Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Odpowiedzi opublikowane przez Yonka1717

  1. Tak sobie myślę, że spotkania z kumplami, owszem są bardzo ważne dla dzieciaków i w ogóle dla ludzi, jednak teraz w czasie pandemii jest to dość ryzykowne. Partner matki bardzo dba o higienę otoczenia i bezpieczeństwo, każe młodemu myć i dezynfekować ręce, to zrozumiałe, a takie spotkania w większej grupie, gdzie młodzież nie zakłada maseczek, gdy są razem, zawsze niesie ryzyko zakażenia.

    Natomiast czepialstwo, bezustanna krytyka, podniesiony ton, to gruba przesada. Wygląda na to, że facet go po prostu gnębi. Trudno np zmusić nastolatka do sprzątania, tymczasem chłopak bierze udział w porządkach domowych, a facet czepia się o jakąś smugę na podłodze - przesada. 

  2. 51 minut temu, Gość Jasiek1133 napisał:

    Nigdy nie wróciłem pijany, naćpany czy coś podobnego - NIGDY, więc nie ma realnego powodu, żeby mi zabraniać.

    Tego by jeszcze brakowało!

    Masz 13 lat? Prawdę mówiąc nie brzmisz jak 13 - latek, uczeń 6 klasy, ale o jakim piciu i ćpaniu mówisz chłopczyku, obracasz się wśród jakiegoś marginesu?

    Uważam, że to Twoja mama powinna ustalać z Tobą zasady typu sprzątanie, godzina powrotu do domu, nauka itd. i tylko ona powinna Cię kontrolować. Jej partner co najwyżej może jej powiedzieć, że coś tam zrobiłeś nie tak. Nie powinien podnosić na Ciebie głosu, wyzywać od smarkaczy, czy innych, przestać czepiać się o wszystko, a wyrzucanie Cię z domu, nawet w złości, było już przegięciem. Przede wszystkim mama powinna uregulować te stosunki. Ona też powinna kontrolować Twoją naukę, mimo zmęczenia, bo jesteś jej dzieckiem.

     A tak w ogóle, czy on pracuje, czy cały czas siedzi w domu?

  3. 2 godziny temu, Gość Lauraaa098 napisał:

    Czemu mnie nie szanuje?

    Ano temu:

    2 godziny temu, Gość Lauraaa098 napisał:

    -Idę się jeba-c. Nara nie pisz już do mnie bo nie odczytam

    Żaden kulturalny chłopak nie używa takich słów w obecności dziewczyny. Jeśli nie dostrzegasz tego nietaktu, tzn, że chyba sama obracasz się w takim towarzystwie i tego typu zwroty są dla Ciebie normą. Na tyle ktoś będzie Cię nie szanował, na ile sobie pozwolisz. Smutne, że tego nie dostrzegasz.

    Na przyszłość, jeśli rezygnujesz ze spotkania, to obowiązkowo musisz tę drugą osobę powiadomić i to nie na ostatnią chwilę, jeśli on skądś dojeżdża. Sprawa kolejna, która nie stawia tego chłopaka w dobrym świetle, to jego zachowanie na pierwszym spotkaniu. Nie znacie się. Pisanie to jedno, a rzeczywiste poznanie kogoś w realu, to zupełnie inna historia. Dlaczego pozwalasz, żeby on kleił się do Ciebie od razu na pierwszym spotkaniu? Najpierw trzeba poznać się, zbudować jakąś bliskość, a nie od razu z łapami. Pozwalając mu na takie zachowanie, pokazujesz, że jesteś łatwa.

    Nie pisz tymczasem do niego, poczekaj cierpliwie, nie pali się, nawet, jeśli się nie odezwie, to niewielka strata.

  4. Już dawno powinieneś na ten temat porozmawiać z matką. Z jej partnerem nie rozmawiaj, bo prawdopodobnie niczego nie osiągniesz. Ten problem powinni między sobą wyjaśnić Twoi rodzice, zarówno ojciec, jak i matka, a matka dodatkowo ze swoim partnerem. Z tego, co opisujesz nie wiadomo, czy celem tego człowieka jest troska o Ciebie, niestety źle pojęta, czy może próba spacyfikowania Cię? Nie rozmawiaj z mamą w jego obecności, bo nie będziesz miał komfortu psychicznego. Jeśli Twoja mama długo pracuje, zadzwoń do niej i powiedz, że chcesz z nią porozmawiać, ale po za domem i umów się z nią w jakimś miejscu, gdy będzie wracała z pracy. Niepotrzebnie tak długo z tym zwlekałeś. Jeśli okaże się, że mama jest zbyt spolegliwa w stosunku do tego faceta, to zadzwoń do ojca i poproś, żeby on porozmawiał z mamą. 

    21 minut temu, Gość Jasiek1133 napisał:

    a na koniec dodał ni z gruchy ni z pietruchy, że jeszcze jedno takie moje spóźnienie, a mnie ,,wypier..... z domu i wtedy mogę iść mieszkać do koleżków ".

    Koniecznie powiedz o tym mamie. Ten pan chyba zapomniał, że przede wszystkim to Ty jesteś u siebie, a on jest co najwyżej sublokatorem. W ostateczności sam mu to powiedz, może omijając tego sublokatora, ale przypomnij mu, że to mieszkanie jest matki i Twoje, a nie jego i jest on ostatnią osobą, która może wyrzucać Cię z Twojego domu.

  5. 3 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

    Marta ma pewnie działalność. 

    Nie sądzę. Działalność zakładają nauczyciele. którzy prowadzą dodatkowe zajęcia w szkołach, czy przedszkolach i są to na ogół zajęcia grupowe. Z tego, co pisze autorka, ona udziela korepetycji indywidualnych w swoim domu, lub w domu ucznia. Tacy korepetytorzy wykonują swoją pracę na czarno.

  6. 1 godzinę temu, Gość Marta 1 napisał:

    mam inne wykształcenie, język znam dodatkowo, mam certyfikat.

    Nie zmienia to faktu, że pracujesz prawdopodobnie na czarno i nie masz żadnego zabezpieczenia o którym wspomniałam wyżej. Praca, jaką teraz wykonujesz może być dobra na chwilę, lub jako dodatkowa, nawet jeśli zarabiasz konkretne pieniądze. Nie podejmując pracy w zawodzie, czy innej na umowę, raz, że tracisz na rynku pracy, a dwa że nie masz zabezpieczenia j.w.

    Jesteś teraz młodą osobą, więc zapewne nie myślisz w ogóle o emeryturze. W pewnym momencie, gdy zaczniesz zbierać dokumenty potrzebne do przyznania emerytury, okaże się, że masz ogromną lukę w historii swojej pracy. Nie ma większego znaczenia, że emerytury będą nędzne. Zawsze to jednak stały dopływ kasy do którego w każdym wieku możesz dorabiać korepetycjami z naciskiem na "dorabiać". Czas nie stoi w miejscu, nie będziesz wiecznie młoda.

    W tej chwili np w czasie wakacji nie masz prawdopodobnie żadnego dochodu. Co będzie jeśli zachorujesz, gdy będzie potrzebna Ci jakaś operacja, a Ty nie jesteś ubezpieczona? Korepetytor, to nie zawód, to możliwość dodatkowego zarobku.

     

  7. Moja mama udzielała korepetycji z j. niemieckiego o od początku ustaliła z rodzicami dzieci, że w przypadku odwoływania lekcji na ostatnią chwilę, lub niezgłoszenie się ucznia na lekcję należy za tę lekcję zapłacić z powodów o których wspominasz. Proponuję już teraz zadzwonić do wszystkich rodziców swoich uczniów i po prostu poinformować ich o nowych zasadach obowiązujących od marca. Jak się komuś nie podoba, to trudno, niech szuka innego n-la.

    Loraine ma rację, że wiele osób nie szanuje n-li, wystarczy poczytać komentarze pod jakimkolwiek artykułem dotyczącym szkoły i n-li. Nie przejmuj się tak, wszędzie trafiają się ludzie bezczelni i aroganccy. Trzeba mieć po prostu twardą skórę, czasami odpuścić, ale jeśli chodzi o zapłatę za pracę, to jasno ustalać zasady.

    Trochę obok tematu; nie ma takiego zawodu jak korepetytorka. Dlaczego nie zatrudnisz się np w szkole? Wtedy też mogłabyś udzielać korepetycji, zwłaszcza, że Twoi uczniowie i tak mogą przychodzić do Ciebie dopiero po lekcjach. Nie wiem, czy masz założoną działalność, płacisz podatki, raczej w to wątpię. Bez stałej, oficjalnej pracy jesteś pozbawiona wszelkich świadczeń; emerytalnych, zdrowotnych, urlopowych, 13 pensji itd. 

  8. Godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

    To już jest powód, dla którego nie powinaś z nim być, do tego dodać resztę, absolutnie nie nadaje się do poważnego związku i nigdy do niego nie dorośnie. 

    Dlatego ewakuuj się z tego związku, póki się od niego nie uzależnisz. 

    Jestem tego samego zdania. Związałaś się z mężczyzną, czy dzieciakiem, którego postanowiłaś wychowywać?

  9. 1 godzinę temu, Gość Oejej napisał:

    Ale o byłego nie jest zazdrosny, nie próbuje mu dorównać wręcz go chwali. 

    A ja powiedziałam że nie będę z kimś gorszym od exa więc dlaczego on się nie stara tamtemu dorównać? 

    Tak mu powiedziałaś? Dziwię się, że jeszcze z Tobą jest. Każdy ma prawo być sobą, a jeśli go nie akceptujesz, to po co z nim jesteś? Jeśli Twój były był np biznesmenem, a aktualny jest robotnikiem budowlanym (co jest prawdopodobne, biorąc pod uwagę jego zachowanie), to zamiast obniżać loty, trzeba było znaleźć jeszcze lepszego od tego poprzedniego.

    Warto mieć poczucie własnej wartości na właściwym miejscu, ale czytając Twój post, odnosi się wrażenie, że masz dość przerośnięte ego.

    Kiedyś Grechuta śpiewał: "Nie dokazuj miła, nie dokazuj, przecież nie jest z ciebie znowu taki cud"

  10. Zacznij może od tego, że zanim otworzysz usta i zaczniesz kłamać, pomyśl, że to Twoje kłamstwo wyjdzie w najmniej oczekiwanym dla Ciebie momencie i zamiast zyskać w czyichś oczach po prostu skompromitujesz się. Niech Ci się nie wydaje, że każdy bezkrytycznie łyka Twoje sensacje. Jest wiele osób, które mają niezły radar na kłamstwa innych. Tobie może wydawać się, że jesteś wiarygodna w tym, co mówisz, a tymczasem ktoś słucha i już wie, że ściemniasz. Większość ludzi nie powie Ci tego prosto w twarz, tylko odsunie się, lub będzie traktowało Cię pobłażliwie z ironią, a w najgorszym wypadku przekaże info o Tobie innym.

    Notoryczni kłamcy często też gubią się w swoich kłamstwach, więc tym bardziej łatwo ich zdekonspirować. Wstyd, gdy stanie się to w większym towarzystwie. Zanim więc znowu zechcesz kłamać, przypomnij sobie czym ryzykujesz, bo naprawdę w niczym nie zyskujesz.

    Godzinę temu, Gość głupiomipomocy napisał:

    W sumie to chciałabym poruszyć tutaj jeszcze jedną rzecz - myślę że to przez to że w szkole bardzo często znajdywał się ktoś "lepszy" ode mnie co skutkowało tym że osoby na których mi zależało np. koleżanki często mnie zostawiały mnie dla tych "lepszych" i "bardziej atrakcyjnych osób" co bardzo bolało.

    Zawsze będzie ktoś "lepszy" od Ciebie, jednak ideałów nie ma. Z pewnością masz jakieś zainteresowania o których możesz rozmawiać ze znajomymi. Przede wszystkim nie porównuj się. Nawet jeśli ktoś ma więcej od Ciebie, lub chwali się czymś, nie oznacza, że od razu musisz go przebić wymyślając historie, aby mu dorównać, lub poczuć się lepszą. Jeśli odpuścisz, to wcale nie oznacza, że jesteś gorsza. 

  11. 30 minut temu, Gość Agu napisał:

    No przyznać, ale nie traktować tego tak śmiertelnie poważnie. na początku znajomości każdy stara się dobrze wypaść  - to tendencja ogólnoludzką  popełniac wizerunkowe "kłamstewka" (przekoloryzacje). Koleżanka tylko  trochę przegięła z poczucia własnej kiepskosci:

    Dobrze wypaść, to zadbać o wygląd, ważyć słowa, zachowywać się z dystansem, jeśli to początek znajomości. Natomiast kłamstwo, to kłamstwo, nawet w celu poprawy własnego wizerunku, a może tym bardziej. To świadome wprowadzanie w błąd nowo poznanej osoby. To, czy ona "tylko trochę przegięła" pozostawmy do oceny okłamywanego.

  12. 2 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

    A my tak sobie dywagujemy, a Asia nie otrzymuje rady, której oczekuje. Nie wie, że nie ma takowej. Jej życie, jej wybory. 

    Też tak sobie pomyślałam, choć rad zawsze można udzielać, jeśli ktoś o nie prosi, tylko jest wiele osób, szczególnie kobiet, które przyjmują tylko te rady, których oczekują. Zwłaszcza w przypadku zdradzanych kobiet, uzależnionych od mężów, kobiet o tak niskim poczuciu własnej wartości, że paraliżuje je sama myśl o rozstaniu, a nawet o stanowczej rozmowie z mężem. Takie kobiety bardzo łatwo zdeptać, pogrążyć w poczuciu winy, wcisnąć każdy kit, a one posypując głowę popiołem i leżąc krzyżem przed mężem będą błagać, żeby nie odchodził i jeszcze go usprawiedliwiać, podobnie jak Asia (nie dawała mu, ma depresję itd). Rady typu: wstań z kolan, zachowaj się godnie, to co robisz nie ma sensu itd, albo pomijają, albo wręcz reagują nerwowo, bo jedyną drogę do odzyskania męża widzą w upokarzającej walce. One oczekują nadziei i potwierdzenia słuszności ich działań, a może jeszcze kolejnych pomysłów, jak wchodzić w tyłek mężowi. Takie kobiety zostają w efekcie porzucone, albo same odchodzą, gdy znajdą się na totalnym dnie, zniszczone psychicznie. Być może dlatego Asia nie odzywa się, bo większość postów jest jej nie na rękę.

  13. 1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

    Ja to inaczej widzę, on w tych seks kamerkach siedział cały czas, a Asia nie była w stanie sprostać jego wymaganiom w łóżku, teraz w obliczu rozstania, się do tego zmusza, żeby tylko zachować status quo. Bo to on ma być tylko zadowolony. 

    Jest to bardzo prawdopodobne, tzn to, że już wcześniej przesiadywał na kamerkach. Jednak może był to efekt braku seksu, kto wie?

    Uważam, że ważnym zwrotem w tej całej okropnej sytuacji będzie moment, gdy Asia wreszcie pozbędzie się poczucia winy i zrozumie, że to, co dzieje się teraz w żadnym wypadku nie usprawiedliwia męża. 

  14. W dniu 13.02.2021 o 12:58, Gość BógJestZły napisał:

    Z moich znajomych ci z kołkiem w doopie, którzy myśleli o "przyszłości" są teraz w opłakanej, najgorszej sytuacji. Ci natomiast, którzy sobie wszystko olewali, naukę, pracę, robili sobie jaja na maturze, jeździli gdzieś do różnych prac i robili sobie w nich jaja, mieli to w d... mają najlepiej. 

    Z tego wynika, że nadajesz z innej planety. Skoro taki jesteś szczęśliwy wyznając i realizując swoją "filozofię", to dlaczego tak boli Cię rzekome nieszczęście ambitnych?

    W dniu 13.02.2021 o 12:58, Gość BógJestZły napisał:

    J3bać to. J3bać robotę. Naprawdę. J3bać, że jutro trzeba wstać. Jak ci robota nie pasuje do wypadu, imprezy to nie idziesz i tyle. Masz w doopie. Bierz L4, wyjeżdżaj za granicę, zostań bezdomnym, ale nie zawracaj innym łba. Na ciężkiej pracy i zaangażowaniu zarobisz ochłapy. Zresztą jak chcesz to zarabiaj te ochłapy, ale nie truj mi, mądrzejszemu, który ma to w d...jak to Polaczki zawsze robią innym i pilnują, żeby każdy był zajepany robotą w pracy. 

    Co Cię powstrzymuje przed dążeniem do osobistego szczęścia? Zostać bezdomnym, to chyba nie problem? "Polaczkami" nie musisz się przejmować.

    W dniu 13.02.2021 o 12:58, Gość BógJestZły napisał:

    Naprawdę większość popełnia błąd i przesrała swoje życie w schematyczny sposób. Cholerne rybie, bezduszne oczka, całkowicie niewrażliwe i zamknięte na wyższą percepcję tego świata.

    Jest takie znane powiedzenie: "żyj i daj żyć innym", odpłyń w "wyższą percepcję tego świata" i uwolnij się od "sztywniaków", a ich od siebie.

    W dniu 13.02.2021 o 13:04, Gość BógJestZły napisał:

    Nienawidzę ludzi ciągle sprowadzających innych na ziemię, z kijem w doopie i poważnie traktujących życie.

     Uwierz, że ci z rzekomo rybimi, bezdusznymi oczkami, oprócz kija w doopie mają tam jeszcze wystarczająco dużo miejsca dla ciebie.

  15. 7 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

    Tak, tylko w tej sytuacji zasada była taka, spróbujemy... Czyli żadna. 

    W pewnym sensie tak, bo prawie się nie znali, jednak przez te 7 lat jakoś funkcjonowali z jednym wyjątkiem - seksu. Nic więcej nie wiemy n/t ich pożycia. 

    Ja rozumiem, że mąż mógł się wypalić (z w/w powodu), że nie wierzy w trwałą przemianę żony, że nawet jej aktualne starania już go nie satysfakcjonują, bo po prostu przestało mu zależeć. To jest analogiczna sytuacja, gdy żona jest wieczną awanturnicą, albo chorobliwie zazdrosna i wyczerpany psychicznie mąż w pewnym momencie oświadcza, że ma dosyć i chce się rozwieść...i nagle ta awanturnica, czy zazdrośnica zamienia się w anioła? Jak tu uwierzyć, że ta przemiana jest prawdziwa? Podobnie jest ze zdradzającym mężem, który ma d***e łzy żony, ale gdy ta w końcu każe mu się wynosić, albo składa wreszcie pozew rozwodowy, to nagle na męża spływa opamiętanie. I znowu jak tu wierzyć, że on cokolwiek zrozumiał i naprawdę się zmieni (na ogół za jakiś czas znowu zdradzi). Dlatego też mąż Asi nie wierzy w jej stałą zmianę, bo jak to, przez 7 lat nie miała ochoty, a tu nagle na pstryknięcie jest zwarta i gotowa? Można by pomyśleć, że przez ten czas zwyczajnie go olewała, więc teraz on korzysta, bo czemu nie, ale już mu nie zależy, co okazuje w dość drastyczny sposób.

    Asia powinna pozbyć się poczucia winy, bo wina do tej pory leżała po obydwu stronach. Jej, bo z jakiś powodów unikała seksu, jego, bo posunął się do zdrady. Mamy więc 1:1. 

    Jednak dostała od męża szansę? Tak, dał jej nadzieję i okłamał, oszukuje nadal, wyjątkowo perfidnie i teraz wina leży tylko po jego stronie. To właśnie Asia powinna zrozumieć, a także to, że trzeba być ostatnim draniem, żeby tak traktować drugiego człowieka i o takiego drania Asia walczy pozbywając się resztek godności.

  16. 5 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

    Nawet to Marynie nie chce przejść przez gardło, dla nas to niezrozumiałe, ale tak jest i nic tego widać nie zmieni. On ją paraliżuje, boi się cokolwiek powiedzieć, bo on na wszystko ma riposty, a ona nie, więc stoi na pozycji przegranej. Jego bezczelność nie ma granic. 

    Myślę, że warto spróbować nie tylko dla własnej satysfakcji, ale też dla podniesienia pewności siebie. Satysfakcja Martyny była wyczuwalna, gdy zaczęła męża ignorować, a on miotał się i na jakiś czas stracił pewność siebie zderzając się z niestandardowym zachowaniem żony. Czyli można. On teraz znowu pokazuje rogi, bo jak widać zaczął się przystosowywać do nowej sytuacji.

    Wiem, że w stresie i w zderzeniu z czyjąś bezczelnością wiele osób po prostu zatyka. Dobre pomysły przychodzą dopiero wtedy, gdy emocje miną, no ale jest już po fakcie. Tak ma chyba wiele osób. Radzą sobie osoby bardzo pewne siebie i bystre, takie, które nie pozwolą zapędzić się do narożnika. Jednak nic straconego, szczególnie, że zachowania męża Martyny są powtarzalne, więc można się wcześniej przygotować.

    "Nie może jej przejść przez gardło?" To tylko kwestia podjęcia decyzji i wyartykułowania, to nie boli. Gdyby mąż był damskim bokserem, to faktycznie lepiej dbać o własne bezpieczeństwo, ale to tylko szczekający kundel. 

    Martyna, naprawdę nie padniesz na zawał, gdy stanowczym tonem powiesz mu: zamknij się wreszcie! Czego się boisz? W ostateczności, jeśli nie chcesz  w ten sposób, to gdy on zaczyna atakować, ostentacyjnie wyciągnij telefon, w jego obecności włącz dyktafon i powiedz mu: nadawaj dalej, chętnie uwiecznię Twoje wywody na pamiątkę.

    Gwarantuje, że natychmiast się zamknie. Chroń też swój telefon, najlepiej go zablokuj.

  17. 5 godzin temu, Gość h_ania napisał:

    Tak jest codziennie. Są też takie sytuacje, że potrafią wyjść lub zadzwonić w środku rozmowy, kiedy ja mówię. 

    To zwracaj im uwagę na takie zachowanie, byle spokojnie. Zastanów się też w jaki sposób rozmawiasz z nimi, może za dużo mówisz, może mało konkretnie? 

  18. Godzinę temu, Gość Agu napisał:

    Ale jeśli zamierzeniem jest rozwiązanie kryzysu, to trzeba zrozumieć co go spowodowało , choćby po to by nie spaprac kolejnego związku  i na to już samo trzaskanie drzwiami nie pomaga.

    Tego kryzysu nie da się rozwiązać, ponieważ mąż oddalił się na tyle, że totalnie przestał szanować żonę. Właśnie trzaśnięcie drzwiami pomogłoby autorce do zdystansowania się do tej całej sytuacji, pomogłoby w fizycznym odcięciu się od dręczyciela i może z tej perspektywy mogłaby spojrzeć na problem z innej strony, nie tylko pod kątem swojej winy.

     

  19. 15 minut temu, Gość Martyna napisał:

    Dzisiaj zajechal brat z żoną i dziećmi ten  który nic nie wie... Spytał czy dobrze się czuje bo jakoś smutno wyglądam... I mało odzywam.........

    Zanim zdążyłam odpowiedźiec... Mój małżonek żartem dodał ze pewnie gaha ma bo ostatnio o czymś w kółko myśli... I dziwnie męża  traktuje ,,,,,

    Wystarczyło odpowiedzieć, że jest akurat odwrotnie. Słabością jest, gdy pozwolisz sprowokować się do kłótni, ale celna riposta i zamknięcie tematu, to zupełnie coś innego. Spróbuj przynajmniej spławiać go, gdy znowu zaczyna atakować, mówiąc np: ucisz się, lub wprost - zamknij się, nie jestem zainteresowana twoimi wywodami, lub - z pijakiem nie rozmawiam, lub- zejdź mi z oczu itd. W ostateczności sama wychodzisz do innego pomieszczenia. Jak się chce, to można. 

    Dobrze, że podążasz w określonym kierunku, mam tylko nadzieję, że już dawno wyprosiłaś go z sypialni. Sypianie z nim w jednym łóżku w tych okolicznościach, byłoby dużym nieporozumieniem.

  20. 19 minut temu, Gość Agu napisał:

    Obruc to w żart, z tymi wyjazdami pewnie się nie wyda, ale z prawkiem już tak.

    Uważam, że jest akurat na odwrót. Jeśli autorka jest w trakcie robienia kursu na prawo jazdy, to jest szansa, że wkrótce będzie je posiadać. Oczywiście, jeśli nie będzie 10 razy oblewać. Jest też kwestia posiadania samochodu i użytkowania go. Natomiast w kwestii tych podróży, gdy on zacznie nawiązywać do tematu, to szybko okaże się, że panna ściemnia.

    19 minut temu, Gość Agu napisał:

    To nie są jakieś kłamstwa przez duże K. Sytuacja bardziej głupia niż poważna.

    Niby tak, ale jest ich tak dużo, że na miejscu chłopaka straciłabym całkowicie zaufanie do takiej osoby. Jest bardzo prawdopodobne, że w poważniejszych sprawach też będzie kłamać. Krótko mówiąc, dziewczyna ma dwa oblicza, to prawdziwe, którego sama nie akceptuje i które ukrywa i to wymyślone, gdzie usiłuje przedstawić się jako osoba, którą nie jest.

  21. 15 minut temu, Gość h_ania napisał:

    Nie mam zainteresowań, bo nie mam ochoty nic robić i bardzo nie podoba mi się, że ktoś myśli o mnie w taki sposób.

    Nie obrażaj się, bo sytuacja w domu gdzie jesteś ignorowana nasunęła mi przypuszczenie, że może jesteś w jakimś stopniu upośledzona, dziwnie się zachowujesz i dziwne rzeczy wygadujesz, stąd taka reakcja rodziny. Jednakże nawet w takiej sytuacji ignorowanie członka rodziny nie powinno mieć miejsca.

    Nic jednak nie usprawiedliwia Twojego braku zainteresowań. Skoro nie masz ochoty nic robić, to tylko Twój wybór. Być może nie ma o czym z Tobą rozmawiać.

    Problem braku znajomych jest znacznie głębszy. Tak, jak przypuszczałam jesteś samotnikiem od dawna, być może nie z własnego wyboru. Wielokrotnie na tym forum problem samotności był poruszany i niestety nie jest go łatwo rozwiązać, gdy ktoś tkwi w tym od dawna. Tym bardziej, że sama sobie nie pomagasz swoją nijakością.

  22. To się nazywa mitomania i podobno można to leczyć. Nie dziwię się, że czujesz się spalona, bo tak w istocie jest. Kłamstwo ma krótkie nogi, więc jak wyobrażasz sobie dalszą znajomość z tym chłopakiem? W każdej rozmowie będziesz brnęła głębiej, żeby się nie zdekonspirować? Przecież on prędzej, czy później połapie się, że zmyślasz. Na Twoim miejscu zaczęłabym wyciszać tę znajomość i wyciągnąć wnioski z własnego głupiego zachowania. Czy w stosunku do innych osób też kłamałaś w różnych kwestiach? W ostateczności, możesz przyznać mu się do wszystkiego, przeprosić i poczekać na jego reakcję. W sumie masz niewiele do stracenia.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...