Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. A czy człowiek, który trochę więcej waży niż uważasz to już nie człowiek? Nie czuje, nie myśli, nie kocha, nie jest wspanialym przyjacielem? Dlaczego waga to tak wielki problem dla Twojego umysłu?
  2. Po prostu przez całe lata Twoi rówieśnicy brali dodatkowe lekcje z tego przedmiotu i oni mogą rozumieć ten język a Ty masz w stosunku do nich braki. A na początku studiów nie było podziału na grupy językowe w zależności od poziomu tego języka wśwród studentów? Dlaczego wylądowałaś na tak wysokim poziomie? Przed Tobą wakacje i może uzbierasz na opłacenie warunku poprzez wakacyjne prace. Stypendium niestety przejdzie kolo nosa. Zawsze trzeba walczyć o zaliczenie jak największej ilości przedmiotów i jeśli nie wyrobisz finansowo to weżmiesz urlop dziekański a w tym czasie pójdziesz do pracy i zarobisz na następny etap wpadek na uczelni. Tyle , że jak nie będziesz studiowala a tylko pracowała to pewnie nie będzie Ci się należała renta po rodzicach. W internecie na yotubie jest dużo lekcji j. angielskiego na różnych poziomach zaawansowania , trzeba codziennie słuchać aby bardziej rozumieć słowo mówione. Powodzenia. Studia to taki etap w życiu, gdzie wywalają Cię drzwiami a Ty uparcie wchodzisz oknem.
  3. A jak poznawałaś jakąs w życiu nową swoją koleżankę? Poznałyście się, przypadła Ci do gustu, bo z tego samego się śmiałyście, miała podobne poglądy na życie, zainteresowało Cię, że np. uprawia wspinaczkę wysokogórską i się nie boi. Czy po poznaniu nowej koleżanki mialaś jazdy, że jesteś "niegodna" jej, niezbyt wspaniała i ona za chwilę się dopatrzy, że w górach jesteś tchórz i przestanie się z Tobą kumplować? Pewnie nie, bo wiedzialaś, że jej się podoba np. Twoja znajomośc literatury, że zawsze wypatrzysz gdzieś nowy interesujący kąsek ksiązkowy i że zawsze macie na jaki ciekawy temat pogadać.Nie ograniczalaś jej w myślach ilości koleżanek, czy kolegów, bo jej fajni znajomi potencjalnie stawali się Twoimi znajomymi. Dlaczego inaczej masz z poznanymi facetami, którzy mogą zostać Twoim osobistym facetem. Kontakty mięedzyludzkie ukladają się wlaściwie podobnie. W czymś musimy sobie imponować, być dla siebie ciekawymi ludzmi, w czymś musimy się zgadzać i uzupełniać, rozumieć. I co najważniejsze musimy wierzyć.Wierzyć sobie przede wszystkim. Czyli zarówno wierzyć,że wie się czego chce się od życia , jak i wierzyć, że nakladem wlasnej pracy i lojalności należy nam sie kontakt z "porządną " osobą. Jak jest nielojalna i próbuje nas oszukiwać, to po prostu to nie jest ta osoba i już . Trzeba też wierzyć, że druga osoba z którą się spotykamy jest podobnego pokroju i nie ma co jej śledzić, podglądać, wietrzyć niebezpieczeństwo w jakiejś rozmowie z osobą postronną.Ja szanuję siebie i ją i wierzę, że ona też szanuje i mnie i siebie i nie musi się rozdrabniać na inne malutkie znajomości (skoki). Wtedy żyjemy względnie spokojnie i bezpiecznie. Ale musimy wierzyć i w siebie i w swoją szczęśliwą gwiazdę. Pokłady nienawiści do jego koleżanek? Każde poklady nienawiści wobec kogokolwiek niszczą nam duszę, osłabiają nas, deformują nas. Porzuć takie uczucia, bo daleko w życiu nie zajedziesz.
  4. A jakie masz suksesy w szkole, w sporcie. Czego uczysz się dodatkowo- jakiś języków, gry na pianinie, gitarze, flecie, rysunku? Chyba masz za dużo czasu, za mało pomagasz mamie i tacie w codziennych obowiązkach skoro w wieku 13 lat posiadanie chłopaka to problem w skali ucieczki z domu lub samobójstwa.Przecież jak uciekniesz z domu to nikomu innemu tym krzywdy nie zrobisz tylko samej sobie. Teraz mama i tata dają papu, dają na podręczniki, martwią się o wszelkie oplaty w domu aby mieć prawo w nim mieszkać, aby było w nim ciepło. A Ty jak wyjdziesz z domu to już umiesz na siebie samą zarobić, żeby np. kątem mieszkać w obcym domu i oplacić wszelkie oplaty związane z wynajmem np. pokoju? A kto wogóle wynajmie coś nieletniej? Może potrzebujesz zaznajomić się bliżej z menelami na ulicy, którzy przyjmą Cię pod swój dach gdzieś w brudnych piwnicach lub w oposzczonych domkach dzialkowych. Podsuną Ci trochę piwa lub wódki i zrobią użytek z Twojego młodego ciala. Niezlą karierę sobie planujesz w zamian za oburzenie na mamę, ktora uważa, że "mam chlopaka" to trochę jak Twoje 13 lat to za wcześnie. Można też obrazić się na życie ( takie okropne, do szkoly trzeba chodzić i z ukochanym chłopakiem zabraniają się spotykać- bez serca i zrozumienia zupełnie) i jak piszesz odebrać sobie życie. Masz taki zupełny brak wiary w siebie i w swoje życie, że już nie wierzysz, że może oprocz trudów i zakazów jeszcze coś ciekawego to życie może Ci przynieśc. Twoje 13 lat to w Twojej głowie totalna porażka, teraz wydaje Ci się, że nigdy nic wspanialego i miłego nie przeżylaś i już trzeba z tym skończyć. Widać jak bardzo masz ubogą wyobrażnie, że tylko umie w Twojej głowie kreować czarne scenariusze, nic optymistycznego. Radzę popracuj nad sobą. nad swoimi myślami, nad swoją wolą. Zycie czasem ma przykrzejsze barwy, ale trzeba umieć nad nimi panować i świadomie je roweselać, wierzyć, że przed Toba jeszcze mnóstwo spraw radosnych i ciekawych. Wierzyć, że Twoje życie jest po coś, aby komuś przynieśc pomoc, aby coś ciekawego odkryć. Zycie Twoje to jakiś wyższy cel niż tylko spotkać się z chlopakiem lub nie i kupa nieszczęścia wynikająca z tego. Jak się ma 13 lat i chce się być choć trochę poważniej traktowaną prze rodziców to i troche powazniej trzeba zacząć myśleć o sobie i o swoim postępowaniu. Grożba- samobojstwo albo ucieczka z domu- to zachowanie małej dziewczynki, która myśli sobą szantażować otoczenie. To nawet nie wygląda na mysli nastolatki. To malutki nieodrostek, który nóżkami kopie i wydziera się w nieboglosy "nie mam ulubionej zabawki, aaaaa...."
  5. A może tak jak uparcie umiesz myśleć o śmierci- jak ona Cię kusi bo tu sznurek na drzewie, a tu leży krawat spróbuj się przerzucić na uparte myślenie o życiu. O tu w telewizji czas wakacji i pokazują jak jacyś ludzie skacza na bunge (myśl- czy to jest bardziej niebezpieczne, czy fascynujące i gdzie tego można zażyć). kolega wrócił z Helu i opowiadał,że jeżdzil na desce (myśl czy to w kostiumie kąpielowym czy w piance, czy jak się spada to trudno potem się wdrapać na tę deskę i jakbym ja sobie dawał radę w tej sytuacji). Info ze w Polsce lekarze zrobili taką fajną operację dziewczynie, której przez oczodól wbił się kij od szczotki do wnętrza czaszki i walczyli o jej życie, A potem nowatorsko taki sztuczny plat sztucznej kości jej wmontowali na jej ubytek w czaszce. Dziewczyna jest poddawana rehabilitacji neurologicznej i wszyscy mówią, że wyszła z tak trudnych tarapatow i czyni zauważalne postępy, bo ma silną wolę życie ( myśl- silna wola życia czyni cuda,i druga- ile lat trzeba pracować i jakim trzeba być pasjonatem swojego zawodu aby dokonywać trzeciej takiej operacji na świecie). Jak widzisz myśli kłębią się w NASZEJ głowie i możemy ROZWIJAĆ te myśli, które wiodą nas ku rozwojowi, ku życiu a nie ku smutkowi, śmierci. To Twoje życie i to Ty masz obowiązek dbać o nie, nikt tego za Ciebie nie zrobi. Owszem do tego żeby sprawy wiodly się lepiej czasem potrzeba trochę szczęścia, ale zawsze potrzeba dużo własnej, świadomej pracy. Pracy,która prowadzi do sukcesu a nie do stagnacji, do ponuractwa, do depresji. To Twoje życie i potrzebna jest Twoja własna praca.
  6. Nie istnieje taki mężczyzna, który pokaże Ci codziennie każdego dnia i o każdej porze, że jesteś dla niego najważniejsza. Nie istnieje taki, bo Ty sama w to nie wierzysz. Może masz o sobie za niskie poczucie wartości, że zewszad wietrzysz niebezpieczeństwo, ale to Ty sama się nakręcasz i sama wnosisz na ten temat niepokój i nerwy- a stad najprostsza droga do zwiąku burzliwego i pełnego kłotni. Popracuj nad swoją wewnętrzną wartością, swoim poczuciem, że jesteś osobą wartościową i godną przyjażni i milości. Sama nad sobą popracuj lub udaj się do terapeuty i zrób to pod jego nadzorem, bo inaczej będziesz sobie sama rozpirzała najbardziej dobrze rokujące związki. A związek "odgrzewany" rzadko kiedy się udaje. Jest takie powiedzenie "nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody". Sama widzisz, że po ponownym nawiązaniu kontaktu w Tobie odżywają dawne żale, chcesz partnera podświadomie karać. Był jakiś bagaż negatywnych doznań z powodu, których się rozstaliście i teraz on bardzo szybko ożył, odbudował się i Twojemu partnerowi też nie podobają się nerwy, które jakoś szybko wróciły a pewnie i kiedyś mu ta huśtawka nastrojów nie odpowiadała.
  7. Chyba, że i Twoj wyjazd jest stacjonarny i m-ce noclegu to baza wypadowa do wędrówek. O ile baza noclegowa jest wygodna z co najmniej dwoma posilkami to możecie jechać we dwie z założeniem, że w większości czas spędzacie osobno.To znaczy Ty hasasz sobie po gorach zgodnie z zamierzeniami a ona dnie spędza ze swoim dzieckiem na wolnych, krótkich spacerkach. Spotykacie się pod wieczór jak ona położy dziecko spać a Ty zmęczona wrocisz z gór i opowiesz jej wrażenia z wyższych gór a ona Tobie jak jej minąl czas z dzieckiem. Tak też można się umówić . Ciebie nic nie będzie ograniczać a ona wieczorem będzie miala z kim pogadać. Ale musicie wyczuć czy to Wam może pasować. Takie małe dziecko nie jest partnerem do wędrowania po górach, niestety. Można z nim wjechać na górę- jeśli gdzieś w pobliżu jest kolejka linowa. Udanych wakacji czy to prawie razem czy osobno życzę.
  8. Powiedz wprost, że bardzo ucieszylaś się na jej propozycję wspólnego wyjazdu, bo faktycznie we dwie byłoby rażniej. Nie zrozumiałaś początkowo, że jej chodzi o wyprawę w 3 osoby, w tym z 3-letnim dzieckiem. Oczywiście, ze i z dzieckiem Twoja koleżanka może wybrać się w góry, ale raczej stacjonarnie, do pensjonatu z widokami na piękne góry i z dwoma dziennie spacerami nieopodal pensjonatu, lub na lody do pobliskiej m-scowości. Takie małe dziecko nie może iśc cały dzień, bo nie ma takiej wytrwałości. Gdy pada deszcz to trasy stają się strumykami górskimi i trzeba je nieśc na rękach, bo wartka woda może je zmyć z drogi. Twój rodzaj wypoczynku nie jest dopasowany do możliwości malucha. Jakoś zręcznie powiedz, że z nią samą miło, by Ci się wypoczywało, ale Ty na swoje wakacje czekałaś cały rok i chcialabyś zrealizować swój plan. Ona ze względu na swoje dziecko musi mieć inaczej ułożony wyjazd. Możesz jej służyć informacjami z m-cowości, które poznalaś pod kątem bardziej stacjonarnego pobytu. Ale jednak wędrówka w trójkę jest raczej niemożliwa ze względu na znikome fizyczne możliwości takiego malego dziecka w całodziennych długich trasach. Musisz jej odmówić. Wydaje mi się ze ona sama nigdy po górach nie wędrowała, skoro wogóle pomyślała, że w takich wędrówkach mogłaby uczestniczyć z takim małym dzieckiem. Owszem ludzie kochający góry, starają się swoje dzieci przygotowywać do tych trudow. Dużo wędrują na piesze wycieczki w domu. Najczęsciej i mama i tata wybierają się z dzieckiem w góry. Jedno niesie plecak z wyprawką dziecka i małą ilością ich wlasnych ubrań a drugie jest nastawione na motywacyjne popychanie malucha po górach i częstokroć na branie go na barana, aby jakoś dowlec się do zaplanowanego noclegu w jakimś schronisku. Jak coś im nie wyjdzie zgodnie z planem to siebie nawzajem rozumieją i cieszą się najbardziej, że bezkonfliktowo jakoś przemieścil się, że dziecko nóżki nie skręcilo, temperaturki po przemoczeniu nie chwyciło. Wyjeżdzalam w góry na wczasy (stacjonarnie) z dwójką dzieci 3 i 5 lat lub 4 i 6 lat ( już nie pamiętam dokładnie). Kazdy póldniowy spacer w góry to bylo wyzwanie. Starsza córeczka jakoś dzielnie szla a synek po pól godzinie stawał okoniem, nózki mnie bolą i protestował. Bylam z nimi sama ,to prośbą i grożbą staralam się posunąc wyprawę trochę bardziej do przodu. A nie raz się martwilam jak wrócimy, bo już dzieci byly zmęczone i protestowały. Co prawda powrót był zazwyczaj z górki, to się martwilam, bo biegły na oślep i mogły skręcić nóżkę, nie chciały trasą iść i uważnie, ostrożnie stawiać nózek (zawsze znalazły jakiś skrót).Ponadto jak mieszkałam stacjonarnie to niosłam dla nich tylko picie, jakąś kanapeczkę i trochę je obwieszałam zapasowymi sweterkami i kurteczkami przeciwdeszczowymi a trochę sama nosiłam. Nie nosiłam całego wyprawowego majdanu na plecach z możliwościa w każdej chwili dołożenia sobie dziecka, które zaniemoglo lub się zbuntowało. Wydaje mi się,że nigdy nie miałas dziecka, to nie umiesz wyobrazić sobie tej wyprawy z dzieckiem a Twoja koleżanka chyba niewiele sama po górach chodziła to nie wie jaki to rodzaj trudu wobec możliwości malucha.
  9. Jak zaczniesz się spotykać tam gdzie ciemniej i bezludniej z nieznaną sobie bliżej osobą to może Cię spotkać z jego strony jakaś krzywda- mało to zboków w sieci? A Ty piszesz, że taka jesteś skrępowana innymi ludzmi, koniecznością pokazania swojej twarzy komuś drugiemu, że chętnie byś zeszła do podziemia.Brak Ci instynktu samozachowawczego? Wiesz, że masz jakieś ograniczenia psychiczne w kontaktach z ludzmi, w pokazywaniu im swojej twarzy, to może zanim weżmiesz się za bliżej niezbadane internetowe znajomości ,zaczniesz pracować nad swoja pewnoscią siebie sama dla siebie, albo udaj się do jakiegoś psychologa w tej sprawie. Jak na razie jesteś idealną kandydatką na łatwowierną kobietę, ktorą można zaprowadzić za jej zgodą ,w jak najbardziej odludne i niebezpieczne m-ce. Przy okazji pewnie jesteś bardzo skryta i nieśmiala i jeszcze nikogo nie powiadomisz z kim i gdzie się umówiłaś przed takim ryzykownym spotkaniem. Głowy używa się nie tylko do tego, aby przejmować sie czy jesteś dośc piękna i dośc mądra dla świata. Najbardziej kobieta powinna jej używać w celu podstawowej ochrony swojej osoby! Rozsądku życzę.
  10. Raczej wygląda na to, że chciałabyś od nas usłyszeć jakieś pocieszenie, że to taka chwilówka w jego zachowaniu. Tak zawsze powie matka i zakochana kobieta o osobie uzależnionej. Jeśli zadałaś publicznie pytanie to przyjmij do wiadomości, że osoby odpowiadające nie podważają tego, że on Cię kiedyś pokochał. Tyle, że jeszcze z czasem coraz bardziej pokochał alkohol i używki. I to miłośc do tych rzeczy jest u osoby uzależnionej silniejsza niż wszystko inne. Sama piszesz, że robi się super nieprzyjemny wtedy, gdy próbujesz mu zabronić jeszcze kieliszka. To uzależnienie zabiera mu logiczne myślenie, dobre wychowanie, wspólczucie i uwagę dla innych osób niż on sam. Zawsze się mówiło, że na tym polega degradacja człowieka, który poddał się uzależnieniom, że z czasem zanikają u niego uczucia wyższe. Zostaje prymitywna potrzeba zaspokojenia swojej podstawowej potrzeby zażycia czy procentów, czy używki. Przecież Ci co kradną aby mieć na owe używki, nie byli kiedyś złodziejami, to ta nieprzeparta chęć zapalenia skręta czy wypicia czegoś, popycha ich w stronę przestępstw. To taki mechanizm: ja chcę, ja potrzebuję i ja muszę to teraz osiągnąc. Potem jak dojdę do siebie to aby nie stracić życzliwych sobie osób, mogę się kajać aż do następnego razu. Przykro to stwierdzić, ale jesteś bardzo zakochana, pamiętasz Wasze wspaniałe chwile i nie umiesz uwierzyć, że trafiłaś na słabego kolesia, który niestety z roku na rok znajduje coraz większą frajdę w staczaniu się. Wyjścia masz dwa. Albo przejrzeć na oczy i stwierdzić, że mimo iż jako mężczyzna bardzo mi się podoba, ale za partnera na życie nie szukam słabej jednostki z krórą dzień po dniu, noc po nocy będę musiala walczyć z nim samym o niego samego. Szukam odpowiedzialnego faceta, który będzie mi partnerem na złe i na dobre, który jeśli będę miala z nim dziecko, będzie umiał troszczyć się o mnie i o to dziecko. Możesz uznać, że stworzono Cię na Matkę Teresę i będziesz najbliższy rok błagała go o to aby udał się do terapeutów. Może z czasem go na to namówisz, może nie. Może się czasowo chłopakowi polepszy, aby za jakieś następne pól roku miał wtopę i to co wydawało Ci się zwycięstwem, będzie tylko czasowym, chwilowym zwycięstwem. Czy zechce się leczyć i wytrwać w tym ,to trudno powiedzieć. Wiadomo jednak, że będziesz musiała z nim, o niego walczyć i wtedy on będzie dla Ciebie niemiły, grozący, może stosujący przemoc. Dla nas jest jasne, że on jest uzależniony. A uzależniony to niebezpieczny. Ty może masz takie wartości, że osoby kochanej nie zostawia się w nieszczęsciu w jakie sam dobrowolnie się wpędził. Może uważasz , że Twoim obowiązkiem jest pilnować go aby nie wziął, znosić jego złość i humory jeśli weżmie za mało. Potem znosić odór akoholu i trzęsiawki jak dzialanie używki się skończy.Może tak postrzegasz miłość i wtedy pewnie pójdziesz tą drogą. Ja uważam, że młoda kobieta ma podstawowe obowiązki wobec siebie samej, aby nie wkręcać się w niebezpieczne afery. Ten facet tak się wkręcil w używki, że znajomość z nim to kłopoty. Nie idziesz nocą niebezpieczną ulicą w samotności aby sama do siebie nie mieć pretensji gdyby coś zlego Cię spotkało. To czemu masz brnąc w znajomość, z której nie widać radości ,możliwości zyciowego rozwoju tylko same klopoty. On nie rokuje teraz na rozważnego partnera, na przyjaciela, na potencjalnego ojca Twoich dzieci. Czyli mimo żalu trzeba umieć się z nim rozstać a nie ciągnąc tego w nieskończoność. Grożba o pocięciu Ci twarzy powinna Cię otrzeżwić i być należytym argumentem aby i on to mentalnie przeskoczył, że Was tu już nie ma, że jesteście już tylko byłą parą. Powodzenia w dobrych wyborach i w trzymaniu się na swoich pozycjach.
  11. Skoro mama dzieci żyje i ma się dobrze to wszyscy patrzą na tę sytuację, że wzięła sobie ona akurat urlop od swoich dzieci i dotychczasowego życia. Jeśli jej teściowie a rodzice Twojego partnera ją goszczą, to widocznie oceniają, że ona tylko "zblądzila" w życiu. Jak jej się odmieni to może i powinna wrócić do domu. Ty pewnie bardzo dobrze ,że jesteś. Jeśli jesteś pracowita, kulturalna, dbasz o dzieci to jesteś taką jakby nianią z pewnym arsenałem dodatkowych usług do wykorzystania przez ich syna w godzinach nocnych. I to z p-tu widzenia tych rodziców jest niezłym rozwiązaniem. Ich syn jest jeszcze młody i ma swoje potrzeby, gdyby Ciebie nie było na straży jego ogniska domowego to biedaczek musiałby co jakiś czas latać po mieście i korzystać ze spotkań z przygodnymi paniami. A tak to jest nadzieja, że jesteś schludna i żadne choróbsko ich synowi z Twojej strony nie grozi. Gdybyś jednak miala mieć za duże oczekiwania i wyobrażenia o życiu tej patchworkowej rodziny, to może i Ci rodzice byliby pierwszymi, ktorzy wyjaśniliby Ci o wyższości żony ślubnej i matki dzieciom nad osobę, która nie wiadomo skąd przyszła i nie wiadomo w jakim charakterze tu sobie pomieszkuje. Jeśli nie jesteś w stanie stworzyć swojej własnej rodziny, bo nie masz z kim, bo nie masz takiej odwagi, to możesz żyć jak żyjesz. Zawsze na starośc będziesz miala co wspominać. Ile to przy dzieciach trzeba się nabiegać, ilu forteli użyć, aby zechciały być posłuszne, jak bardzo jesteśmy zmęczone jak co domownik to inne oczekiwania kulinarne. Masz czasowo namiastkę życia rodzinnego. Partner może za dużo się nie wypowiada, bo może masz inny sposób chowania jego dzieci niż jego żona. Nie chce Cię urazić opowiadając ze może lepiej byłoby postąpić tak czy tak. Twoje życie i Twój wybór. Nieraz kobieta jako najstarsza siostra zostaje po śmierci swoich rodzi musi być dla swojego młodszego rodzeństwa i matką i ojcem.I częstokroć nie zdoła sobie ułożyć życia osobistego. Ty nic nie musisz. Ty tak sama wybierasz. Jak jesteś szczęśliwa, to pięknie.
  12. Gdybyś to Ty była młodą żoną fajnego faceta i mamą malego dziecka to nie wiem czy tak lekko byś pisała " Kawa to akurat nic zlego ,nawet z szefem ". Uważłabyś, że Twój mąż umawiając się na niezobowiązujacą kawę z miłą koleżanką z pracy, ktorą ogląda pewnie z 8 godz dziennie popełnia "wykroczenie" w stosunku do Ciebie i Waszej rodziny. Po prostu czasem tej kawy czy innego spaceru okrada swoją rodzinę z czasu jaki powinien poświęcić swoim lub podwyższać w tym czasie swoje kwalifikacje lub działać na rzecz rodziny poprzez załatwienie czegoś na mieście. Rodzina, żona, to nie niewolnictwo. Ale jeśli czuje się osaczony obowiązkami to ma z lat młodości swoich przyjaciól z którymi pewnie raz na kiedy może wybrać się na piwko lub na mecz siatkówki i się odstresować, wymienić poglądami. To o czym piszesz, to Twoje ogromne zauroczenie tym panem. Ale każda myśl w tym kierunku to Twoje nieszczęście a przynajmniej brak sukcesu. Każda kobieta oprocz serca do swoich znajomości powinna używać rozumu. Zyczę Ci kontaktu z wlasnym rozumem. Albo umiesz spokojnie jako mila podwladna pracować z milym i obytym szefem bez ukrytych marzeń albo się usuwasz czy do innego dzialu czy do innej pracy. I Ty wiesz, że tylko takie rozwiązanie jest uczciwe i wobec siebie samej i wobec rodziny Twojego szefa.
  13. Romanse w pracy częstokroć biorą się z tego,że z kimś w pracy spędzamy więcej czasu niż ze swoimi domownikami. Albo twardo umiesz sobie powiedzieć,że to mile iż w pracy dzielisz pokój z szefem, którego lubisz i macie np podobne poczucie humoru- mogłabyś mieć szefa , na którego byś nie mogla patrzeć, niemiłego w obejściu, czepialskiego się, złośliwego i fałszywego. I czerpiesz radośc z tego,że obcujesz z miła w obejściu osobą i jest to plus tej sytuacji. I NIC WIĘCEJ. Chlop żonaty, dzieciaty to co tu wypatrywać, marzyć i się rozwodzić nad zaletami czyjegoś mężczyzny.Jesteś młoda to zacznij po pracy rozglądać się za jakimś innym młodym osobnikiem, który rozpali Twoją wyobrażnię ale nie będzie zaobrączkowany. Mogłybyśmy z Twoich zwierzeń pomyśleć, że na bezrybiu i rak ryba.Nie masz swojego faceta, to codziennie widywany cudzy mężczyzna Cię rajcuje. Albo umiesz sobie to racjonalnie wytłumaczyć i nie marzyć nocami o cudzym facecie, albo pora zmienić pracę.Inaczej nietrudno o kłopoty. Albo będziesz miała nachalnie maślane oczy wobec szefa i on kiedyś na chwilę się skusi i wróci grzecznie do rodziny a Ty będziesz nieszczęśliwa, że byłaś tylko taką jednorazówką. Albo, przy jego akceptacji rozwalisz jego rodzinę a nie buduje się swojego szczęścia na cudzym nieszczęściu. Jeśli nic się nie stanie i dalej będziesz smętnie wodzila za nim zakochanym wzrokiem to po prostu Ty sama blokujesz siebie na świat i nowe możliwości z innymi mężczyznami. Tak czy siak. Albo umiesz go sobie wybić z głowy i spokojnie pracować w jego towarzystwie, albo powinnaś zmienić pracę.Trzeba w życiu umieć podejmować decyzje, żeby szło ono nowymi torami!
  14. "Proszę o rady. Jak przestać, jak to ukryć, jak nie dać po sobie poznać że nowa rzecz została skradziona?" Prosisz o rady jak przestać- to rozumiem. Jak nie dać poznać, że dana rzecz została skradziona- to już raczej naigrawanie się z nas.. Po prostu - nie kradnij. W pewnych spolecznościach obcinano "narzędzie zbrodni" czyli rękę za to, że śmiała ukraść. W 10-ciu przykazaniach boskich jest przykazanie "nie kradnij." Wydrukuj przemyslenia unny, powieś sobie na ścianie, aby naprawdę zrozumieć jej życzliwośc wobec Ciebie poprzez częste czytanie i nie chodz w życiu na skróty, bo to nie popłaca.
  15. kikunia55

    Toksyczny ojciec.

    Przykre, że osoba, ktora moglaby Was wspierać, budować Waszą siłe ,robi wszystko aby Was osłabić. Niemniej na szczęście dla Was ten tata z Wami nie mieszka. Jest dla Ciebie okropny, ale nie tylko dla Ciebie, dla reszty Twojej rodziny też. To daje Ci dystans i umiejętnośc stwierdzenia,że nie z Wami jest coś nie w porządku tylko z nim. Ty już go nie zmienisz, musisz tylko jakoś przetrwać jego występy jesli takie się zdarzą. Z czasem opuścisz dom i będziesz wolna od jego występów. Rodziców sie nie wybiera, a w Twoim przypadku to niestety smutna prawda. Na szczęscie mama próbuje tak jak umie być za Tobą. Dobre i to. Jesteś już dorosła i mimo tego,że takie taty występy burzą Twoj spokój, że przypomina się od razu lawina wszystkich krzywd i żali jakie masz do niego musisz próbować być silna i nie dawać jemu satysfakcji,że tak bardzo Cię ruszają jego inwektywy. Zimny spokój, bez komentarzy, o ile Ci się uda ,może być skuteczniejszy, może łatwiej przetrwasz jego występy. Jeśli uważasz, że jego słowa dezaprobaty wgrały się w Ciebie, w sensie, że jakbyś poświadomie uważla, że jesteś taką zla osobą o jakiej opowiada Twój tata, to powinnaś się udać do psychologa, aby w terapii odreagować te traumatyczne przeżycia. Powodzenia.
  16. kikunia55

    złe samopoczucie

    Jeśli nie kupujesz nowych ciuchów, to może za bardzo nie masz kasy. Jak brak kasy to można zajrzeć do ciucholandu i tam kupić coś nowego, interesujacego za "psi grosz". Po co się dołować i mieć pretensję do życia, ze czuję się żle, samotna, zaniedbana, nierozumiana jeśli świadomie do takiego stanu dążysz również poprzez czarny, nierzucający się ubiór. Jeśli chcesz sobie sama narzucic żalobę po nieodwzajemnionym uczuciu do kolegi to czemu ktoś mialby Ci wspólczuć i rozumieć. Zrozumieć można, że uczucia ulokowały się nieadekwatnie do oczekiwań. Niemniej każda osoba, ktorą to spotka, ma obowiązek próbować się z tego podnieść i dązyć do równowagi psychicznej. Ty postanowilaś z tego zrobić niekończące się" Święto Nieszczęscia" i przyoblec się w umartwiające szaty. Najprawdopodobniej czujesz się wtedy w swoich oczach wyjątkowa jako osoba umiejąca się pięknie umartwiać. Jeśli przynosi Ci to szczęście i ukojenie, to rób tak dalej. Ale nie płacz wtedy, że wraz z cierpieniami wynikajacymi z miesiączki czujesz się jakbyś miala raka i była bez pomocy, bo to po prostu nielogiczne. Sama budujesz okopy osoby nieszczęsliwej nawet poprzez ubiór a dziwisz się że świat może być radosny i Ty od niego odstajesz. Zweryfikuj swoje postępowanie. W Twoim wieku emocje sa silne (te pozytywne i negatywne) ale i zdolności do regeneracji, po nieudanej relacji jeszcze silniejsze i daj im dość do słowa.
  17. kikunia55

    ból mięśni

    A może porządny masaż karku, szyi a może nawet całego kręgosłupa. Tabletki- to raczej ostatecznośc.
  18. Duzo i wytrwale się uczyć i za pomocą swojej wiedzy i zdobytego zawodu bezpiecznie wyfrunąć z domu i żyć na własny rachunek. Ponadto regularnie biegać na karatę, siłownię, boisko sportowe lub inne zajęcia, aby stres codzienny, frustracje z powodu marudzenia rodziców czy nauczycieli szybko z siebie wyrzucić w zdrowy i miły sposób wraz z litrami potu. Jak już będziesz dorosły będziesz pracował na to swoje bogactwo, to będziesz nie mniej zestresowany. Najpierw dlatego, że Ty będziesz podwładnym i również wtedy jacyś szefowie będą od ciebie coś wymagać, co będzie cię stresowało i frustrowalo. Potem to Ty będziesz szefem, bossem i To Ty będziesz musiał dbać o firmę, martwić się rynkami zbytu... Czyli nie mów, ze Ty już wymiękasz. Cale życie będzie takie, że chętnie by się rzeklo : ja już nie mogę, ja wymiękam. Witaj w świecie ,w którym dorastasz. Problemy będą zawsze. Pytanie co robić, jak się ustawiać psychicznie i fizycznie aby dać radę.
  19. kikunia55

    Co zrobić?

    Albo pojedziecie, gdzieś na fajne wakacje i będziesz umiała się otworzyć seksualnie na swojego partnera, będziesz miala faktycznie z tego frajdę, albo Twój partner powinien być tylko Twoim przyjacielem i tyle. Nie da się tworzyć udanego małżeństwa, jak nie łączy ludzi seks a kobieta myśli o celibacie. Jakieś feromony, zapach potu, rodzaj objęcia przez partnera nie może nas od niego odstraszać, tylko musi pociągać. Małżeństwo to całe życie- przecież o ile będziesz męczęnnicą dla niego od czasu do czasu -to go unieszczęsliwisz i siebie też. Ponadto najbardziej porządny facet o ile odpycha nas od niego jego oddech, jego zapach z czasem wydaje się być i tak okropnym człowiekiem. Już jedno malżeństwo Ci nie wyszło, tak jakbyś żle odczytywala swoje i drugiej strony potrzeby. A przyjaciel, znajomy tym bardziej wydaje się apetyczny, bo po pierwsze ma na Ciebie niewątpliwą ochotę, a po drugie nie masz udanych kontaktów ze swoim partnerem. Czyli jak wyjdziesz za swojego partnera a nie będzie Ci smakowal z nim seks to wielu jeszcze w życiu może być kolegów i znajomych, ktorzy będą Cię podniecać o których będziesz marzyć i może zechcesz się rozmieniać na drobne.
  20. Nie twierdzę, że na portalu nie da się znaleść sensownej dziewczyny, bo w końcu jest jakiś znikomy procent ludzi, ktorzy się tak poznali i są szczęsliwi. Niemniej Ty piszesz,że nie masz znajomych, nie biegasz na żadne spotkania sportowe- siłownia, treningi karate, siatkówki, nie masz zajęć związanych ze swoją jakąś pasją, gdzie mógłbyś poznać ciekawych ludzi, którym się podoba to co Tobie. Czyli Ty sam nie uczestniczysz w życiu realnym. To po co szukasz sobie dziewczyny? Zeby tak się popodniecać, że jakąś udało mi się upolować? Przecież teoretycznie szukasz dziewczyny, żeby potem umieć się z nią spotykać w realu. A sam piszesz, że Ty nie masz życia w realu, bo nie umiesz ,nie chcesz go prowadzić. To myślisz, że jak wirtualnie spotkasz jakąs dziewczynę to ona Cię nauczy życia w realu? Chyba błądzisz. To tak jak małe dziecko nie umie jeszcze chodzić a już pragnęłoby się zapisać na zawody w bieganiu. Odwróciłeś kolejnośc. Najpierw zdobądz umiejętności życia w realu, wśród rówieśników i rówieśniczek a z czasem zacznij się oglądać za pannami czy to w realu czy w sieci. Z tym, że te w sieci mogą mieć też poprzestawianą kolejność życiową jak Ty lub trochę inaczej ale w trudny dla Twojego pojęcia sposób- sam piszesz,że spotkałeś mnóstwo manipulantek. Życzę odwagi do życia w realu i to nie tylko w kontaktach damsko-męskich, ale wogóle.
  21. Wiesz, niejedni deklarowali i nic w sumie z tych deklaracji dobrego nie wyszło. Jak usłyszysz słowa, to będziesz pewien jej uczuć? A jak tych słow nie usłyszysz to ona jest dla Ciebie mniej warta, ważna, istotna? Dbaj o nią, staraj się spędzać w jej towarzystwie jak najwięcej czasu i obserwuj jej stosunek do siebie- to więcej Ci powie niż niejedne słowa. Słowa ludzi pustych są równie puste jak oni sami. Bywając ze sobą, obserwując siebie, więcej się o sobie dowiecie niż poprzez słowne deklaracje. Boisz się pewnie, czy nie jesteś jakimś plasterkiem po poprzednim związku- przecież jak jest sprytna, to Ci tego nie powie. Jak jest prostolinijna, to powie, że sama nie wie, nie rozpoznaje swoich uczuć tak dobrze. Przeciez jak z kimś była przez 5 lat to miała różne etapy znajomości- niektóre pewnie mogłyby się nazywać "na zawsze razem" a jednak życie pokazało, że niestety nie. Teraz Cieszy się, że jest z Tobą. Twierdzi, że jest szczęśliwa i uważa, że czas pokaże czy jesteście sobie pisani naprawdę "na zawsze". Może Ty też podejdz do tego z takim spokojem i nie dręcz siebie niepewnoscią a jej nie nagabuj, bo po co?
  22. Czyli musisz sobie dać chwilę czasu na uspokojenie nerwów i spokojnie podchodzić n-ty raz do egzaminów. Nigdy nie wiadomo czy na pewno chodzi o Twoje umiejętności, czy może o jakieś inne podejście egzaminującego do Ciebie, czy to Ty ze względu na powtarzalność sytuacji denerwujesz się nad podziw mocno i popełniasz blędy, ktorych w spokojnej atmosferze nie czynisz.To też niedobrze, bo na drodze też bywają b. stresujące sytuacje i trzeba reagować szybko ale na spokojnie z rozwagą. Jakby nie było, to z wytrwałością i z nerwami na wodzy, musisz po raz n,n+1 lub jak potrzeba dłużej podchodzić, bo wielu tak miało przed Tobą i pewnie jeszcze wielu spotka to po Tobie. Powodzenia!
  23. "Nienawidzę mojej rodziny. Nienawidzę ich za to, że latami pozwalali na to, żeby wyniszczała mnie narcystyczna matka. " Faktycznie jeszcze dużo pracy przed Tobą. Nienawiśc nikogo nie krzywdzi tylko nienawidzącego. Czyli po prostu zagłębiając się w to uczucie robisz sobie sama największą krzywdę. Po co, jak mieszkasz już sama i nie jesteś narażona na codzienne obcowanie z mamą w swoim wolnym od obowiązków czasie? Jesteś już na tyle dorosla aby zacząc rozumieć takie mechanizmy i sobie mamę i całą rodzinkę poluzować w swoim umyśle i iśc w życiu do przodu otaczając się ludzmi z którymi się uczysz, którzy mają podobne zainteresowania jak Ty. Spędzając czas ze swoimi rówieśnikami wchodzisz w relacje aktualne, budujesz je i nie rozkminiasz swojego wg Ciebie bardzo nieudanego dzieciństwa i młodości. Zyj życiem aktualnym a nie kontemplacją, który z Twoich krewnych wyrządził Ci większą krzywdę, czy zaborcza mama czy ugodowy ojciec. Niesiemy w swoim charakterze to jak nas wychowywano, ale też i to co sami sobie wypracowywujemy. A Ty wypracowywujesz sobie tylko pretensje do świata i najbliższych?
  24. Wiesz, ciężko osiągnąć sukces jak dla niepowodzenia, które zdarzylo się w życiu ( u Ciebie matura) szuka się wiele czynników aby racjonalnie wytłumaczyć, fakt nie podchodzenia do niej. Nie ma ograniczeń wieku do podchodzenia do tej matury, jest tylko ograniczenie własnego umysłu. Jeśli nie wierzysz, nie pragniesz zasiąść, porozglądać sie np za korepetytorem z matmy( jeśli zawsze byłeś slaby, to po paru latach sam sobie możesz nie dać rady i potrzebujesz regularnej pomocy w roku Twoich przygotowań) to jej nigdy nie zdasz. Powinieneś zakończyć, ktorąś z tych policealnych szkól ( zawsze jakiś papierek uzyskanego zawodu, może być Ci przydatny i równolegle przez rok sumiennie przygotowywać się do matury. Ty piszesz tak jakbyś był po liceum z 10 czy 20 lat i machał w tym czasie łopatą i z tego tytulu obawiał się czy aby nie zapomniałeś pisać i czytać. Przecież będąc w policealnej ciągle jesteś w procesie nauki. A czy uczysz się skutecznie, czy umiesz się zawziąć i nie ciągnąc problemu zdania kolokwium czy egzaminu miesiącami- to już zależy od Ciebie, od Twojej pracowitości i rzetelności. Będziesz mial maturę i pomaturalny dyplom i rodzice zechcą Cie utrzymywać to możesz iść tam gdzie zawsze pragnąleś. Jeśli nie zechcą Cie utrzymywać to do pracy i na zaoczne. Też osiągniesz swój plan. Zawsze można dążyć do swoich celów i marzeń, tylko wytrwale i uparcie- nie należy się obstawiać tysiącem czynników obiektywnych i subiektywnych- tylko wykonywać założony plan. Czego serdecznie Ci życzę.
  25. Czy aby na pewno chłopak potrzebuje czasu? Czasu troszkę potrzebujesz Ty aby się odzwyczaić od takiego typa jak on. Tu nie ma co za duzo myśleć. Zawsze jak facet zdobywa, to jest milusi i zabiegający, bo inaczej byś się nim nie zainteresowała. Ale minęło trochę czasu i chłopak pije, potrzebuje towarzystwa kolesi, koleżanek i traktuje Cię jak piąte kolo u wozu obrażając przy byle okazji. Co Ty masz mu wybaczać? Ty go po prostu żegnasz tyle. I nie becz, ale ja go kocham i pamiętam jaki on był dla mnie wspaniały. Bylo kiedyś takie stare powiedzenie " Jak sięgał to przysięgał". Siegnąl, poznał, znudził się i o czym tu opowiadać? Trzeba podnieść głowę, pożałować trochę, że straciło się ileś czasu na takiego typka i iśc do przodu, bo życie nie stoi w miejscu. To wstyd, żeby fajna dziewczyna zadawała się z takim typkiem, któremu jak się zechce to ją naobraża, nawyzywa. Nie masz szacunku do samej siebie? Wyrosłaś w domu gdzie pijak ojciec ubliżał mamie i wydaje Ci się, że jest taka noma damsko-męskich relacji? Nie, to nie jest norma. To są patologiczne zachowania. Między kobietą i mężczyzną oprócz motylków w brzuchu jest wzajemny szacunek, poważanie i przyjażń. Można sobie coś tłumaczyć, się kłoćić i walczyć o swoje- wszystko zależy od temperamentu osób w relacji. Ale kłotnia to nie wyzwiska i upokorzenia. To może czasem zbyt gwaltowny sposób wyrażania swoich opinii- to nie ma nic wspólnego z obrażaniem kogoś i upokarzaniem go. Uciekaj od faceta jak najdalej i zapomnij go szybko! Tego kwiatu pół światu. Tylko uważnie trzeba się rozglądać a nie blokować sobie życia takim typkiem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...