Skocz do zawartości
Forum

franca

Moderator Forum
  • Postów

    322
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez franca

  1. "Robią tak w filmach pornograficznych"-yyyyy, a co to ma do rzeczy? Mam nadzieję, że nie radzisz jej, sugerowała się czymś, co pojawia się w filmach pornograficznych. Sorry, ale trudno o większą szmirę, niż pornosy. Nie tylko pod względem scenariusza, dialogów, aktorstwa, ale także pod względem scen erotycznych. Strasznie sztucznie odegrane, bez prawdziwych emocji, namiętności, itd. Wiem, bo kiedyś obejrzałam na próbę fragmenty dwóch pornosów. Kompletna żenada ;-P
  2. No, nie, tego też nie rozumiem: "Czy nie sprawia Ci satysfakcji widok zadowolonego seksualnie męża? Świadomość, że doprowadziłaś go do takiego stanu?" Przecież napisała wyraźnie: "Ja nie lubie tego", jak więc mogła mieć satysfakcję z czegoś, co nie sprawia jej przyjemności?Napisała też: "No i stalo sie straszne to bylo myslalam ze sie poplacze ;( Wydawalo mi sie ze trwa to wiecznosc ze tryska i tryska wlecialo mi w oko i potem pieklo" Takich odczuć powinno się po prostu współczuć człowiekowi, a nie dopytywać się jeszcze:"Czy nie czułaś satysfakcji?" W tym przypadku takie pytanie jest po prostu nie na miejscu. Piszesz, że tryskanie na twarz jest podniecające dla Ciebie i Twojej żony. Właśnie, dla WAS, ale to wcale nie znaczy, że dla NIEJ. Znowu kłania się zrozumienie dla różnych gustów u różnych ludzi.
  3. O matko, Simon, co ty wypisujesz?? Myślałam, że wszyscy tu rozumieją przynajmniej tyle, że ludzie mają różne gusty. Ty jednak najwyraźniej nie, skoro piszesz "Oczywiście możecie uprawiać nudny seks w pozycji misjonarskiej". Mógłbyś wyjaśnić, dlaczego przyczepiłeś się akurat do tej pozycji? Wiele osób uwielbia ją , to co, uważasz, że są śmieszni, albo godni pogardy? Boże, to takie trudne zrozumieć, że ludzie lubią różne rzeczy?? Tak samo można by czepiać się każdej innej pozycji, np.na jeźdźca, bo np. nudne jest to, że facet prawie nic w niej nie robi, itd, itd. A tak naprawdę, to każda pozycja przez jednych ludzi jest lubiana mniej, a przez innych bardziej. Chyba człowiek najpierw powinien to zrozumieć, a potem wypowiadać się na temat seksu.
  4. Roszpunka ma rację-jest mnóstwo różnych rzeczy w łóżku, które partnerzy mogą robić razem. Jeśli więc ktoś strasznie upiera się przy jakiejś jednej, to coś z nim jest nie tak. Albo ta jedna rzecz jest ważniejsza od jego partnera/partnerki(a więc jest zbyt egoistyczny, może wogóle nie kocha tej osoby), albo tak naprawdę nic, co robi z tą osobą, nie podnieca go. Ale to też raczej przemawia za brakiem miłości.
  5. Jeszcze jedna rzecz(oprócz gadania o byłej) wydaje się w tym mężu bardzo niepokojąca: "kilka dni to w ogole do rany przyłóz, kochający dbający, normalnie ideal" KILKA dni? To znaczy, że przez resztę małżeństwa taki nie był?? Wydawało mi się zawsze, że małżonkowie zawsze powinni darzyć się miłością i troszczyć się o siebie nawzajem.
  6. Normalnie nic, tylko pogratulować Ci argumentacji. Bo nie dość, że przypisujesz mu cechy, które ewidentnie do niego nie pasują, to są to na dodatek te cechy, które raczej pasują do jego żony. Dlaczego do żony? Wskazuje na to cytat " A ja za to nie moglam spac i troche poplakalam w lazience jak poszedl do pracy". To ona dusi to w sobie! ONA, nie On! Nie rozumiem jak mogłeś tak zupełnie przeinaczyć fakty! Bez obrazy, ale nie umiem tego wytłumaczyć inaczej, jak Twoją złą wolą. Bo nie sądzę, żeby aż tak bardzo Ci się wszystko poplątało.
  7. Hahahahaha, ale bzdury! I kto tu ma problemy z nadinterpretacją? Bo niby skąd wytrzasnąłeś to: "On się dusi po cichu w sobie"??Dobre. Zwłaszcza, że fragment wypowiedzi Małżonki: "Ciągle gadał że ex. mu tak robiła i że lubi strasznie. i że ma większe orgazmy i ze straszne pragnie i inne takie. I że skoro nie chce "z połykiem" to przynajmniej bym mogła na twarz." zdecydowanie temu zaprzecza. Doprawdy, strasznie zahukany i zamknięty w sobie facet:D Naprawdę ciekawe, skąd Ci do głowy przychodzą do głowy takie rzeczy, kompletnie przeczące faktom?
  8. No i cóż, najwyraźniej odpowiadasz na moje posty, nie przeczytawszy ich wcześniej. Bo innaczej nie oceniałbyś mojego:"Widocznie więc temu mężowi aż tak bardzo nie zależy", jako nadinterpretację. Jaka nadinterpretacja?? Przecież uzasadniłam to! Dobra, może przypomnę to uzasadnienie: "Przecież wiadomo, że jak ktoś jest w związku, na którym mu zależy, to skupia się na nim, nie wraca do przeszłości, a więc i nie zamęcza ukochanej osoby opowieściami z poprzednich związków." Mam nadzieję, że więcej nie będę się musiała powtarzać.
  9. Tak, jasne, "na ogół tak bywa". Ciekawe, skąd to wiesz, prowadziłeś może jakieś statystyki? Bo ja na przykład nie słyszałam nigdy, żeby ktoś tego potrzebował. Słyszałam tylko o facetach, którzy to lubią. A LUBIĆ i POTRZEBOWAĆ to przecież dwie zupełnie różne rzeczy.
  10. Przecież wiadomo, że jak ktoś jest w związku, na którym mu zależy, to skupia się na nim, nie wraca do przeszłości, a więc i nie zamęcza ukochanej osoby opowieściami z poprzednich związków. Widocznie więc temu mężowi aż tak bardzo nie zależy, skoro robi coś takiego. W każdym razie nie tak, jak powinno. I po co to robi? Chyba celowo próbuje wpędzić ją w kompleksy i poczucie winy, i tym sposobem przeforsować swoje. Zwykłe, prymitywne granie na uczuciach, i to osoby, która powinna być dla niego najważniejsza w życiu. Tylko właśnie-czy rzeczywiście nią jest?
  11. Nie bardzo rozumiem też, co miał na myśli "Szumwiatru", mówiąc, że mążJESZCZE ją kocha. Niby miałby przestać ją kochać, bo nie spuszcza jej się na twarz?? Strach pomyśleć, co w takim razie znaczy dla niego miłość. Zgadzam się, że nie ona nie powinna obrażać byłej męża, zwłaszcza, jeśli jej nie zna. Ale głównie jest to wina męża, bo opowiadał żonie o niej. Po jaką cholerę to robił?
  12. Twój ostatni post zupełnie mnie zadziwił. Jak można nie cieszyć się z tego, co się robi z ukochaną osobą, jeśli daje to rozkosz obojgu? Tym bardziej nie rozumiem, jak można wtedy, myśleć o jeszcze jednej rzeczy, której się nie zrobiło, i może jeszcze się o nią obrażać. A co do loda, to co cię tak dziwi, przecież są kobiety, których to kompletnie nie podnieca, normalna sprawa. Chyba nie sądzisz, że nie zasługują na to, żeby być szczęśliwe. A co do Ciebie, to może lepiej będzie, jak znajdziesz taką kobietę, w której się zakochasz, i którą będzie to podniecało(chyba, że już ją znalazłeś). Ale nie bardzo chce mi się wierzyć, że nie wytrzymasz bez tego pół roku. To znaczy, że co, nigdy nie byłeś sam, od 18 roku życia? Mała szansa. Z fizjologicznego punktu widzenia taka potrzeba też wydaje się mało prawdopodobna.
  13. No i właśnie-założyłeś od razu, że on tego potrzebuje, a z tego, co ona napisała wynika tylko, że go to podnieca. Ale najprawdopodobniej nie jest to jedyna rzecz, która go podnieca, z powodów o których już pisałam. Najlepiej więc byłoby po prostu robić to, co podnieca ich obojga. Chyba najbardziej naturalne wyjście, nie wiem co w tym może być dziwnego.
  14. Ej, no nie przesadzaj, angina. Wystarczy przecież, że nie będą tego robić, a w zamian będą cieszyć się robieniem razem tych rzeczy, które im obojgu sprawiają przyjemność.
  15. Zgred, o co Ci właściwie chodzi. Niby zapisałeś to w takiej formie, która sugeruje, że wymieniasz tylko najistotniejsze informacje. Ale tak nie jest, bo przedostatnia linijka nic do sprawy nie wnosi, zresztą nie możesz być pewny co do samopoczucia żony. Wniosek jest taki, że piszesz to wszystko raczej nie po to, by rozjaśnić sytuację, tylko, żeby zrobić z tego męża ofiarę."Ona jest zadowolona z tego faktu", tzn."" patrzcie, jaka zadowolona, że go tak urządziła, ojejej. I czemu on miałby wybuchnąć, ludzie kochani! Jaka krzywda mu się dzieje. Przecież nie sądzisz chyba, że to, wszystko, co robili do tej pory, nie sprawiało przyjemności im obojgu. No, chyba, że uważasz ich za masohistów...
  16. "Światopoglądowo"?? Angina, a kto ci powiedział, że ona tego nie chce z powodu jakiegoś tam światopoglądu? Przecięż ani słowem nie wspomina o czymś takim. Na kilometr widać za to, że kompletnie ją to nie podnieca. W takim razie jaki jest sens, żeby robili to dalej?
  17. Chociaż ze swojego doświadczenia wiem, że jak już facet coś polubi, to prędzej czy później chce do tego wracać.[/quote] Ale bez sensu gadasz, to znaczy, że co, zazwyczaj facet nie lubi niczego w łóżku przez np. parę lat, potem robi eksperyment, który wreszcie mu się podoba, i dlatego ciężko mu się bez tego obejść. Kompletny absurd. Przecież wiadomo, że jak normalni ludzie wytrzymali ze sobą parę lat, to raczej przez cały czas robili to, co obojgu sprawia przyjemność. A jak jedna ze stron nagle przestaje to doceniać, zaczyna jej być wszystkiego mało, itp. to z nią jest problem. Mężatka nie ma obowiązku szukać po sexshopach żadnych zabawek, żeby, jak to ująłeś, coś mężowi "wynagrodzić". Dlaczego? Bo nic mu złego nie zrobiła. Jedyne, co zrobiła nie tak, to to, że raz zgodziła się na coś co jej nie odpowiada. Czyli zawiniła względem siebie, bo postąpiła wbrew sobie.
  18. Chociaż ze swojego doświadczenia wiem, że jak już facet coś polubi, to prędzej czy później chce do tego wracać.[/quote]
  19. " i skoro przy takiej rozbieżności postanowiliście się pobrać to wypadało by wypracować jakiś kompromis który zadowoliłby oboje."-Serio? Z tak blahego powodu nie tylko mozna, ale nawet nalezalo by godzic sie na cos tak absurdalnego, tak niszczacego zycie? :O Tym bardziej ze w zamian masz do zaproponowania tylko jakies wielokaty malzenskie itp, ktore tylko gwarantuja dalszy kompletny brak szczescia, nawet widac kompletnie ignorujesz te najbardziej zasadnicza sprawe. :O I może nie stoimy przy łóżku tej pary, ale wiemy całkiem sporo, bo An...ka sporo o tym napisała. Pisała, że nieraz się sprzeciwiała-czyli nieprawdą jest, że nie ma asertywności-, ale on jej wtedy "jechał po psychice"-czyli nieprawdą jest również, że jest jakimś zdezorientowanym, zagubionym w potrzebach i sygnałach żony biedakiem. Jest kompletną gnidą, która bez żadnych skrupułów dręczy psychicznie i wykorzystuje swoją żonę. Nie sądzę, żeby był choć cień szansy, że będzie kiedykolwiek szczęśliwa z kimś takim jak on. Dlatego powinna poszukać tego szczęścia gdzie indziej.
  20. Dlaczego tak sie rozwodzisz nad pornografia, oburzasz sie na zarzuty o to, a jednoczesnie zupelnie ignorujesz podsunieta przez Ciebie propozycje kochanki? Dobrze wiesz, ze to drugie jest sprzeczne z miloscia i szczesciem ewidentnie, i mialo by tutaj o wiele wieksze znaczenie, ale co tam, niewazne, grunt to skupic sie na tym pierwszym, bo to przynajmniej daje jakas podstawe zeby uczepic sie mojego przekazu. Jezu, ale manipulacja. :D W ogole to Ty tak serio z tym wielokatem, jako "rozwiazaniem" problemu? To w takim razie, w jakim celu namawiasz do kontynuacji zwiazku, tym bardziej ze przyznajesz ze jej obrzydl seks? :O :D Czemu radzisz jej, żeby dalej się na to godziła, co z tego, że trochę rzadziej, niż dotychczas? Przecież robienie za wibrator zawsze wyniszcza psychikę człowieka, bez względu na to, czy zdarza się to codziennie, co drugi dzień, czy raz na tydzień. Chyba oczywiste, ze lepiej, gdy odetnie się od tej beznadziei i spróbuje poszukać prawdziwego szczęścia i prawdziwej miłości. :P
  21. "porcelanowa cera wygląda ładnie tylko po retuszu", " Blada cera wygląda dobrze tylko u nielicznych osób lub za zasługą photoshopa,"bladziochy przede wszystkim ładnie wyglądają na zdjęciach po obróbce". W tych zdaniach nie ma słów typu: "podoba mi się", "mam wrażenie, że", "według mnie", itp. Czym one są, jeśli nie narzucaniem swojego gustu innym?
  22. O, matko, przecież od razu widać, że jej problemem nie jest jakieś tam niedopasowanie seksualne, tylko to, że mąż traktuje ją jak szmatę. Im szybciej się od tego odetnie, tym szybciej będzie miała szansę zacząć żyć normalnie. A ty zamiast tego proponujesz jej jakąś namiastkę, karykaturę małżeństwa(niewiele lepszą od tego, co ma teraz), gdzie mąż jest częściowo zajęty pornografią, albo kochanką. Przecież to chore! Gdzie tu wzajemna miłość? Jaki ma sens małżeństwo bez niej?
  23. Na dodatek nie maluję się w ogóle i jakoś ani ja, ani moi znajomi nie uważają, że coś z moim wyglądem nie tak. Dlatego śmieszą mnie słowa "Acha" o nieuchronnej konieczności wyboru między ciapraniem się z samoopalaczami a nakładaniem tapety, bo inaczej "to nie wygląda dobrze". I do tego ten tekst fotoshopem i niedoskonałościami, tak jakby natralną rzeczą było, że człowiek nie ma żadnych niedoskonałości w wyglądzie. Tak, jasne, zróbmy się wszyscy na chodzące fotoshopy(najlepiej z mnóstwem podkładu i bez ani jednej nawet piegi na nosie, hihihihi). Na pewno będziemy wtedy wszyscy pięknie, naturalnie wyglądać:DDD
  24. I jeszcze Ci powiem, Mariolu, że też zawsze miałam bladą cerę, i też czasem słyszałam kpiny na ten temat na podwórku, gdy się bawiłam. Ale kto by się tam przejmował zdaniem jakiś osiedlowych prymitywów:)))Moja samoocena nie zaniżyła się od tego, mam nadzieję, że Twoja też nie. Nie używam żadnych samoopalaczy, nie wystawiam twarzy na słońce, nie chodzę do solarium. Czasem, po pływaniu, trochę powygrzewam się na słońcu, ale tylko dla przyjemności:)))( najdelikatniejsze partie skóry i tak osłaniam, w tym twarz)
  25. Tak więc, Mariolu, czy bladość może się podobać? Oczywiście, że tak! Tak samo, jak może podobać się ciemna cera, jasne włosy, rude włosy, ciemne włosy, zielone, niebieskie, czy brązowe oczy, generalnie-wszystko, co w człowieku naturalne i zdrowe. I tak, jak powiedziała Złośliwa: bardzo dobrze, że nie wystawiasz się na słońce, w ten sposób dbasz o zdrowie skóry. I po co wcierać w twarz samoopalacz, tyle z tym ciapraniny. Czas zmarnowany na to można by przecież wykorzystać na coś przyjemniejszego, np. pouczyć się czegoś ciekawego albo wyjść gdzieś potańczyć:) A już ostatnią rzeczą, jaką powinnaś się przejmować w tej kwestii, jest moda.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...