Skocz do zawartości
Forum

NyanHooman

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez NyanHooman

  1. Zapomnij o nim, ktokolwiek kto próbuje cię kontrolować nie jest tego warty. Może i seks z nim był dobry ale najwyraźniej to jedyne do czego się nadaje. Jak chcesz to dalej z nim śpij, ale moim zdaniem, jeżeli się w nim kochasz, to musisz się zdystansować bo on nie jest tego ani godny ani warty. Po prostu rzuć go, znajdziesz lepszego.
  2. @ankazz Nie uważam żeby mój system wartości był problemem. Być może jest bardziej cyniczny niż inne, ale znam wielu ludzi z podobnymi, którzy radzą sobie dobrze, i nie mają problemów. O ile prawdą jest że jest on logiczny, zdecydowanie nie lekceważę uczuć, są one centralną częścią człowieczeństwa, i było by to z mojej strony bardzo głupie. Jeżeli o ocenę innych chodzi, to po prostu brak poczucia mojej własnej wartości, kiedyś tak ze mną nie było. To po prostu nakręcanie się, i dobrze o tym wiem, ale eh... A mój "wewnętrzny świat" zdecydowanie się nie rozsypie, ponieważ po prostu nie istnieje, wydaje mi się że po prostu zbyt surowo oceniasz to w co wierzę. Bez obrazy oczywiście, masz do tego pełne prawo, choć nie zgadzam się z tym. Zdecydowanie nie to jest powodem mojego dystansowania się od ludzi, ani nie zwalnia mnie z myślenia, co w ogóle brzmi lekko ubliżająco. A co ze mną jest nie tak mniej więcej wiem. Po prostu się za bardzo boję, i mi się nie chce. Reszta problemów nie jest ogromna w porównaniu @przeczytałam Czuję że ty mnie rozumiesz dość dobrze, dzięki za twój post. Raczej jak uzależnienie od internetu, po prostu doskwiera mi samotność. Kiedy mam z kim co robić, wcale mnie do niego nie ciągnie. I masz rację, ważne jest to jak się ktoś czuje. Ale dla mnie to było by kłopotanie ludzi, bo nie mam w siebie tyle wiary w siebie aby stanąć silnie na swoim. Tak jak są ludzie którzy się innymi nie przejmują, tak ja nie potrafię. Tak czy siak, dla mnie to coś co lepiej by mi było zostawić na przyszłość. Mam poważniejsze problemy. A poza tym, co jeżeli, kiedyś, w jakiś sposób, "zmienię zdanie"? A moja ciotka była od strony mamy, to nic genetycznego akurat na pewno. A brat mojego ojca jest całkiem fajnym człowiekiem, problemem raczej jest jego matka, która od zawsze była tak uparta że alternatywnych wersji rzeczywistości do siebie nie dopuszcza, nawet gdy te jej są często bez sensu. I masz rację, że lepiej by mi było czegoś spróbować, ograniczać komputer się staram, ale po prostu za bardzo nie mam nic innego do roboty. Kiedy mam jest fajnie, ale kiedy nie, nie chcę się nudzić. Ostatnio rozmawiam z kilkoma bardzo ciekawymi ludźmi przez internet, oraz udzielam się tutaj, i w innych podobnych miejscach, co zdecydowanie jest bardziej pożyteczne niż np. Dota 2, które dla mnie jest muszę przyznać swego rodzaju uzależnieniem. Nie gram już co dzień, ale nie potrafię się oprzeć kilku meczom w weekend z bratem ciotecznym. Ogółem to dziękuję wszystkim za odpowiedzi i próbowanie pomagania mi. Prawdę jednak jest że koniec końców wszystko zależy ode mnie.
  3. Brak odczuwania przyjemności to anhedonia, ale zwróć też uwagę na to że ludzie się zmieniają, może po prostu teraz interesują cię inne rzeczy? Jeżeli to nie to, to to może być depresja. Tak czy siak, najlepiej skonsultować się z psychiatrą.
  4. Święta prawda. Niemało jest ludzi którym dzieciństwo kompletnie nie wyszło a potem, czy to 5 czy 20 lat później poszli na studia, z dobrymi wynikami, i zajęli się czym chcięli w życiu. A starać się możesz, twój stan wszystko utrudnia. Nawet jeżeli możesz, to cały twój umysł się cały czas skupia na tym jak nie wyjdzie, jak bezużyteczne są twoje starania i ty. Chodzi mi o to że z aktualnym twoim podejściem do życia mógłbyś mieć same szóstki a nadal byś się czuł jak gówno, przychodził na to forum, płakał, i niszczył wszystkie swoje wysiłki. A predyspozycje to pomniejsza sprawa, poza wadami genetycznymi niewiele jest rzeczy które naprawdę na to wpływają. Ty po prostu sobie nie dajesz szans. W takim stanie w jakim jesteś operujesz może na 10% swoich możliwości bo reszta twojegu mózgu jest pochłonięta negatywnością i nienawiścią do siebie.
  5. Tak za przeproszeniem... nawet ze sprzętem laboratoryjnym i pracy na otwartym mózgu nie jesteśmy w stanie kontrolować ludzi przy aktualnym stanie techniki... jeżeli twoi sąsiedzi miely by coś takiego mieć to już bardziej się bać inwazji kosmitów... A tak na poważne, zastanów się nad terapią... masz zwidy.
  6. Mi się dziś dziwne rzeczy śniły z jakiegoś powodu z tym tematem związane... ktoś chyba asasynów na cytrynową babeczkę nasłał i wszelkiego rodzaju dezinformacji wszędzie mnóstwo było. Ogółem to był koszmar bo ja często mam koszmary, tylko dzisiaj jakoś dziwnie z tym forum związany. Mnie ktoś w internecie rozpoznał i jakieś dziwne plotki co do tego wszystkiego były. n.n
  7. To wszystko zależy od problemu. W polsce może nie jest to pospolite, ale w innych krajach pomoc przez Skype staje się coraz bardziej pospolita, i zdecydowanie nie jest nieskuteczna. Nie jest to to samo co rozmowa w żywe oczy, ale pomaga. Co do emailu lub czatu, są one zdecydowanie mniej osobiste, więc też mniej skuteczne, przy czym zapewne email jest najmniej skuteczny. Jeżeli nie masz dostępu do dobrego psychiatry w rzeczywistości, polecam, jak masz, może nie. Z drugiej strony, ilość wolnego czasu lub fundusze też mają wpływ.
  8. > Bo chcę ale nie mogę z strachu,z załamania, z uczucia przegranego życia. Które bierze się z nadmiernego przejmowania się. Przeczytaj to co piszesz. Wyobraź sobie że ktoś inny to napisał na temat kogoś innego. Ton wypowiedzi jest jak kogoś kto z biczem nad kimś innym stoi i leje ile wlezie, a jak wstać próbuje to jeszcze pałką przez łeb. Znęcasz się nad sobą. I musisz przestać. To jest jedyna rzecz którą jesteś w stanie zrobić aby poprawić swoje życie, nic innego ci nie pomoże, ani lekarstwa, ani terapia, ani nic. Mógłbyś mieć szóstki i piątki, gwarantowane studia i posadę z racji wyników, a twoje życie nie było by nawet małą odrobinę lepsze od aktualnego z twoim aktualnym podejściem. To ty się musisz zmienić. A inni ludzie mają takie same problemy. Często gorszę. Ci którzy nie mają często mieli ale sobie poradzili. Ty też sobie możesz poradzić. Tylko przestań się nad somą pastwić bo zacznę bluźnić albo przestanę odpowiadać.
  9. Może. Może nie. Nie wiem. Czasem na niczym mi nie zależy i nic mi się nie chce. Będę iść do lekarza z innym problemem, może z taką "generalną" panią doktor porozmawiam. Zdaje sobie sprawę że to nie fair wobec mojej mamy, ale nie jestem w stanie. W ogóle o wszystkim mówiąc, mi brakuje jakiejkolwiek pewności siebie, czy czegokolwiek. Tak jak nie lubię mówić o niczym związanym z rzeczami trans, choć nic z tego dobrego nie wychodzi. Osobiście dla mnie to wszystko są po prostu rzeczy przed którymi chcę ucieć. I wiem że nikt mi nie pomoże. Ale w tym nie wiem czy ja sobie pomogę. Na forum zaglądam jak i na inne strony, lubię ludziom pomagać, choć nie wiem dlaczego. Może dlatego że to łatwiej niż pomóc sobie. Tak naprawdę pomóc się nie da tylko ludziom którzy pomocy nie przyjmą. Trochę jak ja może. A motywacji do zmiany w moim życiu nie mam od czasu utraty wspomnianej znajomej. Jakoś, to było na tyle bolesne, że jakoś już tego nie czuję wszystkiego. Możliwości szczęścia czy czegokolwiek. A z ateizmu na religję się przekonwertować właściwie nie da. Jest nielogiczna, a definicja prawdy to spójność logiczna. Nie jestem w stanie nawet rozważyć tego, tak się nie da :p
  10. Eh, nie ma co obrażać innych, czy nadmiernie krytykować. Może mi się tylko wydaje, ale nie widzę ogromnego sensu w czymkolwiek więcej jak zwróceniu uwagi. Konflikt do niczego konstruktywnego nie prowadzi. Choć może to tylko moja nadwrażliwość.
  11. No właśnie, ja po prostu nie wiem, nie mam siły, nawet nie wiem czy mi jeszcze zależy. Nie pamiętam już nawet jak to jest cieszyć się z życia. Nie potrafię wyobrazić sobie czegokolwiek co tak naprawdę by mnie uszczęśliwiło. Czasami chce się zabić tylko i wyłącznie dlatego że samo życie mi się nie kojarzy z niczym innym jak bólem. Po prostu nie wiem co dało by mi szczęście, do tego po prostu się boję, nie wiem czego, czegoś. Ostatnio czuję się ciut lepiej. Może coś mi się uda. Nie wiem. Wątpię.
  12. Brzmi jakbyś cały czas się przymuszał do robienia, osiągania więcej, i umartwiał się kiedy nie wychodzi, co prowadzi do wyciencieńczenia psychicznego. Musisz przestać tak się tym martwić, odpocząć trochę.
  13. To złudzenie, że społeczeństwo robi się gorsze, ludzie naturalnie mają inklinację do zwracania uwagi na negatywne rzeczy, na problemy. Jakby nie patrzeć, 40 lat temu homoseksualność była traktowana jak choroba umysłowa(co wtedy było... nieprzyjemne), 90 lat temu kobiety nie miały prawa do głosowania, 180 temu niewolnictwo było standardem, a w ostatnim dziesięcioleciu-dwóch, świadomość publiczna na temat wszelkich problemów rośnie, i powoli, powoli, poprawiają się one, podczas gdy przestępczość spada. Co do depresji, nie wiem, ciężko mi uwierzyć jak coś co dotyka jedną czwartą społeczeństwa przetrwało ewolucję. Może kiedyś tyle jej nie było? Tylko dlaczego? Może rzeczywiście nasze społeczeństwo nie jest jej przyjazne. Może kiedyś to był zupełnie inny mechanizm, może miał swój cel, choćby i zwrócenie na siebie uwagi, otrzymanie pomocy. Cóż, nie wiem, to tylko moja "teoria", której nie mam jak sprawdzić czy potwierdzić, więc są to czyste spekulacje co do tego ~co mogło być~ Jeżeli o rozumienie chodzi, mnie może być ciężko zrozumieć. Mój system wartości i moje zasady wiele z "normalnymi" nie mają wspólnego. Po prostu po kilku latach bez ciągłej "absorpcji" ich z otoczenia, doszło do mnie jak wiele z nich tak naprawdę nie ma sensu, a część wręcz szkodzi. Dla mnie kultura, wiara, poglądy, to coś co powinno być przeźroczyste, nie wpływać na życie nasze, a zwłaszcza innych, nie być czymś co nas ogranicza, w jakikolwiek sposób, czy podejmuje decyzje za nas, jak robi to wiara. Jeżeli o poglądy chodzi, to nie ukrywam, że do wielu poglądów szacunku nie mam, ale o ile dla wielu ludzi, "złe" poglądy innych, źle o tych ludziach świadczą, ja mogę nawet i głęboko szanować osobę, nawet jeżeli uważam jej poglądy za bezsensowne, jak to czym dla mnie jest religijność. Jeżeli chodzi o zrozumienie ludzi, to coś co mi przyszło z czasem, ogółem podsumuję to tak - trzeba zrozumieć co, dlaczego, i dlaczego nie. Co to prosta wiedza. Czym jest Chrześcijanizm, homoseksualność, poligamia, pedofilia(co by negatywny przykład dodać). Dlaczego, to powód. Niektóre rzeczy są wrodzone, jak orientacja, poczucie płci, czy nawet bycie psychopatą, inne mają swoje powody. Na pierwszy przykład, wiara, lub jej brak. Wiary zazwyczaj uczy się od rodziców, od otoczenia, rejestruje się w umyśle jako coś normalnego, naturalnego, dobrego, co, nawet jeżeli się nie wierzy, może nas nakłonić do "podjęcia"(nie przychodzi mi lepsze słowo) jej w przyszłości. Ateizm często spowodowany jest mniej silną wiarą połączoną z wątpieniem w rzeczy, jako że nie trudno jest znaleźć coś co do całości nie pasuje, pomyśleć że jeżeli bóg jest dobry, za brak wiary nie ukarze, a jeżeli nie, to nie warto w niego wierzyć. Inną motywacją jest bycie skrzywdzonym przez wiarę, co też się zdarza. Czy to wiara która cię poniża(jak niektóre odmiany niektórych religii kobiety, w mniejszym lub większym stopniu), czy złe doświadczenia, czy fakt że ktoś się modli i nic nie pomoże, zawiedzenie się Bogiem, lub inną wiarą. Moim zdaniem to dwa dobre przykłady, bo demonstrują dwa najpopularniejsze powody poglądów/rzeczy, po wrodzonych - coś spowodowane wychowaniem, i coś spowodowane dyssatysfakcją czymś. Nawet faceci którzy traktują kobiety jako obiekty, mają swoje powody. Albo tak byli wychowani, w towarzystwie i otoczeniu które twierdzi że kobiety się zalicza, albo z powodu złych doświadczeń z kobietami, zaczęli je "nienawidzić". Sytuacja z kobietami które uważają mężczyzn za świnie, lub za seksualnych dewiantów, jest podobna. Albo wychowanie, albo złe doświadczenia. Poza tym, oczywiście, wiele tego typu rzeczy bierze się ze zwykłej niewiedzy. Czasami, poglądy lub cechy charakteru, mają u podłoża coś innego - nienawiść często bierze się ze złych doświadczeń, okrutność może brać się z emocjonalnej niedojrzałości lub bólu, jak i inne wszelkiego rodzaju "złe" zachowania. Nikt o zdrowych zmysłach nie wybiera życia jako okrutna, zgoszkniała, także i samotna lub próbująca się w niezdrowe sposoby dowartościować(spanie na lewo i prawo, wywyższanie się, znęcanie się, alkohol, narkotyki). Dla mnie tylko i wyłącznie ludzie którzy z pełną(lub i niepełną) świadomością krzywdzą innych, są śmieciem, niczego nie wartym. Nawet wśród nich, niektórzy robią to z powodów nad którymi nie mają kontroli. Poza psychopatami, nikt nie odczuwa prawdziwej przyjemności z krzywdzenia. To czy ich szanować, czy im pomóc, zależy od osobistej decyzji. Jeżeli ktoś się nie zmieni, niestety nic się zrobić nie da, i nie warto. Czasem, ludzie zasługują na to, nawet jeżeli są naprawdę, naprawdę okropni. Dlaczego nie już było poruszone w poprzednim akapicie/paragrafie - to powód dla którego ludzie się nie zmieniają. Tego jest dużo. Czasem nie mogą, bo nie potrafią(fobie, inne problemy), czasem nie chcą(wiara, jej brak), czasem wmawiają sobie że tak jest lepiej(samotność, błędy do których wstyd się przyznać, i naprawić), czasem są zwyczajnie głupi. Koniec końców, oceniam ludzi także i poza tym, czy świadomie kogoś krzywdzą, oczywiście. Na przykład, poglądy dotyczące seksu, jak pewnie widziałaś na dziale seks, zwłaszcza te o ciele innych, i traktowaniu ich, często szkodzą. Rasizm też szkodzi, jak i antysemityzm, seksizm, homofobia, transfobia, a pewnym, mniejszym sensie, nawet religia, wg. mnie - ogranicza, podejmuje decyzje za nas, a i wiele negatywnych poglądów religią jest usprawiedliwianych, czy słusznie, czy i zazwyczaj, nie. Ogółem moje podejście do życia opiera się na trzech głównych filarach. Dążenie do szczęścia, dążenie do szczęścia i zapobieganie nieszczęściu innych(bo inaczej, jako całość, suma szczęścia będzie tylko spadać), oraz zdobywanie, utwierdzanie, szerzenie wiedzy, ponieważ zrozumienie jest uniwersalnie dobre, a koniec końców, aby zrozumieć sens wszystkiego, trzeba zrozumieć wszystko. Jest to swego rodzaju "ostateczny cel" ludzkości, a w bardziej realistycznej skali, włącza się w to też zrozumienie innych. Ja nie lubię konfliktu, ponieważ nie lubię krzywdzić nikogo, z wyjątkiem ludzi na poziomie bezskrupułowych morderców lub gwałcicieli, ponieważ to nie ma celu, ani sensu, nikomu nie pomaga, a w głębi wszystkiego, bierze się z konieczności postawienia siebie nad tym kimś, a tego typu uczuć należy się pozbyć. Mówiąc już o moich dziwnych poglądach, na konkretne przykłady, na ten przykład, ja nie mam silnego uczucia własności do pieniędzy, ponieważ nie mają one sentymentalnej wartości. Nie rozumiem też w pełni dlaczego ludzie chcą ich więcej, kiedy mają wystarczająco, i co złego jest w dawaniu innym, lub nawet braniu od nich. Drugim przykładem, jest moje podejście do prywatności. Dla mnie to coś, co broni nas przed ludźmi, lub otoczeniem, którym nie można ufać, że nie wykorzystają tego przeciw nam, nie będą traktować nas inaczej. Dla mnie, jeżeli się nie dowiem, mogą mnie ludzie podglądać w myciu, czy czymkolwiek, o ile nic z tym nie zrobią. Mnie bezpośrednio to nie krzywdzi. Jeżeli oni mnie nie skrzywdzą, nie jest to coś co muszę przed nimi ukrywać. I tak, wiem że nie widać po mnie moich problemów. Staram się. Zwłaszcza że jak na razie nikomu nie daję sobie pomóc, nigdy, i wychodzi tylko na złe w rozrachunku. Gdybyś mnie znała, z pewnością zobaczyła byś mnie w gorszych stanach, i jak wtedy bywam. Czasem niemiło. Bardzo. Swoją drogą, dzisiaj moja matka powiedziała mi, że powinniśmy porozmawiać o mojej przyszłości, i że powinienem jej powiedzieć, jeżeli mam problemy z szukaniem szkoły, pracy, czy ludźmi, i jeżeli potrzebuję pomocy. Wiem że to dobry gest, ale nie mam w sobie tego co jest potrzebne by jej zaufać. Nie mogę. Nie chcę. Bardzo nie chcę. Nie mam sensownego powodu, ale po prostu nie chcę. Wiem że głupim, głupim pomysłem, było by się z tego wymignąć. Nie chcę żyć jak żyję wiecznie. Bardzo nie chcę. A jednak, czuję się, jakby część mnie do tego właśnie zmierzała. Niszczę się, cały czas. A o szacunku do siebie mówiąc, ja od dawna, dawna, dawna mam już pewnego rodzaju rozwarstwienie, między logiką, a tym co myślę w głębi. Uważam się za dobrą osobę, że muszę rozwiązać moje problemy, a jednak, nie mam szacunku dla siebie, nienawidzę się, a na moje problemy patrzę niemal z perspektywy trzeciej osoby, coś co nie jest moje do rozwiązania. Podejrzewam że jak na kogoś z moimi problemami, trzymam się dobrze. Może. Zewnętrznie przynajmniej, bo w środku panuje chaos i ruina. Przynajmniej nie jestem w stanie w jakim była moja ciotka. Doszła do punktu w którym nie ruszała się, potem przestała mówić, w końcu reagować na cokolwiek, jak warzywo, czasem tylko robiła coś, bez sensu, jak przecięcie kabla od telefonu bo dzwonił. Na szczęście, po kilku miesiącach w szpitalu psychiatrycznym, zaczęła sobie radzić dobrze. Dlatego też wiem że moja sytuacja nie jest nie do rozwiązania. Ale ją zmusili, bo nie chciała. Mnie nikt nie zmusi, a potrafię nadal udawać że większość rzeczy jest ok. Wiem, że wszystko jest w moich rękach, ale ja tego nie potrafię udźwignąć. Dla mnie to wszystko coś przed czym chcę uciec. Zignorować. I to robię. Szczerze, nie radzę sobie, w ogóle. Ja tylko tak wyglądam. Swoją drogą, dzięki za bycie miłą i w ogóle. To miłe.
  14. Myśli typu "jestem do niczego", "z niczym sobie nie radzę", "nigdy nic mi nie wychodzi", "nigdy nic nie osiągnę", wszystkie te intruzywne myśli, stres, i obwinianie się. Tak samo ze "staraniem" się, bo to nie ma sensu jeżeli prowadzi to takiego poważnego stresu.
  15. To nie jest kwestia higieny, owłosienie łonowe jest jak najbardziej higieniczne, nic się tam nie lęgnie, a cel jest taki żeby wydzielane hormony i inne zapachy zachęcające przedstawicieli drugiej płci się trzymały. W czasach nowożytnych do seksu dochodzi w inny sposób jak tak, więc nie są one już aż tak ważne, ale to czy zgolić czy nie, kwestia jest identyczna jak u facetów - zależy od preferencji własnej i ew. partnera/partnerki, warto też pomyśleć o tym że mogą przeszkadzać w seksie oralnym. Cóż, jeżeli o to co facetom się podoba, to niestety, wielu przeszkadzają włosy, choć inna sprawa że to lekko bezczelne aż tak kogoś za naturalne owłosienie krytykować, niestety tak już media wszystkich nauczyły że kobiety owłosienia nie mają :/ Swoją drogą, czy naprawdę nie ma jakiegoś lepszego słowa jak "cipeczka"? To naprawdę brzmi... nie wiem, może to tylko ja, ale to brzmi wręcz dziecinnie i obrażająco.
  16. Po pierwsze, cieszę się że akceptujesz siebie, i to że jesteś kim jesteś, oraz to że to normalne :) Po drugie... niestety ludzie nie rozumieją, w innych krajach, gdzie kultura jest inna, gdzie istnieją społeczności LGBT, ruchy, itp, łatwiej jest żyć jako osoba homoseksualna, w polsce... tutaj niestety o ile mi wiadomo nawet w co lepszych miejscach, nawet fajni, poza tym dobrzy ludzie, często będą mieć wąty. Nie powiem że w innych krajach się to nie zdarza, ale niestety u nas tego jest dużo, bardzo dużo. Myślę że, jeżeli chodzi o twoją koleżankę, powinnaś najpierw poruszyć ten temat w inny sposób, wybadać jak się czuje, na temat gejów, i lezbijek, powiedzieć o jakimś wydarzeniu z tym związanym, czy może o chłopakach z Niemiec, może o jakimś ślubie homoseksualnym na świecie, jak do siebie pasują, coś innego pozytywnego, zobacz jak zareaguje. Niestety właśnie, to są rzeczy których wiele ludzi po prostu nie rozumie. Kochający, uprzejmi ludzie, jeżeli czegoś nie rozumieją, mogą okazać się mniej uprzejmi i kochający. Twoja matka pod tym względem cię zawiodła, ale zasługujesz na ludzi którzy wiedzą, i nadal cię kochają i szanują, więc myślę że powinnaś powiedzieć swojej przyjaciółce. Ludzie często otwierają się do innych, "niezwykłych" rzeczy w kontakcie z nimi. Nawet jeżeli wcześniej myślą że jest to złe, widząc bezpośrednio kogoś, i że jest to dobra, fajna osoba, często zmieniają poglądy. Moim zdaniem powinnaś jej powiedzieć. A stawianie czoła społeczeństwu.... może brakuje mi wiary w Polskę, ale moim zdaniem powinnaś rozważyć przeprowadzkę, w miejsce gdzie możesz znaleźć dziewczynę i nikt nie będzie miał wątów. Jeżeli zostaniesz w Polsce, powinnaś powiedzieć ludziom na których ci zależy, i tych którzy cię wspierają, trzymać przy sobie. Reszta się nie liczy. Przepraszam za rozpisanie się, i może za to że mój post nie jest aż tak pomocny :c
  17. Do konstruktywnego życia przez stresowanie się wszystkim nie wrócisz. Czasem trzeba sobie odpuścić i po prostu się uspokoić. Martwienie się tyle i myślenie że nic nie wyjdzie nic nie da, tylko się głębiej w problemy wkopiesz. Dlatego musisz przestać. Polecam i medytację i rozmowę z psychiatrom, ale przede wszystkim, zaakceptuj to że musisz się przestać poniżać i stresować, i od tego zacznij, bo inaczej żadna ilość pomocy ci nie pomoże.
  18. Ahahahaha, boskie. Niestety tak wygląda edukacja seksualna w naszym kraju, nikt tu nic nie wie. Edukacyjne i prawdziwe porno istnieją ale niestety za trudno je znaleźć. Ja osobiście nie rozumiem jak ludzie mogą ten sztuczny badziew oglądać. A tak na poważne, słuchaj kwiatuszek2, i pamiętaj że to łechtaczka jest #1 narządem seksualnym jeżeli o przyjemność chodzi, trochę jak u faceta "wędzidełko napletkowe" (o boże), a penetracja jest właściwie tylko swego rodzaju dodatkiem do tego. A cewka moczowa, hahaha. Ok, przepraszam, jakby co krzywda się nie stała, dobrze że się martwisz o jej przyjemność, mam nadzieję że się nauczysz. Najlepiej niech ona sama dojdzie do tego jak się do orgazmu doprowadzić, bo inaczej zgadujesz w ciemno.
  19. NyanHooman

    Tablica wagin

    Oj oj oj, to już są standardy z porno i gówno prawda że ładniejsze. Większość ludzi których znam, obu płci, woli większe wargi, ja swoją drogą też. Więc "oczywiście" gorszych i lepszych nie ma, to kwestia preferencji.
  20. Nic więcej ci nie powiem i nie pomogę bo nie mogę. Odpuść sobie, wybacz sobie błędy i niezdolności, przestań myśleć o negatywach tyle, skup się na pozytywach, sukces pochodzi z nie poddawania się, a ty się cały czas poddajesz twierdząc że nie jesteś w stanie sobie sam pomóc, poradzić, czy choćby przestać myśleć tak negatywnie.
  21. Eh, płeć nic tu do niczego nie ma. I nie nazywaj mnie mężczyzną bo jak czytałaś mój temat to wiesz co i jak :c I może i wielu facetów tak myśli, ale oni są raczej "przeciętni", jak "normalni". Tego typu poglądy to świństwo. Nie wiem, może to po prostu z mojej strony przyzwyczajenie do innych(nie-polskich) społeczności, ale tam tego typu poglądy są rzadkie i generalnie uważane za problem i oznakę że się z takim facetem(ew. kobietą) zadawać nie należy. Nie wiem, ja chyba przestanę na tym forum pisać bo mnie to wszystko męczy i stresuje, nie mam siły na depresję i tyle dyskusji na wszelkie tematy. Nie lubię konfliktu.
  22. Nie mam pojęcia, nie jestem na bierząco ze sprawami polskimi :P Jeżeli cię z jakiegoś powodu interesuje co o tym myślę, mogę poczytać, ale jak nie, meh.
  23. Powiedzenie komuś "kocham cię" nie jest zbrodnią. Najprawdopodobniej jej nie zranisz, a nawet jeżeli tak, to nie jest to twoja wina. Jak mówi kwiatuszek, martw się o siebie.
  24. a) Unikaj jej, zapomnij o tym, przestań się ranić b) Przestań o niej myśleć w ten sposób, trudne, nie niewykonalne, choć kto wie czy ty jesteś w stanie, wielu ludzi nie potrafi. c) Powiedz jej, ona ci powie nie, albo kontakt się zerwie, albo odrzucenie cię ostudzi. Lub nie. d) Znajdź kogoś innego, zapomnij o niej. e) Kontynuuj tak, i nic z tego nie wyjdzie, tylko będzie gorzej
  25. Ja nie mówię do autorki posta, bo wszystko już było powiedziane, ja tylko się sprzeciwiam nadmiernemu komentowaniu na temat tego kto, jak, i z kim chce spać i nazywaniem dziewczyn które chcą "łatwymi" czy podobnymi określeniami. A takie sentymenty od wielu tutaj ludzi odbieram.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...