Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 673
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    46

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Trudno jednoznacznie stwierdzić jakie to kursy, nie znając Cie. Nie wiem ile masz lat, co lubisz robić, czego nie. Nikt za Ciebie zainteresowań nie odkryje. "Zacznij, od jasnego określenia, co takiego Cię interesuje, porywa, pochłania?" Często jest jak, że w dorosłości nie mamy pasji gdyż w dzieciństwie rodzice nie pomagali nam ich znaleźć, a talentów odkrywać. Czyli np. dziecko interesowało sie końmi, ciągnęło do nich, ale rodzice to ignorowali zamiast zapisać dziecko na jazdę konną, kupować książki o koniach itp. Jeśli np. lubiło tańczyć to rodzice powinni zapisać je na kółko taneczne, do szkoły tańca, do zespołu tanecznego, gdziekolwiek gdzie dziecko mogłoby to zainteresowanie rozwinąć. Nie oznacza, że skoro rodzice nie nakierowywali dziecka to wszystko przepadło ? Znam osobę, która sobie przypomniała około 30-tki, że w dzieciństwie lubiła prace ręczne (szydełkowanie, na drutach, dzierganie itp), ale wtenczas rodzice nie pociągnęli tematu. To zapisała sie na kurs i teraz robi piękne dzieła. Ma swoją stronę w intrenecie, współpracuje z jakimś sklepem czy galerią i sprzedaje. Tak więc przypomnij sobie co Cię interesowało w dzieciństwie, do czego ciągnęło, co pochłaniało Twój czas? Przy czym nie zwracaj uwagi na głosy rodziców z tamtego okresu, którzy prawdopodobnie negowali Twoje zainteresowania. Wczuj sie tylko w siebie, w to jaka wtedy byłaś czymś pochłonięta, co chciałaś wykonywać itp. Moze coś sobie przypomnisz i nada Ci to kierunek zawodowy? Podziel się tym na forum, może wspólnie coś wymyślimy ? Odnośnie dzisiejszych łamigłówek matematycznych to kupuj sobie sudoku. Świetnie rozwija umysł, a to przydatne w pracy. Rower spacerowo i turystycznie.... super. Może trzeba zapisać sie do jakiegoś klubu, na stronę rowerowe na fb i umawiać sie na wspólne wycieczki rowerowe? Ja wiem, że chodzi Ci bardziej o połączenie zamiłowania z zawodem, ale pozazawodowo też trzeba mieć jakieś hobby. To poszerza horyzonty, motywuje do dalszych działań, pozwala poznać ludzi co na dłuższą metę może przynieść korzyści .
  2. Te pytania najlepiej zadać swemu lekarzowi. Ponadto w intrenecie jest mnóstwo materiału na ten temat. Najważniejsze jednak, tak jak napisał poprzednik, jest połączenie terapii z lekami. Same leki uśmierzają ból, ale nie usuwają źródła wystąpienia depresji. To źródło odkryje i pomoże usunąć terapia.
  3. A jakie to ma znaczenie w obecnej sytuacji? Tłumaczysz sie komuś ze swoich uczuć lub emocji? Moim zdaniem bardziej niewłaściwe (to nie jest celne określenie, ale na inne nie mogę wpaść) jest tracenie rozumu z powodu śmierci drugiej osoby. To świadczyłoby o uzależnieniu emocjonalnym od zmarłej osoby. A życie jest tak skonstruowane, że jedni sie rodzą -inni umierają. Po to teraz się nad tym roztkliwiać? Z pewnością kiedyś ją kochałaś na swój sposób, a ostatnio pewnie byłaś zmęczona opieką nad chorą i miałaś w sobie wiele bólu/żalu. Toteż tłumaczy, że poczułaś ulgę. Jednak nie oznacza, że nigdy nie kochałaś matki. Gdy zmarł mój ojciec alkoholik też nie płakałam, moi bracia też nie. Owszem... po dłuższym czasie przyszło coś na kształt spóźnionej żałoby, ale to było kilka dni. Jak śpiewała Gepper "Jakie życie taka śmierć" i moim zdaniem to tyczy się także innych osób, a konkretnie tego co będą czuły po naszej śmierci. Zauważ, że każdy rodzic sam zapracuje na to, czy dziecko zapłacze nad jego grobem. Tak więc nie miej wyrzutów sumienia, odetchnij, zacznij żyć swobodnie własnym życiem (bo pewnie tego długo nie miałaś).
  4. Javiolla

    Wyrzuty sumienia

    Dajcie spokój z tym wzbudzaniem poczucia winy. Tak naprawdę tak stworzony jest świat. Jedna istota zabija by zjeść drugą istotę lub by ochronić siebie i swoją rodzinę. Jedząc wędlinę, mięso tez ktoś ma wyrzuty sumienia, że je drugą istotę? Jedząc sałatę, pomidora mamy wyrzuty sumienia, że zabraliśmy jedzenie innej istocie? Mysz to szkodnik dla człowieka. Bardziej humanitarny sposób to wysypanie trucizny, ale jeśli ktoś ma skłonności do samobiczowania i umęczania się to będzie miał wyrzuty sumienia nawet z tego powodu, że tę mysz złapał w klatkę i wyrzucił na pole.
  5. Ja odnoszę wrażenie, że to autor sam siebie traktuje z góry, bo musi mieć wyższe wykształcenie by się dowartościować. Tak jakby ktoś z innym niż wyższe wykszt. był kimś gorszym. Zwracam jedynie uwagę na fakt niedoceniania tego co się ma. Patrząc na inne kraje gdzie jest głód, wojna, terror i inne poważne niedogodności życiowe, autor uważa za najgorsze brak wykształcenia wyższego. Ja wiem, że moja wypowiedź zabrzmiała jak umniejszanie uczuciom autora. Tak naprawdę to jest zwrócenie uwagi na to co mamy, skupianie sie na tym co pozytywne, cieszenie się każdym drobiazgiem póki go mamy. Czymże jest wykształcenie w obliczu nieszczęść tego świata? Zapewniam, że zdobycie nawet kilku fakultetów nie uczyni człowieka szczęśliwym, gdyż szczęście jest w nas. To uczucie niezależne od posiadania czegokolwiek, to stan naszego ducha. Można być szczęśliwym nie mając nic i nieszczęśliwym mając wszystko. Ja widzę u autora nie tyle cierpienie, jak drastycznie niskie poczucie wartości, które w desperacji próbuje sobie podwyższyć nietrafionymi metodami. Ku przemyśleniu dla autora ? : "Szczęście nie zależy od tego, co mamy, ale zależy od tego, jak się czujemy wobec tego, co mamy" .~William D. Hoard~ „Szczęście to stan równowagi, harmonia duszy, ciała i umysłu” „- Dlaczego wszyscy tutaj są tak szczęśliwi, a ja nie? – Dlatego, że nauczyli się widzieć dobro i piękno wszędzie – odrzekł Mistrz. – Dlaczego więc ja nie widzę wszędzie dobra i piękna? – Dlatego, że nie możesz widzieć na zewnątrz siebie tego, czego nie widzisz w sobie” - Anthony de Mello
  6. Moim zdaniem to celowe zagrywki. Zniechęca Cię do chłopaka, abyście sie rozstali, a wtenczas wg jego teorii wpadniesz mu w ramiona celem pocieszenie i będziesz jego ?
  7. Jeśli masz do dyspozycji górę, to nie wiem czy ma sens wyprowadzanie sie i -jak słusznie zauważyłaś- płacenie komuś czynszu. Może lepiej wygospodarować kasę i zrobić sobie schody na zewnątrz celem utworzenia własnego, oddzielnego wejścia do budynku. W ten sposób unikniesz chodzenia na dół i patrzenia na ojcowski nieporządek. Unikniesz też wstydu jaki czujesz gdy ktoś przychodzi. Tymczasem mamie zaproponuj by zamiast firanek zamontowali ojcu rolety i jeden problem z głowy. Okna umyte raz na rok to nie jest katastrofa. Szczerze... ja też tak robię ? Wprawdzie z powodów zdrowotnych, ale kiedyś mając lepsze zdrowie myłam max 2 razy do roku (wiosną i jesienią). Akurat okna nie są takim elementem mieszkania, które ma wpływ na nasze funkcjonowanie. Co innego np. nieumyta podłoga, która już sie klei. Ponadto zastanawia mnie jak często Ty myjesz drzwi, kafelki? Ja rzadko, bo nie mam potrzeby. Jeśli nie są obłapane, ochlapane to nie myję ( najczęściej są to kafelki). Nooo dobra... raz do roku w ramach świątecznych czy wiosennych porządków przetrę drzwi. ? Aby ułatwić sytuację sprzątania trzeba kupić robota sprzątającego, jeździ i sprząta sam. Tym samym tata zamiast odkurzać (skoro zrobi się to samo) przetrze mopem podłogę ? Najpierw oczywiście trzeba usunąć wszelkie dywany/chodniki, które są zbieraczem kurzu, brudu i roztoczy. A potem pozwolić robotowi sprzątać ? Co do trawy to trzeba kupić taki sprzęt jak samodzielna jeżdżąca kosiarka. A tak na marginesie... Twój ojciec robi dużo w mieszkaniu. Uwierz mi, że mój mąż połowę tego nie zrobi sam z siebie. Mój ojciec dobrowolnie też robił niewiele w sprawach sprzątania. Obu trzeba wskazywać palcem i najlepiej pokazywać jak to zrobić. Wymieniłaś jednak sporo rzeczy jakie Twój tata robi, a więc nie jest tak tragicznie jak wskazuje tytuł. Po prostu masz większe wymagania. A może zamiast oczekiwać wiele, to zróbcie wszystko aby tacie sprzątanie ułatwić. Zarówno mamie jak i tacie potrzebne jest coś co im odbierze część obowiązków, to są starsi ludzie i mają już mniej siły. Raz na jakiś czas trzeba zamówić kogoś do sprzątania i załatwione, albo do mycia okien, tapicerki lub porządków na zewnątrz. Kwestia organizacji. I to czułam od początku, że dużą ( a może nawet zbyt dużą) uwagę przywiązujesz do porządków. Z tego co opisujesz to nie ma u ojca jakiegoś bajzlu, tylko jest wg Ciebie za mały porządek. Ty oczekujesz większego. a może jemu taki wystarczy? W końcu kibelek umyty, naczynia zmyte, odkurzona podłoga... karaluchy sie nie zalęgną ? Każdy ma inne poczucie czystości, inne priorytety i inny stan zdrowia.
  8. Domyśliłam się, bo to główny powód braku wiary w siebie i niskiego poczucia wartości w dorosłym życiu. Czy byłabyś gotowa sama popracować nad podniesieniem samooceny, polubieniem siebie? Jesteś dostatecznie zmotywowana, by konsekwentnie się zmieniać?
  9. Chodzi zapewne o wyśmiewanie/wytykanie, że dziecko chore umysłowo. Spotkałam sie już z takim myśleniem. I tym samym szkodzi sie dziecku, bo mogłoby podjąć terapie od wczesnych lat dziecinnych i w dorosłości już umieć sobie radzić. A tak... niby rodzice chcieli dobrze, a nieświadomie skrzywdzili bardziej.
  10. Mimo wszystko jesteś taka z powodu braku pewności siebie, a tego ci brakuje bo prawdopodobnie masz niskie poczucie wartości. A to z kolei mamy z powodu rodziców głównie. Wystarczył mi tekst, że pewnie nie znajdziesz pracy jak matka, by domyślić sie jak zostałaś wychowana. Pewnie zero wsparcia, motywacji, troski, okazywania pozytywnych uczuć, mówienia Ci miłych słów.
  11. A wiec jakiś trop jest, teraz trzeba by to pociągnąć dalej. Wrócić do tematu, zrobić badania, testy i co tam jeszcze potrzebne.
  12. Trudno, ale nie oznacza niemożliwe ? To jest możliwe!
  13. Super. Pomyśl o rowerze może?
  14. Javiolla

    Toksyczny czlowiek

    To nie oznacza, aby milczeć. Czasem wystarczy go zdemaskować w towarzystwie. Możesz przecież powiedzieć, że wiesz co robi, że czas by zdał sobie z tego sprawę. W momencie gdy oni myślą, że nie słyszysz to wystarczy ich zdemaskować, by sie na drugi raz zastanowili zanim sie zaśmieją. Pamiętaj, że ludzie nas tak traktują jak im na to pozwalamy, a Ty pozwalasz milcząc. Milczenie jest zgodą.... czyli zgadzasz się ? W pewnym sensie tak, ale co Ci da ta wiedza skoro nic z nią nie zrobisz?
  15. Zatrudniają głównie niepełnosprawny ale nie tylko. Moze więc czas do tego tematu wrócić i załatwić sobie teraz. Niepełnosprawnych chętniej zatrudniają bo mają do nich dofinansowanie. Na co dzień nie musisz się chwalić tą niepełnosprawnoscią, na czole Ci tego nie wypiszą ? Rodzicie niby chcieli dobrze, a wyszło jak zwykle. To, że miałabyś taki stopień nie oznacza, że musiałabyś sie nim wszystkim chwalić i pokazywać, tak samo rodzice nie musieliby tego robić. Z kolei kiedy by była potrzeba to by się mógł przydać-prawda? Widać u Ciebie coś w stylu nieporadności życiowej, oczywiście piszę jako osoba postronna i oceniam jedynie po Twoich postach. Co naprawdę Ci dolega może ocenić jedynie psychiatra. Jakbyś miała dostęp do historii choroby tej lekarki co proponowała rodzicom, to możesz poprosić o zrobienie ksero/wydruku. Wiem, że trudno się Tobie odezwać i to załatwić, ale musisz stanowczo zadziałać w tej sprawie, aby sobie polepszyć na przyszłość. Przezwyciężaj lęki, pokonuj je nawet jeśli wiele Cię to kosztuje. To w sumie dla Twojego dobra... Nie ma sprawy, jakbyś miała jeszcze pytania to śmiało pisz.
  16. I super. A podobało się? Zadowolona jesteś z tego wyjazdu? A dlaczego w tym roku sie nie da? Do końca roku jest kilka m-cy.
  17. To motywacja... jakbym swoją matkę słyszała 25 lat temu ? Współczuje sytuacji. Skoro Twoja siostra jest bardziej obeznana od rodziców, to może doradź się jej, poproś ją o pomoc. A czy masz rower? Moja znajoma mieszka we wsi, do której też nie ma dojazdu. Jeździ do pracy do miasta rowerem-cały rok. Wiem, że trudne do wyobrażenia... w śnieżycach, mrozach, wichurach, burzach jeździć non stop. Pisałaś, że to okolica turystyczna. Czy jest możliwość, by zbudować domek i wynajmować letnikom? Oczywiście mam na myśli byś Ty sie tym zajęła i Ty miała z tego dochód. Z ojcem byś spisała umowę np. użyczenia, a jeśli jest chciwy i nie chce za darmo to umowę dzierżawy placu, na którym stoi domek. Wiem, że postawienie domku to koszt, ale może byś pożyczyła pieniądze na start? Czasem w urzędach pracy mają dotacje na rozpoczęcie działalności gosp. Otworzyłabyś agroturystykę dzięki czemu nie stracisz KRUSu. Poczytaj, podowiaduj sie, skonsultuj z siostrą, pokombinuj. Już duży plus, że chcesz coś zmienić w swoim życiu. Brakuje Ci tylko pewności siebie i wsparcia, bo widać ojciec w domu rządzi i biedna mama nawet nie ma prawa głosu. Może on ją tak samo dołował toteż nie znalazła pracy. Rodzina powinna wspierać, a nie podcinać skrzydła. Oj jaka Ty jesteś zahukana ? Czy wiesz, że jesteś wartościową osobą i tylko TY możesz wyznaczać swoją wartość jako człowieka? Nie ojciec, dziadkowie ani inni ludzie. Jeśli Ty pragniesz mieć to prawko, jeśli zmobilizujesz sie mając w d**ie ich gadania, to zdasz. Oczywiście nie musisz za pierwszym razem, ale ważne by zdać. Widzę, że jesteś ogólnie strachliwą i zalęknioną osobą. Niestety będzie Ci ciężko w pracy, w życiu ogólnie. Co robisz by te lęki przezwyciężać, nabierać pewności siebie i podnosić swoją samoocenę? Mądrale, to niech Ci znajdą na miejscu...
  18. Jeśli masz fobię, to konieczne jest leczenie. Samo pokonywanie lęków jest tylko uzupełnieniem terapii i brania leków przeciwlękowych. Można więc powiedzieć, że niestety niewiele robisz by to zmienić. Troszkę zachowujesz sie jak Ci ludzie, którym tak wiele zarzucasz. Nie robisz wszystkiego co można, by ten stan zmienić. Nie bądź taka jak oni, zrób znacznie więcej dla siebie!!!
  19. Czyli byliście dziećmi-tak? I Ty nadal o tym myślisz? W dzieciństwie takie zachowania to normalne. Dzieci nie potrafią budować więzi, to dorośli je tego uczą. Zamiast pytać co było z Tobą nie tak, zapytaj co jest nie tak dziś, że stale żyjesz przeszłością???
  20. Javiolla

    Toksyczny czlowiek

    I co robisz w tym momencie? Jak sie zachowujesz? Co robią i mówią inny gdy on sie tak zachowuje? Widzi, że mu nie wierzysz/nie ufasz... ale czy domyśla sie tego, czy szczerze i otwarcie mu o tym powiedziałaś? Możliwe. Tak naprawdę wszędzie są takie osoby i tego nie unikniesz. Ważniejsze jak Ty reagujesz, jak wygląda Twoja postawa, czy na to pozwalasz?
  21. Sądzę, że raczej powinnaś namówić partnerkę na terapie. Sam psychiatra to chyba za mało. Jeśli faktycznie to traumatyczne przeżycia ją zablokowały, to tylko terapia w tym pomoże. Swoją drogą... na początku nie miała z tym problemu i dopiero teraz wspomnienia złych przeżyć zaczęły mieć na nią wpływ? Coś sie wydarzyło, że wspomnienia odżyły? Masz skłonności do brania na siebie cudzych win? Jesteś nadwrażliwa i odbierasz cudze emocje/uczucia np. poczucie winy? Nie masz podstaw do tego by czuć się winna. A jeśli czujesz już tak silne napięcie seksualne to może trzeba się zadowolić samej. Szczerość to podstawa związku. Skoro partnerka sama nie wpadła na to by Tobie pomóc w rozładowaniu napięcia, to bądź wobec niej uczciwa i powiedz prawdę, że czujesz sie rozdrażniona i samozaspokojenie to by była tylko forma rozładowania napięcia i że czasem musisz to zrobić.
  22. Co z Tobą nie tak? Po prostu stale o niej myślisz i tyle. Przestań to robić. Wiem, że łatwo sie mówi. Podejrzewam, że myślenie o niej sprawiało Ci przyjemność, dlatego ją wspominałeś każdego dnia. Teraz to już stało się Twoim nawykiem. Może teraz jesteś już tym myśleniem zmęczony i chciałbyś przestać, ale przez tyle lat wyrobiłeś sobie zły nawyk i może teraz czas to zmienić. Sądzę, że możesz o niej NIE myśleć, ale czy naprawdę chcesz, czy jesteś gotowy zacząć żyć tu i teraz, zamknąć za sobą drzwi przeszłości?
  23. Javiolla

    Nie wiem co dalej

    Razi w oczy bardzo niskie poczucie wartości. Ważne by mieć byle kogo, byle mieć. Do tego zatracenie siebie dla drugiej osoby i niebezpieczne "zrobiłbym dla Niej wszystko. Dosłownie wszystko". Raczej nazwałabym to uzależnieniem od siebie. I tutaj bym polemizowała. Przeczytaj dokładnie tekst jaki załączę i określ czy na pewno ją kochasz? "Pierwszą podstawową rzeczą, którą zdaniem uczonych trzeba się nauczyć w związku, jest właśnie odróżnianie miłości od uzależnienia. To drugie polega na emocjonalnym przywiązaniu do drugiej osoby. Na tyle, że boicie się rozstania tylko dlatego, że nie dacie sobie rady bez partnera. Żeby sprawdzić, czy jest się uzależnionym, należy zdać sobie sprawę, czy w momencie, gdy druga osoba sprawia nam ból, potrafimy powiedzieć dość i nie dawać sobą sterować. Jeżeli nie, powinniśmy się poważnie zastanowić, czy nie potrzebujemy pomocy psychologa. Żeby zrozumieć wady partnera i walczyć z przyzwyczajeniem, trzeba pokochać samego siebie. Ludzie, którzy tkwią w uzależnieniu od kogoś innego, zazwyczaj nie zdają sobie sprawy o własnej wyjątkowości. Przede wszystkim nie potrafią sobie ułożyć zadań samemu, czują się zobowiązane do uzyskania pozwolenia na pewne rzeczy. W związku nie powinna być zatarta granica pomiędzy konsultacją a pytaniem o zgodę. Jeżeli za każdym razem jesteśmy zobowiązani do proszenia się o coś, w pewnym momencie nie wytrzymamy psychicznie. Człowiek z reguły jest wolny, a związek polega na wspieraniu siebie, a nie wymuszaniu pewnych rzeczy. Zanim zdecydujemy się na nową relację, powinniśmy zdać sobie sprawę z własnych zalet i odbudować pewność siebie. " "Osoba uzależniona emocjonalnie owładnięta jest obsesją zaspokajania wszelkich potrzeb partnera. Robi wszystko, co w jej mniemaniu zapewni jej związkowi trwałość, poświęcając przy tym swój czas, tłumiąc swoje potrzeby i rezygnując z zainteresowań i rzeczy, które dotąd sprawiały jej przyjemność. Ponadto może zaniedbywać swoje dotychczasowe obowiązki, nie tylko zawodowe. Uzależniony emocjonalnie jest właściwie odcięty od świata, mało tego – odcina od niego także swojego partnera. Wyróżnia on trzy cechy uzależnienia emocjonalnego: upojenie, potrzeba zwiększania „dawki” i utrata samoświadomości (własnego „ja”). Wskazuje on, że osoba uzależniona od kogoś odczuwa w jego obecności pewien rodzaj euforii, podobny do stanu upojenia. W miarę upływu czasu potrzebuje coraz dłuższych i częstszych kontaktów z obiektem swoich „uczuć”, które doprowadzają ją do zaniku tożsamości. " I to jest jeden z dowodów, że to nie miłość, bo miłość uskrzydla. Uzależnienie z kolei niszczy i faktycznie stajemy sie wrakiem człowieka. No i potwierdziło się co napisałam wyżej. Co zamierzasz zrobić ze swoim uzależnieniem? Bo możesz coś zrobić!!!
  24. Cóż... jako matka młodej dziewczyny, która tez nigdy nie sprawiała problemów zgadzam się z rodzicami. Póki nie jesteś pełnoletnia odpowiadają za Ciebie. Tu nie chodzi o epokę, ale troskę i poczucie obowiązku. Czyli wnioskuję, że jesteś podatna na jego gadania. A dlaczego tak bardzo mu zależy byś u niego nocowała? Nie macie co robić ze sobą w dzień? Nie umiecie spędzać czasu w inny sposób niż nocowania u siebie? Powiem z perspektywy nie rodzica, ale osoby postronnej... NIKT nie ma prawa Cię do niczego naciskać. Zapamiętaj to na całe życie, NIKT. Wyłącz na chwilę te jego nerwy i nagadywania i pomyśl samodzielnie. Skoro jesteś osobą prawie dorosłą i chcesz sama za siebie odpowiadać, to nie pisz co on mówi, co on czuje, czego on wymaga... ale co Ty czujesz, jakie Ty masz zdanie i czy czujesz sie faktycznie taka dorosła (w każdej dziedzinie życia) jak wmawia Ci chłopak? Czy to naprawdę takie ważne by u niego nocować? Czy to niezbędne by zbudować Wasz związek? Zastanów się dobrze, pomyśl logicznie. Chłopak wyraźnie Tobą manipuluje. Odnoszę wrażenie, że masz problemy z komunikacją nie tylko z rodzicami, ale ogólnie. Jesteś prawdopodobnie uległa, niepewna siebie, podatna na manipulacje. Chłopak to widzi i wykorzystuje. A czym on sie tak strasznie męczy ? ? A jaka byłaś na początku, że tak tego pragnie? Domniemam, że był częściej seks, a teraz jest mniej, że dałaś mu (w przenośni ) palec, a on chciwie chce całej ręki ? Czy tylko jego uczucia sie liczą, tylko to co on chce i oczekuje? Za kogo on Ciebie ma? Za panią do towarzystwa czy partnerkę życiową? Nie okazujesz tyle ile on by chciał, a ciekawa jestem czego Ty chcesz i czy on Ci to wszystko daje? Nie dziwie sie, że stajesz sie strachliwa, bojaźliwa i stresowa. Zacznij myśleć samodzielnie, czuć samodzielnie i przede wszystkim zdejmij różowe okulary a gwarantuję, że będziesz spokojniejsza. A to nie jest rudne do zdefiniowania. Pomyśl czy dobrze sie czujesz czy gorzej niż przed związkiem? Gdy dodaje skrzydeł to zgodnie z tym powinnaś rosnąć, czuć sie wspaniale. Wnioskuję z Twojego wpisu, że jest raczej odwrotnie ? Nie chcę podważać tego co czujesz, bo z pewnością to dla Ciebie ważne, ale gwarantuję, że to co czujesz nie musi być wielką miłością. Sama piszesz, że Twoje starania... a jego jakie są? A ja czuję, że nie decydujesz sama, lecz on decyduje za Was obu. Jesteś podatna, słabsza, a on silniejszy i ma zadatki na manipulanta. Nie wygląda na to byś sama decydowała. Po czym poznaję? Bo piszesz stale o nim, o tym co ON, że ON, jak ON... Piszesz o związku przez pryzmat tego co on mówi i jak on sobie ten związek wyobraża. Nie sądzę aby rodzice mieli niszczącą siłę, to raczej on Ci tak wmówił, a Ty będąc słaba bez własnego zdania, uwierzyłaś mu. Z tego co napisałaś ja widzę niszczącą Ciebie siłę w nim, a nie w rodzicach. Aby rodzice Tobie zaufali powinnaś zacząć myśleć i działać samodzielnie, czyli przestać słuchać jego nalegań, bo nie ma prawa niczego od Ciebie wymagać, a tym bardziej na nic naciskać. W tej chwili rodzice chcą Cie chronić bo być może też wyczuli (tak jak ja), że on ma zły wpływ na Ciebie, że jesteś podatna na wpływy innych i już nie myślisz samodzielnie. Dopóki rodzice nie zobaczą w Tobie dorosłej mentalnie kobiety, mądrej, umiejącej obronić sie przed manipulacją, to będą Cię chronić dopóki się da. Pokaż im, że umiesz sie sama obronić przed naleganiami innych, że nie jesteś stronnicza, że nikt nie pociągnie Cię w dół, że możesz być tak samo odważna/stanowcza/ostrzejsza wobec chłopaka, koleżanki jak i rodziców. Miłość nie polega na tym, że jesteśmy na czyjeś zawołanie, że oddajemy mu się we wszystkim (ciało i dusza), że spełniamy kogoś oczekiwania, że poświęcamy się tej osobie, że zapominamy o sobie i swojej rodzinie.
  25. Javiolla

    Kamil

    A ja "pacze" i nie widzę ? Muszę zmienić okulary ? Zastanawia mnie czy wydarzyło sie coś, co mogło spowodować takie zachowanie? Podejrzewam, że sam sobie narzucasz takie poczucie nastolatka, ale trzeba znaleźć powód. Coś sie fajnego, nietypowego działo w tamtym okresie? Czy często wspominasz czas gdy miałeś 18 lat? Podoba się Tobie obecne życie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...