Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Zadna menagerka takiego przybytku, nie wpuscilaby Cie na podglądanie faceta. Ponadto w takim przybytku najczesciej pracuja faceci, ktorzy traktuja swój damski personel jako żywy towar i tak juz maja zniszczona ta pracą umyslowosc, ze i na Ciebie popatrzylby jak na zaczątek towaru a nie osobę, której nawet odplatnie można byloby pomóc i umożliwić "podglądanie". Nudzisz sie w domu i wymyslasz watki moze i ciekawe ale nieprawdopodobne. Jak masz tak bujna wyobraznie to poowyobrazaj sobie jeszcze bardziej uczucie obrzydzenia- moze zaskutkuje to jakimis czasowym obrzydzeniem do seksu i marzen o nim i zaczniesz swój czas madrzej wykorzystywac.
  2. Simona, bylam wczoraj na pogrzebie "cywilnym", bo bez obrządku katolickiego i w takim ukladzie zaklad pogrzebowy wyznacza mistrza ceremonii. ktory z nalezyta powaga, wspólczuciem prowadzi uroczystosc. .Poniewaz w tym momencie nie mówi sie ze zmarły odszedł do "domu ojca" gdzie wszyscy sie spotkamy byłam ciekawa jakich słow ukojenia poszuka ten prowadzacy. A on zacytowal wiersz chyba "Droga", autorstwa nie przytoczyl albo ja przeoczylam. Wiersz wydał mi sie piekny i taki kojacy. To mówila jakby osoba ta ,ktorą żegnamy i w owym wierszu poprosila o pamiec o niej, bo zawsze mówi sie o przerwanej linii życia. Nie, ja nie umarlam ja tylko jestem jakby w innej formie. To tak jakbym tylko przeszla na druga strone drogi. Ja jestem i chce byc z Wami, dlatego prosze, by imie moje w domu było wymieniane tak czesto jak żylam, aby mówiono i do mnie i o mnie. Ja jestem, pamietajcie ja tylko przeszlam na druga strone drogi i patrzcie za mną, ale sie nie smućcie. Ja z tej odleglosći drugiej strony drogi chce z Wami życ i być. Czyli kazdy moze to sobie tlumaczyc jak chce. Niemniej osoba za życia dala nam tyle darow :umiejetnosci cieszenia sie z daru życia, umiejętności kochania życia, smakowania go, umiejętnosci radzenia sobie z trudami życia i teraz jakby prosi pamietaj o mnie i pamietaj czego Cie nauczyłam, korzystaj z moich mądrości, ktore próbowalam Ci wpoic. Jesli Twoje życie będzie jakby zgodne z tym czego probowalam Cie uczyć to pamietaj, ze ja wiem, ze żyje w Tobie, twoich dzieciach czy wnukach. Ja jestem, bo ja przekazalam jak umiałam i swoje geny i swoje prawdy i obyczaje i mozesz powiedziec dzieki temu sobie, ze ja jestem tylko po drugiej stronie drogi. Zmarla to nie była mi jakas zaprzyjazniona pani tylko tesciowa mojej bliskiej kolezanki, to byłam jakby bardziej obserwatorem niz w przypadku pochówku bliskiej mi osoby i dostrzegłam wybor tego wiersza. Choc bywamy na obrzadku pochowku kogos tylko ledwo znajomego to jakby chowamy znow swoich najbliższych, których kochamy zawsze ,niezaleznie w jakiej formie istnieja- moze sa tylko po drugiej stronie drogi- ale zawsze sa z nami, bo byli i są naszą miłoscią. Sąsiadka, która zginęla w wypadku samochodowym i osierocila troje dzieci córka (21) syn (18) syn(17). W rodzinie oczywiscie zaloba. Zaraz za nia umarla jej mama a babcia mlodzieży (chyba pękło jej serce, ze stracila swoją córkę). I moze dlatego, ze prawie w jednym momencie odeszla spora czesc damskiej linii rodu ,załosc po mamie najbardziej odbila sie na najstarszej córce. Od wypadku minelo juz pewnie z 13 lat a ta dziewczyna i leczyla sie psychiatrycznie i nie ulożyła sobie życia rodzinnego (chlopcy maja swoje rodziny). W czasie jak ona sie leczyla to zapowiedzialam swoim dzieciom, a corce w szczególnosci, ze gdybym odeszla, to nie życze sobie tak glebokiej rozpaczy, po mnie aby zrujnowala ona jej życie. Wole aby mnie mniej kochala. ale szła przez życie tak jak jej życie scenariusz pisze a nie zeby moja smierc wytracila ja z jej planow, zamierzen marzen. Obserwujac życie sasiadow wydawało mi sie okropne- jej mama nigdy nie chcialaby stanąc na drodze samorozwoju swojego dziecka- a fakt przedwczesnej jej smierci poczynil az tak ogromne spustoszenia w życiu jej córki. Mysle, ze jestes dojrzala kobieta i rozpaczasz po smierci mamy- i to jest zrozumiale. Niemniej żadna matka czy malego dziecka, mlodej osoby czy dojrzałej nie chcialaby swoja smiercia jakby niszczyc życia swojego dziecka. One za życia oddałyby za nas swoje życie to czemu po śmierci mialyby chciec je pogorszyc, odbarwnic, odrealnic. Owszem jest czas żaloby po śmierci naszych mam, czas zadumy i długotrwaly czas tesknoty. Ale jest od nich przykazanie : zyj dziecko swoim życiem tak dlugo jak ono jest Ci dane i niech to życie pokazuje Ci swoje wszystkie barwy a Ty umiej z nim sobie radzic. I jesli masz swoje dzieci i swoje wnuki to swoim przykladem ucz młodszych, ze przeciwnosci losu sa do pokonywania.
  3. Z dziewczyną pragniesz sie spotykac i dobrze, ze to sobie organizujecie. Nie stresuj sie tak akceptacją ze strony jej dziecka. Jesli przywiązesz silnie dziewczynę do siebie to i niej odezwie sie w któryms momencie ewentualny bunt przeciw rządom jej córeczki. W koncu zaskoczy, ze moze byc w życiu sama jak palec, bo jej dziecko zle reaguje na jej znajomych. I nie jest pewne, ze to tak zle reaguje tylko dziecko. Mama chodzi do pracy, na studia to jakas postronna opieka nad dzieckiem musi być. Ileś to może przedszkole ale iles to pewnie jej rodzice i/lub rodzeństwo. I to ono moze głośno komentowac sytuację i jeszcze moze jakos podbuntowywac malą, poniewaz to dziwne, ze 3-letnie dziecko reagowało histerią na poprzedniego znajomego mamy. Słabe wytlumaczenie jest takie, ze może dziecku jest za mało mamy, jej czasu, jej uwagi a jest przez resztę rodziny i mamę rozpieszczane, jako troche poszkodowane przez życie, bo ma tylko jednego rodzica. Jak juz Twoja dziewczyna zezwoli na Wasze spotkania we troje, to Ty sam z siebie za bardzo sie nie wychylaj. Zawsze powiedz, ze np. miło byloby sie spotkac w ZOO ale wolisz, zeby ona zadecydowala, bo przeciez ona doskonale zna swoje dziecko i wie gdzie mu sie bedzie bardziej podobalo. Zobaczysz jak sytuacja sie rozwinie. Jesli Twoja dziewczyna dalej z zaangazowaniem bedzie opowiadala, ze rzuci faceta, jesli tylko dziecko mrugnie okiem, to żarobliwie zauwaz, ze szykuje sobie smutne życie, bo jak mala to wyczuje, to ona moze byc sama do czasu wyprowadzenia sie pełnoletniej panienki do jej doroslego , dojrzalego juz swiata. Czyli straci cala swoją mlodosc na bezowocne proby, bo zdaje swoje szczescie na kaprysy malej dziewczynki.Nie będą liczyły się jej uczucia i jej potrzeby- przecież gdyby jej się życie nie ułożyło tak a nie inaczej, to gdyby tworzyła rodzinę z ojcem jej dziecka to przeciez mimo dbałosci dwojga rodziców o dobro ich wspólnego dziecka ma miejsce dbałosc o uczucia obojga po to aby tworzyc scislą i trwala rodzinę dla tego dziecka. A tak ponadto to Twoja dziewczyna faktycznie próbuje sie wysoko nosić, bo przeciez wykonała damsko męski falstart fundując sobie dziecko z żonatym męzczyzną. Na dokładkę nasze środowisko nie jest az tak liberalne dla innego koloru skóry i to dziecko może być jeszcze niejednokrotnie odrzucane, czy pietnowane za swój kolor skóry.I czy na pewno razniej bedzie jej isc przez życie samej z pomoca jej rodzicow ewentualnie niz z facetem, ktory ja pokocha ale na dzien dobry moze corcia noskiem pokreci i jej mama odrzuci swojego kolejnego adoratora? Dziewczyna tez jest dumna i nie zglasza ojcu dziecka, ze ma z nia coreczkę- dlaczego? Facet byl z jakiegos marginesu spolecznego i nie może na żadnee srodki finansowe od niego liczyć? Czy byl tak bezczelny, ze przeczuwala iz na zgłoszony problem rodzicielstwa ,ją wysmieje i wyszydzi -a co, to na pewno moje- wiadomo kto za Toba oprocz mnie, jeszcze biegal? I jesliby jeszcze takie obrazania miala od niego znosic, to obrócila sie na piecie i przyjechala do rodziców. Nosi sie wysoko a to męzczyzna z nią się wiążący moze miec wieksze kłopoty niz inny męzczyzna wiązący sie z nawet z dziewczyną z dzieckiem, ale bialym dzieckiem. Mogą gdzies przeciez mieszkac, gdzie nikt nie bedzie mial glowy do dochodzenia czy facet jest ojcem tego dziecka, czy jest ojcem przybranym. Tutaj natomiast zawsze przy poznawaniu nowej rodzinki, kazdy bedzie wiedział, ze facet wziąl sobie za żonę kobiete juz z powaznymi doswiadczeniami życiowymi- to bez żadnych domoroslych dochodzen. Dziewczyna sie nosi wysoko, bo z Was dwojga na rynku matrymonialnym Ty jestes bardziej pożadanym osobnikiem- kawaler, bezdzietny . Ona cóz, kobieta z przeszłoscią. Ale umie ona, przynajmniej wsród polskich chłopaków stwarzac uklad, ze to ona bedzie dyktowała warunki, wyznaczala granice i ewentualnie za pomoca córeczki sie zastanowi, czy Cie zatwierdzi czy nie. Szkoda, ze nie była taka sprytna jak sobie na tamtym zagranicznym rynku poczyniala z ojcem swojego dziecka.
  4. Uwazam, ze dziewczyna jest bardzo teraz odpowiedzialna, poniewaz dopóki sama na dobre nie przyzwyczai sie do swojego chłopaka oszczędza córeczce plejady tzw .wujków. Wie, ze dziecko mogłoby zbyt szybko przylgnąć do jakiegoś jej kandydata na narzeczonego a gdyby znajomosc miala sie nie udac to moze dziecko dodatkowo by cierpialo. Chroni swoje dziecko- taka jest rola mamy. A Ty sie nie martw- gdyby to była nastolatka to nie byłoby pewne czy sie dogadacie. Raczej nie tak trudno zaskarbic sobie sympatie 4-latki.Ponadto pena euforia i ekscytacja mamy tez takiemu malemu dziecku sie udziela. Jesli Ty podobasz sie dziewczynie to chyba musialbys sie bardzo postarac aby ją jakos do siebie zniechecic, Nie od razu musi byc wylewna, ale na pewno bedzie dobrze. Tylko badz soba, bo sztucznosc dzieci bardzo dobrze wyczuwają.
  5. Wierze, ze jest Ci bardzo ciezko. Zona z niewyjasnionymi problemami zdrowotnymi, tata z ktorym bedzie raczej z czasem tylko trudniej a nie lzej i ta swiadomosc, ze za tego chorego tate juz tylko Ty sam odpowiadasz, nie ma juz tej z która dzieliles swoje niepokoje i wobec taty i w zyciu ogolnie. Czlowiek ma okreslona odpornosc psychczna i niektorzy wariuja z przerazenia od problemow, ktore ich spotkaly. Inni moze sie jakby utwardzaja, umieja sobie powiedziec, ze pewnych spraw nie przeskoczą ( jak Ty choroby taty) , przymuja postawe, co ma byc to bedzie a ja mam obowiazek reagowac sensownie na bieząco a nie zamartwiac sie wszystkim na przyszłosc. To nie ja pisze scenariusze życia- to ten tam u góry, wiec nie wiem co jeszcze mnie moze czekac. Jestem tu i teraz i teraz staram sie najlepiej jak umiem.Koniec i kropka- to taka próba blokady mysli, ze tylko jeszcze cos gorszego, czy trudniejszego moze mnie spotkac i jak ja dam radę. Wtedy wlasnie zewnetrzne objawy (bezsennosc, szczekoscisk) bardziej nas atakuja i jak mozna to trzeba to probowac blokowac. Teraz gorzej, lepiej ogarniam to i w przyszłosci ogarnę, bede po prostu musial. A nie mam co tego próbowac rozkminiac do przodu, bo to nic nie daje a ja sie bez potrzeby oslabiam. Ciesze sie, ze idziesz do pracy i mam nadzieje, ze nadmiar obowiazków- trudna i wymagająca uwagi praca oraz sprawy biezace uruchomią w Tobie blokade znieczulenia, która de facto nas jakby chroni. Pozdrawiam
  6. "każdy mnie zawsze zostawia dla innych osób bo są lepsze ode mnie i ciągle boję się odrzucenia i jak kogoś poznam to mam napady zazdrosci jak ta osoba z kims rozmawia bo sie boje ze mnie zostawi i zostanę sama. " A Ty sama dla siebie nie jestes dosc atrakcyjna osobą intelektualnie, ze zakladasz, ze trzeba Cie zmienic na inną? Człowiek, ktory ma sie sam za interesującego, potrzebuje innych ludzi aby go stymulowali do ciekawych przemyslen, do innego ogladu swiata, do przezywania wspólnie przygod faktycznych poprzez wspólne podróze czy uprawianie sportu oraz intelektualnych poprzez wspólne obejrzenie filmu, rozmowe o wystawie czy przeczytanej ksiązce. Poznajemy ludzi i sie do nich wpasowujemy. Oni maja takie samo prawo, poznawac nas i sie do nas wpasowywac. Jesli z kims jednym kontakt nie był dośc glęboki, to nie znaczy ze on Ciebie zmienil i Ty juz pozostaniesz samotna i opuszczona do konca swiata. On własnie zwolnił Tobie m-sce na inna znajomosc, ktora z czasem moze byc ciekawsza od tej poprzedniej. Problem nie w tym ilu mamy znajomych i jak dlugo te znajomosci trwaja. Problem w tym, ze nie postrzegasz sie jako osoba ciekawa sama z siebie i w zwiazku z tym dla jakiejs puli osób atrakcyjna. Te aure atrakcyjnosci budujemy nieswiadomie sami wokól siebie i wynika ona z głebokiego wewnetrznego szacunku do siebie samego. My sie sami poważamy, my mozemy byc niedoskonali, jeszcze czegos o sobie i swiecie nie wiedziec, ale po to jestesmy na tym swiecie aby z czasem to zglebic. Mamy na karku swoja wlasna rozsadna glowe, ktora nam pomaga rozwiązywac sprawy bieżące i ktora nam dalej swiat bedzie porzadkowala w miare tego jak dojrzewamy. My wierzymy, ze jeszcze bedzie duzo trudnosci przed nami, ale nasza głowa nam podpowie jak cos rozwiazac, gdzie szukac ratunku, podejrzec jak ze sprawą sobie radza inni. My po prostu wierzymy w siebie gdzies w sobie we wnętrzu głeboko. Ty zamiast szukac w sobie mocy to chcialabys odpuscic poprzez przygnębienie czy jakies mysli samobojcze. Człowiecze prawo bladzic ale i człowiecze prawo szukac korzystnych rozwiazan dla siebie. Jak nie uwierzysz w siebie ,to zawsze bedziesz w sobie budowala postawe, ze Ty jestes od tego aby ktos Cie porzucal. To jest kwestia sposobu patrzenia na te samą sytuacje. Jeden czuje sie porzucony a inny rozumie, ze z taka osoba mu i tej osobie nie az tak bardzo po drodze. Tylko jeden cierpi z tego powodu, bo juz zawsze bedzie sie bal czy dla kogokolwiek bedzie jeszcze dosc atrakcyjny. Inny stwierdzi, ze trudno, ale tyle jeszcze ciekawych ludzi na swiecie, ze moze jutro a moze za miesiac spotkam bratnią dusze. On wogole nie wyobraza sobie, ze jego osoba nie jest dosc fajna. On wie, ze ma w sobie potencjał ,nad ktorym będzie idac poprzez zycie caly czas pracowal. I to życie po drodze będzie mu nioslo ciekawych ludzi, których on bedzie stymulował do ciekawych przemyslen, on bedzie dla nich motorem rozwoju a oni zwróca mu tez tę relację w podobny sposob. Człowiek, który gdzies głeboko w sobie wierzy w siebie umie patrzec na swiat spokojnie i przyjmowac wszelkie zawirowania jako konieczne i uczace go czegos nowego. Szanujac siebie samego wytwarza sie mimowolnie wokol siebie aure, ze umie sie dostrzec w drugim człowieku osobe godną szacunku i zainteresowania. Jak nie będziesz szanowała sama siebie to z jakiego powodu inni mieliby Cie szanowac? Dostałas dar życia a masz mysli samobójcze. Nie szanujesz siebie i swojego życia, bo takie mysli powstaja w Twojej glowie. Dlaczego ktos inny ma byc lepszy dla Ciebie samej , niz Ty jestes dla siebie? Ty nie musisz sie szanowac, bo byle przeszkoda osłabia Cie na tyle, ze juz bys chetnie ze soba skonczyla- to dlaczego inny mialby byc lepszy dla Ciebie i bardziej Cie powazac niz Ty potrafisz powazac sama siebie? Ja nie zachecam do zadufania w sobie- ja tylko próbuje powiedziec, ze szacunek i pewne poważanie wobec samej siebie daje moc życia i jakąś wiare w swoją szczęsliwa gwiazdę. Zmien myslenie o sobie a i Twoje życie sie zmieni.
  7. A na codzien proste zabiegi typu zatyczki do uszu przed snem. Melisa zaparzona przed snem (bo przeciez sie denerwujesz). Rozumiem, ze to jest uciazliwe, ale ludzie mieszkaja przy torach kolejowych i hałasliwy przejazd pociagu im nie przeszkadza. Ja jak byłam młoda to mieszkalam przy mleczarni a tam od 2-giej w nocy codziennie halasowaly obijajace sie o siebie takie duze banki z mlekiem. Tzn ten halas im przezkadza, ale psychike jakby przyzwyczaili do takich trudnych warunków życiowych i starają się na co dzień funkcjonowac i nawet organizm jakby nie slyszy halasu i spi- w dalekim rozrachunku, na pewno im ten hałas szkodzi, ale na bieżąco jakoś mózg oszukali i funkcjonują. Zastanów sie ile w absencji szkolnej jest winy z powodu Twojego niedospania a ile , bo pierwszy raz jak zaspalas i nie poszlas do szkoły to świat nie runąl. I zaczełas sie przyzwyczajac, że tak można- co jak widac w dalszej perspektywie nie mozna, bo spadla jakosc ocen i z powodu absencji mozesz nie byc wogóle klasyfikowana.Nie piszesz,że jako sumienna uczennica staralas sie iśc do szkoły i w tej szkole byłas nieprzytomna, przysypiałas z powodu zarwanej nocy. Pozwoliłas sobie na odpuszczanie, przywykłas, że tak można a teraz jestes nerwowa jak zamknąc semestr i te nerwy tlumaczysz, ze nie da sie życ w tak trudnym środowisku jak Twoje. A Twoi rodzice przestali chodzic do pracy i przynosić z tego powodu pieniadze na utrzymanie rodziny? Wszystkim sąsiad zachodzi za skórę, dezorganizuje im życie ale tylko Ty masz poważne kłopoty. Moze za lekko odpusciłas a teraz sie martwisz. Wez sie w garsc, popraw absencję i tyle ocen ile umiesz i potrafisz.
  8. Jak sie nie jest juz dzieckiem a nastolatką, to troche sie wszystko zmienia, Dziecko zazwyczaj bywa radosne a nastolatek rozdrazniony, nerwowy, niestabilny, wiecznie niezadowolony. I to dobrze. Nastolatek jest zdolny juz kierowac swoim życiem, sporo poswięcic, aby osiagnac to, co dla niego wazne. I jesli dziewczyna mówi, ze jest gruba to może przestac jesc kolację, Jesli mówi, ze ma slaba figure, to moze zaczac trenowac jakas gałąz lekkoatletyki. Jesli nie podoba jej sie, ze jest slaba w angielskim- zaczyna sie przykładac, sciaga apki na tel, słucha na przerwach, oglada filmy po angielsku, śpiewa sobie w tym jezyku. Jesli chciałaby prowadzic strone internetową to patrzy gdzie nauczyc sie HTMLa. Czyli pewien samokrytycyzm i mówienie, ze jestem gruba nieladna, glupia, małointeligentna jest czesty , kłopotliwy czasem, uwierajacy zainteresowaną i drazniący otoczenie. Niemniej z czasem on jest motywujacy do zmian, do cięzkiej pracy nad sobą. Najpierw niezadowolenie, frustracja a potem głowkowanie co z tym zrobic, jak temu zaradzic. I w ten oto sposob owo niezadowolenie, glebokie przemyslenia, męki zmieniaja sie w prace nad soba, nad swoimi zainteresowaniami, nad swoim rozwojem po prostu. I do tego jest potrzebna frustracja nastolatkom, aby rozejrzeli sie co moga w swoim życiu zmienic, co poprawic, udoskonalić. Natomiast to co Ty piszesz to taka chec samounicestwienia. Twoje nalezne wiekowi Twojemu niezadowolenie do niczego Cie nie motywuje, to wygląda jakby mialo prowadzić do audestrukcji. I dlatego powinnas poszukac profesjonalnej pomocy
  9. Bardzo, zawsze mówili,ze czlowiek powinien iść za tym co go fascynuje. Zawodówka o kierunku, który Cię fascynuje, nauczy praktycznego zawodu, o którym marzysz- miodzio. Tylko potem się nie zdziw, jak będziesz kiedyś ładną dziewczynę bajerował a jej z hukiem opadnie szczena, ze matura to byl za trudny etap Twojego życia. Ale tym sie nie stresuj, przeciez bedziesz robil to co lubisz a kase na tym bedziesz zbijał, a panny wiadomo za szmalem bardziej szaleja niz za czymkolwiek innym. A na powaznie, jak juz masz 5 jedynek, to czas obejrzec sie za profesjonalna pomocą- jakies korki byłyby wskazane.
  10. To może bardziej uczciwie byloby napisac- codziennie ZAWODZE SIE NA SOBIE? "Zdałem sobie sprawę ze nie mam zainteresowań"- bląd, aby byc bardziej intetresujacym dla ludzi a przede wszystkim DLA SIEBIE nalezy rozwijac swoje zainteresowania, miec na nie czas. W zgodzie z tymi zainteresowaniami przychodza i odchodza do nas zwiazane z tymi zainteresowaniami nowe znajomosci- iles ludzi tez ma podobna pasje co my i jest jak wspólnie spędzać czas na realizacji tej pasji lub pózniej na rozmowach o tej pasji. " budowanie muru, wzmacnianie lęku gdy ktoś mnie ocenia niesłusznie"- budujac mury nie przyciagasz do siebie ludzi. Uwazasz, ze ktos ocenia Cie nieslusznie i wzmacniasz w sobie lęk. A nie masz własnej pewnosci siebie, ze wiesz dlaczego tak postąpiłes, ze postąpiłes najmądrzej w danej sytuacji? Jesli jest o tym rozmowa, to mozna to umiec wytlumaczyc. Jesli nie ma okazji do rozmowy to po prostu odpuscic znajomosc- nie nadajemy na tych samych falach, nie umiemy wyczuc swoich intencji, nie zakładamy, ze druga strona postepuje fair jesli ktos ocenia mnie zle a ja robilem dobrze. Po co w takiej sytuacji wzmacniac lęk- nie tedy droga? "brak organizacji czasu, chce robić dużo rzeczy ale lęk przed oceną mnie przed tym zamyka" Po pierwsze robisz to co uwazasz za sluszne, co Cie rozwija. I co tu do tego ma ocena innych- kogo? Mamy, taty kolegi, koleżanki? Jesli mieszkasz w domu rodzinnym i jesz chleb rodziców, nie jestes jeszcze samodzielny, to dzielisz czas na swoje obowiazki szkolne czy zawodowe, na pomoc w domu i na swoj prywatny czas w którym robisz to co Cie interesuje. Z czasem nabierasz wprawy w godzeniu tych paru elementów. " budowanie wirtualnego życia -odrealnienie, "- a Ty chcesz zyc w swiecie wirtualnym czy do życie potrzebujesz konkretnych zywych i realnych ludzi- dlaczego sie odrealniasz a nie budujesz swojego życia w rzeczywistości? "A jam sie napędzam jeszcze tym wszystkim, bo nie żyje dla siebie tylko dla poznanych osób"- to gdzie Ty poznajesz te osoby, ze dla nich żyjesz? Idziesz do pracy, zarabiasz na chleb i dajesz ten chleb obcemu, ktory sie od Ciebie odwraca, czy jak? " Nawet samo podejście, przywitanie się nastręcza mi.tak dużo problemów, ze tego nie robię."- czas juz nazwac problem po imieniu, umiem siedziec w internecie, klikac, miec nadzieje na znajomosc, ale nie umiem sie znalesc w realnym swiecie. " Czekam aż ktoś lub jakas dziewczyna się mną zainteresuje,"- najpierw uporzadkuj siebie. Zamknij komputer i zdaj sobie sprawe z tego, ze żyjemy tak naprawde w realu. Zeby w nim zyc, trzeba miec jakies wyksztalcenie, ktore jest sprzedawalne na rynku pracy. Trzeba obcowac ze zwyklymi realnymi ludzmi, bo w pracy beda realni koledzy, zwierzchnicy i żeby sie w niej utrzymac, trzeba miedzy żywymi ludzmi umiec lawirowac, spelniac oczekiwania szefów. A Ty masz problem z powiedzeniem dzien dobry na ulicy. Praca zawodowa to nie zawsze to o czym marzymy, dlatego po pracy oddajemy sie swoim zainteresowaniom i stad wczesniejsze uwagi, ze takowe trzeba posiadac i rozwijac . A poznanie dziewczyny? Kazdy o tym marzy i to sie najczesciej realizuje jak najmniej sie tego spodziewamy. Oprocz przymiotów wlasnych typu uroda, wzrost musimy tez posiadac jakies zalety spoleczne, musimy umiec znalesc sie w realnym życiu, bo dziewczyne chcielibysmy przeciez MIEĆ W REALU. Powinnismy umiec te dziewczyne czyms zaintrygowac, zauroczyc, zaimponowac jej, a tu: "brak akceptacji siebie" czy "moje życie jest nudne, szare, frustrujące, dają mi powód do narzekania, do uogólniania." Popraw sie chłopaku. Zastanów sie, ze to nie ludzie Cie zawodza, to Ty sam sie zawodzisz na sobie. Gonisz za internowymi uludami tracac resztki pewnosci siebie do realnego, fizycznego codziennego życia. Juz piszesz, ze umiesz sie tylko zamknac w bezpiecznej przestrzeni swojego pokoju. A czy Ty mieszkasz w swoim pokoju w sensie, ze poszedles do pracy i na niego zarobiles? A czy Ty umiesz utrzymac nawet najmniejsze mieszkanko z tym pokoikiem- umiesz zarobic na oplaty? Zacznij, odwaz sie zyc realnie poprzez prace w realu i poprzez zainteresowania czy sportowe czy inne w realu. Wtedy bedziesz ocierał sie o normalne życie i nauczysz sie w nim istniec. I okaze sie ze barwy życia realnego sa mocne, ze ono ludzi wciąga i tego Ci życze abys umial doswiadczyc tego życia i umial z niego czerpac garsciami, pókis mlody i masz na to sily.
  11. "Już nie wiem co o tym myśleć" A cóz tu myslec? Jestes kobietą i zauważyłas, ze kobiety bywaja w ciązy i rodza dzieci. Popatrz, poprzygladaj sie i stwierdz, ze taka bedzie Twoja rola jak juz bedzie na to czas, jak znajdziesz sobie partnera, kandydata na ojca. Jak juz bedziesz miala gdzie mieszkac w komplecie Ty, mąz i dziecko. Kazde dziecko ma prawo do takiego podstawowego komfortu- ojciec i mama. Ułozy Ci sie tak życie, to zafundujesz sobie ciąze.
  12. Pojęcie "zawodze sie na ludziach" postronnym niesie rózne skojarzenia. Zawiódł sie, bo był wobec kogosc szczery, odslonił sie, pokazal swoja slabosc a inny pozornie słuchając ze zrozumieniem obrocił sie na pięcie i wysmiał wobec innych. Zawiódł sie, bo komus było zle na swiecie, czul sie ktos osamotniony- wzmocnił go psychcznie, znow wprawadzil do codziennego świata a po czasie tamten go zignorowal , ruszył wzmocniony w srodowisko i juz zapomniał o znajomosci z nim. Zawiódł sie, bo ktos potrzebowal jego czasu, jego wiedzy, jego podwózki samochodem,jego sprytu w załatwieniu jakiejs zyciowej sprawy. Skorzystał, podziekowal i sie ulotnił. A moze zawodzi sie ciagle, bo inni go chca wyciagnac do klubu, na dyskoteke, na skoki na bungi, na wieczorny podwryw dziewczyn, na narty, na rower, na trening karate, na wieczorne codzienne bieganie, na... A autor chetnie, ale nie dzis, bo dzis to moze na kawe czy piwo i na nudne spedzenie czasu, na psioczenie na polityke, na psioczenie na szanse na rynku pracy mlodych ludzi, na brak jakichkolwiek perspektyw. Moze autor nie ma wewnetrznej radosci życia, nie ma nadziei, ze wszystko bedzie sie dobrze ukladac, wszystko widzi w czarnych barwach- od takich ludzi chylkiem sie ucieka, na ulicy przy ewentualnym spotkaniu jakos rozmawia sie krotko i ogólnikowo. Zycie bywa trudne i czasem brak nam optymizmu, chcemy go pic jak ze zródła w kontaktach z innymi ludzmi. Ludzi smutnych, marudnych , dolujacych raczej omijamy. Ludzie Cie zawiedli. A jaki Ty sam jestes w kontaktach z ludzmi? Co umiesz innym oferowac? Wyczuwasz nastroj innych? Gdy jest nienajlepszy, masz dar rozchmurzenia ich, pocieszenia gdy sie czyms martwia, udzielenia jakiejs rady, ktora motywuje ich do działania ku dobremu? Umiesz byc zabawny? Znasz jekies inteligentne dowcipy? Umiesz interesująco opowiadac o fajnym filmie, na ktorym ostatnio byłeś? Umiesz z pewną dozą humoru opowiedziec poranna sytuacje gdzie zbiegla sie reakcja roznych ludzi na klopotliwe wydarzenie. Niby kazdy mial racje ze swojego p-tu widzenia a zrobil sie niezly ambaras. Umiesz byc powsciagliwy, nie wchodzic z butami do ich duszy, ale jednoczesnie gdy odsłaniają rąbka tajemnicy to z zainteresowaniem sluchac, nie przerywac, nie komentowac, po prostu pozwolic sie wygadać? I nie znajdowac zaraz analogicznej sytuacji w swoim otoczeniu- zeby nie zdeprecjonowac powagi wynurzen rozmówcy. Chciałbys obracac sie wsród interesujących ludzi i byc dla nich waznym. Czy jestes sam dla siebie interesujacy? Czy jestes mądrze dla siebie ważny? Czy umiesz się szanować? Czy wierzysz w swoj rozsądek? Czy wierzysz w swoją szczęsliwą gwiazdę? Czy wierzysz, ze umiesz dobrze rozpoznawac sytuacje i podejmowac adekwatne decyzje?
  13. Przerwy w związku nie rokuja najlepiej. Jak ludzie maja do siebie cierpliwosc, ciekawośc siebie, szacunek do siebie to mimo nieporozumien umieja dochodzic do consensusu na bieżaco. Chłopak moze mówić prawde. Nie chce Cie zmieniac na inną dziewczynę. Jestescie młodzi i pewnie pragnąl dziewczyny. Niestety w praktyce okazało sie, ze dziewczyna to taki rodzaj cerbera, ktory wszystko chce wiedziec, który jakby chce pozwalac na moje kontakty ze swiatem, to po prostu osoba ograniczająca moją wolnośc i to w mało mily sposób, poprzez kłotnie i fochy. Jesli związek z dziewczyną to oddanie mojego życia, mojej wolności w jej ręce, w ręce osoby, ktora nawet sensownie nie umie tym zagospodarowac., to mi sie to zaczyna niepodobac. Z jednej strony jeszcze niedawno rodzice próbowali uważac, ze moje życie to ich własnośc. Poprzez dorastanie uwolniłem sie od ich nadopiekunczości. I wpadłem z deszczu pod rynnę. Niby fajna dziewczyna, ale ona próbuje bardziej życ moim życiem niż ja sam. Ona nie rozumie, ze ludzie spotykaja sie ze sobą aby sie nawzajem odkrywac. Drugi człowiek to indywidualnośc, odrebna osoba i piekny jest czas wspólny, mysli wzajemne o sobie, ale nie ubezwłasnowolnienie. Takiego związku nie potrzebuje i takiej osoby, która tak realizuje związek damsko-męski tez. Jak na razie, na troche moze odpocznę od idei posiadania dziewczyny. Raczej ten chłopak juz nie powinien planowac przyszłosci z Tobą. Jak dla niego masz zbyt męczący sposób bycia. On juz nie jest Ciebie ciekaw, poznał Cie od takich stron, ze juz nie pragnie z Toba zacieśniac kontaktów, tylko je luzowac na maxa. I to własnie robi. Czas zdac sobie sprawe z tego, ze "do tanga trzeba dwojga". Zostałas sama na placu boju. Przyjmij do siebie, ze ten związek sie skończyl. Popłacz i przebolej stratę. Pierwsze koty za płoty. Dowiedziałas się, ze nikt nie lubi jak mu sie nie pozwala swobodnie oddychac. Na przyszłosc moze bedziesz umiała innemu dac swobodny oddech. Wszystkie związki jakie nam sie trafiają, są po to aby troche rozpoznac swiat damsko-męski, poznac swoje potrzeby w tej kwesti i wytrzymałosc męzczyzn na łzy, prosby i grożby (jak w tym przypadku). Poprzez związek, który sie skończył masz szanse na dorastanie i na za jakis czas ,gotowośc do innej znajomości. Temu chlopakowi daj juz spokój i nie zadreczaj sie wyobrazeniami, czy rozmawia z jakąś inna dziewczyną. Jest wolny i jak juz ochłonie po "więzieniu " z Toba to na pewno z czasem będzie z niejedną rozmawiał, ale bystro bedzie patrzyl czy nie zapędza się zanadto do zarządzania jego osobą. Tego on juz się nauczyl w związku, ktory niedawno własnie zakonczyl- część kobiet bywa męcząco zaborcza. Przestań wydzwaniac po koleżankach i żebrac o jakies informacje o nim. Nie poniżaj sie, nie dawaj innym powodu do drwin poza Twoimi plecami. Naucz się , ze w relacji z chlopakiem jak zanadto sie boimy, ze inna wejdzie nam w droge, chcemy byc zazdrosne, chcemy robic afere, ze za malo onas mysli ,o nas dba- wtedy koniecznie musimy odwrócic kota ogonem. My za bardzo sie z tematem identyfikujemy, nam za bardzo zalezy- a dlaczego? Dlaczego to on się nie martwi, ze może ja mam za malo dla niego czasu, dlaczego to on sie nie zamartwia, ze widział jak rozmawiałam z jakimś kolegą. Ja kozie spod ogona nie wypadlam, ja nie musze sie o niego zamartwiac, jesli ktoś sie musi martwić ,to niech to będzie on. A najlepiej tak mądrze postepowac, aby miec obopólną radosc ze wspólnego czasu, dosc czasu w osobności aby za sobą zatęsknić i wierzyc, ze jak mnie sie chłopak podoba, to nic przeciw niemu nie robie. I ja tez mu sie podobam to i on nie musi nic przeciw mnie nie robi- ale to juz podpowiedz na Twoj nastepny zwiazek, wtedy gdy ten co sie zakończył juz odpłaczesz i przebolejesz. I życze Ci tego z całego serca.
  14. No to rusz troszke głowka- jak juz doszedłes do tego, kto z obojga rodziców jest tym wiekszym ciemięzycielem, to czas wykorzystac to, ze nie do konca maja wspólne zdanie- mimo, ze tego staraja sie nie okazywac. Idz z tata na ryby, majsterkuj razem z nim cos przy obejsciu- zbliz sie po mesku do niego- bedzie zachwycony.I wtedy spróbuj popytac go o ich lata mlodosci- jakie byly obyczaje, co robily panny 17 letnie a co kawalerowie 17 letni. Jakie bywały "przestepstwa" w wykonamiy takiej mlodziezy. Czy pamieta ten czas, czy czul sie wtedy szczeniakiem, czy juz mlodym mezczyzna? Czy jego rodzice patrzyli na niego jak na potencjalnego nieodpowiedzialnego glupka? Czy on często zawodzl ich zaufanie? Niepostrzeżenie przejdz o swojej sytuacji, do tego iz rozumiesz, ze mama z dbalosci o Ciebie wszystkiego sie boi, ale Ty masz wrazenie, ze ona chcialaby Ciebie zdziecinniec, chcialaby. abys wpadal w euforie na widok ulubionych czkoladek (batonikow , cukierków czy czego tam lubisz) a nie interesowal sie jak wyglada zycie pozaszkolne mlodziezy w Twoim wieku. I jak on Twoj tata to rozumie, mama uważa, ze wychowaliscie nieodpowiedzialnego osobnika,takiego, ktory niejednokrotnie ich zawodzi, oklamuje, marzy o alkoholu, papierosach czy tez narkotykach? Ja dorastam, ale wydaje mi sie , ze i rodzice tez troche powinni ze mną dorastac a wydaje sie, ze mama zatrzymala sie na moim rozwoju osobniczym tak gdzies 13-14 lat. Tato, ja za rok mam 18-tke a za 2 powinienem wiedziec, co chce robic przez cale swoje dorosle życie, bo juz studia musza trafic zarowno w moje zainteresowania jak i rynek pracy, ktory przyjmuje zawod jaki sobie wybiore. Naprawde uwazasz, ze polityka wobec mnie jako takiego milego 13 latka, to jest to czego młody człowiek oczekuje w swoim rodzinnym domu? Powinienes go tak troche po mesku pourabiac, aby poczul sie, ze ma syna i syn mu ufa, ze mu pomoze w dogadywaniu sie z żenską gałęzią rodu. To taka praca minimum na 3 miesiace. Jesli wtedy tata nie zdecyduje sie Ciebie popierac to wtedy juz tylko wojowanie z mamą. Oczywiscie czas gra na Twoja korzysc, bo i tak plynie i zbliza Cie do 18-tki i do zakonczenia sredniej szkoly.
  15. Kazde dziecko jest klejnotem swoich rodzicow. I kazdy ceni i pilnuje swój klejnot jak umie. Pewnie jestes jedynakiem lub moze najstarszym z rodzenstwa. Najstarszy utarczkami o przesuniecie godziny, o dalszy wypad walcza z rodzicami po trochu dla siebie, ale tak najbardziej dla swojego rodzenstwa. To co było prawie nie do pomyslenia wobec pierwszego potomka staje sie juz prawie normalne wobec drugiego czy trzeciego dziecka. Po prostu w czasach mlodosci rodziców było bezpieczniej i im sie wydaje, ze o nieszczescie dzis nietrudno.Co bywa tez prawdą.Przy drugim dziecku beda wspominac nie tylko swoja bezpieczna młodośc ale i szczesliwy powrot najstarszego potomka z wyprawy na koncert i beda juz troche mniej surowi. Tylko negocjacjami i to stonowanymi i eleganckimi cos uzyskasz. Pomysl, ze niedlugo beda studia, wyjedziesz z domu i bedziesz mial swobode- to juz niedługo. Ponadto nie jestes az tak wieziony w klatce skoro masz dziewczyne. Koledzy jada daleko na koncerty a Ty idziesz do dziewczyny- nie az taka smutna ta Twoja mlodosc i dorastanie jak usilujesz to przedstawic w swoim rozgoryczeniu. Jestesmy bogaci bogactwem swego wnetrza a nie koncertami czy dyskotekami, ktore zaliczylismy - choc teraz gdy slyszysz o przygodach kolegów trudno Ci w to uwierzyc. Jak na studiach zaczniesz z glowa spokojny czas poznawania tego co teraz rodzice Ci blokuja ,to w tej kwestii bedziesz tylko o 2 lata zapózniony. Natomiast nie wszyscy Twoi koledzy maja swoje dziewczyny i oni wobec Ciebie tez ogromnie czują sie zapóznieni. Czyli pewna srawiedliwosc na tym swiecie jest.
  16. W kazdym panstwie przygotowywanie jedzenia w domu jest tansze i zdrowsze niz to jedzone na miescie. Jestes w domu to nie mozesz w ramach jego zywnosciowej stawki tak przyszykowac jedzenie aby on zawsze mial dosc jedzenia na wynos a i Ty w domu cos zjesz. Czemu jak idziecie w wolny dzien na posilek jestes taka wyrywna z deklaracja ze za siebie zaplacisz? Ponadto w wolny dzien we dwoje mozecie cos upichcic- zostanie na jutro dla Ciebie.Jestes jego gosciem, jeszcze nie podjelas pracy to spokojnie mozesz zjesc na jego koszt. Jak sie z tym dzieleniem rkow wyrywasz to i on kwitek zostawia potem na wierzchu. Mysle, ze on jest sknerus ale i Ty jestes bardzo przewrazliwiona na p-cie pieniedzy. Na razie zachowuj wzgledny spokoj a zajmij sie szukaniem pracy. Jak juz ja bedziesz miala, to obserwuj sytuacje a i powoli wprowadzaj swoje rządy.Jak sie nie powiedzie to juz bedziesz w tym kraju na tyle dlugo, ze bedziesz mogla sie obrocic na piecie i po swojemu mieszkac gdzies kątem, gdzie wynajmiesz sobie swoj pokoj. A z tym mlekiem do kawy to on sobie rzekomo koszty ucina a w pracy moze miec kawke z mleczkiem, to czasem w domu i czarną wypije.
  17. kikunia55

    Mama a związek

    Mama jest tzw "starej daty" i uwaza, ze to chlopak zabiega o pannę i ją odwiedza a ona daje się adorować. Nie chcialaby abys jakkolwiek zawaliła studia, to lepiej siedz na mscu czekaj kiedy ewentualnie chlopak do Ciebie przyjedzie. Ponadto wizyta w grudniu to moze w okresie swiatecznym- ona nie wyobraza sobie abys nie usiadla z domownikami do wigilii. I abys te wigilie spedzala w obcym domu. Dawno temu jak byłam dzieckiem, potem mlodzieza to nigdy nie moglam wyjechac na żadne zimowe ferie wczesniej niz pierwszego dnia swiatecznegi wieczorem lub najlepiej po swietach. Dzis moje dzieci z najdalszych zakątkow swiata jada do domu na wigilie. Dzis tez moja przyszla synowa ( jest po zareczynach) negocjuje , kiedy i o której u mnie bedzie kolacja wigilijna, bo ona latami cierpiala, ze jej chlopak a moj syn zjezdzal do jej domu gdzies o 22:30 na koncowke ich wigilii. A teraz poniewaz jest juz jej narzeczonym to ona moze wpasc do nas koniecznie na wczesna wigilie i juz o 18:30 ona chce go porwac z mojego domu na wigilie u nich. Moze w tym wyjezdzie grudniowym najwieksza przeszkoda sa swieta. Jesli nie planujesz tego wyjazdu na swieta to negocjuj z mama i nie odpuszczaj o ile ta znajomosc jest dla DCebie wazna.
  18. A moze troche zimnej wody na głowke? A może dyskusje o ludziach, ktorych ona lubi i ceni? Za co ceni (za wiedze, poczucie humoru,uprzejmość, zrozumienie dla innych...) I na koniec pytanie czy wyglad a w szczegolnosci obwodowe cm tej osoby stanowia jej istotna wartosc w jej oczach? Jesli nie, to czemu dla niej jej zewnetrzny wyglad to byc albo nie byc na tym swiecie? O czym wg niej swiadczy nadmierna przesadna dbałosc jakiejs wyfiokowanej waszej znajomej lub kolezanki w doborze jej ciuchow, jej image? Do jakiego stopnia dbałosc o siebie o swoj wyglad, o swoja wage to dobra dbalosc ,to szacunek dla siebie? A w ktorym momencie to swiadczy o czym innym? Tylko o czym to swiadczy- o pustocie i powierzchownosci tej osoby, o jakims glodzie uczuc, bo go nie doswiadcza od swoich rodzicow, rodzenstwa, czy Ciebie? O co tak naprawde chodzi w tym tropieniu swoich obwodow i swojej wagi? I moze najpierw zyczliwie, ale moze z czasem ironicznie i zjadliwie. Próbuj wszystkiego- cos powinno zadzialac. Może juz nie bedzie chciala Cie sluchac i da sie zapedzic do teraputy. A moze troche sie uspokoi sama z siebie?
  19. Nikt nie zacheca do nie korzystania z pomocy psychologa, zwlaszcza, ze autor sam napomyka, ze z utesknieniem czeka na nastepne spotkanie z terapeuta, czyli uwaza, ze mu to niesie ulgę. Oczywiscie kazdy ma wlasne doswiadczenia zyciowe i radzi jak umie najlepiej. Jesli porady wydaja sie autorowi zbedne lub glupie to i wypada zamilczec. Moje doswiadczenie życiowe mówi, ze brak szkoly (u mlodszych) lub pracy (czytaj konkretnego stalego obowiazku) powoduje, ze człowiek i bez zmartwien robi sie rozmemłany, rozlazly, do niczego. Na haslo" praca" autor odzywa sie jakby to bylo najgorsze zlo konieczne, popiera go w tym jego żona a praca odebrala zycie i zdrowie jego mamie i nalezy popierac najnowsze podejscie najmlodszych pracownikow w jego firmie, ze to praca jest dla niego a nie on dla pracy. Az wydaje sie niemozliwe, ze czlowiek na tak odpowiedzialnym stanowisku (scisle kierownictwo produkcji w niemalej kopalni i zarzadzanie 500 osobami i dobowym wydobyciem na swojej 12 godzinnej zmianie- zakonczenie dyzuru w papierach moze byc i 14 godzin sluzby) ma tak luzne podejscie do pracy, nie martwi sie jak trafi i jakie obowiazki beda mu powierzone po tak dlugiej absencjii. Oskarza prace o zmiane osobowosci jego mamy.Nie chce usłyszec, ze jesli żona jest bez pracy to tym bardziej o prace trzeba dbac. Moge zrozumiec, ze żaloba powoduje iz praca budzi niechec, ale autor NIE pisze, ze juz w niej jest i próbuje sprawdzic na swojej skorze, czy koniecznosc skupienia uwagi na obowiazkach zawodowych nie jest jednak jakas forma ratunku i terapii. Pomysł wydaje mu sie z sufitu a jak wróci do pracy to z pewnie z koniecznosci a nie jako sprawdzenie, czy to nie niesie ulgi. Hasła "wez sie w garsc" to jednak zacheta aby probowac w codziennych, moze teraz bezbarwnych i bezsensownych ramach (w oczach nieszczesliwego autora) ulożyc swoja nowa rzeczywistosc juz bez mamy. I tak to prawda, rozne osoby maja rozna wytrzymałosc psychiczną i rozna odpornosc na stres. Lecz nawet tych slabszych nie mozna w nieskonczonosc głaskac po głowie wraz z ogromnym zrozumieniem, ze swiat sie rozpadl i juz nic na tym swiecie go nie czeka. Jest mu ciezko, jest słaby ale w najblizszej perspektywie ma obowiazki wobec swojego taty i zobowiazania zawodowe ,chociazby dlatego aby kondycja finasowa jego rodziny nie podupadla. Wiadomo, ze kondycja psychiczna rodziny juz mocno podupadla, zona chorowala w 2014 roku, stracila prace, stracila swoja mame, ma niechec do pracy- czyli chyba tez taka jest delikatna z urody. I mozna domniemywac, ze jesli on sie podda, to oni jako rodzina moga dazyc do unicestwienia. Sam autor zwraca uwage, ze rodzina jest nieliczna: jego chory tata, zona, dwaj kuzyni (jeden umarl ostatnoi, czyli tylko jeden) i on sam. On pozwala swoim myslom ciagnac sie w kierunku, umarla mama, pomrzemy my wszyscy. Czyli wydobywa z siebie tę część fatalistyczną. Była mama, bylo życie. Nie ma mamy, nie bedzie życia. Nie stara sie w sobie obudzic swoich sił witalnych. Tak mamy życie było krótkie (wobec np. jej sióstr czy sasiadek) ale jednak ona iles dluzej ode mnie na tym swiecie byla, niosła mi radośc kazdego dnia, umiala po czesci opiekowac sie chorym ojcem, umiala go kochac mimo aktualnych i pewnie nieodwracalnych jego ulomnosci, umiała i starala sie zaradzic wszelkim przeciwnosciom losu. A ja, czy ja nie powinienem jak jej nie ma ,tez zaradzac wszelkim przeciwnosciom losu? Mnie jeszcze troche na tym swiecie pozostalo. Jesli tak ,to co ja powinienem robic ,rozpaczac ciagle? Tak poplakac, posmucic sie nad ulotnoscia naszego zycia i stwierdzic, ze z calego towarzystwa, ktore tu na tej ziemi zostalo, ja jestem ten najbardziej ogarniety i sprawny zarowno fizycznie jak i umysłowo. To choc mi sie nie chce, choc życie mnie boli ,powinienem z tej sprawnosci i umysłowej i fizycznej zaczac robic uzytek. W tym sensie chyba pisza osoby mowiace "wez sie w garsc" i nie wydaje mi sie to takie bezsensowne.
  20. Prawdziwe zdystansowanie sie bedzie dopiero wtedy widoczne jak na codzien bedziesz funkcjonowal tak, ze nie bedziesz mial postawy przepraszajacej, ze jestes na tym swiecie. Ja natomiast nie zorientowałam sie dokładnie w temacie technikum i studia. Jakbym odczytała, ze mimo Twoich społecznych trudnosci skonczyłes szkołe srednia a na studia poszedłes, ale sobie je odpusciłes z powodu powyzszych Twoich zachowań.Czy dobrze zauważylam?
  21. Jesli K.ma od kilku lat dorosle pelnoletnie dzieci to załozmy, ze jest ich np dwoje 21 i 23 lata. Jesli wiedzie mu sie dobrze to jeszcze powinien je utrzymuwac do konca np studiow a i potem zasobni mezczyzni wyposazają swoje potomstwo np w male mieszkanka czy samochody- czyli jak ma dzieci to zawsze kasy na rodzine bedzie potrzebowal. Jesli ma dzieci w tym wieku, a sam jesli zaczynal mlodo ( i dlatego biedaczek zle wybral partnerke, błedy mlodosci) to ma pewnie z 45 lat. Jesli Ty jestes mlodsza od niego o 5 lat to masz gdzies okolo 40 stki. Proponuje dluzej sie pozastanawiaj, jaki facet Ci bardziej odpowiada, na pewno zdazysz ze wszystkim w zyciu, a szczególnie z urodzeniem dziecka.
  22. kikunia55

    stalking

    "Wkurza mnie to, ze mój kolega....A jeszcze wcześniej nie chcial szczerze porozmawiać i normalnie się rozstać. " A bez porozmawiania nie umialas zrozumiec, ze z jakis przyczyn ocenil, ze nie nadajecie na tych samych falach i z Toba zrywa, blikuje Cie na fb i nie odpowiada na Twoje maile? On Ci w ten sposob szczerze powiedzial, ze z Toba nie chce byc. I ta szczera jego odpowiedz dopiero w Tobie wyzwolila siłe walki o niego niespotykaną i nieprzecietną. Tak nieprzecietna, ze poszukal drogi urzedowej do rozwiazania tej sytuacji, bo chyba pomyslał, ze nawet ugoda uciszy Ciebie tylko na chwilę, na moment a jak juz poczujesz sie pewniej to znów mu dasz popalic. "Znam się na psychologii , więc udawałam osobę niepoczytalną, aspołeczną i ze schizofrenią i że pije, a jestem abstynentką."- Czyli zawsze musisz sie kreowac jakos, tworzyc sama siebie inną niz jestes w rzeczywistosci i jak widac umiesz to robic skutecznie "Uwierzyli w niepoczytalność." Masz tak wielobarwny charakter, ze az nie mozna powiedziec, ze interesujacy, tylko wrecz dla psychiki drugiego człowieka niepokojacy czy nawet jakby zagrazajacy. Nie odwrócisz juz tego co sie stało. Może pobyt w psychiatryku ,o ile Ty sama nie bedziesz uznawala tego za niesłuszną kare a i trafisz na prawdziwych lekarzy z powołania, pozwoli Ci uporzadkowac Twoje wlasne emocje, Twój rodzaj ekspresji ,abys nadmierną swoja szczeroscia i checia spelnienia swoich marzen, nie stanowila zagrożenia dla psychiki drugiego czlowieka. Paradoksalnie, to co dzis wydaje Ci sie najbardziej krzywdzace- ten pobyt w szpitalu moze pozwoli Ci dorosnąć, utemperowac siebie samą, ukierunkowac Cie. Serdecznie Ci tego zycze i bede trzymała kciuki za Ciebie abys znalazła dzieki mądrym rozmowom spokój, wyciszenie i rozwage, której Ci teraz ewidentnie na skutek takiego a nie innego rozwoju wypadków brakuje.Dasz rade przez wszystko przejsc i mam nadzieje, ze z ogromna korzyscia dla siebie.Tylko badz troche bardziej szczera, uczciwa i otwarta w tych rozmowach- nie próbuj znów kogos udawac, bo chyba to nie przynosi oczekiwanych profitow.
  23. Najprawdopodobniej nie spotkalas nikogo innego po poprzednim swoim facecie, bo skoro zwiazek nie przetrwał próby czasu i to on tam kogos sobie znalazl, to Ty w tamtym czasie poczulas sie odrzucona a na facetów i myslenie o ich stałosci dostawalas po prostu wysypki. Zwyczajnie po klesce i porazce jaką byl rozpad 5-letniej znajomosci ,Ty sama z siebie nie chcialas przyciagac facetów, bo zle o nich myslalas. Jesli juz przetrawiłas naprawde i uwierzylas, ze mialas pecha i , ze odleglosci granic jednak w wielu zwiazkach moga namieszac az do ich rozpadu-jesli naprawde jestes gotowa na nowy zwiazek ,to wystarczy, ze wyjdziesz do ludzi i jak najmniej bedziesz sie spodziewala to np. wsrod koszykarzy (ach ten wzrost) znajdziesz najpewniej swoja polowke.
  24. kikunia55

    O co jemu chodzi?

    "Wiec nie wiem co mam myśleć." A chcialas go przed soba i nami wytlumaczyc, ze opisalas, ze nie dostal tego czego sie spodziewal, to kontakt miedzy Wami sie urwał? Nie dostal i sie martwi, ze moze inny dostanie. A on iles czasu poswiecil Tobie i odszedl tak bez nagrody, biedaczek. Biegnij za nim i go nagrodz, bo zechcial sie odezwac, zagaić, mimo ze ma dziewczyne i juz zwiazek z Toba zakonczyl. Bardziej niepokoi mnie iz piszesz, ze masz Ty chłopaka a tu poprzedni typ wystarczy, ze gwizdnie a juz panika w głowie co robic, czego on moze chciec. Nic nie robic, tylko szybko zamrozic niby zyczliwa korespondencje, bo skoro wredny i bezwzgledny, to moze Ci w nowym zwiazku nabruzdzic i sama sobie bedziesz winna, bo lisa do ogródka wpuszczasz uprawiajac z nim jakkakolwiek korespondencje.
  25. kikunia55

    Siostra męża

    Znaczy niedawno bylas u rodziny partnera skoro chcialo Ci sie taka epistole wypisywac. Sama widzisz jakie to szczescie, ze ze 3 razy bywacie tam.Tylko. Co tu opowiadac .Zwyczajnie siostra partnera nie ma swojego narzeczonego, swojego dziecka to zyje i chce zyc zyciem brata. A Ty i Twoja waznosc dla jej brata a Twojego partnera jej przeszkadza. Ona chcialaby zawladnac nim i Twoim synkiem choc na dzien, dwa gdy tam jestescie. Nie martw sie tym tak, odpusc jej, bo ona jest troche nieszczesliwa, ze sobie jeszcze zycia nie ułozyla. Nie ma mozliwosci aby w ten krotki czas ona zrujnowala relacje Twoje z synkiem. Zanoszac dziecko tacie robi Ci troche uprzejmosc. Dziecko z czasem powinno umiec przezyc bez Ciebie i taty np. dwudniowa goscine w Twoim rodzinnym domu lub u Twojej tesciowej. Dziecko przebywajace z tata a kontrolujace, ze mama gdzies z boku jest- ma wlasnie poczatki do takiego treningu, ze kiedys bedzie sie u swoich bliskich goscilo nawet bez Was. Moze ona to robi swiadomie i zlosliwie- ale mimochodem oddaje Wam przysluge. I nie tak Wazne sa jej komentarze do Ciebie- choc Cie irytują. Wazniejsze bedzie aby ona jakis głupot nie probowala wszczepiac malemu dziecku jak zaskoczy, ze ono sporo rozumie i jej słucha. Ale na zapas sie nie martw, bo przeciez ona do tego czasu moze sie dorobić swojej rodziny i juz z koniecznosci bedziesz ja mniej obchodzila. To naprawde maly mankament srednio zyczliwa siostra partnera, ale na odległosc. Telefony jak piszesz czasem za bardzo skracaja ten dystans ale mozna sie bezkarnie wykrzywic a ona tego nie widzi. Dasz rade, bo widac madra dziewczyna jestes. A jak juz naprawde kiedys nie zdzierzysz jej pouczen to jej odpalisz aby znalazla sobie narzeczonego, urodzila sobie dziecko a Ty z najczystszej życzliwosci co jakis czas bedziesz jej ,przeciez dla dobra jej rodziny, sączyła zbawienne rady i pouczenia. Albo zażartujesz, ze moze los Cie wyreczy i ona tez trafi na podobna sobie siostre z kolei jej narzeczonego i poczuje jak to milo znosic zyczliwe rady, z ktorych jednoznacznie wynika, ze jest sie osoba zbedną i malo udaną w rodzinie partnera. Choc nie podejrzewam Cie o takie zagranie wprost. Niemniej ludzka wytrzymałosc tez nie jest rozciagliwa jak guma.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...