Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 628
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    43

Odpowiedzi opublikowane przez Javiolla

  1. 3 godziny temu, ka-wa napisał(a):

    Jeśli autor by potrafił wybaczyć, to choć zostałaby rysa, mogliby żyć w miarę normalnie, bo przecież są takie przypadki, więc nie chodzi tu o zatracanie siebie. 

    No moze faktycznie. Z tą różnicą, że kobieta musiałaby się zmienić... a raczej na to nie wskazuje. Poza tym i tak autor podjął już inną decyzje 🤷‍♂️ 

     

    P.S.

    Zastanawia mnie, że mogłaś edytować post? Ja nie mam opcji edytuj... hmmm dlaczego 🤔 ?

  2. 21 godzin temu, ka-wa napisał(a):

    Tylko dlaczego by mieli tak żyć, skoro żyją jak małżeństwo. 

    No własnie o to chodzi, że jeśli nie chcą już żyć jak małżeństwo, ale ze wzgl.na dzieci (czasem tez wspólne finanse) nie chcą sie rozstawać, to żyją w jednym domu lecz jako współlokatorzy, dzieląc sie wydatkami i opieką na dzieci. Znam taką sytuacje, ale to ma miejsce tylko wtedy gdy oboje stwierdzają, że nic ich już nie łączy i nie będą zazdrośni o swoje osobiste życie, że nie chcą komplikacji rozwodowych i zgadzają się na taki układ. To naprawde rzadko się sprawdza, ale osobiście znam takie małżeństwo jedynie na papierku, mieszkające razem jak obcy. I sami uważają, że odkąd tak żyją czują się szczęśliwsi niż gdy próbowali udawać małżeństwo. 

    21 godzin temu, ka-wa napisał(a):

    warto dla nich się poświęcić,

    Zwykle zgadzam się z Twoimi wypowiedziami, ale teraz niestety nie 😞  Nie warto sie poświęcać dla dzieci w ten sposób, zatracając siebie, swoją godność, honor, poczucie wartości. Przecież dzieci tez zobaczą jaki to obraz małżeństwa. A poza tym poświęcenie nigdy nie jest dobre dla nas samych, a my tez jesteśmy ważni, tak samo ważni jak nasze dzieci i mamy prawo do szczęścia. Kto wie...  moze do nich kiedyś dotrą pogłoski, że mamusia ma/miała kochanka. 

    6 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

    Nie bardzo wiem jakie dowody muszę zgromadzić do tego.

    Myślę, że w tej kwestii warto poradzić się prawnika. Szkoda, że ci znajomi nie mieli zdjęć i nagrań tej sytuacji, bo byliby bardziej wiarygodni. Niektórzy wynajmują detektywa, aby znalazł dowody, ale tak jak mówię... udaj sie po poradę do adwokata. 

  3. 11 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

    Tak dwoje. Syn 16l. Córka 12l.

    To już są duże dzieci, rozumne, a więc powinny zrozumieć sytuacje w jakiej się znajdujesz. Chyba, że jesteś w stanie żyć z żoną pod jednym dachem ale osobno-jak współlokatorzy, dzielić sie rachunkami. Znam takie małżeństwo, które zdecydowało zostać w jednym domu, choć śpią w osobnych pokojach i każde prowadzi własne życie ( w tym on ma kochanki). Ona i tak twierdzi, że są sobie obcy, że nic ich nie łączy prócz mieszkania razem i dzieci, i nawet nie jest zazdrosna o te babeczki które on ma na boku. Żyją tak by było im łatwiej finansowo i by dzieci miały namiastkę pełnej rodziny. Tylko, ze to jest ewenement, bo do tego muszą dojrzeć obie osoby. Jeśli Ty czujesz sie upokorzony, jest Ci źle z tą sytuacją, to musisz przemyśleć sens bycia razem, pomimo dzieci. 

  4. 5 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

    Myślałem, że jestem dość silny psychicznie a okazało się, że zostałem znokałtowany po pierwszym ciosie.  

    Przykro mi, że Cię tak oszukiwała, że tak to przeżyłeś. Myślę, że pisząc tematy w internecie chciałeś sie jeszcze pooszukiwać.  Pisałeś z nadzieją, że wszyscy odpiszą to co chciałeś przeczytać. Niestety nie możemy napisać inaczej 😞 Nie wiem na ile szanujesz samego siebie, ale zastanów sie dobrze czy pozostanie z tą kobietą nie upokorzy Cię jeszcze bardziej? Jeśli nie macie dzieci to w zasadzie nic Cię przy niej nie trzyma. Bo zauważ, że czasem miłość to za mało by z kimś być... 

    Tak jak pisze ka-wa przemyśl udanie sie do psychologa po wsparcie, a najlepiej na terapie.   Bo sam fakt, że dawałeś sie tak oszukiwać, że udawałeś przed sobą jakoby wszystko było ok... świadczy o jakichś Twoich deficytach. Trzeba by to omówić i przepracować ze specjalistą. 

  5. W dniu 17.11.2023 o 14:06, Jambuska166 napisał(a):

    Czy ktoś może mi pomóc w tym jak mogę wyjaśnić partnerowi, że nie powinien być zazdrosny o takie sytuacje? Próbowałam różnych metod ale niestety nic to nie daje. 

    I raczej nic nie da 😞  Mozesz mu przeczytać lub podesłać to: 

    Wojciech Eichelberger psycholog, psychoterapeuta, coach, pisarz

    Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby.
    Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.
    Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.
    Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć.
    Egoizm nie polega na tym, że się żyje, jak chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy.”
     
  6. 16 godzin temu, ka-wa napisał(a):

    , bo mieszkanie razem dopiero pokazuje, czy jest nam po drodze, a tu widać, że nie bardzo. 

    Coś w tym jest. 

    16 godzin temu, Luk8855 napisał(a):

    I o co tu chodzi 

    Wg mnie nie pasowało jej coś w Waszym wspólnym mieszkaniu. Musiałaby zdobyć sie na szczerość i Ci powiedzieć co to było. Nikt tutaj nie jest w stanie Ci tego wyjaśnić. A jeśli ona chce być dalej w związku dochodzonym to wg mnie traktuje Cię mało przyszłościowo. Moim zdaniem chce sie rozstać, ale narazie jesteś opcją zapasową. Póki nie znajdzie kogoś bardziej dopasowanego (o ile nie ma już kogoś na oku) to będzie z Tobą w niby-związku. 

     

     

  7. 5 godzin temu, Koolka napisał(a):

    jednak obawiam się, że wystąpi zależność, że moje spanie zależy od przyjmowanych leków i jeśli będę kiedyś chciała je odstawić to problem ze snem wróci

    I tak sie stało, bo medyczna maryśka pomagała zasnąć, teraz nie pomaga, bo się mózg przyzwyczaił. Ktoś Ci ją przepisywał, a nie jest łatwo o receptę na nią. Wnioskuję więc, że musiałaś mieć poważne problemy ze snem, bo to nie jest lek pierwszego przepisania. Chyba, że to była maryha niemedyczna, a to jeszcze gorzej, bo tak jak pisze Luukas zmienia (w pewnym sensie uszkadza?) mózg. Podłoże złego snu lub kłopotów z zasypianiem tkwi w Twojej głowie. Sama mam od zawsze płytki sen i z wiekiem coraz trudniej mi zasnąć. Tak więc wiem na 100%, że problem siedzi w naszej głowie... w problemach jakich nie umiemy przepracować, w emocjach które nie miały ujścia, w braku relaksu/odpoczynku. Nie wiem jak długo chodzisz na terapie, ale powinna pomóc w znalezieniu przyczyny i uporaniu się z nią. Natomiast jeśli nie masz innego wyjścia ( a wygląda, że nie masz) to leki na depresje trzeba brać. Ponadto starać sie na terapii wyjawiać wszystko co siedzi w głębi Ciebie i omawiać to. 

  8. 16 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

    I wkońcu znalazłem ją wracającą w stronę domu z tym kolesiem trzymających się za ręce.

    Jest Twoją żoną i na wiosce/mieście trzymając sie za rękę szła z innym facetem? Nawet sie nie kryła ze zdradą? 

    16 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

    Wiem że coś się stało i na pewno nie utrzymuje z nim kontaktu

    A skąd wiesz, że z nim nie utrzymuje kontaktu? Poza tym... teraz w tym akurat momencie moze nie, ale wydarzy sie spacerek, imprezka i znów sie z nim spotka. Bo czemu by nie, skoro się nawet nie kryła z tą znajomością? 

    17 godzin temu, Marcin1981. napisał(a):

    Co powinienem zrobić? Żona twierdzi że z nim nie spała i to tylko kolega.

    A Ty chodzisz z koleżanką za rękę 😉 ? Piszesz jej troskliwe sms-y? Kogo próbujesz oszukać poza sobą? Ja nie wiem co Ty powinieneś zrobić, ale ja bym się rozwiodła już wtedy gdy przyłapałam ich idących za ręce. Trzymanie sie za rękę to czynność bardzo osobista, prawie intymna i wg mnie to w zupełności wystarczy by mieć dowód zdrady. 

     

  9. W dniu 7.11.2023 o 08:06, pablo_eess napisał(a):

    Nie wiem czy po tym wszystkim potrafię być dalej z żoną.

    Teraz przeżywasz żałobę. Jednak gdy emocje nieco ostygną pomysł, że są małżeństwa, które mieszkają razem lecz śpią osobno i mają swoje własne sprawy. Żyją ze sobą jak współlokatorzy. Nie pochwalam, ale tez nie neguję. Jesli obie strony się zgodzą na taki układ, dzielą się rachunkami i obowiązkami, żyją w zgodzie i szacunku do siebie, to wg mnie jest ok. 

    6 godzin temu, pablo_eess napisał(a):

    uważam ze bycie z kimś w związku tylko dla dobra dziecka nie jest wcale takie dobre, nawet jeżeli jedna osoba chce i kocha a druga nie… 

    Dla dobra dziecka faktycznie trzeba wybrać. Jesli jest w domu przemoc, kłótnie, agresje i dziecko na to patrzy, tego słucha i dostaje zły przykład to bycie w takim związku dla rzekomego dobra dziecka jest bez sensu. Bo tam nie ma dobra dziecka. Ale jesli ludzie żyją ze sobą w zgodzie, jak przyjaciele to taki układ mógłby funkcjonować. Bo dziecko miałoby przykład wzajemnego szacunku, dogadywania sie bez kłótni, karania ciszą czy innych niszczących scen. 

    Zdaje sobie sprawę, że w taki układ mało kto chce wejść więc wtenczas własnie dla dobra dziecka lepiej się rozstać, ale oczywiście w zgodzie, w przyjaźni. Pielęgnować relacje z synem pomimo nie mieszkania razem. 

  10. W dniu 6.11.2023 o 12:14, Szpagat napisał(a):

    czy bezposrednio zapytać czy jestesmy razem czy cos ponieważ nie chce wywierać presji ale chce wiedzieć czy jestesmy razem i dalej dązyć do rozwijania tej relacji, 

    Moim zdaniem juz dawno powinieneś o to zapytać, juz wtedy gdy chwytaliście się za ręce i przytulali. Bo wg mnie ( ale moze jestem starej daty) za ręce nie trzyma sie z przypadkowym czy nowo poznanym człowiekiem 😉  Masz prawo wiedzieć na czym stoisz więc zapytaj.

    W dniu 6.11.2023 o 12:14, Szpagat napisał(a):

    napisała ze nie chciała naduzywać mojej życzliwości bo wie ze bym chciał z nią jechać. ale dodała ze docenia wszystko co robie dla niej i chce się z nią spotykać ale dawno z nikim nie była i dłużej jej się schodzi z wdrążeniem w jakoś relacje.

    A co dla niej robisz? Z zacytowanych słów moge jedynie podejrzewać, że dziewczyna ma niskie poczucie wartości, została bardzo zraniona co dodatkowo pogorszyło jej samoocenę. Świadczą o tym choćby słowa o nadużywaniu życzliwości, docenianiu za to, że sie chcesz z nią spotykać. 

  11. W dniu 6.11.2023 o 00:31, damiano6453 napisał(a):

    Głównie chodzi o to że nie chcę kompletnie pomocy od psychologa. Jestem nastawiony tak że nie wierzę kompletnie w pomoc od takich ludzi lub no nie wiem "placebo"?

    A w pomoc dentysty wierzysz? Onkologa? Kardiologa? Otóż wyobraź sobie, że psycholog, terapeuta, psychiatra to są specjaliści w swojej dziedzinie tacy sami w innych dziedzinach. Gdy boli Cie ząb to idziesz do dentysty i nie wymigujesz sie, że nie wierzysz w jego pomoc, bo zaborowanie zęba to efekt placebo 😉  Gdy zachorujesz na serce to nie powiesz że kardiolog działa jak placebo - prawda? A gdybyś zachorował na raka to uznasz za efekt placebo leczenie onkologiczne? Przecież nieleczona depresja to choroba śmiertelna. Skoro poszedłbyś leczyć raka, zawał, dziurę w zębie to czemu nie chcesz leczyć umysłu/duszy? Podejrzewam, że albo uważasz to za niemęskie, że to takie wjechanie na męskie Ego... albo zdajesz sobie sprawę, że takie leczenie wymaga pracy nad sobą a Ty jej zwyczajnie nie chcesz. Czas schować głupią ambicje i zadbać o swoje zdrowie. 

    W dniu 6.11.2023 o 00:31, damiano6453 napisał(a):

    Szukam sposobu jak mogę w Szewecji uzyskać chociażby przez konsultację lekarską lub portal receptę na coś co poprawi mi dostatecznie samopoczucie żebym przestał myśleć o tym wszystkim co mi psuje życie.

    Czyli nie chcesz sie wyleczyć, a jedynie uśmierzyć ból? Cóż... to na dłuższą metę nic nie da. Gdy masz dziurę w zębie i będziesz ją jedynie uśmierzał tabletkami, to z czasem nawet one przestaną działać, bo taki ząb należy wyleczyć borowaniem, plombą lub wyrwaniem. Trzeba udać sie do lekarza i wyleczyć się i nie ma innej drogi. 

    W dniu 6.11.2023 o 00:31, damiano6453 napisał(a):

    lecz nie potrafię mówić za dobrze po angielsku a po szwedzku potrafię sie przywitac i pożegnać.

    A dziewczyna umie? Niech pójdzie z Tobą. Zawsze mozna komunikować sie poprzez aplikacje. Ewentualnie należy rozważyć powrót do kraju i tutaj sie leczyć. 

    W dniu 6.11.2023 o 00:31, damiano6453 napisał(a):

    Z góry dziękuję za jakąkolwiek pomoc w tej kwestii.

    Tutaj uzyskasz rady, a pomocy udzielić Ci moze jedynie specjalista i Ty sam decydując się na niego.  

    • Lubię to 1
  12. Najczęściej sny odzwierciedlają rzeczywiste lęki. Sfera łóżkowa to delikatna sfera, to intymna część nas, która jest na tyle prywatna, że nie chcemy by ujrzała światło dzienne. Dogadzanie komuś może oznaczać brak wolności, swobody, zatracenie siebie dla usługiwanie innym, życie cudzym życiem. Matka to potrzeba bliskości, miłości, poczucia bezpieczeństwa, to część nas samych. 

    Toteż może być tak, że autorka snów ma despotyczną matkę, której ulega pomimo, że nie chce. Może ma/miała trudne dzieciństwo, które starała sie ukryć ze wstydu przed światem. Ma silną potrzebę by ją dopieszczono, dano miłość, troskę, przyjemność. W snach zawsze się mieszają wątki z życia. Tak ja bym ten sen interpretowała. 

    • Lubię to 1
  13. 20 godzin temu, angelikaa napisał(a):

    boje się ze jak pójdę do psychologa to skieruje mnie do szpitala psychiatrycznego.. albo ze mi nie pomoże 

    Nie tak szybko wysyłają do szpitala 😉  Trzeba mieć ku temu solidne podstawy. A dlaczego miałby nie pomóc? Przecież od tego jest psychiatra lub psychoterapeuta, aby pomóc. W tej chwili to Ty sama sobie nie pomagasz. 

  14. 50 minut temu, angelikaa napisał(a):

    nie byłam u psychologa ani żadnego innego lekarza bo się boje,

    Czego konkretnie się boisz?

    51 minut temu, angelikaa napisał(a):

    czy to możliwe aby psychika aż tak bardzo odpowiadała za samopoczucie co mi się dzieje?

    Tak psychika to numer jeden w naszym samopoczuciu.

     

    • Dziękuje 1
  15. 17 godzin temu, xmmz napisał(a):

    Mam wrazenie ze to moja wina i nie potrafie tego naprawic, przez to nasilaja mi sie ataki paniki i mysli samobojcze.

    Przykro mi z powodu Twojego stanu. Nie zdajesz sobie zapewne sprawy w tym momencie, że masz moc. Skoro mogłaś wmówić sobie depresje to teoretycznie możesz ją sobie "odmówić". Wiem, że to brzmi dziwnie i w obecnym Twoim stanie wydaje się niemożliwe, ale podobno nie takie cuda się dzieją. Są ponoć samouzdrowienia, a więc czy byłabyś w stanie zacząć sobie "wmawiać", że jesteś zdrowa? W pewnym sensie uzdrawiać sie? Możliwe, że możesz to naprawić.

    To tak czysto teoretycznie, a teraz do rzeczy. Myślę, że nie możesz o tym z nikim porozmawiać ponieważ sie wstydzisz... obwiniając siebie i mając wyrzuty sumienia. Jedyne mądre rozwiązanie to szczerze porozmawiać o tym z terapeutą, wyjaśnić jak było, bo to bardzo ważne by móc Cię odpowiednio leczyć. 

     

    • Dziękuje 1
  16. W takim razie trzeba starać się o ubezwłasnowolnienie go w sprawach decydowania o jego zdrowiu. Teraz są takie przepisy (moim zdaniem głupie), że chory musi wyrazić zgodę na leczenie. Wiem, że wprowadzono to, bo były nadużycia i zamykano na leczenie zdrowe osoby, ale za teraz są nadużycia w drugą stronę. I to jest niby ok, że zdrowe osoby cierpią bo chory nie chce sie leczyć? Jesli ktoś jest niebezpieczny dla otoczenia to można go ubezwłasnowolnić.  Wiem to od psychiatry, która leczył osobę chorą na schizofrenie maniakalną.  

  17. W dniu 15.10.2023 o 20:48, Abc napisał(a):

    A chciałabym siebie lubić tak jak kocham swoją siostrzenicę za samo to, że jest.

    Wiesz... jesli rodzice nigdy nie okazywali swojemu dziecku miłosci, nie mówili o miłości, nie motywowali w żaden sposób, to trudno by to dorosłe dziecko umiało się same kochać. Dlatego, że był prawdopodobnie zimny chów to Tobie wydawałoby się dziwne gdyby nagle ktoś Ciebie przytulał czy utwierdzał w swojej miłosci względem Ciebie. Trudno Ci siebie polubić bo to bardzo długi proces. Zauważ, że całe życie nikt nie dawał Ci tego czego brakowało. A więc teoretycznie powinnaś otrzymać drugie tyle lat ile żyjesz, by te braki uzupełnić. Tylko codzienna żmudna, systematyczna praca nad sobą pozwoli choćby w części uzupełnić te braki. Nie da się nie szukać u innych uzupełnienia braków z dzieciństwa, bo ta potrzeba bliskości, miłosci, troski, opieki, fizycznego kontaktu, okazywania uczucia jest każdemu potrzebna do wzrastania i rozwoju. To leży w naszej naturze po prostu. 

    Na tym etapie uważam, że mozesz kontrolować siebie. Jesli tylko poczujesz silną chęć by zabłysnąć w Internecie, zwrócić na siebie uwage, to w tym momencie mozesz po prostu zahamować tę chęć. Poczujesz z pewnością niepokój/lęk, bo silnie pragniesz by ktoś dał Ci uwagę. Ale jesli w tym momencie podejdziesz do siebie jak do najlepszej przyjaciółki... jak do osoby, którą kochasz to będzie Ci łatwiej. Pomysl... jakby ukochana siostrzenica chciała tak zrobić i zwróciłaby sie do Ciebie z pomocą to przecież okazałabyś jej czułość i troskę (jak sądzę). Moze byś ją przytuliła, powiedziała czułym głosem pełnym miłosci, że jest wartościowa i kochasz ją (lub cos podobnego). A teraz pomyśl, że w tej chwili hamujesz silną potrzebę napisania czegoś w internecie co zwróciłoby na Ciebie dużą uwagę. i co dalej? Powstrzymałaś sie, w konsekwencji czujesz niepokój, zagubienie, pustkę. To w tym momencie otocz siebie troską, ale siebie nie dorosłą lecz siebie wewnętrzną dziewczynkę, która kiedyś chciała przytulenia mamusi i tego nie dostała. Która chciała by mamusia zapewniła o miłości, wsparciu, a nie dostała tego. Powiedz sobie z czułością jak do tego skrzywdzonego dziecka, że przecież jesteś ważna, kochana (bo np. siostrzenica jest ważna i kochana). Popatrz na siebie w tym momencie, że to nie Ty masz braki ale ta wewnętrzna dziewczynka... to nie Ty masz potrzebę uzupełniania braków ale ta wewnętrzna dziewczynka. Ja do siebie tak podchodzę w momentach gdy uświadamiam sobie, że dane uczucie/zachowanie jest konsekwencją braków z dzieciństwa. 

     "Negatywny nawyk, obojętnie jaki, wytworzył się, ponieważ staram się uleczyć jakiś uczuciowy brak."

  18. Godzinę temu, Abc napisał(a):

    Czy można to samej jakoś załatwić? Bo żeby rodzice to nadrabiali to ja nie chcę. W ogóle im nie powiem czegoś takiego. Może to głupie, ale boję się ich reakcji i nie chcę, aby wiedzieli, że takie odczucia miałam czy mam. Ja mam problem ich prosić o pomoc w drobnych rzeczach codziennych, a co dopiero tak rozmawiać. Wolę żeby żyli w niewiedzy. No i głupie by to było jak jestem dorosła. Tak dokładnie to ja sama nie wiem jak mieli by mi tą miłość i troskę bardziej okazać. A o przytulaniu nie ma mowy. Daje się przytulać tylko dzieciom. Nawet nie wiem czy ktoś sam by chciał się przytulać i być przytulany. 

    Samej załatwić co? To by nie czuć braków z dzieciństwa? Hmmm najlepiej terapia ale już wiem, że to u Ciebie nie wchodzi w grę. Samodzielnie można to załatwić codziennie systematycznie próbując polubić siebie oraz dawać sobie samej troskę, opiekę, uwagę jakiej nie dostawałaś od rodziców. Nie zrekompensuje Ci to braków w 100%, ale w większości tak. 

    Jeśli u Was w domu nie poruszało się tematów uczuć to nic dziwnego, że nie umiesz lub boisz sie o nich rozmawiać. Rodzice nie nauczyli Cię nawet jak to robić. A w kwestii okazywania uczuć słownie i fizycznie to nic dziwnego w tym, że rodzice mówią dorosłej córce, że jest wspaniała, że ją kochają, są z niej dumni, przypominają jej że ma w rodzicach wsparcie, cieszą się na jej widok i przytulają ją. Dorosła osoba potrzebuje tego tak samo jak dziecko. Ja swojej córce okazuję miłość mimo, że jest już kilka lat dorosła 😉  Z tym, że u nas w domu nigdy nie było problemu z takimi rzeczami. Jeśli zaś u Ciebie nigdy nie było okazywania miłości, i stosowano raczej zimny chów to nic dziennego, że trudno Ci sobie wyobrazić jak można sie rodzinnie przytulić będąc dorosłym lub powiedzieć "kocham cie". 

  19. 1 godzinę temu, Abc napisał(a):

    Chociaż mam znajomych internetowych z którymi rozmawiam codziennie, jeden pyta co u mnie. Mam rodzinę też z nimi rozmawiam to jakaś uwaga jest.

    Ale wtenczas się nic nie dzieje-prawda? W sensie nic emocjonalnego. A tu chodzi o uwagę taką, jaka wywoła w nas coś... jakieś uczucie, jakąś emocje. Ta uwaga o jakiej piszesz jest prawdopodobnie dość powierzchowna, a Tobie chodzi o poruszenie, coś wewnętrznego, coś co siedzi w Tobie głęboko (być może stłumione). 

    1 godzinę temu, Abc napisał(a):

    Lubię swoje towarzystwo i przebywać sama, no ale siebie nie lubię. No i nie lubię tego, że jak siedzę sama to myślę o przeszłości dalszej lub bliższej lub o przyszłości i że znowu będzie jak zawsze.

    Pisząc, że lubisz swoje towarzystwo zapewne masz na mysli że lubisz swoją strefę komfortu, czyli poczucie bezpieczeństwa jakie masz siedząc w swojej skorupie. 

    1 godzinę temu, Abc napisał(a):

    W tym zauważeniu mnie może coś jest, może ta uwaga którą dostaję jest nie taka jakbym chciała.

    Z pewnością. Bo tak jak pisałam, jest raczej zbyt powierzchowna, a Tobie pewnie chodzi o to by coś poczuć... w domyśle poczuć coś silnego np. miłość, troskę, przytulenie...  Podejrzewam, że chodzi o coś czego brakowało Ci w dzieciństwie. 

     

     

     

  20. Ja bym to tłumaczyła nieco inaczej. Jeśli nie masz powodu do smutku i chwilowo brak problemów oraz stresujących sytuacji to jak sie wtedy czujesz? Podejrzewam, że nieswojo, czegoś Ci brak... a moze brak Ci uwagi? Czyli po prostu szukasz powodów i prowokujesz sytuacje aby ktoś się Tobą zainteresował, odezwał, zwrócił na Ciebie uwage... choćby negatywną, ale to zawsze jest czyjaś uwaga. Osoby z niskim poczuciem wartości, nie lubiące własnej osoby, swojego towarzystwa niejednokrotnie szukają sytuacji by odwrócić od siebie samego własną uwagę, a zyskać uwage innych. To daje im poczucie, że są ważni, zauważeni.  To coś w stylu celebrytów, którzy są znani z tego że są znani 😉 Sami kreują sensacje i kontrowersje bo lubią skupiać na sobie czyjąś uwage, chcą po prostu zaistnieć, poczuć sie wyjątkowo. 

    Przymus jaki odczuwasz to może być silna potrzeba czyjejś uwagi, zainteresowania się Twoją osobą, by nie czuć sie samotnie i źle z samą sobą. 

  21. 20 godzin temu, Ciekawska99 napisał(a):

    Wzywać policję ?

    Jesli straszy nożem, grozi to owszem-wzywać policje. 

    20 godzin temu, Ciekawska99 napisał(a):

    Czy może kupić coś docm samoobrony  gaz , paralizator jakieś kajdanki ?

    Mozesz, ale sprawy to nie rozwiąże. 

    20 godzin temu, Ciekawska99 napisał(a):

    Do psychiatry nie chce iść , grozi samobójstwem albo że komuś coś zrobi.

    Wzywać policje, jeśli grozi samobójstwem to można też wzywać karetkę. Moze wezmą go na oddział psychiatryczny.

  22. W dniu 10.10.2023 o 14:42, Calour napisał(a):

    Czy ktoś może stosował feromony? Myślicie, że coś takiego ma działanie?

    To mi brzmi na ukrytą reklamę, bo zapewne za chwile ktoś zaproponuje jakieś super sprawdzone i skuteczne feromony, załączając do tego link 😉  Ale jeśli jednak się mylę, to powiem z własnego dośw, że nie działają 😄   Szkoda więc na nie kasy. 

  23. 8 godzin temu, AlixX1 napisał(a):

    Mimo różnicy tych 150km ciągle pisze z siostrą i rozmawiamy przez video i bardzo mnie wspiera. 

    Dobrze, że masz wsparcie w siostrze. Moze więc pomoże Tobie gdy już będziesz mogła sie wyprowadzić. 

    8 godzin temu, AlixX1 napisał(a):

    Nie mam pojęcia czy jest pedantką ponieważ nigdy nie miałam styczności z taką osobą mogę tylko przypuszczać że jest pedantką. ( stwierdzam to po typowym jej zachowaniu typu, ktoś ma do nas przyjść a ona dzień wcześniej już robi porządki jakby to było nie wiadomo co. Dwa razy w ciągu dnia potrafi odkurzać wszędzie, myć podłogi, zamiatać sprzątać nawet w szafkach czy ciuchach nawet jeśli wszystko jest poukładane,myje okna, a nawet jak jej się przypomni o 22 to dosłownie weźmie odkurzacz i pod szafkami odkurza i tak do późna.) 

    To nie wygląda na normalne sprzątanie. Wg mnie ma raczej nerwice natręctw.

     

  24. W dniu 5.10.2023 o 21:35, Makarena napisał(a):

    A może zamiast wynajmować Ty powinnaś wprowadzić się do niej i pomóc w opiece nad bratem a nie zastanawiać się jak pozbyć się matki.

    To akurat uważam za najgorsze co mogłaby zrobić. Po tylu latach życia z takim mężem, ma wprowadzić sie z dzieckiem do toksycznej matki i opiekować sie chorym psychicznie bratem??? Wpadnie z deszczu pod rynnę. To co opisujesz można by wziąć pod uwagę gdyby nie zachowanie matki świadczące o jej zachłanności, bezczelności i manipulacji. 

  25. W dniu 3.10.2023 o 18:46, AlixX1 napisał(a):

    chodziło głównie o dwa talerze na biurku i dwie "szmaty" na ziemi co ona już uznała za bałagan. Ja mówię że z reguły nie sprzątam w takim sensie że np. Nie myję szafek i nie zmiatam kurzy itp. Ale jakieś choćby minimalne standardy porządku utrzymuję ( te standardy jej nie wystarczą dlatego marudzi ciągle o porządek).

    To nie wynikało z pierwszego postu. Czy mama jest pedantką? 

    W dniu 3.10.2023 o 18:46, AlixX1 napisał(a):

    "Bo może" albo co często słyszę " tobie nie potrzeba prywatności ja mogę wchodzić do ciebie do pokoju zawsze kiedy chcę". 

    To żadne usprawiedliwienie niestety 😕  

    W dniu 3.10.2023 o 18:46, AlixX1 napisał(a):

    Poza tym nie lubię tu do mojego pokoju nikogo zapraszać bo czuję się z tym źle, ten pokój jako jedyny ma popękane ściany i ogólny ponury wygląd przez to że nie był remontowany od dobrych 15 lat... 

    W takim razie się nie dziwię. A nie mozesz sobie odremontować pokoju? 

    W dniu 5.10.2023 o 02:39, AlixX1 napisał(a):

    Dla niej wychowanie to brak własnego zdania i bezwzględne posłuszeństwo a jak coś idzie nie po jej myśli to kłótnie wjeżdżanie na psyche wyzywanie od złych córek, nierobów, głupich itp.  więc niestety nie ma łatwo....

    W takim razie bardzo współczuję. Z pierwszego postu brzmiało bardzo roszczeniowo. Tez byłam bita w twarz i szmatą po głowie i wyzywana. To dla dziecka bardzo poniżające. Życze więc zdrowia i uwolnienia się od niej jak najszybciej. a gdzie teraz jest Twoja sisotra?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...