Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 673
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    46

Treść opublikowana przez Javiolla

  1. Już jest to możliwe, a raczej będzie możliwe wraz z wejściem klas 1-3. W szkołach podstawowych można (czy nawet trzeba) się umówić na indywidualne konsultacje. Przecież ona się dowie, że nie chodzisz. Nie ukryjesz tego. Sądzę, że za bardzo się boisz. Znam taką historię, że nauczycielka paraliżowała uczniów w klasie, a na osobności była zupełnie inną osobą. Przy całej klasie się wydzierała, a w 4 oczy była uśmiechnięta, cierpliwa i spokojna. Nie zakładaj z góry, że matematyczka jest taka sama w każdej sytuacji. Nie uprzedzaj się do niej zanim się nie przekonasz. I daj nam znać jak Ci idzie z tą matematyką.
  2. Jeśli czujesz taką potrzebę troszczenia się o ciebie, taką tęsknotę za czymś czegoś nie miałaś... to faktycznie tak może być.
  3. Javiolla

    Dziwna fobia

    Nie jest to aż taka męcząca fobia, bo skoro nie boisz się wody w wannie to będziesz się kąpać ? a więc problem jest znikomy. Żartobliwie pisze, ale ja osobiście boje się nurkowania, zanurzenia pod woda. Nawet branie prysznica jest dla mnie niekomfortowe, bo jak mi woda leci po twarzy to mam wrażenie, że zaraz utonę. Gdy jedziemy do jakichś term, to unikam zjazdów, fontann i atrakcji gdzie tego typu. Grzecznie wchodzę do jacuzzi i siedzę ? Da się z tym żyć, trzeba sobie organizować wszystko w odpowiedni sposób.
  4. I to jest rozsądne rozwiązanie. Nie wiem czy jesteś hipochondrykiem, czy masz też inny problem, ale potrzebujesz pomocy.
  5. Czyli reasumując: brak jest komunikacji. Rządzą domysły, żale wylewane ukradkiem, niedomówienia.
  6. Javiolla

    Czy to wariactwo?

    To widać po tym wątku.
  7. Przykro mi, że dopiero teraz zrozumiałaś. Szkoda, że nie można na forum przyklejać wątków, bo chętnie bym go umieściła na górze, oznaczyła jako ważny. Wiem, że nie prosiłaś o radę i z góry przepraszam, że się z nią trochę narzucam.... ale samo mi się ciśnie na klawiaturę. Zapisz się do Monaru lub na odwyk, póki nie zaczniesz sięgać po coś mocniejszego, póki się całkowicie nie stoczysz... Tyle tu było mądrali, którzy zaklinali się, że marycha nie uzależnia, że problemy jakie mają nie wynikają z palenia marychy....a tu proszę.
  8. Boimy się nieznanego. Lęk możesz opanować dochodząc do źródła tego strachu. Dlatego zapytam: jak to się stało, że aż 3 razy zostałaś pogryziona? W jakich okolicznościach się to stało? Jeśli to nie jest za trudne dla Ciebie to opisz te sytuacje-prosze.
  9. To dlaczego dziwisz się tym jak się czujesz skoro nie chcesz się pogodzić z rozstaniem. Najbardziej mnie zastanawia jaka strata i jaka porażka? Strata żadna, bo ludzi jest na świecie wiele, nie zostałaś sama na świecie. to, ze byłaś tylko z nim świadczy o tym, że już wtedy nie miałaś własnego życia, może byłaś typem bluszcza (?) Porażką jest to, że nie chcesz się ogarnąć i sama sobie kopiesz dół na grób. Tymczasem przestań mówić o ideale bo takich NIE MA. nie ma ideałów i nie było, a więc on tez nim nie jest! Ty go sobie takim zrobiłaś, ale to złudzenie. Zakochać się można więcej razy, ale trzeba dać sobie szanse, bo Ty niestety nie dajesz. Zechcieć to zrobić! Odnoszę wrażenie, że jednak nie chcesz ? Gdy zechcesz wreszcie to potem zajmij się sobą. Zacznij skupiać się na sobie, swoich potrzebach, miłości do siebie samej, znaleźć jakieś zainteresowanie, wyjdź do ludzi... robić cokolwiek zamiast siedzieć i się użalać. Czy Ty zawsze miałaś tendencję do tak mocnego "przyklejania" się do innych ludzi?
  10. Nawet nie myślałam czy Twoja wina czy nie, ale moim zdaiem ona za bardzo przywiązuje uwagę do statusu, do spraw materialnych. Może to wynikać z krótkiego stażu, bo nie znacie się jeszcze na tyle, aby mogła wiedzieć, że jesteś jednak pracowity i rozsądny. A może ona jest podatna na wpływy i ktoś jej głowe suszy, że ma chłopaka takiego i owego. Trudno stwierdzić, ale jest takie powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.... to dotyczy też partnerów życiowych.
  11. Nie wiem czy przeoczyłam, ale nie zauważyłam buntowania przeciwko ojcu. Mama dużo płacze i możliwe, że ma depresję, zwierza się dziecku, które pyta co się dzieje. Fakt, że nie powinna zwierzać się ze szczegółów, bo dzieci to nie przyjaciółka i nie powinny wszystkiego wiedzieć. Jego mama była kiedyś szczęśliwa, bo tęskniła gdy mąż wyjeżdżał. Podejrzewam, że nie poradziła sobie z tą tęsknotą, była pewnie emocjonalna i uczuciowa i rozłąka ją dobiła. Nie każdy sobie radzi w takich sytuacjach. Przedstawiasz mamę w świetle baby buntującej dzieci, ale ja czegoś takiego nie wyłapałam. Może stąd, że znegował chodzenie syna do psychologa. Ktoś kto byłby zdolny i gotowy na terapie nie zareagowałaby tak. No niekoniecznie ? Naprawdę nie wiem z czego tak wywnioskowałaś. Nie wiemy tez czy nie naprawia relacji z ojcem. Po sobie wiem -jak pisałam wyżej- że gdy mąż/ojciec jest gościem we własnym domu czyli więcej go nie ma niż jest, to wszyscy się od siebie oddalamy. Trudno odnowić relacje czy naprawić je w tak krótkim czasie gdy zagościł do domu. Ledwie coś poprawię to jego znów nie ma i zaczynam od nowa gdy wróci. Musiałby zrezygnować z takiej pracy i znaleźć inną na miejscu i wtenczas jest czas na naprawianie małżeństwa, na uczenie się siebie na nowo. Nie wiemy też czy mąż chce naprawiania relacji, czy się stara, bo w tym ambaras aby dwoje chciało na raz.
  12. Javiolla

    Pomocy

    Owszem, ale jeśli nie były stosowane to musi je bezwzględnie wprowadzić. Zwłaszcza teraz.
  13. Nie. To o czym piszesz to niskie poczucie wartości i nielubienie siebie. Powinnaś zatytułowaćć: jak polubić siebie ? ? Nie umiesz i wcale mnie to nie dziwi. Aby umieć żyć własnym życiem trzeba lubić swoje towarzystwo, trzeba siebie szanować, trzeba myśleć o sobie pozytywnie. I nad tym powinnaś popracować. Reszta sama przyjdzie. Do każdego Twojego pytania jest ta sama odpowiedź: Polubić siebie, podwyższyć własną samoocenę.
  14. Wnioskuje, że ta niska samoocena chyba nie jest zamkniętym rozdziałem. Czy Ty lubisz siebie? Uważasz się za wartościową osobę? Mam wrażenie, że nie. Fakt, że da się to samemu wypracować. Mój pomysł jest taki, że czujesz się niedowartościowana i niedoceniana. Moze to zjawisko nazywa się niedostatecznym lubieniem samej siebie? Szukasz akceptacji, sympatii, której nie dałaś sama sobie. Już trzeci raz w ciągu 2 dni wklejam na forum pewien cytat. Odzwierciedla czym jest zazdrość i nie dotyczy tylko sfery miłosnej, ale przyjaźni, koleżeństwa i każdej relacji międzyludzkiej. Wojciech Eichelberger psycholog, psychoterapeuta, coach, pisarz: “Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby.
  15. Javiolla

    Pomocy

    Też uważam, że to prawdo podobnie grzybica. Jeśli masz upławy białe, kaszkowate, a zapach nie jest kwaskowaty a słodkawy, to prawie na pewno grzybica. Proponuje w aptece zapytać o globulki dopochwowe takie w stylu probiotyku, dla przywrócenia flory bakteryjnej pochwy. Często to depilacja miejsc intymnych wywołuje infekcję. Nie bez powodu otrzymaliśmy włosy w tym miejscu, widocznie są ochroną na tak wrażliwych miejsc.
  16. Nie da się nikogo nakłonić do zakochania. Jak sam widzisz po sobie-samo przyszło ? To typowe dla dziewczyn. Przyjaciółki też się tak zachowują. Nie możesz czuć się niewartościowy, bo to co Cie spotkało nie ma nic wspólnego z Twoją wartością. Po prostu ona traktuje Cie jak przyjaciela, a gdybyś był niewartościowy, to byś nie był nawet jej przyjacielem. Na szczęście to tylko wrażenie, a Ty masz dopiero 17 lat. Całe życie przed Tobą. Trudno będzie się Tobie odkochać gdy nadal się spotykacie i nadal traktuje Cie jak przyjaciela. Najrozsądniej byłoby zerwać "przyjaźń". Wyjaśnić, że to dla Ciebie za trudne. Im bardziej się starasz, tym dla niej jesteś większym przyjacielem. Gdyby miał poczuć coś więcej... już by się to stało. Twierdzisz, że umierasz z tęsknoty, ale to nieprawda, bo nikt z tęsknoty jeszcze nie umarł ? Po prostu nie chcesz zerwać znajomości, bo się przy niej dobrze czujesz, bo jesteś z nią szczęśliwy. Nie pisz więc, że nie możesz, bo możesz! Jeszcze pomyśl... jeśli ona zakocha się w kimś innym, a to przecież możliwe i będzie się Tobie zwierzać i prosić o radę (bo przecież traktuje Cie jak przyjaciela)... to czy nadal będziesz szczęśliwy? Przecież będziesz cierpiał jeszcze bardziej. Dlatego ukrócisz sobie te cierpienia jeśli za w czasu się z nią rozstaniesz. Dokładnie tak jest. Z czasem zawsze któreś "pęknie" i zakocha się lub poczuje pociąg seksualny.
  17. To łatwo rozpoznać. Jeśli jest Tobą zainteresowany, to temat pociągnie, posłucha co masz do powiedzenia. Tylko Ty musisz chcieć o sobie opowiedzieć. Zaproponuj mamie zapisanie się do specjalisty. Moze ma depresję. Skoro Ty się udajesz na terapię to mamie zaproponuj to samo. Najlepiej byłoby zapisać się na rodzinną terapię, ale tata pewnie nie będzie chciał. To skąd wiesz, że nie rozumie skoro nie zna problemu. Domyślam się, że tak uważasz, bo atakuje, bo czepia się i krytykuje, robi awantury. Co do sytuacji: Często tak jest w małżeństwach/rodzinach, gdzie mąż/ojciec wyjeżdża i pracuje za granicą, że małżonkowie mieszkając z dala od siebie nabywają innych nawyków, odzwyczajają się od siebie i rodziny. Tym samym wracając do rodziny czują się bardziej obco niż będąc samemu na wyjeździe. Mój mąż pracował za granicą i bywał w domu raz na 2 m-ce. Potem pracował w innym miejscu i bywał raz na 3 tyg. Prawdą jest, że z czasem irytował mnie wracając do domu. Odwykłam już od jego obecności, nauczyłam się mieszkać bez niego i jego nawyki mnie drażniły, nawet chrapanie, szuranie, okruchy jakie zostawiał na blacie, ciągły sport w tv itp. Tak samo jego drażniły moje nawyki, których nie miał podczas pobytu poza domem. Widzieliśmy oboje, że się od siebie oddalamy. Dlatego z czasem zrezygnował z tej pracy i znalazł inną na miejscu, a my musieliśmy się na nowo przyzwyczaić do siebie. Najrozsądniej by było, aby tata wrócił, znalazł pracę miejscową, aby cała rodzina przeszła terapię i jest szansa na powrót do tego co było.
  18. Dokładnie tak. A gdy jeszcze nie mamy rodziny to mieć własne zainteresowania, coś co lubimy i spędzać czas ze sobą, myśleć też o sobie a nie wiecznie o innych. Po prostu mieć swoje życie ?
  19. Tego typu wątek już kiedyś był, niemal identyczny. Jeśli to jest ten sam autor to nie ma poprawy od kilku m-cy, a więc nie wziął sobie do serca żadnych naszych rad. Właśnie, o czym miałbyś rozmawiać, skoro zazdrość to Twój problem? Zazdrość sama nie przejdzie ponieważ ma podłoże tak głębokie, że potrzebna Ci ciężka praca nad sobą. Zacytuję fragment, który dotyczy nie tylko miłości, ale tez przyjaźni, koleżeństwa i innych form relacji międzyludzkiej. Wojciech Eichelberger “Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby.
  20. Niekoniecznie. Ja trafiłam za pierwszym razem. Tu się liczy głównie to czy pacjent chce współpracować z terpaeutą, czy chce pracować nad sobą i nie oczekuje, że psychoterapeuta- jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki- w mig usunie nasze problemy. Tak więc wg powiedzenia, że jeśli umiesz liczyć licz na siebie, przede wszystkim liczmy na swoją ciężką pracę. Bo terapeuta jest tylko po to, by czasem podpowiedzieć, nakierować na jakiś trop, zasugerować rozwiązanie oraz otworzyć oczy na pewne sprawy (niestety czasem boli to otwieranie oczu) .
  21. Wspieram duchowo i pamiętaj, że tylko od Ciebie zależy jak długo będziesz czuł taki wielki smutek. Zrobiłeś dla taty wszystko co mogłeś, a teraz- gdy spełnisz ostatnią posługę- zacznij żyć własnym życiem tu i teraz. Tylko wtedy osiągniesz spokój. Jeśli się smucisz, to żyjesz przeszłością. Jeśli się boisz, to żyjesz przyszłością. Jeśli jesteś spokojny, żyjesz teraźniejszością. Lao Tzu
  22. Ja też z takiego domu wyszłam, bo kiedyś wiekszosć domów tak miała. Nie oznacza, ze ja nie mam własnego rozumu-prawda? Jeśli mąż by mnie źle traktował, jeśli miałabym piekło z jego rodziną, a w nim żadnego wsparcia... miałabym gdzieś swoje rodzinne nauczanie, bo to jest moje życie i miałabym prawo o im decydować. W końcu nikt za mnie mojego życia nie przeżyje. Piszesz o tym, że nie chce się żyć, że nerwy i stres były nieodłączne w Twoim życiu... tym bardziej powinnaś chodzić na terapię. A może nawet brać jakieś leki na depresję/nerwice (zależy co by zdiagnozował psychiatra). Bo stąd się biorą stare zgryźliwe baby. Moze Twoja teściowa taka jest, bo tez żyła z żalami, urazami, w nieszczęśliwym małżeństwie. Zacząć się najpierw leczyć, a potem gdy nabierzesz sił, to odejść od niego. Wojciech Eichelberger-psycholog, psychoterapeuta, couch, pisarz “Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby. Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę. Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli. Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć. Egoizm nie polega na tym, że się żyje, jak chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy.” To, że jest powszechnie, nie oznacza że poprawne i że nie ma problemu. Powszechne jest tez palenie i nawet alkoholizm... a czy to znaczy, że jest ok? Ja czuję zazdrość bardzo rzadko, i niewielką.... i nie kłamię. Po prostu wiem czym jest spowodowana zazdrość, a więc kiedy mnie dopada... analizuję i pomagam sama sobie.
  23. Już po tych słowach odważę się wypowiedzieć, nie czytając dalej. Intuicja mi podpowiada. Zaledwie 10 m-cy, TYLKO tyle, a już burzliwe. Po co więc jesteście ze sobą? Po co ludzie się ze sobą męczą dobrowolnie? Niech zgadnę... nie szanujesz siebie, masz niskie poczucie wartości, uważasz, że nic lepszego Cie w życiu nie spotka, jesteś typem bluszcza, nie masz własnego JA. Przeszłam od razu do zakończenia. Walka zawsze kojarzy się źle, z wyrzeczeniem, poświeceniem. Ma negatywny wydźwięk i dlatego nie walczyć. Nie jest to to samo co poddanie się. po prostu należy zmienić strategię. Jeśli to co napisałam wyżej jest prawdą, to należy zacząć o uwolnienia się z toksycznych relacji (podejrzewam, że takowe są), zadbanie o siebie, pokochanie siebie! Nie ma czego naprawiać, bo skoro związek trwał zaledwie 10 m-cy i to burzliwych to nigdy nie był poprawny, był popsuty od początku lub niedopasowany od początku. Moim zdaniem nie potrzebujesz go, rozpaczliwie potrzebujesz miłości do samej siebie.
  24. A co robiłaś w ciągu tych 2 lat? Myślałaś o nim? Pozbyłaś się wszystkiego co Ci go przypominało? Masz jakąś swoją pasję, zainteresowania, które zajmowały Ci czas? Tyle będzie trwało ile będziesz go karmiła uwagą. A czy on jeden na całym świecie jest wartościowy? "Niestety" przykuło moją uwagę. Znaczy nadal chcesz z nim być, stale o nim myślałaś, wspominałaś, nie żyłaś własnym życiem, tylko jego życiem. Jest tak?
  25. Heh to mój punkt widzenia, tak odebrałam autorkę. Uważam, że mimo składnego układania zdań, autorka jako osoba jest infantylna. Mi tu brakuje kilku ważnych elementów nadwydajnosci. Chyba, że jeszcze o nich nic nie napisała....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...