Skocz do zawartości
Forum

TakaJakaś7

Użytkownik
  • Postów

    578
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez TakaJakaś7

  1. Piszesz z pozycji rodzica czy nauczycielki?
  2. Klasyczny opis narcyza. Dlatego im szybciej ten pseudo związek się skończy tym lepiej. Jestem niemal że pewna że z Jego strony uczucia nie było, a na pewno nie do autorki. Jemu zależy tylko na sobie. Chce atencji na wyłączność, na początku przeważnie jest dobrze. Później z biegiem czasu zaczyna dziać się coraz gorzej i gorzej. To standard w toksycznych relacjach. On do tego związku wszedł wypalony, wpierw trochę ofiarował a później zaczął liczyć że mu się to zwróci. A że nie zwracało mu się to i szukał gdzie indziej, w ten sposób rekompensując ,,straty" jakie poniósł na rzecz autorki. Teraz jeszcze żyje ułudą że może jeszcze będzie dobrze. I owszem, będzie, ale na chwilę, a później niczym rykoszetem sytuacja jeszcze bardziej się pogorszy. W tego człowieka nie warto inwestować. Też byłam w toksycznym związku, też się męczyłam, cierpiałam, odczuwałam ból. Ale jak już relacja się zakończyła to z biegiem czasu śmiało mogłam się podpisać obuma ręcyma i nogyma że zakończenie to była jedna z wielu najlepszych decyzji. A dzisiaj to nie wyobrażam sobie nawet aby wrócić do niego czy być z człowiekiem z takim charakterem. Z biegiem czasu człowiek zaczyna coraz więcej przemyśliwać i wyciągać wnioski. I Ty po dłuższym zastanowieniu, po przejściu okresu żałoby z pewnością będziesz myślała że tyle czasu zmarnowałaś na związek bez przyszłości. Że związek z nim to była prawdziwa udręka.
  3. Dlaczego konkretnie 1 rok wystarczy? Skąd to wiesz? Wnioskuję że Agu bardziej chodzi o to że w przeciągu roku ktoś wie czy chce z kimś być na dłużej czy na chwilę. Tu popieram Agu, dla mnie to przejaw pewności siebie. To się po prostu wie, mało tego, jestem zdania że w ogóle wchodząc z kimś w związek już się wchodzi ze wstępnym założeniem czy to jest poważne czy nie. Choćby na swoim przykładzie mogę powiedzieć że wchodząc w kolejne związki wychodziłam z założenia że miałoby to być na całe życie. Tylko z pierwszym było nie na poważnie, w pewnym sensie to było wejście w nową Ja. Natomiast z obecnym oboje jesteśmy zgodni że chcemy być ze sobą jak najdłużej. Natomiast w sytuacji autorki sednem sprawy jest tak naprawdę niepoważność Jej chłopaka (celowo nie piszę partner- bo jednak partner tak się nie zachowuje) oraz Jego egoizm. Tak się nie buduje związku i nawet jeżeli będą ze sobą to z pewnością też On będzie brał znacznie więcej niż dawał. A to już będzie męka. Dlatego lepiej przez chwilę się pomęczyć, wyleczyć z tego chorego uczucia, delikwenta kopnąć w cztery litery i niech będzie niepoważny bez niej. A w czasie rekonwalescencji bardziej zająć się sobą, odbudować siebie by w przyszłości nie przyciągać kolejnych narcyzów.
  4. Masz samolubne myślenie. Chcesz brać bez chęci dawania. To Ci się nigdy nie uda. Bo żeby coś mieć wpierw trzeba dać. Patrzysz się tylko na swoją krzywdę a na to że chcesz przy okazji krzywdzić nic nie winnego mężczyznę? W imię czego? Ja widzę dlaczego, szukasz nie mężczyzny a Ojca. Tego Ojca którego zabrakło w Twoim życiu. I naprawdę naiwnie myślisz że jakiś mężczyzna zechce odgrywać Twoje przedstawienie? Jeśli tak to warto przejrzeć na oczy. Bo w swoim amoku jedynie pogłębisz swój stan.
  5. On dobrze wie czego chce, tylko boi Ci się to powiedzieć wprost. Przygotowuje sobie grunt do całkowitego rozstania. Dlatego lepiej będzie jak to Ty postawisz wszystko na jedną kartę i powiesz że to koniec. Z początku będziesz cierpiała, to naturalne w takich sytuacjach, rozstanie zazwyczaj boli. Dlatego też po rozstaniu warto zająć się sobą, wypełnić tak czas aby było jak najmniej czasu na myślenie o byłym. Im więcej zainwestujesz w siebie tym szybciej się otrząśniesz.
  6. Ja tu widzę że ewidentnie źle. W środku nie czuje się dobrze więc, sorki autorko za wyrażenie, odwracasz kota ogonem. Stosujesz kiepską metodę która na dłuższą metę nic Ci nie da. Bo Ty szukasz potwierdzenia że wszystko z Tobą w porządku mimo iż nie jest. I oczywiście nadal możesz uciekać przed sobą, tylko że im dalej od siebie uciekniesz tym dalsza droga z powrotem...
  7. Jest możliwe aby zacząć współczuć takim osobom, tyle że do takiego kroku trzeba być osobą bardzo, bardzo dojrzałą. Nie masz jasno postawionych granic dlatego ten człowiek bez większego problemu wejdzie Ci na głowę. Nie ma też w Tobie zbyt dużego współczucia dla innych, masz je ale w przewadze dla siebie. W ten sposób jest w stanie wyr...ć Cię wiele osób. Jakiś etap życia bardzo się w Tobie zakotwiczył dlatego też ciężko Ci żyć z tymi sytuacjami (nie tylko w związku z tym znajomym ale i w innych dziedzinach) i dopóki się z tym nie uporasz to tego typu wątki będą się powtarzać aż do znudzenia i jeszcze dłużej...
  8. Po pierwsze ważne jest współczucie: tak, właśnie współczucie. On na pewno wyczuwa Twoją niechęć. A współczucie w przypadku takiej osoby może ją rozbroić, na chwilę wprawdzie ale Ty jako osoba spostrzegawcza (bez kozery - jesteś spostrzegawczy, z tym że czasami patrzysz w kierunku który Ci nie służy) wyłapiesz ten moment i prawdopodobnie intuicyjnie będziesz wiedział co robić. Ale to na krótką metę, dlatego lepiej będzie jak się po prostu jakoś od niego odetniesz. Bo takie osoby niestety mają ten dar że przy dłuższym przebywaniu z kimś zjednają sobie w końcu tą osobę. Jesli natomiast nie możesz urwać kontaktu z tą osobą to musisz postawić sobie wyraźne granice i się ich trzymać. I nie popuszczać ani trochę inaczej wiesz czym to się może skończyć.
  9. Byś się wstydził, jest jeszcze tyle innych fajnych osób: ka-wa, kasiula, Yonka, Loraine, luukas i pewnie jeszcze są inni których aktualnie nie pamiętam. Ja się nie piszę za bardzo ponieważ ja z pewnością jestem bardziej niezrównoważona niż Ty a że Ty jako jedyny taki możesz być to już konkurencji nie chcę robić.
  10. Chcesz brać bez dawania? Czy jednak masz coś w zamian do zaoferowania?
  11. Jak to co zrobić? Dalej się do niego kleić, spełniać Jego zachcianki i w ogóle podporządkowywać a na pewno bardzo zyskasz Jego przychylność. Będziesz bardziej pewna że się będzie do Ciebie odzywać. Albo... Zacząć pracować nad sobą, mieć na tyle pewności siebie by nie przyciągać takich cienkich typów. Ostatecznie dobrze mieć byle jakiego typa bo co chłop to chłop ?.
  12. Witaj Dajredos. Od kilku dni czytam Twoje wypowiedzi i to co pierwsze (od razu właściwie) rzuciło mi się w oczy to to że masz duże kompleksy. Oraz... Czekasz aż ktoś Cię wyciągnie z tych piekielnych czeluści w których aktualnie się znajdujesz. A tymczasem nie widzisz że obok stoi drabina i że nikt nie musi Ci pomagać, możesz sam się stamtąd wydostać. Poza tym widzę że bardzo dużo rozmyślasz... negatywnie, dużo bardziej skupiasz się na tym co złe, nie fajne. I zdecydowanie za dużo o innych a stanowczo za mało o sobie. Wiem że nam nadwydajnym (ja również jestem nadwydajna) wydaje się to normalne jednak to nie jest prawdą. Przeczytałeś książkę więc tam pojawiły się podpowiedzi co zrobić ze sobą. Dlaczego z tego nie korzystasz? Wskazówki są naprawdę ciekawe.
  13. TakaJakaś7

    Toksyczna matka

    Na pewno nie jesteś wyrodna, masz prawo do własnego życia, i przede wszystkim, do pogodnego życia ze smutkami ale też i radościami. A z tego co piszesz wynika że Twoja Matka faktycznie jest toksyczna i dla swojego dobra psychicznego najlepiej by było gdybyś się od Niej ucięła na tyle na ile to możliwe. Twoja Matka powinna koniecznie wybrać się na terapię z tym że podejrzewam że albo nie będzie chciała albo nawet jak się wybierze to nic albo niewiele to zmieni. Z toksycznymi ludźmi, nawet jeśli to najbliższa rodzina, najlepiej uciąć kontakt. Chociaż sprawiają wrażenie że sobie nie poradzą to wbrew pozorom poradzą sobie i to bardzo dobrze. Z tym że będą całe życie żyć w nieszczęśliwości. Tymczasem sama zapisz się na terapię, na pewno pozwoli Ci szybciej stanąć na nogi. Bez terapii może być Ci ciężko.
  14. Ja tu nie widzę żadnego zakazu, jeśli chcą palić to niech palą, jeśli chcą to niech nawet się duszą w tym dymie, Ich sprawa. Chodzi o to aby nie byli uciążliwi dla innych. Bo Oni owszem, mają prawo palić w swoim domu, ale właśnie, w swoim, więc i niech dym zatrzymają w swoim mieszkaniu, sąsiedzi natomiast mają prawo nie czuć zapachu dymu. Tym bardziej że wspomniane było że to nie są małe ilości a dużo.
  15. Niech palą i tonę dziennie, innych osób to nie interesuje co i jak robią. Interesuje ich tylko gdzie, więc niech palą gdzie tylko chcą ale tak aby innych nie obciążać. Inni nie muszą pokutować za ich uzależnienie.
  16. Yonka1717, rozumiem że dla kogoś kto nie miał styczności z taką osobowością bądź miał bardzo niewielką tak to może wyglądać. Śledzę ten wątek od początku i chociaż się rozwinął dość bardzo to w gruncie rzeczy wniosek można wyciągnąć nawet z jednej wypowiedzi Martyny. Ewidentnie widać że On jest bardzo zaburzony, bardzo ale to bardzo brakuje mu pewności siebie. Ja z własnej autopsji wiem jak bardzo destruktywne są takie osoby. I nawet się nie dziwię że Martyna czuje, wprawdzie niewielką ale jednak, chęć odwetu na Nim. I nie zgodzę się że Jemu bardziej zależy na Pani od śmietnika, Jemu zależy tylko na sobie. A tamta po prostu daje mu więcej uwagi więc i jest póki co wychwalana. Gdyby zaczęła go olewać to z automatu by ją wyklął, to już taki typ osobowości. A wyrwać się spod wpływu takiej osoby nie jest łatwe. Trochę spustoszeń już poczynił a z tego co widzę to Martyna i tak bardzo dobrze się trzyma. I wychodzi z tego, pomimo iż ma z nim styczność. Już widzę że to dobrze wróży dla niej.
  17. Piszesz tak ponieważ nie jesteś dla nikogo obiektem seksualnym. Gdyby było na odwrót to zaręczam Ci że pisał byś coś zupełnie innego. Poza tym piszesz o docenianiu czyli o cenie. Ty chcesz seks za darmo więc na pewno nie będziesz go miał. Bo wszystko ma swoją cenę. Raczej standardowe, poza tym słowo fiut jest normalnym odmiennikiem penisa, a więc nie jest grubiańskie. A skoro tak zwracasz komuś uwagę to i ja Ci zwrócę uwagę: chcesz kogoś się czepiać podczas gdy sam zacząłeś zdanie z małej litery? No i w dodatku stosowałeś inne, dużo bardziej niecenzuralne słowa.
  18. Póki co to te wsparcie jest dość pobierzne. Z trójką sióstr nawet za bardzo kontaktu nie mam. Do jednej z nich (najstarszej) wolę póki co się nie odzywać. Trzymam kciuki. W weekend spróbuję zorganizować przepis. Dziękuję ? Na pewno nie ma, typ raczej ,,siedzący", ruch zastępuje zaawansowanym gadaniem ?. Jeszcze tylko 2-3 dni i będę miała z nią spokój. Żałuję, lecz jak już wspomniałam, połowicznie. Bo współczuć będę współczuła, co nie znaczy że akceptuję czy nawet toleruję. Nie, to oznacza że wybaczam sobie że dałam się tak Jej potraktować. A Ona niech się męczy sama ze sobą. Przy okazji współczuję tym którzy muszą z nią przebywać. No ale to ich życie ich sprawa. Ja już jestem niejako z daleka a niebawem jeszcze dalej. Będziemy mieszkać w różnych miastach z tym że znacznie bliżej niż teraz, jakieś 20 kilometrów od siebie. Faktycznie bezpieczniej na ten moment, On ma cały czas niepewną sytuację mieszkaniową a i w pracy nie wiadomo jak. Tak, jeszcze 2 dni pracy i finish. I chociaż chciałabym się zobaczyć z M. to się bardzo cieszę że w końcu stąd się wyprowadzę. Bardzo wyczekuję tego momentu. A w pracy już zaczyna się dziać. Jedna dziewczyna została przedwcześnie odesłana do domu. I tak się składa że właściciel ma 3 psy, jednego z nich Ona niechcący go nadepnęła. Niewiele później została odesłana do domu... Ja natomiast wpierw byłam poganiana: szybciej, szybciej a później nie śpiesz się rób dokładnie. Dobrze że nie będę tu pracować.
  19. Oj bym raczej powiedziała że na odwrót jednak. To raczej z dziewczynami jest trudniej. Z bratem mam akurat najlepsze relacje, raczej bezproblemowy, a że ma jakieś tam swoje odchyły? Kto ich nie ma. Może w Holandii jest praca na akord ale ja się jeszcze z tym nie spotkałam. Nie, stawki są godzinowe, po prostu widzę jak inne pracują. Tempo mają mega, ale aby do piątku. Tym bardziej że to praca ,,na chwilę". Dla mnie to zrobienie kiszonych jest łatwiejsze. Ale papryka też w miarę, najgorzej z pasteryzacją. Przepisu na zalewę nie pamiętam, pamiętam tylko że do papryki dodaje się gorczycę. Zadzwonię do sąsiadki Ona na pewno pamięta a przy okazji odnowię kontakt, dawno nie dzwoniłam. Zanim się zjara to już nie będzie prądu. Bułki mogę kupić takie specjalne do upieczenia. Ale raczej po przeprowadzce, chyba że coś mnie podkusi. Gdybyś dała jakiś namiar do siebie to prywatnie mogłybyśmy się wymieniać nie tylko przepisami ale i dodatkowymi informacjami. Zdecydowanie nie lubi być olewana. Zawsze ma dużo do powiedzenia, jak na dłuższą chwilę zamilknie to można uznać za święto. I nie powiedziałabym że wredna a właśnie nawiedzona. Mega bardzo, co zresztą widać. Teraz jak się odezwie to już Jej popalę, bo chociaż z jednej strony Jej współczuję to z drugiej nie pozwolę sobie by na mnie używała sobie. Tak, wie o planach z przeprowadzką. Nawet padła taka propozycja abym tam spróbowała się zakotwiczyć. Z tym że zamieszkać osobno. I taki mam zamiar, mieszkanie już udało mi się zabukować, teraz to kwestia odpowiedzi w sprawie pracy. W tym tygodniu powinnam dostać odpowiedź, może nawet dziś. Nie pamiętam czy pisałam, chyba nie, ale dojrzałam do decyzji że gdzieś bym się chciała zakorzenić. A że w tamtym regionie mimo wszystko dobrze się czułam, inaczej z ludźmi to i wolę tam, nawet bez względu na M. Tu gdzie aktualnie przebywam jest niespokojnie. Tak naprawdę mieszkam powiedzmy w środku zamieszek. A tam bądź co bądź jest spokojniej. I tam będę próbowała układać sobie życie.
  20. Teoretycznie byłą współlokatorkę już przebolałam. Jednak Ona widzę nie przebolała mnie. Dziś się do mnie przyczepiła że ktoś Jej przekazał informację że ja ją obwiniam o to że wyleciałam z pracy. Przy okazji wstawiła się za brygadzistką i stwierdziła że Ona nigdy nie donosiła, że zawsze była w porządku. A później... nakablowała na jedną z brygadzistek że to przez nią wyleciałam. Dziewczyna ewidentnie się pogrąża. Praca na krótki czas, a i tak wolę szybko stąd wybywać. Oby do piątku, z mieszkaniem mam już ustalone, teraz kwestia odpowiedzi w sprawie pracy, przy okazji załatwienie transportu i powrót na stare kąty. Przy okazji będę blisko M.
  21. Brata również mam, rodzynka ?. Dlatego też pewnie taki cichy, raczej spokojny. Oraz 6 dziewczyn ze mną włącznie. Czyli jest nas w sumie siedmioro. Już Ją względnie przebolałam. Dziś wzięli mnie do kolejnej pracy. Wydaje się być spoko ale już zauważyłam dysonans. Niby nie pospieszają, nie czepiają się ale widzę że to by była kwestia czasu. Kilka dni i skażą zapier... mega szybko. Już zakręciłam się wokół innej pracy. Tu są praktycznie same kobiety, w dodatku bardzo mało nas jest, podkładanie świń by było na pewno. W dodatku raczej na chwilę mnie wzięli póki dużo pracy jest a później gdzie indziej by przenieśli. Póki co nie ma sezonu ale przepis jest dość prosty, zwłaszcza na ogórki kiszone. W tej chwili nie pamiętam proporcji ale spytam się to dam znać. Niestety piekarnik na domku się nie nadaje, przekręciłam tylko gałkę i korki poszły dlatego pieczenie muszę odpuścić. Dziękuję. Pracę już załatwiam, mam nadzieję że nie będzie problemu. Z pokojem dopiero będę załatwiać.
  22. W pracy to sobie tak nie może pozwolić jak np. Na domku. Przynajmniej nie z każdym, nie każdy da sobą rządzić. A porządzić to domniemam że każdy lubi, tyle że z umiarem. A Ona ewidentnie lubi przedabrzać. Chyba już wspomniałam że charakter ma taki jak moja najstarsza siostra. A to że ją wywalą, no cóż, z tego co widzę to i tak w żadnej pracy raczej nie jest w stanie się długo utrzymać. A z tym co mówiła wiem że nie ma racji i że to co mówiła to mówiła o sobie a nie o mnie. Wczoraj zauważyłam że wiele osób z domu udało Jej się nastawić przeciw mnie, lecz nie wszystkie. Ale do czasu, dziś są przeciw mnie a jutro będą przeciw niej. Nie do końca. Po pierwsze ten spacer był niespodziewany, i dość długi jak na start. Po drugie, gdzieś po drodze zgubiłam ulubioną torbę, z Zakopanem. A po trzecie- po drodze, przechodząc przez ogrodzenie, tak niepomyślnie się omsknęłam że uderzyłam się w prawy bok, uderzenie było tak silne że w pierwszym momencie oddechu nie mogłam złapać. A ból utrzymuje się do dziś, na szczęście jestem dość silna więc szybko z tego wyjdę. Ogórki kwaszone są mega, bardzo uwielbiam. Tak bardzo że czasami potrafilam zacząć jeść już na drugi - trzeci dzień od zakwaszenia. A nawet przedobrzyć, gdyż czasami jadłam do oporu i jeszcze ciut ciut. To były czasy, a później brzuch bolał. Takie momenty fajnie się wspomina ?. Robienie dżemów też fajna sprawa, tyle że trzeba bardziej uważać. Jak się przypali spód to już jest niefajnie. Na prywatne nie mogę pójść z tej racji że nie mam stałego dochodu. Więc i tak wpierw muszę iść do pracy. Chyba że uda mi się dogadać w agencji pracy, dostanę umowę to i pokój będę mogła wynająć. Dziś się dowiem na czym stoję.
  23. Nie, jesteś incelem na własne życzenie. Pisz w swoim wątku a nie w czyimś. A jeśli chcesz faktycznie pomocy to współpracuj a nie piszesz swoje wypociny i nic nie robisz ze sobą.
  24. Dokładnie, tu Cię popieram. Też chciałam zwrócić uwagę że nie tylko BJZ często zwracają uwagę na niedogodności, na to co im nie pasuje, co jest nie tak. I chociaż ogólnie nie jest to coś niewłaściwego o ile nie skupia się na tym nadmiernie, w niewielkiej skali takie postrzeganie ma nawet plusy. Jednak nadużywane przynosi efekt że i życie jest nadmiernie negatywne. Leniuszek, brakuje cierpliwości to szukasz drogi na skróty, nieładnie. To właśnie dzięki cierpliwości osiągniesz to na czym Ci zależy. Ja w tych filmach widzę pozytywny przekaz. Superbohater pokazuje że można być kimś, osiągnąć to co się chce i tak jest w rzeczywistości. Tyle że trzeba być wytrwałym, dążyć do osiągnięcia tego co się chce. I może w rzeczywistości faktycznie rzadko że ktoś miał farta. I domniemam że Ty nie znasz nawet jednej takiej osoby. Jeśli faktycznie to właśnie poznałeś, tak się składa że ja spotkałam ,,odpowiednie" osoby, znalazłam się w ,,odpowiednim miejscu i czasie". I akurat mi dobrze się powodzi. A więc skoro mi się udało wyrosnąć z brzydkiego kaczątka na pięknego łabędzia to i innym może się udać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...