Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Wszystko robisz, żeby być obok niego, przy nim ,a jeśli on się zaniepokoi o jakies pończochy to czemu on się niepokoi jeśli mówi, że mu na nas nie zależy? Na szczęście jak widać całkiem mu z głowy nie wyparowałaś. Tylko czy słuszne decyzje podejmujesz, że seks bez zobowiązań to jest to? Pewnie kombinujesz, że jak będzie zaspokojony, to nie będzie nikogo na boku szukal. Musisz mieć bardzo męczący charakter, jeśli cały czas z Tobą facet nie chce być. Musisz żądać ciągłej uwagi względem siebie, musisz rozliczać z każdej wolnej chwili, musisz najpierw zrobić a potem pomyśleć- on po prostu od Ciebie uciekł, wychodziłaś mu uszami. Jeśli jak się spotkacie ciągle macie o czym gadać, seks jak widać też Was wspólny łączy to może coś z tego związku jeszcze będzie. A może to tylko takie pokłosie dawnych przyzwyczajeń i brak partnerki do seksu ( byle jakiej do łożka nie weżmie, bo boi się chorob). Poczekaj to się dowiesz. Nie pytaj nas, bo my Was mniej znamy niż Ty siebie i jego.
  2. kikunia55

    Seks podczas okresu

    Nieśmiało wyrazilam swoje zdanie w temacie czy seks ( u mnie w domyśle klasyczny) jest właściwy podczas okresu. No i od razu wyrósł temat brodawczaka. Dla tych, którzy może coś wiedzą o nim , ale nie wszystko, a może są ciekawi- posyłam link http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-zakazne/brodawczak-moze-powodowac-raka-co-to-jest-wirus-brodawczaka-ludzkiego_38748.html
  3. kikunia55

    Seks podczas okresu

    Klasyczny stosunek seksualny, w czasie gdy nie ma menstruacji, odbyty bez prezerwatywy tez niesie zagrożenie brodawczakiem. Może lepiej wogóle zaniechać jakiś ekscesów seksualnych, ponad 100 gatunków brodawczaka na nas czycha. A fuj!
  4. A w imię czego masz mu sie zwierzać z takich rzeczy? Jak myjesz pupę taką lub inną techniką to też to będziecie rozważać?
  5. kikunia55

    Seks podczas okresu

    Zagrożenie zakażeniem jest większe, to prawda. Ale jeśli partner jest wierny i czyscioszek a obojgu to nie przeszkadza, to czemu nie? Doznanaia są inne troszke ale niemniej przyjemne. Po prostu pochwa jest też nawilżona nie tylko śluzem ale i krwią. Podniecenie jest podkręcane zapachem świeżej krwi.Dużo reczników jest potrzebnych, aby po fakcie łożko nie przypominało miejsca krwawej zbrodni. Dlaczego obrzydliwe? Akt seksualny jest jednak trochę zwierzęcy.
  6. A Ty myślisz, że Twój przyszły chłopak będzie Ci ubarwial życie opowieściami kiedy, jak, jak często , w jaki sposób on się masturbował? Będziesz go też zanudzała sposobem mycia zębów? Jak kobieta dorasta, to zdarza się, że się masturbuje. Na pewno wiadomo, że w przyszłości nie będziesz tzw. ozięblą kobietą.
  7. Sama widzisz, że nie popierane aktualnie sposoby "pupa nie szklanka , się nie zbije" czasem nas rodziców tez ratują. Oczywiście nie popieram fizycznego maltretowania dziecka, ale wg mojej wiedzy klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził. Oczywiście musi być stosowany z rzadka, bo inaczej tez na odpornego malucha nie będzie działał, a ponadto Ty, jako rodzic światły, traktujesz fizyczną ingerencję jako rodzaj porażki wychowawczej, czyli na swój sposób cierpisz. Czyli bardzo rzadko, ale czasem też pomaga. Byłam kiedyś świadkiem, jak w towarzystwie kolega męża dał klapsa swemu dziecku. Ponieważ z moim progiem dawania klapsa to jeszcze nie był występek się kwalifikujący i coś na temat ostrości wychowania zażartowałam. Kolega męża prosto z mostu mi odpowiedział, a co mam zaczekać aż on mnie będzie bił? Są bardzo fajną rodziną i ten malec jest teraz fajnym młodzieńcem a żona kolegi męża -nauczycielka musiała czasem te klapsy u synka przeżyć. Jesteś myślącą i kochającą mamą i dasz radę. Czasem z bólem serca skarcisz, ale rozsądnie przemyślisz, że jako mama posłuch musisz u dzieka mieć, bo zaraz będzie dwójka i nie dasz rady z najprostszymi czynnościami. To niedobrze, że pradziadek rozpuszcza, ale zawsze jak widzisz, że synek się niewłaściwie zachowuje, a dziadek mu jeszcze pobłaża, to mimo, że bedą Cię zaocznie może od czci i wiary odsądzać to spokojnie ale stanowczo wyprowadzasz dziecko do osobnego pomieszczenia, nawet jeśli to miałaby być toaleta, starasz się przetłumaczyć. Mały rozhisteryzowany to sama wychodzisz i mówisz, że może przyjśc do Ciebie jak się uspokoi. Odosobnienie powoduje, że mały aktor jest pozbawiony widowni i aplauzu. Jeśli w towarzystwie dziecka, ktoś próbuje Cie głośno, jawnie krytykować- spokojnie odpowiadasz, że to Twoje dziecko i Ty jesteś odpowiedzialna za jego wychowanie i będzie tak jak uważasz Ty i Twój mąż. Dzieci są sprytne i dobrze wiedza jakie zachowanie u kogo przechodzi. Jednocześnie dziadkowie zawsze mówią, że to frajda być na pozycji dziadka, bo już nie trzeba się martwić o wychowanie małego człowieczka (bo to rola rodziców) a można brać bezkarnie radośc z obcowania z maluchem i trochę go rozpuszczać. Miłości i konsekwencji Ci życzę a wszystko bedzie na pewno dobrze.
  8. Ty go znasz lepiej niż my i Ty powinieneś mieć czuja, co lepsze. Przeżyłeś tę sprawę, on pewnie też i można do niej nie wracać. Można też dla jakiegoś oczyszczenia atmosfery rzucić : dobra, przegiąłem, odzywałem się mocno niestosownie, ale i Twoja reakcja byla nadzwyczajna i do dziś nie mogę nad nią przejśc do porządku dziennego. Ja przepraszam za swoje słowa. Zobaczysz jaki efekt bedzie takiej akcji. Emocje już trochę opadły. Może jakoś się przełamiecie. Żal Ci atmosfery sprzed paru lat a nie sprzed wakacji. On jest dorosły i tak bardzo się nie zmienił, Ty zmieniasz się bardziej, bo dorastasz. Zastanów się i nie raz i nie tylko teraz, ale od czasu do czasu o tym pomyśl co może być powodem, że uleciała atmosfera wzajemnej życzliwości. Od wakacji pewne rzeczy już przeanalizowaliśmy-wpadka z dopalaczami, strach rodziców o Ciebie ,ojczym w roli strażnika,Twój bunt, że nie idziesz na imprezkę i Twoje występy w stosunku do niego i jego "liść".To tak na teraz. Ale do wakacji mogłoby być idyllicznie a Ty żałujesz atmosfery sprzed poprzednich lat. A Twoje własne słowa:" jestem złosliwy, kłótliwy, marudny"- może już pokazałeś, że urosłeś i język Ci się zaostrzył i na każdą jedną uwagę bez trudu znajdziesz ze dwie odpowiedzi. To taki czas, że cieszy człeka jak komuś dokuczy. Może już czas temu dać spokój i mimo, że niejedna błyskotliwie złośliwa odpowiedz Ci się nasuwa ,trenować siebie i nie dokuczać mamie czy ojczymowi z zasady. Im z czasem zrobi się spokojniej i milej i może będą też wierzyć, że względnie normalna atmosfera jest możliwa nawet z dorastającym chłopakiem.A czemu jesteś marudny- dla zasady, bo ich to derwuje? Czy masz malkontencki charakter? Czy lubisz przybierać taką pozę? Nie żebym sie czepiała, nikt nie jest doskonały. Ale jak sam tak o sobie piszesz tzn., ze wiesz iż możesz to w sobie troszkę zmienić. Powodzenia. Widac, że jesteś myslącym chłopakiem i wierzę,że zawsze jak sie zastanowisz to wybierzesz słuszną drogę, podejmiesz właściwe decyzje.
  9. Czyli "nihil novi". Rodzice się rozstali a dziecko cierpi. chyba nie ma na to ratunku innego niż czas. Jak mały w towarzystwie ojca płacze za Tobą to pewnie ojciec nie będzie bardzo stawał na glowie aby jak najczęściej się z nim widywać, bo pewnie się stresuje, że nie zadowala synka swoim widokiem. Mam swoje prywatne teorie- mężczyzna kocha te swoje dzieci od tej kobiety, z którą jest. Ma swoje ekscytujące życie zawodowe i dzieci, których nie ogląda już go nie niepokoją. Ma swoje dobre samopoczucie ,o ile płaci regularnie alimenty. Takie to jest życie.
  10. kikunia55

    Nie pozwala mi.

    Widocznie nie należy się dopytywać, tylko jak jest u Ciebie bez pytania postawić gorący talerz zupy, czy bigosu. Może odbiera te Twoje pytania jako zmniejszanie go do paroletniego chłopca. Pamiętając, że do serca mężczyzny przez żołądek- podstawiamy talerz z czymś dobrym a nie zagadujemy dziesiątki razy czy czapeczka na głowie, czy umył ząbki i czy ma w torbie drugie śniadanko. Tego wyrażnie powiedział, że nie lubi. Trzeba słuchać co drugi człowiek do Ciebie mówi i respektować to- nie bedziesz pisała,że jest bardzo drazliwy.
  11. " Po prostu przesadziłem z wulgaryzmami. Nigdy tak się do niego nie odnosiłem, więc tutaj sie wku..... Za to dostałem po mordzie." "Ale ojczym chyba też PRZEGIĄŁ? Nikt nie chce być walony po pysku, bo wiadomo, że to nic miłego, a raczej konkretnie upokarzającego. Do tego już w ogóle zepsuły się kontakty między mną a ojczymem, a odnosze wrażenie, że on uważa, że dobrze zrobił. W domu nie jest milutko." Jakby zrobił dobrze to w domu byłoby milutko. On też to przeżył. Jemu też jest żle, że byłeś wulgarny i musiał(?), chciał(?), nie chciał, ale nie zapanował nad sobą. Akcja rodzi reakcję- było takie prawo fizyczne a jest ono i międzyludzkie. Ty niespodziewanie dla siebie, jego i mamy pragniesz wyjść na imprezę. Ostatnio, po wakacyjnej wpadce prowadziłeś się dobrze, nie miałeś kontaktu z dopalaczami i oczekiwałeś życzliwej aprobaty. On zauważył na pewno, że od tamtego czasu było z Tobą spokojnie, ale żeby było dalej spokojnie to nie uwazał, że bez uzgodnienia z Twoją mamą powinieneś lecieć na imprezkę. Zabronil Ci. Twoja reakcja na sankcje, wyobrażenie sobie, że ktoś 15 latka chcialby traktować jak 10 letniego chłopca wzbudziła w Tobie szereg wulgaryzmów ,o które może on Cie nawet nie podejrzewał. A na pewno nie uważał, że takie ,jako obelgi należą się właśnie jemu. Na tę Twoją gwałtowną akcję jest jego natychmiastowa reakcja.On może uważa, że dobrze, że zareagował szybko i mocno, ale nie jest to dla niego powód do dumy. Ma podświadomie żal, że takie wulgaryzmy poleciały w jego stronę. Jest pewnie konkretnym facetem z jajami i wie, że na takie coś odpowiada się szybko i gwałtownie, bo inaczej staremu samcowi młody samczyk zechce wejść na głowę. Niestety nawet wobec rodzonego syna w czasie dorastania jest czasami rodzaj próby sił. Każdy ojciec nie pozwoli sobie aby jego dorastający syn, którego on wykarmił ,wychował próbował stosować wszelkie chamskie zagrywki jakie udało mu się wśród rówieśników poznać. Tu jest takie spięcie samców. Mądrzy ludzie starają się do takich sytuacji nie dopuszczać, nawet jak do nich dojdzie to uważać, że ich nie było. Z czasem ojciec jest już słaby i młodszy mógłby go pokonać, ale młody jest już mądry i wie starym rodzicom należy się od niego opieka. Ktoś brutalnie Ci napisał, że nie ma czego zazdrościć Twemu ojczymowi, jak ma takiego fajnego pasierba w wieku dorastania. Od razu z właściwym Twojemu wiekowi oburzeniem odpowiedziałeś:"No sorry, wiedział, że wiąże się z babką, która ma dziecko. nikt mu tego nie kazał robić." Pewnie wiedział. Ale on też był czyimś synem i jego ojciec pewnie się martwił, żeby jego syn nie poszedł np. w akohol. Takich wynalazków jak dopalacze nie było w jego młodości i może nie przewidział,że teraz za Twojego strażnika będzie musiał robić, bo już wie, że możesz tego próbować. Uwierz, że jego to nie cieszy, że on też idzie spać z cięzkim sercem. Nie wie jakimi słowy przekonać Ciebie, że ludzie w towarzystwie, których sięgasz po dopalacze ,to nie sa Twoi przyjaciele. Nie wie jak przetrwać ten "głupi" Twoj wiek tak aby on miał satysfakcję a Ty abyś się harmonijnie rozwijał, dorastał i mądrzał. Musiał bardzo przeżyć te Twoje dopalacze skoro "Troszczy się o mnie? Może wczesniej tak. teraz mam więcej zakazów, niż wolnosci. Taka prawda. Ojczym poczuł się ojcem i uznał,że ma być tak, jak on chce. " Ta wojna między Tobą a nim (tak Ty to odbierasz) to wojna jego o Ciebie (tak on to uważa). On pokochał nie tylko Twoją mamę, on pokochał Ciebie, skoro walczy o Ciebie ,wbrew Tobie ,dla Ciebie właśnie. Z mojej strony wielki szacunek dla tego pana. A dla Ciebie powtarzam- idz w sport, nie będziesz się kisił w głupiej atmosferze w domu i prowadził wojenek, bo nadmiar energii stracisz na sali treningowej. Nie można na zajęcia sportowe przyjść odurzonym po jakiś używkach, bo wydolność organizmu wyrażnie spada. Jak rodzice zobaczą, że szkoła, że obowiązki, że sport -to mając nadzieję, że dorastasz będą z czasem w sposób kontrolowany też popuszczać. Może i Tobie kumple od dopalaczy przestaną imponować, może znajdziesz innych w sporcie. Naprawdę- nie patrz na nich jako na najgorsze zło jakie Cię spotkało. Oni starają się o Ciebie, mimo,że Ty tego teraz tak nie odbierasz.
  12. kikunia55

    Prezenty

    A masz przymus przyjmowania tego typu prezentu?Do niczego to Cię nie zobowiązuje Nie możesz go po prostu odrzucić ze słowami, że przyzwyczajona jesteś sama sobie dobierać bieliznę i tego przyzwyczajenia nie zamierzasz zmieniać. Może ofiarodawca, mimo może dobrych intencji zauważy, że nie był to wlaściwy pomysł. A co chcialaś usłyszeć, że fajnie, że facet miał taki pomysł i niewątpliwie marzy o tym aby oglądać Cie w tym prezencie lub sprawdzać czy jest dobrej jakości ściągając go z Ciebie? Wybacz może i tak jest, ale to o niczym innym nie świadczy tylko o tym, że kolega idzie na skróty i nie chce mu się o Ciebie zabiegać tylko szybko chce konsumować znajomość. Jeśli i Tobie na tym zależy to rozplyń się jaki piękny prezent Ci sprawił.
  13. Rada na przyszłośc, nigdy szefowi się nie opowiada,że chce sie opuścić m-ce pracy. Nie mówi się o tym wspólpracownikom, bo oni przekażą dalej. Tylko wtedy, gdy jest się pewnym swoich umiejętności na rynku pracy i tego,że taki fach jak Twój jest pilnie poszukiwany- wtedy takie pogłoski,że możesz odejść mogą posłużyć do tego, że szef zdecyduje się dać podwyżkę, aby zatrzymac pracownika. Nie musi tak być, ale może . Jest to jedyna sytuacja, gdy ludzie mówią o swoich zamiarach. Chyba,że pracują od wielu lat w przyjaznej atmosferze i np. z powodu przewrowadzki do innego miasta odejdą np. za pól roku i nie chcą aby ludzie, których lubią i z którymi byli zżyci nie zostali na lodzie. mieli czas na zorganizowanie zastępstwa. Nie mówi się szefom, bo oni teraz, żeby nie było luk w obsadzie załagadzają sytuację. Nie myślą jednak o podwyżce dla Ciebie, bo wiadomo, że nie identyfikujesz się z firmą, bo myślisz jak z niej prysnąć. Gdyby byla konieczność zwolnienia pracownika, to wtedy tez mogą typować na tego, który sam oglaszal,że chce odejśc. On, szef musi zredukować zespól i ma dylemat kogo posunąc, czyli Ty mu ułatwiasz zadanie, bo sama swego czasu mówiłaś,że Ci nie zależy na tej pracy, bo myślisz o zmianie. Albo musisz się uodpornić na ludzi wokół i ich zagrywki, albo po cichu szukać nowej pracy z nadzieją, że tam odpowiednio do Twojej psychiki będzie spokojniej. Pamiętaj, że Twoje nerwy wynikają też z tego, że martwisz się ze w tym musisz siedzieć, bo rynek pracy trudny a Ty potrzebujesz pieniędzy. Przymus stwarza w nas też w środku bunt, niezgodę, trudność przeżycia dnia codziennego. Jak nie wyluzujesz, to sama siebie pogrążysz.Tyle ile zostało Ci chodzenia tam, musisz to robić w lżejszym stylu. Wiedzieć, że tam nie ma przyjemności, ale przykrości są do przejścia bez żadnych leków uspokajających
  14. Możesz powiedzieć mamie, ale wyjdzie na to, że ojczym próbował sprawę załatwić po męsku a Ty jak dzidziuś poleciałeś z płaczem do mamusi. Sam wcześniej napisałeś, że nie jest z Tobą żle, ale powodów do dumy mamie i ojczymowi nie dajesz:" jestem klotliwy, nie pomagam.za bardzo matce, ocen nie mam najlepszych, a w wakacje po jednej z imprez zaliczylem szpital. Teraz ojczym mnie kontroluje, wpytuje gdzie wychodze, z kim, o ktorej wroce. Raze z matka ograniczyli mi kieszonkowe." Miło, że jak się zastanowisz, to choć nie jest Ci miło, że bardzo ograniczono Cię, to jakby widzisz, że jednak nie jest to bezpodstawne. Pamiętaj jak dorosły: ojciec, matka czy ojczym zaczynają stosować ograniczenia i sankcje, to Ty jesteś zdenerwowany, buntujesz się, masz pretensje, że nie chcą Ci dawać swobody i kredytu zaufania, że dorastasz i chcesz być traktowany jako osoba coraz bardziej dorosła. Ty odbierasz to bardzo emocjonalnie. Niemniej ta dorosla osoba, która podjęła trud stosowania pewnych ograniczeń, zakazów każdą taką decyzję, okraszoną Twoim buntem też bardzo przeżywa. Jej było by łatwiej i spokojniej nic nie robić. Podejmuje trud wojny nerwów w imię Twojej przyszłości. Żyje dłużej na tym świecie i widziała niejedną młodą osobę, której rodzice w porę nie ukrócili zbyt swobodnego działania i były z tego tylko jeszcze większe trudności i zawirowania w życiu młodego człowieka. Szkoła o czasie nie zaliczona lub wogóle nie ukończona, towarzystwo pijusów lub narkomanów itd, itp. Oczywiście pies nie nauczy się pływać nim woda do uszu mu się nie naleje, czyli i tak w procesie dorastania zaliczysz różne doświadczenia, nie wszystkie chwalebne. Co robić w tej sytuacji. Zauważyłeś, że scysja zaczęła się od momentu, gdy zaistniała spontaniczna idea wyskoczenia gdzieś, czyli nie było to uzgodnione z obojgiem rodziców i ojczym poczuł się zaniepokojony, że teraz on sam, bez aprobaty Twojej mamy puści Cię na spotkanie (może obawiał się z jego p-tu widzenia w nie najciekawszym towarzystwie) a ono pechowo nie skończy się o umówionej godzinie lub w niespodziewanych okolicznościach (jak ten szpital w wakacje).Ponadto, może był to środek tygodnia i uważał,że gdyby nie ta propozycja nie do odrzucenia ze strony Twoich znajomych to spokojnie siedziałbyś przy lekcjach. Jeśli ojczym mamie się nie chwali o zajściu między Wami, to znaczy, że pewnie uważa za słuszne, że ingerował w Twoje wyjście, ale nie uważa, że rozmowa między Wami powinna być tak gwałtowna i to był bląd z jego strony, że użył argumentu siłowego. Nie śpiezszy mu się chwalić swoją porażką wychowawczą w sensie techniki, którą użył. Dzieci uważają, że problemy biorą się stąd, że rodzice robią się męczacy, wprowadzają jakieś zaostrzenia i to generuje eskalujące zachowanie ze strony młodzieży. Nie rozumieją, że rodzice w poczuciu odpowiedzialności za dorastające dzieci wprowadzają utrudnienia im i sobie i tez to bardzo przeżywają w sobie, dręczą się czy za dużo nie popuścili, lub za mało i jaki byłby słuszny skutek trochę ich innego zachowania wobec własnej pociechy. Kiedyś ,mój wtedy młododorosły syn, zarzucił mi, że oczywiście znów zepsułam atmosferę w domu. Oczywiście zawsze atmosferę w domu psuł moj mąz jak bywał i za dużo od niego oczekiwał. Teraz było mu niewygodnie ze mną rozmawiać i tak mnie podsumował.Wykrzyczałam mu, że w domu aktualnie to jesteśmy AŻ dwoje i on jest już dorosły to jak myśli, kto tu odpowiada za atmosferę. Ileż to jest w tym mojej zasługi a ile jego?Niech się poważnie zastanowi czy ten nieliczny czas, ktory spędza w domu (był już studentem) musi tak niesympatycznie wyglądać i ile w tym jest mojej zasługi a ile jego. Wykrzyczałam zezłoszczona na wysokich obrotach i od tego czasu zaczął mnie bardziej poważnie traktować a nie tak olewająco. U Was też jest AŻ troje osób. Ileś staruszkowie marudzą , jak wszyscy rodzice a ileś jak wiadomo ,mają rację. Ty też musisz usiąść w spokoju i nie ustawiać się na walkę z nimi tylko na możliwe kompromisy i na dość poważny , rzetelny sposób prezentacji tych kompromisów. Ponadto przeanalizuj sam dla siebie swój sposób wykorzystywania czasu, ile zajmuje Ci nauka, ile obowiązki domowe, ile sport. Ile bez uszczerbku dla domu i szkoły masz wolnego czasu, który chciałbyś spędzić a rówieśnikami. Towarzystwo, z którym się zadajesz to ciekawi ludzie? Ciekawi, bo mają szerokie zainteresowania i wciągają Cie do ciekawych projektów, czy tylko luzackie miłe spędzanie czasu na gadkach, żartach a może i przy piwku i najchętniej w klubie , na imprezce (stąd boli ukrócenie kieszonkowego). Wiesz jak chłopak w Twoim wieku chodzi do szkoly i dużo czasu spędza na boisku, kopie piłkę, czy biega na treningi karate lub inną aktywność sportową, to rozsadzająca go energia znajduje ujście.Chłopak ma poczucie przynależności do grupy młodych ludzi, z którymi się identyfikuje, bo rywalizuje z nimi na boisku czy na macie, ale przyjażni się w realu.Wraca zmęczony do domu, ledwo zdązy odrobić lekcje i niejednokrotnie mama nosem kręci, że nie miał czasu jej pomóc. Imprezowanie w wieku 15 lat nigdy nie wzbudzi aprobaty Twoich opiekunów. Oni chodzą do pracy, zarabiają pieniądze i mają się w postaci kieszonkowego tym dzielić z Tobą, który wyda to na imprezce, której oni nie pochwalają? Jeśli chcesz wychodzić to jako odpowiedzialna młoda osoba powinieneś ustalić gdzie, z kim na jak długo i umowy przestrzegać. A znajomych masz takich, że przyprowadzenie ich do domu to nie będzie poruta? Rodzice zawsze czują się spokojniejsi jak znają przyjaciól swoich dzieci, lubią ich, czasem wierzą, że sa rozsądniejsi niż ich pociechy i w jakiś nieprzewidzianych okolicznościach to właśnie przyjaciel syna blyśnie rozsądkiem. Interesującego dorastania, bez zbyt gwałtownych scysji z opiekunami. Zycie jest bardzo ciekawe i można jeśc łyżkami nie krzywdząc przy tym najbliższych, którzy darzą Cię miłością i przywiązaniem i dobrze będzie jeśli będą mogli darzyć się też zaufaniem.
  15. Zależy, czy gorzej się będziesz czula jako osoba bez partnera na uroczystości siostry- będzie w klubie tańcząco, czy w domu uroczysta kolacja w gronie rodzinnym ciotki, kuzynki itp. Kolega, który niby z Tobą się spotykał a po poznaniu Twojej siostry zainteresowal się jej nr-em telefonu albo jak mówi unna jeszcze nie mial choć trochę ugruntowanej Twojej pozycji w swojej głowie albo jeszcze był bardzo młodziutki i tak głupio zareagował. Prawdą jest, że powinnaś się czuć dośc ważna i piękna w oczach swojego chłopaka, bo inaczej zawsze przegrasz z drugą kobietą- sąsiadką z ulicy czy Twoją siostrą czy kimkolwiek innym.A nawet jak nie przegrasz to będziesz bardzo się zamartwiala i to będzie rzutowało na Twój związek i Twoje sztuczne, niewlaciwe zachowania A w tej konkretnej kwestii rozważ wszystko za i przeciw i podejmij taką decyzję, jaka wydaje Ci się najbardziej słuszna.
  16. A jak Ci pomóc,?Gadasz jakbyś był w depresji. Ale czemuż tak się stalo? Rozpuścileś swoje myśli, przerzucileś na myslenie bez happyendu, na myslenie katastroficzne. Fascynuje Cię to jakoś i pięknie te dziwaczne myśli w sobie rozwijasz, wręcz się w nich lubujesz. Może sprawia Ci to jakąś satysfakcję,że takie cierpienia Młodego Wertera przeżywasz, że jesteś do nich wogóle zdolny. Za chwilę przejdziesz na spoglądanie z góry na zwykłych maluczkich, którzy śmieją się jak głupi do sera, cieszą się z byle drobnostki a nie dostrzegają ważnych problemów tego świata, miałkości życia i spraw codziennych. Powinieneś aby ten przekaz był spójny, zmienić jeszcze swój image i przerzucić się na smutne czarne stroje, na zapuszczenie zarostu i nostalgiczne spojrzenie. Może taki nowy Ty, bardziej się sobie podobasz, wydajesz się sam sobie bardziej interesujący. Twoje życie i Twoje wybory. Zauważ tylko, że czlowiek jest w stanie sterować ,jako istota mysląca, swoimi myślami. Odrzucać te, które mu szkodzą, nie rozwijać ich, nie przyglądać się im ze szczególami. Dopiero 1 mc dręczą Cię te myśli a Ty już i u psychiatry byłeś, piszesz rozpaczliwe posty jakbyś dośc szybko i głośno chciał światu pokazać: patrzcie jaki ja jestem teraz inny, nowy. Uważaj -od leków, które przepisują psychiatrzy na wyciszenie ,można się uzależnić i ciężko się z nimi rozstać, nawet jak bardzo się chce. Po prostu sam sobie , gdzieś w swoim wnętrzu zapytaj czemu tak pięknie rokręcasz się na temat bezsensownosci życia. Imponuje Ci to? Wydaje Ci się,że jesteś oryginalny na tle reszty mlodzieży? Wołasz w ten sposób o jakieś specjalne zainteresowanie swoją osobą? Chcesz się wymiksować z poważnych przygotowań do matury? Nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeśli nie byłeś zawsze malkontentem to teraz robisz to po coś. Tylko Ty wiesz po co.
  17. Ciężko ,to jest wtedy ,jak się przypomną najmilsze dni Waszej wspólnej znajomości, czasy gdy starał Ci się przypodobać. Nie cięzko ,powinno być wtedy, gdy przypomnisz sobie jakim ogonem dla niego bylaś, jak nie chciał tracić dla Ciebie czasu, jak przedkładał towarzystwo wspaniałych znajomych ponad Twoje. Wtedy powinno być lekko, bo wtedy jasno widać, że taka osoba do Ciebie nie pasuje. Ponadto zastanów się- on obraca się wsród takich co piją i ćpają, bo mu się taki styl życia podoba. Jak mu się podoba, to do niego dąży. Jak to nie jest Twój świat, to nie było szans na sklecenie tego w calość. Pewnie i poprzednia partnerka tego nie akceptowała. Tylko wtedy ,to ona była ta dojrzała i jak nie widziała widoków na przyszłośc to obrócila się na pięcie i odeszła a on to przeżywal. Teraz przywykl, że porządnym dziewczynom, którym najpierw głowę zawróci to się nie podoba. I rozumie, że albo takie lekkie i mętne życie albo dziewczyna. Czyli z powodu trybu życia zawsze się z dziewczyną pogorszy to od razu trzeba iśc za wódką i narkotykami. Przecież może to nie tak ważni ci koledzy jak ważne te używki. Dziewczyno ,tego kwiatu pół światu!!! Głowa do góry i patrz przed siebie, do przodu.
  18. Musisz się wkurzyć dość na potęgę na synka i znajdziesz w sobie moc ,by być bardziej konsekwentną. Moj synek miał brzydki obyczaj ,jak się zdenerwował, podbiec do mnie ,z całej siły walić we mnie piąstkami. Brałam go za te rączęta, chwytałam i spokojnie tlumaczylam. Nic to nie dawało, maly się zdenerwował i znów z piąstkami do mnie. Przyjechała kiedyś do nas moja teściowa, ktora wychowała 5 dzieci i chyba nigdy nie była u nas w domu świadkiem takich zachowań naszego synka wobec mnie. Natomiast wzięło jej się na opowiadanie o innej swojej synowej, z którą mieszkała pod jednym dachem. Otóż, ciągnęła, ona taka durna, że pozwala sie takiemu małemu dzieciakowi bić, mnie nigdy żadne moje dziecko nie uderzyło. Przyznam, że bardzo mnie to ruszyło i gdy za parę dni malec znów do mnie podbiegł, aby mnie bombardować piąstkami- odwrócilam się do niego, chwycilam za łapki i bardzo stanowczo zanegowałam takie zachowanie, on znów nie chciał zrozumiec, to klapsa wklepałam. Byłam jakaś bardziej "straszna" dla dziecka niż zazwyczaj, bo od tego dnia już nigdy mnie nie bił. Czyli zbyt miękko wcześniej reagowałam.Choć jak próbowałam to sobie przypomnieć to i wcześniej zawsze reagowalam, że to jest niewlaściwe, ale jakoś wczesniej skutków nie było. Moja koleżanka ,jak nie mogła sobie poradzić ze zbyt roszczeniową postawą swojej dziewczynki utrwalaną skutecznie u dziadków powiedziała do dziecka, że u dziadków powinno się zachowywać lepiej, ale u nas w domu takie zachowanie jest niedopuszczalne i ma być jak ja wymagam. Jakoś rozgraniczyła, ze u niej ,u matki takie n-ry nie przejdą. Mało to fajne, ale jeśli dziadki nie chca zrozumieć, to trzeba jakby powiedzeć moj dom jest taki, że są takie wymagania. Z tego co piszesz z teściami może da się ponegocjować, skądś mąż Twój wie ,jaki ojciec powinien być ceniony. Może wystarczy serio pogadać z teściem i on już przywola do porządku teściową na osobności. Swojej mamie natomiast trzeba przetłumaczyć, że z jednym słabo dajesz sobie radę a co dopiero jak będzie dwójka- chyba chce Tobie jako swojej córce pomóc. A najlepiej pomoże poprzez wprowadzenie trochę rygoru, aby mały wszędzie miał podobny wzorzec zachowania, aby nie było zbyt drastycznych różnic wobec wymagań w stosunku do dziecka. Ja też czasem wargi w toalecie zagryzałam jak mąż "wychowywał" mi dzieci. Co gorsza uważałam w tym momencie, że nie ma racji, że się przyczepił niesłusznie, ale w moim domu rodzice wobec mnie -dziecka byli jednogłośni i uważałam ze tę tradycję muszę kontynuować i jakoś tak szło. Milośc i konsekwencja na pewno Was dobrze zaprowadzą.
  19. Jak powyżej. Z góry nie ma co się zamartwiać. Na tej zasadzie jedynak nie powinien spać spokojnie, bo opieka nad rodzicami, gdy będą chorzy czy niedołęzni na pewno na niego spadnie. Człowiek się boi czyjejś choroby a tu potencjalny chory ładnie zgrabnie się starzeje i umiera szybko zanim zdąży zmęczyć swoją chorobą lub niedolęstwem rodzinę. Czasem nie wyobrażamy sobie, ze takie nieszczęścia nas dotkną, bo mamy liczne rodzeństwo. Częśc rodzeństwa wyemigrowała, część ledwo obrabia swoją liczną rodzinę, część jest bez serca (lub ich ślubni niehonorowo ich podpuszczają) i mimo licznej rodziny wszystkie obowiązki spadają na nas. Zycie uklada się różnie. Rodzice martwiąc się o Was a szczególnie o Twoją siostrę tak mówią, bo próbują Ci wszczepić obowiązek opieki nad nią. Z czasem może będzie dobrze jak już będa wlaściwe lata a Ty będziesz umial zatrudnić do pomocy już schorowanym rodzicom i Twojej siostrze np. jakąs mila panią z Ukrainy i doglądał czy dobrze wykonuje swoje obowiązki i czy rodzicom i siostrze jest z nią dobrze. Rodzice tak Ci powiedzieli, że zdecydowali się na Twoje narodziny, bo chcieli opieki nad swoją starszą córką. Najprawdopodobniej mimo, że bardzo kochali swoje niepełnosprawne dziecko, bardzo pragnęli mieć również tzw. normalne dziecko. Pomyśl, ile odwagi mieli w sobie. W momencie gdy pierwsze dziecko było niesprawne, to przez calą ciążę mogli glośno nie mówić, ale bardzo obawiali się jak zdrowe będzie drugie dziecko, czyli Ty. Czy będzie im niosło radośc czy tylko zmartwienia jak pierwsza córka. Kazda mama w ciązy myśli o takich tematach, ale Twoi rodzice przerobili to już na własnej skórze, to o wiele ciężej było im tę niepewność znosić. Jak powyżej. Zyj, rozwijaj się. Jak masz serce dobre to pewnie i za partnerkę wybierzesz sobie z czasem osobę, która bedzie wiedziala, że w przyszłości od Was jako pary będzie się należała opieka i doglądanie zarówno potrzebujących członków jej rodu jak i Twojego.
  20. "No, dalej, pocieszajcie mnie. Gadajcie o odseperowaniu się od mojej matki. Nie obchodzi Was, że człowiek cierpi. " Jeśli słowa, które do Ciebie piszą ludzie, sa głupie, nie pocieszają Cię, nie niosa Ci nic do przemyśleń, to po co juz drugi wątek zakładasz w ostateczności o rozrachunku Twoja matka i Ty? Słowa innych w założeniu miały Ci nieść jakąś ulgę, jakieś pocieszenie, jakieś pokazanie,że mimo patologii w domu dasz radę i przejdziesz obronną ręką przez życie. Rozumiemy, że cierpisz, bo piszesz. Ale właściwie to okazuje się,że to jeszcze bardziej Cię irytuje. Cierpieniu ulżysz, jak przerobisz trudne sytuacje w domu. Przerobisz sama, przerobisz w gronie życzliwych Ci osób lub przerobisz z psychologiem. Nienawiścią, o której piszesz w stosunku do swojej mamy, tylko zniszczysz sobie zycie, bo z założenia każda nienawiść to destrukcja, to trucizna duszy. Spokoju duszy Ci życzę.
  21. Jeśli Cie to jakoś pocieszy, to ogólnie uważam się za dobrą matkę i myślę, że udało mi (nam)się wychować dobrze dzieci. Dokładnie pamiętam te czasy, gdy siedziałam z dwójką dzieci i czasami uciekałam od nich do toalety, bo już byłam zmęczona ich obecnością. Pamiętam jak siedziałam z nimi i byly np dni czy godziny jak słabo się z nimi dogadywałam, były płaczliwe lub walczyły między sobą i dziwiłam się światu, że wszyscy mówią jak to fajnie będzie jak już trochę podrosną, coś będa umiały powiedzieć, co je boli, co czują a mnie się teraz właśnie nie podoba, że za dużo umieją jak dla mnie wyrazić. Wydawało mi się w takim momencie, że tęsknię do czasów jak leżą w łożeczku, trzeba przewinąć , nakarmić, ululac, oprać . Teraz nie umiem się dogadać ,denerwują mnie, pokrzykuję na nie. Tak ,bywały takie momenty. Wstydzilam się ich, starałam się panować i nad dziećmi i nad sobą. Starałam się obserwować. Czasem przychodzil z pracy mąż, gdy córeczka była jeszcze jedynaczką i była malutka. Stęskniony po pracy , przed obiadem bawił się kilka chwil z dzieckiem. Ze wszystkiego umiał zrobić zabawe. Mała usilowała raczkować, leżala na podłodze i z emocją( bo próbowala, ruszyć do przodu) pluła przed siebie. On kładł się obok niej i robił minizawody, kto dalej popluje. Potem brał ja na rączki z nią wariował. Zjadł obiad i ruszał do następnych obowiązków.Ja zostawałam z dzieckiem znów sama i myślałam z goryczą, że dziecko jest cały dzień w domu z matką, ale chyba większy pożytek ma z tych nielicznych chwil z ojcem. Gdy leżała i wrzeszczała w niebogłosy a ja usiłowałam ją uspokoić i końcu sama bywałam bliska placzu i złości. Przychodził mąż i kładł się obok niej, jakoś tak ją uspokajająco kołysał za klatkę piersiowa, użalał się nad dzieckiem, że coś mu żle i ona się uspokajała. Do mnie mimochodem rzucał, że jakoś trzeba sobie poradzić, bo przecież to nie dziecko sąsiada, tylko nasze. I tak nabierałam przekonania, że idaealną matką nie jestem, ale trzeba dzialać, aby ten czas dzieci wspominały dobrze. Podglądałam innych jak uspokajają dzieci, jak do nich mówią ,w co się bawią z nimi. W ten sposób odkrywałam różne cechy charakteru swoich dzieci i dostosowywałam się do nich. Dowiedzialam się, że przed ślubem miałam co najmniej ze 2 teorie jak powinno się wychowywać dzieci Natomiast jak urodzilamj dwójkę swoich(różnych charakterologicznie) wiem, że potrzeba dużo milości, cierpliwości i konsekwencji a reszta to jest już w dużej mierze zależna od tego jakie one są- nie mam już teorii odnośnie wychowywania dzieci. Pamiętaj, niejedna mama w danej chwili jest załamana, że jej nie idzie jakby chciała, Fenomen macierzyństwa polega na tym, że tego już się nie pamięta a po czasie wydaje się, że te chwile były bardzo szczęśliwe, bo dzieci były wtedy malutkie i to był początek wszystkiego. Początek ich życia, początek odpowiedzialnego Waszego małżeństwa. Ja wypracowałam u męża jedno popołudnie w tygodniu ucieczki do koleżanek bez dzieci. W praktyce, wychodzilam raz w m-cu. bo życie nioslo inny grafik. Okazało się,że córeczka nie cierpiala bez mamy, bo od niemowlęctwa swietnie na męza reagowała, ale synek który świetnie jak był malutki reagował na mnie, zostając pod opieką tatusia, chętnie ,szybko szedł spać,aby przespać ten niepewny dla niego z ojcem czas. Jeśli jakiś zabaw nie lubisz, to poczytaj w internecie, jakie zabawy dziecku w wieku synka można zaoferować i może te jakies inne zabawy i zachowania nie będą Cię tak denerwowały. Na pocieszenie powiem, że w życiu częściej mamy cycusie to są chlopcy-jakoś nie umieją ani minutki bez mamy egzystować, ale jak dorasta młodzież to często wtedy córka jeszcze mimo młodzieży i swojego środowiska widzi dom a chłopcy chcą się emocjonalnie bardzo wyrwać, wręcz z korzeniami z domu. Zważywszy na to, trzeba umiec docenić te niekończące się buziaczki, bo już w szkolnym wieku, wstyd przy kolegach załapac od mamy buziaczka. Jedynie zauważam, że oceniasz, że synek jest rozpieszczony- oboje mu to fundujecie. Konsekwencja, to bardzo ważna cecha w wychowywaniu dziecka, czy dużego czy małego. Serce powinno Ci podpowiedzieć ile może być pobłażania a kiedy trzeba włączyć wręcz żelazną konsekwencję, aby nie tracić niepotrzebnie nerwów i aby malucha powoli wdrażac do życia i obowiązków.
  22. kikunia55

    przemyślenia

    Pytanie, czy to rodzina wobec Ciebie powinna wyjść z roli "nadopiekunczej", czy to Ty powinnaś myśleć o sobie jako osobie już dorosłej, mającej prawo do swoich wyborów, nawet jak to może troszkę nie w smak rodzicom. Na wesele powinnas z kimś iśc, jeśli masz taką możliwość i chcesz. Rodzice, jak im wytłumaczysz, że to tylko osoba Ci znajoma a nie chcesz się kisić na weselu sama, gdy inni będą tańcować a Ty będziesz samotnie kwitla za stolem. Powinni to zrozumieć, choć na pewno zauważą, że wsród różnych Twoich znajomych płci przeciwnej, tego akurat wytypowałaś. To prędzej dalsze ciotki i wujki od razu będą Cię swatać z kolegą- ale cóż w tym strasznego, można sobie w duszy bawić się tą sytuacją. Rodzice mogą Ci zadać pytanie, czy już gdzieś kolegę na wyjściach testowałaś? Czy nie okaże się, że to jakiś burak bez ogłady towarzyskiej i Tobie będzie np. wstyd za niego. Ponadto czy nie jest nadmiernie trunkowy i jak widzi żródelko akoholu (a takie nigdy nie wysycha na dobrym ,polskim weselu) to czy aby w nadmiarze nie nadużyje. Ponadto rodzice zwrócą Ci tez uwagę, że będzie on gościem weselnym z "puli"Waszej rodziny i prezent od Was jakby "od łebka" licząc, powinien być okazalszy. Jeśli chcialabyś wziąć tę osobę towarzyszącą to nie masz dużo czasu. Z rodzicami trzeba uzgodnić czy jest wlaściwe wziąć kolegę, a kolegę (jeśli to tylko fb znajomość) choć troszkę w realu przetestować, inaczej to i on sam pewnie Ci odmówi, bo przecież " prawie" Cię nie zna. Rozmowy rodziców o facetach, ich rodzicach i poglądach politycznych, obyczajach w ich domach zupelnie na m-cu. Jest to próba powiedzenia mlodej dziewczynie, że nie tylko kolor oczu i postura u faceta się liczą, a nawet wyksztalcenie. Rodzina, z ktorej się wywodzi uksztaltowała jego poglądy na życie i pewnie w przyszłości na sposób postępowania wobec zakladanej przez niego rodziny. Twoi rodzice przeżyli rozstanie Twojej starszej siostry z jej mężem i ojcem jej dziecka i pewnie nie chcieliby aby ktoś niewłaściwy młodszej zawrócił w glowie. Ich zachowanie jest zupelnie normalne. A Ty robisz się dorosla i już Cię wychowali i masz prawo powoli przymierzać się do rozglądania za swoim chlopakiem. I wtedy nie powinnaś się blokować tym, jak komentować będą za Twoimi plecami.Będzie to dla nich wydarzenie i sobie pogadają, tak jak Ty pewnie byś sobie pogadala gdyby np. siostra teraz przyprowadzila kogoś. Jak rodzina jest z sobą zżyta to tak po prostu jest. A chlopak powinien się na tyle podobać, że dla niego próbę konfrontacji z rodziną powinno się dzielnie ( przy udziale oczywiście pewnych emocji) przejść. Oczywiście nie szukamy chlopaka na silę, milość zwyczajowo sama przychodzi i to najczęściej wtedy, gdy się jej najmniej spodziewamy.
  23. Yonka Dziewczyna poszła w milośc lub w mrzonkę o miłości. Twoja reakcja zachęcałaby szybciej młodą osobę do ucieczki od rodziców i życia z facetem. A czy technika- niech lata na randki , jak musi (bo zakochana- ale w rozsadnych godzinach i częstotliwości), ale niech jak najdłużej mieszka w domu - nie daje nadziei, że jeśli to tylko miłostka, zauroczenie to i szybko minie. Życie może wróci do normy. Jeśli to naprawdę taka wielka miłość, to niech w domu mieszkając skończy maturę, niech opracowuje jak będzie gospodynią, co będzie rodzinie na obiad gotować, gdzie chadza się na zakupy, żeby jedzenie było smaczne ,zdrowe i tanie itp. Nawet takie ostre zawirowanie można po ludzku przechodzić a nie:"Puśćcie ją na głęboką wodę, skoro tak bardzo tego pragnie, ale w momencie, gdy wyprowadzi się do niego, zamknijcie kurek z pieniędzmi." To tak trochę brzmi- jak będzie chłopak w Twoim wieku, który nam się podoba, to z czasem Wam pomożemy, bo młodzi i biedni jesteście. Znalazłaś sobie zbyt dojrzałego mężczyznę, rozbiłaś mu rodzinę to w nagrodę radz sobie sama. Wyjdziesz z domu to nas twój los już nie będzie obchodził. Różnie to z tymi miłościami i to w każdym wieku bywa. Nie na darmo martwimy się o wybory partnerów przez nasze dzieci, bo jak nie nieszczęcie że żonaty i dzieciaty, to może kawaler, ale Piotruś Pan, samolub ,egoista lub pijak lub narkoman lub złodziej lub psychopata. Rożne "ułomności" w tych partnerach naszych córek mogą być.
  24. No cóż chłopak może i miły, ale niedojrzały i uzależniony od tego portalu a może i innych jeszcze portali. Pewnie musi trzymać ciągle tel, bo może znów jakaś pięknośc się pojawi i trzeba szybko do niej zagadać. Tu już na forum kiedyś taki był co twierdził, że marzy o wielkiej miłości, spotkał w realu niby fajną dziewczynę i niby mu się podobała, ale gdzieś w tyle głowy miał, że może na forum pojawi się każdego następnego dnia jakaś piękniejsza, lepsza. W dawnych czasach jak nie było takich możliwości internetowych, to też bywali mężczyżni, którzy nie mogli się z żadną związać, bo może na sąsiedniej ulicy mieszka jakaś fajniejsza albo na jakim wyjeżdzie spotka jeszcze milszą. Normalnie jak chłopak jest małomówny, to raczej jest nieśmiały, ale ten to chyba jest niekonkretnie się odsłaniający, aby nikt nie miał do niego za dużo pretensji, za dużo o nim nie wiedział. Jedynie pozytywnie zastanawia mnie, że do rodziców szybko Cie zabrał. Chyba, że ich opinia jest jednym z kryteriów, czy warto się dalej interesować koleżanką. No cóż pożyjesz zobaczysz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...