Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Aż tak nie przeżywaj dwóch poprzednich wpisow, bo to ewidentne kryptoleklamy. Gdzies i komuś w końcu trzeba sprzedać swoje uslugi psychologiczne.
  2. kikunia55

    Nienawidzę ludzi

    " Najlepiej nastawić się z góry na brak przyjaźni. Ona nie istnieje." Między umiejętnoscią wspólpracy z innymi ,przypadkowymi ludzmi a przyjaznia jest duża przepaśc. Po to na studiach robimy projekty z innymi, nie zawsze w tym samym skladzie aby potem w pracy, niezaleznie czy ktos nam bardziej przypadl do serca czy mniej- umiec wspólpracować w zakresie swoich slużbowych obowiązków. Jest to niejednokrotnie ważniejsza umiejętnośc niż sama wiedza, ktorą mozolnie nabywamy na studiach. Nienawiśc do innych ludzi może świadczyć o braku jakiejś zgody na siebie, na jakies ukryte kompleksy. Nienawiśc ma nas odgrodzić od innych, ktorzy nam nie pasują. Normalne jest, ze wsrod otoczenia jednych lubimy i cenimy nawet bardzo, bo mają podobne poczucie humoru, bo są radośni, bo nie mówią żle o bliżnich, bo grzecznie zauważają naszą obecnośc. Inni nam są raczej mocno obojętni, jakbyśmy ich za bardzo nie zauważali, nie liczymy się z ich zdaniem i nie zauważamy czy oni akurat są czy ich nie ma- są jakby tlem dla życia studenckiego czy pracowego. Jeszcze innych szczerze nie lubimy i tylko jakas wypracowana ogłada nie pozwala nam na nich warczeć, boimy się ich podskórnie, unikamy jak możemy, niedowierzamy im. Myślę, ze tak ma większośc z nas.Problem zaczyna się gdy bezkrytycznie podoba nam caly świat wokól i mamy do wszystkich swoje serce jak na dloni i zwyczajnie dostajemy od wielu z nich po d.pie. Myślę, ze tez problemem jest nieakceptacja ogólna wszystkich poza przyjaciólka czy chłopakiem. Trzeba się mocno zastanowić z czego to wynika. To jest chyba totalny strach przed innymi wynikający może z braku wiary w siebie, w swoje zdolności interpersonalne? To jest moze jakas ogromna nieakcaptacja części siebie i może strach, ze ci obcy to szybko wykryją? Lepiej może nad tym trochę popracować. Swiat da się lubić mimo ludzkich przywar i śmiesznostek. Nikt z nas nie jest doskonaly. Ani my ani Ci obcy. Jesteśmy do jakiegoś stopnia spoleczeństwem stadnym to może lepiej pracowac nad umiejętnoscią zaakceptowania ludzi takimi jakimi są. Proponuję robić sobie psychiczne wlasne zadania. Mam koleżankę w grupie na studiach czy tez w pracy. Skoro z zalożenia nie lubie prawie wszystkich to wiadomo, ze i jej nie lubie. A co by było gdyby ktoś kazal nam wypisać laurkę na jej temat, ale nie taką lukrowaną tylko prawdziwą? W ramach ćwiczenia wymien po 3 cechy zewnętrzne i 3 cechy charakteru tej osoby, ktore można by uznać za jej atuty.Pewnie z niechęcią, ale jak sądze da sie to wykonac prawie u kazdej osoby. Jako kobieta szybko może umiesz przyznac, ze jakaś Kasia ma grube blond wlosy, dlugie rzęsy i miły uśmiech. Pomijasz specjalnie, ze juz dawno zauważylas, ze ma drobne i nierówne ząbki i że jest zbyt przysadzista jak na Twój gust . No i teraz naglow się co o niej powiedziec jako te fajne cechy charakteru. Jak jej nie lubisz to i nie chciałas nic fajnego zauważać. a teraz trzeba jej się przyjrzec aby wymyslec zgodnie z Twoja prawdą postrzegania te fajne elementy jej charakteru. To taki przykładowy wewnętrzny trening jaki powinien sobie człowiek zadawać, aby mu jakoś w tym spoleczeństwie lepiej się żylo, skoro jest taki na "nie". Oczywiście ilość zadań w sensie pozytywnych narzuconych cech może być inna. Taki trening tez sie przyda jesli juz skończycie studia i przyjdzie Wam z czasem, jako przelożonym oceniac pracownikow pod względem zarówno umiejetnosci zawodowych jak i wspólpracy z zespolem i wyznaczania zadań (kogo lepiej do czego przeznaczyć). Jesteście młode to rozwijajcie w sobie przydatne rożne umiejętności a nie totalna nieakceptacja otoczenia- to do niczego nie prowadzi.
  3. Może nie tyle walczyć, co sobie pomóc. Po prostu bywaj tam gdzie bywają faceci. Jesli jestes na studiach to koniecznie kluby zainteresowań, kola naukowe związane z Twoim przyszłym zawodem ale i z obecnoscią facetów. Zacznij uprawiac sport, on daje trochę pewności swojego ciała a w ostatecznym pewnosci siebie. Ponadto taka dyscyplina jak np. karate uczy ogromnej koncentracji, sprawności ale i pewnej odwagi stanięcia oko w oko z przeciwnikiem. Ponadto tam chodzi dużo chłopaków. Wymysl jakiś wolontariat, w ktory tez bawią sie chlopcy. A może jakiś kurs? Np na ratownika wodnego- to tez letni zawód, ktory uprawiają młodzi męzczyżni ale i młode kobiety- trzeba lubiec pływac i wykazac się zupełnie wieloma cechami, refleks, dobre zdrowie, odpowiedzialnośc, koncentracja. Może kurs języka obcego? Język podszlifujesz (na przyszłość jak znalazl) a i może ktoś interesujący tam będzie chodzil. Może w ferie jakiś obóz narciarski? Rusz głową. Trzeba coś wykonywac wspólnie z koleżankami i kolegami. We wspólnej sprawie zaniknie Twoj brak pewności siebie a będzie możliwa rozmowa na bieżące tematy. Ty się niepostrzeżenie otworzysz na wykonanie wspólnego działania i dasz się poznac jako fajna osoba.A to już fajny krok do jakiejś miłej znajomości. Powodzenia.
  4. A może cięzko Ci tak żyć, bo jestes wysokiej klasy specjalistką w ciągłym rozważaniu siebie, o sobie, wokól siebie? Może zauważ innych ludzi, może po pracy idz w pracę wolontariat np w hospicjum. Może tam znajdziesz sens życia? A może w słabym ciele slaby duch i wystarczy trochę pobiegać na intereujące Cię zajęcia sportowe i juz zycie będzie radośniejsze, bardziej ciekawe. A może wpadnij na zajęcia karate-uczą ogromnej koncentracji, pokory i odwagi w starciu oko w oko z przeciwnikiem. A i spore grono facetow tam uczęszcza- może jakas polowka by Ci się trafila? Niby chciałabys jakiejs rady, ale profil Twoich studiow jest okryty glęboką tajemnicą, rodzaj Twojej pracy pewnie jeszcze większą.Aż dziw bierze, ze pobierałas nauki na polibudzie (tak zrozumialam) i miewasz pracę za 700-1000 zl. Owszem ,znam takich co po architekturze i za darmo caly rok pracowali, ale to bylo zaraz po studiach a teraz jakos powolutku się wygryzają. Piszesz, ze rodzicow to w Twoim wieku i na dom bylo stać. Jakoś wydaje mi się, że o ile nie dostali pokażnych srodków materialnych np. od swoich rodziców ,to ten dom budowali za pieniądze z kredytów. Czyli i Ciebie dzis byłoby stac na lokum za pieniądze rodziców lub za pieniądze z banku.Nie wiem jaki lukratywny zawód jakies 30 lat temu dawalby tego typu niezależnośc, ze bez wspomagania rodziców lub banku można byłoby mieć dom. Jesli wszystkie Twoje porównania i analizy są tak dokładne jak ta kwestia z domem to nie dziwię sie, ze do dziś blądzisz nie wiedząc czego tak naprawdę od życia oczekujesz. A ponoć polibuda uczy trochę analitycznego myślenia.
  5. Chłopaku, ogarnij się "tego kwiatu pół światu". I jeszcze "pierwsze koty za płoty". Takie powiedzonka sygnalizują, ze najpierw dorastamy fizycznie i jak juz "urośnie nam żenidło" (ulubione powiedzonko mojego śp.tatusia) to bardzo entuzjastycznie bierzemy się za dojrzewanie psychiczne. I w ramach tego dojrzewania próbujemy się wpasować w jakąs partnerkę, bo dzialają w nas silnie hormony , bo pragniemy akceptacji, bo motylki w brzuchu to piękna rzecz. Zrobiłes próbę przypasowania i nic z tego nie wyszło- bywa. Związek czegoś nas uczy o sobie. Kazdy związek jest etapem w dorastaniu uczuciowym. Najpierw jest "przedszkole"-oglądamy się za ładnymi dziewczynami, a potem jest "szkola"- probujemy być z jedną drugą, trzecią. To różne etapy szkól-początek klasy 1-3, potem cała podstawówka a potem juz liceum. Jak już sobie jakąs wybierzemy na żonę to mamy juz "studia" i można by rzec takie calożyciowe, bo związek nawet tych samych osób ciągle ewoluuje i się zmienia i my ciągle czegoś się uczymy w nim, czyli ciągle studiujemy. Może jak tak spojrzysz na ten zakres spraw to zadasz sobie pytanie czego nauczyl Cię ten związek? Wg mnie tego co najbardziej optymistyczne i piękne- JESTES ZDOLNY DO MILOSCI. To jest bardzo ważna informacja dla Ciebie, wręcz fundamentalna. W kazdym czasie były chłodne rodziny, byly osobowości jakby pozbawione empatii więć niestety nie wszyscy ludzie są zdolni do milości. Może jestem zbyt krytyczna, ale następne wnioski z tego co opisales są może mniej optymistyczne. 1 .Prawdą jest, ze ponoć miłośc i nienawiśc to są uczucia blisko się o siebie ocierające, ale nad wszelkimi swoimi emocjami człowiek powinien umiec panować i jakoś nimi sterować. I o ile w sprzyjających okolicznościach pewnie jest fajnie w sobie milośc rozbudzać i rozkręcać, to chyba uczucia nienawiści o ile się czuje, ze się zbliża nie należałoby podsycać. 2. Jestes nieodporny na porazki. Teraz była porażka sercowa innym razem może być związana ze szkolą czy studiami, jeszcze kiedyś z pracą zawodową. Nie zawsze w życiu jest równo lub z górki, czasem niestety pod górkę. I co zawsze wtedy jak juz będzie spotkanie z alkoholem, to tak na umór?Może wsród Twoich kolegów, czy w rodzinie dostałes informację- nie radzę sobie z problemem, mam zbyt wielki problem emocjonalny to będzie mi lzej jak zastosuję procentowe znieczulenie- sorry nie tędy droga. 3. Jestes chyba bardzo ambitny, ale w mojej ocenie nie w dobrą stronę. Ambicje fajne prowadzą nas do sukcesow i dają sile do przetrwania trudności aby ów sukces osiągnąć. Ambicje chore przeszkadzają nam życ dają nam wewnętrzne urazy, zahamowania. Nie możesz uczęszczac do szkoly, na wspólne zajęcia, bo będziesz ją oglądal a dziewczyna ta jest dla Ciebie synonimem Twojej porazki. To jest wlasnie takie chore, ambicjonalne podejście do problemów damsko-męskich. W ukladach damsko- męskich tez jest potrzebny honor i ambicja, ale chyba w zupelnie innych sytuacjach. Na wytłumaczenie tej dziewczyny powiem Ci, ze chyba niesłusznie jej zarzucasz, ze jesli jeszcze majaczy w jej myslach dawna sympatia, to czemu umówila się z Tobą pierwszy raz a po nim drugi i trzeci a na koniec oglosila upadlośc tego co nawet dobrze się jeszcze między Wami nie zaczęlo. Ona wcale Cie nie podprowadzila specjalnie ,tak jak Ty chyba to odbierasz.Ona niby juz kiedyś przeżyla tego chlopaka i chciala dac sobie szansę na nowy i fajny związek. Zaczęła się z Tobą spotykac i ciągle miala nadzieję, ze nowe emocje związane z tym jak się ubrac na spotkanie, co będziemy oglądac w kinie, o czym rozmawiac na następnym spotkaniu, czy ucieszy mnie chęc przytulenia przez tego chlopaka, czy jego pocałunki rozbudzą we mnie te motylki w brzuchu- ze te emocje przysłonią jej dawne sprawy i będzie żyła Waszymi spotkaniami. Tak się nie stalo niestety i o tym Ci uczciwie powiedziala. Byłeś i tak duzo lepszy pewnie od wielu innych, którzy po jej rozstaniu z tamtym proponowali jej spotkania. Tamci nawet na tyle jej się nie podobali aby wogóle mieć chęc ich spotykać i podjąć próbę stworzenia nowego związku. Jak przestaniesz traktowac tę sprawę jako taką, ze pospotykala się z Toba a potem perfidnie Cie porzuciła- tylko jako taką, ze po swoim jakimś dawnym związku chciałaby i ona sobie ulożyc jakoś sferę emocjonalną, ale jednak nie poczuła do Ciebie tego silnego impulsu- to będziesz umiał spokojniej i bardziej filozoficznie spojrzec na niespełnioną Twoją znajomość. Piszę niespełnioną, bo zawsze osoba, która jeszcze chciałaby być w związku czuje się zawiedziona i niespelniona. Pomysl, wokól tylu ludzi się spotyka, próbują być parą, są czasem przez jakiś czas parą ale jednak się rozstają. I zawsze jest wsrod tych dwojga ten, który stwierdzi, ze to jednak jeszcze nie to i drugi, który nie rozumie odtrącenia. I prawda, ze to temu drugiemu jest trudniej dojśc do równowagi. Ale nie jest to niemożliwe, ponieważ rzadko kiedy nasze pierwsze dziewczyny zostają naszymi żonami. Czyli, żeby z czasem dojśc do pewności, ze z jakąs kobietą chciałbym mieć dzieci i z nią się zestarzeć to muszę w swoim życiu przerobić parę mniej lub bardziej udanych związków. A juz pisanie po pijaku wulgaryzmów do koleżanki Twojej krótkotrwałej dziewczyny wogóle nie wiem czemu powinno slużyc. Czy Ty tam żle się o swojej dziewczynie wyrażałes, czy może chciales sobą dla konkurencji zainteresowac jej przyjaciólkę? I może właśnie dlatego trudno Ci teraz chodzić na wspólne zajęcia, bo poprzez pisanie głupich maili do jej koleżanki upubliczniles jakby Waszą znajomość. Tylko mialabym pytanie- czy to jest wina Twojej dziewczyny, czy Twojego raczej głupiego zachowania po pijaku. Chyba jasne, ze picie raczej przynosi człowiekowi kłopoty- czyli nie tędy droga. Mam nadzieję, ze jeszcze jestes w głębokich emocjach, bo napisałes słowa, ktore mnie bardzo zaniepokoily "Cały czas wewnątrz mam tamtą dziewczynę, którą kochałem i której okrutnie nienawidzę. Gdyby nie ewentualne prawne konsekwencje naprawdę zrobiłbym jej krzywdę." Są tez tacy faceci, którzy kochają jakby wynaturzenie. Masz byc moja, musisz być ze mną, na moich warunkach, bo jak nie to zrobię sobie albo Tobie krzywdę. I w ramach tej wielkiej i ogromnej miłości szantażują owe dziewczyny swoim samobójstwem, robią drakońskie awantury o zbyt krótką rzekomo spódniczkę, o spojrzenie innego faceta a na sam koniec uznają, ze oni są dla swojej kobiety tacy dobrzy a ona tego nie docenia i biorą się za jej bicie(chyba celem jej wychowania i podporządkowania sobie). Rozumiem, ze jako licealista szukasz swojego miejsca w życiu i swojej miłości. Od życia, póki co dostajesz drobne prezenty, bo choć jak na razie owa młodsza panna Ci w sposób specjalny do gustu nie przypadła to przyznasz, ze miło jesli ktoś nam okazuje atencję. W ten sposób nas informuje, ze jeszcze niejednej pannie możemy się podobać i jest to cenna i budująca informacja. Jestes młody to jeszcze dużo pracy przed Tobą. Z nieudanego związku mądry człowiek czerpie naukę i wiedzę o sobie i o swoich preferencjach damsko męskich, umie się zastanowić czego tak naprawdę od drugiej płci oczekuje. Pozdrawiam i wierzę, ze choć przez chwilę się zastanowisz nad tym co napisałam i uporządkujesz w sobie rozchwiane mysli.
  6. "Nie wierzę, że nie zdawała sobie sprawy z tego układu przed ślubem." No wlasnie. Facet 36 letni był taki jaki jest w tej chwili i przed ślubem i po ślubie. A młoda kobieta tak pragnie wyjść za mąż, tak nie chciałaby sobie na szyi wieszac kredytów w młodym malżeństwie, ze ochoczo wychodzi za mąż ciesząc się, ze ma męża a wraz z nim dach nad glową. Wcześniej nie myslala, że jak ktoś oddaje synowi wieloletni dorobek to i potem jakieś trzy grosze wsadza do młodego małżeństwa. A teraz wszystko uwiera. Ba, nawet jest pewnośc, ze nigdy w życiu kolo teściowej chodzić nie będzie, nawet jesli ta już będzie stara i niedolężna. Dom można wynajmować, wziąc wspólnie kredyty i sobie budować wszystko po swojemu i w ten sposób za często nie oglądać rodzinki męża. A dom jak jest wlasnoscią męża to i po latach, jak będą dzieci bardziej będzie przez autorkę poważany, bo i ona będzie widziala w nim interes. Interes swoich dzieci.
  7. A wyleczą to mysli związane z innymi sprawami a nie sprawdzanie jego profili, bo Ci tęskno.
  8. "W takiej sytuacji wszystko stoi w miejscu, nie mamy dzieci bo jest strach, ja się boję że gdyby teraz pojawiło się dziecko to po pierwsze będzie się wtrącać i mówić mojemu mężowi że robię coś zle, po drugie dziecko musi mieć ojca który będzie dbał i chronił matkę i dziecko." Niezlą osóbka jestes. Wchodzisz w majątek męza bez oporow, elementy dodatkowe-rodzina męza Cie irytują, chetnie byś wyplenila. Dziecka nie chcesz pod pretekstem, ze 36 letni facet nie wydaje Ci sie dosc dorosły aby miał mieć zaszczyt bycia ojcem. Poczekaj do jego 70-tki, na pewno wszystko sie juz do tego czasu ułoży lub wyginie smiercią naturalną.
  9. Kiedys kobieta zaszła w ciąze z czarnoskórym. Nie wiedziala jak m ąż zareaguje na pewnie inny kolor skóry dziecka. Na trochę przed porodem budziła się z placzem , z krzykiem i na pytania męża co się stało odpowiadala, ze śniło jej się ze urodzila dziecko z wielkimi zębiskami. Kochający mąz przytulił, kazał się nie martwić. Następnej nocy jeszcze większy krzyk i placz, bo kobiecie przysnilo się, ze urodzila dziecko z uszami jak u wilka. I znów mąż uspokajał ze sen-mara a Bóg-wiara i wszystko będzie pewnie dobrze. A noc znów przyniosla płacz kobiety, bo przysnilo jej się, ze ciałko urodzonego dziecka jest pokryte sierscią. Mąż czule uspokajał, kazal zapomnieć o glupim śnie. Nastal czas porodu. Kobieta urodzila swoje maleństwo i zaraz po porodzie rozmawia z mężem przez telefon. Mąż przestraszony pyta jakie jest to dziecko co się urodziło. Może ma wielkie zębiska? Nie- mówi żona, brak zębów jak u kazdego noworodka. Acha. Może wyrosly mu uszy jak u wilka? Nie, uspokaja żona, ma malutkie przylegle uszka jak większośc noworotków. Może ciałko ma pokryte sierscią. Nie, alez skąd. Jest bardzo piękna delikatna skórka, tylko dość ciemna. No to chwała Bogu, krzyczy mąż do słuchawki.
  10. Faceta do domu nie sprowadzać, bo to dom rodziców i jesli on im się nie podoba i nie mają ochoty go oglądac to mają takie prawo. O facecie i Waszych wspólnych sprawach nic nie opowiadac rodzicom, bo skoro się nie podoba, to co by nie zrobil to i tak będzie żle. Wychodzisz pewnie do pracy a po pracy ukladaj sobie poza domem czas jak umiesz i chcesz, choc rodzice pewnie będa marudzili. Jesli będa marudzic za duzo to po prostu wynajmij pokój na mieście- jesli pracujesz to powinnas dac radę. Zastanów się czy część niekorzystnych uwag o partnerze z ust rodziców nie jest prawdą, bo może to Twoje zakochane oczy nie widzą oczywistości.
  11. " ale dalej sprawdzam jego profile, myślę o nim.""Jak temu zaradzić, czy może to powinno po prostu samo z czasem zniknąć?" Słabo z tym znikaniem jak potrzebujesz sprawdzać profile.Po prostu ciągle czekasz, ze ksiąze z bajki się ocknie, zatęskni, zauważy Twój brak i tego oznak szukasz na tych profilach. Czyli nie odseparowalas się. I jasno z tego wynika, ze nie dajesz swojemu umyslowi i sercu odpocząc po przeżyciach, nie otwierasz się na świat i na ewentualne nowe znajomości. Wisisz sobie w prożni- muszę życ to żyję, ale co to za życie. A wystarczy naprawdę powyrzucac go z tych Fb i innych portali aby miec nadzieję na szybszą równowagę i dalszy apetyt na życie.
  12. W jakim wieku jest dziecko? Czy mogło inne dziecko (siostra, kolega, kuzyn) przestraszyć go opowiesciami o duchach lub jakiś stworach? Czy ogląda bez kontroli TV, video czy tez w tablecie jakies opowiesci czy baje mrożące krew w żyłach? Co mówi jak przychodzi do Państwa lóżka- czego sie boi, co sobie wyobraża? Niech opisuje najdokładniej jak umie swoje strachy, swoje wyobrażenia.A nikt z domownikow niech go nie wyśmiewa, tylko powolutku trzeba próbowac tlumaczyć, uspokajać. Powinno się próbować z nim wspólnie pokonywać lęki. Boi się przejśc przez korytarz sam. Dobrze. Jeden raz idziemy z nim, drugi jesli potrzeba tez a trzeci prosimy aby samodzielnie przeszedl. I te wędrówki jedna za drugą aby zapamiętal, ze w żadnym miejscu, które wydaje mu się mroczne czy niedoświetlone nic zlego w domu się nie czai
  13. Facet ma żonę a Ty dopuścilas do takiego rodzaju znajomości, ze on w ramach rozrywki po rutynie pożycia małżeńskiego lata za Tobą, zamiast jednoznacznie uciąć tę znajomośc na płaszczyżnie damsko-męskiej. On sobie w wolnych chwilach dostarcza rozrywki a Ty głowkę sobie łamiesz o co mu chodzi. Naiwna jesteś- facet zajęty ,to facet nietykalny, bo klopotow z tego po czasie co niemiara. A ponadto jak Ty juz kiedyś będziesz mężatką i będziecie oboje z mężem mieli obowiązki wynikające z zalożenia rodziny to chciałabyś aby Twój mąż uganiał się dla rozrywki za dzierlatkami? Nie rób drugiemu co Tobie niemile. Nie zaszkodzi trochę lojalności między rodem kobiecym. I ile jest wart facet, ktory ma żonę a na boku stosuje podchody wobec innej kobiety? Nierzetelny i nieuczciwy- to warto sobie takim głowę zawracać? Kontakt z własnym rozumem wybitnie wskazany.Dla Twojego wlasnego dobra.
  14. Pierwszy raz słyszę aby w rodzinie w ktorej matka ma 3 dzieci- 2 synów i córkę (podobno często wpadającą do mamy) pomoc w myciu pleców była cedowana na syna. Kazda dojrzala kobieta (36 lat syn plus pewnie z 20 lat jak go rodziła = minimum 56 lat) nie czuje juz komfortu swojego ciała wobec faceta o pokolenie młodszego. A syn najmniej jest pożądany w ogłądzie choćby najlżejszych niedoskonalości ciała matki. Jest to sytuacja wielce krępująca zarówno syna jak i matkę. Wszystko zmienia się gdy matka jest juz zniedolęzniala i potrzebuje pomocy i nie ma jej kto świadczyć, to choć pewne sytuacje związane z utrzymaniem czystości ciala mogą być początkowo trudne dla obojga to w ramach wyższej konieczności są pokonywane.W innym przypadku mycie plecków mamusi pachnie zboczeniem albo...trollem. "A teściową nie będę się opiekować, to już z nim ustaliłam na początku przeprowadzania spraw dziedziczenia domu. Po tym co od niej usłyszałam i jej zachowaniu, mogę ją tylko tolerować." Ta wypowiedz trochę stawia Cię w niekorzystnym świetle. Nie wiadomo jak ułoży się Wasze wspólne życie i jak będą się starzeli zarówno Twoi rodzice jak i Twoja teściowa( bo teść nie żyje jak zrozumialam). Pomoc starszym ,schorowanym rodzicom jest nie jest niczyim widzimisię ,tylko po prostu jest pokoleniowym obowiązkiem. I jak się stanowi jednośc ze swoim męzem, to choć nie pała się nadmierną sympatią do teściowej to jednak w razie jej niepelnosprawności, choroby czy innego nieszczęscia powinno się miec poczucie, ze to jest nasz obowiązek (i męża i mój). Oczywiście dzieci tesciowa ma troje i pewnie w zgodnej rodzinie zakres obowiązków w tej kwestii powinien być dzielony mozliwie sprawiedliwie, ale niejednokrotnie tak w życiu nie wychodzi. A dom mąż tak sobie dostal ?A nic nie piszesz co dostalo jego rodzeństwo, ze taka sytuacja miala miejsce. Może problem nie w tym czy siostra miesza czy nie miesza w malżeństwie. Może siostra uważa, ze za malo jej rodzice pomogli a tu przyszła obca dziewczyna i nabyla wraz ze swoim mężęm jej ojcowiznę. I będzie Ci w malżeństwie brużdzic do końca swoich dni z poczucia niesprawiedliwości finansowej??
  15. Sorry, ale bylas dla niego chwilowym światelkiem w tunelu. Ma corkę i jest w separacji (prawnej czy umownej- nie ma rozwodu a jest w konflikcie z żoną i z nią np nie mieszka) czyli nie jest zupelnie wolny. Może mial taką sytuację, ze np. to żona go nie chciała (kręcił się kolo niej jakiś inny i zawrocil jej w głowie), ale zobaczyla, ze on się zainteresował Tobą a jej amant jakby zacząl się rozpływać, albo z czasem ujawnił jakieś gorsze cechy charakteru i przypomniała sobie o ojcu swojego dziecka. Przywolała chłopa do porządku i on stwierdzil, ze z tamtą swoją żoną ma poważne zobowiązania wobec córki a i ona zaczęła przychylnym okiem na niego spoglądac to szybciutko wrócił na rodziny łono. A Ty nie umiesz sobie znaleśc faceta bez zobowiązań? Powinno być prościej się dogadać.
  16. A życie jest Twoje czy nasze? Jak widzisz, ze znajomośc do niczego nie prowadzi to po co tkwisz w takim związku? Odebral Ci juz chłopak wolę życia i działania, ze na wszystko co on wymyśli (kłotnie wyzwiska, wstęp do rękoczynów) zgadzasz się potulnie? On z czasem może tylko zmienić się na gorsze, bo bardziej Cię rozpracuje i będzie jeszcze bardziej Tobą manipulowal i Cię sobie podporzą dkowywał. Jakie ma zalety, ze tak przy nim tkwisz? Czy wyznajesz zasadę- może bić i pić byleby tylko byl? W Twoim środowisku bez partnera jestes uznawana za bezwartościową, ze tak potulnie się zgadzasz? Kazdy z nas ma tylko jedno życie i rowniez buduje je poprzez wybór swojego partnera lub poprzez rezygnację ze związku w ktorym się jest ciemięzonym poprzez swojego partnera.
  17. Ale bycie na L-4 jak nie jest się chorym to tez nie jest w porządku. Jak autorka umie być tak wojującą aby pouczać tych, ktorzy ją krytykują- to czemu nie umie wojowac z mobbingiem w pracy czy z innym rodzajem wykorzystywania. Jest na miejscu, coś jej się nie podoba, to może a wręcz powinna walczyć na mscu a nie z tymi, którzy uwazają niestosowne bycie zdrową i pobieranie zasiłku. A na zwolnieniu lekarskim (ważne czy lezące czy chodzące) to może kontrolować i ZUS i pracodawca.
  18. Czyli sama sobie, może i na tych terapiach musisz sobie odpowiedzieć czego oczekujesz od życia. Byłas za granicą i pracowalas to może mieszkałas w m-scu, gdzie przynajmniej pokój był twój a pomieszczenia typu kuchnia czy łazienka b yły sprzatane w ramach opłaty za pokój lub jako dyzury wszystkich lokatorów. Teraz mieszkasz z rodziną, bo wrócilas z dalekich krajów, stękniona i zapragnęłas zanurzyć się w rodzinnej atmosferze. I co? Nie bawi Cie to, ze masz zarządzać młodszymi, ze oni nie realizują wspólnych postanowień, ze to takie przykre codzienne użeranie się. Idziesz do pracy, kleisz rzęsy, bo to modne i klientki chcą za to zostawiać pieniądze u kosmetyczek. Wierzę, ze może to być nużące. Męczy Cię to? Zadaj sobie pytanie jak pracując i zarabiając pieniądze skończyć inne kursy lub szkoły, lub jakąś uczelnię aby robić coś innego. Rozumiesz sama, ze potrzebujesz dobrego psychoterapeuty aby próbować pod jego kierunkiem dojrzeć w sobie swoje potrzeby. Z boku patrząc "Nie raz przychodziłam do pracy i kleilam ze łzami w oczach, poniewaz męczy mnie to psychicznie"- brzmi jak wypowiedz wychuchanej panienki, ktora męczy się pracą jako taką. Kłotnie o sprzątanie to nie powod do myśli samobójczych."Jestem kłębkiem nerwów, czuje jakbym była w kropce. "- wielu ludzi miewa czas pełen nerwow, ale zaczynają się zastanawiać jak się rozprężyć. Może pójscie na siłownię, na trening siatkówki, basen, biegi czy karate?Nasze nerwy nie powinny nam odbierac radości życia. A nic totalnie zlego się w Twoim życiu nie dzieje. Dlaczego te nerwy? Nie ułożylo Ci się życie osobiste- w sensie chlopak czy narzeczony? Jesli Twoje prace Cie nie satysfakcjonowały, to co może by Ci sprawiło radość? To w sobie musisz szukac co tak naprawdę Cię dręczy? I jak to może naprawić, zmienić, zrewolucjonizować? Samobójstwo to żadne wyjście. Skąd wiesz co tam jest po drugiej stronie. Chyba jak będziesz zgrzybialą staruszką to będzie czas do rozmyslań co z nami będzie, jak już pokonamy tę nieodwracalną granicę. W wieku 27 lat nie powinno się nawet pomyśleć, ze moglibyśmy sie sami unicestwić, stracić ten największy z możliwych darow- życie.
  19. Nie rozmyslac , tylko spokojnie śledzić wydarzenia lub brak wydarzeń. Jesli spotykacie sie juz 2 mies. to i Ty czasem (ale tylko czasem) możesz wyjść z inicjatywą spotkania. Może chłopak krótkodystansowy? Pospotykam się i mam konkretną nagrodę w postaci seksu- a tu mu za długo przychodzi czekać- masz wtedy jasną sytuację , byl bardzo potrzebowalski i dlatego zaszczycil Cię swoją uwagą, ale jak dla niego jestes zbyt długodystansowa?
  20. No coż jestes piękną kandydatką na kobietę bluszcza- 6 dni w tygodniu spotkania pod rząd i żal, że : "A ja by dziś z nim spędzić czas nie pojechałam dzisiaj sobie do kina.." W związku jak ludzie nie dają sobie przestrzeni, to taki związek z czasem będzie ich szarpał, będą się rodzily pretensje osoby osaczanej i osaczającej. Osaczana będzie się dusila, będzie jej brakowalo oddechu. Osaczająca będzie dochodziła do absurdu "bo nie spojrzales na mnie, bo się mnie nie zapytaleś, bo się nie zainteresowałes, bo nie pomyślałeś..." Twoje życie to on, ciągłe badanie jego temperatury uczuć i ciągly żal i pretensja, ze życie mimo, że się poznaliście i jesteście parą jest takie sobie zwyczajne. Ile masz lat? Euforia nastolatki, która nie umie ulokować spraw uczucia i związku w realiach codziennego życia.
  21. Pytanie z gatunku:" jak zjeść ciastko i mieć ciastko". Większośc postu poświęcasz opisom jak to przez lata nie miałas przyjaciół, wręcz znajomych. I jak z tego tytulu cierpialas. Teraz dorobiłas się życzliwej sobie osoby i nie wiesz co z tym zrobić, bo przeciez Twoja koleżanka nie wie do jakiego stopnia jestes inna. I przez to ta znajomośc jest sztuczna a Ty biedna nie wiesz czy masz z nią utrzymywać znajomość. Jak się jest w liceum to już wypada miec tyle rozsądku aby nie zrażac do siebie osoby, ktora Cię zauważa i dostrzega Twoje zalety, bo chce się z Tobą w jakiś sposób kumplować.
  22. "zostawiła mnie w totalnej rozsypce, a sama bawi się moim kosztem. " Co Ty chłopaku opowiadasz?. Ona bawi się w najlepsze na swój wlasny rachunek- gdzie tu Twoim kosztem? Jestes w rozsypce, bo nie rozpoznałes dziewczyny a juz miałes wielkie związane z nią plany : slub, dziecko, malżeństwo. "Chciałbym się tylko dowiedzieć czy ona z czasem zrozumie jak wiele straciła" Skoro tak lekko i z błahego, jak piszesz powodu to wszystko tak rzuciła, to raczej to nie było ważne dla niej. Ona tylko na chwilę kreowala się w roli dziewczyny, przyszłej żony czy matki. Potem stwierdzila, ze jeszcze ją takie poważne ukladanie sobie życia nie bawi i sobie poszła. Bywa. Tobie teraz żle i smutno- tyle, ze po co Ci taka żona, która sama nie wie czego chce od życia, której się odmienia jak tylko wiatr zawieje. Wyszło, ze nie jest to partnerka na czas sympatyzowania, więc tym bardziej nie jest to partnerka na całe Twoje życie. Czyli dobrze, ze stało się jak się stało. Odcierpisz, odchorujesz i z czasem znajdziesz naprawdę fajną kandydatkę na żonę.
  23. Dalej otaczaj się takimi, ktorzy będą Cię podpuszczali przeciwko kobiecie, która dała Ci więcej uwagi i zainteresowania niz Twoja rodzona matka.Na pewno dobrze na tym wyjdziesz. Może i macocha nie umie Ci dość dobrze doradzić w czym moglabyś sobie poprawić urodę, ale skoro Ci docina, to wg jej mniemania coś mogłabys poprawic w wyglądzie. Depilowanie brwi jest nieprzyjemne, ale wiele kobiet to dzielnie znosi- w mysl zasady"chwila cierpienia i miesiąc lepszego wyglądu". "Na sile probuja ze Mnie zrobic Os Normalna... Tacy jak oni sa."- skarżysz się, ze nie masz zrozumienia u mlodszego przyrodniego brata i macochy, choć masz niepelnosprawność to oni tego nie rozumieją i się nad Tobą nie użalają . Jestes duża dziewczynką i nikt się nad Tobą użalac nie będzie. Zwrócenie uwagi, ze może powinnas cos zrobic ze swoim wyglądem to jest ten jakis niepokój o Ciebie.Wiadomo, Ty wolałabys to usłyszec w formie życzliwej- "A może lepiej byłoby Ci w dluższej fryzurce z lekką trwałą, byłoby wrazenie większej ilosci wlosów", czy "A może depilacja brwi spowodowałaby, ze Twoja twarz byłaby mniej cięzka, delikatniejsza?" No tak, ale przeciez to tylko Twoja macocha. To jest pani, która z przerażeniem patrzy, ze możesz jej się zostać na całe życie i możesz nie umiec sobie znalesc partnera na życie, z ktorym byś umiała przez to życie iśc i umiała się utrzymać. Nie masz łatwego życia, ale nie masz co się nad sobą użalać, tylko codziennie patrzeć jak iść do przodu.
  24. Jak Ci podziękują, to się odwrócisz na pięcie i wrócisz grzecznie do domu. A do pracy idz. Teraz siedzisz w domu i traktujesz kazdą pracę jako zagrożenia dla siebie. Jak będziesz obcowala z zagrożeniem na codzień to i to zagrożenie zmaleje. Ba, będziesz wykonywala pracę gorzej, lepiej, jak Ci wyjdzie. Ale po jakims czasie będziesz umiala precyzyjniej okreslić czego jednak w życiu byś nie chciała robić, a co w życiudo osiągniecia mogloby być bardzo ciekawe.
  25. ""Ja wiem, że z nim łatwego życia nie będę miała." Przyjmij ten pierscionek. W końcu po tylu latach Ci się należy. On się uspokoi i znów jakies portale randkowe sobie podobiera. Ty się obrazisz ,go postraszysz, ze rzucisz i narzeczonego i pierscionek. On się przestraszy , wpadnie znow w "straszny stan" i poprosi o wyznaczenie daty ślubu. Wyjdziesz za mąż, jemu będzie zbyt sielsko i anielsko i romansik zaostrzy mu zmysły.Ty będziesz się miotala, zlościała. ale na swiat będą przychodziły kolejne dzieci. Jak juz dojdziecie do trójeczki, to on będzie zmęczony życiem, przytłumiony obowiązkami, słabiej mu będzie szlo polowanie na obce baby ( bo te czasem mają instynkt samozachowawczy i uciekają od potrójnych tatusiów), może przytloczą go jakieś kłopoty w pracy i stwierdzi, ze los dziadka jednak mu jest pisany od dawna i faktycznie odbierze sobie życie. Pewnie jestes juz dojrzałą i odpowiedzialną kobietą, bo przecież dojrzale rozumiesz, ze łatwego życia z nim nie będziesz miała. I tak wogole jako odpowiedzialna osoba, w imię miłosci do męza, ktory umknął w zaświaty będziesz grzecznie tę trójeczkę wychowywała sama. Jak Ci będzie czasem cięzko to westchniesz sobie- babcia męża dala kiedyś radę to i ja dam. Poważnie rzecz biorąc jest taka terapia "ustawienia herlingerowskie"- on szybko powinien się na takie udac. One podobno jakoś tak wskazują, kto czyją rolę w rodzinie przejmuje- a grzechy typu samobójstwo, zabójstwo w danym rodzie idą przez ten ród. I aby przerwać tę traumę z innych pokoleń niesioną dalej, powinno się pracowac z mądrymi terapeutami, ktorzy umieją tę metodę stosować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...