Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Określenie "samica alfa" dotyczy małp, o żadnej małpie rodzaju żeńskiego nikt nie powie "baba". Jeśli nie dostrzegasz różnicy, to masz problem. Żeby nie projektować, lepiej znać prawdę, ale jeśli w istotnej sprawie nie można doprosić się szczerej rozmowy, to warto sprawdzić innymi drogami. Jedni mają, inni - nie. To nie jest zasada. Nie udzieliłeś autorce żadnej rady. Może uważasz, że powinna w milczeniu nieść swój krzyż i pogodzić się z faktem, że mąż woli masturbację, niż seks z żoną i trwać w takim związku nie dociekając przyczyny?
  2. Trudno stwierdzić dlaczego on się zmył, ale nie ma się czym przejmować, dostałaś tylko dowód na to, że nie zależało mu na Tobie. Nie ma sobie nad czym, a raczej nad kim, łamać głowy. Dlaczego go olewałaś? Nie jestem za tym, żeby rzucać się od razu na każdego faceta, który okaże jakieś zainteresowanie Twoją osobą, ale jeśli Ty jesteś też zainteresowana, to po co te podchody i udawanie niedostępnej, a do tego olewanie faceta? Porządny facet, który zakocha się w Tobie, raczej doceni fakt, że jesteś dziewicą.
  3. Skąd taka pewność? Obawiam się, że właśnie w tych warunkach (nowe otoczenie, hałas, światła itd) dziecko może być niespokojne i płakać. Oczekiwanie, że 5-miesięczne niemowę będzie przez 12 godzin spało, albo uśmiechało się do gości weselnych jest totalną naiwnością. Nie wspomnę już o zagrożeniu, bo pewne jest, że wszyscy zaproszeni ludzie będą zaglądać do wózka i zachwycać się maleństwem, a to wszystko po to, żeby rodzice Państwa Młodych mieli uciechę. Najbardziej pokrzywdzona będzie panna młoda, bo wiadomo, jako matka będzie reagowała na każdy płacz, czy potrzebę dziecka. Wesele będzie dla wszystkich pozostałych. To kolejny problem. Panna młoda będzie wychodziła do toalety, gdzie będzie rozbierała się do rosołu, czy może będzie dowożona 30 min w jedną stronę do mieszkania, żeby dziecko nakarmić? Ciekawe też kto ją dowiezie, jeśli weselnicy będą pić alkohol? Moim zdaniem jest to kompletnie poroniony pomysł, a argument, że "jakoś to będzie", świadczy tylko o braku wyobraźni organizatorów i w sumie lekceważącym stosunku do swoich jedynaków. Jedyny sposób to wynajęcie opiekunki i to żadnej przypadkowej, tylko z agencji, ewentualnie pielęgniarki zajmującej się niemowlętami. To nie może być przypadkowa osoba np córka sąsiadki, która chce sobie dorobić, tylko osoba sprawdzona i kompetentna, umówiona znacznie wcześniej. Może być jednak problem z karmieniem, bo jeżeli dziecko będzie tylko na naturalnym pokarmie, to nie wiadomo jaka będzie jego reakcja na sztuczny pokarm z butelki. Poza tym panna młoda, jako karmiąca matka po kilku godzinach będzie miała problem z nadmiarem pokarmu w piersiach. Tak więc rodzice Państwa Młodych idą na żywioł i robią to przede wszystkim dla siebie i rodziny, a nie dla swoich dzieci.
  4. Mailov, nawet, jeśli ta dziewczyna cierpi na padaczkę, to jednak w wieku 28 lat powinna być w dużej mierze samodzielna. Z czego ona żyje, ma jakąś rentę, zasiłek pielęgnacyjny? Co Cię podkusiło, żeby w wieku 22 lat wpakować się w taki kanał? Tym bardziej, że byłeś celem ataku jej matki. Jeśli ona nie radzi sobie sama i poddaje się presji rodziców, to nie pchaj palców między drzwi. Zastanowiłeś się jaka przyszłość czeka Cię z taką kobietą, do tego z ogonem w postaci zaborczych, nietolerujących Cię rodziców. Oczywiście, osoby niepełnosprawne, czy przewlekle chore też maja prawo do szczęścia, jednak same z siebie też powinny coś dawać. Oczekiwanie, że znajdzie się jakiś Samarytanin, który poświęci swoje życie, żeby pielęgnować i utrzymywać taką osobę jest mimo wszytko nie w porządku. Co innego, gdy nagle choroba dopadnie człowieka będącego w długim związku.
  5. Gościu, czy możesz wykazać się lepszą inwencją i nie używać mojego nicku?
  6. Jak widać społeczeństwo produkuje niewyczerpalne pokłady naiwnych kochanek, które zachłyśnięte umizgami żonatego lovelasa, niczym pelikan łykają opowieści o tych złych, wstrętnych żonach, które nie sypiają ze swoimi wspaniałymi mężami, a nawet chleją wódę! Nie mówię tutaj o kobietach, które z premedytacją wyrywają żonatych facetów w imię szczęścia własnego i ustawienia się w życiu, tylko o tych spragnionych miłości, naiwnych panienkach, które nie zważając na fakty i okoliczności odpływają w takie romanse, wierząc w szczęśliwą przyszłość z dupkiem, który zdradza żonę. Co prawda same nigdy nie chciałyby znaleźć się na jej miejscu, jednak chcąc usprawiedliwić przed samą sobą świństwo w jakim biorą udział, chcą wierzyć w opowieści kochanka o jego rzekomo totalnie nieudanym małżeństwie. Co większe naiwniary tkwią w takim układzie latami, czekając na jego rozwód. Cierpią samotne w czasie świąt, gryzą palce z rozpaczy, gdy ich ukochany spędza wczasy ze swoją "nieudaną" rodziną i wredną żoną, która potem w necie publikuje foty, które nijak nie pasują do obrazu przedstawionego przez kochanka. Lata mijają, zegar biologiczny tyka, a tu, ani faceta na stałe, tym bardziej męża, ani dziecka, a kochanek i jego rodzina mają się dobrze. Owszem, niektórzy odchodzą od swoich rodzin, ale jeśli facet już na wstępie mówi, że "w najbliższym czasie, rozwodu wziąć nie może", po czym wymyśla dziesiątki przyczyn i problemów, wiadomo, że tego nie zrobi, bo wygodny układzik z kochanką u boku mu odpowiada. Świetny materiał na partnera, nie dość, że oszust i zdrajca, to jeszcze kombinuje, jak wycyckać żonę z majątku. Tymczasem kochanka bezrefleksyjnie tkwi przy takim dupku, wierząc, że jest lepsza od jego żony i tylko ona jest w stanie dać mu szczęście, sama tego szczęścia oczekując. Gdyby jego małżeństwo było taka porażką, to już dawno podjąłby kroki w kierunku rozwodu, a rozdzielność majątkową może dostać dopiero po rozwodzie, chyba, że żona zgodzi się na to wcześniej, w co wątpię.
  7. Gratuluję dobrego samopoczucia i pewności siebie, ale może tornister sobie do szkoły uszykuj zamiast dyskutować o sprawach, o których masz co najwyżej mgliste pojęcie. Trochę nie chce mi się wierzyć, żeby 43-letni facet miał aż taki spadek libido, do starości jeszcze droga daleka. Z pewnością jest jakaś przyczyna, jednak jego postawa świadczy w pewnym sensie o lekceważeniu Cię. Sytuacja trwa od pewnego czasu, rozmawiasz z nim, pytasz, niepokoisz się, chodzisz sfrustrowana i przecież on to widzi i bezczelnie Cię zbywa. Może po prostu jego głównym celem było zdobycie kobiety, ożenek, a teraz osiadł na laurach, zwłaszcza, że wyrwał młodą laskę. Może też sam się zaniedbał. Czy on uprawia jakiś sport, lub inną formę rekreacji? Nawet, jeśli ma problemy zdrowotne, to jednak widząc Twoje zmartwienie, powinien powiedzieć Ci o tym, szczególnie, że to już trwa kilka miesięcy. Jeszcze raz proponuję, zanim zaczniesz sugerować mu wizytę u lekarza, lub seksuologa, spytaj, jak w takim wypadku on widzi Waszą przyszłość? Masz prawo czuć się oszukana i to nie z powodu jego ewentualnych problemów zdrowotnych, tylko braku komunikacji i lekceważącemu Cię wypieraniu faktów.
  8. Nie masz racji, taki komentarz, jak powyżej, w obecności osoby, która przyznała, że jest wierzącą katoliczką, świadczy o skrajnym prostactwie, a co za tym idzie braku szacunku dla drugiego człowieka. Jak widać brak tolerancji i kultury nie dotyczy tylko środowisk katolickich.
  9. Może zamiast wpuszczać ludzi w maliny i udawać osobę z podobnym problemem, zareklamuj po prostu swój gabinet w uczciwy sposób (lub tego, kto Ci płaci za naganianie klientów).
  10. Żartujesz? Chłopaku, weź zimny prysznic i ocknij się. Ta dziewczyna nigdy nie dojrzeje, jeśli w wieku 28 lat nie odcięła pępowiny, mało tego, pozwoliła całkowicie ubezwłasnowolnić się przez zaborczych rodziców. Niestety zdarzają się takie przypadki. Nie dość, że pozwala sobie ciosać kołki na głowie, to jeszcze nie garnie się do pracy. Wybacz, ale trąci patologią. Patologia, to nie tylko złodzieje, czy zapijaczony margines społeczny. Co takiego Cię w niej ujęło, jeśli z niej taka kaleka życiowa, do tego 6 lat starsza, że inie dość, że ją utrzymywałeś, to walczysz w tak absurdalnej sytuacji? Odpuść dla własnego dobra.
  11. Jeśli on nie chce na ten temat rozmawiać, to siłą niczego z niego nie wydusisz. Może ostatnim rzutem na taśmę spytaj go, jak w tej sytuacji on wyobraża sobie Wasze dalsze pożycie? Argumenty są oczywiste; jak większość zdrowych ludzi potrzebujesz bliskości i seksu, co jest naturalne, czujesz się oszukana, niespełniona, tym bardziej, że wcześniej było normalnie, więc jak długo ma trwać ta absencja, jak długo ma zamiar zbywać Cię, że nic się nie dzieje, skoro "się dzieje"? Może w ten sposób z nim porozmawiaj. Nie wiem, jakie mogą być przyczyny; może zaniedbałaś się, utyłaś i on stracił ochotę, może Cię zdradził i zaraził się czymś, nie chce się przyznać i zarazić Ciebie? Nie wiem, jak wyglądało Wasze pożycie wcześniej, ale może on jest homo, a może faktycznie jest na coś chory, albo ma kochankę? Wiem, że niektórzy uznają ten sposób za paskudny, ale w tej sytuacji może przetrzepiesz jego papiery, dokumenty, może doszukasz się jakiejś dokumentacji medycznej. Zajrzyj mu do telefonu, może znalazł inną babę? Problem jest dla Ciebie poważny i przykry, a skoro on nie chce rozmawiać, to spróbuj sama czegoś dowiedzieć się.
  12. Skoncentruj się na sobie, swojej pracy, rozwijaj się, realizuj swoje pasje, spotykaj ze znajomymi, zamiast desperacko szukać dziewczyny. Fakt, że trafiłeś na jakąś pustą laskę, jedną, czy drugą, nie przesądza Twoich szans na spotkanie normalnej dziewczyny. Może nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że wybierasz tego typu pustaki. Twoje kompleksy też Ci nie pomagają. Nie jesteś jedynym człowiekiem, który ma taką rodzinę. W/g tego, co piszesz, wszyscy ludzie DDA powinni być samotni. Do tego wszystkiego brakuje Ci pewności siebie. Wyciągnij wnioski z błędów jakie do tej pory popełniałeś, nie angażuj się zbyt szybko, nie okazuj desperacji, a o rodzinie wspomnij, gdy Twój związek będzie już stabilny. Normalna dziewczyna będzie zwracała uwagę na Ciebie, jaki jesteś, jak się zachowujesz, jak radzisz sobie w życiu. Twoja rodzina to margines Twojego życia, liczysz się Ty, Twoje życie i to jak je sobie zorganizujesz.
  13. Nieprawda, on nadal jest żonaty, a ten "związek" nazywa się małżeństwem. Zapewniam Cię, że także sypia z tą swoją żoną, podobno alkoholiczką. ? to jeszcze długo poczekasz...razem z nim. Wcale nie jest złożona, jest banalna do bólu. Jak każdy zdrajca mieszka z rodziną, w domu udaje dobrego męża (ewentualnie jest wredny dla żony, bo jakoś trzeba przerzucić na nią winę za świństwo jakie jej robi) i dobrego tatusia i oczywiści pilnie strzeże swojej tajemnicy w postaci d**y na boku. Tiaa i pewnie zupa codziennie za słona. ...i taki pozostanie na zawsze Hmmm, może i tak, chociaż ze zdrajcą i oszustem, to raczej kiepskie rokowania. Polecam Ci ten wątek: Sytuacja jest analogiczna, poczytaj sobie odpowiedzi, bo w równym stopniu dotyczą Ciebie.
  14. Może dlatego nie wychodzi Ci z dziewczynami, bo jesteś zdesperowany, a to niestety widać. Nie namawiam Cię do całkowitego zerwania kontaktu z rodziną, ale do ograniczenia go. Twoi rodzice są dorosłymi ludźmi i jeśli wybrali taką, a nie inną drogę życia, do tego sami nic z tym zrobić nie chcą, to tym bardziej Ty nie jesteś w stanie ich zmienić. Nie masz żadnego obowiązku przyprowadzać dziewczyny do domu rodziców. Trudno, w przyszłości oddzielisz swoje życie rodzinne, od życia rodziców. Ty sam zawsze możesz ich odwiedzić. Tymczasem wyluzuj trochę. Dlaczego nie miałbyś pójść na imprezę? Tylko nie przesadzaj z alkoholem. Nie izoluj się od znajomych, bo w końcu zostaniesz sam, jak palec. Nie wmawiaj też sobie, że dziewczyny odchodzą tylko i wyłącznie z powodu Twojego pochodzenia. Może celujesz w niewłaściwe osoby, może Twoje zachowanie im nie odpowiada, a Twoi rodzice są tylko pretekstem. Może też miałeś do tej pory do czynienia z dziewczynami, których głównym celem jest znalezienie ustawionego faceta? Dziewczyna Cię zraniła, nie masz na to wpływu, ale błędem jest pielęgnowanie w sobie tego żalu. Słów być może nie zapomnisz, ale to jeszcze nie oznacza, żeby traktować je jak wyrocznię. Zostałeś zraniony - bywa, otrząśnij się i ruszaj do przodu.
  15. Zafrasowana mamo, myślę, że ze swojej strony niczego nie zaniedbaliście, jako rodzice. Mieliście raczej pecha do tzw specjalistów. Z Twojego opisu wynika, że nie każda diagnoza była trafna, a niektóre objawy wręcz lekceważone. Ważne jest że Wasze dziecko jest zadbane, zaopiekowane, kontynuujecie terapię i rehabilitację. Myślę, że tak intensywna praca z dzieckiem musi przynieść pozytywne efekty. Gorzej z jego odbiorem przez rówieśników. Może poruszyć tę kwestię z psychologiem, może też pomyślisz o zapisaniu syna na jakieś zajęcia rozwijające jego pasję, może w weekend? Nie przejmuj się plotkami i groźbami jakiejś wścibskiej baby. Nie ma rady na takich ludzi, po za ignorowaniem.
  16. Współczuję Ci, bo faktycznie jesteś w trudnej sytuacji. Przykre, że z góry jesteś dyskwalifikowany, ale rozumiem też te dziewczyny. Obawiają się, że możesz powielać zachowania rodziców, życie z człowiekiem DDA bywa trudne, może też nie chcą w przyszłości być częścią "takiej" rodziny. Nie załamuj się jednak. Z pewnością masz gorzej, ale nie jesteś na straconej pozycji. Podobnie, jak ka-wa, radzę uprzedzić następną dziewczynę (oczywiście nie na 1, cz 2 randce) o tym, że rodzice mają problem z alkoholem. Będziesz miał argument, żeby nie zapraszać jej do rodzinnego domu, na pewno niezbyt szybko i nie na dłużej. Istotna też będzie Twoja postawa, samodzielność, praca i unikanie alkoholu, ewentualnie picie niewielkich ilości okazjonalnie. Dasz plamę, upijesz się i niestety możesz znowu zostać porzucony. Zastanów się też nad podjęciem terapii dla osób DDA, żeby zmory przeszłości nie rzutowały negatywnie na rodzinę, którą założysz. Może być tez tak, że sam zwiążesz się z dziewczyną z podobnym problemem.
  17. Oj, nieładnie tak złorzeczyć. Kiedyś oglądałam odcinek programu Wojewódzkiego w którym gościł Marię Czubaszek. Oprócz tego, że stwierdziła, że jest nienachalnej urody ?, to przyznała się do aborcji, a także do tego, że straszono ją, że na starość nikt jej szklanki wody nie poda...i wtedy na scenę wkroczyła wodzianka ?. Myślę, że z tą szklanką wody, to lekka przesada. Samotne na starość bywają nie tylko osoby, które z wyboru nie założyły rodziny. Po za tym nie zawsze bycie samym oznacza bycie samotnym. Człowiek jest istotą społeczną. Większość ludzi dąży do bycia w związku, bo dla większości miłość i bliskość drugiego człowieka jest rzeczą naturalną i potrzebną do szczęścia. Po za tym kobiety odczuwają instynkt macierzyński (oczywiście nie wszystkie), bez względu na to, czy są mniej, lub bardziej zależne od partnera.
  18. Oczywiście, że nie. Poziom wykształcenia niekoniecznie idzie w parze z poziomem kultury osobistej. Jednakże ludzie wykształceni z założenia mają tworzyć elitę. Pisząc kultura osobista mam na myśli respektowanie podstawowych zasad społecznych, a taką jest np szacunek do drugiego człowieka, przynajmniej w naszej kulturze.
  19. Yonka1717

    Nie mam znajomych

    A w Polsce ich miałaś?
  20. Też to podejrzewam, choć nie wiem, czy bezsensowna. Najśmieszniejsze jest to, że niektórzy trolle, wymyślając swoje historie chcą jawić się jako osoby wykształcone, czy ogólnie na poziomie, a już sam styl pisania, czy jak tym wątku światopogląd i totalny brak tolerancji świadczy o niezbyt udanej mistyfikacji.
  21. Trudno uwierzyć, takie osoby na ogół prezentują wysoki poziom kultury osobistej, choćby z racji wyższego wykształcenia (jeśli takowe posiadacie, chyba, że jesteście samozwańczymi artystami). Reszta Twoich wypowiedzi trąci pogardą dla innych ludzi, totalnym brakiem tolerancji oraz kultury osobistej. Brakiem także jakiejkolwiek wyobraźni i refleksji. Siebie oczywiście uważasz za "światłą", a ją za zacofaną? Raczej nie Tobie oceniać inteligencję innych, bo sama swoją nie powalasz. Jest różnica między deklaracją, a obroną. Jak witać nie ogarniasz swoim światłym umysłem. Zachowaliście się jak zgraja prostaków, a ona tylko stwierdziła, że jest katoliczką i że jest jej przykro z powodu Waszego zachowania. żartować, a nabijać się to nie to samo - o światła artystko ? Biedne żuczki, którym odebrano zabawkę. W pracy oczekuje się od pracowników profesjonalizmu, jeśli nabijanie się z innych, to Wasza ulubiona rozrywka, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście obrabiali ludziom tyłki po pracy, przy piwie, a tam ie musicie zapraszać nowej koleżanki. To nie opinia, tylko prostactwo, ale żeby to zrozumieć trzeba wiedzieć co to empatia. Piszesz oczywiście o sobie i swoim "artystycznym" towarzystwie. ? ? ? Chyba farb się nawąchałaś "tolerancyjna artystko" i wszystko Ci się poj**ało (to tak zniżając się do Twojego słownictwa, żebyś lepiej zrozumiała). Ty i Twoje towarzycho czujecie się dyskryminowani przez osobę, która mówi "przykro mi" i "jej wiara, to jej sprawa"??????????????????????????
  22. Upss, pewnie miało być w wątku o żonatym kochanku.
  23. To fakt, każda kobieta inaczej przeżywa poród i u każdej przebiega on nieco inaczej. Uważam jednak, że bez względu na osobiste doznania, straszenie ciężarnej kobiety koszmarem porodu, to jakiś sadyzm. Ja także mam niski próg wytrzymałości na ból. Od zawsze umieram ze strachu, gdy czeka mnie jakiś zabieg medyczny, ale gdy byłam w ciąży nastawiłam się psychicznie tak, że choćbym miała zdychać z bólu, to nie dopuszczę do żadnej histerii i zrobię wszystko, żeby nie zaszkodzić jakimś swoim nieopanowanym zachowaniem, dziecku. W ramach studiów miałam fizjologię porodu, wiedziałam jak trzeba oddychać, zresztą oddychanie przeponowe ćwiczyłam już przed porodem. Wtedy nie było szkół rodzenia. Wmówiłam sobie ( i uwierzyłam ?), że sceny porodu przedstawiane w filmach, są grubą przesadą. Te czerwone spocone twarze, włosy przyklejone do głowy i twarzy, obłęd w oczach i zwierzęcy ryk bólu...nie, to niemożliwe. Gdy nastawiona bojowo, zwierzyłam się z tego swojej matce, ona bezmyślnie usiłowała zniszczyć moją wiarę i pozytywne nastawienie mówiąc; no to jeszcze zobaczysz ? (kochana mamusia). Ja mimo to wierzyłam, że dam radę,oczywiście bałam się, jak każda kobieta. Dlatego nie słuchaj strasznych opowieści, zapisz się do szkoły rodzenia, lub przynajmniej poczytaj i nastaw się psychicznie, że dasz radę, a poród nie trwa wiecznie. Poród nie jest przyjemny, ale między skurczami masz czas, żeby odetchnąć. Ja nie wrzeszczałam, tylko sobie stękałam. Oczywiście z czasem przerwy są krótsze, a skurcze dłuższe. Przy drugim porodzie miałam bóle krzyżowe, te są dość dokuczliwe, ale wszystko jest do wytrzymania. Oddychaj i myśl o dziecku, że każde Twoje histeryczne zachowanie może mu zaszkodzić. Gdy urodziłam pierwsze dziecko byłam młoda i wysportowana i gdy usłyszałam "przyj" (tutaj ból jest ekstremalny), ale ja postawiłam wszystko na jedną kartę, dałam z siebie wszystko, nie rozczulałam się nad sobą i nie koncentrowałam na bólu i za trzecim parciem wydałam na świat swojego synka. W ostatnim akcie faktycznie wrzasnęłam, ale nie tyle z bólu, co z wysiłku (jak przy podnoszeniu ciężarów). Miałam potem zdarte gardło. Cała akcja trwała niecałe dwie godziny. Drugi poród miałam nieco dłuższy i cięższy, ale też byłam znacznie starsza. Po porodzie, to jeszcze nie koniec, bo dochodzi zszycie krocza, ale pod znieczuleniem i przez najbliższe godziny dość nieprzyjemne bóle skurczowe macicy, która się zwija. Uważam, że opisywanie porodu, ale bez dramatycznych scen, jest potrzebne. Żadna pierworódka nie powinna iść rodzić zupełnie nieświadoma tego, co będzie się z nią działo. Trzeba się przygotować fizycznie, merytorycznie i psychicznie. To ostatnie jest moim zdaniem najważniejsze.
  24. Głupi ten facet, że pozwala się szantażować. Zapewne boi się, że żona dowie się o dziecku (bo przecież o kochance już wie), a on będzie musiał płacić alimenty. Szkoda, że nie pomyślał o tym, że ona ma równie dużo do stracenia. Gdyby jej mąż dowiedział się jak jest robiony w konia, to być może wniósłby o zaprzeczenie ojcostwa, rozwód, podział majątku. Będąc samotną matką z trojgiem dzieci, do tego pozbawioną pieniędzy męża, nie byłaby już taka pewna siebie i miałaby raczej marne szanse na wyrwanie bogatego faceta (chyba, że jakiegoś napalonego, bogatego starca). Cóż, kłamstwo i tchórzostwo ma różne oblicza. Gdyby ten kochanek przerwał wreszcie ten zaklęty krąg, to prędzej on wyszedłby obronną ręką z tego bagienka, ona poniosłaby większe konsekwencje, więc głupi jest dając się szantażować. Chyba, że jej kochanek tylko udaje, że już nie chce z nią ten teges.
  25. Yonka1717

    Narkoman

    Ja właśnie radząc terapię w MONARZE miałam na myśli pomoc samej sobie. Nie przekonasz się, zanim nie spróbujesz. Tam są specjaliści i z ludźmi w podobnej do Twojej sytuacji mają styczność na co dzień. Nie twierdzę, że terapia uczyniłaby Cię obojętną na los syna, ale może dowiedziałabyś się jak z nim postępować, jakich błędów unikać, a być może mają sposoby, żeby ukoić Twój ból. Bardzo Ci współczuję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...