Wymarzony ślub? Hmm... Na pewno zaprosiłabym na niego tylko te osoby, które lubię i z którymi chciałabym dzielić tę chwilę, a nie masy rodzin, których nawet nie znam. Poza tym podoba mi się idea ślubu na świeżym powietrzu, kiedy idąc do ołtarza wiatr rozwiewa włosy i suknię. Tak naprawdę mogłabym też zrezygnować z wesela i od razu udac się w podróż poślubną. Wesele jest dla gości - niech się bawią a nowożeńcy powinni być zostawieni w spokoju, aby mogli nacieszyć się ta chwilą w intymnych warunkach. Na tradycyjnych weselach nowożeńcy nawet nie mają czasu porozmawiać na weselu, a prawdziwa noc poślubna czeka ich może tydzień po ślubie, gdy ogarną już wszystkie rzeczy związane z weselem oraz zwyczajnie odpoczną. Zero romantyzmu. A to właśnie na sobie powinni się skupić od chwili złożenia przysięgi. A i jeszcze bardzo bym chciała, aby oprócz tradycyjnej przysięgi ja i mój przyszły mąż złożyli taką przysięgę od siebie, taką, którą sami ułożymy dla siebie nawzajem. To bardzo romantyczne.