Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Ale sobie wybrałaś raka.Tak mało oryginalnie.A nie chciałabyś może na trąd zachorować?
  2. Twój chłopak będzie miał mniej dobrych rad dla Ciebie jak po prostu to jemu zaproponujesz aby posprzatal wspólne powierzchnie. Jak za chwile znow bedą brudne i nikt ich nie będzie szanowal to prawie pewne, ze Twoj chłopak z buzią wparuje do swoich kolegow i zarządzi grafik dyzurow. Pomysl na mieszkanie tylko we dwoje wspaniały. Pytanie czy nie jestescie ograniczeni jakos swoją umową dotychczasową i czy macie dosc pieniedzy aby samodzielnie np wynajmowac kawalerkę. Zazwyczaj są droższe.
  3. Jak tacy z zoną aseksualni jestescie to czy umiesz sobie wyobrazić, zanim jeszcze poznalęs tę tajemniczą wdowę, ze to Twojej żonie w jej pracy trafia się wdowiec, szanujący ją i nie starający się niby rozbijac Waszego malżeństwa. I tak mając na myśli, ze nie znasz jeszcze tej swojej wdowy czy wszystkie rady zlotejrączki by Ci się podobaly, gdyby te slowa skiewował w tym momencie nie do Ciebie a do Twojej mało aktywnej seksualnie żony (ale przeciez świezy wdowiec tak na trochę moglby useksualnić jej mysli). Rada kawy wydaje się byc sensowna. Jesli malżeństwo w innych aspektach gra, to może czas do seksuologa i ruszenie tego co głęboko zakopaliście- inaczej to żadne z Was nie jest i jeszcze dlugo nie będzie mumią i zawsze gdzies może czyhac wdowa/wdowiec, rozwodka/ rozwodnik...
  4. Bardzo dziwna reakcja życiowa. Wygląda na to , ze jesteś młodym człowiekiem i masz trochę starszych rodzicow. Zazwyczaj młodzi uciekają od starych, bo życie młodych skrzy się obowiązkami, emocjami (miłości, rozstania, obrony dyplomów, poszukiwania pracy, zmiany pracy) i u tych młodych jest ogromny kalejdoskop zdarzeń. A starych życie bywa nudnawe, płynie powoli, zaczynają narzekac na zdrowie, robią się marudni, już się tak życiem nie ekscytują, bo dużo widzieli i juz nie wszystko ich tak fascynuje. Oni jakby tępieją na życie zewnetrzne a z czasem ożywiają się na wspomnienia swojej młodości i jeszcze chętnie młodych by tymi powiastkami zanudzali. A u Ciebie jakby odwrotnie. Jesteś młody a żyjesz przeszłością. Nie zauważasz, ze dużo wlasnej energi, myśli i odczuć tracisz na przeszłośc. Tak jakby aktualne, młode więc i inetresujące życie nie było w stanie Cię zafascynować i wciągnąć. Jestes tu i teraz i na możliwości swojego ciała (jesli nie dośc doskonale to go trenuj) i na możliwości swojego umysłu ( który ciągle możesz doskonalic poprzez naukę czegoś co Cię pociąga i fascynuje) możesz ciągle reformować siebie. To Ty jestes panem siebie. To Ty wyznaczasz ,oprócz pewnie pracy zawodowej, sobie czas na co go przeznaczasz. I to Ty oceniasz czy to czym masz ochotę teraz się zajmować po np. pół roku dalej Cię fascynuje i rozwija czy może zając się czymś pokrewnym w czym będę się czuł lepiej. Jak rodzice dalej Cię paraliżują swoimi uwagami (zakodowałeś to sobie w dzieciństwie i nie umiesz się od tego uwolnić) to może idz na jakiś kurs asertywności. Przeciez nie chodzi o to aby im do oczu skakac dlaczego postępowali z Tobą jak postępowali. 1. czasu nie wrocisz i nic wstecz nie zmienisz 2. byles pewnie jedyny a oni byli nadopiekunczy, co odbierałes jako rodzaj śledzenia 3. oni nie czuli się pewnie w roli rodzica, skoro obawiali się ze błedy młodości jednego z nich mogą jak ospa przejśc na Ciebie a) wewnętrzna analiza ich blędów młodości mówila, ze rodzic jego się nim nie opiekowal, więć w nadmiarze fudowali tę opiekę Tobie b) pewne cechy osobowosci można dziedziczyć i z nerwami wypatrywali czy aby nie nosisz sladów takiego dziedzictwa c) w natępnym pokoleniu "rozpasanie" i dostęp do używek jest jeszcze bardziej możliwy niż w jego młodości , więc strach znów w sobie potęgowali. 4, I prawnie i moralnie jak rodzice będą chorzy i zniedolężniali to masz obowiązek się o nich troszczyć. Jak nie bezposrednio, bo będziesz biegal do pracy, to tak będziesz gospodarowal ich emeryturą a nierzadko i częscią swojej wypłaty aby pod Twoją nieobecnośc jakas sprawna sąsiadka się nimi (lub juz tylko jednym z nich) się opiekowala lub wręcz najmiesz np panią z Ukrainy do takiej pracy. Mialabym pytanie. Jak Ty się widzisz w roli taty? Czy uważasz, ze bylbyś odpowiedzialnym i interesującym ojcem?Mialbys czas i ochotę aby dac z siebie wszystko dla swojego malego syneczka czy córeczki a potem bylbyś interesującym partnerem dla dorastającego nastolatka czy nastolatki? I jeszcze czy dośc fajnie umiesz zarabiac, aby życie Twojej rodziny nie skladało się z codziennych utarczek o brak kasy na podstawowe potrzeby? Jesli juz w myślasz masz jakies w tej kwestii wobec siebie znaki zapytania- no wiem jak to by było, przeciez mój ojciec nie byl wobec mnie taki doskonały to i ja może nie będę umiał być. To może pomyśl, ze np Twój tata tez mial nie dośc doskonalych rodziców A może i rodzice Twoich dziadków tez mieli jakies skazy? To czy zasadne jest skakanie do oczu swoim rodzicom, może trochę tej złosci przelej tez na dziadkow a nie zapomnij tez o pradziadkach. Widzisz, ze myślenie wstecz, zabiera tylko energię i nic czlowiekowi nie wnosi. Zacznij cieszyć się życiem tu i teraz. I zacznij patrzec przed siebie, co w zaistnialej sytuacji w życiu móglbyś zmienić, by żyło Ci się lepiej, ciekawiej, by życie Cię rozwijało. Patrzenie wstecz, zatruwanie swoich mysli nienawiścią to jest niszczenie sobie życia. Piszesz, ze kiedyś niszczyli Ci życie rodzice ( bo byłes mały, bo mieli ogromny wplyw na Ciebie) a teraz w swojej przytomności umyslu chcesz sam sobie niszczyć życie. Przeciez to jest nielogiczne. To jest wbrew naturze i wbrew młodości. Przeciez nie chciałbyś się mentalnie "starzej" zachowywać niż Twoi starsi od Ciebie o pokolenie rodzice. Czyli trzeba to Twoje zacietrzewienie sobie odpuścić. Jesteś młody. Idz przed siebie. Podnies wysoko czolo i pomyśl, ze jeszcze bardzo duży kawałek życia przed Tobą i teraz to już tylko od Ciebie zależy jak to rozegrasz. Graj mądrze dla siebie i wiedz ciekawe życie- serdecznie Ci tego życzę.
  5. A czy egzamin byl tylko pisemny. Nie byl tez ustny? A czy nie możesz udac się do osrodków w ktorych łagodzą trochę jąkanie się np. poprzez mówienie tak jakbyś spiewala?
  6. "Budzę się rano i martwi mnie tak szybko upływający czas a ja ciągle stoję w miejscu i marnuje swoje życie. :(" Słuszna uwaga. Jesli wpatrujesz się na ulicy w oblicza rożnych kobiet i śledzisz podstępnośc wieku malującego się na ich twarzach. Do tego analizujesz zdjęcia aktorek z różnych lat również w pogoni za ich zmarszczkami to słusznie piszesz, ze stoisz w miejscu i nic ciekawego w życiu nie robisz a wręcz marnujesz swoje życie. Kazdy uklada sobie życie jak umie i lubi. Ty masz w sobie tylko tyle inwencji, aby sledzic oznaki upływającego wieku na twarzach kobiet. Ba, jestes tak naiwna, ze myślisz iż np. dla 30,40, 50,60 letniej kobiety dalej najważniejszy jest jej wygląd i wrażenie jakie robi na facetach. Jakoś wydaje mi się, ze większośc kobiet ma jakies zadania w życiu i to dużo ważniejsze niż piorunujące wrażenia na facetach. One się w kazdym wieku martwią jak sprostac swoim życiowym rolom żony, matki i pracownika. Gdzies przemyka tez problem jak być przez caly czas w miarę atrakcyjną, zadbaną i co najważniejsze sprawną i zdrową. I jest to ważne dla ich własnego samopoczucia a nie dlatego czy dalej będę łakomym kąskiem dla faceta. Jak się ma poczucie wlasnej wartości to mój wygląd i moja sprawnośc są potrzebne mi dla mnie samej a nie dla płci odmiennej. Jak to zrozumiesz to masz szansę na pelniejsze i spokojniejsze życie.
  7. A Ty na pewno masz 18 lat a nie np 13? Dorosłosc polega na pewnym rozrożnianiu marzeń. Część marzeń jest nam potrzebna jako sila i motor do rozkręcania się aby coś zrealizować. Część marzeń jak np. rozkminianie przystojnego amerykańskiego aktora potrzebna jest nam do zorientowania się w preferencjach urodowych płci odmiennej. Tyle, ze taki odlegly aktor nie powie nam z rana komplementu, nie naprawi roweru, nie podpowie pary myków w komputerze, nie wzbudzi zachwytu w koleżankach, ze tak wspaniale się w Ciebie wpatruje i reaguje na każdą Twoją prośbę. Do tego potrzebny chlopak z krwi i kości, który mieszka np.ulicę obok. Rozejrzyj się dobrze wokól i nie bujaj w oblokach. W realu jest zazwyczaj ciekawiej niż w wydumanym świecie.
  8. kikunia55

    Egoizm

    "Sęk w tym, że osobiście nie mam problemu z "niedoborem" empatii, jednak przeszkadza to mojemu najbliższemu otoczeniu." Sęk w tym, ze wcale nie chcesz się zmienić. Potrzeba Ci jedynie pewnej zmiany swojego "image". Twoje pytanie powinno brzmiec: jak mam bardziej udawać, ze zależy mi na innych ludziach aby otoczenie nie myślalo, ze jestem może zbyt egoistyczny? Może czas zapisać się do kólka teatralnego
  9. kikunia55

    Nie pogodzenie

    Czyli nikt Ci dziecka nie usunąl. Ono w Tobie umarło. Czyli było bardzo slabiutkie. To chyba lepiej, ze ta ciąza nie doszła do skutku. Takie slabiutkie dziecko nawet jakby w Tobie się uchowało to po przyjściu na świat nie wiadomo jak słabiutkie, chorowite a może i upośledzone było. Natura sama wyeliminowała słabego osobnika. To bylo Wasze dziecko i Wasza nadzieja to rozumiem, ze w tamtym czasie bardzo to przeżywalas. Jeli jednak oprocz pamięci tamtego faktu i pewnego żalu, ze tamta ciąża nie była pełnowartościowa Ty dalej to glęboko przeżywasz, to chyba krzywdzisz to dziecko, ktore się urodziło po tamtym fakcie- nie dajesz mu należnej uwagi. Może też krzywdzisz swojego męża, bo go zatruwasz tamtymi wspomnieniami i jakby nie pozwalasz mu się cieszyć dośc dzieckiem urodzonym. Masz obowiązek dbac o rodzinę istniejącą a nie cofac się. Pamiętac a rozkminiac w nieskończonośc to naprawdę duża różnica.
  10. To idz na najlepsze studia ekonomiczne w kraju na SGH w Wwie. Po tych studiach raczej nie grozi najniższa krajowa.Tyle, ze troszkę się na nich trzeba spracować, ale nie piszesz, ze boisz się pracy. Oni tam uczą pewnej dorosłości poprzez to, ze jak juz jestes studentem, to nikt Ci nie uklada planu. Ty sama zapisujesz się na poszczególne przedmioty. W zalezności jak Ci poszły egzaminy masz większe lub mniejsze szanse na dostanie się do lepszego wykladowcy na wyklady. O okreslonej porze jest możliwośc zapisu i kto pierwszy ten lepszy.A wczesniej na forach studentów szybko trzeba przeczytac, ktory pan jaki jest i jakie są jego wymagania i podjąc taką a nie inna decyzję i ją zrealizować. Pewne przedmioty jest dowolnośc studiowania na danym kierunku. Możesz dany przedmiot zrobić na drugim roku, albo na trzecim. Musi byc zrobiony i już. Jak żle obliczysz swoją wiedzę to siedzisz na tym przedmiocie na drugim roku i płaczesz prawie, bo nic nie rozumiesz, język ekonomiczny jest Ci obcy i nie wiesz co do Ciebie mówią. A jakbyś tam trafila na trzecim roku to po innych przedmiotach, ktore były dla tego wlasnie jakby wstępem to byś nie rozumiała dlaczego przyszło Ci wczesniej tak rozpaczać. Ponadto tam bardzo są wysoko postawione języki obce i to dwa. Trzeba juz isc tam raczej z niezle opanowanymi językami. Jeden świetnie a i drugi dośc dobrze, bo języki juz niejednego tam studenta zdołowaly lub zmusiły na przejscie w tryb zaoczny czy tam wieczorowy studiowania. Raczej nie ma tam grup studenckich takich jak klasa w liceum. Zaczęłam z tą klasą liceum to z nią kończę maturę. Tam ciągle na coś się zapisujesz i kazdy prawie przedmiot robisz innym towarzystwie. Ma to na celu wykształcenie w Tobie umiejetności robienia wspólnego projektu z ludzmi przydzielonymi do tego projektu przez szefa i raczej niekoniecznie tymi samymi- jesli pracodawca daje takie wlasnie warunki. Masz szybko umiec rozpoznac swoje mozliwości i możliwości innych osób, być rzetelną i podejmowac współpracę z innymi niezależnie od okoliczności. Na dokładkę warszawiacy tam noszą wysoko nosy, bo są po swoich najlepszych liceach i patrzą nieufnie na przybyszy z Polski. Niemniej jest to najlepsza ekonomiczna uczelnia w Polsce i raczej na brak pracy po niej ludzie nie narzekają. A opowiastki o tym, ze boję się dorosnąc w zestawieniu, ze chce iśc na studia a może mogłabym zostać aktorką (i cięzko pracować na swoj image i szansę na następne zatrudnienie)- to chyba jakiś brak logiki w Twoim myśleniu. Albo jestem dzieckiem i proszę mamę o nową lalkę Barbie a w kościólku modlę się o dobrego męża dla którego będe tą lalką Barbie i będe się starała być najdłużej jak się da lolitką. Albo idę zgodnie z rozwojem mi przypadającym i niedlugo matura a potem decyzja, które i dlaczego takie studia a nie inne.
  11. kikunia55

    Egoizm

    Cóz tez jestem jedynaczką, ale wychowywaną przez oboje rodziców. Jednak zawsze brakowało mi rodzeństwa i chyba bardzo zależało mi na opinii kolegów i koleżanek, ze jakby dla nich zatracalam się - to ich potrzeby były dla mnie szalenie ważne. I w ten sposób wypracowałam w sobie taką empatię wobec ludzi, ze w wieku studenckim lub póżniejszym nowi ludzie gdy mnie poznawali to bardzo się dziwili, ze mogę być jedynaczką, bo na tyle jestem otwarta na świat i potrzeby innych. Teraz oczywiście nie rozkmimiam takich tematow. Macierzyństwo, chęc tworzenia udanego związku z mężem, chyba dośc przegoniło jakiekolwiek pozostałosci jedynactwa. Na starośc w związku z chorobami i koniecznoscią utrzymania się na powierzchni życia w jakikolwiek sposob w kazdym człowieku, czy to jedynaku czy tez nie, ma szansę odezwać się znów tylko myślenie o sobie. Rówiesni nam mogą odchodzić , młodzi są zajęci swoim światem i jak wpuszczają starszych do swojego życia t raczej wtedy gdy ci ostatni mają sily i zdrowie jeszcze im pomóc. Czyli problem egoizmu zatacza krag w rozwoju człowieka. Nic Ci po takiej dywagacji. Rada? Hm...Jakiś wolontariat np. w hospicjum jesli masz twardą psychikę i byle co nie wprowadza Cię w lęk egzystencjalny. Jak nie masz dla innych serca, to trenuj tam swoją uprzejmośc i po prostu daj wykorzystać swoją młodą siłę fizyczną do przeniesienia chorego, ułożenia go w odpowiedniej pozycji. Zastanów się co jeszcze poszczegolnego pacjenta w tak cięzkim stanie może zainteresowac, ucieszyc, może jeszcze bedzie mial sile i sam Ci cokolwiek opowie .Znajdz w sobie cierpliwośc aby go mimo jego aktualnej niedoskonałosci wysłuchac. A potem sobie pomyśl, ze on kiedyś tez był taki piękny i młody jak Ty i Twoi znajomi.Tylko się tym nie chwal. Zrób to dla siebie. Mamie nie mów, bo za Ciebie będzie cierpiała, co tam możesz zobaczyć. Znajomym tez nie wspominaj, bo będzie: oj jaki szlachetny, albo czemu tam poszedł. punkty na medycynę zbiera czy jak? I pamiętaj, ze idąc tam robisz coś dla siebie. Ale tylko wtedy, gdy tam będac będziesz robil cokolwiek pożytecznego ale dla tych chorych ludzi.Ty się przez ten krótki czas Twojego pobytu tam nie liczysz. Są tez takie przyjemne wolontariaty-ludzie w schroniskach dla zwierząt pracują, o ile wogóle umieją się ze zwierzętami dogadywać. Kochający konie prowadzą zajęcia z hipoterapii tez nieodplatnie czy to dla dzieci, czy tez dla dorosłych co zaniemogli. Taka duża strata swojego prywatnego czasu, nieodplatna i chodzi o sukces istoty lub człowieka, z ktorym pracujesz, nie Twój. Wg mnie to duża szansa na jakies zgubienie pewnej dozy egoizmu. Jakbyś poszedl na kurs ratownika WOPRu to dużo musiałbyś plywać, być bardzo sprawnym, i dużo zarówno teoretycznie jak i praktycznie uczyć się jak pomóc tonącemu i co najważniejsze jak reagowac na ludzkie zachowania aby do tonięcia nie dopuścić. Taki kurs to przeważnie zwykły rok szkolny a potem w wakacje praca. Ona jest co prawda wynagradzana, ale przy odpowiedzialności jaka tam pada na dyżur ratownika to oferowane pieniąze prawie można do wolontariatu przyrównać. A co z zajęciami sportowymi grupowymi? Czy uprawiasz pilkę nożną siatkę i w grupowym zdobyciu punktow tez upatrujesz tylko swojego indywidualnego sukcesu? Czy cieszy Cie lub smuci sukces grupy? Nawet jak Ciebie trener posadzil na ławce rezerwowych?
  12. Ty mu nie pomagaj tylko cierpliwie czekaj na rozwój sytuacji. Jak on się oddala, to jak juz wiesz, ze nie chodzi ani o inną pannę, ani nie jest np, żonkosiem, który do Ciebie urywa sie na wagary od żony, to bierz chłopaka na przeczekanie. Za jakis czas znów zateskni i się odezwie. I znów go będziesz miała dla siebie. I tak sobie będziecie trwali w takim związku, co to czasem sie do siebie zbliza a czasem oddala az w końcu albo on sie przemoże i stwierdzi, ze jadnak żyć bez Ciebie nie umie i zaprzestanie ucieczek albo Ty się znudzisz takim chłopakiem co niby jest a jakoby go nie było. Może brak matki nie wykształcil w nim umiejętnosci bycia z drugą osobą, może miał jakby do niej żal, ze mu "uciekła".Może jak w technikum się kochał w jakis pannach to te mu dały po łapach. Może... Ale Ty potrzebujesz do życia partnera i on musi dostrzec sam z siebie, ze jestes wartościową dziewczyną ,za którą warto biegac i dla której warto narazić się na status "znów mnie ktos odrzucił". Przeciez kazde z nas wie, ze żaden zwiazek nie daje gwarancji, ze pieknie sobie poradzimy i "bedziemy żyli długo i szczęsliwie". Nikt nikomu takiej gwarancji nie daje. Jednak dla niektorych osób, mimo zagrożenia odrzucenia podejmujemy się znalesc w sobie sile aby zaryzykować i spróbowac tworzyc związek z nadzieją, ze ewentualna porazka i tak będzie sukcesem wobec tego co ogólnie mielismy okazję z tą osobą przeżyć. Jak będziesz za bardzo go otwierała, przybliżała do siebie, to kiedyś Ci zarzuci, ze cały ten związek to Twoja wina wtedy gdy Tobie będzie właśnie żle i będziesz cierpiała. Opowie Ci, ze on czuł inaczej, tylko głupi Ciebie posłuchał. Zeby był dorosłym i odpowiedzialnym partnerem to sam musi dorosnąc do takich wniosków, ze Ty i tylko Ty. A chyba potrzebujesz dorosłego towarzysza życia a nie bezwolną marionetkę co całe życie cierpi, bo mamusia mu dośc miłości nie ofiarowała. Nie da się kochać za dwoje, choć Ty prawie to swoim postem chciałabyś tak ując.
  13. Każdy związek wypracowuje sobie swój sposób komunikacji- Wasza jest taka ,ze o cokolwiek skaczecie sobie do gardła. Trzeba by rozważyć, dlaczego jest tak nerwowo- czy dlatego, ze ogólnie jesteście nerwowi i nie macie cierpliwosci do drugiego człowieka, czujecie jego obecnośc jako formę wlasnego ograniczenia, dązycie ogólnie do czegoś innego, macie inne wyobrażenie o rodzinie a on dodatkowo może uważa, ze wziąl sobie za duży kłopot w postaci Twojego syna na głowę. Czy bylas w stosunku pracy i otrzymujesz teraz roczne macierzyńskie, czy ojciec Twojego dziecka placi regularnie na swojego syna alimenty i przynajmniej chleb to Twoje dziecko z pierwszego związku je swój. Czy alimenty, które on placi na swoje pierwsze dziecko są dużo wyższe niz te, ktore dostaje Twój syn od swego taty (partner może uważac, jesli jest duża dysproporcja, ze on na wszystkich musi pracować i wszyscy "jadą na jego plecach")? Jeśli jestes 2 miesiące po rozwiązaniu, to jeszcze pewnie po porodzie tak duzo tego seksu nie zażylas. Czy Tobie to porno jest potrzebne na 5 min przed Waszym aktem, czy tak ogólnie lubisz coś pieprznego oglądać. Jesli tak ogólnie to nie widzę problemu, bo przeciez możesz sobie filmik taki wlączyć wtedy gdy go nie ma w domu, bo pracuje. Jesli potrzebne Ci to przed Waszymi igraszkami ( a pewnie tak wlasnie jest) to pojawia się problem jaki ma większośc kobiet wobec swoich partnerów ( bo to zazwyczaj panowie gustują w takich pozycjach filmowych). Facet gdy widzi, ze potrzebujesz sobie pooglądac może jest juz z założenia urażony, bo uważa, ze potrzebujesz sztucznej podniety a on sam z siebie Cię nie podnieca. Ponadto w tych filmikach kobiety są traktowane często przedmiotowo i jemu to może się wydawać " brudne", "niskie", "zwierzęce". Może on o Waszej miłości chcialby miec lepsze zdanie niż tylko "kopulacja" czyli akt czysto fizjologiczny. Jak Ty gustujesz w takiej rozrywce, to może spadasz w jego oczach, jestes taka prosta, taka trywialna. A może jest po prostu delikatny i uważa, ze to co w życiu robil i będzie robil w sypialni to tylko intymna sprawa między nim i jego partnerką i ktoś trzeci w postaci filmu to jakiś intruz, na dokładkę wulgarny. Nie wiem. Jak się o to kłocicie ,to on pewnie mówi dlaczego mu to nie pasuje. W młodym wieku ,w czasie gdy związek się dopasowuje, to seks jest waznym elementem łagodzącym codzienne niesnastki i kłotnie- warto może choć w tej kwestii się nie kłócić ,tylko wyrabiac jakis sposób porozumienia, aby kolejny Twój związek nie legl w gruzach. Masz dziecko z nim, a drugie wogóle, fajnie byłoby gdybyś umiała Wasze kłotnie stonowywać. A tylko wtedy się dogadacie, jak kazde z Was wykaże się potrzebą zrozumienia drugiej strony. Jak on mówi do Ciebie abyś wyper... to na pewno jest wkurzony. Czy wzięlas sobie znów za partnera faceta, ktorego rozpoznałas dopiero wtedy, gdy urodzilas mu dziecko? Czy może on jest tak przepracowany, ze nie znajduje po pracy atmosfery na wypoczynek, zrozumienie, ze mial dziś cięzki dzień, docenienie, ze on radzi sobie z rzeczywistoscią na zewnątrz a Ty nie umiesz mu okazać, ze cały dzień za nim tęskniliście, ze juz nie mogliście się doczekac, kiedy on wróci z pracy, aby mu opowiedziec co u Was się działo- jak slicznie dzis się zachowywała Wasza córcia a jaki pomocny przy niej byl Twój synek wtedy, gdy po szkole przyszedł do domu. Czy może siedzisz w domu, jestes naburmuszona, ze musisz opiekować się maleństwem, nie masz tam może jeszcze koleżanki, z którą byś sobie czasem pogadala i czujesz się jak ta kura domowa, której pan i władca może zrobić awanturę o przesoloną zupę. Może wydaje Ci się , ze on jest stworzony do wyższych celów a Ty to tylko kupki, zupki i za grosz zrozumienia z jego strony dla Ciebie. I całą tę frustrację wyladowujesz jak tylko on się pojawi w drzwiach? I stąd juz nie tak daleko do jego prob wyrzucania Cię słownego z domu, bo wg niego bez Ciebie było mu lżej. Musisz sobie sama ze sobą uczciwie pogadac o co Tobie chodzi, gdy Ty mu skaczesz do gardla. Jak w sobie rozkminisz i stwierdzisz, ze życie nie powinno składac się tylko z kłotni . Zastanowisz sie co Ty sama ze swojej strony możesz zrobić aby było spokojniej, bardziej tak zeby dzieci mogły się rozwijac w atmosferze zrozumienia, to może trochę tej złosci opadnie i on mimo swojego przemęczenia tez jakoś stonuje ( nie będziesz mu świecila naburmuszoną twarzą tylko obliczem spokojnej kobiety, która zechce przyjąc na spokojnie o co mu może chodzić). Ponadto jak juz Ty w sobie się trochę uspokoisz to może znajdziesz słowa, którymi na spokojnie wyjawisz, wytłumaczysz, co Tobie w Waszych ukladach przeszkadza. I znajdziesz porę ku temu- na pewno nie wtedy, gdy on pada ze zmęczenia, ani jak Ty jestes poirytowana np. po nieprzespanej nocy, ba mala miala kolkę. Zdecydowałas się na zostanie matką w związku z drugim juz męzczyzną. Ze względu na dobro dzieci i szacunek do samej siebie powinnas podjąc próby uspokojenia Waszego związku. Próby porozumiewania się. Jak nie będziesz umiała sama dotrzec do partnera to może warto iśc na terapię par. Kazde z Was jest żle obciązane nieudanym swoim pierwszym związkiem i czasem jakaś niewinna uwaga, jakieś prawie nieszkodliwe zachowanie w partnerze odsłania filmik z jego poprzedniego związku i dalszy ciąg sytuacji, gdzie niby głupia sprawa a doprowadzała do drakońskiej awantury. I jakby chcac temu zapobiec reaguje się niewspólmiernie do bodzca. I to może tyczyć zarówno Twojego nieczytelnego dla drugiej strony zachowania jak i jego zachowania, którego Ty nie rozumiesz. Wasze pierwsze związki się rozpadły i Wy mozecie juz byc na coś bardzo pouczulani, co nie jest czytelne dla drugiej strony, bo nie byliscie u siebie nawzajem w tych poprzednich pechowych związkach. Nie załamuj się tylko walcz o swoją rodzinę.Walcz na spokojnie i z głową. Nawet jakbyście się mieli rozstać, to powinnas umiec sobie powiedziec, ze swej strony zrobilas wszystko aby się udało. Z tego co piszesz nie ma elementu alkoholu, narkotyków, osób trzecich w związku. Czyli jesli się spotkaliście i się pokochaliscie to przy rozsądnej pracy tylko Waszej lub i na terapii dla par, powinno wszystko się pomyślnie ułożyć.Czego serdecznie Wam życzę.
  14. kikunia55

    Nie pogodzenie

    "8lat temu w8/8 miałam echo środkowe bez elementów jaja płodowego. Prędzej serce biło" Nie za bardzo rozumiem co napisałas. Rozumiem, ze bylas wylyżeczkowana, ponieważ mialas przerost endometrium i oczyszczono Ci macicę, abyś miała szansę na zajście w ciązę, co się powiodło, bo jak piszesz masz teraz dziecko. Skoro "bez elementow jaja plodowego" to znaczy , ze nie bylas w ciązy tylko miałas przerost endometriozy i stąd to łyżeczkowanie. Zdanie "prędzej serce bilo" rozumiem, ze odnosi się do Twojego serca, bo bylas wtedy ( i jak piszesz dzis tez) zdenerwowana, ze poddałas się takiemu zabiegowi z przyczyn zdrowotnych.Chyba nie myslisz, ze bilo szybciej serce endometrium- to jest przeciez przerost błony, ktora nadmiernie krawawi i może rozniesc się po całym organiżmie i zakotwiczyć się Bóg wie gdzie. Jak nie miałas "elementów jaja płodowego" to nie miałas w sobie nawet najmniejszej ciązy- czyli nie wiem po czym tak glęboko rozpaczasz. Piszesz tak jakbyś w głowie miala hasło "wylyżeczkowana" tzn taka, ktora poddała się aborcji. Wyłyżeczkowana w Twoim przypadku oznacza oczyszczona jama macicy z endometrium. Podziekuj w duszy lekarzom, bo dzieki temu pewnie zabiegowi możesz teraz cieszyć się dzieciątkiem. I cały swój zapal, wszystkie myśli i działania skieruj na fajne wychowanie dzieciątka, ktorym obdarzyl Cię Pan Bóg.Poczuj się osobą wybraną, ze możesz obcowac z tak fajnym malym czlowieczkiem jak Twoje dziecko. Nie roń żadnej chwili, ktorą możesz z nim spędzić.Ciesz się nim i kochaj bezwarunkowo.
  15. Masz bardzo autedstrukcyjny charakter. Kazdy czynnik, któremu można przypisac brak humoru. niezadowolenie, bo zamiast swiecić slonce mamy niestety deszcz, zamiast wziąć się za robotę, to mogę powiedziec, ze jestem rozbity i do niczego się nie nadaję- kazdy pretekst do czarnowidztwa i braku entuzjazmu jest dobry. Od 4 lat padło na dziewczynę. Wierzę, ze jak się rozstawaliście, to było Ci smutno i żle i cięzko bylo sobie radzić z rzeczywistoscią. Tyle, ze Ty...po prostu polubiles ten stan. Z czasem panna w oczach przybladla, bo skoro nie utrzymujecie kontaktow, to czas żaloby po niespelnionym zwiazku juz dawno minął a Ty stwierdziłes, ze ona nadal jest świetnym pretekstem aby być marudnym malkontentem. I tak to ciągniesz. To nie panna jest przyczyną Twojej frustracji. To Ty masz taki dolujący się charakter. Czy wtedy w środowisku uchodzisz za mlodego cierpiącego Wertera, czy jestes interesujący w aureoli nieszczęscia to ja juz tego nie wiem. Czy masz w sobie mało sil witalnych jak na młodego czlowieka, nie uprawiasz sportu aby nie dawać się marazmowi, nie łykasz witaminek i po prostu brak Ci jakiejś substancji i dlatego świat jawi Ci się tak bezbarwnie to ja tego tez nie wiem. Wiem ze dziewczyna sprzed 4 lat to Twoj psychiczny pretekst aby jakby z życia się wycofawać i nie brac za nie odpowiedzialności.
  16. Chyba nic nie możesz zrobić. Nigdy juz nic nie można zrobić jesli druga osoba z nami nie chce już być. Ani Ty nie jestes z nim na jego życzenie ani on nie może być z Tobą na Twoje życzenia. Ludzie w dzisiejszych czasach wiązą się ze sobą, bo sami tego chcą, bo się angażują w związek, bo ten związek zaspokaja ich ciekawośc, bo ich rozwiją,bo chcą być kochani i chcą kochać. Chlopak widac ocenił, ze ten związek nie daje juz mu skrzydeł i uczciwie Ci o tym powiedział. Podziękuj losowi, ze choć na jakis czas miałas możliwośc przebywania ze wspaniala osobą. Przyjmij do wiadomości, ze jestes zdolna zainteresowac sobą taką fajn a osobę a to oznacza, ze jak już przebolejesz, ze Wasz związek się skończyl to jeszcze będziesz mogla z czasem poznac równie fajnego chlopaka. Jesli jest coś w Twoim sposobie bycia, co od Ciebie odstrasza inne osoby to po prostu trzeba nad tym panowac. I po to chodzisz do mądrych terapeutów aby z nimi jakoś te trudne Twoje zachowania pomogli Ci jakoś uśmierzyć, nie wywlekac ich- rozumiem, ze i Ciebie męczy taki długi występ na nieistniejący tak w zasadzie temat. Zastanów się dlaczego tak robisz. Jestes glodna uwagi drugiego człowieka i testujesz jego wytrzymałosc na Twoje dluuugie gadanie. Potrzebny Ci element zaskoczenia w towarzystwie- wywlekasz nieistniejący problem i patrzysz jak zaskoczona osoba do tego podchodzi? Sama sobie wydajesz się nudna i myslisz jak tu znajomośc uatrakcyjnić? Ciebie w dzieciństwie ktoś katowal dlugimi wywodami o niczym i teraz musisz te dawne żale na kimś wyładować i uważasz, ze kolega czy koleżanka tego nie zniosą, ale juz sympatia mogłaby? Jest jakis powód Twojego dziwnego zachowania. Jak sama w sobie uczciwie nie odkryjesz z czym to się je, o co Ci wtedy chodzi ,to pewnie nie zwalczysz tego tak łatwo.
  17. Może operacja dla sportowca oznacza koniec sportowca, choć jeszcze jej nie przeszłas i nie jestes po rehabilitacji aby wiedziec czy to juz koniec czy to tylko byl czas w zawieszeniu. Nawet jesli operacja dla sportowca to koniec sportowca to jeszcze nie koniec czlowieka i to tak młodego człowieka. Jestes medalistką, byłas najlepsza tam skąd pochodzisz. Ponoć sportowcy to ludzie, ktorzy nigdy się nie poddają, ktorzy walczą do końca. Młody czlowiek kazdy na swoją miarę powinien uprawiac sport, bo to kształtuje w nim wytrzymałosc i wolę walki w kazdych warunkach potem.Czyżby to nie byly prawdy objawione dla medalistów? A może nawet gdyby wszystko co przejdziesz teraz (operacja,rehabilitacje) nie doprowadzilyby Cie do stanu używalności sportowej takiej o jakiej marzysz- to może na wszystko trzeba spojrzec z pewnym dystansem.Może zawsze nie był Ci pisany jakby zawód sportowca. Może ten sport w Twoim życiu zagościł po to abyś nie kisiła się w małym miasteczku, ale żebyś się znalazła w dużej Warszawie. Będac w stolicy w tej sytuacji w jakiej jestes masz czas aby pomyslec co dalej zrobic. Jak wyjśc z kłopotów w nauce- początek roku, wszystko do dobrego wyrownania można robić. Może jakies korki z tej nieszczęsnej matmy i matura. A co po maturze. Jakie studia dobrac aby byly zgodne z Twoimi zainteresowaniami i zdolnościami. Naprawdę mimo niemożności biegania masz co robić. A na towarzystwo wszystkiego nie zrzucaj. Mialas niby fajną współlokatorkę i jak piszesz coś zawalilas. Teraz jej brak i mówisz, ze przez towarzystwo żle swoim życiem kierujesz. Kazdy jest kowalem swojego losu i musisz dzialac tak, zeby było najlepiej dla Ciebie. Rozumiem strach przed zabiegiem operacyjnym, ale Twoje cialo jest mlode i jak z sercem będziesz podchodzila do rehabilitacji to będzie wszystko dobrze.
  18. Autorka sama sobie buduje wielki niedosyt mowiąc, ze ona jest dla innych nieważna, jej rodzina była nieważna dla innych i jeszcze wcześniejsi przodkowie tez byli nieważni dla innych. To jest dośc potęzna budowla "nieważnosci" i az trudno zrozumiec skąd może się brac taka potrzeba takiej ogromnej twierdzy. Czy np filmy czy tez ksiązki o wielkich rodach czy to królewskich czy jakis klanach rodów np Rockefellerów czy Kennedych powodują uczucie nieszczęscia, ze mój los przypadl na dorastanie w zwyklej rodzinie? A gdzie autorko widzisz szansę na budowanie własnej osobowości i własnej ważności jak kazdy zwykly zjadacz chleba? Jest nas dużo zwykłych Kowalskich i staramy się nie frustrować z tego tytulu, tylko brac od życia co najlepsze i nim się cieszyć, nie raniąc innych przy okazji.
  19. Idz dziewczyno, ale do dobrego psychologa. Miałas niestety niestabilne dzieciństwo. Rodzice nie akceptowali Cie w sposób bezapelacyjny. Mama kochała Ciebie od czasu do czasu w tych momentach kidy zauważała, ze nie tylko jesteś potomkiem jej męza ale i tez jej córeczką. Może to powoduje, ze i Ty potrafisz jak zechcesz przyciągnąc chłopaka, jak już wydaje się "złowiony" to go odpychasz a potem myślisz jak go może znów przyciągnąć. Nie tędy droga. Tak kochałas swoją mamę, niby zawsze, ale ona ułatwialę Ci tę milość tylko w tych nielicznych momentach kiedy Ciebie akceptowala. Między matką a córka, szczególnie jak dziecko jest małe i zależne od doroslego zawsze silna więż choć jak widac nie zawsze przyjazna i mila. Niestety tym sposobem nigdy do siebie na trwale nie możesz przywiązą osoby, ktorą z czasem byś pragnęła aby prawdziwie Cię kochala. Jak tego nie zrozumiesz to masz małe szanse na pewną doroslośc emocjonalną. Brak dorosłości emocjonalnej nie pozwoli Ci nigdy na stabilnośc emocjonalną i jakąs pewność siebie.Przeczytaj siebie:"jestem bardzo zazdrosna o ludzi, gdy ktoś nie chce postępować po mojej myśli staje się złośliwa, zaczynam wyzywać te osobe, czasami nawet szantażować, no i jestem skupiona na krytyce, łatwo wszystko biorę do siebie i się wewnętrznie obrażam/oburzam; " Chodząc do dobrego psychologa masz szansę poprzez głębokie rozmowy przepracowac w sobie wszystkie deficyty, ktorych si≤e nabawiłas w dzieciństwie i dorastaniu w domu, ktory niestety nie stworzyl dobrych psychicznie warunkw na dorastanie najpierw dziecka a potem nastolatki. To nie będzie praca psychologa, to będzie Twoja cięzka praca i proba zrozumienia siebie i proba leczenia siebie, Sama widzisz, ze na studia nie idziesz zdobyć zawód tylko zintegrowac się z ludzmi. A ta integracja tak Ci nie wychodzi, ze zaczynasz wpadac w fobie tego typu, ze prosta czynnośc kupienia biletu w autobusie wydaje się Ciebie przerastać. Silna a pokrzywdzona przez dorosłych w swoim dorastaniu osoba umialaby sama sobie powiedzieć- przyszłam na studia zdobyć zawód, bo przeciez za jakiś czas przyjdzie mi życ na swój fizyczny rachunek- muszę mieć gdzie mieszkac i za co życ. Teraz to jeszcze ulatwiją mi rodzice. Za chwilę taryfa ulgowa się skończy. Myślalam, ze na studiach będa jacys nowi ludzie, może się ze mną zaprzyjażnia. Niestety nie umiem się w nich wpasowac ani oni we mnie. Nie jest to jednak mój głowny cel, inni ludzie. To jest cel poboczny. Cel glowny to zdobycie zawodu i samodzielności. Tak powinna myśleć osoba silna. Ty jestes raczej slaba psychicznie a może w życiu nie grozila nikomu u Was bieda to nawet nie umiesz myśleć podstawowymi kategoriami. Dobrze, ze dzieki uprzejmości rodziców mogę teraz na studiach budować podwaliny swojego przyszłego zawodu i swojej stabilizacji finasowej. Twoje mysli są jakby rozmamlane- sama nie wiem co chcę, sama nie wiem kiedy chcę, sama nie wiem jak chcę. Z dobrym psychologiem masz może szansę na pewne dorośnięcie. Ale to musi być Twoja praca, Twoje doszukiwanie się jak stac się prawdziwie doroslą a nie tylko w dowodzie osobistym. Powodzenia w ustawieniu sobie prawdziwych priorytetow i umiejętności dązenia do tego.
  20. Przeczytaj sosie sama swojego posta raz ,drugi, trzeci i sama sobie odpowiesz, ze facet nie jest dobrym partnerem dla żadnej kobiety, bo jego psychika jest ulomna, niedojrzała. On musi się sprawdzac w oczach wielu kobiet prawie rownocześnie. Jemu do codziennego życia potrzebna andrealina wynikająca z prowadzenia kilku wątkow znajomości rownolegle, lub doza niepewosci w stylu co będzie jak najpierw ją rzucilem to czy teraz pozwoli się ublagac, ze juz będziemy na wieki wieków amen? Taka pokrętność, niepewność, chwilowa pozornie duza bliskośc to jest dopiero zabawa w życie. Bycie z jedną kobietą, czule patrzenie jej w oczy, trzymanie za rączkę, przewidywalność jej zachowań i swoich wlasnych wobec niej juz rozpracowanej i uleglej jest dla niego nudne jak flaki z olejem. Zawsze będzie ranil jak nie Ciebie to inną, bo to taki typ.I tego nikt i nic nie zmieni, nawet jak chwilowo odczytujesz jakieś elementy poprawy. Ty się powaznie zastanów co Ty możesz zrobić. Opowiesci, ze to jedyny, ktorego pokochałam nie sprowadzają się do wniosku, ze choć on psychicznie taki ulomny, ze żadnej nigdy wierny nie będzie ale tylko tego pokochalam to już z nim muszę być. I biedna ja, oj biedna, bo życie może i "ciekawe" ale we lzach mnie czeka. Ty chyba powinnas sobie powiedzieć, ze to dobrze, ze go spotkałam na swojej drodze życia, bo się dowiedzialam, ze wogóle do milości jestem zdolna. A to jest bardzo cenna i budująca informacja. Jednak chyba żle, ze po pierwszej wpadce faceta (poszedl sobie w siną dal bez słowa wyjaśnienia) dałam mu jeszcze szanse i niestety jeszcze raz mu dalam szanse i teraz mimo, ze wykrylam, ze niby juz na świeżo byl ze mną to świetnie na wakacjach bawil się z inną, niby o statusie bylej to tez zastanawiam się co z tą wiedzą zrobić. Tu możesz glośno się sama nad sobą zastanowić co ze mną nie tak? Czy ja jestem tak glodna miłości, ze będe łykala każde pokrętne wytlumaczenia aby dawać nam jeszcze jedną szansę? I całe moje życie z tym typem będzie w tym stylu a ja się będe potulnie godziła na tę ,ktorą sie porzuca a potem bezkarnie się wraca? Czy to znaczy, ze dla miłości tracę kontakt z wlasnym rozumem? Może trzeba się postawić? Choć serce będzie krwawilo, zerwac związek bez przyszłosci. Teraz bedzie trudno, ale będziesz miala szacunek do siebie samej, ze dla idei miłości nie poświęcasz wszystkich swoich podstawowych wartości jaki powinien być związek i jak partnerzy powinni się szanować. I nie zamartwiaj się, ze to jedyny, ktorego pokochalas i pewnie juz nigdy nikogo nie będziesz miala. Tak myśląc godzisz się na bylejakość i na złe traktowanie Cię w związku, na nieliczenie się z Tobą. Ty już wiesz, ze umiesz kochać, Skoro to wiesz, to bądz pewna, ze gdzieś jeszcze czeka na Ciebie mężczyzna, ktory rozumie podstawowe wartości związku. Tylko uwolnij się od ułomnego w rozumieniu idei milości faceta, po to aby po czasie, po wylanych lzach dac sobie szansę na normalny "nudny" wręcz związek. Jak będziesz z tym typem za długo to sama sobie wdrukujesz w psychikę, ze miłosc to zdrady, powroty przebaczania w fundamentalnych sprawach i Ty jak ten związek się kiedyś rozpadnie ( a pewnie tak, bo przeciez on nudy nie znosi) sama juz nie będziesz wiedziala jakie chwyty są w milości własciwe. On jakby goszcząc za dlugo w Twoim życiu, niesie Ci niebezpieczeństwo, ze i Ty po jakimś czasie nie bedziesz rozróżniała co dobre a co zle.
  21. A czy Ty sam jak widzisz jakiegoś "nieudacznika" to jakby w swoich myślach odmawiasz mu prawa do życia, do istnienia, uważasz, ze swoim byciem tu i teraz zawadza światu, przeszkadza innym, zabiera im miejsce. Pewnie nie, bo jak się zastanowisz to stwierdzisz pewnie, ze świat dlatego również jest interesujący, ze są na nim rożni ludzie z różnym temperamentem, rożną wiedzą, rożnymi marzeniami. Patrzeć na aktorow, biznesmenow, sportowców czy innych slawnych ludzi i zazdrościć im nie jest może rzeczą tak nadmiernie naganną. Jesli tym myślom towarzyszy śledzenie ich losow, uważna obserwacja jacy byli na początku, ile musieli się napracować aby być w miejscu w ktorym są.Zawsze młodzi ludzie mieli swoich idoli. I fajnie jak zapatrzeli się na kogoś i próbując ich nasladować zaczęli cięzko pracować, aby jakoś ich dogonić. Kazda zazdrość może być destrukcyjna, ale może być tez mobilizująca. Myślisz, masz wolną wolę to możesz wybrac tę zazdrość, ktora zagrzeje Cię do samorozwoju, do pracy i pozwoli być wytrwalym w swoich postanowieniach. Naucz się patrzeć szerzej na świat i du...żo bardziej życzliwie. Nie trzeba życzyć żle bliżniemu aby samemu miec szansę wyplynąć. Niepokojące jest "Siedzę sam w ławce". Inni czują, ze nie jesteś na nich otwarty, ze nie potrafisz się cieszyć z cudzego sukcesu i Cię unikają. A Ty z tej samotności zupełne głupoty wymyślasz. Odebrac sobie życie zanim ono jeszcze dobrze się nie zaczęlo?
  22. Nie nazwałabym mojej rady żartem ale zwyklą ironią - ostatni jej akapit powinien odslonić czytelnie moje intencje. Pozwolilam sobie na taki przewrotny rodzaj postu, bo wygląda na to, ze dziewczyna jest tak zakochana, ze nie zamierza z faceta zrezygnować a jednocześnie zrobi się zazdrosną jędzą celebrującą rocznicę czego - zdrady, ze facet o takich skłonnosciach jakie przedstawila nam, prędzej czy póżniej będzie ją zdradzal. I wtedy to juz będzie rozpacz albo może moja ironia jej się ziści. Jesli teraz czyta tę poradę i uważa ją za absurdalną, to punkt dla niej- może jest szansa, ze ruszy glową i zacznie się "odkochiwać" w facecie kobieciarzu. Pobierając się , próbując ukladać sobie życie, trzeba miec jednak kontakt z wlasnym rozumem a nie tylko z rozpalonymi emocjami.
  23. Związałas się ,jak piszesz, z kobieciarzem. Skoro to kobieciarz, to raczej jego nawyki sprawdzania się w oczach innych kobiet od czasu do czasu się nie zmienią. Ty jednak bardzo pragniesz z nim być. To może Ty się zmień i naucz się traktować jego ewentualne wyskoki jako stały, choć rzadki element związku. Może mów sobie, ze on czasem wypatruje innych kobiet, ale prawdziwie ważną kobietą dla niego jestem ja, bo zawsze do mnie wraca. A wraca, bo ja go rozumiem, bo tylko w moich ramionach doznaje prawdziwego spokoju. Ja jestem wyjątkowa i on zawsze, niezależnie kogo na swej drodze spotka tak właśnie z czasem stwierdza- ja jestem kobietą jego życia.... Czyli jakby nie patrzeć ja zawsze jestem górą. I co mam się denerwować, ze przez chwilę innej nadskakuje, jesli zawsze do mnie wraca. A jak juz nam się urodzą dzieci i ja np. w połogu nie będę chetna do pewnych spraw, to fajnie nawet, ze on ma dar szybkiego urobienia sobie jakiejs panienki. Ja będe zbolała i niechętna a ona czasowo mnie zastąpi. Ponieważ wiem jaka jestem dla niego ważna, to będe nawet zadowolona, bo on jak już dojdę do siebie szybciutko wróci i nawet będzie tym bardziej dla mnie miły, bo będzie może miał jakies wyrzuty sumienia. I tak w tym stylu można i całe życie przejśc. Można sobie tłumaczyć, ze ja dla niego jestem ważna a on w stosunku do innych facetow, ktorzy mogliby za mną biegać jest fajniejszy bo jest bardziej przystojny, lepiej wyksztalcony, bogatszy, lepiej zarabia. A tej rocznicy owej zdrady tak nie swiętuj w myslach, bo z czasem możesz miec dośc zajęty kalendarz i naprawdę ważne sprawy typu Wasze wspólne rocznice, czy święta typu urodziny czy imieniny rodzicow , rodzeństwa możesz nieopatrznie pominąć.
  24. Jeśli Ty oceniasz, ze miałaś w pokoju blysk a partner mamy, ze mialaś burdel to naprawdę między Wami jest duża trudnośc w porozumiewaniu się, bo na tę samą sprawę macie radykalnie rożne spojrzenie. To może oznaczasz, ze jak wchodzisz do łazienki i myślisz, ze zostawilas ją w takim samym stanie jak ją zastalaś a nawet może ja posprzątalas, bo uznałas, ze już jej się należy- Ty wtedy jestes z siebie zadowolona, ze taka porządna jesteś. On wchodząc do tej samej łazienki, ktorą Ty przykładowo wcześniej sprzątalas uważa, ze jest bałagan. Może nawet nic Ci nie mówi, ale rośnie mu gula w gardle, że taka nie dośc dokładna jestes. Jeśli sprawy porządku są takie sprzeczkotwórcze to trzeba by z mamą ustalić co i kiedy i w jakim zakresie powinnaś wykonywać i powinnaś się z umów rzetelnie wywiązywać. Partner się zle zachował, bo nie stosuje się metod wychowawczych przy gościach np Twoja koleżanka. Jesli mialas blysk jak twierdzisz i mama nie ujęła się za Tobą to może on ma tak gwałtowny charakter, ze mama gdy on jest rozkręcony dyplomatycznie woli nie zabierac glosu, bo on może jeszcze bardziej glośno lub co gorzej grubiańsko się rozkręca. Lub mama siedziała cicho,bo jednak tez uwazała, ze do przymiotnika "ładnie" posprzatane jest naprawdę daleko. Albo masz jako 15 latka spaczony, przewrażliwiony ogląd rzeczywistości, albo mama slabo wybiera sobie partnerów na życie. Twój tata przeciez z nią tez nie tworzy kompletu. Ty probuj się ratować porządnym odrabianiem lekcji, pomocą w domu i zajęciami pozaszkolnymi ale i pozadomowymi. Zacznij uczyć się języków obcych, biegaj na zajęcia sportowe to nie będziesz miala czasu siedzieć i rozpatrywać, czy partner matki na Ciebie krzywo patrzy lub, ze Twoi przyjaciele czy znajomi są z Tobą z litości(jak pisałas w sąsiednim poście). Mama może nie chce z Tobą biegac do psychologów, bo po reakcji Twojego taty nauczyla się za niektórzy faceci, gdy potrzeba pomocy psychologa uważają, ze dana osoba to tylko powinna iśc do psychiatryka. Ona nie chce aby jej partner jej wypominal, ze ona ma córkę wariatkę, ktorą trzeba leczyć- on sam może jest furiatem a mamie by dokuczal i nie wiadomo czy Ciebie by nie wyzywal od psychicznych. Mama chce tego Tobie i sobie oszczędzić i uwaza, ze jej czas na rozmowy z Tobą powinien Ciebie satysfakcjonować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...