Komunikacja
-
Witam! Mam problem, z którym nie potrafię sobie samodzielnie poradzić, a który naprawdę zatruwa mi życie. Mówiąc wprost - boję się ludzi. Boję się podejść do ekspedientki w sklepie, żeby zapytać gdzie leży jakiś towar, koniec końców tego nie robię i szukam go przez następne pół godziny. Boję się odpowiedzieć na lekcji na pytanie zadane przez nauczyciela, nawet jeśli wiem, że znam poprawną odpowiedź. Kiedy idę ulicą i widzę nadchodzacą z naprzeciwka grupę ludzi, jeśli tylko to możliwe skręcam w boczną uliczkę, często dokładając sobie drogi, byleby tylko nie musieć ich mijać. Droga do szkoły komunikacją miejską, niestety w moim przypadku nieunikniona, to dla mnie koszmar. Bez przerwy wydaje mi się, że, na przykład, oddycham zbyt głośno, inni pasażerowie to słyszą i oceniają mnie przez ten pryzmat. Jakiś czas temu miała miejsce sytuacja, w której niezbędne było zadzwonienie na straż pożarną, a ja nie potrafiłam tego zrobić! Po prostu zbyt bardzo bałam się rozmowy z funkcjonariuszem po drugiej stronie. W końcu musiał zadzwonić mój młodszy brat. Było mi, i wciąż jest, z tego powodu bardzo wstyd. Ale moje lęki nie dotyczą tylko nieznajomych - kiedy dzwonię do przyjaciela, chcąc wyjść z nim na spacer, a okazuje się, że spędza czas z naszym wspólnym nieco dalszym znajomym i zaprasza mnie do dołączenie do nich, zawsze wymiguję się pod byle argumentem, co wypada mega nienaturalnie i sztucznie. Niektórzy zarzucają mi, że nie lubię innych ludzi - to nieprawda! Bardzo lubię - i to właśnie główne źródło mojego problemu. Gdybym była zamkniętym w sobie introwertykiem czerpiącym przyjemność tylko ze swojego towarzystwa, to jeszcze pół biedy. Sęk w tym, że ja uwielbiam poznawać nowych ludzi, dyskutować z nimi, patrzeć na świat z ich perspektywy. Ba, większość moich zainteresowań wymaga interakcji z ludźmi. Kiedyś należałam do pewnej ligi zadaniowej, realizowane projekty były prześwietne i idealnie wbijały się w moje pasje. Na dodatek uczestnictwo w niej mogło mi przynieść realne korzyści, a ja sama nieźle się napociłam, żeby się tam dostać. Niestety, mimo, że pozostali uczestnicy byli naprawdę sympatyczni, konieczność przebywania z nimi wywoływała u mnie taki stres, że w końcu przestałam pojawiać się na spotkaniach. Teraz sytuacja się powtarza - moja szkoła organizuje mnóstwo interesujących, rozwijających projektów, klubów czy kół zainteresowań, lecz ja zbyt bardzo się boję, żeby dołączyć do któregokolwiek z nich. Moja rodzina uważa, że jestem leniwa i wymyślam albo po prostu nieśmiała i powinnam się przemóc, ale jak to zrobić, kiedy na samą myśl o, użyjmy wyżej przedstawionego przykładu, podejściu do ekspedientki w sklepie zaczyna walić mi serce i trudniej mi się oddycha? Na zakończenie dodam tylko, że w obecności przyjaciół jestem jakby inną osobą - mówię głośno, gestykuluję, nie mam problemu z jedzeniem w miejscach publicznych (czego samotnie zazwyczaj unikam). Co prawda raz wręcz uciekłam ze spotkania, ponieważ miał do nas dołączyć przyjaciel jednej z koleżanek, ale ogólnie jestem przez nich uznawana za otwartą, szaloną i pewną siebię osobę, dlatego nikt z nich nie wierzy, kiedy mówię, że boję się ludzi. Byłabym bardzo wdzięczna, za jakąkolwiek poradę, ponieważ, tak jak już wspomniałam na początku, ten lęk jest dla mnie prawdziwym utrapieniem. Pozdrawiam.
- 1 odpowiedź
-
- stres
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czy warto walczyć i mieć nadzieję na powrót do siebie?
Gość opublikował(a) temat w Forum Psychologia
Czy warto walczyć i mieć nadzieję na powrót do siebie? Moja dziewczyna zerwała ze mną tydzień temu. Według mnie stało się tak wskutek braku wcześniejszego doświadczenia ponieważ był to nas obojga pierwszy związek a także błędów w komunikacji. Dodatkowo nasz związek nie był dla niej prosty ponieważ ona jako pierwsza zakochała się we mnie a ja początkowo nie odwzajemniałem jej uczucia decyzja o zostaniu parą zapadła ponieważ ona postawiła mi ultimatum a ja stwierdziłem że dam nam szansę. Niemniej początkowo ciężko było mi udawać że ją kocham i wiem że ją to raniło. Na późniejszych etapach związku doszła także zazdrość o moją przyjaciółkę co niestety ja bagatelizowałem a nawet niestety czasami nieświadomie podsycałem. Podsumowując moja była stwierdziła że ciężko jej było przez większość naszego związku ponieważ nie czuła się dla mnie najważniejsza a także czuła się jakby była w 'trójkącie' ze mną i moją przyjaciółką (dodam że mam z nią czysto przyjacielskie relacje i znałem ją już dużo dużo wcześniej zanim poznałem moją byłą). W momencie rozstania stwierdziła że nie wie co będzie za jakiś czas nie wyklucza że jeszcze kiedyś ze sobą będziemy ale w tym momencie nic nam nie pomoże i jeśli nie chce się wykończyć to musi ze mną zerwać. Proszę o ocenę sytuacji- 2 odpowiedzi
-
- psychologia
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: