Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Arczi, odnoszę wrażenie, że zupełnie nie zrozumiałeś sensu mojej wypowiedzi. Zadając Ci pytanie "czy możesz patrzyć w lustro?" miałam na myśli Twój stosunek do rodziny, żony i syna przede wszystkim, a nie to "co ludzie powiedzą". Piszesz, że kochasz żonę, ale jak ma się Twoje uczucie do faktu, że ją oszukujesz? Świadomie spłodziłeś kolejne dziecko, a teraz biadolisz, bo tracisz wolność i wygodę. Twoja żona zapewne nie tak wyobrażała sobie Wasze dalsze wspólne życie, tzn Ciebie załamanego faktem posiadania wspólnego dziecka, nieangażującego się w opiekę nad nim, uciekającego od obowiązku rodzicielskiego. Nawet, jeśli piszesz, że nie uciekniesz od niej i nie wypniesz się, czy sądzisz, że ona nie dostrzeże Twojej niechęci, przymusu, irytacji z faktu istnienia dziecka? Oszukałeś ją. Podobnie nie zrozumiałeś tego, co napisałam o Twoim stosunku do syna. Oczywiście, to świetnie, że Twój syn jest samodzielny w tak młodym wieku. Tylko, czy aby nie został postawiony przed faktem dokonanym, bo ojciec nie był zainteresowany wspieraniem go? Z jednej strony dobrze, że sobie radzi, ale z drugiej, skąd wiesz, że nie ma do Ciebie żalu? No tak od 15 lat Ci to zwisa, ważne jest Twoje szczęście osobiste. Pisząc o Twojej bezduszności wobec niego, sugerowałam się tym, co napisałeś. Zadowoleniem z tego, że nie sprawiał kłopotów (tak, z tego cieszyłby się każdy rodzic), ale w kontekście wszystkich Twoich wypowiedzi, odniosłam wrażenie, że to zadowolenie wynikało z faktu, że dzięki temu, że nie sprawiał większych problemów jako dziecko, Ty nie musiałeś jakoś szczególnie poświęcać się jemu, bo radził sobie. Mogłeś więc zajmować się sobą i swoimi przyjemnościami. Pytasz, skąd wiadomo, że kiedyś może zabraknąć przy Tobie kogoś bliskiego. Pewnie, że nie wiadomo, ale tak może być. Najbliżsi, to najczęściej rodzina; dzieci, żona. Jeżeli zawiedziesz kolejną żonę, a kolejne dziecko potraktujesz, jak zło konieczne, to faktycznie, gdy już będziesz stary zostaniesz sam. Zbierzesz to, co posiałeś, czyli efekty swojego egoizmu. Oczywiście, zawsze może trafić się kolejna chętna pani, gdy aktualna żona zrozumie, że została oszukana. Jednak nie bądź taki pewien, że wreszcie trafi się partnerka, która całkowicie i bez reszty odda się Tobie i Twoim oczekiwaniom. Każdy ma oczekiwania i większość ludzi, gdy daje, oczekuje też czegoś w zamian. Upływający czas też nie czyni człowieka bardziej atrakcyjnym i pożądanym.
  2. Zgadzam się, to bardzo trudna sytuacja, rozumiem też, że teściowie, rodzice, martwią się, jednak uważam, że nie mają prawa wywierać presji na synowej, aby usunęła ciążę. Poniekąd rozumiem tę kobietę. Od lat pragnęła dziecka. Ciąża zmienia też perspektywę. Jednak w tym przypadku żona odpłynęła od rzeczywistości. Instynkt macierzyński zablokował jej zdrowy rozsądek. Nie można mówić "jakoś to będzie", gdy w perspektywie życie całej rodziny ma przewrócić się do góry nogami i to w ten negatywny sposób. Jednak daleka jestem od oceniania jej, bo to przede wszystkim ona znalazła się w ciężkiej sytuacji. Nikt, kto nie przeżył czegoś podobnego zapewne nie zdaje sobie sprawy, co ta kobieta odczuwa. Przypadek z najbliższego otoczenia; młodzi rodzice dowiadują się, że ich drugie dziecko będzie miało zespól Downa. Rozpacz, załamanie, jednak obydwoje wspierają się i dziecko przychodzi na świat...zdrowe! Medycyna jest na wysokim poziomie, nie mam pojęcia dlaczego w ich przypadku badania tak wykazały. Nie wiem też, co sama zrobiłabym na ich miejscu, ale przerażająca jest perspektywa, że usunie się ciążę, która w efekcie da zdrowe dziecko. Myślę, że jednak w większości przypadków, te badania są miarodajne. Opieka nad człowiekiem, który jest niczym roślina, to dramat. Jednak to moja subiektywna opinia i powinny wypowiedzieć się osoby, które znalazły się w podobnej sytuacji.
  3. ...że uroda nie idzie w parze z inteligencją - jeśli ktoś zadaje takie pytania.
  4. @Yonka1717 Ciekawe skąd Pani to wie? Ma Pani szklaną kulę? Jeśli tak, to mam pytanie o to jakie numery zostaną wylosowane w Lotto. Kierunek zmierza w tym kierunku. A masło jest maślane. Nie musiałam mieć kryształowej kuli, wróżyć z fusów, kart, czy gwiazd, po prostu wiedziałam, że dyskusja zmierza w kierunku wytykania "niesprawiedliwości", jakie przyniosło równouprawnienie kobiet i mężczyzn i nie pomyliłam się. PS. Jest mi miło, że zwracasz się do mnie per "Pani", ale to nie jest konieczne. Na tym forum zwracamy się do siebie najczęściej używając formy drugiej osoby, lub po prostu w/g nicku. Zresztą, jak Ci wygodnie. Jeśli w rozmowę włącza się BJZ, to niczego innego nie oczekuj, jak pomyj wylewanych na kobiety. Co do kultury macho; panowie sami zgotowali sobie ten los i zgadzam się z tym, że czas na zmiany. Jednak rodzą się one w bólach, ponieważ trudno wyplenić ze świadomości wielu ludzi, kobiet, jak i mężczyzn wielowiekowy patriarchat. Nawet Emma w swoim wystąpieniu wspomniała o innym sposobie wychowywania dziewczynek i chłopców. Biorąc pod uwagę Twoje argumenty, żeby równouprawnieniu stało się zadość, mężczyźni powinni zachodzić w ciążę, znosić wszelkie jej niedogodności, chodzić z rosnącym brzuchem, rodzić w bólach, znosić trudy połogu i karmić piersią ? Koniecznie! Powinna wejść w życie ustawa zmuszająca kobiety do nawiązywania relacji z mężczyznami, którymi nie są zainteresowane ?. Jednak taka ustawa w ramach równouprawnienia powinna działać w obydwie strony, czyli dotyczyć także mężczyzn. Akurat Ty wywołałeś ten temat. Przemoc domowa w przeważających przypadkach stosowana jest wobec kobiet i dzieci i jest to niezaprzeczalny fakt. Przemoc wobec mężczyzn, owszem zdarza się, lecz jest to niewielki odsetek w porównaniu do przemocy wobec kobiet. To samo dotyczy molestowania np w pracy. Wiem, że zdarzają się przypadki, gdy kobieta wykorzystuje swoją władzę, ale jest to margines w porównaniu do tego, co robią mężczyźni, szczególnie w naszym kraju. To też fakt. Nie jestem zaskoczona, gdy brakuje argumentów, pozostają chwyty poniżej pasa. To tak jakbym napisała, że ciskasz się, bo masz małego. Jakież to obraźliwe sformułowania z mojej strony padły w tej dyskusji?
  5. Fakt, jednak kierunek tej dyskusji właśnie zmierza w tym kierunku. Wiedziałam, że tak się to skończy.
  6. ...tyle, że sami sobie przyznali te przywileje, wykluczając kobiety z możliwości podejmowania decyzji. Jakieś przykłady, czy może projektujesz? ? Jej głównym celem było zwrócenie uwagi na brak równych szans kobiet i mężczyzn, co ciągle ma miejsce nawet w świecie zachodnim (mówiąc ogólnie). To tak, jakby starała się przekonać bogacza, żeby podzielił się majątkiem z biednym, a za to będzie miał punkty dodatnie stając przed obliczem Pana ?. Inaczej rzecz ujmując, sugerowała w empatyczny sposób; oddaj część swojej władzy kobiecie, a będzie ci lżej. Z takim ktosiem trzeba się dogadać wcześniej. Tymczasem, przynajmniej w naszej rzeczywistości, to kobiety zasuwają na trzy etaty, w tym dwa bezpłatnie.
  7. Dokładnie o to jej chodziło. Jednak zwrócenie uwagi na samobójstwa mężczyzn, było z jej strony sprytnym wybiegiem. Jak sądzę, nie miała na myśli przypadków mężczyzn, którzy odbierają sobie życie, bo nie radzą sobie z kobietami, tylko tych, biorących udział w wyścigu szczurów, pnących się po szczeblach kariery, wikłających się w różne afery itd. Większą część swojej wypowiedzi Emma poświęciła ciągle istniejącym nierównościom, nawet w wysoko rozwiniętych krajach. Wspomniała też, że w wielu częściach świata kobietom nadal odmawia się ludzkich praw, traktując je jak towar. To było jej głównym przesłaniem. Mężczyznom, którzy rządzą światem, raczej nie jest na rękę równouprawnienie i na to właśnie zwróciła uwagę w bardzo elegancki i sprytny sposób. Patriarchat stworzyli mężczyźni, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Tyle, że świat i cywilizacja poszły do przodu i kobiety w wielu krajach zyskały wreszcie prawa, choć nie zawsze są one przestrzegane. Emma dała o zrozumienia, że dzieląc się z kobietami odpowiedzialnością, zdejmują ją częściowo ze swoich barków (gdyby tylko chcieli ?). Zresztą jej apel skierowany był do ludzi (zarówno kobiet, jak i mężczyzn) wykształconych, aktywnych, z ambicjami.
  8. Silva, czy to kolejny nick jednego z dyżurnych mizoginów na tym forum? Albo nie zapoznałeś się z całością jej wypowiedzi, lub nie zrozumiałeś przesłania, ewentualnie usiłujesz sprowokować kolejną dyskusję obrażającą kobiety, a jednocześnie utyskiwać nad losem mężczyzn z problemami. „Rodzice, czy traktowaliście swoje dzieci tak samo, jeśli tak, to w jaki sposób? Mężowie, czy wspieraliście swoje partnerki, tak, aby one też mogły realizować swoje marzenia? (…) Biznesmeni, czy wspieraliście, zachęcaliście kobiety, do piastowania funkcji liderek?” – pytała Watson delegatów ONZ. „Równość płci to też wasza sprawa. Kobiety zajmują tę planetę 50/50, a są niedostatecznie reprezentowane, a ich potencjał zadziwiająco niewykorzystany” Oto fragment jej wypowiedzi, a cały sens jej wystąpienia miał na celu zachęcenie mężczyzn do działań na rzecz równouprawnienia kobiet i mężczyzn. To przez wieki wszechobecny patriarchat wtłoczył kobietę w rolę służącej mężczyźnie rozpłodowej "jałówki". Przez wieki kobiety były praktycznie pozbawione wszelkich praw; do edukacji, dziedziczenia, stanowienia o sobie, udziału w życiu politycznym. Wolność do równouprawnienia wywalczyły całkiem niedawno. Emma Watson w swoim wystąpieniu usiłowała uświadomić mężczyznom, że stając na równi z kobietami, mają też prawo do słabości. Dlatego też w ich interesie leży równouprawnienie, żeby nie musieli czuć się odpowiedzialni za wszystko; utrzymanie rodziny, losy kraju i świata, bo kobiety chętnie wezmą część tego trudu i odpowiedzialności na siebie. Zwrócę uwagę na to, że tę kulturę stworzyli sami mężczyźni i dlatego w ich interesie leży wykorzystanie potencjału kobiet, o czym mówiła Emma.
  9. To ich sprawa, a Wy, teściowie niepotrzebnie zaogniacie i tak tak już trudną sytuację. Syn jest dorosły, jeśli zaczął pić, to na własne życzenie, nikt go nie zmusza. Przykre, że znalazł tylko taki sposób na radzenie sobie z przeciwnościami losu.
  10. Ależ istnieje! Dzięki niej nie wybierają przegrywów ?, z czym trudno pogodzić się w/w. Żeby zostać przegrywem, lub ładniej brzmiącym incelem, trzeba mieć odpowiedni zestaw cech. To nie tylko kwestia wzrostu, urody, czy ogólnie rzecz ujmując - powierzchowności. To przede wszystkim nieciekawy charakter, kompleksy, a co za tym idzie brak pewności siebie widoczny na kilometr. To także desperacja, szukanie nie tam, gdzie trzeba, brak pogodzenia się, że "nie dla psa kiełbasa", a często arogancja, czy wręcz agresja wobec płci przeciwnej. Dlatego nadal jesteście sami! Nie uważam się za feministkę, jestem normalną kobitką. Jakiej empatii oczekujesz? Głaskania po głowie, przytakiwania, że wszystkie baby są wredne i głupie? Stuknij się w głowę, choć to i tak niewiele pomoże ?. ...a jakie? Oczywiście, nie jestem idealna, jak każdy, ale ciekawe, jakie, oprócz braku empatii (Twoim zdaniem) negatywne cechy dostrzegłeś u mnie, osoby, której zupełnie nie znasz? "Psychopata" nie jest określeniem obelżywym. Obelżywe jest to, co psychopata BJZ wypisuje na tym forum. Nikt o zdrowych zmysłach nie wypowiada się w taki sposób o kobietach i to wszystkich, stąd wniosek, że mamy do czynienia z psycholem i to niebezpiecznym. Całe szczęście, że wszystkie kobiety obchodzą go szerokim łukiem, więc pozostaje mu tylko "gnojenie" na forum. Tyle jego "szczęścia" ?. Nie wypowiadaj się w temacie, o którym nie masz pojęcia. Musiałbyś mieć doświadczenie i jakiekolwiek życie seksualne (z kobietą oczywiście, a nie z własną ręką).
  11. Tak właśnie jest i po raz kolejny powtórzę, że jesteś niepoprawnym egoistą. W pewnym sensie oszukałeś drugą żonę. Od początku wiedziałeś, że ona pragnie dziecka, więc zapewne dla świętego spokoju i dla utrzymania jej przy sobie złożyłeś bliżej niesprecyzowaną obietnicę, następnie świadomie spłodziłeś dziecko, a teraz wielkie olaboga, bo przestaniesz być pępkiem świata i jeszcze wypadałoby się zaangażować w obowiązki ojcowskie. Jeśli nie zmienisz podejścia, Twoja żona szybko zorientuje się, że została oszukana, i kto wie, czy Twoje drugie małżeństwo nie rozpadnie się. Naprawdę liczyłeś na to, że znacznie młodsza kobieta (przypuszczam, że przynajmniej o kilkanaście lat) poświęci swoje młode życie, marzenia, macierzyństwo na to, żeby spełniać tylko Twoje marzenia, a w przyszłości pielęgnować starca? Ty wiedziałeś czego ona pragnie i dałeś jej fałszywą nadzieję na pełną, szczęśliwą rodzinę. Inaczej nie związałaby się z Tobą. Możesz spokojnie patrzyć w lustro? Masz 50 lat, czyli jesteś mężczyzną w sile wieku, ale będziesz stary i przyjdzie czas, że zaczniesz zbierać to, co posiałeś, czyli owoce swojego egoizmu i hedonistycznego trybu życia. W pewnym momencie, gdy przyjdzie starość, możesz spostrzec, że nie ma przy Tobie nikogo bliskiego. Tak bezdusznie wypowiadasz się o swoim synu; "na szczęście nie sprawiał problemu, na szczęście nie trzeba było pomagać mu w lekcjach, na szczęście szybko się usamodzielnił" itd. Ciekawe, czy on sam jest równie szczęśliwy z posiadania takiego ojca? Z pewnością ma znacznie lepszy kontakt z matką, niż z Tobą. Chyba nie wierzysz, że nie dostrzegł, nie wyczuł, że jest dla Ciebie przykrą koniecznością, jeśli nie przeszkodą do osobistego szczęścia. Nie wierzę, że nie przeżył Twojego rozstania z jego matką. Być może teraz Ci to zwisa, ale przyjdzie taki moment, że pożałujesz. Teraz masz kolejną szansę na to, żeby być kimś ważnym w życiu Twojego drugiego dziecka, bo dzieci kochają bezwarunkowo (póki są małe, gdy dorosną rozumieją jakich miały rodziców), ale nie wyciągasz żadnych wniosków, nadal na pierwszym miejscu jest Twój dobrostan i czubek własnego nosa. Po raz kolejny radzę; idź do psychologa. Nie sądzę, że terapia nagle zmieni Cię w empatycznego człowieka, ale może pomoże Ci w poradzeniu sobie w sytuacji w jakiej się znalazłeś, może choć trochę poprzestawia Ci w głowie.
  12. Co zrobić? Nie wtrącać się w nie swoje sprawy. To problem syna i synowej, a nie Wasz - teściów. To zrozumiałe, że jako przyszli dziadkowie przeżywacie tę sytuację, ale szczytem arogancji jest mieszanie się w prywatne sprawy małżeństwa, sugerowanie synowej usunięcie ciąży. Istnieje obawa, że na skutek Waszego zachowania, presji, Wasz syn w końcu ucieknie od żony i zostawi ją samą z chorym dzieckiem, jak wielu poronionych tatusiów w podobnej sytuacji. Będziecie mieli satysfakcję?
  13. "Para" ludzi spotyka się ze sobą, chodzą na spacery, imprezy, do kina i kawiarni, trzymają się za rękę, przytulają, całują itp. Para może obserwować się w realnym życiu, a co za tym idzie poznawać się naprawdę. "Związek" wirtualny ludzi, którzy nigdy nie spotkali się, de facto związkiem nie jest. Owszem można zaangażować się emocjonalnie, ale w gruncie rzeczy, to dość ryzykowne i naiwne, bo nigdy nie wiadomo, z kim w rzeczywistości ma się do czynienia. Jesteście jeszcze bardzo młodzi, ale z tego, co napisałam powyżej powinniście jednak zdawać sobie sprawę. Tak, jak kiedyś mówiło się, że papier przyjmie wszystko, tak teraz można to odnieść do klawiatury i ekranu. Nawet, jeśli były to rozmowy z użyciem kamerki, to też nie zmienia faktu, że w istocie parą nie byliście. Oto dowód na Twoją niedojrzałość, zachowałeś się niczym chorągiewka na wietrze; raz w jedną , raz w drugą stronę. Dziewczyna, choć młodsza, wykazała się większą od dojrzałością niż Ty i chyba to Cię boli. Chyba początkowo też dała się wciągnąć w jakieś "związkowe" dyrdymały, ale gdy zacząłeś kombinować i mieć wątpliwości, powiedziała ok, jak sobie życzysz. nie rozpaczała, nie błagała, tylko pogodziła się z sytuacją. Twój problem polega na tym, że zachowujesz się, jak pies ogrodnika, sam nie chciałeś, ale wkurzasz się, że ona ma fajne układy z innymi (w realu). Sam namieszałeś w Waszej relacji, a skoro tak męczy Cię ta sytuacja, to wykaż się wreszcie dojrzałością, powiedz wprost dziewczynie, że źle czujesz się w tym układzie, przeproś za to, że namieszałeś i urwij kontakt. Znikanie bez słowa nie będzie w porządku.
  14. franca, daremny Twój trud, nie przetłumaczysz. Wielokrotnie robiłam postanowienie, że nie będę wypowiadać się w podobnych wątkach, ale zawsze się skuszę, sądząc, że mam do czynienia z zagubionym człowiekiem nie wierzącym we własne siły. Kimś, kto nie dostrzega innych możliwości, które jak każdy, posiada. Szybko jednak okazuje się, że mamy do czynienia z kolejnym incelem, który sam siebie wtłoczył w tę rolę i żadne argumenty do niego nie trafiają. Taka osoba przestaje odnosić się do konkretnych postów, nie chce dostrzec pozytywnych, konstruktywnych rad, tylko w kółko krąży wokół swoich wypaczonych poglądów. Takie tematy są też okazją do aktywności dla dyżurnych na tym forum mizoginów. Nie wiem dlaczego zniknął mój post w którym poirytowana napisałam, co sądzę o nienawistnych postach BJZ. Może ktoś poczuł się urażony? Jednak w tym wypadku nie odczuwam cienia żalu. Dziwne tylko, że nadal tkwią wypociny wyżej wymienionego psychopaty, który nigdy nie miał kobiety (można się tylko domyślić dlaczego?), a wypowiada się niczym znawca wszystkich kobiet niezależnie od ich pozycji i statusu społecznego. Bezkarnie wylewa pomyje na cały żeński gatunek - obrzydliwy typ. Jedyna satysfakcja, to ta, że w życiu ma to, na co zasługuje.
  15. Dokładnie i to nie pierwszy taki temat na tym forum, gdzie te same osoby (po różnymi nickami) użalają się nad swym marnym i niesprawiedliwym losem, bo plastikowe laski ich olewają. Za to chętnie dopuszczają do siebie przystojniaków. W opinii inceli "przystojny" równa się: tępy, agresywny, napakowany, lub z piwnym brzuchem, obowiązkowo wysoki, do tego próżny i zarozumiały, krotko mówiąc jak przystojny tzn, że samo dno ? ?, j.w. oczywiście te "kobiety" są z tego samego środowiska, tylko incele tego nie pojmują , bo żyją w swoim, najczęściej wirtualnym świecie, a szczęścia szukają tam, gdzie gromadzą się właśnie takie panny. Krótko mówiąc tkwią na tym swoim marginesie życia i społeczeństwa, nie znając innego życia i innych ludzi.
  16. Nie każdy przystojny ma powodzenie. Jeśli jest wredny, albo głupi, to na ogół zniechęca do siebie potencjalne chętne panny, chyba, że trafi na totalną desperatkę. Ok, już wcześniej przyznałam, że ładniejsi mają łatwiej. Problem w tym, że niektórzy, ci mniej atrakcyjni, szukają nie tam, gdzie powinni. Z choinki się urwałeś? Patrząc Twoimi kategoriami, nie ma sprawiedliwości na świecie. Bo jaka to sprawiedliwość, że jedni są bogaci (nie zawsze dzięki swojej pracy), a inni biedni, jedni są super uzdolnieni, a inni tępi, jedni urodzili się w wysoko rozwiniętym kraju, a inni w Afryce, jedni mają cudowne dzieciństwo, a inni do d**y i w końcu jedni są ładni, a inni nie ? Możesz tak skamleć do końca życia i niczego to nie zmieni, a prawda jest taka, że nie tylko piękni i bogaci łączą się w pary, a także to, że ci mniej atrakcyjni jeśli już zdobędą partnera, to niekoniecznie z rozsądku. Bzdura w którą chcą wierzyć zakompleksieni. He, he, czyli tak naprawdę nie są ani fajniejsi, ani bardziej wartościowi, tylko takich udają, z przymusu? Sam sobie zaprzeczasz. Ludzie atrakcyjni zewnętrznie są tak samo, jak ci mniej i fajni i niefajni. Nie ma zasady. Nie "...myśmy", tylko Ty trzymasz się uparcie swoich teorii. Tak, jeśli mówimy o pustych "laskach", a o takich tylko piszesz, ewentualnie wrzucasz wszystkie dziewczyny do jednego worka. Siedzisz na tinerze i zaczepiasz wypacykowane, wystylizowane, szukające okazji głupie laski, a potem wyobrażasz sobie, że są to przedstawicielki wszystkich kobiet. Po prostu i niestety celujesz w jeden target, więc miej pretensje do siebie.
  17. Wyjątkowo zgodzę się z Tobą. A co w tym dziwnego? Od zawsze ludzie atrakcyjni fizycznie wzbudzają zainteresowanie i mają większe powodzenie. Nie od dzisiaj wiadomo, że ludzie ładni mają trochę łatwiej w życiu. Potwierdzają to nawet badania psychologów. Co więcej, przystojni mężczyźni mają nawet lepiej niż atrakcyjne kobiety, bo kobiety wyjątkowo atrakcyjne, często bywają samotne, bo mężczyźni boją się ich. Żadna mądra kobieta nie zwiąże się z przystojniakiem, jeśli ten okaże się dupkiem. No właśnie; tinder, badoo, fotka, FB itp Tacy, jak Ty siedzą, wyszukują ładnych dziewczyn na podobnych portalach i wściekają się, że nie mają tam powodzenia. Siedzą tam na ogół puste laski i szukają przystojniaków w nadziei na przygodę, a najczęściej "szczęśliwe życie", a przystojniacy szukają po prostu naiwnych panienek, najczęściej na "raz"...i koło się kręci. Podobne strony, to nie jest miejsce na szukanie partnera na poważnie, mądrzy ludzie o tym wiedzą. Bzdura, bardzo wysokie dziewczyny mają problem ze znalezieniem partnera. To oczywiste, każdy wybierze lepszy towar ? od gorszego jeśli go stać oczywiście. Na tych portalach aktywni są specyficzni ludzie, tacy, którzy szukają tylko przygody, więc szukają atrakcyjnych, a także naiwniacy (szczególnie kobiety), którzy wierzą, że spotkają tam miłość życia. Ta druga kategoria, to ludzie dość ograniczeni, którzy upatrują właśnie szczęścia w wyglądzie partnera. Jak wyżej napisałam są to na ogół dziewczyny dość prymitywne z nizin społecznych, bez lepszego wykształcenia, które karmią się serialami, durnymi programami i mają takie, a nie inne podejście do życia, w tym marzenia o księciu z bajki, oczywiście przystojnym. Taki poziom i środowisko i właśnie wśród takich "lasek" incele szukają szczęścia. Ot i cała tajemnica.
  18. Wszystko zależy od nastawienia, wielu panów chwali sobie późne ojcostwo z wielu powodów, ale podkreślają często ten powiew młodości właśnie. Trudno zaprzeczyć Twoim obawom, bo tak właśnie jest i będzie; permanentna opieka, zarwane noce, życie przestawione pod kątem potrzeb dziecka...ale sorry, autorze, czy nie za późno na takie rozterki? Zachowujesz się w tej chwili tak, jakbyś cofnął się w rozwoju nawet nie o 20 lat, a o np 35, niczym nastolatek, który zaliczył wpadkę z dziewczyną. Chciałeś stabilizacji, trzeba było związać się z równolatką, spełnioną matką, która nie myśli już o ponownym macierzyństwie, tylko podobnie, jak Ty oczekuje wygodnego, radosnego życia. Wiążąc się ze znacznie młodsza kobieta, musiałeś wziąć pod uwagę fakt, że oprócz Twojej osobistej satysfakcji, Twoja partnerka też ma swoje oczekiwania. Czyli domyślam się, że od początku znałeś oczekiwania żony, godziłeś się na nie (być może fałszywie, licząc na to, że ona zrezygnuje ze swoich marzeń o posiadaniu dziecka, lub w amoku, żeby zatrzymać przy sobie młodą partnerkę?), a teraz przyszedł czas na zimny prysznic. Rozumiem, że wpadki raczej nie zaliczyliście. Twoje aktualne rozterki, gdy dziecko stało się faktem, są przejawem Twojego egoizmu i niedojrzałości. Na pociechę dodam, że nie jesteś jedynym ojcem, który wpada w panikę w podobnych okolicznościach i wiek nie zawsze ma tutaj znaczenie. Jeśli nie zmienisz nastawienia i będziesz traktował to dziecko, jako dopust boży, to Twoje drugie małżeństwo stanie pod znakiem zapytania. Polecam psychologa, zanim dziecko pojawi się na świecie, może zmienisz nastawienie?
  19. Falka, nie przegadasz frustrata, daremny Twój trud. Krótko mówiąc, Mglisty o wielu nickach tropi forumowiczki po różnych forach i wie, że to te same. Tacy, jak on nie przyjmują do wiadomości, że związek dwojga ludzi opiera się nie tylko na wyglądzie, ale też na innych cechach, które przyciągają partnera. Jednak związek bez pociągu fizycznego, tzw "chemii" nie ma racji bytu, więc siłą rzeczy wygląd ma znaczenie. Oczywiście zależnie od upodobań. Nie będzie udanego związku, jeśli ktoś szuka tylko jednostronnie, czyli przede wszystkim atrakcyjny wygląd, lub z drugiej strony (wybór desperata); fajny charakter, lub wysoki status społeczny, ale bez chemii. Problem inceli to niekoniecznie kiepski wygląd, czy np niski wzrost, a właśnie smętny charakter, który jest nieatrakcyjny nie tylko dla kobiet, ale ogólnie dla otoczenia w jakim przebywają. Incele, to często samotni sfrustrowani młodzi mężczyźni, którzy nie dostrzegają problemów w samych sobie (pomijając wygląd), tylko swego nieszczęścia upatrują w podłym charakterze kobiet, które nie zwracają na nich uwagi. Zresztą, kto wie, może i jakieś kobiety zwracają na nich uwagę, jednak incele mają wymagania ☺️, oni pragną tylko tych atrakcyjnych, mimo, że sami niewiele sobą prezentują. Z charakteru pełni kompleksów, złości i nienawiści do kobiet, a z wyglądu pewnie też nieciekawi, jeśli większość dziewczyn omija ich szerokim łukiem.
  20. "Z pewna dozą" być może tak, jednak jeśli ktoś jest gnębiony od lat i to przez najbliższą rodzinę, to trudno udawać wiecznie że pada deszcz, gdy plują w twarz. Najlepszym rozwiązaniem jest zdystansowanie się od toksycznej rodzinki, gorzej, gdy ktoś nie ma, lub nie dostrzega możliwości samodzielnego życia, tylko kisi się latami w rodzinnym domu i pozwala się gnębić. Trudno w takiej sytuacji o poczucie humoru. Jedynym wyjściem, choć to tylko półśrodek, jest zachowanie swoich spraw dla siebie, a przede wszystkim zaprzestanie użalania się na sobą. Już lepiej napisać na forum.
  21. He, he ?, nie będę Cię dobijać, bo i tak już wystarczająco sypiesz głowę popiołem. Cóż zapomniałeś chyba o tym, że albo rybka, albo pipka, albo młoda kobitka u boku, ale z kolejnym Twoim potomkiem. Nie będę Cię pocieszać dojrzałym ojcostwem, czy satysfakcją ze szczęścia partnerki, bo doskonale wiesz, co Cię czeka. Nie napiszę też, że wszystko będzie dobrze, bo z takim nastawieniem jakie masz teraz, marne na to szanse. Jest jednak jasna strona sytuacji w jakiej się znalazłeś. Podstarzali tatusiowie młodnieją, wzbudzają też zazdrość u wielu swoich rówieśników faktem związku z młodą kobietą i jakby "drugiej młodości". Oczywiście od podszewki wszystko wygląda nieco inaczej, dokładnie tak, jak opisałeś, a pesel nadal ten sam ?. Jednakże jak już wspomniałam wszystko zależy od Twojego nastawienia, postaraj się jednak poszukać pozytywnych stron późnego ojcostwa. Jeśli jesteś odpowiedzialny, to będziesz miał motywację, żeby szczególnie dbać o swoje zdrowie. Masz też większą gwarancję zatrzymania przy sobie swojej partnerki, która być może odeszłaby, gdybyś postawił stanowcze veto w sprawie posiadania dziecka. Jest też szansa, że to dziecko naprawdę skradnie Twoje serce bez względu na trudy okresu niemowlęcego i Twoje aktualne nastawienie. Zamiast szukać negatywów, poszukaj pozytywów, na pewno jakieś znajdziesz.
  22. Najlepiej byłoby, gdybyś wyprowadził się z domu i ograniczył kontakt z rodziną. Tymczasem przestań się zwierzać, a zwłaszcza użalać. Wiesz już, że wsparcia, ani konstruktywnej rady od nich nie otrzymasz. To faktycznie okropne, ale jeśli matka nie zastanawia się nad tym co do Ciebie mówi, to może odpowiedz jej z przekąsem "dzięki mamusiu, jak nikt potrafisz podnieść mnie na duchu". A czy Ty nie potrafisz się odciąć? Mogłeś powiedzieć siostrze, że przynajmniej jeden "piękny" jest w rodzinie, a szwagrowi powiedz kiedyś, żeby spadał na drzewo razem ze swoim telewizorem. Po prostu zachowaj swoje sprawy dla siebie. Nie zwierzaj się, ale też nie pozwól po sobie jeździć. Pracujesz, czyli jesteś już dorosły, więc stan na wysokości zadania i idź swoją drogą nie pozwalając ciosać sobie kołków na głowie. Nie wiem jakie masz wykształcenie, ale może spróbuj podnosić swoje kwalifikacje, będziesz miał większe szanse na lepszą pracę, ale żeby poprawić stosunki z ludźmi, powinieneś przeanalizować swoje zachowanie.
  23. Jeśli czujesz się wykorzystywany przez znajomych, a zdarza się to często, to czas wyciągnąć wnioski z własnej postawy. Naucz się odmawiać, a przede wszystkim zachować równowagę. Nie musisz od razu zamieniać się w nastroszonego koguta i odmawiać przysługi wszystkim jak leci, ale przestań się poświęcać. Szczególnie wobec osób, które Cię zawiodły. Np nie pożyczaj kasy, nie gódź się na rolę kierowcy, jeśli oczekuje się od Ciebie, że poświęcisz swój czas i środki dla cudzej wygody. Podwieźć kogoś przy okazji - ok, ale nic po za tym. Jeżeli wyświadczasz komuś przysługę, to właściwie nie powinieneś oczekiwać wdzięczności, bo robisz to z własnej nieprzymuszonej woli, jednak jeśli ktoś, komu pomogłeś lekceważy Cię potem, to już wiesz, że więcej takiej osobie nie pomożesz. Nie musisz mieć skrupułów (odmawiając) wobec osób,które nie mają skrupułów wobec Ciebie. Nie chodzi też o to, żebyś wywalał kawę na ławę i mówił wprost dlaczego odmawiasz. Przygotuj sobie wygodne wymówki, bądź sprytny. Podaj jakieś przykłady; jak i z jakiego powodu Twoje rodzina wyśmiewa się z Ciebie.
  24. Normalnie - poszukaj jakiegoś fajnego filmu i spytaj, czy nie poszedłby z Tobą. Nic nadzwyczajnego.
  25. Od początku twierdzę, że jeśli ma być wesele, to dziecko powinno przebywać w domu, pod opieką kompetentnej opiekunki. Jest jednak poważny problem - karmienie. Wiele niemowląt w tym wieku jest karmione tylko piersią, więc nagła zmiana pokarmu może być niekorzystna. Po za tym 5-miesięczne dziecko jest już przyzwyczajone do najbliższych, więc noc spędzona z obcą osobą może być problematyczna. No i jeszcze panna młoda, która przecież jest karmiącą matką. Pójdzie pokarm ściągać do toalety, w sukni ślubnej??? Obawiam się, że tak, czy siak, dojdzie do wielkiego focha, bo Anna będzie musiała wrócić do domu, pozostawiając gości, bez względu na to, czy dziecko będzie z opiekunką (nie sądzę, że będzie się świetnie bawić, wiedząc, że dziecko jest w domu z obcą osobą), a tym bardziej, jeśli wezmą dziecko ze sobą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...