Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. kikunia55

    Niepewna sytuacja

    Jak Ci się chlopak jeszcze podoba, to możesz spokojnie czekać, co będzie się dzialo dalej a na ewentualnych wspólnych imprezach możesz być spokojnie tak miła jak bylaś wcześniej. Jak umiesz zachować względny spokój i nie entuzjazmować się nadmiernie to możesz delikatnie o sobie przypomnieć niezależnie od tych niedoszłych imprez.
  2. "A do zony mozesz jeszcze raz podejsc. Ubrac sie jakos powaznie i powiedziec, ze jej maz proponuje Ci duza sume pieniedzy, tylko chcialas zapytac, czy ona sie na to zgadza, bo to jednak uszczerbek na rodzinnym budzecie." Ale się uśmiałam, chyba najlepsza rada z możliwych - jest motywacja dla żony, aby choć na chwilę przykrócić faceta.
  3. A tu poczytaj sobie o podobnych przypadkach: https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1584128,mezczyzna-ktorego-nie-chca-znac-jego-wlasne-dzieci,2#post-1588183 https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1667699,partner-nadmiernie-seksualny-czy-to-kryzys-wieku-sredniego#post-1668330
  4. Gorączka jest pewnie od przeziębieniowej infekcji. Woda z miodem i z cytryną: 1 łyżeczkę miodu zalać 0,5 szklanki zimnej przegotowanej wody, po 2 godzinach wcisnąc sok z 0.5 lub całej cytryny i uzupełnić do pełnej szklanki ciepłą wodą. Napój orzeżwiający i bardzo smaczny, hurtem nastawiam 5 szklanek, na pierwszą nie czekam az miód po staniu z wodą nabierze właściwości jeszcze bardziej antybiotycznych tylko piję od razu, inne piję co jakiś czas przez cały dzień i dbam o nastawianie następnych. O ile nie ma alergii na miód, to bardzo skuteczny i miły sposób zwalczania infekcji. Ponadto krople z olejku oregano ( w sklepach ze zdrową żywnością) na cukier parę kropli, też 3-5 razy dziennie. 1 lub 2 ząbki czosnku poszatkować, posmarować grubo chleb masłem, na to czosnek i dużo poszatkowanej pietruszki i zjadać. O ile zaczyna dokuczać katar to do wrzątku w kubku wkropić kilka kropli Amolu, nakryć głowę ręcznikiem i wdychać napar- taka mini inhalacja. Amolem też można przetrzeć skronie lub kark gdy boli głowa, najpierw jest taki przyjemny chłodek a potem gorąc. Jak jest kaszel to jak leżymy w łożku to nasmarować klatkę piersiową. Niektórzy też zażywaja Amol wewnętrznie. O ile wydaje się ,że gorączka to infekcja wirusowo-bakteryjna to nigdy nie biegam do lekarza (chyba,że po zwolnienie z pracy) a zawsze siebie i dzieci kuruję babcinymi metodami, bo uważam ,że Ibupromy i inne takie, jeszcze bardziej obciązają organizm. Kiedyś były jeszcze tzw. Zioła Szwedzkie Bittnera na alkoholu ( teraz są bez alkoholu) i one najszybciej na mnie dzialały- szłam ciężko chora do łożka z butelką i co wstawałam na siusiu lub zmieniałam boczki w łożku to łyczek popijałam i tak dobe posypialam z lekka się alkoholizując- następnego dnia byłam prawie jak nówka. Teraz trzeba sobie takie ziola w woreczku zakupić i samej zalać alkoholem, jakoś nie chorowalam i nie sprawdzilam, czy sa równie skuteczne. Te bez alkoholu z apteki to może dobre na wątrobę , ale niestety nie na przeziębienia.
  5. Zeby człowiek lepiej się zrastał to proszę sobie kupić łapki z kurczaków i gotować na nich z warzywami wywar i jeśc tego jak najwięcej. Ponadto proszę sobie robić tzw, nózki w galarecie z jak najmłodszych stópek i to zajadać. Ostatnio kupilam w Biedronce francuskiego królika i zrobiłam go w warzywach, po wsadzenie do lodówki okazalo się, że musiał być bardzo młody, bo zrobila się na zimno z tego galareta, a czegoś takiego właśnie potrzeba osobom po złamaniach. Takiego naturalnego kleju, wtedy kości szybciej się zrastają. W ostateczności proszę sobie robić galaretki owocowe.
  6. Myślę, że Twój mąż wcale nie jest inny niż był kiedyś ,tylko Ty jeszcze nie przepracowalaś zdrady. Tak na rozsądek mu wybaczyłaś, bo dzieci, bo wspólne plany, bo wspólne mieszkanie-ale to tylko rozsądek, a serce nadal Ci krwawi. Robisz podsumowania swojego dotychczasowego życia i widzisz, że dla polepszenia statusu rodziny zdecydowałaś się na pracę za granicą, która teraz upoważnia Cie do leczenia też za granicą ale zapłaciłaś za to wysoką cenę w swoim małżeństwie. Nieobecni nie mają racji. Nieobecni, którzy sami wszystkiego rodzinie nie zafundowali tym bardziej nie mają racji. Wspominasz, że mimo ciężkiej swojej pracy sporo dóbr dostaliście i macie jeszcze dostać od teściów. Najczęściej tak jest, że jak się coś bierze, to się wysłuchuje, że tuje żle posadzone ( może już mama męża kiedyś tak zrobila i niesforny psiak podwórkowy jej wykopał). Ponadto usłyszałaś, że kiedyś ten dom co go rodzice do remontu kupili, będzie Wasz i uwierzyłaś, że w tej sytuacji mogłabyś zarzadzić jak powinien być remontowany. Chyba błedne założenie. Kiedyś bedzie Wasz, ale nie jest powiedziane kiedy- pewnie jak rodzice sie tak zestarzeją, że już nie będą mieli siły woól niego chodzić i z czasem wypadnie tam dopiero mieszkać Twojemu któremuś dziecku- czyli obiecanka się spełni ,tylko nie tak jak Ty sobie wyobrażałaś. Zarzucasz, że są bardzo materialistyczni, ale i Ty patrzysz może na skutek obcowania z nimi poprzez pieniądze- wsród żali do męża:"Bylam dobra jak pracowałam na dwie zmiany aby móc kupić dzieciom to co chciały, aby zrobić nową kuchnie." Przerób sobie rady Unny dla siebie,czytaj ksiązki które pomagają w porządkowaniu wewnetrznego świata, przepracuj zdradę męża, spróbuj w sobie znaleść spokój a wtedy może zarządzanie rodziców nie będzie Cię tak irytowało, wytłumaczysz sobie, że jak dają to się i może nadmiernie rządzą, ale Ty jesteś ponad to. Myślę, że nieprzepracowana zdrada męża powoduje, że patrzysz na niego wyjątkowo nieufnie i bardzo Cię jego zachowania drażnią i Twoja wrogość do teściów jest też przez nich wyczuwana i może dlatego bardziej próbują pokazać ( lub tylko Ty teraz tak odbierasz) co to nie oni. Jak znajdziesz w sobie spokój i bedziesz umiała naprawdę wybaczyć głęboko w sobie zdradę męża to jakieś drobiazgi nie będą Cię ruszały. Serdecznie Ci tego życzę.
  7. Chyba nie do końca jest Ci obojętne, że Twój partner ciągle ogląda się za innymi, skoro to niby tylko czysto teoretycznie interesuje Cię dlaczego tak się dzieje. Uważasz, że jak Ci się oświadczył to wsród innych Ty jesteś ta najważniejsza i ta wybrana (może on tak sprytnie nawet Ci to tłumaczy). Tak ten facet poprostu ma i jak widać ze strachu przed starością( ze już nic nie będę mógł) mu się to pewnie nasila. Jeśli Ci nie będa przeszkadzały ewentualne myśli czy on tylko gawędziasz erotoman, czy może jednak się z jakąś umawia i do łożka przywlecze Ci jakieś choróbsko to spokojnie możesz się z nim wiązać, bo pewnie ma zalety w postaci ładnego portfela lub innych walorów materialnych dających nadzieję na spokojną materialnie starość.
  8. "Jestem bardzo nerwowa.Przerasta mnie takie życie. Drażni mnie nawet to jak mówi z czułością o swojej mamie. Jestem w rozsypce." Pytanie czy dopiero teraz Twój mąż tak przesadnie liczy sie z mamy zdaniem, czy Ty tego wcześniej nie zauważyłaś, czy jesteś może teraz bardziej schorowana, nerwowa i np, jak kiedyś mówił z czułością o swojej matce, to uważalaś, że to tylko dobrze o nim świadczy a teraz gdy jesteś bardziej w rozsypce to to samo za co kiedyś męża cenilaś budzi Twoją irytację? Sprowadziliście się po slubie na grunty mężą i się wybudowaliście u nich? Może dlatego mama męża uważa ,że jak w garkach Ci nie przestawia to już jest liberalna, a na podwórze to Ci jeszcze wara, póki ona żyje. Albo jesteś bardziej schorowana i nerwowa, albo już nie uważasz, że dbalość męża o dobre stosunki z rodzicami to gwarancja spokoju w całej Waszej wielopokoleniowej rodzinie. Albo daj sobie spokój, bo może nie ma o co kopii kruszyć. Albo na spokojnie i z uśmiechem spróbuj mężowi wytlumaczyć co Cię trapi. Sama wybierz co powinnaś zrobić, aby bylo spokojniej abyś się bardzo niekomfortowo nie czuła.
  9. kikunia55

    Mój problem

    Właściwie to sama siebie pięknie zdiagnozowałaś. Jesteś inteligentna, łatwo się uczysz, ale nie masz odwagi do świata rzeczywistego. Wyobrażnię masz bogatą, bo piszesz opowiadania a podsyca ją, nie realne życie tylko gry i świat z universum. Ponieważ dorastasz to po intensywnych kontaktach internetowych chciałabyś mieć młodzieńcze kontakty z innymi, jakieś fajne koleżanki, może jakiś kolega? Czujesz przez skórę, że to nie będzie łatwe, bo przecież od iluś lat niespecjalnie praktykowałaś realne kontakty międzyludzkie, bo Cię one męczyły i chyba dalej męczą. Czyli i męczą Cię i Cię ciekawią teraz, bo to jest okres dorastania i chęć obejrzenia się w oczach innych zaczyna być ważna. Kazde kontakty jednak mogą być dla Ciebie szalenie bolesne, bo po prostu nie masz w nich wprawy. Chyba jednak pora odrobić te zapóżnione lekcje i trochę bardziej uczyć być się z kimś w realu. Trening czyni mistrza, nawet jak trening czasami jest bolesny. Tylko jak zdobyć kontakty z innymi aby nie było to sztuczne, czy narzucające się z Twojej strony? A uprawiasz jakiś sport? Ta klifoza, to potrzebuje gimnastyki kręgosłupa. Chodzisz na jakąś jogę, biegasz, pływasz, grasz w tenisa? Wszędzie tam są ludzie- mili i niemili, sympatyczni i niesympatyczni. Trzeba się z nimi na neutralnym gruncie zaznajamiać i uczyć się, że jak ktoś zdawkowo się odezwał, to niekoniecznie Cię nie lubi, tylko ma dziś słaby humor, jakieś zmartwienia. Nie miał ochoty z Tobą gadać, ale to nie było coś przeciw Tobie, tylko jego mało kontaktowy dzień. Sama piszesz, że rzadko czujesz potrzebę kontaktów z innymi- i może być, że jak się już odważysz, to inny jest akurat w takim nastroju jak Ty przez większość swojego życia. Lubisz pisać, może jakieś kólko literackie. Może przeczytaj jakąś wspólczesną książkę i wyśledz ( o ile w większym mieście mieszkasz), np w Empiku spotkanie z autorem. Bedzie ktoś mówił o tym co napisał, wspominał "mękę twórczą". będzie mu można zadać pytanie, będą może fajni ludzie i z kimś się zapoznasz i może z czasem zaprzyjażnisz. Sama wiesz, że uciekłaś w świat fikcji. Pewnie byś nie chciała go porzucić, ale możesz go trochę ograniczyć. Możesz sobie wyznaczać ramy czasowe i powoli je zmniejszać. Najważniejsze chyba wymyśleć jak zająć sobie interesująco czas w realu. Na jakie zajęcia chodzić, aby się nie nudzić, tylko żyć tym, czego nowego się tam dowiadujesz to i znajomi związani z tym się znajdą. Tylko nie bądz "dzika" i nie usuwaj się przy pierwszych niepowodzeniach, nikt specjalnie nie chce Cię skrzywdzić, po prostu za mało praktykowałaś w życiu i nie bardzo znasz rządzące w realu prawa. Tylko, że poznać je można tylko w realu, inaczej chyba się nie da. Cale życie też trzeba żyć w realu: chodzić do szkoly, potem może na studia, zacząć jakąś pracę, poznać przyjaciól, poznać chłopaka( na niejednej znajomości się sparzyć), poznać swojego męża, urodzić dzieci i je wychowywać. Czyli zawsze powinno się być z ludzmi a nie obok ludzi. Czyli jakoś z ludzmi w realu trzeba umieć się porozumiewać i trzeba to praktykować, bo zawsze w życiu o człowieka się będziesz ocierała i masz nie dać się skrzywdzić ale i Ty nie powinnaś innego skrzywdzić. Tak jak umiesz czerpać satysfakcję z życia wrażeniami z universum, tak ma się z czasem większą jeszcze frajdę z życia realnego, namacalnego. Tylko to życie trzeba praktykować, a nie szybko się usuwać, bo coś nie podpasowało. Zycie realne też może rozpalać do białości wyobrażnie, tylko trzeba w nim zasmakować. Czyli niestety trzeba zacząć częściej zamykać komputer. Niektórzy stosują detoks i np. porzucają swiat wirtualny na 3 mies- umiałabyś wytrzymać? Inni trzymają się w ryzach- cały tydzień jeśli nawet zawodowo uzywam komputera, to tylko jest otwarty do pracy a prywatnie klawiatury używam tylko np w niedzielę i to tylko przez 3 godziny. W zależności od tego co chcesz osiągnąć tak musisz postępować. Rodzice nie słyszą Twojego wołania o psychologa, bo chyba oceniają Cię lepiej niż Ty sama się oceniasz. Uważają, że jesteś inteligentna i pracowita i co sobie postanowisz to osiągniesz. Dawniej rolę psychologa i pewnie u niektórych i dziś spełniały bliskie koleżanki. Gdy nie ma barier w opowiedzeniu co u mnie słychać, jakie mam zmartwienia a przyjaciólka jest rozsądna, to żaden psycholog nie jest potrzebny. Po prostu relacjonując koleżance swój problem, musząc go ubrać w słowa, sama go już w tym czasie świetnie sobie w głowie porządkujesz i zachęcająca uwaga koleżanki jakoś rozlużni atmosferę. Ponadto innego dnia, jak koleżanka uskarża się na życie, widzisz albo wielki u niej problem i intensywnie głowkujesz jak jej pomóc, lub choć słownie pocieszyć. A czasem widzisz błahość jej problemu i myślisz jak jej to uświadomić bez urażania jej. Czasem rozładujesz atmosferę w jej głowie żartem, czasem zasugerowaniem, że czas przyniesie rozwiązanie, tylko trzeba się ze sprawą przespać. Mając koleżankę(ki), ma się taką deskę ratunku, ma się komu wygadać i poczuć lżej, trzeba tez dla niej być umiejętnym słuchaczem i osobą, która rozumiejąc umie nieść pocieszenie. I tak jakby znikąd rodzą się umiejętności spoleczne i nie jest potrzebny psycholog, bo człowiek sam głowkuje i niesie to olbrzymie emocje- czyli żyj dziewczyno pełnią życia w realu! Prawdziwe życie jest i będzie jednak w realu i trzeba trochę ochłodzić stosunki z internetem a ocieplić dla siebie real- czego serdecznie Ci życzę.
  10. Jak się coś czyta, to stara się to jakoś wyobrazić i urealnić te postacie z ksiązki i wstawić w jakieś m-ca i krajobrazy, które się zna i się widziało. Zdecydowana większośc ludzi woli najpierw przeczytać np. książkę a potem obejrzeć jej ekranizację. Czytając najpierw ksiązkę sami sobie w głowie tworzymy film i tam sa nasze wyobrażenia o postaci, o krajobrazach ( między innymi są to m-ca, które kiedyś na nas wywarły jakieś wrażenie). W odwrotnej kolejności najpierw ekranizacja a potem książka- nic nam nie pasuje, połowa książki przeinaczona, do tekstu krajobrazy nie chcą nam się w wyobrażni przedstawić, bo częściowo przychodzi nam do głowy obraz narzucony pomysłem reżysera a częściowo sami coś tworzymy i najczęściej bywamy niezadowoleni. A czy te m-ca i obrazy z tym związane jakoś przeszkadzają Wam funkcjonować? Ludzie jak są młodzi najpełniej w głowie kolekcjonują obrazy, smaki i potem w dorosłości wraca się do tego z melancholią. To chyba normalne o ile nie przeszkadza jakoś żyć, bo to chyba ubogaca życie człowiekowi.
  11. Chyba dlatego masz takie problemy jakie masz,że bardzo martwisz się sobą, co będzie jak mnie skrzywdzi, nie zadba o mnie, zdradzi. Czyli niby jestem zakochany ( najczęściej wtedy widzi się dobro tylko drugiego człowieka) ale strasznie się ,martwię o swoje ja i co bedzie jak będzie znów porażka. Chyba trzeba sobie uświadomić, że jesteście jeszcze bardzo młodzi i może to ta dziewczyna a może jeszcze nie ta. Dla niej też jesteś chłopakiem, do którego ona próbuje sie przypasować, ale co z tego wyniknie to czas pokaże- po prostu jest to dla Was czas poszukiwań i to jest normalne w tym wieku. Żebyś nie miał takich kłopotów jakie masz, to zawsze jak poznasz dziewczynę, która wpadła Ci w oko i wygląda,że może z tego być fajna znajomość, to zastosuj zasadę bycia w porządku wobec niej. I nie chodzi mi tylko o to, że w tym czasie nie rozglądasz się za innymi, tylko o to abyś ją traktował tak jakbyś sam chciał być traktowany. Czy chciałbyś iść na randkę i być przesłuchiwany, co wczoraj robiłeś, że nie miałeś czasu z nią się spotkać lub zadzwonić a Ty właśnie miałeś się przygotować do waznej klasówki i jeszcze mama prosiła o pomoc w zakupach. Wcale o niej nie zapomnialeś ale nie miałeś czasu na spotkanie ani na gadki, co najwyżej mogleś wyslać SMSa. Gdyby padł Ci telefon, to tylko mogłeś się dostosować, do tego co wcześniej ustaliliście. Ty nie zamartwiaj się ciągle tym, czy jesteś dla niej dość ważny i czy ona dość o Ciebie dba, bo robisz się męczący, czasem żenujący i czas spędzony z Tobą zaczyna zaliczać się do nienajmilszych i każda dziewczyna z czasem będzie robila uniki. Ty zacznij sie zamartwiać, czy jestes dość miły i sympatyczny dla niej, jak ciekawie spędzić czas, jak ją jakimś drobnym gestem miło zaskoczyć, jak dać znać,że mimo iż 3 dni się nie widzieliście to jak jej zasygnalizować, że o niej myslaleś, jak pomóc jej w jakimś przedmiocie, który dla Ciebie jest pestką a ona ma z nim trudności, jak wspólnie uprawiać jakis sport np. biegi. Czyli jak być interesującym i dbającym o dziewczynę facetem. Mimo Twoich staran może okazać się, że się nie powiedzie, ale zawsze wtedy będziesz mial poczucie, że się starałeś i robileś wszystko, żeby między wami bylo dobrze. Czyli jednak nie byliście dla siebie, ale Ty byłeś w porządku. Teraz podsumowujesz swoją znajomość tak,że sam widzisz, że robileś się kłotliwy i ją rozliczaleś z tego jak i czy ona o Ciebie dośc dba, czy o Ciebie dość zabiega- czyli stwarzaleś wspólny czas czasem niemiłym i inkwizytorskim i właściwie sam rozumiesz, że dziewczyna może chcieć Ciebie unikać. Dlatego, że to Twoje dobro było dla Ciebie najważniejsze, jak czułeś sie urazony to nie zapomniałeś tego głośno objawić. Za mało dziewczyna czuła,że ona jest dla Ciebie ważna, że dbasz o jej dobre samopoczucie - Ty ją wspaniale rozliczaleś z tego, że ona coś nie tak zrobila lub miala wobec Ciebie wg Ciebie zle intencje. Czyli ciągle w ten sposób pokazywaleś jaki dla siebie TY jesteś ważny, a czy ona od tego poczuje się lepiej czy gorzej schodziło na drugi plan. Jak dziewczyna Ci sie podoba, to nie tylko wtedy gdy jakoś chcesz ją zachęcić do spotykania sie z Tobą musisz zauważać jej osobę, tylko wtedy tez jak ta znajomość trwa. Musisz widzieć jej osobę, nie jako element zaspakajania swojego dobrego samopoczucia, tylko jako Twój ukochany obiekt, który w jakiś sposób chcesz codziennie w czymś małym uszczęśliwiać, dbać o nią. Jeśli trafisz na podobną dziewczynę, która będzi też myślala o Tobie w kategoriach,że chce, by Tobie z nią było milo i sympatycznie, to jest szansa,że stworzycie fajną parę. Gdy z góry martwisz się, że Ty coś z siebie dasz a ona tego nie doceni i Cię zrani odchodząc, to już na początku znajomość jest skazana na porażkę. Po prostu jeszcze nie jestes dojrzały do związku, do uczucia. Uczucie ,w którym się pytasz dlaczego tak mało mi dajesz, nie jest jeszcze takim uczuciem ,do którego dążą ludzie w parze, a Ty tak budujesz relację, jak piszesz ze strachu, bo ciągle jesteś tak dla siebie ważny, że tylko mnie nie zrań, bo jak ja sobie poradzę- czyli blędna kolo. Uwierz w siebie, że możesz być poprzez dobre zainteresowanie dziewczyną ważny dla niej ,to nie będziesz się zamartwial i stosowal głupich rozrachunków i kłótni. Jesli mimo Twoich uczciwych starań nic nie wyjdzie, to po pierwszym szoku stwierdzisz, że jednak ta znajomość choć minęła, była dla Ciebie w Twoim osobistym rozwoju bardzo ważna, uczyłeś się w tym związku czegoś o sobie też. Dlatego nowych związków nie należy się obawiać ( tej ewentualnej porazki rozstania), ale jak już się w nie decyduje wejść, to należy stosować bezwzględną uczciwość i dbałość o drugą stronę, bo wtedy jest większa szansa na sukces . Nawet jak kiedyś się rozstaniecie, to przez jakiś czas związek w formie takiej bardziej dorosłej z ogromną ważnością drugiej strony dla Ciebie i umiejętnością nierozliczania tej osoby trwał, dawal Ci i drugiej stronie szczęście przez jakiś czas. Nawet jak taki związek sie po czasie rozpadnie i trochę to będzie bolało, to wtedy każde z was jest dojrzalsze i może sobie powiedzieć, że jest zdolne do budowania wartościowych związków i po odchorowaniu tego rozstania, trzeba wierzyć, że gdzieś jest ta moja druga połówka, z która jak los mnie spotka, to będę umiał tworzyć w pełni udany związek. Powodzenia i pracy nad sobą życzę.
  12. Tak dla porządku, kiedyś jak zakladałeś wątek, to przynajmniej w tym jednym wątku pisałeś z tego samego nicka, a teraz mogłabym myśleć, że z dwiema różnymi osobami rozmawiam. Słuchaj, to nie chodzi o to, że wyjmiesz 100 zl i może nabierzesz odwagi i w puste pole tekstowe coś mądrzejszego lub głupszego wpiszesz. Ty potrzebujesz żywego, życzliwego Ci lekarza ,terapeuty, który spojrzy Ci w oczy i któremu Ty spojrzysz w oczy i będzie umiał Cię wysłuchać i pomóc. a Ty nauczysz się mówić co Cię trapi. Musisz wyjść z domu i takiego kogoś poszukać, lub nabrać odwagi i poprosić mamę lub tatę aby to dla Ciebie zrobili. Nie myślę, że internetowy kontakt ,nawet platny Ci pomoże. Ty wiesz, że nie chodzi o to czy potrafisz jakąś czynność wykonać, bo potrafisz. Tylko o to, jakie myśli i odczucia temu towarzyszą, które powodują, że nie umiesz wykonywać codziennie jakiejś pracy, regularnie po 8 godz dziennie, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku.Nie pasuje Ci praca poza domem ani w rodzinnej firmie. Myśli, które towarzyszą Ci przy pracy nie pozwalają Ci jej umieć wykonywać z pewnym zadowoleniem niezależnie, czy u obcego, czy u swojego. Przeciez taka prosta rzecz jak mama coś zleca tacie a on prosi Ciebie i jest wykonane. Wiadomo, wykonane być powinno, bo się należy. Mama ocenia, że dziś robi to któryś z was, tata jej się nawinie, to jemu to zgłosi a on poprosi Ciebie, bo jesteś młodszy, bo masz więcej czasu. I tak powinno być, a że rzadko się wynurzasz ze swojego pokoju, to nie zażartujesz jak ona z pracy przyjdzie, czy odbiera robotę, bo unikasz rodziców i w pokoju może cierpisz, że ona myśli sobie, że do niczego nie jesteś przydatny.Tata pewnie uwaza, ze nie jest to istotne, bo najważniejsze, że potrzebna czynność wykonana na czas. Jeśli ona pamięta i o to zapyta to pewnie jej powie, ze to Ty robiłeś. Niemniej w codziennych czynnościach dla obojga pewnie najważniejsze, że coś jest wykonane a Ty to wykonałeś i cierpisz jeszcze w ukryciu. Dalej twierdzę, że potrzebny Ci czlowiek, lekarz, terapeuta w realu, taki do którego będziesz chodził i z nim rozmawiał w realu, w rzeczywistości. Ratuj się chłopaku, dopóki rozumiesz, że w jakiś sposób Twoja głowa inaczej pracuje niż powinna. Internet Ci nie pomoże, bo internet to izolacja, to pobudzanie zmysłow słowem pisanym, obrazem a nie kontaktem z żywym człowiekiem, a Ty już dość się od ludzi odizolowałeś aby leczyć się jeszcze w internecie. Ty właśnie z ludzmi masz problem ,jak się wokól nich obracać, jak pracować równolegle z nimi- internet w takiej sytuacji to nie ratunek, to utrwalanie złych nawyków stymulacji swojego umysłu wirtualną rzeczywistoscią. Ratuj się i w realu szukaj pomocy. Może jeden lekarz okaże się niewłaściwy, to szukaj innego, ale coś dla siebie rób!!! Nie marnuj glupio swojego życia!!! Rodzice ciągle nie będą mogli nad Tobą rozpościerać ochronnego parasola!!!
  13. Chłopaku, dlaczego nie chcesz iść do psychologa? Chcesz następne 26 lat życia sobie posiedzieć w 4 ścianach z poczuciem coraz większej agresji w stosunku do ludzi nawet Ci najbliższych (brat, bratowa) a i jak teraz piszesz w agresji do rzeczy czy czynności? Co Ci da rozpatrywanie, czy powinieneś pracować u obcych czy u ojca w zakladzie- jak Ty nigdzie nie umiesz pracować. Ojciec chcac jakoś wykształcać w Tobie poczucie niezależności podrzuca Ci drobne naprawy.Tylko tyle i az tyle. Ty dobrze wiesz, że potrafisz wszystko, czy skosić trawę, czy wykonać naprawę, ale Ty nie umiesz wykonywać pracy w sposób ciągly. Ty zaraz rozpatrujesz czy kolegom się podobasz, Ty nie chcesz ich blokować swoją osobą, Tobie się towarzystwo, z ktorym pracujesz nie podoba, u ojca pracowałbyś z bratem, może mama by to jakoś komentowała i też nie widzisz możliwości pracy w zakladzie rodzinnym. Zastanów się- tu chyba nie chodzi o umiejetnośc wykonania czynności, tylko o nieumiejętność długiej 8- godzinnej pracy niezależnie czy wsród obcych, czy wsród rodziny. Wiesz, ze rozgryzasz siebie i rozgryzasz i chyba Ci tylko gorzej niż lepiej. Dlaczego pisałeś, że wg. Ciebie powierzyć komuś swoje życie- czyli udać się do psychologa jest zbyt ryzykowne? Przecież teraz jesteś na wikcie i opierunku rodziców a naprawami dorobisz sobie na małe przyjemności typu papierosy- i jakoś nie ogarniasz, że oni nie będą wieczni, ci Twoi rodzice. Jak zamykasz się w domu i najchętniej nic nie robisz to jak będziesz żył jak ich już nie stanie, lub się pochorują i sami będą wymagać opieki. W domu nie umieją Ci pomóc, zamartwiają się Tobą. Sam się rozgryzasz i rozgryzasz i tylko rośnie w Tobie agresja do świata a jakoś do tego świata nie umiesz wyjść aby w nim samodzielnie egzystować to udaj się tam, gdzie może będą umieli Ci pomóc- idż do psychologa, psychiatry. Może trafisz na dobrego lekarza, dobrego psychoterapeutę i jakoś sobie unormujesz psychikę. Wiesz, że ciało masz sprawne i niejedno nim móglbyś wykonywać, tylko głowa nie pozwala Ci funkcjonować wsród ludzi, ani dłużej wykonywać jakiejś pracy. Ratuj się póki masz tego jeszcze świadomość, pozwól sobie pomóc poprzez lekarzy, bo Twój umysł się zapętlił i już nic nie potrafisz robić na dłuższą metę.
  14. unna zwróciła istotną uwagę, czy nie ma jakiegoś problemu a alkoholem czy innymi używkami- chłopak chce Ci powiedzieć, że nie ma innych zapędów męsko-damskich i daje połaczenie tel. na podsłuch, ale bardzo wolny czas lubi spędzać i z Tobą i z kolegami. Analizujesz kiedy ostatnio byliście intymnie ze sobą, ale nie w innej kobiecie widze zagrożenie, tylko w tym, że on po pracy lubi dzielić swój wolny czas na Ciebie i na kolegów i on uważa, że to jest w porządku. Pytanie czy do kolegów ciągną go żarty, luzacka rozmowa, czy możliwość wypicia piwka czy czego innego w ich towarzystwie. Nie wydaje się aby on miał powód jakoś coś zmienić. Ciebie poważa, szanuje i potrzebuje, ale ich tez. On nie widzi konfliktu interesów, a Ty chyba masz za słaby wpływ na jego zachowanie- ponadto wg niego wszystko jest OK. A Ty musisz ocenić dlaczego to cię denerwuje- za mało uwagi dla Ciebie, może jego skłonność do używek? To chyba nie ten typ co bedziesz dla niego jedyna, bez Ciebie nie będzie umiał żyć, prawie że oddychać. On sobie dzieli czas na pracę, Ciebie i kumpli i wg niego nie ma o co kopii kruszyć.
  15. A masz siłe i czas uprawiać dużo sportu? Zazwyczaj młodzi mężczyżni wybieganiem się na sali treningowej, zmęczeniem na siłowni regulują sobie nadmiar testosteronu.
  16. " moj lekarz mi nie pozwala gdyz mam kondycje nogi..." Może masz kontuzję nogi? Czy lekarz dał Ci rehabilitację, czy powiedział kiedy będziesz mogła coś zacząć ćwiczyć, czy zwrócil uwagę jaki rodzaj ruchu będzie korzystniejszy dla Twojej nogi?
  17. "Wiem, że coś jest nie tak- ale pytanie brzmi jakie i czy w ogóle mam zaburzenie odżywiania. " Czyli zdajesz sobie sprawę, ze trzeba maszerować do lekarza, my na forum nie mamy szans i pomóc.
  18. "jestem przeświadczony o tym ze po rozmowie z lekarzami nawet dali by mi tą głupią rente". Jesteś co prawda w innym kraju, więc nie mogę się arbitralnie wypowiadać, ale przynajmniej w naszym kraju nikt nikomu nie ma zamiaru ot tak sobie dawać renty. Renta to pieniądze, na ktore pracują inni (potrąca się im skladkę emerytalno rentową z pensji) i dzielą się nimi z osobą niezdolną do pracy z jakiejś poważnej przyczyny- ulegla ona wypadkowi, przyszla na nią jakaś nieuleczalna choroba a żyć z czegoś musi.Wtedy przechodząc przez wysokie komisje lekarskie dostaje się taką rentę albo i nie i u nas ZUS Ci ją wyplaca lub nie. Jak w wypadku stracisz nóżkę, to jak jesteś baletnicą to faktycznie swojego zawodu wykonywać nie możesz, ale mogą Ci zaproponować tylko czasową rentę, żebyś się przekwalifikował. A jak jesteś księgowym, to brak nóżki Ci nie przeszkadza w wykonywaniu zawodu. Niektórzy dostają bardzo niską rentę, bo urodzili się dziećmi niepełnosprawnymi i nigdy pracy podjąć nie mogli, to po złożeniu odpowiedniej dokumentacji za cale ich schorowane dzieciństwo nasz ZUS chcąc nie chcąc coś im przyznaje. Jak Cię dopadnie jakaś straszna choroba i chcialbyś rentę, to niezależnie jak bardzo jest to straszna choroba, to jeszcze się bada czy już pracowaleś , ile pracowaleś i czy pracowałeś wraz ze wszystkimi ubezpieczeniami- czyli czy pracodawca odprowadzał do ZUSu skladki wypadkowe,chorobowe, emerytalno-rentowe itp.Tym między innymi różni się praca na czarno, praca na zlecenie od pracy na etat (ta zabezpiecza Cię możliwie najpelniej). Oczywiście w Twoim aktualnym państwie są pewnie jakieś róznice, ale zapewniam, że niewielkie.Tam najczęściej jak pracujesz już trochę to lepiej jesteś chroniony zasiłkami w przypadku jak stracisz pracę, w szczególności dzieci rodziców, którzy stracili pracę starają się bardziej chronić niż w Polsce. Masz rację niewinny żarcik ojczyma jest bardzo ciężkim dla Ciebie przeżyciem, ale raczej z tego powodu, że nikt Ci nie da żadnej renty na piękne oczy. Jakby tak prosto było brać pieniądze przez całe życie za nic ,to nie byloby chętnych do pracy. Poczuleś się bardzo żle, że pracodawca z Ciebie zrezygnował, bo bardzo w danym dniu byłeś chory a obiecałeś jak się dobrze poczujesz za następny dzień wrócić do pracy. W naszym państwie możesz jak masz umowę o pracę sobie pochorować legalnie, czyli przedstawić zwolnienie lekarskie. Musisz z wysoką gorączką o świcie stanąć w ogonku i przejść przez rejestrację i jeszcze raz przyjechać na zarejestrowaną godzinę, a wyplata będzie trochę pomniejszona i tak. Dlatego tez często ludzie poświęcają swoje dni urlopowe, żeby choć przez chwilę dojść do siebie, odzyskać siły i móc dalej pracować. Ty podjąleś pracę chwilową i w tej pracy niejeden już byl przed Tobą popracował 5 dni, odebral tygodniówkę i poszedł sobie np. pić lub zaćpal się i zapomnial wpaść do pracy. Niejednego już nierzetelnego widzieli a Tobie przykro, że nie uwierzyli, że Ty naprawdę byles niedysponowany. Ty uważasz,że trzy razy próbowaleś podjąc pracę i zawsze ona była bardzo krótkotrwała i wlaściwie to już jesteś usprawiedliwiony, że wpadasz w depresję i żyjesz na garnuszku rodziców. Dlaczego pracodawca zatrudniający czasowo do prac porządkowo systematyzujących i oglądający przed Tobą pewnie z 8-10 młodych, którzy potrzebują chwilówki ma Ciebie potraktować poważnie? Ciebie do podejmowania pracy zniechęcają trzy próby a pracodawcę do pochylenia się nad losem młodego człowieka ile prób ma nie zniechęcić? Ponadto już w innym poście pisałam Ci,że chyba jesteś dość duży aby swoje sprawy wziąć w swoje ręce. Czyli dalej szukać prac, aby nie być rodzicom ciężarem i poukladaj sobie życie ze szkolą. bo może już takim chwilowym pracownikiem będziesz całe życie i nie będzie Ci to nioslo radości. Masz za mało kwalifikacji a młody jesteś i na swoje papu zarabiać jakoś będziesz musiał, czyli w jakiś zawód trzeba się wpasować niezależnie od chwilowej swojej pracy, o którą musisz ciągle się starać. Jak jedną stracisz, to trzeba innej szukać i już. Innego wyjścia nie ma. Piszesz, że jestes w slabej kondycji psychicznej. Normalnie młodemu człowiekowi pomaga w utrzymaniu kondycji psychicznej ,utrzymanie kondycji fizycznej ( w zdrowym ciele, zdrowy duch lub jak wolisz, zdrowe cielę). Albo tego nie testujesz na sobie, albo w to nie wierzysz, bo nie piszesz, że coś uprawiasz. Jeśli Twoja kondycja psychiczna jest tak slaba jak piszesz i już sobie nie umiesz poradzić, to zacznij biegać do psychologów czy psychiatrów. Ciężko jest nie znając kogoś, po paru jego postach mieć jakieś niekrzywdzące o nim zdanie. Niemniej wydaje mi się, że masz teraz jakiś okres mazania się, a tu trzeba wziąc sie do roboty i porządkować swoje życie. Praca albo nauka a pewnie jedno i drugie. Trochę sportu i nie będziesz miał czasu na "wycofane "życie. Czego serdecznie Ci życzę.
  19. Jeśli nie jesteś za szczupla, to jakaś dziedzina sportu bardzo by Ci się przydala- popróbuj różnych, na pewno coś Ci się spodoba- może siatkówka, lekkoatletyka (biegi), pilates , joga, tenis ,łyżwy... Uprawiając sport 1. zeszczuplejesz 2. poczujesz taką fajną adrealinę 3. nie będziesz miala czasu na głupie myśli 4.poznasz ciekawych ludzi Smierć to jedyny pewnik na tym świecie. Skoro się urodziliśmy to i musimy umrzeć. A co umieścimy między tymi dwoma datami to już nasza inwencja. Głupio byłoby na wlasne życzenie nie mieć za bardzo czego tam wpisać, bo życie bylo króciutkie i nudne, bez pasji i zainteresowań, bez zdobywania zawodu, bez pomocy przyjaciołom, bez milości do faceta , do swojego dziecka. To chyba byłoby tak nieciekawie, więc w wieku lat 11-tu naprawdę nie pora myśleć o śmierci. Ona w swoim czasie sama nas niestety znajdzie. Powodzenia i szybko na jakiś trening biegnij.
  20. kikunia55

    mamisynek

    Chyba pora się rozstać, jak Ci to nie odpowiada, bo za wiele nie zmienisz. Rano idzie do pokoju matki i zawsze Ci powie, że omawiają strategię zakupów, grafik personelu, uwagi czy ktoś z personelu ich nie okrada, problem z namolnym klientem itp. itd. Jak mama wraca z pracy to odgrzewa jej posiłek, bo zawsze tak było, wykonuje tą samą pracę i ma zrozumienie dla jej zmęczenia. Zyskami nie muszą się dzielić, bo ma wikt i opierunek i kasę wtedy gdy jej potrzebuje. Rozumiem, że Ty też nie dokladasz się do utrzymania domu, czyli ma też utrzymanie dla swojej kobiety. Na dzień kobiet dostałaś kaktusy, bo uznał,że je lubisz a może chciał zapoczątkować Waszą nową kolekcję? Biżuteria to też fajny prezent- obydwie dostałyście wybierane z myślą o Was prezenty- czyli czego się tu czepiać. Ogólnie nie jest żle. Jednak jeśli Cię to uwiera ,to pora iść już sobie, bo chyba nic nie przeforsujesz- on ma już 33 lata i taki układ pracy z której jest niebiedny i zazębiania się relacji rodzinno biznesowych z mamą mu nie przeszkadza, a wręcz sobie to bardzo ceni. Cały ten bar kiedyś po niej odziedziczy, więc się nie martwi. Pewnie dlatego jeszcze 33 letni facet jest wolny, bo niejedna dziewczyna może próbowala nadwyrężyć tę relację mama-syn i nie dała rady. Trzeba to zaakceptować lub sobie pójść od nich.
  21. Bags bardzo mądrze napisał. Byłam w związku z chłopakiem, nie mieszkaliśmy ze sobą. On pracował, studiował wieczorowo, brał się za budowanie domu, rozwodził się ( nie ja byłam przyczyną, mieszkał już poza rodziną jak się po raz drugi spotkaliśmy w życiu) i pewnego pięknego dnia obwieścił mi, że dla mojego dobra powinniśmy się rozstać. Nie mam pojęcia skąd wzięłam sily i jakich słow użyłam, pamiętam tylko taką trzęsiawkę w jaką wpadl modł mój organizm i sztuczny sposób mówienia-musialam opanować również szczęki- nie dalam się w owej chwili "spławić". Zawsze mnie zastanawiało to" wystąpienie" mojego lubego. Teraz jak przeczytałam post Bagsa i przypomniałam sobie , że gdzieś widziałam skalę stresu, gdzie i śmierć bliskiej osoby i rozwód mają podobny stopień obciążenia psychicznego to jakoś rozjaśniło mi się względem tej propozycji nie do odrzucenia. Dodam tylko, ze teraz jesteśmy wieloletnim małżeństwem z chwilami euforii na temat drugiej osoby i wrednego dokuczania sobie nawzajem - czyli żaden wzór dla mlodych ludzi, ale w dobie chwilowych malżeństw ( "jednorazówek" jak ja mówię- jeden problem i po małżeństwie) mamy się względnie dobrze. Nie daj się splawić, jesli go kochasz i jak Ci będzie ciężko, to czytaj na okrąglo post Bagsa.
  22. kikunia55

    mam dalej żyć?

    Może my i dziewice, co nic o seksie nie wiedzą, to poczytaj tych ,ktorzy są weteranami-nie radza brać sznura tylko antydepresanty: http://f.kafeteria.pl/temat/f1/odstawienie-narkotykow-prawie-rok-od-odstawienia-zle-samopoczucie-itd-p_5840265
  23. kikunia55

    Pechowa miłość

    To po cóż sobie tego Męża brać na głowę?
  24. Może to jak nazwalaś depresja, a może zwykla nieumiejętność panowania nad swoimi emocjami. Czlowiek powinien umieć sam ze sobą dawać sobie radę. Jesteś z chlopakiem w rozlące i co- jest Ci smutno, boisz się ,że on Ciebie zdradza? Zamiast zamartwiac się rozłąką, to ciesz się ze spotkania za tydzień, dwa lub m-c. Wyobrażaj sobie radośc z Waszego spotkania a nie becz, że dziś to byś chciala się do niego przytulić. Jak masz się martwić tym, co on tam bez Ciebie robi, to pomyśl sobie, że jak związek ma się rozpaść to pewnie i tak się rozpadnie- trzeba patrzeć filozoficznie i nie zamartwiać się do przodu, bo to nic nie da.
  25. kikunia55

    Pechowa miłość

    Rozumiem, że ciąża w wieku 28 lat i bez faceta nie jest Twoim marzeniem. ale taki już opracowany do niej stosunek, że nie, nie chcę mieć, dziecka, bo mam chorobę autoimmunologiczną dziwi mnie w kontekście odwagi co do skalpela. Ciąża jakby co, to nie, bo komplikacje zdrowotne. Natomiast w kwestii operacji plastycznych to nie dopuszczasz do siebie myśli, że lekarzowi udaje się 10- czy 100 czy 1000 zabiegów a przy 11,101 czy 1001 coś mu się omsknie, nie dośc dobrze coś oceni i komplikacja gotowa. Jest to wtedy i komplikacja zdrowotna i nierzadko wizualna. Czyli przy ewentualnej ciązy to nadmiar ostrożności a przy kosmetyce do nadmiar wiary w cudowność działania skalpela- wspomnij ze znanych Hannę Bakułę. Poniżej link do opowieści pań chorych na Hashimoto i sukcesów w zajściu w ciąże i szczęśliwym rozwiązaniu. http://forum.gazeta.pl/forum/w,586,100606848,100606848,Choroba_Hashimoto_a_ciaza.html A los nie przyniósł Ci jeszcze Twojej drugiej połowki. Lepiej wierzyć, że taki ktoś gdzieś istnieje i przyjdzie taki dzień.,kiedy dane nam będzie poznać się, niż przymierzać się do skalpela. Ludzie muszą w sobie mieć rodzaj pewności siebie, że są godni miłości, umieją ją brać i umieją nią obdarować innych. Skalpel w tym niewiele pomoże. Dla mnie to tak jakbyć wierzyła, że na jakieś poważnej konferencji naukowej Twoj piękny wyszukany i elegancki kostium zapewni Ci wysoką ocenę sluchaczy za Twój występ z poważnym artykułem naukowym. Oczywiście obowiązuje jakaś regula ubioru w takim przedsięwzięciu, a nie np. dres sportowy, ale ubiór nie zastąpi merytoryki wystąpienia. Nadmierna wiara, że poprawiony nos czy uszy w szczęście w zyciu damsko -męskim mogą prowadzić na manowce. Mam nadzieję, że to taka metafora: "Musialam go oddac innej kobiecie:( ", bo tak dosłownie, to co tu mialaś do gadania- nie kochal Cię i poszedł sobie do innej, bywa. Nie ma co się martwić "tego kwiatu pół światu". Rozwagi w podejmowaniu decyzji i powodzenia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...