Skocz do zawartości
Forum

TakaJakaś7

Użytkownik
  • Postów

    578
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez TakaJakaś7

  1. Niby mamy XXI wiek a wiele osób wykazuje spostrzeżenia przedpotopowe. Jedyna miłość na całe życie? Sorki ale to mit, nie ma czegoś takiego. Nie są to moje spostrzeżenia a zwykła psychologia i nie trzeba być wielkim znawcą, to każda tzw normalna osoba, czyli taka która poczucie wartości ma unormowane wie coś takiego. Ten facet to toksyk, bawi się Tobą i tamtą kobietą tak naprawdę. Nie dojrzał a to nie ma nic wspólnego z tzw ,,jedyną miłością na całe życie”. Człowiek ewoluuje i to się samo tyczy miłości. Miłość to dojrzałość a ani Ty ani Twój facet nie dojrzeliście jeszcze. Ty masz skrajnie zaniżone poczucie wartości On- przeciwnie, ma przesadzone i chociaż równowaga jest zachowana to nie jest zdrowa. Najważniejszy jest balans a tego brakuje Wam obojgu. Tak- obojgu bo Ty też ponosisz odpowiedzialność za sytuację
  2. W takiej sytuacji to normalne że żyjesz czyimś życiem zamiast cieszyć się swoim. To nie minie jak ręką odjął, potrzebujesz czasu aby w życiu zaczęło się układać po Twojemu. Wsparcie w Twojej sytuacji będzie nieocenione, już teraz bardzo go potrzebujesz a w dalszym etapie będzie potrzebne jeszcze bardziej. Nie każdy czuje się na siłach aby przyjąć na siebie cały ból. Ja się akurat odważyłam i chociaż w dalszym ciągu przeżywam ten ból to nie żałuję. To są bardzo ciężkie udręki, ciągłe przeżywanie na nowo i na nowo. Przychodzą momenty w których odechciewa się żyć a nawet są chwile w których próbuje się faktycznie to zrobić. To nie jest prosta sprawa, im więcej w życiu się przeszło tym więcej się bólu przechodzi. Warto poszukać grupy wsparcia, szukać pomocy na różne sposoby, mi to pomogło. I chociaż nadal nienawidzę osoby które wyrządziły mi krzywdę to jednocześnie czuję się też wolna. Mówię o wielu osobach bo to dotyczy nie tylko mojej Matki ale też rodzeństwa a nawet ciotki i Jej dzieci. Ciężko z czymś takim się pogodzić, przyjąć aż tak ciężkie emocje. Ale zapewniam że to bardzo skuteczna metoda, naprawdę pomaga. Życzę wytrwałości, widać w Tobie siłę i determinację więc skoro już tyle udało Ci się osiągnąć to i dalej sobie poradzisz. Powodzenia
  3. Robisz bo jesteś przyzwyczajona, ten schemat już dawno temu Ci się zakorzenił i cały czas go powielasz. A to co Cię trzyma przy Nim to poczucie winy, i to jest czynnik który najczęściej trzyma przy osobie toksycznej. Poza tym kolejną częścią całości jest to że nie tylko jedna strona jest tylko oprawcą a druga ofiarą, oba te czynniki dotyczą obu stron. To się nazywa tzw. Trojkąt dramatyczny, poczytaj sobie o tym, na pewno Ci się przyda, tym bardziej że wykazujesz symptomy osoby która szuka rozwiązań aby wyjść z patowej sytuacji. Kolejna sprawa jest taka abyś przestała czuć poczucie winy bo u Ciebie jest przeogromne. Wbrew powszechnym radom aby całkowicie i radykalnie uciąć kontakt nie zawsze jest dobrym pomysłem. W wielu sytuacjach, a na pewno Twojej, taka radykalna zmiana często przynosi odwrotny skutek. Bo fizyczne odcięcie nie oznacza że w głowie się odetnie. To od głowy tak naprawdę się zaczyna i jeśli tam nie jest poukładane to i gdzie indziej nie będzie się układać. Najczęściej są to nieprzerobione traumy z dzieciństwa i wpierw trzeba je przerobić. Nie musisz tak naprawdę ucinać kontaktu z mężem, tym bardziej że widać jak bardzo Cię do Niego nadal ciągnie. Skup się raczej na sobie bo w gruncie rzeczy nawet z toksyczną osobą można wytrzymać. Ja nadal mieszkam z ,,moim toksykiem” ale w innych pokojach i w sumie nie mam co narzekać. Jak potrzebuję to mam swoją prywatność, mogę się skupić na sobie. A teraz tak naprawdę ciąży mi to co mnie spotkało od strony rodziny, najbliższych. Dostałam od Nich tyle zniewag, tyle podłości że nie mogę/nie daję rady czy cokolwiek innego to jest , po prostu to nie czas by im wybaczyć. Tobie radzę to samo, skupić się na doświadczeniach z dzieciństwa, wówczas dużo łatwiej będzie Ci odejść od tego człowieka
  4. Z Twojego opisu wynika że tak naprawdę nie wiesz czego chcesz a nad morze chcesz po prostu uciec. A ucieczka nic nie da, przenosząc się gdziekolwiek indziej zawsze przenosisz tam też swoje emocje. Przede wszystkim na początku zmianę powinnaś zacząć ale od siebie, nauczyć się funkcjonować sama bez zbędnych emocji. Pośpiech tak naprawdę nic nie da a często tylko pogarsza sytuację. Dlatego w pierwszej kolejności psycholog, nieważne czy na NFZ czy prywatnie, ważne aby pomógł Ci. Banały typu że powinien być taki aby aby Ci pasował lepiej wsadzić między bajki bo w świecie emocji nie znajdzie się takiego. Początkowo może i pasować dopóki będzie współczuł, ale po czasie, jak już zakopane emocje wyjdą na wierzch to prawie każdy nienawidzi terapeuty. Warto też się zakręcić za pracą ale póki co jakąkolwiek aby tylko mieć kontakt z ludźmi i rzecz jasna pieniądze. Osobiście wychodzę z założenia że w Polsce płaca nie jest godziwa i raczej ciężko odłożyć pieniądze. Dlatego wiele osób, zwłaszcza młodych, wyjeżdża za granicę nawet na 2-3 miesiące, czasami na rok. Dzięki temu mają lepszy start w życiu i łatwiej wowczas rozwijać się w kraju. Na pewno lepsze to niż wegetowanie wśród ciężkich osób, zarabiając grosze.
  5. Mam, dorośnij bo w tej chwili zachowujesz się jak dziecko które nie odcięło jeszcze pępowiny od rodziców (zapoznałam się z całością Twoich ,,problemów” z mężem, czyli nie tylko z przeklinaniem ale również tym że np. Nie akceptuje Twoich rodziców). To jest do rozwiązania tylko Ty wolisz szukać problemu w mężu a nie w sobie. A to że w sobie nie widzisz winy to już skrajny egoizm, wzięłaś sobie problemowego męża więc powinniście razem rozwiązać problem. Ale widzę że ewidentnie masz zaniedbane wewnętrzne dziecko które wręcz panicznie boi się krytyki. I dopóki nie uleczysz tego dziecko to problemy będą rosły, rosły, rosły… Pewnie w końcu dojdziesz do wniosku że mąż zamiast się zmienić na lepsze będzie stawał się coraz gorszy i w końcu małżeństwo przestanie istnieć.
  6. Wow, fantazję masz niezłą tylko te czarnowidztwo nie bardzo tu pasuje. Atak na ofiarę? Zadała pytanie na nurtujące ją pytania a ja odpowiedziałam gdzie widzę problem i nadal to podtrzymuję. Bo jak to się mówi do tanga trzeba dwojga więc nie tylko mąż jest taki okropny, autorka jakkolwiek by nie patrzeć też jest współwinna. I tak, jest ofiarą, ale na własne życzenie, jest moment poświęcony temu że tak został wychowany, że matka nadskakiwała całe życie. Świadomie wybrała i zamiast coś ustalić przed ślubem to teraz jaka ja biedna. Dokładnie, pomagamy i wspieramy i chodziaż wypowiada się tylko autorka to jednak co nieco już się dowiedzieliśmy na temat tego jak to wygląda. A ze mnie zrobiłaś okropną żmiję, jeszcze brakuje żebyś wsadziła mi w rękę ostry przedmiot z zamiarem zadania ostatecznego ciosu (to oczywiście ironia). Z wypowiedzi wiemy że związała się z człowiekiem problemowym i z takim wzięła ślub. Wiemy też że ucieka od odpowiedzialności wynikającej z założenia rodziny, bo zamiast przedstkutować temat co boli Jej męża, uwzględnić Jego uczucia to wpierw ucieka zostawiając go z tym samego a poźniej nawet jak emocje ochłoną to nie porozmawia, nie wyjaśni tylko jeszcze mu ciosa kołki na głowie bo Jej się nie podoba Jego słownictwo. Czy faktycznie tak powinno wyglądać małżeństwo? A pomoc i wsparcie to nie tylko głaskanie po główce i wspólne użalanie ojoj jaka Ty biedna, trafiłaś na tyrana. Jest dokładnie tak samo odpowiedzialna za ten stan rzeczy a z tej perspektywy widać że ewidentnie chce z tego się wymigać. A ja, no sorry, nie będę pobłażać, ma problem ale przede wszystkim ze sobą i w gruncie rzeczy to nie ma nic wspólnego z mężem.
  7. No powiem tak, epitety nieważne czy takie czy inne świadczą o tym że ktoś czuje się niekochany, nieszanowany, po prostu źle traktowany. To jest tylko Twoja wersja, jak to wygląda naprawdę wiecie Tylko Wy. Ale już w tym jednym zdaniu widać że nie szanujesz go, nie akceptujesz. Wiedziałaś za kogo wychodzisz a teraz masz pretensje Oj to widać manipulujesz Nim, manipulujesz, na siłę próbujesz go zmieniać. W takiej sytuacji każdy by wybuchł, ranisz Jego uczucia a On jeszcze ma Cię za to przepraszać. Sorry ale jesteś strasznie chamska i co ,,najlepsze” nie szukasz problemu u siebie tylko u Niego. Bo Ciebie razi? W dodatku tak ogromnie skupiłaś się na tym właśnie jednym aspekcie. Jak to się mówi uczepiłaś się jak rzep psiego ogona i w żaden sposób nie popuścisz. Rażący brak akceptacji, rozumiem że to Tobie sprawia dyskomfort ale w takim razie po co brałaś z Nim ślub? Trzeba było się rozstać i skupić na sobie bo Twoje zachowanie jest wręcz rażące. Bo o Jego zaletach piszesz mało i w dodatku dość ogólnikowo, zaś o sobie i o Tym co Ci Przeszkadza napisałaś niemal elaborat. O zaletach raptem garstka natomiast o wadach piszesz piszesz i piszesz. Warto abyś nad tym popracowała a nie na innych na pewno więcej wskórasz niż tym co teraz robisz.
  8. W psychologii ma to swoje określenie: chcesz zmienić Jego a nie siebie, to bardzo popularne zjawisko. Tak się dzieje nawet w zdrowych relacjach- wiadomo, każdy dąży do samospełnienia. Pytanie też dlaczego chcesz wiedzieć co mu dolega? Pomijając rzecz jasna próbę zmiany. Dupek to dupek i kropka, socjopata, psychopata, narcyz i jeszcze inni co za różnica, schemat dokładnie ten sam: każdy z tych typów myśli tylko i wyłącznie o sobie. Wiele osób, nie tylko kobiety ale również mężczyźni, często wręcz się pchają w takie relacje i często to się ciągnie bardzo długo. Logika często podpowiada że to jest złe i gdyby to była przyjaciółka, siostra/brat, dziecko to nasza reakcja by była natychmiastowa: na pewno nikt by nie mówił że zostań, że to dobra osoba, że w gruncie rzeczy nie jest tak źle, że ma zalety itp itd. Czegoś takiego na pewno byśmy nie powiedzieli a jednak sami tak myślimy. Naiwne myślenie, bardzo niedojrzałe, reakcja tak naprawdę małego dziecka. Ja jeszcze mieszkam (w innym pokoju) z ex już toksykiem. Wygodnie mi tu dlatego jeszcze siedzę tu. Ale jest mi już tak niechętny że się czasami zastanawiam co, w gruncie rzeczy, za głupota przyciągnęła mnie do Niego. Teraz pozostało mi uwolnić się mentalnie od toksycznej rodziny, tak naprawdę Oni odegrali główny wpływ na mój stan. Już po części odpuściłam i mam zamiar dalej odpuszczać. Tak naprawdę sytuacja jest prosta, albo się godzimy na chamskie traktowanie albo odcinamy pępowinę i stawiamy na siebie. Wybór zależy tylko i wyłącznie od Nas samych
  9. Dużo narzekania w Twoim poście, a gdzie miejsce na radość z życia? Bo żeby cieszyć się życiem jest naprawdę multum możliwości, mnie np cieszy bardzo dużo: uwielbiam góry, kwiaty: robię bukiety, niedługo znów zakwitną przepiękne pola różnokolorowych tulipanów. Widziałaś kiedyś taką feerię różnych odcieni, kolorów? Widok bajeczny, tak jak widok gór bez względu na porę roku. A na rowerze jeździsz? Super sprawa! Wiosna coraz bliżej to można się wybierać na coraz dalsze wycieczki. Albo kociaki lub pieski, niektóre są naprawdę fajne. Ludzie też potrafią być naprawdę fajni, w porządku. Też kiedyś mi się wydawało że ludzie to tylko egoiści, samoluby ze nie da się z Nimi rozmawiać. Aż poznałam jednego toksyka, drugiego i mi przeszło . Teraz z wieloma osobami mam naprawdę fajny kontakt, pomagają mi, wspierają mnie, są naprawdę w porządku. Trafiłam też na fajną, pomocną terapeutkę z której jestem zadowolona i nie mam zamiaru zmieniać. Krytykujesz tak naprawdę i siebie i innych a naprawdę nie warto, to droga donikąd. Chyba lepiej cieszyć się życiem, jak uważasz?
  10. Po Twoich wpisach widać wyraźnie jak bardzo boisz się Matki. Przez ten strach masz problemy z pracą, nie możesz znaleźć takiej w której byś czuła się bezpiecznie. I gwarantuję Ci że dopóki nie poradzisz sobie z tym strachem to zawsze tak będziesz miała. W Twoim przypadku terapia to konieczność! Pod warunkiem że zawierzysz terapeucie, bo nawet najlepszy terapeuta nie będzie prowadził terapii po Twojej myśli. Terapia to współpraca, wzajemne otwarcie się na siebie, aczkolwiek w dużej mierze to Ty musiałabyś otworzyć się. Z tym że Ty się buntujesz przeciw temu, nie chcesz się poddać tylko wojować. Powoli, powoli stajesz się tak samo zgorzkniała jak Twoja Matka chociaż z drugiej strony widać że nie chcesz być taka. Jesteś w błędnym kole, kręcisz się w kółko. Jeśli zdecydujesz się wyjść z tej matni to terapia będzie bardzo ciężka. Masz dużo traum które będą się co chwilę uzewnętrzniać, będą chwile załamania, rezygnacji, poczucie beznadziejności. Walka na pewno będzie długa i ciężka, jesteś na to gotowa? P.S. Myślałaś o pracy za granicą?
  11. Są trzy główne rozwiązania: rozstanie NA ZAWSZE, bez żadnej możliwości powrotu, zamykasz przeszłość i idziesz dalej. Po drugie: tkwisz w tym beznadziejnym związku z nadzieją że On się zmieni ale wtedy będzie szarpanina, rozstanie-powrót-rozstanie-powrót albo po trzecie: poddasz się Jego rytmowi a z siebie zrezygnujesz i w ten sposób we dwójkę będziecie zadowalać Jego potrzeby. Na więcej nie licz, to narcyz który tak naprawdę nigdy się nie zmieni. Sama wpierw się męczyłam kilka miesięcy w jednym toksycznym związku, wyplątałam się z Niego a następnie uwikłałam w kolejny który trwa jeszcze w tej chwili. Z tym że dałam sobie czas by się wyleczyć z tego chorego uczucia, udało mi się i chociaż jeszcze mi ciąży nawet Jego obecność to jednak uczucie się wypaliło. Wiem czego chcę i do tego zmierzam. Chcę to zamknąć raz na zawsze. Zastanów się dobrze czy faktycznie chcesz żyć tak jak teraz żyjesz? Podniesienie się jest ciężkie ale jeszcze cięższe jest tkwienie w czymś co Nas wyniszcza.
  12. TakaJakaś7

    Ocena sytuacji

    Rok czasu to już nie tak krótko, po takim czasie wszystko a przynajmniej większość powinna być klarowna. Wygląda na to że Twoja dziewczyna (nie nazwę partnerką bo partnerka to określenie równości a u Was ewidentnie jej nie ma) ma bardzo poważne zaburzenie a więc na przyszłość bardzo źle to wróży. Tym bardziej że, patrząc na Twój opis, Ona ustawia się Twoim kosztem. Tak raczej ciężko żyć, a Tobie ewidentnie to nie pasuje. W takiej sytuacji najbardziej zalecane jest aby wiać z takiej relacji jak najdalej. Ale że to relacja toksyczna to i trudno będzie zakończyć ją, dalej będzie już tylko gorzej. Nie warto, naprawdę nie warto, lepiej chwilę odcierpieć swoje i iść dalej do przodu.
  13. Dlaczego wolisz użalać się cały czas nad sobą niż zrobić z tym porządek? Nigdy nie jest aż tak źle by nie mogłobyć lepiej. Tylko od Ciebie zależy jak potoczą się Twoje losy. Dlaczego wolisz negatywnie odbierać terapeutkę? Bo zaczęła zadawać niewygodne pytania? Zapoznaj się wpierw jak przebiega proces terapie, bo jak pojdziesz do jakiegokolwiek terapeuty to bedzie tak samo.
  14. Czy zdarzyło się Wam coś w rodzaju przewidywania przeszłości? Mieliście odczucia które się sprawdziły? Macie sposoby na to aby funkcjonować w takim stanie? Mi takie sytuacje przytrafiają się często, chyba nawet codziennie i to po kilka razy się zdarza. Czasami są słabe a czasami bardzo silne, tak jak np dziś. Cały dzień byłam nerwowa, spięta. Prawdopodobnie tylko dzięki medytacji potrafię jako tako funkcjonować, myśleć logicznie. Da się z tym żyć bez większego uszczerbku? Jak nad tym zapanować aby nie nadwerężały psychiki? Dla mnie jest to bardzo męczące, mimo iż tak mam już dość długo nadal nie potrafię z tym funkcjonować, co i rusz wybija mnie z rytmu.
  15. Zacznij terapię, lekarz Cię zbada i stwierdzi czy faktycznie masz nerwicę. A jeśli faktycznie masz to bez farmakoterapii nie dasz rady. Nerwica to bardzo poważny stan z którym sama się nie uporasz. Nawet jeśli uda Ci się na chwilę z niej wyjść to po czasie i tak najczęściej wraca. Po drugie to relaksacja, jak najczęściej się relaksuj. Muzyka, medytacja, olejki zapachowe, masaże to techniki najczęściej stosowane ale każdy tak naprawdę dobiera sobie indywidualnie.
  16. Jeśli faktycznie chcesz poprawić komfort życia to przestań tyle jęczeć a zacznij pracować nad sobą. Widzę że boisz się bardzo bólu ale bez Niego nie ruszysz dalej. Widać też że potrzebujesz wsparcia, kogoś bliskiego kto będzie Cię wspierał i to jest zrozumiałe. Ale na początek musisz zacząć dawać sobie radę sam, nie będzie to łatwe ale im bardziej zaczniesz stawać na nogi tym lepiej będziesz się czuł. Chcesz startować w branży filmowej to wystartuj, nawet jak na początku nie będzie Ci się powodziło to jednak podejmiesz działanie i sam ten fakt już dużo zmieni. Także próbuj, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Po sobie zapewniam że zawsze warto spróbować bo nawet jeśli bywa czasami bardzo ciężko to efekty dają dużo większą radość.
  17. TakaJakaś7

    Obowiązki

    Ewidentnie problem z porozumieniem. Macie do siebie jakieś niewyjaśnione pretensje które ciążą Wam obojgu. Jeżeli Wam zależy to wyjaśnijcie sobie nieporozumienia albo po prostu się rozstańcie bo tak się nie da żyć na dłuższą metę.
  18. Napisanie tekstu zajmuje nie więcej jak 10 minut, czas zawsze się znajdzie, już o Nas się musisz się troszczyć, my sami potrafimy o siebie zadbać. Tak starasz się i starasz ale i tak słoma Ci z butów wystaje. Nie wiesz że ze słomą już tak jest? Jakkolwiek byś nie kombinowała to i tak będzie ją widać.
  19. Skoro się leczysz to najlepiej jak spytasz się lekarza prowadzącego. Bo my tu nic za bardzo nie pomożemy, widzę jedynie że masz nerwicę. Widzę też że Tobie nie chodzi o postawienie diagnozy tylko po prostu chcesz pogadać. Najprawdopodobniej nie masz z kim face to face więc zastępujesz rozmowę pisaniem. Jednak co innego napisać coś w necie a co innego pogadać z kimś twarzą w twarz. Odkąd sama rozmawiam z ludźmi bezpośrednio zaczynam odczuwać w ogromnej mierze jak bardzo jest to niezbędne do funkcjonowania. Ale na początek zachęcam Cię do sprawdzenia jaką masz osobowość. Oraz do zmiany terapeuty, ze sposobu w jaki piszesz widzę duże prawdopodobieństwo że obecnemu słabo idzie prowadzenie Ciebie. Czy Ty w ogóle masz terapeutę?
  20. Sorki, ale nawet nie muszę pytać czy wychowałaś się w kulturze katolickiej bo to widać i to bardzo wyraźnie. Poczucie winy, samobiczowanie się, udręka i wiele by jeszcze wymieniać. A to co zrobiłaś w gruncie rzeczy jest nieistotne. Wiele osób tak robi i nie czuje z tego powodu aż tak ogromnych wyrzutów sumienia a nawet wcale. Tak naprawdę istotą sprawy jest to dlaczego tak postąpiłaś, co sprawiło że weszłaś w to ale przede wszystkim dlaczego sama siebie tak bardzo poniewierasz i pozwalasz innym osobom tak się traktować. To nie jest łatwa sprawa, to jest chol...ie trudna sytuacja. Ciężko wyjść z tego schematu, wymaga ogromu wysiłku i jeszcze większego wsparcia, najlepiej wsparcia kogoś nieoceniającego. Czy zraniłam kogoś? Tak, bardzo dużo razy, bardzo mocno. I teraz kiedy z tego wychodzę od jakiegoś czasu bardzo mocno to odczuwam. To wychodzenie czasami jest tak ogromnie dotkliwe że zdarzają mi się myśli samobójcze. Mam ogromną depresję połączoną z silnymi atakami paniki, biorę leki, cały czas uczęszczam na terapię. I chociaż już trochę czasu się leczę to stan cały czas jest silny. I gdyby nie wsparcie narzeczonego, który chociaż swego czasu bardzo źle mnie potraktował, który przyczynił się w jakimś stopniu do pogłębienia się depresji to teraz jesteśmy dla siebie ogromnym wsparciem. Już nie reaguje na moje wrzaski wybuchem, rozumie przez co przechodzę dlatego mnie uspokaja. Jest tak naprawdę jedyną osobą na którą mogę liczyć. Bo były też osoby, które wiedząc w jak bardzo ciężkim stanie jestem, wiedziały jakie myśli mnie nachodzą a mimo to wzięły nogi za pas zostawiając mnie na łaskę niełaskę losu. Przykre, nawet bardzo, ale też bardzo prawdziwe. Dlatego radzę Ci, jeśli zdecydujesz się na pracę nad sobą, to dobrze by było a nawet jest wskazane, aby mieć kogoś kto Cię wesprze w ciężkich chwilach, kto będzie przy Tobie. Po tym co i jak piszesz widać że też masz silną depresję, jesteś bardzo znerwicowana a więc i ciężko przeżywasz cięższe tematy. Dlatego szczere Ci radzę abyś uzbroiła się w ogrom cierpliwości, będzie Ci bardzo ale to bardzo potrzebne.
  21. Często niestety widzę że osoby wyznania katolickiego bardzo często zwalają winę na drugą osobę siebie uważając za niewinnych. Wynika to z nauk KK, i niestety ale religia katolicka wcale nie przybliża do Boga a oddala od Niego. Dlatego jak tylko zauważyłam i zbadałam bliżej wiele sprzeczności odsunęłam się od KK. Osoby pokroju Twoje Matki i Ciotki są egoistkami skupionymi tylko na sobie. Do Nich nie dotrze że robią komuś przykrość ponieważ tak naprawdę to małe dziewczynki uwięzione w ciele dorosłych. Zostały skrzywdzone w dzieciństwie więc teraz same krzywdzą, nie znają innego życia i tak już im pozostanie. Też kiedyś przechodziłam przez taką sytuację, tyle że z rodzeństwem i po części z Ciotką. Dlatego zdecydowałam się wyjechać za granicę. Nie ze względu na rodzinę a... Na pieniądze, bo w Pl wiodłam tak naprawdę marne życie a w Holandii mam dużo lepiej. I teraz chociaż nadal miewam bardzo ciężkie chwile to uważam że to była jedna z najlepszych decyzji jakie podjęłam. Teraz nie czuję się aż tak zależna od rodziny, nie szukam na siłę kontaktu. W tej chwili z Ciotką nie mam kontaktu i nie czuję potrzeby by mieć a z resztą rodziny kontakt jest głównie przez jedną z sióstr która toczy ogromną wojnę z resztą osób. Bardzo mądrze ka-wa radzi abyś wyjechała. Niekoniecznie za granicę tak jak ja ale nawet do innego miasta. Ale najpierw terapia, być może czujesz się dość silna i uważasz że sama dasz sobie radę. Ale uwierz że nie dasz rady, Ty już jesteś uzależniona od rodziny, powoli stajesz się rozgoryczona tak jak One. Sama uważałam że dam radę, że jestem bardzo silna. Jednak cały czas się przekonuję jak bardzo słaba jestem, krucha. I gdybym nie miała wsparcia narzeczonego (niedawno się mi oświadczył a ja się zgodziłam) to nie wiem czy dała bym radę. I nie przekreślałabym na Twoim miejscu szansy na związek, też tak kiedyś myślałam a tymczasem rzeczywistość zweryfikowała zamiary.
  22. Również się wypowiem od drugiej strony. Z Twojego opisu wynika że Twoja ex jest osobą bardzo wrażliwą. Wbrew pozorom nie jest to żadną chorobą, wręcz przeciwnie, takie osoby są bardzo świadome. Wiedzą a przede wszystkim czują że coś jest nie tak i na różne sposoby próbują przekazać to odbiorcy. Nie jest to łatwe, tak naprawdę jest to bardzo ale to bardzo trudne, sama jestem osobą nadwydajną i po sobie widzę jak to jest. Twoja ex, z tego co można zaobserwować, dużo przeszła w życiu, stąd też pojawia się dysonans w przepływie informacji. Życie z taką osobą jest bardzo ale to bardzo trudne, tym bardziej że Twoja była nie jest jeszcze świadoma swojego stanu. A nawet jak już będzie świadoma to proces terapeutyczny będzie bardzo ciężki, w bardzo szybkim czasie będzie przechodziła z jednego nastroju w kolejny. Dlatego będzie potrzebne Jej wsparcie, ogrom wsparcia. I jeśli Ty nie będziesz miał sił by Jej wspierać (to tylko teoria- nic nie sugeruję) to będzie potrzebowała wsparcia od innych osób. A najlepiej gdyby trafiła na terapeutę który zajmuje się osobami nadwydajnymi. I tu akurat rozumiem Jej opór, bo niezależnie czy jest osobą nadwydajną czy nie to każdy dobiera sobie terapeutę który będzie mu pasował.
  23. TakaJakaś7

    Powrót

    Po zachowaniu, bądź czyli słownictwo, fizyczna postawa. Byliście ze sobą tyle lat, bądź pewny że poznała Cię na tyle że widzi czy coś się u Ciebie zmienia czy nie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...