Skocz do zawartości
Forum

Yonka1717

Użytkownik
  • Postów

    1 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Odpowiedzi opublikowane przez Yonka1717

  1. 7 minut temu, Gość zgorzknialy napisał:

    zartudniają przeważnie kobiety w wygodnych pracach filiżankowo - biurkowych,

    Nie przeważnie, to tylko Twoja projekcja i zrzędzenie, a żeby mieć takową pracę, to niestety nie wystarczy zawodówka, zarówno w przypadku kobiety , jak i mężczyzny.

    Zresztą szeregowe urzędniczki, czy urzędnicy nie zarabiają kroci. Każdy, kto chce zarobić większą kasę musi mieć naprawdę dobre wykształcenie i siłę przebicia i tutaj kobiety niestety przegrywają z facetami, chociażby ze względu na to, że zostają matkami. Ewentualnie jeśli już nie świetne wykształcenie, to przynajmniej inicjatywę, pomysł i znajomość tematu, gdy chcą założyć własny biznes.

    Zawsze są ci, którzy rządzą i ich podwładni. Trzeba było zakuwać, piąć się po szczeblach kariery, a nie patrzeć teraz z zawiścią, że inni mają lepiej.

  2. elviska, napisz coś więcej o tym chłopaku. Czy Ty jesteś z nim w związku, jak długo się znacie? Jeżeli to krótka, powierzchowna znajomość, to poniekąd sama jesteś sobie winna.

    Tych nagabujących Cię chłopaków po prostu zablokuj. Dziwię się, że jeszcze proponujesz koleżeństwo komuś, kto traktuje Cię jak seks-pogotowie. Szanuj się dziewczyno.

  3. W dniu 6.02.2020 o 22:55, Gość zgorzknialy napisał:

    Żle sie czułem zawsze jako osobnik płci męskiej - jak płeć bez przywilejów, mająca gorzej we wszystkim, nazywana płcią brzydką, sprowadzana do roli tzw faceta, a dziewczyny? seks pod nosem, adoracje, łatwa praca, zajmowaie sie własnym zdrowiem bez potrzeby harowania, czy zdobywania partnera.

    Ło matko, nic tylko wziąć i do cyca przytulić tego biednego skamlącego samczyka.

    Gdyby był kobietą, to marudziłby, że nikt go nie chce,  bo ma małe cycki, za krótkie nogi, za rzadkie włosy, że ma PMS, albo, że okres się spóźna, że ma 30-tke i jest dziewicą, albo, że chłopak porzucił w ciąży, że musi wykonywać kiepską pracę, bo lepsze stanowiska są dla facetów, albo że musi rodzić w bólach!!! że siedzi w czterech ścianach domu z małymi dziećmi, podczas gdy mąż pracuje, rozwija się, zarabia i wylicza kasę, że stuknęła 50, a mąż w kryzysie wieku średniego porzucił i znalazł młodszy model itd, itd, itd

    Malkontent (bez względu na płeć) zawsze znajdzie powód, żeby zatruć sobie życie jęczeniem, a przy okazji innym, w osobie których znajdzie słuchaczy i ujście swoich kompleksów i zahamowań.

     

  4. Autorze, nie masz żadnego powodu do wstydu, wręcz przeciwnie, świetnie sobie radzisz. Podążasz wytyczoną sobie drogą, realizujesz zaplanowane cele, a ciągle jesteś młodym człowiekiem. Niczego nie zmarnowałeś. Co do Twojej choroby, to także nie rób sobie wyrzutów. Choroba, niestety nie wybiera i nie jesteś jedynym człowiekiem, którego choroba psychicznie dobiła.  Najważniejsze, że to już przeszłość. Dbaj więc o zdrowie i z optymizmem patrz w przyszłość. Studia? Świetny pomysł, nie rezygnuj niego, zresztą wierzę, że i ten cel osiągniesz.

    Spotkałeś dziewczynę - super, ale nikt nie każe Ci spowiadać się jej ze szczegółami ze swojej przeszłości. Nie masz się zresztą czego wstydzić. Wystarczy, że wspomnisz, że chorowałeś i na pewien czas musiałeś skoncentrować się na leczeniu, odkładając niektóre plany na przyszłość. Jeśli nie chcesz zdradzać szczegółów choroby, też nie musisz tego robić. Utnij krótko, że nie lubisz do tego wracać. Gorzej gdy zaczniesz biadolić i użalać się nad sobą. 

    Większość dziewczyn nie lubi słabych, depresyjnych facetów, a Ty naprawdę nie masz powodów, żeby czuć się gorszy. Jeśli chcesz poprawić sobie samoocenę, to powtarzaj sobie ile już osiągnąłeś, mimo, że nie było łatwo i ciesz się z każdego sukcesu. Jednocześnie nie pozwól na to, żeby ktoś Cię dobijał. Wszystko w Twoich rękach.

     

  5. Wierzę, że jest wielu takich facetów, którzy szukają przytuliska i zwyczajnie wykorzystują samotne kobiety, sądząc, że sam fakt ich męskiego towarzystwa, to szczyt spełnienia, dla takiej samotnej i zdesperowanej babki.

    Jednego nie rozumiem; co jest z tymi imprezami typu Sylwester, czy wesele, o co chodzi? Przecież towarzyszenie kobiecie przy takich okazjach w gruncie rzeczy do niczego nie obliguje.

  6. Desperacja w skrajnym wydaniu, byle  był ślub, obrączka na palcu, nawet jeśli chłop do kitu. W tym dziwnym związku wszystko woła n a NIE.

    1. Kandydat na męża nie akceptuje dzieci narzeczonej, cały czas wypomina fakt ich istnienia!

    2. Jest uzależniony od opinii matki przed którą ukrywał ich związek, nie reaguje na jej ataki pod adresem  autorki.

    3. Porzucił ją na 3m-ce.

    4. Od początku był wycofany, czyli jak rozumiem nie zaangażowany!

    5. Niby się oświadczył, ale na temat ślubu nie chce rozmawiać.

    6. Autorka kłóci się z nim i czuje jak "szmata", a jednak uparcie i desperacko dąży do ślubu, zupełnie nie zważając na to, co powyżej.

    4 X D (desperacja + dramat + do d**y)

     

  7. Maja, odnoszę wrażenie, że bardzo podziałały na Ciebie te słodkie słówka, które sobie prawiliście. Wyluzuj, nie łączy Was nic więcej niż tylko znajomość internetowa i on pewnie traktuje ją w taki sposób. Odległość jaka Was dzieli też nie sprzyja zacieśnianiu relacji. Ty liczyłaś na fajne, długie spotkanie, a on miał inne plany i niczego Ci nie obiecywał.

    Być może naprawdę musiał gdzieś jechać, a może na miejscu ma dziewczynę, o której Ci nie powiedział i nie chciał ryzykować wpadki?  Za bardzo się nakręciłaś, stąd Twój zawód. Radzę, żebyś pozostawiła tę znajomość na takim etapie, na jakim jest teraz. 

  8. W dniu 4.02.2020 o 13:09, Gość c...a napisał:

    Z mężem rozmawia normalnie o wszystkim. Wkurza mnie to bo jak narzeczony jej przyjeżdża to siedzą sobie sami gadają o wszystkim śmieją,.

    Ja zrozumiałam, że mąż też z nimi przesiaduje, bo w przeciwnym razie nie rozumiem, po co autorka miałaby wchodzić do jaskini lwa, tam, gdzie jej nie chcą?

    4 godziny temu, ka-wa napisał:

    Bo najzdrowsza jest sytuacja, kiedy strona która która wchodzi do takiej rodziny, spłaca siostrę męża, jak w tym przypadku, jednocześnie jest dopisana jako współwłaścicielka.

    Kurczę, ka-wa, widzę, że jesteś biegła w jakiś archaicznych zwyczajach (bez złośliwości). Czytałam kiedyś biografię napisaną przez kobietę pochodzącą ze wsi i tam był właśnie taki zwyczaj, że z posagu panny młodej spłacało się siostry męża.

    Ja uważam, że o przyszłość córki powinni zadbać rodzice, np. przepisać jej część ziemi, dać gotówkę. Nie byłoby wtedy problemów z opieką nad starymi rodzicami, bo gdyby rodzeństwo zostało w równy sposób wyposażone, to potem wszyscy powinni zatroszczyć się o starych rodziców, a nie tylko ten, który zostaje w domu. Sytuacja w rodzinie męża autorki jest kuriozalna. Ona pracuje zawodowo, do tego zasuwa na gospodarce, jej mąż, jak się domyślam,  odwala większość roboty, bo młody i silny i obydwoje utrzymują pozostałą trójkę. Jaki obowiązek ma mąż, który ma już swoją rodzinę do utrzymywania dorosłej siostry, rodziców zresztą też????

    Gorzej, jeśli autorka weszła w tę rodzinę z przysłowiowym gołym tyłkiem, wtedy faktycznie nikt się z nią nie liczy. Jednakże ona pracuje zawodowo, więc nie jest na niczyjej łasce. Problem w tym, że ich budżet rodzinny jest jakby ogólnie dostępny i ona nie ma wpływu na wydatki męża, to jest niesprawiedliwe.

  9. 2 godziny temu, Gość Agu napisał:

    Perypetie jak na dworze Ludwika xVI ?

    Raczej jak w chałupie u Boryny.

    Ja także radziłam dystans wobec szwagierki, chociaż z pewnością nie wpływa to na miłą atmosferę w domu. Jednak to nie autorka ma focha, a głową muru nie przebije. Nie widzę sensu dobijania się do obrażonej siostruni męża. Problem widzę nie tylko w tradycyjnej, wiejskiej rzeczywistości, gdzie syn dostaje dom, ale we wszystko wtrącają się jego rodzice, o czym autorka wspomniała. Nie napisała czy gospodarstwo także zostało przepisane na syna, to tylko moje domysły, ale okazuje się, że są tam parobkami, tzn, że obydwoje pracują, a jak podejrzewam rządzi teść, tylko nie wiadomo, kto pieniądze za tę pracę bierze do kieszeni?

    Uważam, że mąż nie jest w porządku wobec żony, godząc się na eliminowanie jej z towarzystwa siostry i jej narzeczonego. To aroganckie zachowanie, pozbawione szacunku. To on właśnie nie powinien dopuścić do takiej sytuacji, zwracając uwagę siostrze i nie godząc się na stawianie żony w niekomfortowej sytuacji. Oni wszyscy siedzą razem, autorka wchodzi i nagle wszyscy milkną (mąż też!!!), to zwyczajne chamstwo. Ja pomyślałabym, że knują i obmawiają mnie i kto wie, czy mąż jakoś nie dogadał się z siostrą za plecami żony. Śmierdząca sytuacja.

  10. 16 godzin temu, Gość Agu napisał:

    Najgorszy wariant to uwodzicielski toksyk..

    Istnieją różne rodzaje toksyczności w związkach. Ten, opisany przez autorkę dotyczy alkoholika, przemocowca i zdrajcy. Toksycznymi są też ludzie narcystyczni. W tych przypadkach nie zawsze dochodzi alkohol, czy przemoc fizyczna. Narcyz niszczy swoją ofiarę latami znęcając się nad nią psychicznie.

    "Uwodzicielski toksyk" kojarzy mi się właśnie z narcyzem, który najpierw przywabia swoją ofiarę pięknymi słowami, a nawet czynami, a potem, gdy widzi zaangażowanie powoli uwalnia jad, krytykując, następnie poniżając. Gdy ofiara zaczyna dystansować się, narcyz znowu staje się wcieleniem wszelkich cnót i tak wkoło. Tym przyciąganiem i odpychaniem uwiązuje ofiarę do siebie, a gdy już wyssie z niej wszelkie siły, pozbawi całkowicie poczucia własnej wartości, zniszczy psychicznie, na ogół wtedy porzuca i szuka nowej ofiary. 

    Autorka, która niestety zamilkła, ma chyba ochotę na chama i pijaka, bo być może jest przystojny, albo w pijackim zwidzie rzucił w jej kierunku kilka bełkotliwych komplementów i panna dostrzega szanse na wielką miłość i oczywiście cudowną przemianę onego.

     

  11. 17 godzin temu, Gość Gość napisał:

    Dom jest wart więcej ale powiem że już dołożyliśmy tyle samo co był wart jak się tam wprowadziłam. Bez pozwolenia nie możemy nic zrobić. Nie mówiąc że siostrą męża nic nie robi tylko pokój swój sprząta i czasem pobawi się synem moim i w sobotę coś posprzata

    Obawiam się, że wiedziałaś w co wchodzisz. Wprowadziłaś się do domu teściów, a to zawsze niesie ze sobą mniejszy, lub większy konflikt. Piszesz, że chciałaś pozbyć się gospodarki, ale przecież to nie Twoja gospodarka, tylko Twoich teściów, ewentualnie przepisana na Twojego męża. Czy Ty jesteś tam współwłaścicielką czegokolwiek? 

    Myślę, że dlatego nie liczą się z Twoim zdaniem.  Być może Twój mąż przejął majątek rodziców pod jakimiś warunkami np za opiekę, tyle, że opieka w przyszłości na starymi rodzicami (podejrzewam, że nie są jeszcze tacy starzy) nie oznacza całkowitego utrzymania od momentu przejęcia majątku. To kwestia umowy. dlaczego jesteście tam parobkami? 

    Nie odpuszczaj rozmowy z mężem, bo taki układ jest faktycznie dla Was krzywdzący. Na Twoim miejscu, jeśli pracujesz zawodowo i masz jakąś konkretna pensję, to ja bym się wypięła na tę gospodarkę i nie robiła nic. Pracujesz zawodowo, masz mieszkanie do ogarnięcia, dziecko i wystarczy. A jeśli będą Ci wypominać że zajmują się dzieckiem, gdy Ty jesteś w pracy,  to przypomnij, że w końcu nie za darmo to robią. I trzymaj swoje pieniądze dla siebie.

    Aż trudno mi uwierzyć, że w XXI w ciągle na wsi panują takie archaiczne zwyczaje, że synowa przychodzi do domu teściów, haruje jak wół, najczęściej jest popychadłem, rodzi dzieci, nikt się z nią nie liczy itd, ale też, nie mogę zrozumieć młodych dziewczyn, które godzą się na takie układy, a potem płaczą.

  12. Jak małpa, która nie puści jednej gałęzi, zanim nie chwyci drugiej. Trzymał drugą, złapał trzecią. Przykład byłej kochanki jest także dowodem na to, jak romans zohydza osobistego partnera, gdy na horyzoncie pojawia się boczniak lub boczniara. Najczęściej ślubny/a nie zmieniają się w rzeczywistości, to zdradzający mąż/żona tak zaczynają ich postrzegać przez pryzmat nowego zauroczenia i zdrady.

    Autor po tych wszystkich przeżyciach udaje, że będzie się teraz przyjaźnił z byłą kochanką ?  Już to widzę. Nie ma przyjaźni damsko-męskiej zwłaszcza między dawnymi kochankami. Nową przygodę z nową panią autor zaczął od kłamstwa i zdrady, a teraz będzie biednej kobiecie mydlił oczy, że to tylko przyjaciółka. Ex kochanka, gdy tylko będzie jej źle, będzie zawracała głowę, szukała wsparcia i pocieszenia, a może i przelecenia. I tak będzie stał w rozkroku między jedną, a drugą. 

    Kiepsko to widzę, bo raz, że za wcześnie ta kolejna wielka miłość, po za tym kobieta ma dwoje małych dzieci, więc to duże wyzwanie, no i obok, tzw przyjaciółka, która raczej nie odpuści.

  13. Akurat to ile dał jej teściu nie ma znaczenia, to jego pieniądze , jego córka i może dawać ile chce. 50 tyś to albo na wesele, albo na początek budowy. Na jedno i drugie nie wystarczy. Twój mąż dostał dom, który chyba jest więcej warty niż te 50 tyś.

    Całe szczęście, że nie pożyczyliście jej pieniędzy, bo pewnie już byście ich nie zobaczyli. W sumie, to bezczelność, żeby dorosła, niepracująca kobieta, oczekiwała jeszcze kasy od rodziny z małym dzieckiem. Domyśliłam się, że mieszkacie na wsi, tam ciągle panują dziwne zwyczaje.

    Nie rozumiem jednak jak możesz godzić na żerowanie na Was. Nie masz w tym małżeństwie nic do powiedzenia? A może teściowie też pracują na tej gospodarce i uważają że utrzymywanie ich i córki, to forma wypłaty za ich pracę? Na Twoim miejscu trzymałaby, swoja wypłatę osobno i patrzyła mężowi na ręce, na co wydaje pieniądze. Czy Ty tez pracujesz na gospodarce?

  14. Czy zapytałaś ją wprost, co się dzieje, dlaczego ona zachowuje się w taki sposób wobec Ciebie? Jeśli nie możesz się z nią dogadać, bo ona Cię ignoruje, to po prostu zrób to samo. Nie wciskaj się tam, gdzie Cię nie chcą. Zajmij się sobą, dzieckiem i swoimi sprawami. Męża też zaangażuj bardziej w Wasze sprawy rodzinne, w opiekę nad dzieckiem. Kłótniami, tylko zniechęcasz go do siebie, więc postaraj się być super miłą i seksowną żoną. Jeśli już poruszasz z nim sprawy, które Cię bolą, to nie rób awantur, tylko rozmawiaj spokojnie.

    Fakt, że jego siostra ma focha, możesz zlekceważyć, ale spytałabym męża, dlaczego on Ciebie ignoruje, gdy jest w ich towarzystwie, dlaczego pozwala na to, żebyś znajdowała się w niezręcznej sytuacji, gdy dołączasz do ich towarzystwa, a oni milkną? Powiedz, że jest Ci przykro, przede wszystkim ze względu na jego zachowanie, bo na siostrę nic nie poradzisz.
    Dlaczego pozwala na to, żeby jego siostra izolowała Cię od rodziny i sam robi to samo, bo przecież Ty sama nie izolujesz się.

    W dniu 4.02.2020 o 13:09, Gość c...a napisał:

    Nie dokłada się do rachunków jest na naszym utrzymaniu. Z mężem się kłócę o to. Twierdzi że wyolbrzymiam i żebym dała spokój. Czy coś ze mną jest nie tak?

    To już grubsza sprawa. Ja także byłabym wkurzona, że z naszego rodzinnego budżetu on finansuje siostrzyczkę, która jest już dorosła. Nie wiem, czy Ty pracujesz, ale macie dziecko i z pewnością macie sporo własnych wydatków, w tej kwestii nie odpuszczaj, ale też nie awanturuj się. Rozmawiaj i tłumacz do bólu. W ostateczności oddziel swoje dochody od jego dochodów, zażądaj jakiejś kwoty na utrzymanie dziecka i raz na jakiś czas zrób sobie miłą niespodziankę jakimiś fajnymi zakupami. Zaplanuj tez fajne wakacje, a jeśli on powie, że Was nie stać, to uświadom mu, że byłoby Was stać, gdyby nie utrzymywał darmozjada. Nawet jeśli nie pracujesz, to będziesz miała mniejszą siłę przebicia, ale jednak w kwestii domowych wydatków, on powinien konsultować się przede wszystkim z Tobą - żoną.

    Piszesz, że rodzice przepisali mu dom, to może taki był warunek, że on ma ich utrzymywać, płacić rachunki, a na stare lata będziecie musieli opiekować się jego rodzicami, podczas, gdy siostra będzie miała luz? Kiepskie jest takie rozwiązanie, a jeszcze bardziej kiepsko, że najwyraźniej on nie liczy się z Twoim zdaniem.

     

  15. Czarno to widzę. Ja także uważam, że brak pracy i życie na cudzy koszt (matki?), to w dorosłym wieku - porażka. Nie widzę usprawiedliwienia, więc chociażby w tej kwestii dziwię się facetowi, że w ogóle bierze Cię pod uwagę planując przyszłość.

    Cała reszta, to też jedno wielkie nieporozumienie. Obawiam się, że już wspólne zamieszkanie obnaży różnice nie do pogodzenia. Piszesz, że jesteś domatorką, ok, masz prawo, ale dlaczego próbujesz go ograniczać, jesteś zazdrosna o jego wyjścia? Przecież wiesz, co on lubi. Czyżbyś już na wstępie próbowała go na siłę zmieniać na swój wzór i podobieństwo?

    Nigdy się nie dogadacie, ani w przypadku codziennego życia, ani spędzania weekendów, a tym bardziej wakacji. Uważam, że facet jest najzupełniej normalny, jest młody, wiedzie aktywne życie, ma znajomych, zainteresowania, pasje, no i chyba pracuje na swoje utrzymanie, a Ty jesteś niczym za życia pogrzebana, jakbyś miała 80 lat. 

    Już teraz toczycie wojny, choć jeszcze nie mieszkacie razem. Ja w ogóle dziwię się, że on chce z Tobą być. Myślę, że to chwilowe zauroczenie i facet przejrzy na oczy i odpuści, bo faktycznie zupełnie do siebie  nie pasujecie.

  16. Anno, przerażające jest to, co piszesz. Ja także podejrzewam, że masz ciężką depresję. Twierdzisz, że na nic nie masz siły - wierzę, ale jeśli jeszcze ciągle masz siłę, żeby mimo wszystko pójść do pracy, do idąc za ciosem zrób wysiłek i pójdź do psychiatry. Dostaniesz na początek leki, które z pewnością choć trochę złagodzą Twoje objawy i poszukaj terapeuty, może nawet lekarz psychiatra nakieruje Cie na jakiegoś. Nie czekaj e kolejce z NFZ, idź prywatnie, przynajmniej na początku. Ratuj się dla siebie, dzieci, dla bliskich.

  17. Trudno udzielić ostatecznej odpowiedzi nie będąc psychologiem. Ja jednak uważam, że ludzie nie zmieniają się, przynajmniej na na tyle, żeby pozbyć się wzorców jakie zaczerpnęli w dzieciństwie,  a jak wiadomo, dzieciństwo kształtuje człowieka. Facet o którym piszesz, najwyraźniej odziedziczył charakter i przejął sposób bycia po swoim ojcu.  Problem w tym, że bez względu na traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, dorosły człowiek powinien potrafić oddzielić dobro od zła, chyba, że jest zaburzony. Z pewnością alkohol nie pomaga w wyjściu na prostą. Zresztą to nie tylko alkohol powoduje, że ktoś jest przemocowcem i zdrajcą, tylko właśnie charakter, nawyki, brak skrupułów, empatii, wygoda i konieczność deptania drugiego człowieka, żeby rozładować napięcie i w tak karykaturalny sposób podnieść swoje poczucie wartości.

    Taki człowiek musiałby bardzo chcieć się zmienić, poddać długotrwałej terapii, która nigdy nie zagwarantuje całkowitej przemiany. Jeśli łączy Cię cokolwiek z tym typem, to lepiej uciekaj zamiast ruszać na walkę z wiatrakami. 

  18. Ostatnio czytałam (chyba na Onecie) obszerny artykuł na ten temat. Opisana była historia dziewczyny, która urodziła się chłopakiem. Sama znałam osobiście taką osobę, dziewczynę, która wtedy miała 15, 16 lat i nie kryła, że źle czuje się w swoim ciele. Ubierała, poruszała się jak chłopak. Ponieważ były to dawne czasy , świadomość i tolerancja też zupełnie inna, więc on trzymała się wtedy z dziewczynami, zwierzała się najbliższym koleżankom, a one ją wspierały. Po latach dowiedziałam się, że faktycznie zmieniła płeć, a było to jeszcze w XX wieku. W tym artykule przeczytałam także, że wśród osób transpłciowych, czyli tych, które nie akceptują swojej biologicznej płci jest największy procent samobójstw dochodzący nawet do 50%! dlatego tak ważne jest wsparcie najbliższych i otoczenia.

    Co do problemu autorki, to bardzo współczuję, bo to zawsze poważny problem. Najważniejsze jest to, że dziecko ma wsparcie w rodzinie i nie jest szykanowane w szkole, co rzadko się zdarza. Jednak fakt, że córka chce już teraz zażywać hormony, to nie taka prosta sprawa. Najpierw musi przejść terapię, nie sądzę, że skończy się na jednej wizycie u psychologa i nie wiem, czy polskie prawo pozwala na podjęcie jakichkolwiek kroków w  kierunku zmiany płci, przed osiągnięciem pełnoletności. Potem będzie musiała odbyć się sprawa w sądzie, gdzie dorosłe dziecko pozywa rodziców, dopiero później tera[ia hormonalna, zmiana tożsamości, a na końcu seria zabiegów operacyjnych oczywiście na własny koszt, bo NFZ nie refunduje tego typu zabiegów.

  19. 22 godziny temu, Gość Pati 70 napisał:

    Nic nie zrobiłam bo nie mam siły się wziąść w kupę. Dzięki że jesteście, no może nie do końca nic za tydzień jestem umówiona do fryzjera i na paznokcie coś w końcu dla siebie ten jeden mały krok jest dla mnie duży, dla niektórych śmieszny, ale będąc w takim związku nigdy nie myślałam o sobie tylko o nim o jego potrzebach.. 

    Jak to nie masz siły, a masz siłę obsługiwać go? Nie usprawiedliwiaj się. Nadal nie robisz wiele dla siebie, tylko ciągle walczysz z wiatrakami, chcąc na siłę zmienić dorosłego chłopa, który już się nie zmieni.

    Domyślam się, że ciągle wykłócasz się z nim o jego czas spędzony z kolegami. Po co to robisz, a niech idzie, masz więcej spokoju w domu, odpuść wreszcie, jeśli on woli ich towarzystwo, poszukaj sobie swojego.

    Wychodząc do pracy powiedz mu, żeby posprzątał (tylko dokładnie powiedz mu co i jak, bo tak ogólnie, to biedak nie będzie wiedział co ma robić), nich pomoże córce w lekcjach, zrobi zakupy itd. Jeśli on nic nie robi, to już masz argument, żeby też nie skakać przy nim. I znowu pytanie; jak to nie masz siły, na co, po jakie licho szykujesz mu obiad, jeśli on nic nie robi, po co mu pierzesz i prasujesz, co on robi dla Ciebie? ...chyba, że nie piszesz całej prawdy.

    Z jednym powinnaś zawalczyć już teraz, chodzi o wizyty jego kumpli w Waszym mieszkaniu, podczas, gdy Ty jesteś w pracy, przesiadywanie do późnego wieczora, przekleństwa, głośne zachowanie. Powiedz mu to wprost, ale powiedz stanowczo, nie wrzeszcz, nie awanturuj się, powiedz mu że taka sytuacja jest niedopuszczalna, nie godzisz się na to ze względu na dziecko, które musi wysłuchiwać przekleństw i nie ma intymności we własnym domu. Zagroź wezwaniem policji, a po za tym, bądź trochę sprytna, kup dyktafon, ukryj gdzieś w głównym pokoju i będziesz miała dowód. Tylko nie leć do niego od razu jak cokolwiek odsłuchasz, on nie powinien wiedzieć, że go inwigilujesz.

    Jeśli on chce wyprowadzić się, to mu w tym pomóż, nie obsługuj, zagoń do roboty w domu, zabroń zapraszania kumpli do domu wieczorem, w razie czego załóż niebieską kartę z w/w powodu, nie ułatwiaj mu życia. Tylko trzeba chcieć, ale najpierw pozbądź się złudzeń, że on się zmieni i przestań trzymać się tego chłopa jak tonący brzytwy.

  20. Godzinę temu, Gość Melania napisał:

    Będę także dążyć że jeśli dodatkowe wydatki typu wycieczka ok połowa ale z kartką ze szkoły że tyle kosztuje. i nie jest to wybieganie w przyszłość, tylko po prostu nie będzie naciągania.

    Ja nawet podejrzewam, że on nie wie, do jakiej klasy ona chodzi. Tzn wiadomo, że do VII, lub VIII, ale czy "A", "B", czy "C", jak nazywa się jej wychowawca/wychowawczyni. Ciekawe, czy chociaż wie, gdzie znajduje się jej szkoła?  Taka sytuacja trwa od lat, obydwoje i on i jego córka okrzepli w tym chorym układzie i każde z nich czerpie z tego korzyści; jemu wygodnie, bo nie musi się wysilać (łatwiej wyciągnąć kasę z portfela i zadowolić dziecko, niż np tłumaczyć jej zadanie z matmy, lub czekać z nią w kolejce do lekarza), a młoda z kolei ma z tego układu wymierne korzyści (ciuchy, kosmetyki i...święty spokój). 

    Tutaj potrzebaby cudu na jakąkolwiek zmianę.

  21. Kochana, koniec, to koniec, zostawił Cię, więc bądź konsekwentna i przyjmij to do wiadomości. Nie baw się z nim w żadne gierki. Szkoda, że po tym, jak Cię potraktował utrzymywałaś z nim jeszcze jakiś kontakt. Szanuj się i nie pozwól sobą pogrywać. Nie ma przyjaźni między dawnymi partnerami, szczególnie w sytuacji, gdy jedno porzuciło drugie w tak obcesowy sposób.

    Nawet, jeśli cierpisz, tęsknisz, to powiedz sobie, że nie jest Ciebie wart, a "tego kwiatu jest pół światu". Wystarczy "cześć" na ulicy i tyle. Dbaj o siebie i nie pozwól się wykorzystywać, nawet, gdyby żałował swojej decyzji, to nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, to na ogół nie udaje się.

  22. 16 minut temu, Gość Melania napisał:

    Dokładnie, może nieudolnie to wcześniej pisałam, właśnie chcę mu to spokojnie tłumaczyć że miłości nie kupi. I to najważniejszy wątek całego pisania. 

    No i dodatkowo jeśli ustala z nim że przyjedzie dziś to nie ma przekładania z nieważnych przyczyn, bo mój partner nie jest marionetką, którą da się sterować. Więc także mu to muszę spokojnie i delikatnie tłumaczyć. Bo jeśli zaczniemy wspólne życie na wspólny rachunek, to wydatki muszą być ustalane wspólnie nawet dodatkowe prezenty poza alimentami - niekoniecznie co ale kwota. Będę także dążyć że jeśli dodatkowe wydatki typu wycieczka ok połowa ale z kartką ze szkoły że tyle kosztuje. i nie jest to wybieganie w przyszłość, tylko po prostu nie będzie naciągania.

    Przecież do kosztów dojdą jeszcze dojazdy czy wspólne kino, kawiarnia czy basen ....

    Melania, ja spojrzę na to z jeszcze innej strony. Taki układ jest dla Twojego partnera bardzo wygodny, dlatego trudno będzie Ci wywalczyć uczciwe dla Was zasady.  Twój partner, niestety jest kiepskim ojcem, oczywiście wierzę, że kocha swoją córkę, ale miłością niedojrzałą i teraz, gdy młoda ma 14 lat, bardzo trudno będzie mu zmienić stosunki między nimi. Rozstał się z jej matką, gdy córka była mała, wyjechał za granicę, więc praktycznie porzucił też dziecko. Domyślam się, że miał z córką kontakt wirtualny, spotykał się raz od wielkiego dzwonu, obsypywał prezentami, ale na co dzień go nie było. Taki tatuś na pół gwizdka nie ma szans na nawiązanie bliskich relacji z dzieckiem. 

    Aktualna sytuacja jest tego dowodem. Córka kojarzy go tylko z krótkimi, miłymi chwilami, oczywiście prezentami, które w jego pojęciu mają świadczyć o jego miłości do niej i w pewnym sensie wynagrodzić rozłąkę. Ale prawdziwej więzi nie ma nadal, więź, to ona ma z matką.  Przyznaj szczerze, ile razy on był na wywiadówce w jej szkole, lub przynajmniej rozmawiał z wychowawcą, ile razy był z nią u lekarza, stomatologa, ile razy pomagał jej w lekcjach, prowadził na zajęcia dodatkowe, kibicował w zawodach, czy oglądał przedstawienia szkolne z jej udziałem, czuwał przy niej gdy była chora, czy zna jej zainteresowania, koleżanki itd?????????????????

    Odchodząc od jej matki, odszedł też od córki i dlatego chce jej to w postaci dodatkowych bonusów wynagrodzić. Nawet teraz piszesz, że ich spotkania to wizyty w galeriach, zakupy, pewnie jakieś jedzenie, może kino...i tyle. On nawet nie wie, jak z nią rozmawiać, a dla niej ojciec, to faktycznie bankomat, sam sobie na to zapracował. Zresztą tak mu wygodnie. Wątpię, że będziesz w stanie to zmienić. W tym wypadku potrzebna byłaby terapia i pomoc specjalisty, zarówno dla niego, ja i córki, żeby uratować choć trochę z  jego ojcostwa. Ona wkrótce będzie dorosła, a Ty Melanio nie jesteś w stanie niczego w tej kwestii zmienić. Będzie ciężko, będą kłótnie, Twoje łzy i poczucie zawodu.

    Przy okazji; on jako ojciec, który ma pełnię praw rodzicielskich ma prawo do informacji z jej szkoły z pierwszej ręki tzn od wychowawcy i n-li. Dzisiaj już chyba wszędzie są elektroniczne dzienniki, więc wystarczy pójść do szkoły, udowodnić swoje prawa do dziecka, poprosić o login i z każdego miejsca może logować się do systemu, śledzić jej postępy w nauce, korespondować z wychowawcą, czy n-lami, a nawet pójść na wywiadówkę. Byłby to pierwszy jego krok do dojrzałego, odpowiedzialnego ojcostwa. Pewnie na początku budziłoby to opory córki, bo przecież ojciec nie ma prawa wymagać, tylko dawać, ale może udowodniłby jej, że faktycznie zależy mu na niej.

  23. Ola, odpuść. Kiepsko, że zauroczyłaś się w facecie, tylko dlatego, że patrzył się na Ciebie. To nie Ty, jako kobieta powinnaś podchodzić do niego i przedstawiać się, zwłaszcza, że jak sądzę jest to stosunkowo młody chłopak. Jeśli chcesz wzbudzić jego zainteresowanie, to ignoruj go, ale nie z jakąś nadętą miną, nie rób z tego przedstawienia. Zachowuj się naturalnie, przestań patrzyć w jego stronę, rozmawiaj sobie z innymi ludźmi, uśmiechaj się, bądź miła, a gdy on przypadkowo nawinie się, traktuj go obojętnie, lecz bez lekceważenia.

    Jednakże na Twoim miejscu odpuściłabym sobie zupełnie tego faceta i nie czekała na rozwój sytuacji, dlatego, że on wysyła sprzeczne sygnały. Może nawet zupełnie opacznie odbierasz jego spojrzenia, bo spodobał Ci się i trochę poniosła Cię fantazja. Skąd wiesz, że on nie jest zajęty? Jednoznacznym dowodem na moje podejrzenia jest fakt, że odrzucił Twoje zaproszenie na FB. Wysłałaś jeden sygnał, który on zignorował, więc powiedz sobie STOP. Nie kompromituj się i nie narzucaj. Nawet, gdyby w efekcie on zaczął jakieś podchody w Twoją stronę, to już wiesz, że facet stosuje jakieś dziwne gierki, a od manipulantów lepiej trzymać się z daleka.

  24. 15 godzin temu, Gość Melania napisał:

    Może jestem wredna w tej kwestii, ale ja bym troszkę przeczołgała towarzystwo. I będę malutkimi kroczkami do tego dążyć.

    Nie wygrasz, będziesz się tak szarpała latami, a on z miłości do dziecka będzie tańczył, jak mu ex i córka zagrają. Jedyne, co może Cię uratować, to zupełnie inne podejście do problemu.  Związałaś się z człowiekiem "z przeszłością" i tej przeszłości nie wykasujesz. Pominę już fakt, że jesteście razem dopiero od roku i jeśli cały ten czas, to związek na odległość, to oprócz jego byłej rodziny, może Cię jeszcze wiele zaskoczyć, choćby w jego zachowaniu. Dopiero codzienne, wspólne życie pokaże z kim masz do czynienia.

    Powracając do głównego problemu, żadne przeczołganie kogokolwiek Ci nie pomoże. Doprowadzi tylko do konfliktów; między Wami, między nim, a ex i jego córką, a może nawet między Tobą i jego córką. Nie tędy droga. Musisz mieć świadomość tego, że jego córka, ani ex nie znikną i w Waszym, więc pośrednio Twoim życiu, musi być dla młodej miejsce. Pogódź się z tym, że on będzie do niej, czy po nią jeździł (nie wiem, czy mieszkacie w tej samej miejscowości), że niestety będzie ją rozpieszczał. Ty w tym czasie organizuj sobie czas sama, lub ze znajomymi. On nigdy nie będzie cały dla Ciebie, nawet, jeśli mielibyście wspólne dziecko.

    Jedyne, co możesz zrobić, to namówić go na sądowne ustalenie kontaktów z dzieckiem i ustalenie wysokości alimentów. Nie wiem, czy do tej pory miał alimenty ustalone sądownie, czy tylko dogadał się z matką dziecka, ale obawiam się, że gdy teraz na stałe wróci z zagranicy, to jego dochody mogą się zmniejszyć. Sądowy wyrok dotyczący, zarówno kontaktów z dzieckiem, jak i wysokości alimentów, zawsze działa bardziej dyscyplinująco na strony, więc nie powinno być potem miejsca na jakąś samowolę, że np była mu cokolwiek narzuca, może co najwyżej poprosić o zmianę terminu spotkania z jakiś ważnych względów. Musisz pogodzić się z tym, że gdy on będzie z córką, jego dla Ciebie nie będzie, nawet nie wpraszaj się do ich towarzystwa, lepiej na tym wyjdziesz.

    Możesz co najwyżej spokojnie tłumaczyć mu, że wszelkie odstępstwa od sądownych ustaleń, będą wprowadzać zamęt w Waszym życiu, a brak konsekwencji w traktowaniu córki wcale nie wzmocni miłości między nimi, że miłości córki nie kupi za pieniądze, czy prezenty. Tłumacz mu spokojnie, że miłość wymaga konsekwencji, a przeciwnym razie jego córka wyrośnie na roszczeniową, wiecznie domagającą się profitów kobietę. Jedyne, czego masz prawo stanowczo wymagać, to gdyby młoda gościła w Waszym/Twoim domu, szacunku do Ciebie i przestrzegania zasad, jakie ustalacie .

×
×
  • Dodaj nową pozycję...