Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 628
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    43

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Javiolla

    Depresja

    Tylko dlatego, że wizyta za 2 m-ce to rezygnujesz w ogóle? Uważasz, że to rozsądne? Zapisz się koniecznie, a w ciągu tych 2 m-cy szukaj środków zastępczych. Czyli staraj się sama. Jednak nie licz na to, że na tym trudnym etapie choroba sama minie lub samodzielnie ją wyleczysz. Poza tym konieczna jest tez wizyta u psychiatry, aby otrzymać antydepresanty. W depresji leczyć należy się dwufazowo czyli lekami i terapią. Piszesz, ze nie masz nikogo. tak mówią osoby, które nie lubią siebie. Dlatego jedną z rzeczy nad jaką możesz popracować przez 2 m-ce, to podwyższenie poczucia własnej wartości, próby polubienia siebie. Jeśli ktoś lubi siebie dostatecznie mocno, to nie powie, ze nie ma nikogo, bo wie, że ma siebie.
  2. Tak, możesz z mamą zagadać. Zaczęłabym od tych natręctw, bo one są tutaj chyba kluczowe. Jeśli się z nimi uporasz to reszta już jest łatwiejsza. Potrzebujesz pomocy, aby z tych natręctw wyjść. Jeśli masz dobre relacje z mamą, to śmiało jej o tym wszystkim powiedz... jak najlepszemu przyjacielowi.
  3. Widać, że jesteś zagubiony. Potrzeba Ci rozmowy, tylko mnie zastanawia jedna rzecz. Czy ta rozmowa ma polegać na tym, że Ty będziesz się żalił, a druga osoba ma słuchać? Czy rozmowa ma polegać na tym, ze dasz się pocieszyć, przyjmiesz rady i starasz się dostosowywać do nich? Nie jesteś chory- moim zdaniem- tylko spętany strachem i pesymistycznie nastawiony do życia. To się da zmienić, tylko czy naprawdę chcesz? Bo to wymaga żmudnej pracy nad sobą i wiary, że się uda. Wcześniej napisałam coś takiego: Poczytaj w necie w jaki sposób podwyższyć swoje poczucie wartości i nabrać pewności siebie. Poszukaj jakichś technik, metod pracy nad sobą. Na yt są filmiki instruktażowe, sesje hipnotyczne na poprawę samooceny. Weź sobie do serca to wszystko, wybierz coś dla siebie i działaj. No chyba, ze napisałeś tu tylko po to, by się pożalić, ale nie oczekujesz pomocy. Nie ustosunkowałeś się do tego. Obawiam się, że nie możemy Ci pomóc, bo tego nie chcesz, nie w takiej formie jak my możemy Ci pomóc :( .
  4. Kajsijalilly Próbuję nie raz się buntować i zazwyczaj się udaje, ale jakoś nie jestem w stanie przyznać, że np nie chodzę do kościoła czy częściej popalam. Ja się jeszcze doczepię tego kościoła. Czy Twoi rodzice chodzą do kościoła, czy tylko Tobie każą, a sami siedzą w domu? Z drugiej strony, jeśli jesteś wierząca, to modlisz się prawda? Pogadaj z Bogiem, by pomógł Ci się usamodzielnić. Chyba, ze nie zależy Ci na tym, bo tylko wtedy będziesz mogła sama o sobie decydować.
  5. Nie rozumiem dlaczego Cie to tak zabolało skoro tylko się znacie, a nie byliście w związku. Chyba sobie wkręciłeś jakiś film. A skoro nie chce z Tobą być, to po co się umówiliście?
  6. Jeśli mieszkacie na innym pietrze to śmiało można rzec, że macie osobne gospodarstwo. Tym samym nie musicie wchodzić na górę i przebywać z gości, którzy nie przyszli do Was. Mimo, ze mieszkacie w jednym domu to jesteście oddzielną rodziną, macie teraz siebie wzajemnie. Macie też prawo mieć swoją prywatność. Niedziela jest dniem rodzinnym i dlatego chcecie spędzić go w swoim towarzystwie, to naturalne. Może zaaranżujcie czasem jakiś wypad, aby nie siedzieć z nimi. Mamie tłumaczcie i podawajcie argumenty i róbcie swoje. To nie wypada nie siedzieć z nimi? Nie wiem czy wypada w każdą niedzielę nawiedzać Was, czy wypada oczekiwać, aby wszyscy poświęcali im uwagę. To nie jest ani taktowne ani grzeczne. Czy jeśli goście przychodzą do Was, to mama tez się wprasza i siedzi z Wami na dole?
  7. Piszesz: "Nie wiem, jak nabrać takiej pewności siebie. Mam taka blokadę zewnętrzna". Pewności siebie nabierzesz gdy polubisz siebie. A póki co możesz zacząć od utrzymania prawidłowej postawy. Stań przed lustrem i popatrz na siebie z boku. Jesteś zgarbiony, ramiona zapadają się do środka, głowa opuszczona? A teraz spójrz na siebie na wprost... ponury lub zalękniony wyraz twarzy? Jeśli coś z tego się zgadza, to koniecznie to popraw. Wyprostuj się, ramiona do tyłu, głowa do góry i uśmiech (choćby lekki, kąciki ust delikatnie do góry). Gdy chcesz by postawa dodała Ci pewności siebie naucz się gestu pewnego gestu. Jedna dłoń ujmuje drugą za plecami. Gest tzw. dłoń w dłoń. Symbolizuje uspokojenie, wyciszenie. Nie krzyżuj rąk, nie splataj dłoni i nie ujmuj dłoni w nadgarstku i wyżej. Gdy czujesz się niepewnie stosuj ten gest oraz trzymaj prawidłową postawę. W ten sposób ciało wysyła do mózgu odpowiedni komunikat. Gdy opanujesz to do tego stopnia, że nie będziesz musiał się pilnować. Możesz przejść do innych technik.
  8. Ja bym dała inną radę... przestać kombinować. Zacznijmy od tego czy robisz prawko z własnej woli czy z woli ojca? Przecież 2 niezdane egzaminy to nie jest katastrofa. Moze wystarczyło poprosić ojca, aby Cię podszkolił. Z kolei w kościele nie gryzą. Nawet gdybyś się przemęczyła niespełna godzinka nie spadłaby Ci korona z głowy. Lepiej męczyć się siedząc w parku? Gdzie tu logika? Co do studiów: sama je sobie wybrałaś czy tata kazał? Jeśli ojciec wybrał za Ciebie, a Ty jesteś już dorosła to masz prawo zmienić kierunek. Z kolei jeśli on Cię finansuje to masz do wyboru: albo znosić ich dopóki nie skończysz studiów, a potem zacząć żyć na własny rachunek po swojemu... albo od razu powiedzieć prawdę i zacząć żyć po swojemu już teraz. W tej chwili wyczuwam tyle lęku, że zastanawia mnie czy żyjesz sama, myślisz sama i samodzielnie? Jak wygląda Twoje życie?
  9. Próbuj na nowo... na nowo, aż czas bez fantazji się będzie wydłużał. Nie możesz poddać się po jednym razie. O czym myśleć w realu? O wszystkim co się akurat dzieje. Idziesz do pracy więc myślisz o obowiązkach jakie Cię czekają i planujesz dzień, w pracy pracujesz więc myślisz pracy, po pracy o zakupach, potem o obiedzie jaki trzeba zrobić, o obowiązkach domowych... tak po kolei. Jeśli jesteś osobą uczącą to myślisz o nauce, lekcjach. Jeśli masz za dużo myśli odbiegających od życia realnego to znajdź jakieś zajecie. Sprzątaj, pomagaj rodzinie w obowiązkach, zapisz się na wolontariat i pomagaj innym, uprawiaj sport, jakieś hobby.
  10. ~StaraPanna37 Mimo to samotność mi doskwiera- przede wszystkim w okresie świąt, gdy brakuje mi rodziny. Nie masz nikogo? Kuzynów, cioć, dziadków? Jak wyglądają Twoje warunki mieszkaniowe, bytowe-jeśli chodzi o wózek inwalidzki? Możesz gdzieś pojechać, ktoś może Ci w tym pomóc?
  11. Widzę to tak: W życiu realnym nie było różowo. Miałaś słaby kontakt z rodziną, a przez niską samoocenę słaby kontakt z otoczeniem. Uciekałaś w świat fantazji, aby zagłuszyć ból. Obecnie czujesz żal z powodu rozczarowania, bo w realu nie jest tak, jak w marzeniach. Brak energii w życiu występuje, gdyż całą pozytywną energię wykorzystujesz na fantazję. Pisałaś, że chciałabyś się tego jak najszybciej pozbyć. Już coś robiłaś w tym kierunku?
  12. Myślę, że należy o tym porozmawiać z terapeutą.
  13. Pisanie książek to nie jest głupi pomysł, ale w realnym świecie bez emocji ciężko żyć. Dlatego zastanawiam się jak rozgraniczyć te marzenia od realnego świata. Rozwiń proszę tę kwestię. Czujesz emocje w marzeniach, fantazjach? O czym marzysz? Jak to odrealnienie wygląda?
  14. ~Łukasz.1. Javiolla masz rację :) Mogę prosić o jakiś kontakt do Ciebie (adres mailowy-oczywiście anonimowy) ? Pozdrawiam, Oczywiście. Problem w tym, że publicznie chyba nie wolno podawać kontaktu do siebie. Mogłabym napisać pw, ale musisz być zalogowany. Mogę pomagać publicznie. Moje rady mogą się jeszcze komuś przydać.
  15. ~grzesiek12342 a gdy mija te pare miesięcy, mój organizm tak się rozlegowywuje, że nie mam apetytu... potrafie przez cały tydzień, jeść 2-3 kanapki przez całe 5 dni, bez obiadów, po czym wmiarę wraca to do normy, by za miesiąc znowu przez tydzień dwa gówno jem...ważę 52 kilo przy wzroscie 172cm, i też mi źle, To mnie zastanowiło. Co wg Ciebie jest powodem, że organizm się rozregulowuje? Stresujesz się pracą do tego stopnia, że brakuje apetytu? Zanadto się jej oddajesz i wiele pracujesz? Zaburzenia żywienia mają swoje podstawy. Natomiast to, że niczego się nie nauczyłeś (a raczej cie nie nauczono), nie oznacza, że nadal nie możesz tego zrobić. To trudne-owszem- ale nie niemożliwe.
  16. Moze dlatego, że nie uczysz się na błędach, że masz negatywne nastawienie i jesteś pesymistą. Trudno odnieść się konkretnie, bo każdy przypadek jest inny. Musiałbyś coś więcej o sobie napisać.
  17. Moje wizyty odbywały się najpierw co 2 tygodnie, a potem co m-c, potem co 6 tygodni. Nie pamiętam szczegółowo jak to wyglądało, bo chodziłam jakieś 14 lat temu. Napiszę to co pamiętam, wybiórczo. Pani psycholog miała sympatyczny, serdeczny głos, uśmiechnięta. Na biurku miała zestaw chusteczek higienicznych, które z początku bardzo się przydawały hehe. Co chwilę mi je podawała. Mogłam siedzieć przy biurku i mogłam się położyć na kozetce... ja wolałam siedzieć. Na początku pani doktor przeprowadziła krótki wywiad, spytała co mnie sprowadza, a potem chyba się tak rozgadałam , że jakoś poszło. Moje wizyty głównie polegały na moim mówieniu, żaleniu się, zadawaniu pytań. Może dlatego, że nie miałam z kim pogadać, kogo się poradzić. Nie wiem jak to będzie wyglądać u Ciebie. Podobno to zależy jaką formę leczenia wybierze terapeuta. Zapewniam Cie, ze lekarz Cie odpowiednio poprowadzi.
  18. Zgadzam się z poprzednikami. Bije z Was niskie poczucie wartości i brak pewności siebie. Dlatego uważam, ze najważniejsze to znaleźć sobie pasję, jakieś zajęcie (można choćby pomagać charytatywnie), polubić siebie na tyle, aby przebywanie samemu nie było cierpieniem. Sądzę, że na to powinnyście pracować.
  19. Javiolla

    Pomyłka.

    Możesz iść, jeśli czujesz, że Ci jest potrzebna. Terapia jest na NFZ ;). Prosisz lekarza rodzinnego o skierowanie i zapisujesz się. Co do pozostałej części wypowiem się jutro, bo dziś już trochę za późno na wywody.
  20. Pozwolę sobie zacytować czyjeś słowa z innego forum. “Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby. Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę. Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.” Pytasz co robić? Uświadomić sobie powyższe. On nie jest zagrożeniem, ona nie jest zagrożeniem, tylko Twój brak pewności siebie. Facet zawsze będzie patrzał na ponętne ciała, choćby miał swoją ponętną w domu. Przecież jest wzrokowcem, a to że patrzy nie oznacza, ze coś go łączy, ze chce odejść czy o niej marzy. Po prostu lubi na to patrzeć, tak jak my kobiety na ładne ciuchy. Akurat to jego była laska i może czuje do niej jeszcze sentyment, ale to chyba nie jest nienaturalne. Nie wiem czy miałaś partnerów przed nim. Jeśli tak, a nie wyrządzili Ci jakiejś wielkiej krzywdy, było z nimi przyjemnie to sądzę, że tez wspominasz ich z rozrzewnieniem. Mimo tego jesteś z nim, kochasz go...jedno drugiemu nie przeszkadza.
  21. Co masz na myśli pisząc: "uciekam myślami w mój świat wewnętrzny"? Sprostuj to, wyjaśnij, podaj przykład.
  22. To typowe...szukanie wymówek. Jest szkoła dla dorosłych, uczysz się eksternistycznie, da się dopasować do pracy. Dla chcącego nic trudnego- znasz to przysłowie? Tzn trudno będzie pogodzić prace z nauka, ale nie jest trudno zorganizować jeśli się naprawdę chce. Widzę, że nie jesteś gotowy na tego typu zmiany. Powinieneś więc zacząć od popracowania nad sobą, a potem nad maturą. Poczytaj w necie w jaki sposób podwyższyć swoje poczucie wartości i nabrać pewności siebie. Poszukaj jakichś technik, metod pracy nad sobą. Na yt są filmiki instruktażowe, sesje hipnotyczne na poprawę samooceny. Weź sobie do serca to wszystko, wybierz coś dla siebie i działaj. No chyba, ze napisałeś tu tylko po to, by się pożalić, ale nie oczekujesz pomocy.
  23. Mogę pomóc, ale nie jestem czarodziejką heh. Moja pomoc to podpowiedź od czego można zacząć i jak. Jednak zmiana wymaga żmudnej pracy nad sobą. Jeśli jesteś gotów/gotowa to mogę dać wskazówki.
  24. Kikunia> zwierzęta też porzucają swoje dzieci -niestety- ale człowiek jest istota rozumna i nie powinien tego zrobić. W końcu nie jest zwierzęciem nierozumnym, działającym pod wpływem impulsu. Zapytałaś autora "A co zastosowaleś/ liście z porad tu wniesionych? Byliście u doktora i pytaliscie o witaminy z grupy B" To ja dodam swoje pytanie: czy skorzystałeś z moich rad? Dodam jeszcze: dziecko nie jest winne, że przyszło na świat.
  25. W tej całej historii zatraciłam sens pierwszego postu. Co w tej sytuacji konkretnie zarzuca Ci mąż? Skoro to była Wasza wspólna decyzja (choć zawsze ktoś pierwszy rzuca propozycję, a druga osoba to rozważa) to oboje powinniście się zmienić, nie uważasz? Bierzesz winę na siebie, bo może Ty pierwsza wyszłaś z tym pomysłem i teraz on Cię oskarża. Dlatego każe Ci się zmienić, zastanowić nad sobą, a Ty masz poczucie, że zniszczyłaś mu życie. Nie mam innego pomysłu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...