Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. @ czytajcie ludzie Własnie dlatego, ze przeczytałam, chyba dośc uważnie to się rozwinęłam A) jakiego typu jest to mieszkanie B) ilu kiedyś po latach będzie spadkobierców i jak trzeba będzie rozgryśc tę sprawę
  2. To, że jestes głupia to jakby po trosze prawda- kto tak mysli sam o sobie- tylko chyba ten, ktory ma jakies zapędy, aby udawać niedojde czy nieudacznika i dię sam dołówać. Macie obszerne mieszkanie (75 m. kw, to chyba dośc aby nie wchodzić sobie w drogę), zresztą nie piszesz, ze rodzice Tobie wchodzą w drogę lub Ty im. Zycie tak Ci się ułożylo, ze mieszkasz przy rodzinie i co w tym złego? Pracujesz i masz jekies nieduże swoje pieniądze, to jak chcesz się z kims spotkac poza oczami rodziców to stać Cię na kawiarnie czy restauracyjke, czy tez kino. Nie rozumiem, nie czuję w czym ta Twoja rozpacz z powodu mieszkania z rodzicami ma rację bytu? Oczywiście możesz próbować ubiegac się o lepsza pracę jak kazdy z nas. Możesz tez próbowac podniesc kwalifikacje, jeśli uważasz, ze słabe wynagrodzenie po trosze wynika tez z braku wykształcenia. Jestes młoda i wiele jeszcze możliwości przed Tobą. Z powodu czego tak płaczesz to ja osobiście nie rozumiem. Natomiast w kwestii mieszkania rodziców to tylko bym rozpatrywała takie kwestie. Czy jest to mieszkanie spóldzielcze czy własnosciowe, czy może komunalne. Jesli komunalne, to pewnie jak oni kiedyś odejdą, to może je stracisz- tu bym się martwila- jaka będzie sytuacja po śmierci obojga rodziców. Jesli to forma ich wlasności to ile masz rodzeństwa- czyli z iloma osobami za ileś lat je odziedziczysz? i jaka będzie forma tych rozliczeń. Czy rodzeństwo będzie za tym aby mieszkanie sprzedać i podzielić się otrzymanymi pieniędzmi- pewnie będzie ich na tyle mało, ze nawet kawalerki nie kupisz za to. Czy tez rodzeństwo pozwoli Ci latami to mieszkanie spłacać.Lub może pozwolą zamienić to mieszkanie na kawalerkę a nadwyżką pinięzna podzielą się między sobą, nie pokrzykując jacy są pokrzywdzeni, bo Twoja nowo nabyta kawalerka to więcej niż im przypadło z podziału pieniędzy.A jako rodzeństwo należy tez liczyć rodzeństwo przyrodnie jesli takie masz. Ponadto zanim rodzice umrą, to nieraz latami trzeba się nimi opiekować jak im zdrowie nie dopisze . Niektóre rodzeństwa umieją się za to ze to oni nie mieli na głowie takiego obowiązku zrzec na rzecz osoby opiekującej się rodzicami pretensji do mieszkania. Inni, mimo, ze nie palcem przy rodzicach nie kiwnęli najgłosniej krzyczą ile im się należy. Ponadto tez rozważałabym jeśli przyjdzie Ci mieszkać z jednym już tylko rodzicem jakie są oplaty i czy wtedy z dwóch pensji ( Twojej i jednego rodzica) utrzymacie mieszkanie. Pewnie tak ,tylko trzeba będzie jeszcze rozsądniej gospodarzyc pieniędzmi. Tego typu rozważania wg mnie świadczą o opewnej dorosłości w przewidywaniu jakiejś swojej i rodziców przyszłosci. Zupelnie nie rozumiem mazgajenia się 32 letniej osoby- a ja mieszkam z rodzicami-ojejku jaka biedna i nieudana JA.
  3. Zanim zupelnie zwariujesz- zadaj sobie pytanie, co JA w tej sytuacji sama chcę. Czy pragnę urodzić to dziecko, czy jednak nie. Jesli nie- to nie będe Ci dalej podpowiadala- bo akurat osobiście jestem przeciw aborcjom - chociażby z tej prostej przyczyny, że kiedyś może Ci takie posunięcie wrócić niemożnoscią zajścia w kolejną juz planowaną i oczekiwaną ciązę. Jeśli uważasz, ze będziesz rodzila, to musisz w głowie rozpracować parę wariantow. Zostajesz sama, facet zwiewa i gdzie i kto go znajdzie w dużej i glębokiej Rosji. Może tylko na odchodne powiadomić Cię, ze gdzies tam daleko ma z tuzin innych dzieci i wlasnie do Polski przyjeżdzal aby dorabiac na ich utrzymanie. Czyli możesz dla dziecka nie miec i ojca i alimentów.Czyli jednak z rodzicami trzeba w miarę grzecznie rozmawiac, bo jesli się uczysz to dzieki ich pomocy dokończysz szkole i wychowasz swoje dziecko. Oczywiście musisz dać im czas na ochłonięcie- może będzie jakas mega awantura, jesli uważali, ze splawilas faceta i ich nie wyprowadzałas z błedu do tej pory. Ponadto i dla nich wiadomośc o ciązy będzie i szokiem i problemem, bo niewatpliwie Cie kochają. Najbardziej miła i optymistyczna wersja, ze Rosjanin zaskoczony jednak cieszy się ze zostanie tatusiem, chce się z Tobą żenić (bo nie ma innej żony ani innych dzieci, albo ma żonę , tyle ze byłą i tylko w Rosji dwoje dzieci). On się z Tobą ożeni , będzie się starał o nasze obywatelstwo, będziecie rozważać czy z jego pieniędzy choć pokoik będziecie mogli sobie wynając i powolutku życie będzie biegło. Chyba, ze Rosjanin tutaj tylko interesy kręcil, ale jego głowny punkt wypadowy, to jakas baza w Rosji i bardzo serdecznie będzie Cie prosił abyś pojechała tam z nim. Ty oczywiście powiesz, ze chcesz skończyć szkołe, urodzić dziecko w Polsce, ale z raz lub 2 tam pojedziesz jako turystka popatrzeć jak Ci tam będzie, jak zdecydujesz się na '"Gdzie ty Kaju, tam ja Kaja". Wszystkie te warianty rozpracuj w swojej głowie, bo którys, który Ci się rozwinie będzie dośc pewnie przybliżony do moich pomysłow. A jak już w głowie sobie przerobisz to łatwiej będzie Ci go naprawdę realizować bez jakiś złożeczeń na los.
  4. Jesli Tatuś jest taki wybuchowy i okresla Cię w najgorszy sposob tyko dlatego, ze ma gorszy humor to juz wiadomo czemu "Mama leczy sie na depresje i nerwice.". Mama kiedys Cie bronila a teraz juz może nie, bo po kazdym jej wystąpieniu w Twojej obronie za zamkniętymi drzwiami Tata trenuje Mamusię. Teraz Mama ma juz tylko tyle siły aby prosić Cię abys na wszelki przypadek przeprosila Tatusia ( nieważne za co) z nadzieją, ze i Ty i Ona będziecie miały ciut więcej spokoju tego wieczora.Czyli list powinnas zatytułować: Tata niszczy mi psychikę.Zresztą nieważny tytuł. Chyba będzie Ci bardzo trudno, ale jakoś powinnas się utwardzić tak gdzies minimum na 3 lata. Czyli powinnas się uparcie uczyć, aby potem gładko dostać się na studia. A studia wybrac jak najdalej od domu. Nabrac jakies takiej impregnacji na gadki Tatusia, puszczać powyżej uszu, nie brac do siebie tego co On wymyśla. To trudne, ale jak się zaweżmiesz to może Ci się uda. Nie rozczulaj się nad sobą, że " mam depresje lękowa." Nie rozczulaj się, bo Twoja Mama jest juz pograzona w nerwice i to Twojemu Tatusiowi serca nie zmiękcza. Czyli hasło "mam depresję lękową" tylko Cię osłabia, bo wydaje Ci się, ze powinnas miec z tej racji jakies taryfy ulgowe. A Ty nigdy takich nie uzyskasz, bo może masz zasobny dom, ale dysfunkcyjny i to bardzo. Przykre, ze w takim przyszło Ci dorastać. Jednak bierzesz życie na przetrwanie na teraz- mówisz sobie, ze choćby ojciec wymyslał co mu ślina na język przyniesie, to to nie dotyczy wcale Ciebie, tylko jakiegoś jego urojenia, kogos o Twojej buzi i postaci, ale tylko przez niego wymyślonego. Tutaj na forum Unna zaleca wyobrażanie sobie, ze ktoś taki to gęga i bulgocze jak jaki indor na podwórku, ktory sam zachlystuje się wydawanym przez siebie dzwiękiem i podobno, to pozwala przetrwać nawet tyrady najgorsze sprawdz. Wypozycz sobie ksiązki z drugiej wojny światowej, wspomnienia nielicznych więżniow obozów koncentracyjnych, ktorzy przetrwali koszmar, ktory ich spotkał- mieli i dużo szczęscia ale niejednokrotnie tez dużo woli na przeżycie. Ty musisz traktowac swój dom jako taki poligon, ktory trzeba na najbliższe parę lat przetrwać z możliwie najmniejszymi skutkami ubocznymi. Czyli dalej jestes miła i spokojna córka, ale nie z myślą ze za moje osiągnięcia np szkolne, ktoś się rozplynie i będzie mi gratulowal. Jeśli byłby taki mily dzień to fajnie. A jesli nie, tylko pretensje, to się impregnuj, spływa jak po kaczce, stoisz, siedzisz, bezmyślnie wgapiasz gdzies wzrok i wizualizujesz sobie jakies śmiesznie zaperzone zwierze. Uczysz się pilnie dla siebie. Jak Ci się uda ,to rozejrzyj się za jakimiś zajęciami sportowymi- plywanie, bieganie, granie w kosza, treningi karate, tenis. Cokolwiek, byles się zmęczyla, byle wyrzucic z siebie w ruchu jakies frustracje, żale. Może namówisz tez rodziców na oplacanie dodatkowych lekcji z języka, w jakiejs językowej szkole. Idea jest taka- ruch pozwala zrzucic zly humor czy stres. Nauka języków odciąga uwagę od myśli o domu i wystąpieniach Tatusia a przy okazji masz plusy na przyszłośc, bo języki w dzisiejszych czasach są bardzo użyteczne. Ponadto wychodzisz z domu, w ktorym jest Ci trudno i w ktorym się stresujesz. Rodziców nie zmienisz. Musisz obrac taktykę, ze jestes dla siebie ważna i musisz po prostu w domu przetrwać."Jestem osoba która za dobro innej osoby oddałaby swoje" Zmien : dobro swoje, mogę oddac za inne swoje dobro. Czyli zniesiesz występy Tatusia, słabości Mamusi, bo moje dobro- czyli przetrwanie do okresu studiów poza domem, jest dla mnie najważniejsze. Powodzenia.
  5. Chorzy onkologicznie mają prawo do wsparcia hospicjum stacjonarnego i hospicjum domowego. Czasem w ramach pomocy choremu w opiece domowej jest dostępna pomoc psychologiczna. Zorientuj się jakie macie szanse na tę opiekę hospicyjną, jakie trzeba uzbierac dokumenty- taka opieka będzie Wam potrzebana (pielęgniarka ,raz na 1 tydzien lub co 2 tygodnie lekarz) w kazdej następnej fazie choroby. Nie marnuj teraz swoich dni wolnych , urlopu czy zwolnienia lekarskiego na przeżywanie wiadomości o chorobie mamy. Taki luksus może Ci być duzo bardziej potrzebny, gdy będziesz musiała z mamą jeżdzic po lekarzach na badania, lub będzie się bardzo żle czula i Ty bedziesz chciała przy niej czuwać. Ponadto lepiej zacznij oszczędzac, bo jesli z mamą będzie zle, to Ty idąc do pracy będziesz może chciała zapewnić jej parogodzinną opiekę pod Twoją nieobecnośc. Sorki, ale tu nie ma co się rozmemlywać, tylko szybko i racjonalnie działac. Wystarczy, ze mama się załamuje. Jej w kazdej sytuacji będzie potrzebna pomoc i musisz być silna . Rozpaczac i wydziwiac będziesz, jak kiedyś bedzie po wszystkim. Teraz dzialaj racjonalnie i wobec mamy z uśmiechem na ustach. Jesli naprawdę zostało jej tak mało dni, to chyba lepiej aby spędzila je widząc Twoja pogodną twarz. Powodzenia i dużo sily._
  6. Prosze powiedziec dlaczego Pani uważa, ze taka wycofana, mało zaradna wnuczka powinna sama sobie wynajmować mieszkanie? Czy w Pani mieszkaniu jest mało miejsca dla Was dwoch. Czy też zakłada Pani, ze kiedyś umrze i do mieszkania po Pani pojawi się dużo innych chętnych dzieci i tak wykurza Pani wnuczkę, więc teraz chciałaby Pani zobaczyć, ze ona sobie sama daje radę z pracą i z opłatą wynajmowanego mieszkania.A może jest tak, ze uważa Pani, ze ona nie będzie umiała Pani pomóc jak Pani straci swoje siły i któres z innych obrotnych Pani dzieci stawia warunki- zaopiekujemy się Tobą na starośc, tylko w zamian dokladnie mnie przepisz swoje mieszkanie Wg mnie Pani oczekiwania, przy licznych psychicznych niedomaganiach wnuczki, jej bojazni wobec świata zewnętrznego co do wynajmu samodzielnego przez nia mieszkania są bardzo nierealne. Jesli nie zawsze ma prace sprzątaczki ,to oplata wynajmu 1500 zl plus pewnie oplaty licznikowe plus koszty utrzymania- jakies jedzenie, lekarstwa-przekracza to mozliwosci utrzymania się przez sprzątaczkę. Gdyby została zupełnie sama to jedynie mając taką prace mogłaby się błąkac po pojedyńczych pokojach czy przy rodzinie, czy tez z jakąs inna samotną osobą na spólkę. Może trzeba wnuczkę wydawać za mąz starodawnymi metodami-organizowac spotkanie np u Pan w domu z jakims innym niesmialym młodym chłopakiem? Wnuczce jest bardzo cięzko na świecie- bo wszelkie krzywdy jakie ją spotkały ,tłumaczą teraz jej zachowanie, jej brak osiągnięć, jej wycofanie. Rozumiem, ze i Pani jest coraz cięzej, bo traci Pani i zdrowie i siły. Może wnuczka powinna zmienić terapeutow? Mam tylko ogromną nadzieję, ze emocjonalnie jesteście bardzo zżyte i same dla siebie będziecie do końca Pani dni wsparciem. Pani traci sily fizyczne, ale osoby psychicznie silne są takie nawet do ostatnich swoich dni, niemalże na łożu śmierci. Czyli jesli zawsze umiała Pani brac się z życiem za bary, to teraz fizyczną wysłanniczką będzie Pani wnuczka- Pani jej podpowie, nakarze co ona ma zrobić. Ona to będzie wykonywała. Ona dorośnie poprzez Pani chorobę. Zawsze będzie delikatniejsza i inna niż jej rówieśnicy, ale dla Pani będzie dobrze być z nią._
  7. "Owszem rok temu sie rozstalismy ale zadne z nas nie potrafilo sie odciac." Z tego co piszesz to on potrafil sie odciać znajdując sobie dziewczynę i będąc z nią do dzisiaj, ba nawet probował ochronić ten związek, robiąc Ci aferę w w domu Twoich rodziców. Ty nie potrafilas się odciąc, bo nawet jak spotykalaś się z innymi, to w głowie zawsze go miałas. On to czul swoim szostym zmyslem i zawsze dbal o to aby Twoj ogrodek byl otwarty. Teraz pytając co on zrobi ciągle trzymasz dla niego otwarty ogrodek, bo on w 5 min jest w stanie Cię obłaskawić o ile tylko by zechcial. Chyba w drugim czy trzecim wątku tego postu, ktoś Ci wyrażnie napisal, jeśli w jakikolwiek sposób bedziesz się z nim spotykala, myslała o nim, rozmawiala o nim, to tym samym dajesz swoją gotowośc do manipulowania Tobą. Ponieważ to on jest sprytny i ma dziewczynę a Tobą sobie gra dla zabawy. Ty przeżywasz, męczysz się a on jak uważa, że czas ponawijac Ci, to to robi i znów spokojnie wraca do swojej panny. To on odtrąbil kiedyś koniec i tak postępuje. Tyle,że jak piszesz "On jest czlowiekiem ktory musi sprawowac kontrole , miec wladze nad drugim człowiekiem". Wobec Ciebie jest to wladza, ktorą mu sama z siebie oferujesz- ja jestem, ciągle o Tobie myslę, ja uwaznie słucham tych dających nadzieję Twoich słow, a tych brutalnych , niedobrych nie lubie, ale rozumiem, ze byleś zdenerwowany i Ci się wymsknęły. Ty nie zastanawiaj się co on teraz zrobi mając jedno ciasteczko, bo przeciez tym zastanawianiem się kontynuujesz poprzednią sytuacje. Ty masz tylko 23 lata i czas obejrzeć się co można w życiu robić fascynującego, wciągającego. Gdzie są znajomi, ktorzy nie będą Ci o nim donosić a z którymi miło a może i budująco spędzisz czas? Co możesz ważnego rozpocząc np dla swojej kariery zawodowej. Czy może powinnas sie podciagnąc z języków, czy podjąć jakiś kurs czy nowy kierunek studiow? Zajmij się sobą a nie nim lub nimi. Ich w Twoim życiu nie ma. Jest Nowy 2018 Rok i w nim sobie poczynasz wolna od tamtych męczących cię mysli- czego serdecznie Ci życzę.
  8. "ale dobijają mnie mysli ze z nią moze sie mu uda" A dlaczego patrzysz na innych i mierzysz ich swoją miarką? Jak mnie się uda, to jeśli się bliżniemu tez uda to w ostateczności może być. Jesli mnie jest pod górkę ,to calemu światu tez powinno być żle. Rok temu żescie się rozstali i wtedy można bylo określić, ze Wam się nie udało. Pomimo próby wpasowania się i bycia przez jakis czas parą, okazalo się, ze on Ciebie nie potrzebuje. Ty w to nie uwierzylas. Zamiast spisac tę znajomośc na straty ciągle wysyłalas sygnaly, ze jakby co to on może wracać i on skwapliwie z tego czerpał. Mimochodem , w wolnej chwili i w sprzyjających okolicznościach sugerując, ze biedny misiu o czulym serduszku nie chcialby ani Ciebie stracić ani innej dziewczyny urazić, bo nie zasluguje na to. Ba, nawet w Twoim mniemaniu walczyl o Ciebie, bo jak śmiałas spotykac się z innym to pałętal się jak piąte koło u wozu. On karmił swoje ego- już Cie nie potrzebowal tak naprawdę, bo mial inną, tylko mu troszkę przykro było, ze Twój ogrodek się przed nim zamyka, to umiejętnie róznymi drogami pilnował aby zawsze byl uchylony, bo tak dawalas się jemu manipulować. Twoj list do jego dziewczyny, jeśli choć troszkę umiesz sama siebie czytać, to wcale nie jest próba mu dokuczenia, to dalsza walka o niego. To Twoja ,może poświadoma nadzieja, ze tamtej pokażesz, ze jest tylko w takim jakby zastępstwie Ciebie, bo on zawsze jednak wg Ciebie się kolo Ciebie kręci i ona oburzona, obróci się na pięcie i sama pójdzie w niebyt. A on zostanie misiu samotniczek i Ty nadąsana go pocieszysz. I oczywiście spokojnie w takiej sytuacji przeżyjesz, że on "leje na Twoją milośc", bo przeciez zechcial wrócić. Gdyby tak się stalo. to może i wróci, ale tylko na moment i zaraz ponowi sytuację, w której się obejrzy, za inną, nową i ciekawą dla niego a Ty będziesz tylko tą, ktorej ogrodek powinien być uchylony. On wprost powiedzial, ze Was jako pary nie ma rok temu, on wprost mówi, ze leje...a Ty ustanowilas sobie za punkt honoru, ze on jednak z Tobą będzie i to nieważne jakim kosztem i jakimi upokorzeniami. Tak sobie wymyslilas, ze Twoje życie ma tylko wtedy sens, gdy Ty sobie i światu udowadniasz, ze Twoj cel jest Twoim jedynym życiowym celem walka o " czlowieka ktory byl dla mnie najwazniejszy, o ktorego walczylam bardziej niz o siebie". Mnie się wydaje, ze człowiek w życiu ma swoj zawod, swoją rodzinę i swoich przyjaciól. I jeśli ma takich parę filarow w życiu to jak jeden z nich się kruszy i kuleje, to pozostałe starczą, aby w jakiejs rownowadze i tak przejsc przez trudny dla siebie czas. Ty postawilas od roku swoje życie na jednym filarze- on mi nie ucieknie, udowodnie jemu i calemu światu, ze on będzie mój. Jesliby się tak nie stalo, to caly świat może szczeznąc. Ponieważ jednak Twój filar jak widac nie chce byc twardy, to Twoja glowa, zle funkocjonuje- i to z powodu kogo- takiego palanta, ktory od roku ma Ciebie gdzieś, tylko świetnie Tobą manipuluje. Twoje inne życiowe filary wydaję się być dla Ciebie nic nie warte. Komu Ty chcesz coś o powracajązych karmach udowadniać? Gdybys tak naprawdę w te karmy wierzyla, to chyba musiałabyś uważać, ze Twoje opętanie nic nie wartym facetem ,to jest Twoja karma, za to co zrobilas w tym życiu lub w swoich poprzednich wcieleniach. Może żle życzylas innym a może zrobilas coś przeciwko innym i tez slono za to placisz?. Nie możesz wniknąc w swoje poprzednie życia, to poanalizuj komu jeszcze i kiedy zlorzeczylas w tym życiu i może dowiesz się wtedy, dlaczego mózg sprawil Ci taki prezent-faceta, ktorego masz zawsze w mózgu, ktorego nie umiesz, nie chcesz, nie potrafisz wytępić niezaleznie co on by zrobił.
  9. Bardzo młodziutkie osoby 15-17 lat chcialyby być piękne dla wszystkich, mądre dla wszystkich, lubiane przez wszystkich. Ty masz juz 21 lat i nie zauważylaś, ze zdrowiej dla Ciebie samej jest budować mile grono znajomych i przyjaciól, gdzie można pogadać , pośmiac się, pochwalić nowym pomysłem na coś? Internet jest anonimowy. Założmy, ze nie trafiłabyś na hejtujących, to i tak pragniesz akceptacji zupełnie obcych sobie osób? Zastanów sie, przecież nie można podobać się całemu światu- istotniejsze jest bycie lubianym i akceptowanym przez ludzi, których Ty sama lubisz i cenisz. Wychylanie szczególnie wtedy, gdy sama podajesz na tacy swoje własne fotki lub inspiracje i pomysły chyba zawsze jest ryzykowne. Poczytałas wcześniej portal, na którym zamiescilas swoje dzieła? Dla wszystkich innych czytający i oglądający byli mili, sympatyczni, pelni zrozumienia i motywacji?
  10. I co przekopiowałes trochę mojego posta, troche swojego, zamiesciles w dziale psychologia, choc admin przeniósł Cię do zdrowia i myślisz, ze na oczy są domowe sposoby- można omijac okulistow?.Nie da się. Wizyta jest konieczne i im szybsza tym lepiej.Jak nie uwierzysz jednemu okuliscie to idz do drugiego lub trzeciego, ale o widzenie oczu nie pytaj przypadkowych osób. Własne oczy trzeba strzec "jak oka w głowie"- nawet z przysłowia wynika, ze to poważ na sprawa i potrzebujesz okulisty.
  11. "Wiec gdy on nagle pokazuje ze mu zalezy to ja miękne . Rozumiecie te zaleznosc ? :(" Przeciez jemu nie zależy na Tobie, bo bylby z Tobą. Jemu tylko zależy na uchylonej furtce do Twojego ogrodka. Rozumiesz tę rożnicę? Rozumiesz, ze Ty masz być ciągle w gotowości bojowej a on jak zechce to skinie paluszkiem i będzie Ci przez chwilę milo, będziesz sobie roiła wyobrażenia o wspólnej przyszłości? U mnie w dalszej rodzinie kiedyś była taka para malżeńska, mieli jedno dziecko i się rozwiedli. On z racji dziecka (kontakt z mlodzieża trzeba trzymac) zawsze się odzywał kiedy chcial i kiedy bylo mu wygodnie. Jak dostrzegal, ze jego byla żona ma szansę na ponowne ulożenie sobie życia to znów się objawial (trudno powiedziec jako kto) i tak jej zawracał w glowie, ze nowa znajomośc byłej żony się urywala. On zadowolony z siebie znów odchodzil w niebyt, objawial się tylko jako stęskniony tatuś, aby kontrolować dyskretnie sytuację. Jego nikt nie kontrolowal, ile mial bab, jaki tryb życia prowadził, przeciez on się rozwiódł i nikt mu nic nie umial , nie chcial , nie potrafil nakazac. Taki dojrzalszy "pies ogrodnika".Nie umiał i nie chciał zadbac o kobietę, ktorą kiedyś sam wybrał, ktora była matką jego dziecka a jednocześnie mimo prawnej wolności, psychicznie tej wolności zupelnej nie chcial jej dać. A ona byla taka widać wmawiająca sobie tak jak Ty- ze wszystkich męzczyzn na świecie tylko ten jest jeden i ważny. Tyle, ze ona miala z nim syna i mogla uwazać, ze jakiś następca może nie być jako ojczym dobrym opiekunem dla jej syna i to moglo być jej slabością a jego wytrychem do jej osoby. A u Ciebie jakie jest wytłumaczenie, ze tak bezwolnie poddajesz się manipulacjom tego faceta? Chcesz udowodnić sobie i światu iż mimo, ze on oglosil Wasze rozstanie- Ty dopniesz swojego i jednak z nim będziesz? Tylko zapominasz, ze to będzie pyrrusowe zwycięstwo, bo on będzie, jesli będzie musiał tylko przez moment, by Cię przyciągnąc i znów pójdzie swoją drogą. On zasmakowal bycia panem sytuacji. Nigdy nie byl wylewny, czyli laskawie pozwalal się adorować, potem się znudzil i tylko dba z pewnej odleglości o swoj interes. Zapominasz go, to on Ci siebie przypomni, raz na milo, raz na zazdrośnie, raz na skrzywdzonego pysia, raz na focha- kazdy sposób prowadzący do jego celu jest dobry. Jestes pieseczkiem wodzonym na jego psychicznej smyczy. Tyle, ze nie jestes milym rozpieszczanym kanapowcem, jestes niepotrzebnym szczekaczem, ktory powinien siedziec cicho jak mysz pod miotla a jak się zbuntujesz to zaliczysz kopniaczka i bedzie na troche spokój.
  12. Rozumiem, ze nie chodzi Ci o kolor tęczówki tylko, ze jak patrzysz przyslanając jedno oko tylko tym drugim na świat, to obrazy są rózne. W jednym widzisz świat jasniej, szerzej a w drugim jakby pomieszczenie bylo niedoświetlone, obraz jest taki jakby przyciemniony i pewnie o troszkę jakby mniejszej średnicy do oglądu. Kłania się okulista i to bardzo głeboko. Mogą to być początki jaskry lub coś innego. Szybko zapisz się do dobrego okulisty.
  13. "Przeraza mnie to ze nie umiem zapanowac nad swoimi uczuciami i jaka on ma wladze nade mna :(" A trzeba by napisać zamiast jaką on ma wladzę nade mną: jaką swoim niemądrym postępowaniem daję ja sama mu wladzę nade mną
  14. Od roku nie jestescie razem, ale ciagle jako znajomi gdzies sie widzicie i ciagle on ma coś reaktywować. Przeciez to dla takiego faceta co lubi grac na iles frontow swietna sytuacja. Jakby co, to my nie jestesmy razem i nie masz o co i o kogo się pluć. A jak jemu nudno a zobaczy lub usłyszy, ze na jakiejs impezce dobrze się bawilas to od razu pretensje, ze on własnie w życiu wszystko uklada powoli tak aby być z Tobą a Ty jestes taka niecierpliwa, nie umiesz tego uszanowac i wszystko psujesz. No i powiedz, ze to nie pies ogrodnika. Ja sobie pobiegam gdzie chce, obwącham wszystkie apetyczne kobietki a Ty tu waruj i czekaj, może kiedyś na moment uznam i ze i Ciebie trzeba zaszczycić. Piszesz, ze od 4 lat marnujesz sobie życie. Chyba żle liczysz - pierwsze 3 to pewnie poznanie się ,obłaskawianie się , strojenie piórek ,próba wpasowania się w siebie, jakiś rodzaj związku. Rok temu on ogłosil nie Tylko Wam ale i znajomym, ze nie jesteście parą i odtąd po mojemu jest czas zmarnowany przez Ciebie. Po tym fakcie trzeba było poplakać, pokrzyczeć, pozłościć się, obrazić się na cały świat a na niego w szczególności, odprawić żałobę . Po tygodniu, miesiącu, czy tam podobnym terminie wynurzyć sie z matecznika, może jeszcze troszkę ze sztucznie uśmiechniętą twarzą i ruszyć do życia, ale nie w kręgu znajomych wspólnych. Chyba , ze byliby taktowni i w Twoim towarzystwie, nie epatowali by wiedzą o nim i nie musialabyś go spotykać. Z tej prostej przyczyny, ze zostałas przez niego odrzucona i nie potrzebujesz dalej solą sypać ran, które nie chcą się zabliżnić. A Ty stwierdziłas, ze tak kochasz, że nie umiesz się od myśli o nim uwolnić, ze fajnie choć będzie go oglądac co jakiś czas jako znajomego, jako wspólnego kolegę. Nie jestes jego dziewczyną, ale możesz być koleżanką, niech Twoja następczyni się denerwuje czy na pewno jesteś tylko koleżanką. I w takiej mętnej wodzie- nie dziewczyna, może koleżanka, ktoś kogo dobrze znam- facet plawi się jak chce, i umiejętnymi tekstami buduje napięcie w Tobie, nic Ci nie dając z siebie. Ciągle tylko sprawdza, czy jakby zapragnąl znów wrocić do roli Twojego mężczyzny to go przyjmiesz- tylko ta świadomośc, ze jest panem sytuacji jest mu potrzebna do szczęscia- innych wrażeń szuka u innych kobiet. I czy Ty nie widzisz, ze od tego momentu,gdy odtrabiono koniec zwiazku, Ty sama siebie krzywdzisz? Rozumiem,ze wtedy mogło być Ci żle, moglas nie rozumiec dlaczego to się już skończylo, skoro wg Ciebie moglo jeszcze trwać. Zawsze jak zwiazek się rozpada, to ktos pierwszy zauważa, ze jednak to to nie jest jeszcze to. Ten, ktory może widzial ulomnosci relacji, ale mimo wszystko jeszcze chcial ją ciagnąc- ten cierpi bardziej- bo jakby mu podcięto galąz na której siedzi i spada z hukiem w otchlan zdziwienia, bolu, zawiedzenia. Tyle, ze jak szybko uruchomi myślenie, to dotrze do niego, ze do związku potrzeba dwojga, a jego druga polowka sie wymiksowała- czyli zwiiązku już nie ma. Dobrze wtedy , gdy rozne uczucia targają tą porzuconą osobą nie rozgrzebywac tych w stylu: a dlaczego, a co zrobiłam żle, a czego zabrakło temu mojemu bywszemu juz partnerowi, ze zrezygnował. Równolegle pojawiają się myśli a dlaczego mnie nie docenił, dlaczego nie zauważył, ze dużo poświęcilam dla związku- te myśli dobrze jest rozdmuchiwać w sobie. Poniewaz za chwile powinny się pojawić te, w których stwierdza się, ze ja sroce spod ogona nie wypadłam i jak on nie umiał docenić mojego serca, mojego charakteru, mojej urody, to niech spada. Ja byłam dla niego za dobra, za miękka, za sympatyczna- życie (czytaj jakies zołzy) go za mnie wytrenują a ja spokojnie mogę iśc w świat na spotkanie nowego. Nie wiem jaką jeszcze macie sprawę między sobą- co ważnego obiecal Ci załatwić wykonac- nie wiem czy to jest tak istotne, abys chciała to miec. Na moj gust powinnas to odpuścić i wogóle nic od niego nie chcieć (chyba, ze jest Ci dłużny kase- to oczywiscie niech w podskokach oddaje). A już spotkania ,w ktorych wygarniamy, co my o delikwencie myślimy wydają mi się bardzo nie na m-scu. Tylko się rozkręcisz i jeszcze będziesz żałowała, ze tego czy tamtego nie powiedziałas, bo się zdenerwowalas lub zapomniałas. Lub jeszcze gorzej, cos niby wygarniesz, on zrobi mine pokrzywdzonej sierotki lub Twoj zarzut odtrąci pokręconym tłumaczeniem i z wielkiej tyrady, w której miałas komuś wytłumaczyc, ze tak się nie robi, ze coś jest nie w porządku, znów będziesz miala spotkanie ,o którym przez kilka następnych tygodni będziesz myślala. Tak uważam, bo od ostaniego roku to rozumiem,że on Tobą manipuluje a nie Ty nim, nawet jak czasem wydaje Ci się ,że jakoś mu zadałas bobu: "Bylo mi lzej kiedy w moim zyciu pojawiali sie jacyś interesujący faceci ale gdy ich nie ma, nie czuje sily w sobie". Ty żyjesz tak, zeby sprawdzić, co zrobilo na nim wrażenie. Czyli wciąz żyjesz nim. I wygarnianie czegoś, to życie dalej życiem jakby z nim i obok niego. Skoro ten facet Cie nie chce od roku, to Ty tez go nie chciej i nie baw się w powiedzenie prawdy "prosto w oczy". Jedyna prawda prosto w oczy to ta, ze kiedyś byliście parą i było to dla Was obojga nowe i ciekawe doświadczenie a od roku, gdy on z Ciebie zrezygnował nalezy iśc swoją, odlegla od niego drogą . Wygarnianie, to jeszcze rodzaj utrzymywania więzi- takiego typu w życiu więzi potrzebujesz, lubujesz się w nerwach wlasnych i innych ludzi? Odpusc sobie faceta, ale tak naprawdę. Czy on teraz będzie gral zazdrosnego, urażonego gościa, zbitego psa czy innego palanta- to to jest i tak palant, bo to od roku udowodnil- nie jestesmy parą ale Ty i tak powinnas być w gotowości bojowej dla mnie. Pamiętaj on ma taki cel, a Ty naiwnie mu się poddajesz, nawet tym programowanym wygarnianiem. Ty chcesz zachowac miedzy Wami więż, nawet taką wygarnianą. A on tez chce więzi, tylko jemu jest ta więż potrzebna do budowania swojego "ego" - dziewczyna wkurza się, placze, złości się ale i tak bedzie grzeczniutko na mnie czekała jak to robila od ostatniego roku.
  15. W Anglii i Irlandii jest godzinne przesunięcie czasowe. U nas 20.00 a u nich dopiero 19.00- może zadzwonila wg swojego czasu?
  16. "On nie jest szybki w deklaracjach. Nie umie sie zdecydowa". Bylas z nim iles czasu, od roku nie jestescie razem a Ty sie zamartwiasz- a jesli on sie jej nie zdeklarował, a mnie pilnuje, jak kims się zainteresuje, to go ode mnie odgania, to moze jednak ja jestem dla niego ważna i po głebszym przemysleniu do mnie znów wróci i będzie pięknie. Może i na chwilę wróci, lub uda, ze zastanawia się czy wrócić jesliby moze znów zauważył, ze furtka u Ciebie się zamyka. Ale pięknie nie będzie nigdy. Z tym facetem żadnej nie będzie pięknie i to juz wiesz. Skoro to wiesz, to czemu wylewasz morze łez? Dlaczego nie wytłumaczysz sobie, ze spotkałas go aby dowiedziec się, ze jestes zdolna do pięknych i wznioslych uczuć, ze wogóle na to Cię stać. Na początku było pięknie i miło. Potem juz mniej. I zawsze z kazdym będzie mniej, bo emocje normalnieją. Ale wtedy może się okazać, ze będzie bardziej interesująco, ponieważ będziesz bardziej spokojna i pewna siebie, bo jakiś inny ,ma taki charakter, ze umie się tak zachować, ze rozpatruje się jego cechy charakteru w kontekscie wspólnego pożycia, wychowywania dzieci, pewnej zaradności, dbałości o przyszły dom, wzorców moralnych, poglądów na życie. Ale podstawą do tych rozpamiętywań jest jakieś wewnętrzne przekonanie, ze ja dla niego jestem ważna i tylko mnie widzi ( no może czasem na ulicy zerknie na "duże niebieskie oczy"). Zeby iśc spokojnie przez życie tego poptrzebujemy. A ten facet, pewnie ma jakies zalety ( bo dlaczegoś kiedyś się nim zainteresowałas), ale nie ma tej podstawowej, jak piszesz. Nie umie dac poczucia, ze kobieta jest dla niego ważna. Nie umie, bo może jeszcze nie spotkal swojej ( czyli to ani Ty ani ta Twoja następczyni) albo ma taki w tej kwestii ułomny charakter i zawsze , w kazdym wieku kobiety nie będą mogly być z nim szczęsliwe. Po pewnym zastanowieniu się i tak wychodzi, ze powinnas go sobie odpuścić, bo nigdy Ty od niego nie dostaniesz tego co jest podstawą związku- pewności, ze Ty to Ty dla niego. On już Ci to pokazal dośc wyrażnie i wiesz to od około roku. Nie uważasz, ze w związku z tym, ze Twoja glowa nie umiała tego przerobić przez tak długi czas to trzeba przejśc na "odwyk" racjonalnie i użyciem silnej woli, tak jak proponuje Yonka? Trzeba wrócic do siebie samej. Znalesc radośc życia , poczucie szczęscia, ze się jest młodą, ładną i cały świat przed Tobą. I wszystko jeszcze może się zdarzyć ( ale nie z tym facetem). Możesz być w swoim miescie, możesz z niego wyjechać, możesz mieszkać w Polsce, możesz sprawdzić jak jest tam gdzie Ciebie nie ma. Wszystko możesz. Poczuj wolnośc i radośc życia a wszystko Ci się uloży. Człowiek swoje szczęscie nosi w sobie i tym szczęsciem przyciąga do siebie innych. Czas porzucić frustracje, niepokoje i otworzyć się na to życie i zobaczyć co ono jeszcze ma w zanadrzu wobec Ciebie.
  17. Nic nie można sprawdzić wg mnie, tylko uważnie obserwować. Związek na odleglośc jest z definicji dużo trudniekszy i zawsze gorzej rokuje. Tak mało się znacie i nie wiesz, czy ona nie ma jakiś traum z poprzednich znajomości, skoro szybko pokrzykuje, ze znów ktoś jej zarzuca, ze się nie stara. Mieszkacie daleko, to cięzko wyczuć jaki kto ma charakter. Jedyne co można Ci radzić, o ile panna Ci się podoba- postępuj tak serdecznie i w porządku ,jakby ta znajomośc miała trwać do końca świata i jeden dzień dłużej. Jeśli mimo wszystko to się rozleci ( bo rozłaka, bo może Twoje polskie zarobki nie są tak imponujące jak umiałem, tak się starałem. Nie wyszło, to trudno, widocznie tak było w gwiazdach pisane. + I miłej zabawy na Sylwestra. A w jakies powazne deklaracje jak na razie się nie baw, bo wtedy, gdy się nie uda np i się wspomina takie poważne, obiecujące slowa. to życie jeszcze bardziej boli
  18. "Kikuknia widze ze jestes strasznie malo tolerancyjna wzgledem mnie." A dlaczego głaskać po głowce dziewczynę, która nie umie lub nie chce choć w podstawowy sposób zadbac o siebie? Czy myślisz, ze jak się jest już zoną, to tez bezkarnie można sobie pozwolić aby ktoś ciągle właził Ci na głowe, ranił Cię a Ty mu odpuszczasz? Małżonkowie związani dzięki miłości mają raczej dar stosunkowo bezproblemowego dogadywania się. Ale to zależy i od nich charakteru i od trudności zewnętrznych, które niesie życie. Czasem trzeba tupnąc nogą i skończ A Ty jesteś w jakimś amoku. Od roku nie jesteście razem a Ty ciągle rozpatrujesz jego osobę. Czy Ty wogóle rozumiesz czego chcesz od życia. Ty pragnieszc słodkich chwil, ktore były na początku Waszej znajomości, kiedy w naturalny sposób obie strony rozponając się, chcą być dla siebie miłe , interesujące, uważne. Po czasie jednak wychodzą naturalne cechy charakteru. Twoje są takie, ześ pamiętliwa i jak coś nie jest po Twojej myśli to złorzeczysz konkretnie osobom, które Ci podpadły. Niektorzy tak nie postępują, bo głęboko wierzą, ze takie konkretne złorzeczenia, wypowiedziane w złej chwili wracają potem do nich lub do ich bliskich i kochanych osob. Ty nie rozumiesz, ze wspaniałych i słodkich chwil początkowych, które wspominasz z rozrzewnieniem nie bedzie juz nigdy, bo początki już byly. Po początkach okazało się, ze on lubi wiele kobiet i żeby ich nie ranić opowiada, zae nie nie jest z innymi w poważnych relacjach- czyli furtkę do ogródka lubi trzymac uchyloną. Ponadto nie wiem czy na stałe czy czasowo, ale pracuje za granicą, czyli każdy jego związek z dziewczyną z Polski jest na odległośc. A związki na odległośc bywają zazwyczaj b. trudne i osoby powinny być twardego pewnego charakteru. Powinny być dośc pewne siebie, aby wieczór bez bliskiej osoby i cień myśli co on/ona robi dzis wieczór beze mnie nie psuł mu humoru. A nie popsuje humoru, gdy sami wierzymy w siebie, ze jesteśmy dla drugiej strony atrakcyjnym partnerem ( czyli on/ona nie mają powodu szukać mojego zamiennika, bo tak wielu świetnych ludzi po świecie nie biega). Ponadto musimy też wierzyć, ze umiemy poprawnie oceniać ludzi i raczej zawsze otaczamy się ludzmi rzetelnymi. Czyli nawet jednak jak przydarzyłoby się, ze moj aktualny partner obejrzałby się za moim zamiennikiem, to jest na tyle w porządku, ze mnie o tym poinformuje, ze jego uczucie do mnie się wypaliło, bo zazwyczaj postępuje fair wobec bliżnich. Nie będe robiona w ciula i nie bede żyła w nieświadomości. Ponadto w miłości na odleglośc jednak istotne jest aby dązyć do bycia razem, bo całe życie nie da się bezkonfliktowo przejśc w praktycznej rozłące. Jesli nie jesteśznim od roku to na jakiej podstawie pozwolilas sobie na jakies nadzieje. Nie jesteście ze sobą razem ,to on już nie powinien nic Ci sączyć do ucha, bo nie sam nie powinien się do Ciebie zbliżac (jesteś jego byłą porzuconą przez niego)- jeśli jednak jest na tyle głupi, ze tego nie rozumie to Ty sama powinnas na jakies jego gierki reagowac gwałtownie na "nie" róznymi możliwymi blokadami. A Ty o siebie po prostu nie dbasz. To jak Ci pomóc? Człowiek powinien się nauczyć prostej prawdy- umiesz liczyć, licz na siebie. Facet Cię zawiódł, wymienił na inną, rozmienil Waszą znajomośc na drobne a jego postępowanie samczyka, który widzi, ze traci wygodne zaplecze jakby cos mu u innych nie wyszło odbierasz jako wstęp do czego? Do dalszego ciągu w którym on znów będzie nielojalny? On już bardzo wyrażnie swoim postępowaniem dał Ci do zrozumienia, ze nie jest Wam po drodze. Co by teraz w przypływie innych myśli sobie opowiadał, wiesz już, ze zawsze będzie nieprawdą. Dlaczego się nie bronisz psychicznie przed nim i go po prostu nie blokujesz? Gdyby juz Ci z głowy wywietrzał to mogłabys bezkarnie słuchac jego andronów i spokojnie przewidywać dzis gada tak, jutro inaczej a pojutrze jeszcze postąpi tak i tak. Obserwować go spod oka ,jako taką psychologiczną gierkę- znam kogoś i umiem przewidziec jego postępowanie krok czy dwa do przodu. Taka fajna zabawa, przewidziałam, bingo, znam go jak zły szeląg. Ponieważ on Ci nie wywietrzał, a juz życie Ci pokazało, ze Wam nie po drodze razem, to nie ma innej metody jak twarde NIE dla wszelkich wiesci o nim, wszekich kontaktów. Inaczej to takie powolne harakiri, ktore sama na sobie stosujesz. Skoro stosujesz to dobrowolnie na sobie , dla swojej własnej krzywdy, bo to Ty cierpisz a nie nikt inny ,to dlaczego ja mama być tolerancyjna dla Ciebie? Może powinnam głaskać Cię po głowie za to, że nie uczysz się na własnych błędach? Wykaż się pewna inteligencją wobec siebie samej, odpuśc sobie naprawdę tego faceta i zajmij się sobą. Zacznij miło spędzac czas z innymi znajomymi- i to niekoniecznie mężczyznami, bo siebie i swoje uczucia trzeba mieć uporządkowane, aby mieć czyste i otwarte serce na nowy związek. Na razie bywaj z fajnymi kolezankami, pomysl co zawsze lubilaś robić, a na co nie miałas czasu- fotografika, taniec, zajęcia na basenie, siłowni, karate, spiewanie, malowanie... Zajmij się sobą na tyle intensywnie abyś uwierzyla, ze życie to nie tylko marnotrawienie czasu na bezproduktywne myślenie o byłym już chłopaku. Zycie może być dużo ciekawsze i sama sobie to udowodnij.Wiem, ze jak zechcesz to Ci się to uda. I za to trzymam kciuki!+
  19. Jeśli jedzie do krajów arabskich to może sobie tą "kulturą" wobec pań narobić problemów.Ponadto takie zauważanie w jakiejkolwiek pracy kobiet a pomijanie męzczyzn może być uznane, ze jest lovelasem. O dobre maniery trzeba dbać, ale nie tak wybiórczo.
  20. W dobrym dla Was dniu, w dobrym nastroju wynegocjuj urlopowe popołudnie (wtedy, kiedy on wstaje, zanim pójdzie do pracy) lub urlopowe popołudnio-wieczór ( wtedy gdy on nie pracuje). Wytłumacz, ze pobyt prawie tylko w domu, z 3 letnim dzieckiem, które nie jest jeszcze partnerem do rozmów jest czasami dołujący, męczący. Ja miałam urlop umowny co tydzień, w praktyce wychodzilo co m-c- raczej, było to dobre doświadczenie. Mąz zawsze dobrze umiał dogadywać się z dwójką dzieci, to jakoś to przetrwali a ja poleciałam do koleżanki, do której wpadły inne koleżanki i ja nie rozumiałam o czym one mówią. Pieluchy przesloniły świat i nie bylam na bieżąco i nie znałam newsów do których w rozmowie się odwoływały- stwierdziłam, ze częsc tych rzeczy wcale mi do szczęscia niepotrzebna a w częsci się podciągnęłam. Raczej to był dobry układ, bo zamknięta w 4 ścianach nabierałam " oddechu" na wyjściu i pogodniej patrzylam na moje codzienne życie.A skoro patrzyłam pogodniej to i powodów do utarczek nie przybywało.
  21. Jak ja w życiu czegoś bardzo się bałam , tak ze nie umiałam tego opanować to obracałam to bezproduktywne mielenie myśli o 180 stopni. W Twoim przypadku pewnie byłoby to coś w stylu, no tak jestem slaby, chyba zbyt słaby do tej pracy. No to co może się zdarzyć jak nie podołam? Czy będa jakies ostrzeżenia? Może nie będzie, czyli po prostu będa niezadowoleni i wyleją mnie na zbity...No tak, ale zanim się połapią i wyleją ,to ja wyjadę w inne światy ( za służbowe pieniądze), poznam nowych ludzi, pomieszkam w nowych miejscach i troche popracuję w ciekawej pracy. Czyli "per saldo" i tak się opłaca jako nowe życiowe wyzwanie ku przygodzie życia ,z pokerową miną ,przystąpić do nowych obowiązków. Wykonywać je jak najlepiej aby to wylanie na zbity ... nastąpiło, jak najpóżniej. Skoro ustaliłem sam ze sobą, ze taki będzie koniec mojego zrywu to już nic gorszego mnie nie może spotkac, to ja już to przeżylem w swoim umyśle czyli już jestem spokojny i spokojnie przez te parę dni, ile mi zostało matodycznie przygotowuje się do wjazdu. I to zarówno piżamka, ręczniczek i szczoteczka do zębów jak i włączam radio, TV czy You Tube na język ,w którym będe się porozumiewał.Ponadto przygotowuję sobie notatniczek z jak największą ilością sformułowań zawodowych , które umiem sobie wyobrazić przy wykonywaniu swoich obowiązków w tym potrzebnym Ci języku. Glowa do góry. Po wyobrażeniu sobie jak to będzie leciec na zbity... nic już nie jest straszne. Wierzę, ze przeżyjesz w tej pracy upadki, ale i wzloty. Bedzie Ci może trudno z dala od domu i Polski, ale jakoś to przeskoczysz. Trzymam kciuki!
  22. " Po prostu sie w tym nowym zwiazku meczylam bo nie zapomnialam o ex" i "Po tym co robil, jak zniszczyl moj krotkotrwaly zwiazek". Czy Ty sama siebie czasem czytasz? Byłas w nowym związku i sama stwierdziłas, że coś Ci nie pasuje i jak piszesz " Nie wytrzymalam i zerwalam. " a jednak go oskarżasz, ze on zniszczyl Twoj krótkotrwały związek. Jak on mógł zniszczyć skoro to Ty sama uznałas, ze nowy facet Ci nie pasuje? Nie umiałas się odnaleśc w nowej znajomości i oskarżasz byłego. Chyba tylko na tej podstawie, ze to przez niego swiat Ci się nie podoba- tyle, ze może kiedyś w całej Waszej znajomości wyciągałas fałszywe wnioski i oskarżałas niesłusznie czy nielogicznie? Ponadto nie wiem jak można tęsknic tak nieodparcie za facetem o którym piszesz, ze w czasach jak z nim byłas to on na tańcach przetańczał 8 kawałków pod rząd z inną. Czemu wyciągasz jako wniosek uwagę, ze wtedy Cię pokrzywdził i to jeszcze z tą z która tańczył. On po prostu dał Ci jasno i wyrażnie znać, ze jestes dla niego nieważna. Należało, w głowie formułować wniosek- on mnie nie potrzebuje- to czy ja potrzebuję takiego faceta- chyba nie i obracam się na pięcie i znikam z jego życia bez żalu. Bo niby kogo żałować, faceta co skacze z kwiatka na kwiatek. A Ty formułujesz wniosek on i ona mnie pokrzywdzili. Nie pokrzywdzili, tylko on się wyrażnie i czytelnie dla Ciebie i świata się odsłonił- jestem facetem, który bez problemu skacze z kwiatka na kwiatek. To pewnie było niesympatyczne i przykre, ale po przełknięciu gorzkiej pigułki już niczego Ci nie brakowało aby poprawnie ocenić sytuacje, ze to nie jest facet dla Ciebie. Tylko tyle i az tyle.
  23. To co najtrudniejsze, czyli Wigilie przetrwałes i jakoś daleś radę. Jest trudno, ale powoli będzie ciut lepiej. Kazde świeta będą przywodzić na mysl mamę, bo w świeta przypominamy sobie własne dzieciństwo- to czarowny czas, który wola do nas o nas samych i naszym rodzie. Ale w tym pięknym czasie lączymy się jakoś duchowo, szczególnie w modlitwie przed kolacją z naszymi przodkami.
  24. Przepraszam, wiem, że huśtawka pisze się prze samo H
  25. Twój chłopak to taki "pies ogrodnika-sam nie zje i drugiemu nie da". Jak zobaczył, ze może już się po nim pocieszylas inną relacją, z innym facetem to szybko Ci siebie przypomniał a Ty naiwnie uwierzyłas, ze jak się rozstaniesz z tym nowym, do którego jeszcze nie przywyklas, jeszcze dobrze go nie poznałas ale go porzucisz, to Twój były chłopak zmieni się w takiego jakim Ty pragnęłabyś go widzieć. Nie zmieni się, bo niestety, Ty kochasz piękne wyobrażenie o nim, a on jest prostaczek, który lata z kwiatka na kwiatek i przegląda się w wielu kobiecych oczach i to mu imponuje. "szukam stabilizacji" -to zmien adres tych poszukiwań, ten chłopak nie zamierza dać Ci tej stabilizacji. Masz w sobie tyle pretensji do niego, do swojej następczyni a chyba jesli już masz charakter łatwo wpadający w pretensje do świata to NAJWIĘKSZE PRETENSJE powinnas miec do siebie. Chyba ulokowałas uczucia w niewłasciwej osobie a co najgorsze nie umiesz, nie chcesz, nie potrafisz wycofac się z tej emocjonalnej chuśtawki i tej niepotrzebnej zazdrości. To nie jest facet dla Ciebie, to czemu go nie poblokujesz, nie powyrzuczasz z telefonu, FB czy innych komunikatorów. Jak on mógł Ci wejśc w drogę w Twojej próbie nowego związku, w jaki sposób do tego dopuściłas? A może chciałaś i zależało, Ci aby on wiedział i poczuł się zazdrosny? Takie gierki rzadko kiedy są praktyczne, co potwierdza się i w tym przypadku. Niby wrócił, poopowiadał co chciał, upewnił się ze jeszcze jest dla Ciebie ważny i sobie znów dał z Tobą święty spokój.A Ty dopiero teraz dostajesz wariacji zamiast teraz zając się sobą swoimi zainteresowaniami, poprawą swojego imagei uwierzyć, ze gdzies na Ciebie czeka Prawdziwy Mężczyzna, ale niestety (wg. mnie to na szczęście) to nie jest ten, o którym się tak rozpisujesz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...