Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Nie wiem komu bardziej wspólczuć, bo "nie czuję się kochana nawet przez rodziców. "Tobie, bo nie masz poczucia, że Cię kochają, czy im? Urodziła im się taka jakaś niewydarzona córka, którą mają juz 16 lat a taka jest tłusta, że nie da się jej kochać a utrzymywać, karmić, dbać o jej bezpieczeństwo trzeba. I tak ludziom się życie cięzko ułożyło. No,no. Bulimię się leczy. Jesteś poddawana terapii?
  2. Niestety możliwe. Zrobila podsumowanie swojego życia i nie wypadło świetnie. Przechodzi menopauzę. Ma zawirowania malżeńskie np. wykryla,że mąż ją zdradza lub zdradzał. Ma kłopoty w pracy a z racji wieku, wie,że następnej nie dostanie. Ma jakieś kłopoty zdrowotne z psychicznymi na czele. To tylko próbka różnych możliwych wyjaśnień jej niestosownego zachowania. Ta osoba, która ma najbardziej spokojny wpływ na nią powinna jakoś ją nakłonić na wizytę u psychologa. Jak się da ,to wieczorem parzyć jej herbatki z melisy lub podawać inne uspokajające ziołowe specyfiki, które nie powinny uzależniać- w aptece lub w sklepach zielarskich panie poradzą. Niestety ale tylko nieliczni z czasem robią sie tacy wyleniali i spokojni. Inni nawet jak kiedyś byli spokojniejsi to potrafią zmęczeni chorobą, strachem o swoj byt i świadomością ucieczki sił zyciowych tak się nakręcać, ze z czsem trudno z nimi wytrzymać.
  3. Jak pójdzie się do szpitala z drobnym schorzeniem a wokól ludzie tylko o chorobach opowiadają, to się wydaje, że co najmniej na połowę z nich można się załapać. Jak się otworzy Encyklopedię Zdrowia, bo zabolał żołądek, bo zrobiliśmy bląd dietetyczny, to studiując dzial tego żołądka to prawie się nabiera pewności, że już chyba mamy raka żołądka itp. A Ty tu piszesz : "Wiem,ze to egosityczne ...ale juz 7 lat zauwazyłam,że to nie tylko zwykła nieśmiałość a cos wiecej...od 7 lat,przekopuje fora,..od 7u lat wyszukuje tematy o nieśmiałosci,o fobii.. " Czyli od swojego 15 roku życia studiujesz różne fobie w internecie- gratuluję odporności psychicznej. Ja już pewnie bym po 7 latach takich lektur w psychiatryku wylądowała. Idzie sąsiadka a Ty udajesz, że jej nie widzisz. Jesteś wtedy tylko z lekka nieuprzejma. A co by się stało jakbyś sama pierwsza ją zobaczyla i z uśmiechem powiedziała "dzień dobry". W najlepszym dla Ciebie przypadku odpowiedziałaby tez "dzień dobry" a w najgorszym z Twojego p-tu widzenia zatrzymałaby się i zapytała co u Ciebie słychać i sama szybko opowiedziałaby jakieś ważne wydarzenia ze swojego życia lub najnowsze niusy z Waszej klatki, osiedla, dzielnicy. Jeśli jesteś nieśmiała i tak studiujesz te problemy to chyba doczytalaś się , że tę nieśmiałośc pokonujemy poprzez trening. Założmy, że ona Cię zaczepia po dzień dobry. Jeśli ostatnio nie wywołałaś pożaru w mieszkaniu, ani nie urodziłaś nieślubnego dziecka, to raczej nie ona chce Cię ciągnąc za język co u Ciebie słychać, tylko chce sobie pogadać. Owszem zagada z grzeczności co u Ciebie/Pani słuchać i po Twoim zdawkowym: dziękuje wszystko w normie .A u ciebie/pani/państwa? I w ten sposób płynie potok nowych okolicznych informacji, może i nieprawdziwych, bo to zależy jaki typ osoby. Grzecznie się żegnacie. Ona Cię chwali jaka miła dziewczyna jesteś, bo dałas jej szansę się wygadać a Ty mialaś trening interpersonalny, który właśnie szczęsliwie przeszłaś. Zaczepia Cię uśmiechnięty chłopak ,w biały dzień na środku miasta- kiedyś było "Na ulicy znajomości nie zawieram". Dziś jak wygląda sympatycznie, podoba Ci się to czemu nie odpowiedzieć. Nie wiesz jak dalej przebiegałaby rozmowa. Nawet jak wg Ciebie nie byłaby taka swobodna, bo znów byś się czymś speszyla, to obcy chłopak ,to czemu miałabyś w nieskończonośc to przeżywać. Pomyślałabyś, trudno trochę się zblamowałam, ale przecież obcy to czym się przejmować a trening interpersonalny zaliczylam. Chopaka to bym tak bardzo nie żałowała, bo może jakiś cwaniaczek i wyczul na kilometr, żeś jeszcze gęś w damsko-męskich ukladach i może byś miała jakieś jednak kłopoty-jak to babcie mówily z tą znajomością na ulicy? Bardzo pozytywna informacja na bazarze zaczepił męczyzna, na schodkach zaczepil mily i uśmiechnięty chłopak. Owszem może i nie trzeba było podejmować konwersacji zgodnie z bacinymi radami, ale dla Ciebie jako kobiety plynie informacja, że masz w sobie to coś, co ciągnie facetow. Czyli powinnaś się przelamać i poruszać w gronie rówieśniczym i tam jak już będziesz w miarę aktywna, to chłopcy sami Cię znajdą.
  4. Nie wiem ile masz lat. Jeśli jesteś nastolatką to pomyślałabym o wolontariacie przy hospicjach lub szpitalach np z oddziałami onkologicznymi dla dzieci. Jeśli jesteś osobą dorosłą to np. http://malaiduzywpodrozy.eu/wolontariat-workaway/- jako sposób na zwiedzanie świata bez pieniędzy i na dawanie coś z siebie. Wyjscie na rower nie kosztuje, codzienne wieczorne lub poranne przebieżki też nie kosztują, więc nie zasłaniaj się brakiem kasy. Jeśli kasy brak a coś sobie upatrzyłaś to jaki czas jak nie wakacyjny nadaje się na dorobienie czy przy np.zbiorze porzeczek czy kelnerowaniu aby w ciągu roku szkolnego chodzić np. na zajęcia karate gdzie np. fajnych chlopaków można poznać. Nie siedz i nie marudz, że inni to mają fajnie- mają, bo wychodzą do ludzi, świata a Ty bidulko nie pójdziesz ,bo na:"siłowni dużo znajomych z widzenia,i boje sie,że ktos bedzie chciał zagadac a ja bede sie czuc dziwnie,albo,że bede musiala cwiczyc i beda sie patrzec". No przykro mi bardzo ale na siłowni z zalożenia się ćwiczy- nie ćwiczy się przed kompem ale to ponoć Cię nie satysfakcjonuje. Inni (którym zazdrościsz) jak jadą na wakacje, idą na imprezę to są narażeni na to, że ktoś do nich zagada lub na nich patrzy. Zastanów się, że Twoje argumenty nie są logiczne. Jesteś młoda i do pefekcji masz opanowany system wymówek aby nigdzie się nie ruszyć, system usprawiedliwień (czy to charakter pełen nerwic lękowych, czy brak pieniędzy). Jesteś młoda. Jaka będziesz jak się zestarzejesz, jak będziesz po różnych życiowych przejściach? Swoje życie w dużym stopniu układasz sama. Jeśli Ci ono nie odpowiada to coś mądrego w nim zrób, aby to zmienić.
  5. To może uprzejmie rusz swoje cztery litery i idz np. jako obsługa wolontariatu do tych z alzheimerem może wtedy zauważysz jakąs różnicę między nimi a Tobą. Taka choroba dotyka starsze osoby, ktore przeszły już swoją drogę edukacyjną, zawodową, miały jakieś rodziny, wychowały dzieci- a Ty wszystko masz przed sobą i już z góry boisz się życia, które masz do przejścia a masz pretensje do Boga,że nie chce Twojego szczęscia- jak na razie to Ty chyba masz przyjemnośc w marudzeniu i zapuszczaniu się i siedzeniu w łożku. Ponadto rusz jako wolontariuszka gdziekolwiek a dowiesz się ,że grzeszysz przeciwko Bogu, bo masz sprawne ciało a i głowę częsciowo też, bo żeby tak się kisić w domu to trzeba niezłą politykę w domu obrać aby tak głupio spędzać czas. Czyli pokonaj uprzejmie swój marazm, swoje nie chce mi się, nie mam żadnych ambicji i rusz do ludzi potrzebujących pomocy. Może wtedy zacznie Ci głowa pracować, że nadaremno Pana Boga się nie obraża i każdy po trosze jest kowalem swojego losu. Jak zobaczysz ludzi w cierpieniach a chwalących Pana Boga to może troszkę spokorniejesz i zastanowisz się jak się wziąć za siebie.
  6. "Bóg nie chce mojego szczęścia, nie mogę mu dac nic oprócz swojego cierpienia :-( :-( :-(" Może zejdz z tej wysokości i daj sobie trochę radości odczuwania tego świata bardziej przyziemnie. Siedzisz przy kompie, albo w domu albo na terapii. Może trzeba na świeże powietrze, na rower, na basen, na bieganie,na salę treningową- trenuj siatkę, koszykówkę, idz na siłownię, na treningi innych sztuk walki, na taniec. Oprócz komputera masz jakieś zainteresowania? Języki obce, grafika komputerowa, malowanie obrazów? To są bardziej pochłaniające emocjonalnie i z korzyścią"zjadacze czasu" niż tylko komputer. Piszę z korzyscią, bo uczysz się czegoś nowego czyli jednocześnie rozwijasz się intelektualnie a i może poznasz tam jakiś ludzi, których z Tobą polączy nowa dla Ciebie pasja. Pomyśl o tym. Bóg na pewno nie chce Twojego marudnego stylu życia, który do niczego dobrego nie prowadzi, tylko do Twojego kiszenia się w domu.
  7. Po pierwsze jeśli mąz za mało dba , jest nieczuły, życie idzie zbyt rutynowo to my też jesteśmy połowką tego samego związku i próbujemy organizować jakiś weekend bez dziecka/dzieci tylko we dwoje i staramy się być tam czarujące, rozkochać w sobie swojego męża. A jak mąz gburowaty, uparty, wybije nam z głowy wyjazdy bo kredyty, bo... to od dobrych chęci poprzez metody pokojowe posuwamy się az do awantur i wykrzyczenia co nas boli i nie daje nam poczucia bycia ważną i kochaną w swoim małżeństwie. Jeśli się kochaliście wcześniej to coś powinno zadziałać. Po drugie zanim za bardzo zaczniesz kawkować i cieszyć się komplementami kolegi a w wolnych chwilach śnić o nim i marzyć. To szybciutko pomyśl sobie, że tym interesującym kolegą jest Twój mąż wobec innej kobiety u siebie w pracy lub w jakiejś innej firmie gdzie robi jakieś interesy. Jakie wtedy masz odczucia . Nie czujesz się jakby ktoś obuchem walnął Cię w glowę, nie czujesz na zmianę gorąca i zimna, że świat, który z nim od 10 lat budowałaś miałby się rozwalić i jakaś inna miałaby się cieszyć Twoim teraz nudnym i zrutynizowanym mężem? Nie rób drugiemu co Tobie niemiłe. Rozumu też trzeba używać aby odkurzać własne małżeństwo- chyba, że jest do niczego, to go rozwiązać i wtedy z czystym sumieniem skakać z kwiatka na kwiatek. To, że znajomi wokól traktują związki jako ciekawy incydent życiowy nie zwalnia nas z poważnego traktowania siebie i swojego męza, bo przecież to nie te czasy gdy wydawano nas wbrew naszej woli za mąż. Wyszłas za mąż, bo chciałaś coś ważnego i trwalego z nim ,Twoim męzem budować. To umiej być konsekwentna. Umawialiście się na coś. Umowa o ile jej nie rozwiązujecie obowiązuje. A kolega uwodziciel to kawaler, rozwodnik czy też w umowie malżeńskiej? Zapomina ze emocje podrywania i czarowania powinien nieśc swojej żonie? Woli obcej babie. Jeśli jest w małżeństwie, to gorszy egzemplarz niż Twój mąż, bo o męzu nie piszesz, że babiarz. Czyli chcesz ryzykować swoje malżeństwo dla faceta gorszego niż Twój mąż. Za cenę ekscytujących spojrzeń, miłych słowek i sprobowania zakazanego pozamalżeńskiego seksu? Kontakt z rozumem bardzo wskazany.
  8. Jesteście parą już wiele lat i jak w każdej parze nazbieralo się pewnie wiele i tych slów pięknych, budujących i tych niedobrych. Macie teraz dziecko, jesteś dorosła i twierdzisz, że kiedyś to Ci na malżeństwie nie bardzo zależalo a teraz męża kochasz i chcialabyś z nim być. To weż sprawy w swoje ręce i nie za dużo dyskutuj z nim a już ze sobą we wnętrzu tym bardziej ( bo zaczniesz wywlekać w sobie jego najmniej fortunne jego słowa czy zachowania) i jedz do Waszego mieszkania z dzieckiem i tam żyj. Przecież powrócić jak rozumiem do rodziców zawsze możesz czyli masz taki luksus pewnego wentyla bezpieczeństwa. Co może być niestety też zgubne, bo przy pierwszej lepszej niedogodności czy sprzeczce, możesz się spakować szybko i znów uciec do rodziców. Ludzie jak nie mają takich prostych drog ucieczek jak Ty, w kryzysie najpierw się zapętlają we wzajemnych pretensjach, ale jak do nich dociera, że wszystko może się rozpaść to jakoś ich mozgi zaczynają świadomie czy nie, szukać pokojowych dróg rozwiązania problemow. Ty swoim wyjazdem do rodziców zawiesilaś jakby Wasze malżeństwo na kołku. Chyba tak długo nie można funkcjonować. Im dłużej to będzie trwało tym bardziej wprowadzisz złe obyczaje. Twój mąz będzie uważal, że posiadanie potomka to bycie niedzielnym tatą lub facetem od alimentów, Ty będąc tam z dzieckiem będziesz liczyla się z rzeczywistoscią tą, ktorą tworzysz u rodziców i z rodzicami a innej nie będziesz znala. Jeśli jest prawdą o czym piszesz, że kochasz męża ,to pakuj siebie i dziecko i jedz tam gdzie Wasze miejsce. Nie pamiętaj złych słow, czy zachowań- tylko w sobie rozpalaj to co było dobre w Waszym malżeństwie. Dla niego po tak długiej rozlące będzie to coś nowego, to spokojnie pozwól mu na miejscu dorosnąc do nowej roli, nie poganiaj go.Teraz Ty musisz być tą mądrzejszą, bo macierzyństwo od każdej kobiety wymaga pewnej mądrości, przebiegłości, rozsądku. Ale dzieki temu okazuje się ze ona umie przejśc i pokonać wiele trudności i wyjśc obronną ręką z wielu sytuacji. Zawierz swojej wewnętrznej ponadczasowej mądrości. Jak wyznaczysz sobie cel- odbudowa i tworzenie nowej jakości malżeństwa i będziesz dochodzila na miejscu do tego drobnymi kroczkami to sama sobie kiedyś pogratulujesz. Powodzenia.
  9. Ja nie rozumiem, dlaczego nie możesz wrocić jak gdyby nigdy nic do mieszkania, które do tej pory zajmowalaś z mężem? Powinnaś uznać, ze czas połogu i pomocy dla Ciebie i Waszego dziecka ze strony rodzicow już minął. Przecież sytuacja robi się sztuczna. Po co na mężu wymuszasz wyznania a jednocześnie zauważasz jego stwierdzenia, że on nie wie czy chce z Toba mieszkać. Ty jesteś jego żoną i macie Wasze dziecko i po prostu stwierdzasz, że koniec już wakacji u rodziców i wracasz. A w domu nie potrzebujesz pięknych slow tylko czynów-mąz wdraża się do opieki nad Waszym wspólnym dzieckiem w zakresie, na jaki mu pozwalają jego obowiązki. Ludzie się tak szybko nie rozstają jak mają dziecko- przynajmniej nie powinni i każda ze stron ma, jeśli już dziecko powolano do życia ,ma obowiązek starać się o wspólną przyszlość. Przyjedziesz, ze swojej strony staraj się o spokój, nie bądz gwaltowna, niczego nie wymuszaj na nim i tak powolutku do przodu. Malżeństwa miewają kryzysy i wtedy ludzie nie wiedzą czy kochają drugą osobę, ale mądrośc wewnętrzna powinna nam podpowiadać , jak powoli na spokojnych obrotach pchać wozeczek życia. Po kryzysie powinno i najczęsciej przychodzi jak po burzy slońce. Sama mówisz, że kiedyś Ci na swoim malżeństwie nie zależalo, to nie wiesz co wtedy przeżywal Twój mąz i co go wtedy bolało, ale jakoś trzymał się tego wybrakowanego wtedy malżeństwa. Teraz Ty udaj, że pewnych rzeczy nie widzisz, czy nie jest Ci przykro. Po prostu na spokojnie przeżywaj codzienne życie. Jak Wam się polepszy, bo wierzę, że polepszy ,to wtedy będziesz powoli wnosila swoje prośby i życzenia aby jednak tak było, jakbyś bardziej pragnęla.
  10. A dlaczego jesteś po porodzie jakby na stale u rodzicow?. Macie za male mieszkanie, mialaś jakieś komplikacje i potrzebowalas dlugiej opieki swojej mamy przy Tobie i maleństwie? Kobieta po porodzie, gdy świat jej sie jakby zmniejsza do zupek, kupek, dobrego snu dziecka jest jakby z natury bardziej marudna, bo jej mąz w glorii cięzkiej pracy wychodzi sobie do pracy ,ma tam rózne powazne problemy a wieczorem żona każe mu sie przejmowac tym co u niej się działo. Pomniejsza jakby mentalnie z czasem jej zaslugi a i ona sama czuje się z tym gorzej i pretensje narastaja. Niemniej jak się mieszka z męzem, to on ma szanse codziennie widziec jak rozwija się ich wspólne dziecko, rozumie,że żona czuje się zamknieta w domu i czasem razem jakąś wyprawę na popoludnie wymyslają. Po porodzie malżeństwa, ktore wiele lat dzieci nie miało . to dziecko, które się pojawilo bardzo zmienia układ przyzwyczajeń obowiązków, oczekiwań, poczytaj sobie w innym wątku: https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1798416,problem-z-mezem-po-urodzeniu-dziecka#post-1799180
  11. A może to jest po prostu zwykly czas dorastania. Masz ze sobą problemu w wieku 15-17 lat. Po porostu jest to wiek ,w ktorym my zaczynamy się oceniac na tle rówieśników i mamy naturalny dar podziwiania innych i tym samym dołowania siebie, że my tacy zdolni nie jesteśmy i my nie potrafimy tego co wydaje się, ze niektorym przychodzi samoistnie.U dziewcząt dochodzi jeszcze ta niepewnośc swojej fizyczności , swojej figury , swojej urody. Jedynym chyba lekarstwem na to jest większe zaangażowanie się w zajęcia pozalekcyjne, w hobby, w sport w wolontariat. Wtedy jest dużo mniej czasu na rozważania, dlaczego jestem taka nieudana, bo trzeba sie spinac aby ze wszystkim zdążyc. I jakby te watpliwości troche umieraja smiercią naturalną a troszkę z nich zostaje w nas do końca naszych dni. Ty nie mówisz o tym swoim najbliższym przyjaciolom, a oni też może Ci o Takich swoich wątpliwościach o sobie nie mówią.
  12. Chyba ulżylo, bo wykrzyczałaś dużo z tego co leży Ci na sercu. Znacie się od 13 roku życia przez 7 lat. Może już pora zmienić obiekt do wzdychania, obmyślania i płakania. " jestem idealna partią jeżeli nie ma innej. Bo wrócę zawsze."i " Nie uważam, żebym pozwoliła mu wejść sobie na głowę. " Mimo, że walczylaś o uwagę dla siebie we włoskim stylu: jestem czepliwa, dam z liścia jak kłamie to i tak wiesz już dobrze, że nic z tego nie będzie. Charakterek masz gwaltowny ,to jak już wykrylaś ze czas się rozstać to nienawidzisz całego świata, wszystkich kobiet w określonym przedziale wiekowym w Waszym miasteczku, jakby to one byly winne niestałości Twojego miejmy nadzieję bylego chłopaka. Może zauważysz, że to nie one winne tylko chlopak ma naturę wiecznego zdobywcy, ciągle chcialby się zakochać w kimś nowym. Odpuśc. Zostaw te uczucia totalnego pogrązenia. Pomyśl, że fajnie było, ale już dosyć tej fajności w której Ty tylko dajesz a inny bierze z łaski, z braku laku. W parze musi być równowaga. Odpuśc i nie sugeruj się opiniami Waszego malego miasteczka. Ludzie jak to ludzie pogadają i przestaną. Ty musisz być teraz najważniejsza sama dla siebie. Rozstajesz się z chlopakiem to pomyśl ile będziesz miala wolnego czasu i wolnych myśli. Jak je zagospodarujesz, co ciekawego będziesz robila? Może coś zmienisz sobie w swoim wyglądzie "taka nowa Ty"? Może będziesz miala czas na sport, ciekawą lekturę, kurs grafiki komputerowej, kurs tańca, na malowanie obrazów? Pomyśl co ze sobą mądrego zrobić, aby nie siedzieć w domu i nie zlorzeczyć calemu światu. Zyczę sukcesów w odkrywaniu "nowej siebie" i znajdywania w tych dzialaniach sensu i zadowolenia. Powodzenia.
  13. Jak nie wyjdziesz z domu to nikt do Ciebie sam nie przyjdzie. Jak masz kłopoty z tuszą, to może powinnaś zacząć się ruszać? Jakie uprawiasz sporty? Lubisz plywać, jeżdzić na rowerze, grać w kosza, siatkówkę, uprawiasz karate lub inne sztuki walki? Godne polecenia są te sztuki walki, bo uczą koncentracji, czujesz się pewniejsza w ciemnej ulicy a na zajęciach mieszane towarzystwo i sporo fajnych chłopaków. Szukaj takich zajęć (nauka języka, fotografika, grafika komputerowa, malarstwo) gdzie i inni ludzie chodzą na zajęcia. Zawsze jest szansa,że poznasz ludzi którymi Cię wiązą wspólne zainteresowania, więc będziesz miala o czym z nimi rozmawiać. A co myślisz o wolontariacie- wychodzisz z domu, robisz coś pożytecznego i nie masz czasu się martwić ,że rówieśnicy może wlaśnie się umówili na imprezkę.
  14. Poznałas chłopaka, kolegę i on jest ponadnormatywnie zainteresowany Hitlerem. Dziwisz się temu i dziwisz się ze takich ludzi jest więcej niż sobie myślałaś. Bywasz w tym towarzystwie, bo Ci to imponuje, Ciebie fascynuje czy jak? O gustach się nie dyskutuje- lubi to i jeśli nie rzutuje to na jego moralne wybory, które mogą zaszkodzić otoczeniu, to jego sprawa. Jeśli rzutuje to takie towarzystwo jest po prostu niebezpieczne. Dopytujesz czy to normalne, bo ta nienomalnośc Cię pociąga? Czujesz się wyróżniona, że dopuszcza Cię do swojego świata? Stwierdzilaś, że taki jest i otacza się podobnymi sobie ludzmi to co jeszcze tam robisz? Skoro się tak dziwisz, to chyba te jego poglądy Ci nie pasują. Przystojny jest i myślisz go zmienić czy o co chodzi?
  15. Czy to jest Twój wątek:https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1880617,spelnianie-ambicji-innych-ludzi#post-1880838 Jak siostra miała 23 lata i zaczynała drugie studia to czy je skończyła czy nie, miała już wyższe wykształcenie. "nie chce kłótni dlategoto odkładam...."- a o co masz się kłocić jeśli umiesz zarobić na siebie i na swoje studia a wcześniej po prostu zdać maturę?
  16. W ciągu 31 lat duzo w życiu byłaś w stanie osiągnąc. W wieku 17 lat urodziłas niepelnosprawnego synka, w wieku 21 też synka -to jak rozumiem z pierwszym partnerem .Teraz od 4 lat jesteś z nastepnym partnerem i masz pólrocznego synka. Musisz byc bardzo pracowita, opieka nad niepelnosprawnym to duże obciązenie i psychiczne i fizyczne. Do tego prowadzenie domu dla 4 mężczyzn. Jednak już dużo w zyciu przeszlaś i wiesz,że nic nie da się utrzymać na silę. Kiedyś przeżylaś rozpad związku z dwójką dzieci to chyba bardzo boisz się teraz rozpadu nastepnego zwiazku z trójką dzieci. Tak bardzo jak Ty się boisz ,że Twój związek się rozpadnie, tak bardzo odpowiedzialności za tak dużą rodzinę boi się Twoj partner. To ten sam rodzaj strachu. Wcześniej jak Twój parnter z Wami mieszkal ,to mieszkal jakby z wlasnej ,nieprzymuszonej woli i może jeszcze czul sie jak supermen,że jest dla Ciebie ostoją. Jak urodzilo sie jego dziecko i ma pieski obowiązek do końca zycia martwić sie o to dziecko- dotarło do niego jak duże zobowiązania na siebie bierze. I wtedy nogi za pas- to jest to co najchetniej by zrobil. "Kocham go nad życie i chciałabym być z nim ale wiem że on się nie zmieni on zniszczył kilka swoich związków" Jeśli jesteś kobietą po przejściach to uwaga, że on zniszczył kilka swoich związków jest nie na miejscu ( chyba ze w podtekście jest informacja,że zostawil wiele kobiet ze swoimi dziećmi). Jesteś jeszcze świezo po porodzie i na wszystko reagujesz bardzo emocjonalnie. Wiesz,że do miłości nie da sie nikogo zmusić. Masz trójkę dzieci i musisz mysleć logicznie. Jak facet pyta co zrobimy z juniorem to trzeba twardo przystępowac do negocjacji o wysokośc alimentow- bo jak chce uciec to predzej czy pózniej to zrobi. Jesteś mama trzech chłopców i musisz próbowac zadbać o finanse na ostatnie swoje dziecko. A jak jesteś umówiona z pierwszym partnerem a ojcem dwóch pierwszych chłopców? Mieszkasz w swoim mieszkaniu czy wynajętym? Masz nieopodal rodziców czy może rodzeństwo- przy niepełnosprawnym dziecku i wogóle trójce dzieci pewnie niejednokrotnie potrzebujesz pomocy?
  17. kikunia55

    mam problem

    Przeczytaj co napisałaś raz drugi i trzeci a może zrozumiesz, że Twój związek to jakaś pomyłka. Co robisz jeszcze z facetem, który Cię nie szanuje? Chyba sama musisz zrozumieć, co dla Ciebie najlepsze. Facet, który Cię nie ceni, obraża, traktuje jak przygłupią? Ciebie i Twoją rodzinę?
  18. Jesteś bardzo wrażliwa i silnie przeżywasz nawet swoje słuszne decyzje. Jak byla przyjaciólka byla daleko, to uporządowałaś w sobie kontakty z nią stwierdzając, że każda z Was inaczej rozumie dorosłośc i nie będziesz znosiła jej niesłusznych uwag i pretensji. Aby utrzymać swoją decyzję pominęłaś dobre sprawy i chwile, które Was łączyły. Pewnie dla swojego wewnętrznego spokoju uczyniłaś słusznie. Teraz masz na horyzoncie swoją bylą przyjaciólkę i sprawa wrócila do Ciebie a wraz nią wszystkie emocje. Pewnie zgodnie z wychowaniem uważasz, że przyjaciel to ktoś z kim się jest na dobre i na złe, z kim zjada się beczkę soli. Może gdzieś w duszy jest wątpliwośc czy trzeba było zrywać kontakty a nie wystarczyło w się postawić stanowczo w sprawach Cię bolących (odczep się od mojej rodziny czy znajomych- ja do Twoich najbliższych nie śmiałabym nic mieć i Tobie radzę to samo).Masz na uwadze dobre Wasze chwile też i może Ci jest ich żal. Może też Twoja dawna przyjaciólka jest dużo bardziej "wyszczekana" i boisz się, że spotkawszy ją przypadkowo np.w sklepie rzuci Ci znów stek pretensji lub jakąs krótką zjadliwośc. Może wiesz, że jak ona jest zla ,to nie jest dyskretna i swoim w domu a może i sąsiadkom nie zapomni sprzedać kilku kąśliwych uwag o Tobie. Podjęłaś pewnie słuszną decyzję i musisz spróbować swoje odczucia i emocje wobec jej osoby utemperować. Drogi ludzi się czasem krzyżują a czasem rozchodzą. Założ, że w sklepie powiecie sobie tylko cześć i tyle. A na co ona gada (lub nie) nie masz wplywu, więć się nie stresuj i wyluzuj.
  19. " Oczekiwałam z jego strony zmiany."Jak byl już mocno dorosły to raczej się już nie mógł zmienić. Drugiego czlowieka nie da się zmienić. Jego zmiany takie trochę częściowe następują na skutek przeżyć. Dorosły człowiek jest już ukształtowany i nasza miłośc lub wymuszanie na nim czegoś, go nie zmieni. " Wierzylam ze zerwanie to już ostatnia deska ratunku." Chcemy się porozumieć poprzez zerwanie- nie czujesz paradoksu tego stwierdzenia. "Nie chciałam żyć z człowiekiem ,który tak mnie traktował. "Czyli wiesz i rozumiesz dlaczego tak zrobiłaś to czemu płaczesz i nie możesz zapomnieć faceta, który jak Cię obłaskawiał to Cię w sobie rozkochał. ale jak już poczuł się pewniej to zaczął Cię nie szanować, wierzyć w jakieś wymyślone historyjki otoczenia, nie ufać Ci. Z takim byś przez życie chciała iść? Wiesz, że nie, to czemu tak bardzo Cię to boli. Zawierzyłaś sobie i uniknęlaś losu gnębionej ,poniewieranej żony. Zawierz dalej sobie i pomyśl, że widocznie ta znajomośc była Ci potrzebna zeby nie tylko z ksiązek wiedzieć, że są faceci z chorą wyobrażnia, liczący się tylko sami dla siebie, nieszanujący kobiet. Dowiedziałas się tego na własnej skórze , to może szybciej oznaki podobnego typa wyczujesz i o czasie będziesz się wycofywała zanim się zakochasz następnym razem. Bardziej się zastanów jakie Twoje cechy przyciągają do Ciebie takiego typa? Może jesteś zbyt mało stanowcza, może przy pierwszej próbie ubliżenia Ci nie dośc ostro reagujesz? Zawierz znów sobie i pomyśl ze gdzieś po tym świecie chodzi ktoś Tobie pisany i jest pewne, że to nie jest ten osobnik. Czekaj spokojnie az los skrzyżuje Twoje drogi i drogi Twojej drugiej połowki. A teraz zacznij po prostu żyć, zajmij się sobą, zanurz w swoje zainteresowania. Teraz czas kanikuły, to może masz odłożone pieniądze na jakiś czynny wyjazd- chodzenie po górach, pływanie, jazda rowerem, pływanie jachtem- coś w ruchu, gdzie się pocimy, musimy pokonać trudności wtedy nabieramy większej pewności co do wlasnych sil i możliwości. Powodzenia. I nie placz już, chyba, że ze szczęscia, ze uniknęlaś losu gnębionej i nieszanowanej żony.
  20. Czyli jest nadzieja, że choć na chwilę jest lzej, bo z siebie wyrzuciłeś. Masz kłopoty o których i piszesz i "nie dziwota". Kazde dziecko nie analizując świata jest wyposażane przez swoich rodziców w podstawowe narzędzia obracania się na tym świecie o ile Ci rodzice są w stanie stworzyć normalną, cieplą rodzinę. Ty jak piszesz mialeś nieszczęscie mieć ojca alkoholika i to pewnie awanturnego (bo przecież też bywają spokojni nadużywacze alkoholu) a i mama, może na skutek nieudanego pożycia ze swoim mężem nie była Ci ostoją. Ty więc jesteś zapóżniony w rozwoju życia spoleczno- rodzinno- środowiskowego. Zapóżniony, bo nie miałeś szansy w sposób naturalny, poprzez dorastanie, zaznajamiać się jak to obracanie się w świecie nas otaczającym przebiega u ludzi, którzy sobie względnie z tym światem radzą. Ponadto nie jesteś pelen niewiedzy jak dziecko. Jesteś być może pelen wiedzy ale tej niedobrej. Jakieś jednak wzorce dysfunkcyjna rodzina też przekazuje swojemu dziecku np. informacje, że jak sobie nie radzę z problemami to sięgam po alkohol (od taty). Czyli po dorastaniu wsród swoich wyniosłeś złą wiedzę a ogromne braki w dobrej. Jako osoba dorosla jesteś jak napisalam bardzo zapóżniony. Musisz z czasem wykorzeniać złe nawyki a nabywać wlaściwe ,o ktorych tylko teoretycznie czytasz, czy ktoś werbalnie Ci opowiada, ale nie doświadczyleś na wlasnej skórze. I tak pokiereszowana osoba jak Ty, pisze ze 3 lata w miarę dobrze jej szło a teraz się rozbiło na linii chłopak dziewczyna ( a też wyglądalo,że dobrze idzie) i cala ta 3-letnia Twoja praca jest na marne, bo jak widać nie nadajesz się do żadnych relacji. Co Ty tu nam chlopaku piszesz! Przez to, że nie mialeś szczęścia się urodzić w lepszym towarzystwie jesteś tak trochę raczkującym, uczącym się jak akceptować świat z jego niedoskonalościami i jak sobie z nim radzić. Piszesz, że 3 lata dobrze szło. Doceń to, że cięzko pracowaleś te 3 lata i już bylo lepiej. Ty wiesz, że możesz i ze to jesteś w stanie osiągnąc. Rozstajesz się z dziewczyną i to każdy czy mocny w swoim wyniesionym z domu wychowaniem czy taki pokiereszowany jak Ty ,przeżywa bardzo i wydaje mu się w tej pierwszej fazie, że się z tego nie podniesie. Odbiera tę sytuację jako negację wlasnej osoby, jako wręcz dyskredytację. Tak reagujemy wszyscy, bo ta osoba mocowała nas jak nikt inny w tym świecie, niosla ze sobą duzo emocji i uczuć a tu ni z tego ni z owego koniec. Zanim dorośniemy do tej milości na całe życie ,to ról mężczyzna i kobieta uczymy się we wcześniejszych związkach. Jeśli to jeszcze nie ten związek, to ta strona, ktora wcześniej to odkryje mówi, że tego nie czuje i ten związek się rozpada. Ta strona, ktora jest jeszcze bardzo zaangażowana rozumie to jak koniec świata i cierpi bardzo. Tak reagujemy wszyscy. Jednak jak się zastanowić to trzeba nie buntując się az tak bardzo (wiem trudne, prawie niemożliwe) pozwolić tej osobie odejśc i potraktować to Wasze spotkanie życiowe jako etap dorastania związku tego, który masz nadzieję kiedyś w życiu stworzyć i dać w nim życie swoim następcom. Mimo, że dziś czujesz się nieszczęsliwy ,to jak się zastanowisz, to stwierdzisz, ze jesteś bogatszy teraz niz przed spotkaniem z tą dziewczyną. Choć jak dla Ciebie to trwało za krótko, wiesz już ze jesteś zdolny tworzyć związek, wiesz już, że nadajesz się do miłości. I to nic, że to się rozpadło- ta wiedza da Ci silę aby pożegnać w swoim umyśle tę dziewczynę życzliwie, zachować w pamięci te wszystkie chwile i uniesienia, ktore byly piękne a wyrzucić, pominąc to co było zgrzytami czy jakimiś niewłaściwościami. Każdy związek uczy nas czegoś o sobie (ją też). Ty ponieważ jesteś zalamany (bo ona za szybko wykryła, że to jeszcze nie to) czytasz tę lekcję- ja się do niczego nie nadaję, a do związków w szczególności. A czytaj, ze po coś ją spotkałem na swojej drodze i choć przez chwilę tworzyliśmy razem piękny świat. Czyli umiem, mogę , potrafię. Pewnie gdzieś na świecie jest moja druga połowka jablka, którą jak spotkam to już będę mądrzejszy o to co zalapalem z tą dziewczyną. Powodzenia.
  21. Jeśli kupuje swój namiot aby Tobie oddać Twoj tzn. ze i on bardzo przeżywa, że nie przyjechałaś, choć bardzo tego oczekiwał i się cieszył. A może nie wyobraża sobie dzielenia tak małej przestrzeni z Tobą, która byłaś tak niesubordynowana, że odważyłaś się nie dojechać chociaż byliście umówieni. To jest Twój narzeczony i nie ma co tu płakać tylko trzeba sobie przypomnieć wszelkie Wasze jakieś zgrzyty, nieporozumienia i rozważyć ciężar tych spraw, Wasz sposób reakcji na nie, sposób godzenia się. To jest Twój narzeczony, czyli facet, którego już trochę znasz, skoro zechciałaś abyście sobie dali słowo. Może taki gwałtowny jest to jego pierwszy występ? Wtedy może trzeba się zastanowić jakie chłopak ma teraz życiowe trudności, przeciwności np.w pracy albo na uczelni,zawirowania jakieś skoro tak gwałtownie i nieadekwatnie reaguje na coś ,czego nie przewidział. Może ma "miłe" towarzystwo z którym np.zażywa coś i wtedy jego reakcje są niewspólmierne? Może jest od niedawna Twoim narzeczonym i to jakaś jest dla niego presja, może boi się małżeństwa, odpowiedzialności? A może właśnie dobrze plasuje się w roli narzeczonego- ma być tak jak chce ja a jak już będę mężem to wogóle nic nie będziesz miała do gadania. To są dla Ciebie sprawy do przemyślenia i na teraz i na przyszłośc. Jeśli umówilaś się, że pojedziesz to ja bym pojechała i obserwowała wszystko z dobrze otwartymi oczami. Jest to festiwal młodości i muzyki. Muzyka podobno łagodzi obyczaje. Piszesz niby, że to są tylko jego znajomi, ale jak na taki status to masz z nimi dobry kontakt, skoro masz od nich bieżące informacje co on robi a czego nie robi. Może jednak nie wyobrażasz sobie tego wspólnego czasu na oczach waszych znajomych, którzy i tak już się orientują, że coś między wami nie tak. Do jutra jeszcze chwila i coś Ci się w głowie wyklaruje jak masz postąpić. Beczeć nie ma co, tylko lepiej uruchomić głowę. Jak nie wybierzesz to życzę Ci mądrego postępowania.
  22. "Facet którego kocham ma bardzo duże problemy"i "Nie chce budować z nim związku nie na sile, chce mu po prostu pomóc." Po człowieczemu pomóc przekonac iść do psychologa to piękne, ale czym Cię taka osoba nie umiejąca kochać tak ujęla,że chętnie za niego byś się poleczyła?
  23. " pani psycholog powiedziała, że mam książkowy objaw nerwicy. " I co masz nerwicę i nic nie czynisz? Po domowemu to jakieś zajęcia relaksacyjne, joga (panowanie nad wlasnym cialem, lepszy przeplyw energii), na wieczór zaparzona meliska lub inne ziolowe leki aby się nie uzależnić tylko uspokoić. Jakieś rozsądne pogadanie samej ze sobą, że jeśli mam dobre wyniki to pewnie umrę kiedyś jak kazdy z nas, ale nie tak zaraz i już. Czyli głęboki oddech i próba pokonania duszności czy innych palpitacji. Pogadywać uspokajająco ze sobą trzeba względnie często, bo objawów niedyspozycji swojego ciala i swojej psyche już uzbieralaś sobie dużo. Przeszłas jak piszesz maturalny czas. Tlumacz sobie, że owszem bardzo to przeżywałaś, ale przecież nie możesz być tak słabą jednostką, że byle matury Cię wykończą i zaraz z tego świata odejdziesz a przynajmniej stracisz komfort przebywania na nim. Jeszcze dużo życia przed Tobą i trzeba do niego zbierać sily poprzez ruch na świeżym powietrzu i budowanie siły swojego organizmu. Jak Ci nie pomogą swoje wlasne "techniki" na opanowanie nerwicy to do lekarzy aby pomogli Ci opanować tę nerwicę.Nie na konsultacje czy nie mam raka lub zawalu tylko jak sobie radzić z nerwicą?
  24. "Teraz nie wiem co robic bo on ma moj namiot nawet nie moge pojechac z inna grupa" Przecież nie dojeżdzasz do niego, bo potrzebny Ci czas na rekonwalescencję. Skoro dochodzisz do siebie po rozwolnieniu to czemu zamartwiasz się wyjazdem z inną grupą? Wyjedz jutro jak zapowiedzialaś, przyjmij do wiadomości, że masz życzeniowego partnera ( ma być jak ja zaplanowałem i oczekuję) i w przyszłości obserwuj go. Jeśli Ci pasuje taki roszczeniowy jego sposób bycia (czyli zero wspólczucia, ze się zle poczulaś tylko może dochodzenie czego śmialaś się najeść, że taka jest reakcja organizmu) to bedziesz z nim dalej albo stwierdzisz z czasem,że trudno z takim być.Może to tylko z jego strony jednorazowe występy. Jak bedziesz tam jechala to nie zapomnij tabletek na powstrzymywanie biegunki, bo coś może Ci się jeszcze odnowic a tam trochę gorsze warunki do egzystencji w tej sprawie.
  25. ""Dlatego też rada umiej wybaczyć sobie swój występek lub odejdz jest chyba rozsądna. " jasne ale odejdź tylko w wypadku wyjawienia prawdy" Mnie a i myśle innym osobom na pewno nie chodziło o odejście tylko w wypadku wyjawienia prawdy a w przypadku nieumiejetności pokrycia milczeniem tego co sie stalo. A może udac jej sie to zrealizowac jak jakoś się sama przed sobą rozgrzeszy,że widac jest osobą, ktora zawsze potrzebuje wsparcia męskiego ramienia i wie już, że nigdy nie powinna dopuszczać aby na dlużej jej chlopak a dalej jakiś mąż byl z nia w dłuższej rozlace. Lucas, wydaje mi się, że Ty uważalbyś, ze powinno być tak. Chłopak wyjeżdza, ona tutaj spotyka innego jako praworządna osoba powiadamia go o tym. Chlopak cierpi, wraca, decyduje się na spotkanie z nia. Mimo powaznego zakrętu milośc w nich odradza się jak się znów widza i budują znów swoją relację mimo trauatycznych wspomnień związanych z rozstaniem. Albo stwierdzają,że ta rozłaka ich przerosla i daja sobie spokój. Niestety nie bylo tak czysto i klarownie. Udzielamy odpowiedzi nie chlopakowi ( bo sie do nas nie zwrócil) tylko dziewczynie. Narozrabiala okrutnie, ale z tego co pisze cierpi ,czyli jakby cierpieniem odkupila troche swoje winy. Jesteś po trosze adwokatem chłopaka i dobrze, bo jestes też chlopakiem, ale wg mnie dziewczynie nie udzieliłeś żadnej rady tylko pokomentowałes sobie wypowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...