Skocz do zawartości
Forum

Zadzior

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Zadzior

0

Reputacja

  1. Kobiety często mówią ''nie jesteś wysoki to nadrób to czymś innym'' - serio? Przecież słowo nadrabiać już sugeruje bycie w czymś gorszym, jakby niski w oczach kobiet był mężczyzną drugiej kategorii. Takie podejście jest skrzywione - na razie nie zasługujesz na miłość bo jesteś niski, ale kiedy rozwiniesz pasje, zbudujesz masę, zrobisz zarost, to wtedy masz szansę, zatem kiedy się zmienisz to na miłość zasłużysz, ale na razie jesteś be i nie masz miłości. To jest niefair by na miłość zasługiwać. Mówienie że trzeba się zmienić, coś nadrobić kiedy inni kolesie przebierają w laskach i niczego nie nadrabiają. To tworzy uczucie frustracji, a to przejawia się w gniew, a ten zaś w nienawiść. Tak samo jak czyta się fora o ideale mężczyzny. Wysoki, dobrze zbudowany brunet. Ciągle wysoki i wysoki. Myślę że faceci powinni się zbuntować. Zmówić się i olewać dziewczyny. W opisach na portalach randkowych zaznaczać, że kobiety kończą się na 160. Że interesuje nas sylwetka klepsydry, że chcemy dużych piersi. Niech kobiety poczują odrzucenie, niech stawią czoła olbrzymim wymaganiom. Zresztą nawet jeśli niski jakoś przekona do siebie dziewczynę to zgadnijcie co będzie, kiedy pojawi się koło takiej myszki wysoki przystojniak? Od razu koniec związku z niskim.
  2. Brzydal ma znacznie większą pulę kobiet. Weźmy 100 osobową grupkę lasek. Ile z nich będąc niska umówi się z niewysokim facetem? Kilka? Brzydal, ale wysoki ma potencjalnie 100% możliwości. Oblicz ciąg malejący 6!*10*9*8*7*6*5*4*3*2*1*0 no i co pewnie pomyślisz, że bez kalkulatora to się nie obejdzie co? Mamy tutaj 6 silnia, czyli 1*2*3*4*5*6 i potem pomnożony ciąg od 10 do 0. I boisz się, że w pamięci tego nie obliczysz. Ale widzisz, na końcu jest 0, więc nie trzeba liczyć bo wynik ze względu na mnożenie 0, da 0. I tak samo jest w przypadku niskiego faceta. Ładna twarz, sylwetka - ale kobieta widzi że niski to od razu jest w jej oczach mnożenie 0, nie jest atrakcyjny. Nawet jeśli pokaże fajny charakter to i tak zostanie przemnożony przez 0. Załóżmy poznam gdzieś kobietę, okażę się interesujący, ale zobaczy że jestem niski więc pomnoży 0 i narka.
  3. 1. Znaczy nie dziwisz się, że z takim niskim wzrostem nie wychodzi z kobietami, czy że mam kompleksy? 2, Napisałeś - z takim wzrostem nie jest łatwo. Miałeś na myśli, że niskiemu nie jest łatwo z dziewczynami, czy że trudno mu o wiarę w siebie i wysoką samoocenę? Czyli gościa, który ma skrzywioną psychikę i pisze wyssane z palca pierdoły postrzegasz jako inteligentnego, zaś mnie z kompleksami, jakie idzie w logiczny sposób wytłumaczyć, nie widzisz jako inteligentnego? To mnie zabolało.
  4. Będąc rano w Lidlu zwróciłem uwagę na stojącą nieopodal dziewczynę. Miała długie blond włosy i ciekawą sylwetkę. Na oko blondynka mogła mieć jakieś 27, może trochę więcej lat. Kiedy zbliżyła się sięgając po produkt znajdujący się blisko mnie odnotowałem uczucie ekscytacji połączonej ze strachem. Z jednej strony pociągała mnie, była atrakcyjna, z drugiej przerażała, była ładna i co gorsza wyższa ode mnie. W moim mózgu toczyła się walka. Jedna część chciała być blisko niej, a inna czuła zażenowanie i nalegała by uciekać. Czułem się niezręcznie i myśl o rozmowie z wysoką i ładną dziewczyną obniżyła moje poczucie wartości. Czułem że na nią nie zasługuję i jestem od niej gorszy. Po chwili wyłonił się jakiś chłopak. Był wysoki, sądząc po fryzurze świeżo opuścił salon fryzjerski i wypachniony jakimiś perfumami. Objął dziewczynę rzucił jakiś żart. Patrząc na gościa miało się wrażenie, że ma on wysokie mniemanie o sobie. Jego sposób chodzenia, ton głosu jakby podświadomie mówił - hej, ale ja jestem zajebisty. Gdybym miał umówić się z jego dziewczyną, czułbym się tak jakbym trafił na loterii, albo wygrał konkurs na olimpiadzie. A on sprawiał wrażenie kolesia, który ma przekonanie : jestem zajebisty i to normalne że mam atrakcyjną dziewczynę. Zupełnie inne podejście. Inna kwestia, że koleś jednak wysoki, przystojny i zrobiony - fryzurka, ciuszki, siłownia. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że aby mieć fajną dziewczynę trzeba być wysokim i dobrze zbudowanym gościem. Gdyby jakiś niski koleś szedł za rękę z tą dziewczyną, to nabrałbym wiary w siebie, a tak oberwałem. Koleś ma dobrą samoocenę i odpowiednie przekonania. Jednak czy gdyby miałby te 20cm mniej nadal miałby te przekonania? Bo wydaje mi się że wygląd bardzo mocno wpływa na to co siedzi w głowie .Gdyby koleś nie wyglądał tak dobrze to nie miałby takiego zachowania świadczącego o pewności siebie. Gdyby nie miał takiego wyglądu to dziewczyna z pewnością nie byłaby jego dziewczyną, a to jak kiedyś czytałem - seks i związek z ładną dziewczyną podnosi mężczyznom samoocenę. Czyli koleś nie dość że czerpie wysoką samoocenę z powodu swojego wyglądu to uprawiając seks z ładną dziewczyną utwierdza się w tym przekonaniu. jak mawiał Skaza
  5. No i jest kilka niejasności logicznych; Raz dziewczyny piszą, że znają niskich kolesi co mają dziewczyny, a niektórzy mają ogromne powodzenie i umawiają się z bardzo ładnymi dziewczynami. A inne twierdzą, że niski nie ma szans i że musi poszukać koleżanki, która z czasem się w nim zakocha. Przecież to sprzeczne. Tak samo jak kobiety piszą nadrób niski wzrost, charakterem lub sylwetką, a potem piszą że kobiety mają prawo wybrzydzać. Skoro wybrzydzają to niski nie ma szans. I nie rozumiem gadania, że nawet jeśli facet nie robi wrażenia z wyglądu lub wzrostu, to może to nadrobić charakterem, bo jak to się ma do gadania tej samej dziewczyny, że jeśli facet jej nie odpowiada z wyglądu to się z nim nie umówi. To jest sprzeczne.
  6. Na innym forum otrzymałem "złotą" radę: Mam się niby związać z dziewczyną która przeszła czas polowań na super hiro i oświeciło ją że woli zwykłego chłopaka. Nie. Nie chcę dziewczyny z przebiegiem. Stado baranów wyruchało ją a ja mam ją łaskawie brać na żonę bo w końcu zrozumiała, że jestem lepszy? Nie chcę dziewczyny tylko takiej, która mnie chce bo inni jej nie chcą i nie szanują. I to mnie wkurza, że wysocy mogą pójść do baru, klubu, czy gdzieś zaczepić dziewczynę i mają szansę, a mnie w takich sytuacjach odrzucą. To jest niesprawiedliwe. Kobieta z dużym biustem czy małym i tak może liczyć na powodzenie. A niski facet uznawany za gorszego. I nie chcę dziewczyny na zasadzie kumplować się i liczyć że ona wreszcie się we mnie zakocha. To działa w filmach, ale nie w realu. Zanim kobieta zakocha się to wrzuci do szufladki przyjaciel, a mając portale randkowe ma na widoku mnóstwo wysokich mężczyzn z którymi może się umówić. A inna napisała Dziewczyny jak sa atrakcyjne to sobie przebieraja bo moga, pretesje o to sa zalosne. Kogo to obchodzi, ze Tobie sie cos nie podoba. To tak jakby blady blondyn mial pretesje, ze ja go nie wybieram. Moze mnie co najwyzej pocalowac w tylek, bo takie ma znaczenie. Mam kapital i to wykorzustuje bo to NORMALNE. Co to znaczy że moją przebierać? Męzczyźni to nie rzeczy, które się przebiera. Ok rozumiem że sobie wybierają kolesia pod względem charakteru, ale kobiety za bardzo zwracają uwagę na wygląd. Odrzucają bo wielu jest chętnych. Gdyby nie dostęp do internetu to nawet najładniejsze nie miałyby tylu adoratorów. I chodzi o to że kobiety wybrzydzają i niskim nie dają szans. Napisałaś, że przebierają, czyli wiadomo że niskich odrzucają. I co to znaczy że masz kapitał i to wykorzystujesz? Czyli co jesteś atrakcyjna i wybrzydzasz? To jest chamskie i prymitywne. Irytuje mnie to wszystko bo kobiety wybrzydzają i przez to nie mam szans.
  7. Zgodzę się że można mieć powodzenie niezależnie od wyglądu. Przeciętni faceci, którzy okażą się weseli, z poczuciem humoru, pewni siebie i ułożeni mogą wiele zyskać w oczach dziewczyn. Jednak niski facet bez względu na powyższe atuty i tak zostanie już na starcie odrzucony. Bo to działa inna percepcja u kobiety. Niski = nieatrakcyjny. Dziewczyna zobaczy niskiego i od razu go odrzuci. Nawet kiedy niski okaże się interesujący, jego wzrost nadal przeszkadza dziewczynie. Kiedyś oglądałem video, na którym 3 mężczyzn uczyło się uwodzenia. 1 przeciętniak z nosem niczym pinokio, drugi ze sporą nadwagą facet i trzeci bardzo niski. 2 z 3 udało się zdobyć dziewczynę do związku, jeden z kolesi poległ. Zgadnijcie który )))))))))))))))))))))) Takie są realia niscy faceci są odrzucani. Wczoraj skonsultowałem się z pewną panią doktor psychologii przez skype. Konsultacje przez skype i gadaliśmy w języku angielskim. Liczyłem, że da mi jakieś rady, świetne teksty, może taktyki manipulacji by obejść system u kobiet. Ale co wy. Powiedziałem dokładnie to samo co tu pisałem, tyle że w języku angielskim. Pani mi powiedziała jak dobrze pamiętam tak: I to tyle. Tradycyjnie gadanie: nie poddawaj się, są na pewno dziewczyny które lubią niskich, negatywne nastawienie odstrasza dziewczyny. To wszystko gówno prawda. Wiecie co? Gdybym był wysoki i kobiety by mnie nie odrzucały z powodu wzrostu to moje nastawienie byłoby inne. Poza tym wyjaśniłem, że to jakie mam nastawienie jest bez znaczenia, bo nie wejdę do główy dziewczyny i nie szepnę jej - lubisz niskich. Mogę być najbardziej pewnym siebie facetem jaki był na świecie a i tak dziewczyny mogą ze względu na wzrost odrzucać. A co do kobiet w dojrzalszym wieku. Cóż, może to niesprawiedliwe że mężczyźni wolą młodsze i szczuplejsze. Jednak gdy były młodsze mogły wybrzydzać i miały wybór. Niski nie ma wyboru żadnego. Poza tym jest pewna sztuczka co do kobiet. One mogą umawiać się ze starszymi mężczyznami o 10 lat, gdzie w ich oczach wyjdą na młode. A niski w oczach każdej będzie niski. No i takie gadanie psycholog, znajdź która lubi niskich. Tyle że takich nie ma, albo jest bardzo mało. Najczęściej trafiam na takie, które mnie odrzucają z powodu wzrostu. Gdyby proporcje były po połowie to nie byłoby problemu. Ale tu może 1 na 100 lubi niskiego. Pani psycholog opowiadała jak lubiła towarzystwo mężczyzn w jej wzroście. Ciekawe że jej mąż ma ponad 180. Przypadek?
  8. Zgodzę się, większe miasto to większa różnorodność. Łatwiej poza tym o Azjatki ? Poważnie u mnie w mieście łatwiej spotkać kobietę mierzącą około 180 wzrostu niż poniżej 160. To coś nie tak. Faceci podobnie, co jeden to wysoki. W takich warunkach warunkach o wiele trudniej znaleźć dziewczynę.
  9. Jak wiecie z innych tematów, mam zaledwie 163 cm wzrostu. Nie od dziś wiadomo, że większym powodzeniem cieszą się rosłe chłopaki, ale niby niski też może znaleźć dziewczynę. No i właśnie może. Według moich obserwacji największym hamulcem w znalezieniu dziewczyny jest moje miasto. Wczoraj specjalnie wsiadłem w pociąg by po kilku godzinach znaleźć się w innym środowisku. Efekt? Na swojej drodze trafiałem zarówno na wysokie jak i niskie laski. Sporo było znacznie wyższych ode mnie kobiet, ale też były takie na które to ja byłem stroną patrzącą z góry. Mężczyźni różni. Jedni zdecydowanie ode mnie wyżsi, inni tylko nieznacznie, a i zdarzali się również tacy o wzroście zbliżonym do mojego. Dla porównania gdy dzisiaj wyszedłem na miasto przetarłem oczy ze zdumienia. Okazało się że niczego sobie nie wmawiam tylko w moim mieście żyją znacznie więksi ludzie. Na 29 miniętych dziewczyn, tylko 3 były mojego wzrostu od 160 do 163, pozostałe ponad 170 i część z tych dziewczyn o wzroście ponad 170 miało na pewno ponad 180. Wniosek na niemal 30 dziewczyn ani jedna nie miała poniżej 160 cm, za to było kilka około 180. Facetów minąłem więcej, naliczyłem 43. 6 miało wzrost około 170-175, pozostali powyżej 180. Kilku nawet 190. W moim mieście są wysocy ludzie, więc trudno o niższą dziewczynę. Jaki ma to wpływ na moje życie? Skoro większość dziewczyn w tym mieście jest wyższa i łatwiej spotkać dziewczynę około 180 niż poniżej 160 to znacznie utrudnia mi sprawę. Poza tym mnóstwo kolesi, właściwie 9 na 10 ma ponad 180 co tylko komplikuje sytuację, bo im więcej wysokich tym ja bardziej wydaję się niższy. Powiedzcie sami czy to normalne aby prawie co jeden facet minięty na ulicy miał 180, a żadnego takiego około 170? I czy to jest normalne że bardzo często są dziewczyny powyżej 170 i częściej spotkam dziewczynę o wzroście koło 180 cm niż poniżej 160? Jak to jest w Waszych miastach?
  10. Mam 26 lat i wszystkiego dosyć. Pracuję, zaocznie studiuję. Brzydki nie jestem - twarz proporcjonalna, czarne gęste włosy, duże, zielone oczy. Ale ludzie nie traktują mnie serio. Najbardziej dziewczyny. Wszystko przez wzrost. Mam zaledwie 163cm co jak na faceta jest tragedią. W szkole zawsze byłem najniższy przez co ciągle w podstawówce, w gimnazjum i w średniej mi dokuczano. Jak się broniłem i napastnikowi nabiłem kuksańca to zaraz szło na mnie jego 10 kolegów. Na osiedlu też nie czułem się bezpiecznie, bo nie pozwoliłem się bić młodszemu bratu "przywódcy osiedla". Zawsze gdy wracałem ze szkoły rozglądałem się czy gdzieś w pobliżu nie ma chłopaków z dzielnicy. Na studiach również różowo nie było. Poznałem kilku kolegów i trzymaliśmy się razem. Potem gdy odezwały się do naszej grupy dziewczyny, oni zaczęli bardziej z nimi rozmawiać, a ja nie miałem co z sobą zrobić. Byłem niewidoczny. Źle się czułem, więc zrezygnowałem i poszedłem do pracy. Kilka lat później zacząłem zaocznie inny kierunek. W obecnej pracy gdy mam jakiś pomysł, albo uwagę, nikt mnie nie słucha. A często później okazuje się, że proponowane przeze mnie rozwiązanie było najlepszym wyborem. Najbardziej nie wychodzi mi z dziewczynami. One kompletnie mnie nie zauważają. Próbowałem na necie, ale tam, nawet jeśli dostanę serduszko i rozmowa się klei do tego stopnia, że czytam - naprawdę przyjemnie się mi z Tobą rozmawia, dawno z nikim tak mi się nie pisało, masz poczucie humoru, zainteresowania, własne zdania, jesteś interesujący, a przy tym normalny, kiedy się spotkamy? Potem jednak pada pytanie o wzrost i czar pryska. Po udzielonej przeze mnie odpowiedzi, dziewczyny stwierdzają że są albo ode mnie wyższe i to mnie dyskwalifikuje, albo gdy jestem tylko trochę wyższy, narzekają że jesteśmy tego samego wzrostu, a facet powinien być wyższy, bo przecież nawet nie będą mogły ubrać szpilek. Po serii niepowodzeń uznałem, że najwyższy czas poznać dziewczynę w realu. Zacząłem rozmawiać w tramwajach, centrach handlowych i dyskotekach. Przyjemnie się rozmawiało, ale ostatecznie na ponad 100 podejść umówiłem się tylko z paroma dziewczynami, które i tak na spotkaniu wytknęły mi wzrost. Na imprezach nie poznałem żadnej dziewczyny. Wszystkie miały wysokie szpilki przez co nie miałem odwagi z nimi porozmawiać. Wróciłem do świata internetu, ale co raz więcej dziewczyn wymaga mężczyzn powyżej 180. Czuję że u żadnej nie mam szans. Kolega polecał mi brać się za niższe dziewczyny. Tylko w tym problem, że w moim mieście nie spotykam kobiet poniżej 160. Przykładowo, ostatnio gdy byłem w centrum minąłem 10 dziewczyn, a każda z nich miała na oko powyżej 170. Wszedłem do galerii, a tam co jedna była wyższa. Dawno nie wiedziałem kobiety w wieku do 30 lat o wzroście 150 cm. To mnie zawsze boli. Bo ile razy robię zakupy to spotykam wyłącznie wysokie dziewczyny. Wiem że nie jestem słusznego wzrostu, ale i tak, na logikę dziewczyn poniżej 160 cm powinno być sporo, a ja ich jednak nie widuję. Zdaniem mojego kolegi, któremu zwierzyłem się z problemu, winowajcą jest miasto, w którym ludzie są wyżsi niż gdziekolwiek indziej w Polsce. Zrobiłem eksperyment i notowałem wzrost mijanych na ulicy ludzi. Spośród 50 mężczyzn ponad 40 z nich miało przynajmniej 180, z czego 7 powyżej 190. Pozostali mieli na oko między 170 - 175. Dziewczyny na 50 aż 43 miało na pewno powyżej 170, a połowa z nich przynajmniej 175. Pozostałe 7 była mojego wzrostu. Rozmawiałem z koleżankami o moim problemie. Stwierdziły że w naszym mieście są w większości wysokie dziewczyny. Poza tym przyznały że chociaż same gustują w wysokich mężczyznach, na pewno trafię na taką która zaakceptuje mój wzrost. Problem w tym że to gadanie na zasadzie - nie jesteś atrakcyjny bo jesteś niski, ale pewnie dla innej to nie będzie przeszkoda. Jasne, może kiedyś trafię na taką, tylko jaki ja będę miał wybór? 1 na 100000 dziewczyn mnie zaakceptuje, czyli nawet jeśli nie będzie mi odpowiadała z charakteru zmuszony będę przymknąć na to oko? Mój ojciec jest ode mnie wyższy o 10 cm. Twierdzi, że sobie znajdę dziewczynę, tylko muszę zmienić myślenie i popracować nad kompleksami. Problem w tym, że ja tych kompleksów nie stworzyłem. Są one pokłosiem prób randkowania z dziewczynami. Słyszałem teksty typu - ale jesteś niski, ale ty mały jesteś, dlaczego ty taki jesteś mały, weź urośnij, ale ty karzełek jesteś, niziołek z ciebie itd. Dziewczyny miały problem z moim wzrostem, a nie ja. Trudno więc być wolnym od negatywnych przekonań. Konsultowałem się z trenerami uwodzenia. Doradzili mi abym popracował nad samooceną i pewnością siebie. Ale co to da skoro problem znajduje się w dziewczynach. Mogę być najbardziej pewnym siebie mężczyzną a i tak mogą mnie nie chcieć z powodu wzrostu, na który nie mam wpływu. Praca nad sobą? Nie wejdę im do głowy i nie przekonam by się ze mną umówiły. Mogę mieć o sobie wysokie mniemanie, ale co z tego skoro dziewczyny nie chcą niskiego faceta. Dlatego proszę o obiektywną opinię, czy problem rzeczywiście znajduje się we mnie, czy z takim wzrostem nie mam szans na znalezienie dziewczyny? Kolejna sprawa, zastanawiam się czy za zaoszczędzone pieniądze nie zrobić sobie wakacji na Filipinach. Świetnie znam język angielski więc nie miałbym problemu z komunikacją. Tam ludzie są niscy więc z moimi 163 cm mógłbym z powodzeniem chodzić na randki. Nie chodzi mi o zaciąganie dziewczyn do łóżka, Moim celem byłoby umówienie się z dużą ilością dziewczyn, flirtowaniem, poznawaniem, spędzaniem czasu. Wyobrażam sobie że w tym środowisku będę akceptowany, uznawany za atrakcyjnego i chciany. Jestem pewien, że tam bym cieszył się powodzeniem i chodziłbym na randki. No i nie musiałbym niczego nadrabiać jak w Polsce, gdzie jestem na starcie na gorszej pozycji i muszę nadrobić wzrost jak jakaś małpa w cyrku. Opowiedziałem o swoim pomyśle jednej z koleżanek. W odpowiedzi usłyszałem, że to chore i powinienem się leczyć, bo nikt normalny nie leci do innego kraju by pójść na randkę. W mojej ocenie to nie jest desperacja, lecz umiejętne wyjście z sytuacji. A jak widzą to osoby z zewnątrz?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...