Skocz do zawartości
Forum

Glyn

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Glyn

  1. Smutna2 Nie chce isć do psychologa bo nie umiem w 4 oczy rozmawiać.. Nic mi sie nie chce.. A prywatnie na psychologa online mnie nie stac a darmowego online nie ma Ale są z NFZ'u, tylko że terminy dość odległe. Poza tym są telefony zaufania, w których psycholodzy udzielają porad za darmo. Na pierwszej stronie masz ściągawkę: http://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1095811,telefony-zaufania-i-grupy-wsparcia-dla-osob-potrzebujacych Ważny krok ku lepszemu już wykonałaś pisząc o swoich problemach na forum. W końcu wyjdziesz z przygnębiającego marazmu na prostą. Podejmij tylko wysiłek obserwowania własnych reakcji i zachowań oraz ucz się wyciągania z nich wniosków. Być może masz też niezdiagnozowaną nerwicę. Idź do lekarza rodzinnego, powinien Tobą pokierować w dalszym powrocie do zdrowia.
  2. veta jak twój mąz nie widzi cie wogóle nago , to ty chyba z nim wogóle nie sypiasz Przypuszczam veta, że na tych stronach poczułabyś się bardziej doceniona ;))) http://forum.abczdrowie.pl/forum-seks http://forum.abczdrowie.pl/forum-ginekologia
  3. Smutna2 Moje ręce to jest jedne blizny i rany.. Czy pamiętasz skąd wziął się u Ciebie pomysł z samookaleczaniem? To znaczy kiedy pierwszy raz wzięłaś do ręki żyletkę. I po co? Smutna2 ( Mam męza kochających rodziców, własne dzieci ale czuje sie samotna.. Można powiedzieć - samotna w tłumie. Od kiedy poczułaś się samotna? Czy przed ślubem też czułaś się samotna? Dlaczego nie rozmawiasz z mężem? Przestał Ci się podobać? Zawiódł Twoje zaufanie? Czy mieszkacie z rodzicami czy oddzielnie? Czy rodzice interesują się Twoim samopoczuciem, czy raczej udają, że nie widzą? Czy mówisz swojej córeczce, że ją kochasz? Czy karmisz synka piersią? Przytulasz swoje potomstwa? Przecież one tego potrzebują. Smutna2 Nie potrafię w 4 oczy rozmawiać.. Co jest z tymi oczami? Skup się i nazwij dokładnie co Ci przeszkadza w rozmowie w tzw. cztery oczy. Nie lubisz być 'obserwowana', nie lubisz jak innym 'latają' oczy, czy też sama masz kłopot z koncentracją uwagi na rozmówcy. Postaraj się sprecyzować, z jakiego powodu nie potrafisz w 4 oczy rozmawiać. Jasne określenie problemu, to pierwszy krok do pokonania go :). Smutna2 Mam już wszystkiego serdecznie dosć;( Znów przez to wszystko się pocięłam.. Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl - czy przypadkiem cięcie żyletką skóry na rękach nie jest pewnego rodzaju samokaraniem? Co powoduje, że odczuwasz potrzebę wymierzania sobie kary? Czy w dzieciństwie byłaś surowo karana? Może niefortunnie zostałaś zakodowana wyłącznie na system kar i nagród w zastępstwie emocjonalnego bezpieczeństwa? Jeśli tak, to co w takim razie jesteś skłonna uznawać za nagrodę? Czy rozumiesz własne emocje? Skąd się biorą i dlaczego pozwalasz im panować nad całym własnym życiem? Może masz niezdiagnozowaną nerwicę?
  4. ~bububububu kiedys jak bylam jeszcze niepelnoletnia 17-18 lat na tym przelomie w domu zrobilo sie bardzo zle Ani słowa nie wspominasz nigdzie o ojcu. Gdzie on wówczas był (jeśli oczywiście możesz napisać)? Czy Twój ojciec jest także ojcem siostry? Nieobecność męża/ojca w domu, wyraźnie sugeruje, że w Waszej rodzinie do tzw. przerobienia są relacje między kobietami w najbliższej linii. Pomyśl, ewentualnie wypytaj matkę chrzestną czy kogoś innego z krewnych, czy wśród przodkiń po kądzieli nie było podobnie skomplikowanych relacji między kobietami. Ogólnie rzecz biorąc ~bububububu - po tym co wyżej opisałaś respektuję Twój żal i niechęć do matki. Jak się domyślam, pragniesz zrozumieć motywy jej postępowania w przeszłości jak i teraz, by móc odnaleźć wewnętrzna równowagę. Myślę, że bez tzw. dobrej woli ze swojej strony nie rozwiążesz zagadki, która głęboko w matce jest ukryta. Nadal jesteś CÓRKĄ i to się nie zmieni, ale jesteś już teraz dorosłą (zamężną) KOBIETĄ. Z tego co opisywałaś między Wami dwiema istnieje mur nie do przebicia. Ona nie chce albo nie umie Ci wyznać prawdy o sobie, Ty z kolei bez tej prawdy nie możesz znaleźć w sobie ukojenia. Moim zdaniem z pozycji córki wciąż wypominającej matce podłe traktowanie, nie osiągniesz tego na czym Ci od niej zależy. Ona się nie otworzy. Natomiast mogłabyś zyskać szansę porozumienia z matką przyjmując postawę niezależnej kobiety; gotowej stawić czoła rodzinnym tajemnicom. Na marginesie - czy ona kiedykolwiek przy Tobie płakała? Stawiam tezę, iż zajście w ciążę po siedmiu latach po pierwszym dziecku, nie tylko ją zaskoczyło, ale też - według niej być może - odebrało czy przekreśliło jakieś bardzo osobiste plany.. W wyniku czego, jeśli przykładowo wmówiła sobie, że jej świat z powodu kolejnej ciąży runie, najprostszym wyjściem stało się zrzucenie "winy" na nieplanowane dziecko. I być może właśnie dlatego traktowała Ciebie tak, jak tutaj opisywałaś. Tego typu postawa matki wydawać się może jak najbardziej irracjonalna, (tym bardziej, że matką była po raz drugi). Bez znajomości prawdziwych przyczyn jej nastawienia do Ciebie - jak sądzę - niezwykle trudno Ci będzie nie tylko zapomnieć, a co dopiero zaakceptować, by móc wybaczyć. Na koniec, myślę ważną kwestią jest nierozpatrywanie relacji z matką w kwestii winy - ani Twojej, ani jej. Jakiekolwiek poczucie winy warto odłożyć na bok skupiając się na przyczynach. Kiedy zostaną poznane i zrozumiane, wybaczenie, a wraz z nim emocjonalna ulga z obu stron - powinny nadejść samoistnie. Po prostu życie ludzkie polega przede wszystkim na rozwiązywaniu zaszłości, nie na ich kumulowaniu.
  5. Po pierwszym razie, zrobi to ponownie. Przekroczył barierę od której nie ma odwrotu. Przemocą fizyczną zbrukał Twoją ludzką godność i miłosne oddanie. Nie łudź się ~smutnaa92 , że on "zrozumie" swój błąd. Rękoczyny staną się codziennością.
  6. Smutna2 - nie bardzo rozumiem pod czyim adresem kierujesz swoje posty pisane wielkimi literami. Wygląda na to, że przez pomyłkę weszłam na Twój wątek - zatem już stąd idę. Może któregoś dnia jak poczujesz się lepiej, to na spokojnie poczytasz i zorientujesz się, że nie 'wszyscy' są do Ciebie wrogo nastawieni. Pozdrawiam :).
  7. veta Widze , ze energia w tobie az kipi i dobrze ci sie zyje i ma ci sie na zycie , a predzej ty kogos innego uszkodzisz niz siebie . O samobójstwie nie ma mowy oszuscie , o a wódeczek golnales sobie pewnie juz kilka. I nie warto z takim palantem rozmawiac. Veta, może powinnaś założyć własny wątek, w którym mogłabyś dawać upust swoim frustracjom?
  8. Smutna2 Co wszyscy sie teraz chcecie onapierdalać ze mnie.?!!! ja kurwa pisze prawde a Wy macie mnie za kłamce.. !!! 'Wszyscy' starają się rozmawiać z Tobą tak, jak potrafią..
  9. Smutna2, mam pytanie do Ciebie a'propos samobójczych myśli - jakie miałaś wcześniej plany na przyszłość zanim zostałaś żoną i mamą? Być może czujesz się obecnie w jakiś sposób niespełniona, zawiedziona codziennością i dlatego patrzysz na świat w ciemnych barwach?
  10. 'Brzydkość' a 'ładność' to wartości względne. A w lustrze widzisz to, co chcesz widzieć. Nie ma tak, by ktoś w 100% był 'ładny' (inaczej graficy komputerowi korygujący zdjęcia celebrytów poszliby z torbami ;)!!), ani nie ma tak, by drugi w 100% był 'brzydki'. Jest takie powiedzenie: "za wszystko co nie dostałaś, dostałaś coś innego" - pomyśl o tym.. Aktualnie Smutna2 sprawiasz wrażenie jakbyś była na jakimś egzystencjalnym zakręcie. Pewnie dlatego skupiasz uwagę jedynie na ewentualnych niedoskonałościach. Zapewniam Ciebie, że nie ma ludzi doskonałych z wyglądu, a co dopiero z charakteru ;). Aczkolwiek nad jednym jak i nad drugim warto samodzielnie pracować.
  11. Amanda piszesz tak: "ja marze o podróżowaniu a on nie chce sie nigdzie ruszać". Próbowałaś na początek ruszyć się gdzieś w weekend? Bo tak -> z jednej strony marzysz o podróżowaniu, z drugiej strony obawiasz się podróży w nieznane. Z kolei Twój narzeczony w ogóle nie odczuwa potrzeby podróżowania. Myślę, iż na początek, próbnym kompromisem dla Was obojga mogłyby stać się krótkie weekendowe wypady do innego miasta. Każde z Was mogłoby osobiście się przekonać czy i w jaki sposób takie wycieczki mogą stać się atrakcyjne. Narzeczony miałby okazję wyluzować się troszkę od narzucanej sobie codziennej dyscypliny, Ty natomiast miałabyś okazję oswoić swój lęk przed nieznanym. Weźcie mapę państwa w jakim obecnie mieszkacie. Niech jedno z Was wybierze miasto, albo zagrajcie w ciemno i z zamkniętymi oczami zaznaczcie jakieś miejsca na mapie kraju. Później pozostaje tylko logistycznie planować i organizować wyjazdy choćby raz czy dwa razy w miesiącu na dwa dni z noclegiem. Same przygotowania mogą sprawiać Ci Amando mega satysfakcję, a tym samym poprawę samopoczucia. Jak narzeczony zauważy u Ciebie lepszy nastrój, sam dojdzie do przekonania, iż podróże są i fajne, i przydatne :).
  12. ~unna "ale czasami uczuć nie da się wytłumaczyć, niestety. można kochać, nawet jeśli bezsens tego jest na prawdę wyrazisty." "Owszem da się, pod warunkiem, że człowiek nie wypiera naturalnego odczuwania oraz nie ucieka od konfrontacji z niechcianymi emocjami" Mnie się wydaje, że Anionim ma aż za dużo tego naturalnego odczuwania i z tym ma właśnie problem. Zacytowałaś moje słowa, zatem czuje się zobowiązana do rozwinięcia mojej myśli. "Naturalne odczuwanie" niezaprzeczalnie posiadają zwierzątka domowe. Potrafią się cieszyć, smucić, a także tęsknić za właścicielem nawet wtedy, gdy były traktowane podle. Niestety nie posiadają zdolności do refleksji, ani tym bardziej do wyciągania wniosków. Człowiek natomiast w/w zdolności posiada i dzięki nim (jeśli zechce) może zastanawiać się nad własnymi odczuciami konfrontując z nimi realia życia. Co znaczy konfrontacja z własnymi emocjami? Przede wszystkim należy przyznać sobie prawo czy to do złości, czy to do smutku, czy do tęsknoty, żalu itp. Następnie świadomie przyjrzeć się sobie, jak się z tym czujemy, co to nam daje i w jakim wiedzie kierunku. Postawić dwa proste pytania: czy chcę to zmienić, czy też chcę do końca świata zadręczać siebie i tkwić w pułapce nieogarniętych emocji. Pies gdy tęskni traci apetyt, człowiek gdy tęskni może postawić pytanie o wybór: czy jako myśląca jednostka mogłaby zaakceptować fakty przemawiające za koniecznością rozstania, czy też wzorem bezrefleksyjnego zwierzątka tonąć w irracjonalnym żalu za niemiłą przeszłością? Kot z trudem znosi zmiany w otoczeniu, bo ich nie rozumie. Człowiek obdarzony rozumem ma prawo samodzielnie decydować co jest dla niego w życiu dobre. A skoro wybiera przeciągłe tytłanie się w toksycznym związku - to widocznie dla danego człowieka jest to dobre i nie ma sensu mu w tym przeszkadzać ;).
  13. ~anionim no i cholera to wszystko trafiła, człowiek zbiera w sobie w końcu motywację aby ruszyć do przodu, a przeszłość powraca. ni stąd, ni zowąd "musimy porozmawiać, spotkajmy się jutro". i weź tu bądź, człowieku, asertywny... O jakiej asertywności tu gadasz? Podobno miałaś pragnienie zamknięcia przeszłości, a tymczasem z lubością zamierzasz się w niej dalej grzebać. Jeśli spotkasz się ze "starą" miłością, to zadasz kłam uczuciu jakie rzekomo żywisz do "nowego" i utkniesz na zawsze w szambie niezdecydowania.
  14. Naoglądałaś się filmów amerykańskich czy jak, bo "marzy" ci się klinika specjalna ;))? W szpitalach funkcjonują oddziały wyłącznie dla osób z zaburzeniami odżywiania, więc nie kombinuj z wyobraźnią. Dla przykładu w Warszawie na Sobieskiego i w Łodzi na Czechosłowackiej. Znajdź telefony w necie i podzwoń, bo z miejscami jest różnie.
  15. Glyn

    Czy to jest anoreksja?

    Twoje BMI powiedzmy, że mieści się w widełkach normy, choć zależy też jaką masz budowę kości i ile masz lat. Objawy typu: przesadne liczenie kalorii, obsesyjny lęk przed przytyciem, przesadne i nieadekwatne do rzeczywistości krytykowanie własnego wyglądu, zaburzenia w miesiączkowaniu, uporczywe myślenie o jedzeniu z równoczesnym powstrzymywaniem się od niego, to główne symptomy prawdopodobieństwa wpędzania się w anoreksję. Im wcześniej podejmiesz terapię, tym lepiej.
  16. ~anionim , jednak jak umieścić w przeszłości coś, co wciąż jest żywe i jakieś takie obecne? Jak najszybciej z nim się pożegnaj. W żadnym wypadku osobiście, ponieważ z opisu Twojego punktu widzenia wnioskuję, iż emocje między Wami nadal są silne. Pożegnaj się z nim symbolicznie w formie listu, którego nie wyślesz, ale pisząc będziesz wyobrażać sobie adresata. Jak przypuszczam, Twój problem z zamknięciem przeszłości polega na tym, że dokonując świadomego wyboru uwolnienia się od toksycznego partnera, podświadomie bojkotujesz własną decyzję. Krótko mówiąc, od tamtego czasu żyjesz stale w sprzeczności sama z sobą. W pożegnalnym liście do byłego opisz szczerze wszystko to za co jesteś mu wdzięczna: czego się nauczyłaś od niego, czego doświadczyłaś w jego obecności, wszystkie emocje i uczucia jakie w Tobie wzbudził, za chwile spędzone razem, za udany seks i wyjścia do kina, i cokolwiek Ci jeszcze przyjdzie do głowy. Podziękuj mu za to. Dalej opisz wszystkie niedobre doświadczenia jakich dostarczył: wszystkie zawody których był przyczyną, wszelkie rozczarowania, lęki i obawy jakie w Tobie wzbudzał; opisz jak się wtedy czułaś. Podsumowując drugą część listu również podziękuj, że dzięki niemu mogłaś choć boleśnie, to mimo wszystko dogłębnie poznać własną naturę oraz reakcje (w końcu to przy nim przekonałaś się czego z pewnością sobie więcej w relacji z mężczyzną nie życzysz). List możesz pisać przez wiele dni do czasu, aż uznasz, że wyrzuciłaś z siebie wszystko to, co chciałabyś mu wykrzyczeć mając 'czapkę niewidkę' na sobie ;). Na koniec z dystansem przeczytaj sobie na głos cały list. Podczas lektury bądź świadoma własnych emocji, pozwól sobie na autentyczne odczucia i.. nazwij je odważnie. Ostatecznie wyobraź sobie, że właśnie ukończyłaś czytać cudze opowiadanie, które jak każda historia - musi kiedyś się skończyć. Przeczytana książka wraca do biblioteki, po obejrzanym filmie wyłączasz telewizor, po skończonej sztuce wychodzisz z teatru.. itd. :) List porwij na kawałki, lub spal, wrzuć do rzeki albo do sedesu. W ten sposób pozbędziesz się ciężaru uporządkowanych na papierze wspomnień, odrzucisz je tam, gdzie ich miejsce - w przeszłości i daleko od siebie na czas obecny oraz przyszły. ~anionim kiedy odeszłam potrafił mnie obrażać, celowo mówić rzeczy które mnie ranią (mam anoreksję, potrafił napisać mi wiadomość, kiedy mnie spotkał z moim obecnym przypadkiem, że przytyłam) i tak dalej, i tak dalej. wiem, że z niego kawał gnoja. ale za nic go wygnoić z głowy nie potrafię, utknął i siedzi. Teraz poważna sprawa - "mam anoreksję" nie może brzmieć podobnie w stylu: mam piękną torebkę, mam wygodne buty, mam fajny breloczek do kluczy. Napisz czy anoreksję zdiagnozowano u Ciebie i czy jesteś w terapii, czy też masz jedynie doskonałą przemianę materii i dlatego jesteś szczupła - bo to różnica. Czy mieszkasz sama czy z rodzicami? Ich wzajemne relacje mają zasadniczy wpływ na chorobę (o ile jesteś rzeczywiście chora). ~anionim u psychologa byłam i bardzo mi pomógł w uświadomieniu sobie wielu procesów jakie kierują moim mózgiem w tej sytuacji, ale czasami uczuć nie da się wytłumaczyć, niestety. można kochać, nawet jeśli bezsens tego jest na prawdę wyrazisty. Owszem da się, pod warunkiem, że człowiek nie wypiera naturalnego odczuwania oraz nie ucieka od konfrontacji z niechcianymi emocjami.
  17. 1) Nie, nie jesteś beznadziejny. Jesteś po prostu emocjonalnie zagubiony i nie wierzysz, że tak samo jak każdy inny człowiek zasługujesz na dobre traktowanie. 2) Nie brakuje psychologów specjalizujących się w terapiach dla Dorosłych Dzieci Alkoholików, tak więc przy wyborze specjalisty warto zapytać o jego doświadczenie w tej materii. Prócz psychologa szukaj też grup wsparcia osób DDA. Takie rozmowy pozwalają otworzyć oczy, że człowiek nie jest sam i ma prawo liczyć na wsparcie innych. Poza tym zrozum Gadekprz - na Ziemi żyje około siedmiu miliardów ludzi. Gdzieś w świecie czeka mądra, gotowa do obdarzenia Ciebie szczerą miłością dziewczyna. Z pewnością kiedyś ją znajdziesz - pod warunkiem, że zmienisz myślenie o osobie samym i zaczniesz kierować się sercem, a nie 'stanem posiadania'. Słowa: "..i już nie stać mnie na lepszą kobietę i teraz zostanę sam.." sugerują postawę poddanego, który zgadza się na podłe traktowanie przez niezrównoważoną dziewczynę w imię? -> czego właściwie?? Genialnyburak doskonale wyżej opisał Twoje uzależnienie od toksycznej pseudo-damy. Kiedy podejmiesz terapię szybciutko zrozumiesz powody dla jakich aktualnie wybierasz emocjonalnie upośledzone jednostki nie dające Ci ani szczęścia, ani poczucia bezpieczeństwa. Ratuj siebie i idź na terapię.
  18. Ona_78 Człowiek się głowi , stara , a potem i tak dostaje porządnego kopniaka ... Czy on Ciebie prosił o poświęcenie Ona_?? Przyjrzyj się teraz własnym odczuciom? Czy aby obecne rozżalenie nie jest wyłącznie wynikiem wygórowanych oczekiwań, że ułoży się Wam tak, jak Ty sobie wyobrażałaś?
  19. Ten link -> 'darmoweporady' nie otwiera się z postu (nie wiem dlaczego), ale skopiowany już tak ;)
  20. Marcel, no tak ciężka sprawa. Ale powinieneś wiedzieć, że Twoje pomysły z zakończeniem swojego życia, niestety nie rozwiążą problemu zadłużenia po ojcu. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że gdyby hipotecznie Ciebie zabrakło, to ktoś z rodziny i tak zostanie obciążony niechcianym 'spadkiem' po dziadku. Nie wątpię, że bystry z Ciebie chłopak. Choć chwilowo nie widzisz antidotum na finansowe kłopoty, to mimo wszystko zacząłeś szukać pomysłu. Przecież pisząc na forum zrobiłeś już pierwszy krok na drodze do poukładania swoich spraw !!:) Z komornikami można się układać w ten sposób, że wychodzisz sam z inicjatywą przykładowej miesięcznie spłaty (według realnych oczywiście) dla Ciebie możliwości. Nosisz im co miesiąc jakąś umówioną rozsądną dla Ciebie kwotę. Idąc do komornika, powinieneś chyba zebrać garść dokumentów potwierdzających, że masz dzieci na utrzymaniu, ile płacisz za czynsz itp. Wśród komorników zdarzają się normalni ludzie, tak więc jeśli pójdziesz i przedstawisz swoją sytuację materialną z pewnością będziesz wysłuchany. Nie siedź bezczynnie, działaj! Szukaj w internecie darmowych porad prawnych, tu przykładowy link http://www.darmoweporady.pl/, szukaj też w realu; być może w mieście w jakim mieszkasz funkcjonują kancelarie udzielające w konkretne dni darmowych porad. Może masz wśród znajomych lub znajomych znajomych kogoś kto studiuje prawo czy już aplikuje do zawodu i z chęcią w ramach praktyki zajmie się Twoją niechcianą sytuacją spadkową. Być może komuś uda się znaleźć skuteczny kruczek prawny do podważenia zasadności ściągania z Ciebie i Twojej rodziny długów za nieodpowiedzialnego przodka. Możesz tez napisać do "Ekspressu reporterów" Elżbiety Jaworowicz czy tym podobnego programu w tv czy do gazet. Po prostu działaj, nagłaśniaj niesprawiedliwość jaka Ciebie spotkała! Bo w życiu tak już bywa, że pewne sprawy nie układają się zawsze po naszej myśli. Z góry wydają się mocno zagmatwane i nie wiadomo z której strony je ugryźć. Jednakże nie wolno nigdy wątpić w rozwiązanie, bo zawsze jakieś wcześniej czy później przychodzi. Przekieruj swój gniew Marcel i wynikającą z niego bezradność wobec urzędów na wytrwałe poszukiwanie oraz ostateczne znalezienie sposobu na pozbycie się długów po ojcu. Uda Ci się, tylko zacznij działać!
  21. Marcel1920 szukam pracy bezskutecznie a jak juz znajde to albo nie wyplacalni pracodawcy aldo demony z przeszlosci ojca [ czyt komornicy] zyc mi nie daja nachodza blokuja konta itd Dlaczego komornicy wyciągają pieniądze od Ciebie za długi ojca? Czy żyrowałeś ojcu jakieś pożyczki, czy może zmarł i pozostawił po sobie długi? W tym drugim przypadku jest możliwość tzw. formalnego odrzucenia spadku czyli w Twoim przypadku między innymi długów. http://www.brpo.gov.pl/pl/content/jaka-jest-r%C3%B3%C5%BCnica-mi%C4%99dzy-zrzeczeniem-si%C4%99-dziedziczenia-odrzuceniem-spadku Na wszystko znajdzie się rada, tak więc nie łam się, nie rezygnuj z życia, przeciwnie - weź je w swoje ręce.
  22. ~gadekprz ale nie mogę uwierzyć w to że jej o mne nie chodziło sam fakt że mi przypominała że jestem tym jedynym Po tym wszystkim co napisałeś o Waszych relacjach, mnie osobiście trudno jest wierzyć w Twój instynkt samozachowawczy. Opisujesz związek z dziewczyną, która jawnie Tobą pomiata, żeruje psychicznie oraz emocjonalnie niszczy. Przecież to mistrzyni manipulacji napędzana niskimi pobudkami. Wmawia Ci, że 'jesteś jedynym' tymczasem umawia się z obcym kolesiem na kawę i planuje z nim pójście na cudze wesele. Taka postawa jest nie do przyjęcia, kategorycznie wręcz zaprzecza istnieniu miłości między Wami. Bądź ze sobą szczery - czy poza kłótniami o 'pierdoły' Ty masz w ogóle o czym z nią rozmawiać??? Macie wspólne zainteresowania jakieś? ~gadekprz I co dalej zaczeła mnie kłamać robiła to tak że robiła awanturę i 2 tygodnie się nie odzywała i przez te 2 tygodnie szalała po dyskotekach i jak się dowiedziałem o tym i mówię jej czego byłaś w klubie nie nie byłam i mówię wiem że byłaś nie nie byłam jak ci coś nie pasuje to możemy się rozstać taki szantaż emocjonalny. Aż w końcu powiedziałem że dobra to nie będziemy razem to mi pisała że spać nie może ogląda moje zdjęcia nocami i płacze koleżanki w pracy mówią że jest jakaś inna a mi serce ściskało i wracałem no i ba zaczynało się to samo. Może jesteś w pewien sposób uzależniony od przemocy? Bo Twój powrót moim zdaniem nie mówi o przywiązaniu do człowieka (?), a raczej o potrzebie ulegania destrukcji emocjonalnej. Poczytaj spokojnie i ze zrozumieniem własną relację zdarzeń. Ta osoba jawnie manipuluje Tobą. Na dodatek nie definiuje własnych emocji. Bez mrugnięcia okiem posiłkuje się rzekomymi opiniami koleżanek, które w żaden sposób nie powinny mieć wpływu na Twoje myślenie o własnym szczęściu. Pomyśl o osobie, zagubionym własnym poczuciu wartości. Wiele wskazuje na to, że przy tej dziewczynie go nie znajdziesz.
  23. Glyn

    Partner DDA

    Z tego co napisałeś, to opowiadał Ci o swojej rodzinie. Zatem najprościej będzie w odpowiednim momencie zaproponować, na przykład tak - Skarbie, widzę jak się męczysz, zróbmy coś z tym, poszukajmy rozwiązania - razem. Chodźmy, lub odprowadzę ciebie tylko na takie spotkanie, może to ciebie zainteresuje, może znajdziesz odpowiedzi na osobiste pytania, odnajdziesz własną wartość i wiarę w sens, itd.. Ja będę stał z boku i bez twojej zgody nie będę się wtrącał.. Jak zechcesz, opowiesz mi jak wyglądają spotkania, jak nie będziesz chciał, to zaczekam, wiem, że potrzebujesz czasu, ja mam czas, bo zależy mi na tobie, itd.. Z pewnością w książce, o której mowa znajdziesz dokładniejsze wskazówki jak postępować z partnerem. Ale tez miej na uwadze, że jedna książka nie może zawierać uniwersalnych porad dla wszystkich przypadków. Stanowi zaledwie początek długiej drogi. Trzymaj się :).
  24. Czy Wasz związek nie jest przypadkiem związkiem na odległość, bo piszesz o kontaktach przez gg.. Jeśli tak, to czy mieliście jakieś realne plany zamieszkania razem? Bo bez nich to o czym piszesz wygląda raczej na emocjonalne uwikłanie, niż miłość z wzajemnością.. (pierwszego wpisu nie daje się cytować, zatem pozostaje mi cudzysłów i pogrubienie ;)) "Na depresję zachorował po śmierci swojego pierwszego dziecka,teraz po wielu latach ma nawroty choroby" Moim zdaniem, żadnej kobiety miłość go nie uleczy dopóki on sam nie wybaczy sobie śmierci dziecka. Stawiam tezę, iż w pewien sposób obarcza się poczuciem winy za tę tragedię. Niewykluczone, że wyrzuca samemu sobie fakt istnienia w sytuacji gdy jego potomek stracił życie. Trudny przypadek, jak niebeznadziejny powiedziałabym. Mam bliską osobę, która przez dekady żyła w poczuciu winy. Ciągi alkoholowe przeplatane były odtruciami i terapiami psychologicznymi. Osoba musiała dotknąć własnego dna, by ostatecznie wylądować na leczeniu zamkniętym i z wielkim trudem podjąć wysiłek zrozumienia przyczyn jakie ją do tego dna popchnęły. Z tego co piszesz Ona_, Twój partner średnio zainteresowany jest powrotem do zdrowia, a Ty się poświęcasz.. Coś Ci powiem - od poświęcania się, to są rodzice, bo oni kształtują małego człowieka. Tym samym przyjmują odpowiedzialność za jego rozwój i kondycję w przyszłości. Natomiast dorosły - obcy - człowiek nie powinien tego robić dla obcego, gdyż zatraca swoje własne jestestwo. Pomóc komuś jak tylko się da, a zatracać własne zdrowie fizyczne i psychiczne nie jest tym samym. Rozważ moje słowa na spokojnie. Wracając do 'ukochanego'; czy ten człowiek może zna, utrzymuje kontakty, lub kiedykolwiek usiłował znaleźć kontakty z innymi rodzicami po stracie potomstwa? Nikt nie zrozumie inwalidy na wózku jak drugi pasażer wózka. Tylko osoby z podobnym doświadczeniem, są w stanie dotrzeć do sedna jego problemu. Tylko wśród takich osób może poczuć się naprawdę zrozumiany w tym co czuje i tylko dzięki osobom po podobnej stracie może zechcieć próbować układać swoje życie od nowa. Przypuszczam, że 'źle' odbyta żałoba po strata dziecka jest kluczem do jego zdrowia. Ona_ - proponuję zamiast szukania kontaktów z jego wyraźnie niedojrzałą matką czy czytania tematów o depresji w internecie, które z tego piszesz nic konkretnego nie wnoszą, poszukania raczej fundacji, związku czy choćby grupy wsparcia rodziców po stracie. I teraz uwaga - podejmij decyzję czego rzeczywiście pragniesz? Jego powrotu do zdrowia i tzw. normalności czy świadomości, że 'jesteś mu potrzebna'? Tak bardzo się dla niego poświęcasz, bo jest chory na depresję i nie wie co mówi zrywając z Tobą? A jeśli wydobędzie się z matni nieukojonego bólu Hioba i stanie na nogi dziękując ostatecznie za Twoje towarzystwo? Oczywiście to jedna z możliwości, bo przecież może tez przejrzeć na oczy i docenić Twoją obecność w jego w życiu. Lecz weź Ona_ moje dywagacje pod uwagę dla własnego dobra i zastanów się czy to co czujesz do tego człowieka jest szczerą miłością czy raczej potrzebą poświęcania się. Miłość daje wolność, to drugie zniewala. Pomóż człowiekowi, lecz nie zapominaj o sobie :).
  25. Glyn

    Partner DDA

    Najlepsze co możesz zrobić dla tej osoby, to znaleźć sposób na przekonanie jej do rozpoczęcia terapii dla DDA. Samodzielnie nic a nic nie wskórasz, lepiej w to uwierz. Terapie DDA, nie muszą od razu polegać na uzewnętrznianiu przed obcym człowiekiem swoich problemów. Dla osoby z syndromem DDA, sama myśl o pójściu do psychologa czy psychiatry może wzbudzać ogromny lęk przed 'koniecznością' obnażenia się, ujawnienia fałszywie rozumianej słabości. A przecież osoba z syndromem całe życie stara się udowadniać innymi oraz sobie, że jest silna. W wielu miastach istnieją otwarte grupy wsparcia, gdzie można na początek pójść jedynie po to, by się przekonać, że inni ludzie doświadczają/li czegoś podobnego w domu. Można usiąść z boku i zwyczajnie posłuchać ludzkich historii, oswoić świadomość własnej traumy na tle innych traum. Z czasem coś w (nowym w grupie) człowieku pęka i pewnego dnia sam zaczyna mówić o sobie, wyrzucać z wnętrza przykre wspomnienia. Z czasem słuchając innych DDA rodzą się w głowie rady dla nich, tym samym otwiera się gotowość do wysłuchania rad dla siebie. Powstaje też gotowość do podjęcia indywidualnie ukierunkowanej terapii dla danej osoby. Jak przypuszczam dla Twojego partnera najtrudniejszym jest przyznanie sobie prawa do słabości, a tym samym prośby o pomoc. Do niczego go nie zmuszaj. Lepiej spokojnie, acz stanowczo proponuj pójście na grupę wsparcia bez stawiania warunków. DDA można porównać do wystraszonych i dzikich stworzonek zagubionych w gąszczu społecznych niuansów. Niezwykle trudno zdobyć ich zaufanie, za to bardzo łatwo zranić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...