Skocz do zawartości
Forum

franca

Moderator Forum
  • Postów

    322
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez franca

  1. "Przede wszystkim bądź sobą i zważ że to włąśnie może temu człowiekowi kiedyś zaufałaś. Przecież nie był ideałem - lub tego nie dostrzegłaś"-o matko, przecież to, że Twój mąż nie był ideałem, corazon, to wszyscy się chyba domyślamy, bo nikt nim nie jest. Ale nie każdy zdradza. I w tym jest problem, a także w tym, że po zdradzie może już nie być tak dobrze, jak kiedyś. Tak jak w przypadku "elektry1", a także w wielu innych, o których słyszałam. Dlatego właśnie obawiam się, że taka walka o sklejenie tego małżeństwa może i tak nie dać szczęścia, bez względu na to, jakim wynikiem się zakończy:(
  2. Aha, jaaak, i to Ty masz problem z płciową generalizacją, a nie ja, co widać, gdy piszesz do Jacka:"widzisz, jakie te baby są". Ja natomiast nigdzie nie napisałam niczego w stylu"jacy ci mężczyźni są", więc nie rób kolejnej ściemy. Oceniałam tylko i wyłącznie męża corazon, i jego postępowanie.
  3. Nie, nie dlatego, że moi rodzice chodzą do kina czasem. Czytaj ze zrozumieniem. Dlatego, że są bardzo szczęśliwi ze sobą, i uważam, że każdy ma szanse takie szczęście znaleźć, corazon37 też.
  4. Oooooo, ja JUŻ nie wiem co pisać? To i tak nieźle w porównaniu z Tobą, bo Ty masz ten problem od pierwszego swojego posta tutaj. I nie nabijałam się z niczyich rodziców, więc nie rób tutaj ściemy.
  5. Mam pytanie do moderatorów: czy jeśli jeden z użytkowników, o nicku "jaaak" napisał do mnie w wątku "Porzucona po 15 latach małżeństwa", następujące zdanie:"Jesteś podła i suka i mam nadzieję że cię nawet pies nie weźmie", to jest to wystarczający powód do jego usunięcia?
  6. "Wiesz franca, są granice przyzwoitośći ale dla ciebie szacunek to obraza innych. " tak, jasne, w tej wypowiedzi kolejny raz pokazujesz, że to Ty masz z tym problem, pisząc"Jesteś podła i suka i mam nadzieję że cię nawet pies nie weźmie." Masakra, to się już chyba tylko do moderacji nadaje...
  7. No i pudło też z tym spapraniem, bo sama nie mam żadnych doświadczeń ze zdradą(nie zdradzałam i nie byłam zdradzana). Poza tym moi rodzice od 30 lat są świetną parą, nie tylko, że nie było żadnej zdrady, ani innych tak bardzo poważnych problemów, ale widać po prostu, że ciągle jest silna więź między nimi, super się ze sobą czują, wychodzą czasem do kina, czy gdzieś, flirtują i tak dalej. I nigdy żadne z nich nie zawiodło się na tym drugim. Przecież to chyba naturalne, że tak może, a nawet powinno być w każdym związku.
  8. Ja się bawię? Nie, to co corazon wycierpiała przez swojego męża wogóle mnie nie bawi, wręcz przeciwnie, smuci mnie to i złości jednocześnie, i właśnie dlatego wypowiadam się o tym w tak zdecydowany sposób, szczególnie, gdy mam wrażenie, że ktoś prubuje zatrzeć tu granicę między dobrem a złem i między krzywdzącym a krzywdzonym.
  9. Racja, czarek, też wcześniej o tym pisałam....
  10. "bezkarnie kłapać ozorem"-Słuchaj, "jaaak"-czy mógłbyś wreszcie zacząć zwracać się do mnie w cywilizowany sposób? "Moim zdaniem corazon rywalizowała z mężem w zwiąku"-skąd ten pomysł? Po mi się wydaje, że nic takiego nie wynika z tego, co corazon napisała. "Do czego ją namawiasz? do tego samego co zrobił mąż - w Waszej ocenie - zdrady. Nie fizycznej ale moralnej."-co??? Gdzie ja ją namawiam do zdrady? Przecież jak związek się kończy, to nie ma mowy o zdradzie. "Wiesz ile moja mama (śp) walczyła o udany związek ? I wywalczyła. Ojcec teraz nie daje zgasnąć zniczom"-o rety, to znaczy, że jak corazon będzie dalej walczyć, to zyska na tym, bo mąż będzie zajmował się jej grobem. Litości! "To jest piękne i jakie pouczające dla dzieci"-no nie wiem czy to jest takie piękne, ale mniejsza o to. A jeśli chodzi o dzieci to równie dobrze mogą wyrosnąć na dobrych ludzi, gdy ich rodzice nie są razem. Tak jak moja przyjaciółka. A poza tym, skąd masz pewność, że Twoja mama była po tej walce szczęśliwa? Rozmawiałeś kiedyś z nią o tym, o jej uczuciach? Przykład "elektry1"(wypowiadała się w tym wątku) pokazuje, że tego szczęścia może potem już zabraknąć. A gdzie ja pisałam, że nie mam wad? Oczywiście, że je mam, ale takich świństw ludziom nie robię.
  11. "Bredzisz od rzeczy i plączesz się w wypowiedziach."-oooooo, bardzo ciekawe. Jakoś nie przypominam sobie, żebym cokolwiek powiedziała coś od rzeczy. Może potrafisz to jakoś uzasadnić? Przynajmniej okazałoby się, że coś jednak uzasadnić potrafisz...A może po prostu powtarzasz po mnie jak papuga-ja wytknęłam Ci Twoje niedorzeczności, więc wymyśliłeś sobie, że teraz Ty będziesz w ten sposób pisał o moich. Bardzo sprytnie. Jak to jaki przykład? Przecież już przytaczałam jako przykład wypowiedź "elektry1" na temat jej związku. Ale mam też przykład rodziców mojej przyjaciółki. Też były zdrady, i nawet ta przyjaciółka(chociaż ich dziecko) stwierdziła, że dobrze, że w końcu się rozeszli, bo nie byli szczęśliwi ze sobą. JA jestem stronnicza? Niby dlaczego? Bo rozumiem, że zdrada to wielkie zło i wielka krzywda? Jeśli Ty to masz gdzieś, to znaczy, że sam jesteś stronniczy. "Zdradził - byłaś przy tym? Rozmawaiłaś z nim?"-zaraz, a po miałabym z nim rozmawiać? Żeby mi wytłumaczył, że w tym co zrobił, nie było nic złego? Bez sensu. "Czepiasz się ludzi'-Ty sam zacząłeś czepianie się ludzi, i to jeszcze w obraźliwy dla nich sposób. Nie czepiaj się więc też o to, że ośmieliłam się z tym polemizować. Ja nic nie rozumiem? To Ty nic nie rozumiesz, skoro usprawiedliwiasz to świństwo, które jej mąż zrobił, i jeszcze częściowo zwalasz na nią winę za to.
  12. corazon, nie daj sobie wmówić, że to wszystko, co Ci się przytrafiło, to Twoja wina. To nonsens! Nawet sam mąż przyznał, że tak nie jest. Nie widzę też żadnych powodów, dla których tak miałoby być. Zajmij się sobą,(tak jak na tej imprezie na przykład:))) i pójdź do psychologa, tak jak Jack Tobie poradził. Myślę, że z czasem,(choć powoli pewnie) ten ból minie.
  13. Aha, "jaaak", jeszcze jedna dziwna rzecz: po co piszesz, że jesteś mężczyzną? Co to do rzeczy? Ani Twoja, ani moja, ani czyja inna płeć nie ma żadnego związku z tą sprawą.
  14. "franca- tyle mielenia ozorem a tołku nic"-śmieszne. To Ty piszesz od rzeczy albo bez sensu, jak w Twoim poprzednim poście, o czym już pisałam. Jeśli więc ktoś tu mieli ozorem, to raczej Ty. "A tu psia-piółko trochę za wiele sobie pozwalasz."-hahahaha, i kto to mówi! Ten, który sam zaczął obrażanie ludzi(nie tylko mnie), od wyzywania ich od "jajników". Żałosne. I kontynuujesz ten Twój zwyczaj w następnym poście. "psia-piółko", "mielenie ozorem"-ciekawe, co jeszcze genialnego wymyślisz. Jak nie potrafisz się zachować, to w ogóle nie powinieneś wypowiadać się na forum, a co dopiero robić innym uwagi na temat jego zachowania:D Nie rób mi więc jakiś dziwacznych uwag na temat wylewania pomyj, bo to Ty sam je wylewasz. "Zapamiętaj sobie - jeśli w sporze są winne dwie strony to nie ważne w jakim stopniu - sąd orzeka winę obupólną."-znowu piszesz od rzeczy. Kto w ogóle wspominał wcześniej o sądzie? A z punktu widzenia odróżniania dobra od zła, to oczywiste, że to ma znaczenie, kto w jakim stopniu zawinił, i to bardzo duże! A mnie od początku interesuje tylko ten punkt widzenia, i on jest przecież najbardziej istotny, zarówno w tej sprawie, jak i w każdej innej. "Może Autorka wyjeżdżąjąc za granicę dokonała wyboru - teraz są tego konsekwencje"-no właśnie, znowu próbujesz zwalić na nią winę. A przecież oboje się zgodzili na ten wyjazd, więc oboje byli za tą decyzję odpowiedzialni. Ona jakoś go nie zdradziła. Dlaczego? Bo ona była dobrą żoną. Natomiast on na pewno nie był dobrym mężem, skoro ją zdradził. Nie wiem jak można usprawiedliwiać taką podłość. "Nic Ci tłumaczył nie będę"-no jasne, bardzo wygodne, najpierw napisać coś bez sensu, a potem odpowiedzieć w ten sposób. Po co cokolwiek argumentować, skoro zamiast tego można obrażać ludzi, tak jak Ty to robisz. " i myślisz że to wykorzystałem - przy najbliższej okazji przyjechałem do żony ! "-zaraz, a dlaczego miałabym tak zakładać? Zazwyczaj zakładam, że ktoś zachowa się normalnie, a zdrada nie jest normalną rzeczą. I to Ty szkodzisz autorce wątku, anie ja, bo usprawiedliwiasz krzywdę, którą wyrządził jej mąż, częściowo ją o to obwiniasz, tak jakby mało było tego, co wycierpiała do tej pory.
  15. Aha, "jakich wiele", a co do "szarpania się", o którym wspominałaś, to nie dziw się, że jak ktoś zachowuje się tak, jakby próbował wcisnąć kit autorce wątku(np. że mąż ją kocha), to komuś innemu może się to nie spodobać.
  16. Zaraz, zaraz, "jakich wiele", piszesz:" Prosze nie analizuj moich wypowiedzi" i jednocześnie:"przeczytaj z uwaga moje slowa". Skoro chcesz, żebym czytała z uwagą Twoje słowa, to dlaczego nie chcesz, żebym je analizowała? Przecież to prawie to samo. To ja mam wielką proźbę do Ciebie: proszę, pisz z sensem i nie zaprzeczaj sama sobie. "nie krytykuj "-a to znowu dlaczego? Od kiedy to na forum dyskusyjnym nie można krytykować wypowiedzi innych? Przecież, między innymi po to jest forum, więc każdy ma do tego prawo, również do cytowania innych. Mnóstwo już takich cytowań przewijało się przez to forum, i nikt nie robił z tego problemu. Ty też możesz mnie cytować i krytykować. "Po drugie w ogóle nie czytasz ze zrozumieniem"-a co na to miałoby wskazywać? Może wreszcie, dla odmiany, coś uzasadnisz? Bardzo łatwo jest napisać coś, co nie ma sensu, a gdy ktoś ten brak sensu wykaże, nazwać to "brakiem zrozumienia". "Napisałam wiele rzeczy"-to już przyznałam, i do wielu z tych rzeczy się odniosłam. Co w tym dziwnego? Nie wiem tylko w jaki sposób mogłyby uratować corazon37, i przed czym właściwie? "Teraz najwazniejsze aby zajac sie soba"-świetnie, tylko trzeba było tego od początku konsekwentnie się trzymać( i pewnie wszyscy się z tym zgadzają, ja również), a nie robić niepotrzebne zamieszanie.
  17. Zgadzam się ze wszystkim, o czym napisał Jack w ostatnim poście, tyle, że uważam, że szkoda nerwów, zdrowia i czasu na kolejną rozmowę. Z resztą, wydaje mi się, że bardzo trudno byłoby Tobie przeprowadzić taką rozmowę na spokojnie. Jesteś tą całą sytuacją załamana, a żeby rozmawiać o niej spokojnie, trzeba nabrać do niej dystansu. Poza tym chyba za dużo już się stało, żeby można było mieć wątpliwości, jakie Twój mąż ma podejście do całej tej sprawy. Ale wizyta u psychologa to bardzo dobry pomysł! Że też na to nie wpadłam. No, ale Jack już ma doświadczenie z korzystaniem z pomocy psychologa w takiej sytuacji, więc pewnie od razu mu się to na myśl przyszło.
  18. Dziwi mnie też bardzo to, co napisał jaaak. Jaki był w ogóle tego cel? "nie ucieczka od tego co Was połączyło jest wyjściem"-zaraz, a co tu ma jakaś ucieczka do rzeczy? Chyba jedyną osobą, która jak na razie uciekła, był Twój mąż. Myślę więc, że do niego powinien on kierować tego typu kazania. " czego Wam w związku brakowało"-czyli, krótko mówiąc, próbuje zwalić na Ciebie winę. Świadczą też o tym słowa"PS>niedopełnienie obowiązków jaki przekroczenie uprawnień są tak samo naruszeniem dyscypliny (służbowej)". Ciekawe, jakie to, rzekomo niedopełnione przez Ciebie obowiązki "jaaak" miał na myśli. Zwłaszcza, że chyba nie ma żadnej wiedzy dotyczącej Twojej i Twojego męża przeszłości. A przecież nawet Twój mąż przyznał, że to nie Twoja wina. Widocznie sam wiedział, że nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia(ani usprawiedliwienia) dla jego postępowania. "Jeśli dalej będziecie wobec siebie nieugięci"-znowu niedorzeczność, bo przecież Ty wcale nie byłaś wobec nikogo nieugięta. "Kocham dziś to nie to samo co kiedyś"-no pewnie. Kocham kiedyś, to mogło znaczyć:"Jestem cały Twój", a dzisiaj: "Czasem uprawiam seks z kimś innym". W ten sposób pod miłość można podciągnąć wiele świństw. Chciałabym bardzo, żeby ludzie nie szargali jednak tak wielkim pięknym, i głębokim słowem jak miłość. " A ludzi bez wad po prostu nie ma"-to prawda, tylko znowu: co to ma tutaj do rzeczy? Przecież nie można tak poważnego przewinienia wobec małżeństwa jak zdrada traktować jak wszystkich innych ludzkich przewinień i wad. No, ale jak ktoś próbuje wcisnąć komuś kit(np. taki, że rozpad Twojego małżeństwa był w jakimś stopniu zawiniony przez Ciebie), a nie brakuje mu na to argumentów, to zawsze może zwyzywać od jajników tych, którzy się z nim nie zgadzają, i których posty nie przypadły mu do gustu.
  19. No co Ty, Jack, Ty nie jesteś specjalistą? Przecież Ty też bardzo wiele wycierpiałeś przez swoją żonę, podobnie jak corazon przez męża, więc na pewno bardzo dużo wiesz o takich sytuacjach. Ale myślę, że nie trzeba koniecznie przechodzić przez takie okropności, aby dostrzec, że nie warto na siłę ciągnąć takich spraw. Wystarczy trochę empatii i rozumu.
  20. Ale bardzo cieszę się, że tak dobrze się bawiłaś:))) Wreszcie jakaś pozytywna rzecz w tym całym gąszczu niezbyt fajnych rzeczy do czytania. Tak trzymać! A co do tęsknoty, to zupełnie normalny stan teraz u Ciebie. Przecież nie da się zapomnieć w kilka dni o kimś, kto był najbliższą Tobie osobą przez tyle lat. To naturalne, że potrzebujesz więcej czasu, aby się z tego otrząsnąć. Ale czas naprawdę leczy rany, więc nie głowa do góry, i trochę cierpliwości!
  21. Albo inne konkrety: dlaczego uważam, że Twój mąż nie zasługuje? Bo okropnie Cię potraktował. Chyba nie muszę przypominać jak, bo to nic miłego, a i tak była o tym mowa wiele razy. Tym bardziej na Ciebie nie zasługuje, że wszystko wskazuje na to, że jesteś wspaniałą osobą. Tego chyba też nie muszę uzasadniać, biorąc pod uwagę fakt, że uważają tak chyba wszyscy uczestnicy tego wątku:))) Dlaczego uważam, że on Cię nie kocha? Także z powodu wspomnianego przeze mnie wyżej jego okropnego potraktowania Ciebie.
  22. Tak już pisałam, corazon, w całym tym bałaganie staraj się odnajdywać konkrety, konkretne rady, konkretne argumenty, itp. Na przykład zauważ, co napisała elektra1:"Mnie spotkało coś podobnego, jednak on wrócił. Nic jednak nie jest tak samo. Czasem żałuję, że nie poniósł konsekwencji." To bardzo wyraźnie pokazuje, że nawet jak małżeństwo zejdzie się po czymś tak poważnym jak zdrada, to bardzo ciężko mu odnaleźć potem szczęscie. To jest bardzo konkretny i celny argument przemawiający za tym, aby nie ratować Twojego małżeństwa, bo dlaczego szarpać się o coś, co i tak prawdopodobnie nie da Tobie szczęścia?
  23. I jeszcze jakby tego wszystkiego było mało, "jakich wiele" zaprzecza sama sobie. Z jednej strony próbuje Ci wmówić, jaka to wielka jest teraz miłość między Tobą a mężem, a z drugiej strony pisze:",jak spotka sie z dzieckiem nie pytaj o nic -im mniej wiesz tym lepiej dla Ciebie." Dziwne, przecież, jesli jest wielka miłość, to ludzie są bardzo silnie ze sobą związani, bezgranicznie ze sobą szczerzy, chcą wiedzieć o sobie wszystko, i wszystko to co wiedzą tylko pomaga im coraz mocniej się kochać. A ona tu najwyraźniej proponuje miłość bez szczerości, i chyba nawet z zakłamaniem. O TAKIM rodzaju miłości jakoś nigdy nie słyszałam. Ciekawe dlaczego? Może dlatego, że takiej miłości nie ma?
  24. Jak widzisz, corazon, więc z argumentacją w jej postach bardzo kiepsko(według mnie właściwie jej nie ma), ale treści też niewiele. Takie przysłowiowe "lanie wody". Przykład? Proszę bardzo:"Jesli juz zadreczasz sie pytaniami -to nie pytaj DLACZEGO -ALE ZAPYTAJ PO CO ?". Bez sensu. A co za różnica? Co za różnica, czy zapytasz siebie, DLACZEGO on przeleciał tą kobietę w toalecie, czy spytasz siebie, PO CO ją przeleciał? Albo:" Każdy kryzys małżeński jest po coś"-ale bzdura, niby czemu miałoby tak być? Tak samo każdy może sobie wymyślić coś innego w tym stylu, np."Każda kradzież jest po coś, "Każdy głód w danym kraju jest po coś", "Każda przemoc wobec słabszych jest po coś", a ile w tym będzie prawdy i sesnsu? Raczej niewwiele. Co więc miały wogóle znaczyć te "złote myśli"? Moim zdaniem nic. Miały jedynie zrobić wrażenie "filozoficznych sentencji", czy też "mądrych porzekadeł ludowych", tak aby ktoś, kto czytał aż otwierał dziób z podziwu dla mądrości ich autora. Tylko że każdy, kto czyta to wszystko na spokojnie, uważnie, i ma choć trochę inteligencji i umiejętności krytycznego myślenia, to nie będzie tym specjalnie podekscytowany, a jedynie zażenowany. Tak więc radzę Ci, corazon wszystko, co tu się pojawia, czytać, gdy jesteś spokojna, abyś mogła wszystko to dokładnie przeanalizować i przemyśleć, skupiając się na konkretach, a nie farmazonach.
  25. Zauważ, corazon, że "jakich wiele" napisała dużo, ale treści i sensu w tym w sumie niewiele. Ja spytałam, po co ratować małżeństwo w Twojej sytuacji, a ona pisze, że porzucone osoby zaczynają wchodzić w związki-co to ma do rzeczy? Co z tego wynika? Albo:"Oczywiscie -mozna isc droga na skroty ( tak zachowuja sie zdradzacze , zdradzaczki i osoby porzucone )"-świetnie, tylko w dalszym ciągu nie widać tu ani cienia argumentu przemawiającego za ratowaniem związku. Pisze też:"kazdy ma prawo popelniac bledy -a najwyzszy wyraz milosci to przebaczenie ..."-ten "argument" rozwalił mnie już zupełnie. Przecież w ten sposób można wszystko usprawiedliwić, i nad wszystkim przejść do porządku dziennego. Posługując się tym argumentem, można by np. wyjaśnić kobiecie, dlaczego nadal powinna być z mężem, który ją bije.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...