Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Coś kręcisz, semestr już się zakończył.
  2. Szukaj innego mieszkania, a jemu nie odpuszczaj.
  3. Leon, pytasz, jak wygląda terapia - nie wiem. Domyślam się, że żona wielokrotnie w emocjach nazwała Cię narcyzem, ale to jeszcze nie oznacza, że tak jest w istocie. Narcyzm, to zaburzenie osobowości bardzo trudne do wyleczenia. Nie każdy człowiek z trudnym charakterem musi być narcyzem. Przede wszystkim żaden prawdziwy narcyz nie powie o sobie w taki sposób, bo na ogół nie jest zdolny do samokrytyki. Już sam fakt, że obawiasz się że nim jesteś, uwierzyłeś w opinię żony, może świadczyć wręcz przeciwnie. Uważam, że terapia z pewnością pomoże Ci przyjrzeć się sobie i swoim niedoborom, jeśli takie posiadasz. Jeśli macie małżeński kryzys i jak widać chcesz ratować małżeństwo, to zgłoś się na terapię indywidualną, zaczerpnij najpierw info, n/t dobrych psychoterapeutów w okolicy. Żona powinna docenić Twoje starania. Terapię małżeńską możesz zaproponować później. Może się zresztą okazać, że nie tylko Ty jesteś odpowiedzialny za kryzys w Waszym małżeństwie.
  4. Mając tego świadomość, jednak ożeniłeś się z nią. Teraz ona próbuje zmieniać w tej kwestii zasady? Zdaj sobie sprawę z tego, że nawet, jeśli zgodziłbyś się na jej skok w bok, to pociągnie to za sobą dalsze wydarzenia i konsekwencje. Przecież, żeby znaleźć partnerkę do seksu ona musi nawiązać kontakt z jakąś kobietą, może nawet już ma taką przyjaciółkę. Kobiety są bardzo emocjonalne, to nie będzie tylko seks i do widzenia za rok, nie bądź naiwny i nie myśl, jak samiec. To będzie związek emocjonalny i prowadzenie przez nią podwójnego życia. To nic, że z kobietą, to będzie zdrada. Nie wiem, skąd bierzesz pewność, że ona zrezygnowała ze swoich preferencji i pragnień. Cały czas siedzi w domu i w pracy, kontrolujesz ją, nie spotyka się ze znajomymi??? Zrobi to, może już robi i jak w przypadku każdej zdrady dowiesz się przypadkiem. A co, jeśli jej kochanka będzie zdeklarowaną lesbijką? Czy w ogóle wyobrażałeś sobie takie życie? Nie wiadomo też, czy Twoja żona zgodziłaby się na taki układ, bo zdaje się, że patrzy przede wszystkim na swoje potrzeby, a Ty masz się dostosować. Problem w tym, że cechy, które wyłuszczasz są jednymi z podstawowych; wierność, zaufanie, przestrzeganie wspólnych zasad, wspólne spędzanie czasu (urlopu). Gdy pojawi się dziecko, Ty będziesz z nim nad morzem, a ona w tym czasie ze swoim przyjacielem będzie zwiedzać świat, a gdy zakocha się w kochance, to zabierze dziecko i zamiast pełnej rodziny Twoje dziecko będzie miało na co dzień dwie mamusie. Chociaż w naszej, pisowskiej rzeczywistości, w tej kwestii miałbyś duże szanse na przejęcie opieki nad dzieckiem. Zdejmij różowe okulary i popatrz na swoje małżeństwo perspektywicznie.
  5. Jak jest w pracy, to chyba nie chodzi tam, gdzie Ty, chyba, że razem pracujecie? Może po prostu spytaj, a jeśli Ci to przeszkadza, bo o niczym takim nie wspominasz, to może wykaż się jakąś dozą asertywności i opieprz go, gdy dobija Ci się do łazienki. Poszukaj innego mieszkania.
  6. Amelko, teraz już wiesz, że stosunek do byłej żony, jest też miarą kultury osobistej faceta. Fakt, że ciągle miotały nim takie emocje w kontaktach z nią, może świadczyć o tym, że nie przerobił jeszcze ich rozstania (jak długo byli po rozwodzie?). Nie powinien więc wchodzić w kolejny związek, jeśli nie zamknął przeszłości. Wciąganie w kłótnie dziecka, obrażanie ojca/matki do dziecka to absolutne DNO! Obydwoje siebie warci i nic dziwnego, że ten biedny dzieciak kłamał i niczym chorągiewka dostosowywał się do sytuacji. Niestety, ale widząc, co się dzieje, weszłaś w to całe bagno i oberwałaś rykoszetem. Jeżeli facet na początku związku stwierdza, że dziecko jest dla niego najważniejsze, to już powinna zapalić się czerwona lampka. Bynajmniej nie dlatego, że dziecko nie powinno być ważne, ale wtedy należy zadać pytanie, jaką rolę w związku masz pełnić Ty i jak on wyobraża sobie Wasze współistnienie tzn dziecko i Ty? Ważne jest, żeby ojciec przestrzegał ustalonych widzeń z dzieckiem, a nawet, jeśli ma nieograniczony kontakt, to żeby szanował Wasze wcześniejsze ustalenia, żeby nie było tak, że nagle rezygnuje z Waszego zaplanowanego weekendu, bo ex podrzuca mu dziecko. Nie mówię oczywiście o wyjątkowych sytuacjach, gdy chodzi o zdrowie dziecka. Ważne jest także, czy facet nie siedzi pod pantoflem byłej żony i tańczy tak, jak ona mu zagra, bo wtedy Twoje/Wasze życie będzie uzależnione od jej humorów. Jako macocha nie masz żadnego obowiązku opiekować się dzieckiem i wyręczać tatusia w jego obowiązkach. możesz pomóc, jeśli chcesz. Absolutnie masz prawo wymagać poszanowania Ciebie i zasad panujących w Waszym domu, czyli np sprzątania po sobie, korzystania ze wspólnego TV, realizacji wspólnych planów itd. W takim układzie najlepiej podpisać rozdzielność majątkową i pilnować swojej kasy, żebyś w efekcie nie dokładała do budżetu ex żony, bo tak często bywa. Musisz liczyć się z tym, że rozwodnik może nie godzić się na kolejne dzieci z Tobą, że każdy Wasz wyjazd na urlop będzie razem z jego dzieckiem/ dziećmi. To wszystko warto ustalić na początku, a i tak życie pokazuje, że rozwiedzeni ojcowie bywają niereformowalni.
  7. Odpowiedź już dostał, tyle, że w równoległym temacie. Ona z ona kobitką - tak, on absolutnie - nie. Myślę, że podobną odpowiedź otrzymałby w kwestii wyjazdu z koleżanką. Niestety, żona Leszka jest hipokrytką, która nie bardzo liczy się z jego uczuciami. Patrząc jednak na problem z drugiej strony; skąd ona mogła wiedzieć, że to, co do tej pory robiła (przed ślubem) nagle zacznie jej mężowi przeszkadzać? Jeszcze raz zwrócę uwagę na to, że to nie ona pokazała swoje drugie oblicze, no może w stosowaniu podwójnych standardów. Czyli masz nienormalną żonę? Nie sądzę. Niestety, to Ty ponosisz winę za to, co dzieje się aktualnie w Waszym małżeństwie. Masz dokładnie tę samą kobietę obok, co dawniej i nie dziw się, że obrączka na palcu nie zaczarowała jej w księżniczkę Twoich marzeń. Oczywiście zaakceptujesz, bo chyba to Twoja żona rozdaje karty w Waszym małżeństwie, ale co dalej? Będą kolejne ich wspólne wyjazdy, będą incydenty z innymi kobietami, o których prędzej, czy później dowiesz się, a co z Waszym wspólnym urlopem, jak długo wytrzymasz? Niewiele możesz już zrobić, ale ostatnim rzutem na taśmę, choć to już trochę musztarda po obiedzie, możesz przeprowadzić z nią rozmowę. Jednak nie rób tego w biegu, tylko przygotuj sie, poproś żonę, żeby usiadła na przeciw Ciebie i wyłóż jej to wszystko co tutaj napisałeś n/t Twojej wizji małżeństwa. Lepiej późno, niż wcale.
  8. Zgadzam się, tylko czy te oczywiste dla siebie zasady wyłożyłeś żonie przed ślubem? Czy ona ustosunkowała się do Twoich oczekiwań? Podejrzewam, że raczej uznałeś je za tak oczywiste, wierząc, że żona myśli dokładnie tak samo - błąd. Jeszcze raz podkreślę; ogromną naiwnością jest oczekiwanie, że ślub zmieni człowieka w kogoś innego. Nie odpowiedziałeś zresztą na pytanie, czy żona przed ślubem wyjeżdżała z tym przyjacielem, czy miała jakieś incydenty seksualne z inną kobietą? Myślę, że tak właśnie było, więc j.w. Ona nie zmieniła się, to Ty nagle zmieniłeś swoje oczekiwania wobec niej, więc kto tu jest winny? I co z tego, że przyznamy Ci rację? Ja także nie zgodziłabym się na to, żeby mój mąż podróżował z przyjaciółką (na szczęście takiej nie ma), ale gdyby przed ślubem robił takie wypady, to nie byłby moim mężem. Twoja żona ma ochotę na seks z inną kobietą, czyli myśli o tym, jest jej to potrzebne do szczęścia i prędzej, czy później zrobi to, tyle, że nie powie Ci o tym. Moim zdaniem to zdrada i masz rację pytając, czy w tych okolicznościach, Ty także masz prawo zrobić skok w bok z inną? Nie jesteś bi, więc zrobiłbyś to z kobietą, byłaby to analogiczna sytuacja do wyskoku żony. Tymczasem dowiedziałeś się, że nie, ona tego nie akceptuje, czyli jest hipokrytką stosującą podwójne standardy. Powracając do jej planów wyjazdu z przyjacielem. Ona, jak sądzę pracuje, czyli bierze urlop, który chce poświęcić dla przyjaciela, a Ty w tym czasie masz wyjechać sobie sam, czy może czekać na nią cierpliwie w domu? ...bo aż tyle urlopu ona chyba nie ma, żeby podzielić go między Ciebie i tamtego faceta? ? Za jakiś czas będzie chciała wyskoczyć do SPA z "przyjaciółką" ?. WIDZIAŁY GAŁY CO BRAŁY!
  9. Droga autorko, absolutnie nie obarczaj się winą, bo nie ponosisz żadnej odpowiedzialności za tamto dziecko i jego zachowanie. Postawa Twojego byłego partnera jest niestety klasykiem. Polecam Ci forum Netkobiety i wątek w dziale psychologia "Być drugą i macochą". Poczytaj, a dowiesz się, że Twoje problemy nie były odosobnione. To nie błąd, że dziecko dla ojca jest ważne, ale oczywistym błędem jest zgoda na każde zachowanie, przekupowanie dziecka w zamian za miłość i wynagrodzenie mu w taki sposób rozstania rodziców, stawianie dziecka w roli karty przetargowej w sporze z byłym małżonkiem, wykorzystywanie obecnego partnera w opiece i wychowaniu dziecka (partner może, ale nie musi), a przede wszystkim brak reakcji na złe traktowanie partnera przez dziecko. W niczym nie zawiniłaś. Mogłaś co najwyżej zwracać dziecku uwagę, rozmawiać z nim i tłumaczyć dlaczego nie może zachowywać się w taki sposób, stanowczo żądać poszanowania zasad panujących w Waszym domu. Dziecko wbrew pozorom tego potrzebuje i oczekuje. Jednak jest tylko dzieckiem i jednostronna walka i tak nie przyniosłaby oczekiwanych efektów, gdy nie było wsparcia ojca. J.w. nie jesteś winna, a tym bardziej przegrana. Przegrany jest niestety syn Twojego byłego partnera. Patrz optymistycznie w przyszłość, nie załamuj się, ale też wyciągnij wnioski z tego doświadczenia. Wiem, że w wieku 35 lat trudno znaleźć partnera bez przeszłości, a jeszcze trudniej bez dzieci, ale nie jesteś bez szans. Chociaż dobiegający 40-tki kawaler, to też może być trudny przypadek. Z pewnością spotkasz jeszcze na swojej drodze wartościowego człowieka, ale jeśli będzie rozwodnikiem z dziećmi (lepiej, żeby były już starsze), to zanim zaangażujesz swoje uczucia obserwuj jego stosunek do dzieci i wzajemnie, stosunki z byłą żoną, a także zwracaj uwagę na to, w jaki sposób jesteś traktowana przez jego potomstwo. Jeśli dostrzeżesz analogie z ostatnim związkiem - uciekaj. Nigdy też nie oddawaj się w całości w pomoc dzieciom, zachowaj dystans, bo zdaj sobie sprawę, że w oczach jego dzieci jesteś konkurencją.
  10. Z tym akurat nie zgodzę się, jednak faktycznie niektórzy mają na tym punkcie obsesję. Zdrowe odżywianie nie jest przereklamowane, szczególnie, że Polacy mają złe nawykli żywieniowe. Tradycyjna polska kuchnia, choć pyszna, niestety jest bardzo niezdrowa. Jednak większość Polaków ciągle ją preferuje. Dlatego tak ważna, ale jednocześnie niełatwa jest zmiana przyzwyczajeń. Wiem, że to, co tutaj napisałam jest banałem, ale jednocześnie oczywistością. Dieta ma niebagatelny wpływ na zdrowie człowieka. W kwestii tych produktów zgodzę się, trzeba naprawdę dobrej wiedzy o składzie i pochodzeniu tych produktów, ale też nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Nie uważam, że przesadne dbanie o zdrowe odżywianie jest objawem choroby, może w nielicznych przypadkach. Dla mnie bardziej bulwersujące jest wymuszanie na dorosłym partnerze własnych preferencji żywieniowych (znam takie przypadki), a w przypadku żywienia dzieci brak jakiegokolwiek kompromisu. Oczywiście. Autorko, słodycze, czy fast food raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi. Oczywiście teraz będąc w ciąży dbaj o dietę nie tylko dla dziecka, ale też dla siebie. Lepiej jednak nie dorobić się nadwagi. Nie mam na myśli dziecka w brzuchu ?
  11. Witaj, ja także uważam, że Twoja żona przesadza, choć pewnie odezwą się głosy gloryfikujące prawdziwą, czystą przyjaźń bez podtekstów. Czytając Twój równoległy wątek o preferencjach żony, zastanawiam się, co skłoniło Cię do małżeństwa z tą kobietą? Przecież znaliście się przed ślubem jakiś czas. Ten przyjaciel już istniał, ona z nim wyjeżdżała? Znałeś także preferencje seksualne żony, a mimo wszystko zdecydowałeś się na założenie z nią rodziny. Oczekiwanie, że po ślubie partner zmieni się o 180 stopni jest szczytem naiwności. Oczywiście, nikt nie jest idealny, w związkach należy iść na kompromis i liczyć się w tym, że pewne wady partnera należy akceptować, jednak skłonności i oczekiwania Twojej żony, dla normalnego człowieka są trudne do zaakceptowania. Co z tego, że większość osób przyzna Ci rację, że owszem, żona przesadza, zarówno z propozycją wyjazdu z kolegą, jak i chęcią seksu przynajmniej raz w roku z kobietą. Chciałoby się rzec "widziały gały, co brały". Uważam, że w tych okolicznościach, Wasze małżeństwo ma marne szanse przetrwania. Oczywiście możesz postawić się i stanowczo nie zgodzić się na ten wyjazd. Żona, jeśli ulegnie Twojemu żądaniu będzie zła, będzie czuła się niespełniona, zaczną się problemy. Za jakiś czas dowiesz się, że ona ma romans z inną kobietą, bo takie ma potrzeby, więc zastanów się do czego zmierzasz, a przede wszystkim z kim się ożeniłeś.
  12. Przede wszystkim gratuluję ciąży. Nie martw się, bądź dobrej myśli. Jedzenie słodyczy i fast food'ów nie szkodzi ciąży. Przecież zapewne jadłaś też inne posiłki. Zaszłaś w ciążę dlatego, że psychicznie odpuściłaś walkę. Zresztą bardzo szybko ponownie wróciłaś do zdrowej diety. O ten kwas foliowy nie martw się. Przecież kiedyś kobiety go nie przyjmowały i rodziły zdrowe dzieci. Wreszcie będziecie mieli swoje upragnione dzieciątko, więc ciesz się z tego, dbaj o siebie, zamiast znowu wpędzać się w stres, który może Ci bardziej zaszkodzić, niż te pierwsze tygodnie bez kwasu foliowego. Zwróć zresztą uwagę na to, że właśnie stres blokował Twoje zajście w ciążę, mimo zdrowego odżywiania się.
  13. O, zupełnie nie wzięłam pod uwagę tego, że może chodzić o osobę, która jest wewnątrz mieszkania. Pomyślałam, że znowu wykwitnie wątek, że jakiś tajemniczy ktoś, podgląda autorkę wątku i o co może mu chodzić?
  14. Z kimś oglądającym wystawę sklepową, ale też z podglądaczem, bez względu na co patrzy. ...a także z wiejską chałupą, gdzie okno jest na wysokości 70 cm, lub niskim, parterowym, przedwojennym domkiem jakich jest mnóstwo w małych miasteczkach, z oknami na wysokości kolana.
  15. I tu się nie zgodzę. Jako samozwańcza sprzątaczka ? wybrałam tematy, które po wymieceniu spamu pozostały na 1 stronie, a były to wybrane wątki z zaledwie 2 i najdalej 3 strony, czyli dosyć aktualne. Nie wiem ka-wa co Ci zagmatwało, zwłaszcza, że niektóre wątki potem ożyły? Tymczasem nie mam już najmniejszego zamiaru tracić czasu na podobne akcje, zawsze ktoś może mnie zastąpić i nie liczę na to, że będzie to moderacja.
  16. A propo's naszej dyskusji n/t upierdliwych, użalających się, a w efekcie napastliwych użytkowników, a także bałaganu na tym forum, podam bieżący przykład. Znany nam tutaj niski nieszczęśnik, piszący pod różnymi nickami, postanowił swoje żale przenieść równolegle na NK. Jak zwykle z początku rozgorzała dyskusja, zdania były podobne, jak tutaj, jednak zdziwiło mnie, że poświęcono aż 14 stron dla gostka od którego wszelakie argumenty odbijają się, jak od ściany. On nie przyjmuje, tylko wydala ?. Kiedy jednak przeszedł na wyższy level swojej frustracji i zaczął atakować istniejący porządek świata, a pośrednio kobiety, wątek został zamknięty. Moderatorka uznała temat za wyczerpany i nierozwijający się. Takim oto sposobem zamknięto paszczękę frustratowi, a gdy znowu się tam pojawi pod innym nickiem, wyczają go natychmiast i dostanie bana. Na tym forum założył już kolejny wątek. Nawet poczytałam. Zacytował poradę, jaką otrzymał rzekomo od psycholożki on line. Bardzo mądre słowa, tylko oczywiście nic z tego dla niego nie wynika. Nadal prowadzi swoją krucjatę. Gdyby po każdym swoim poście urósł choćby milimetr, to teraz miałby już ze 2 metry wzrostu. Ktoś tu już wcześniej zauważył, że niektórzy piszący tutaj, faktycznie mają problemy psychiatryczne.
  17. Czy kiedykolwiek próbowałeś namówić żonę na terapię? To, akurat i niestety bardzo prawdopodobne ?
  18. Nie masz racji, co innego spór o pietruszkę, a co innego walka o życie dziecka. Ty nadal nie zdajesz sobie sprawy z tego w jakim bagnie się pogrążyłeś.
  19. Kto wie, kto wie??? Może obydwaj są obciążeni genetycznie? To by się nawet zgadzało.
  20. Ola, przekonania i oczekiwania Twojego ojca wobec Ciebie, są tak absurdalne, że można by go podejrzewać o jakąś chorobę psychiczną. Bez urazy, bo przecież nie chodzi tylko o potencjalnego chłopaka, ale w ogóle o kontakt z ludźmi, którego on Ci zabrania i nie tylko; filmy, spotkanie z ciotką, rozmowa z dzieckiem... Twój ojciec ma problem, a co za tym idzie, Wy także. Nie dyskutuj z nim, rób swoje, ale nie afiszuj się zanadto. Nie dlatego, że nie masz prawa, tylko po to, żeby nie generować kłótni w domu. Uważam, że problem jest na tyle istotny, że to Twoja mama powinna z nim rozmawiać. Inna sprawa, że nie o wszystkim musisz w domu opowiadać. Fajnie, że masz dobry kontakt z mamą i z siostrą, ale zawsze warto zachować pewne sprawy dla siebie.
  21. Gdyby to był obcy facet, to spokojnie można byłoby zgłosić sprawę na policji, ale rozumiem, że macie opory, bo to rodzina. Jeżeli prawdą jest to, co piszesz, to na pewno Ty nie możesz mu pomóc. Facet ma problem z głową, ale jest dorosły, więc nikt nie może zmusić go do leczenia. Pewnym rozwiązaniem byłoby zablokowanie go, ale podejrzewam, że Ty, ani Twoja kuzynka nie chcecie posunąć się do tak drastycznego kroku. Na Waszym miejscu nie wchodziłabym w ogóle w jakąkolwiek polemikę z nim. Kategorycznie protestowała przeciw wysyłaniu takich treści i namawiała na leczenie. Zawsze można też zgłosić problem jego rodzicom, ale z tego, co piszesz wynika, że on nie ma z nimi dobrych kontaktów, a po za tym j.w. jest dorosły. W ostateczności Twoja mama, będąc jego ciotką mogłaby go ochrzanić, zwłaszcza, że masz dopiero 20 lat i wiadomo, że takie obrzydlistwa mogą Cię ranić, a do tego on, w pewnym sensie obarcza Cię swoimi problemami. Możesz jednak odciąć się od niego. Pamiętaj, że nie ponosisz żadnej odpowiedzialności za jego czyny. Rodziny niestety nie wybiera się.
  22. Ok Margo, ja także bywam zniesmaczona, a nawet zbulwersowana, jednak weźmy pod uwagę fakt, że jest to forum internetowe i spór wirtualny. Cham siedzący za monitorem komputera czuje się bezkarny. Być może taka wymiana zdań wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby odbywała się face to face, choć też nie mam pewności. Tymczasem taka jatka może trwać bez końca, a osoba w kulturalny sposób broniąca swoich racji, w pewnym momencie czuje się zniżona do poziomu owego chama. Obawiam się, że skutek będzie żaden, tylko więcej osób zostanie unurzanych w g**nie. Bardzo się mylisz. Poczytaj sobie wywody BjZ i jemu podobnych. Nie przekonasz, a im dłużej trwa dyskusja, tym bardziej gość się nakręca. Najpierw zagaja temat, żali się, przedstawia swoje problemy, na które od początku nie widzi rozwiązania, nie przyjmuje żadnych z początku serdecznych rad, a aktywność innych uznaje za okazję do wylewania nienawiści. Dlatego ja już nie dyskutuję, bo nie ma z kim, czasami tylko coś obśmieję, choć zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam zignorować.
  23. Obawiam się, że nie tędy droga. Ja także niejednokrotnie dałam się sprowokować treścią, która nawet nie tyle mnie zdenerwowała, bo prawdę mówiąc zwisają mi durne teorie, ale z powodu totalnego absurdu prezentowanego przez niektórych użytkowników. Czytałam Twoją wymianę zdań z Mario i szczęka mi opadła. Nie zawsze muszę się z nim zgadzać, ale sądziłam, że facet trzyma poziom, a tu taki szok! ...no i ten jego "utwór" w kąciku poetyckim ?. Fakt ostrzegał, żeby nie czytać i też nie przeczytałam całości, ale wystarczyło, że rzuciłam okiem. Tutaj Ka-wa ma rację, najlepszym sposobem jest całkowite ignorowanie takich wątków, a także nienawiązywanie do ich wypowiedzi w innych wątkach. Niech kiszą się we własnym sosie. Tylko niestety czasami człek się skusi i wtrąci co nieco.
  24. Ja natomiast odradzam taką rozmowę. Wyjdzie tylko na desperata. Autor i tak już dał znać niewerbalnie, jak bardzo mu na niej zależy. Przecież te wszystkie jego starania były w wiadomym celu. Nie trzeba mówić wprost, dziewczyna i tak połapała się do czego zmierza ta znajomość i szybko wycofała się, bo z jakiegoś względu facet jej nie pociąga. Zrobiła to w kulturalny sposób, więc nie ma sensu dopraszać się o ostatecznego kopa.
  25. Sam sobie możesz powiedzieć "spadam!", to tylko Twój wybór. Zdejmij klapki z oczu i spójrz prawdzie w oczy; ona nie zostawiła Ci żadnego miejsca na niepewność, a tym bardziej nadzieję. Sam się nakręcasz i tworzysz historie, które się nie wydarzą i nie ma to nic wspólnego z dobrą pamięcią. Chłopie, przestań biadolić. Spotkał Cię zawód, jak wielu innych ludzi. Nie Ty pierwszy, nie ostatni. Jeśli tak cierpisz, to odetnij się od niej. Nie rób scen, tylko przestań odpisywać, ona zrozumie. Na zawiedzioną miłość dobry jest sport i wysiłek fizyczny. Jeśli nadal chcesz trzymać się nadziei, że jednak "coś" z tego będzie, to jesteś bardzo naiwny i marnujesz czas.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...