Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 673
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    46

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Ka-wa> ja tez nie wiem ile dokładnie zarabia mój mąż ? Wiem, że nie oddaje mi 100% pensji, ale też nie wymagam tego dopóki nie mam wątpliwości, że to rozsądnie rozgospodarowane pieniądze. Nie brakuje mi na życie i jak trzeba dokłada się do większych niespodziewanych wydatków, a on to swoje kieszonkowe (tak to nazywa ? ) przeznacza na paliwo, przeglądy, ubezpieczenie auta, naprawy. Co innego jeśli on by skąpił grosza, wypominał mi wydatki, kontrolował mnie, a sam nie chciałby powiedzieć prawdy ile zarabia. Nie mówiąc o tym, że dla kazdego co innego oznacza mało zarabiać. Eryko> Mnie ubodły słowa, że mąż na Ciebie pracuje i że składaliście się na rachunki. Matko... toż to jest małżeństwo a nie współlokatorstwo i o ile się domyślam ze wspólnotą majkową a nie rozdzielnością. Czyli nie ma ja i ty- jesteśmy MY. Małżeństwo to wspólnota i wydatki są wspólne, długi wspólne, łózko wspólne ? Czy w tej kwestii tez jest oddzielnie? A dziecko tez będzie Twoje czy Wasze? Takie rzeczy to się -na marginesie mówiąc- ustala przed ślubem, poglądy na życie poznaje się przed ślubem i już wtenczas powinna się Tobie zapalić lampka ostrzegawcza. Niestety, ale ja tu nie wiedzę dobrych perspektyw na wspólne małżeństwo, rodzicielstwo. Widać, że takie są poglądy życiowe męża i zawsze będzie wszystko rozdzielał, wypominał, zawsze będzie moje-twoje.
  2. Dokładnie tak. Ja leczyłam się u psychiatry na depresję i chodziłam na terapię, a mąż z początku nic nie wiedział. Powiedziałam dopiero po pewnym czasie. Jednak masz rację, że do tego nie można mieć obsesji jaką ma prawdo podobnie autorka.
  3. A skąd ta pewność? Ja bym taka pewna nie była ? Osoby z takimi dylematami - z tego co zaobserwowałam- mają tendencję do oddawania siebie w 100%. Tymczasem życie polega na tym, że wiążąc się z kimś nie zmieniamy się w niego. Nadal mamy inny charakter, swoje nawyki, inne poglądy i inne doświadczenia życiowe. Jesteśmy razem ale jakby osobno, bo każdy jest indywidualnością samą w sobie i naprawdę nie warto dążyć do tego by się odsłaniać na 100%. Co nam zostanie dla nas samych? Trzeba mieć przestrzeń osobistą, prywatność, jakieś wspomnienia zachowane tylko dla nas samych. Dopóki tego nie zrozumiesz to moim zdaniem będziesz mieć bezpodstawne wyrzuty sumienia.
  4. Znowu mam wrażenie, że ten autor już pisał i to chyba nawet 2 razy. Jeśli to jest ta sama osoba to dostała tyle rad i propozycji, że trudno coś nowego doradzić. Z tego co pamiętam dziewczyna stale się czepiała o zarobki, nie wspierała przy szukaniu pracy, negowała nową pracę i generalnie widać, że chyba się nic w tej kwestii nie zmieniło. Już wtedy były odpowiedzi, że to materialistka i lepiej już w związku nie będzie. Ghr> dlaczego z nią nadal jesteś?
  5. W CV wpisuje się tylko to co możesz udokumentować. Tak mnie uczono, bo pracodawca może chcieć potwierdzenia, a jeśli nie masz to uznają to za zmyślone. Czy to wolontariat czy praca na zlecenie, o dzieło czy na um. o pracę. Absolutnie nie wpisujesz niczego na czarno i po znajomości. Tak więc jeśli możesz się postarać o zaświadczenie, że byłaś wolontariuszką, to możesz ten fakt wpisać.
  6. A mogę zapytać o co chodziło? Nie wyobrażam sobie pokłócić się ze szwagierką, zwłaszcza z powodu finansów? Tego faktu nie należy pomijać. To bardzo istotne. Dopóki on nie zacznie zachowywać się jak facet a nie maminsynek lub "ciapa" to tak będzie. Trzeba wiec albo zacisnąć zęby i olewać- jak pisze Yonka, albo owinąć sobie faceta wokół palca, albo się z nim rozstać.
  7. Też mam takie wrażenie. Słodka to brzmi nieciekawie. Powinno dać Ci to do myślenia. Tak się mówi raczej o dziecku, bo to oznacza rozkoszny, rozbrajający, milutki do schrupania. Dla dorosłej kobiety to raczej nie komplement. Podejrzewam, że możesz być infantylna, dziecinna. A jeśli tak jest to wiadomo, że taka osoba nie jest dobrą partią na poważny związek, na żonę i matkę. Tak więc sama to przemyśl, zastanów się dlaczego tak mówią?
  8. Dokładnie. Facet podobno zawsze może. Ja bym się nie doszukiwała. Powtarzam, że stres i lęki są większą przyczyną niż cokolwiek innego. Dlatego wyluzuj! Podam jeszcze inny przykład. kobieta starała się o dziecko około 20 lat. Leczyła się na różne sposoby, aż wreszcie zrezygnowała. Pogodziła się i zaadoptowała dwoje dzieci. Ledwie zakończyły się sprawy adopcji to kobieta zaszła w ciąże. Lekarz jej powiedział, że prawdo podobnie dlatego, że wreszcie nie miała presji, wreszcie była spokojna i wyluzowana. Tak więc nie zastanawiaj się, nie wyszukuj problemów, bo mam wrażenie, że to robisz. Po prostu ciesz się małżeństwem, ciesz się seksem i życiem, aby jajniki nie czuły blokady ?
  9. Prawda, podałam przykład ale i tak dobry. Pamiętam gdy był kiedyś wątek pani, która kochała się z mężem raz w tygodniu i martwiła się, że nie zachodzi w ciąże już pół roku. A to wychodzi tylko 24 razy! Odliczając dni płodne to może było tylko z 10 razy. Na zajście w ciąże składa się przecież wiele czynników.
  10. A co to są 3 m-ce? Zważywszy gdyby policzyć ile w tym czasie było stosunków? Nie musisz nam pisać, ale sama wylicz. Np. jeśli kochacie się tylko 2 razy w tygodniu to w ciągu 3 m-cy było tylko 24 stosunków. To tak lotnie brzmi, że 3 m-ce, ale ile to było stosunków, ile z nich przypadło na dni płodne? Tak więc wyluzuj. Stres i presja tylko pogarsza sprawę.
  11. W tej kwestii faktycznie można się faktycznie nie zgrać, ale ja nadal uważam, że gdyby każdy żył własnym życiem to by inaczej wyglądało takie wspólne mieszkanie. Zdaje sobie sprawę, że taki przypadek jak w.w. teściowa męża kolegi to skarb ?
  12. Moze zanadto się starasz, narzucasz się z pomocą, za dużo gadasz? Powtórzę: może za dużo gadasz? Nie gadaniem zjednuje się ludzi, nie przez paplanie się nami interesują. Może to Cię wyróżnia, że śmiejesz się zanadto, ekscytujesz jak dziecko, moze jesteś dziecinna, infantylna? A co do wiecznie uśmiechniętych... znałam taką osobę i prawdę mówiąc... mnie tym irytowała. Pracowałyśmy razem i śmiała się w poważnych sprawach, zamiast się skupić i rozwiązaniu problemu śmiałą się. Swoje błędy i niekompetencje zakrywała śmiechem. Moze to była u niej reakcja stresowa, lękowa- nie wiem- ale nawet klienci się skarżyli, że przychodzą w ważnej sprawie a ona się chichra. Zauważyłam tez, że była nieco infantylna. Mówiła o sobie często w formie trzeciej, też cieszyła się jak dziecko z wielu powodów, emocjonowała się nie jak dorosły a dziecko (skakanie, machanie rękami, klaskanie, pisk itp). Nie wiem jak to u Ciebie wygląda. Napisałam o tym, bo może macie coś ze sobą wspólnego.
  13. A dlaczego współczujesz? Uzasadnij proszę. Nie mogłam, rodzice nasi nie mieli warunków mieszkaniowych. Poza tym.... i tak bym z nimi nie została. Jeśli czytałeś uważnie moje wypowiedzi, to wiesz dlaczego.
  14. Moim zdaniem głupie oczekują ideału, bo mądre wiedzą, że takowych nie ma ? To nie rozczulanie tylko stwierdzenie faktu... przykre jest to, że ludzie się krzywdzą. Nie ma się co doszukiwać głębszego wymiaru moich słów.
  15. Fakt, ale weź pod uwagę, że są normalne układy, gdzie rodzice nie wchodzą w paradę młodym. Mąż ma kolegę, który mieszka z teściową w jednym domu. Ona ma osobne wejście, pokój z kuchnią i łazienką, własny miniogródek i żyją osobno. Niby w jednym domu, ale jednak osobno. To dla mnie nawet zrozumiałe i logiczne, bo w bloku tez mieszka kilka rodzin, drzwi w drzwi, okno w okno, za ścianą.... a jednak żyją osobno. To, że ktoś mieszka w jednym domu nie oznacza, że musi być źle. Ja chciałabym być właśnie taką matką/teściową(gdyby mnie dziecko chciało przygarnąć do swojego domu ? ) Miałabym własny pokój z kuchnią i własne życie. Oj... tutaj się nie zgodzę. Jeśli były w domu rodzinnym dobre relacje to dziecko nie ma się czego oabwiać. Uważam też, ze każde dziecko zna swojego rodzica i wie czego się może po nim spodziewać. Chyba, że nie chce tego widzieć albo coś jest nie tak w ich relacjach. Oczywiscie zawsze są odstępstwa od reguły, ale z tego co słyszałam od kilku osób... to są w stanie przewidzieć zachowania swoich rodziców. A jeśli faktycznie źle ocenimy sytuację, to cóż.... trzeba się wyprowadzić i tyle.
  16. Javiolla

    Zazdrosc

    Z jakiego powodu? Czyli nie dbasz o siebie. Dbanie o siebie dla siebie to coś innego niż dbanie o siebie dla niego. Wchodzenie w tyłek bez wazeliny ma jakiś sens? Widzę tu tylko poniżanie się i brak szacunku do siebie samej. Naprawdę o siebie zadbać, a nie dla picu. Popracować nad samooceną, polubić siebie samą, poznać swoją wartość, a potem zastanowić się czy go naprawdę kochasz i co Was łączy. Nikogo nie możesz kochać ponad własne życie. Taka miłość bardziej przypomina uzależnienie lub jakąś chorą/toksyczną miłość. Przecież nawet kochać należy mądrze.
  17. Dokładnie tak jak piszesz, zależy jak na to patrzeć. Ja dorabiam z mężem już ponad 20 lat i nadal mieszkamy na wynajmie. Nigdy nie zarabialiśmy dostatecznie dużo by mieć zdolność kredytową, zawsze było za mało na wpłatę własną i nigdy nie uzbieramy na własne. Uwierz mi, że gdybym tylko miała okazję to poszłabym na gotowe i mamusine. Oczywiscie pod warunkiem, że matka czy teściowa to nie toksyczne osoby, bo w przeciwnym razie wole do końca życia siedzieć na wynajmie ?
  18. Oczywiscie! Sama nie widziałabym problemu, nooo chyba, że partner nie odciął pępowiny i nie chce się rozstać z mamusią i tatusiem. To nie kwestia domu, bo fajnie, że mają duży dom. Dzięki temu młodzi mają lepszy start we własne życie i wystarczy zaaranżować, przebudować i gotowe. To kwestia nastawienia do życia i do siebie.
  19. Specjalistą nie jestem, ale wygląda jak modzel na pięcie a odcisk w pozostałej części stopy. Tak czy siak.... polecam wizytę u podologa. Dziwne, że go nikt nie polecił. To specjalista od stóp. Zajmuje się usuwaniem takich rzeczy i doprowadza do porządku stopy. Niestety nie jest na NFZ, a więc trzeba raz na m-c lub 2 m-ce zainwestować w wizytę. Żadne "cudowne" apteczne czy drogeryjne specyfiki nie pomogą. Trzeba też pomyśleć o zmianie obuwia na wygodniejsze, dbaniu o stopy (wymaczanie ich w wodzie, smarowanie kremami, masażu).
  20. Pewnie się struł alkoholem. Czy często zapija każdy kłopot, każdą kłótnie? Czy ma problemy lękowe, nerwicowe? Po 2 tyg wymiotowania jest pewnie odwodniony. Moim zdaniem należy wezwać należy lekarza rodzinnego, który oceni czy jego stan wymaga hospitalizacji i ewentualnie da skierowanie do szpitala. Jeśli jego problemy mają podłoże nerwowe to konieczna jest tez wizyta u psychiatry, a na dłuższa metę u terapeuty.
  21. Na początku muszę wyjaśnić, że brat a brat cioteczny to jednak różnica. Toteż temat jest mylący. Coś dużo ostatnio wątków o podtekstach seksualnych, pedofilskich, kazirodczych... zastanawiające ?. Jeśli więc to nie jest kolejny zmyślony wątek, to wytłumacz mi proszę kto mądry, rozsądny i logicznie myślący idzie spać w jednym łóżku z kuzynem? Ja bym nie położyła się spać nawet z dorosłym rodzonym bratem. Kto mądry, rozsądny i logicznie myślący rozmawia o intymnych sprawach z kuzynem/bratem ciotecznym (jak zwał tak zwał)?
  22. Zależy od charakteru. Dawno temu miałam problem psychologiczny. Napisałam na forum, które podobno obsługiwali specjaliści. Czekałam na jakąkolwiek reakcje wiele tygodni. W końcu uznałam, że skoro ignoruje się problemy forumowiczów to forum nie jest warte dalszych odwiedzin. Odpowiedzi nie uzyskałam i przestałam je odwiedzać. To prawda. Teraz pytanie czy to są problemy autentyczne, które są w istocie bzdetami, a w oczach autora wyglądają jak mega problem.... czy to są trolle nudzące się w czasie pandemii i wakacji ? Łatwiej byłoby to zidentyfikować gdyby widoczny był nr IP. Wiele forów ma taką opcję i to trochę powstrzymuje niezarejestrowanych żartownisiów.
  23. Po pierwsze głupie pytanie, bo każdy ma inny gust, a poza tym nie wiesz jak wyglądają te dziewczyny bez makijażu ? A tak szczerze to każda z nich ma makijaż, tylko jedne delikatny, subtelny, a inne mają tapety i sztuczny biust ? Po drugie: Jeśli dla kogoś jest piękne to co sztuczne i próżne to co poradzić? O gustach podobno się nie dyskutuje ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...