Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 673
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    46

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Też tak sądzę. Z drugiej strony przyjmować pod swój dach chłopaka z litości.... tez niedobrze. Jednak on je, zużywa prąd, potrzebuje środków czystości, ciuchów.... nie da się go utrzymywać ot tak sobie. Musieliby zostać jego rodziną zastępczą, aby był sens go trzymać u siebie, a to przecież niemożliwe. Nie warto córki okłamywać i knuć intrygi, bo ten chłopak przecież wróci, stanie w drzwiach i co wtedy? Musielibyście się wyprowadzić, zmienić nr tel i odciąć córkę od mediów.... bo aż tak upośledzona nie jest skoro znalazła sobie chłopaka. Zalecałabym kontakt z psychiatrą lub/i psychologiem. Skoro córka jest upośledzona, to jest pod kontrolą jakiegoś specjalisty-prawda? Nie wiem czy u nas stosuje się takie praktyki, ale w niektórych krajach jest tak, że kobiety trwale upośledzone mają podwiązywane jajniki, aby nigdy nie zajść w ciążę. W tej chwili największy problem to nie ten chłopka, ale ewentualne ciąże. Podpytałabym specjalisty o tę sprawę. Może są jakieś ośrodki gdzie tacy ludzie mogą zamieszkać i są pod kontrolą specjalistów. Strzelam w ciemno, bo nie mam pojęcia. Taka trudna sytuacja ?
  2. Jesteś jeszcze niepełnoletnia, a więc obecnie sama się na terapie nie zapiszesz. Jeśli masz możliwość to namów mamę, aby Cię zapisała. Sama możesz iść do psychologa szkolnego, choć teraz w erze pandemii pewnie wizyty są zawieszone. Fakt, że przydałby Ci się specjalista, który pomoże zrozumieć sytuacje w jakiej się znalazłaś, odkryć prawdziwe emocje. Specjalista któremu powiesz wszystko, nawet to czego nie chcesz zdradzać na forum. Bez tego trudno celować z jakąś konkretną radą. Moim zdaniem nie jesteś chora, raczej stłamszona, zagubiona, pozbawiona własnego JA . Trzeba to w Tobie odnaleźć, obudzić, odkryć, przywrócić do normy.
  3. To nie jest wina Polski. Masz niskie poczucie wartości i je sobie podwyższ, polub najpierw sama siebie, a wtenczas docenisz siebie, innych i swój kraj. Jeśli nie lubisz sama siebie to nikt cię nie będzie lubił tez w innych krajach. Od samej siebie nie uciekniesz. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. O i to jest wyjście ? Akurat, szybko to sobie uświadomiłaś. Wiemy, że mówisz to co, zakładasz, że chcielibyśmy usłyszeć i tak mnie nie przekonałaś. Życzę miłego życia. Też nie wiem jak można się leczyć całe życie. Mówisz o sobie? Ja się leczyłam 2 lata i wyleczyłam. Polecam!
  4. Mama Cię ucisza, nie pozwala się wypowiadać, w domu są kłótnie i awantury. To może być przyczyna. Ile masz lat?
  5. Masz nadwagę, że się czepiają postury i wagi? A musisz być akurat w tym klubie, w tej drużynie? Dróg do sukcesu, do spełnienia marzeń jest wiele. Powiem z perspektywy mojej córki, która jest usportowiona ale w innej dziedzinie. Kochała ten sport i wiązała z nim przyszłość, ale stale trafiała na ekipy, szkółki z których niewiele wynosiła, nie rozwijała się zbytnio. Zaczęła jej spadać motywacja. Dość późno trafiła do klubu, który wprawdzie sporo mnie kosztuje, ale jest tego wart. W rok zrobiła taki progres, jakiego nie miała przez kilka lat w innych miejscach. Wiele bowiem zależy od trenera, od osób zarządzających. To one powinny drożynę stworzyć zgraną, dodawać motywacji, studzić konflikty. Wydaje mi się, że to nie Twoja wina, tylko tego miejsca i ludzi. Nie trzymaj się miejsca, które demotywuje, nie dawaj się ludziom, którzy są negatywni. Czy możesz zmienić klub?
  6. Trudno określić z jakiego powodu, najlepiej po prostu zapytać o co chodzi. Czasem jest tak, że my sami nie czujemy zapachu, bo zmysł węchu przyzwyczaja się do naszego własnego zapachu. Może zapach potu jest zbyt intensywny i mimo codziennego mycia i tak jest drażliwy. Moze zapach nóg jest dokuczliwy mimo codziennego mycia.
  7. Nie jestem przekonana, że wkręcają. To byłby zbyt wyszukany wkręt, wręcz głupi. Teoretycznie to jest możliwe, że on coś do autorki ma, a jego kobieta to wyczuwa. Tylko dziwi mnie zachowanie narzeczonego, bo ja bym tej znajomości przyjaźnią nie nazywała. Przyjaciel nie ma nic do narzeczonej przyjaciela ? Jeśli on to tez widzi, to powinna mu się zapalić lampka ostrzegawcza. Powinien pogadać z "przyjacielem" aby sobie jaj nie robił, nie komplikował sprawy, bo widać zazdrość jego kobiety, a on czuje niesmak, nie mówiąc o autorce, która może czuć skrępowanie. To niewygodne dla każdego. W końcu z przyjacielem można pogadać na każdy temat-prawda? Zastanawia mnie więc dlaczego narzeczony Agi nie chce nic zrobić? Czy jest podatny na manipulację i to jest toksyczna przyjaźń, czy ma interes w znajomości z nim, czy jest po prostu typem "lelum-polelum" i niczego nie umie załatwić/żadnego problemu rozwiązać, czy ma tak niskie poczucie wartości, że desperacko trzyma się jakiejkolwiek znajomości, aby tylko mieć kolegę i czuć się dowartościowanym? Autorka sama musi ten powód znaleźć.
  8. Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że nie oszukujesz nas ? Powodzenia życzę. A jakim cudem pomagają leki na inne schorzenia? Jeśli są takie objawy jak piszesz to ewidentnie lek nie służy i trzeba zmienić. Ja brałam leki około 2 lata, na terapie chodziłam z 2,5 roku i nie przypominam sobie abym miała wymioty czy zamulenie. A co do terapii... sam psycholog to faktycznie od wysłuchania, ale jest różnica między psychologiem klinicznym, psychoterapeutą czy terapeutą. Terapia ma na celu pomoc w leczeniu, dotarcie do źródła problemu, naprowadzenie na rozwiązanie, podpowiedź, sugestie... ale bez zaangażowania chorego, bez jego chęci wyjścia z choroby to g***o będzie a nie wyleczenie. Ja jestem dowodem na to, że biorąc leki jednocześnie chodząc na terapię można się wyleczyć raz na zawsze... tylko trzeba samemu popracować nad sobą, przyjmować rady specjalistów.
  9. Oczywiscie ? Przestać biadolić, leczyć się dalej i żyć. Jeśli wolisz mieszkać gdzieś indziej to musisz się wyprowadzić, zmienić obywatelstwo i nie przyznawaj się do nas. I słusznie, bo podejrzewam, że niestety wylądujesz w jeszcze gorszym kraju ( gdzieś w czarnej Afryce lub tam gdzie rządzi ISIS) za nie docenianie tego co masz. To co otrzymujemy to jest dla nas lekcja, z której musimy wyciągnąć wnioski i docenić. Inaczej dostaniemy jeszcze dotkliwszą lekcję. Zabicie się nic nie pomoże, a pogorszy sprawę, bo przerwiesz tę lekcję i będziesz musiała ją odrobić na nowo.... warto?
  10. Straciłaś poczucie wartości z powodu nadwagi-prawda? Nie czujesz się dobrze sama ze sobą, nie czujesz się dostatecznie ważna sama dla siebie-prawda? To nie jest wina partnera, że się tak czujesz. Uwięzienie go w domu tylko pogorszy sprawę. Przestań się skupiać na nim, a zacznij na sobie. Skoro nie jest Ci dobrze w swojej skórze to zrób wszystko, aby się odchudzić i poczuć się tak pewnie jak kiedyś. Wyjdź gdzieś sama z koleżanką np. na siłownię, kijki lub zapisz się np. na aerobic, aby poznać koleżanki i jednocześnie się odchudzić. 20 kg to sporo i nawet jeśli nie jesteś otyła, to pewnie masz sporą nadwagę i samo ładne ubieranie się niekoniecznie zdaje egzamin. Nie bądź egoistką i nie chciej mu ograniczać wolności. Ty tez ją masz, on Cie nie więzi w domu ? To faktycznie dziecinne zagrania, ale dorośli się tak nie zachowują. Mój mąż wychodzi z kolegami na mecz i piwo, umawia się z nimi na rower i nie zazdroszczę, że się lepiej bawi (ja akurat wtedy zostaje w domu). Gdy ja się umawiam z koleżanką na spacer, do kawiarni, gdziekolwiek.... to on tez mi nie zazdrości i się nie focha. Pyta jak było, a jak było fajnie no to super. Teraz mam wrażenie, że obracasz kota ogonem i nagle on się zapuścił, nagle oszukiwał i nagle kolega podrywa.
  11. A jak długo się leczysz i jak długo chodzisz na terapię? Po pierwsze przestań czytać i śledzić te informacje, bo to nic nie daje. Zauważ, ze to są tylko dane podawane do wiadomości publicznej, a prawda może być- a nawet jest- zupełnie inna. Podam na przykład mojego brata, o którym pisałam w innym wątku koronawirusowym. On, jego żona i dzieci oraz teściowie zachorowali, ale nie przyjęli ich do szpitala, odmówili badania, ale mieli wszystkie niemal objawy ,włącznie z utratą smaku i węchu. Po nich zachorowali sąsiedzi, szwagier, ciocia i ich rodziny.... i nikt nie szedł się zbadać. Pół wsi zaniżyło statystyki. Przechorowali sami zamykając się w domu i po chorobie. Myślimy, że u nas jest mało zachorowań a to nieprawda, one się po prostu niezbadane i nie wpisane w statystyki, bo za granicą jest lepsza organizacja medyczna (więcej badań, łatwiejszy dostęp do lekarzy, szpitali). Tak więc nie czytaj, nie wierz im. Statystyki to kłamstwo. To naprawdę nic nie znaczy. Po prostu żyj, przestrzegaj nakazów i nie kieruj się statystykami. Naprawdę nie ma sensu. A co do narodowości: to wolałabyś być we Włoszech gdzie był aż taki "pomór"? Ja nie! Co do samobójstwa, to odnoszę wrażenie droga Mili, że szukasz pretekstu, a to jest najgłupszy jaki słyszałam.
  12. Może mówił to co chciałaś usłyszeć? To nie jest dziecinny etap. Uważasz, że jak się chajtniecie to już będziecie tylko Wy i ewentualnie dzieci i zero spotkań, zero przestrzeni osobistej? Nie dziwię się, że niektórzy uważają małżeństwo za wiezienie ? A Ty nie masz koleżanek, przyjaciółek z którymi byś gdzieś poszła bez narzeczonego? Czyli zazdrość, a ona ma podłoże w nas samych. Zacytuję coś, często to cytuję, bo nikt trafniej nie opisał mechanizmu zazdrości i nie da się tego przekazać własnymi słowami. Wojciech Eichelberger psycholog, psychoterapeuta, coach, pisarz “Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby.
  13. Brawo, gratuluję. Oby tak dalej. Próbuj z całych sił. Dasz radę.
  14. To nigdy nie jest dobry sposób, na nic. Kimi droga... jak wygląda Twoja droga do wyzdrowienia? Czy już zapisałaś się na terapię, czy bierzesz nadal leki?
  15. Myślę, że to powiedzenie oznacza, że każdy mierzy swoją miarą... czyli np. oszukuje, a więc wszędzie widzi oszustów. Trochę jest to nieadekwatne do Twojej historii. Tez się z pechem nie zgodzę, bo w praktyce mamy pecha jeśli w niego uwierzymy. Trafiałaś na takich osobników bo pewnie masz taka osobowość, która ich przyciąga. Nie wiem... strzelam w ciemno... może jesteś naiwna, może narzucasz się z pomocą, może się dowartościowujesz ich obecnością, może jesteś typem bluszcza, może masz niskie poczucie wartości i niską samoocenę (tym samym nie szanujesz się jak należy), może pozwalasz sobie za wiele, może jesteś desperatką. Przyczyn -jak widać- jest wiele. Trzeba najpierw je odnaleźć, a potem zapobiec powtórzeniu się sytuacji czyli zadbać o siebie, polubić się, popracować nad sobą.
  16. Nie jestem przekonana. Podaj podstawę prawną. Często likwiduje się stanowisko. Likwidacja zakładu pracy to owszem, wypłaca się, ale nie przy likwidacji stanowiska.
  17. Miała się dobrze, a teraz wróciło. Z terapią jest tak jak już nieraz na forum pisałam. Terapeuta to nie czarodziej, który za pomocą różdżki usunie problem raz na zawsze. Życie to nie bajka i takich cudów nie ma. To w głównej mierze od nas samych zależy czy się wyleczymy i czy będzie nawrót. Terapeuta tylko naprowadza, daje sygnały, sugeruje, podpowiada rozwiązania, ale oczekuje, że my te sygnały odbierzemy, że podpowiedzi i rady wykorzystamy, że sami nad sobą popracujemy. No sorki, ale wg Twojej teorii można by mówić, że lekarz tez konował i zażądać zwrotu pieniędzy i zabrnoić leczenia. Jeśli mam cukrzyce i lekarz każe mi przestrzegać diety, a ja mam to w nosie, bo oczekuje cudów, że choroba sama zniknie lub doktor mi ją usunie w magiczny sposób.... no to o czym my tu mówimy?
  18. Mam nadzieję, że trawki tez nie paliłaś, bo wielu młodych nie zalicza jej do narkotyków, a jednak maryha sieje spustoszenie w mózgu. Czasem jest tak, że śmiech jest maskowaniem stresu. Wielu ludzi śmieje się w sytuacjach stresowych, w zakłopotaniu itp. Natomiast to ślepe patrzenie się w sufit, zawieszanie się może mieć różne podłoża. A jakie są i były relacje z rodzicami? Mogłaś swobodnie wyrażać zdanie, czy było raczej w stylu "dzieci i ryby głosu nie mają"? Rodzice Cie wspierali, czułaś w nich oparcie, mogłaś szczerze się zwierzyć?
  19. Też uważam, że to nie w tym rzecz. Dziś już nie widać tej różnicy jak kiedyś, gdyż 500+ wzbogaciło biednych. Sama wiem wśród znajomych. Kiedyś jedna kobieta brała ode mnie ciuszki po córce, a odkąd weszło 500+ powiedziała, że teraz ona już nie bierze bo może dzieciom kupić ciuchy w galerii. Jeśli dzieci się wyróżniają to -moim zdaniem- jedynie zachowaniem. To fakt. Pracowałam z kobietą, której córka jest przedszkolanką. Kiedyś mi opowiadała, że córka wróciła z płaczem, bo jakaś mama na nią najechała, że szarpie jej dziecko. Co było nieprawdą. Wyszli na spacer, a dziecko szarpało się próbując wyrwać swoją dłoń z jej uścisku. Jako, że mieli przechodzić przez ulice, to ścisnęła mocniej dłoń, aby się nie wyrwało. W końcu jest odpowiedzialna za jego bezpieczeństwo. Podobno to dziecko ogólnie było zawsze dość krnąbrne, uciekało, nie słuchało. Dziecko natomiast naskarżyło mamusi, że pani je szarpała za rękę, a mama ślepo uwierzyła zamiast najpierw zapytać o co chodzi ?
  20. Czy ta niewesoła przeszłość ma związek z narkotykami, dopalaczami?
  21. Też odnoszę takie wrażenie. Z lęków, stanów nerwicowych nie wychodzi się ot tak po prostu. To wymaga długich lat leczenia i nie tylko terapią, ale tez lekami. Moze po prostu jesteś niedoleczona i wszystko wróciło.
  22. Myślę, że to przede wszystkim. Dziś- w erze 500+ nie widać już tak znaczącej różnicy między bogatym a biednym. Nie jestem pewna czy na tą różnicę bardziej nie naciska matka niż dzieci same w sobie. Jednak zakładając, że faktycznie aż tak widać różnicę i dzieci ewidentnie dokuczają z tego powodu (ale na to musiałyby wskazywać konkretne działania i słowa) to być może dzieci autorki nie potrafią sobie z tym poradzić z powodu braku pewności siebie, niesamodzielności, wyręczania ich we wszystkim, decydowania za nich itp. Postawa rodziców jako mentorów takiego małego dziecka, jest kluczowa. To od ich w dużej mierze zależy jak się będą zachowywać dzieci. Zgadzam się z tym co napisała kasiula. Zamiast skupiać się na innych dzieciach, przede wszystkim zaobserwujmy swoje. Jak się zachowują wobec innych dzieci, czy pozwalają sobie wchodzić na głowę, czy potrafią się dzielić, czy chodzą zalęknione/bojaźliwe, jaki mają stosunek do innych. a potem starać się tłumaczyć, ale bez pokazywania samemu bezradności, strachu, złości i negatywnych emocji, bo dziecko czuje, widzi i słyszy. Zachowanie rodzica wpływa na niego, przez co często myśli "jaki ja jestem głupi, mama się złości przeze mnie, mamusia jest smutna bo ja nie umiałem odebrać zabawki" . To powoduje jeszcze większe zamkniecie się w sobie dziecka. Postawa rodzica to przede wszystkim spokój, brak uprzedzeń, cierpliwość, bystrość i logika. Oczywiscie mądra miłość, o czym chyba nie trzeba przypominać.
  23. Jakoś wierzyć się nie chce. Moja kuzynka mieszkała nawet w Afryce i Australii i opowiadała, że wszędzie są ludzie podobni... fajni i nie fajni... wredni i pomocni. Tak więc nie chlap jęzorem farmazonów.
  24. Chodzi o to, że Twoje dzieci nie potrafią się obronić. Prawdo podobnie nie maja pewności siebie. Sytuacja pociągnie się do podstawówki i szk. średniej jeśli nie dacie im -jako rodzice- poczucia, że sobie poradzą, nie dadzą pewności we własne siły. Bez tego nie poradzą sobie nawet wtedy, gdy będą w szkole prywatnej z dziećmi podobnie sytuowanymi.
  25. Dodałabym jeszcze : Teraz dopiero widać, że rola terapeuty przeważała i że zniknęła gdzieś rola partnera i kochanka, że w danej chwili najbardziej brakuje Ci jego roli terapeuty. Moze nie potrzebowałaś tak bardzo chłopaka, ale terapeuty?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...