, byli fajni, ale to nie było to i ja to czułam, więc nawet nie miałam co mężatkom zazdrościć, bo bardzo sobie swoją wolność cenilam i uważałam, że tylko głeboko kochając można wychodzić za mąż , a ja przeciez nikogo głeboko nie kochałam, tylko co najwyżej bylam zakochana, zauroczona. Czyli ja mając takie podejście miałam trochę tego zalecanego luzu, ale może on wynikał z tego, ze byłam na uczelni, gdzie było duzo facetów i jakiś zawsze zawiesił na mnie oko. Wiem jedno, że jak się starzałam, to ciężej mi się było zauroczyć. Jak byłam młodziutka gąska, to wystarczyło,że wypatrzyłam na korytarzu przystojnego chłopaka, to już jakiś czas do niego platonicznie wzdychałam. Jak byłam w wieku, ze rówieśnice spotykały się już z narzeczonymi, to i ja biegałam na randki z duszą na ramieniu, że z takim fajnym się spotkam i jak to będzie. Jak moje koleżanki po kolei stawaly na ślubnym kobiercu a mnie ktoś proponował spotkanie i choć trochę był fajny i szlam na nie , to wracałam zdegustowana. Jeszcze się nie zdazylam facetem jakkolwiek zauroczyć a już mnie drażnił: a to używał zdrobnień ( piseczek, miseczka...) a to się nerwowo śmiał, a to dziwnie się ruszal, a to mi zbyt nadskakiwał itd, itp... I to mnie zaczęlo bardzo martwić, że już chyba nie jestem zdolna, do zakochania, zauroczenia. Jeszcze nie docenię chłopaka , nie zauważe jego zalet, a już wybrzydzam. Tak, że jak objawił mi się mój przyszły mąż i motylki w brzuchu, to nie puscilam faceta. Nic Ci madrego tymi wynurzeniami nie napisalam, przepraszam. Wiara, że gdzieś jest ta druga połowka powinna Ci zawsze towarzyszyć i tylko trzeba mieć oczy szeroko otwarte, zeby tej połowki nie przegapić.
  15. kikunia55

    Dać szansę?

    Po prostu kochasz i tak piszesz wiedzac dobrze, że tych szans już ileś było i nic nie wniosły. Czasem podobno ludzie we wspólpracy ze specjalistą maja jakieś drobne sukcesy, ale to partner naprawdę musi chcieć. A Twój chce tylko tak długo jak dlugo musi Cię przepraszać i namawiać do powrotu i zaraz potem czuje się bezkarny Jest gwałtownego charakteru i wiele mógl przezyć w tym ZK i jeszcze nie wiadomo jakie hamulce kiedy mogą mu puścić. Twoja rodzina ma prawo bać się o Ciebie nie tylko w kwestii braku szacunku wobec Ciebie , ale i w kwestii jego gwałtowności. Kiedyś może być jakiś powazniejszy spór niż tylko znajomośc polityki i nie jest wiadome jak on postąpi- nigdy do końca nie dowiesz się jak to było z Tym zabójstwem. Teraz jest chyba dobry czas na odejście. Po co żyć w związku w którym Cię druga strona nie szanuje, nie wiesz do czego jeszcze wobec Ciebie będzie zdolna, może ze zlości będzie Ci nóz do gardla przystawiał? Daj sobie spokój z kolesiem. Twoja ogromna do niego milość nie niesie mu łagodności i uspokojenia-on już się przyzwyczaił do Ciebie a nie ma szacunku dla ludzi to i Tobie go nie okazuje. Taki charakter, takie normy moralne tego człowieka.
  16. kikunia55

    Samotny 30 latek.

    elixir nigdy nie myslalam, że kobiety maja lepiej, bo mogą odmówić. Zawsze myslałam, że maja gorzej, bo im sie chłopak podoba i próbują wysylać delikatne sygnaly,że coś mogłoby byc na rzeczy a on nie reaguje- dylemat gotowy, nie jest zaintresowany, czy ja tak nieznacznie i delikatniusio daję do zrozumienia, że to ginie w gaszczu informacji od innych ludzi na rozne inne tematy. Czy powinnam sygnały nasilić, czy nie wyjde na glupią, czy nie bedzie , że się narzucam, czy nie bedzie myślal ,że jestem łatwa i chetna do wszystkiego i z każdym. Czy jak mam nasilić sygnały to w jakiej formie? Często jest z kolegami, jako grupa wyglądają tak odstraszająco, tak samczo ,z rechotem z byle powodu. Jak jest tylko sam na zajęciach z .. jest spokojny zrównowazony, taki interesujący, tylko ta Jolka siedzi bliżej niego.... Prawda, ze iles prob nie zakończonych choć czasowym sukcesem oniesmiela jeszcze bardziej. Obrastanie w piórka, w sensie dobra pensja, samochod ,mieszkanie miłe jest i może nieśc dobre samopoczucie, ale nie niesie pewności, że laska ktora się facetem interesuje, to interesuje sie tylko nim, czy jego statusem życiowym, finansowym. Jakoś jak za czasów licealnych lub studenckich ludzie w pary się dobieraja, to nie wietrzą podstępu materialnego z drugiej strony. Jasne, że życie nie zawsze tak się uklada, ąle jednak wtedy ta miłość jest bez tych okropnych podtekstów- czy jest ze mną ,bo mnie kocha, czy jest ze mną bo mysli, że przy mnie będzie wygodnie i zasobnie. Ogólnie zawsze jak się jest samotnym, to iles czasu myśli się o tym jak to zmienić, dlaczego podjęte próby nie kończą się sukcesem. Zawsze jednak trzeba wierzyć, że" kazda potwora, znajdzie swojego amatora" lub bardziej romantycznie "jesteśmy jak 2 połowki jabłka (czasem mówią pomarańczy) i gdzies się w końcu musimy znaleśc, bo jesteśmy dla siebie stworzeni"- czego serdecznie życzę wszystkim singlom i singielkom, którzy chętnie z tego stanu by wyszli.
  17. kikunia55

    mamisynek

    Minie trochę czasu i jak poczytasz "dokumentację" w tym poście to sama będziesz się śmiala z siebie, że był taki czas ,że w tak chorą relację dalaś sie wkręcić. Teraz bedzie Ci przykro i żle, ale na szczęście masz swoja połowke domu i zajmiesz się porządkowaniem i strojeniem swojej siedziby. Gośc był nie wart Twojego zaangażowania i dobrze, że tak niekulturalnie wybuchł. Może tylko szkoda, że tak póżno- sytuacja się natychmiastowo wyklarowała. Nie marz tylko i nie daj sie zbajerowąc, jakby z mama przemysleli, że może jeszcze trzeba Cię troszkę pomęczyć i powychowywać. Wiesz, że w tej relacji za nic by Cię mieli i jak chowała byś swoje dzieci, jaki model do wzrastania by one mialy? Stalo sie , popłaczesz troszkę, poużalasz się nad sobą, w końcu stwierdzisz, że "tego kwiatu pol światu" i obetrzesz oczy bedąc gotową iść do przodu. Trzymam kciuki, byś względnie łatwo przeszła etap rozstania, abyś przechorowała to nostalgicznie ale niezbyt boleśnie i dlugo. Abys się otrząsnęła i znów wrócila do pelnego życia. Nie ma kogo żałować i wiesz o tym dobrze. Najbardziej będziesz plakała po wyobrażeniu o Twoim facecie, bo nie po nim samym- on niestety " nie rokował".
  18. kikunia55

    Rtg kregoslupa

    miało być o choropraktyce mechanicznej-sorki
  19. kikunia55

    Rtg kregoslupa

    Czasami w takich przypadkach ratuje akupunktura- rozejrzyj się w okolicy. Dbaj tylko o to aby do zabiegów był zakupiony dla Ciebie osobisty zestaw igiel. Widzę, że jesteś z Gdańska- nie byłam jeszcze, ale dostałam od swojej pani reumatolog namiary na osteopatę p. Wojciech Skrobot przyjmuje a Sopocie na Bitwy pod Plowcami 6B tel 501-183-700. Dane sprzed roku i mam nadzieję, że aktualne. To taka specjalność, że pan coś naciska, przemieszcza , ćwiczy z Tobą i zadaje do domu właściwe ćwiczenia. W Niemczech osteopatia jest na ichni NFZ zapisywana jak u nas rehabilitacja Czasami ludziska chodzą do Chińczyków czy Mongołow, niektórzy ponić są bardzo pomocni. A tutaj fragment listu o chiropraktyce manualnej: I tak u mamy w bloku koleżanka podpowiedziała, że leczy się na kręgosłup od 30 lat, bo ma wrodzoną jakąs wadę, ale rok temu byla na jakiś zabiegach na łożku i ulge jej to na ponad rok przyniosło. Sopot, Chrobrego. w białym budynku, gdzie jest przychodnia ma gabinet pan Paweł Tyka tel 607 234 321. Pierwszy filmik po angielsku, pokazuje możliwości łożka a drugi link na stronkę sopockiego gabinetu. Trzeba mieć zdjęcia, rezonansy magnetyczne. Dla kręgosłupa szyjnego robi się np. zdjęcie poprzez gardlo szczególnie kręgu C1 i C2 http://www.malident.pl/oferta/rehabilitacja-i-chiropraktyka/specjalistyczny-sprz-t
  20. Oczywiście to Twoje wybory, ale jak nie masz stalego partnera nie jesteś w związku to i ten petting to śmiale zachowanie ,wobec Twojego ogromnego strachu o ciąże a pewnie jeszcze o jaki choroby intymne czy AiDS. Nie wygodniej być z kimś na stałe, akceptować go a jak by sie zdarzyła ciąża to i wielkiego nieszczęścia by nie było- choć oczywiście swoja plodnością trzeba starać sie sterować.
  21. A będzie studiowała i mieszkala w domu, czy wyjedziesz na stancję? Ilość kontaktow zupelnia inna poza domem a jak studiujesz w mieście w którym mieszkasz. Trzeba będzie uczciwie chodzić na wszystkie zajęcia, brać koła zainteresowań, zajęcia sportowe, w domu bywając być choć trochę użyteczna" pro publico bono" i może jakoś ten czas studiow przeżyjecie. A teraz poszlaś do pracy sezonowej, aby nie słuchać mamy i nie wchodzić jej w drogę. Jak w domu żle, to raczej nie powinnaś uciekać w samotność tylko być w porzadku z obowiązkowymi ,zajęciami domowymi i mykać poza dom,żeby się nie stresować a i widzieć coś poza problemami domowymi. Powodzenia Ci życzę.
  22. A czy wszyscy ludzie żyjący na tej ziemi są bardzo błyskotliwi, inteligentni, z zasobem ogromnej wiedzy? To chyba piękne, że jesteś młoda i chcesz się doskonalić, zarówno poprawiać swoj angielski , jak i pewnie warsztat pracy- ale nie może Cię to dołować, tylko wyzwalać w Tobie sily do dalszej pracy. Niewielu ludzi to omnibusy i dlatego ciekawie jest spotkać drugą osobę, króra ma inne niż my zaineresowania i umie ze swadą nam swoją wiedzę i pewne swoje poglądy zaprezentować. Wtedy spotkania ludzi są ciekawe. A i tak największą wartośc niesiemy w sobie, w tym jakimi jesteśmy ludzmi, jakie żądzą nami emocje, czy mamy empatię dla innych, jaką mamy osobowośc. Wiedza jest rzeczą nabytą i przez całe życie ją poglębiamy i jak mówią głupi umieramy. Swoje braki jeśli znasz i one motywują Ciebie do dalszego rozwoju, to jest efekt pożadany. Twoje braki, jak mają Ciebie dołować, to jest niewłaściwe, bo nie ma z tego żadnego pożytku. Ty się zacinasz, dołujesz, nie jesteś zadowolona ze spędzonego czasu z innymi ludzmi, bo jest to czas tylko służacy temu żebyś była jeszcze bardziej niezadowolona. To tak trochę jak z zazdrością rzeczy materialnych wobec bliżniego swego. Jak masz siedzieć i bezproduktywnie zazdrościć nowego modelu samochodu sąsiadowi swojemu, to jest to głupie. Nic do Twojrgo życia nie wnosi, oprócz złuch myśli i skwaszenia. Jeśli jednak widzisz, że sąsiad zmienił samochod, zanalizujesz jakim jeżdzisz Ty, zastanowisz się jaki byłby przydatny Twojej rodzinie, obliczysz swoje oszczędności, weżmiesz dodatkowe zajęcia, wpłynie dodatkowa kasa i wymienisz aktualny samochód na jakiś inny, ale bardziej Wam jako rodzinie przydatny, to pierwotne, nie dość sympatyczne uczucie zazdrości zmotywowało Ciebie do jakiś pożytecznych zmian materialnych w Waszej rodzinie. Czyli jeśli Twoje poczucie własnej wartości nie jest zbyt wysokie, ale motywujące Ciebie do dalszej pracy, to chyba dobrze. Jeśli te myśli mają Cię dołować i onieśmielać, to jak najszyciej trzeba to zmieniać, bo to Cię nie buduje, tylko przeszkadza Ci w radosnym (a przynajmniej spokojnym) funkcjonowaniu w spoleczeństwie. "Mój brak poczucia własnej wartości bierze się z rzeczywistego poczucia niedostatecznej kompetencji w wielu dziedzinach" Kluczem do rozważania jest słowo rzeczywiste. Wszystko jest zawsze względne. Poziom z którego zaczynałaś, naklad pracy, która musiałaś, wnieśc, aby być w p-cie w którym jesteś, rodzaj wykonywanej pracy w stosunku do swojej wiedzy itd .itp... Szczęśliwsi zazwyczaj są ludzie, którzy umieją się doceniać i w duszy pochwalić za juz wykonaną prace i z nadzieją, że wiele jeszcze zmieni się na ich korzyśc, oraz wierzący, że mają swój rozum i w każdej sytuacji będą umieli mądrze zareagować, podjąć właściwe decyzje- oni są po prostu bardziej pewni siebie w dobrym tego słowa znaczeniu.
  23. kikunia55

    Samotny 30 latek.

    Może trafileś na równie nieśmiałą co Ty, lub bojażliwą- wywlecze mnie gdzieś w boczną ulicę i zgwałci, zamorduje. Jeśli była sama to dobrze bawila się muzyką, ale czula się niepewnie, że obcy coś od niej chce poza tłumem. W tłumie uważala, że jest bezpieczna, ale pózniej już nie, bo byłoby póżno, bo proponowałeś alkohol( tabletka gwałtu). Jeśli wydawałoby się że nie jesteś nie do umówienia, to jakbyś zaproponował może wymianę n-rów telefonów a za parę dni kawę w publicznym m-cu w godzinach popoludniowych to może byłoby lepiej. A może i tak nie miałbyś szansy, bo miala chlopaka np. w Anglii i przyszła tylko na koncert a w ramach wierności chlopakowi, nie umawia się z żadnymi mężczyznami. Sam powiedziałeś to tylko jedna sytuacja- ale musisz wierzyć, że jakas jedna, następna sytuacja odmieni Twoje zapatrywania na te sprawy, żeby mieć możnośc i silę dalej czasami próbować. A tak wogóle to w Twoim wątku odezwała się dziewczyna pattii z podobnym problemem- jakoś jest szansa do niej zagadać ,napisać, wymiana poglądów osób w podobnej sytuacji może Ci pomóć a może w ten sposób poznasz wartościową laskę?
  24. kikunia55

    Pragnę umrzeć!

    To może trochę zmień myslenie. Dla większości ludzi praca to jest stres ( jak widać dla nich do wytrzymania) ale brak pracy to niejednokrotnie wiekszy stres. Ci co nie mają pracy czują się darmozjadami, ludzmi, ktorzy nie umieją sami na chleb zarobić, ludzmi "wybrakowanymi", bo nikt im pracy nie chce dać. Nie chodzi o to aby się dolować, ale o to aby zrozumieć, że praca to jednak przywilej człowieka, nie tylko obowiązek. Ponadto człowiek, aby jego psychika jakoś funkcjonowala musi mieć jakieś obowiazki, czego może z powodu zawirowań rodzinnych nikt nie zdolal Cię nauczyć. Masz 23 lata i jakie są Twoje codzienne obowiązki? Jesteś może jeszcze w nie najmądrzejszym okresie swojego życia, bo ciągle jeszcze dorastasz i sie krystalizujesz, ale na pewno jesteś w swoim najsilniejszym okresie życia fizycznie. Co teraz od rana do wieczora wykonujesz zarówno jako obowiązki codzienne i jako przyjemności, gdzie się wyladowuje Twoja przyrodzona Ci na ten wiek energia? Jak będziesz myslał ,że pójdziesz do pracy, tam się strasznie zestresujesz i ją rzucisz lub Ciebie wyrzucą i bedzie jeszcze większa porazka zyciowa, to zostaje Ci tylko siedzenie w domu w zaszczytnej roli pasozyta i już wtedy to tylko dochodzisz do myśli o samounicestwieniu. Rozumiem, że w życiu pracowaleś ciężko i po 12 godzin na dobę, ale to b y l o i z tego zrezygnowaleś lub z Ciebie zrezygnowano. Ja pytam co jest teraz. Praca zaczyna Cie nie satysfakcjonować, bo jest stresująca i mało platna. Wiesz, że tych papierków czasami Ci brakuje, ale to za wielki stres i praca i szkoła i tak możesz sobie w kólko opowiadać... Pragniesz dziewczyny ( zrozumiałe w tym wieku) - nie mniej kontakty damsko męskie kończą się kiedyś potomstwem ( co przecież nie byłoby dziwne w tym wieku) i co powiesz partnerce, dziecku tak jak mnie teraz "To tak jakbym ja kazał ci pracować ze złamaną nogą nawet bez gipsu. To dokładnie taka sama sytuacja.." Dlatego też jak jesteś nieustabilizowany i życiowo i emocjonalnie, to branie się za dziewczyny to jednak kręcenie bata na samego siebie w ostatecznym rozrachunku. Jak bawi Cie leżenie na kanapie i oglaszanie światu, że poprzez traumatyczne przeżycia młodości nie umiesz opanować swojej hustawki nastrojów, swojej czasami agresji i zwalnia Cię to z obowiązku pracy tudzież uważam na nadzieję lepszej przyszlości z obowiązku zbierania zawodowych papierków, to uprawiaj dalej ten sposób życia. Jesteś w pułapce myslowej, która każe Ci szukać wytlumaczeń, żeby nie iść na zewnątrz i nie szukać pracy, zaczepienia w realnym życiu. Natomiast leząc i nic nie robiąc możesz sobie brać do glowy dziewczynę, jak piszesz z pokręconym życiorysem, bo jest to jakaś podnieta intelektualna a wraz z nią czai się nadzieja na może intymne kontakty. Kiedyś mama takiej sprytnej jak Ty laski, ktora też nie mogla się wygrzebać samej z siebie powiedziała w końcu wkurzona- stwierdzam,że moja córka nie jest jednak w żaden sposób inteligentna. Człowiek inteligentny, to człowiek, który umie sie przypasować, do warunków go otaczających. Jej oporność każe mi zmienić zdanie o niej. Ponieważ wyznacznik inteligencji był bardzo ważny dla mojej koleżanki to chyba w ten sposób wygłosiła najbardziej naganny komentarz o sposobie życia i ukladania go sobie własnej córki. Z przytoczonych przykladów ludzi z artykułu szybko wylapałeś, że żyją oni w znanym sobie i życzliwym środowisku a takiego Ci brak, więc artykul o kant... Wierzyć nie wierzysz, duchow przodkow ważnych ( może oprocz dziadka nie masz) a info o pracy codziennej, mozolnej jakoś pominąleś, bo przecież nie masz przyjaznych warunków, info o nieużywaniu alkoholu, lub minimalnej jego ilości i sposobie odzywiania to dla 23 latka jakieś nieistotne uwagi. Oczywiście żaden artykul Cie nie uzdrowi, ale coś lub ktoś powinien Cię zachęcić do zmiany swojego nastawienia, bo sam piszesz,że sukcesow jak na razie nie masz a wrecz jesteś na skraju przepaści emocjonalnej.
  25. kikunia55

    Pragnę umrzeć!

    Stawianie na kobietę jak się ma balagan w duszy wydaje mi się nieporozumieniem. Drugi człowiek pięknie jak jest Ci przyjacielem i nie jest ważne, czy jest kobietą, czy meżczyzną. Ty chyba lubisz mix przyjazni i uczuć damsko meskich. Ponieważ oboje macie pokręcone życie stawiasz, że to bedzie świetną płaszczyzną porozumienia. Może. Daj Boże aby Twój instynkt Cię nie zawiódl. Ale i tak nie zwalnia Cię to z zadań bieżących czyli pracy , szkoły i normowania swojej psychiki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...