Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Tutaj Radio Erewań: -pytanie brzmi: Czy można na odległość? -odpowiedz: Można, o ile odległośc nie jest większa niż długość? Nie wiem jaki kto miewa sen, ale jakoś mnie sobie trudno wyobrazić aby ktoś nawet ręką na której jest sperma, bo chwilę wcześniej odsłonił moje ciało podniecil się i wytrysnął- czy tą ręką mnie dotknąl w m-cu intymnym, czy wręcz ciepla spermą polał okolice podbrzusza a ja bym tego we śnie nie poczula. W moim przypadku, o ile sen nie byłby zamroczony jakimś środkiem odurzającym i nawet gdybym spala nago to nie byłoby możliwe. Mogłabym nie wyczuć, że ktoś wszedl po cichu do pokoju, odsłonil koldrę. Nie wiem, ja jednak czuję nawet przez sen jak ktoś jest blisko mnie i się budzę. Może to lata treningu, bo jeśli czasem spałam co którąś noc troszkę, to musialam udawać, że nie śpię i nauczylam się czujnie spać. Nigdy nie spalam w taki sposób, że ktoś siłą mnie dobudza. Budzilam się od dzwięku, szelestu,najlżejszego dotyku i choć czulam się zaspana, to wiedzialam co dzieje się wokol. W moim przypadku sytuacja niewyobrażalna. A w tym pokoju w akademiku to mieszkasz sama, czy z jakąs koleżanką i ten złoczyńca mimo tego, że was więcej odważyłby się wchodzić narażając się na obudzenie którejś z was. Czy nie zamykalaś pokoju i uznalas, że koleżanka nie wzięła klucza, po co Cię ma budzić i drzwi nie zamknęłaś i usnęłaś pieerwszym snem? A macie tam jaki monitoring, jak dlugo dane przechowują?
  2. kikunia55

    Kochanka

    "Miłość może być rzeczą drobną i wielką".Chyba jak jest rzeczą drobną to nie jest to miłość. Tylko nie wszyscy ,co po tej ziemi stąpamy, umiemy swoje uczucia pięknie nazywać jak robią to w powieściach, poezji czy choćby na filmie, podbitym pięknym obrazem i muzyką ,na tle których rozwija się historia miłosna.. "kobiety które walczą o małżeństwo później są rozczarowane i żałują tego czasu"- w niedawnym przypadku na forum tak było, ale dlatego, że kobieta uznała, że kolega, który się pojawil obok męża, może być bardziej interesujący, powiało czymś nowym, co Ty świetnie rozumiesz. " Nie chcę stabilizacji - to śmierć" czyli byłoby dobrze, gdyby wielki kochanek odszedl, bo jakby rzucil żonę i byś się z nim związala to byłaby stabilizacja a potem rychla śmierć ( mam nadzieję, że tylko wielkiej miłości). "Trzeba się rozwijać, iść do przodu." O cóż tu chodzi? Zwyczajowo ludzie tego typu słow używają gdy myslą o swych umiejętnosciach zawodowych czy o swoim hobby. Jak to się ma w kategoriach ja,kochanek, żona kochanka? A może czasem iść do przodu, to cofnąć się kroczek i zobaczyć co moje postępowanie daje? Ile osób cierpi z powodu mojego egoizmu i niefrasobliwości faceta? A ja ? Czuję , że żyję, bo ciągle jestem na ekstremach uczuciowych- raz uważam, że doznania, których mi dostarcza kochanek są tak mnie uskrzydlające a i on mnie zapewnia, że moja osoba wwindowuje go w świat emocji, których nigdy nie zaznal. Innego dnia placzę, bo widzę ułudę tego związku- niby wszystko najpiękniejsze między nami, ale on grzecznie wraca do żony- czy aby na pewno coś istotnego dla niego znaczę? Ale co tam, właściwie rola tej drugiej, tez nie jest zła- ja dostaję co najpiękniejsze od niego uśmiech, czulośc, kwiaty prezenty a dla niej co najwyżej znudzona twarz i wykonanie czegoś w domu w rutynie, a rutyna to śmierć. Czyli w tamtym związku z żoną jest co najwyżej szarzyzna a u nas fajerwerki- oboje czujemy, że żyjemy. Parę dni spokoju z radością w sercu i klująca myśl, a co jeśli on gra na dwa fronty i tam też żonie wynagradza te popoludnia ,wieczory i noce, które spędza ze mną? I tu następuje poważne oburzenie na zastały kobiecy ród, Przecież ta żona czuje, wie, że on ją zdradza ( czy ze mną to nie wiadomo, bo jeszcze twarz mam całą). I co sobie myśli taka żona, że tak uparcie tkwi w tym rozpadającym się związku? Ja bym nie mogła żyć w takim zakłamaniu ( w innym zaklamaniu, że chwilami jestem jak najczulsza żona, nie będąc nią- mogę). Przecież ta żona powinna oczyścić sytuację. My, ja i kochanek rozrabiamy, a ona powinna posprzątać po nas czyli obrazić się na męża i wytoczyć mu sprawę rozwodową. Ja bym odetchnęła z ulgą, on może by chwile zaplakal ze względu na wspomnienia czy dorosłe dzieci, ale bym go pocieszyla. Jej życzyłabym wszystkiego najlepszego, tak jak wszystkim wokół, bo "warto w życiu przeżyć piękne chwile "
  3. Mało prawdopodobne, o ile kobieta nie była pod wplywem alkoholu lub tabletki gwaltu.
  4. Raczej wyglada na przepracowanie, przemęczenie. Wychodząc z domu automatycznie zamykamy drzwi i dopóki nie zastanowimy się czy my je zamknęliśmy to wszystko jest dobrze. Jak zastanawiamy sie to już glupiejemy i prawie nabieramy pewności, że wyszliśmy z domu , jesteśmy daleko od domu i co, a jak nie zamknąlem? To o czym piszesz są to czynności rutynowe, które wykonujemy automatycznie i w tym czasie już intensywnie rozważamy następne nasze zadania. Dlatego nie pamiętamy tej czynności. Skupiasz sie na uczelni, na pracy , na zadaniach dnia codziennego i dlatego powiesz ile i jakie adresy dziennie odwiedzasz a nie wiesz czy zamknaleś dom. Tak uważam. Kłopoty chyba bardziej godne uwagi i zamartwiania sie będą, jak będziesz tracił zdolnośc uczenia się rzeczy nowych zarówno w pracy, w szkole czy wogóle.
  5. Kiedyś w życiu przyszło mi spędzić noc z mocno starsza pania w jednym pokoju, w sanatorium, Jak weszłam już do tego zamieszkanego pokoju, gdzie pani wyszła, obejrzałam pokój a ona na stoliczku nocnym miała taki jakby ołtarzyk- o jejku, pewnie będe tu z jakąs dewotką. Pani przyszła okazała się być dość miła. Rano jak się obudziłam usłyszałam, że wysluchiwalnym dla mnie szeptem się modli. Nie chciałam jej przeszkadzać i pomyślałam, że lepiej będzie jak nie będę jeszcze teraz wstawać. I tym sposobem niejako podsłuchalam jej modlitwę. Zauważyłeś, że starsi ludzie mówią piękną polszczyzną? I właśnie takim pięknym językiem najpierw dziękowala serdecznie Panu Bogu za to co ją ostatnio spotkało i potem żarliwie się zaczęła modlić za siebie i ogólnie za członków swojej rodziny a w szczególności za tych, ktorzy wg niej potrzebowali Boskiej Opatrznośći. Byłam pelna podziwu. Potem już mieszkałam gdzieś indziej, ale ją przez pól turnusu codziennie odwiedzałam i stwierdziłam, że albo ma taki pogodny charakter sama z siebie, bo życie momentami miała bardzo trudne, albo te modlitwy i ta Opatrzność Boża nad nią czuwa i ze wszystkim daje sobie nad podziw pięknie radę. Opiekowała się swoim nieżyjącym, chorym na Alzheimera drugim mężem i opowiadając o nim i o życiu z nim, nigdy sie nie poskarżyla, tylko spokojnie mówila o pewnych z czasem utrudnieniach. Teraz była podwójna wdową i była po jakimś upadku i dzielnie się rehabilitowala aby móc samej mieszkac. A jak zabawnie do swojej chorej i mniej sprawnej reki mówila, jakby ją poganiajac przy ćwiczeniach (to byla prawa reka i ona byla praworęczna)- no musisz dac radę, no postaraj się inaczej bedziesz głodna. Chodzila na wszystkie zajęcia i widzialam jak starannie i dlugotrwale ćwiczyla. Bardzo motywujaco dla mnie to życiowe spotkanie ze starsza pania podzialało.
  6. Ale skoro wiesz,że modlitwa Ci pomaga, to czemu nie mogłeś rozegrać sytuacji w ten sposób? Wchodziłem na gorę, zachwiałem sie , ale szczęśliwie Panie Boże czuwasz nade mną teraz i zawsze. Dziękuję Ci za to. Wiem, że na kazdym kroku na taką mrówke jak ja może czychać niebezpieczeństwo, ale czuję sie pewnie, bo wiem, że Opatrzność Boża nade mną czuwa. Mogę iśc przez zycie w spokoju, bo Ci Boże ufam. Wiem,że jeszcze dużo zadań przede mną i dam sobie z nimi rade, bo czuwasz nade mną. Dziękuję Ci za to bardzo i proszę abys dalej nade mną trzymał ten parasol Twojej Opatrzności.
  7. Czyli teraz chodząc na uczelnię, na zajęcia z jednej strony cierpisz, że w tej grupie ludzi jesteś z przydziału administracyjnego ale właściwie jakby z nimi Cię nie było, nie jesteś dla nikogo ważny z nikim nie masz bliskokolezeńskich ukladow. Cierpisz też, bo masz projekcje dalekosiężne, wynikajace z Twoich traumatycznych przeżyć szkolnych, czyli wyobrazasz sobie, że nawet jakby stało Ci sie coś złego to nikt by się za Tobą nie ujął, nie zauważył a może i po cichu zastanawiasz sie kto z tych siedzacych przed Tobą lub obok Ciebie mial w szkole taki podly charakter, że umial innym delikatnym, podobnym Tobie dokuczać. I tak sobie sam jestes z tymi myslami i w końcu dochodzisz do tego,że ich wszystkich nie lubisz, denerwują Cię tym, że wogóle są i wręcz zaczynasz sie denerwować, że musisz z nimi dzielić zajęcia?
  8. A przecież z rodzicami już nie mieszkasz, to co Ci do tego kto z kim się kłoci, kto komu jest podporządkowany? Jeśli są malżeństwem tyle lat ,to sam staż mówi, że im ze sobą aż tak żle nie jest.Jeśli mama jest władcza, apodyktyczna i wybrała sobie na życie partnera, który raczej umie się podporządkować i nie ma poczucia, że co chwilę trzeba się buntować ,to tylko świadczy o tym jacy młodzi będąc mądrzy byli. Zgodnie ze swoją psychiką się w siebie wpasowali i jakoś sobie funkcjonują. Ponadto niejednokrotnie męzczyzna sprawiający wrażenie pantoflarza ma interesującą pracę zawodowa, w której się równiez spełnia w zakresie prowadzenia grupy ludzi, którymi dowodzi. Czyli rzadzi sobie w pracy i ma z tego sukcesy, to nie musi przy byle domowej sprawie swojej ukochanej żonie wchodzić w paradę. Najgorzej jak ludzie mówią o motylkach w brzuchu, miłości ogromnej, wręcz ponadprzeciętnej a małżeństwo się rozpada po 2-3 latach, bo tylko taką próbę czasu ta ich miłość umiala wytrzymać. Małżeństwo rodziców rozkminiaj jako wzor lub antywzór dla siebie na przyszłość a nie jako powód ,dla którego masz lub nie masz bordenline. O co masz żal do swojego ojca, którego w dzieciństwie poważałaś bardziej niż mamusię. O to , że nie był dość silny i przebojowy aby stanąć za Tobą i Twoimi poglądami w liceum . Czyli może drzemie w Tobie chęc dominacji jak u mamusi ale jak na tamten wiek byłas jeszcze za słaba w starciu z nią? Układy rodziców między sobą a i siebie miedzy nimi rozkminia sie po to aby coś zrozumiec. Jak juz zrozumiesz to te elementy, które Ci przeszkadzały, blokowały jakoś możesz przepracować. Najgorzej jak Twoja praca nad tym ograniczy sie do obwiniania ich i poszukiwania np. grupy wsparcia innych równie przez życie pokrzywdzonych. Twoje dzieciństwo i wczesna młodośc to jest już przeszłość, to było. Trzeba stwierdzić, że bylo i w czymś dalo siłę a w czymś mogłoby osłabić Ale nie osłabi, bo przemyślisz to, przepracujesz, że w tamtym czasie Cie to upokarzało lub niosło bunt wewnątrz Ciebie, ale rozumiesz, że Twoja mama lub tata maja takie gwatowne charaktery i tak wyrażali swoje poglądy. To są ich poglądy ,z ktorymi jako osoba dorosla mam prawo się nie zgadzać i idę przez życie z otwartą głową nie kierując się ich poglądami, bo świadomie je odrzucam. Piekne rzeczy i wspomnienia mam w sobie i bedę miała do końca swoich dni. Te które były złe, mnie nie załamały i teraz jestem dzięki nim silniejsza.Teraz zajme się terażniejszością i swoja przyszłościa. Czyli dyplomem, czyli spędzaniem wolnego czasu z rówieśnikami, czyli jakimiś fajnymi zajęciami sportowymi, które mnie odstresują i zrelaksują.
  9. Ale czy Ty na pewno chcesz byc takim czlowiekiem jak byles kiedys? A pamietasz kiedy , od jakiego momentu tak Ci sie z glowka zrobilo, ze wlasciwie za zycia postanowiles umrzec? Niby nie odbierasz sobie zycia (jak piszesz jeszcze) ale juz uczyc sie nie chcesz, zajadasz sobie tak, ze jakis udar moze Cie spotkac, nic Cie nie interesuje, nawet nie czujesz potrzeby kochania.Czyli jakby starasz sie nie zyc. A moze Ty sobie taki sposob szpanowania na swiecie wybrales. Wszyscy jak glupi sie ciesza, ze sa mlodzi, ze tyle jeszcze przed nimi a Ty zglebiasz prawdy religijne, rozpatrujesz czy jest zycie po zyciu. Ty jestes ponad takie zwykle sprawy codzienne. Ty jestes sam ze swoimi wyjatkowymi myslami. Ty nawet mozesz przypomniec dawnych myslicieli, ktorzy twierdzili, ze nie ma swiata, tylko mozg nas oszukuje. Moze to jest dla Ciebie z jakis wzgledow wygodne, mozna umknac nauce, obowiazkom, ktore naklada mama, pewnemu dietetycznemu rezimowi i jeszcze wobec np. dziewczyny szpanowac ciekawymi, moze dla niej szokujacymi myslami. To Ty musisz sobie przypomniec z czego Ci sie to wzielo i czy naprawde chcialbys to porzucic, czy to aby dla Ciebie nie jest wygodne i interesujace i choc glosno mowisz, ze chcialbys byc jak dawniej, to spokojnie sobie dalej brniesz w te rozwazania. Bierzesz sobie nimi urlop od zwyklego zycia. Moze nie chce Ci sie uczyc i za chwile bedzie porazka maturalna to juz masz podkladke czemu sie tak stalo. To Twoje zycie i masz obowiazek nad nim panowac. Jak Twoim wyborem sa takie dziwaczne cierpienia za ludzkosc, ktora nie chce zrozumiec, ze skoro zawsze jest kres to zycie nie ma sensu to sobie dalej cierp. Tyle, ze za chwile metryka Twoja wskaze, ze nikt nie bedzie Ci chcial dawac taryfy ulgowej. Mama sama Was wychowuje. Nie chcesz sie uczyc to do pracy, aby jakos ten codzienny wozeczek ciagnac .I co wtedy tez myslowo bedziesz stosowal uniki? Zastanow sie. 18 lat to od chlopaka oczekuje sie jakiejs odpowiedzialnosci za swoje zycie a nie psychicznej ucieczki.
  10. A moze mamusia troszke zaklamana jest? Sama sobie w twoim wieku meza posiadala i rozne karesy lozkowe byly jej nieobce a Ciebie tak "niezmotywowala"do seksu , ze jakos pragniesz bliskosci tylko nie umiesz sie okreslic czego chcesz. A to faceta co seksu nie potrzebuje, bo Ty przeciez aseksualna jestes. Jednak ciagle piszesz, ze pocalunku nie przezylas, trzymania sie za raczke czyli jakby cos o zachowaniach wczesno seksualnych myslisz a moze nie powinnas jako ten deklarowany as? Psycholog to moze wysluchac Twoich wynurzen, ale chyba nie powinien sprawiac aby seksu pragnela albo i nie. Przeciez to Twoja wewnetrzna seksualnosc lub jej brak powinien Ci podpowiadac czego od zycia oczekujesz. A od mamusi to troszke sie odlacz. Ponoc wyprowadzilas sie, ale madrosci jakie ona nastolatce sprzedawala bojac sie, ze ta za szybko zew natury poczuje sa w Tobie ugruntowane. Gdybys moze z mamusia mieszkala to ona moze rownie skutecznie dawalaby Ci rady wlasciwe dla mlodej kobiety. Niestety sie wyprowadzilas i masz wgrane tylko porady dla smarkatej nastolatki. One sa takie silne, ze nie wiesz jak w sobie odkopac swoje wlasne ja i wlasne uwazanie na ten temat. Ponadto zadne spekulacje myslowe nie pomoga jak zycia sie nie probuje w praktyce. Cos jakbys przeczytala elaborat o jezdzie na rowerze, obgadala temat ze znajomymi, wrzucila zapytania na forum, ale nie dotknela roweru. Wydaje Ci sie ,ze moglabys cos powiedziec na temat jazdy na rowerze, po takiej "przemysleniowej"nauce?Wiedzialabys czy wogole lubisz te jazde, wiedzialabys jak ja doskonalic, wiedzialabys jaki rodzaj roweru Ci odpowiada, wiedzialabys czy gustujesz w calodniowych wyprawach , czy moze wolisz krotkie wypady i najlepiej po nierownym terenie? A wyglada, ze o seksie zwiazanym z Toba lub jego braku to masz duzo do powiedzenia.A to mnie facet ukrzywdzi, a to jest obrzydliwe co ludzie miedzy soba wyprawiaja, a to jestem asem, a to w okolicach 50-tki urodzi sie taki, ktory po przyjacielsku przez zycie ze mna bedzie szedl. Moze zacznij myslec, ze skoro mowisz, ze intelekt Ci nie szwankuje i to pewnie po rodzicach, dziadkach i ciotkach ,wujkach taki fajny odziedziczylas. To skoro im seksualnosc nie szwankowala, to i moze u Ciebie z tym w porzadku, tylko dalas sie potraktowac jak smarkata nastolatka mamusi i juz z tym zostalas. Dlaczego inni w rodzinie seksualnie nie sa ulomni a Ty mialabys byc? Ty jestes tylko zapozniona w czasie, bo mamusia Ci wlaczyla skuteczna jak widac na dlugie lata blokade. Ale juz duza jestes i rozkrecajac sie w wyrzucaniu z siebie zlych emocji odblokuj sie. Dorosnij w koncu i odwaz sie myslec, ze jak nie sprobujesz kontaktow z chlopakami to wlasciwie nic o sobie nie wiesz w tej kwestii. Wczesniej pisalam, ze te kontakty to najpierw na podstawowych poziomach- idzesz z kims na spotkanie, do kina, prowadzisz interesujaca rozmowe, odprowadza Cie pod dom, moze wlasnie daj sie zlapac za reke lub pozwol sobie skrasc calusa. Troche przezyj, abys cos o sobie i o swoich preferencjach wiedziala. Seksualnosci lub braku seksualnosci raczej nie da sie stwierdzic w teorii, szczegolnie jak glowa caly czas pracuje a jak to dobrze, ze ja sie z nikim nie spotykam. Jesli tak dobrze, to czemu ciagle do tego watku wracasz. Chyba jednak on Ciebie interesuje, ciekawi skoro od czego bys nie zaczela to na nim konczysz. Odwagi do zycia dziewczyno.
  11. kikunia55

    Kolega i kawa

    Yonka, ale ja napisalam " prawie slychac pomruk aprobaty", skracajac wywody, ze panowie sie usmiechaja, zauwazaja i spogladaja. I dziewczynom chyba nie przeszkadza cichy (w sensie prawie slychac, bo jakby unosil sie w powietrzu) aplauz. Nie mialam na mysli cytowanych przez Ciebie odzywek.
  12. kikunia55

    Kolega i kawa

    Oj, Admin sprostował miłą wypowiedż chyba w dwóch m-cach dla Yonki i kikuni od założycielki postu. A zapamiętałam, że z tymi naszymi radami to do mieszkanka dla świnek (albo te rady abo my) a i nie powinnyśmy chyba wogóle bywać na forum psychologia. Jesli nam zarzucasz, że czytamy bez zrozumienia, to może Autorko rozwiniesz "Z jednej strony chciałabym się z nim widywac ale to poczucie winy.. I przeszlosc- kiedys cos ze sobą." Ja rozumiem, że piszesz iż chciałabys się spotykać z facetem który "Ma od niedawna dziewczynę", czyli jednak zajętym. I wnioskuję, że może coś Cie kiedys z nim łączyło, co przyznaję jest napisane niejasno. Czy naprawdę rada, aby propozycje spotkań przy kawie w wolny dzień, w takiej sytuacji nie lepiej brać jak miły komplement, jak uśmiech ładnego dnia i stanowczo aczkolwiek z zalotnym uśmiechem traktować na "nie"- czy ta rada to tylko do mieszkanka dla świnek?
  13. Zależy co powiedzą Ci o serduszku. Może zaczną też badać poziomy hormonów tarczycy i całą tarczycę.
  14. kikunia55

    Kolega i kawa

    Odmawiałaś tych spotkań, bo on co prawda proponuje, ale się nie pali do tego spotkania "Na niedziele wstępnie byliśmy umowieni- od tygodnia nie podal konkretnej godziny, jak stwierdził- nie wie bo bo i bo tamto i tamto. W dniu spotkania ma potwierdzić. Powiedziałam ze mam inne plany.Przemyslalam ze nie będę czekać aż pani jego spuści go z łańcucha" A jak widać tylko my kobiety tak nie w czubek Ci trafiamy. "Obie nie skomentuje" i " Dzieku tym waszym komentarzom wiem ze ...- zero taktu, Forma wypowiedzi jak ...- kultury brak." Czyżby mężczyzna, jaki by nie był, z samego faktu, że nim jest stoi sporo powyżej nad nami kobietami?
  15. Niektóre mamy uczą swoje córki, że za wszystko w życiu się płaci. Czyli jak jestem uczennicą i z kieszonkowego stać mnie w kawiarni na coca-colę to idę z kolegą i albo płacę co drugi raz albo na pól ow wysoki r-k za coca-colę. Jak jestem młodą damą pracującą, to też wybieram się na przyjemności, na które mnie stać z puli mojego portfela w systemie oplat podobnych jak powyżej. Owszem ,mogą zdarzyć się panowie chętni fundować bogaty sposób spędzania czasu, ale jak powyżej - za wszystko się placi, jak nie inaczej ,to swoim cialem. A niekoniecznie człowiek, z którym się dopiero umawiamy to ten ,z którym byśmy wskoczyły do łożka. Nie mówiąc, że mama raczej oczekiwalaby w naukach dla córki, że przecież seks, to po ślubie- czyli w takich rozmowach raczej uczymy kobietkę, że przyjemności to tylko te ,na które nas stać. Zapewniam, że takie dziewczyny, nie naciągaczki też po tym świecie chodzą. Jak przyjąć taki system marudzenia panów jak u niektórych powyżej to trzeba by uważać, że słuszny jest system marudzenia kobiet, facet zaprosi przed ślubem na parę obiadów a po ślubie to ja już całe życie będę mu gotowała? Lub w myśl porzekadła : -przed ślubem: uważaj złotko, bo błotko - po ślubie: uważaj cholero, gdzie leziesz Z tymi komplementami to też chyba nie tak. Jeśli dziewczyna się podoba i czuje się potrzebę powiedzenia jej, że ma śliczne oczy i uśmiech, to czemu nie? Jak widzimy, że niestety w proporcji jej ciała to jej pupa troche nadto jest obszerna , to przecież jej tego nie mówimy. Jeśli się z nią spotykamy, to mimo takiej wady a może i innych ,jakoś się nam podoba i coś nas do niej ciągnie. Czyli jak chcemy ,to serwujemy te komplementy o niej, które są prawdą i nie czujemy się dyskomfortowo. Jeśli świadomie (bo kobiety kochają przecież uszami) w stosunku do każdej dziewczyny serwujemy zachwyty( nie pokrywające się z naszym oglądem sytuacji) jako bajer, który ma ją do nas zachęcić, to sami jesteśmy sobie winni- ustawiamy się w sytuacji, że w sobie sami ,nie wierzymy w to co wypowiadamy. Kobiety też facetom strzelają komplementy i tez byłoby dobrze, aby same w sobie nie czuły dyskomfortu zakłamania. Przecież nie mówimy facetowi jaki ty śliczny jesteś, ale w stosownym czasie uwaga, że lubię przebywać w towarzystwie inteligentnych facetow i uśmiech jest nadto wyrażna. Gdy znależleśmy się w jakiejś kłopotliwej sytuacji a przytomość umysłu faceta (czasem nawet taka trochę przez kobietę zasugerowana) spowoduje, że zauważymy iż jest on bardzo zaradny i mówimy to glośno. W innej syruacji zauważamy np.że jest zapobiegliwy. To raczej nie tak, że panowie tylko nas komplementują. Jak zawsze równowaga jest wskazana. Panowie komplementują, aby nas zdobywać, my komplementujemy, aby utrzymać zainteresowanie panów naszymi osobami. Jeśli te mile slowa są oparte na bazie prawdy, to nikt nie czuje się zaklamany a już na pewno nie plaszczący się, czy pełzający wokól kogoś. We wszystkim wskazany jest umiar i równowaga oraz to czego my oczekujemy.Kiedyś moj kolega powiedzial z rozanieloną miną, że moja żona to taki typ księzniczki i właściwie jak się zastanowilam to mial rację. Tyle, że to jemu było miło, że on jest w stanie utrzymać tę księżniczkę . Tak jakby umial się cieszyć, że zarobi na BMW i zarobi na księzniczkę. Takie role sobie w małżeństwie ustalili i są udanym malżeńtwem od wielu lat. W innym malżeństwie rozmowy finansowe są na każdym kroku i każde z małżonków ma osobne konto i nawet nie mają na siebie upoważnień. Jest podział z czyich pieniędzy jest jedzeniowe utrzymanie domu, kto ubieral dzieci jak jeszcze były w domu. Mąż ze swojego konta oplaca za to r-ki typu gaz, prąd. Jak np. wchodziły korepetycje dzieci- to jako nowy typ wydatków, kłotnia w czyj profil finansowy to wejdzie. Jak kobieta zaczeła więcej zarabiać, to głośno wszem wobec oglaszała a facet z frustracji się martwil jak jej wrzucić więcej ustalonych jakoś wcześniej wydatków( i to skutecznie robil).Ogólnie jako malżeństwo od wielu lat dobrze sobie radzą, ale te ich finansowe utarczki są chyba bardzo męczące. "Każda potwora znajdzie swego amatora". Nie trzeba się skrzykiwać, tylko po cichu szukać takiego typu kobiety, który nam pasuje. Spotykając się z nią analizować jakie układy były w jej domu. Nie znaczy, że takie będą i u nas. Ale jeśli będą inne to trzeba będzie nad tym popracować. Układy z domu częstokroć świadomie lub nieświadomie powielamy. Nasze, z naszego domu też. Powodzenia dla wszystkich facetów, aby sobie umieli wypatrzeć taką kobietę, która będzie im odpowiadała wizualnie, cechami charakteru, zdobytym wykształceniem i obdarzy ich potomstwem, które z radością będą razem wychowywać.
  16. Taka radykalna zmiana wyglądu jest często odbierana jako bunt. Przeciw czemu chcialabyś się zbuntować, co w codzienności Ci uwiera, co byś światu chciała zademonstrować zupełną zmianą wizerunku? Jako kobieta w stylu dziewczęcym tak bardzo się sobie nie podobasz? Wydaje Ci się, że świat widzi Cię jako osobę zbyt uległą i grzeczną, takie dziecko mamusi i tatusia? Wydaje mi się, że niejedna kobieca kobieta zaskakuje bardzo świat, bo jest niezłomna, bo jest rzeczowa, bo twardo dązy do celu, bo ma ustalone poglądy na ważne życiowe sprawy. I jest to takie fajne zaskoczenie, że wydaje się takim słodziaczkiem, który jeszcze nie obrósł w piórka a tu w środku taka dojrzala osoba. Jak patrze na te tomboye to się zastanawiam czemu te dziewczęta swoim strojem próbują się jakby przeciwstawiać własnej płci, czy chcą pokazać światu ze jak potrzeba to są aroganckie, agresywne? Kolczyki czy to w nosie czy w ustach, na języku , tatuaże to już wg mnie zupelnie nie wchodzą w grę, bo uważam , że jest to trwałe oszpecanie swojego ciała, które choć moje i niby mogę z nim robić co chcę, jak niektórzy uważają, to jest mi dane po to abym o nie dbala (a nie niszczyla, czy okaleczała) i szanowała, bo musi mi służyć całe życie. I dziwne mi się wydaje, że jeszcze niedawno dziewczyna plakała z powodu piegów lub krosty na nosie a niedługo potem leci i daje sobie w twarz coś wkuwać lub tatuować jakiś element ciala. Dodatkowo wydaje mi się, że w taki styl tomboya (zauważylam, że jesli jest z makijażem to takim ordynarnym i ostrym), jesli sie im podoba, to powinny iść dziewczyny o urodzie raczej przeciętnej, żeby nie powiedzić nieurodziwe. Ten styl jest tak agresywny i tak maskujący, że trudno ocenić w nim urodę dziewczyny. Czyli ta, która czuje sie brzydka, świetnie schowa swój brak urody pod nim i powinna czuć sie zadowolona, bo chodzi po świecie tak troche jak w czapce niewidce.
  17. kikunia55

    Kolega i kawa

    Komplementowanie naszego stroju, propozycje kawy, sugestie, że z nami to chyba miło by się spędzało czas przyjmujemy od zajętych facetów tak jak uśmiech od kolegi zza sąsiedniego biurka. Dziś jest miły dzień i uśmiech ma na celu wprowadzenie nas w ten miły dzień. Nic poza tym. Na te lub podobne propozycje odpowiadamy z uśmiechem, ale zawsze na nie. Z powodów przedstawionych przez innych uczestników wątku. Jak nauczysz się, że to nie jest żadna poważna propozycja (bo albo facet podpuszcza i sobie z nas robi żarty, albo jakiś niepoważny typ co zbierałby sobie wianuszek adoratorek i typ nielojalny wobce swojej dziewczyny) tylko taki uśmiech poslany w Twoim kierunku, to samej będzie Ci miło, że dzień jest ładny. To coś takiego jak piękna dziewczyna idzie z rozwianym włosem ulicą i prawie słychać pomruk aprobaty od męskich osobników na tej ulicy. To nic nie znaczy, tylko może wprowadzić w dobry nastrój- ich, że ujrzeli zjawiskową laskę i ją bo "uslyszała", że jest piękna. Obowiązek tak traktować wszelkie zdania i propozycje od zajętych kolegów i możliwość tak traktować takie zachowania od kolegów wolnych, ale nam nie pasujących. Komplement dla naszej kobiecości odparty zdecydowanie ale z uśmiechem to taki mily uśmiech w ciągu dnia.
  18. kikunia55

    poddaje się...

    Zapytaj ludzi starych, ktorzy powoli szykują sie do odejścia ilu mieli przyjaciół? Przyjażń to takie bardzo rzadkie zwierzę i bardzo trudno oswajalne. Ludzie z czasem stwierdzaja, że niestety tylko w mlodości jest sie zdolnym do przyjażni i ta przyjażń chca wierzyć, że wyblakła, bo inaczej ułożyly sie losy ich życia, bo odleglość, bo praca zawodowa, bo rodzina. Zwiazek kobiety i męzczyzny opiera się czasami na przyjażni, ale chyba też nie zawsze. "A zaborcze trendy o których napisałaś są CHORE! I w tym wypadku to nie ja mam zmienić swoje działanie tylko reszta". Świat jest tak urządzony,że możesz sobie znajomych wybierać, i dopasowywać do siebie tych, ktorzy mają Ci odpowiadające cechy charakteru. Niemniej nie możesz zmienić ludzi, możesz tylko trochę zmienic siebie o ile bedziesz nad soba usilnie pracowal. Iluś zyje samotnych wilków na tym świecie, co nie znaczy,że nie maja pracy w której nie umieja sie znaleśc, że nie maja rodziny i dzieci. Oni mówia,że sa samotnymi wilkami, bo nie potrzebują konsultacji z drugim czlowiekiem jak iśc przez życie. Sa na tyle mądrzy i emocjonalnie silni, że sobie radza bez przyjaciól i nawet znajomych. A ja lubię gorycz piwa, gorycz nieslodzonej kawy. Może i w zyciu czasem trochę goryczy nie jest w stanie mnie zastopować i do niego zniechęcic. Też Ci życze odporności na gorycz życia.
  19. Miło słyszeć, że lotka298 chciałaby z Tobą pogadać. Masz jeszcze troszkę czasu, rozumiem, że chciałaś napisać , że wizyta 3.03.17 bo styczeń to już byl. Może pani psychiatra okaże się osobą odpowiednią i będzie wiedziała jaką terapią Ci pomóc a jakie leki Cię wspomogą. Jesteś jeszcze bardzo młoda i przykro słyszeć, że spisz 18 godz a pozostałe 6 tak chcesz przeciw sobie wykorzystać. Wprowadzilas się do nowego m-sca a czy tez do nowego miasta, nie ma tam Twojej mamy, twoich dawnych znajomych?
  20. kikunia55

    Pomóżcie mi....

    Widać, że w nerwach jesteś, bo jakoś nieskładnie piszesz. Tak ludzie bywają w związku 11 lat a i dłużej ,do dni ostatnich. I nie zawsze między nimi jest sielanka, ale jakoś zawsze do siebie znajdują drogę. I to zazwyczaj nazywa się miłość, jest to miłość -uczucie obustronne, bo nigdy jeden człowiek nie poprowadzi swoim zaangażowaniem całego związku. W kryzysach właśnie dlatego odnajdują do siebie drogę, ze niejednostronnie ich coś ze sobą lączy tylko obustronnie. Ty piszesz chaotycznie i jak tu Cie zrozumiec. Rozumiem,że związku między wami nie było, choc koleżanka była mila i w niej sie zauroczyleś i snuleś plany na dalszy piękny rozwój sytuacji. Niemniej skądś dowiedzialeś się,że ona nie jest dla Ciebie. Jak? Dowiedziales się, że ma chlopaka? Czy nic nie wiesz czy jest z kims związana a po prostu ona sama Ci zakomunikowała, że możecie byc tylko znajomymi czy przyjaciólmi. Jeśli ma chłopaka, to chyba nie masz co pchać się na trzeciego. Jeśli mówi Ci, że my to tylko jako koledzy, to czemu rozpaczasz? Jeśli Cię to studzilo to zostań w relacji "koledzy". Ale tu widać, że rzuciło Cię w otchłań rozpaczy. Twierdzisz, że poprzednie Twoje "związki" to żadna skala uczuć Twoich do płci przeciwnej niż teraz do obiektu jak się przez chwilę wydaje nieosiągalnego. Zazwyczaj to co nieosiągalne budzi większe emocje- ale to tylko nieistotna dygresja. Jeśli dziewczyna dalej Ci się podoba a mówi, że my to tylko koledzy, to czemu dalej nie możesz jej widywać na stopie koleżeńskiej? Przecież tak można dlugo się spotykać i swoją osobą codziennie milą, pomocną , zabawną przekonywać ją do siebie. Chyba, że Twoja rozpacz jest dlatego tak wielka, że wyjawileś jej, że ona jest dla Ciebie taka ważna i chcialbyś coś więcej a ona poczula się osaczona i odpowiedziala- ja myslalam, że my tak po koleżensku ale jeśli Twoje oczekiwania są tak ogromne, to ja aby Ciebie nie stresować, nie zachęcać mimowolnie ,uznaję, że nie powinniśmy się widywać czy nawet rozmawiać koleżeńsko. Zobacz ile ja się rozpisalam, bo Ty pisząc tu wolasz pomocy, jestem załamamy, nie mam się do kogo nawet wygadać a nie umiesz sensownie sprawy przedstawić. A tych tu piszących ochrzaniasz, bo nie odpowiadają po Twojej myśli. A to Ty z sensem nie umiesz przedstawić o co chodzi? Zawsze taki nieogarnięty jesteś ,czy tylko teraz ,jak widmo niezdobytej jeszcze koleżanki może Cię opuścić?
  21. kikunia55

    poddaje się...

    "Masz z kimś dobry kontakt, służy ci ten kontakt, a osoba trzecia nakazuje tej osobie którą lubisz zerwanie kontaktu z tobą :( . Nic nie zrobiłeś - a zostałeś na lodzie... " Ponieważ życiowo czujesz się wypalony, to odbierasz to jako porażkę życiową. Gdy mnie to spotkało to odebrałam to jako nauczkę życiową i uwagę dla siebie, że niestety może się to jeszcze w zyciu powtórzyć. Kiedy najczęściej zdarza się taka sytuacja życiowa, że trzecia osoba nakazuje zerwanie kontaktów w życiu dorosłym. W dzieciństwie lub durnej i chmurnej wczesnej młodości mogą to próbować robić rodzice W dorosłości jeśli Ty mężczyzna przyjażnisz się z mężczyzną i drugi mężczyzna doprowadzil do ukladów, że ktoś już się z Tobą nie spotyka, to milo było ale się skończyło, kolega był tylko pozornie fajny, jeśli nie umiał przyjacielskich kontaktów utrzymać i z nim i z Tobą. Jeśli Ty, męzczyzna utrzymujesz koleżeńskie uklady z innym facetem i pojawila się na horyzoncie jego kobieta i Cię przepędziła, to boli i wierzę, że ogromnie. Niemniej jest to nauczka na całe życie, że rodzące się kontakty damsko- męskie są tak silne, ze u osób je właśnie zacieśniających mogą zmieść ich dotychczasowe życie towarzyskie i przyjacielskie zupełnie lub przeorganizować w sposób zaskakujący. I może to być już trend dla tych ludzi na całe życie a może to być chwilowa zawierucha.Taka bywa prawda damsko- męska. I jest to wiedza, nauka, którą pamięta się po wsze czasy. Boli przy pierwszym zetknięciu się z tą prawdą, potem jak się ją pamięta to już mniej.Jest wiele ukladów gdzie kolega, przyjaciel spotyka kobietę i kontakty są rzadsze ale więż między Wami istnieje. Niestety równie często bywa, że kobieta i jej oczekiwania tak są absorbujące, że niestety idziemy w niebyt. Jesteś mężczyzną i przyjażnisz się z kobietą. No cóż jeśli ona spotka swojego mena, to on Cię raczej szybko przegoni z jakichkolwiek ukladów towarzyskich z nią czyli jego dziewczyną. Nawet jeśli znałeś ją bardzo dlugo i przez chwilę się spotykala z innymi facetami. Tamci może z bólem( szczególnie jak Ty nie miałeś swojej dziewczyny to znosili) ale na pewno zjawi się ten najważniejszy i zakarze jej kontaktów z Tobą. Z powyższego można byłoby wysnuć prosty wniosek, że nie trzeba z nikim się przyjażnić, być w zażyłych stosunkach, bo przecież prawie zawsze jest duże prawdopodobieństwo, że ta znajomość się rozpadnie. I taki trend myślenia u Ciebie chyba teraz dominuje. U tych co to zawsze mają szklankę do polowy pelną raczej dominuje myślenie, jak już przeżyję ból rozstania a przeżyję jak zrozumiem z grubsza mechanizmy rządzące ludzmi to się zastanowię czy tak ogólnie bylo lepiej dla mnie w życiu ze tę osobę spotkalem czy gorzej. I jak się tak zazwyczaj w duszy zastanowi, to wychodzi, że dużo lepiej. Przecież dzieki niej spędziłem interesujące chwile na uprawianiu wspólnym sportu, na interesujących rozmowach, razem coś istotnego dla siebie odkrywaliśmy. Jeśli bol rozstania nie przyprószy, nie przyćmi radości tamtych chwil, to przeciez to cudowne, że choć na jakis czas bylem dopuszczony do interesujacego wnętrza mojego kompana. Ból rozstania jest najprawdowpodobniej dla Ciebie również tak duży, bo nie dośc rozgryzasz te mechanizmy ,o których pisalam wcześniej, ale tez i dlatego,że szybko być może odczuwasz to jako odrzucenie swojej osoby. Zaglębiasz się w mysleniu jaki to Ty jestes nic nie wart,że on/ona tak szybko mógł ze znajomości ze mna zrezygnowac. I wtedy do myslenia ,że tak wlaśnie niestety między ludzmi sie czasem dzieje i nie jest to niczyja za bardzo wina już u Ciebie nie dochodzi. Czyli czasowo satysfakcjonująca Cie znajomośc znów jest powodem do Twojej frustracji i niepewności siebie a nie mysleniem, że w tamtym czasie gdy się znaliśmy on/ona ofiarowali mi swoją osobowość i ja także bylem z nim/nia szczery i może wspomnienia tego czasu juz zawsze dla tej drugiej strony beda też tylko dobrymi wspomnieniami. Róznie, rózni ludzie czerpią moc i siłę życia z podobnych doświadczeń życiowych. Z dobrego co mnie spotkało ( bo mialem szczęsci poznać kogoś interesujacego) i zlego co mnie spotkało (bo życie, bo osoba trzecia doprowadzila do rozpadu tej relacji) wyciągają inne wnioski. Jedni ciesza się ,że jednak mialem okazje kogos fajnego spotkać a inni mówią i co z tego jak ta interesująca znajomośc jeszcze dobrze sie nie rozkręcila a juz sie rozpadla. I tak na tym przykladzie widac,że latwiej to samo życie przejśc tym, którzy chca widzieć szklanakę do polowy pełną, niż tym co zawsze widzą ją od połowy pustą.
  22. Od kogoś leki dostałaś, to może temu lekarzowi powiedz jaki masz w sobie reakcje po ich zażywaniu? Wiesz rodzice może nie chcą Ciebie słuchać, bo może uważają, że jak robisz wiwisekcję swojej duszy, to sama sobie dodatkowo fundujesz niepokoje i próbują ograniczaniem tego typu wynurzeń trzymać Cię w pionie. Kiedyś jako nastolatek mój syn próbowal wprowadzić mnie w swoje egzystencjalne niepokoje. Uważałam, że sobie w realu daje nieżle radę i tymi tekstami bada jakie to robi na mnie wrażenie. Tutaj uważałam ,że on mnie wkręca, rozważa jakie są moje reakcje, jak znów mnie czymś zaskoczyć i z dodatkową umiejętnością manipulowania doroślejszym pójdzie w swiat i tez te jego wynurzenia sprowadzałam na ziemię. Po prostu w jednej chwili prawie, że depresja, życie nie jest nic warte a za chwilę kolega zadzwonil i leciał albo na boisko albo na trening karate i sprawial wrazenie, że jednak życie też ma swoje dobre barwy dla niego. Uznalam więc, że jak spokojnie wykłoca się ze mną o pożniejszy powrót do domu (próba sil) to te wynurzenia z gatunku cierpienia duszy też mu mają po coś służyć aby mnie zmiękczyć. Może słyszal, że na tych z depresją trzeba chuchać i dmuchać aby biedaczki sobie życia nie chcieli odebrać i na tym też coś może ugra? Ja postąpilam dośc gruboskórnie. Czyms pewnie Twoi rodzice też się kierują. A Tobie bieganie na zajęcia sportowe nie słuzy? Nie lubisz się zmeczyć na basenie czy grą np w kosza? Zeby trzymać pion, musisz się zamulać pastylkami a jak ich nie bierzesz to ból życia jest okrutny i nie umiesz widzieć jednak radości życia?
  23. kikunia55

    Kochanka

    Pisałyśmy równolegle. "Jak widzę mniej bulwersuje jak mąż pije niż jak zdradza. " często piszesz o tym piciu i biciu i prawie, że domniemywałam, że dlatego rozstałaś się ze swoim ślubnym, bo był taki okrutny. Kochanek Twój nie z tych co bije i pije, a Twój mąż też chyba nie, bo" Nie potrafiłam żyć podwójnym życiem", czyli nie wiem czemu o tym biciu i piciu czasem mówisz. "A tutaj chciałam zrozumieć co kieruje żoną, że nie potrafi powiedzieć - nie, nie chcę tak żyć, zdecyduj się. To że z nią mieszka mówi tylko o tym jak trudno zamknąć tyle lat" Czyli dla niego masz taryfę ulgową, szlachetny człowiek, któremu żal zamknąć tyle lat. A może żonie też trudno zamknąć tyle lat, może już przerabiała jego wiarołomstwo i po jego mentalnym powrocie do domu i jakimś czasie fochów było przez jakiś czas jak w sielance- czyli to on może funduje jej glęboką huśtawkę emocjonalną i egzystencjalną a ona kiedyś może dla dzieci nie chciała tego swoimi gwałtownymi reakcjami psuć, przecinać. Przeżyla to może kiedyś, to może i teraz przeżyje maskując się internetem czy telewizorem. Ty ją i jej zachowanie, domniemane myśli znasz tylko z jego opowieści. Fizycznie ją poznalas ale mentalnie ona się przed Tobą nie odsłoni. Ty "Tak, rozwiodłam się bo chciałam być uczciwa wobec siebie. Nie potrafiłam żyć podwójnym życiem" postawilas wszystko na te kartę, bo uznalaś, że już Ci milość do męża przeszla. On nie chce jeszcze jak widać stawiać wszystkiego na jedną kartę. Ona nie ma czego stawić na jedną kartę. Ona jest tylko żoną faceta, który jest wobec niej nielojalny. Ona może się zbuntować prawnie i zażadać rozwodu, ale nie musi. Jej o ile kochala i kocha swojego meża w stanie rozwiedzionym nie bedzie lżej, bo i tak teraz mentalnie nie są ze sobą aktualnie, bo teraz tu Ty jesteś wybranką jego mysli przecież. Czyli czy jest zdradzaną żoną, czy żoną która się rozwiodła z wiarołomnym to ona i tak cierpi. Jej najmniej z Waszej trojki jest ciężko żyć w zakłamaniu. Tobie jest cięzko, bo nie jesteś zaklamana wobec swojego byłego męża, ale niestety żyjesz w trójkącie i jak Cię nie pogłaskali po głowce na forum to pewnie i w realu też za bardzo nie glaszczą. On ma rozdwojenie jażni bo i żona i kochanka. Ona ma największy luksus- jest tylko i aż żoną, nikogo nie zdradza, nie przyczynia sie do czyjegoś bólu, spokojnie czeka co przyniesie czas. Ile trudu jest w tym "spokojnie" to tylko ona wie.
  24. kikunia55

    Kochanka

    W prawie do życia i do miłości w szczególności jesteś już daleko. Wydaje się zrozumiałe iz masz o "tłumie" zdanie, że dawno nie słyszeli słow kocham Cię czy pożądam, bo w regularnych związkach pod wspólnym dachem to"po czynach ich poznacie"- widzisz codziennie partnera i jego stosunek do siebie i wiesz czy kocha, czy pożada bo i malżeńskie życie bywa ze wzlotami i upadkami a czasem jest monotonne i troszkę żal czasów różowych okularow. Niemniej slowa o żonie, że przez 30 lat to ona sobie zapracowala na taki a nie inny stosunek mojego kochanka a jej męża do siebie samej ,wydaje mi się taki w stylu, teraz jest mój czas i teraz mi się wszystko należy, życie jest krótkie i muszę z niego brać garściami a czas pokaże co z tego wyjdzie. I najprawdopodobniej chodzi o czas i jego działanie na moją korzyśc, czyli jak juz spowodowac, aby malżeństwo ich obojga nie istniało i aby go sobie zaklepac na amen. Pozwolilaś sobie na ocenę jego malżeństwa i wtedy ból tej żony ma się nijak do bólu Twojego. Ona sobie zapracowała na swój ból przecież , a Ciebe trudne koleje losu nabawiły tego bólu. I takie myslenie już pięknie prowadzi do uważania ,że to mnie się należy od życia ten sliczny kąsek jakim jest jej mąż a mój kochanek. Tylko w tym lekkim zdaniu , że ona przeciez zapracowała sobie na takie traktowanie przez męża, nie była dla niego dość uważna, dość czula, przesiaduje tylko w internecie lub w fotelu przed telewizorem. Ty to wszystko wiesz od niego i to jest j e g o prawda o ich malżeństwie. Natomiast ponieważ jesteście konkurentkami nie spotkasz się z nią tyle razy ile razy z nim omawiałaś jego malżeństwo i nie usłyszysz j e j prawdy o ich małżeństwie. Dlatego z Twoich ust zdanie , że przecież sobie zapracowała na takie traktowanie przez męża wydaje się bardzo niestosowne. I jeśli tak naprawdę głęboko w sobie myślisz , to jest pewne, że jesteś w sobie gotowa budować swoje szczęście na nieszczęściu innych. Myślę, że napisanie tutaj też było małym Twoim blędem. Być może liczylaś, że odezwą się panie, które są biegle w odciąganiu mężczyzn od malżeństw wcześniej zakładanych przez tych mężczyzn dobrowolnie i rzekomo po grób. Odezwały się kobiety, które są tak mądre, że mogą zrozumieć, że jeśli trafiło Ci się zauroczenie żonatym mężczyzną, to jest to powód do emocjonalnych cierpień Twoich, ale one jednak widzą nieczystość moralną tej sytuacji, o ile związek swój zamierzasz kontynuować.
  25. Wkuty w żyłę wenflon służy do tego aby pacjentowi przy częstym podawaniu dożylnym lekow i krwi nie sprawiać ciągle bólu nowymi wkłuciami. Przy wypisie ze szpitala jest usuwany, bo móglby być żródlem zakażenia. A Ty go wkułaś go sobie i bol wkłuwania uspokoił Cię czy jak? A te wenflony to sprzedają bez recepty w aptece? Czy był choć świeży, jałowy? Dlaczego ciało, które jest mieszkaniem naszej duszy musisz okaleczać, dorabiać się zakażeń? Jest Ci ciężko i żle na tym świecie i chętnie byś się do swej duszy dobrała za pomocą okaleczonego ciala? Dlaczego w ekspresowym tempie chcesz się wybrać do psychiatryka? Wydaje Ci się, że tam udzielą Ci pomocy, czy że tam od innych dowiesz się jak można jeszcze inaczej się krzywdzić?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...