Skocz do zawartości
Forum

olimpia_p

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez olimpia_p

  1. Ja podejrzewam, że w okresie depresji za mało jadłeś i teraz możesz mieć niedobory mikroelementów i witamin, i stąd te odczucia.
  2. Wg mnie sny są pewną formą interpretacji, dokonywanej przez nasz umysł (świadomość, ja) tego, co ma do przekazania nam matryca naszej duszy w Nadprzestrzeni (Wyższe Ja). Treść i forma przekazu zależą ogólnie od rozwoju duszy i sumy zebranych przez nią doświadczeń. Przekazywane wskazówki ułatwiają życie, kierowanie nim. Ostrzegają, zapowiadają. Bardzo wielu wynalazców twierdzi, że gdyby nie ich sny, nie wpadliby na swoje genialne rozwiązania! Gdy ja mam jakieś duże dylematy, szukam rozwiązania w śnie, tzn. "zamawiam odpowiedź" albo kontaktuję się w inny sposób ze swym aniołem. Jedne z ciekawszych snów, jakie miałam, to te, w których... ktoś coś mówił do mnie w zupełnie nieznanym mi języku. Zdarzyło się tak kilka razy, potem na forum tłumaczy analizowaliśmy "przekaz". Nie było to łatwe, bo nie wiedziałam, jak to zapisać - pisałam fonetycznie. Niestety, notatka z tego akurat snu gdzieś mi się wykasowała, a ja już nie pamiętam, co to był za przekaz i w jakim języku. Czasem zdarza się, że mówię w jakimś w języku, który nie jest mi całkiem obcy, ale na jawie nim nie mówię. Tak więc sny stanowią znaczącą część mojego życia i nie mam wrażenia, że stanowią "śmieci". Jestem bardzo szczęśliwa, mając sny :-)
  3. olimpia_p

    Obrażony ksiądz

    Wiem, przepraszam za nieprecyzyjną wypowiedź. Z tym ocenianiem miałam na myśli to, że autorka wątku obgadała i oceniła księdza w rozmowie z koleżanką.
  4. Mojemu ojcu też się nigdy nic nie śniło. Ale tak naprawdę każdy śni. Fazy REM oczywiście występują, jest to fizyczny objaw tego, że dusza wyszła z ciała i "wędruje po astralu" (co materialiści nazywają "marzeniami sennymi"). Jeśli ktoś twierdzi, że nie ma snów, to są różne możliwe wytłumaczenia: - pija często alkohol lub zażywa leki nasenne - budzi go budzik - budzi się ze świadomością, że zaraz musi "pędzić do pracy" - śpi zbyt krótko, budzi się (na budzik) w ostatniej fazie REM, która jest najdłuższa - śpi bardzo głęboko, a fazy delta są wydłużone Powyższe okoliczności mogą stać za tym, że się snów nie pamięta, ale nie oznacza to, że one nie występują. Jeśli występują fazy REM, muszą być też marzenia senne. Jeśli brak (w badaniu) faz REM, świadczy to o zaburzeniach funkcjonowania organizmu. Jeśli zapamiętywane sny są chaotyczne, nieprzyjemne, jest to odzwierciedlenie emocji targających śniącego na jawie. Ja ogólnie jestem osobą zdrową i poza opisywanymi wcześniej problemami z matką nie mam problemów natury emocjonalnej, więc te moje sny są spokojne i przyjemne. Czasem mówią o czymś nieprzyjemnym, przed czymś ostrzegają, ale ogólnie nie wzbudzają mojego niepokoju. Tak było przez wiele lat aż do śmierci ojca. Po tym wydarzeniu aż przez 3 miesiące, noc w noc, miałam niemiłe i bardzo chaotyczne sny. Skończyły się pewnego dnia i obecnie jest tak jak dawniej. Jak wspomniałam, eksperymentowałam już w dzieciństwie z "zamawianiem snów", w dorosłym życiu próbowałam snów świadomych (ze świadomym wychodzeniem z ciała) i osobno wychodzenia z ciała, można więc powiedzieć, że dość bogate doświadczenia ogólnie ze snami mam. Właściwie to nawet chciałabym mieć często sny świadome. Dlaczego? Bo można w nich robić WSZYSTKO (w astralu nie ma tych ograniczeń, jakie są na Ziemi, przykładowo, można LATAĆ SOBĄ, albo np. mogę w takim śnie normalnie słyszeć), można podglądać przyszłość i przeszłość, podglądać swoje przeszłe i przyszłe życia itd). Ale to nie jest takie proste: hop siup i jestem w śnie świadomym. Jak wszystko, wymaga to treningu. Trzeba być też silnym człowiekiem, bo słaby przy eksperymentowaniu ze snem świadomym może nabawić się kłopotów (może mieć problem z odróżnianiem jawy od snu). Jeśli ktoś ma problem z zapamiętywaniem snów, a chciałby je pamiętać, to również musi się do tego przyłożyć, tzn. zacząć ćwiczyć. Ćwiczenie w zapamiętywaniu snów należy rozpocząć od przygotowania przyborów do pisania tak, by były zaraz przy łóżku, pod ręką. I powtarzać sobie przed snem: Jak tylko się obudzę, będę pamiętać swój sen i zapiszę go. Na początku oczywiście może to nie zadziałać, ale za którymś razem zaskoczy.
  5. olimpia_p

    Obrażony ksiądz

    Miłość nie jest niczym złym, niech się podkochuje. Zło to ocenianie innych, autorka wątku już za to przeprosiła i jest ok. Nie ma już sensu tego rozgrzebywać. A w tej relacji to ksiądz jest dorosły i to on odpowiada za nią (tę relację).
  6. Dziękuję za kolejne wskazówki. Z Chomika nie korzystam, wydaje mi się, że książki umieszczane są tam w sposób nielegalny. Już zaplanowałam odwiedziny mamy za 4 dni, ciekawa jestem, jak pójdzie :-)
  7. Zgadzam się z ka-wą, to może być to. Pytanie tylko, czy zadałaś, srzepo, pytanie, dlatego, że nie wiesz, o co chodzi i nie wiesz, co mówić koleżankom, czy też cała sytuacja stanowi dla Ciebie problem, który chciałabyś zlikwidować?
  8. Rozmowa z psychologiem to nie to samo co z przyjaciółką. Psycholog szuka przyczyn. Np. może zdarzyło się w Twoim życiu, w przeszłości, gdy byłaś znacznie młodsza, że ktoś się odrzucił? Może np. ojciec odszedł od Was?
  9. A co by Twój ojciec powiedział, gdybyś była w "podobno poważnym związku" z mężczyzną nieco starszym od Twojego ojca?
  10. Ja myślę, że tu chodzi o coś innego niż reaktancję. Ewela, moim zdaniem Ty się czegoś bardzo boisz, np. że on odejdzie albo że stracisz jakąś kontrolę nad im, o ile jakąś posiadasz. I tak nieświadomie reagujesz atakiem na niego. Co z tym zrobić? Uświadomienie sobie problemu po Twojej stronie to już połowa sukcesu. Może najpierw porozmawiaj z partnerem o tym swoim problemie? Powiedz mu, że jeśli on zauważy u Ciebie znów atak, to niech Ci o tym powie spokojnie, np. słowami "Ewela, znów masz atak, uważaj". Sama tego nie zauważysz, bo działasz w amoku. Po tych słowach powinnaś się postarać uspokoić, wyciszyć. Z czasem nauczysz się nad tym panować.
  11. "Mam 170cm i wzę 47kg (przed ochudzaniem 56kg) A mimo to jestem za gruba." Jesteś za chuda! Ja mam 164 cm wzrostu i gdybym miała ważyć przy tym 47 kg, to bym wyglądała jak po wiadomym obozie.
  12. Jak tylko złapiesz się na pesymistycznych myślach, natychmiast pomyśl o czymś optymistycznym. Na początku może to być trudne, ale ćwiczenie czyni mistrza. A myśl wpływa na rzeczywistość (udowodnione naukowo na cząstkach elementarnych - ich zachowanie zależy od wpływu myśli obserwatora i od samego faktu obserwatora).
  13. Ka-wa, autorka wątku nie opisała żadnego jednego snu, tylko wskazała, co się w jej snach powtarza. Na tej podstawie trudno coś tak od razu wyrokować. Dlatego wypytałam o sytuację na jawie. Ale nie dostałam odpowiedzi. Od niej uzależniałabym interpretację. Interpretacja snów prawie nigdy nie jest łatwa, ale daje frajdę, jest dla mnie rodzajem szarady. Jeśli chodzi o "wiarę w sny". W naszej kulturze nie uczy się tej wiary, w każdym razie nie w mojej rodzinie. Mama zawsze moje sny kwitowała słowami "sen mara, bóg wiara", czego zresztą nie rozumiałam. Ale już jako 6-7-letnie dziecko wiedziałam, że sny można sobie zaprogramować. Obecnie jednak nie programuję snów, bo lubię, jak są dla mnie niespodzianką, i bardzo lubię swoje sny. Tak więc: ani nie myślałam o śmierci ojca (naprawdę nie miałabym powodu, nie był to super człowiek, ale nie był też zły, był spokojny, lubił sport, po jego śmierci wszyscy byli bardzo zszokowani, bo nawet ludzie znający go tylko z widzenia zapamiętali go jako spokojnego i wysportowanego człowieka. Tak więc w życiu przez głowę nie przeszłaby mi myśl, że dobrze by było, gdyby umarł. Co innego "głos". Otóż na pogrzebie babci coś mi powiedziało, że następny będzie tata, ale zaraz odgoniłam od siebie tę myśl jako niedorzeczną. Babcia natomiast żegnała się ze mną 2 razy w śnie, na pół roku przed śmiercią. Ale ze względu na jej ciężkie choroby jej śmierć była spodziewana. Nie było też tak, że wierzę, że sny się spełniają, więc pod tym kątem na nie patrzę. Miałam już tysiące snów, każdej nocy mam 2-3 i naprawdę za dużo w nich elementów wskazujących na to, że nie są to "przypadkowe obrazy" i efekt "resetowania umysłu". Ale też sen snowi nierówny. Z grubsza jest 5 kategorii snów.
  14. Właśnie dlatego wystawianie walizki za drzwi to nie jest dobre rozwiązanie, o ile nie jest poprzedzone ulitmatum. Bo gdy syn kiedyś zrozumie psychologiczne podłoże problemów, może mieć pretensje do matki o całą sytuację i niezapewnienie specjalistycznej pomocy, a do tego jeszcze "wyrzucenie z domu". Jedna z moich kuzynek została wyrzucona przez matkę z domu, gdy była studentką. Nie wiem, co co poszło, i co z tego, że była dorosła. To było dla niej b. emocjalne przeżycie i uraz na całe życie (teraz ma 36 lat i własną rodzinę, ale już za granicą, czyli z dala od rodzinnego domu, rozbitego zresztą).
  15. MagdaZuk, dzięki za poradę. Tę książkę może kiedyś uda mi się zdobyć, na razie jest trudno dostępna. Miałam dziś byś u mamy, po drodze z innego miasta, oddalonego o setki km od tego, w którym mieszkam, ale okoliczności sprawiły, że wracałam bardzo późno i nie miałam czym pojechać, w rezultacie wróciłam do domu do siebie. Trochę szkoda, bo byłam ciekawa, jak mi pójdzie po forumowej terapii :-). Nie wiem, kiedy następnym razem się do niej wybiorę, ale kiedyś się wybiorę...
  16. Jeśli chodzi o teorie naukowe dotyczące snów - uważam, że myli się przyczyny ze skutkami. Wszystko, co się dzieje w organizmie jest chemią, ale za tą chemią jest fizyka kwantowa. To ona jest na pierwszym miejscu, to w niej jest praprzyczyna (myśl). Częsty błąd w powoływaniu się na badania naukowe polega na przywoływaniu badań z "mainstreamu" nauki, tego, co ktoś kilkadziesiąt lat temu napisał i stało się to "niepodważalną prawdą", dogmatem. Jak funkcjonuje współczesna nauka, to ja zdążyłam poznać od kuchni (studia doktoranckie na UW). Jak już pisałam w innym wątku, wiele osób (niekoniecznie naukowców) poświęciło kawał życia badaniu snów, np. Sylvie Browne czy Ewa Seydlitz. Jest też plemię, którego filozofia życia jest oparta na interpretacji snów (zapomniałam jego nazwę). Jak wspomniałam w innym wątku, sama od ok. 20 lat interesuję się snami, zapisuję je. Czasem mam sny świadome. Często miewam sny prorocze. Proszę wytłumaczyć mi w oparciu o badania naukowe fakt, że dostaję w śnie symboliczną informację o śmierci ojca z pewnym wyprzedzeniem (a nic nie wskazuje, by miał umierać, był w pełni sił, zdrów, jedynie miał problem ze wzrokiem) albo o sytuacji, w której razem z mamą załatwiam formalności związane ze śmiercią taty, który to sen przyśnił mi się na dzień przed śmiercią taty? Albo sen, w którym oglądam artefakty, których w tym życiu na oczy nie widziałam ani o których nie czytałam (w ogóle nie czytam fantastyki, a nawet zwykłych powieści prawie wcale już). Jak wytłumaczyć sny, z których wynika, że moja przyjaciółka ma kłopoty, o których nic nie wiem, ale zapytana o nie, przyznaje się do nich i potrafi wszystkie sytuacje z mojego snu idealnie przypasować do aktualnie u niej istniejącej sytuacji życiowej? Mogłabym jeszcze wiele takich pytań zadać. Dla mnie sny są bardzo ważne. Przyjdą czasy, kiedy ich istota zostanie właściwie przez naukowców wyjaśniona, a ludzie będą powszechnie zwracali na nie uwagę. Wydaje mi się, że stanie się to dopiero po roku 2040. Póki co, zachęcam wszystkich do przypatrywania się swoim snom. Chętnie pomogę w ich interpretacji, na ile będę mogła.
  17. Ofiary przemocy są pewnie tak bardzo zastraszone, że boją się, że jak odejdą gdzieś, to wpadną z deszczu pod rynnę. Czasem zła teraźniejszość wydaje się lepsza od niepewnej, nieznanej przyszłości. Ta przyszłość może być np. bez przemocy, ale w inny sposób trudna. Są ludzie, którzy bardzo boją się zmian. Sama mam kuzynkę, która ma męża tyrana, nie mają dzieci i już dawno mogliby się rozejść (źle się zaczęło zaraz po ślubie i trwa to już 30 lat). 30 lat to jest większa część życia tej kobiety. Ona nie wie, że może być inaczej. W dodatku mieszka na wsi i boi się, że w razie rozwodu będzie potępiona. Do kościoła razem chodzą i wydaje jej się, że wieś ma ich za zgodne małżeństwo, a prawda oczywiście jest zupełnie inna, tzn. cała wieś wie, jaka jest prawda dotycząca jej życia małżeńskiego. Więc takie osoby prawdopodobnie żyją też w pewnego rodzaju ułudzie i strachu, co będzie, jak "prawda wyjdzie na jaw". Co ciekawe, kuzynka miałaby gdzie odejść (ma samotnie mieszkającego ojca w pobliskim mieście). Zapewne jej się wydaje, że status mężatki i pokazywanie się sąsiedzkiej społeczności i klerowi jako "zgodne małżeństwo" stoi wyżej w hierarchii jej wartości, niż bycie rozwódką, nawet jeśli ma to swoją cenę. Dodam, że kuzynka jest ogólnie osobą bardzo lękliwą i ma bardzo niskie poczucie własnej wartości.
  18. Trzeba z synem poważnie porozmawiać, ale żeby uniknąć krzyków od razu po pierwszych słowach, napisz mu list. Przedstaw w nim, jak widzisz całą sytuację, i że taka sytuacja jest niedopuszczalna, i że stawiasz mu ultimatum: albo się zmieni (nie wiem, może pójdzie na psychoterapię), albo niech się wynosi z domu i sam się utrzymuje, skoro chce żyć po swojemu.
  19. Jeśli brat jest dorosły i sam postanowił "zniknąć", to nie wiem, czy fundacja w ogóle podejmie się poszukiwań... Każdy człowiek ma prawo żyć wedle własnych wyborów... brat wybrał tak. Jest to bolesna decyzja dla reszty rodziny, to prawda, ale jeśli tu, gdzie mieszkał, był nieszczęśliwy, a gdzież tam może być szczęśliwy, to nie lepiej myśleć nim ciesząc się jego szczęściem? Chyba na tym miłość polega, by cieszyć się szczęściem kochanej osoby? Smucąc się na okrągło szkodzi się przede wszystkim sobie, energia smutku jest niska, dusza zdominowana przez smutek uzewnętrznia się w ciele, które może przez to zacząć szwankować...
  20. Nie wiem, co czuje osoba chcąca się powiesić, ale... temat samobójstwa zgłębiałam kiedyś od strony duchowej. Nie mam tu na myśli żadnej konkretnej religii, lecz jakby sumę tego, co się mówi o samobójstwie w różnych religiach i kulturach. Z moich poszukiwań wynika, że: - we wszystkich religiach i kulturach samobójstwo jest potępiane, z różnym uzasadnieniem - w filozofii reinkarnacyjnej (a taka w skali globu przeważa, tzn. większość kultur uważa, że żyjemy w cyklu wcieleń i uważali tak nawet pierwsi chrześcijanie oraz Żydzi w czasach Jezusa, na co wskazują m.in. pewne ustępy z biblii) samobójstwo jest uważane jako pozbawione sensu, ponieważ celem konkretnego życia jest przerobienie lekcji. Jeśli dana lekcja nie zostanie przerobiona, to zostanie do przerobienia w następnym życiu. Czyli jak w szkole: nie dostałeś promocji do następnej klasy - repetujesz rok. Opłaca się? - czyli z punktu widzenia filozofii reinkarnacyjnej wygląda to tak: popełniasz samobójstwo i zamiast potem wybrać sobie nowe lekcje do przerobienia, wcielasz się w kolejne ciało, by przerobić to, z czym sobie ostatnio nie poradziłeś.
  21. "Z energicznej, towarzyskiej, pełnej życia dziewczyny został kompletny wrak człowieka." Czyli jednak byłaś zdrowa... skoro tak, to da się to wszystko cofnąć albo załagodzić (ale nie wiem jak poza tym co już Ci wcześniej napisałam). W każdym razie Ci serdecznie współczuję, że w tym wieku masz już takie poważne problemy zdrowotne. Ja wprawdzie czasem przeżywam duży stres (bo intensywne życie prowadzę), ale ogólnie nic poważnego mi nie jest. Tylko że ja przejeżdżam tysiące km rocznie na rowerze, a to jakieś znaczenie ma.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...