Skocz do zawartości
Forum

TakaJakaś7

Użytkownik
  • Postów

    578
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez TakaJakaś7

  1. To można mieć, trzeba tylko na to zapracować. Kiedyś tego nie miałam, ale przy odpowiednim zaangażowaniu, pracy nad sobą teraz to wszystko mam. I chociaż wprawdzie komfort emocjonalny nie jest na tym poziomie co bym chciała jednak pozostałe aspekty skutecznie to rekompensują. Także w moim przypadku sprawdza się powiedzenie: móc to chcieć.
  2. Trolling. Temat już był kiedyś założony i to pod dokładnie tym samym tytułem.
  3. Dla mnie to jest niemal tak samo naturalne jak oddychanie. Takie podejście kobiet jakie opisałaś jest bardzo niedojrzałe, niezdrowe. Też mam taki plan, do pośrednika nieruchomości już mam kontakt. W internecie natomiast obejrzę pokoje i się do niego odezwę w odpowiednim czasie. Ma rządzicielską naturę, ludzi potrafi rozstawiać po kątach. Mega czepialska, ile razy się czepiła że np. Coś nieumytego stoi czy że pranie w pralce stoi, nie wspominając o innych kwestiach. Raz nawet wyjęła puszkę z kosza w toalecie, przyniosła do salonu i wręcz nakazała osobie która ją wrzuciła aby wyrzuciła w innym miejscu. Innym razem zwołała zebranie, za pierwszym razem zapukała i wezwała, rozmawiałam przez telefon i poprosiłam o 10 minut, za drugim razem przyszła, ledwie zapukała, weszła do pokoju i wręcz nakazała że mam iść. Ona jest tak pokręcona że aż szkoda gadać. I teraz dziewczyny jakoś z nią wytrzymują, nawet rozmawiają ale obstawiam że długo to nie potrwa, ma za trudny charakter. Pomyślałam o bieganiu, bardziej krótkodystansowym, a tu wczoraj niespodzianka. Po wspólnym weekendzie z M. wpadłam na pomysł aby wybrać się do polskiego sklepu. Wpierw przyjechałam pociągami najbliżej jak się da do miejsca zamieszkania. Wg, rozkładu miał być autobus, niestety trzeba rezerwować. Dlatego też zdecydowałam się wrócić pieszo. Miałam ok. 20 km i było po 16, do domu dotarłam o 20:20. Powrót był pełen wrażeń ?. Zdecydowanie tak, ja również stawiam na naturalne. Jak mieszkałam w Pl to dużo robiłam przetworów, poczynając od dżemów, ogórków kiszonych czy kwaszonych po mięso domowej roboty. Mam możliwość i jedno i drugie, jak już wspomniałam mogłabym się, zwrócić do pośrednika u którego już wynajmowałam. Jest też opcja aby zacząć pracę to wówczas bym mogła zamieszkać na agencyjnym, trochę odłożyć i wynająć w pobliżu pokój. Tak właśnie robię, wyciągam wnioski o idę do przodu.
  4. Tak, 3 razy spędziliśmy czas wspólnie. Pierwszy raz na Boże Narodzenie, 25 grudnia przyjechaliśmy a 26 wyjechaliśmy, taki wypad w pośpiechu. Kolejny w lutym, wówczas już tydzień czasu, fajnie spędzony czas chociaż nie obyło się bez konfliktów. A jeszcze kolejny w sierpniu, 2 tygodnie wspólnego pobytu. Tydzień w Jego miejscu zamieszkania i tydzień w Pieninach. Okazało się że doszedł kolejny wydatek, także faktycznie lepiej będzie powoli. A i w tej sytuacji nie wchodzą w rachubę regularne spotkania, np. co tydzień. Wiadomo że u Niego ważniejsza jest spłata zobowiązań. Na pewno nie z tego powodu tak się zachowuje. Jeśli już to właśnie z powodu Jej charakteru ją rzucił. I chociaż wielokrotnie deklaruje że nie chce być z żadnym mężczyzną że dobrze Jej samej to i tak widzę że jak by jakiś się trafił to by się na niego rzuciła jak sikorka na słoninę. Mega słabe, przy okazji widzę że informacje które wyciągnęła ode mnie, a raczej to co ja Jej powiedziałam skrupulatnie wykorzystywała przeciw mnie. I tak skutecznie manipulowała informacjami że widzę iż przekonała inne osoby że ze mną jest coś nie tak. Też coraz częściej myślę o bieganiu, może w końcu na tyle się zmotywuję że zacznę trenować. Fakt że wolę rower ale na rowerze nie zrzucę z siebie tyle energii co podczas biegania. A przy okazji wzmocnię mięśnie ud, aktualnie czuję że są dość osłabione. Widzę bardzo Ci przypadły do gustu, w takim razie tym chętniej ich spróbuję. Póki co czekam na kontakt w sprawie innej pracy, może faktycznie się odezwie i gdzie indziej będę pracować. To prawda że za bardzo się przed nią otworzyłam. Ale wówczas czułam się tak okropnie źle, tak ciężko mi było. I nie, nie przeżywałam byłego/aktualnego a swoje odczucia. Wówczas naszło mnie te tzw. Jasnowidztwo i czułam się z tym źle a tak się złożyło że Ona akurat zamieszkała a w pokoju obok pewien chłopak. I w gruncie rzeczy On wówczas mi najbardziej pomógł. Z pracą mam trzy opcje: najpierw czekam na informację z biura. Jeśli nikt się nie odezwie to wówczas wyprowadzka. I po zastanowieniu się doszłam do wniosku że znów zamieszkam w rejonie gdzie mieszkałam z M (tak będę określać byłego/aktualnego). Decyzja ma niewiele wspólnego z Nim. Po prostu tam jest dużo bezpieczniej niż tu (mieszkam w centrum miast gdzie jest najwięcej zamieszek). Tam jest wprawdzie mniej ofert pracy ale też dużo spokojniej. I póki jeszcze mam zasiłek to mogę sobie pozwolić na nie pracowanie. I tak sobie myślę że odezwę się do pośrednika u którego wcześniej wynajmowaliśmy, spytam się o wolny pokój bądź nawet niedrogie studio jeśli będzie się dało. Odpocznę z tydzień- dwa i podejmę pracę tam gdzie i M. Zarobki wprawdzie niewielkie ale jak na moje potrzeby to i tyle na pewno wystarczy. Do tego w końcu poczułam potrzebę stabilizacji a tam na pewno będzie łatwiej. Tym bardziej że tam jak byłam to i dużo lepsze relacje z ludźmi miałam.
  5. Tak, tu byliśmy dobrze dobrani. Jeśli chodzi o dzieci to wiadomo że liczył się też ze mną. I nawet na tyle mi ufał że kiedyś zostawił dwójkę młodszych tylko ze mną. Była wówczas dość przykra sytuacja, na szczęście dałam sobie radę. Oboje tego chcemy i oboje chcemy być ze sobą, widywać się. Póki co gdzie indziej mieszkamy więc spotkania będą weekendowe a w tygodniu zajmujemy się przede wszystkim tym co na codzień. Czyli u mnie praca plus dom a u Niego wiadomo dzieci, praca, zmiana mieszkania i sprawy finansowe. Jak widać u Niego więcej spraw na głowie. Nie spieszę się, raczej żyję głównie tym co tu i teraz. I takie podejście bardzo ułatwia życie. I dobrze, kombinowanie ma swoje granice. Oby ten lockdown w końcu się skończył. W jaskini w której trzeba przejść pod wodą to i ja bym miała opory. A panika nigdy nie jest dobrym doradcą, natomiast spokój jest w cenie. Związki zazwyczaj mają to do siebie że czegoś nowego nas uczą. Dziś np. dowiedziałam się że koleżaneczkę (tak ją będę nazywać dla ułatwienia) rzucił chłopak i po rozstaniu zrobiła się zgorzkniała. Czyli lekcję miała solidną a którą, jak widać, nie odrobiła. Podziwiam, to ja tyle nie jeżdżę. Dziękuję za przepis, w wolnym czasie spróbuję zrobić. Jak się właśnie okazało byłam za bardzo cierpliwa. Przed chwilą był koordynator od którego się dowiedziałam że już tam nie pracuję. W poniedziałek mam czekać na telefon. Nie wiem czy warto, kiedyś miałam podobną sytuację to czekałam długi czas i się nie doczekałam. Więc może po prostu lepiej zmienić agencję i gdzie indziej pracować.
  6. Widziałam jaka jest ale w sumie myślałam że nie posunie się aż do takiego występku dlatego do tej pory nie reagowałam za bardzo. Bardziej spodziewałam się że skoro nie mieszkamy razem to sobie odpuści na ten czas co Jej pozostał. A widać powinnam reagować od początku i sobie nie pozwalać, teraz mam dobrą lekcję i wiem kiedy odpuszczać a kiedy nie. I dziś już mam zamiar bardziej stanowczo reagować na Jej zaczepki. Faktycznie, nie denerwować się będzie ciężko, co nie znaczy że jest to niemożliwe. Wczoraj jak chciałam wybadać sytuację to wpierw się zjeżyła i to bardzo. Ale jak zaczęłam łagodnie kontynuować to się uspokoiła i to co mi powiedziała to aż włos na głowie się jeży. Chyba myśli że mnie przekonała. Zaczęła mi wmawiać że jestem chora na głowę, że powinnam wdrożyć zaawansowane leczenie. Bardzo zaczęła kombinować. I najśmieszniejsze jest to że Ona naprawdę wierzy że ma rację. Widać umysł ma tak zaśmiecony że w gruncie rzeczy nie zdaje sobie sprawę że to z nią jest coś nie tak. Współczuję Jej i to bardzo, musi się czuć ze sobą mega okropnie, ale to jednak nie znaczy że może sobie ze mną pozwalać. I tak jak wcześniej pisałam, miałam ochotę się poddać, nadal czasami mam ochotę, jednak faktycznie lepiej będzie jak się postawię Jej bo również podejrzewam że będzie dalej próbować mnie się pozbyć. Poza tym jak teraz się poddam to później mogę trafić jeszcze gorzej. Dlatego im szybciej się uporam tym lepiej dla mnie.
  7. Nie do końca tak że finanse nas łączyły. Łączyły o tyle o ile, i to bardziej tak że to ja jako ta która jest w stanie pożyczyć to pożyczałam. No właśnie, zastrzegłam że to pożyczka, że w możliwym terminie będzie mógł oddać. I teraz na tyle na ile to możliwe spłaca mnie. Tak, dokładnie. Rodziną, dziećmi też się interesowałam ale pod tym kątem że coś się wypowiadałam, sugerowałam a On jako Ojciec podejmował decyzję. Ja notomiast byłam niejako z ubocza, nie chciałam za bardzo się wtrącać choćby dlatego że dzieci mają rodziców i to ich powinność a nie moja. To tak jak u mnie. Dużo działał, jeździł to tu to tam. Działacz Solidarności, człowiek w służbie dla kraju. Wiele lat minęło zanim uświadomiłam sobie że w gruncie rzeczy nie chciał dla nas źle, po prostu był nieszczęśliwy. Tak, liczy się ze mną. I tak się składa że doszliśmy do porozumienia i będziemy się nadal widywać. Tyle że weekendowo. Chyba że w pracy wypadnie coś takiego jak dziś i np. Gdzieś mnie przeniosą. Ostatnio codziennie do siebie dzwonimy. Jesteśmy umówieni na jutro na wspólny weekend. Dla mnie to swego rodzaju wytchnienie, odskocznia od tego co się dzieje na codzień. Cieszę się na to spotkanie. Co do terapii to jest pewnie możliwość ale albo po Holendersku albo trzeba płacić wyższą składkę za ubezpieczenie i to raczej w niepełnym zakresie. Kiedyś próbowałam, jednak ze słabym efektem. Zdecydowanie bardziej wolę rower, aczkolwiek czasami dla rozładowania się zdarzyło mi się przebiec niewielki dystans. A z przemianą materii to raczej nie miałam problemów, w czasach szkolnych to miałam nawet ksywę chucherko. A z tymi bułeczkami tak bardzo kusisz że aż nabrałam ochoty na te bułeczki. Masz może jakiś przepis na nie? Trzymam kciuki aby faktycznie tak było. Niektóre jaskinie są nawet całkiem fajne, z fajnymi widokami. Ale niektóre faktycznie są dość, hmmm, oporne, byłam w takiej w której przejście jest dość wąskie i miejscami trzeba było się przeciskać. Jak dla mnie to nawet całkiem fajna sprawa. To było z tym poprzednim. Wówczas nawet po cichu spodziewał się że się wystraszę (wielokrotnie wspominał o dziewczynie spokojnej, opanowanej która w pewnym miejscu się nieźle wystraszyła), jednak dla mnie takie sytuacje to przygoda. Kurs w Tatrach może kiedyś zrobię, póki co nastawiam się na kurs wspinania w Holandii aż skończy się lockdown. I taka ciekawostka w której wiele osób się nie orientuje bądź daje sobie spokój: nie trzeba przyjmować mandatu które są związane z obostrzeniami, jest to czyn bezprawny. Wiele osób w ten sposób wygrało sprawy w sądzie. Nie, wolę raczej w samotności, aczkolwiek w grupie też się odnajduję, jednak szybko się męczę i potrzebuję wytchnienia. Podlewanie jest automatyczne, my natomiast pielęgnujemy rośliny: wyciągamy pustą ziemię lub ze słabymi, malutkimi sadzonkami, uzupełniamy planty. Nawet całkiem fajne zajęcie. Niestety pracuję wspólnie z koleżaneczką, swoją drogą donos miał miejsce odkąd pracuję z nią.
  8. Na to co napisałaś odniosę się jak się w miarę uspokoję, tak się składa że dziś mnie nosi i to bardzo. Zostałam podkablowana do biura że za wolno pracuję. Zorientowałam się w sytuacji i wiem że to była współlokatorka tak kombinuje przeciw mnie. W ogóle ma rządzicielską widzę naturę. Często mówi o wyjeździe w marcu do Polski więc siedziałam cierpliwie i czekałam aż ten moment nastąpi. Niestety coraz bardziej sobie pozwala i muszę w końcu zacząć działać bo inaczej mnie przegoni z firmy. A chodzi o to że z biura od koordynatora dostałam maila że za wolno pracuję i jeśli się nie poprawię to będzie musiał mnie przenieść. Wpierw chciałam się poddać i odejść, ustąpić Jej pola. Ale powoli wstępuje we mnie wola przetrwania i ile jestem w stanie tyle będę działać, jeśli trzeba będzie to Ona będzie wyrzucona. Po raz kolejny zresztą, wiem że już 4 razy przenosili ją z lokacji na lokację więc jak i tym razem ją przeniosą to na własne życzenie.
  9. Ja byłam, jestem i na pewno będę silniejsza niż On. Na pewno fizycznie, emocjonalnie to już zależy od sytuacji aczkolwiek pod tym względem też raczej jestem silniejsza mimo wszystko. Bo owszem, stany emocjonalne w różnym stadium przechodziłam, jednakże i tak wychodziłam z tego silniejsza. Jak byliśmy ze sobą to tylko Jego sprawy finansowe mi ciążyły, inne kwestie pozostawały niejako z boku. A tak to żyłam swoimi sprawami. To jakie sprawy ma na głowie cały czas mam w świadomości, także nie jest tak że wszystko to znikło. Tak, nadal mamy ze sobą kontakt, rozmawiamy ze sobą. Więc przy okazji wspomnę mu aby spróbował podjąć się terapii. Chociaż może być mu ciężko, sprawy finansowe nadal mu ciążą. Wiem że kiedyś chodził na terapię, kilka lat. Wyszedł po części z tego w czym tkwił, dalej nie dał rady, było za ciężko. Może teraz da się namówić. Teoretycznie to powinno dotyczyć każdego. Wówczas żyłoby się zupełnie inaczej, ale jest jak jest. I dla takich osób jak ja czy Ty bywa to w pewnym sensie przytłoczeniem. W każdym razie to się widzi tak naprawdę na codzień. A skoro o tym mowa to jeszcze z wcześniejszym facetem przerabiałam wręcz zapiekłą nienawiść. Czyją? Jego, tak bardzo jest zapieklony że tak naprawdę nie widzi że krzywdzi rodzone dzieci. Dla takich osób jak my to jest ciężkie do zrozumienia, jednak dla takich osób jak On to jest coś niemal normalnego. Niestety nie bardzo rozumieją że można żyć zupełnie inaczej. Ja bardziej sernikowa i akurat lubię jak spód jest lekko niedopieczony. Szarlotkę też czasami robiłam. Moja Ciocia kiedyś podpowiedziała żeby dodać trochę... smalcu. Wówczas spód wychodzi bardziej kruchy. Może i Ty spróbuj. Ja akurat nie bardzo znam ten ból. Fakt że kiedyś jak dłuższy czas siedziałam w domu bez pracy to mi się przytyło. Ale jak tylko zaczęłam pracę to dość szybko zrzuciłam. Poza tym potrafię jeść mega dużo, wręcz obrzerać się i nie przytyję. Są osoby które od samego powąchania zaczynają puchnąć. To ja jak potrafiłam najeść się słodyczy do oporu i nic mnie nie ruszało to potrafiło to wzbudzać zazdrość koleżanek. W Tatrach się jeszcze nie wspinałam, ale na mniejszych skałkach, na Jurze Krakowsko- Częstochowskiej mam niewielkie doświadczenie. Poza tym udało mi się przejść kilka niewielkich jaskiń. Doświadczenie ciekawe ale niekoniecznie chcę dalej praktykować. Ścianki na czas lockdownu są pozamykane, mam nadzieję że niebawem otworzą. Patrzę się już od dawna, jak się rozstaliśmy jeszcze z poprzednim to nawet w pewnym momencie miałam nadzieję że jestem. Na szczęście nie byłam. A dlatego na szczęście ponieważ prawdopodobnie do końca życia bym się nie uwolniła od tego człowieka. A tak przynajmniej mam z nim spokój. Dziecko byłabym w stanie sama wychować, inaczej nawet bym nie myślała o ewentualnym macierzyństwie. Chciałam po prostu być na tyle silna emocjonalnie by swoich słabostek nie przekazać dziecku. Kiedyś nawet myślałam aby urodzić dziecko i wychowywać bez Ojca jednak w końcu zrewidowałam poglądy i doszłam do wniosku że dziecko potrzebuje obojga rodziców. Co do pracy: wczoraj trafiłam na inny dział. Aktualnie pracuję na szklarni. Jest ciepło ale też i sama pracuję, nie ma za bardzo możliwości z kimś porozmawiać. Ale jak każde zajęcie ma swoje plusy i minusy.
  10. Z pewnością mają dość, chociaż to nie jest zbyt słuszna droga to jednak ludzie przyparci do muru muszą gdzieś znaleźć ujscie. Nie wiem o której to było godzinie ale właśnie obejrzałam filmik na YouTube i widzę że w tamtym miejscu byłam i to dość długi czas. Na szczęście, jak się okazuje, ominęło mnie to. Tak na dobrą sprawę to ja miałam z Jego strony większe wsparcie. A gdy poczuł się mega przytłoczony moimi problemami powiedział dość. Teraz, z tego co widzę, role się odwróciły. Na pewno nie, zawsze był zdany na siebie i teraz też próbuje zdawać na siebie. I tak mi nawet przyszło do głowy że jak na sytuację którą ma to i tak dość dobrze daje sobie radę. Bo ma syna 3-letniego z którym utrzymuje kontakt, i córkę przybraną oraz córkę już dorosłą. Ma też dość spore problemy finansowe. Do tego sporo wydatków, bo i ,,alimenty" i samochód oraz opłaty z nim związane, mieszkanie, ubezpieczenie a to jednak kosztuje. I faktycznie, On się boi, i widzę że ja aktualnie jestem dla niego swego rodzaju powerem. Ale nie dziwię się mu. Sama czasami muszę się mega zmotywować aby coś zrobić. I ja jednak mam wsparcie. Choćby tu na forum Ciebie czy innych, rodzeństwo, coś tam w pracy. Ale przede wszystkim zdaję sobie sprawę że zmotywować się wcale nie jest łatwo. Sama kiedyś tak miałam. Poza tym widzę sporo ludzi, znacznie młodszych niż On, z mniejszym obciążeniem niż On a jednak stoją w miejscu. I już zdecydowałam że jak będę miała być dla Niego kopniakiem to jestem gotowa nim być. Nabrałam wystarczająco siły by dać sobie radę i ze sobą i z nim. Bądź co bądź nie jest aż taki okropny, znam dużo gorsze typy i jednak mają swoje tzw. Drugie połówki i żyją ze sobą długo. Nie czuję potrzeby by być źle nastawioną wobec Niego. Ma życie jakie ma, nie On jeden ma opory, jest dużo osób, i to znacznie młodszych niż On a się boją bardziej niż On. Poza tym widzę jak ludzie są mega pogubieni, się mega pozagmatwali, wszystko co się dzieje czasami zakrawa wręcz na jakąś paranoję. Ty natomiast trochę mi smaka narobiłaś szarlotką, również dawno nie jadłam. Może i ja zrobię jakieś ciasto aczkolwiek domownicy przestrzegli że po nastawieniu piekarnika korki wysiadają. Aż z ciekawości sprawdzę, mam ochotę coś upiec więc dobrze by było aby działał. Ostatecznie zrobiłam kluski śląskie z sosem pieczarkowym. Przepyszne, trochę się jeszcze zostało to będzie na jutro. Jak befsztyk to rzecz jasna naturalny. To samo karkówka, szynka czy np. ostatnio kupiłam żeberka. Na ściance wspinałam się i w Polsce i w Holandii. W Polsce to z tym poprzednim miałam jedynie okazję się powspinać. W Holandii natomiast udało mi się kilka razy z asekuracją innych osób. Gdyby nie pandemia to z chęcią bym skończyła kurs wspinaczkowy. Jednak dzięki temu że punkty są pozamykane to mam okazję rozwinąć się w fotografowaniu. Kto wie, może za jakiś czas powstanie wystawa. Ty wybierasz tak, ja tymczasem bardziej się skłaniam by jednak z kimś być. Z tym że to też kwestia akceptacji tej drugiej osoby. Jest małe prawdopodobieństwo że spotkam kogoś takiego ,,na miejscu", musiałabym naprawdę sporo nad sobą popracować. Ponadto dzięki książce wiem że jest możliwe stworzyć związek z osobą nie nadwydajną. Czasami rozmyślam o tym aby zostać matką a czas idzie do przodu. A czuję się na tyle dojrzała by stawić czoła i tej sytuacji.
  11. Również słyszałam o tych zamieszkach. I tak się składa że mniej więcej w tamtym czasie przebywałam w mieście w którym były te zamieszki. Na szczęście nie spotkałam się z taką sytuacją. Póki co odłożyłam wyjazd do Polski, wolę odpocząć, ewentualnie zająć się czymś w mieszkaniu, może coś obejrzeć, na wyjazd będę jeszcze mieć czas. To da się opanować, tak ułożyć życie aby przynajmniej samej nie czuć za bardzo przytłoczenia. I nawet jak przyciągnie się mężczyznę to nie musi On na Nas wpływać. Ja już dotarłam do tego momentu. Teraz już tylko Jego emocje grają jakąś rolę aczkolwiek i to również przerabiam. On jest Polakiem, przyjechał, jak większość przyjezdnych, za lepszym życiem. Nie, dotarło do mnie że nie mogłam być dla niego tym kopniakiem. On chciał (i wiem że nadal chce) być ze mną. Jemu zależy na mnie, myśli o mnie, tęskni. Ale też się boi, właściwie całe życie był zdany na siebie. Widzę że chciałby postawić kolejny krok ale się boi. I nawet nie dziwię się mu. W tej chwili nie wiem jak się ułoży między nami, czas pokaże. Jednakże niezależnie od nas kibicuję mu aby mu się wiodło pomyślnie. Próbuj dalej, w końcu kiedyś Ci się uda ?. Dziś usmażyłam befsztyki, na jutro jeszcze nie do końca mam pomysł ale prawdopodobnie zrobię kopytka z sosem pieczarkowym. Samoloty mi się kojarzą ze swego rodzaju wolnością, przestrzenią. Jak byłam dość młoda wielokrotnie śniło mi się że latam, wprawdzie niewysoko, kilka metrów nad ziemią, ale uczucie było bardzo przyjemne. Takie dryfowanie w przestworzach pozostało mi do dziś. Dość niedawno odkryłam że bardzo lubię fotografować. Nawet kiedyś o tym myślałam ale wówczas i pieniądze grały sporą rolę oraz chęci - nie bardzo mi się chciało wychodzić z inicjatywą, czyli poza własną strefę komfortu. Dopiero po przyjeździe do Holandii zaczęłam wyraźnie stawać na nogi. O tyle ciekawie z fotografowaniem wyszło że się zaczęłam w to wkręcać. Jest to swego rodzaju dodatkowa pasja. Jak byłam z jeszcze poprzednim to się zakręciłam wokół wspinaczki, i nawet po rozstaniu się trochę w to wkręciłam ale dość szybko poszło w odstawkę i od jakiegoś czasu nie praktykuję. Tym bardziej teraz, jak wszystko jest pozamykane. Fotografia o tyle jest przydatna że mogę ją praktykować pomimo pandemii. Już w tej chwili mam tyle zdjęć że np. Na weekend mam ciekawe zajęcie. Z tego co piszesz, momentami można zauważyć że jesteś przynajmniej WWO, tymczasem od początku nie jestem w stanie Ciebie wyczuć. A skoro przyciągasz tego typu mężczyzn to może warto bardziej się temu przyjrzeć? Ja w każdym razie się przyglądam i wyciągam różne wnioski.
  12. Na tym forum aż roi się od trolli, wiele tematów jest wymyślona. Ale akurat nie to jest sednem sprawy a po prostu uświadomienie autorowi że coś niefajnego przechodzi w życiu. W takiej sytuacji najlepiej przeczekać, dać sobie czas na uporanie się z emocjami. Toksyczne związki mają to do siebie że bardzo uzależniają emocjonalnie. Dlatego trzeba dużo czasu, często potrzebna jest terapia aby odzyskać swoje życie. A z tego co piszesz to stan jest bardzo poważny i bez terapeuty ciężko będzie Ci stanąć na nogi. Teraz jest pandemia więc ciężko o aktywność fizyczną. Jednak jest wiele czynności które można wykonywać pomimo tego. Ja np. staram się dużo jeździć na rowerze, zwiedzam różne miasta, dużo ostatnio fotografuję, staram się regularnie morsować. Ty również możesz znaleźć sobie zajęcie, na tyle zająć się sobą aby nie myśleć za bardzo o Nim. On się męczy sam ze sobą, nie warto abyś Ty się męczyła razem z nim.
  13. Czytając posty takich osób jak Ty nietrudno o jeden wniosek: że temat został po prostu wymyślony. Ale przy okazji nasuwa się kolejny wniosek: niezależnie czy faktycznie jest wymyślony czy to prawda widać że z taką osobą jest coś nie tak. Także zakładając że jednak piszesz prawdę to tak czy inaczej zdajesz sobie sprawę z sytuacji, czyli to że Jemu nie pomożesz. Z mojej wiedzy wynika że jeszcze ani jedna osoba toksyczna nie wyszła ze swojego stanu. Więc jeśli ktoś się decyduje na życie z taką osobą to na własną odpowiedzialność, z własnym uszczerbkiem na psychice.
  14. Sama sobie odpowiedziałaś w tytułowym pytaniu, wiesz co najlepiej zrobić. Pytanie czy masz na tyle odwagi i siły by uczynić ten krok? My tu na forum, jeśli tylko będziesz potrzebowała damy Ci tyle wsparcia na tyle na ile to możliwe, jednak ten pierwszy krok należy do Ciebie. Im szybciej go wykonasz tym lepiej dla Ciebie.
  15. W Bawarii to prawie jak w Polsce. I chyba jednak, mimo wszystko, wolę Polskę. Nawet w Niemczech to inna kultura. A w Polsce to w Polsce, w ciągu tygodnia dowiem się jak to z obostrzeniami i gdy wszystko będzie grało to rezerwuję bilet i lecę na weekend. To prawda że jak się pracuje woelokulturowo to inaczej się pracuje. Niemal w każdej pracy (w Holandii) były osoby różnej narodowości. Bywało różnie, z tym że dopóki nie trafiłam na byłego to i raczej nieprzychylnie patrzyłam na innych. Dopiero za Jego sprawą sytuacja przybrała inny obrót. Aktualnie mam bardzo inne podejście do ludzi niż kiedyś. Nie wiem jak to może być z umową. Nie wiem też jak z prawkiem. Póki co chcę się nauczyć koncentracji tak abym była w stanie zdać egzamin. Póki co moja koncentracja się jeszcze rozprasza więc na tym teraz mam zamiar się skupić. Co do byłego... Hmmm, trudno powiedzieć czy byłam kopniakiem. Może po prostu podświadomie chciał abym była tym kopniakiem ale wyszło inaczej. Teraz wspomniał o spotkaniu ale w tym kontekście aby zejść się ze mną z powrotem. Brakuje mu mnie, myśli o mnie. Tym samym potwierdził niejako że moje odczucia względem niego (czasami- nie zawsze) są słuszne. To kolejna moja droga którą mam zamiar iść. Chcę się nauczyć różnicować które emocje są moje a które innych. Tak przy okazji, czasami nachodzi mnie refleksja o sobie. Uważam, niezależnie czy to by był były czy jakikolwiek inny mężczyzna. Dopóki wyjawiam nadaktywność to nie jestem w stanie przyciągnąć innego mężczyzny niż jakiś problemowy. Sama musiałabym być bardzo ułożona by przyciągnąć takiego mężczyznę. A że jestem dość nadaktywna w prawą stronę to przyciągnę mężczyznę nadaktywnego w lewą stronę. Na basen też bym z chęcią się wybrała, niestety wszystko jest zamknięte. Natomiast dziś miałam naprawdę extra dzień. Zrobiłam mnóstwo zdjęć. Miałam zamiar wybrać się na morsowanie jednak ostatecznie wybrałam zwiedzanie miasta. Byłam w wielu fajnych miejscach. Sporo czasu spędziłam tam, w tym w polskim sklepie. W żywność jestem zaopatrzona na co najmniej tydzień czasu. Ponadto byłam też na lotnisku. Bardzo lubię patrzeć na samoloty, zwłaszcza jak startują czy lądują. Efekt robi wrażenie. Widok jest nie do opisania. Będę w razie czego miała co robić w ciągu tygodnia.
  16. Mieszkam tutaj, mam styczność z różnymi ludźmi. W dodatku wczoraj rozmawiałam z byłym. I zauważyłam że każdy ma tą samą tendencję: tak bardzo, czasami wręcz panicznie boją się zmian. I w sumie o ile byłego troszkę rozumiem, jest osobą po 50,co nieco już przeżył. Powiedział mi że chciałby się ze mną spotkać, ale nie chce też zmieniać pracy bo tu się zaaklimatyzował. Widocznie bardziej potrzebuje drugiej osoby przy sobie aby się ustabilizować. I serio, to potrafię zrozumieć i zaakceptować. Ale wczoraj też rozmawiałam z dwiema dziewczynami z mieszkania. Obie są młodsze ode mnie, życie dopiero przed nimi, są w najlepszym okresie życia by brać od niego garściami. A tymczasem one... tkwią w miejscu. Bo z tego co mówią to od dwóch lat wybierają się do miasta w którym ja w tej chwili przebywam. I ciągle nie mogą się wybrać. Coś takiego ciężko mi pojąć. Tak w ogóle to jak dla mnie ciężko pojąć jak można tak bardzo utkwić w miejscu. Po części też i sobie się dziwię, bo zanim zaczęłam chodzić na kurs karate (od tego zaczęła się moja przemiana) to też bardzo tkwiłam w miejscu, czasami nawet wręcz się cofałam. Wymyślałam sobie różne choroby, czasami mega obsesyjnie zwracałam na siebie uwagę. I teraz jeszcze coś mi się z tego jeszcze zostało ale teraz nie wyobrażam sobie by powrócić do tamtego życia. Teraz tak dobrze mi się żyje, czuję że żyję, i mam zamiar się tego trzymać. A wczoraj byłam u Coacha, i cieszę że że się tam wybrałam. Odrobinę więcej się o sobie dowiedziałam. Trochę zmieniłam postrzeganie siebie. I czuję że dobrze zrobiłam, i w dobrym momencie. Szkoda że jest lockdown, zapisałabym się na kurs karate. Aczkolwiek może jednak gdzieś jest prowadzony, fajnie by było. Wracając do mieszkania... Póki co nie chcę zmieniać z agencyjnego na prywatne. Minął nieco ponad miesiąc a mam zamiar jeszcze pobyć kolejne 4-5 dopóki się nie dowiem co dalej z umową. Ewentualnie rozglądam się za pokojem blisko większego miasta. I tylko w tamtym regionie szukam, w razie jak tu by mi nie wyszło to tam jest zakład w którym już mam doświadczenie a wiem że tam przyjmują. W każdym razie rozważam różne decyzje a co wyniknie to czas pokaże.
  17. To już wolę Polskie Tatry, przynajmniej się dogadam. Bo tak czy inaczej przejazd by był przez dwie granice. A do Polski w razie czego mogę pojechać z kimś samochodem, do Francji już nie mam tej możliwości. Poza tym we Francji mogę się nie porozumieć. Z umiejętnością jestem trochę na bakier, jednak zjadę 3-4 razy i później szusuję nawet na wysokich zjazdach i jeśli już to przy hamowaniu pojawia się problem. Plusy zdecydowanie przeważyły minusy. I nie żałuję. Tak, z ekipą dość fajnie mi się trafiło. I w poprzedniej pracy i teraz. Są osoby różnej narodowości. Trochę z Holandii, jest chłopak z Rumunii, jest kobieta z kraju egzotycznego (nie mogę sobie przypomnieć narodowości). Innych osób nie znam ale zapewne znajdzie się ktoś z innego kraju. Jednak Polacy to zdecydowana większość. Mamy stawkę godzinową. Na godzinę bardziej się raczej opłaca aczkolwiek mi na pieniądzach za bardzo nie zależy, owszem, wiadomo że za darmo też nie chcę pracować jednak bardziej zależy mi na samej pracy jako takiej, pobyć wśród ludzi, płaca to sprawa drugorzędna. Dlatego pewnie mam zawsze jakieś pieniądze w zanadrzu ?. Jak zrobię prawo jazdy to jest niemal pewne że umowę przedłużą . Kierowców potrzebują nagminnie, są potrzebni niemal tak samo jak powietrze ???. W tej chwili na całym domku (a jest nas w tej chwili 8 osób a wczoraj lub dziś ma dotrzeć kolejna osoba) jest jeden kierowca. Wstępnie zakładam że spróbuję w trakcie urlopu który planuję mniej więcej w lutym, może w marcu. W pracy się skonsultuję kiedy najlepiej żeby nie brać w trakcie najbardziej wytężonej pracy. I nie ze względu na finanse a dlatego że wówczas mogę nie dostać urlopu.
  18. Zanim pierwszy raz wyjechałam za granicę to coś ok. 1,5 roku się przymierzałam. W końcu powiedziałam sobie- dość - w ciągu ok. 2 tygodni pozałatwiałam wszystko co trzeba, spakowałam i wyjechałam. Właściwie to był dość odważny krok- nie znałam języka, obyczajów, realiów kraju. Z początku było dość ciężko, w pierwszej pracy wytrzymałam 6 tygodni, jednak z biegiem czasu się zaaklimatyzowałam i teraz żyje się mi zdecydowanie lepiej. Trzymam kciuki aby faktycznie tak było. Ja również uwielbiam góry ?. Mam nadzieję że niebawem uda mi się tam wybrać na weekend, słyszałam że stoki narciarskie mają być pootwierane, z chęcią bym poszusowała na nartach. Do Polski nie mam zamiaru póki co wracać, ze swoimi możliwościami na pewno bym nie zarobiła tyle ile tu zarabiam. Ale śnieg z chęcią bym zobaczyła, tu gdzie jestem poleżał jeden wieczór. Ale może jak w góry uda mi się zrobić wypad to w końcu popatrzę na niego nieco dłużej. Zgadza się, doszłam do wniosku że Ona zachowuje się jak moja najstarsza siostra, dlatego też się trochę zjeżyłam na nią, na szczęście szybko przywołałam się do porządku, znalazłyśmy wspólny język i teraz jest w porządku. A w pracy, jak już napisałam, coraz bardziej się aklimatyzuję. Jest nawet bardzo fajnie, nie dość że robię to co naprawdę lubię to w dodatku jest fajna atmosfera a do tego zauważyłam jeszcze że doceniają mnie jako pracownika. Tak się składa że w poniedziałek ja i ta druga dziewczyna znów mamy na 6 a pozostali na 8. Wprawdzie wolałabym w tym dniu dłużej poleżeć ale coś za coś. Te dziewczyny słyszałam że ostro wywijały sobie, na dużo sobie pozwalały, zwłaszcza jedna z nich. Bardzo szczekata, i potrafiła mocno kombinować. Nikt ich za bardzo nie lubił. Szczerze mówiąc ja też nie byłam zbyt przychylna wobec nich. Owszem, zachowywałam się kulturalnie jednak i tak wolałam aby nie pracowały. Ta druga to akurat raczej cicho siedziała ale też słyszałam że potrafiła nieźle wywijać. A tak swoją drogą to mąż tej krzykaczki siedzi w więzieniu za współudział w napadzie. Wprawdzie twierdzi że jest niewinny ale każdy wątpi w tą wersję... Również słyszałam że w Norwegii drogie życie, ale aby zarobić na szybko to się opłaca. W Holandii jest akurat na odwrót, poziom zarobków i wydatków jest niższy niż w Polsce czy Norwegii. A ja mam niemal zawsze to szczęście że godziny mam prawie zawsze zapełnione. I zarabiam wystarczająco aby mieć i na życie i na odłożenie, wprawdzie nie dużo ale i tak wychodzi na plus. Tak, aczkolwiek to nie zależy od regionu tylko od powierzchni. W całej Holandii kwoty są mniej więcej takie same. Z tym że w jednym regionie jest więcej opcji a w innych mniej. Póki co myślę aby do końca tej umowy zostać na agencyjnym, kto wie, może umowy mi nie przedłużą i trzeba będzie się zbierać. Chyba że znajdę pokój w miejscu gdzieś w regionie gdzie będzie lepiej z pracą, na początku bym dojeżdżała rowerem a gdyby udało mi się zrobić prawo jazdy to było by zdecydowanie lepiej. Zdecydowanie, zauważyłam że właśnie do tego każdy dążył. A że później gadają? Tak jest wszędzie, wpierw coś usłyszą a później komentują. Zaczynam współgrać z grupą a w końcu o to chodzi. W sumie to nawet podoba mi się tak jak jest ?.
  19. Z tego co piszesz nie jesteś ,,tylko" introwertykiem, prawdopodobnie jesteś WWO (Wysoko wrażliwa osoba- tłum.). Poczytaj sobie o tym, może to akurat Ty.
  20. To może się zamienimy miejscem zamieszkania? Akurat każda z nas będzie miała to co chce? ??? Do morza trochę mam, jakieś 100 km, natomiast tuż pod nosem, może coś ok. 300 metrów na wprost jest rzeka, dość głęboka. A że jestem dość wrazliwa na zmianę warunków atmosferycznych to teraz, przy silnym wietrze i dość dużych opadach często odczuwam ból głowy. Na szczęście nie utożsamiam się z tym stanem także dość dobrze daję sobie radę. Zazwyczaj tak, choćby ex współlokatorka, chyba się nie sprawdzała na stekowaniu (sadzenie plantów) to była na innym dziale. Jednak w tym tygodniu jest z nami z powrotem, widocznie zmienili zdanie i ją przywrócili. Jak to się odbywa nie wnikałam. W sumie to coraz bardziej się do niej przyzwyczajam i pomimo czepialstwa dochodzę coraz częściej do wniosku że nie jest taka okropna. A w dodatku całkiem fajnie się nam rozmawia. Przyjaciółką Jej nie nazwę na pewno ale jako koleżanka jest nawet całkiem w porządku. Te jedna z dziewczyn nie wiem za co została wywalona, w każdym razie obie jeździły ze sobą, mieszkają też gdzieś blisko siebie. Natomiast ta druga to wiem że ostro pyskowała na innych. Padały teksty typu: kur..., dziw..., szma... I wiele wiele innych. Wyzywała naszą przełożoną, swoją drogą fajną, miłą osobę, dość kompetentną, skupioną. A i wiem że znacznie wcześniej były na wylocie aż w końcu je zwolnili i to dyscyplinarnie. Nie wiem czy i agencja też im podziękowała za współpracę czy może po prostu dali im inne zajęcie. Możliwe że jednak nadal pracują, tyle że w pracy na miarę ich zachowania... Ale teraz to już ich sprawa. Dokładnie to samo w Holandii, też wszystko pozamykane, też jest lockdown, od jutra godzina policyjna. Z pracą też mniej więcej to samo co w Polsce. Z jedną dość istotną różnicą: różnica dochodów i wydatków. W Holandii na pewno więcej można oszczędzić. Ja i wiele innych osób przelicza to w ten sposób: w Pl dużo osób zarabia coś ok. 1500, w Holandii też taka sama suma tyle że w Pl złotych a w Holandii Euro. I w Polsce na żywność wydaje się jednorazowo, na jedną osobę ok. 50 (zł) natomiast w Holandii za te same produkty zapłacę 20 (€). I na tym polega różnica w oszczędzaniu. Patrzę przede wszystkim na siebie, jednocześnie też integruję się coraz bardziej z innymi. Dziś w pracy dość bardzo się otworzyłam przed innymi, dużo się pośmialiśmy, pożartowaliśmy. I chociaż później słyszałam jak inni gadają na mój temat to i tak widzę że im się spodobało moje otwarcie się. Bo tak to już działa, nie tylko tu ale gdziekolwiek indziej również. Tak naprawdę każdy na każdego i o każdym gada, tak to funkcjonuje.
  21. Jak byś się dłużej zastanowiła to na pewno byś sobie przypomniała że na pewno się deklarował wielokrotnie tylko Ty nie zwróciłaś za bardzo na to uwagi bo zapewne byłaś skupiona na rozmyślaniu o czymś innym. Poza tym wysyłasz odbiorcom sprzeczne sygnały (celowo użyłam liczby mnogiej, nam wysyłałaś więc z pewnością wysyłasz je każdemu - w tym i Jemu). Ponadto widać strach w Twoim zachowaniu. Warto abyś wzięła to pod uwagę i wzięła się solidnie za siebie bo widać jak na dłoni jak bardzo niepewna siebie jesteś. Postaw na siebie, nawet gdyby miało Ci nic nie wyjść z tym chłopakiem.
  22. Reagować na Jego sygnały. Jeśli mówi Ci komplement to podziękować, nie odwracać wzroku, nawet jeśli się zaczerwienisz jak pensjonariuszka. Próbować się wciągać w rozmowy w które On próbuje Cię włączyć. Intuicję masz, tylko chyba nakierowaną na niemiłe sytuacje. To da się zmienić, aczkolwiek nie bez oporu. I przed wszystkimi, siebie odbierać pozytywnie, bez tego ani rusz przy jakiejkolwiek zmianie siebie.
  23. Tak że albo się przed nim otwierasz i jesteście parą albo zamykasz i zostaje tak jak byście byli znajomymi z pracy. Albo faktycznie chcesz być z nim, a widać że chcesz, i nie przejmujesz się żadnym ,,profesjonalizmem", plotkami, pogłoskami albo dajesz sobie z nim siana. Taka zabawa jaka jest między Wami jest bez sensu, tym bardziej że to nie trwa tydzień czy dwa a dłuższy już czas. Czas na coś się zdecydować.
  24. Czyli tylko Twoje poglądy odgrywają tu rolę a nie odgórny przymus. W takim razie próbujesz nim manipulować w związku z czym nie warto dawać Ci rad. Lepiej jak chłopak będzie oszczędzony. Oczywiście współczuję Ci że znalazłaś się w takim stanie ale rady jak manipulować chłopakiem nie ma racji bytu.
  25. Już się zaangażowałaś więc trochę Z późno na tego typu dywagacje. W pracy podpisaliście zakaz łączenia się w pary z innym pracownikiem albo pracują tylko single?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...