Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 673
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    46

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Pisze, że zawsze on pierwszy przychodził z przeprosinami. Zwróciłam uwagę na słowa: " potrafilam odpowiadac smutno przez wkurzenie na niego". Brzmią jak manipulacja emocjami z jej strony. I wtedy on przepraszał i się godził. Następnie pisze: "Nie raz jak sie tez klocilismy i nie pisalismy 2-4 godzin to potrafil wlasnie w te godziny sie uspokoić i napisać ze przeprasza ze chce sie pogodzić po kilku godzinach". Tu nie ma mowy o tym, że kłótnia wynikła z jego powodu. Odnosiłam wrażenie, że autorka sama nie wyciąga nigdy ręki do zgody i zawsze liczy na jego starania. To kojarzy mi się z jego uległością i nadskakiwaniem. Z dalszej części jej postu wynika, że kochała w nim głównie to jego wychodzenie do zgody i że sprawia jej trudność i przykrość gdy sama musi się pierwsza pogodzić. Naprawdę w ten sposób zrozumiałam wpis autorki.
  2. Nie da się zapomnieć czego co miało miejsce... chyba, że doznasz amnezji. Tak więc zamiast chcieć zapomnieć- co jest niemożliwe- zrozum, że masz prawo do żalu i smutku, ale masz też prawo żyć normalnie. Co wybierasz? Jeśli pierwsze (mam wrażenie, że to właśnie wybrałaś), to nie mamy o czym pisać. Jeśli to drugie to działaj. Zacznij od stanowczego kontrolowania swoich działań. Korci Cię, aby zaglądać w telefon... zmuś się i nie rób tego. Jeśli ułatwi Ci sprawę usuniecie go ze znajomych i zablokowanie... zrób to. Zajmij się sobą, odsuwaj myśli o nim. Dokładnie. Zrywając, ale dając Ci możliwość rozmowy robi Ci głupią nadzieję. Zerwał więc już nie ma czego ratować. Prawdopodobnie zauważył, że źle zniosłaś to zerwanie. Dlatego może on myśli, że dając Ci możliwość rozmowy lepiej się czujesz, że łatwiej pogodzisz się z rozstaniem. Jednak jak widać to działa na odwrót. Sama powinnaś to zakończyć, aby dalej nie cierpieć.
  3. Kochana.... takich cudów nie ma. Tak samo kobieta jak i mężczyzn z czasem przestają się starać tak jak na początku. A teraz do rzeczy. Podejrzewałam, że jesteś młodziutka. Bardzo w nim kochałaś tą jego uległość i nadskakiwanie Tobie. Czyli generalnie nie kochasz go tylko podobało Ci się, że traktuje Cię jak księżniczkę. Zastanawia mnie tez czy przypadkiem nie zaczynałaś sama kłótni, aby poczuć się potem dowartościowana. To było dla niego poniżające, bo ileż można ulegać i pierwszym wyciągać rękę? Teraz jest odwrotnie, a więc masz dokładny obraz jak on się czuł. Z kolei zamiast zrozumieć jak go traktowałaś, Ty planujesz jak go zmanipulować i spowodować, aby był Tobie poddany jak służba. Może to jest ten moment, aby zrozumieć, że związek to kompromis.
  4. Najpierw zapytam: czy bierzesz jakieś antydepresanty? Jak przemówić? A jakbyś miała przemówić to najlepszej przyjaciółce(?) to co byś powiedziała? Proponuję Ci zacząć od samej siebie, czyli przestać się skupiać na nim. Nie masz nastroju by się czymś zainteresować? Heh... powiem, że głupoty piszesz, bo a co Ty cały czas robisz? Przecież interesujesz się byłym facetem! Wniosek taki, że masz nastrój na takie zainteresowania, to masz tez na inne.... tylko zechciej! Moze czas byś stanęła przed lustrem i sama sobie powiedziała: "teraz zmieniam zainteresowania, bo te niezbyt dobrze na mnie wpływają". Następnie zacznij interesować się sobą. Zastanów się ile czasu przeznaczasz na myślenie o nim i ułóż sobie plan na cały tydzień. W planie ujmij np. kąpiel relaksacyjną z pianką, olejkami, świeczkami zapachowymi i muzyką... spacer... komedię/kabaret. Zaplanuj jakieś przemeblowanie, zakup nowych dodatków do pokoju, zmiana wystroju na bardziej radosny. Wymyślaj sobie cokolwiek, aby tylko skupić się na sobie, swoich pragnieniach, swoim samopoczuciu. Zacznij się traktować jak najlepszą przyjaciółkę, zadbaj o swoją wewnętrzną przyjaciółkę ? Pamiętaj też, że nastrój jest taki jakim mu każesz być. Nie masz nastroju, bo skupiasz myśli i działania na wspomnieniach o nim, a nie odwrotnie ? Zacznij skupiać się na czymś innym... z całych sił się na tym skupiaj, odwracaj myśli... nawet jeśli będą natrętne, to nie daj się, bo to Ty sama masz prawo o sobie decydować. Zdecyduj z całą pewnością, że chcesz żyć normalnie i rób wszystko, aby tak się stało. Mam wrażenie, że w tej chwili tylko siedzisz ze spuszczoną głową i mówisz "no ja przecież nie mam nastroju... " no i nie będziesz miała- dopóki go sama nie wykreujesz ? Tak więc do dzieła. Trzymam za Ciebie kciuki.
  5. Współczuję sytuacji. Jak sobie poradzić? Po prostu dorosnąć. Masz 18 lat i moze to jest dla Ciebie taka symboliczna lekcja życiowa. Wszystko przemija i dojrzałość na tym polega, że sobie z tym musimy radzić. Wyrzuty sumienia są tym bardziej niezrozumiałe, bo nie zaniedbywałaś go, kochałaś jak członka rodziny. Wyrzuty masz chyba na zapas z powodu jutrzejszych urodzin, ale to nie jest ani Twoja wina, że masz teraz przygotowaną imprezę, ani jego wina, że akurat teraz coś się dzieje. Tak, masz się bawić, bo on by chciał abyś była szczęśliwa. Sama pomyśl czy w odwrotnej sytuacji (wiem... to pies, ale hipotetycznie) czy on chciałby abyś się nad nim rozczulała nie będąc szczęśliwa, czy wolałby widzieć Cie szczęśliwą? Moim zdaniem jedyne co możesz zrobić, to spędzić z nim tyle czasu ile możliwe, pożegnać się z nim na wszelki wypadek przed imprezą, pstryknąć sobie ostatnią pamiątkową fotkę i iść świętować swoją pełnoletność.
  6. A ile masz lat? Ile czasu jesteście razem?
  7. W bloku z płyty nikt się tak nie dogrzewa. Ewentualnie na halach, zakł.pracy. Zakupiłabym jakieś czujniki, nie wiem jak się nazywają profesjonalnie, ale takie by pikały gdy będzie za duże stężenie gazu... a gwarantuje, że będzie. Do gazowni by trzeba zadzwonić i zapytać gdzie można takie coś nabyć. Mozna przekłamać, że to potrzebne do biura, w którym się ogrzewacie takim piecykiem. Jeśli to nie pomoże to sorki, ale doniosłaby na własnego męża do administracji. Zerowe rachunki nie przejdą, bo to będzie podejrzane dla administracji. Oznacza, ze albo cofacie liczniki albo się dogrzewacie, a to jest zakazane. kontrole macie zaklepane na 100%. Podobny przypadek był u sąsiada mojej mamy. Sądzili się z nim, bo nie było innego wyjścia. Sąd nakazał odkręcić grzejniki i grzać normalnie.
  8. Dokładnie tak. Nawet czytałam, że dobry terapeuta nic nie doradza, tylko sugeruje, naprowadza i czeka, aż pacjent wreszcie sam zrozumie. Prawdopodobnie nie odbierasz sugestii, nie docierają do Ciebie subtelne sygnały. Terapeuta za chorego nie zrobi nic, bo nie jest czarodziejem, który dotknie różdżką i usunie problem. Co robić? nie poddawać się temu. Jesteś osoba myślącą a nie nieokiełzanym dzikim zwierzem ? Umiesz się powstrzymać przed włożeniem dłoni do wrzątku, to umiesz się powstrzymać przed innymi rzeczami... także przed myśleniem o nim. To tylko kwestia Twojej woli. Jeśli zaczynasz wspominać to ukróć to, po prostu powiedz sama sobie STOP. A potem zajmij się czymś, miej jakieś zainteresowania. Idealizujesz, bo tak chcesz. To daje Ci poczucie bezpieczeństwa i złudzenie, że jest miło. Gdybyś wspominała złe to byś się źle czuła, a nie chcesz więc idealizujesz i poprawiasz sobie tym samopoczucie. czas zrozumieć, ze masz prawo czuć się źle, masz prawo odchorować ten związek. A potem pożegnaj się z tymi złymi uczuciami i zacznij żyć tu i teraz. Samo nic nie minie. Musisz włożyć wiele pracy w siebie, chcieć z całych sił i codziennie konsekwentnie dążyć do poprawy. Co w ogóle robiłaś ze sobą przez ten cały czas? O nowej miłości jeszcze nie myśl, bo nawet nie jesteś gotowa. Sama ze sobą musisz się najpierw uporać. Powiem tak: otwórz się najpierw na miłość do samej siebie.
  9. Javiolla

    Nie mam hobby

    Dziękuję ? Powodzenia w odkrywaniu pasji ?
  10. Oczywiscie, że wszystko może być. Zadaję te pytania ku refleksji samej autorki. Wcale nie oczekuje odpowiedzi, bo to nie moja sprawa. Ważne, że autorka sama to przemyśli. Nie ma więc sensu dyskutować o tym na łamach forum, bo to tylko gdybanie.
  11. Javiolla

    Nie mam hobby

    Myślę, że jeśli to naprawdę lubisz, to się zmotywujesz. Teraz wiele szkół tańca działa online. Zapisujesz się na lekcje online i czujesz, że należysz do społeczności. Będziecie się łączyć w określone dni i godziny. Fakt, że nic nie zastąpi osobistego spotkania, ale na przetrwanie trudnych czasów musi wystarczyć. Temat tańców jest mi bliski bo moja córka tańczy od 3 lat. Jest po kursie instruktorskim, a wkrótce będzie uczyła online w szkole, która w wyniku covid musiała przejść na lekcje internetowe. Wystarczyły tylko 3 lata, aby przejść do takiego poziomu. Zamierza iść na pedagogikę tańca, bo nie jest jeszcze na tyle dobra technicznie, aby uczyć samodzielnie, bez asysty trenera. Jednak to jest jej pasja, w której się realizuje. Tak jak napisałaś: dodaje jej skrzydeł, nastawia pozytywnie do życia ? A więc może to jest właśnie dla Ciebie jakiś trop. Aha... a lustro można sobie sprawić: w czym problem ? ?
  12. Założyć maskę-to raz. Drugi pogadać z psychologiem i pedagogiem szkolnym. Następnie pogadać z rodzicami o przemocy. To na początek. A ile masz lat?
  13. Absolutnie tego tak nie widzę. Sama się przyznała, że wie że puste jest takie patrzenie na wygląd. Przyznała, że zakochałaby się gdyby był ładniejszy/przystojniejszy. To naprawdę nie jest poprawne zachowanie. Weźmy to na przykład i załóżmy, że się zakocha w przystojniaku i będzie ją lał, poniżał słownie.... i nadal go będzie kochać bo taki przystojny, bo wygląd i pożądanie świadczy o zakochaniu. Moze właśnie w tym przekonaniu tkwi problem. Uświadomienie autorce, że powinna zastanowić się nad tokiem rozumowania nie oznacza, że ma się z nim męczyć, bo jeśli czuje niemal obrzydzenie, to po co z nim jest? Dla kasy czy z litości? Zwraca się uwagę na wygląd, ale najczęściej w takim sensie czy jest schludny, zadbany, czysty... a jeśli facet ma wartości wewnątrz to może być to bardziej podniecające niż jakiś maczo z wyglądu ? Przecież każdy zdaje sobie sprawę, że sam nie jest ideałem, że ma wady w wyglądzie jak i w charakterze, dlatego zakochujemy się w całokształcie. Tak więc albo tutaj brak spojrzenia na całokształt albo po prostu nie ma tego czegoś... autorka sama musi to przemyśleć. Generalnie wg mnie chodzi o to, by autorka sama sobie odpowiedziała na pytanie po co z nim jest i jakie ona ma wartości w życiu? Czy taki, który podoba się z wyglądu da jej większe szczęście? Dlaczego stawia ulotny i przemijający wygląd ponad inne wartości? Czy chce się w ten sposób dowartościować? Jeśli tak, to czy nie warto popracować nad podniesieniem samooceny? To wszystko ma skłonić autorkę do refleksji, a nie zdołować i wzbudzić poczucie winy.
  14. Yonka> ja sądzę, że autorka może być nadwydajna mentalnie i nie robi z siebie gwiazdy na siłę, ona może naprawdę jest wyjątkowa ? ... ale nie w sensie lepsza od innych, ale odmienna w wielu kwestiach. Moja córka tez nie miała tematu z rówieśnikami, zawsze czuła, że od nich odstaje, wiele opisywała cech podobnych do autorki i uwierz, że nie wywyższała się, ale czuła się przez to gorsza. Bardzo chciała mieć wspólny temat, ale zawsze była jakby dojrzalsza od nich i do tej pory tak jest. Podejrzewam, że po prostu urodziła się taka i wcale jej z tym dobrze nie było-uwierz mi, że cierpiała nie raz. Chciała się bawić w dziecinne zabawy razem z innymi, ale nie interesowały jej, nie czuła się w tym, wolała coś ambitniejszego. Zawsze była rozsądniejsza od innych dzieci jakby urodziła się z wiedzą, że tego nie wolno robić. Wiele razy zadawała ambitne pytania, a dzieci w jej wieku miały w głowie tylko bezmyślnie biegać, szaleć i bawić się. Niektórzy są dojrzalsi i nie jest to wynikiem robienia z siebie takich, oni tacy są. A naprawie to ludzie bardzo wrażliwi, skromni do przesady, zdolni ale nie zdający sobie z tego sprawy, naduczuciowi i wyjątkowo uduchowieni. Nie ma w nich ani odrobinki gwiazdorzenia czy ksieżniczkowania. Dlatego poleciłam autorce "Jak mniej myśleć" bo wyczuwam, że w lekturze tej książki odnajdzie siebie. To książka o ludziach dojrzalszych, którzy bardzo chcieliby być normalniejsi, ale nie będą.
  15. W takim razie sam to ogarnij, jeśli uważasz, że to byle głupota i dasz sobie sam rade. Oczywiscie nie twierdze, że nie dasz, ale zamiast się rozczulać nad sobą, musisz zacząć ciężko nad sobą pracować. Sam, bez wsparcia specjalisty w tej dziedzinie. Polecam czasem przeczytać jakieś mądre artykuły psychologiczne (jeśli nie książki) bo to nie zaszkodzi, a z pewnością będzie jakąś wskazówką. Czytać tego typu rzeczy chyba się nie wstydzisz? To opanuj swój lęk. Od tego zacznij. Przestań się bać, bo lęk nas ogranicza i zapętla nas w marazmie. Nie masz podstaw do tego, by się aż tak bać, bo po pierwsze tak jak piszą wyżej nikt nie jest idealny, a po drugie jako świadoma osoba możesz opanować wiele negatywnych cech i zmienić je. Tak więc wycisz się, oswój swój lęk i zacznij działać!
  16. Javiolla

    Nabyte kompleksy

    Wg mnie to ewidentne, że ma niskie poczucie wartości. Z tym, że często zdaniem mężczyzn to bardzo "niemęskie" przyznać się do wad i słabości, toteż prawdopodobnie zapytany o to-zaprzeczy ? Rzecz w tym, że tego typu dowartościowywanie nie "leczy" niskiego poczucia wartości. Nad tym sami musimy pracować, sami siebie polubić na tyle, że nie będzie nam potrzebne dowartościowywanie. Jeśli tego nie zrobimy to nielubienie siebie będzie z wiekiem narastać. Nie twierdze, że to groźne, ale niekomfortowe i z pewnością zrodzi nowe przykrości czy kłopoty. I o tym pisze... dowartościuje się. To od niego samego zależy czy w przyszłości będzie dążył do coraz to mocniejszych sposobów na dowartościowanie, czy zacznie nad sobą pracować sam. Podejrzewam, że w kwestii dziewczyn czuje się niepewnie i to był zawsze jego słaby punkt i myśli, że jak mu się uda zwrócić uwagę jakiejś laski to jest super gość. Tylko, że nie w ten sposób się to powinno odbywać, bo to jest tylko chwilowe. Budowanie poczucia wartości polega na polubieniu swoich wad i niedoskonałości, polubienie siebie takim jaki jest i akceptacja własnych błędów. On sobie z tego prawdopodobnie nie zdaje sprawy i idzie łatwiejszą drogą czyli krótkotrwałym dowartościowaniem.... na chwile jest złudzenie, że to pomaga ?
  17. Są tez niehormonalne np. spirala. Tak czy siak... nie ma co teraz płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. W takim razie nie wiem o co Ci chodzi. Skoro to jest bzdurny problem to po co te lęki i obawy o wszystko? Weź się w garść i sam się z nimi uporaj. Umiesz to zrobić i masz tę moc, tylko zadziałaj zamiast się skarżyć. Utemperuj zachowania podobne do ojcowych. Moze ich nie usuniesz, ale nieco poprawisz i już jest duży plus. Panuj nad negatywnymi zachowaniami, nie jesteś przecież nieopanowanym dzikim zwierzem i umiesz się powstrzymać, a więc rób to, a już będziesz lepszy od ojca. Po prostu pracuj nad sobą i zmieniaj się na lepsze-SAM.
  18. To nie całkiem tak jak piszesz. Ludzie nie lubią malkontentów, ale chcą pomóc osobie w potrzebie. Podstawowy błąd jaki robi często wiele ludzi, to rezygnacja z terapii z powodu wyrzutów sumienia. A drugi raz, gdy trafiłaś do psychiatry i na terapię, to dokończyłaś ją? Iile czasu brałaś antydepresanty i ile czasu chodziłaś do terapeuty? Terapia to generalne porządki duszy. Zakładając, że chcesz wysprzątać szafę, do której nie zaglądałaś od dzieciństwa. Tak więc najpierw musisz wszystko z niej wyrzucić i zobaczyć co się nadaje do ponownego ułożenia, co wypierniczyć. Robisz segregację i nieraz jest ona szokująca, bo odnalazła się rzecz uznana za zagoniona lata temu lub znajdujesz coś i nawet nie wiesz skąd się wzięło. Tak jest też z duszą podczas terapii. To, że odsłoniłaś krzywdy było właśnie wywaleniem rzeczy z szafy i to są te niepotrzebne, popsute rzeczy. Wyrzuty sumienia to nic innego jak zrozumienie, że sama spowodowałaś ten bajzel w szafie, bo zamiast regularnie się pozbywać niepotrzebnych rzeczy, Ty je kumulowałaś i doprowadziłaś do przeładowania szafy. Tylko z tego co piszesz, w tym momencie walnęłaś te rzeczy na środek i zakończyłaś porządek, bo się wkurzyłaś, że tyle roboty jeszcze do wykonania, a miało być tak łatwo... że takie rzeczy odkryłaś, a spodziewałaś się prawdziwych skarbów... że teraz będą ci wyrzucać, że to Twój bałagan i sama masz się z nim rozprawić. Teraz zamiast poukładać te wywalone przedmioty, zamiast wyrzucić niepotrzebne, to depczesz po nich, potykasz się, wkurzają Cię jeszcze bardziej ? . Nie jest tak? Powinnaś wrócić na terapię i zrobić wreszcie porządek w swojej duszy. Jeśli nie do tego samego to do innego terapeuty, ale bez zrobienia porządku z samą sobą, Twoje życie nadal będzie tak wyglądało. Przydałyby się tez antydepresanty, ale nie wiem jak to się ma w stosunku do ciężarnej. Może na początek chociaż ziołowe -naturalne preparaty + witaminy.
  19. Czasem biorą do szpitala osoby starsze mimo braku duszności, tak na wszelki wypadek. Słyszałam o takim przypadku, że osoba ta kategorycznie odmówiła i została w domu. Wprawdzie ciężko przeszła, ale żyje. Sama potem stwierdziła, że nie zgodziła się na szpital gdyż bała się, że ze szpitala nie wróci ?
  20. Jesteś jakby DDA (podobne objawy) i najbardziej mnie razi z Twoich wypowiedzi "boje się, obawiam się". A dlaczego nie chcesz zapisać się na terapię? Najlepiej grupową. W miastach są darmowe miejsca gdzie można się zapisać na takie terapie. Jeśli nie chcesz powielać zachowań ojca to trzeba nad sobą pracować. Nie potrafisz sam lub nie wiesz jak to zrobić? Wracamy do punktu wyjścia czyli terapia. Piszesz, że nigdy nie planowałeś i nie chciałeś dziecka, to zabezpieczanie się jedynie gumkami trochę było lekkomyślne. Trzeba było poddać się wazektomii.
  21. Nie i mimo, że w rodzinie były objawy to nikt nie zrobił sobie badań, bo szkoda było im na to pieniędzy. Zamknęli się w domu, odchorowali na zwykłym chorobowym i tyle. Prawdopodobnie tez bym nie robiła i nie zgłaszała się do lekarza. Chyba, że bym miała silne duszności i czułabym, że potrzebuję pomocy, ale generalnie nie zamierzam nikomu nic mówić, a tym bardziej wydawać własnej grubej kasy na test. Bo w sumie co mi da wiedza, że mam covid? I tak nie ma na niego lekarstwa. Tak jak w przypadku wirusów należy się odizolować i odchorować. Sądzę, że mamy tyle zachorowań bo ludzie zgłaszają się z każdym kaszelkiem, a lekarze szybko kierują na badania. A jak jeden ma to trzeba od razu wszystkich przebadać, z którymi miał kontakt... a niby RODO jest ?
  22. Javiolla

    Nie mam hobby

    Poznaj siebie. Prawdo podobnie nie wiesz jaka jesteś. Często jest tak, że to rodzice wyłapują co dziecko interesuje, następnie popychają je w tym kierunku, zapisując na jakieś zajęcia dodatkowe. Jeśli tego nie zrobili to dziecko zatraciło swoje zainteresowania i ewentualne zdolności. Moim zdaniem powinnaś zacząć od przypomnienia sobie co lubiłaś robić jako dziecko (rysować, malować, kolorować, prace ręczne, techniczne, śpiewać, tańczyć). Przypomnij sobie jak się czułaś gdy się tym zajmowałaś. A potem postaraj się zrobić wszystko, aby do tego powrócić i pokochać na nowo. Nie wiem co masz na myśli, że życie bez hobby jest trudniejsze. Na pewno wiem od mojej córki, która jest w klasie maturalnej, że osoby bez zainteresowań zazdroszczą jej tego, że wie co chce robić w przyszłości, że ma już wybrany kierunek studiów. Oni nadal nie wiedzą co chcą robić i gdzie iść dalej. Prawdo podobnie wybiorą coś co ich w ogóle nie ciekawi, tym samym będą się męczyć na studiach i w pracy. Możliwe, że nie będą szczęśliwi z wyboru drogi zawodowej, a ona przekłada się na życie osobiste.
  23. Nie będę Cię oceniać, bo Cię nie znam na tyle by sprawiedliwie ocenić. Po przeczytaniu Twojej wypowiedzi szczerze polecam książkę "Jak mniej myśleć". Dostrzegam coś i myślę, że w tej książce znajdziesz odpowiedź kim jesteś i dlaczego. Zapewniam, że wszystko z Tobą w porządku, jesteś być może wyjątkowa ? a wyjątkowi czują się gorsi, choć są lepsi pod wieloma względami.
  24. Javiolla

    Nabyte kompleksy

    Jeśli kogoś kochasz i czujesz, że mimo wad generalnie tez Cie kocha, to nie ma się raczej tego typu rozterek. Oczywiście nigdy nie można być pewnym na 100%, że do końca życia będzie cudownie jak na początku, ale też nie czujemy wtedy czegoś w stylu "co ja tu robię, po co tkwię w związku, w którym nie jestem szczęśliwa?" Dlatego napisałam, że nie jest pewny siebie. Ma w tej sferze życiowej niższe poczucie wartości. To jak się zachowuje, nie jest celowe (jak domniemam), to podbudowywanie się i dowartościowanie. Ja też uważam się za dość pewną siebie, ale są dziedziny, w których taka nie jestem, a więc u niego to jest pewnie ta słaba strona.
  25. Bezwzględnie! Sprawa w sądzie spotęguje ból i cierpienie. Podejrzewam, że ma to być forma zemsty. Jednak zemsta ma to do siebie, że tylko z pozoru daje nam ukojenie, bo ból jest nadal. Terapia pozwoli się uporać z własnymi słabościami, lękami i nauczy lubić siebie... oczywiście jeśli Autorze zechcesz się wyleczyć z tych traum. Bo w tej chwili wygląda jakbyś chciał w nich tkwić i z lubością rozdrapywać rany.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...