Skocz do zawartości
Forum

Mario B.

Użytkownik
  • Postów

    105
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Mario B.

  1. Napisałem, że to jest forum dla wariatów, więc nie rozumiem dlaczego niektórzy się dziwią ? Z artykułu o incelach, który ktoś ostatnio wkleił wynika, że to się łatwo leczy za pomocą terapii. Trzeba tylko wyprostować niektóre błędne przekonania i reszta ma się niby sama ułożyć. Chcę to sprawdzić ? Tylko dlatego jeszcze możesz pisać :% Bez pzdr.
  2. ? Ale jak zniszczyć życie? Piszę, że związek nie jest warunkiem udanego życia i że najprawdopodobniej nie będę w poważnym związku, tak jak nigdy w takim nie byłem: " Każda inaczej patrzy, każda inaczej pachnie Nie oddasz serca żadnej, ale oddasz serce każdej Zakochany kundlu, przejrzyj na oczy tu wreszcie To przyjdzie samo, a ta twoja znów na Mazowieckiej Żeby rozgrzeszyć siebie, wstawi zdjęcie pieska Cwana bestia, kolacja gruz, żadna mefka Dobrze, że na Escapelle niepotrzebna już recepta Wszystko już wiesz, serce pęka, to smak życia " Kaz Bałagane jak zwykle trafił w sedno ? Większość związków to niedopasowanie i wzajemne obwinianie się, a wystarczyłoby mieć luźniejsze podejście. Człowiek najbardziej pragnie związku i miłości kiedy niewystarczająco kocha samego siebie, a miłość własna to nie narcyzm, tylko naturalny stan emocjonalny właściwy dla mężczyzny. Kobiety nie są tak płytkie bo wzrost nie gra aż takiej roli, ale to nie powinno prowadzić do pozbycia się złudzeń, które nagle wybudzi Cię z fikcji. Ludzie są na ogół płytcy więc szansę na udany związek oceniam pewnie podobnie jak Ty. Nieważne czy mówimy o kobietach, czy o mężczyznach. W tym momencie aż zrobiło mi się smutno, ale tylko na sekundę bo pomyślałem o moich znajomych, a mam ich naprawdę dużo. Ty uważasz, że kobiety są takie, a nie inne i patrzą tylko na wzrost, a ja uważam, że kolesie są zazwyczaj bajkopisarzami prężącymi muskuły i chcącymi żeby ich wysłuchać i przyznać im rację kiedy bredzą. Na nikogo nie mogę liczyć i bazuję na tym, że na ileś osób zawsze znajdzie się ktoś na kogo mogę liczyć w danej sytuacji. Kaz też to dobrze wyjaśnił: " Czasami nie mam z kim pogadać tutaj kurwa o normalnych rzeczach Tamten złapał syfa na baletach, tamten wczoraj zjechał Palę cygareta i się zwieszam Jak ten czas szybko zleciał Jestem najnormalniejszym typem pod słońcem Lubię piłę, kosza, rower, lubię pogadać z ziomkiem Ciało chore, kiedy głowa chora Meblościanka ora et labora Wszyscy wokół mają cię za stwora To nowa szkoła, nie uczymy się na wzorach Kurwy zawsze pierwsze są do udzielania porad Rzeczy małe znowu cieszą Podejdź, pogadamy, nie nawijaj przez telefon " Ok. Nie widziałem. Oceniam po tym co piszesz. Widzę w Tobie pretensje do siebie i zrzucasz wszystko na wzrost, który nie gra aż takiej roli skoro widzę po znajomych i trochę po sobie. Nie mam 180 cm, ale prawie. Nigdy nie uważałem, że to może być ważne. Niektórzy niżsi ode mnie mają lepsze powodzenie bo są bardziej otwarci i wyluzowani, ale ja wiem, że to są przekrętasy. Ci, którzy nie mają powodzenia z powodu wzrostu są zakompleksieni. Ty masz takie kompleksy mimo, że nie jesteś tak niski, ale musisz tym odstraszać. Zauważyłem też prawidłowość, że kiedy jestem smutny, to dla dziewczyn staję się przezroczysty, a w rozmowie od razu daje się odczuć, że nie mam szans. Wesoły i zadowolony podobam się dziewczynom, które mi się podobają, a agresywny i zdenerwowany głównie tym, które mi się nie podobają. No i zrobili sobie z tego regułę. Jeszcze naprawdę niskich jestem w stanie zrozumieć, ale Ty masz tyle wzrostu co ja z granicą błędu 1 cm. Od razu przypomina mi się kolega, który twierdzi, że musi być przypakowany i akurat genetycznie jest duży i silny. 2 cm mniej ode mnie. Na pierwszy rzut oka przyciąga wzrok dziewczyn i był w kilku burzliwych związkach, ale wszystko zawsze rozpada się przez jego alkoholizm. Jego dziewczyny od razu mają do mnie jakieś pretensje nie wiadomo o co, a potem orientują się, że ich miś jest problematyczny. On się zakochuje, a mnie nie da się omotać. Oni sobie coś obiecują, a ja wiem, że nic z tego nie będzie i z drugim kumplem obstawiamy ile to potrwa. Sam niczego nigdy nie obiecuję w tych kwestiach. Największym ruchaczem wśród moich znajomych jest wspomniany już informatyk, którego dziewczyny postrzegają jak zastępcę za ojca. Tak, ma największe powodzenie, ale przyciąga dziewczyny z problemami ojcowskimi. Kiedyś chciał stałego związku i dziewczyny go zdradzały zarzucając zawsze to samo - brak poświęcenia im odpowiednio dużo uwagi bo ziomek jest odpowiedzialny i dużo pracuje. W końcu znalazł swoją drugą połówkę i miał się żenić, ale zarzucił kółko i uznał, że już nie będzie spokojnym introwertykiem i wróciło go do niezrealizowanych młodzieńczych marzeń by jak najwięcej dymać. Powiedziałem mu, że to mu przejdzie, ale mi nie wierzył i powtarzał, że nigdy więcej związków, ale bardzo szybko poznał dziewczynę. Inny kolega jest wysoki i inteligentny, ale ma problem z kobietami i nie wie czemu, a ja wiem, że to przez narcyzm. Kolejny niższy ode mnie miał piękną dziewczynę, ale rozstali się bo nagle w związku nie chciała żeby ćpał, a wcześniej razem jedli mefę. Jeszcze inny mówi, że nie będzie miał dziewczyny, póki nie zgromadzi odpowiedniej ilości pieniędzy, ale jakoś się nie zanosi. Taki jeden rozstał się z dziewczyną bo okradała go z palenia i jarała spokojnie 2 g dziennie. Kolejny kumpel przedstawił wszystkim swoją dziewczynę, ale potem powiedział nam, że długo z nią nie będzie bo mimo ekstra charakteru jednak wygląd mu nie pasuje. I mogę tak wymieniać kolegów i ich związki, ale kiedy dochodzę do najtrwalszych par, to ręce same mi się załamują. Stopień ich zakłamania aż mnie zatrważa i widzę nieudacznika i nieudacznicę, którzy są ze sobą ze strachu przed samotnością i dlatego, że przecież tak trzeba. Chodzą do najgorszych prac i są normikami czyli nie ma o czym gadać. Dojrzałe związki, które znam zaczynają się od 40 lat, ale w przeciwieństwie do nich nie chciałbym mieć dzieci. Cieszę się z ich szczęścia ale nie zazdroszczę zarabiania w Polsce na rodzinę. Ludzie wokół zwykle nie mają związków i są przez to nieszczęśliwi, a do tego tyrają byle gdzie, a ci zarabiający dużo i tak narzekają, że nie stać ich na płacenie pensji pracownikom bo wtedy byliby bogaci. A ja mam to gdzieś. Nie trafiłem na miłość swojego życia i w tym wieku już raczej nie trafię. Miałbym się przejmować i być smutny zamiast być wyluzowanym? Wystarczy mi sama myśl o związkach i robi mi się lżej bo ja to przezwyciężyłem, nie muszę się z tym użerać, a gdzieś tam zawsze tli się cień marzenia, ale nie uzależniam od tego swojego szczęścia. Nie to nie. Niczego i tak nie tracę bo nie wmawiam sobie, że mi się należy. Trafiają tam ludzie, którzy mogliby dojść do prawdy o związkach, a w zamian karmią się mizoginistycznymi teoriami. Marek Kotoński założył BS i Samcze Runo bo zwietrzył okazję na bycie pionierem w Polsce w tej dziedzinie i dał się przekonać bo mu się opłacało. Widziałeś co wcześniej pisał o związkach? Tak, widzę po znajomych, że koniec związku to obwinianie kobiet. Z tego co widzę po ludziach, to kobiety mają więcej powodów żeby narzekać na mężczyzn. Nie tak jak Agu, która wymaga od faceta żeby panował nad zakochaniem od pierwszego wejrzenia, tylko tak normalnie. Im zwykle można zarzucić, że nie powiedzą wprost i że w związkach nagle stają się święte i starają się kontrolować facetów, którzy nie są aniołkami. Póki nie ma związku są wspaniałe i my też im to oddajemy, ale związek wszystko zmienia. Pamiętam jak dziś taką imprezę, na którą weszliśmy jakoś przypadkiem i w swoim gronie byliśmy we 3. Ja singiel, kolega żonaty i powiedział swojej, że pojechał na fuchę i drugi kolega cierpiący po rozstaniu. Ja się nie odzywam, a oni nawijają swoje żale, a taki ziomek palił sobie jointa przy balkonie i zapytał ze szczerym śmiechem "po co wy to sobie robicie?". Powiedziałem mu tylko, że propsuję jego wypowiedź, a on na to odparł, że w takim razie nie mamy o czym rozmawiać bo już wszystko jest jasne. Tamten wieczór spędziłem z czarnowłosą pięknością, a nowy kolega wziął chudą blondynę i gdzieś zniknęli. Rano wracałem z tamtymi dwoma i musiałem słuchać ich głupiej gadki po krysztale, która sprowadzała się do pojedynku kto ma większego. A jak wyglądał ten respekt, który dostawał? Może aż tak bardzo tego nie pragnął bo był dobrym szpącicielem, który potrafił to sobie zdobyć żeby nie czuć się niepewnie. Sam stosuje taką metodę przy wirażkach, którzy wydają się groźni. Nie zależy mi wtedy na respekcie, tylko na tym żeby nie okazać słabości. Mój kumpel chce dostawać respekt i niby ma go prawie na starcie, ale po chwili rozmowy go traci, a potem mówi mi, że chce żeby się go bali i mieli respekt. Ja tego zupełnie nie rozumiem bo nie wiem jak mężczyzna może chcieć żeby inni myśleli o nim w jakiś szczególny sposób. Chcę żeby dziewczyny mnie lubiły i zwykle tak jest. Zgadzam się z tym w 100%. Autentyczna pewność siebie jest odbierana jako przemądrzałość, bufonowatość itd i teraz jestem na tym etapie. Mam wywalone na to, że to nie jest pozytywnie odbierane przez ludzi, bo to tylko świadczy źle o ludziach i ich odbiorze. Skoro odbierali mnie pozytywnie kiedy z uśmiechem na ustach nimi manipulowałem, a teraz odbierają mnie źle bo jestem pewny siebie i zwykle patrzę z obojętnością odczytywaną przez większość jako pogardę, to może wolą być oszukiwani i lepiej im się przebywa w towarzystwie fałszywych ludzi? Pewnie tak bo kiedy wyczuwają szczerość czują instynktowny strach. Traktuję to jak informację zwrotną. Nie, nie, nie! Postura jeszcze faktycznie budzi respekt, ale ja jestem średniego wzrostu i średniej postury. Ludzie od razu widzą po twarzy, że z niejednego pieca chleb jadłem. Kolesie dają mi więcej lat niż mam, a kobiety mniej. Zaczepiają mnie dresy na ulicy i zaraz siedzimy na miejscówce przy browarze, chociaż wolałbym sobie pójść. Kobiety akurat patrzą różnie. Teraz codziennie jeżdżę dużo na rowerze, a co sobotę gramy w piłkę i mam szczupłą twarz, więc mam powodzenie. Tydzień przesiedziany na zadzie i piwkowanie to spuchnięta morda i wtedy obcinają tylko brzydkie z końską twarzą. Koszulka bossa i spodnie hilfigery to od razu powodzenie, a w zwykłych ubraniach od razu zwykłe powodzenie ? Już nie mówię o tym co było dawno temu kiedy próbowałem mdma po małej zaprawie z amfy. Każde jednorazowe zażycie tego miksu kończyło się tym, że dziewczyny same mnie zagadywały, a ja bez zastanowienia wiedziałem co mówić. Nigdy przedtem i nigdy później nie byłem zaczepiany przez kobiety, którym się podobam. Z pozoru może tak. Widzę, że jesteś kumaty, ale dziewczynom to nie wystarczy. One raczej nie patrzą przez pryzmat kumatości ? No nie ? Ten radar to fakt naukowy. U córek zwyroli działa przeciwko nim i na korzyść psychopatów, ale w normalnych warunkach eliminuje słabych i zwyrodniałych. Przede wszystkim odrzucana jest niska samoocena. Psychopatów mimo wszystko jest mało, więc ten mechanizm działa i preferuje silnych mężczyzn. Kolejna kwestia: moja babcia uchodziła w swoich czasach za piękność, a mój dziadek był zwykłym kolesiem. Jej drugi mąż jest niski i ogólnie jest śmieciem, ale to pan doktor i podobno był szarmancki. Moja mama też uchodziła za piękność, a ojciec jest raczej niski, ale imponował jej wiedzą i zawsze miał wszystko lepsze niż inni póki nie nastały lata 20xx. Starsza siostra jest z niskim kolesiem, 170 cm, ale taki zabijaka, że nikt nie zwraca na to uwagi. Młodsza ciągle daje komuś kosza i nadal jest sama, ale nie przeszkadza jej niski wzrost jeśli będzie mógł ją obronić czyli wystarczy żeby dobrze się bił albo był dopakowany. Kiedyś dzielnicą trząsł taki niski ale dopakowany koleś, a potem w jego miejsce był jeszcze niższy i już nawet nie dopakowany, ale wydawał polecenia kafarom. Był z modelką, ale poszedł siedzieć i blondynę miał już inny koleś. Wielki z tatuażami. To nie uchroniło go przed wpierdolem i ewakuacją z dzielnicy. Większość raczej ma to gdzieś, ale masz takie myślenie jak mój kumpel od burzliwych związków, tylko on sobie wmawia, że każdy się go boi. Z tych, którzy już ocenią to zależy jakie sprawiasz ogólne wrażenie. Postura mnie tak nie interesuje. Widzę po twarzy komu dałbym radę, a kto byłby silniejszy. Oj nie. Oczywiście, że facet powinien mieć na to wyrąbane, ale właśnie z tego wynika, że nie przejmuje się takimi tekstami. Prawdziwa kobieta powinna moim zdaniem być pewna siebie i mile nastawiona. Taka Loraine odpada w przedbiegach, nawet gdyby była modelką, chociaż najprawdopodobniej jest szlaufiskiem bez mózgu i zasad. No jak? Ja nie argumentuję za przeciwnym stanowiskiem niż Twoje, tylko wyrównuję Twoje stereotypy, że "jest tak i tak". Wykazuję, że jednak nie jest i że to co piszesz ma inną przyczynę niż myślisz. Nie neguję wartości Twoich doświadczeń, tylko widzę, że dorabiasz im wytłumaczenia wg schematu. Wystarczy, że jeden facet poniżej 180 cm jest w szczęśliwym związku i to już obala Twoją tezę. Jestem podobnego wzrostu co Ty i nigdy nie miałem z tym problemów, ale inne czynniki stanowiły różnicę. Mam dużo znajomych i Twoje reguły się na nich nie potwierdzają. MUSISZ mieć problem z czymś innym niż wzrost, bo to by nie dawało takich efektów i tego jestem pewien. I jak możesz to potwierdzić? Równie dobrze mogłoby być "laska z chudym facetem, pozornie szczęśliwi, ale ona traktuje go jak śmiecia i ukradkiem ogląda się za każdym przypakowanym". Dziewczyny mają jeszcze większe pole do popisu bo jest wersja z dużymi cyckami, szczupłością i twarzą. To jest przecież spłycanie relacji do cech wyglądu, ale prędzej mężczyźni są wzrokowcami niż kobiety. Obydwie płcie są, ale mężczyźni zdecydowanie bardziej i sam się pod tym podpisuję. Widzę to w praktyce po działaniach tego kumpla informatyka, o którym już pisałem. Sam na początku byłem w szoku i dziwiłem się, że nie stosuje nawet żadnych gier słownych. Wygodnie wierzyć, że jest inaczej. Masz wtedy usprawiedliwienie. Nie łączy ich niski wzrost. Zresztą 177-179 to nie niski tylko średni, a wysocy wcale nie mają takiego powodzenia. Niscy tak jak Koncart 163 cm mają już problem, ale to i tak nie skreśla ich szans. Wystarczy znaleźć jedną dziewczynę, której to nie przeszkodzi. Znam parę, w której on jest niski, bardzo chudy i wygląda jak dziecko, a ona jest wyższa o głowę i tłusta. Przy nim wygląda na wielką, ale przy swoim bracie wygląda nawet przyzwoicie. Nie przeszkadza im to, że razem tak wyglądają. Dla mnie to duży plus bo śmiało mogłoby. Tych mężczyzn łączy zwykle użalanie się, narzekanie na kobiety i nieśmiałość, nerwica oraz inne zaburzenia. Wielu zbyt wcześnie okazuje zaangażowanie i zdradza desperację. Inteligencja i klasa zawsze są plusem. Bzdura. Bad boye ciągle mają kłopoty z kobietami i są piętnowani za wszystko co zrobią. Ich przewaga polega na pewności siebie, ale kiedy kobieta nie czuje sie emocjonalnie zapokojona, to przewaga znika. Oni nie mają problemów z kobietami bo nie są tak przywiązani, a już naprawdę rzadko zależy im na związku i miłości. Niepewni siebie tak, ale to się nie łączy z niskim wzrostem i introwersją. Ekstrawertycy mają niby większe powodzenie, ale rzadko utrzymują udany związek. Niscy mają mniejsze powodzenie, ale mogą znaleźć kobietę. No to musiałeś to źle ocenić i musieli posiadać te cechy. Dlaczego żadna publikacja naukowa nie mówi o takim znaczeniu wzrostu? Dlaczego w moim doświadczeniu tego nie ma? Czemu kobiety, które znam nie przykładają do tego aż takiej wagi? Część kobiet nie lubi ekstrawertyków. Większość to i tak hołota więc nie ma się czym przejmować. Tak jak w piłce i na rybach, liczy się to co w sieci. Ja byłem na terapii 3 miesiące i wystarczyło. Żadne lata, żadna strata, żadna ciężka praca. Nie wiem, nie jestem aż takim ekspertem ? Ostateczna analiza wskazuje na to, że przykładasz zbyt dużą wagę do intelektualnej oceny na temat świata, w sensie "jest tak i tak" i zbytnio okopujesz się w tym światopoglądzie zamiast żyć realnym życiem. Dla mnie jesteś inteligentny i masz duży potencjał, ale jesteś zbyt zaburzony żeby go teraz wykorzystać. Odpuszczenie tych przekonań dałoby Ci dużą ulgę. No dobra, jeśli nie masochizm, to wzorzec przekraczania swoich granic albo chęć ukarania się za coś co zrobiłeś albo czego nie zrobiłeś, choć powinieneś. Jakie znaczenie ma to czy to sztuczne skoro nie mamy wpływu na swój wzrost, a laski uważasz za głupie, które polecą na sam wzrost? Co poruchasz to Twoje, a takie przejmowanie się wyglądem to nawet u dziewczyn jest wkurzające.
  3. Mario B.

    Przeklęte miasto

    Po co w to brniesz? W ten sposób marnujesz tylko swój potencjał i mój czas. Nazwanie go niemotą było atakiem, a to co zrobiła Loraine to przekroczenie wszelkich granic. Przeczytaj jeszcze raz: Możesz kłamać w żywe oczy, ale każdy widzi, że Loraine mnie obraziła i to tak, że tymi bluzgami nie dosięgnąłem nawet w połowie do jej poziomu chamstwa, a o zakłamaniu już nie wspomnę. Zarzucasz mi intelektualizację czyli też mnie obrażasz bo robisz to zamiast odpowiedzieć na moje argumenty i w ten sposób chcesz mnie zdeprecjonować. To atak ad personam na niskim poziomie. Nie może być tak, że na forum gdzie ludzie mają sobie pomagać zarzucasz komuś brak dostępu do uczuć z powodu braku własnych argumentów. W wielu postach pokazałaś, że masz spory potencjał intelektualny, więc nie baw się w Loraine. Twierdząc, że masz lepszy dostęp do moich własnych uczuć niż ja i bagatelizując chamstwo Loraine zaczynasz niebezpiecznie do niej równać. Nie idź tą drogą bo masz za duży potencjał żeby marnować go na takie wpisy. W tym momencie uciekasz od argumentacji w projekcję, którą próbujesz mi zarzucić. Co dotyczy mnie? Nie potrafisz wskazać konkretów, tylko odbijasz piłeczkę żeby utrzymać swoje projekcje. Niepotrzebnie to robisz bo ja Cię nie atakowałem. Nie baw się w Loraine. Jaką większość? Loraine obraziła mnie bardziej i zrobiła to pierwsza. Zasłużyła na coś gorszego np na raka. Nie obraziłem ale twardo pojechałem po BJZ w jednym poście dotyczącym obrażania polskości, ale on nie ma o to pretensji. To samo było z Koncartem w wątku o niskim wzroście i kobietach. Nikogo więcej nie obraziłem, więc nie pisz, że większość, bo bawisz się w Loraine i konfabulujesz na mój temat. Znów nie trafiłaś. Pisałem, że celowo przekraczam granicę odpowiadając Loraine bo ona znacznie przesadziła i do jej poziomu chamstwa nawet nie aspiruję. Jeszcze wymyśliłaś sobie, że nikt nie stawiał mi granic. Na konfabulowaniu daleko nie zajedziesz. Tonący brzytwy się chwyta. BJZ nie przeczytał postów Loraine, na które tak zareagowałem. Teraz wkleiłem je w jednym wpisie więc zmieni zdanie. Projekcja. Tobie odpowiadam bo widzę w Tobie potencjał. W innych wątkach wykazałaś się błyskotliwymi interpretacjami i radami, ale tutaj się zapętliłaś i utknęłaś w projekcjach. W dyskusji z Loraine widać, że w pewnym momencie odpuściłem bo widziałem, że nie ma co liczyć na merytoryczną dyskusję, a jedynie na manipulacje i wtedy zaczęła mnie prowokować, aż w końcu trafiła na czuły punkt i obraziła moich rodziców, a za to zawsze walę w gębę. W realu nigdy nie zrobiła tego żadna dziewczyna, ale ta pancerna bladź zrobiła to specjalnie żeby przekraczać kolejne granice. Ciekawe co Ty byś zrobiła. Wykazałem Ci brak spójności. Ty mi nie. Przyznajesz się do bycia socjopatką? Poza tym mylisz socjopatę z psychopatą. Psychopaci są całkowicie niespójni, a socjopaci potrafią tworzyć logicznie spójne idee, które jednak są zbrodnicze. Socjopaci są hiperlogiczni, a psychopaci racjonalizują na bieżąco co im wygodnie. Tutaj wszystko jest spójne. Brzydzę się zadawaniem cierpienia i nie chcę zemsty, więc radzę BJZ żeby nie trzymał w sobie chęci zemsty. Mógł zareagować na bieżąco i to by było bronienie się. Rak z przerzutami byłby odpowiednią karą od Boga za to co robi Loraine, ale Bóg się nie mści, tylko zsyła nauczkę żeby osoba zrozumiała swój błąd. Tylko na siłę możesz doszukać się tutaj niespójności, ale nawet ciężko zgadnąć gdzie.
  4. Już nie przesadzaj. Czy ktoś jej kazał oczerniać, kłamać i obrażać? Powodem było to, że ośmieliłem się skrytykować książkę, którą poleciła. Książkę gloryfikującą psychopatów, nazywającą ich mądrymi ludźmi, od których możemy się sporo uczyć. Pomyślałem o trzech możliwościach. Może przeczytała książkę i jej się spodobało bo dała się nabrać autorowi i nie wie jacy są psychopaci. Może broni jakiegoś psychopaty? A może sama jest psychopatką lub psychopatą i broni siebie? Wkleiłem link do konkretnej krytyki oczami pani fachowiec, która nie pozostawiła na tej pozycji suchej nitki. Czy kazałem jej odpisywać? Nie, sama odpisała. Miała prawo nie zgadzać się z krytyką, ale musiałaby odpowiedzieć na jej treść. Mogła wycofać się z dyskusji bez słowa i sprawa byłaby zapomniana. Ona wolała mnie obrazić i wstawiła link do jakiegoś bloga, na którym autor skrytykował jakąś książkę pani naukowiec. Nie za treść, tylko za zbyt fachowy język dla przeciętnego czytelnika czyli za formę i wg niej miałoby to świadczyć o tym, że to ze mną jest coś nie tak. Temat wrócił w innym wątku i kontynuowała temat: To nie była studentka K. Duttona (autora książki gloryfikującej psychopatię), ale w pierwszym akapicie podała przykład: "Lata temu, jako studentka, uczestniczyłam w wykładach wybitnego antropologa, który raczył słuchaczy dziwnymi i wciągającymi opowieściami o grupie tubylców, wśród których żył w odległym zakątku świata. Opowieści zapadały w pamięć. Niektóre z nich były tak niesamowite, że wychodziłam z wykładów przekonana, że zostały nam właśnie ujawnione sprzeczne z intuicją, ale istotne prawdy o ludzkim zachowaniu. Dopiero podczas ostatniego wykładu nabrałam podejrzeń, że te prawdy mogą nie mieć związku z rzeczywistością. Jedna z absolwentek i jego asystentek, słusznie ubawiona i z lekceważeniem szepnęła do mnie, że prowadząc owe badania, antropolog oferował tubylcom czekoladę w zamian za ich opowieści – im fantastyczniejsze historie, tym więcej słodyczy. Jego zachłannie bazgroląca swoje notatki publiczność stała się ilustracją, jak łatwo to, co obce i fascynujące, może przybrać pozory nauki. Choć nie mam powodu myśleć, że i tu ktokolwiek oferował czekoladę, to jednak obawiam się, że podobne zjawisko może wystąpić wśród czytelników „Mądrości psychopatów” Kevina Duttona, psychologa na Uniwersytecie w Oxfordzie. " https://pracownia4.wordpress.com/2013/01/10/martha-stout-rozprawia-sie-z-ksiazka-kevina-duttona-o-madrosci-psychopatow/ Loraine przeczytała tylko początek i na jego podstawie doszła do wniosku, że Martha Stout była studentką Duttona i wyśmiała przykład z czekoladą. Krytyka zaczęła się od następnego akapitu, ale jego Loraine już nie przeczytała, ale kłamie, że tak. Oczywiście to też nieprawda. To był ten link: https://naszerecenzje.wordpress.com/2017/10/16/socjopaci-sa-wsrod-nas-dr-martha-stout/ Jak może pamiętać skoro nie przeczytała? Nadal ktokolwiek twierdzi, że puste bluzgi są gorsze od takich manipulacji i kłamstw? Ja takiego jadu nie wylewałem. Wszystkie chamskie posty Loraine, które zacytowałem pochodzą z dwóch wątków: "kocham ją ale mnie nie pociąga" i wątku Severusa o ojcu policjancie. Do tej pory byłem spokojny i widać, że nie chciałem już odpowiadać, ale Loraine kontynuowała swój festiwal nienawiści. Dlaczego macie do mnie pretensje zamiast sprawdzić skąd się wzięły i na co tak zareagowałem? Przepraszam Was za te rynsztokowe słowa, ale nie pozwolę sobie żeby jakiś troll obrażał moich rodziców. Jeszcze póki obrażał mnie, to traktowałem go logiką i ironią. Był bezsilny więc sięgnął po grubszy kaliber. To nie jest moja wina, a moja reakcja jest jak uderzenie pięścią w twarz złodzieja chcącego zabrać mi telefon. I co, złodziej jest ok, a ja nie mogę go uderzyć bo to źle o mnie świadczy? Troll może mnie oczerniać i obrażać, a ja nie mogę go po prostu zbluzgać? Tak, za takie wpisy niech ginie na raka, ale jeżeli dojdzie do niego jakaś autorefleksja i zrozumie, że nie należy się tak zachowywać, to nie będzie powodu żebym dalej mu tego życzył.
  5. gruby albo niezależnie od wyglądu ten, który czuł się gorszy Twoim problemem jest głównie postawa, która nazywa się "needy".
  6. Moim zdaniem właśnie to są poszukiwane przez Ciebie bezpośrednie przyczyny Twoich problemów i teraz domyślam się dlaczego terapeutka rozczulała się nad sytuacją ze szkoły, którą obecnie bagatelizujesz. Twoje obawy wobec terapii grupowej odzwierciedlają lęki, które masz przed relacjami z ludźmi. To nie pozwala Ci na bycie sobą i czucie się swobodnie przy innych. Próbujesz to zrozumieć za pomocą samego intelektu i analizujesz krok po kroku po to żeby znaleźć błędy, ale w ten sposób nie znajdujesz rozwiązania. Szukasz przyczyny w swoim zachowaniu i w innych ludziach, ale do tej pory chyba nie szukałaś ich w swoich odczuciach. Terapeutka zauważyła, że odcinasz się od tych emocji i używasz intelektu żeby je bagatelizować, ale najwidoczniej nie miała pomysłu na pokierowanie Cię w stronę ponownego przeżycia ich, tym razem już świadomie. W terapii schematów, którą Ci polecałem, na pierwszym spotkaniu terapeuta wykłada teorię, która jest poparta badaniami i trzeba to notować, a potem wykuć na blachę. Każde dziecko rodzi się z określonymi potrzebami i tendencjami, a następnie uczy się własnych schematów reagowania na świat zewnętrzny i przejmuje je od otoczenia. Dysfunkcyjne schematy są przyczyną naszych niepowodzeń lub zaspokajania potrzeb kosztem innych ludzi. Wolna wola polega na rozumieniu i identyfikowaniu u siebie złych schematów by zastąpić je zdrowymi, dzięki którym budujemy swoją spójność i zaspokajamy potrzeby w prawidłowy sposób. Zapoznaj się z tymi trybami: http://www.poznacsiebie.pl/news/tryby-schematow/ Tryb unikającego obrońcy może stłumić emocje związane z negatywnymi doświadczeniami z przeszłości, ale nie rozwiązuje problemów, które wynikają z tamtego schematu. Czy widzisz to u siebie? Co sądzisz o tej interpretacji? Uważam, że masz problem z byciem sobą przy innych bo (pomijając nabyte wzorce i obawy) nie wiesz czego konkretnie od nich oczekujesz i nie komunikujesz im tego. Szczerość i otwarcie na ludzi wiążą się z tym, że część osób odrzuci nas za to kim jesteśmy, bo nie będziemy z nimi kompatybilni. Nie można się tym zrażać bo dzięki tym postawom mamy szansę zidentyfikować bratnie dusze i dać im się poznać jako ich bratnie dusze. Masz ogólne oczekiwania wobec relacji, ale one powinny być następnym etapem po wstępnym zapoznaniu się. Skoro dobrze się z kimś dogaduję i zaczynamy częściej się spotykać, to po pewnym czasie wymagamy od siebie lojalności. Kiedy szukasz osób, które będą lojalne, możesz niechcący wysyłać sygnały, że Ci tego brakuje i oddasz swoją lojalność komukolwiek kto ją odwzajemni, a wtedy przyciągniesz nielojalnych ludzi, którzy chcą Cię wykorzystać albo niezasługujących na Twoją uwagę. Nauczyłaś się, że nie otrzymujesz pomocy od innych i dajesz z siebie więcej niż trzeba, a i tak jesteś krytykowana. Czy w tamtych relacjach nie byłaś skoncentrowana na tym żeby unikać mówienia o sobie i zadowolić drugą osobę? Zgadzam się z tym co napisała Agu. Z intelektualnego punktu widzenia takie gadki są sztywne i głupie, ale chodzi o przepływ emocji. U Ciebie jest przyblokowany. W sytuacji 3 jesteś odrzucana z innego powodu niż myślisz. Większość osób nie przeżywa nic ciekawego, a słuchanie opowieści o tym, że ktoś był w Grecji, Chorwacji i we Włoszech to temat na mniej niż 5 minut rozmowy. Miałem kiedyś kolegę, który w mojej ocenie miał schizoidalne zaburzenia osobowości. Praktycznie nie dążył do przyjemności, najwięcej rozmawiał z bratem, większość czasu spędzał w swoim pokoju przy książkach, nie reagował na krytykę ani pochwały, a emocje traktował zdawkowo np mówił, że ktoś go wkurza, albo, że odczuwa ch.jnię. Nigdy pierwszy nie mówił o tym co lubi i nie interesowało go co ja lubię, ale potrafił mnie wysłuchać i sprawiałem, że trochę się otwierał. Rozmawialiśmy o tym co nas interesuje i wymienialiśmy się ciekawymi uwagami. Rozmowy z nim zawsze były o czymś. O Bogu, filozofii, kwantach, czarnych dziurach, komputerach, geopolityce i o walce z własnymi problemami. Robił to w sposób oderwany od przeżywania emocji. Mówił o nich ale z perspektywy zdystansowania np kiedy sugerowałem, że może mieć problem z pewną rzeczą, nie mówił "tak, mam z tym problem" tylko "tak, sytuacja ma miejsce". Nawet on przebrnął jakimś cudem przez 3 sytuację bo sprowadzał ją do tematów, w których czuje się swobodnie. Z 2 miał problem bo gdy czegoś chciał po prostu dzwonił i walił prosto z mostu. Może masz takie tematy, w których dobrze się czujesz?
  7. Zaraz, chwila. Ciągle trzymam ten sam poziom i Twoje wcześniejsze wrażenie było prawidłowe, tylko przez brak moderacji zostałem postawiony przez Loraine w sytuacji, w której pozostaje ulec manipulacji i przestać odpisywać albo nadal uczciwie odpowiadać i wplątać się w bezcelową dyskusję z trollem, który ciągle kłamie i ignoruje argumenty. Wtedy ona będzie mnie oczerniać i deprecjonować, a moderacji nie ma. Nikt wtedy nie zareagował. Dopiero moje wulgaryzmy spowodowały, że jesteś w szoku. Niepotrzebnie, bo ja w ten sposób zniżyłem się do poziomu trolla i otagowałem brzydkimi słowami jego brzydkie wpisy. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Nie należy się skupiać na "mowie nienawiści" bo coś takiego w rzeczywistości nie istnieje. Najczęściej zarzuca się ją ludziom, których chce się oskarżyć o złe intencje i wykorzystuje się to, że krytykują nikczemników. Złodzieje z jednej partii przepychają ustawę, przez którą cały kraj straci miliony, przedstawiciele innych partii ostro ich krytykują, a złodzieje zarzucają im mowę nienawiści, podbijając swoją bezkarność, jakby mówienie źle o złodziejach było czymś złym, a złodziejstwo czymś neutralnym albo nawet dobrym. Skoncentrujmy się razem na tym żeby było tu merytorycznie i żeby nikt nie reagował tak jak Loraine nieznosząca sprzeciwu wobec jej podziwu dla książki gloryfikującej psychopatów. Może dzięki tym wulgaryzmom kilka osób zwróci uwagę na problem, na który zareagowałem w ten sposób. Ona tu jak gdyby nigdy nic spoufala się z ludźmi, którzy chcą żeby tu było dobrze, a sama jest dużym kłopotem. A utwór jak utwór. Uprzedzałem ? Sam jestem zdziwiony, że wyszedł mi aż tak dobrze bo nie jestem poetą. Wysłałem kilku kolegom i myśleli, że to tekst jakiegoś rapu i pytali co to, bo dobre. Turpizm może odrzucać wrażliwsze osoby i dlatego z góry ostrzegłem.
  8. Mario B.

    Przeklęte miasto

    Loraine pisz oszuście pod poprzednim nickiem. Gdyby zależało ci na pomaganiu ludziom, to nie obrażałbyś mnie z powodu innego zdania na temat książki gloryfikującej psychopatów i odniósłbyś się do argumentów zamiast kłamać. Nie napisałbyś tego w innym wątku: Przekroczyłeś wszelkie istotne granice więc nie bardzo dałeś mi wybór. Żeby odpłacić ci tym samym miałem tylko opcję odpłacenia ci wulgaryzmami. Nie będzie tak, że ty obrażasz kłamiąc i oczerniając, a rozmówca nie może oddać. Podjudzałaś, obraziłaś moich rodziców. To dużo gorsze niż rynsztokowe słownictwo, którego użyłem żeby zniżyć się do twojego poziomu. Nie wystarczyły nawet argumenty naukowca, które nie pozostawiły na tej książce suchej nitki, bo nawet tego nie przeczytałaś. Dla tak błahej sprawy przekroczyłaś te granice zupełnie nie kierując się empatią ani ludzkimi wartościami. Skoro takie zachowania ci nie przeszkadzają, to dlaczego tak cię teraz boli, że piszę ci takie rzeczy? Jesteś ćwierćczłowiekiem. Boli cię, że się nie wycofałem ani nie brnąłem w dalszą dyskusję bo wtedy czułabyś się wygrana. Na każdy twój kolejny wysryw będę reagował rynsztokowo, póki się nie uspokoisz. Albo stąd pójdziesz, albo będziesz musiała się czegoś nauczyć. To twoje wysrywy zaśmiecają forum i zmuszają mnie do takich reakcji, a ja tego nie odpuszczę. Jeśli nic cię nie nauczę, to życie to zrobi, ale to będzie bardzo bolesne. Zachorujesz na raka z przerzutami albo urodzisz się w następnym życiu w jakiejś Etiopii i będzie coraz gorzej, póki nie nabierzesz pokory i nie nauczysz się empatii.
  9. Mario B.

    Przeklęte miasto

    Loraine obraża mnie dlatego, że udowodniłem jej manipulację kiedy broniła książki gloryfikującej psychopatów. To zabawne, że teraz oskarża mnie o brak panowania nad sobą i twierdzi, że mogę być niebezpieczny ? Ten troll ma kompletnie zdezorganizowaną psychikę i przeczy sobie nawet pytany o godzinę albo pogodę. Agu, od kiedy stały bywalec nie może być trollem? Loraine jak najbardziej nim jest. Spełnia wszystkie kryteria trolla.
  10. Mario B.

    Przeklęte miasto

    Kiedy pisałem merytorycznie, obrażałaś i kłamałaś. Zszedłem do twojego poziomu żebyś na nim też poczuł się przegrany, to nadal kłamiesz i zachowujesz się jak na śmiecia przystało. To od ciebie zależy czy dalej będziesz w to brnąć. I nie podawaj się za kobietę. Żadnej damy nie obraziłem, tylko odpowiedziałem trollowi tak jak na to zasłużył. Umrzyj na raka. Margo, pozwoliłem sobie na przekroczenie granic wobec osoby, która pierwsza je przekroczyła. Zobacz, że kiedy odpowiadałem merytorycznie, troll miał subiektywną przewagę dzięki manipulacjom, które stosował, a ja odebrałem mu tą możliwość i nie odpuszczę. Moderacja nie działa, a gdybym dostała bana, to wrócę. Piłeczka jest po stronie trolla. Nadal może przyznać się do winy i przeprosić, a ja wtedy przestanę odpisywać, bo dyskusję z tym cwelozą skończyłem już dawno.
  11. Ateizm może być pomostem do dojrzałej wiary i odrzuca niedojrzałe wyobrażenia. Przynajmniej u mnie tak było. Tomek słusznie odrzuca wiarę w obraz Boga, którym straszono go na religii i w kościele. Każdy powinien samemu szukać Boga i szukać w nim niepojętej siły wyższej, z którą można nawiązać osobisty kontakt zamiast antropomorfizacji. Człowiek, który ma szczere intencje i odpowiednio długo szuka znajduje odpowiedź na swoje pytania, ale ona nie zawsze jest taka jakiej szukali. Trzeba być gotowym na przyjęcie odpowiedzi. Uważam, że wady świata i całe to cierpienie są nieodłączną cechą rozwoju, a świat jeszcze się uczy zanim osiągnie doskonałość. Droga do dobra wiedzie przez zło. Jedynym prawdziwym, najgorszym złem jest pycha i zaniechanie rozwoju. Wróćmy do tematu uzależnienia. Nie wiemy co ćpiesz. Stymulanty to grupa substancji, ale działanie i szkodliwość amfetaminy, metamfetaminy, kokainy i mefedronu są odmienne. Ludzie, którzy zbyt długo ćpają mefedron rzadko wracają do normalności po odstawieniu. Zmiany w strukturze mózgu i osobowości są zbyt duże. Metamfetamina niszczy sieci neuronowe poprzez fizyczny proces spalania mózgu, a uzależnieni odstawiający kokainę zmagają się z anhedonią. Z tego wszystkiego zwykła amfetamina jest zdecydowanie najmniejszym złem. W pogotowiu lepiej mieć mdma niż tramal. Zmierzam do tego, że skoro nie jesteś w stanie z dnia na dzień rzucić nałogu, to chociaż skup się na maksymalnej redukcji szkód i nauczeniu się korzystania z substancji w taki sposób żeby spełniały swoją rolę i nie były tylko eskapistycznym, nihilistycznym ćpaniem na potęgę. Ostatnie badania i nowsze, skuteczniejsze metody leczenia skupiają się głównie na redukcji szkód i wyeliminowaniu najbardziej ryzykownych zachowań. Na pewno nie chcesz być narkomanem, o którym wszyscy mówią, że to przestrzelony człowiek, któremu nie można ufać. Wolisz mieć wszystkie zęby i nie dostać zawału w wieku 25 lat. Trzymaj się! Trzeba mieć kogoś bliskiego kto nas wysłucha i zrozumie problemy i ludzi, od których możemy się czegoś nauczyć. Samemu faktycznie się nie da, ale to niekoniecznie muszą być terapeuci i rodzina.
  12. Mario B.

    Przeklęte miasto

    Tak naprawdę gówno możesz bo jesteś anonimowym trollem. Twój nick na forum nie jest w najmniejszym stopniu skojarzony z twoimi danymi personalnymi. Jebany śmieciu, dnem i rynsztokiem jest twoje gówniarskie zachowanie i brak odpowiedzialności za słowa. Wydawało ci się, że tylko ty możesz obrażać, a ja będę ulegał twoim prymitywnym manipulacjom? Od moich rodziców się odpieprz bo cię namierzę i połamię. Ty zacząłeś więc mam prawo odpowiedzieć jak chcę. Wszystko to dlatego, że nie pozwoliłem ci na promowanie książki gloryfikującej psychopatów. Nie potrafiłeś jej obronić żadnym argumentem, nie odniosłeś się do krytyki, tylko obraziłeś mnie i próbowałeś zdeprecjonować naukowca, który jest autorem tej krytyki. Kłamiesz, że zaatakowałem Agu i obrażam kobiety, ale głupi kurwiszonie nie jesteś nawet w stanie wskazać tego ataku. Broniłem Piotra i kobiet obrażanych przez mizoginów. Nie zrobisz tego bo go nie było, a twoim celem jest tylko oskarżanie mnie z anonimowego konta gościa o coś czego nie zrobiłem. Umrzyj na raka jak najszybciej. Karma ukarze cię za twoje zachowanie i brak umiejętności konfrontacji z prawdą. Skul ogon i bo budy, a obrażanie moich rodziców wystawia świadectwo tylko tobie. Nie umiesz dyskutować, kłamiesz, a potem masz pretensje do mnie i ośmieszasz się straszeniem prokuraturą. Jesteś żałosną spierdoliną, na którą wszyscy plują. Nie masz nic na swoją obronę. Zdychaj.
  13. Mario B.

    Przeklęte miasto

    Istnieje tylko jedna prawidłowa reakcja na takie osoby: ODCIĄĆ SIĘ OD NIEGO ALBO TROLLA OD GRUPY. Moderator nie działa więc co, miałbym odejść z powodu trolla? Jedyne co boli kogoś takiego to nieuleganie jego prowokacjom i przejęcie jego roli. Troll chciał żebym dalej wchodził z nim w dyskusje, w których nie ma żadnych hamulców. Ja bym się starał udowadniać gdzie leży błąd, a on doskonale wie i bezczelnie pali frana. No coś Ty. Życzę mu tego bo ma do szpiku kości patologiczną osobowość. Tacy ludzie nie powinni się rodzić, świat byłby bez nich lepszy. Odpłacając się jej pięknym za nadobne miałem śmiechawkę z reakcji. Racja. Lepszy byłby rak z przerzutami przez 100 żyć i ciągłe bycie opluwanym i wytykanym przez ludzi. Tacy ludzie praktycznie nie potrafią się uczyć, więc cierpienie tak szybko ich nie uszlachetni. Za co? Musiałbym mieć jakąś osobistą krzywdę. Złym ludziom życzę wszystkiego najgorszego, ale ja nie jestem po to żeby kogoś karać za to jaki jest. Wpjerdol by go niczego nie nauczył. Nie chcę zemsty, brzydzę się zadawaniem cierpienia kiedy sprawa kogoś bezpośrednio nie dotyczy. Myślisz, że czegoś się nauczą? Powinieneś zareagować na bieżąco. Chęć zemsty jest destrukcyjna dla Twojej psychiki. Widziałeś kiedyś idiotę, który został przyłapany na kradzieży, ochrona pokazuje mu to na monitoringu, a on wypiera się, że to nie on i zarzuca ochroniarzom, że są złodziejami? Ten troll taki jest. Wszystko przekręca, a bezpośrednio łamany na kłamstwach nadal odwraca kota ogonem. Za takie zacietrzewienie i zakłamanie powinna być czapa ustawowo, a na forum najlepsze jest obrażanie i ostracyzm.
  14. Serio? Dobrze, że mi powiedziałaś, bo bym się nie domyślił ;) Przecież tu nie ma żadnej moderacji.
  15. Mario B.

    Przeklęte miasto

    Wątek "kocham ją , ale mnie nie pociąga. Zwóciłem uwagę Agu, że nie powinna obrażać Piotra, a ona zareagowała atakiem na mnie i bronieniem kłamstw. Loraine przyszła jako przydupas. Wszystko można zobaczyć, przeczytać. Czarno na białym, ale ono i tak będize powielać kłamstwa.
  16. Mario B.

    Przeklęte miasto

    Doczytaj skąd to się wzięło, to zrozumiesz. To ścierwo podszywające się pod Loraine obraża mnie i moich rodziców bo nie potrafi wycofać się z błędnej opinii i brnie w kłamstwa i robienie z siebie gówna. Nie można tego tolerować, musi być jakiś system immunologiczny, a to coś musi poczuć ból, choćby psychiczny ze świadomości, że jest bezwartościowym niczym. Choćby symbolicznie. Błahą sprawę przekształca w coś tak ważnego dla swojej samooceny i nie ma skrupułów robić tego kosztem innych i kosztem pomocy ludziom potrzebującym. Co by jej się stało gdyby przyznała się do błędu? Obraziłem tylko to ścierwo, a ono kłamie, że niby większość forumowiczów. To coś robi wszystko żeby bronić swoich kłamstw kolejnymi kłamstwami. Niech umrze jak najszybciej na raka z przerzutami na całe ciało. Niech pozna cierpienie, to może choć odrobinę się uszlachetni, chociaż to jak perfumowanie szamba.
  17. XD Świetnie się bawię bo widzę jak cię to piekli. Zobaczymy co zrobi Loraine jak wejdzie jutro na forum i to zobaczy
  18. Loraine nie jest aż tak głupia. Marny podszyw.
  19. Nie no to już jest na pewno podszyw. Ktoś sra do gniazda Loraine żeby potem było na mnie.
  20. Ja mam tylko bekę chociaż jest w tym coś przerażającego jak u ludzi smarujących się stolcem. Chyba nie powinienem się śmiać z upośledzenia.
  21. Miałem na myśli to, że ta kawa z rana nic nie robi ludziom, którzy odstawili fetę, a gdyby chcieli żeby ich tak wystrzeliło to musieliby spożyć taką ilość, że na pewno by umarli. Dobra, kończę wypowiadanie się w tym temacie bo jakoś mnie to wszystko zdołowało
  22. To pozycja nienaukowa. Wkleiłem krytykę napisaną przez fachowca (to nie była studentka Duttona) i zawierającą argumenty, ale nie odniosłaś się do tego i skrytykowałaś ad personam tą kobietę na podstawie negatywnej opinii jej książki. To nie była ta sama strona tylko jakiś blog prywatnej osoby, a krytyka dotyczyła zbyt fachowego języka, który nie jest zrozumiały dla przeciętnego czytelnika, a nie jej fachowości. Autor naciąga badania, które wcale nie potwierdzają tez, które z nich wyciągnął i GLORYFIKUJE psychopatów oraz ich usprawiedliwia i pomija główne czynniki świadczące o psychopatii. https://pracownia4.wordpress.com/2013/01/10/martha-stout-rozprawia-sie-z-ksiazka-kevina-duttona-o-madrosci-psychopatow/ To był ten link. Wklejam fragment. Nawet tego nie przeczytałaś i skończyłaś na pierwszym akapicie więc skończ waść... Ale powtórzyłaś po niej, że niby kogoś obrażam kiedy stanąłem w obronie Piotra obrażanego przez Agu a potem sam zostałem przez nią zaatakowany. Dobrze, przeproś i będziemy kwita. Kora bardzo chamsko obrażała ludzi, którzy słusznie zwrócili jej uwagę, że jednocześnie pyta o kosmologię i astronomię i wpływ na zachowanie czyli o astrologię i przeczy, że o to jej chodzi. Znowu chamsko obrażasz i kłamiesz. Podaj te argumenty, zamiast kłamać, że ich nie podałem. Nie chodzi o to kto ma rację, tylko co jest racją i skąd to wiadomo. Wtedy nie ma żadnych kłótni i panuje kultura.
  23. Dziewięciu na 10 mężów alkoholiczek odejdzie, jeden zostanie. W przypadku współuzależnionych żon: jedna odejdzie, dziewięć zostanie. To wynika z naszej kultury. Szach mat.
  24. Zależy co. Amfę nie bez powodu nazwano krajówką. Mieszają głównie z magnezem i kreatyną czyli spoko. Czysty towar byłby dla większości bardziej szkodliwy. Mefedronu podobno nie ma w Polsce od kilku lat. Głównie to są domieszki klefa i metaklefa z innymi ketonami. Najgorszym dodatkiem do amfy jest kofeina czyli większość substancji z tora ma większą szkodliwość niż z ulicy. Zawsze jest ryzyko dostania czegoś takiego, ale trzeba być skrajnym łbem żeby tego nie rozpoznać. Najgroźniejsze są syntetyczne kanna, ale to już widać po wyglądzie. Lewe zioło najczęściej jest bardzo słabe albo nie działa. Słyszałem, że zamienniki kryształu są coraz częściej na syntetycznych opio, ale nie wiem ile w tym prawdy, a ile urban legends. Następne życie zależy od obecnego. Jeżeli nie zrealizujesz swoich pragnień i znajdziesz sobie wymówki albo zrealizujesz te, których nie powinieneś to w następnym życiu będziesz jeszcze niżej. Ciebie też ostrzegam bo jesteś na prostej drodze do zaniedbania swoich marzeń z powodu strachu. Wtedy nie ma żadnych usprawiedliwień. W większości przypadków pomoc specjalistów nie działa na uzależnienia. Znam więcej uzależnionych (wliczając w to ludzi, którzy z tego wyszli) niż pozostałych. Mając taką próbkę ćpunów w otoczeniu widzę, że to się idealnie pokrywa z badaniami na ten temat. Większość ćpa, ale się nie uzależnia. Wśród tych ludzi są tacy, którzy używają narkotyków w sposób problematyczny ale wraz z wiekiem i dojrzałością zmienia się ich styl ćpania. Jeszcze dochodzi do tego mechanizm tolerancji (po pewnym czasie ludziom chce się spać po kreskach, które normalnie powinny wystrzelać) i skutki uboczne (paranoje, drgawki, zaburzenia temperatury) i w przypadku amfetaminy działanie terapeutyczne, bo to przecież lek, który ludzie zaczęli wykorzystywać jako narkotyk, a nie czyste zło. I nie oszukujmy się, ale do tego trzeba pić mnóstwo alkoholu. Żeby skontrować gram za 25 trzeba wydać 50 zł na alkohol. Bardzo ważne jest podkreślenie, że błędnie jest tak określany za sprawą WHO, które jest organizacją mafijną służącą do realizacji interesów marksistowskich środowisk. Alkoholizm prowadzi do chorób, ale sam nie jest chorobą. Nie zgadzam się, że ktokolwiek sam wprowadza się w nałóg. Wolna wola nie działa tak daleko, ale daje możliwość wyjścia z nałogu. Przyczyny są zwykle bardziej złożone. Dla niektórych narkotyki są jedyną przyjemnością z życia i bez nich woleliby umrzeć. Silna wola jest tu jedynym lekarstwem. Innego nie ma. To nie polega na tym, że ktoś coś postanawia i będzie się tego trzymał ot tak. Trzeba znaleźć motywację i ułożyć sobie odpowiednią hierarchię wartości. W przypadku nałogów fizycznych (alkoholizm, uzależnienie od opioidów) często trzeba to połączyć z terapią wspomagającą. Jeżeli alkoholizm jest chorobą to powodowanie wypadków też. Alkoholizm to suma złych decyzji i problemów. Spowodowanie wypadku też polega na podjęciu złej decyzji. Nie ma zdrowych decyzji wpisanych w geny. Podejmujemy je na bieżąco na podstawie sytuacji, emocji, kodeksu wartości i innych czynników, Jak można to nazywać chorobą? To jest włączenie skutków picia do całości obrazu i dogmat, że nie da się z tego wyjść. Tak samo jak niedawno odeszliśmy od dążenia do całkowitej abstynencji i kładzie się nacisk na redukcję szkód i przejęcie kontroli nad sposobem zażywania substancji. Tak wynika z badań. Wsparcie rodziny jest bardzo ważne, ale tak jak pisałem, najczęściej rodzina jest przeszkodą i jedną z głównych przyczyn nałogu. Bez przesady. To są uproszczone terminy. Uzależnienie fizyczne dotyczy tylko pewnych grup substancji, do której stymulanty się nie wliczają, a psychiczne można jeszcze podzielić na różne podkategorie, ale nie ma po co tyle teoretyzować. Fakty są takie, że amfetamina nie uzależnia bo działa na noradrenaline i dopamine, które bardzo trudno zajechać. Mefa działa jeszcze silnie na serotoninę i niszczy receptory 5-HT więc z nią może być gorzej bo przecież już o mdma mówi się żeby nie zażywać częściej niż raz na 3 miesiące bo te receptory są bardzo wrażliwe i zwykle pierwsze odmawiają posłuszeństwa. Mniej destrukcyjna bo na większość społeczeństwa nie działa ? Stosunek jakości do zniszczeń jest bardzo zły na niekorzyść kawy. To też jest względne, ale ludzie odstawiają fetę po kilkumiesięcznych ciągach i wystarczy, że odeśpią tydzień, podjedzą i wszystko wraca do normy. To pogorszenie po czasie wynika z niedoboru przyjemności w życiu i jest efektem psychologicznym, a nie fizycznym. Ludzie wracają do ćpania i znowu wpadają w ciągi bo po miesiącu przerwy wydaje im się, że skoro przez ten czas w ogóle nie chciało im się ćpać i czują się dobrze, to przecież mogą znowu walnąć i dlatego trzeba trzymać się postanowień. Najczęściej nie potrafią kontrolować dojadania i kontrują alkoholem, a potem są zbyt spici więc dojadają i przez takie błędne koło można nie spać nawet do tygodnia. Trzeba iść do roboty więc podnoszą się kreską, a potem dojadają i wychodzą z pracy roztrzęsieni i znów piją, a potem nie śpią w nocy itd. Nie jeść i nie spać można długo, ale trzeba to odsypiać i uzupełniać niedobory. Do tego cardio i relacje z innymi ludźmi i nie ma problemu z uzależnieniem od amfy. Bo to są z reguły ludzie, którzy mają coś w głowie i trzeźwość jest dla nich destrukcyjna np z powodu ADHD. Problem w tym, że potem większość głupków myśli, że są w tej grupie ? Są tacy ludzie, ale to rzadki profil A amfetamina zawsze uspokaja mimo że stymuluje. Dopiero jej metabolity tworzą psychozy po kilku godzinach. Kawa zwykle szkodzi ludziom z ADHD ale są 2 profile tej choroby. Jeden jest związany z dopaminą, a drugi z noradrenaliną Dokładnie o tym napisałem, ale odstawienie zioła jest bardzo trudne i rzadko się udaje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...