Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. To dobrze,że spotkalas na swojej drodze nauczycielkę, ktora umiala Cię motywować i martwila się Tobą. To dla Ciebie znak,że tacy ludzie istnieja. Nawet jak w nowej szkole nie bedziesz miala swojego nauczycielkowatego "anioła stróza" to juz tamta pani nauczycielka, powinna Ci wszczepić własne poczucie wartości i wysoką świadomość wlasnego intelektu. Powoli, jak dorastamy, to mentalnie wychodzimy z domu i tam czasem spotykamy wspanialych nauczycieli i mentorow dzieki czemu nasze dorastanie jest pełniejsze- Ciebie to spotkalo i w innej może formie ( nie takiego mamuskowania) miejmy nadzieję jeszcze Cie spotka. Wydaje mi się, ze powinnas popracowac nad ogromną potrzebą ladnych słowek. Nad tym,że jesteś łasa na nie, chciabyś aby je w Twoim kierunku mówiono. - Możesz latwo żle odczytac intencje osoby, ktora je wypowiada, jesli ona szybko rozszyfruje tę Twoją potrzebę. Chodzi mi o tę grupę facetow, którzy mogą nie chcieć spojrzec na Ciebie jako na człowieka a tylko i wylącznie jako na obiekt wylącznie seksualny- kupi Cie taki w 5 minut, poddasz mu się z cielęcym zachwytem dość szybko. Oraz chodzi mi o roznej maści oszustow, ktorych z wiekiem w doroslym życiu wielu spotykamy- też możesz popaśc w manipulację ich pięknych slow w szybszym niż przeciętna osoba tempie. Rozumiem,że ta potrzeba słyszenia czegoś miłego o sobie wychodzi z niedosytu domowego. Ale i na dom trzeba spojrzeć bardziej filozoficznie. Jest niewątpliwie jakoś dysfunkcyjny. Ale wielu ludziom przychodzi mieszkać w rożnych dysfunkcjach- rodzice sa uzależnieni od używek, piją. Zamiast obojga rodzicow jest tylko jedno z nich. Czasem jest jedno z rodzicówi i tworzy nowa rodziną z innym partnerem a ten to już zupelnie nas nie akceptuje i najchetniej pozbyl by sie nas z domu i stosuje rózne wojny podjazdowe, jawnie nas nienawidzi, podburza przeciw nam naszego rodzica. Nie mamy wogóle rodzicow, bo nas porzucili , bo zginęli i mieszkamy w domu dziecka. I pewnie jeszcze wiele wariantów możnaby wymyśleć trudnego dorastania a dany delikwent musi sie w tym umiec znalesć. Tak patrząc, Twój dom spelnia podstawowe kryteria domu- masz oboje rodzicow, dach nad głowa, masz co jesc, porzadek w domu (bo oni o to dbaja a i Ciebie przymuszają do dbalości) i ich uwage skupioną na sobie . Dla Ciebie niewygodnie skupioną, bo oni chyba ze strachu przed burzliwym wiekiem dorastania organizowliby Ci życie ciągle ze ścierką, boją się Twojej twórczej i bujnej wyobrazni i nie umieją wydusić slowa pochwaly w kierunku Twoich uzdolnień literackich, chyba boją się ,że poprzewraca Ci się w glowie. Może w swojej świadomości analizują poszczególnych czlonków swojego rodu, jacy oni byli w mlodości, jak rokowali a jakie życie teraz wiodą. Oni chyba się boją i jakby oni nie dorośli jeszcze do Twojego wieku u Ciebie. Pewnie najchetniej w myślach wpakowali by Cię w 5 latek, brali za raczke i szli tam z Tobą gdzie oni uwazają. A tu mają dorastająca panne, która ma rózne przemyslenia na temat świata i oni jakby nie umieją prowadzić dialogu z Twoim postrzeganiem świata. To jest jakaś ich dysfunkcja. I... musisz im to wybaczyć. Ty nie czujesz, że teraz rodzice są Twoimi duchowymi przywódcami, bo oni może slabo odnajdują sie w realnej rzeczywistości, mają jakieś kopoty w pracy, mają jakieś rodzinno uczuciowe sprawy ze swoimi krewnymi nie pozamykane, nie uladzone i nie umieją Cię dośc dobrze kierunkować. Nie umieją wejśc z Tobą w rodzaj takiej rozmowy, ktora i Tobie niosłaby przemyślenia budujące. Chcac chronić Ciebie przed wg nich nieprzyjaznym światem zewnętrznym, bojąc się, że może Ci się poprzewracać w głowie, nie chcą widzieć a już na pewno głośno chwalić Cię, bo może Ci się w głowie poprzewraca a świat zewnętrzny za zbyt wysoko podniesioną Twoją głowe, uderzy Cię w nią szybciej niż przypuszczasz.Tego pewnie się boją i tego chcieliby Tobie oszczędzić. Kiedyś byly takie modele wychowywania- siedz w kącie cicho to Cię znajdą. Pracuj ile umiesz, jak jesteś coś warta to Cię docenią. Piękna nie musisz być dla całego świata. Taka jaka jesteś, to jesteś dośc urodziwa, bo przecież "każda potwora znajdzie swego amatora".Oni pewnie sami odebrali takie wychowanie i taki model tego wychowania, jako sprawdzony serwują Tobie. Całe te wywody mają Ci posłużyć do tego abyś zaakceptowała swój dom, swoich rodziców mimo ich wad i niedoskonałości. Jak Ty bedziesz umiała zaakceptować, to te lata zanim z rodzinnego domu wyfruniesz będą dla Ciebie znośniejsze, łatwiej przejdziesz niedogodności a z tych milszych chwil, bo takie pewnie też się zdarzają, będziesz się umiala ucieszyć. Miejmy też nadzieję, że pójdziesz teraz do nowej szkoly i będziesz trochę nią zaciekawiona a Trochę przestraszona tak jak inni w Twojej nowej klasie i jakoś się z nimi dogadasz.Moja krótka rada, Bądz bardziej sobą, osobą, ktora ma swoje zdanie. Staraj się być życzliwa i otwarta. Nie oznacza to, że masz kogoś obsypywać komplementami i miłymi slowkami. To może wyglądać nie dośc szczerze. Sama oceniaj ludzi poprzez pryzmat ich zachowań, czy są solidarni z grupą, czy są komuś pomocni w jakiś trudnościach, czy nie są falszywi ( co innego w oczy a co innego za oczami), jakie mają zaineresowania, czy lubią sport (ksztaltuje on pewną wytrzymalośc na niepowodzenia i umiejętnośc rywalizacji, umiejętnośc "trzymania się w pionie"niezależnie od sytuacji). I pamiętaj, że i Ciebie tak będą ludzie oceniać a nie po tym ile komu milych slowek się zaserwuje lub nie zaserwuje. Ponadto nawet jak dostrzeżesz czyjeś wady a nie są one deskredytujące wogóle w życiu, to tylko zauważ w duszy tę wadę a od razu nie odwracaj się od osoby, bo w ten sposób nie będziesz miala znajomych czy przyjaciól. Z prostej przyczyny- ideałow nie ma na tej ziemi, są tylko ludzie ze swoimi zaletami i wadami. Zalety, powinny nam odpowiadać i ulatwiać kontakt z tą osobą a jak rozumiemy jakie to są wady to łatwiej je w kontaktach z nią przeskoczymy. Powodzenia.
  2. "Wolałbym pojechac z rodzicem jednym chociaż do mniejszej miejscowości, abym się trochę rozkręcil tym autem, a nie od razu do ruchliwego miasta. Z drugiej strony chcę jeździć, bo wiem ze prawko ułatwia zycie. "- sam sobie odpowiedziałeś na swoje problemy. Wypada tylko je zrealizować.
  3. Pani psycholog jak za chwile się zjawi to Ci odpowie, ale niekoniecznie w dwóch wątkach.
  4. https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1925465,przyjazn W powyższym wątku byłaś Misią i odpowiedz Ci się nie podobała czy jak,że nowy wątek zakładasz?
  5. Wiesz, jak bedziesz miała pracę to będziesz bardziej zajęta i nie bedziesz miała czasu sie tak stresowac swoją rodziną. Z jednaj strony liczysz na brata, który ma więcej znajomości,zeby pomógł Ci przy znależieniu pracy a z drugiej mówisz ,że zachowuje się co najmniej jak Twój szef każac Ci w określone m-sca skałdac swoje CV. Może jest tak,że jak już tam Twoje CV bedzie leżało to on ma kogoś znajomego, komu mógłby w Twojej sprawie szepnąc, lub ma znajomego znajomego. Nie musi Ci o tych powiązaniach nic mówić I albo się jest osobą samowystarczalną i ma się szczęscie i znajdzie się prace samemu, albo korzysta się z pomocy brata. A on, jego sposób mówienia jest taki jaki jest i nic specjalnie nie zmienisz. Ponadto rodzice (mama w szczególności) coś tam komentują, i zdajesz sobie z tego sprawę,że mieszkając tam zawsze będziesz na to narażona. Może przez pierwszy rok było spokojniej, bo działało szczęście,że wyszlaś za mąz a męza nie masz pijaka czy jakiegoś obszczymura. Teraz gdy już do tego przywykli, to Wasze relacje mama by poustawiała w swoją myśl i swój koncept. Trzeba udawać,że się nie słyszy i nie przejmowac się tym, bo inaczej zwariujesz. A bratu jak kiedyś Cię zirytuje, to przygadaj,że on z domu wyszedł i na codzień go mama nie ustawia. Ciekawe jakby jego żona znosiła złote porady i zalecenia waszej mamy, albo i on sam jakby mu przyszło mieszkać z rodzicami.Natomiast jak on tu przyjedzie to próbuje sie ustawiać w roli też nadzorcy. I niech się zastanowi, co najlepszego czyni i pozwoli Ci prowadzić swoje malżeństwo jak umiesz i potrafisz a nie przyjmuje poglądy mamy. Ale tak ogólnie wiesz,że sobie pogadasz a tak będzie "rodzinnie".
  6. Ile Twoja przyjaciólka ma lat? Jakie ma codzienne obowiązki? Jeśli się jeszcze uczycie ( bo Ty wspominasz o wakacjach- pewnie w sensie urlop od szkoły) to dlaczego nie zaplanowala sobie wyjazdu do babci, na obóz, na kurs jakiś? Ona po prostu sobie siedzi i się kisi w swoim własnym towarzystwie. Dlaczego Ty podważasz instytucję rodziców w sensie pomocy własnemu dziecku, czy dlatego,że sama takowych nie masz? Dlaczego nie przyjmujesz do wiadomości,ze psychikę czlowiek tez w jakiejś częsci może rozruszać poprzez fizyczną dbałość o swoje ciało: ruch wyzwala adrealinę, po której możemy inaczej spojrzeć na świat i nasz mózg inaczej sobie przetłumaczy nasze problemy. Dlaczego nie przyjmujesz do wiadomości, że człowiek nie raz musi z bliska obejrzeć cudze problemy, zobaczyc chorych i potrzebujących aby schował swoje bolączki do kieszeni a zajął się czym pożytecznym. Ty sam próbujesz tak działac, ja nie jestem wazna, ona już wg mnie tonie muszę ją uratować. Tyle,że jak piszesz Ty jestes pokiereszowana przez życie i może nie nosisz w sobie radości życia i Ty tez nie umiesz się zyciem,cieszyć tylko wszedzie wypatrujesz możliwości samobójstwa Ciebie , ponieważ bylaś bardzo pokrzywdzona przez los pokierowanoo do psychoterapeutow i uwazasz,że inny czlowiek nie da sobie rady bez tego typu opieki. Jeśli Tobie to pomaga to to gloryfikuj. Ona może czuje, że sobie wkręca tylko pewne sprawy, terapeuta może to obnażyl i ona uciekła dalej kisić się w swoim bólu istnienia. Ty tego nie wiesz, bo wogóle nie jestescie ze sobą szczere. Jakoś nie zakladasz,ze ona może być lepsza życiową artystką niż Ty umiesz przewidzieć. Masz charakter osoby, ktora chętnie cierpiałaby za miliony a ona może znajduje swojego rodzaju frajdę w zagłębianiu się w swój ból istnienia. Czyli jak piszesz,nie trzeba Wam przeszkadzać, Wy sobie dacie radę
  7. Wiele kobiet jest w związku z facetem, ktory bardzo ceni sobie swoją pracę i jest ona dla niego bardzo ważna i pochlania jego dużo emocji, energii i czasu ( lekarz, mechanik, marynarz, finansista i inni). Można mieć do faceta pretensje, że bardziej kocha swoich pacjentów, maszyny, statki, dokumentację albo sobie wytłumaczyć, że każdy facet w coś idzie- jeden w swój zawód lub pasje a drugi w używki lub inne kobiety na boku. Czyli z tym moim jeszcze nie jest tak żle. Ponadto można sobie wytłumaczyć ze z tego jego zainteresowania swoimi sprawani mogą być lub są pieniądze. Czyli ja żona takiego typa, mogę się wziąć za rodzenie dzieci a on nie będzie się za innymi kobietami oglądal, tracil czasu na piwka z kolegami tylko będzie cięzko pracował (bo lubi). Można nawet takiego zacząc glęboko doceniać, że jest pracowity i zaradny. Nie trzeba się tylko głupio stawiać przed pytaniem czy ja jestem ważniejsza czy te jego samochody. One naprawdę nie są Twoją konkurencją. To co czujesz to konkurencja do jego czasu. I tym można trochę (ale nie zanadto) posterować ale nie obrażać się a już broń Boże nie rozbijać związku z fajnym chłopakiem. I nie ma co się bać , że : "Boję się że potem bedzie tylko gorzej czyli dziecko płacze a ten w garażu siedzi!!!" Tak po wielokroć będzie ale z placzącym dzieckiem dasz sobie radę. Jak sobie nie dawałam rady i wolałam męza, to coś takiego mialam w glosie, że chyba bal się, że mogę zrobić krzywdę jego ukochanej Laleczce, Niuniusi, że pędzil na zlamanie karku na dystansie kuchnia-garaż do swojej ukochanej córeczki. Czyli na codzień musialam sobie radzić sama z dzieckiem (potem z dziećmi) a od czasu do czasu leciał gasić pożar. Ponadto zastanów się czy chodzi Tobie o te samochody czy może masz naturę zazdrośnicy i ponieważ mieszkacie w odleglości to może mu nie wierzysz, że chodzi o samochody? Choć tego na szczęscie z Twojej wypowiedzi nie wyczytałam.
  8. "Jest jeszcze wiele rzeczy przy których stres mnie paraliżuje, nawet zwykła rozmowa o pracę jest dla mnie ogromnym wyzwaniem."- zazwyczaj jak się pragnie pracy to raczej dla każdego jest to stres i niedobrze jak nas paraliżuje, bo wtedy gorzej wypadamy niż moglibyśmy. "wręcz męczę się uwazaniem na wszystko, a dodam że dzieje się tak kiedy jestem pasażerem" zazwyczaj jako pasażerowie czujemy, że powierzyliśmy swoje bezpieczeństwo innemu kierowcy i go kontrolujemy, myśląc w duszy czy aby nie powinien inaczej postapić. Chłopak stracil znajomych i chyba martwisz sie czy nie przez Ciebie. Może jest tak,że kiedyś miał dla innych kolegów wiecej czasu a teraz biega na spotkania z Tobą i jest dla nich o ile oni nie są zaangażowani w swoje związki ( bo ich jeszcze nie maja, lub sa olewajacy w nich) niezbyt przydatny to go pomijają w swoich spotkaniach. O ile on nie czuje sie wyalienowany to czemu Ty robisz z igły widly. Może on rozumie to jaką naturalna kolej rzeczy,ze znalazl fajna dziewczynę i większa radośc mu sprawia poświecanie jej czasu niż kolegom. Męskie prawdziwe przyjaznie sa trwałe i faceci mogą sie spotykac rzadko, ale wymienia poglady na ważne swoje tematy zawodowe czy polityczne i są zaspokojeni znów na jakiś czas. Ponadto z czasem może znajdziecie przyjazna sobie parę/ry z ktora w czworkę lub w szostke bedziecie milo spedzac czas. Wg mnie dorastasz to i pewne rzeczy postrzegasz, o ktorych wcześniej nie myslalaś,czyli byłaś jak piszesz bardziej luzacka. Tyle,że może czasem zaczynasz mieć tendencję do myslenia zanadto czyli trochę się poskrom aby nie robić z igly widel.
  9. kikunia55

    Przyjaźń

    Chyba nic nie możesz zrobić oprócz żelaznego zachowania względnego spokoju. Jesteś miła i otwarta i spokojnie czekasz na spotkania z nim.Nie pokazujesz żadnej niechęci wobec tej innej dziewczyny, bo to i tak nic nie zmieni. Piszesz o glębokiej przyjażni między Wami. Jeśli jest ona tak glęboka jak ją postrzegasz ,to oprócz chwilowego zawirowania a i Twoich obaw nic szczególnie złego nie będzie się działo. Jeśli ta przyjażń się rozpadnie, to po prostu niewiele była warta. Masz być spokojna i życzliwa światu, jemu w szczególności, bo jeśli będziesz zła, kłotliwa, zazdrosna, to i dobry związek można tym zepsuć i rozwalić. A Ty masz nie mieć do siebie pretensji, gdyby coś się nie udało, Ty musisz rozumieć, że robilaś wszystko dobrze a jednak coś się rozsypało. Tak piszę, bo jesteście jeszcze bardzo młodzi i znajomości w tym wieku różnie się kierunkują. Jak Tobie zależy, to Ty robisz wszystko, aby było dobrze, aby nie mieć do siebie pretensji. To tyle i aż tyle.
  10. To czas najwyższy z sobą poważnie porozmawiać. Jeśli jesteś po rozwodzie, to żle ulokowałaś uczucia i widać teraz też byłabyś chętna żle je ulokować. Trzeba samej siebie pytać czy naturalna potrzeba bliskości drugiego człowieka przeslania mi wszystkie inne przeslanki, które żle rokują związkowi i dlaczego tak jest? Dlaczego inne kobiety, gdy dostają sygnały ostrzegawcze to od razu szybko je czytają i się wycofują i nie brną w relację " nie rokującą"? Czy one są wyrachowane a ja jestem zbyt miękka? A o ludziach z miękkim sercem mówi się, że jeśli chcą mieć miękkie serce to powinni mieć twardą d--ę, bo często na nią spadają bez żadnej amortyzacji. I dlaczego jestem skłonna mieć zbyt miękkie serce? Czy w domu nie mialam dobrych wzorcow, czy rodzice nie stanowili stadła wzglednej równowagi, gdzie liczyly sie potrzeby dwóch stron? Zawsze po porażce typu rozwód mozna się zamknąc w swoim bólu, nie wierzyć innym, wszedzie węszyć podstęp i obawiać sie związku, bo znów mnie porani. Można też miec zbyt złe mniemanie o sobie, ktore trzeba szybko zaleczyć zwiazkim z byle kim i byle jakim, bo trzeba udowodnic sobie i swiatu, że jeden mnie nie docenił ale inny sie na mnie poznal i widzicie jaka jestem szcześliwa bo kogoś mam. Te dwie powyższe możliwości sa to najczęstsze pulapki, w ktore sie łapiemy. Trochę trzeba odczekac aby nas te odczucia nie zwiodly na manowce. Trzeba zając sie może najpierw sobą, odbudowac w sobie swoje "ego", umocnic je, a ono powinno juz dobrze rozpoznawac kolejnych kandydatow na partnerow. Czego oczywiście Ci bardzo serdecznie życzę.
  11. kikunia55

    Jak pomóc bratu?

    "Nie jest to problem alkoholowy taki zwyczajny. " Każdy alkoholik zaczął pić z jakiegoś powodu. Najczesciej z takiego,że po alkoholu swiat był latwiejszy. Łatwiejszy w tym temacie, który go dreczyl, który psul mu rzeczywistośc, w ktorym go ta rzeczywisrośc bolała. Tobie się chyba wydaje,że wiekszośc alkoholików to Ci, ktorzy tylko towarzysko sobie pili i nie zauważyli,że za dużo wypijają i skończyli jako uzaleznieni. Ale osoby niby towarzyskie też alkoholem lub używkami coś przykrywają. Taki jest mechanizm uzależnienia. Bez alkoholu żle a po wypiciu lepiej. Czyli raczej zwykly alkoholizm, tylko Twoje oczy kochanej siostry są bardziej rozumiejące i wspólczujące. Rady Złotejrączki jak najbardziej sluszne.
  12. I tak trzymaj. Dobre rodzicielstwo, to umiejętność bycia odpowiedzialnym. To dobra cecha, na ktorej może być budowany dobry związek. Wystarczy tylko nie zatracić sie tylko w roli rodzica a zauważać jeszcze siebie nawzajem, myśleć jak nie robić drugiemu, co mnie samemu niemile i będziecie dobrym malżeństwem. Powodzenia.
  13. A można wiedzieć ile masz lat? Twoja ogromna potrzeba bliskości uczucia i założenia związku a potem rodziny spotyka się ze słowną opinią, że ja związku nie chcę ale potrzebuję Twojej bliskości i ciepła i w końcu zbliżenia. I nie rozumiesz, że on nie ma za wielu kontaktów, bo nie mając pracy i stabilizacji w wieku 37 lat dla większości kobiet "nie rokuje" to chętnie do Ciebie w określonym celu przylgnie. Zawsze jest popyt na pewną ilość cichodajek. A Ty co w głowce sobie roisz, że tak mi miło i jak jemu będzie miło to się zmieni i dla mnie i stanie na nogi, podejmie pracę. Jesteś albo malo dojrzała albo jesteś trollem.
  14. Może, ponieważ dorastasz powinnas sobie zadać pytanie czy człowiek może przeżyć dwa życia - swoje i przyjaciólki. Wg mnie NIE- a Ty zachowujesz sie jakbyś tak chciała umieć zrobić. Nie sypiasz po nocach, bo gnębią Cie problemy Twoje? Alez nie, martwi Cie przyjacilka. Z kolei opowiadasz o niej, ze to Twoja przyjaciólka, a ona nie zna Twoich spraw i Twoich problemów, bo Ty jej nie będziesz tego mówila. Teraz jak ona ma zły nastrój to może ją To zmartwi a wcześniej też nie moglaś jej tego mówić, bo tak bardzo o nią zabiegałaś, że pragnęlaś być jak najbardziej idealną osobą tylko dlatego aby ona była Tobą zainteresowana, żebyś była w kręgu jej zainteresowań, aby Cie nie odrzucila. Opowiadasz o silnej wiążącej was relacji, ktora wlaściwie oparta jest na mirażu, na klamstwie, bo Ty nigdy nie czulaś potrzeby pokazania jej swojego wnętrza, swoich problemów, swoich zmartwien (wcześniej byś ja zraziła a teraz byś ją zmartwila- jak przypuszczasz), Jesli Ty nie pokazalaś jej nigdy prawdziwej siebie to wg mnie nie jest to zadna przyjażń tylko jakieś inne dziwaczne Twoje uzależnienie sie od drugiego człowieka, ktorego Ty się trzymasz jak rzep psiego ogona. Może zamiast zamartwiać się tą dziewczyną, zapytaj sama siebie dlaczego tak z Tobą się stało. Czy dlatego,że nie masz rodziców a z opiekunką prawną masz letnie stosunki, bardzo pragnęlas mieć kogoś bliskiego i ta dziewczyna w Twojej świadomości spelnia rolę brata, siostry, rodzica czy kogokolwiek, kogo ludzie z bardziej szczęsliwych ukladów mają, bo los byl dla nich laskawszy. Ponadto w kazdym ukladzie- przyjacielskim, małżenskim następuje kiedyś zmęczenie materialu, jeśli nie jest on równoważny. Tzn. jesli tylko jedna strona ma zmartwienia, które musimy rozwiązać, jeśli tylko ona ma niepokoje, ktore musimy rozwiać, jesli tylko ona ciągle żle się czuje fizycznie, boli ją glowa, ma silną menstruację, boli ją ząb i chodzi skrzywiona, bez humoru, jest drazliwa i nigdzie nie mozna jej wyciągnąć. Jeśli w jakimś układzie tylko jedna osoba ma patent na problemy ciągle ze sobą i my jesteśmy tym plastrem na jej bolączki, bo jesteśmy rozumiejące, kojące to kiedyś to się przeciw nam obraca. Zwyczajnie jakoś podświadomie czujemy,że my w tym związku jesteśmy nieważne, my tak bardzo nie cierpimy, lub umiemy sobie jakoś z naszymi cierpieniami radzić. Niemniej jak u nas jest gorszy dzień, to ktos uwazny móglby to zauważyć i nam przynieść jakąś pomoc poprzez choćby uśmiech ,zagadanie, czy zapewnienie ,że wszystko bedzie dobrze.Tyle, że role się tak ugruntowały, że biedniutka jest druga strona a my to silaczki. Wg mnie teraz jeszcze jesteś na etapie dalszego uzależniania się od swojej przyjaciólki i probujesz określać jej stan jako gorszy niż jest w rzeczywistości ( więż trzeba zacieśniać i być dla niej terapeutą albo lekarzem, jakoś ją uzależnić od siebie jeszcze bardziej). A za chwilę będziesz na etapie wewnętrznego obrażania się na swiat, że ja jestem pokrzywdzona przez los, bo nie mam rodziców i mi żle na świecie i jakoś nikt nade mną się nie pochyla, nie użala i nie widzi mojego trudnego życia- będzie zachwiana równowaga, o której pisalam wcześniej. Zastanów się nad swoim postępowaniem i jakoś je zweryfikuj aby to bylo z pożytkiem dla Ciebie i waszych wspólnych ukladów. Dlaczego chronienie jej przed złymi wiadomościami o Twoim samopoczuciu miałoby jej pomóc? Szlachetnie myślisz: jej żle, to nie dowalę jej jeszcze jak mi jest żle. A może trzeba jej powiedzieć jak mi jest żle aby się obudziła ze swojego marazmu i pomyślała, że depresyjne nastroje innych też dopadają ale próbują sobie z tym radzić. Może powinna pomyśleć, że przecież ja mam cieply dom, tam w nim i mamę i tatę o ktorych w głębi duszy jestem przekonana, że skoczyli by za mną na koniec świata. A ta bidulka, moja koleżanka może się tylko wyżalić swojej terapeutce- choć jak ja do takiej chodzilam to wiem, że to trochę pomaga ale bez tego ja postanowilam iśc przez życie. A może uprzejmie we dwie usiądziecie i powiecie sobie, że świat aktualnie wydaje Wam się do d.. ale tak naprawdę to GRZESZYMY, bo jesteśmy mlode, zdrowe, głowki, rączki i nóżki nam dobrze pracują to może trzeba popatrzeć gdzie i komu naprawdę potrzebującemu trzeba przekazać ten napęd młodości naszych zdrowych glowek, rączek i nóżek. Obejrzyjcie się za jakimś hospicjum, za oddziałami ludzi przewlekle chorych gdzie potrzeba wolontariuszy. Jak tam pójdziecie, się spracujecie ,to celem oderwania się ,odreagowania idzcie na rower, na basen, na poranne lub wieczorne przebieżki. Zacznijcie dziewczyny po prostu żyć i cieszyć się tym życiem, bo grzech w tak młodym wieku nie umieć dostrzec jego wartości, jego powabu. Każdy jest w dużym stopniu kowalem wlasnego losu.
  15. Twoje słowa " był czas kiedy zachowywał się przemocowo, pojawiały się inne kobiety i używki". Nie zawsze mógł Cię uświadamiać o istnieniu innych kobiet a wlaśnie tydzień temu postanowił Cię opuścić- tak sobie, bo mu się znudzil Wasz związek lub np. z powodu innej kobiety.
  16. Spadł z balkonu i uwazasz,ze chcial sobie odebrać życie? Jakiż to nieudany samobójca, który poturbowalby sobie nogi a nie zrobil innego rodzaju krzywde nawet jesli próba samobójcza mialaby byc nieudana- chyba dopisujesz sobie dodatkowe scenariusze, do jego niechlujnej odpowiedzi dla Ciebie. Ma Twój nr telefonu i zna Twoją gotowośc do odwiedzin. Jak byliście w związku to on zawsze rozdawał karty, odchodził, wracał i znów odchodzil. Teraz sie zachowuje jakbyś miala mu byc kłopotem z tą Twoja wizytą. Ma widać grafik odwiedzin zapełniony innymi osobami, ktore się nim opiekują. Gdybyś mu weszla w drogę w stosunku do kobiety, na ktorej mu aktualnie zależy to byś mu zdecydowanie komfort rekonwalescencji zaburzyla. Mialby z jej strony nieprzyjemności a on potrzebuje spokoju fizycznego i psychicznego. Ty chcialbyś go utulić, poglaskać, pocieszyć. Robi to pewnie inna i nie należy się wcinac w ten uklad, bo mu teraz zaszkodzisz, a po co choremu mężczyżnie życie utrudniać. Jak go choc trochę lubisz to SMSem czy krotka rozmową telefoniczną zapewnij,że w kazdej chwili jesteś go gotowa odwiedzic,niech da znać kiedy lubi skladanie wizyt, ale psychicznie sie nastaw, że nie o Ciebie tu teraz chodzi i nie Ciebie potrzebuje oglądać.Czyli najprawdopodobniej się nie odezwie. Mam w tym temacie zdecydowanie inny pogląd niż nasza pani ekspert. Nie czuję tu próby samobójczej a nawet jeśli byla to nie z powodu autorki. Ponadto ludzie, którzy tak niekulturalnie i nieumiejętnie przewodzą w związkach to nie są ludzie, ktorzy chcieliby sobie życie odbierać. To raczej ludzie przez których inni mają myśli samobójcze. Zalecalabym spokojne siedzenie autorki w domu i powolne odzwyczajanie się od faceta, bo on jak jej nie chcial tak dalej jej nie chce.
  17. Skoro człowiek jest stworzony do tego aby żyć w parze, to kiedyś tego typu pragnienia powinny Cię najśc i dobrze, że naszły. Ktoś tu słusznie zauważyl, że skoro do tej pory chłopcy nie stali w zakresie Twoich zainteresowań, to realizuj swoje potrzeby poznania kogoś, spotykania się, pieszczot, pocalunków w rozsądny sposób. Nie rzucaj się od razu na glęboką wodę, bo troszkę póżno Cię to ogarnęło i możesz żle trafić i tak jak wielkie są Twoje oczekiwania, tak wielkie mogą być Twoje rozczarowania.
  18. "Czuję się teraz tak jakbym żyjąc w małżeństwie miała poświęcić swoje ambicje wartości jakosc zycia dla tego co chce moj maz bez podawania argumentow." "Ambicje"-jak na razie niewygodnie Ci w małżeństwie a nie widzę żadnych ambicji (chyba, że ambicja aby moje było na wierzchu). "Jakośc życia" w sensie brak czasu, bardziej ograniczone możliwości rozwijania swoich zainteresowań itp. drakońsko spadają po urodzeniu dziecka, dlatego dyskusja o drugim dziecku mocno wątpliwa, bo już przyjście na świat pierwszego dziecka buntuje Ciebie przeciwko codziennemu Twojemu życiu, niesie Ci ogromną niewygodę. "Wartości"- każdy człowiek ma jakieś wartości, ale ja z Twoich wypowiedzi wcześniejszych nie wykryłam o jakie Ci chodzi. Może uważasz, że każde z Was powinno się taką samą ilośc czasu zajmować dzieckiem (tak rozumiane przez Ciebie rownouprawnienie) i jesteś niezadowolona, że nie zatrudniliście opiekunki. Dużo młodych malżeństw, które są na dorobku i ich wplywy nie są oszałamiające, decyduje się chować dzieci metodą wlasnej opieki, czyli jeśli mama nie pracuje to ona podejmuje gros obowiązków a jeśli idzie do pracy to żłobek, przedszkole, babcia lub wtedy dopiero niania- niestety jest to najdroższe zazwyczaj rozwiązanie. Jakie masz wykształcenie, jaki dorobek zawodowy, jakie mialaś osobiste dochody, że siedzenie z dzieckiem w domu jakby Ci uwłaczalo? Jaką karierę zawodową tracisz, lub myslisz, że tracisz nie ,uprawiając życia zawodowego w czasie wychowywania dziecka?
  19. Może ktoś z Tobą na tej terapii małżeńskiej usiadzie, posłucha Ciebie, spojrzy Ci w oczy i spokojnie tylko w innych może słowach powie Ci, że ani na krok się nie posuwacie w rozwiązywaniu Twoich problemów a planujecie a przynajmniej rozmawiacie o drugim dziecku. Może ta osoba, jak będziesz jej relacjonowala swoje zmartwienia będzie umiala do nich znaleśc odpowiedni wymiar, kontekst prawdziwych życiowych problemów. Może Ci podpowie jak bezpiecznie powinnaś rozladowywać swoje frustracje. Z boku się wydaje, że Wasze problemy są małe, zwykle niedogadywanie się, zwykla Twoja chęc aby mąz zrozumiał Twoje bohaterstwo dnia codziennego (choć Ty nie rozumiesz zwyklego jego bohaterstwa dnia codziennego). Mieszkacie u Twoich rodzicow i najbardziej Ciebie boli, że co tydzień do teścia. A piszesz, że on czuje się samotnie i o domu starców napomyka, czyli syn chce mu dawać do zrozumienia, że iż dużo dzieci ma to nie wszystkie patrzą na niego poprzez pryzmat pieniądza ( jak rozumiem oszczędności wg Ciebie wybrali już inni). Wygląda, że też mieszkanie u Twoich rodzicow Ciebie boli, chętnie jak piszesz wybralabyś się na wynajmowane (logika finasowa żadna- chyba, że czujesz, ze ktoreś z rodzicow swoimi komentarzami podburza Twoją jedność małżeńską lub Twoją głęboką milośc do męza). Twoje problemy są tak małe, że az byś rozumiala swoje nieszczęśliwe poczucie w malżeństwie gdyby byly jakieś narkotyki, alkohol. A tak to sama siebie nie rozumiesz. Czas płynie, a w Tobie jeszcze więcej pretensji. Kupa dziecka w nocniku mu śmierdzi i to jest problem do wynurzeń. Jesteś znudzona siedzeniem w domu, znużona codziennymi obowiązkami a wolasz o drugie dziecko ( bo fajnie byloby aby dzieci byly w podobnym wieku). Jak się nie umiesz z mężem dogadywać, to albo cale życie będziesz utyskiwala, albo wystrzelisz z rozwodem. Ciekawe jak sobie wtedy będziesz dawala radę ,jak teraz w pelnej rodzinie jest Ci z jednym dzieckem tak cięzko a jeszcze masz lub możesz mieć poparcie psychiczne swoich, bo u nich mieszkasz. Chyba powinnaś zapomnieć o drugim dziecku i iśc do pracy i nie mieć czasu na klotnie, na pretensje, na niezadowolenie.Chyba, że to już weszło Ci w nawyk i nie chcesz i nie możesz się zmienić.I mimo, że piszesz iż to Cię wykańcza, to tak naprawdę jest to pokarm dla Twojej duszy.
  20. W Tykocinie żył bardzo biedny Żyd o imieniu Icek. Wraz z żoną Salcią, czwórką dzieci i teściową, gnieździł się w maleńkiej izdebce. Ciasnota była nie do wytrzymania i w końcu Icek postanowił udać się po radę do rabina. – Rebe, ja nie mogę już tak żyć, ty mi powiedz, co ja mam zrobić? - Icek, ty idź na targ i kup sobie kozę! – Ale Rebe, ja już teraz nie mogę wytrzymać tej ciasnoty. Jak ja będę żył, jeśli dojdzie jeszcze koza? – Ty słuchaj dobrej rady mądrego rabina. Ty idź na targ i kup sobie kozę. Icek poszedł na targ i kupił kozę. Po wprowadzeniu kozy do maleńkiej izdebki, zrobiło się jeszcze gorzej. Nie dość, że ciasnota doskwiera jeszcze bardziej, to koza cuchnie, wyżera każde jedzenie i załatwia się gdzie popadnie. Icek przetrzymał tydzień, po czym pobiegł do rabina po radę. – Rebe, to już nie jest życie, to jedno wielkie pasmo cierpienia. Coś ty mi kazał zrobić! Ja już tego dłużej nie wytrzymam. – Icek, ty idź na targ i sprzedaj kozę. Odczekaj kilka dni i przyjdź mi zdać relację. Icek zrobił jak radził rabin, po czym ponownie udał się do niego. – Icek! Sprzedałeś kozę? Jak ci się żyje? – Sprzedałem Rebe i dzięki ci za twoją mądrą radę. Teraz to ja wiem, że żyję! Kiedyś słuchałam tego dowcipu w jeszcze dłuższej formie- Rabe kazal jeszcze bardziej zagęszczać chalupę i potem stopniowo ją oczyszczać z efektem jak powyżej. Tak mi się ten dowcip przypomniał jak opowiadasz jakie to masz warunki do dobrego spokojnego życia, pelnego możliwości zaspokajania Twoich potrzeb i jak bardzo Cię to życie męczy, jeśli coś nie uklada się po Twojej myśli. Tak można byłoby powiedzieć, że masz za dużo aby umieć docenić to co masz i umieć zrozumieć, że nigdy w życiu nie ma się wszystkiego i wszystkich. Nie zamierzam Ci niczego zabierać , bo nie mam takich możliwości. Jeśli jednak naprawdę chciałabyś sobie pomóc wyleczyć się choć trochę z roszczeniowych postaw życiowych to może coś ku temu zrob. Nie siedz w internecie i trać czasu na sledzenie blogerki i o zgrozo tej blogerki z amantem, który Tobie też wpadł w oko. Zacznij swój czas spędzać na dzialalności wolontariatowej. Idz np na odział dzieci onkologicznych, lub do hospicjum dziecięcego. Sama byłaś niedawno dzieckiem, gorzej, masz zachowania małego, rozpieszczonego dziecka to pewnie szybko się z tymi chorymi dziećmi dogadasz. I tam może dopatrzysz się czego człowiek naprawdę potrzebuje do swojego rozwoju, co jest w życiu naprawdę ważne. Może uda Ci się zauważyć. że tam są prawdziwe nieszczęścia a my ludzie względnie zdrowi powinniśmy umieć nieśc pomoc takim dzieciom i na to tracić swój czas, swoją energię a nie na takie problemy o jakich piszesz.
  21. Oczywiście rozumiesz, że te silne ataki np krzyku w pracy to strach .I to nie jest nic dziwnego wielu ludzi reaguje tak wlaściwie irracjonalnie . Osoba chora jeszcze żyje, można jej poświęcać czas, przebywać z nią, próbowac podtrzymywać na duchu a przynajmniej dawać znać,że jest dla nas ważna. A tu strach jakby nas paraliżuje, nie umiemy rozladować własnych reakcji a ta najważniejsza osoba chora ma z nas slaby pożytek. Tylko musisz wiedzieć, że odchodzenie rodzica w nas istnieje potem już zawsze, do końca naszych dni. Mimo, że piszesz, że mało Ci wydaje, że jesteś związany ze swoją rodziną to takie ostateczne momenty pewnie przez to, że są nieodwracalne zawsze gdzieś glęboko w nas tkwią. I jeśli mogliśmy a nie byliśmy do końca w porządku w tym czasie wobec osoby odchodzącej to jakby dręczą nas wyrzuty sumienia. Czyli wg mnie niezależnie, że będziesz dla siebie szukał pomocy u lekarza, to teraz pamiętaj być przy tacie w takim zakresie jak będziesz mógł. To ważne i dla niego i dla Ciebie. Tak jak Ty boisz się , ze tata będzie cierpial, że kiedyś go nie będzie i jak to będzie. To pomyśl sobie, że on może się bać nie mniej, tylko bardziej, bo to przecież dotyczy jego i dlatego trzeba przy nim być, trwać, otaczać opieką. Może się bać bolu, może się bać przechodzenia granicy zycie- śmierć i tego co poza nią jest. lub czego nie ma. Może mu być przykro, że jest w sile wieku i ma się z życiem rozstawać. Trwać przy nim to jest to nie tylko Twoj obowiązek syna ,to jest też Twoj przywilej jako syna. Doceń, że los daje Ci taką szansę.
  22. I tu jako płcie troszkę się różnimy. Jak jest za dużo trudności, nie wiadomo gdzie ta milośc, która nas polączyła się podziała- renesansu nie będzie, lepiej się rozstańmy.Tak szybciej pomyśli męzczyzna (choć pewnie nie każdy). Kobiety są takie luzackie jak nie mają dzieci a jak dziecko przychodzi na świat, to myśla i o sobie i o potomku. I rozważają co wydaje im się lepsze dla co najmniej dwójki: jej i dziecka. Jak uczucie łączyło ludzi szczere, to zawsze można przy pracy wszystkich liczyć na renesans uczuć. To jest dla nich jako dla pary nowa sytuacja, powołali do życia dziecko i powinni podjąc próbę wspólnego życia. Jeśli była między nimi miłośc, to my obcy tego nie wiemy czy ona się wypalila, czy tylko z powodu zakrętów ,niedogodności życiowych gdzieś się zapodziała i wystarczy ją odświeżyć i odbudować, oczywiście ostrożnie i powoli nad tym pracując. Bez próby nigdy się tego nie dowiedzą a żałować można potem całe życie. My bardzo dązymy do miłości, ale tych prawdziwych uczuć w stosunku do otaczających nas osób przez cale życie wcale nie ma tak dużo. I dlatego nie można sobie pozwolić na przegapienie tego, co niby mieliśmy ale może nie dośc umieliśmy uszanować i docenić i to zadbać.
  23. Człowiek czasem się staje tym czym karmi swój mózg. Jeśli piszesz, że to Cię nie podnieca, to czemu włączasz sobie filmy z udziałem gejów. Ponadto tak na 100 % nie wierzę Ci, że Cię to nie podnieca, lub nie niesie jakiegoś niepokoju czy pobudzenia. A śmiem tak uważać ponieważ na żywo nie bardzo mamy możliwości oglądania kopulowania innych par a na ekranie jeśli pokazują nam sugestywne i pewne zaangaźowania kopulacje ssaków to oglądamy to z ciekawością i... pytanie czy tylko z ciekawością. Napięcie erotyczne z ekranu w jakiś sposób do nas dociera. W mojej młodości faceci próbowali być nadmiernie 100 % mężczyznami i każde podejrzenie, że on mógłby mieć coś wspólnego z gejem traktowali jako najwyższą obrazę, plamę na honorze.Czyli w takiej atmosferze tym, którzy mieli zainteresowania własną plcią naprawdę żyło się ciężko. Nawet jak trzeba było przydzielić wspólny, dwuosobowy pokój kobietom na wyjeżdzie to nigdy nie robily z tego problemu. Faceci jak słyszeli, że będą dzielić wspólny pokój ,to zanim kluczyki od hotelowego pokoju do ręki wzięli, to się 3 razy upewniali czy łożka są na pewno rozdzielne, czy aby nie jedno wspólne małżeńskie. Kołdry w tych malżeńskich były osobne ,to jakoś mnie to śmieszylo, bo nocleg nie byłby pod wspólną kołdrą.Ale obcy sobie lub tylko zaprzyjażnieni poprzez wykonywanie wspólnej pracy panowie zawsze mogli co najwyżej brać wspólny pokój z rozdzielnymi łożkami. Innej opcji nie było. Taka była kiedyś moda, takie uważanie facetów. Dziś Ty ,młodziutki mężczyzna siedzisz sobie przed kompem i puszczasz gejowskie filmy. Ale zauważ, że mając duże możliwości wyboru, to Ty dokonujesz sam wyboru czym karmisz swój mózg, jakie wzorce sobie wgrywasz. Czy puszczasz akty par mieszanych, czy są to założmy zwyczajne akty czy pełne przemocy, upokarzania kobiet. To Ty mając ekran kompa, dokonujesz wyboru (bo takie czasy dużej wolności i swobody seksualnej). A jesteś tak młody i jeszcze pewnie osobistych dużych doświadczeń seksualnych nie masz to swojemu mózgowi wgrywasz takie wzorce jakie Tobie z powodu dostępu do wszystkiego i zbyt dużej ilości czasu wolnego przyjdzie do głowy. Uważaj, swoją głowę też trzeba szanować i nie zaśmiecać jej byle czym.Może się to potem zemscić tym, że chcac zagadać z fajną dziewczyną, te głupie obrazy, których się w młodości najadłeś, będą Ci przeszkadzaly tworzyć normalną, cieplą relację. Co do pytania zasadniczego. Dobrze Weronika napisała, w procesie dorastania sprawdzasz czy jesteś równie atrakcyjny jak inne samce, czyli czy masz ładną muskulaturę ciała, czy jesteś gibki ,wysportowany, jak inni sobie włosy podcinają i jak się noszą aby wyglądać odpowiednio stylowo i nonszalancko. Tylko nie rób tego na podstawie stron z gejowskimi filmami czy tez na gejowskich stronach. Wystarczy szkoła, starsi i wiodący wśród młodzieży prym koledzy, czy siłownia i to może być taka domowa, piwniczna. Uwagi kolegów ile trzeba trenować, ile brzuszków robić czy wyciśnięć sztangą aby się ładnie prezentować. Mogą to być zajęcia karate, gdzie ćwiczysz koncentrację, zwinnośc, refleks, gdzie uczą Cie szacunku dla przeciwnika. Nie marnotraw głupio swojego czasu na wszystkie erotyczne strony co czyja czasem chora, czasem zboczona wyobrażnia człowieka wymyśliła.
  24. Ale Weroniki chyba nie ciągnie do oglądania filmów z udzialem lesbijek?
  25. Powinnas pomysleć, że jak bedziesz miala 18-20 lat to Twoja psychika się ustabilizuje. Jest to czas Twojego emocjonalnego dorastania na skutek hustawki spowodowanej burza hormonów wlaściwą Twojemu wiekowi. Pomocne i to bardzo ,jest aplikowanie sobie dużej ilości ruchu ,roznych zajęc sportowych. jak bedziesz zmęczona fizycznie to szybciej zaśniesz i nie bedziesz plakała w poduszkę nie wiedząc co się z Tobą dzieje. Pomocne też jest zajęcie głowy swoim hobby, dodatkowymi interesującymi Cię zajęciami
×
×
  • Dodaj nową pozycję...