Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Zajęty mężczyzna ,o ile jest zajęty szczęsliwie a nie ma charakteru bawidamka, to nie ma ani czasu ani potrzeby utrzymywania kontaktu z byłymi koleżankami. Ileś jego wolnego czasu zajmują koledzy ( wspólne oglądanie meczy, wypad na trening itp) a większośc dama jego serca. I jeszcze o ile czas nie jest poświęcany tylko jej, jego przyjaciołom płci męskiej to w ostateczności może być spędzany w parach i to najczęsciej z tych par kobiety to sa psiapsiólki jego dziewczyny( tym ona bardziej wierzy, że nie będą czyhać na jej partnera, bo mają swojego ,a ponadto zna je od podszewki i wie, ktora jest lojalna a na która trzeba uważać) . O ile nie jesteś kolegą, nie jesteś psipsiólką jego dziewczyny to tez możesz powoli zapominać, że miałaś za kumpla danego kolegę. Tak się jakoś w życiu uklada i trzeba to przełknąc, bo przecież z koniem nikt kopał się nie będzie,
  2. Może zacznij od tego, że masz prawo czuć się dumnym, że dostaleś się na trudny kierunek na prestiżową uczelnię. Potem pomyśl, że inni też czują stres jak sobie dadzą radę, tylko pewnie będą sprytni i nie będą tą niepewnością epatować innych. Jak trafisz na imprezowicza to i dobrze i żle. Żle. jeśli będzie próbowal imprezować w Waszym pokoju. bo mogą być scysje, kto jak rozumie zawiadowanie własnym pokojem.Dobrze, bo może i Ciebie czasem gdzieś wyciągnie, będziesz motywowany w tej kwestii. Jeśli będziesz pilnował swoich obowiązków to trochę rozrywki przecież nie zaszkodzi. Oczywiście pierwszy rok jest trudny, trzeba się przyzwyczaić do nowego trybu nauki, trochę trawi tęsknota za domem, stres pierwszej sesji jest ogromny. Pomyśl, że większośc ludzi wspomina czas studiów jako najpiękniejszy okres w życiu. Przecież tez mieli trudno i stresująco a jednak postrzegają to jako piękny czas. Tobie tez będzie ciekawie na tych studiach.
  3. @JaAamaryl Trochę Cie rozumiem, bo sama chcialam parkę. Koniecznie starszy mialbyć chlopiec, bo miał być silniejszym ramieniem dla swojej siostry i miał powiększać poprzez grono swoich kolegów jej szanse na adoratorow. Tak sobie to umyślilam. A życie jak to życie, uczynilo wszystko na opak. Jest starsza dziewczynka a młodszy chłopak. Okazało się , że dziewczynka zawsze byla rozsądna i jak szła do obcego miasta to nawet przez chwile było mi cięzko, ze trochę stracę oczy i uszy w tym co slychać u młodszego nastolatka. Zawsze poprzez rozsadna i ułozoną dziewczynkę wiedzialam co dzieje się w szkole i szybciej reagowalam co może wykręcić mój syn- to były takie profity, ktorych nie przewidywalam będac w ciazy. I oczywiście wiele, wiele innych. Zapewniam, ze i Ty nie widzisz jeszcze profitów z tego, ze dzieckiem pierwszym bedzie chłopiec. To odkryjesz idąc przez zycie i odkrycia codzienne będą zawsze Cię zdumiewać. Nie zawsze pozytywnie, czasem z zawiedzeniem, ale zawsze z duzymi emocjami. Dziecko to ogromne zrodło emocji. I juz tego doświadczasz. Najpierw zaskoczenie a może euforia ( nierzadko pech) gdy dowiadujesz się ze jesteś w ciązy. Potem zawód albo ekscytacja, że taka wlasnie płeć. Potem to juz cale życie pelne emocji, bo zawsze jest coś ważnego u dziecka/dzieci co nas doluje lub uszczęsliwia lub chociażby cieszy Pomyśl, że jak Twoja mama dowiedziala się ze jest w ciązy a urodziłaś się Ty to może i dla ktoregoś z Twoich rodziców byl to powod do zawodu. Tyle, że krotkotrwalego. Zycie nie daje czasu na rozważanie nad sytuacjami oczywistymi. Jest dziecko i trzeba się nim opiekować niezależnie od plci. I to jest piękne, bo człowiek jest w stanie szybko się przeorganizować. Teraz jest USG i czas do rozwiązania, jako jeszcze trochę bezrobotne mamuśki , bo przed porodem, dziewczyny trawią na rozmamlane myśli, a czemu to nie dziewczynka tylko chłopak. Drzewiej nie było podpowiadacza jaka to plec, to cale 9 miesięcy się dumalo co będzie jak będzie dziewczynka a co jak będzie chlopak. Rozwiązanie i od razu akcja opieki nad dzieckiem. Zycie nie pytało czy pleć Ci odpowiada- pokarm nabrzmiewał, dziecko bylo głodne i szybko cycusia do pyszczka i tak rodzila się więz emocjonalna między mamą a "wybrakowanym" dzieckiem "nieodpowiedniej " płci. Potem jak była druga albo kolejna ciąza to oszczędne mamuśli mówily- może być ta sama pleć, bo mam caly zestaw ubranek wlasnie dla tej plci po pierwszym dziecku. Inne koniecznie chcialy mieć pleć przeciwną aby "miec wszystkich w domu". A życie i tak ukladalo się jak chcialo i oczywiście po ewentualnym chwilowym zawodzie wszystko wpadało we wlaściwe tory. Powodzenia. Za jakiś czas jak przeczytasz swojego posta to sama sobie się będziesz dziwila. Szczęśliwego rozwiązania i dużo cierpliwości do maleństwa!
  4. Najlepiej znaleśc sobie jednego zbiorowego winnego przez którego/ z powodu którego, rzeczywistośc staje się nie do zniesienia. Jeżeli rzeczywistośc Cię przerasta a nie jesteś już dzieckiem tylko osobą doroslą, to udaj się po pomoc do fachowcow ( terapia u psychologa/psychiatry). Oburzanie się na polskie życie spoleczne czy polityczne może tylko nieść niepotrzebną zapalczywość ale jak widać żadnego ukojenia Ci nie niesie.
  5. Jak bardzo uczucia Tobą wladają, że nie słyszysz znaków ostrzegawczych. Ty cierpisz, że ona nie chce Ciebie z powodu Twojego dziecka. A dlaczego nie cierpisz, że upodobałas sobie taką "ciocię" dla Twojej córeczki, że ona jej nie chce, nie pragnie poznać, zaprzyjażnić się.Wy jesteście we dwie - Ty i coreczka (przynajmniej do czasu usamodzielnienia się corci). Powinnas szukac takiego towarzystwa, ktore zaakceptuje i Ciebie i Twoją córeczkę. Aktualny obiekt Twoich westchnień ma zasadniczą wadę, nie chce Twojego dziecka, czyli po prostu nie chce istotnej części Ciebie. Odpuśc sobie.
  6. Napisales, ze masz pewne wymagania finansowe i to wcale nie takie male i chciałbys sie przebranżowic i pewnie prysnąć za granicę , bo tam jak już wielostronnie mowisz wydaje Ci sie, że jest fajniej ( sa bardziej otwarci, pomocni, tolerancyjni, nie podkladaja swiń, nie musza sie łaszczyć na byle pieniądz i nie oszukuja). Odważyłam się stwierdzic, ze zeby tam się powiodło, to jest potrzebny duży entuzjazm do pracy, duża pracowitośc, bo po prawdzie trzeba być konkurencyjnym wobec tubylców. Zasugerowałam, że moja wiedza bierze się z przygód mojej rodziny. A Ty wykazaleś się przenikliwością i wiesz, że moim się nie powiodło i pewnie nie znają języka, skoro muszą sie tak pilnować z pracą. Jeśli wszystko i wszystkich oceniasz w ten sposob, to naprawdę w życiu może Ci być trudno się wpasować w realia, szczególnie te obce. Po prostu w bliskiej rodzinie, jak masz czesty kontakt telefoniczny czy za pomocą innych publikatorow- możesz sobie w duszy zacząc zauważać, że fajnie, ze ktoś się w tym obcym świecie odnajduje i ma pracę zgodną ze swoim wyksztalceniem, rozwija się, doksztalca- ale okupuje to ogromnym zaangazowaniem w nią. I jeszcze można się zastanawiać ile wynika z charakteru tej osoby, że jak nie pracuje intensywnie to sama siebie nie ceni ,a ile z zewnętrznej konieczności, ze trzeba tak pracować aby jednak byc docenioną przez szefów np. do przyszłego awansu. Dla osoby postronnej to wiedzie się tam jej bardzo dobrze i bezproblemowo się tam ta osoba uplasowala- coś tak jak Ty mowisz, że wszyscy Twoi znajomi tak lekko znależli się tam, na tym obcym rynku pracy. @ do Sinn Kelnerzy, panie pokojowe w hotelach mają swoje rewiry. Nie oznacza to że jeśli są zgranym zespolem to nie wykonują pracy z dzialki kolegi czy koleżanki lub jej nie zastępują gdy ma urlop lub zachoruje, ale ogólnie zakres obowiązków jest przypisany kazdemu pracownikowi. Nie zastanowilo Cię nigdy czemu rewir corki Twoich znajomych jest tak obszerny?
  7. Porzucileś dotychczasową prace, bo Cię niesatysfakcjonowała i finansowo i mentalnie. I tego rodzaju pracy ju ż nie bedziesz wykonywał. Na naszym polskim rynku nic co by wzbudzało żywsze bicie Twojego serca nie widzisz. Jeśli Twoja psychika wynajduje pozytywne przykłady Twoich znajomych, którym w szerszym świecie się powiodło, i są bardzo zadowoleni to chyba bardzo dobrze, bo rozumiem, że może chciałbyś pójśc za ich przykładem i się tam przeflancować. Takie przykłady są dla Ciebie motywujące i zachęcające. co umiem zrozumieć. Natomiast nie rozumiem, czemu uwagi, że jednak tam trzeba się dośc starać, wykazywać pracowitością i entuzjazmem, już Cię wyprowadzają z równowagi. Zakladasz, że dobra passa Twoich znajomych przyszła sama z siebie ,a nie z ich entuzjazmu, który ich motywowal do intensywnej pracy.Nawet jak ktoś Ci naswietli z grubsza swoją drogę zawodową, to w szczególach nie musi Ci opowiadać, kiedy miał rożne mniej lub bardziej przejściowe zrywy , kiedy nie dojadał, bo byl robotą przywalony.Coś nie przychodzi z niczego, tylko z ruszania głową i po prostu nierzadko cięzkiej pracy. Jeśli masz przekonanie, że rodzaj pracy o jakim marzysz, wykonywany tam, jest na tyle unikatowy, że nie będziesz mial konkurencji wsród tubylców, to pewnie jak piszesz nawet nie będziesz musiał sobie rękawów wyrywać. Zyczę Ci odwagi do istotnych zmian w życiu i wytrwałości w utrzymaniu swojej nowej drogi życiowej. Natomiast nie musisz tak się spinać jak ktoś przytacza przyklady lub jakieś ostrzeżenia, bo Twoje nieopanowanie każe przypuszczać, że w jakimś poważnym dołku jesteś, jeśli wszyscy wg Ciebie jesteśmy wychowani w katolickim zatęchlym myśleniu. Jako osoba dorosla i dojrzała rozumiesz, że na rzucony problem, Ci którym chcialo się usiąśc do klawiaturki odpowiadają jak tę sprawę widzą. Nie podoba Ci się to widzenie, bo czujesz, że może oslabia Twoje postanowienia, to nie czytasz już dalej a nie wyrzucasz zatęchlośc katolickiego spoleczeństwa, bo to takie trochę nieladne jest.
  8. kikunia55

    Łuszczyca?

    Jak Ci stwierdzą np.chorobę zwyrodnieniową stawów to też nikt nawet w przychodniach reumatologicznych nie bedzie Cie chetnie ogładal. To juz pani/pana taka uroda, jak bardzo boli, to proszę brać niesterydowe leki przeciwazapalne. Jak jaki porzadniejszy lekarz to skieruje do lekarza rehabilitanta i ten skieruje na rehabilitację. Może ulgę przyniosą Ci zabiegi z pola magnetycznego, na kregoslup jaki interdyn, na najbardziej bolący staw ultradzwieki lub laser. Do lekarzy chodz i marudz, ale tak naprawde oni sie az tak takimi objawami nie przejmuja. To nie zagrożenie życia.
  9. Jak myślicie- córka znajomego Sinn ,to taka młoda była i energia ją rozsadzała, że gorliwie wyrabiała pracę prawie 3 Angielek, czy miała jednak poczucie, że jak będzie wyrabiała normę jednej Angielki, to jej właściciel hotelu, ktory ją będzie zatrudniał zupełnie nie będzie potrzebował?
  10. Czyli jesteś młodą odpowiedzialną osobą, która mieszkając z rodzicami z racji ich wieku niesie im pomoc w razie koniecznych przypadków. Masz siostrę, która mieszka daleko i właściwie na co dzień mogą liczyć tylko na Ciebie. I w tej sytuacji ktoś Ci zarzuca, że jesteś niesamodzielna. Widzisz, że nie ma co się przejmować co ludzie gadają. W domu ,jak piszesz ,jestes potrzebna a i finansowo taniej Ci to wychodzi.
  11. Jakie cechy charakteru prezentujesz wobec bliżnich mieszkając z rodzicami a jakie mieszkając samodzielnie. Czyli Cię krytykują i byłabyś dla nich wartościowa gdybyś mieszkała osobno a jesteś nieoperatywna, bo jesteś z rodzicami. Czyli Twoi znajomi popierają niegospodarnośc i lekkomyślnośc. Nie stać Cię jeszcze na samodzielne życie a powinnaś w wir takiego życia się rzucić. A najlepiej dlatego aby im dogodzić. Ciekawe. A może to Ty sama z siebie, przestępujesz z nogi na nogę aby już wyrwać się spod opiekuńczych skrzydel mamusi i zasłaniasz się rzekomo zaslyszanymi opiniami o sobie wyrażanymi jakoby przez Twoich znajomych?
  12. Sorki, jeśli ja, laska tak Cię uraziłam. Ty masz znajomych, ktorych odwiedzałeś i oni szczerze ,nie szpanując objawiają Ci jak to lekko tam się żyje. Ja tylko mam rodzinę, która na obcej ziemi bierze wyplatę. I moja rodzina jest wobec mnie zwyczajowo nieszczera mówiąc, że zeby pracować, móc awansować, to po prostu musisz być lepszy niż miejscowy abyś był dla pracodawcy interesujący. Masz chcieć mniej pieniędzy niż jego ziomek a wykazać się powinieneś duzo bardziej niż jego ziomek. Ten mechanizm dzialania mozna poznać i w Polsce. Jeśli polski szef zatrudnia np. Ukraińca to musi on miec dla niego jakieś zalety- być tańszy i dużo gorliwszy niż Polak.
  13. Albo znajdz sobie równie czasochłonną pasję. Ponadto zawsze lepiej sobie powiedzieć, że i tak jest kochany, bo inny to lata za babami a ten to za piłką. A oprocz satysfakcji z tych treningów a w szególności z tych meczy jeszcze jakaś gratyfikacja finansowa jest- czy tylko sport to zdrowie.
  14. Zawsze u sąsiada trawa bardziej zielona jest. Tyle, że za granicą jak się zaczyna to zawsze trzeba się nastawić na to, że pracuje się dużo wydajniej i z większym zapałem niż w Polsce, bo malkontentow to każdy kraj ma dość swoich. Sąsiedzi potrzebują swieżej krwi i zapału , entuzjazmu do pracy.
  15. Czyli już nie powinnaś się dziwić chłopakowi, że w sierpniu byłaś dla niego jak koleżanka. Widział Ciebie, nie był wobec Ciebie czuły tylko obojętny.Ale pamiętaj, że nie był wobec Ciebie wrogi, Przecież Ty sama, jak się nudzisz, jak eksperymentujesz ze swoimi myślami to umiesz być dziewczyną samotną i płaczącą bez żadnego powodu mimo, że on jest obok. Jak chcesz to sobie roisz rożne myśli, może trzeba zauważyć, że on ma takie samo prawo. Raczej to wynika z tego ,że jesteś bardzo młodą osobą, niestabilną emocjonalnie, ktora nie stawia sobie celów codziennych i tych małych i większych na przyszłość. Wolisz oddawać się rożnym myślom co by było gdyby było... Wróc na ziemię, zobacz co masz tu i teraz i uwierz, że nawet jak realia się zmienią, to też jesteś na tyle odważna i pewna siebie, że i w nowych realiach będziesz silna i doskonale się znajdziesz. Czyli nie ma sensu przemyśliwać co by było, gdyby było... Teraz jest tak a nie inaczej i trzeba cieszyć się życiem i sobą nawzajem. A gdyby kiedykolwiek coś się zmieniło ( piszesz, że jesteś bardzo młodą osobą) to będą to inne realia ,w których będziesz już miała inne potrzeby i doskonale sobie dasz radę. Powodzenia.
  16. Czy Ty jesteś tym chłopakiem, pardon męzczyzną, który pracuje w branży muzycznej i tęskni za obcymi krajami, bo tam Twój zawód bardziej doceniają?
  17. A ja myślę, że to nie żaden nałog, tylko mala wiara w siebie, mała dojrzałośc uczuciowa i dlatego trochę zachowanie kobiety doroslej jak nastolatki. Przecież znajdujesz sobie w ramach "nałogu" różne obiekty miłości i niby przeżywasz to tylko w duszy, ale one jakoś te obiekty bywają świadome zaistnialej sytuacji. Chłopak kuzynki, który do tej pory Cię lubił i traktowal życzliwie jako może swoją przyszłą rodzinę- jak się zorientował w sytuacji, to szybko, aby ochronić swoją dobrą relację ze swoją dziewczyną stał się zimny lub niemily. Może jeszcze w duszy pomyślał, ale masz charakterek- tyle wolnych chłopaków biega po świecie a Ty byś się wkręcila na trzecią w układ i zrobilabyś pod górkę swojej kuzynce. Następny przyklad- kolega w pracy, też niby miałas się w nim tylko platonicznie podkochiwać a on jakoś to zauważył i odpowiedział Ci swoim zainteresowaniem. Potem to się rozmyło, bo ludzie od razu nie trafiają dobrze. Po to jest czas dorastania i czas przymierzania się do róznych chłopaków, a chłopaków do różnych dziewcząt aby w końcu swój trafił na swego. Nic tu nie widzę z czym trzeba byłoby latać po psychologach. Masz dużą potrzebę miłości należną Twojemu wiekowi i sporo rozgrywasz w swojej psychice, ale z realnym chłopakiem, który wyczuje Twoje zainteresowanie umiesz też się dogadać. Tak to w końcu jest, że wsród młodych ludzi są ciagłe podchody i ktoś komuś musi dać znać, że mu wpadł w oko. A druga strona to zignoruje, albo zechce odczytac i jakoś odpowiedzieć. A czy z tego wyjdzie związek czy tylko próba związku to juz następna sprawa. "Nałogu" swojego tylko nie stosuj wobec zajętych męzczyzn szczególnie już trochę np. znudzonych malżeństwem, bo nie będą musieli być tak szlachetni wobec swojej partnerki a bystro polecą na świeże mięsko. Będziesz chętna, to Cię oczarują i skonsumują a potem spokojnie przetrawioną wyplują. I nie będzie żadnego zmiłuj, że Ty byłaś nieświadoma, Ty tylko tak w myślach, Ty nie chciałaś nikogo krzywdzić, Ty nie chcialas przeciez z kimś zajętym. Ty wlazłas w zakazany uklad i znudzony troszkę swoim malżeństwem facet Cię łyknie a potem porzuci. Facet w każdym wieku jest bardziej praktyczny niż kobieta. Młody zakochany facet obroni swój związek poprzez ignorancję a nawet pewną wrogośc wobec Ciebie. Dojrzalszy, znudzony już trochę facet, chętnie skorzysta z Twoich cielęcych oczu i świeżego cialka bedac w euforii zauroczenia a potem szybciutko otrzeżwieje, że przecież nie może krzywdzić ślubnej i swojego z nią potomstwa i szybko zbudowaną bliskość zepsuje nie oglądając się na Ciebie. A Ty dopiero będziesz się czula niepełnowartościowa, bo chłopak potraktuje Cię jak rzecz a nie jak człowieka. Wg mnie Twoj "nałog " jest w porządu, nie uprawiaj go tylko wobec niewlaściwych męzczyzn , czyli zajętych lub z nalogami np. narkotyki lub coś takiego.
  18. A właśnie u nas w rodzinie na kursie jezykowym para się poznała i sa szczęsliwą rodziną juz z 7 lat z dwójką dzieci. Na ten sam kurs chodzila moja kumpela i opowiadala jakie to teraz są przedsiębiorcze młode laski. Na zajęciach siedzial on, przystojniak i jakaś ona go wyhaczyła. W tym czasie opowiadane to bylo jako lekka dezaprobata, że panna nie czeka az ją chłopak poderwie tylko sama inicjuje znajomość. Ale widać skutecznie ją raziło na początku i on się też temu poddal, bo dziś tworzą modelową rodzinkę. Zeby podchodzić, miec okazje zagadać ,to trzeba mieć gdzie. Jeśli się wychodzi tam gdzie rozwija się swoje zainteresowania, to albo coś wyjdzie z zagadywania, albo nie. Natomiast pożytek choć będzie np z poglębienia znajomości języka lub rozwinięcia się np w fotografice.
  19. Przyjaciól poznaje się w biedzie. ale i męza jak sie okazuje też poznaje się w biedzie. Trudno wymyśleć co w Twojego męza wstapilo. Najprawdopodobniej walczą w nim dwie informacje, przesłanki. Byla przeprowadzka, nie chciało sie jej tyłka ruszyć to zasłoniła sie rzekomo zagrożoną ciązą. Druga , to myśl,że faktycznie coś z tą ciążą nie tak i co bedzie jak urodzi się jakieś wadliwe dziecko. Męzczyżni bardzo zle znoszą widok własnego nie dość zdrowego potomka. Oni odrzucają informację,że kalekie lub chore dziecko może być wytworem ich lędzwi. Pewnie dlatego mówi,że wogóle nie umie sobie wyobrazić,że Ty masz w brzuszku swoje kochane dziecko. Ja wiem,że Ci cięzko i żle, bo znosić zagrożoną ciążę jest psychicznie trudno a tu jeszcze takie występy tatusia dziecka. Jednak teraz ważny etap dla Ciebie i Twojego dziecka - jego przyjście na świat.I tylko o tym myśl. Może jak Twoj mąz zobaczy śliczne maleństwo, to mu się coś w jego psychice naprostuje. Może nie. Nie mysl o tym. Kłocić się tez z nim nie masz o co. Alimenty się zawsze od ojca dziecka należą- inna sprawa jak on taki dziwny, to jeszcze pracę zacznie zmieniac aby udowodnic sądowi, ze jego dochody są prawie żadne.
  20. A może zacznij mysleć, gdzie po pracy móglbyś chodzic na jakie interesujące Cie zajęcia (karate, kólko teatralne, kurs języka obcego, fotografika, grafika komputerowa...) gdzie Ty spedzałbyś miło i interesująco dla Ciebie czas a wyszedłbyś z domu. Może na takich dodatkowych zajęciach jakaś koleżanka zapragnęłaby być nie Tylko koleżanką
  21. kikunia55

    Stresująca praca

    Księgowośc, biura rachunkowe to takie z pozoru miłe prace. Siedzi się na m-scu i księguje fakturki. Niestety część spraw jest terminowych i wtedy wiadomo,że szefowe nie udzielają urlopu, bo terminów nie wolno zawalić i już. Popracujesz dłużej to nauczysz się rytmu i będziesz wiedziała w jakich terminach jest szansa a w jakich znikoma na wolne. Do przodu sie nie zamartwiaj, czy dostaniesz przedłużenie umowy o pracę czy nie. Staraj się wykonywac polecone zadania wzglednie sprawnie a co najważniejsze dokladnie. Bedzie jak bedzie. Zamartwiając się ,siedzisz jeszcze bardziej zestresowana i milkliwa wobec koleżanek. Denerwujesz sie to i może robisz sie niedokladna a jak nabierzesz stoickiego spokoju to bedzie Ci wszystko lepiej szło. Trzymaj sie i pomyśl,ze jakby Ci nawet nie przedłużyla to już w CV ten czas u niej ,masz wpisany jako praktyke w zawodzie.A może wcale nie bedzie tak żle. Głowa do góry.
  22. Kiedyś mówili mąż jest głową domu a kobieta szyją- tą szyją, która kręci tą głową. Kiedyś mówili, że rozsądna i obrotna kobieta w towarzystwie męża zachowuje się tak jakby ogromną trudność sprawiala jej umiejętność wetknięcia kluczy w dziurkę, bo ja przecież jestem taka "mala i nieporadna". Widocznie i dawniej faceci zawsze lepiej się czuli jak mieli wrażenie, że to oni są najważniejsi i najmądrzejsi w domu. Z Twojego listu przebija pewna doza goryczy, że nie jest tak łatwo i przyjemnie jak mogłoby być ze względu na zaistniałe warunki. Jest tez duża doza wlasnej pewności. Osiągnęłam co osiągnęłam i w kaszę sobie dmuchać nie dam. To co osiągnęłas to Twoja praca i nikt Ci tego nie odbiera. Ale na gruncie domowym, tego nie podkreślaj ( bo może go jednak to boli czy zaskakuje). Na gruncie domowym pamiętaj, że jesteś matką i żoną. I tak ja Ty pragniesz być adorowana przez męza, tak Ty też okazuj mu swoje zainteresowanie, swoją czulośc, swoje zainteresowanie jego osobą, swoje zadowolenie, że to on właśnie jest Twoim męzem. Ja kiedyś jak się kłocilam z męzem i byłam tym zmęczona, to zaczęłam się zastanawiać. Tak wcześniej też się kłociliśmy, ale wydawało mi (nam) się, że dlatego iż mamy rózne plany inwestycyjne i nie dość pieniędzy. Z tego tytulu jesteśmy nerwowi i o aferkę nietrudno. Potem pieniądze już były a my dalej sie klóciliśmy. Niestety, musiałam sama sobie powiedzieć prosto w oczy- to nie jest sprawa baraku pieniędzy, to po prostu sprawa naszych charakterów. I myśle, że u Was jest podobnie.Wasze charaktery pchają Was do codziennych utarczek. Jak może sobie zaczniesz tłumaczyć, że nie ma ludzi bez wad i to o co się spierasz z mężem lub co masz mu za zle ( najbardziej bolą Cię przycinki z których wynika,że on nie może uwierzyć, że tak dobrze Twoja kariera się rozwinęła)- jak do Ciebie dotrze, ze kazdy facet, którego byś spotkala drażnilby Cię czymś. Jak zapytasz siebie czy chcesz iść przez życie sama ( bo finansowo spokojnie pewnie z jednym dzieckiem dasz radę) i powiesz sobie, że nie, absolutnie . Może latwiej zniesiesz w mężu to co nie niesie Twojego zachwytu. Ja sobie robilam takie treningi- pojawiali się w pracy koledzy, czy też jakaś koleżanka przyszła ze swoim mężem- i tak w myślach przypasowywałam się teoretycznie do takiego. Wszyscy szczęsliwie z mety odpadali, bo podobać podobał mi sie tylko mój mąż a u innych zawsze by mnie coś draznilo. Czyli doszłam do wniosku, że jaki by on nie był, to trzeba głowkować jak tu mniej się spierać aby życie było przyjemniejsze, bo widać tylko ten mi jest pisany a sama dzieci ojca nie zamierzam pozbawiać. Czasem może podejrzyj jak jakieś zgodne malżeństwo sobie radzi. I nie patrz, że u nich tak miło i fajnie, bo on jest taki zgodny i ustępliwy. Ty patrz jaka jest ona, z czego nie robi problemów, czego nie zauważa a co podkreśla aby on czuł się usatysfakcjonowany. Jeśli Ty tak będziesz popatrywała na swoje małżeństwo a z drugiej strony i Twoj mąz czasem po swojemu rozważy dlaczego jacyś jego/wasi przyjaciele dobrali się jak w korcu maku i ile w tym jest zasługi faceta w tym związku ,to będzie ogromna szansa, że mimo może czasem zbyt burzliwych charakterów, w lepszym lub gorszym stylu dojdziecie wspólnie do złotych godów. Czego oczywiście Wam serdecznie życzę.
  23. Nie wiem jak powinienes to przepracować, co sobie mówić aby tak się nie zachowywać, ale może powinieneś udać się na jakąs terapię do psychologa. Wg mnie tak zachowują się ludzie, ktorzy nie tyle nie wierzą partnerce co bardziej sobie nie wierzą i w siebie nie wierzą. Przecież Ty zakladasz, że Ty nie jesteś godny normalnego związku z normalną dziewczyną. Ty w podswiadomości swojej wiesz, ze Ty masz pecha i Tobie na pewno trafi się taka zakłamana cwaniaczka co niby na codzień Cię kocha i świata poza Tobą nie widzi, ale jak tylko zamkną się za Tobą drzwi to już telefon w raczke i jakiś Twoj zmiennik puka do Waszych drzwi.Albo w pracy czy na uczelni jakiś ją wlaśnie dziś podrywa a jutro ona Cię z nim zdradzi. Nikt nie może nikomu zagwarantować, że milośc jego będzie dozgonna i związek będzie trwał wiecznie. Ty jednak wierzysz, że Twój pech w kontaktach miedzyludzkich jest tak ogromny, że nawet jak się znudzisz swojej aktualnej dziewczynie, to ona jest takim wrednym egzemplarzem, że nie powie Ci o tym dyplomatycznie ale otwarcie. Ty jesteś przekonany, że ona bedzie grała na dwa fronty, jeszcze z Tobą i już z jakimś tajemniczym Nim. Jak już z Nim dośc się dogada, to bez słowa Cię rzuci i będziesz czuł się oszukany i wystrychnięty na dudką. Zeby się tak nie czuć to już w myślach przyzwyczajasz sie do sytuacji, że ona może być dwulicowa i obłudna. Wszystkie w życiu, filmie, ksiązce zachowania nie fair jakie zadarzaję się między kochankami na pewno przytrafią się Tobie.Tak sobie to w umyśle przedstawiasz. Ty nie wierzysz w siebie i swoją szczęsliwą gwiazdę. Ty nie wierzysz, że Tobie trafiła się normalna dziewczyna, która się cieszy, że Ciebie spotkała i która stara Ci sie to okazać. A momentami jest tak z Toba szczęsliwa, ze swoją uśmiechnietą twarz pokazuje otoczeniu. Ty może boisz się, że tak się tym uśmiechem afiszuje, że ktoś na Was, na Ciebie urok rzuci i na pewno nic z tego związku nie będzie. Ty też nie wierzysz, że gdyby nawet tak się zdarzyło, że po jakimś czasie znajomości z Tobą (sluchania Twoich wywodów, że przecież znów się zachowywała jakby pól męskiego świata chciała sprowokować)- nawet gdyby ona stwierdzila, że jej z Tobą nie po drodze to Ty nie wierzysz, że ona jest na tyle w porządku, że po prostu Ci to powie i będziesz wiedzial na czym stoisz. Ty nie wierzysz, że jesteś na tyle atrakcyjnym chlopakiem, że zwykla fajna dziewczyna może Cie po prostu kochać, być wobec Ciebie lojalną i uczciwą. Tak uczciwą, że gdyby ( co wcale nigdy nie musi się zdarzyć) uważała, że jednak powinna iśc inną drogą to po prostu Ci to powie.. Ty nie wierzysz, że umiesz kobiecie dać zadowolenie, poczucie bezpieczeństwa i ona ma po co i dlaczego być z Tobą i na dokladkę być z Tobą szczęśliwą. Może się zastanów skąd taka niewiara w świat kobiecy a w Twoją dziewczynę w szczególności się w Tobie bierze. Czy u Ciebie w domu mężczyżni nie szanowali kobiet, uwazali je za niższy rodzaj ludzkości, ktory niepilnowany, nietresowany poleci bez zastanowienia w świat? Czy może w domu mama, babcia, siostra jak umiały tak w konia robiły swojego pana i wladcę czyli Twojego tatę, dziadka, szwagra? W oczy były mile a za oczami tylko patrzyły jak tu jakiś numer wykręcić. Może miałeś kolegę, przyjaciela, który zakochal się bardzo i maślanymi oczami patrząc na świat nie zauważyl, że osoba, która go osacza, to perfidna kobieta, która chce być z nim dla jego kasy, pozycji, czy tego co może jej załatwić. Jak osiągnęla swoje, to go rzuciła. Przeżyleś to i za przyjaciela i za siebie. Zapewniam Cię , że w zdecydowanej większości przypadków ludzie się ze sobą schodzą, rozchodzą i znów schodzą. Owszem to jest okupione ogromnymi emocjami, bo w grę wchodzą uczucia. Nie wynika to jednak z tego, że ktoś kogoś specjalnie chce zrobić w balona. Raczej z rozminięcia się oczekiwań wobec tego co druga strona moze , umie nam ofiarować i vice versa- co my możemy, umiemy jej ofiarować. Pamiętaj odrobina, odrobineczka zazdrości w miłości to jak sól czy pieprz w potrawie. Ale przesolonej mocno potrawy nie da się jeśc. Kobieta, którą partner podejrzewa o niecności najpierw się z tego śmieje, potem smutnieje, potem robi się milkliwa i bez wyrazu, bo wyraz jej oczu, uśmiech mogą przyczynkiem do kłotni, ze kogoś chciała omamić. Ona wyzerowuje swoje uczucia a potem jak jest dośc silna to po prostu odchodzi. Z zazdrośnikiem na dluższą metę nie da się żyć.
  24. Jeszcze dobrze nie powąchałaś murów Uniwersytetu Medycznego (ledwie papiery tam zaniosłaś) a już z ogromnym lekceważeniem wyrażasz się o całej rzeszy lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, ktorym przychodzi na co dzień obcować z nieprzebraną ilością osób,.Jeszcze powinni im pomóc zgodnie ze swoją wiedzą i niestety coraz mniejszymi możliwościami finansowymi naszego państwa dla nas ,zwykłych szaraczków. Zauważasz ten etap pracy lekarza, że powinien on umiec zachować spokój i życzliwośc dla pacjenta i jego rodziny niezależnie czy trafil mu się katarek i kaszelek czy objaw może świadczący o jakiejś bardzo poważnej chorobie. Widzisz to, ale w Tobie budzi to lekceważenie, traktujesz tę częsc grupy ludzi z Twojego przyszłego zawodu, jako robiących "za wypisywacza recept w gabinecie i pseudo "podporę emocjonalną" rodziców jakiegoś dzieciaka ". Myślę, że Twoje określenie, że ludzie Cię nudza a moje, że po prostu ich nie lubisz opisują może innymi słowy ale ten sam stan rzeczy. Drugi człowiek Cię nie interesuje- jesteś tak inteligentna, że świetnie zagrasz osobę otwartą i zainteresowaną, ale tego nie pociągniesz, bo nikt Cię tak naprawdę nie interesuje. Znam owszem wielu ludzi, którzy cenią sobie swój czas i nie marnotrawią go na liczne, powierzchowne kontakty, próby zachowywania się zgodnie z etykietą itp, itd. Ale zazwyczaj mają oni pewną istotną dla siebie garstkę osób, z którymi się widują lub wymieniają inna drogą informacje o sobie i swoich przemyśleniach i uważnie sluchają tego co im drugi człowiek ma do zakomunikowania. Oni wlaśnie uważają, że są stworzeni do dzialania a nie do gadania. Piękne, że marzysz o pracy naukowej, badawczej na uczelni i może nawet jesteś do tego stworzona, bo jesteś ambitna, pracowita, rzetelna i może bardzo wytrwała, nie odpuszczasz założonego celu. Wlaściwie z takim nastawieniem jakie teraz prezentujesz to może faktycznie najmniej byś ludziom zaszkodzila a może nawet gdyby los Ci sprzyjał odkryłabyś coś ważkiego, co w ostatecznym rozrachunku służyłoby ludzkości. Niemniej aby zostać na uczelni, trzeba umieć wspólistnieć z innymi kolegami, którzy też sa typowani do takiej pracy, umieć wspólpracować z zastanym zespolem ludzkim w danej katedrze. A Ty nie znając ludzi, ich psychiki nie czujesz po prostu ludzi. Nam tutaj, gdy nie odpowiedzieliśmy Ci po Twojej myśli odpowiedzialas tak, że odniosłam wrażenie iż rozmawiam z "pyszczącą" 14-16 latką a nie 21 letnią kobietą. Propozycja, żeby odwiedzić terapeutę też wydaje mi się bardzo na m-scu. Czas na uczelni, to czas bardzo intensywnej nauki, ale i czas dorastania. To 6 lat cięzkiej pracy. Zyczę Ci abyś trafila do sympatycznej grupy dziekańskiej, gdzie będziesz mogla trochę dowiedzieć sie przy tej cięzkiej nauce jak buduje się relacje międzyludzkie. Zyczę Ci tego z całego serca, bo życie człowieka niezależnie jaki zawód wybrał jest trudne i wyboiste, trochę puste i spaczone jak nie umie budować relacji międzyludzkich. A zawód lekarza wymaga aby ucząc sie o człowieku coś o nim wiedzieć. Nie tylko od strony tkanek, kości i procesów biochemicznych.
  25. Mogłaś wyjąc z zamrażarki mrożony groszek, owinąc ściereczką i przyłożyć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...