Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Odpowiedzi opublikowane przez Yonka1717

  1. Zmarł miesiąc temu, więc to świeża rana. Daj sobie czas na żałobę i powoli wracaj do żywych. Wiem, że na ten moment nie ma słów pocieszenia, ale jednocześnie staraj się zadbać o siebie. Wsparcie bliskich na pewno będzie pomocne. Postaraj się też szukać zajęć, żeby oderwać się choć trochę od wspomnień, mimo że tęsknota i ból powracają. Z czasem będzie lepiej, ważne żeby nie zatracić się w tym bólu, bo Twoje życie trwa nadal.

    Godzinę temu, Gość Aldona napisał:

    Jak był sporo starszy to nic dziwnego że zmarł.Na co liczyłaś?

    Aldona, poszukaj innego forum, dla osób na Twoim poziomie. To forum też niestety nie jest najwyższych lotów, ale najwyraźniej nie odnalazłaś się tutaj, o czym świadczy poziom Twojego komentarza.

  2. 57 minut temu, Javiolla napisał:

    . Jeśli mąż tam chce jechać pod pretekstem pracy, którą to rodzicom obiecał aby móc popiwkowac bezkarnie i pofolgować sobie to ten pomysł nie przejdzie.

    Ja nie czepiałabym się tak tego piwka. Jak się chłop narobi, to czemu miałby się w weekend nie napić piwka, a weekend generalnie służy temu żeby sobie pofolgować. Tylko dlaczego każdy weekend z rodzicami? Można umówić się na piwko, czy grilla ze znajomymi. Wyjechać z żoną na sobotę i niedzielę w jakieś fajne miejsce, pozwiedzać, a przy okazji piwko w sobotę, to nie przestępstwo. A gdzie jakieś wyjście do kina, na rower z żoną itd? 

    Godzinę temu, Javiolla napisał:

    Tylko nie wiem czemu, ale mam takie przeczucie, że tam po prostu nie ma relacji małżeńskich, nie ma należytej komunikacji. Moze mąż by się z żoną nudził cały weekend ? ? Moze nie potrafią ze sobą rozmawiać, spędzać wspólnie czasu na osobności? Gdybam tylko...

    Coś mi się wydaje, że Ela jest cichą, uległą osobą, bez szemrania pakuje się co tydzień, pokonuje tę trasę, siedzi z teściami, może nawet sama pomaga......wszystko pięknie, ale nie co tydzień! Może też nie mają dobrych znajomych, czy fajnych pomysłów na spędzenie weekendu, tylko oni i teściowie, bo jak widać, rodzina Eli też nie jest brana pod uwagę.

    Ela jest teraz w 8 m-cu ciąży i dopiero teraz zaczęło jej to przeszkadzać. Sam fakt, że jej mąż nadal proponował jej te wyjazdy, nie zwracając uwagi na jej stan i niewygody,  świadczy niestety o tym, kto jest u niego na I miejscu. 

    Myślę, że pojawienie się dziecka, to ten czas, żeby zacząć wreszcie z mężem rozmawiać i starać się coś zmienić w tym układzie. Chyba, że Ela od początku była uprzedzona przez męża, że właśnie w taki sposób będą wyglądać ich weekendy i zgodziła się na to?

     

  3. 4 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

    Specjalnie nie namawiam, bo tego nie widzę, ale staram się wczuć w jej stan umysłu na dzisiaj. 

    Głównie chodzi mi o to, żeby Martyna odważyła się na jakiś radykalny krok, wtedy sama przekona się czy da się coś zmienić, ale nawet na to nie jest gotowa. Chce czekać, aż samo się wyklaruje... 

    Ja także doskonale rozumiem, że tak to nie działa. Martyna pojawiła się na forum, po kolejnej kłótni z mężem, dotyczącej bolesnego, ale już wielokrotnie przerabianego problemu. Byłoby co najmniej dziwne, gdyby tydzień po czytaniu naszych porad, złożyła pozew rozwodowy. Ona ciągle boi się podjęcia tej decyzji z obawy przed....? Nigdy tego nie napisała, czego właściwie obawia się po ewentualnym rozstaniu z mężem. 

    Niestety, ale Martyna wykazuje objawy uzależnienia od toksycznej relacji i faktycznie, trzeba mieć dużo siły woli, żeby z takiego związku wyjść. Ona może zmienić tylko siebie i swoje życie, męża nie zmieni. 

  4. Dokładnie chodziło mi o to, żeby pozbyć się pretekstu. Wiadomo, że nie wypada opuścić starych, czy starzejących się rodziców i odwiedzać ich raz na pół roku, ale poświęcać każdy weekend na jazdę 400 km tam i z powrotem, nie zwracając uwagi na potrzeby żony, to gruba przesada. Dlatego zasugerowałam różne rozwiązania, które są jak najbardziej realne. Tylko, że Ela powinna wreszcie zacząć z mężem rozmawiać o swoich potrzebach. Tymczasem albo jest mało asertywna, albo już została totalnie spacyfikowana. 

  5. Oj dziewczyny, już nawet nie chce mi się cytować. Nie rozumiem, dlaczego robicie zamęt w głowie Martyny i cały czas usilnie namawiacie ją do ratowania tego małżeństwa? Dlaczego zasiewacie w niej naiwną nadzieję, że można jej męża zmienić, wychować, przećwiczyć...i będzie dobrze? Nie będzie dobrze, bo ten facet ma już 40 lat i nie chce się zmienić!

    Mija miesiąc, odkąd Martyna pojawiła się na tym forum i na skutek naszych sugestii zaczęła ignorować męża. Jaki tego efekt, po za tym, że sama złapała nieco dystansu (o to chodziło), czy on cokolwiek zrozumiał? NIE!!! Jeszcze parę dni temu znowu podjął walkę o swoje "prawo" do zacieśniania relacji z babą. Nie przesadzajmy też z tym pijackim bełkotem. Jego wynurzenia Martyna określiła jako "bełkot", bo znowu plótł o tym samym, a nie dlatego, że był uwalony na maxa. 

    Tak, facet ma kompleksy, nie szanuje żony, szuka atrakcji po za rodziną, próbuje ograniczyć jej kontakty z jej rodziną, najlepiej przejąć jej finanse i majątek, ale sam nie wykona żadnego wysiłku, żeby zmienić siebie i to się nie zmieni. Podejmowanie kolejnych prób uformowania z tego nieudacznika fajnego, lojalnego męża jest po prostu stratą czasu.

    MARTYNA, NIE DAJ SIĘ NABRAĆ! W tej chwili i w tych okolicznościach, liczysz się tylko Ty, Twoje dziecko i Wasz dobrostan. Teraz walczysz o swoje lepsze życie bez męża, bo z nim nadal będziesz taplała się w tym bagienku. Nie zawracaj z drogi, którą obrałaś, szkoda Twojego życia.

  6. 11 godzin temu, Gość ka-wam napisał:
    20 godzin temu, Yonka1717 napisał:

    Dwie godziny jazdy dla ciężarnej z 8-miesięcznym brzuchem, to duży dyskomfort

    Nie musi być dyskomfortem, ciąża jak się dobrze czujemy, specjalnie nie ogranicza, ja bym się nie bała jeździć, ale tak daleko i co tydzień to zdrowych może umęczyć

    Szkoda, że nie zwróciłaś uwagi na fragment mojej wypowiedzi dotyczący pasów bezpieczeństwa. Uważam, że to bezmyślność i w pewnym sensie egoizm ze strony męża, a także jego rodziców, aby zmuszać ciężarną do cotygodniowych, odległych wyjazdów.

    8 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

    Po prostu nie odciął pępowiny, a rodziców ma roszczeniowych, którzy uważają, że bez względu na wszystko, psim obowiązkiem jest opieka przez syna. On oczywiście nie potrafi odmówić, dlatego mówi, że tam odpoczywa, a Ty nie potrafisz wywalczyć czasu tylko dla was chociaż co drugi weekend.  On by wtedy odpoczął od piwkowania. Walcz o kompromis, bo przytłoczy Cię to wymuszanie. 

    Ja także podejrzewam nieodcięcie pępowiny i wywieranie presji na żonie. Jest to także przykre, że zagospodarował żonie każdy weekend w towarzystwie swoich rodziców. Małżeństwo powinno mieć czas dla siebie i nie tylko w czasie codziennych obowiązków. Przynajmniej raz na jakiś czas mogliby zorganizować weekend tylko dla siebie. Gdzie wyjścia do kina, spotkania ze znajomymi, czy właśnie wyjazdy, choćby raz na jakiś czas, w fajne miejsca?

    Teraz, gdy będzie maleńkie dziecko nie będą mieli już takiej możliwości, a mimo to, nie zważając na realia, mąż z rodzicami, wszystko już zaplanowali. 

    5 godzin temu, Javiolla napisał:
    20 godzin temu, Yonka1717 napisał:

    Czy nie lepiej byłoby zamiast tego zainwestować w panele fotowoltaiczne?

    Moze tak, ale tak jak napisała ka-wa to zwraca się po latach i jest rozwiązaniem tylko w kwestii ogrzewania i prądu. A jej mąż pewnie robi jakieś prace naprawcze i ogóle rzeczy wokół domu i mówiła o zakupach. Nie wiem czy tutaj nie ma po prostu wymówki, aby sie co weekend piwa napić ?

    Owszem, koszty zwróciłyby się mężowi autorki po paru latach, ale jednocześnie odeszłyby ogromne koszty paliwa z małżeńskiego budżetu, jak sądzę. No właśnie chodzi o tę kwestię ogrzewania. Nie byłoby pretekstu, że starszym ludziom należy porąbać drewno i przynieść węgiel.  Zastanawiam się też w jakim wieku są jego rodzice? Jeśli autorka z mężem spodziewają się pierwszego dziecka, to są raczej młodzi, to ileż lat mogą mieć ci teściowie? Myślę, że poniżej 60-tki, więc nie mogą być zgrzybiałymi starcami.

    Zakupy? Można zamówić on-line, bez przesady. Nie wierzę też, że w tamtej miejscowości jego rodzice nie mają żadnych krewnych, kto raz na jakiś czas mógłby im pomóc, o ile faktycznie wymagają takiej pomocy. Przecież do tej pory jakoś sobie radzili. Prac porządkowych też nie trzeba robić co tydzień, Przecież jego rodzice nie są niepełnosprawni, cokolwiek mogą zrobić sobie sami. Myślę, że to raczej nie odcięta pępowina, a żona ma się dostosować.

    4 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

    Tylko po co budowali taki wielki dom, pewnie z myślą, że zamieszka z nimi syn z rodziną i wnuk z rodziną, czyli ułożyli życie synowi, jak jednak się wyprowadził to wymagają, żeby przyjeżdżał na każdy weekend, być może tak się umówili. 

    Ela, a nie bierzesz pod uwagę opcji, żebyście zamieszkali u teściów bo i tak wami będą rządzić, bez względu gdzie mieszkacie. Niech wam zapiszą jedno piętro i tam zamieszkacie. 

    Zgoda, tylko po co im to piętro? Przecież mają gdzie mieszkać, gdy tam jeżdżą. Ja także uważam, że mąż z rodzicami zaczynają powoli osaczać Elę. 

    Ela, a co z Twoją rodziną? Ich nie odwiedzacie, jeśli co weekend jeździcie do teściów? Obawiam się, że pozwoliłaś się spacyfikować i wejść sobie na głowę. Jeśli do tej pory byłaś uległa i bez oporów godziłaś się na dyktat męża i jego rodziców, to trudno będzie Ci cokolwiek zmienić, ale nie jesteś na przegranej pozycji. Paradoksalnie narodziny dziecka, mogą być zaczątkiem, do zmiany aktualnego porządku. Teraz, do porodu, a także w czasie noworodkowym masz konkretny argument, żeby odmówić wyjazdu tam. Zacznij o siebie walczyć, chyba, że odpowiada Ci taka sytuacja. Fajnie byłoby gdybyście w jeden weekend w m-cu spędzili z Twoimi rodzicami, jeden z jego, kolejny mieli dla siebie, a czwarty...do wyboru. Zawalcz o siebie i własny komfort.

  7. Nigdzie już nie jedź! Dwie godziny jazdy w jedną stronę ( o ile dobrze zrozumiałam), to około 200 km normalną drogą, a autostradą jeszcze dalej. Dwie godziny jazdy dla ciężarnej z 8-miesięcznym brzuchem, to duży dyskomfort, nie wspominając już o tym, że tym stanie nie możesz korzystać z pasów bezpieczeństwa, a warunki drogowe nie są teraz łatwe. Za każdym razem ponosisz ogromne ryzyko. Dziwne, że Twój mąż tego nie dostrzega.

    Jak widzisz, problem rozpoczęcia akcji porodowej w czasie wizyty u teściów nie jest jedyny. Zostań w domu. Czy Twój mąż nie ma żadnego rodzeństwa, czy kogoś bliskiego tam na miejscu, kto mógłby w tym ważnym dla Was czasie, zastąpić go w pomocy rodzicom? W domu też nie powinnaś zostawać teraz sama, chyba, że na miejscu masz kogoś, do ewentualnej pomocy.

    Jest jeszcze inna sprawa. Jeśli w każdy weekend pokonujecie odległość około 400 km tam i z powrotem, tzn, że wydajecie spore pieniądze na paliwo. Czy nie lepiej byłoby zamiast tego zainwestować w panele fotowoltaiczne? To już nie tylko ochrona środowiska, ale przede wszystkim wygoda. Z noworodkiem, też nie będziesz mogła jeździć co tydzień.

  8. Co tam kafelki, a co z ręcznikami, za każdym razem je wynosicie?  Nie czujecie smrodu, cuchnie całe Wasze mieszkanie i Wy sami też capicie papierochami i nie czujecie tego. Jeżeli zrobiliście sobie z łazienki palarnię, to Wasi sąsiedzi mają drugą w swojej łazience, trudno się dziwić, że są wkurzeni. 

    Za palenie na klatce schodowej grozi mandat. 

  9. 2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

    Natomiast meża masz niesamowicie naiwnego

    Naiwność męża Martyny nie polega na tym, na ile on wierzy w opowieści sąsiadki, tylko na jego przekonaniu, że Martyna wszystko zniesie i mimo awantur będzie przy nim tkwiła, a także na nieumiejętności wyciągania wniosków.

    2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

    Ale teraz robisz coś co powinnaś zrobić dawno. Pokazać mężowi że pewne rzeczy są "świete" jak rodzina.

    Nie, dystans Martyny nie ma na celu dalszej walki o męża i uświadamianie mu spraw oczywistych, bo to było już przerabiane 100 razy i więcej. W tej chwili Martyna pokazuje mu, że ma go w d***e.

    2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

    Ty go dopiero teraz zaczynasz ustawiać do pionu pokazując że niestety pewne rzeczy są niedopuszczalne (mnie najbardziej dotknęło kiedy napisałaś o tym że nie potrafił ci współczuć gdy straciłaś ciążę), ale rozumie i współczuje sąsiadce.

    Nie, to już nie ten etap, Martyna niczego mu nie pokazuje, po za tym, że ma go w d***e. Zresztą facet jest odporny na wszelką wiedzę i sugestie, a nawet prawdę rzucaną mu prosto w twarz, on robi swoje. Nie jest rolą żony wychowywanie 40-letniego męża.

    2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

    Żeby wam w ogóle cokolwiek jeszcze wyszło to on musiałby ść na terapię nawet sam aby przerobić swoje problemy.

    Litości, nie zawracaj Wisły kijem, to wszystko już było; rozmowy, kłótnie, tłumaczenia, jego  zdrada emocjonalna jedna i kolejna, no i terapia, która niczego w jego przypadku nie wniosła.

    2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

    Pytanie czy po tych waszych wszystkich przejściach chce się wam pracować nad związkiem, czy jemu by się chciało, czy tobie by się chciało z tą wiedzą i dystansem który już wypracowałaś?

    Pan mąż wielokrotnie udowodnił i robi to do tej pory, że związek z Martyną to dla niego czerpanie korzyści, a z drugiej strony oczekiwanie wolności i zgoda żony na jego aktywność w relacjach z innymi paniami. Nad czym tu pracować? Przecież ten facet, to beton. Martyna nie po to pracuje nad dystansem, żeby teraz cofać się w rozwoju i walczyć z wiatrakami, a raczej z bryłą betonu.

    2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

    Ty postaw warunki, a on sie może dostosować. W zasadzie nie ma wyboru. Jeżeli będzie gadał że nie, że będzie pomagał sasiadce, że będzie pił, że nie pójdzie na terapię to nie masz co z nim być.

    Loraine, chyba nie czytałaś wątku, albo pobieżnie, przecież to wszystko już było. Martyna od około 5 lat walczy o rodzinę, stawia warunki, wykłóca się, cierpi, odbyła z nim terapię itd, itp, a od niego wszystko odbija się, jak od ściany. Facet jest niereformowalny, więc nie wzbudzaj w niej płonnej nadziei i nie namawiaj do zmarnowania kolejnych lat na wychowywanie alkoholika i babiarza. 

  10. 3 minuty temu, Gość Martyna napisał:

    Mój jest z tych wierzących, chociaż mu mówiłam co inni ludzie  mówią to głupoty gadają a ja mu powtarzam ploty i ja  próbuje oczerniasc takim gadaniem przed nim bobon wie lepiej 

    Znalazł pole do popisu, szkoda, że Twoim kosztem. Trzymaj nadal dystans, nie daj się prowokować. Niech robi co chce, a Ty w miarę możliwości zbieraj dowody.

  11. 47 minut temu, Gość eugeniuszbarbara napisał:

    Co do zapachu to nie czuć go wiele, to raz dwa się ulatnia, u nas pachnie papierosami tylko w chwili gdy palimy, jak przestajemy to zapachu papierosów nie ma w mieszkaniu, bo nie ma wtedy dymu to jest logiczne.

    Chyba jaja sobie robisz. Dym papierosowy jest wyjątkowo cuchnący, przesiąka  nim całe mieszkanie, a szczególnie firany, zasłony, tapicerka. Jeśli w mieszkaniu kopcą 4 osoby, to wszystko w nim cuchnie. To tylko Wy, jako palący tego nie czujecie. 

    Wietrzę trolla, bo aż trudno uwierzyć, że w dzisiejszych czasach ktoś z taką lekkością może przyznawać się do jarania co 10 min w towarzystwie z własnymi dziećmi. 

  12. 39 minut temu, Gość ka-wa napisał:

    Jak najbardziej, tylko na czym  miałby polegać ten odwet? Nie widzę tego, bo nie jest powiedziane, że tak będzie  jak zakładasz. Jak on nie dostanie pozwu rozwodowego do ręki, będzie jak obecnie, czyli nic się nie zmieni w stosunku do tej baby. 

    Też zastanawiam się, na czym ten odwet miałby polegać? Myślę podobnie, że najbardziej bolesnym "prztyczkiem", a nawet ciosem, będzie moment, gdy listem poleconym otrzyma pozew rozwodowy.

  13. 3 godziny temu, Gość Martyna napisał:

    Dlatego chęć lekkiego odwetu na nim uważam za naturalna rzecz..... Tzn utracie mu nosa.....,ile razy można oszukiwać Trochę satysfakcji mi też się przyda.... 

    Czemu nie? Byleby z klasą ?

    3 godziny temu, Gość Martyna napisał:

    Jak owa pani zacznie chcieć więcej i więcej...... I jak on pogodzi to logistycznie a nie daj boże  jak zaczną się plotki i jak on zawróci..... Na pozorne tory czy wtedy będzie taki wyszczekany,....... 

    Czym się przejmujesz, ważne żebyś Ty trzymała się od tego quffna z daleka. Owa pani twierdzi, że to Ty rozsiewasz plotki na dzielni, jeśli to prawda, to odpuść, nie daj wciągnąć się w tę aferę.

    3 godziny temu, Gość Martyna napisał:

    Jeszcze mu puszcze te jego bełty kiedyś jakby zapomniał co mówił. 

    Odradzam, nie ujawniaj materiałów, które chcesz wykorzystać jako dowody w sądzie. Chyba, że już po rozwodzie zostawisz mu pamiątkę z jego oratorskich popisów.

    3 godziny temu, Gość Martyna napisał:

    Badania w miarę ok i przygotowuje się do zabiegu..... Jeszcze chwila

    Trzymaj się zdrowo.

  14. 8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:
    14 godzin temu, Yonka1717 napisał:

    Masz kolejny dowód po czyjej stronie stoi Twój mąż i na kim mu faktycznie zależy.

    Yonka1717, rozumiem że dla kogoś kto nie miał styczności z taką osobowością bądź miał bardzo niewielką tak to może wyglądać.

    Śledzę ten wątek od początku i chociaż się rozwinął dość bardzo to w gruncie rzeczy wniosek można wyciągnąć nawet z jednej wypowiedzi Martyny. Ewidentnie widać że On jest bardzo zaburzony, bardzo ale to bardzo brakuje mu pewności siebie.

    Zgadzam się z Tobą w całości, zresztą wcześniej wielokrotnie wspomniałam o jego kompleksach i pompowaniu sobie ego i oczywiście jest egoistą, który ma na względzie przede wszystkim własne dobro i wygodę. Jednak w tej chwili, a raczej od kilku m-cy zafiksował się na tamtej babie i całkowicie zatracił granice przyzwoitości, ale też stracił instynkt samozachowawczy. Będąc uzależniony od żony, mógłby pójść po rozum do głowy i nie epatować tak swoim oddaniem sprawie sąsiadki.

    8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

    A tamta po prostu daje mu więcej uwagi więc i jest póki co wychwalana. Gdyby zaczęła go olewać to z automatu by ją wyklął, to już taki typ osobowości.

    Też prawda, jednak mało prawdopodobne, że zacznie go olewać, ta kobieta jest klasycznym przykładem samotnej desperatki, takie baby nie puszczają łatwo okazji. Żona i jej sprzeciw, jak widać nie jest żadną przeszkodą. Pozwala się wozić ich samochodem, nosić sobie zakupy, wydzwania do niego z płaczem i sam bóg wie, co tam jeszcze między nimi jest. Kobieta najwyraźniej sądzi, że złapała pana boga za nogi, obecnością żony zupełnie się nie przejmuje. Takie desperatki nie kopią w tyłek nadarzającej się okazji.

    3 godziny temu, Gość Agu napisał:

    Martyna ma w ..uj przestrzeni i sobie ja ogranicza własnym natłokiem analiz codziennosci, co czyni ja przejęta męzam zamiast budowaniem tego co ma nastopic nowe bez wzgledu w jakiej formie, z nim czy bez niego..

    Bo podjęcie takiej decyzji, to jak pierwszy skok ze spadochronem. Myślę, że terapia mogłaby pomóc w pozbyciu się lęków i złudzeń.

    3 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

    Dlatego nie jest tak jak wspominała Yonka, że  Martyna nie powinna się wyprowadzać, bo to jej dom. To nie ma znaczenia, ważniejsze jest zdrowie psychiczne.

    Wyprowadzka miałaby sens, gdyby Martyna miała pewność, że po powrocie nie zastanie męża w domu, a to raczej mało prawdopodobne. Tymczasem odpoczęłaby psychicznie tydzień, dwa, a nawet miesiąc, a potem wróciła w znane piekiełko. Po za tym i tak musiałaby go widywać, ze względu na dziecko i zapewne martwiłaby się, czy małż nie zapuści jej domu. Jestem zdecydowaną przeciwniczką oddawania pola, gdy dom w większości jest własnością "ofiary", a tym bardziej tułania się gdy jest dziecko. To nie byłoby wyjście z jedną walizeczką. Poza tym naprawdę nie wiadomo, co strzeliłoby do głowy nieudacznikowi, gdyby został sam na włościach.

  15. 31 minut temu, Gość Agu napisał:

    Ja po prostu jYonka jestem kims  nie ma problemu z "odłączaniem" się. I jak mam już wyklarowany obraz to odcinam uwagę. I nigdy nie miałam problemów  z szybkimi ewakuacjami, gdy był dla mnie czytelny układ w jakim tkwie. Tak było z praca, związkami, złymi srodowiskami. Może trudno  mi jest to zrozumieć taka potrzebę i ze taki proces moze wygladać tak... 

    Niestety większość kobiet nie jest w stanie podjąć decyzji o rozwodzie ot tak, z marszu, szczególnie wtedy, gdy są dzieci. Wiele z nich męczy się latami walcząc o dziada i często same się oszukują, usprawiedliwiając takiego, chowają się za tzw dobrem dzieci. itd. Martyna przynajmniej nie broni go i wie, że poradzi sobie bez niego. Facet już kiedyś ją zdradził, wdał się w bliską relację z jakąś mężatką, a teraz od września, całą swoją uwagę i zaangażowanie skoncentrował na nowej przygodzie. Między czasie są jeszcze inne liczne znajome, którym trzeba wyświadczać różnorakie przysługi. Krótko mówiąc; recydywista, do tego bez grama samokrytyki. To nie nowy problem dla Martyny, ale chyba wreszcie doszła do ściany? 

    Rozwód, to niestety nie jest szybka ewakuacja, to plan, złożenie pozwu, pozbycie się niewiernego z domu, co wcale nie będzie łatwe, podział majątku, ustalenie opieki nad dzieckiem. Rozwód, to ogromna trauma, zwłaszcza dla osoby, która robi to, bo w pewnym sensie została do tego zmuszona okolicznościami. Już cała logistyka może przerażać, ale myślę, że w przypadku Martyny jest coś jeszcze, coś równie charakterystycznego dla wielu kobiet w podobnej sytuacji. Mianowicie:

    naiwna, tysięczna nadzieja, że jednak może uda się typa zmienić, choćby groźbą i szantażem, skoro prośba i logiczne argumenty nie działają. Trzymanie się zasady, że choćby pił, choćby bił, byleby był, bo uważają, że bez chłopa u boku są mniej wartościowe.  Nieuzasadnione przerażenie przed byciem osobą rozwiedzioną, lęk przed przyszłością, samotnością, chociaż w małżeństwie i tak były samotne i nieszczęśliwe. Myślę, też, że truchleją z przerażenia i zazdrości, że puszczony wolno ex mąż pójdzie od razu do kochanki, lub zaliczy miękkie lądowanie u innej pani. 

    Dlatego uwolnienie się od tych wszystkich demonów nie jest prosta sprawą i zajmuje trochę czasu.

  16. 20 minut temu, Gość eugeniuszbarbara napisał:

    nie wierzę by dym im wlatywał az tak wentylacją, by smierdziało. Jak żyć w takim ograniczeniu z takimi ludzmi?

    Niestety, ale to Wy jesteście uciążliwi.

    Faktycznie, śmierdzi i przez wentylację, otwarte okno, a tym bardziej balkon. Ludzie, którzy nie palą, są bardzo wyczuleni na zapach papierosów którego nie tolerują. Nie ma tutaj dobrego rozwiązania. Zimą wychodźcie na balkon, przecież zimą nie otwierają balkonu, a jeśli chcą wietrzyć, to niech otwierają okna z innej strony. Podobnie latem. Nie widzę innego rozwiązania, żeby się dogadać, jeśli nie rozpatrujecie pozbycia się nałogu. W sumie, współczuję Waszym dzieciom, bo są biernymi palaczami, o ile już sami nie popalają, idąc za przykładem rodziców.

  17. 16 minut temu, Gość Agu napisał:

    Do tego że zdrowo jest w takim sytuacjach wg mnie skupić się na sobie (próbować)  i analizować sytuacje w odniesieniu do siebie równiez anie tylko do meża. Odniosłam chyba wrażenie m  takie jakby, Martyna potrzebowała by ktos jej  towarzyszył w  droczeniu .... i że temu słuzy nieco ten wątek.  (I ze my w tym droczeniu faktycznie zaczełysmy współuczesniczyć)

    Zwróć uwagę na krótki czas jaki minął od ostatniej kłótni, w której Martyna zachowała się standardowo, czyli kłóciła się z nim, przekrzykiwali się nawzajem, a w efekcie on ją zdeptał swoją agresją i morzem pretensji i zarzutów. W tym momencie Martyna pojawiła się na tym forum. Uważam, że wykonała ogromną pracę odcinając się do niego, nie wdając w kłótnie, jak do tej pory, a że przeżywa, analizuje? To zupełnie normalne. Skupia się na sobie, pracuje, pojechała w delegację, zajmuje się własnym zdrowiem, dzieckiem i nie uważam, że droczy się z mężem. To raczej on droczy się z nią, co chwilę kąsa, prowokuje,  oczekując, że ona wreszcie znowu da wciągnąć się w awanturę. Jednak Martyna trzyma fason, co jest baaaardzo trudne mieszkając z typem pod jednym dachem. 

    Upust swoim emocjom daje tutaj. Lepiej tu, niż znowu poniżać się i walczyć z wiatrakami.

     

  18. 3 godziny temu, Gość Martyna napisał:

    Mówię że nie interesuje mnie owa pani to plecie bzdury ze jego interesuje bo ja lubi ze nie będę jej oczerniac  i znosić plot na jej temat bo wszyscy bo niej gadają na osiedlu  to on wie..... od niej a  jestem zazdrosna  itd.podglądam go z kotłowni i baeidamka z niego robię,nigdy mi tego nie daruje. 

    Upss, czyli z tego wynika, że pani ostro walczy i nawet pozwala sobie na obgadywanie Ciebie, chyba, że faktycznie obgadałaś ją przed innymi? Masz kolejny dowód po czyjej stronie stoi Twój mąż i na kim mu faktycznie zależy. Tym bardziej czas na jego wyprowadzkę.

  19. 16 minut temu, Gość ka-wa napisał:

    On się nigdzie nie wybiera, nie radzi sobie z emocjami, a wtedy najlepiej swoje winy zepchnąć na partnera,

    To niemalże klasyka gatunku. Każdy zdrajca atakuje swoją ofiarę, przerzucając na nią winę za swoje czyny, żeby zracjonalizować świństwo, jakie robi. 

    Godzinę temu, Gość Martyna napisał:

    Dbam o zdrowie póki co jutro rano mam badania usg i wizyta z Anastazjologiem bo coraz bliżej. 

    To bardzo przykre, że ta cała sytuacja spotyka Cię właśnie teraz, gdy czeka Cię kolejny zabieg. Domyślam się, że jesteś zestresowana z tego powodu, a tu jeszcze taka atmosfera w domu. Zastanów się, czy nie byłoby dogodnym momentem, żeby przed samym pójściem do szpitala, zakomunikować mu, zupełnie spokojnie, żeby zaczął szukać sobie nowego lokum, że zważywszy na wszystkie jego żale i oczekiwania zwracasz mu wolność i niech wreszcie robi co chce i realizuje się jako wolontariusz. Obydwoje nie jesteście w stanie zaakceptować swoich oczekiwań, Wasze drogi już dawno się rozjechały i dalsze prowadzenie wojny nie ma sensu. Taki oto komunikat, bez zbędnej wymiany zdań. Teraz, co prawda odważyłaś się powiedzieć mu, żeby się wyprowadził, ale on, najwyraźniej w swoim pijanym zwidzie i kolejnym potoku pretensji do Ciebie, nie usłyszał tej propozycji.

     

  20. 41 minut temu, Gość Martyna napisał:

    Ja z nim nie dyskutuje wogóle .... JUŻ bo przecież on ma tylko rację w jego mniemaniu on w sobie winy nie widzi tylko we mnie  mi do słowa dojść nie daje....... bo Ty go szpiegujesz, bo ty plotkujesz bo ty masz go za frajera bo ty tylko zarabiasz, bo ty masz rodzinę bo ty rządzisz wszystkim,bo ty go osaczasz bo Ty nie tak sie odezwałaś bo Ty garów nie umyłaś bo ty sobie kupujesz, bo ty go nie doceniasz, bo ty nawet grama alkoholu nie wypijesz,  bo ty zawsze święta jesteś, bo ty jesteś psychiczna, bo Ty powinnaś być mądra jak babcia............ Długo by wymieniać.... A i jeszcze żeby cie dobić to  inna panią podwiózł do przychodni.... Żebyś już wszystko wiedziała.....Żeby ci nikt nie doniósł 

    Ło matko bosko! ?

    Z tego wynika, że ten Twój małż jest naprawdę niedojrzałym, zapatrzonym w siebie egoistą. Pretensje o to, że dobrze zarabiasz i masz dobre relacje z rodziną? Chore, a jak kiedyś wspomniałam, próba odseparowania Cię od bliskich, żeby lepiej Tobą manipulować. Wypominacie, że zawiózł Cię kiedyś do szpitala? 40-letni facet do tej pory nie rozumie na czym polega związek małżeński, jeśli oczywistą oczywistość traktuje, jak wielką łaskę. Opieka nad własnym dzieckiem, czy posprzątanie mieszkania, to też łaska?

    41 minut temu, Gość Martyna napisał:

    On ma już dość chce być wolny psychicznie i nie bać sie chodzić i zawierać nowych znajomości.... I normalnie żyć a nie wiecznie sie bać żony paniusi, ZNAJDŹ SOBIE INNEGO FRAJERA, 

    Tak naprawdę, to Ty wychodzisz na frajerkę w tym układzie.

    41 minut temu, Gość Martyna napisał:

    Tylko czemu nie idzie w cholere tylko mnie gnębi nawet jak stawiam sprzeciw LUB po mnie spływa to  się nakręca ale głównie po piwkach a później nie pamięta.... I zdziwiony ze sie od niego odcięłam 

    Martyna, Ty doskonale wiesz dlaczego? Twoja kasa, to jego główny motyw. Po piwkach nabiera odwagi i słyszysz jego prawdziwe żale i oczekiwania wobec Ciebie. Po raz kolejny udowodnił, że jest niereformowalny i do czego powinnaś mu służyć. Z jednej strony żal, że znowu naraziłaś się na jego akcję, ale z drugiej kolejny dowód na to z kim masz do czynienia, a także powód do pozbycia się złudzeń.

    1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

    Jedna użytkowniczka pisała kiedyś, że jak mąż przed rozwodem nadawał, to ona go nie słuchała, robiła swoje, a wizualizowała sobie, że słucha gulgotania indora i to pomagało. 

    ? dobre!

     

  21. 5 godzin temu, Gość 93030 napisał:

    Są plusy i minusy ale czy w ostatecznym rozrachunku nie będę zła że zmarnowałam życie???

    Nie ma żadnych plusów, są tylko minusy.

    5 godzin temu, Gość 93030 napisał:

    Jest ulegly dostosowuje się we wszystkim, nosi za mnie wszystkie zakupy np, jest dżentelmenem. W chorobie się zaopiekuje. Zastanawiam się czy to nie jest gra

    Tak, to gra na przeczekanie, może założył się z kumplami, że przeleci tę cnotkę - niewydymkę? Jednak długo tak nie wytrzyma. Nie masz też pewności, że tymczasem nie "spełnia się" z innymi kobietami, bo jak to tak, zupełnie bez seksu?

    5 godzin temu, Gość 93030 napisał:

    Przy mnie jest dżentelmenem od samego początku ale za plecami po kilku dniach znajomości nazwał mnie "dupa", "świnia" takim slangiem gada z kolegami na podobnym poziomie.. I teksty typu że mnie zaliczy.

    Oto jego prawdziwe oblicze, to dla Ciebie, to maska.

    5 godzin temu, Gość 93030 napisał:

    I jeszcze jedno. dla mnie czystość przedmałżeńska i czysta przeszłość uczuciowa czyli żadnych platonicznych niespełnionych miłości na koncie jest baaaardzo ważna. Ja się hamowałam by dać wszystko jedynemu

    Zejdź z obłoków na ziemię. Pomijając już ten Twój poroniony związek z patolem, czekanie z seksem do nocy poślubnej, to jak kupowanie kota w worku. Nie namawiam absolutnie, do seksu z tym "dżentelmenem" ?, choćby ze względów zdrowotnych, ale w każdym innym przypadku trzymanie cnoty dla tego jedynego jest ogromnym ryzykiem, że trafisz na partnera z którym w ogóle nie pasujecie do siebie (w tych sprawach). Masz też ogromną szansę stać się parawanem dla krypto geja, który przed ślubem ochoczo zgodzi się na "czystość", po ślubie też ?. Co do przeszłości, to większość normalnych ludzi, będąc w pewnym wieku ma za sobą jakąś przeszłość. Związek z np 30-letni prawiczkiem, też niesie z sobą ogromne ryzyko, bo oznacza faceta z problemami. 

    6 godzin temu, Gość 93030 napisał:

    przebierałam a teraz mi się trafił zużyty towar.

    Trafić, to się może ślepej kurze ziarno, Ty sama sobie takiego wybrałaś. 

    Nie wiem na ile Twój wątek jest prawdziwy, ale radzę po1. rozstać się z "dżentelmenem" dla własnego dobra, po 2. zrewidować swoje poglądy, co do przeszłości związkowej ewentualnego partnera, a także chęci trzymania cnoty na "po ślubie".

×
×
  • Dodaj nową pozycję...