Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Na to się mówi nerwica natręctw, albo fobia i trzeba iść z tym do lekarza, bo narzeczony z Tobą nie wytrzyma na dluższą metę.
  2. unna wejdz czasem jak jestes zalogowana i ktoś tez sobie założył konto i najedz sobie na kopertke tej osoby do której piszesz-to ile dane sa cokolwiek prawdziwe to dowiesz sie ,ze Ewelina pewnie jest w Holandii. Ewelino nie zarmatwiaj sie tak, pewnie jestescie młodym małżeństwem i trzeba sie tego marynarskiego zycia uczyc powoli krok po kroku. To sa duze napiecia towarzyszace i facetom na morzu i kobietom samotnym na ladzie. Na statku koledzy nawzajem się podjudzają puszczając niby w świat takie opowieści co to czyja zona pod nieobecnośc męża nawywijała, że jakiś słabszy psychcznie dostaje kota i sam nie wie co zrobić ze sobą ze swoim małżenśtwem, a taki podjudzacz to najczęsciej taki, który sam ma balagan w domu, lub go wogóle nie ma i obserwuje czujnie jak kolega daje oznaki, że coś go rusza, to dalej niby to w powietrze snuć głupie przypowiastki. Poczytaj sobie szczególnie z drugiego linka, jakie emocje targają ludzmi morza i ludzmi z nimi związanymi. http://zonamarynarza.bloog.pl/?smoybbtticaid=616eb4 http://www.zonamarynarza.pl/blog/ Kiedyś jak były rejsy po 10 miesięcy to panie w gorzkich żartach mówiły, ze wydaje mi się, że nie pamiętam jego twarzy to tak jakby dla mnie byl tylko numerem konta, na ktore splywaja pieniądze. I te pieniądze to taka drażliwa sprawa, facet jak zarabia, to chce pokazać, że dba o dom i czuje się jakby bardziej wartościowy, że umie te pieniądze do domu ze świata przywlec. Jak mu się zarzuca, że tylko chyba te pieniądze się dla niego licza to się wkurza , że on się stara a ona nie docenia. Jak się za bardzo przyzwyczaja do tych pieniędzy i zbyt lekka ręką wydaje to tez ma żal, że on sie dla żony zmienil w maszynkę do zarabiania pieniędzy. Jak jest na morzu i pracuje zgodnie z rytmem zatrudnienia, to nie dotykać takich tematów, bo po co. Pytac jak musię uklada z przełożonymi, czy pracy ma dużo, czy ma czas wyspać się , obejrzeć film, czy przeczytać książke. Przez maile mogą nie przechodzić załączniki, bo armator może nie przepuszczać, to w morze wyposażać w piękne zdjęcia córeczki i swoje- takie malutkie do portfela i większe do postawienia na szafce. Dużo w mailach pisać o córeczce, o tym jak się tęskni za nim, robić prasówkę i wklejać w treśc maila, z tematów, które go interesują, społeczno politycznych czy sportowych. Ponadto,żeby dobrze się w tym kraju poczuć to trzeba się zacząc uczyć holenderskiego a on taki chyba prosty nie jest, więc czas Ci zejdzie. Mąż taki chyba tez stabilny emocjonalnie nie jest, jak szybko chcialby odpuścić ten Wasz związek. Myślę,że wcale nie chce tego ,tylko on też oczekuje od ciebie dużo uwagi. Trzeba wtedy twardo sprawy stawiać, mamy dziecko i Ty do pracy, ja do wychowywania. Z czasem dobrze zrozumie, że dom to Ty i dziecko i żadne ułudy nie sa tak ważne, by burzyć stabilność, a tym bardziej gadki osób postronnych. Zony marynarzy czekają długie rejsy,żeby mąż przyjechal i porozpieszczał je trochę, bo one same dzielnie sobie bez nich w życiu radziły. Marynarze jak wpadaja do domu, to oczekują,że ktoś ich nareszcie porozpieszcza, bo oni mieli dużo obowiążków i byli zamknięci jakby w więzieniu z tymi samymi typami a teraz chcą odpoczynku od statku( czasem bardzo czynnego np. remont domu) i niech ich w końcu ktoś porozpieszcza. Zmęczony bezpośrednio po rejsie, przytulony do Ciebie mąż może powiedzić Ci, że jak to dobrze, że już jest w domu, bo już by chyba nie wytrzymał ani chwili dłużej. Roztapiasz się, bo myślisz tak samo, już byś chyba bez niego nie wytrzymala ani momentu dlużej a on kontynuuje. Przeciez jakbym został to jeszcze trzeba byloby robić ten wyparownik i drugi agregat, a częsci brakowało. ... Tak powiedział, bo tak w tym momencie myślal a kochal tylko Ciebie niezależnie od tych wyparowników, agregatów...Samo życie. Trzymaj się, wszystko będzie dobrze, trudno będzie tez, bo to jest trudne życie, ale jak będziecie za sobą, to będzie dobrze i nie zamartwiaj się- czasem lepiej mniej powiedzieć niż za dużo i potem przeżywac w nieskończonosc głupią ripostę.
  3. No chłopaku, co Ty tu wypisujesz? Miałeś w zamiarze powiedzieć rodzicom, że wpadasz w depresję. A sam nie chcesz wybrać sie do psychologa lub psychiatry? Nie masz umiejętności ,siły, samemu nad sobą pracować a masz sily gromadzić jakieś worki na głowę, martwić się o jakąś broń? Weż się natychmiast do kupy i szusuj do lekarzy. Brzmialeś rozsądnie, to myślałam, ze sam sobie dasz radę, ale jak czujesz, że jesteś za słaby to idz pomocy szukaj u kogo mądrego, bo szkoda młodego życia. Pamiętaj, zawsze po wielkiej burzy wychodzi slońce. Szukaj tego slońca! To co w porywach chciałbyś zrobić to tylko ciemna noc, na zawsze ciemna noc. Słońce to życie, słońce to radość. Kierunek to słońce!
  4. Prawisz mądrze, czy będziesz też tak mądrze postępował to czas pokaże. Serdecznie życzę wytrwałości w porządkowaniu życia i trzymam kciuki za Ciebie. Napisz za jakiś czas, czy się dogadaliście z Kasią, czy jesteś teraz fajnym singlem?
  5. To bardzo drobnej budowy ciala musieli być ci Twoi protoplaści, ze jeden żyrandol udzwignął ich dwoje. Ale tez musieli być bardzo zgodni, że tak razem sobie życie odebrali a tyle się czyta jak wspólcześni tak ciągle ze sobą koty drą. Aż chciałoby się powiedzieć, że mogliby z Twoich drogich rodziców brać przykład. No, no, godna podziwu zgodność zdań. A Twoja dziewczyna to czym sobie żyły podcinala? Żyletką?U jednej ręki, czy u dwoch? To jest taki trochę powolny wypływ krwi i przepraszam ,jesli Cie ranie tymi pytaniami., ale ile człowiek czasu umiera jak sobie podetnie te żyły?
  6. Dwoje rodziców powiesiło się na jednej lampie? Jak oni to technicznie wykonali? Przepraszam za pewnie w tym momencie niestosowne pytanie, ale bardzo mnie ten problem zaabsorbowal?
  7. Początkowo niezamożny i pełen miłości dom rodzinny kontra przepych i bogactwo niedoszłych teściów. U mnie w domu nie za bogato ale zdrowo i pięknie, u niego w domu brak sensownych relacji, bo kasa, kasa.. Potem jednak jak się okazuje we własnym domku od zawsze bicie i molestowanie. Znaczy trudne dzieciństwo i można zrozumiec niedoszłych teściów,że bali sie iż do życia ich synka wprowadzisz niewłaściwy model rodziny. Teraz nagrywanie rozmów przyjaciół chlopaka z jego rodzicami, opieka służb specjalnych nad Tobą przez cały czas spędzony z chlopakiem. Może to nie chodzi wcale o milość, może było brak Ci kasy i jesteś zwerbowana przez określone służby, ktore chciały za Twoją pomocą zbyt hajcowną rodzinę rozpracować, poznać schematy przeplywu pieniędzy, interesów? A chłopak tak przy okazji wpadł Ci w oko i teraz rozpaczasz bo "zawod" pomieszałaś z miłością i masz bałagan w duszy i już nie wiesz jak z tego wyjść i ucieczka w niebyt wydaje Ci się najlepszym rozwiązaniem? A może po prostu masz tak bujną wyobrażnie?
  8. "mam niepohamowaną chęć poświęcenia się"- to może niech na chęci się nie skończy? Jak zaczniesz jako wolontariusz bywać np. w domu opieki społecznej czy hospicjum to będziesz miała dużą szansę nie rozpatrywać swojego życia w kategoriach jakiś braków i niepowodzeń. Fobia społeczna to najczęściej strach przed ludzmi, przed ich oceną. W takich m-cach gdzie jest tyle schorowanych, biednych starszych ludzi to nikt nie będzie Cię oceniał, oni się cieszą, że ktoś chce im poświęcić trochę czasu, czasem są już niekontaktowi, ale można im pomóc poprzez poprawienie poduszki, podanie picia, czy na zlecenie pielęgniarki dopilnowanie czy leki wzięli. Wtedy będziesz miała powód "wręcz obsesyjnie myślę o śmierci". Tylko jak się zastanowisz, to kazda z tych osób najpierw urodzila dzieci, je wychowala, czasem wychowała wnuki, pracowala zawodowo- czyli jeszcze ile jest przed Tobą do zrobienia. Zobaczysz, ze nie ma co ze strachem myśleć tez o śmierci tych których kochasz, bo to w rękach Pana Boga czy losu (jaki tam masz stosunek do wiary). Nie masz na to wpływu i ciesz się z tego, że jak na razie żyją i mają się dobrze. Trzeba wyjść z domu. Jak nie umiesz do rówieśników, to idz do starszych i schorowanych. To wcale nie jest łatwe, ale siedzenie w domu i kompletowanie nieszczęść chyba widzisz, że do niczego Cię nie prowadzi. Jakby się okazało, że przykra starość jest dla Ciebie za trudna do oglądu to idz tam gdzie szpitalem np. są uwięzione przez wiele miesięcy dzieci- czyli na oddziały pediatryczne, do hospicjum dziecięcego. Dzieci, nawet bardzo chore mają w sobie więcej radości i ciekawości świata. One też nas żle nie oceniają. Czasem może być bardzo cięzko, bo któreś zbliża się do swego kresu- tylko, że wtedy trzeba docenić, że ma się zdrowe rączki, nózki i glowkę a nie wszystkim na tym świecie tak dano, nawet jak są młodsi od Ciebie. Nie siedz w domu, bo gnuśniejesz od tych nieciekawych przemyśleń i sama się głupio nakręcasz. Daj coś z siebie innym, bedziesz miala większe poczucie własnej wartości.Nakręcaj się do życia i do pomocy innym a nie rozpatruj ile masz fobii i jaka jesteś nieszczęśliwa, bo to przecież Cie nie buduje. Powodzenia.
  9. kikunia55

    Rodzina

    Jak ma ciocia Cię adoptować jak żyje Twoja mama? Czy mama jest pozbawiona wladz rodzicielskich? Własnie z adopcją takiego starszego dziecka wiąża się takie rozmowy z psychologami, aby rozpoznać stopień zżycia z ciocią, Twoją chęc nauki i wspólpracy z ciocią. A co Ci te rozmowy przeszkadzaja, jesteś widac dla kogoś ważna, że chce Cię dogłębnie poznac. Fajnie byłoby jakbys zechciala się bardziej uczyć. Jestes dośc duża 15 lat- tylko 3 lata do prawnej dorosłości. Czy prawne umocowanie w rodzinie cioci jest wazniejsze niz swoje wlasne budowanie przyszlosci? Przecież nauka to szansa na zdobycie poprzez dobre szkoly fajnej pracy. Fajna praca to frajda z wykonywania czegos co się lubi. Człowiek dorasta i musi z czasem przejsc na swoje utrzymanie a co za tym idzie musi pracować. Czyli to jak się uczy jest wstępem z czasem do zdobywania zawodu i jest dla każdej osoby bardzo ważne- przynajmniej powinno być bardzo ważne. Nie ma co się z ciocia klocić, tylko czas usiąśc do lekcji. A żeby nie bylo nudno, że tylko lekcje i lekcje, to ze 2 razy w tygodniu pobiec na jakiś trening ( siatkówka, pilka ręczna, lekkoatletyka, pilates, karate- tylu fajnych chłopaków tam jest). Ponadto, żeby kłotni było mniej to częściej cioci pomóc w zwyklych codziennych czynnościach. Jak razem się coś wykonuje to i razem łatwiej się dogadać.Powodzenia życzę.
  10. Jakoś mam nieodparte wrażenie,że Myslący to ta sama dziewczyna z poprzedniego wątku, nie umie pogodzić się i zrozumiec dlaczego jej partner ucieka od niej i jako on do nas zagaduje.Teraz jest chwila póżniej i nawet sobie próbuje robić r-k sumienia w czym ewentualnie chłopaka mogla urazić (skarpetki, uwagi o niepotrzebnym wydawaniu pieniedzy na buty, itp). Chce poprzez nas zrobić analizę sytuacji ze strony chłopaka. Tylko czas pokaże czy chodzi o depresję po śmierci ojca, czy tez śmierc taty, nowe wyzwania w pracy jakoś tak się nałożyly, że dziewczyna jest jakby obojętna, jakby niepotrzebna i jakby z życia wypisana. Nikt tu tej zagadki (jak myślę dla autorki) nie rozwiąże, życie jak widać jest zaskakujące i tylko czas pokaże o co chodzi. Czas tez jest tym elementem, który autorce bedzie niósl przyzwyczajanie się do stanu rzeczy.
  11. Jeśli jesteś kaleką bez pracy to lepiej trzymaj się tego swojego chlopa, zawsze się przy nim wyżywisz. Sorry, to taka głupia riposta. Jesteście oboje dorosłymi ludzmi i w uczuciach w związku oboje sobie nieżle nagrabiliście. Czy umiecie sobie Wasze zdrady wybaczyć i być„jeszcze wartościową rodziną to zależy od Was samych. Ja bardziej pochylilabym się nad problemem dzieci- rodzice ładnie się zabawiali na bokach i nie wiedzą co teraz z tym zrobić a dzieci to takie bezpańskie pieski zostają? Dlaczego mówisz, że jak odejdziesz od rodziny to bez dzieci? Mali materialiści mogą przecież od tatusia dostawać alimenty. Czy Twoj kochanek ewentualnie chce Cie przyjąć ale bez żywego inwentarza w postaci dzieci? Chcesz zostawić dzieci a one będa sie tulaly po babciach, opiekunkach i w końcu jakaś baba ułowi Twojego męża i będzie codziennie dokuczala Twoim dzieciom, bo będą jej żywym balastem, kulą u nogi? Twoje decyzje odnośnie Waszej rodziny zawsze powinny być podejmowane z uwzględnieniem dobra dzieci.I jakoś nie wyobrażam sobie, że powinny się one bez Ciebie chować, jaki będziesz miała wpływ na ich wychowanie jak sobie odejdziesz od rodziny bez nich? Czy goniąc za swoimi uczuciami chcesz sie od balastu typu dzieci odciąć? To chyba byłoby bardzo ryzykowne posunięcie, które niosłoby Tobie wyrzuty sumienia przez cale życie. Może się mylę, ale wszelkie decyzje podejmuj bardzo rozważnie.
  12. W kwestii ukochanej kultury może zacznij na forum stawiać pytania w stylu " Czy uważacie, że piękno obrazów Van Ghoga bierze się z jego męczarni duchowych , jego obsesji?" Po co innych pytasz o rodzinę, gdy sama do niej ziejesz nienawiścią i jest Ci wstrętny jej temat. Może zadaj pytanie" Ludzie z patologicznych rodzin odezwijcie się!" Mam tak przemożną chęć wymienić poglądy na temat rodzinnych patologi, chcę usłyszeć, że inni mają nie lepiej ze swoimi. Może stworzymy jakiś antyrodzinny front razem? I wtedy internetowo stworzysz sobie swoją fajną drużynę. Ziać nienawiścią do innych przecież jest tak pięknie.
  13. Widać, że ostatnie wydarzenia jeszcze w Tobie tkwią, rozsadzają Cię i już jakby nie pamiętasz co napisałaś. A przecież nie zapraszana jeżdzilaś od Sylwestra do niego p a r ę razy. Ostanim razem cała noc to była w stylu "i znów mnie zjechal"- czyli slangiem młodej osoby chciałas powiedzieć, że mówił do Ciebie słowami najwyższej miłości? Szlaś do łożka z facetem, który tak właściwie nie bardzo wogóle do mieszkania chciał Cie wpuścić, bo leżałaś na tarasie z nadzieją, że kiedyś dostąpisz zaszczytu odwiedzenia tego mieszkania i jego łożka w konsekwencji, oczywiście w ramach składania życzeń imieninowych. Poczytaj uważnie co napisalaś i może wtedy zrozumiesz dlaczego takie odpowiedzi dostałas. Kazdy rozumie, że jak się chłopakowi podobalaś i chciał z Tobą być, nawet swoim rodzicom kłamał na Twoj temat to pewnie Wam było ze sobą dobrze. Ale to już było. Chłopakowi się odwidziało. Pora zrozumieć, że jakoś z godnością teraz trzeba się przerobić na uważanie, że było pięknie, ale było i w swiat teraz trzeba iśc samotnie chowając we wspomnieniach te piękne chwile, które razem przeżyliście. Do miłości nie da się nikogo zmusić a jego ostatnie zachowania o żadnej milości nie świadczą. Nie próbuj winy zrzucać na jego rodziców, którzy Cie nie akceptują, bo to on jest teraz wredny, czyli to jemu się odwidziało. Rodzice jak poznali jakąś tam prawdę o Tobie to zawsze stali na stanowisku, że do nich nie pasujesz. On niestety t e r a z zmienil się w stosunku do Ciebie i pora najwyższa to zauważyc. Może nie pij, jak wytrzeżwiejesz to świat jest bardziej wtedy bardziej bolesny ale i bardziej prawdziwy i zauważysz to co w pijanym amoku jest mało widzialne. Może i te wspomnienia długie i obrazowe opisalaś w pijanym widzie i dlatego teraz chciałabyś się wycofać, że wszystko jest pięknie i ładnie i co my tak ostro komentujemy. Zyczę, abyś na trzeżwo podejmowała dobre decyzje i nie upokarzała się wobec człowieka, którego namiętnośc chyba do Ciebie uleciala. Znajdz w sobie dośc sily aby pożegnać tę miłość, która była pewnie piękna, ale była.
  14. Zadałaś pytanie "Czy w Waszych rodzinach jest podobnie?". Na zadane pytanie grzecznie odpowiedziałam i odpowiedzią swoją chciałam Ci zasugerować, że pogląd na naszą własną rodzinę a i potem jak nabywamy partnera ,to na jego rodzinę nie jest stały, on się z wiekiem zmienia. Jest prawdopodobne, że w Twojej rodzinie może być bardziej patologicznie niż w przeciętnej, bo Twoja gwałtowna myśl o potomstwie- nie, nigdy, to kojarzy mi się ze śmiercią -jest pewnie tego wynikiem. Ja nawet jak byłam bardzo młoda a potem już ,jak na tamte czasy prawie "starą panną" mnie zwali, to zawsze gdzieś w duszy wierzylam, że moja druga połowka gdzieś po świecie chodzi i ją spotkam i będe miała fajne dzieci. Nie dziecko (byłam jedynaczką i cierpialam z tego powodu bardzo) tylko dzieci. I pewnie mialam szczęście, ale tak się stało. Zawsze mnie śmieszylo jak ciotki dopytywały się: a te piękne kwiaty, to od kogo i za plecami szeptem do mamy, to od tego co się kolo niej kręci? Owszem kręcili się, ale ja wiedzialam ,że to jeszcze nie ten- wtedy wlaśnie wydawało mi się, że są nad podziw wścibskie. Teraz wiem, że z czasem ma się szersze serce dla rodziny i pragnie się zeby dzieci sióstr, braci ,kuzynów dobrze trafiły, aby sobie ze swoimi partnerami dobrze życie układały, aby nowe pokolenia pięknie nam rosly. I pewnie to nie było tylko wścibstwo z ich strony, ale i taki rodzaj kibicowania mi, abym sobie dobrze życie ułożyła. Wspólcześnie jak czasem oglądam "Singelkę "to właśnie fajnie się bawię, tam szczególnie między kobietami jest taka fajna pokoleniowa więż, każda chce dla swojej córki czy wnuczki dobrze a wychodzi jak zawsze. Zazwyczaj babcia jest bardziej rozumiejąca wnuczkę niż jej mama i nawet z którąś wnuczką jako obstawa udała się na randkę i bylo zabawnie (choc dla dziwczyny w tym momencie raczej tragicznie). Ja nie śmiałabym negować Twoich przemyśleń, ja na przez Ciebie zadane pytanie podzieliłam się z Tobą swoimi, a Ty jak widzę oczekiwałaś, że odezwie się ktoś bardzo skonfliktowany ze swoją rodziną i utwierdzi Cię w przekonaniu, że rodzina to najgorszy wynalazek. A podobno już drzewiej mówili, ze nie podcina się gałęzi, na której się siedzi. Skądś się wzięlo powiedzenie "drzewo genealogiczne" a tam, jak wiadomo są gałęzie. Ja dorastałam moge powiedzieć w szczesliwej rodzinie i punktem mego honoru było taką stworzyć moim dzieciom z nadzieją, że i one taką będą tworzyły swoim dzieciom. Jak bylam młodziutka, to nie zastanawiałam sie czy to jest szczęśliwa rodzina, wydawała mi się to po prostu zwykła rodzina ze swoimi wadami i zaletami. Zle znosilam swoje jedynactwo, bo rodzice ciągle mnie pouczali wręcz wtedy uważałam gnębili, a ja nie miałam z kim się podzielić buntem w stosunku do nich. Wydawało mi się, że jak jest więcej dzieciaków w domu to rodzice nie mają szans dokuczać i brac pod swoją lupę jednego, bo muszą doglądać paru i ich świdrująca uwaga mniej boli- ale to było drzewiej. Z latami, co ciągle w wypowiedzi do Ciebie podkreślam, dochodzę do wniosku, ze to była szczęśliwa rodzina. Może w myśl zasady, ze wszystko jak byliśmy młodzi było piękne. Bo po prostu było i już się nie wróci. Ty jesteś młoda to twórz swoją historię, z czasem jak kogoś spotkasz, to twórz pięknie ten kawałek historii rodziny, który przypadnie Tobie w udziale, zebyś umierając nie miała wyrzutów, że akurat Twój kawałek jest niespecjalnie udany a Ty jednak w którymś momencie za niego odpowiadałaś i głupio tak odchodzić z tego świata z poczuciem, że słabo się odrobilo swoją lekcję. Powodzenia.
  15. Najczęściej, ten który wydawał się nam głupi do kwadratu, po latach zyskiwał naszą własną opinię: niby taki głupi a swoj rozum ma i w kozi róg nie da się przez życie zapędzić. Kuzyn, ktory był tylko głupi, nabywał zupełnie ciekawą partnerką za żonę i to budziło zaskoczenie co taka fajna laska może w nim widzieć. i jak się bliżej przyjrzało, to trzeba było zweryfikować zdanie na : niby niezbyt mądry, jednak trzeba przyznać, że coś w sobie ma. Ludzie, którzy byli nam obojętni z czasem zyskiwali wiele w naszych oczach, bo np.zupełnie nudna kuzynka mimo posiadania już dwójki dzieci przy trzeciej zagrożonej ciąży, gdzie wszyscy lekarze krzyczeli usunąć, nic z tego dziecka nie bedzie, trwała przy stanowisku, że własnego dziecka się nie zabija i szczęśliwie urodzila piękną i mądrą dziewczynkę. I ta refleksja co ja bym zrobila w jej sytuacji, ten podziw, że jej glęboka wiara i w Boga i w swoje wlasne dziecko jakby została nagrodzona ( a przecież już inne dzieci miała i nie chodzilo tylko o status,że będę matką).Hmm. Utrapione ciotki, wszędzie wtykające swój nos, czasem jaką celną uwagą dowodziły starej prawdzie, ze człowiek nie tylko jest mądry swoim intelektem ale i doświadczeniem życiowym. Milczący przy gadających ciotkach wujowie, jeśli zechcieli poświęcić kiedyś nam swój czas, okazali się być ludzmi przenikliwymi, rozumiejącymi w lot wiele uwarunkowań zawodowych i międzyludzkich. Pierwsza weryfikacja tej strasznej naszej rodziny następuje jak wchodzimy do rodziny partnera. I tu są różne reakcje.Czasem doceniamy wtedy wlasnych i dużo czasu nam zajmuje przywyknięcie do tych co dostaliśmy jako inwentarz wraz z nabyciem partnera. Czasem ci nowi, szczególnie jak umieją nas cieplo przyjąć i jakby cieszyć się z nas a ponadto partner się z miłością o nich wypowiadał- to ci nowi wydają nam się o niebo lepsi od naszych własnych- na szczęście, to akurat życie weryfikuje bardzo szybko. Następna istotna weryfikacja naszej rodziny i rodziny partnera następuje jak nam samym rodzą się dzieci. Patrzymy z ciekawością co niosą one sobą i wtedy czujemy, że są one wypadkową tej głupiej rodziny i jeszcze głupszej( lub mądrzejsze) rodziny partnera. Tylko wtedy już tak ostro nie oceniamy swoich rodzin, wtedy powoli zaczynamy czuć ciągłość pokoleniową. A jak nam kruszeją powoli dziadkowie a potem wlaśni rodzice, ciotki, wujowie, to czujemy ogromny żal, że tak się dzieje, żegnając ich żegnamy część siebie. Na szczęście w rodzinie rodzą sie nawet tym "najgłupszym" braciom, siostrom, kuzynom lub ich dzieciom coraz to nowe, piekne i mądre dzieci i potrafimy się tym cieszyć i wierzymy, ze żyją w nich nasi przodkowie i my kiedyś będziemy żyć w następnych pokoleniach. Nihil novi- każdy kiedyś bardziej cenil znajomych, bo sobie ich wybrał a z rodziną to najlepiej na zdjęciu i to w środku, bo jak z boku to jeszcze wytną. Z czasem znajomi co przetrwali to też jakby rodzina.
  16. Bags też tak wieczorem wymysliłam, że Autorka tekstu juz nie mogla znieśc swojego okrutnego męza, zostawil ja dla innej kobiety, z którą ją wiele lat zdradzal , ale wcale nie przyniosło jej to należytej ulgi. Swiadomość, że mąż ma swoją kobietę a ona chodzi po świecie samotna i inni widzą, że ona taka niepełnowartościowa ( jedynie w swoich umęczonych,własnych oczach) to jej zródło ogromnego bólu. Dlatego pisze, że jeśli w tych latach los niesie jej mężczyznę z drobnym mankamentem, to nie myśli wybrzydzać. Najważniejsze, ze dziś jest jego narzeczoną a za pól roku będzie żoną. Za pól roku świat będzie wiedzial, że ona jest też tak wartościowa i godna ożenku jak inne. Nic właściwie Jej nie przeraża: - ani widmo przywleczenia paskudnego choróbska przez partnera (chlop sam nie chcialby być zarażony ,to wie od lat jak o to zadbać , czyli ją też uchroni), - ani ewentualne zaproszenie do trójkąta (przyznaje, że ją do takich zabaw nie ciągnie, ale wszystko ponoć jest dla ludzi, warto spróbować i "otworzyć" się na świat). -nie przewiduje, że spotykania z innymi zatwierdzone przecież przez nią ( z góry narzeczony sobie to zapewnił) mogą jednak nieść ból i niepewność, czy ja na pewno jestem obiektem milości, czy ten seks z inną, to wg jego nomenklatury tylko seks czy juz zdrada, bo jednak te inne sa tez dla niego ważne skoro im poświęca swój czas i zabiegi. -cieszy chyba ją, że partner poświęca jej ogrom czasu, by wyprać jej mózg ( to pewnie taka wyższa forma miłości). Ważny naprawdę jest status narzeczonej a potem żony. Pisze nam Autorka, że ona żle tez nie zarabia- może zle nie zarabia teraz, ale przez cale zycie np.chowala dzieci i przeczuwa, że emerytura nie będzie najwyższa i się poświeca troszkę dla tej emerytury. A może jednak mimo pewnych mankamentów, obojętnie co z tą emeryturą - Jej wartość w swoich oczach urośnie od samego faktu bycia żoną. Wydaje Jej się teraz, że cena jaką przyjdzie za to zaplacić nie będzie zbyt duża. Z założenia osoba tak myśląca nie ma zbyt wysokiego mniemania o sobie i drugiej osobie daje sygnały: możesz ze mną robić co tylko zechcesz- tylko daj mi status mężatki. A może liberalność unny jest najlepszym kluczem do zrozumienia zjawiska? Autorka jest tak dorosła, że swoimi decyzjami juz nikogo innego pewnie nie ukrzywdzi, tylko samą siebie ,a przecież jak dotychczasowe życie pokazało umie "kochać za bardzo" ,to może i w tym, z założenia krzywdzącym związku znajdzie jakąś przyjemnośc i sens. Ale nie umiem wyklepać z klawiatury: czego serdecznie Jej życzę, bo wydaje mi sie to niemożliwe i brzmiałoby jednak jak ogromna obłuda w moich ustach.
  17. https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1672051,co-zrobic-w-takiej-sytuacji Czy to połówka od tej samej pary?
  18. Jeśli umarl Ci niedawno tata, to może być taki rozłożony w czasie ogromny stres, ktory może się tak objawiać, że bliskie Ci osoby zdają się być Ci obojętne. Cale życie może się wydawać za taką przydymioną szybką bez barw i smaku. Człowiek wstaje , je, wykonuje rożne ważne czynności jak automat i właściwie nie bardzo rozumie po co to wszystko, czemu to sluży. Najlepiej mu samemu ze sobą i ze swoimi przemyśleniami. Może tez pytanie osoby z góry, czy to wogóle była miłość jest też zasadne. Ale na te pytania i wątpliwości sam sobie musisz udzielić odpowiedzi.
  19. Przyznam, że czytalam z zapartym tchem i nie wiem czy podziwiać Twoje poświęcenie w imię Twojego uczucia do chłopaka, czy podziwiać nieumiejętność wyczucia, że mnie tu nie chcą i nie mam czego szukać. Ty wszystko zło, widzisz w jego rodzicach, którzy Cie nie akceptują. Tak jest i pewnie Ci ciężko z tego powodu, że do gustu im nie przypadlaś. Niemniej teraz wygląda, że chłopak już chce się wymiksować z ukladów a Ty nie zamierzasz tego przyjąć do wiadomośći. Zaszłaś tak daleko w tym nieprzyjmowaniu do siebie takiej informacji, ze chyba dużo tracisz. Wszelkie wulgarne, cięzkie słowa jakie mężczyzna kieruje do kobiety nie splywają po niej jak po gęsi, one osadzają się na Tobie brudem a facet uczy się, że znów jak będzie nie w sosie, w jakiejś frustracji, pod wplywem używek to może sobie słownie ulżyć- czy buduje w sobie tym szacunek do Ciebie i siebie? Śmiem wątpić. Przygotowujecie się do aktu seksualnego i on lata po łazience za Tobą sprawdzać, czy go nie łapiesz na dziecko- tak jakby chciał Ci powiedzieć: noo ,jak już tak bardzo chcesz ,to udzielę Tobie siebie ale nie licz, że złapiesz mnie na bachora. Jaką Ty masz radośc z tego związku- pasmo upokorzeń. Dlaczego tak uparcie próbujesz przy nim tkwić? Czy jak są negatywne emocje na wysokich obrotach to czujesz, że żyjesz? Inaczej to nudno i nieciekawie? Kobieta powinna mieć wrażenie ,że facet stoi za nią murem, że mu się podoba, że jest wazna dla niego. Niczego takiego nie odczytalam z tych dlugich wywodów. Po co Ci taki gośc? Tego kwiatu pól światu. Jesteś mlodziutka i jeszcze niejednego fajnego chłopaka spotkasz na swej drodze. Związki z młodych lat sluża do tego aby uczyć się siebie,żeby rozumieć mechanizmy działania związku, żeby wierzyć,że jesteśmy zdolni do milości. To nie musi być milośc do grobowej deski. Zapomnialam , piszesz , że alkoholizujesz się i chcesz ze sobą skończyć, wtedy owa grobowa deska już niedlugo. Ale troszkę tego młodego życia szkoda a faceta, który nie umie o Ciebie walczyć trzeba spuscić na drzewo i już.Troszkę sobie poplakać do poduszki, poskarżyć się przyjaciólce, wyjechać na fajne wakacje i zająć się Twoją uczelnią, bo jeszcze rok zawalisz i dopiero będzie bardzo szkoda. Weż się w garść i go sobie odpuść, nie jest Ciebie wart.
  20. Chłopaku, Ty nie analizuj, czy dobrze nam wyjaśniłeś problem, tylko idz i szukaj dla siebie ratunku u kogo mądrego, u jakiegoś psychologa, terapeuty- w cztery oczy musisz odbyć wiele wizyt i może z jakimiś uspokajaczami dojdziesz do jakiejś równowagi i wynurzysz się na zewnątrz i zaczniesz zyć pracując na siebie, umiejąc załatwić sobie niezbędne do życia sprawy, nie używając alkoholu, czego serdecznie Ci życzę. Ps- z gramatycznego sformułowania wynika, że u sąsiadów w wątku martwi się brat o brata a nie siostra.
  21. Sam stwierdzasz, że 2 mies zioło, potem przerwa, potem 3 mies zioło. Ostatnio w marcu ,czyli niedawno się zdarzyło i pewnie by trwało kolejne 2 lub 3 mies gdyby Twoja dziewczyna nie powiedziała stop dla związku. Jakie argumenty, że bierzesz od czasu do czasu? Nuda, koledzy, nie pokrywanie się godzin pracy Twoich i Twojej dziewczyny są śmieszne, jak się tak zastanowić. Teraz jak chcesz być czysty, to biegasz na siłownię, do dzieci siostry. Czyli jak siekierka nad głową czyli zagrożenie rozbicia zwiazku, to czas spędzasz higienicznie. Jak jest zwyczajnie, monotonnie to oglądasz się za "rozrywką". Gdybyście założyli rodzinę to czasami byłoby euforystycznie, ale częsciej zwyczajnie i nudno a bardzo często trudno, bo ciąża np, zagrożona, bo dziecko zachorowało, bo dziecko nocami placze i marudzi, bo placze calą dobę (ząbkuje), bo pieniędzy mało na potrzeby rodziny, bo dziewczyna przemęczona i nerwowa. Czyli wlaściwie byłoby dużo gorzej niż teraz bywało, to co, relaksik z ziołem? Pytanie zadaleś czy warto walczyć o nią , jakbyś się gdzieś spieszył. Sluchajcie jest tak i tak, trochę rozrabiam czasami i nasz związek trwal 7 lat z przerwami- jak sądzicie, jak się postaram trochę, to zagrożenie minie? Czy też już się wkurzyła na mnie na maxa i chyba jeszcze do niej kolega z pracy podbija, to może już nie warto się starać i chyba po tych "ciężkich" przeżyciach mogę już dać sobie wolne ( i znaleść pocieszenie w ziólku). Piszesz, że dla ewentualnego dziecka chciałeś właśnie być czysty, ale najpierw pisałeś, że oświadczyny były w planie za pól roku, potem na wycieczce za 3 mies- czyli jeszcze od marca troszkę byś sobie mogł pojarać, a tu taki klops dziewczyna poważnie zastrajkowała. Od paru ładnych lat pracujesz, ale jak jest awaria, to nie masz na kaucję i jesteś dziewczynie dlużny trochę kasy. Pracujesz i nie masz zaskórniaków a niby gotów jesteś rodzinę zakładać? Za co, za pieniądze dziewczyny? A może cała ta tragedia z rozstaniem bardziej Cię boli, że poczucie pewnej stabilności finansowej Ci umyka? Nie chodzi o uczucia, tylko trywialnie o kasę? Piszesz, że pracę kończysz o 11 tej i jest nudno. Może trzeba sobie jakieś dodatkowe zajęcie płatne było znaleść, może jakiś kurs lub szkola, aby lepiej zarabiać- a tu nudno, to koledzy i zioła. Ty masz być czysty nie dla niej, dla ewentualnego Waszego dziecka tylko dla s i e b i e . Jak będziesz czysty, to będziesz miał mniej zmartwień z dziewczyną tą czy inną. A swoją drogą to dalej uważam, że to ona ma większy problem, bo ona jest dorosła a Ty w bólach dorastasz a czy dorośniesz to czas pokaże.
  22. No i co Ty wymyślasz:"Dzisiaj mi się to jakoś objawiło w głowie, że ja niszczę siebie z powodu ojca nie mogąc nic mu dogryźć ani dopiec z powodu tego jak się zachowuje zacząłem odgrywać się na sobie" A co, masz 10 lat i "na złość mamie odmrożę uszy i czapeczki nie założę". Tata co prawda Cię spłodził, dał wychowanie z mamą i wikt i opierunek. Ale to Ci się należało jako dziecku, młodzikowi a teraz jesteś dorosłym mężczyzna i czas nauczyć się żyć swoim życiem i być na swoim utrzymaniu.Tata chce Cię rozruszać i prosto do domu podrzuca Ci drobne naprawy, abyś na papieroski sobie zarobił. Jak będziesz miał 60-tkę na karku i już ojca nie stanie, to z łezką woku będziesz wspominał jego nieudane, żarty, czy przestarzałe nowinki. Jakie masz prawo mieć uwagi do swego ojca, który założyl rodzinę i może mama ma czasem do niego uwagi a on do niej ,ale skoro sa razem tyle lat to umieją być malżeństwem, może niedoskonałym, ale poprawnym. Tata ma jakiś swój biznes, z którego w miarę dostatnio żyjecie i pewnie brat Twój z czasem będzie nim zarządzał. Dorosłego męzczyznę nieraz charakteryzuje się skrótowo: posadził drzewo, pobudował dom i splodził syna- coś chyba te parametry Twój tata spelnił. Mama jak mialeś 21 lat i nie wracałes na noc do domu to sie niepokoiła o Ciebie jak każda mama i marudzila, jak pewnie wszystkie mamy Twoich kolegów. Mówisz, ze koledzy wpadli z dziewczynami i co tu o nich z zachwytem opowiadać. Może masz rację, ale moze i nie masz- wpadli, to w szybkim tempie musieli sobie wytłumaczyć, że jest potomek na świecie, to pora szybciej dorosnąć i pomyśleć o przyszłości rodziny- pewnie z pomocą rodziców lub teściów się budują. Czasem może się zapomną i jeszcze z kolegami gdzieś w sobotę zabalują na jakimś piwie- ale i praca i obowiązki domowe szybko ich do pionu prostują. Przecież sam przyznajesz, że pijesz kazdego wieczora od roku, to dlaczego ich krytykujesz? Oni na siebie pracuja, pracują na swoje rodziny a Ty własnie odkryłes, że marnujesz sobie życie, bo przeżywasz ukryty bunt w stosunku do rodzica. Chłopie ,Ty jestes dorosły jakbyś zapomniał. Kazdy ma prawo zachwycać się swoimi rodzicami lub w głebi duszy szalenie ich krytykować- przecież dom ,w którym dorastaliśmy wielce nas kształtował. Tylko z takich przemyśleń ludzie naogól wysnuwaja zgola inne wnioski. Jeśli rodzice byli wspanaiali, to młody człowiek myśli sobie,że fajnie byloby być takim mężem i ojcem jak mój własny, rodzony tata. Natomiast, gdy mamy dużo żali i uwag do swoich rodziców, to w duszy sobie próbujemy ślubować, że nasze małżenstwo ,tudzież rodzicielstwo będzie zgola inne, będzie zaprzeczeniem wzorców z domu wyniesionych. Ty sobie stosujesz zasadę " na złość mamie uszy odmrożę"- chyba czujesz niestosowność tych argumentów. Właściwie to myślałam, że masz jakiś poważny problem z wycofaniem się z życia- i pewnie masz. Teraz jak słucham Twoich pokrętnych argumentów nasuwa mi się myśl, że alkoholicy zawsze znajdują sobie argumenty, dla których muszą pić i piękne wytlumaczenie dlaczego nie da się od alkoholu odłączyć. Sam musisz sobie wyjaśnić czy już jesteś alkoholikiem, czy tylko trochę nadużywasz. Każdy z nadmiernie pijących mówi zawsze, że to nie jest problem, zawsze mogą nie pić tylko po co? Z czasem zatracają uczucia wyższe (brak szacunku do ojca to ten rys?) i już nie mają innych pragnień tylko procenty. Ratuj się chłopaku, póki jeszcze coś rozumiesz.
  23. kikunia55

    Problem z bratem

    https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1674031,nie-moge-rozgryzc-siebie https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1600805,czy-to-depresja-i-o-tym-nie-wiem,2#post-1601780 Jeszcze jest co najmniej jeden wątek tego młodego, miłego 26 letniego chłopaka, ale cięzko przez wszystko się przekopywać. Tak to wygląda z drugiej strony.Poczytaj i pomyśl, że Twojemu bratu koniecznie trzeba pomóc. Fajnie, że martwisz się brata sytuacją, ale to rodzice powinni z nim ( bo pewnie sam za szybko na to nie wpadnie) pójśc do psychologa. Jak jeden do niego nie trafi, to może jakiś inny psycholog,terapeuta. Takie wycofanie się z życia o niczym dobrym nie świadczy.
  24. Tytuł wątku "czy warto walczyć o nią?" może bardziej powinien być " czy ona jeszcze powinna lub czy ona jeszcze zechce walczyć o mnie?" Chłopaku, jak dziewczyna ma 33 lata i od 7 lat spotyka się z facetem, to ma problem i to duży. Ona powinna już z racji swojego wieku zakladać rodzinę i rodzić dzieci a tu kandydat na tatusia, z którym jest związana, od czasu do czasu ćpa(pytanie jeszcze jaki stopień uzależnienia), nie zawsze jest pewien czy to panna na cale życie i czy jak ona nie może znieśc Twoich kłopotów( uwielbienia dla jarania) to on się i forumowiczów pyta" czy warto o nią walczyć?" Młody, 30 letni mężczyzna mógłby już wiedzieć co chce od życia. Jak ją poznales to miales 23 lata i to chyba normalne,że do żeniaczki się nie pchaleś, ale związek ewoluuje, dojrzewa i tak przed 30 to żadne zioła nie powinny Ci przesłaniac fajnej dziewczyny- jesli niestety tak jest, to naprawdę to ona ma problem, bo Ty chyba jeszcze ciągle nie dorosłeś.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...