Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Halo, a to biust ma sie podobać czy cała Ty? Jak zrobię zdjęcie nosa, bo wydaje mi sie zbyt duży i prześlę z zapytaniem- proszę o obiektywną odpowiedz, czy taki nos może się komuś podobać, to uznasz to za mądre? Biust opócz tego,że może być atrybutem kobiecości ,o ktorym panowie między sobą mówią i wiesz miala takie "du...że niebieskie oczy"- powinien jeszcze słuzyć do wykarmienia potomstwa, ktore miejmy nadzieję jeszcze urodzisz? A może zdjęcie, mialo służyć zareklamowaniu się i tą drogą szukasz jakiegoś amanta, który odpowie,ze potrzebuje się bliżej zaznajomić z tym biustem aby udzielić rzetelnej informacji?
  2. Najlepiej idz na jakieś fajne zajęcia sportowe, trenuj karate, piłkę nożną lub choć biegaj na siłownię. Jak nabierzesz pewności fizycznej swojego ciala to i "fobia społeczna" Ci przejdzie. Wkraczasz po prostu w wiek dorastania, dostrzegasz pleć przeciwną i nie jesteś pewien jak dziewczyny, kobiety Cię postrzegają i wszystkie objawy, o których piszesz Cię atakują. Musisz nabrać pewności siebie.Czasem nam pomaga fizyczność. Niektórzy chlopcy szybciej ze wzrostem wyskakują do góry i ponieważ w tym czasie dziewczynki jeszcze szybciej podrosły to same przychylniej spoglądają na wysokich chłopakow i sa dla nich milsze, bardziej ich zauważają. A najwięcej pewności siebie, bedzie dodawała i to przez całe życie mądra głowa. Madra głowa, która zaakceptuje swoje niedoskonalości czyli np. niezbyt wysoki wzrost, niespecjalnie bujny i piękny włos..... I ta mądra głowa znajdzie atuty swojego wlaściciela, jestem miły, wygadany, mam poczucie humoru, jestem choć trochę szarmancki wobec plci przeciwnej i ogólnie kobiety bardzo lubią przebywać w moim towarzystwie.
  3. kikunia55

    Samotność

    "Na swojej drodze mogę śmiało powiedzieć że 90% ludzi jest właśnie fałszywych a udają ludzi z zasadami. Jednak te ich "zasady" się kończą gdy stają się niewygodne. Np "ceni szczerość" ale gdy usłyszy szczerość wobec siebie to już jej nie ceni, bo to wtedy "zarozumiałość"..." Tutaj genialnie ująłeś caly problem poruszania się w srodowisku wśrod znajomych. Ci, ktorzy umieja jakoś w tym zgrabnie lawirować, nie przesadzać ze szczerością, mają znajomych i maja z kim spedzać czas. W temacie ludzi A Sorry- dopiero teraz doczytalam,że byleś w pozycji osoby B. W tej sytuacji spokojnie wycofujemy się ze znajomości i stwierdzamy,że zadzialał system kliki- tak ludzie tworza kliki a czasem nazywaja to nawet partia polityczną.
  4. Nie jestem psychologiem, więc może się mylę, ale nie wiem czemu Ciebie nazywaja psychologiem. Dla mnie osoba, ktora szybko rozumie mechanizmy zachowań danego człowieka moglaby być psychologiem. Natomiast osoba, ktora ma dar głośnego opowiadania "co widzi" niezaleznie, czy to może przynieść przykrośc tej , o ktorej mówi, czy tej ,do której mówi, nie może mieć nic wspólnego z psychologiem. Owszem, psycholog może i szybko umie ocenić sytuację, ale jak chce coś danej osobie przekazać, a szczególnie jak to jest choć trochę niemiłe to mocno się zastanowi jak to zrobić aby przekaz był jasny, zrozumialy a jednocześnie nie raniący tej osoby. Nie przekazuje informacji, bo już jest duży i nauczyl się mówić, tylko przekazuję tę informację w jakimś celu, żeby osoba informowana sama coś zobaczyla, nad czymś się zastanowila, zrewidowała swoje postępowanie, poglądy.Wiele rzeczy widzi i szczęsliwie przemilczy, zanotuje sobie tylko w swojej glowie. Jesteś młody, tam gdzie sie rozjedziecie tez będą inni mlodzi ludzie i jest nadzieja, że i tam zbudujecie ciekawe relacje z tymi innymi, ktorzy tez 'porzucili' poprzez przyjazd na studia swoich dotychczasowych przyjaciól i znajomych. Internetowe znajomości, to takie półznajomości. Ciekawe,że rozsypujące się takie znajomości (ludzie przestaja na stronce bywać) bardziej Cię martwią niż to ,że w realu niektórzy postrzegają Cię jako chamskiego czyli niezbyt lubianego. W ramach morałow, ktorych nie lubisz- popraw się. Zawsze obowiązuje zasada- nie rób drugiemu co Tobie nie mile.
  5. Nie odpowiem Ci wprost, bo może sprobujesz być bardziej samodzielny. Jak chcesz iśc na psychologie to wyświetl sobie uczelnie, na ktore chciałbyś aplikować , interesujący Cię wydział i sprawa z głowy- przeczytasz jakimi przedmiotami z matury się chwalisz.. W ten sposób możesz sobie wyświetlić inny alternatywny kierunek studiów na różnych uczelniach i na nim poznać też wymagania co do przedmiotow uczelni. Chyba nic sie nie zmienilo i można za odpowiednią oplatą wysyłać swoje papiery do kilku uczelni to sobie sprawdż te, które Ciebie interesują. A ta psychologia to już taka bardzo przemyślana jest? Tak z pozoru jest to kierunek od wielu lat bardzo "w modzie", ale chyba nadal trudno po nim o pracę. Rodzi się w ten sposób frustracja ,tyle lat się uczylem, staralem a nikt mnie nie chce.
  6. Tyle strachow w jednej osobie. Czy Ty wogóle chodzisz do szkoly czy do pracy,że masz tak rozbudowaną wyobrażnię i caly asortyment lękow i uzależnień. Kiedy masz na nie czas? Umiesz się skupiac na czymś konkretnym, jak coś wykonać, jak komuś pomóc? Masz czas na normalne życie, czy tylko na strachy? Jak nazwać również strach przed wieczorem, jak kropli uspokajających brak w salonie. Uzależnieniem od specyfików, w które się bezgranicznie wierzy. Jedyne w co się nie wierzy to nie wierzy się w siebie. Nie wierzy się w swoje własne zmysły. Nie wierzy się, że jak sie pozna chlopaka i jest z nim dobrze, to choć to nie musi być dozgonne uczucie, to tyle czasu ile będzie trwało to będzie ciekawie, ja i on zyskamy poprzez naszą znajomośc. Wietrzy się wszystko co złe i wprowadza się glupi nastrój podejrzeń, niedomówień, aferek a potem, ojej znow się powtórzyło jak z poprzednim chlopakiem. Po to masz się z lubym spotykać aby uczyć się zachowan radości ze wspólnego spędzania czasu, wzajemnego waszego rozwoju i wiary, że ten jest na jakiś etap życia - czas pokaże na jaki- ja siebie poznaję w ukladach chlopak -dziewczyna, dowiaduję się czego mogę oczekiwać od mężczyzny, czego płeć przeciwna oczekuje od nas, kobiet.Umiem ocenić,że bywam marudna i podejrzliwa i umiem też stwierdzić,że ja bym nie chciala, żeby on byl taki dla mnie.Czyli nie rób drugiemu co tobie niemile i trzeba świadomie kierować swoim sposobem postępowania aby i mnie było fajnie w związku i jemu. Kiedyś Wasze uczucie może się wypalić i trzeba wziąć to na klatę. Co do bycia lesbijką. Kobiece ciało jest piękne i same siebie w drodze wewnętrznego krytykanctwa ciągle oglądamy i ciągle coś nam się nie podoba, a to pupa za duża, a to nos za duży. I tak oglądając siebie ,porównujemy się ciągle z innymi kobietami i one nam się mniej lub bardziej podobają- stąd może ten strach o to lesbijstwo. Jak spotykasz się ciągle z chłopakami to chyba mało prawdopodobne abyś choć byla biseksualna. Ponadto trzeba wierzyć w siebie, że różne mogą nas spotkać problemy z każdej dziedziny życia, a my ,zgodnie z tym co niesie życie ,będziemy umiały mądrze reagować. Jak będziesz wierzyć w siebie, to każdy problem w życiu jakoś z sensem ominiesz lub rozwikłasz. Przeczytaj pierwsze 2/3 swojego listu, tam jest ciągle słowo "boję się". Czy umialabyś opisać tę część swojego życia bez poslugiwania się tym slowem? Jesli nie, to zastanów się jak mozna iśc przez życie z "boję się". Zastanow się czy możesz być pożądaną partnerką na życie z" boję się". Chciałbyś mieć faceta, który by co chwilę obwieszczal" boję się". Pracy- boję się, awansu- boję się, wyjazdu na wakacje- boję się, ojcostwa- boję się, kolegów w pracy- boję się, swoich poglądów- boję się. Po co Ci niezdecydowany życiowo partner? Ty też nie możesz być taka bojąca się- bo raczej nie jesteś potrzebna drugiemu jako partnerka z tym "boję się". Oczarujesz faceta swoją urodą, miłym obejściem, uśmiechem a jak Cię już dlugo będzie znal, to zaczniesz stosować techniki "boję się". Jak mu sie podobasz, to próbuje Ci tlumaczyć, że nie ma czego się bać, że to tylko w Twojej glowie. Jak tlumaczenia i uspokojenia nic nie dadzą, to stwierdzi,że pora już iść dalej swoją ścieżką, bo atmosfera jaką wprowadzasz spowodowana tym "boję sie" ,niewiarą w siebie samą, jest jednak trudne do zniesienia. Może powinnaś wykonywac interesującą Cię pracę aby choć w jakiejś dziedzinie życia w siebie uwierzyć. A już na pewno powinnaś uprawiać jakiś sport aby nabrać pewności własnego ciala, panowania nad nim i wiary,że jak ogarniasz cialo to i psychikę ogarniesz?
  7. Gdyby Twój mąż choc trochę mial taki histeryczny charakter jak Ty to powinien usiąść i zacząć marudzić- pobraliśmy się , Sam chciałem tego, cieszylem się ,ale teraz to ja czuję się przez moją żonę oszukany. Niby znaliśmy się dlugo. ale w narzeczeństwie nigdy nie pokazywala takiej niechęci, takich łez, takiej zawiści wobec częsci mojej rodziny. Znaliśmy się dlugo, nie pobieraliśmy się od razu, bo chcialem pokończyć szkoly, uzbierać na wesele, poczekać na akceptację moich rodziców, bo wydawało im się ,że tylko uganiam się za spódniczką, nie przeżylem jeszcze zafascynowania kobietą i nie wiem co to prawdziwa miłość ( oczywiście wybierz co było prawdą, dopisz te fakty, które sama znasz, a których ja nie wytypowałam). Swoim wpatrzeniem się tylko w moją dziewczynę a potem moją narzeczoną udowodniłem wszystkim niedowiarkom, że tylko ona jest dla mnie ważna. Był ślub i wszystko miało być pięknie. Na dobre i na złe. A któż mógł przypuszczać, że tak szybko przyjdzie to zle. Staramy się o dziecko i jakoś nam to nie wychodzi. Moja żona się leczy i chcę mieć nadzieję, że kiedyś nastąpi sukces. Przyjmuje w trakcie leczenia hormony i to pięknie, bo może kiedyś będzie dzidziuś. Ale te hormony jej na głowkę trochę padają. Zrobila się placzliwa, ma o wszysto co było, jest i będzie pretensje. Co najśmieszniejsze nawet do mojego brata ma anse a jego narzeczonej wręcz nienawidzi. Za co? Oni zdecydowali pobrac się po 2 latach znajomości i to ją boli. Jakby czas narzeczeństwa (zbyt długi lub zbyt krótki) gwarantował szczęscie malżeńskie. Szkoda, gdyby bratowe się dogadywały, to może mozna byłoby z nowymi mlodymi fajnie spędzać czas po pracy a tak ,to nie wiem jak będą wyglądały nasz stosunki. No ,ale to nie jest takie wazne. Ważne jest,że ona mnie obwinia , w jej wzroku widzę :"nienawidzę męża, za to, że ja musiałam tyle czekać, czuję się gorsza, niedowartościowana, brudna."Może mi się tak tylko wydaje, ąle czasem naprawdę ten jej wzrok jest pelen nienawiści. Cały czas się łudzę, że to te hormony tak na nią wplywają. Co prawda ciąża to też burza hormonów, a i połóg to burza hormonów. Chyba będę musiał częsciej i dlużej pracować, żeby jakoś te jej hormony i mnie na głowę się nie rzuciły. Trudne trochę to nasze małżeństwo. Staram sie wierzyć, że wszystko się wyprostuje. Jak będzie to trwało w nieszkończonośc to te jej niechętne spojrzenia spowodują ,że i ja będę popatrywał na nią ze złością. Już ktoś z sąsiadów dopytywał się czemu jeszcze nie ma dzieci. Ja wierzę,że kiedyś będą dzieci, ale ona jakby w to nie wierzy, bo tak dziwnie się zachowuje.Brakowało jeszcze żeby zapytał czy tyle chodzilem z dziewczyną , mogłem w pannach przebierać a wybrałem sobie wydmuszkę. Oj zycie, życie.
  8. W kwestii lat, co do zostania rodzicami a przede wszystkim zostania matką, zdanie rodziców i teściów jest jak najbardziej sluszne, bo wiek 39 lat to już jest bardzo póżny wiek, jak na pierwsze rodzicielstwo. Dla pocieszenia Ciebie w bardzo bliskim moim otoczeniu jest dziewczyna, która po raz pierwszy została mamą jako 47 latka, ale wiele lat się leczyla i nie zdarzyło się to w Polsce. Zasadne wydaje się pytanie czy chcemy odchodzić z tego świata jako zaslużeni emeryci. Pierwsze z nas pożegna to bardziej dlugowieczne a to drugie jako dzielny zasuszony staruszek lub staruszka będzie sobie samo siedzialo, najpierw w mieszkanku, a potem w zaciszu domu opieki i wspominało swoją karierę zawodową, Wasze wyjazdy po świecie, Przyjaciele pewnie już będą po drugiej stronie życia lub będą tkwić gdzieś w malych pokoikach u swoich najbliższych lub w innych domach opieki. Tylko dzietni przyjaciele, będą do końca swoich dni entuzjazmować się życiem swoich dzieci i wnuków. Nawet jak czasem z goryczą, że ileś swoim dzieciom poświęcili a one jakby malo się nimi interesują to i tak wiedza ( o ile demencja jeszcze na takie myśli będzie pozwalala) o tym co dzieje się u ich najbliższych ,to będą najsilniejsze emocje tego wieku. Zycie będzie szło do przodu i Wasze osiągnięcia zawodowe po 10-15 latach pobytu na emeryturze wyblakną a emocje związane z Waszym potomstwem ciągle będą ważne. Tak jak teraz dla Twoich rodziców i teściów ważne jest czy myślicie się na swoje dzieci zdecydować czy nie, czy może macie jakieś obiektywne trudności z ciążą. Na obudzenie się samoistne instyktu macierzyńskiego, bym nie liczyła. Owszem część ludzi tak ma, że w pewnym wieku bardzo pragną mieć dzieci. U Ciebie walkę o dziecko, jego komfort i wygodę obudzą jak piszesz hormony, ale dopiero po zajściu w ciążę. Mąż Twój kiedyś może wymyśleć, że już wszystkiego w życiu posmakował,dużo osiągnąl, życie wyda mu się jałowe, ale Ty już do rozrodu nie będziesz zdolna. Może wtedy jakaś młodsza kobieta tę lukę w jego życiu załata. Podjęcie decyzji o dziecku powinno należeć do Was obojga z uwzględnieniem, że dla Ciebie to już jest mocno ostatni dzwonek. Natura przewiduje, że młodsze kobiety mają po prostu więcej życia i energii aby znosić trudy macierzyństwa, nieprzespanych nocy. Kobieta 40 letnia(39 lat + 9 mies) musi potem wyznaczyć sobie za cel podstawowy, że co najmniej do 60 tki musi być w zdrowiu, sprawnośći, bo nikt nie chce za szybko opuszczać swoich dzieci. Jest to na szczęście czynnik bardzo ją motywujący w dbalości o swoje zdrowie i kondycję. Jesteście zasiedziali w swoich wygodach i dziecko to jest rewolucja w życiu, ale bardzo ciekawa rewolucja. Dziecko z czasem nadaje glębi życiu, sensu. Ludzie wykonujący bardzo ważne prace np. lekarka czynna w aspekcie chirurgicznej pracy z pacjentami i w zdobywaniu stopni akademickich, oraz ucząca następne pokolenia- gdy taka pani mówi, że ona świadomie zrezygnowała z macierzyństwa, bo uważała, że ma tyle ważnego do wykonania w życiu, że nie widziala miejsca na dziecko w swoim zapracowanym życiu- gdy jej sluchalam to jakoś rozumiałam jej wybór. Pomyślałam, że choć swojemu dziecku nie chciala dać życia to ilu pacjentom je uratowała, przywrócila. Ile pokoleń wyksztalci w sztuce medycznej, odda im swoją mądrośc życiowo-zawodową- czyli też wychowa nie jedno dziecko a wielu młodych ludzi. Wybór tej pani rozumialam głęboko, bo nie wynikał on z wygody zzasiedzenia, tylko z głęboko pojętej odpowiedzialności. Może Wy też macie zawody gdzie możecie wychowywać młode pokolenie i nie chce Wam się już tracić energii na swoje wlasne. Oczywiście to jest Wasza decyzja.
  9. A jakie masz wykształcenie, w jakim kantonie mieszkasz i jaki tam obowiązuje język, czy znasz go biegle? Czy masz tamtejsze obywatelstwo, bo obywateli polskich chyba w Szwajcarii obejmuje pozwolenie na pracę. Czy tam jest coś w rodzaju naszego Urzędu Pracy aby tam zasięgnąc języka? Czy masz jakiś kontakt z pracującymi Polkami w Szwajcarii?
  10. Ciekawe, nie miałaś okazji chodzić na randki a teraz w Twoim wieku to już tylko bez związku albo tylko ślub. Hola, hola zanim slub, to trzeba tak jak w szkole przejśc prę etapów nawet przyspieszonych. Najpierw masz przedszkole, szkołe, gimnazjum, średnią ,studia. Nie da się ze żłobka wskoczyć na magisterkę. Nie da się bez prób spotykania z różnymi kolegami,zaraz wskoczyć w tak poważny związej- ślub. Nie tylko po to się spotykasz, aby przekonać się jacy w typie zarówno urody, sposobu bycia, temperamentu życiowego, ogłady, wykształcenia- jacy mężczyżni Ci się podobają. Nie otworzysz ksiązki kucharskiej i nie poczytasz, że nitki to cieniutkie kluseczki do rosołku. Spagetti to długie ,grubsze kluski do sosu z mięsem a kolanka to coś pośredniego między nimi i można dodać do zupki a i z sosikiem i mięskiem łyknąć. Po co czytać pomyślisz, trzeba spróbować i sobie samej wyrobisz zdanie, że np sosik i kluseczki to i tak z ziemniaczkami a nie z chudszymi czy grubszymi kluskami. A zupa może być z makaronem ale z ryżem też jest świetna. Czyli nie rozmyślaj o związkach, tylko po prostu mniej lub bardziej śmialo pozwol zapraszać się na randki, bywaj w towarzystwie, gdzie równi wiekiem chlopcy też bywają i zachęcaj ich do siebie miłym uśmiechem, życzliwą uwagą, aprobatą dla tego, co mówią. Staraj się być kobieca, lekko uwodzicielska, sympatyczna. Zadbaj o siebie, lekki makijaż, staranny sportowy lub inny pasujący do okazji ubiór. Powodzenia w znajdowaniu miłych chlopaków i milego z nimi spędzania czasu.Tylko nie prowokuj tematów seksu a w szczególności swoich poglądów :tych kontaktów i wtyczek, bo chłopak nie bedzie wiedział o co Ci chodzi i może jeszcze opatrznie zrozumieć, że szybko przesz do finalizacji związku.
  11. kikunia55

    Jestem wredna???

    Naprawdę trzeba się wycofać z rozmowy, bo na teraz rzecz miała tyczyć bezdzietnej kuzynki, opieki nad nią, opieki nad domem, możliwości dojścia do połowy domu (która powinna być należna Sinn wraz ze śmiercią jej rodziców), zgoda lub niezgoda na kuzynkowe rozumienie świata coś za coś, względów formalnych jakie temu towarzyszą. Nie czytam wszystkich wątków na tym forum, albo czytam je nieuważnie i nie znalam sposobu "wychowywania" Sinn przez jej rodzicow. Nie znając takich szczególów okazuje się, że każdy dobór moich słów jest niewlaściwy i obrażający autorkę. Jeśli piszę "niefrasobliwy" to obrażam, jeśli piszę brak daru pedagogicznego, to nie wiadomo czy kpię, czy o drogę pytam, jeśli piszę rozjuszony to wkraczam w kategorię byków. Krzywdy wyrządzone Autorce, powodują, że poruszanie się po temacie jej mamy czy taty, to poruszanie się po kruchym lodzie. "niektórzy ludzie chcą umniejszyć to co przeszłam usprawiedliwiając rodziców i obwiniając mnie , tak jakby leczyli własne kompleksy czy jakby w głowie im się nie mieściło ze człowiek jako rodzic może być tak po prostu zły... " Nie wiem jaki rodzaj kompleksow można leczyć poprzez umniejszanie win Twoich rodziców. Natomiast prawdą jest, że w głowie może się nie mieścić ( przynajmniej mnie). źe czlowiek jako rodzic może być tak zły. Jeśli ktoś tylko powie, że rodzice o mnie nie dbali, byli głupi, nie rozumiejący mni i chyba mnie nie kochalie, to takie opinie na mnie zbyt obrazowo nie dzialają. Zbyt wiele lat żyję na tym świecie i widzialam niejedną osobę, ktora przy surowym lub konsekwentnym sposobie postępowania swoich rodzicow, lub zaślepiona jakąs konkurencją w stosunku do brata czy siostry beztrosko serwowala takie zdania, święcie wierząc w to co mówi. Zawsze potem się zastanawialam, jak robili to moi rodzice, że chowali mnie wobec tych skarzących się dużo surowiej a jednak ja wiedzialam ,że oni mnie nad życie kochają .Oczywiście istnialy momenty jakies awantury gdy w przyplywie emocji tak słodkich opinii o nich nie mialam, ba nawet pozwolilam sobie się taką niesłodką opinią dzielić z osobą postronną. Powracając do tematu, wszystkie moje dywagacje o kupnie połowy domu, dojścia do testamentalnego przepisania drugiej polowy, opieka nad kuzynką, nawet w jej prostym rozumieniu coś za coś mogą być aktualne. Niemniej jak rozumiem traumy dzieciąco młodzieżowych przeżyć Sinn ma raczej ukryte i zazwyczaj dośc uporządkowane (czego najwyższą formą dowodu jest to, że sama jest normalną matką) a dom i kuzynka rujnują jej spokój, bo przywolują jej traumy. Jeśli porządkowala i pucowala dom ,to co było ważniejsze- cieszyla się ze przywraca domowi dawną swietność, jakieś kąty budzily wspomnienia , że były oazą spokoju i ratowaly przed gniewem matki i będac np. pod stolem i zbierając kurze przypominala sobie jak dorosli przy stole biesiadowali a ona miedzy ich nogami i nogami stołu miala swój maly piękny świat. Czy były w większości takie nostalgiczne przeżycia, czy jednak na pierwszy plan wracały chore uklady rodzinne. Jeśli to drugie to może nie warto zabiegać o m-ce w którym czula się nieszczęsliwa i raczej tylko takie wspomnienia wracają, chyba ,żeby go jak najszybciej spieniężyć. Dalej uważam, że nie ma tu osoby leżącej. Jest tu osoba kochana przez swoje dzieci i męża, umiejąca kochać swoich najbliższych. Jest tu też osoba, która rozważa jak postąpić wobec swojej kuzynki, aby samej mieć szacunek do siebie, oraz jest osoba zastanawiająca się czy dla ewentualnego dobra materialnego swoich dzieci podjąc trud wtedy może jednak czasem przymusowych kontaktów ze swoją kuzynką a w tle jak umiejętnie sobie radzić z emocjami z dzieciństwa i mlodości, bo te jednak wtedy mogą ją częściej niż zazwyczaj nawiedzać. Nie kopalam leżącego, bo wg mnie go tu nie ma. Jest dorosla osoba, przed którą stoi trudny wybór. Jeśli sposób mojej rozmowy, moich dywagacji był dla Ciebie Sinn niewlaściwy to bardzo Cię przepraszam, bo nie było moim celem denerwować Cię tylko motywować Cię do rozważań pod różnym kątem, z różnych stron. Zyczę ,aby to co przyniesie w powyższej sprawie los, a i to co Ty w jakiś sposób spowodujesz, było dla Ciebie i Twojej rodziny korzystne i nie chodzi mi wylącznie o stronę materialną, ale też o każdy inny wymiar spraw.
  12. kikunia55

    Jestem wredna???

    Taka Jakaś? czyżby mój starczy wzrok słabo sięgal? Ja mimo, że się rozglądam to żadnego leżącego nie widzę.
  13. kikunia55

    Jestem wredna???

    unnalepiej się wycofajmy z komentarzy, bo już nic dziewczynie nie pomożemy, tylko ją rozjuszymy. Z innych wątków wynikało, że jej rodzice nie mieli żadnego daru pedagogicznego, nie budowali w psychice swojego dziecka żadnego poczucia wartości, prowadzili między sobą niegodne wojenki i wojny małżeńskie i Autorka ma raczej traumatyczne wspomnienia swojej mlodości i ja śmialam zahaczyć tylko o "niefrasobliwość" finansową jej rodziców. Jednak samo porownanie Sinn jako matki z jej matką -czyli dbałosci o swoje potomstwo bulwersuje ją ogromnie. I pewnie tutaj chodzi nie tylko o dbałośc finansową, tylko o całoksztalt rodzicielskiej opieki, miłości do swojego potomstwa, wiary w nie itd, itp.
  14. Jeśli oplacasz ubezpieczenie Krus to zanim ktoś przyzna Ci rentę to chyba z pól roku powinieneś być na zwolnieniu w Krusie, potem doktory sprawdzają, czy kwalifikujesz się do dalszej pracy . Jeśli nie,kfalifikujesz się, to możesz występować o rentę u aktualnego ubezpieczyciela. Tyle, że chyba nie tak prosto udowodnić , że z taką glowką jak Twoja trudno jeżdzić na ciągniku lub np. doić krówki. Ponieważ już nie opłacasz Zusu to nie możesz na ichnią komisję ze swoim stanem zdrowia się udać. Natomiast nie wiem jaki jest minimalny czas oplacania Krusu abyś mógł tam z czymś takim występować. Chyba oba okresy- Zusu i Krusu będa Ci się liczyły do spojrzenia na Twój czas zawodowej aktywności. Jeśli wylądujesz na jakiejś komisji to trzeba miec jak najwięcej papierków, że swoje dolegliwości leczyleś w sanatoriach, w szpitalach, że miałeś bardzo wiele zwolnień na swoje dolegliwości. W dzisiejszych czasach raczej jest tendencja, aby ludzi "uzdrawiać"- jesteś dośc mlody i Państwo nasze niekoniecznie chce sobie brać takich jak Ty ,na wieloletnie utrzymanie. Jeśli faktycznie bardzo ciężko chorujesz, to możesz próbować dochodzić renty, ale jestem (ja akurat) dość sceptycznie nastawiona. Choć podobno najbardziej przechodzą te choroby "na glowkę" i "na serduszko".
  15. Zaczęłam analizować pracę swoją, mego męża i swoich dzieci. Nikt z nas nie pracował (cuje) od-do. Jedyny ratunek aby się jak piszesz nie załamywać, to chyba chodzić do pracy, którą się lubi, lub do pracy, która spełnia nasze ambicje.Wtedy ta niedoskonałość (niezapłacony czas pracy) jest jakby mniej bolesna, mniej uwierająca. W dzisiejszych czasach jeszcze może łagodzący element, że praca jest np.na etat i pracuje się na swoją emeryturę i ma się zabezpieczenie zdrowotne. Czasem plusem pracy jest jej bliskośc, czasem zgodnośc wolniejszego czasu z wolnym u swoich małych dzieci (np. nauczyciele). Po prostu trzeba się w jakąs pracę, a każda pewnie też ma coś uwierającego, wpasować. Jeśli jesteś młoda, to może zastanowić się nad podniesieniem kwalifikacji- wtedy niedogodności są może osłodzone trochę wyższą pensją.
  16. kikunia55

    Jestem wredna???

    " takie lekkie porównywanie mnie do zwyrodniałych ludzi, których nazywasz "niefrasobliwymi"" Jeśli ja mówię żle do mojej przyjaciółki o swoim dziecku, męzu czy którymś z moich rodziców, to w odpowiedzi ona powinna używać słów tylko o lekko pejoratywnym nastawieniu, bo jeśli mówi słowami ciężkimi, to sprawia mi dodatkowy ból, a ja jeszcze po chwili stwierdzam w duchu ,że ja sama swoimi zwierzeniami dałam jej do tego prawo. Bol, bo ja kocham, ,mimo czasem niewłaściwego zachowania swoich bliskich. My jesteśmy "znajomymi" z internetu i świadomie , specjalnie dobrałam względnie neutralne o lekkim pejoratywnym nastawieniu słowo. Ty masz prawo mówić o wynaturzeniach w zachowaniu Twoich rodziców. Mnie, osobie obcej ,tak mówić o ludziach nieżyjących i nie znanych mi osobiście - nie uchodzi.
  17. kikunia55

    Jestem wredna???

    Przepraszam, nie chce Cię obrazić i widzę ze sprawa tego majątku rusza w Tobie największe krzywdy jakich doświadczyłaś od swoich rodzicow. Niemniej sama pisałaś, że Twoja ułomna kuzynka chciałaby rozumieć transakcję za pieniądze, bo ona tylko tak rozumie świat a Ty jesteś ponadto. Próbuję Ci zwrocić uwagę, że na tym jej przekonaniu możesz coś ugrać, bo ją jak widać, jej zdrowie, dbalość o dom pod jej nieobecność i tak masz na swojej głowie. Twoi rodzice wobec Ciebie byli mocno "niefrasobliwi"-rzadkośc, bo zazwyczaj jedynaczki są oczkiem w głowie obojga lub choć jednego z nich. Ja obracam się w takim towarzystwie, że może ktoś z mojej rodziny nie oceniłby mnie żle ( tak jak mówisz, że Twoje dzieci by tak nigdy nie pomyślały), ale już moj mąż tylko łyknie kilka informacji majątkowych o moim rodzie i w 5 min ppowie: a cóz to za różnica? Efekt dzialan wobec spraw związanych z domem jest taki sam. Jednej sie nie chciało zapewnić podstaw swojej córce a dla drugiej choć to pewnie było dużo trudniejsze okazalo się niewykonalne, bo poszła w odczucia sentymentalne a nie twarde negocjacje.Stracila na bezdurno spory kawałek swego życia (rok z nią mieszkałaś a i teraz troszczysz się o dom). Czyli domniemuję, że np partnerzy Twoich dzieci już tak mogą na problem patrzeć. Wiem, że może jest Ci przykro, ale nie jest moją intencją obrażanie Cię, tylko motywacja do wyboru swojego postępowania- dąze do odkupienia połowy wg mnie należnej mi domu i faktycznie za zobowiązanie opieki nad kuzynką ,pracuję na drugą połowkę ( i nie ważne czy jej z głową teraz lepiej czy gorzej-im szybciej ,tym lepiej dla ewentualnych podważających). Albo cały ten balast zarówno majątkowy jak i uczuciowy- kuzynka byla w dzieciństwie bliska mi jak siostra, może niekoniecznie lubiana, ale jednak jak siostra porzucam z hukiem- nie istnieje To tylko niesympatyczna kuzynka, która przy każdej okazji jak może to mi dokuczy. Jak będe miała czas i ochotę to ją odwiedzę, ale nie jestem do niczego zobowiązana, nie muszę martwić się ani ją ani jej sprawami.?Niech sobie radzi zarówno ze sobą jak i z domem jak umie najlepiej. W końcu od tego domu wiele lat temu odtrącili mnie moi rodzice i umiałam to kiedyś przeżyć. To mama i ciotka nie dbając sprawiedliwie dla swoich corek o sprawy majątkowe zadecydowały, że do końca swoich dni możemy być sobie wrogami.Może teraz z zaświatów jakoś jej pomogą. Wredne to moje pisanie, ale wg mnie powinnaś być bardziej przedsiębiorcza w którąś stronę.
  18. kikunia55

    Jestem wredna???

    Niech Twoja kuzynka żyje jak najdłużej w zdrowiu. My w rodzinie mieliśmy dziedziczenie po osobie bezdzietnej, bez rodzeństwa, niezamęznej. O ile jednak ona na nikogo nie zrobi zapisu to w pierwszej kolejności dziedziczy jej rodzeństwo przyrodnie. Czyli bada się czy jej tatuś nie miał z inna panią dzieci. Jesli mial ,to jej majątek przechodzi na nie lub ich zstępnych. O ile nie ma takich osob to jej majątek "trafia" jakby do dziadkow z jednej i drugiej strony, czyli od jej mamusi i tatusia.Wiadomo, oni nie żyją, ale szuka się ich zstępnych.Trzeba trochę poszperać po archiwach, po urzędach stanu cywilnego aby dochodzić na polecenie sądu do wszystkich jej krewnych.Czyli jeśli Twoi i jej dziadkowie mieli jeszcze jakieś dziecko (czyli jeszcze jakaś Wasza ciocia czy wujek) to prawo do tego domu dla Ciebie i dla nich jest takie samo. Jest również takie samo dla jej kuzynów ze strony jej taty. Ty skladasz wniosek o nabycie domu do sadu a sąd nakazuje Ci szukania wszystkich jej krewnych i dość krótki termin.Nie obowiązuje wtedy ochrona danych osobowych, bo nakazem sądu przedstawiasz interes prawny i pracujesz jak mrówka gromadząc stosowne akty. Śmierci swoich dziadków, śmierci dzieci Twoich dziadków a wobec żyjących osób :dla mężczyzn akty ich urodzin a dla kobiet akty ich malżeństw. Nam po akcie ślubu i rozwodu rodziców kuzynki, wypisach z archiwów ( bo tylko 100 lat USC przechowuje te dokumenty) gdzie znaleziono akt urodzenia jej taty ale nie było adnotacji o śmierci- nam sąd po ogłoszeniach i stosownym odczekaniu odpuścil rodzinę od strony taty tej kuzynki. Natomiast nie popuścił żadnego krewnego z rodu naszego- musieliśmy znaleść nie znanych nam wogóle kuzynów. Ponieważ rodzina byla bardzo duża, to z 1,5 roku korespondencja między nami a sądem trwała. Ci obcy nawrzeszczeli na nas na jakiej podstawie wogóle ich znależliśmy- zabawa na calego. U Was powinnaś jednak wymóc na kuzynce i odkupić od niej "swoją" połowę domu za przysłowiową złotówkę a w US zaplacić wszystkie wymagane oplaty od sprzedaży i od kupna wyliczane od faktycznej wartości domu za nią i za siebie. Jak kupisz to już ona ci testamentu czy jakiejś darowizny nie zmieni, bo inaczej jej wiatr powieje. Natomiast nakłonić aby swoją polowkę testamentem zapisała na Ciebie czy córkę- co niestety jak słusznie piszesz zawsze może odkręcić. Testamentalnie, czyli dziś powinna czuć się spokojnie, bo ta część domu przechodzi do Was dopiero po jej śmierci. Natomiast dziedzicząc po niej ten dom to też troszkę pieniędzy w US zostawiasz, bo jesteście III grupą od spadków i darowizn. Piszesz, że ciocia Twoja była manipulantką. Z taką osobą mieszkała na co dzień Twoja mama i miała narazić się na koszta przepisywania polowki domu na siebie i na niezadowolenie manipulantki? Pewnie bała się jej humorów a i pieniędzy było jej żal. Jeśli ciocia była manipulantką to wystarczyło że parę razy wspomniala jakoś córce swojej, że niech się Twoja mama wogóle cieszy, że ona z dziadkami ją przygarnęła, bo ona w posiadaniu tego domu to miała taaakie wielkie zasługi, i jeszcze jakieś takie uwagi z których dla Twojej kuzynki miało wynikać, że słusznym jest, że ona ma dom a Ty nic- to nie masz co jej tak strasznie obwiniać. Twoja ciocia na skutek zawirowań powojennych doszła do tego domu na swoje nazwisko i nie miala zamiaru z tego rezygnować a Twoja mama nie była dośc gorliwa, aby na niej to wymóc. Tak jak Ty nie jesteś dość gorliwa aby wymóc takie a nie inne postępowanie na swojej kuzynce, bo od razu ogarniają Cie przykre wspomnienia, wszystkie możliwe urazy do rodziców itp.
  19. Znam inne prace, w których nie schodzisz ze stanowiska pracy zgodnie z minutnikiem- niestety. Większośc prac zmianowych polega na zdaniu swoich obowiązków i czasami jest to dluższe niż 15 min( nie liczonych zazwyczaj do czasu pracy), wyjątkowo może być i 45 min i przy jakiejs sytuacji awaryjnej i 60 min. Odpowiada się za swoje stanowisko pracy, pracuje się na rzecz klienta, żle zdane obowiązki bez komentarza należytego dla zmiany następnej skutkują wadliwą pracą zespołu, kwasami między koleżankami i lataniem na dywanik do szefów. Jeśli marzysz o pracy od - do to może do biura, a nie do usług, bo tam niestety jest tak zawsze? Choć w korporacjach nie martwią się czasem, który poświęcasz zagadnieniu, tylko skutecznością Twojego dzialania i stad mówi się o wyścigu szczurów, bo żeby utrzymać się w pracy nie sypiasz z powodu ciągłych zmartwień jak Twoje zadania są oceniane i jak zrobić, żeby kolega nie był od Ciebie lepszy i juz nie patrzysz na zegarek ile dłużej siedziałas w pracy, bo idziesz z nią niejednokrotnie do domu.
  20. "nie odpowiadam na pytania zadane przez nauczyciela,"- i dają Ci 5 i 6 za nieodzywanie się? Nic nie odpowiedziałas na temat dodatkowych zajęć.
  21. kikunia55

    Co z nim zrobić

    Ty bardzo dobrze wiesz co masz zrobić tylko boisz się statusu singielki. A po co Ci związek, w którym tylko Ty się starasz? Niby powoli nabierasz dystansu. Tak trzymaj, może dla Ciebie lepsza metoda małych kroczków, w której uwalniasz się od faceta, który po prostu Ciebie nie szanuje, nie jesteś dla niego ważna. Układ wieku między Wami powinien wskazywać na odwrotną sytuacje- to Tobie mogłyby się zdarzać nieodpowiedzialne, dziecinne zagrania. A jest tak, że masz do czynienia z dużym nieodpowiedzialnym chłopczykiem- tyle, że to może taki wieczny chłopczyk? Przebiegły chłopczyk, bo swoją wstrzemiężliowością próbuje Cię bardzo szybko kruszyć, zmiękczać, naginać. Daj już sobie z nim spokój. Tego kwiatu pól światu jak mawialy nasze babcie
  22. A mówiłaś mamie , że tak się z Tobą porobiło? A siadlaś kiedyś w spokoju i zaczęłaś się zastanawiać dlaczego tak bardzo boisz się tej szkoły? Boisz się, że dostaniesz zlą ocenę? Dlaczego? Nie miałaś ochoty się nauczyć tego co zadał nauczyciel, czy paraliżuje Cię lek przed wypowiedzią na forum klasy w obecności nauczyciela? Boisz się klasówki, bo nie chciało Ci się nauczyć, czy tak denerwujesz się na widok pustej kartki, że i w głowie- mimo, że uczciwie się uczylaś- robi się równie pusto i nic mądrego na niej nie piszesz ? Rówieśnicy dokuczają Ci w szkole i dlatego nie lubisz tam chodzić? Piszesz, że masz koleżanki. ale się do nich nie odzywasz. Dlaczego? Wyśmiały Cię? Masz wobec nich jakieś kompleksy, wydaje Ci się, że są mądrzejsze, ładniejsze, bardziej elokwentne, bardziej interesujące? Dlaczego przez to ,że do nich się nie odzywasz odsuwasz się od nich? Jak sobie szczerze nie odpowiesz na takie i podobne pytania, to nie będziesz mogła nawet dobrze spróbować coś zmienic- rozumiem, że nie cieszy Cię ten strach przed szkolą. Ponadto tej kariery szkolnej jeszcze przed Tobą dużo jest, więc trzeba jakoś temu zaradzić. Najlepiej powiedz o tym mamie. Może mama zaprowadzi Cię do psychologa. A może nie będzie to konieczne, tylko mama sama będzie częściej i uważniej z Tobą rozmawiała, pomoże Ci w lekcjach, poprosi nauczyciela o dodatkowe Ciebie odpytanie- skoro i do nauczycieli się nie odzywasz, to myślą oni, że pewnie nic nie wiesz i dostajesz mało satysfakcjonującą Cię ocenę. Może z mamą będziesz głośno powtarzała lekcje, mama będzie Ciebie odpytywała a Ty wogóle przypomnisz sobie jak brzmi Twój głos ,jak interesująco mówisz np. o Afryce. A chodzisz na jakieś zajęcia dodatkowe, uprawiasz jakiś sport, jesteś dobra w jakiejś dyscyplinie sportu? Jeśli nie, to bardzo Ci polecam. Inne, ruchowe zajęcia bardzo człowieka odstresowują, niosą przyjemne poczucie panowania nad swoim ciałem. Wtedy też wydaje się, że nad innymi rzeczami zapanujesz, nawet nad tą nieszczęsną szkołą. Musisz zacząc działac w sprawie szkoły (raczej Twojego podejścia do niej), bo inaczej problem narasta i brzuch będzie coraz bardziej bolał. A czas szkoły to powinien być czas nauki ale i sporej beztroski.
  23. Jeszcze wiele razy będzie Ci smutno i żle, że Babci z Wami nie ma i to pewnie w najmniej spodziewanych dla Ciebie momentach. Dla niej pewnie najważniejsze byłoby abyś w życiu szedł zgodnie z dobrymi obyczajami panującymi w Waszej rodzinie ,których kiedyś doglądała tylko Ona a póżniej i ona i Twoi rodzice. Zmiana wystroju pokoju Jej na pewno by nie przeszkadzała, ale z racji, że po Jej stracie najbardziej cierpiąca jest Jej córka a Twoja mama, to jakieś bardziej znaczące zmiany wprowadz po uzgodnieniu z mamą . Natomiast mama może przez dłuższą chwilę być słabo orientująca się w rzeczywistości.Na pewno jest Ci wdzięczna, że sprawy związane z pogrzebem ogarniałeś wspólnie z nią. Załoba to wcale niełatwy czas i ma najprzeróżniejsze fazy, które nieraz człowieka zaskakują i bardzo przygnębiają. Jesteś najmłodszy i to zupełnie normalne, że Ciebie najszybciej powinno ciągnąć do "normalności".To nie świadczy o jakimś Twoim "twardym czy nieczulym" sercu. Nie musisz po Babci oczu wypłakiwać, wystarczy, że bedziesz tak jak do tej pory oparciem dla swojej mamy.
  24. zdałam33Nie zauważyłaś sarkazmu w moim poście w stosunku do młodej kobietykreator, która raczej we wszystkich postach i wątkach jest na" nie"?
  25. ". Moja rada-porzućcie wszelkie marzenia, wszyscy ci, którzy staliście się dorośli." Poniewaz wszyscy kiedys umrzemy, to po co to odwlekac,moze meczyc sie na tym swiecie- czemu nie napisalas - moja rada, skrocmy nasze zycie, wszyscy ci, ktorzy stalismy sie dorosli?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...