Skocz do zawartości
Forum

O tym Klubie

Forum eksperta. Tu omawiane są problemy z jakimi trafiają Klienci na psychoterapię. Nerwice, lęki, depresja, obniżony nastrój, niska samoocena, trudności w relacjach. Jeśli zastanawiasz się, czy psychoterapia to właściwa forma pomocy dla Ciebie, zapytaj.
  1. Co nowego w tym klubie
  2. Ratuj się ziołami leczniczymi, takimi jak melisa, dziurawiec i mięta https://konopiafarmacja.pl/71-ziola-lecznicze . Pomysł o oleju CBD też znajdziesz go w tym sklepie mają dobrej jakości ! Jestem w trzecim miesiącu stosowania oleju konopnego zawierającego CBD. Działa, tzn. delikatnie mnie uspokaja. Używam 5% CBD, ale niestety jest on dla mnie za drogi ;( jeśli olej CBD jest prawdziwy, a nie jest tylko tanim produktem z Allegro, który i tak nie zadziała . Także mimo, że na temat CBD przeprowadzono wiele badań naukowych i wykazano jego skuteczność w depresjo nerwicy czy stanach lękowych , to niestety z ekonomicznego punktu widzenia jest on jak dla mnie za drogi, tylko dla bogatych. Ważne aby popracować nad sobą, stosować witaminy jak D3, zioła jak melisa czy dziurawiec i jak masz więcej kasy wypróbuj olejki konopne CBD a poczujesz się lepiej. Wszystko jest w naszych rękach.
  3. Najgorsze jest zamykanie się w sobie, całkowite izolowanie od ludzi,no i ,, pielęgnowanie czarnych myśli,,bo potem tych czarnych myśli przychodzi jeszcze więcej i coraz trudniej sobie z nimi radzić. Wiem coś o tym ,bo też to przechodziłam odważyłam się na psychoterapię grupową, brałam leki, ale nie powodowały otępienia jak większość myśli..... choć miałam wiele obaw i lęków,ale dziś wiem, że to było najlepsze co mogłam wtedy zrobić dla siebie. Mój ukochany syn miał depresję i myśli samobójcze po rozmowie zachęciłam go do skorzystania z terapii,ale psychiatra wypisał na skierowaniu nie właściwy kod i nie został przyjęty....nie chciał już iść po kolejne skierowanie, Ja do dziś żałuję, że tak się stało. Syn poszedł do psychologa, jakiś czas był pozytywny.Kiedyś spotkał kolegę -syna farmaceutki, który przekonał mojego syna, że terapia nie pomaga,a leki otępiają... niestety syn w to uwierzył....Z biegiem czasu życie prywatne i osobiste syna się komplikowało, zawiódł się na ludziach,kolegach, jego plany i marzenia legły w gruzach.Straciliśmy kontakt na 1.5 roku.... mieliśmy odmienne poglądy, miał do nich prawo.Wrócił na równy miesiąc.... powiedział: że zawalił i przeprasza... że nie wie już kto jest kim.... wtedy nie spodziewaliśmy się, że wrócił się z nami pożegnać..... przybrał maskę, miał zmienny nastrój, zachowywał się zwyczajnie,nie szukał pomocy...Ten jeden plan mu w życiu wyszedł.... Wyszedł z domu i powiedział tylko cichutko pa....popełnił samobójstwo . Miał 30 lat..... Był przede wszystkim dobrym i wrażliwym człowiekiem, pełnym energii,jego nie dało się nie lubieć... Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak musiał się czuć, że nie widział dla siebie innego rozwiązania....Dla nas pozostał ogromny ból,pustka, żal i tęsknota.....A to, że teraz odpoczywa w spokoju to dla nas żadne pocieszenie, bo powinien szukać pocieszenia na ziemi.....Mamy do siebie wyrzuty , żal, że nie potrafiliśmy i nie zdążyliśmy synowi pomóc.Wierzę, że można było pomóc naszemu synowi...ale wszystko potoczyło się nie tak jak powinno....Teraz sama rozpoczęłam psychoterapię,bo nie jestem w stanie sobie z tym poradzić......,,GDYBY Z ŁEZ MOŻNA BYŁO ZBUDOWAĆ SCHODY,A,ZE WSPOMNIEŃ ZBUDOWAĆ MOST WSPIĘŁABYM SIĘ WYSOKO DO NIEBA I ZABRAŁABYM CIĘ SPOWROTEM,,.........
  4. Gość

    Psycholog czy terapie

    Witam. Od 10 lat lecze się na depresję lękową.Niestety ostatnio w moim życiu ciągle się coś dzieje. Widzę,że zaczynam zachowywać się jak histeryczka.Wszystko widzę i wiem że na pewno będzie źle.Nic nie mam pozytywnego nastawienia. Przeżywam wszystko emocjonalnie ,że aż "mózg paruje." Chce sobie pomóc,ale jak? Jak pokonać te lęki i źle nastawione myślenie.
  5. Mam prawie 16 lat i mój problem polega na tym, że nie mam znajomych - nikogo. Z nikim się nie spotykam, z nikim nie piszę, teraz nawet z nikim nie rozmawiam - z nikim, w szkole siedzę sama, a potem uciekam do domu. Jedyne osoby, z którymi spędzam czas to moi rodzice, którzy... cóż, nie są najlepszymi ludźmi. Myślałam, że pójście do najlepszego liceum coś zmieni - jest jeszcze gorzej, z nikim nie gadam, nie mam koleżanek, a minęły już 3 miesiące. Zauważyłam, że czuję się gorsza od innych, jestem nudna, sztywna, cicha, nieciekawa. Nie umiem rozmawiać, nie mam tematów, nikomu na mnie nie zależy. Czuję w sobie pustkę, jestem na wszystko obojętna, nic nie sprawia mi przyjemności, ciągle płaczę. Byłam u 2 psychologów - pierwszy, pani, rozmawia ze mną, i tyle, nic więcej, a drugi, pan, miałam u niego wizytę w poradni zdrowa psychicznego, wizyta trwała 20 minut, powiedział tylko, że muszę udac się do psychiatry, bo potrzebne będą leki, to poważna sprawa. Wszystko zaczęło się w 6 klasie podstawówki - na początku roku miałam pewien 'bunt'(?) i przestałam rozmawiać z koleżankami, często płakałam, bałam się zgłaszać na lekcjach, nie lubiłam wychodzić z domu, przerażało mnie wychodzenie do sklepu, nie jadłam w szkole, bo miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą. Miałam w tamtym czasie krzywy kręgosłup, codziennie sobie wmawiałam, że wada mi się pogłębia, że będę mieć operację. Każdego dnia ćwiczyłam, ciągle patrzyłam w lustro, byłam przerażona. Zaczęłam być bardzo zamknięta w sobie, w rozmowach z innymi byłam niezwykle sztywna, bez emocji, mimiki. Już wtedy chciałam pójść do psychologa, ale moi rodzice na to nie pozwolili, a sama w życiu nie odważyłabym się pójść do szkolnego pedagoga. Na obozach wakacyjnych było podobnie - czułam się gorsza od innych, zawsze trzymałam się 2-3 osobami. Podstawówka minęła, na balu ósmoklasisty czułam się okropnie, niepotrzebna, najgorsza, w połowie wróciłam do domu, na wycieczkach szkolnych też zawsze z boku. Po skończeniu szkoły podstawowej nie utrzymywałam kontaktów z koleżankami, nawet się ze mną nie pożegnały, na początku lipca napisałam do jednej i spytałam się jak mijają jej wakacje, ona odpisała, że spotyka się ze znajomymi - zabolało mnie to, bo mnie nigdzie nie zaprosiły. Nigdy w wakacje nie spotykałam się z nimi, najpierw byłam dosyć mała na spotkania, ale potem zauważyłam, że siedzenie samemu przez całe wakacje jest dosyć dziwne. Na początku roku szkolnego komuś wymsknęło się na starej grupie klasowej, że parę dziewczyn spotykają się w piątek u jednej - ja oczywiście nic o tym nie wiedziałam, wszyscy mieli mnie gdzieś. Pamiętam, że rok temu moja koleżanka miała urodziny i jednego dnia doszło mi powiadomienie na messengerze, okazało się, że ktoś usunął mnie z grupy. Patrzę, a tu tytuł "urodziny x", dodały mnie najwidoczniej niechcący, potem usunęły. Zabolało. Dwa tygodnie później przyszłam nieco później do szkoły i cała paczka stała z tortem przed szkołą. Zabolało bardziej. To była ta akcja, z której mnie wycofały. Wkręciłam się jakoś, stanęłam obok, ale potem poszły zjeść ciasto razem. Tak też było rok wcześniej - moje urodziny na początku lutego - pominięte, nawet nie złożyły mi życzeń - urodziny innej koleżanki PARĘ dni później - prezenty, śpiewanie sto lat, babeczka ze świeczką, super niespodzianka. Fakt - w 6 klasie było słabo, ale potem zmieniłam się, rozmawiałam z nimi w szkole, ale jednak nigdy nie byłam ważna. Dla nikogo. Kolega, bardzo popularny, siedzący przede mną i inną koleżanką na polskim poproszony o pracę z nami, zawsze mnie ignorował, zwracał się do koleżanki w liczbie pojedynczej, do niej tylko mówił, jakby mnie nie było. Ludzie traktowali mnie albo jak powietrze, albo jak idiotkę - przez to moja samoocena spadła, czuję się gorsza, mimo że (chyba) nie jestem. Zawsze dobrze się uczyłam - jako jedyna w szkole egzaminy napisałam na 100% każdy, miałam wysokie wyniki w wojewódzkich konkursach, dostałam się do najlepszej szkoły w mieście, jednej z najlepszych w kraju. Myślałam, że chociaż tu będzie dobrze - wśród ludzi 'podobnych do mnie', z podobnymi ambicjami. W wakacje pisałam z jednym chłopakiem - nie spotkałam się z nim ani razu, bo nie było mnie w mieście. Pod koniec wakacji napisał mi, najwidoczniej niechcący, że jestem 'bezpłciowa", taka 'bez osobowości". Na spotkaniu klasowym, które odbyło się dzień przed rozpoczęciem roku, próbowałam być bardzo otwarta. Niestety, ale trafiłam do tej samej klasy z koleżanką z mojej poprzedniej klasy. Na spotkaniu próbowałam rozmawiać z tym chłopakiem, ale 'stara koleżanka' ciągle się między nami wcinała, trochę izolowała mnie od nowych ludzi, sama z nikim nie pisała. Już pierwszego dnia porobiły się grupki, ja znowu przybita przeraziłam się. Dziewczyna, z którą rozmawiałam na spotkaniu klasowym została osaczona przez 'starą koleżankę', a szczerze, to głupio było mi przy niej, bo znała mnie z tej 'gorszej' strony i nie czułam się swobodnie z moim 'nowym' podejściem - potem zbliżyła się do tego chłopaka. No cóż... chłopak ze mną nie rozmawiał, znów czułam się jak wyrzutek. W mojej klasie większość to 'dziunie' (z całym szacunkiem) i raczej nie mam z nimi tematów. 'Najlepsze partie' zostały zajęte przez wiemy kogo... Wyjazd integracyjny - tragiczny, trafiłam do kogoś do pokoju, bo nikt nie chciał ze mną być, nikomu na mnie nie zależało. No dobra, próbowałam przyczepić się do paru dziewczyn, ale chyba znowu ich nie zaciekawiłam. Trudno, aktualnie nie mam żadnych znajomych - ani z podstawówki, ani z nowej szkoły. Straciłam już wszelkie nadzieje, wiem, że problem leży we mnie, bo po prostu nie potrafię; się otworzyć, nie mam o czym gadać, wszystko mi obojętne, mam wrażenie, że wszyscy mnie nie lubią. Koleżanka ze starej klasy nawet ze mną nie rozmawia. Coraz częściej przejawiam myśli samobójcze, moi rodzice maja mnie dość, mówią, że nie ma mowy o lekach czy psychiatrze, że wszystko ze mną w porządku. Ale nie jest, nie mam nikogo. Ktoś mi kiedyś powiedział, że mogę mieć depresję, a ktoś inny, że osobowość schizoidalną. Nie wiem co robić, nie mam już siły, nie chcę tak żyć, nie chcę żyć w ogóle, bo to nie ma sensu - nawet nauka źle mi idzie. Nie mam siły, żeby wstać z łóżka, język mi się plącze, całymi weekendami śpię, nic mnie nie cieszy. Najgorzej patrzeć mi na mojego starego kolegę, który strasznie mnie zranił, a teraz ma mnóstwo kolegów i koleżanek z różnych klas. Tylko ja stoję na uboczu. Zmarnowałam dzieciństwo na ciągły smutek, zmarnowałam nastoletnie lata. Chcę to zmienić, bo liceum to podobno najlepsze czasy w życiu człowieka, ich nie chcę zmarnować. Nigdy nie byłam głupiutką nastolatką, w 6 klasie gardziłam takim dziecięcym podejściem, a teraz żałuję, ze nigdy nie dane mi było taką być - tylko ciągła powaga, analizowanie wszystkiego. Błagam o pomoc, co mam zrobić? Czuję się beznadziejnie, potrzebuję pomocy.
  6. Bida Jacek - psychiatra Białystok, zdecydowanie odradzam! Lekarz nie czuje żadnej odpowiedzialności za pacjenta, ma lekceważący stosunek do problemów, które pojawiają się w trakcie leczenia. Umówienie się na wizytę graniczy z cudem. Bardzo drogi jak na warunki białostockie, każda usługa jest dodatkowo płatna. Mnie potraktował przedmiotowo. Nie tak powinna wyglądać opieka psychiatryczna w prywatnym gabinecie, szczególnie gdy dotyczy to młodych ludzi z olbrzymimi problemami. Zdecydowanie odradzam.
  7. Witam mam pytanie, ponieważ za 3 dni mam egzamin na prawo jazdy praktyczny jedna dziewczyna, która zdała egzamin poleciła mi tabletki na uspokojenie, lecz nie podała nazwy leku zależy mi na tym, aby te tabletki nie działały otepiajaco na człowieka i nie utrudniały jazdy autem ja, gdy się stresuję to mam poważna delirke dłoni i pot leje się, że mnie strumieniami a co za tym idzie brzydki zapach potu.
  8. Cześć mam na imię Michał mam 24 lata. Jestem osobą słabowidzącą. Poruszam się po mieście za pomocą białej laski gdyż moja wada wzroku jest na tyle duża że nie jestem w stanie samodzielnie się poruszać. Pomimo swojej dysfunkcji staram się funkcjonować normalnie. Mój problem polega na tym że nie umiem nawiązywać relacji oraz kontaktu z ludźmi. Jestem od zawsze typem samotnika odludka. Od zawsze byłem człowiekiem zamkniętym w sobie. Praktycznie nie mam żadnego znajomego z którym miałbym wspólne tematy i z którym mógłbym spędzić razem czas. Będąc w jakiejś grupie osób praktycznie w ogóle się nie odzywam czując się zakłopotany. Próbuję poznawać nowych ludzi w soboty samemu wychodząc na imprezy do klubów ale czyny te kończyły się totalną porażką. Boję się do kogoś podejść zagadać zwłaszcza do dziewczyn gdyż czuję strach że zostanę pobity przez jakiegoś faceta bądź zostanę wyśmiany i zwyzywany. A nawet jak się udało zainicjować rozmowę z daną osobą to nie umiałem dalej jej podtrzymać i koniec tematu. Lubię klubową muzykę lubię potańczyć dlatego chodzę do klubów. Nie piję alkoholu nie palę nie mam nałogów. Próbowałem poznawać ludzi przez neta ale też te rozmowy mi nie wychodziły. Zatem nie wiem co mam robić żeby w końcu mieć przynajmniej jakąś małą grupkę znajomych bo czuję się kompletnie bezradny w sumie też bym chciał po mału ułożyć sobie życie i mieć dziewczynę z którą mógłbym podróżować po świecie wychodzić w różne miejsca itp. Szczerze tracę nadzieje że będzie lepiej. Jeśli ktoś ma jakieś mądre rady to niech się nimi podzieli. Pozdrawiam
  9. Gość

    Lęk przed guzikami

    witam , mój syn też ma fobie na guziki. dopiero jak miał 3-4 lata zorientowałam się , że nawet jako niemowlak 9-10 miesięczny odpychał mnie jak się do niego zbliżałam ubrana w bluzkę z guzikami . mając 2 lata sprawdzał ręką czy jego bodziak ma guzik czu zatrzask . mowy nie było przez lata o rzeczach z guzikami , ani spodnie ani kurtki nic . pościel też zawsze musiała mieć zamek . dzisiaj ma 20 lat i bez problemu zakłada koszulę na ważne uroczystości ( na co dzień nie nosi koszul). Nawet od 2 lat sam sobie ją zapina i odpina , chociaż ma na to swój sposób żeby jak najmniej dotykać . pościel nadal bez guzików i spodnie tylko metalowe guziki jak w dzinsach . także można się z tym oswoić , chociaż nie całkowicie
  10. wiesz, ze jest coś nie tak i pora po prostu to zaakceptować i od tego są lekarze. idź na terapie.
  11. Trudno się nie zgodzić z tym wszystkim. No ja ze swojego doświadczenia powiem tylko, że bardzo często za dosyć niewinną wizytą u psychoterapeuty kryć się może naprawdę poważny problem do rozwiązania. I tutaj wielka rola tego specjalisty, aby odpowiednią terapią dojść do sedna sprawy.
  12. Psycholog nie jest lekarzem. Lekarzem jest psychiatra. Psychoterapeuta może być lekarzem, ale nie musi. Ja zgłosiłabym się do psychiatry, który zaproponuje najlepsze rozwiązania - psychoterapię, farmakoterapię lub skieruje do odpowiedniego specjalisty.
  13. Pomocy dręczą mnie juz od bardzo dawna myśli samobójcze od 15-16 lat do teraz dodam ze w sierpniu ubiegłego roku miałam próbę samobójcza na torach dodam też że zażywałam leki trittico cr 150 mg ale nic one nie pomagały dalej sie one objawiały sa takie dni gdzie normalnie funkcjonuję a są takie dni gdzie jest płacz i znowu one jak sobie radzić z tym ? :(
  14. Javiolla

    Depresja

    Temat długo pozostał bez odpowiedzi i mam nadzieję, że tu jeszcze zajrzysz. Tak, masz się czym martwić. W tytule zawarte jest słowo "depresja", więc domniemam, ze wiesz co ci dolega. Teraz pytanie czy w ciągu tych 2 m-cy podjęte zostały kroki, aby ją wyleczyć?
  15. Cóż, psychoterapia to proces, który może trwać nawet do kilkunastu miesięcy lub dłużej. Każdy terapeuta prowadzi swoją terapię w inny sposób. Jednak są standardy, których powinni przestrzegać. Niektórzy "ciągną za język", inni pozwalają się wypowiedzieć i raczej liczą na to, że sam pacjent/klient dojdzie do tego po serii naprowadzających pytań, co tak naprawdę chciałby rozwiązać. Przykładowo moja terapeutka prowadzi we Wrocławiu gabinet psychoterapii i ona akurat, z tego co wiem pracuje w nurcie psychodynamicznym. Pani Cecylia pomogła mi już dawno poradzić sobie z problemami, które były bardzo poważne i sprawiały, że kompletnie nie odczuwałem radości z każdego następnego dnia. Było ciężko... ale jest o wiele lepiej teraz... zresztą każdemu z Wrocławia mógłbym ją polecić. Chyba pełny kontakt do niej jest na tej jej stronce: https://bieganowska.com
  16. Ja od lat chodzę do psychologa i od lat wiem że to forma jest mi nie potrzebna bo w moim przypadku trzeba terapii w terenie czyli np zwierzęta natura itp tylko nie wiem jak się podjąć tego odszukać gdzie szukać
  17. Gość

    Depresja

    Witam od paru lat zmagam się z pewnym problemem. Zaczęło się od tego że ponad miesiąc nie wychodziłam z łóżka przestałam jeść co spowodowało utratę wagi do 48kg, przestałam się myć. Powiedzmy że tylko leżałam. Po wyjściu z domu miałam wrażenie że każdy na mnie patrzy obserwuje ocenia. Od tamtego czasu zaczął się horror. Wycofanie strach przed wyjściem z domu do sklepu zaczęłam mniej mówić o smianiu można zapomnieć. Teraz obwiniam się za błędu rodziców gdy byłam mała częsty smutek i myśl że jak coś w życiu nie wyjdzie to mogę po prostu skończyć. Chyba to trzyma mnie jeszcze.. Myśl że jak będzie źle to odejdę. Czy mam się czym martwić?
  18. Gość

    Borderline

    a gdy któryś z moich partnerów seksualnych chciał coś więcej to z uśmiechem na twarzy go zostawialam... wiec widzisz ze brak tego czegos robi ci w móżgu dziure, postaw na dobrego i długiego a dostaniesz tyle szczęscia ze ci przejdzie kazda dyrdymała o której tu piszesz
  19. Witam, mam 16 lat i problemy z rozpoznaniem swojej orientacji. Strasznie źle czuję się z tym, że mogłabym stworzyć kiedyś związek z kobietą. Nie wyobrażam sobie takiego związku, może go nie chcę po prostu, bądż jest to dla mnie inne.... A najgorsze jest to że mogłabym, ale gdy o tym pomyśle, to nie wyobrażam sobie związku na dłuższą metę. Kocham tego przyjaciela, przynajmniej mi się tak wydaję. Boli mnie to, bo naprawdę nie chce, nie chcę go krzywdzić, on wiele przeszedł, a moje problemy mogą go tylko dobić. Naprawdę myślę, że wolałabym abym myślała o czymkolwiek innym niż własnej orientacji. Bardzo boję się, że pewnego dnia obudzę się i powiem, że jestem innej orientacji, gdzie wcale jej nie chce. Cały czas o tym myślę, chciałabym być 100% hetero, nie zastanawiać się tylko żyć jak inni. Boję się, że to może być od ,, drobnych'' problemów rodzinnych, cały czas kiedyś musiałam włączać sobie specjalnie muzykę dla OCD żeby w ogóle móc normalnie zasnąć. Dużo czytałam na forach o HOCD, jest to jedna z najgorszych nerwic, ale teraz nie wiem czy to tylko typowe zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Chciałabym mieć spokój ducha i wiedzieć, że stworzę kiedyś normalną rodzinę z mężczyzną u boku, ale z tymi myślami już sobie nie radzę. Napadło mnie to wczoraj i nie śpię już cały dzień. Kompletnie nic nie jem, nie mam na nic ochoty. Porównuję poziom podniecenia u obu płci, ostatnio też nawet sprawdzam czy mam na myśl kogoś motylki. Strasznie martwi mnie gdy odczuwam je przy kobiecie a z drugiej strony bardzo nie dawno przed atakiem myśli ze mogę być homo, kochałam chłopaka ,nie wiem czy nadal ale martwi mnie to, bo czy można przestać kochać tak z dnia na dzień i przestać odczuwać motyki co do tej osoby i jakiekolwiek uczucia ?strasznie się nakręcam, a wydaje mi się że to dla mnie dużo gorzej. Czy może mnie podniecać każda kobieta którą zobaczę na jakichkolwiek socialmediach? Przeraża mnie ten fakt. Miałam taki atak już wcześniej przed świętami bo śnił mi się stosunek z kobietą przez to przez całe święta schudłam z cztery kilo a z natury jestem bardzo chudziutka i mam niedowagę . Po jakimś czasie był spokój . Wtedy wydarzyła się niepokojąca sytuacja związana z moja koleżanką , z pokoju w internacie(mówiła straszne rzeczy przez sen,co było dla mnie traumatyczne i kilka dni nie mogłam się pozbierać, mówiła po angielsku coś w stylu ,,że jest demonem i nie może wyjawic swojego imienia bo to ja zniszczy,, moja psychika podupadła i nie mogłam dojść do siebie przez kilka dni, ale nie o tym to wyznanie niestety...).I w tym czasie zbliżyłam się do przyjaciela który już wcześniej mi się podobał, bardzo dużo przeszedł, nadal jest we mnie zakochany. A ja co? Nie chcę krzywdzić osoby do której coś czułam/czuję, opowiedziałam mu o tym co ostatnio przeżywam, ale on sam strasznie dużo przeszedł i mówi że zakochał się pierwszy raz (we mnie). Nie chciałabym się obudzić i stwierdzić, to nie to, jestem homo. Najgorsze w tym wszystkim jest to że przez to nie jem i nie śpię cały czas mam w głowie ''Dlaczego ja? Dlaczego musisz myśleć akurat o orientacji? Chciałabym być 100% heteryczką!" Boję się że będę homo , ale mam z drugiej strony nadzieję że to ta nerwica. Nie radzę już sobie z tymi myślami zabierają mi całe dnie, ale jeśli te objawy sprzed świąt ustąpiły i mogłam zakochać się w chłopaku? Mam straszne wyrzuty sumienia, od tego pojawiają mi się, sporadycznie myśli samobójcze . I nie wiem czy po prostu nie akceptuję tego że mogę być odmiennej orientacji, czy niej jestem i mam nerwice a do tego wmawiam sobie, że muszę być hetero,lub to po prostu nerwica. Dodam że z pójściem do psychologa u mnie ciężko rodzice zlekceważą moje objawy, bo naprawdę wiem, że łatwo powiedzieć udaj się do psychologa, on Ci pomoże, jestem z małej miejscowości, i nie ma tu za bardzo tolerancyjnych osób jak mi się wydaję.
  20. Gość

    pech nie istnieje

    nie wierzysz? zobacz -
  21. Gość

    Ekspert

    Gdzie ten "ekspert"? Pytam się. Proszę o zmianę eksperta lub usunięcie tego forum. Bez sensu.
  22. Ogólnie pomysł na forum dobry, ale "ekspert" tu się nie udziela, także proponuje zmienić "eksperta" na eksperta obecnego, udzielającego się. I może zacznie żyć i pomagać, wspierać to forum.
  23. Gość

    Jak wygląda psychoterapia?

    Uczęszczam na psychoterapię. Nie wiem czy psychoterapeuta przygotowuje się wcześniej na spotkanie. Na pewno zapoznaje się z dokumentacją pacjenta (jeśli to poradnia zdrowia psychicznego NFZ), jeśli ma taką możliwość (jeśli wizyta jest umówiona z dnia na dzień lub nawet w ten sam dzień, bo zwolni się miejsce, może nie mieć na to czasu, nadrobi później). U mnie to wygląda tak, że jest rozmowa na bieżąco, nie daje mi żadnych zadań. Przychodzę i terapeuta sam czeka aż coś zacznę mówić. Ogólnie nie ma to większego sensu i nic to nie daje.
  24. Czy to forum jeszcze żyje czy już umarło? Co mnie sprowadza do gabinetu psychoterapeutycznego? Depresja, samotność, bezrobocie, beznadzieja. Ale to co piszecie dobrego o psychoterapii i co czytam na temat psychoterapii nijak ma się z rzeczywistością. Moje spotkania z psychologiem psychoterapeutą są beznadziejne, bezsensowne, tyle czasu w poradni zdrowia psychicznego, a nikt mi jeszcze nie pomógł, nie dał wsparcia, nie powiedział, jak sobie radzić z życiem, z samotnością, depresją.
  25. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że jak najszybciej powinnaś udać się na leczenie specjalistyczne. Najlepiej do ośrodka ( https://terapiakobiet.pl/blog/ ) , który na pewno Ci pomoże i postawi na nogi. Jeśli miewasz myśli samobójcze to jak najszybciej trzeba się ratować..
  26.  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...