Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. "Jestem bardzo częstym pacjentem u lekarza wmawiaja mi tylko nerwice." Doskonale wiesz, ze do czasu smierci Twojego taty jak Cię cos zabolalo a nie byl to ból permanentny, ciągly nie pozwalający życ to wogole na niego nie zwracalas uwagi. Jakby Cię teraz zapytac co Ci dokuczalo do śmierci Taty to bys powiedziala, ze nic, bo to bylo chwilowe, przejsciowe i Ty juz tego nie pamiętasz. Jak się tak strasznie boisz wszystkiego to może spróbuj opanowac swój strach stwierdzeniem, tak, mam kamicę nerkową. Z tym schorzeniem żyje bardzo wiele osob, to i ja spokojnie bede zyla. Nie jest to choroba permanentna, bo czasem się kamienie urodzi i znow iles lat zanim się stworzą nowe zyje się "czysto". A uciązliwosc polega na tym, ze nie zawsze organizm sam chce wydalic kamienie ( co jest dosc bolesne to rodzenie kamieni) wtedy tez lekarze rozbijają je falami na drobniejsze, ostre (wiec bolesniejsze) i tez one zazwyczaj się urodzą. Jak teraz tak bardzo boisz się chorob, to co Ty zrobisz ze sobą i swoim życiem jak juz faktycznie urodzisz dzieci. Zanim one dorosną to minie jakies 20 lat a Ty kazdego dnia i kazdej nocy będziesz myslala one takie malutkie a ja jestem smiertelnie chora i co mój mąz z nimi zrobi sam, sprawi im macochę? I wtedy to dopiero będzie Ci wyobraznia pracowala. Możesz jeszcze swoją ulomnosc myslową przerzucic na dzieci. Co Ci któres kaszlnie, dostanie rozwolnienia to będziesz sobie tłumaczyla, ze to glebokie zapalenie pluc lub co innego gorszego i zaraz Ci może dzieciak odjedzie i znow mozna w szalenstwie chorob i to oczywiscie najbardziej śmiertelnych bujac się ze sobą i ze swoimi dziećmi. Jak się uprzesz to i męza możesz do tego kręgu wlaczyć. Będziesz go przecież bardzo kochala to i będziesz o niego drżala i wyszukiwala niestworzonych rzeczy. Ponadto moze on będzie przynosil więcej pieniędzy do domu, bo Ty będziesz dzieci wychowywała to będziesz się martwila, ze może on Ci umrze to jak Ty sama dasz sobie radę z dziecmi. Podoba Ci się taki scenariusz? Przeciez juz swoją obsesją doprowadzilas do tego, ze ten lekarz, ktorego odwiedzasz zazwyczaj nie umial, nie chcial, nie uwierzyl i żle Cie zdiagnozowal gdy mialas zapalenie oskrzeli. Skoro czesto go odwiedzasz, wymuszasz swoimi opowiesciami rózne badania, z ktorych wychodzi, ze zazwyczaj wszystko w normie, to on juz nie umie rozroznic kiedy Twoje opowiesci są adekwatne do sytuacji a kiedy to Twoje przewrazliwienie na jakąs błahostkę. Nie wiem czy to cos się nazywa nerwica. Niemniej jak na rozsądek nie będziesz umiala opanowac tego ciąglego strachu o swoje zdrowie i życie ,to trzeba szukac pomocy specjalistow. A nie myslalas nigdy, ze człowiek ma jakby zapisany swój los. Wielu ludzi schorowanych zyje na tym swiecie, bo jeszcze Pan Bog nie powoluje ich do siebie. Przechodzili i powazne operacje i byli leczeni na bardzo powazne choroby i ciągle żyją.Ale żyją pewnie nie tylko dlatego, ze tak permanentnie się leczyli, tylko raczej dlatego, ze taki im los pisany. A innym nigdy nic nie doskwieralo i jakas pozornie blaha dolegliwosc zmiotla ich z naszego świata, jakis wypadek przerwał ich życie. Tego, co komu pisane ,jakby się nie przeskoczy.A Ty jakbys chciala poprzez bieganie do lekarzy, uporczywe wsluchiwanie się w swój organizm wyrobic sobie polisę na życie. Kazdy ma obowiązek wobec siebie samego reagowac na jakies niepokojące sygnaly swojego ciala. Ale Ty po smierci taty zrobilas się tak wrazliwa, ze drobny szmer odbierasz jako straszny halas , wręcz huk. Stracilas poczucie wymiarow w tym zakresie. I do tego sama to rozpalasz, ciągle czytając o roznych chorobach. Powiedz ile Twoich koleżanek wie, ze ewentualny ból nóg to może byc zakrzepica? Pewnie nie wiedzą, bo nie tracą czasu na szperanie jaki objaw moze byc symptomem jakiej choroby. Dzis zabolala je noga, mają nadzieję ze do jutra przejdzie. Jak nie przechodzi to trochę się zloszczą, ale funkcjonują dalej. Jak czlowiek mlody to jak mu ten ból przeszkadza chodzic, spac to dopiero wtedy fatyguje się do lekarza. Ty natomiast tylko go czujesz, to Twoje mysli tak wyolbrzymiają problem, ze jestes u lekarza i oczekujesz gruntownego przebadania. I wtedy jak widzisz robi się problem, bo doktor juz zaczyna sluchac jednym uchem. A nie trafilas jeszcze na takiego, ktory będzie uważal, ze się uspokoisz jak będziesz leczona i co wizyta, zamiast przebadania w jakims kierunku ,dostaniesz w tym kierunku duzo pastyleczek. I tak będa Cie zupelnie niepotrzebnie truli róznymi specyfikami, bo Ty przez to będziesz spokojniejsza. Może kup sobie ksiązke Ojca Klimuszki jak leczyć się rozne dolegliwosci ziolami, lub "Apteka Pana Boga" autorstwa Marii Treben. To wymyslisz sobie jakąs chorobę, to jak zaczniesz kompletowac ziola, bawic się w ich regularne zaparzanie, jak raz i drugi nie znajdziesz czasu na to celebrowanie a zobaczysz, ze jednak nie umierasz ,to może powoli zaczniesz wierzyc, ze jestes jednak bardziej zdrowa niz myslalas.
  2. A nie mozesz się przerzucić na inny strach- np boisz się, ze zginiesz w wypadku drogowym. Ze strachu nigdzie nie wyjezdzasz , odpadają jakies mile wyjazdy ze znajomymi.A jak co rano wsiadasz do autobusu czy tramwaju aby dotrzec do pracy to w tym srodku lokomocji zlewają Cię zimne poty i lekko zdenerwowana wpadasz do pracy, bo choc przeżyłaś to bieliznę i bluzkę masz nieświeżą i martwisz się jak taka zdeptana dasz radę wytrwac w pracy caly dzień. Wiesz, w jakis sposób odejdziemy z tego świata skoro juz na ten swiat wparowalismy.Tyle, ze nikt z nas nie zna dnia ,ani godziny, ani w jaki sposób to nastąpi.Skoro przed kazdym z nas ta wiedza jest ukryta, to jaki jest sens zamartwiac się tym domniemanym rakiem?
  3. Cięzka sprawa. To juz nawet nie jest facet w wieku zblizonym do Twojego taty. To juz raczej czlowiek z pólki, ktoregos Twojego dziadka. Takie anomalie w swiecie polityki, kultury,biznesu się zdarzają.Niemniej tam uklad jest bardziej jasny. Ona, młoda gąska daje swoją adorację i młode i chętne ciałko a podstarzały męzczyzna przynajmniej przez chwilę czuje się młodziej. Natomiast facet ofiarowuje tej kobiecie swoje cos znaczące w jakiejs branzy nazwisko, ulatwia jej kontakty i ma zasobny portfel.A mimo racjonalnych "handlowych" przeslanek i tak te związki jakos dlugo nie chcą trwac. Tutaj miłosc jest jak rozumiem jednostronna. Pan nauczyciel sobie spokojnie marzy o emeryturce (nauczyciele chyba mają w Karcie Nauczyciela gwarancje szybszego przejscia na emeryturę) a Ty rozbudzasz w sobie plomienie uczucia. No coz jak w Twoim wieku mozna umierac z miłosci do aktora mając przed nosem tylko jego fotografię tak i pewnie mozna hołubić i historyka. Rozumiem, ze WOS i historia w małym jest u Ciebie. Na tej podstawie swietnie w przyszłosci mozesz zdawac maturę z tych przedmiotow i np probowac iść na studia na prawo. A czemu masz wrazenie, ze tracisz kogos bliskiego.Przeciez pan nauczyciel zyje i ma sie dobrze. Czyli w ukryciu jeszcze parę lat mozesz sobie do niego wzdychac, jak będziesz czula taką potrzebę. A na to cięcie to ja juz nie wiem co powiedziec. Nie rozumiem jak rodzice nie umieją mlodziezy zapewnic odpowiedniej porcji ruchu na roznych zajęciach sportowych (taniec, siatkówka, koszykówka, bieganie, karate, basen, kopanie ogródka, przynoszenie drew do kominka, scinanie kosiarką trawnika), ze dzieciaki sa tak pełne napięcia, ze tak glupio niszczą swoją skorę, dziewczyny się oszpecają.A co dzis są ciezsze czasy, bardziej nerwowe niz np wojenne, gdzie w kazdej chwili mozna było zginąc, nie bylo co jesc i jakos wtedy ludzie nie znajdywali tak wyjątkowo głupiego sposobu na rozladowanie się. Jak kiedys będziesz matką i będziesz się z troską pochylala nad swoim dzidziusiem i martwila się kazdą wysypeczką, kazdą chorobą zakazną, będziesz przemywala krostki, ranki i wtedy pomysl sobie, ze nie ma co przesadzac. Za kilkanascie lat to samo dziecko swiadomie i z premedytacją będzie sobie cięlo, to holubione prze Ciebie cialko. No cóz. Z Twego listu wynika, ze masz dosc duzo czasu na głupie myslenie i jeszcze glupsze postępowanie. Rada. Więcej sensownej pracy i więcej sportu. Z pewnych rzeczy szczęsliwie się wyrasta. A teraz jest Twoj czas na uczenie się aby trafic do dobrej szkoly średniej. A wszelkie nerwy i frustracje swietnie nas opuszczają i cichną jak biegamy tak ze 3 razy w tygodniu na salę sportową lub sporo pomagamy mamie w pracach fizycznych- odkurzanie, mycie podlóg, stanie przy desce do prasowania, zmywanie naczyń o ile w domu się nie używa zmywarki. Powodzenia
  4. W zamierzchlych czasach mojej młodości dziewczyny nie opowiadaly chlopakowi, ze on się im podoba, Nie było takiej potrzeby. Wystarczyło tak kierowac sprawami, aby byc jakby w jego towarzystwiw, wystarczyło ostro się z nim spierac (oponent zawsze przykuwa uwagę), wystarczalo czasem poslac zalotny usmiech- i wtedy delikwent jak byl zainteresowany sam tez dryfowal a Twoim kierunku. Jak nie byl zainteresowany, to jakos nic nie widzial, nic nie slyszal. A dziewczyna unikala zawstydzenia przed samą sobą, ze prawie się chlopakowi oswiadczyla a on się z tego jakos nie ucieszyl i robi teraz glupie uniki. Zastanów się, może i dzis dzialają "historyczne" sposoby.
  5. Czy to nowe miasto, pewnie studia, nowi znajomi sprawili, ze pragniesz byc lepsza niz jestes. W dawnym srodowisku moglas miec jakąs gafę towarzyską i jakos bys to przeżyła. Jakos bys wytlumaczyla, kogos przeprosila, jakos zazartowala aby rozładowac sytuację. Może nigdy nie myslałas co bys zrobila, jakbys chciała cos naprawić, ale skoro nie analizowałas tego jak się odzywalas, jak postępowałas tzn ze wierzyłas, ze zachowujesz sie normalnie, poprawnie a jakby nawet było jakies drobne uchybienie to ono rozejdzie się po kościach dzieki Twojej jakies drobnej akcji naprawczej. Czyli wierzylas, ze na tamte sytuacje Ty jestes dosc mądra i dość dobra. Teraz życie Cię postawiło w nowym srodowisku i chyba uwierzyłas, ze to jest jakies wybrane srodowisko, ludzie z innej, lepszej gliny, skoro nic innego nie potrzebujesz robic tylko ciągle analizowac swoje postępowanie. A dlaczego nowe srodowisko tak wysoko stoi w Twoich własnych oczach, a Ty wobec tych nowych ludzi jestes taka malutka i taka przepraszająca, ze jestes wogóle na tym świecie?
  6. A skąd ona ma wiedziec, ze zle robi o ile w swoim charakterze sama z siebie nie rozumie, ze pouczono ja o nieujawnianiu wiedzy nabytej w zawodowym postępowaniu i jej się wydaje, ze to nic nie znacząca formalnośc. Tobie to przeszkadza, osobiscie Ciebie dotknęło, bo nie spodobało Ci się, ze pewnego rodzaju wiedza o Twojej rodzinie wyciekla na szersze forum. To Ty jestes tą, ktora powinna jej to uprzytomnić. Tyle, ze wybierz formę, która jest dla Ciebie do przelknięcia, lub która wprowadzi wg Ciebie między Was mniejszy czasowy dysonans. Jak polecisz do jej przełożonych, to powinna na dłużej i lepiej zapamiętac naukę. Jesli jej się podoba jej praca to powinna się do zazsad zastosowac chociazby, bojąc się , ze tę pracę utraci. Foch pewien a może i zerwanie kontaktow na całe życie. Jesli tylko Ty osobiscie jej zwrocisz uwagę, ze tak się nie robi i że to jest nadużywanie swojej wiedzy zawodowej to foch tez pewien, tyle, ze ona sobie w glowie wytłumaczy, ze to tylko Ty jestes dziwna, trzeba Cie obchodzic na okrągło a o innych pewnie dalej będzie paplała bez zastanowienia. Ty nie martwisz, sie o nią, tylko nie lubisz sytuacji przykrych i swoim cichym siedzeniem dajesz je jakby przyzwolenie na tak beztroskie szafowanie wiedzą zdobytą podczas wykonywania obowiązków zawodowych. Ponadto jak ona tak dużo gada to jeszcze boisz się, ze po Twojej akcji ona swój komentarz do niej oglosi calemu swiatu. A może to ubrac w barwy niekorzystne dla Ciebie, ze chciałas ją pracy pozbawic i jeszcze boisz się, ze innym, którzy nie będą za duzo wnikac w temat moze się Twoja osoba nie spodobac. Czyli pytanie- umiesz od innych egzekwowac swoje prawa i naleznosci czy wolisz niewygodnie siedziec w kącie i mieć za złe i obłudnie pytac, czy ona aby kiedys nie będzie miała z tego tytułu pretensji.
  7. Trening czyni mistrza. Czyli jesli czesciej spędzasz czas w realu i w realu próbujesz prowadzic rozmowy, to tylko na początku one będą nieudolne. Skoro Twoja głowa umie pracowac przy rozmowie internetowej to czemu nie miałaby umiec pracowac w realu? Owszem niektorzy mają reflex i pewną błyskotliwosc- szybko puentują, szybko się odgryzają. Ale nie wszyscy.
  8. Niestety, nie słuchalam ostatnio uwaznie znajomych. Sąd na założoną sprawę przez ojca wzywał dorosle jego dzieci (36 i 38 lat) do stawiennictwa sie i oswiadczen do kiedy pobieraly alimenty i do kiedy miały prawo pobierac alimenty.Ojciec w życiu częsciowo unikał alimentow, placil fundusz alimentacyjny dzieciom. Ojciec przez wiele lat nie pracował(choc nie całe życie) i nie bardzo było mu z czego sciągac dlug dla panstwa. Teraz doszedl do swoich lat i ZUS zacząl mu wyplacac emeryturę, z której zaczęto sciągac powinnosci. A założona sprawa sluzyła temu ojcu aby choc częsciowo dzieci wyrazily zgodę na zdjęcie z niego jakis dosc wysokich oplat i procentów komorniczych. Mama ich w ich imieniu swego czasu załozyla mu sprawę o alimenty, ale gdy dorosly i pokonczyly studia i juz pieniędzy nie pobieraly ,one nie były swiadome, ze i u komornika powinny zgłosic swoją doroslosć i samowystarczalnośc. I w ten sposób jakis dlug komorniczy rosl chlopu jakby w nieskończonosc.I ten ojciec mógl to zatrzymac tylko przez załozenie sprawy sądowej swoim dzieciom i ich jakby zrzeczeniu się jakis roszczeń. Byly oczywiscie zdenerwowane, ze całe życie tatus się nimi nie interesowal a teraz muszą swiecic przed nim swoimi danymi.
  9. A może jak Kuba Bogu, tak Bog Kubie? Odnosi się do Ciebie z wyzszoscią, Laskawie przyjmuje prezenty, nie chce zaszczycic swoim czasem aby wyjsc na spacer. Dobrze ,w takim samym stylu spróbuj z nią postępowac. Pewnie ją to zaskoczy i cos ona zmieni w swoim zachowaniu. Zobaczysz, czy będzie lepiej czy gorzej. Corka wchodzi w etap dorastania i najbardziej wazne teraz dla niej mogą byc jej kolezanki a mama to faktycznie funkcja uslugowa. Dlatego bądz bardziej asertywna, bo nadskakując jej nic nie wskórasz a sama sie totalnie zdolujesz. Musisz konsekwentnie od niej wymagac jej obowiązków na rzecz domu.
  10. Kontakt waszego ojca jest z Wami jest mu bardzo potrzebny poniewaz w jego życiorysie jest iles lat placenia alimentow ( jesli mial mozliwosc zarabiania w więzieniu, to czesc tych zarobkow mogli mu zabierac na poczet alimentow) i iles lat nieplacenia, czyli dlugu wobec funduszu alimentacyjnego. Mama zglaszając brak dochodow od Waszego taty rozpoczęla tez pewne procedury, łacznie z kosztami komorniczymi w sciganiu alimenciarza. I teraz jemu moze byc potrzebne częsciowe Wasze zrzeczenie się z jego zobowiązan wobec Was. Takie sprawy czasem ciągną się latami a procenty rosną.Dlatego moze tata tak się za Wami stęsknil.
  11. Ci co długo siedzą w więzieniu to z czasem swietnymi pisarzami się stają. Mialas 8 lat jak oszedl czyli to było 14 lat temu. Z tych 14 lat , 11 przesiedzial. Wniosek chyba dosc prawdopodobny, ze pisal z więzienia, a tam się bardzo ckni i probuje łapac kontakt z realnym zyciem za kratami.Po trzech latach niepłacenia alimentow trudno załapac wyrok na 11 lat pozbawienia wolnosci. Dalej jako mama bym robila uniki w kontaktach dzieci z ojcem. Może jeden list otworzyła i wyszlo, ze siedzi w Zakładzie Karnym a może gdzies zobaczyla pieczątkę ZK- oczywiscie w czasach gdy dzieci byly dziecmi a nie jak teraz osobami dorosłymi i samostanowiącymi o sobie. Natomiast w kwestii nowego taty czyli ojczyma to cytuję autorkę:" a co do Kikuni to napisałam że mama za mąż wyszła jak miałam 14 lat czyli ze sobą byli już owiele prędzej tzn jak miałam 11 lat tym wieku pojawił się nowy mąż ," oraz:"Tak jak pisałam nie robiliśmy problemów , na zasadzie go nie lubię to i to zrobię na złość , a dwa nawet jeśli to to jest powód że dorosli ludzie by się tak zachowywali do 8 latki i 7 latka ?" To pewnie teraz juz nie tak bardzo istotne, ale nie zrozumialam czy następca taty nastal w kontaktach z Wami jak mialas 11 lat czy jak mialas 8 lat?
  12. kikunia55

    Mam dość zycia

    Autorze jestes pokiereszowany życiowo, bo co prawda w genach się nie dziedziczy nakazu śmierci. Niemniej ojciec przez swoje samobójstwo dał Ci jakby informację, ze człowiek jak sobie nie radzi z życiem to ma wybór : furtka z napisem śmierc. Twoi rowiesnicy, jeszcze nie rozumieli słowa śmierc a Ty juz rozważałes dlaczego on to zrobił. Alkoholik tez swoją osobą kształtuje moze nawet nieswiadomie postawy swoich dzieci. Są problemy, są trudnosci, co mam zrobic, jak zaradzic? Najlepiej sięgnąc po butelkę. To są takie nauki niewerbalne, jakie dają nam nasi rodzice. I trzeba duzo pracy nad sobą aby umiec się wyzwolic z takich nauk. Trzeba jakby zaskoczyć, ze w rodzinie obok zycie wygląda ciekawiej, radośniej. Pominąc żal, dlaczego mi nie przyszło urodzić się w szczęsliwszej rodzinie. A zadac sobie pytanie czy to ze przyszedlem na swiat w tak feralnej rodzinie musi determinowac moje dalsze życie? Dlatego uwaga poprzedniczki, ze dobry terapeuta i cięzka własna praca na przepracowanie wszystkich traum to jest droga do życia i do czerpania radosci z życia.
  13. Przepraszam, ze odebrałas moje wypowiedzi jako komentowanie negatywne Twojej osoby. Wydaje mi się, ze dosc jasno się wyrazilam, szcególnie na początku, ze cięzko sie czyta o zyciu dwojga młodych ludzi, ktorzy nie mieli ojca ( bo ich porzucil) i mieli dom podzielony na dwie rodziny :mama, ojczym i ich dziecko oraz oni. Sytuacja bardzo trudna. Jedynie Tobie chcialam powiedziec, ze łatane rodziny wcale nie są łatwe w prawadzeniu i wszystko co uwazasz, ze mama robila zle, może nie zawsze wynikalo z jej chęci dokuczenia Wam, czy tylko jej wygody. Reszta, pewnie głupiej polemiki ,odnosiła się raczej do Yonki. Zazwyczaj na tym forum wypowiadają sie ludzie tak jak sobie myslą o tym co przedstawil autor wątku. I moje myslenie o problemie okazało się dla Yonki wyjątkowo glupie i nietrafione i okazała się ona byc osobą znającą od podszewki życie i takie przypadki jak Ty i Tw0ja mama, wybitnie rozumiała motywację w kazdym calu postępowania Twojej mamy. I nie zapomniała mnie o tym poinformowac. Smiałam to podważyc a Ty odczytałas to jako ciąglą krytykę Twojej osoby. Może podejdz do tego zartobliwie. Jest takie powiedzenie' "gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta". Niestety Ty niewiele z tego skorzystalas skoro odebrałas to jako totalną krytykę Twojej osoby. Może trzeba sparafrazowac "gdzie dwóch się bije, tam wióry lecą?"
  14. kikunia55

    Mam dość zycia

    "dwa miesiace temu do tego doszło zakonczenie zwiazku," Poprzez trudne dzieciństwo jestes jakby mniej odporny na przeciwnosci losu. Ojciec się powiesil. Ale to nie oznacza, ze i Ty powinienes wybrac drogę samounicestwienia. Zakończyl Ci się zwiazek i jestes w dołku jak prawie kazdy w takiej sytuacji gdy związek się konczy, bo druga strona to ogłasza a my jeszcze bysmy tę znajomosc ciągnęli. Na związek ktory się zakończył trzeba umiec spojrzec z dystansem.Ten związek to była faza osobistego rozwoju Twoja i Twojej bylej dziewczyny. Kazde z Was dowiedziało się, ze jest w stanie zainteresowac sobą drugą plec, ze chodzenie na randki, spotykanie się może byc interesujące, ze płeć przeciwna jest trochę inna niz my, ze umiemy się w taką znajomosc zanurzyc cała swoją duszą. Problem jest wtedy gdy znajomosc wg nas konczy się za wczesnie. My jeszcze byliśmy w fazie zauroczenia, w fazie ogromnej chęci do spotykania się a tu druga strona mówi stop. Było miło, ale się skończyło. I im mniej mamy własnej osobistej pewnosci siebie, wiary w to, ze jestsmy interesującą osobą tym bardziej postrzegamy przedwczesne wg nas roztanie jako nieszczescie i jako ogólne podważenie wartosci naszej osoby. Nie bierzemy pod uwagę, ze jestesmy w wieku poszukiwania swojego partnera na cale życie, ale to nie jest prawie nigdy takie szybkie. Trzeba zazwyczaj byc w paru związkach , następujących co jakis czas po sobie,aby poznac samemu swoje oczekiwania, aby rozeznac się czego oczekuje od nas pleć przeciwna.Musimy nauczyc się rozrózniac fascynację urodą, cialem dziewczyny ale i tez zauwazac, czy jej cechy charakteru mają szansę się wpasowac z naszymi. Takie spotykanie się z dziewczynami to tez taka nauka, szkoła zycia jakby. A chodząc do szkoły zaczynamy od przedszkola, aby spokojnie przejsc przez następne etapy edukacji, podstawówka, gimnazjum czy srednia... Jak zwiazek się kończy to trzeba podziękowac losowi, ze choc na jakis czas mozna było spotkac wspaniała dziewczynę. I wierzyc, ze skoro ta nie była nam pisana, to znaczy, ze gdzies czeka na nas inna, nam pisana. Tylko trzeba miec dośc cierpliwosci aby umieć z czasem znalesc do niej drogę. Czego oczywiście serdecznie Ci życze.
  15. Trudno abys sam się martwil, jak masz 13 lat i rodzicow. Po co się martwic jak się nie ma diagnozy? A jak się nie ma diagnozy to sie nie wie co to może być? Mogę Cie postraszyć? Chcesz tego ? Moj tatus kiedys pewnego pieknego dnia od rana zaczął tracic wzrok. Nie widział, znów widział i tak parę razy. Pojechał do szpitala do najblizszego miasta, trafił na swietnie wyposażony gabinet, ale na niezbyt dobrze nauczoną lekarkę. Pani doktor powiedziała mu, ze przejsciowa utrata wzroku moze powstac z bardzo wielu przyczyn, ale to pewnie u niego jest z powodów zaburzen cisnienia. Tata pojechał do domu . Wszystko jeszcze przez dobę się powtarzało az stanęło na tym , za tata na trwale utracil wzrok w tym oku. Pani doktór nie chciało się dobrze go przebadac a tylko w tym czasie gdyby zastosowała leki rozpuszczające skrzep bylaby jakas szansa na uratowanie widzenia. Skrzep w naczyniu krwionosym zablokował nerw i oko umarło. Oczywiscie w wieku 13 lat malo prawdopodobne aby skrzepliny blokowały Ci nerw. Niemniej i ewentualne skaczące cisnienie u młodej osoby jest bardzo niepokojące. Musisz u lekarza, wraz z rodzicami wyjasnic skąd biorą sie bóle glowy i przejsciowa utrata wzroku. A zadawanie tego typu pytan na forum jest Twoją stratą czasu w momencie gdy masz zauważalny problem ze zdrowiem.
  16. kikunia55

    Mam dość zycia

    "Jedyne wyjscie jakie widze to smierc..."- to raczej NIE MASZ SZEROKIEGO spojrzenia na swoje życie. W dobie specjalistów o pomoc zwróciłes się do amatorów i masz żal, ze nie dośc byli bystrzy i fachowi. Rozumiem, ze skoro czujesz sie winny, to masz żal sam do siebie, ze niepotrzebnie się odsłoniles i znów przypisujesz sobie zdanie- co działanie to porażka. A dlaczego młodzi ludzie tak szybko chcą sie wycofac z życia?Czy dlatego, ze jeszcze go nie posmakowali dobrze, ze nie poczuli jego barwy, ze nie stworzyli oni w życiu lub ono im nie przyniosło ekscytujących sytuacji ,dla których rozumieliby dlaczego chce się żyć? Czego to jest wina.?Dostępu do ekranu, który jest bezduszny, wyswietli wszystko a nie da nawet namiastki odczuc smaku życia? Nieumiejętnosci dostrzeżenia perspektyw w życiu?Braku wytrwałosci w osiąganiu najprostszego celu a potem umiejętnosci cieszenia sie tym celem. Braku umiejętnosci dostrzeżenia drugiego człowieka, niesienia mu pomocy, ulgi?Braku umiejętnosci tworzenia więzi międzyludzkich?
  17. Yonka, jak tak wiele znasz mam po rozwodzie, to tez powinnas znac ich odczucia- jakbym mogła (a czesto mogą) to zabroniłabym mojemu męzowi kontaktów z naszymi dziecmi. I jest w tym duzo własnych odczuć- był wredny, mnie krzywdził, nie chciał mnie kochac, nie chce go juz oglądac a musze jesli umozliwiam mu kontakt z dzieckiem.Ale nie tylko takie wyrachowane pobudki kierują tymi mamami. Czasem tata umawia sie na jakis termin a potem beztrosko sobie go przesuwa i ona ,mama musi umiec opanować zawiedzenie dziecka i jego ogromny żal.. W rodzinie ojca i przez samego ojca sa dzieci przekupywane, nastepuje ciągła plejada cioc-jedne są mile , inne wredne dla dziecka- ogólnie dziecko zaczyna byc w hustawce emocjonalnej, trudniej sie z nim dogadac, traci realnosc sytuacji. Nie tak wiele mam po rozwodzie jest szczęsliwych z tej sytuacji, ze umozliwia kontakty ojca i dzieci. I to jest taka patologia? Podziwiam przenikliwosc rozeznania sytuacji znając tylko jedną stronę wypowiedzi, podziwiam umiejętnosc podsycania niechęci córki do swojej mamy ( w sytuacji gdy czuje się samotna). Natomiast na głowny problem- podjąc kontakt z ojcem czy tez nie i tak niewiele więcej się da powiedziec- czyli takie sobie klepanie po klawiaturce.
  18. tresci postu wynika, ze tatus poszedł sobie w siną dal jak autorka miala lat 8 a nowy tatus nastal jak jej bylo lat 14. Czyli mamusia nie natychmiast poleciala w ramiona innego.Trochę odchowała swoje dzieci. 14 lat to jest taki wiek, gdzie niekoniecznie się akceptuje jakiegos nowego osobnika w rodzinie. Oczywiscie, ze to dorosli powinni byc mądrzejsi i umiec tworzyc przychylną wszystkim atmosferę. Nie udało im się jednak. Minęło od tego faktu 8 lat i w tym czasie autorka musiała się nauczyc cierpiec nowego faceta matki, nowe ich malutkie i holubione dziecko i byc na tyle dorosła aby opuscic ten dom. Niewątpliwie, bardzo trudne zycie, ktore moglo nie nauczyc jej dobrych wzorcow rodzinnych, umiejętnosci rozpoznawania swoich uczuć i uczuc osób ją otaczających.
  19. Yonka, kazdy czyta i rozumie tak jak życie go uksztaltowalo. Ja nigdy nie smialabym tak krytykowac, matki, która była ze swoimi dziecmi. Wprowadzila do rodziny faceta, w fazie zalotów, może wydawalo się, ze będzie chętny na drugiego tatusia. Potem niestety okazalo się, ze nie jest tak prosto pogodzic interesy i swojego nowego męzczyzny i swoich dzieci.Może Ty bylas w sytuacji, gdzie bezwzględnie w procesie akceptacji swoich dzieci umialas wymuszac posłuch i oczekiwane zachowanie obcego tym dzieciom faceta. Ja nie miałam takich doswiadczen życiowych. W łagodniejszych zawirowaniach . których doswiadczylam, wiem, ze te mechanizmy są silne i nie we wszystkim zalezne od nas. I wcale nie sa proste do opanowania.Nie zawsze umiemy tez byc dosc bezwzględne. Niemniej czytając Ciebie zawsze odnoszę wrazenie, ze umiesz wszystkich wszędzie sobie podporządkowac, więc pewnie nie masz zrozumienia dla tych, ktore az takich talentów nie mają tak dobrze rozwiniętych jak Ty. Ponadto jakby nie bierzesz pod uwagę, ze dziewczyna, ktora nie czula się szczęsliwa z matką może tez falszywie oceniac jej postępowanie i jej motywy. Ale co ciekawe nie żywi takiej nienawisci i zalu do tego, ktory swoje dzieci wiele lat temu opuscil i który w czasach jak byl w domu to fundowal im horror. Straszna to była mama i okropny to byl ojczym. Może jednak ocena młodej osoby jest nie dośc adekwatna do sytuacji?
  20. "nie wiem skad sie dowiedziala . jak sie na niej zemscic??" Ale o co chodzi? O to , ze powiedziała to w mało dyplomatyczny sposób, wręcz nieelegancki, czy o to, ze wogóle to wyjawila? Jesli o to drugie, to pozłosc się jeszcze chwilę w zaciszu domowym i potem odpusc. Przeciez skoro masz takie skłonnosci, to wiadomo, ze czy prędzej czy pózniej to ujrzy swiatlo dzienne. Moża nawet za chwile odczujesz ulgę, ze nie musisz się szalenie tajniaczyć? Skoro nie powiedziała nieprawdy, to jakos powinienes nauczyc się z tym życ i daj jej juz spokój. Własciwie, to uwolnila Cie od mysli jak to powoli ogłosic swiatu, ze u Ciebie to jest trochę inaczej jak w większosci sytuacji młodych ludzi. Ponadto jak ona to oglosiła, to moze będziesz mial innych adoratorow, ktorych jeszcze nie wyczules, ze są tej samej orientacji co Ty? Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
  21. "jeśli chodzi o ojca to sama powiedziała to że jej nie chodzi o nas tylko o sobie ,że do niej będzie miał żal że się nie interesowała swoimi dziećmi , nie chodzi jej k to że może nam by zrobił jakieś kłopoty czy coś nic z tych rzeczy " A jak myslisz? Jakie pretensje mogłby miec Twoj tata do Twojej mamy? Ze niby nie dosc się interesowała Wami? Takie pretensje to Ty czy Twoj brat mozecie sobie uprawiac, bo tak zle czuliscie sie w nowej rodzinie podzielonej :Wasza mama, Wasza siostra i jej mąż kontra Wy. A Twój tata, który Was opuscil i na Was nie łożył, nie interesowal się Wami (poza jakimis zrywnymi listami czasami) co mialby Waszej mamie powiedziec. Mam do Ciebie pretensje, ze do dorosłosci nasze dzieci mieszkały z Tobą i Twoją nową rodziną? Mam pretensje do Ciebie, ze utrzymywałas nasze dzieci? Mam pretensje do Ciebie, ze nie oddalas ich do Domu Dziecka? To tata poszedł sobie w siną dal. A dopiero rezultatem tego stało się, ze mama z czasem zapragnęla innego męzczyzne, ktory jak piszesz byl jakby o Was zazdrosny. Jesli byl zazdrosny tzn, ze czul z jej strony silną więż z Wami. Gdyby tego nie czul to nie mialby o co z Wami walczyć. Może byl jeszcze dosc dziecinny, nie dosc dojrzaly, skoro uważał, ze dzieci mogą byc dla niego konkurencją?Może jednak chodzilo o jakies rozliczenia finansowe? My tego nie wiemy. Twoja mama zle wybrala po raz pierwszy- pijaka i brutala. Lepiej wybrala po raz drugi, ale nie az tak swietnie, skoro nie czuliscie sie dosc dobrze w tej Waszej wspólnej rodzinie. Jestes kobietą i życzę Ci abys Ty w swoim życiu umiala korzystnie dla siebie wybierac. To wcale nie jest taka automatyczna sztuka ,z którą rodzi się kazda kobieta. A powracając do glownej sprawy. To nie bylo żadne pejoratywne okreslenie, ze polecialabys na spotkanie jak na skrzydlach. Pojawil się on, nieznany ojciec. Pojawil się pewnie w jakiejs Twojej rodzinnej pustce. Mama wg Ciebie i brata nie dosc się Wami przejmowala, brat wyemigrował,wiec tym bardziej jestes głodna rodzinnych uczuc. I w tej atmosferze zarowno zle możesz wybrac sobie partnera na życie jak i możesz popełnic falszywy krok w rozkręcaniu znajomosci ze swoim nieznanym, o niezbyt chlubnej opinii ojcem.Wiesz, ze potrafi byc gwaltowny, ze potrafi tluc kobiety, skoro duzo pił, to może wypalił w sobie uczucia wyższe. Po rozstaniu z nim mama wyszła za mąz po 6 latach- pewnie do tego czasu mógl Was znalesc, mogl się Wami interesowac i mogl slac Wam zawsze przez babcię pieniądze- czynil to ? Ani Ci nie powiem- udaj, ze nie interesuje Cie Twoj ojciec, nie było go w Twoim życiu tyle lat to niech tak zostanie dalej. Ani Ci nie powiem- tak, nawiąz z nim kontakt, moze masz jeszcze duzo innego rodzeństwa, i przyjrzysz się ojcu jak zabiegal o swoją drugą rodzinę i znów stwierdzisz, ze Ty i brat nikomu z Waszych rodziców do szczęscia nie byliscie potrzebni. A moze Ty jestes teraz samotna i on jest samotny i chętnie przytuli sie do swojej nieznanej córki, nic od niej nie będzie wymagal tylko 2 piwka co wieczor. Jakbys sie buntowala to jeszcze jest dosc silny aby Ci przylożyc jak wczesniej Twojej mamie. A może byl juz na paru odwykach i teraz jest trzezwym alkoholikiem i marzy o tym aby naprawiac błędy młodosci. I sam fakt, ze porozmawia z Tobą w życzliwej atmosferze juz go uszczęsliwi? A dopiero za parę lat jak się bardziej zestarzeje, to wymysli iz alimenty od dzieci to całkiem niezly wynalazek? Jestes dorosla i postąpisz jak uważasz. Ale pamiętaj, ze Twoja mama ma prawo uważac, ze wg niej Wasz ojciec to wcielenia zla zarowno dla niej jak dla Was.Tego ją nauczylo życie. A jesli Ty i Twój brat tak nie uważacie to tylko dlatego, ze zostaliscie z nią po jego odejsciu i potem mieszkaliscie w niezbyt moze Wam życzliwym domu ale jednak bez ekscesów braku dachu nad głową, czy biedy. A ojciec jakos przez te lata nic Wam nie zapewnial. Jako osoba dorosła, sama wybierzesz co uznasz za dobre dla siebie. Na tym polega doroslosc, ze mimo iz się lękamy, ze nie wiemy co dla nas będzie lepsze musimy cos wybrac i umiec potem z tym wyborem życ jako z czyms dobrym, waznym i oczekiwanym. Powodzenia w dobrych wyborach.
  22. " jestem zafascynowana 47-letnim mężczyzną "- wiek 16, 18 lat uprawnia do wielu fascynacji. Ale to tylko fascynacje i one jak szybko przyszly tak szybko odejdą. A 47 facet przeżywa drugą młodośc i chętnie pozalicza młode i świeżutkie ciałko, okaze się byc nauczycielem młodziutkiej kobietki. Fascynacja jest glęboka, ale nie mozna na niej budowac życia. Masz 18 lat to powinnas jeszcze przejmowac się nauką, szykowac się przykladowo do matury- myslisz, ze to jest najbardziej podniecające dla Twojego przyjaciela sluchac Twoich zwierzen, ze pani od matmy wlasnie Cię obcięła? Zajmij się swoim wyksztalceniem, swoją szkola, bo to jest podwalina Twojego pożniejszego zawodu i możliwosci zarabiania na siebie. Staremu chlopu odpusc, niech zajmie się jakąs pewnie swoją rodziną i zejdzie z obloków. Jak lata za Tobą to jest nielojalny wobec swoich. A po co Ci nielojalny partner?
  23. A jak jeszcze Ty i brat mieszkaliscie ze swoją mamą, jej nowym męzem a potem ich coreczką a Waszą przyrodnią siostrą- to skąd plynęły pieniądze na codzienne utrzymanie rodziny, oplaty comiesięczne, codzienne wyżywienie, jakies najprostsze ubranie,przybory do szkoly, czy podręczniki? Mama Wasza chodzila do pracy i przynosila wyplatę? Mieliscie najniższe alimenty z banku alimentacyjnego? Żyli hojni dziadkowie lub Wasze ciocie czy wujowie (np rodzeństwo Twojej mamy) i to oni odpalali mamie comiesięczną porcję pieniędzy aby było na wszystko co najbardziej niezbędne? Mieszkał z Wami ten nowy mamy mąz i kupowal sobie kawalek chleba i kawalek szynki a wszystko inne mama rowniez i dla Was na codzień mama miala z tych innych funduszy? Mysle, ze byliscie po prostu mlodsi i nie analizowaliscie dokładnie w jaki sposob mama sobie radzi z ogarnięciem wszystkiego. Zrozumiale, ze bolala Was taka jakby ucieczka mamy i nowego męza z ich wspólną córką na lody. Ale tu wlasnie pięknie widac, ze ojczym bardzo pilnowal, aby jego pieniądze za bardzo nie szly w Waszą stronę. Moglo być, ze Was (lub jednego z Was) bardzo nie lubil i nie chcial z Wami spędzac wspólnego czasu. Tyle, ze najbardziej w tym lubieniu i nielubieniu pierwszych dzieci swojej kobiety bardzo często chodzi o to , ze one jakos go obciązają finansowo i on ciągle w mysli analizuje do jakiego stopnia jest z tego tytulu stratnym. Masz(cie) żal do mamy, ze po rozstaniu Waszej mamy z ojcem i po jej ponownym wyjsciu za mąż byliscie jakby dziecmi drugiej kategorii. Przykro się czyta, ze tak Wam się zycie ulożylo. Niemniej mama tak lawirowala miedzy swoim drugim męzem a Wami jak umiala. Moze uważala, ze sama bez faceta nie da rady Was finasowo wychowac, a do Domu Dziecka Was nie odda, Może miala żal do życia, ze jest jeszcze młoda i chcialaby się jeszcze przytulic do jakiegos przystojniaka a Wasz ojciec okazal się strasznym facetem dla niej i poszla za głosem serca i związala się z nowym męzem? Może myslala, ze on bardziej się przyzwyczai do nieswoich dzieci, ale on był twardy i chciał prowadzic jakby w jednym domu dwie rodziny : swoją z nią i ich dzieckiem i Wy. Przykre to. Dzieki temu szybko nauczyliscie się liczyc na siebie. Ale tez dzieki temu, mimo, ze emocjonalnie to do tego taty co się odezwal ,to poleciałabys jak na skrzydlach (mimo zalu, ze przez większą część życia go nie znałas) polecialabys, ale jednak rozsądnie zauważasz, ze za 5 minut emocji, ekscytacji możesz dlugo i drogo placić.
  24. To powoli robi się juz wiek, kiedy najbardziej zaczyna się liczyc czas osobisty. Jesli Twoja kolezanka cierpi, ze masz się z kim spotykac to daj sobi na wstrzymanie- w sensie, nie zrywaj z nią stosunkow, ale nawet jak wyszłas z propozycją, ktorej ona nie podlapala, to naucz się, ze to powinno splynąc po Tobie jakkpo kaczce. I spokojnie poczekaj az ona zateskni na tyle za Tobą, ze wyjdzie sama z propozycją. I wtedy w zaleznosci od Twoich planow znajdziesz dla niej czas albo i Ty stwierdzisz, ze chętnie ale dopiero za 5 dni. Po prostu nie rob nic ,aby ja do siebie zniechęcać, ale tez coraz mniej się nią przejmuj. Takie dzialanie z czasem spowoduje, ze albo Wasza znajomosc w sposob naturalny sama się rozplynie albo przeczekacie na spokojnie Wasz czas wpasowywania się w swoich chlopaków, narzeczonych, męzów i spotkacie się znow bliżej jako dwie stale pary, lub jak juz będziecie mamusiami na wychowawczych- i wtedy będziecie się spotykaly i Wy i Wasze dzieci. A może znow się zbliżycie dopiero jak pozakldacie Wasze rodziny, wychowacie Wasze dzieci i na emeryturkach będzie więcej wolnego czasu na wspomnienia mlodości. Naprawdę, 24-25 lat to juz nie musi byc czas gdy koleżeńtwo jest najważniejsze. Jesliby się ukladalo w miarę sympatycznie i bys to godzila ze swoim czasem na randki to fajnie. Jesli masz przezywac poczucie, ze kogos krzywdzisz. dokuczasz mu ,to sobie odpusc. Kolezanki zazwyczaj bywają najwazniejsze tak od 12-22, czy 24 roku życia. A teraz to juz czas na ukladanie sobie życia osobistego. I niczyja to wina. Po prostu czas rozwoju czlowieka. A dawni znajomi znów pojawiają sie w naszym życiu w róznych porach. Dlatego Ty nic nie musisz robic specjalnie. Po prostu życie samo to wyjasni i tyle.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...