Skocz do zawartości
Forum

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla 'bags'.

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Forum
    • Forum Zdrowie
    • Forum Ginekologia
    • Forum Psychologia
    • Forum Żywienie i fitness
    • Forum Ciąża i dziecko
    • Forum Uroda
    • Forum Seks
    • Forum Gry i zabawy
    • Forum Humor
    • Forum Dom
    • Forum Ślub
    • Forum Hobby
    • Forum Kuchnia
    • Forum Interpretacja badania krwi
    • Forum Nerwica
    • Forum Alergia
    • Forum Konkursy
    • Forum Chirurgia plastyczna
    • Forum Kobiety
    • Forum Odchudzanie krok po kroku
    • Forum Porady prawne
    • Forum Zdrowe zęby
    • Forum Komunikaty
    • Forum Problemy skórne
    • Forum Aktualności
    • Forum Projekt Zdrowe kolano
    • Forum Kamica Nerkowa
    • Forum Żywienie w chorobie
  • Forum Zranione serce Forum Zranione serce
  • Forum męskie sprawy Forum męskie sprawy
  • Forum Muzykoterapia Psychoterapia Arteterapia Forum Muzykoterapia Psychoterapia Arteterapia
  • Forum Schizofrenia Forum Schizofrenia
  • Psychoterapia Psychoterapia
  • Tabletki antykoncepcyjne Tabletki antykoncepcyjne
  • Aktualności Aktualności
  • Małżeństwo Małżeństwo
  • Depresja lęk natręctwa fobie i inne Depresja lęk natręctwa fobie i inne
  • Samo Życie Samo Życie
  • Forum Psychologia bez spamu Forum Psychologia bez spamu
  • Zdrada Zdrada
  • Forum Astma Forum Astma
  • Serce Serce
  • Nietypowe problemy miłosne Nietypowe problemy miłosne
  • Drukarnia Drukarnia
  • Samotność Samotność
  • WIADOMOŚCI Z POLSKI WIADOMOŚCI Z POLSKI

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


About Me


Płeć


Miasto

  1. Bags niezle mysle ze ta kuracja bedzie skuteczna
  2. Gość

    Zostawił mnie narzeczony

    Bags, dziękuję za te słowa, dodały mi otuchy, jednak poczucie winy nie znikło, tęsknota też nie zmalała. Boję się życia bez niego, boję się samotności..dziś przyjedzie oddać moje rzeczy, boję się że się rozkleję, wiem że nie powinnam o nic go prosić, jednak nie wiem czy będę potrafiła być na tyle twarda.. Sytuacja w której znalazłeś się Ty też nie jest zbyt ciekawa. Tak myślę sobie jak ciężko jest poznać człowieka, po paru latach nagle, możemy zobaczyć że jest zupełnie kimś innym niż nam się wydawało..to strasznie przykre, ciesze się że Ty się pozbierałeś i potrafisz patrzeć trzeźwym okiem na wszystko. Ja chciałabym umieć choć troche wyciszyć emocje, ale narazie nie potrafię..
  3. js_11

    Kobiety

    Akurat o psychopatach coś wiemy, a mózg kobiet faktycznie jest zagadką. Nie ma tu oszustwa, tylko różne zdania i na dzień dzisiejszy nie udowodnisz czy rację ma autor strony, o której piszesz, czy Bags i pani Kamila.
  4. Gość

    Trudna relacja z partnerem...

    ~Zniesmaczona kobieta Bags Widzę że- jak to się mówi- ziomek z ciebie :) Podoba mi się jak piszesz. Byłbyś pewnie dobrym przyjacielem, masz dużo pod kopułą. Szkoda, że mi zabrakło rozumu i nie odcięłam się wcześniej od psychola z którym jestem bezpowrotnie związana do końca swoich lub jego dni (dziecko związało mnie już do końca). Nawet jak go zostawię to on będzie mnie szantażować dzieckiem i i tak będę musiała oglądać tą jego zakazaną mordę. Tu możemy sobie rękę podać :) W ciągu 3 lat praktycznie przeszedłem wszystkie etapy od relacji partnerskiej przez toksyczne, hybrydowe bo 3 osobowe małżeństwo bez dziecka w pierwotnej wersji, po komiczny z perspektywy czasu rozwód z zaprzeczeniem ojcostwa z winy żony - zdrada eks - w tle. Przypadki jakie poznałem do dnia dzisiejszego, to nawet małżeństwa ze stażem mocno ponad dekadę. Na to nie ma jednoznacznej reguły w odniesieniu do pojęcia czasu. Co do szantażu dzieckiem niczym kartą przetargową, to pokusiłbym się tutaj na Twoim miejscu o solidną konsultację prawną, mającą na celu przyznanie alimentów, ale skazujących go na ograniczenie lub odebranie praw rodzicielskich. A potem zmiana wszystkiego od podstaw - adresu, numeru telefonu i etc. Robisz za potoczną padlinę :) To oddziaływanie co prawda nigdy nie zniknie, ale można je skutecznie zminimalizować, by nie było to w przyszłości tak męczące. Ja od dobrych 3 lat po rozwodzie żyję na zasadzie, że w razie "w", czyli gdyby ta parszywa przeszłość się odezwała - to nikt z mojej rodziny i najbliższych przyjaciół - a tu selekcja była gruntowna po wyjściu na prostą - nie wie gdzie jestem. Są sposoby na skuteczną walkę z tym ustrojstwem :)
  5. Gość

    Trudna relacja z partnerem...

    Bags ! Uważam, że się mylisz. Zniesmaczona kobieta ! Przeczytaj dokładnie to, co sama napisałaś. Wyrwałaś żonatego faceta i wtedy Ci to nie przeszkadzało. Czego oczekiwałaś ? Księcia z bajki ? Spójrz może na siebie. Jak dla mnie to przyganiała motyka gracy a oboje byli jednacy.
  6. Gość

    Rozwód, nowy partner i rozstanie.

    Bags Gdy emocje biorą górę... wyłącza się myślenie, logiczne myślenie ;) To najlepsze zdanie w całej tej śmiesznej dyspucie. Zauważyłem, że wszystkie Panie niejako z automatu stają po stronie "Musze27" i są skłonne potępiać jej partnera, bo obiecywał dom i małżeństwo a zwiał i w dodatku swoją Lubą powiadomił o tym krótkim esem. Facet ten uznany został za dupka, cudaka, dupę wołową i kryptogeja. Hahaha ! Drogie Panie ! Może zachowajcie odrobinę obiektywizmu, przeczytajcie całą dyskusję a nie tylko pierwszy wpis i dopiero wtedy zabierajcie głos. "Musze27" wypowiadała się już kilkanaście razy i przecież jej ocena byłego partnera, to po prostu laurka. Ona nie może się go nachwalić . Jego jedyną winą jest to, że zwiał, jak na niego nakrzyczała, że poświęca jej zbyt mało czasu i uwagi. Zechciejcie łaskawie zwrócić uwagę, że nie takie jego zachowanie nie było spowodowane chodzeniem z kumplami na piwo ale zaangażowaniem w pracę zawodową. Pewnie chciał zarobić na dom, który obiecał "Musze27". Mnie się zdaje, że facet miał już po prostu dość emocjonalnych albo nawet nadmiernie emocjonalnych zachowań swojej partnerki.
  7. Rodzynek Sułtański, dzięki, ale sam sobie poradzę. Bags tworzy rozbudowane wypowiedzi, w których nie ma żadnej treści. Datoja Ja natomiast staram się wykazać ze jednak wiele zła wynika nie z konstrukcji świata, ale ze złej woli człowieka. To, że dzieło nie jest doskonałe, może paradoksalnie wynikać z tego, że doskonałe być nie może, jeśli inteligentne samoświadome stworzenia zostały obdarzone możliwością wyboru. Nie muszą wybrać dobrze. Mogą wybrać źle. Nie zgadzam się, że wybierają to, co muszą, a jeżeli nawet, to ze względu na złe wybory innych ludzi , a nie fuszerkę Boga. Czyli Bóg dał ludziom nieświadomość, żeby mogli wybierać źle i wiedział, że to uczynią. Nadal nie jego wina? Wybory ludzi... tak jak pisałem one z czegoś muszą wynikać, bo człowiek nie może mieć mocy stwórczej żeby stworzyć sam siebie i móc dzięki temu w pełni odpowiadać za swoje decyzje. Próbujesz bronić personalizmu, a tego nie uda Ci się zrobić, bo ten pogląd już jest od dawna obalony. (no i tu jest jeszcze problem takich sytuacji jak moja, co mocno obciążałoby ewentualnego Boga) A co do sztuki, to nie potrzebowaliśmy jej do samego przetrwania, ale człowiek ewoluował dzięki losowym mutacjom i ich adaptacji do środowiska. Piękno nie istnieje obiektywnie, tylko my je odbieramy, bo dzięki samemu temu poczuciu mieliśmy motywację by przeżyć i się rozwijać. Człowiek dostosował się dzięki innym cechom niż te, które są potrzebne tylko do prymitywnego przetrwania. Bags "Sekret PL"; wsio jest na yt. ... i wszystko jasne :D Bags A tam podważyłem Twoje w 50% potłuczone fakty i nie podałem żadnych argumentów, by nie robić z tego wykładu, bo po co??? Wymyśliłeś sobie, że niby jesteś ekspertem i teraz możesz podważyć dowolną rzecz bez dowodu i podeprzeć się "autorytetem", a nawet nie wiesz, że psychopata może wydawać się z zewnątrz uosobieniem wszelkich cnot, bo wielu właśnie taką przyjmuje taktykę? Biznesmen będący kochającym ojcem robi przekręty na miliony i wpada dopiero po dłuższym czasie, albo z zewnątrz kochający ojciec, a męczy psychicznie swoje dzieci przedstawiając im rzekomo dobre wartości i tępiąc je za to, że ich nie przestrzegają itd. Bags Jak masz jakąś wiedzę, to wchodząc w spór z kimś, zacznij to w sposób kulturalny i spróbuj skonfrontować to co wiesz, z tym co już zostało powiedziane i odwrotnie - napisz co wiesz, by wywiązała się z tego konstruktywna dyskusja dla każdej ze stron. Zwłaszcza z pożytkiem w ostatecznym rozrachunku dla autora wątku. Po pierwsze sam zastosuj się do tej rady. Bo nie wiem, czy Ci wiadomo, że psychologowie umywają ręce od leczenia psychofaga z racji tego, że nawet Ich potrafią przerobić na swoją modłę w mgnieniu oka. Głupoty piszesz. I jeszcze to określenie z kafeterii... Psychopaci sami nie chcą się leczyć, bo uważają, że ich zachowanie jest w porządku. Bags A tam głos zabrała kobieta jakbyś zdążył zauważyć; bez urazy nie dość że specjalistka, to jeszcze przedstawicielka płci pięknej, wobec której autor wytoczył dość ciężkie zarzuty. Wybrnęła lakonicznie i zdawkowo z tego ataku z klasą Autor nie dostał odpowiedzi, o którą mu chodziło. Poza tym nie było tam żadnego ataku, tylko wątpliwości i strach, więc jeśli masz do kogoś pretensje o "atak" to do autora książek i strony, na którą powołał się 17-latek.
  8. Gość

    Bóg, Nauka i "Ból Istnienia"

    ~Rodzynek Sułtański Bags bez urazy, ale nie jesteś Wszechmogącym i nie masz wiedzy absolutnej. Włazisz w cudze dyskusje, zupełnie nie wczytując się w zagadnienie, pitolisz ( za przeproszeniem) jakieś androny ( kto to rozkmini, temu medal ), bez przerwy (niczym świadek Jehowy) snujesz jakieś porównania, żonglujesz parabolami z tyłka wyjętymi i myślisz, że pozjadałeś rozumy. Bo co? Bo masz jakieś traumatyczne doświadczenia z rozwodem i nabytą wiedzę w tej materii? Snuj więc wokół tych tematów, resztę zostaw w spokoju. Drażnisz. Wiesz co? Zanim zabierzesz się za krytykę pod adresem chłopaka, zechciej go łaskawie zrozumieć. Już nawet Datoja wykłada Ci jak krowie na rowie, a Ty dalej swoje. A Ty kto? Muzułmański moher? Czy Wnuk kogoś z talibów z paszportem polsatu? Może i nie jestem Wszechmogącym, ale poznałem dość dobrze podstawy zakłamania od strony KK względem głoszonych prawd z ambony, czego raczej nie mogę powiedzieć o Tobie. Wolność mojego słowa i poglądów to prawo mi zezwala głosić, a że Tobie nie idą w parze - Twój problem, mi nic do tego, Ty nie zabronisz mi zabierać głosu. Co do osobistych doświadczeń rozwodowych - są one zgoła inne, a czy traumatyczne - to zdecydowanie czas przeszły dokonany. Poza tym to nie Twój biznes jak nie znasz istoty sprawy od a do z-et. Ironii, niedomówień i zachęty skłonienia kogoś do głębszej refleksji nie czaisz Waść, to wyhamuj, by Cię nie ściągali z drogi. Nie wiesz i nie czytałeś - i już nie doczytasz o co Nam poszło - to z całym szacunkiem racz się odstosunkować po całości ode mnie. Z wyrazami należytego szacunku.
  9. Bags A to jak mniemam wkurza JS 11 wobec mojej osoby, że znalazł się ktoś, kto nie pasuje pod Jego system wartości i pojmowania istoty sprawy w pewnych tematach, bo już spięcia na tym polu mieliśmy między sobą. Chodzi o wyjaśnianie swojego zdania i o nic więcej. Piszesz coś bez żadnych argumentów i chcesz żeby przyznać Ci rację, bo tak. A w innym temacie podważyłeś oczywiste fakty i też nie podałeś żadnych argumentów.
  10. Gość

    Kobiety

    js_11 Wypowiadasz się tak, że nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałem, np z tym betonowym butem :D Psychopatę jest bardzo łatwo zrozumieć, taka łopatologia i oczywistości, a kobiety pewnie nie da się zrozumieć, ale właśnie dlatego pozostaje tu duże pole do interpretacji Mylisz się i to bardziej niż myślisz jeśli chodzi o zaburzenie osobowości w terminologii, jaką się tu posługujemy w oparciu o przypis autora wątku w konfrontacji z kobietami. A to z tej prostej przyczyny, na podstawie której po wyjściu takiego osobnika - czytaj psychopaty - z gabinetu specjalista psycholog/psychiatra ma nieodpartą chęć wbić zęby w futrynę. Ciekawe dlaczego? Ironia żartu, która jest faktem dla osób, które miały bliższą styczność z takimi osobnikami. Ja coś o tym wiem nad wyraz dobrze, nie tyle od strony osobistej, co zawodowej. Dlatego z taką łatwością przychodzi zarówno krytykowanie z zachowaniem taktu względem kogoś, kto rzuca się z motyką na księżyc, nie mając zielonego pojęcia o czym mówi, pisanie o tych zagadnieniach w różnoraki sposób i odnosząc się do pewnych grup ludzi uzależnionych, jak i ostrzeganie przed pochopnym wchodzeniem w ten niebezpieczny dla - bez urazy - laika temat, zwłaszcza osoby w wieku zbliżonym jak autor tego wątku. Wróć do wypowiedzi Pani Kamili, bo coś Ci się pokićkało. js_11 Bags, czytałeś stronę, o której mówimy? Autor nie pisze jak poderwać kobietę, tylko ostrzega przed kobietami. Jak widzisz, na samym początku postawiłem w ciemno trafną diagnozę, mając ku temu pełną świadomość, że autor tej strony perfekcyjnie zna techniki manipulacji na podświadomości naiwnych ludzi. "Kup książki, zapisz się na kurs a ja cię poprowadzę" i etc. A takich pseudofachowców nawet w internecie jest na pęczki. Jak to mawiają żartobliwie ludzie? Praktyka czyni mistrza? Coś w ten deseń w każdym bądź razie. js_11 Wg mnie to oczywiście przesada, ale nie wiemy jak jest naprawdę, nie możemy się więc wypowiadać i stwierdzać, że kobiety są na pewno dobre, tylko dlatego, że tak chcemy. dobre powiedzenie mówi, że milczenie jest złotem, tak i w tematach, w których nie masz obycia dobrze jest zachować minimum kultury przez milczenie, choćby z racji wystawienia się na ośmieszenie. js_11 Wiemy, że kobiety mogą mieć też męskie cechy mózgu i też mogłoby być tak, że właśnie te kobiety są dobre i fałszują obraz płci jako takiej. Żeby mówić coś na pewno, trzeba znać fakty, a nie znamy ich w tym temacie. Jak wyżej - z całym szacunkiem, poznaj prawie jak abecadło fakty, a dopiero potem zabieraj głos, bo trudno się powstrzymać od śmiechu czytając takie wywody w oparciu o narząd zwany mózgiem. A to z tej prostej przyczyny, że tak postawione stwierdzenie nosi znamiona gwałtu na nim.
  11. Gość

    związek z mechanikiem

    Ja tu nie widzę z Twojej strony żadnej chęci konwersacji, tylko stawanie okoniem i oburzanie się pod każdym argumentem, który jest nie po twojej myśli i zmienianie wersji na "właściwą" w zależności od aktualnych potrzeb w dynamicznie rozwijającej się dyskusji. Może szybciej dojdziemy do ładu, jeśli napiszesz wprost o co się rozchodzi i co konkretnie chciałbyś tutaj przeczytać, nie wiem. Bo jak na razie, to istotne informacje nt. Waszej relacji trzeba z Ciebie na siłę wyciągać, aniżeli byś je podała w pierwotnym pierwszym wątku tego tematu. ~zainteresowana2211 widzi sie ze mna raz na 2 miesiace bo ,nie ma jak nie ma czasu nie ma kiedy, a co mysleniu ze jestem pepkiem swiata BAGS jaki jest twoj zwiazek? Mój... paradoksalnie zgoła odwrotny czasowo do Twojego, jeśli chodzi o częstotliwość spotkań i kontaktu, gdzie każda ze stron ma czas na swoją pracę, pasję i etc. Wracając do Ciebie - to na podstawie prostej kalkulacji w przeciągu roku mamy 6 randek... dla Ciebie to JUŻ jest roczny związek; dla niego, to raptem 6 niezobowiązujących spotkań. No bez jaj dziewczyno!!! No dobra, widzę że łagodna terapia nie działa, więc teraz posłuchaj. Najwidoczniej ten koleś nie szuka dziewczyny do związku, tylko laski do łatwego, szybkiego i niezobowiązującego bzykanka. Jak tylko wyczuł, że zaczynasz brać na poważnie waszą relację i oczekujesz czegoś więcej po tym układzie, to się z niego ewakuował. Owszem, spotkał się z Tobą jeszcze kilka razy, może liczył na powtórkę z rozrywki, może nie miał nic lepszego do roboty akurat, ale jednego możesz być raczej pewna na 100% że już wtedy urabiał kolejną naiwną dziewczyną na te same ckliwe bajeczki. ~zainteresowana2211 akceptuje jego zawod lubie jak to robi itp ale nie kosztem zwiazku czy to tak trudno zrozumiec??!?!? Tyle tylko, że to w najmniejszym stopniu nie przypomina realnej definicji bycia w związku względem Twojej ideologii Waszego związku tak ku gwoli ścisłości. Jest takie powiedzenie, że facet jest haremowym kurierem w odniesieniu do ilości partnerek, gdzie jedna z nich - czytaj Ty - jest w tym wszystkim metaforyczną kołdrą, jeśli wiesz co mam na myśli. Innymi słowy, dla niego Wasza relacja to potoczny friendzone; dla Ciebie - o zgrozo - związek.
  12. Gość

    Nie nauczyłam się pracować

    Fakt że akurat w Polsce tytuł mgr się zdewaluował i często jest- jak to chyba Bags słusznie nazywa- paragonem za czesne.Ale to tez trzeba podkreślić znowu ze nie zawsze- bo obraza się z kolei tych ciężko pracujących studentów trudnych kierunków- i znowu, pisząc trudnych nie wykluczalabym żadnej filologii czy tam pedagogiki- bo wszystko jest względne a ludzie maja niestety tendencje do umniejszania tego co robią inni. Bardzo niedobry jest ten przymus studiowania - studia powinny być dla ludzi którzy głębiej interesują się danym kierunkiem nauki, a nie dla podwyższenia kalifikacji zawodowych- bo podwyższają je de facto tylko fikcyjnie a potem i tak wszystkiego trzeba uczyć się w praktyce i samemu
  13. Gość

    Gdzie ta ,,prawdziwa" miłość?

    Ziew nudy. Bags z takim nastawieniem i takim nudnym słowotokiem nigdy nie znajdziesz dziewczyny bo szukasz mamusi która się tobą zaopiekuje. Ewidentnie jesteś mężczyzną który potrzebuje mamusi żeby mu gotowała, sprzątała, opiekowała się nim na dobre i złe i poklepywała po główce, dobry chłopiec, dobry, ten świat jest taki zły ale ty nie, ty jesteś moim kochanym dobrym zdolnym chłopcem, ty jesteś lepszy i bardziej wartościowy od tego całego zepsutego świata dlatego mamusia będzie się tobą opiekować i cię kochać i cie nigdy nie zostawię i żadne twoje wady mi nie przeszkadzają jesteś najlepszy nie to co reszta świata... Takiego kogoś chcesz, ty nie szukasz bratniej duszy ty żądasz od złego zepsutego świata żeby dał ci to co ci się należy bo jesteś lepszy i mniej zepsuty od innych, żądasz mamusi która będzie cię kochać bezwarunkowo i jesteś obrażony na zepsuty świat który odrzuca twoją nieśmiałość czy niepewność jesteś obrażony że masz tyle zalet a świat i kobiety cie zlewają a powinny cie głaskać dobry chłopiec, dobry, tyle osiągnąłeś jesteś taki wyjątkowy i tak cie za to kocham...
  14. Gość

    Gdzie ta ,,prawdziwa" miłość?

    Bags masz zupełną rację. Nasz wykładowca z języka polskiego powiedział że następuje zezwierzęcenie i całkowicie się z tym zgadzam.
  15. Do Bags Jak teraz to czytam, to rzeczywiście wyszło chaotycznie. Chyba chciałem aż za bardzo poruszyć wszystkie tematy na raz. Doszedłem do wniosku, że nie ma sensu rozbijać swojego życia na odrębne wątki i dla każdego wątku zakładać osobnego tematu na tym forum. Moje problemy przecież łączą się w jedną całość. Chciałem też uniknąć sytuacji, w której dla wyjaśnienia niektórych kwestii będę zmuszony kopiować to, co już napisałem w innym temacie. No i długo przymierzałem się do napisania na tym forum, a gdy już to zrobiłem, to odpuściłem sobie korektę wpisu przed wysłaniem. W tym przytoczonym fragmencie artykułu raczej nie odnajduję siebie. Moje poczucie bezpieczeństwa nie zostało zakłócone w rodzinnym domu, lecz właśnie w szkole i na osiedlu. Dom był od zawsze takim moim bezpiecznym azylem, w którym mogłem odetchnąć i mieć pewność że tutaj moi prześladowcy mnie nie dopadną. No dobra, może moi rodzice nie zapewnili mi w tym aspekcie wystarczającego wsparcia psychicznego, bagatelizując sprawę i twierdząc, że to, że padam ofiarą, to moja wina, że na to pozwalam. Po pewnym czasie faktycznie przestałem mówić o tym, co mnie spotyka, twierdząc w domu, że wszystko jest w porządku, i może to był rodzaj maski. No i ja nie jestem ani nie byłem agresywny, jestem łagodny i bezkonfliktowy. Przez wiele lat nie umiałem walczyć o swoje nawet w minimalnym stopniu, agresywni ludzie wzbudzają we mnie strach... Byłem typem ofiary, a nie agresora. No chyba, że czegoś nie zrozumiałem, to poproszę o wyjasnienie innymi słowami. Ale zastanowiło mnie coś innego. Skoro okres do 6 roku życia jest taki strategiczny dla rozwoju naszej osobowości, to uświadomiłem sobie, że ja w tym czasie praktycznie nie miałem kontaktu z rówieśnikami, najwyżej jakiś sporadyczny. Do przedszkola nie chodziłem, poszedłem dopiero do zerówki w wieku własnie 6 lat. Można więc uznać, że miałem te 3 lata rozwoju społecznego w plecy w porównaniu do rówiesników, którzy zostali wysłani do przedszkola już w wieku 3 lat. Możliwe, że stąd nie mam pewnych spontanicznych umiejętności w nawiązywaniu kontaktów z innymi. No i dodam jeszcze, że w moim świecie nie istniało nigdy nic takiego jak koledzy z podwórka/osiedla. Jakoś nigdy nie chciałem bawić się z innymi na dworzu, sam nie wiem czemu. Do rafik54321: Wow, zazdroszczę takich przeżyć, to musiało być wspaniałe uczucie, niespodziewanie odkryć w sobie jakąś umiejętność. Kojarzy mi się z superbohaterami z filmów, którzy na skutek przypadkowego zbiegu okoliczności nagle dostają supermocy. Ale piszesz zagadkowo... Jesteś aktywnym użytkownikiem, więc czy opisywałeś już kiedyś swoją historię gdzieś tutaj? Odnośnie mowy ciała. Gdy się nie czuje luźno, to się nie da usiąść luźno.Więc często łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Moja ogólna niepewność na pewno ma też jakiś związek z brakiem sprecyzowanego celu w życiu i związanym z tym poczuciem zagubienia w świecie. Czytałem kiedyś artykuł, że obecnie mamy pokolenie nieświadomych zombie. I przyznam się, że często własnie czuje się takim zombie, które nie wie kim jest i po co istnieje. Analogię do Szkota uzupełnijmy o to, że ten Szkot tak naprawdę nie wie, do czego służą spodnie i co z nimi zrobi, gdy już je kupi. Ja podbijałem już w życiu nie raz i nie dwa, i moim zdaniem najtrudniejszy nie jest wcale pierwszy krok, lecz drugi i kolejne. Gdy kończyłem pierwszą randkę, w ogromnej większości przypadków nie miałem najmniejszego pomysłu na drugą. Dokładnie jest tak, że jak ja już podbiję do kobiety, to nie wiem co z nią właściwie będę robił w dłuższej perspektywie. A instynkt podpowiada mi tylko wycofanie się i powrót do tego, co dobrze zna, czyli życie w pojedynkę. Wiem, że trenerzy rozwoju osobistego nazywają to "powrotem do strefy komfortu". Między innymi po to założyłem ten temat na forum, żeby ustalić, czy takie skrzywienie instynktu nie kwalifikuje się już pod zaburzenie osobowości. Gratuluję umiejętności uczenia się ze słuchu. Ale cały czas coś mi tu nie gra. Przecież każdą umiejętność fizyczną trzeba przećwiczyć. Żaden człowiek, który całe życie spędził na nizinach, nie skoczy ze skoczni jak Małysz tylko po obejrzeniu transmisji z jego skoków. Kiedyś myślałem, że jak dziwka zacznie mi robić gałę, to pała sama mi stanie i będę mógł przejść do dalszych czynności, ale tak się nie stało. A rady "rób, co ci nakazuje instynkt" doprowadzają mnie do szału. Ja tego instynktu wcale w sobie nie czuję. Z tego powodu nawet podejrzewałem się o aseksualność. Podczas ostatniej nieudanej próby seksu dziewczyna była zdziwiona, że ona tu jest chętna, rozbiera się, a ja nic. Nie było mnie stać na nic więcej niż siedzenie i patrzenie się bezradnym wzrokiem. I gdzie był wtedy ten cholerny instynkt? "Masz pewność, że nie wypadniesz źle" - piszesz to do gościa, z którym dziewczyny kończyły znajomość dlatego, że nie były zaspokajane wtedy, gdy miały ochotę, więc to nie jest takie proste. I jeszcze na koniec jakby ktoś chciał się zapytać, po co ja to wszystko piszę? Czasem bywa tak, że ktoś potrzebuje usłyszeć jakąś prostą prawdę, której z jakiś powodów nie był świadomy. Dla zobrazowania, co mam na myśli podam taki przykład: kiedyś mój kumpel chciał rzucić uzależnienie od porno, ale odmawiał wyczyszczenia z dysku swojej kolekcji filmów, twierdząc, że to cenne serie, słynne aktorki etc. Powiedziałem mu, że dopóki porno będzie dla niego czymś cennym to nigdy nie rzuci nałogu. Niby banał, ale dla mojego kumpla to było jak odkrycie Ameryki. Po tych słowach faktycznie całą kolekcję filmów skasował. Mam jeszcze nadzieję, że właśnie jakąś banalną prawdę, która obnaży błąd w moim postrzeganiu świata, przeczytam tutaj.
  16. kikunia55

    Kochanka

    Chyba masz wyjątkowy dar widzenia świata takim jakim byś bardzo chciała aby on był. Okarżasz ludzi o nie udzielenie Ci wsparcia. Zagaiłaś wątek w stylu jak się odkochać? Były rady pełne zrozumienia, że skoro się zakochałaś, to pewnie Ci trudno ( czarna mamba, pani ekspert), ochłon, wyjedz gdzieś, nabierz dystansu (kikunia). Kobietom się wydało, że chłop Cię zwodzi, jest nieuczciwy, szykuje rolę tej drugiej, to uciekaj z tego związku, no chyba, że taka rola Ci odpowiada, tej drugiej. Wtedy się okazało, że on jest wspaniały, tak wspaniały, że nie rzuca od razu żony ze względu na przeżyte wspólnie lata, jest omnibusem, bo i zarobi i posprząta i upierze i ugotuje i z taką "trudną"kobietą żyje- wtedy panie się obśmialy i zwrócily uwagę, że masz różowe okulary, bo on Cię wspaniale wkręca dalej a nie zamierza konkretnie od żony się uwalniać i że takie trwanie w takim ukladzie niezbyt moralne jest. Na co Ty w kwestii tej moralności jakbyś odbila pileczkę i stwierdzilaś, że taki uklad jak Twój to ponadczasowy jest ,bo i w klasycznej literaturze o tym piszą tak ze zrozumieniem i pełnym oddaniem uczuć calej trójki. Można by pomyśleć malo czytacie to i mało o życiu wiecie. Grzecznie przyjęłyśmy odnośniki do wykladów pana Walkiewicza utwierdzających Cię w przekonaniu, że słusznie czynisz iż dalej tkwisz w tym ukladzie- bags tylko odważył się napomknąć, że u niego to zupełnie inne myśli po sluchaniu takich pouczeń w wykładach. A potem wyszło,że nurtuje Cię najbardziej pytanie nie "jak się odkochać" tylko dlaczego żona, która jest niekochana tkwi w takim zaklamaniu i nie opuszcza męża? Jak ona może nie mieć w sobie dość honoru i godności, że znosi takiego męża? Czyli, że mogłaby się usunąć. Sorry nie wiem jak inni, ale odczytałam, że jesteś zakłamana niestety Ty i chcesz światem kręcić jak Ci wygodnie. Sposób zagajenia " jak się odkochać" w tle ,był raczej wstępem do pytania "jak dojść do usunięcia się żony". Piszesz. że placzesz. Wierzę. Zadaj sobie pytanie dlaczego placzesz? Spotkało mnie gwałtowne uczucie, do żonatego faceta i jest ono powodem cierpienia calej trójki. Wiem, że jest to niezdrowa sytuacja i powinnam się jak najszybciej odkochać. Czy może dlatego placzę, że uczucie mi się podoba (brak stagnacji,stabilizacji, parcie do przodu, rozwój emocjonalny, intelektualny-duzo ksiązek i wykladów czytam), podoba mi się szalenie facet, ale nie wiem jakim sposobem wyrwać go z malżeństwa. Nie wiem, ktore więzy są słabsze, czy grac wobec niego na naszym wielkim uczuciu, czy jakoś kobiecie dać znać, że jej czas już się skończyl i honor wymaga aby już sobie poszła. Jak to przeskoczyć, czuję się bezsilna i płaczę, nie mam w sobie zgody na to aby odpuścić ten związek. Ja kocham, ja czuję, że żyję i żyć chcę dalej z celem, którego poządam i pragnę.Niczego nie żałuję i zapewniam ,że żalować nie będe. A inni tutaj wypowiadający się chyba już dawno nie slyszeli słow kocham cię, pożadam cię to i nic o życiu nie wiedzą. "Można napisać np. weź się w garść dziewczyno, skoro jeszcze nie zostawił żony, to tego nie zrobi albo ja nigdy bym nie chciała znaleźć się w takiej sytuacji, bo... I to bym zrozumiała," Tak Ci chyba ludzie niektórzy pisali? Niemniej to Ty, jakbyś wykazywała z czasem coraz bardziej, że ten uklad jest niewygodny, ale zgodny z Twoimi pragnieniami, z pragnieniami rozwoju tego związku. Jak myślisz dlaczego ludzie się oburzyli, że to chyba nie w porządku jest wchodzić w czyjeś życie na trzecią i mieć duże oczekiwania nawet od żony, dla ktorej to Ty jednak jesteś zmartwieniem. Tyle lat żyje na tym świecie i mogę nawet zrozumieć, że Twoje kręcenie światem jak mi się podoba to może też być wynik tego, że nie mialaś sama udanego malżeństwa. Może i Tobie inne kobiety czasowo podbierały męża i właściwie uważasz, że takie są prawa dzungli. Tyle, że jeśli Ci ktoś wcześniej wyrządzał taką krzywdę, to chyba wtedy nie uważałaś, że to Ty jestes winna temu, że masz wiarołomnego męza. Może miałas męza alkoholika i cierpialas bardzo zazdroszczac innym kobietom bardziej ułożonego zycia? To jednak nie jest powód aby swoje niedogodności zyciowe przenosić na inne małżeństwo. A może po prostu rutyna zabila wasz związek i jestes wolna i gotowa do wszystkiego co nowe. Tego nie wiemy, bo z tym za bardzo sie nie odkrywasz. Pomyśl sobie, że może nasze wpisy byly jak czulas czasem niesprawiedliwe dla Ciebie. Jednak dośc dorosla już jestes aby jednak zobaczyć, że wiele bylo bliskich roznych brutalnych prawd, które Cie spotykają ( a o których w tym momencie nie pragnęłas czytac) i one powinny Cię utwardzić w przekonaniu, że niezależnie co się dzieje i jak życie rozmija sie z Twoimi oczekiwaniami, to Ty pod pociąg sie nie rzucisz. Nie rzucisz sie , bo życie Twoje jest piękne niezależnie czy motylki w brzuchu grają, czy może jest smutek niezrealizowanego związku. "Czytając wszystkie komentarze na forum czuje ogromny smutek i rozczarowanie drugim człowiekiem."- to tylko świadczy,że jeszcze Twój romans budzi w Tobie szalone emocje, raz piękne ,innego dnia mysli czarnej rozpaczy.Mimo,że niedawno rutyna i stagnacja byly u Ciebie w pogardzie to życzę spokoju ducha i ustabilizowania Twojej sytuacji.Jak widać nie da się żyć ciągle na wysokim C, bo spadanie na niższe nutki jak w zyciu też bywa, boli wtedy duzo bardziej.
  17. Gość

    Pytanie głównie do mężczyzn

    co to je Nie zgodze sie z -Bags - ze definicji milosci jest tyle ile ludzi na swiecie ale o tym troche pozniej . Kiedys mlodzi poznawali swoje wnetrza osobowe znacznie dluzej , po poznaniu sie spedzano ze soba czasami kilka lat zanim postawili swoje nogi w USC lub w kosciele [ jak komu wygodnie ] , duza role odgrywali rodzice [ mowie tu o madrych rodzicach] zarowno jej jak i jego , bo co jak nie madrosc rodzicow byla wazna dla nigo jak i niej , madre rady kogos kto cos juz przezyl byly cenne . Po dwoch , trzech czy pieciu latach bycia z soba mozna bylo wyciagnac juz troche wnioskow ; co reprezentuje ona i on , dlatego kiedys nie bylo tyle rozwodow i tragedi zyciowych , dzisiaj statystyki sa druzgocace odnosnie rozwodow a trzeba pamietac ze rozwod to czesto koszmar dla calej rodziny wlacznie z dziecmi . Cóż za paradoks płynie z Twojej wypowiedzi. Nie zgadzasz się z tym, co pisałem, ale sama w swojej wypowiedzi to potwierdzasz. Zgadzam się z tym co mówisz, że kiedyś do relacji związkowych podchodziło się z głową w pełnym tego słowa znaczeniu i paradoksalnie tego dotyczyła ta moja dygresja, którą zakwestionowałaś. Nie jest miłością to, co nazywamy fundament w relacjach dzisiaj, gdzie paradoksem jest powiedzenie, że kiedyś relacje związkowe się ratowało i naprawiało na wszelkie możliwe sposoby. Dzisiaj, lekką ręką również metaforycznie mówiąc wyrzuca się ją do kosza bez chwili refleksji i krytycznego spojrzenia na siebie, lub co gorsza równie metaforycznie mówiąc wymienia mercedesa na malucha. Odwieczne słowa przysięgi składane czy to przed ołtarzem, czy przed urzędnikiem w USC miały swoją wartość, dzisiaj ich wartość delikatnie mówiąc sięgnęła bruku o ile nie niżej. mieli być na zawsze lecz doczekali końca. tak w jednym zdaniu można dobitnie podsumować lawinowy wzrost pozwów rozwodowych na przełomie ostatnich lat, bo jak wynika z przeprowadzonych jakieś 5 lat wstecz badań przez SGH, to bagatela 60 tyś młodych par bierze rozwód. Ale to są tylko oficjalne dane statystyczne "na papierze" i obawiam się, że te nieoficjalne wynoszą drugie tyle jak nie więcej. co to je Pewnie ktos powie ze takie sa czasy ze swiat idzie do przodu ; nieprawda bo swiat nie idzie sam do przodu a swiat i ten czas to zmieniaja wlasnie ludzie czyli MY . Tyle tylko, że w dzisiejszych czasach taki model jest kreowany przez media, taki jest "wzór tego świata" gdzie z jednej strony porównując postęp rozwoju intelektualnego i emocjonalnego ludzi - w odniesieniu do clou tematu tego wątku bez generalizacji na płeć - do postępu techniki, to jesteśmy pod tym względem w żłobku; w żłobku rozwoju ludzkości vel średniowieczu. Dzisiejsza mentalność ludzi to jak praca na nowoczesnych komputerach z oprogramowaniem z lat 70 minionej epoki, jak mawia M. Grzesiak w filmiku "czym jest i jak działa ego". wiele jego teorii jest potłuczonych, ale takimi stwierdzeniami trafia w celnie w punkt problemu. Idea miłości... pierwszy odcinek "ballad i romansów" Adama Szustaka ją chyba najlepiej definiuje.
  18. Gość

    Samotność

    Może z innej strony... Z racji iż na serio nie miałem lekko za dzieciaka, to byłem skrajnie nieśmiały - wręcz wylękniony. Wychowywałem się w otoczeniu pijaków i nie mówię tu tylko o rodzicach... Cała kamienica piła... Rówieśników - zero, dosłownie. Pierwszy konkretniejszy kontakt z rówieśnikami miałem dopiero w zerówce i już wtedy jakoś krzywo na mnie patrzono... Nauczycielki nie pomagały - drąc mordę iż brzydko piszę... Przez całe lata wylewała się na mnie taka masa hejtu, że dziś na serio 3/4 krytyki po prostu olewam, bo przyzwyczaiłem się że to bezpodstawny hejt... Zresztą - tutaj mi to radzono. co to je - to niestety racja, dziś świat jest mega chory i szczerze ci powiem - boli mnie to. Chciałbym to zmienić, ale podobno żeby zmienić świat trzeba zacząć od siebie... Więc sam mam swoje zasady których nie odwieszam gdy nie są wygodne... Kłopot w tym, że cała reszta gnoi mnie przez to... kikunia55 - jeśli chodzi o jakiś spór. Jeśli jestem na 100% pewny że mam rację, to nie ustąpię. W końcu czemu mam wątpić w siebie, skoro coś robiłem pierdyliard razy i wiem że jest jak mówię? Jeśli nie jestem taki pewny to dodam "chyba jest tak... Wg mnie jest tak..." i wtedy nie jestem tak uparty. Dla mnie to że ktoś nie umie udowodnić mi błędu jest równoznaczne z przyznaniem mi racji i tyle - nie wymagam wielkich tekstów. Mi wystarczy że sam pomyśli... Co do "cudnej umiejętności" - heh, ciekawe, bo udawało mi się tak "rozegrać" sytuację. Jednak jest spory szkopuł - taki że niektórzy mają mentalność "buntownika" (człowieka który niezależnie od realiów zawsze jest przeciw). Z takim się nie da. Zawsze będzie ci stał w po przeg:/ . I nawet jak pokarzesz palcem jak dwulatkowi to i tak powie "nie! To jest inaczej...". Trochę jak z " 2+2=4, a on ci powie "Nie! Bo 5. Zawsze jak zaczynasz to masz 1, więc 2+2=5!" - i weź z takim gadaj :/ . "Jednak cały czas sugeruję, żebyś spojrzał na siebie trochę krytycznie, a nie obarczał innych za całe zło" - ja nie twierdzę że jestem kryształowy. Mam swoje odchyły - każdy ma. Więc jeśli ktoś mnie dość mocno czymś drażni, to jestem w stanie przymknąć na to oko. Np gdy ktoś jest płaczliwy... "Zwróć też uwagę, że nikt cię tutaj nie hejtuje, otrzymujesz życzliwe rady." - chyba już zbyt jestem przewrażliwiony momentami i jakoś z marszu bardziej wszystko wrzucam do wiadra "HEJT" :/ . Bags - "Polemizowałbym z tym stwierdzeniem, bo rację bytu ma ono wtedy, gdy nie ma przy nas najbliższych nam osób - członków rodziny. Ale tak z reguły nie jest, żebyśmy byli aż tak samotni, że nawet nas przy nas nie ma. " - ja natomiast będę polemizował z tym. Bo możesz być w tłumie i być całkowicie samotny. To że ktoś fizycznie stoi obok ciebie niczego nie zmienia. A rodzina potrafi być dla człowieka obca... Wiem że wiele wad można wyeliminować treningiem. Śmiałość można wyćwiczyć, hardość złagodzić itp. To kwestia otoczenia, treningu i czasu. "krytyka mędrca znaczy więcej niż pochwała głupca" - w teorii to racja. Jednak gdy masz skłonności samobójcze to jakakolwiek pochwała od kogokolwiek jest jak na lekarstwo... A każda krytyka może być kroplą która przechyli szalę goryczy, choćby nie wiem jak konstruktywna...
  19. Gość

    Samotność

    ~frutii Może z innej strony... Tu raczej wychodzi w Twoim przypadku, ze im dalej w las, tym więcej drzew. Bo tak jak samotność służy dogrzebywaniu się do swojego "ja", tak tutaj co post, to więcej wychodzi na jaw tego, co nawet sam przed sobą ukrywasz i przed czym próbujesz uciekać... wracając do punktu wyjścia. ~frutii Z racji iż na serio nie miałem lekko za dzieciaka, to byłem skrajnie nieśmiały - wręcz wylękniony. Wychowywałem się w otoczeniu pijaków i nie mówię tu tylko o rodzicach... Cała kamienica piła... Rówieśników - zero, dosłownie. Nie jesteś pierwszy ani tym bardziej ostatni. 80% społeczeństwa jak donoszą badania naukowe, to jest cały wachlarz patologii. A u Ciebie mamy do czynienia z DDA - dorosłe dziecko z rodziny z problemem alkoholowym. Ciepłe święta czy ciepła wódka, to z jednej strony przewrotny tytuł radiowej audycji na antenie 3 o ludziach z takich rodzin, którzy albo wyszli i odcięli się od takich korzeni bezpowrotnie, albo ten schemat powtarzają. Wiele na ten temat DDA mówi opracowanie "mężczyzny za murem" Eugenii Herzyk i "ryby mają głos",które można znaleźć na necie.A z drugiej strony, to pytanie, co Ty sam z tym zrobisz, bo paradoksalnie skłonności samobójcze, o których tu wspominasz, to nic innego jak forma uciekania osoby uzależnionej od problemu w alkohol. ~frutii Pierwszy konkretniejszy kontakt z rówieśnikami miałem dopiero w zerówce i już wtedy jakoś krzywo na mnie patrzono... Nauczycielki nie pomagały - drąc mordę iż brzydko piszę... Żadna nowość, bo nawet po charakterze pisma można się wile dowiedzieć o człowieku. Porozmawiaj z ludźmi leworęcznymi, niepełnosprawnymi i etc., jak Oni byli dyskryminowani i spychani za margines nawet te pół wieku temu, gdzie początek okresu sławetnej komuny tą zasadę potwierdza. ~frutii Więc sam mam swoje zasady których nie odwieszam gdy nie są wygodne... Kłopot w tym, że cała reszta gnoi mnie przez to... Jednak jest spory szkopuł - taki że niektórzy mają mentalność "buntownika" (człowieka który niezależnie od realiów zawsze jest przeciw). Z jednej strony asertywność u Ciebie leży, z drugiej jesteś zawzięty w prowadzeniu dyskusji, gdzie "moja racja jest bardziej mojsza niż Twojsza" i w rezultacie krew Cię zalewa, gdy ktoś Cię sprowadzi do swojego poziomu i pokona Jego doświadczeniem. ~frutii Bags - - ja natomiast będę polemizował z tym. Bo możesz być w tłumie i być całkowicie samotny. To że ktoś fizycznie stoi obok ciebie niczego nie zmienia. A rodzina potrafi być dla człowieka obca... Ja jakoś nie mam z tym problemu, żeby będąc w tłumie być samotnym, bez względu na to, czy jestem z kimś czy sam. Życie mi mocno dało w kość i nauczyło jednego, ze to nie ja szukam akceptacji mojej osoby u innych, a zgoła odwrotnie. I bez względu na to jaki model kreuje dzisiejszy świat będący recyklingiem wszelkich wzorców, trendów i mód, jestem za tym, by być jak to mówi powiedzenie "pierwszorzędnym oryginałem siebie niż nieudaną kopią kogoś". ~frutii Wiem że wiele wad można wyeliminować treningiem. Śmiałość można wyćwiczyć, hardość złagodzić itp. To kwestia otoczenia, treningu i czasu. Tylko kto chce ten szuka sposobu; kto nie chce, ten szuka powodów i wymówek, by nic z tym nie zrobić. A potem jest wypisz wymaluj to, co widnieje w mojej stopce. ~frutii "krytyka mędrca znaczy więcej niż pochwała głupca" - w teorii to racja. Jednak gdy masz skłonności samobójcze to jakakolwiek pochwała od kogokolwiek jest jak na lekarstwo... A każda krytyka może być kroplą która przechyli szalę goryczy, choćby nie wiem jak konstruktywna... Tak jak chcąc zmienić kogokolwiek, możemy zmienić tylko siebie, tak też jest z krytyką. Bo tu nawet ta pozornie negatywna, może mieć w sobie ziarenko prawdy z którego warto wyciągnąć wnioski i coś dobrego zrobić z tym dla siebie. Pytanie tylko, co Ty z tym zrobisz i jak przyjmujesz wszelką krytykę pod swoim adresem. Bo tak apropo Twojego pomysłu grupy wsparcia, to albo obstajesz po stronie potocznego poklepywania się po plecach i smarkania w rękaw, albo obstajesz po stronie tych, co to za uszy ciągają się do góry by wyjść z takowego marazmu. I tak jak z czasem obcowanie z tymi pierwszymi może Cię z czasem wyprowadzić z równowagi i zrezygnujesz z bycia przywódcą stada, tak również z czasem Twoje drogi z tymi drugimi... również się rozjadą.
  20. Bags też tak wieczorem wymysliłam, że Autorka tekstu juz nie mogla znieśc swojego okrutnego męza, zostawil ja dla innej kobiety, z którą ją wiele lat zdradzal , ale wcale nie przyniosło jej to należytej ulgi. Swiadomość, że mąż ma swoją kobietę a ona chodzi po świecie samotna i inni widzą, że ona taka niepełnowartościowa ( jedynie w swoich umęczonych,własnych oczach) to jej zródło ogromnego bólu. Dlatego pisze, że jeśli w tych latach los niesie jej mężczyznę z drobnym mankamentem, to nie myśli wybrzydzać. Najważniejsze, ze dziś jest jego narzeczoną a za pól roku będzie żoną. Za pól roku świat będzie wiedzial, że ona jest też tak wartościowa i godna ożenku jak inne. Nic właściwie Jej nie przeraża: - ani widmo przywleczenia paskudnego choróbska przez partnera (chlop sam nie chcialby być zarażony ,to wie od lat jak o to zadbać , czyli ją też uchroni), - ani ewentualne zaproszenie do trójkąta (przyznaje, że ją do takich zabaw nie ciągnie, ale wszystko ponoć jest dla ludzi, warto spróbować i "otworzyć" się na świat). -nie przewiduje, że spotykania z innymi zatwierdzone przecież przez nią ( z góry narzeczony sobie to zapewnił) mogą jednak nieść ból i niepewność, czy ja na pewno jestem obiektem milości, czy ten seks z inną, to wg jego nomenklatury tylko seks czy juz zdrada, bo jednak te inne sa tez dla niego ważne skoro im poświęca swój czas i zabiegi. -cieszy chyba ją, że partner poświęca jej ogrom czasu, by wyprać jej mózg ( to pewnie taka wyższa forma miłości). Ważny naprawdę jest status narzeczonej a potem żony. Pisze nam Autorka, że ona żle tez nie zarabia- może zle nie zarabia teraz, ale przez cale zycie np.chowala dzieci i przeczuwa, że emerytura nie będzie najwyższa i się poświeca troszkę dla tej emerytury. A może jednak mimo pewnych mankamentów, obojętnie co z tą emeryturą - Jej wartość w swoich oczach urośnie od samego faktu bycia żoną. Wydaje Jej się teraz, że cena jaką przyjdzie za to zaplacić nie będzie zbyt duża. Z założenia osoba tak myśląca nie ma zbyt wysokiego mniemania o sobie i drugiej osobie daje sygnały: możesz ze mną robić co tylko zechcesz- tylko daj mi status mężatki. A może liberalność unny jest najlepszym kluczem do zrozumienia zjawiska? Autorka jest tak dorosła, że swoimi decyzjami juz nikogo innego pewnie nie ukrzywdzi, tylko samą siebie ,a przecież jak dotychczasowe życie pokazało umie "kochać za bardzo" ,to może i w tym, z założenia krzywdzącym związku znajdzie jakąś przyjemnośc i sens. Ale nie umiem wyklepać z klawiatury: czego serdecznie Jej życzę, bo wydaje mi sie to niemożliwe i brzmiałoby jednak jak ogromna obłuda w moich ustach.
  21. Gość

    Chce byc wyzwaniem! Tylko jak?

    Bags z pewnością wie, co mówi. Dodam od siebie, że moim zdaniem w związku przeważnie jedno "kocha bardziej" . U Was to jesteś akurat Ty. Jeżeli nie chcesz z nim zrywać zanim nie spróbujesz wszystkiego żeby to naprawić , a jednocześnie nie chcesz być z nim na obecnych zasadach - to po prosty rób tak żeby Tobie było dobrze. Nie patrz na jego humory, postaraj się pokazać luz, nie kłóć się, nie okazuj zazdrości, tylko żyj tak jakbyś brała pod uwagę, że w każdej chwili możecie się rozstać. Zamiast od razu skończyć męczący układ - i potem zamartwic się ze może źle zrobiłaś, bo przecież nie był taki zły no i w końcu go kochałaś - zobacz jak on się zachowa kiedy będziesz żyć tak jak chcesz. Podejrzewam awantury, fochy, próbę sił- no i właśnie- potem kiedy nie zmiękniesz okaże się czy on faktycznie chce być z Tobą czy tylko sobie Ciebie podporządkować. Ja myślę tak jak Bags- ale rozumiem ze chcesz być pewna ze zrobiłaś wszystko co mozliwe żeby ratował związek. Przy mojej propozycji zalecałabym m jednak skuteczną antykoncepcje- żeby nie było niespodzianki kiedy Twój men zorientuje się ze mu się wymyka z rąk fajny emocjonalny worek treningowy :)
  22. Bags ale w tym wszystkim on chce drugie dziecko miec!!!ja nie wiem jak naprawde mam z tym wszystkim zyc??niedawno sie jego o to zapytalam to odp.jak?lykajac tabletki(antydepresanty)i zyjac jak zylas...mowi ze to sa moje demony z ktorymi musze zyc do konca swoich dni.Czy jest jeszcze jakas szansa ze bedzie kiedys jeszcze normalnie??przez te 5 lat trzymalam soe ale teraz cos we mnie peklo;(
  23. Gość

    Mój narzeczony mnie uderzył

    Bags Wiele z tego jest możliwe w tym, co mówisz. Bo jak by nie patrzeć, to Oni na wzajem widzą winy partnera, a nie swoje, jak mówi przytaczane przeze mnie czasem powiedzenie o odwróconej dłoni. Mi kiedyś dało do myślenia powiedzenie os. duchownej, ze był na początku znajomości problem, na który przymykamy oko, że on nie znika, a wręcz przeciwnie rozrasta się z czasem. To samo mamy tu - 4 lata znajomości, w których jest jakiś haczyk; rękoczyny na początek dla żartu, a potem mówiąc młodzieżowym slangiem liść w twarz. Kolejną kwestią jaka rzuca mi się tu w oczy, to klasyczna nieumiejętność rozmowy obu stron, bo czy to tylko Jego dziecko, Jego problem ze studiami, pracą i etc.? Stoją do siebie plecami i obrzucają się co silniejszymi argumentami po obwodzie kuli ziemskiej, ale żadne z Nich nie usiądzie do szczerej i konstruktywnej rozmowy twarzą w twarz od prawie roku jak jest dziecko na świecie, by nie powiedzieć na przełomie 4 lat Ich znajomości. Komuś w końcu nerwy puściły... z wielu powodów, nawet nie tyle związkowych, co osobistych. Nie usprawiedliwiam męża autorki, ale podejrzewam że ona sama to typ choleryczki. Niech się autorka odniesie do tego co tu zostało napisane.
  24. Bags Wreszcie ktoś się odważył obalić odwieczne mity i w dosadnie bezlitosny sposób odrzeć je z iluzji i zakłamania politycznej poprawności tego tematu. Sha tzun Panowie. rafik54321 Pamiętaj że wartościowi faceci mają problem z "podrywaniem" robieniem dobrego wrażenia na początek (dlatego - z braku powodzenia - stali się wartościowi), tak więc nawet jeśli ci nie wpadnie w oko od razu to jednak daj szansę... Nad tym bym nieco polemizował, bo nie tyle mają problem, co z dwojga złego wolą być sami niż z kimś, kto potrzebuje rollercastera bez trzymanki, by poczuć tętno w związku i wiedzieć, że żyje. A tak bardziej poważnie, to gdy kobieta szuka partnera i trafi jej się domator, po pewnym czasie tęskni za typem macho. Analogiczną sytuację można zaobserwować gdy przez dłuższy czas pozostaje w zwiazku, z wcześniej wspomnianym hulaką, wtedy po pewnym czasie zaczyna tęsknić za misiem przytulaśnym - domatorem. Jak się nie kręcić, to i tak d... z tyłu (: ...... Pozamiatałeś :) . Wniosek - kobiety nie wiedzą czego chcą, nawet gdy dostaną to czego pragną to i tak nie potrafią tego docenić czy zauważyć.
  25. Gość

    Wypalony związek...

    Itam Twoja walka trwa zbyt długo, nic się nie zmienia na lepsze i nie wygląda na to, żeby się cokolwiek zmieniło. Tracisz czas i jeszcze najlepsze lata swojego życia. Wypróbowałaś już chyba wszystkie sposoby i tak, jak napisał Bags, zderzasz się z egoistyczną ścianą. Twój mąż cię nie kocha, bo liczą się czyny, a nie puste słowa. Nie jesteś mu do niczego potrzebna, czego nawet nie ukrywa, za nic ma twoje uczucia, starania, nie chce rozmawiać (a przecież to podstawa), nie interesujesz go Ty, ani twoje sprawy, jesteś dla niego niewidzialna. Właściwie nie ma dla niego znaczenia, czy jesteś, czy cię nie ma. Przestał cię pożądać, a przecież jest mężczyzną w sile wieku. Uważam, że sugestia Kikuni, że być może jest ktoś inny w jego życiu, nie jest pozbawiona sensu. Nigdy nie mów nigdy, jest wiele historii pozornie udanych małżeństw, gdzie nagle bomba wybucha, a zdradzany współmałżonek budzi się z ręką w nocniku, bo nawet mu przez myśl nie przeszło. Twój mąż jest właśnie w takim wieku, gdzie nowe wrażenia i udowadnianie sobie, że "jeszcze mogę" nie są czymś wyjątkowym. Twój mąż jest okrutnym, bezdusznym człowiekiem. Gdyby miał odrobinę empatii i szacunku do ciebie, powiedziałby ci wprost, żebyś nie robiła sobie nadziei. Ale on z obawy przed rewolucją w życiu (rozwód, podział majątku, alimenty itd.) woli zachować status quo i dla własnej wygody żyje sobie spokojnie mając ciebie za nic. W pewnym sensie jesteś ofiarą przemocy psychicznej. Itam, nie ciągnij dłużej tego koszmaru, nie poniżaj się już, nie walcz, to bez sensu, sama nic nie zdziałasz. Masz 39 lat, jesteś niezależną, atrakcyjną kobietą. Pogódź się z tym, że rozejdziecie się. Zastanów się co stracisz - moim zdaniem niewiele, a co zyskasz -szansę na spokojne życie, a może nową miłość (wiem, że jest to w tej chwili ostatnia myśl, która przyszłaby ci do głowy), ale nie podejmując żadnych decyzji, za kilka lat pożałujesz, że nie dałaś sobie szansy. Czas nie stoi w miejscu, wystarczająco dużo go już zmarnowałaś na bezskuteczną walkę z wiatrakami. Przemyśl, zaplanuj logistykę odejścia, zorientuj się w sprawach prawnych, zacznij wyobrażać sobie życie bez niego (z tym akurat nie powinnaś mieć trudności) i przyjrzyj się uważnie jego kontaktom. Nie musisz od razu wnosić o rozwód, chociaż nie sądzę, że separacja zrobi na nim jakieś wrażenie, ruszyć go może dopiero fakt podziału majątku. Gdy już będziesz gotowa, porozmawiaj z synem (on i tak widzi ci się dzieje), a męża postaw przed faktem dokonanym. Nie licz jednak, że twoje odejście nim wstrząśnie. Przykre to wszystko, ale ratuj się kobieto.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...