Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Yonka1717

  1. Yonka1717

    Bijący brat

    Współczuję Ci sytuacji w jakiej się znalazłaś, ale nie jesteś zupełnie bez szans. To nie tak. Nie na darmo o ludziach z różnymi ograniczeniami mówi się, że są specjalnej troski. Jednak Tobie taka troska też się należy, bo jesteś dzieckiem. Niestety, w rodzinach, gdzie jest niepełnosprawne dziecko/człowiek, cierpią wszyscy, to niesprawiedliwe, ale taka jest rzeczywistość. Mama i dziadkowie na pewno kochają Cię, tylko nie dają sobie rady z problemami jakie ich przytłoczyły, a Ty na tym cierpisz. Nie chcę usprawiedliwiać Twojej mamy, bo powinna Cię chronić, ale pewnie czuje się bezradna. Z pewnością duże znaczenie ma także fakt, że Wasz ojciec opuścił ją, a poniekąd także Ciebie i brata. Nie może być jednak tak, że jesteś ofiarą swojego brata, nawet jeśli on jest chory. Jeżeli takie sytuacje będą się powtarzać, to musisz zgłosić to najpierw w szkole, a gdyby tam nie zareagowali to w Ośrodku Pomocy Społecznej. Skoro mama unika rozmowy, lub po prostu nie daje rady, to musi znaleźć się jakieś rozwiązanie. Albo zacznie się leczyć, skoro ma depresję, albo niech odda brata pod opiekę ojcu. Ty masz prawo czuć się bezpieczna. Zastanów się, czy nie chciałabyś mieszkać z ojcem, choć on zostawiając mamę z problemami zachował się nieodpowiedzialnie i egoistycznie, ale może byłby to dla Ciebie ratunek. Z mamą i dziadkami mogłabyś się widywać.
  2. Jeszcze raz; zmień swoje podejście do problemu. Przestań w kółko wałkować temat teściowej i zajmij się sobą, swoją rodziną i swoim życiem. Dlaczego nie miałabyś chodzić uśmiechnięta? Nie masz innych spraw w życiu, żadnych radości, przyjemności??? Ty sama postawiłaś teściową na piedestale swojego życia, zamiast zwyczajnie ją olać. Nie możesz też zabraniać mężowi kontaktu z rodziną, niech tam idzie, spędza z nimi część świąt, a Ty musisz z nim spędzać każdą chwilę? Też idź do swoich. Dzieci zapewne masz już dorosłe, lub dorastające, więc one także mają wybór. Tak, oczywiście, ale trudno jest tak po prostu przebaczyć wiele lat krzywd. Jeśli jednak autorka z rodziną mieszkali oddzielnie, to tysiąc razy mogła wyjść z tej sytuacji z podniesioną głową. Tymczasem ona, na własne życzenie weszła w bagno po uszy i nadal w nim tkwi. Uważam, że tu już nie tyle o wybaczenie chodzi, nawet dla samej siebie, a o zwykłe ignorowanie toksyny i zachowanie się jak dorosła, świadoma kobieta, która, jak nie chce czegoś robić, to nie robi. Zakomunikuj mężowi, bardzo uprzejmie (o ile jesteś w stanie), że nie pójdziesz z nim do jego matki i żeby już nigdy więcej nie prosił Cię o to. Nie masz zamiaru się kłócić, więc nie będziesz po raz kolejny tłumaczyła skąd Twoja decyzja, bo on wie. Nie dopuść do awantury, krótko utnij temat, a na koniec możesz dodać, że Twój komfort psychiczny jest dla Ciebie najważniejszy, bo skoro dla niego komfort mamusi jest ważniejszy od Twojego, to sama musisz o siebie zadbać. Stań wreszcie na wysokości zadania.
  3. Za dużo emocji, nawet tutaj na forum. Wyobrażam sobie, że temat teściowej i ich rodziny poruszany w Waszym domu, to od razu awantura z piorunami. Czy do końca życia zamierzasz szarpać się i ciągle wywoływać przykre dla Ciebie wydarzenia? W dużej mierze sama zawdzięczasz sobie taką sytuację, bo na zachowanie innych nie masz wpływu, ale na swoje już tak. Owszem, zawsze będziesz pamiętać krzywdy jakich od nich doznałaś, ale dopóki nie odetniesz się od tego będziesz cierpieć, wykłócać się z mężem i nadal tkwić w bagnie - na własne życzenie. Nie chcesz tam chodzić - nie chodź. Jesteś dorosła, więc nie pozwalaj sobą manipulować i wywierać presję. Zamiast oczekiwać od męża tego, co ona Twoim zdaniem "powinien", podejmij decyzję za siebie samą. Idźże wreszcie po rozum do głowy. Mąż zachowuje się jak psychol? To przestań się z nim kłócić, nie rozmawiaj na temat jego matki i tych odwiedzin, powiedz "nie" i zakończ rozmowę. Wyjdź do innego pokoju, albo z domu, jeśli będzie chciał się kłócić. Nie chcesz iść, to nie idziesz, nie chcesz gadać na ten temat, nie gadasz. U ciebie to pewnie działa na zasadzie "uderz w stół, a nożyce się odezwą". Mąż zagaja na temat swojej rodzinki, a Ty od razu w furii wywlekasz wszystkie krzywdy sprzed lat. Zastanów się najpierw nad sobą.
  4. Nie widzę powodu, żeby snuć teorie spiskowe. Jakie to ma znaczenie "kto"? Są osoby, które obawiają się o swoje zdrowie i zdrowie swoich bliskich i te obawy nie są bezpodstawne. Ot i cała tajemnica. Teraz, to już popłynęłaś, ciekawe na jakiej podstawie wymyśliłaś taki dramatyczny scenariusz? Myślę, że akurat rodzice Państwa Młodych będą obecni. Żale autorki są tak absurdalne, że podejrzewam trolla, tym bardziej, że zamilkła.
  5. Obawiam się, że sam obiad u teściowej nie jest problemem, tylko całokształt. Co z tego, że podobno od 10 lat się stawiasz, jeśli niczego nie ugrałaś. Nie odseparowałaś się mentalnie od teściowej. Piszesz o ogromie krzywd jakie ona i jej rodzina Ci wyrządzili. Mogę się tylko domyślać, że mąż raczej nie stawał po Twojej stronie. Ty cały czas tkwisz w tym bagnie. Pozwalasz wywierać na siebie presję, denerwujesz się, przeżywasz, przez te wszystkie lata nie znalazłaś sposobu, żeby odciąć się od toksyny. Dlatego trudno doradzić Ci w kwestii o którą pytasz. Możesz iść na ten obiad i zachowywać się obojętnie, bez focha, ale tez bez fałszywej uprzejmości, po prostu obojętnie. Możesz też postawić się mężowi i powiedzieć, że nie pójdziesz, bo żadna to dla Ciebie przyjemność, zważywszy na przeszłość i teraźniejszość i co on Ci zrobi? Na Twoim miejscu przestałabym z nim rozmawiać na temat jego matki, nie wykłócać się, nie udowadniać swoich racji, nie wywoływać demonów przeszłości. Po prostu oznajmić mu, że od tej chwili temat jego matki dla Ciebie nie istnieje. Może byłby to mały krok do przodu, w kierunku zawalczenia o własną godność i wygrzebania się z tego wieloletniego konfliktu - ignorowanie teściowej i jej rodzinki.
  6. Nie przesadzaj, w gruncie rzeczy Arczi sam to zrobił, my tylko potwierdziłyśmy.
  7. Yonka1717

    Dlaczego faceci

    ? Może też celujesz w niewłaściwych facetów i nie dostrzegasz tego?
  8. Wypada tylko współczuć starszym osobom z Waszego otoczenia, bo Wy, jako młodzi i zdrowi nie jesteście szczególnie zagrożeni śmiercią z powodu covid-19. Możesz być nosicielem i nawet o tym nie wiesz, nawet, jeśli nie Ty, to ktoś z tych 150 gości. Zarazi się i umrze Twoja babcia, lub dziadek, ale co tam, Twoje szczęście i pragnienie wesela jest ważniejsze.
  9. Jest, bo kasa, to nie wszystko. Istotny dla dziecka i jego rozwoju jest bliski kontakt z obydwojgiem rodziców. Małe dziecko na placu zabaw czuje się bezpiecznie w towarzystwie rodzica, gdy ten asekuruje go przy wspinaniu się, czy zjeździe z wysokiej zjeżdżalni. Dziecko lubi też imponować swoją odwagą, szuka uznania w oczach rodzica, a przede wszystkim ma okazję do rozmowy, a rodzic, do wprowadzania go w życie (tak, na placu zabaw także). Motywować można dziecko nawet nie siedząc na worku pieniędzy. Oczywiście, że lepiej być zdrowym i bogatym, niż chorym i biednym, a wczasy z małym dzieckiem mogą być równie udane w "pierdziszewie dolnym", jak i na Kanarach. Piszesz o poznawaniu świata, kultur, ludzi, ale tym najbliższym "ludziem" jest ojciec i matka, a poznawanie świata warto rozpocząć od placu zabaw, okolicy, swojego kraju, zanim ruszy się z dzieckiem w świat, lub wyśle się go na zagraniczny obóz, żeby głowy ojcu nie zawracał. Nigdzie nie jest też powiedziane, że dziecko mniej zamożnych rodziców, koniecznie "skończy na kasie w Biedrze". Bardzo uogólniasz, ale też odkrywasz, jakim byłeś ojcem dla syna. Nie wiem ile Twój syn miał lat, gdy rozwiodłeś się z jego matką, ale zapewne już wcześniej odczuł brak Twojej miłości do dzieci. Zafundowałeś mu traumę rozstania, jednak wierzę, że solidnie płaciłeś alimenty i byłeś weekendowym tatusiem, bo tyle Ci wystarczało. Jemu z pewnością nie i nigdy już tego nie zmienisz. Masz z nim poprawne stosunki, bo matka go dobrze wychowała, tyle Ci pewnie wystarczy, ale nie wiesz, co on do Ciebie naprawdę czuje i pewnie Ci to zwisa, bo ważne jest żeby Tobie było wygodnie. Przy okazji; piszesz, że syn mając 23 lata jest już samodzielny. Mając tyle lat powinien mieć przed sobą ostatni rok studiów, więc jak to jest z tą samodzielnością? Pracuje i studiuje zaocznie, alimenty płaciłeś tylko do matury? Twoje podejście jednak niewiele różni się od podejścia 18-latka, tym bardziej, że nie zaliczyliście wpadki. Po za tym, skąd u Ciebie przekonanie, że tylko Ty pociągasz za sznurki; łaskawie zostaniesz, nie "spieprzysz", ale trudno będzie ukryć Ci irytację i brak zainteresowania. Myślę, że Twoja żona też jest decyzyjna i nie musi godzić się na znoszenie Twojego bólu z powodu pojawienia się dziecka i unikania zaangażowania i odpowiedzialności. Faktem łożenia na dziecko łaski nie robisz, bo to Twój obowiązek, kasa, to nie wszystko.
  10. Nie ma niczego dziwnego w wychodzeniu z dzieckiem na plac zabaw. Masz archaiczne poglądy. Gdybyś czasami rzucił okiem przechodząc obok placu zabaw, przekonałbyś się, że są tam ludzie w różnym wieku i różnej płci, opiekujący się dziećmi. Opieka i udział w wychowaniu dziecka nie jest cyrkiem, tylko inwestycją w jego rozwój i przyszłość.
  11. Jestem pewna, że ten "żartowniś" nie pozwala sobie na takie żarty wobec innych chłopaków z towarzystwa, że o dziewczynach nie wspomnę. Znalazł podatny "materiał", bo wie, że Tomek nie postawi się. Musi to być wyjątkowo paskudny typ, który ma satysfakcje z powodu dręczenia i poniżania kogokolwiek. Dziwi mnie też brak reakcji osób, które są świadkami takich sytuacji.
  12. Akurat w tej kwestii dramatyzujesz. Większość znajomych ma gdzieś Twoje życie osobiste. Cześć z nich, jak sądzę traktuje fakt Twojego nowego ojcostwa obojętnie, lub jak coś oczywistego, część z nich może jest zdziwiona, z pewnością część Twoich kolegów po prostu Ci zazdrości, więc nie wierz w złośliwe, lub współczujące komentarze, a może jest też jakaś grupka (szczególnie panie w Twoim wieku), która rzeczywiście podziela Twoje zdanie i chce widzieć całą sytuację w czarnych barwach. To już nie te czasy, gdzie rodzicami zostawali najczęściej tylko młodzi ludzie. Jest mnóswto dojrzałych rodziców, także w Twoim wieku np Małgonia Rozenek. Masz tyle lat na ile się czujesz. Wchodząc w związek ze znacznie młodszą kobietą z pewnością nie biadoliłeś, że jesteś od niej np 20 lat starszy, że po prostu jesteś za stary dla niej. Z pewnością nie miałeś takich obiekcji pokazując się z nią w miejscach publicznych, a tym bardzie żeniąc się z nią. Chyba nie będziesz upierał się, że nie widać różnicy wieku między Wami? Jakoś Ci to nie przeszkadzało, ani nie wywoływało konsternacji, a teraz za cholerę nie będziesz chodził z dzieckiem na plac zabaw, a dlaczego?
  13. Z pewnością, ale nie usprawiedliwiaj się starym telefonem. Ja w ogóle nie dokonuję żadnych transakcji przez telefon, bo uważam, że w razie zagubienia, czy kradzieży, to ryzykowne. Konto otwieram tylko korzystając ze swojego komputera. Z pewnością masz komputer, lub laptop. Można też na swoim podstawowym koncie zrobić limit wypłat itd. Uważam też, że wydanie 50 zł na koncert nie jest wyrzucaniem pieniędzy. Trzeba zachować zdrowy rozsądek i równowagę.
  14. Dokładnie o to chodzi. Prawdopodobnie sam fakt chodzenia w ciąży i w efekcie przytulenie dzieciątka bez względu na to, w jakim urodzi się stanie i jak długo będzie żyć, jest celem tej kobiety, która od lat starała się zajść w ciążę...i liczenie na cud. Widziałam wypowiedzi niektórych matek, wypowiadających się za całkowitym zakazem aborcji, które świadomie donosiły ciążę wiedząc, że dziecko po porodzie nie przeżyje. Uważały się za bohaterki, jednak czytając wywiad z prof. Dębskim, można mieć co do tego wątpliwości. Jednakże daleka jestem od oceniania. Taka diagnoza dla przyszłej matki, to dramat. Tak naprawdę NIKT, kto osobiście nie znalazł się w analogicznej sytuacji, nie powinien oceniać.
  15. Może stąd? Arczi, w innych okolicznościach przybiłabym Ci piątkę, bo całkowicie zgadzam się z tym, co piszesz. Tylko po jakie licho zrobiłeś żonie dziecko, jeśli masz takie podejście w tej kwestii? Przecież to nie prezent na urodziny dla ukochanej, w postaci luksusowych perfum, czy markowej torebki, to nowy człowiek, o czym wiedziałeś. Założyłeś wątek, ok, chciałeś wylać swój żal i frustrację, jednak jedynym pytaniem, jakie postawiłeś na początku, to mniej więcej "jak poukładać sobie w głowie nową rzeczywistość?". Z takim nastawieniem niczego nie zmienisz, serwując cały czas, logiczne skądinąd argumenty na nie. Tyle, że to dziecko już jest. Robiąc żonie taki "prezent", unieszczęśliwiłeś Was obydwoje. Ona jeszcze tego nie wie, przykre.
  16. Ten przykład akurat o niczym nie świadczy. Dzieciaki, nawet te starsze, na wycieczkach szkolnych najczęściej wydają kasę na głupoty. Trudno, żebyś z kieszonkowego na wycieczkę zaoszczędził na kurs językowy. Skoro byłeś dzieciakiem, o to powinni zadbać rodzice, oczywiście w miarę możliwości. Dobrze, że zdajesz sobie sprawę z własnych słabości, ale nie zrzucaj wszystkiego na wychowanie, czy roztargnienie. Szukaj innej pracy, a jeśli zapominasz o wielu rzeczach, to włącz sobie przypominajkę w telefonie. W kwestii oszczędzania, dostałeś rady.
  17. Dokładnie, po za tym Lost2 uważam, że nie jest z Tobą tak źle, bo przynajmniej masz świadomość tego, że wyrzucasz pieniądze na bzdury. To już jakieś światełko w tunelu. Może załóż sobie konto oszczędnościowe z którego nie będziesz mógł pobierać kasy za pomocą karty. Przecież zakup nowego telefonu, zrobienie prawka, czy wyjazd na atrakcyjną wycieczkę, będzie znacznie większą przyjemnością, niż zakupy czegoś, co w gruncie rzeczy potrzebne nie jest. Osobiście nie jestem zwolenniczką odmawiania sobie wszystkiego, za cenę celu wyższego. Oszczędność tak, ale bez przesady, bez totalnego zaciskania pasa. Cel można osiągnąć nieco później. Twoim głównym problemem nie jest raczej rozrzutność, tylko brak silnej woli. Kawa do pracy i drugie śniadanie, to kwestia organizacji. Jeśli masz kasę na koncie, przerzuć większość na oszczędnościowe, zostawiając niewielką kwotę na koncie z którego płacisz kartą. Co jakiś czas przelejesz sobie trochę kasy z jednego konta na drugie, w portfelu też trzymaj raczej drobne. Spróbuj zaplanować wydatki, na to, co niezbędne, pozostawiając jakąś niewielką kwotę na swoje słabości, a resztę trzymaj na oszczędnościowym. Z pewnością będziesz miał satysfakcję widząc, jak rosną Twoje oszczędności, a jeszcze większą, gdy wreszcie zafundujesz sobie coś konkretnego.
  18. Strzał w dziesiątkę ? Dokładnie, także obawiam się, że autor po prostu boi się postawić.
  19. Gratuluję empatii względem osób umieszczających durne wątki. Nie martw się o moje kompleksy, tylko wspieraj autorkę i tłumacz niczym krowie na rowie "co poeta miał na myśli?". ?
  20. Ja myślę, że teściowa w ogóle powinna przestać się wtrącać w ich małżeńskie sprawy. Co najwyżej może spróbować wpłynąć na syna, żeby przestał pić, ale w końcu to dorosły człowiek. Synową zostawić w spokoju. Swojego czasu, czytając o sprawie Alicji Tysiąc, znalazłam taki ciekawy wywiad z nieżyjącym już por. Dębskim: https://wyborcza.pl/duzyformat/1,127290,16171511,Debski__Jestem_z_pacjentka_na_dobre_i_na_zle.html On twierdził, że w przypadkach ciężkich uszkodzeń płodu, przez urodzenie takiego dziecka, często naraża się je na ogromne cierpienia, nawet, jeśli to dziecko wkrótce umiera. Niestety, w naszym kraju utrudnia się pacjentkom aborcję, nawet w takich przypadkach. Z drugiej strony są kobiety, jak wyżej opisana, które w imię źle pojętej miłości, czy instynktu macierzyńskiego, który całkowicie przesłania zdrowy rozsądek, dążą do porodu. Jednak nadal twierdzę, że ostateczna decyzja należy do matki i nikt nie ma prawa wywierać na niej presji. Szkoda tylko, że konsekwencje ponosi na ogół cała rodzina, w ostateczności sama matka. Błędy lekarskie w kwestii diagnostyki zdarzają się, dlatego trzeba konsultować się u kilku lekarzy. Myślę, że są takie wady płodu, co do których nie ma żadnych wątpliwości, a liczenie na cud nie zawsze przynosi oczekiwany efekt.
  21. Obawiam się, że jesteś miękki, podszyty strachem i on o tym wie. Trafił Ci się wyjątkowo wredny typ, który czerpie przyjemność z dokuczania Ci i ma w tyle Twoje protesty. Przestań go prosić, tylko postaw się i to stanowczo. Nie twierdzę, żeby od razu wyskakiwać z pięściami, choć może raz by mu się przydało, ale zareagować ostro. Jak Cię uszczypnie, zrób to samo i opieprz go, jak zaczyna ciągnąć Cię za kołnierz, uprzedź jego działania, odepchnij rękę, a nawet jego samego itd. Dopóki będziesz miękką fają, on będzie ciosał Ci kołki na głowie, bo jest bezkarny. Sorry, ale zachowania Twojego kolegi, to patologia nawet poniżej szkolnego poziomu. To nie są tylko "odpały", a świadome znęcanie się nad Tobą, poniżanie Cię i kompromitowanie w oczach innych. Jak reaguje na to Wasze towarzystwo, także uważają, że to fajny dowcip? Jeśli tak, to wybacz, ale trąci patologią. Nie wyobrażam sobie, żeby w gronie moich znajomych, jedna osoba bezustannie gnoiła drugą (tym bardziej dopuszczając się takich czynów, jakie opisujesz) i nikt nie zareagował. To raczej oprawca wyleciałby z towarzystwa. Myślę, że się go po prostu boisz. Tak długo dopóki on o tym wie, będzie to robił. Reaguj stanowczo, a nawet agresywnie za każdym razem, gdy on to robi i przestań prosić, tylko żądaj, najlepiej, żeby w ogóle odpiep***ł się od Ciebie i trzymał z daleka.
  22. Nie powiedziałabym, że o głód emocjonalny chodzi, bo Arczi kocha przede wszystkim siebie, jest też kochany przez żonę, jeśli zdecydowała się z nim związać i założyć rodzinę. On kocha siebie, wolność, przyjemności w których realizacji towarzyszyć mu miała młoda babeczka, ale przecież bez przychówku! Na miłości dzieci mu nie zależy. Też tak uważam. Cóż, tacy ludzie nie powinni mieć dzieci. Arczi został ojcem w wieku 27 lat, można tylko podejrzewać, że fakt posiadania dziecka nie był dla niego szczytem szczęścia, więc świadome spłodzenie kolejnego dziecka, tylko po to, żeby zatrzymać przy sobie młodą żonę jest szczytem nieodpowiedzialności i hipokryzji. Szczególnie, że Arczi nie zmienił swojego podejścia do życia i dzieci przede wszystkim. Hmm, to raczej "młódka" odkryje, że kiepsko trafiła. Jestem pewna, że Arczi - król życia, zawsze znajdzie chętną panią. Panowie w tej kwestii mają lepiej, tylko czy następna kandydatka będzie chciała oddać się bez reszty i podzielać styl życia Arcziego? Może tak, pod warunkiem, że on nie zacznie chorować, no i raczej kolejna "młódka" to nie będzie, chyba, żeby skorzystać na takim związku. Dlatego rady dotyczące podziału obowiązków uważam za nietrafione, jeśli autor nadal trwa na swoim stanowisku i jest załamany faktem pojawienia się kolejnego dziecka. Może jednak stanie się jakiś cud, może tym razem będzie to dziewczynka i Arczi zakocha się w niej bez pamięci?
  23. ? Tak i ta oczywista logika czyni go przegrywem, czyli sfrustrowanym, plującym na kobiety facecikiem, którego żadna nie chce. Korzyści, jakie? Nie dostrzegam. W dyskusji z Tobie podobnymi nie mam żadnych korzyści i fakt, to jak kopanie się z koniem, bez sensu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...